Skocz do zawartości

Beckham po nocach układa klocki Lego, a żonka mu nie odpuszcza :)


mac

Rekomendowane odpowiedzi

29 minut temu, Redbad napisał(a):

On ma już taki status życiowy, tyle osiągnął, że może mieć spokojnie wyjebane na wszystko i układać po prostu LEGO... Nie znałem go z tej strony, ale to miła informacja potwierdzająca, że przysłowiowe "stare konie", z milionami na koncie mogą mieć zwyczajne hobby. 

Nie jest to do końca prawda, bo razem ze statusem życiowym idzie odgrywanie wielu ról. Gość nie może siedzieć w chacie, zapuścić się, odpierdolić najebany w parku gdzieś i tak dalej. Do tego spotkania z różnymi ludźmi, wydarzenia, eventy promocyjne, jakieś marki. Samo utrzymanie statusu to zapierdol na całego. Wyjebane na wszystko na pewno nie ma i dużo się stresuje, do czego doszedłem przy lekturze tego tematu i trochę materiałów zebrałem. On gra w wielkiej lidze marketingowej, jest znaną postacią, twarzą kraju praktycznie, każdy na świecie coś tam o nim słyszał. Przyznam szczerze, że takiej presji bym nie udźwignął. Chłop musi mieć nerwy ze stali i też sposób na siebie.

 

My sobie tylko wyobrażamy, że może mieć spokojnie wyjebane na wszystko, bo takie to sprawia wrażenie. A tylko mistrzowie zapierdalający od rana do nocy tworzą wrażenie, że coś jest zajebiście proste, kiedy to wymaga gigantycznego wysiłku od lat i do końca życia.

 

Szczerze? Ja wolę być anonimowy, mieć mniej kasy i spokój w zaciszu własnych czterech ścian. Nie potrzebuję, żeby świat mnie oglądał i oceniał to, co robię. Jaka kasa coś takiego wynagrodzi? Moim zdaniem żadna, nie ma takiej wartości na świecie, która by to zbilansowała.

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, mac napisał(a):

Ciekawe też, co będzie wraz z rozwojem sztucznej inteligencji.

 

Miałem bodajże z 12 lat, gdy po raz pierwszy przeczytałem antologię opowiadań Philipa K. Dicka, pt. Ostatni Pan i Władca. W tym zbiorze, było krótkie opowiadanie pt. Na obraz i podobieństwo Yanceya. Tytułowy Yancey, był przywódcą politycznym pewnej kosmicznej frakcji, jednak cały szkopuł polegał na tym, że w ogóle nie istniał - był właśnie wytworem sztucznej inteligencji, która kreowała go w nagraniach audiowizualnych na tyle realistycznie, że nikt nie podważał jego istnienia i wszyscy byli przekonani, że jest prawdziwym człowiekiem. 

 

Dick napisał to opowiadanie w 1955r.

 

W 2002r., gdy po raz pierwszy się z zapoznałem z tym konceptem, w dalszym ciągu wydawał mi się on nawinie futurystyczny, bo ciężko mi było wtedy sobie uzmysłowić, jak grafika komputerowa mogłaby wiernie odwzorowywać świat rzeczywisty do tego stopnia, że nie dałoby się go odróżnić od animacji. Tym bardziej, że mniej więcej w tym samym czasie, w kinach emitowano już dawno zapomniany koszmarek s-f, czyli Final Fantasy, którego jednym z haseł marketingowych było, że to film przed którym drży całe Hollywood, mający zapoczątkować nową erę w kinematografii, w której prawdziwych aktorów, zastępowałyby ich animowane odpowiedniki. Jakie przełożenie na rzeczywistość miały te zapowiedzi, nie muszę tłumaczyć.

 

I tak to się jakoś nawet złożyło, że Final Fantasy obejrzałem bardzo krótko po lekturze Yanceya i seans ten tylko bardzo mocno utwierdził mnie w przekonaniu, że pomysł Dicka, to fantastyka czystej wody, bajanie z mchu i paproci na poziomie teleportów i maszyn do podróży w czasie.

 

Minęło jednak raptem 20 lat i swoje kontemplacje z wieku nastoletniego muszę teraz odszczekiwać, bo obecnie żyjemy właśnie w rzeczywistości wykreowanej w jego opowiadaniu. Różnice są już wyłącznie kosmetyczne i kwestią miesięcy - a nie lat - pozostaje osiągnięcie poziomu, gdy odróżnienie nagrania wykreowanego przez sztuczną inteligencję od prawdziwego, stanie się ie tyle utrudnione, co niemożliwe.

 

To nie jest pierwsze z proroctw Dicka, które się spełniło; większość z jego wizji urzeczywistnia się w naszych czasach w większym, lub mniejszym stopniu.

 

Jeżeli więc ktoś czuje się zagubiony w obecnych czasach i nie wie w jakim kierunku to wszystko podąża, to czytajcie Dicka -nie dostaniecie co prawda żadnych odpowiedzi, tylko jeszcze więcej pytań, ale za to przynajmniej świat zacznie wydawać się wam bardziej znajomy.

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, mac napisał(a):

Nie jest to do końca prawda, bo razem ze statusem życiowym idzie odgrywanie wielu ról. Gość nie może siedzieć w chacie, zapuścić się, odpierdolić najebany w parku gdzieś i tak dalej

Ale w zasadzie dlaczego nie? 😉 Jeśli już wszystkiego użył, zawodowo się spełnił, to mógłby. Jasne że odgrywa dużo ról życiowych, a utrzymanie statusu wymaga więcej nakładów energii i czasu poza LEGO, ale to kwestia woli. Wielu majętnych ludzi z czasem wygasza swoje biznesy, ogranicza działaność zawodową, czują, że osiągnęli to co chcieli, a odnajdują radość i spełnienie w zwykłych rzeczach codzienności. Beckham jest jeszcze stosunkowo młody na to, poza tym rozpocząłem wielki projekt biznesowo-sportowy czyli własny klub w MLS FC Miami, więc jeszcze trochę poza LEGO podziała, ale świetnie że znajduje czas na niemodne hobby dla człowieka o jego statusie, przecież mógłby non stop epatować bogactwem na Florydzie, szukać medialnych hobby, które można również spieniężyć, a on układa LEGO.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, zuckerfrei napisał(a):

Dziwie się, że nikt nie wytoczył tutaj tego, że Dawid ja jebal po rogach jak młody bóg.

Jeszcze był inny z drużyny Man Utd co odleciał w bok, https://sport.tvp.pl/61936322/anglia-zdradzales-mnie-z-dwunastoma-kobietami-szokujace-kulisy-procesu-ryana-giggsa

 

 

14 minut temu, zuckerfrei napisał(a):

Ja odbierając prawo jazdy A, pani przynosi dokument, podekscytowany pod nosem: witaj przygodo i jej skwaszona mina. 

 

Pani miała wkurw, że się z czegoś cieszę, że facet ma swoją nowà rzecz i się cieszy. 

Wystarczyło nadskakiwać i prawić komplementy, po co te zadowolenie z takiej prostej rzeczy. Jak się ma dobry humor inny ktoś próbuje nam go zepsuć.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Redbad napisał(a):

Wiadomo, że dla kobiety najbardziej wartościowe męskie hobby musi zawierać dwie cechy: generować kasę i fame.

Joanna Chmielewska napisała kiedyś w jednej ze swoich książek bardzo fajne zdanie:

 

Kobiety nie lubią, kiedy mężczyźni leżą.

 

I to "leżenie" może mieć wiele znaczeń - przede wszystkim to coś, co odbywa się poza kobiecą percepcją i w co ona nie jest zaangażowana ;)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Throgg coś podobnego było w grze Deus Ex. Sztuczna inteligencja potencjalnie połączona z każdym, rozpatrująca sprawę każdego człowieka indywidualnie, obserwująca i natychmiast reagująca w niewyobrażalnej skali. Ludzie potrzebują czegoś na kształt Boga, nawet sztucznie wykreowanego, ideał kontroli i sprawiedliwości w jednym. Jako ludzkość praktycznie dążymy do tego, żeby przekazać odpowiedzialność za podejmowanie decyzji nawet na sztucznie wykreowanego Boga. Każdy wychowany w religii ma wrażenie, jakby Bóg go śledził, obserwował. Mówi się, że umarli członkowie rodziny patrzą na kogoś z nieba. To dosłownie ludzka, zaprogramowania potrzeba bycia zauważonym przez kogokolwiek. To warunek ochronny dla psychiki, że coś lub ktoś obserwuje, ocenia, może nawet doprowadzi do sprawiedliwego rozstrzygnięcia spraw bez znaczenia. Warto się nad tym pochylić.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Redbad napisał(a):

mógłby non stop epatować bogactwem na Florydzie, szukać medialnych hobby, które można również spieniężyć, a on układa LEGO.

Marek Aureliusz żył bardzo skromnie, a najlepszym człowiekiem podobno był wtedy, kiedy nikt go nie widział. A mógł mieć wszystko jako cesarz. Ten model równowagi życiowej się sprawdza, daje satysfakcję z bycia człowiekiem, co pokazuje wiele przykładów ludzi, którzy ogarnęli się na tyle, że mogli to zrobić siłą woli, narzuconymi na siebie zasadami i ograniczeniami. Mieć bogactwo i jednocześnie z niego nie korzystać, nie wywyższać się, nie zmienić się w bestię. To dopiero ludzki cel i sprawdzian siebie.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem takiego mema - mężczyzna jest najszczęśliwszy, gdy tworzy. I ja sam byłem bardzo szczęśliwy projektując coś, składając motocykl od podstaw, tworząc dodatki, kolor jaki mi pasuje, oklejając indywidualnym wzorem. A Victoria to kobieta jak każda inna - tylko nadziej próżna. Nie po to brała super faceta, aby teraz zajmował się swoimi sprawami zamiast nią. Może nawet skończy jak Lewandowska tańcząc z chadami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz porówajcie takiego Anglika z naszym Robertem. Siedzi sobie Lewandowski na dole i zajmuje się dziećmi podczas gdy jego królewna Ania daje "lajf" na swoje media społecznościowe gdy wije się wokół jakiegoś Alvaro w erotycznym tańcu, zabiera go do Polski i przedstawia matce, oczywiście bez Roberta.

 

Taki Beckham siedzi sobie i układa klocki LEGO, bo lubi, daje mu to poczucie jakiegoś spełnienia, zajmuje czas, bawi, daje satysfakcję. Potrafi przy kamerze i obcych ludziach uciąć jej pierdolety.

 

Wiele można Beckhamowi zarzucić, ale potrafi żyć swoim życiem, jednym pytaniem zamknąć gębę swojej małży. Tak przy okazji: czy ona jak Ania doprawa mu rogi w mediach społecnościowych?😆

  • Like 2
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, mac napisał(a):

Jako ludzkość praktycznie dążymy do tego, żeby przekazać odpowiedzialność za podejmowanie decyzji nawet na sztucznie wykreowanego Boga.

 

Rene Guénon, swoją pogardę do rządów demokratycznych ujął kiedyś w słowa, że ,,lud nie może przecież udzielać władzy, której sam nie posiada".

 

Na pewnym poziomie intuicji, ten ,,fałsz" demokracji jest wyczuwalny dla wszystkich, bo w jaki sposób można wymagać od ludzi, których nieraz przytłacza niemoc decydowania i braku sprawczości w swoim własnym życiu i najbliższym otoczeniu, aby ci decydowali o sprawach rangi państwowej? No i w jaki sposób, rządzący, mają rządzić rządzącymi, skoro to od ludu ma ta władza pochodzić?

 

To są już jednak rozważania dalekie od instytucjonalnych zagadnień demokratycznego systemu władzy, a bliższe filozofii i duchowości, aczkolwiek dalej w swej istocie znaczące - ludzi instynktownie czują, że usankcjonowanie danego porządku rzeczy musi pochodzić z góry, a nie z dołu. W dawnych czasach, monarchowie dzierżyli władzę, bo byli tymi wybranymi, namaszczonymi przez Boga - nawet w starożytnym Rzymie, jak bumerang powróciła dużo starsza koncepcja boskości władcy, choć zdawać by się mogło, że ukształtowane w okresie republikańskim społeczeństwo, jej nie zaakceptuje. 

 

Tak samo niewykluczone, że perspektywie najbliższych kilkudziesięciu lat, jako społeczeństwo odejdziemy od rządów demokratycznych w dzisiejszym rozumieniu, do rządów quasi-technokratycznych, w których zaakceptowanie rządu będzie zależało by od jakiejś formy sztucznej inteligencji. I wcale nie postrzegam tego jako zagrożenia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Throgg napisał(a):

Rene Guénon, swoją pogardę do rządów demokratycznych ujął kiedyś w słowa, że ,,lud nie może przecież udzielać władzy, której sam nie posiada".

Tak mi się skojarzyło odnośnie władzy. Oglądałem badania nad małpami. W jednej grupie wszystkie alfy trafiły na śmietnik z przeterminowanym jedzeniem i naturalnie według pierwszeństwa władzy alfy wyjadły zatrute jedzenie i wszystkie zdechły. Zostały same bety, które po tych okolicznościach przyrody wróciły zwyczajnie do swoich zadań i żadna z pozostałych małp bet nie chciała wymusić nad inną małpą władzy, tylko koegzystować, co okazało się wystarczające do dalszego trwania tego małpiego ludu bez alfy władcy. Ustalony porządek rzeczy nie musi być wcale tym prawidłowym bez przeprowadzenia testów wielu możliwości i zachowań występujących w grupach poddawanych różnym presjom. Mam przekonanie graniczące z pewnością, że rządu mogłoby w ogóle nie być, a byłoby to samo, co teraz, a nawet lepiej.

Edytowane przez mac
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, mac napisał(a):

U każdego to samo Panowie. David Beckham to wielki miłośnik Lego i zarywa nocki na układaniu różnych konstrukcji. Żonka oczywiście nie rozumie jego pasji i uważa za dziecinadę.

 

Przypomniało mi się, że Krzysztof Rozpara, włodarz Fame MMA pasjonuje się układaniem LEGO, ma do tego oddzielne pomieszczenie, a żona potrafiła mu kupić na rocznicę niedostępny już zestaw ze star warsa:

 

[od zaznaczonego momentu jakieś 2 minuty]

 

Hobby ma być odpoczynkiem od prozy życia i jak dla kogoś tym jest układanie lego, a inne tematy ogarnia, to dla mnie normalne, nie widzę tutaj żadnych oznak infantylności.

Oczywiście niektórzy znawcy życia, nawet na tym forum, wyśmiewali takie hobby u faceta. ;) 

 

BTW Ja zawsze będę widzieć twarz Beckhama w postaci Olgierda von Evereca z "Serc z Kamienia".

Teraz sprawdziłem, że nie tylko ja miałem takie skojarzenia, a jak pytałem kiedyś kilku osób, to nie widzieli podobieństwa:

 

dc810c85719961b41854f20208374b01.jpg

 

9ma7a5jqw5ey.jpg?width=640&crop=smart&au

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, DOHC napisał(a):

Widziałem takiego mema - mężczyzna jest najszczęśliwszy, gdy tworzy

 

Najtrudniejsze w życiu mężczyzny to 40 pierwszych lat dzieciństwa

A na poważnie. Trzeba pielęgnować w sobie "dzieciaka" - ciekawość, kreatywność - sprawczość i właśnie twórczość. wychodzenie poza schematy oraz spontaniczność i cieszenie się z małych rzeczy. 

 

Ja wróciłem do LEGO 3 lata temu. Zaczęło się od promu Discovery i już poszło. Od dziewczyny dostałem Saturn V oraz Batmogile Tumbler i ona sama zajawiła się na samochody z serii wyścigowych plus seria botaniczna. A na święta będzie do zbudowania chata Kevina. A pod TV kącik kinomana z postaciami LEGO. Także nawet współpraca w tej materii jest możliwa. 

 

 

2 godziny temu, nowy00 napisał(a):

 

Tradycja Diabełków -wcześniej Best,

 

 

 

po Davidzie był jeszcze Rooney 

 

https://sport.se.pl/pilka-nozna/premier-league/zona-wybaczyla-rooneyowi-historia-zdrad-rooney-aa-tU8t-XJ7M-5Jt9.html

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, nowy00 napisał(a):

fatum czerwonych diabłów niechlubne

 

Bym zapomniał

 

https://sportowefakty.wp.pl/pilka-nozna/1079767/kolejne-problemy-gwiazdora-manchesteru-united-byla-dziewczyna-nie-odpuszcza

 

I Pique, który grał przez jakiś czas w MU przeniósł syf do Barcelony 

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac tak naprawdę ludzkość jest przykładem tego co się dzieje gdy do władzy dochodzą samcy beta.

 

Przecież historia ludzkości i tworzenie społeczeństwa to zjednoczenie masy samców beta przeciw dominującym jednostkom.

 

Skończyły się rządy najsilniejszych i najbrutalniejszych, byli wybijani i stworzono zasady społeczne oparte na potrzebach samców beta.

 

Beciaki wykorzystywały przewagę liczebną i intelektualną (przypominam, że im dalej w przeszłość tym inteligencja dla samców alfa była mniej niezbędna, a przynajmniej w tym najwyższym obszarze umożliwiającym tworzenie zaawansowanych społeczeństw).

 

Oczywiście proces stopniowo przebiegał i nie wszędzie z tą samą prędkością.

 

Ale przeszliśmy z poligamii do monogamii, z gwałtów na kobietach w celu przekazywania materiału genetycznego na rytualne porwania, a w końcu na różne formy małżeństwa.

 

Stworzyliśmy prawa i systemy społeczne zapewniające równy (mniej więcej) podział samic, do tego otoczkę kulturową, która piętnowała zdradę itp.

 

Krwawe wojny powoli są zastępowane przez podbój kulturowy i migracyjny (przynajmniej w części).

 

Samce beta u władzy zaczęły się dzielić władzą z samicami.

 

 

Paradoksalnie dotarliśmy do etapu, gdzie kultury bardziej agresywne i jednostki bardziej agresywne zaczynają dominować nad tymi mniej agresywnymi.

 

Czyli jak zwykle natura dąży do swojego pierwotnego porządku.

 

 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red nie zgadzam się tylko z tym, że kultury agresywne zaczynają dominować nad mniej agresywnymi. Dominacja oznacza całkowite poddaństwo, a to kultury agresywne dopiero się mogą rozkręcać i coś podgryzać, ale do dominacji to jeszcze daleko. Za duże słowo w tym przypadku moim zdaniem.

 

Nie widzę tego w tych czasach. Jeżeli w kraju mamy wojsko, śmiercionośne technologie, amunicję to w żadnym wypadku nie ma tutaj mowy o skrajnej słabości, czy braku możliwości odparcia ataku. Pytanie, o jakich poziomach rozmawiamy. Aktualnie mamy słabą kulturę tworzoną na bazie skrajnego mirażu. Reality check może okazać się przyciskiem samozagłady.

 

Natura popełnia i popełniła już wiele błędów, które kasuje wraz z biegiem czasu. Natura nie jest nieomylna, tylko się ciągle uczy. Mamy niezmienne prawa wszechświata, np. prawo przyczyny i skutku, ale też zmienne, gdzie nie ma pewniaków, tylko prognozy. Ewolucja gatunków trwa cały czas, ale trzeba się zgodzić, że tylko w określonych widełkach niezmiennych praw wszechświata, czyli prawo przyczyny i skutku, dualizm, wahadło (cykle) i tak dalej. Pytanie, czy wyjście poza te prawa to coś możliwego. Jeżeli tak to wszystko staje się realne.

 

Chciałbym się przekonać i jednocześnie przetestować inne systemy zarządzania, rządzenia z uwzględnieniem różnych czynników i zasad. Nie chcę godzić się na pierwotny porządek. Człowiek może stanąć w opozycji do własnej natury i nawet pokonać ograniczenie biologiczne, żeby popełnić samobójstwo. Dla mnie to oznacza głęboką chęć ucieczki od zasad natury. Samoświadoma istota nie może się godzić na głupotę, którą zafundowała nam natura.

 

Nasza cywilizacja jest zdolna utrzymać słabsze jednostki, niepełnosprawne, różne dziwne rzeczy i się nie rozsypać. Nie ma drapieżnika, który mógłby regulować naszą populację. Sami to robimy, jako często zwolennicy zagłady własnego gatunku. Zmierzam do tego, że cały czas trwa ewolucja, a ten porządek, który znamy może się zmienić. Natura człowieka też się zmieni w końcu. Sami sobie możemy wprowadzać wirusy filozoficzne, nowe paradygmaty, zaprzeczyć dosłownie życiu.

 

Uważam, że rzeczywistość, w której silny zjada słabego nie powinna istnieć w ogóle. Jeżeli to jest jedyny model to nie powinien w ogóle powstać, bo oznacza nieskończone piekło. Nigdy nikt nie jest do końca całkowicie silny i całkowicie słaby. Jak to nie jest motywacja do poszukiwania innej drogi to nie wiem, co może nią być. A to wynika z głębokiej pogardy do natury. I nic na to nie poradzę. Jak natura i ewolucja może poradzić sobie z organizmem zaprzeczającym własnemu bytowi. Nie widzę siły, beciaków, kultur, tylko ten jeden problem cały czas, który przekłada się na wszystkie dziedziny naszego życia w skali makro i mikro.

 

Miliardy lat ewolucji, silny zjada non stop słabego, trwa przystosowanie, w końcu powstaje człowiek i zaczyna zadawać pytanie, dlaczego to działa w taki pojebany sposób. To już w tym momencie można zadać pytanie, czy natura nie chce takiej zmiany, czy nie chce skończyć z tym prawem. Jeżeli już ewolucja stworzyła organizm zdolny to objąć to może zrobić coś więcej i pokonać to gówno. Mam nadzieję, że to się kiedyś stanie. 

Edytowane przez mac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, mac napisał(a):

nie zgadzam się tylko z tym, że kultury agresywne zaczynają dominować nad mniej agresywnymi.

 

Źle to ująłem, nie dominują jeszcze, ale widzimy początki procesu.

 

Przy okazji szympansy to też rządy samców beta.

 

Młode silne samce często tworzą grupy po kilka silnych osobników i chcą przejąć samice ze starych stad.

 

Najczęściej alfiaki są przeganiane z terenu takiego stada bo przewaga liczebna, ale uwaga jeśli beciaki mają liczne stado to same zaczynają wyszukiwać takie grupki alfiaków i je atakują jeśli mają przewagę 6:1 lub większą.

 

Ścigają ich nawet za obszarem swojego terenu jak mają przewagę.

 

Atak wygląda tak, że atakują grupą, cztery beciaki trzymają alfiaka za wszystkie odnóża a dwa robią mu konkretny oklep.

 

Zgon na miejscu jest niezmiernie rzadki, natomiast prawie zawsze obrażenia wewnętrzne są tak duże, że w ich wyniku obite alfiaki umierają w ciągu kolejnych dni, ewentualnie nie są w stanie spożywać pokarmu i umierają z głodu. 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety nie rozumieją męskich pasji bo same tych pasji nie mają.

Dla nich mężczyzna to zasób\narzędzie, które ma zapewniać jej i potomstwu byt, bezpieczeństwo własnym kosztem.

 

Kobiety oburzają sie na mężczyzn z zainteresowaniami bo mężczyzna jest bardziej skupiony na czymś innym,

staje się wolny, szczęśliwy i już nie ma ochoty się starać, zdobywać.

 

 

 

 

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.