Skocz do zawartości

W co aktualnie gracie?


Eredin

Rekomendowane odpowiedzi

dark_souls_3_irithyll_of_the_boreal_vall

 

Dark Souls 3 zaliczone.

 

Niektórzy narzekają, że pierwsza odsłona lepsza, że Bloodborne lepszy, ale ja się bawiłem przednio i uważam że jest to godne zakończenie trylogii. Świetny design bossów, lokacji, satysfakcjonujący system walki. Poziom trudności jest wymagający, ale nie jest też jakiś wygórowany. Może z trzema bossami z podstawki miałem większe problemy, ale na żadnym nie zaciąłem się na dłuższy czas. Z Pontyfikiem męczyłem się z godzinę i z Nameless Kingiem też chwilę mi zeszło. Przede mną jeszcze dodatki, a tam podobno są więksi kozacy niż w podstawce, więc pewnie momenty frustracji jeszcze nadejdą. 

 

Długo unikałem tego typu gier, bo kojarzyły mi się z masochizmem i ciągłą frustracją. Próg wejścia jest wysoki na początku, ale satysfakcja z progresu wynagradza wszelkie trudy. Z upływającym czasem stajesz się coraz lepszym graczem i coraz lepiej rozumiesz prawda rządzące tym światem. Agresywny styl walki jest premiowany, ale zbytnia pazerność i pewność siebie są szybko karane. Potrafiłem mieć bossa na hita po iluś tam próbach i przy zbytnim rozlużnieniu dostać combo, które kończyło walkę na moją niekorzyść. 

 

Przeszedłem grę dwa razy i odblokowałem dwa zakończenia. Zamierzam przejść grę trzeci raz po zakupie dodatków, bo czuje, że wiele rzeczy pominąłem, a i dodatki będą fajnym urozmaiceniem tej przygody.

 

Dla mnie 9/10 i dużo lepsza gra od Elden Ring. Tu momenty znużenia się nie pojawiły, bo gra ma bardziej liniową strukturę. Elden Ring mnie znużył po 40 godzinach i wolałbym żeby From Software wrócił do systemu mniejszych połączonych ze sobą lokacji, a nie wydał kolejną grę z otwartym światem.  Zdecydowanie lepiej bawiłem się w Bloodborne i wspomnianym Dark Souls 3. Następny w kolejce jest remake Demon's Souls na ps5. 

Edytowane przez Infernal Dopamine
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisałem wcześniej, ogarnąłem retro stanowisko. Postanowiłem przejść "Halo" na pierwszym Xboxsie. Poległem... order "Złotego Chuja" dał bym typowi co projektował mapy i misję. Dosłownie bym typa wybatorzył, to co jest odwalone w pierwszym Halo jeśli chodzi o etapy nadaję się jako jeden z kręgów piekielnych. I już języka nie ma co strzępić na tą chujnie, bo bana wyłapie jeszcze... Naprawdę nie polecam, jak ktoś ma zajawkę na "Halo" to najlepiej kupić na Steam całą kolekcje i sobie ogrywać co pasuje. Od "dwójki" już jest miód.

Nawet chyba Digital Foundry dał materiał, że wersja na Steam jest ogarnięta:

 

 

No, ale żeby być uczciwym to muszę stwierdzić, że jeśli chodzi o generacje ps2, xbox, gamecube... to mimo tego, że ps2 sprzedało się w 177 mln kopi(chyba) i wyszło na to naprawdę masa świetnych gier to Xbox wygrał by to gdyby miał więcej czasu.

Reptilianin Bill świtanie zrobił tą konsole, praktycznie każda gra wygląda lepiej. Jeśli konsola jest przerobiona, a na aukcjach można takie znaleźć, to gra puszczona przez tą konsolę daje obraz 480p, a to oznacza, że daje o wiele lepszy obraz niż ps2 czy nie przerobiony Xbox. Ogólnie słabo się na tym znam, ale era sprzed ps3 i Xbox360 to były mroczne czasy...

Edytowane przez Pietryło
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cyberpunk 2077 - Widmo wolności

 

Fabuła 🤯 i zakończenia dodatku robią rozpierdol w mózgu, każdy dokonując jednego z trudnych wyborów znajdzie niejednokrotnie analogię do ścieżek które obrał w swoim życiu, konsekwencji, zysków i strat. 

 

Podstawka 3 lata temu była zacna ale teraz Redzi dodali do pieca.

 

 

No i muza od Dawida Podsiadło robi robotę, klimaty z Bonda jak w mordę strzelił.

 

 

Imho, najlepsze zakończenie gdy wysyłamy Songbird na księżyc. Najgorsze gdy ocalimy V, przeżył, tylko co to za życie. Ale to moje zdanie. 

 

Niebać system 🤘

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.10.2023 o 13:03, SuperMario napisał(a):

tylko co to za życie.

 

Żywot spokojnego człowieka, nawiązanie do słów Dexa gdy 1 raz się z nim spotykamy. 
 

W dniu 1.10.2023 o 13:03, SuperMario napisał(a):

Podstawka 3 lata temu była zacna ale teraz Redzi dodali do pieca.


Fabuła podstawki była istotnie zacna.

 

W dniu 1.10.2023 o 13:03, SuperMario napisał(a):

Ale to moje zdanie. 

 

Swoją drogą ciekawe, że nie przetransferowano umysłu V do innego ciała, skoro oryginalne wysiadło. Wiem, że to niby niemoralne, ale odkąd świat Cyberpunka był moralny.  W sumie tak myślę, to nie ma pewności, czy V nie został konstruktem upchniętym z powrotem do swojego wyniszczonego ciała albo, że celowo operację sknocono.

 

W dniu 1.10.2023 o 13:03, SuperMario napisał(a):

najlepsze zakończenie gdy wysyłamy Songbird na księżyc.

 

Niekoniecznie, propozycję dostała od Mr. Blue Eyes. Czyli dzikiej SI zza blackwalla. 
 

W każdym razie, trzeba czekać na następnego Cybera. Mam nadzieję, że trailer nie pojawi się 7 lat przed premierą ;) Nie mniej jednak wcześniej jak 2025/2026 nie spodziewałbym się nowego Cyberka.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Przescrollowałem wypowiedzi co do "Widma wolności" nie chce sobie psuć niespodzianek:D No i muszę odszczekać to co pisałem wcześniej. Nie sądziłem, że Redzi zrobią jeszcze coś o czym będzie mówić się dobrze. No i dobrze, że się myliłem, może nie wszystko stracone z Wiedźminem 4 i remakem "jedynki".

 

Natomiast będąc w klimatach horrou i Halloween, z zaskoczenia wzięło mnie "Vampire: The Masquerade - Bloodlines". Postanowiłem w końcu to przejść i naprawdę, nie dziwię się, że w niektórych kręgach pozycja ta jest legendą. Na samym początku trochę ciężko było mi to ogarnąć, jakieś wampiry, duchy, wilkołaki, ch*je, muje, dzikie węże, ale jak trybiki zaskoczyły to już nie było odwrotu by zakończyć tą grę. Mało tego, robię teraz drugie podejście, ponieważ ilość opcji, rozwiązań, to jaki obrało się styl rozgrywki daje szerokie pole manewru. Z tego co kojarzę gra jest na podstawie tych papierowych gier z uniwersum Mroku. Mój jedyny kontakt z tym uniwersum to ta gra, więc mogę coś przekręcić;)

 

Jak wspomniałem, masa opcji. W zależności od wybranego klanu i umiejętności nasz wampir może być bezlitosną maszyną do zabijania, przyzywającą do pomocy widmowe wilki, nietoperze, czy samemu zmieniając się w bestie. Może też uwodzić i manipulować umysłami ludzi (bądź bydła, jak niektóre wampiry określają tutaj śmiertelnych). W sytuacjach konfliktowych, zakradając się do przeciwników i eliminując po cichu, czasem włamując się lub hakując elektronikę. Można też dominować ich umysły by nakłonić do współpracy. Jest jeszcze klan Nosferatu, który musi poruszać się kanałami by nie łamać zasad tytułowej Maskarady. No i oczywiście klan Malkavian, czyli szalone wampiry, których "wewnętrzne" głosy mówią o intencjach danych osób, robią spoilery co do fabuły lub po prosu łamią "czwartą ścianę". Pamiętam dialog z jedną Malkavianką, która miała mi przepowiedzieć przyszłość. Stwierdziła, że nie ważne czy przejdę grę, czymkolwiek ona nie jest, ważne, że za nią zapłaciłem:D

 

I takich momentów jest masa. Legendarna już misja w nawiedzonym hotelu, śledztwo odnośnie tajemniczych morderstw, ucieczka przed wilkołakiem, walka ramię w ramię z łowczynią przeciw chińskiemu demonowi który "na szczęście dla niej, nie miał macek", zwykłe hakowanie komputerów które polega na wpisywaniu komend, finał wątku dwóch wampirzych laseczek które prowadzą klub nocny czy wreszcie zakończenie. Ponoć jest kilka i po każdym jest: WTF??!! Zrobiłem dwa i jestem w stanie w to uwierzyć:D Serio zakończenie dla mnie to był niezły kubeł zimnej wody, gra doskonale mnie strollowała. Lecą napisy końcowe, a w głowie mam myśl "ale to było dobre", słuchając tej muzyki:

 

 

Do tego świetny klimacik takich wczesnych lat 2000. Miłe skojarzenia dla filmów takich jak Blade, Van Helsing, Underworld czy nawet Matrix.

 

Niestety, jeśli ktoś kojarzy to gra wyszła w stanie masakrycznym, praktycznie nie grywalna. Z tego co kojarzę twórcy byli strasznie poganiani z produkcją by na końcu dowiedzieć się, że są już bezrobotni. Dokładniej jest to opisane tutaj:

 

 

Czasami grając myślałem, że mam styczność z modem do Half Life 2. Szkoda, bo był potencjał na grę absolutnie wybitną. Choć do dzisiaj wychodzą fanowskie łatki kompatybilne i zautomatyzowane z GoG i Steam, no i do dzisiaj się o tej pozycji mówi;)

 

W ogóle rok 2004 to chyba jakieś apogeum dla branży było. World of Warcaft, GTA: San Andreas, Half Life 2, Metal Gear Solid 3, Vampire the Masquerade, KotoR 2, Kroniki Riddicka, Need for Speed; Undergrund 2, Prince of Persia: Warrior Within, Halo 2, Thief 3, Doom 3, Far Cry, Medal of Honor Pacific Assault... i masa innych. Praktycznie same "bomby" o których mówi się do dzisiaj.

Edytowane przez Pietryło
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Pietryło napisał(a):

Przescrollowałem wypowiedzi co do "Widma wolności" nie chce sobie psuć niespodzianek:D No i muszę odszczekać to co pisałem wcześniej. Nie sądziłem, że Redzi zrobią jeszcze coś o czym będzie mówić się dobrze. No i dobrze, że się myliłem, może nie wszystko stracone z Wiedźminem 4 i remakem "jedynki".

 

Natomiast będąc w klimatach horrou i Halloween, z zaskoczenia wzięło mnie "Vampire: The Masquerade - Bloodlines". Postanowiłem w końcu to przejść i naprawdę, nie dziwię się, że w niektórych kręgach pozycja ta jest legendą. Na samym początku trochę ciężko było mi to ogarnąć, jakieś wampiry, duchy, wilkołaki, ch*je, muje, dzikie węże, ale jak trybiki zaskoczyły to już nie było odwrotu by zakończyć tą grę. Mało tego, robię teraz drugie podejście, ponieważ ilość opcji, rozwiązań, to jaki obrało się styl rozgrywki daje szerokie pole manewru. Z tego co kojarzę gra jest na podstawie tych papierowych gier z uniwersum Mroku. Mój jedyny kontakt z tym uniwersum to ta gra, więc mogę coś przekręcić;)

 

Jak wspomniałem, masa opcji. W zależności od wybranego klanu i umiejętności nasz wampir może być bezlitosną maszyną do zabijania, przyzywającą do pomocy widmowe wilki, nietoperze, czy samemu zmieniając się w bestie. Może też uwodzić i manipulować umysłami ludzi (bądź bydła, jak niektóre wampiry określają tutaj śmiertelnych). W sytuacjach konfliktowych, zakradając się do przeciwników i eliminując po cichu, czasem włamując się lub hakując elektronikę. Można też dominować ich umysły by nakłonić do współpracy. Jest jeszcze klan Nosferatu, który musi poruszać się kanałami by nie łamać zasad tytułowej Maskarady. No i oczywiście klan Malkavian, czyli szalone wampiry, których "wewnętrzne" głosy mówią o intencjach danych osób, robią spoilery co do fabuły lub po prosu łamią "czwartą ścianę". Pamiętam dialog z jedną Malkavianką, która miała mi przepowiedzieć przyszłość. Stwierdziła, że nie ważne czy przejdę grę, czymkolwiek ona nie jest, ważne, że za nią zapłaciłem:D

 

I takich momentów jest masa. Legendarna już misja w nawiedzonym hotelu, śledztwo odnośnie tajemniczych morderstw, ucieczka przed wilkołakiem, walka ramię w ramię z łowczynią przeciw chińskiemu demonowi który "na szczęście dla niej, nie miał macek", zwykłe hakowanie komputerów które polega na wpisywaniu komend, finał wątku dwóch wampirzych laseczek które prowadzą klub nocny czy wreszcie zakończenie. Ponoć jest kilka i po każdym jest: WTF??!! Zrobiłem dwa i jestem w stanie w to uwierzyć:D Serio zakończenie dla mnie to był niezły kubeł zimnej wody, gra doskonale mnie strollowała. Lecą napisy końcowe, a w głowie mam myśl "ale to było dobre", słuchając tej muzyki:

 

 

Do tego świetny klimacik takich wczesnych lat 2000. Miłe skojarzenia dla filmów takich jak Blade, Van Helsing, Underworld czy nawet Matrix.

 

Niestety, jeśli ktoś kojarzy to gra wyszła w stanie masakrycznym, praktycznie nie grywalna. Z tego co kojarzę twórcy byli strasznie poganiani z produkcją by na końcu dowiedzieć się, że są już bezrobotni. Dokładniej jest to opisane tutaj:

 

 

Czasami grając myślałem, że mam styczność z modem do Half Life 2. Szkoda, bo był potencjał na grę absolutnie wybitną. Choć do dzisiaj wychodzą fanowskie łatki kompatybilne i zautomatyzowane z GoG i Steam, no i do dzisiaj się o tej pozycji mówi;)

 

W ogóle rok 2004 to chyba jakieś apogeum dla branży było. World of Warcaft, GTA: San Andreas, Half Life 2, Metal Gear Solid 3, Vampire the Masquerade, KotoR 2, Kroniki Riddicka, Need for Speed; Undergrund 2, Prince of Persia: Warrior Within, Halo 2, Thief 3, Doom 3, Far Cry, Medal of Honor Pacific Assault... i masa innych. Praktycznie same "bomby" o których mówi się do dzisiaj.

Generalnie tamte czasy to era gier i konsol PS2. I to były złote czasy jeśli chodzi o gry bo wychodził hit za hitem. Generalnie stare gry mają w sobie ten klimat i tą tzw: dusze które nowe gry już tak nie mają. Oczywiście można mówić że się starzejemy i gry na nas już tak wrażenia nie robią. Tyle że właśnie robią bo np ostatnio na mojej PS3 ogrywałem takie tytuły jak: Syphon Filtr oraz Parasite Eve 2. Miałem mega frajdę i uciechę z obcowania poraz kolejny z tymi grami mimo że graficznie się zestarzały. Tak jak mówię. Stare gry mają w sobie to coś czego nowe nie poza jedynie Wieskiem 3 😁

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest coś w tych starych grach. W zeszłym tygodniu ukończyłem Mass Effect 1. Matko kochana, fabularny majstersztyk. Z przyjemnością czytałem wszystkie leksykony z opisami innych cywilizacji. Jeżeli z Halo zrobili nawet niezły serial, to z ME powinno wyjść coś lepszego. Wiem, że kiedyż Amazon miał chrapkę na ekranizację, ale chyba umarł ten pomysł. teraz zabieram się za Skyrim

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.11.2023 o 17:51, Arthur Morgan napisał(a):

Swoją drogą @Pietryło nie mogę się doczekać aż wypuszczą remaster tej trylogi. 😁 Stary TR zawsze w moim serduszku.

Mnie właśnie TRy ominęły. W sensie jakoś nigdy nie ciągnęło mnie żeby w to zagrać;) Później wiem, że wyszły te takie bardziej realistyczne części, ale też jakoś mi się to nie widziało. Może ten remaster to zmieni;)

 

W dniu 2.11.2023 o 01:33, Arthur Morgan napisał(a):

Generalnie tamte czasy to era gier i konsol PS2.

No wtedy to faktycznie wychodził hit za hitem. Na samym ps2 było masę gier tylko i wyłącznie na tą konsolę. Dzisiaj tego brakuje. Ostatnio gdzieś w internecie spotkałem się z komentarzem, że te dzisiejsze gry są za drogie w produkcji, wychodzi ich mało i to może być zgubne dla Sony np. Wypuszczą 2 hity na rok a w tym czasie konkurencja z 5. Poza tym brak takiej różnorodności. Nawet w uwielbianym przeze mnie God of War (nordyckim) widzę trochę Wiedźmina, trochę Dark Souls. Wszystkie muszą mieć otwarty, masę pierdół do roboty... temat rzeka.

Między innymi dlatego błyszczy tutaj Baldurs Gate 3. Nie grałem jeszcze i szczerze mówiąc nie mogę się doczekać grudniowego urlopu;)

Starfield grą roku? Ludzie trzymajcie mnie bo pęknę ze śmiechu:D Praktycznie każda dzisiejsza premiera to większy lub mniejszy syf. Nawet Alan Wake 2, ponoć świetny, ale z tego co kojarzę twórcy cichaczem podnieśli cenę gry, choć zarzekali się będzie taniej niż zazwyczaj bo brak wersji pudełkowej.

Edytowane przez Pietryło
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wczoraj skończyłem Baldur's Gate 3!

 

Po nim mam growego kaca, nie mogę spojrzeć na inne gry bo nie dorastają mu do pięt. Pierwszego kaca miałem po Wiedźminie 3 Dziki gon i długo żadna gra nie przebijała jego poziomu!

 

Mnogość opcji poprowadzenia swojej historii, rozwiązań danego problemu (możesz uniknąć walki bądź wymyśleć swój sprytny plan pokonania przeciwnika), wielka swoboda narracyjna - gra dostosowuje się do mnie i ukazuje konsekwencje moich wyborów. Bohaterzy mają swoje życia, charaktery i ich decyzję są dobrze wyjaśniane i nie ma takiej sytuacji jak w Grze o Tron, że słodka Khalesi co by muchy nie skrzywdziła nagle w ostatnim sezonie morduje stolicę :D

 

Licznik pokazuje mi, że grałem 78 godzin. Grałem po kawałku od dnia premiery. Było tak dużo przygód! 

 

Zerknąłem na to co gracze odkrywali w grze. Celowo omijałem spoilery aby nie psuć sobie zabawy. Okazuje się, że pewne wydarzenia inicjonowane są pod warunkiem spełnienia takich a takich warunków, że nawet pojawia się specjalny quest jeśli nazbierasz do plecaka dużo grzybów... Zobaczyłem, że jest jeszcze więcej ukrytych lokalizacji, rozgałęzień historii, jeszcze innych towarzyszy dodrużyny, różne reakcje towarzyszy itp itp.

 

Gra ma aż 17 tys oskryptowanych wydarzeń wiodących do finału, który może skończyć się na kilka sposobów!

 

Oznacza to, że każda nową rozgrywka może być absolutnie innym doświadczeniem, możesz odkryć nowe miejsca, których nie odkryłeś, możesz odkryć nowe dialogi, inne zwroty fabularne, inaczej skompletować drużynę, inaczej dojść do II aktu a nawet skończyć historię już nie wchodząc do miasta! Jest nawet specjalne wydarzenie na wypadek jeśli "zgubisz" ważny przedmiot umożliwiający podjęcie walki z finałowym bossem!

 

Postanowiłem zrobić kilkumiesieczną przerwę i wrócić do tej genialnej gry!

 

Serdecznie polecam!

 

.....................................................................................

Spoiler! Spoiler! Omiń to jeśli nie chcesz spoilerów!

......................................................................................

 

Mój finał wyglądał tak - Uwolniłem Orfeusza, odrzuciłem przemianę w illitha, Orfeusz sam musiał przemienić się chociaż początkowo chciał mi rozkazywać i przejąć władzę. Nie miałem ochoty bawić się w zbawcę lub przejmować władzę patrząc na cały ciąg krwawego przejmowania władzy od jednej do kolejnej osoby, dużo postaci chciało dorwać władzy podczas mojej przygody. Cesarz miał ewidetne ciągoty do przejęcia władzy i stąd moja decyzja aby nie był w stanie osiągnąć takiego celu. 

 

Przed finałową walką posłałem Gale aby wysadził się likwidując Nestora (mózg) i Cesarza. Gale w przeszłości był człowiekiem co nadużywał mocy aby przypodobać się Mystrze, sam proponował przejęcie władzy dla niej ale i też miał samobójcze mesjanistyczne ciągąty. Nestor został zniszczony.

 

Po finale Orfeusz poprosił o zabicie go bo nie chciał żyć jako illitch, spełniłem prośbę, moja towarzyszka githihanka przejęła po nim władzę i odleciała na smoku, wampir stracił moc kijanki i musiał uciec do zmroku bo zaczął palić się w słońcu.

 

Piekielne serce Karlach nie wytrzymało, istniała opcją ratunku ale wielokrotnie mówiła, że nie chce wracać do piekła i uszanowałem taką decyzję. Pozostali rozeszli się w swoje strony, do swoich żyć. 

 

Nie żyli ci co chcieli władzy - postarałem się o to w trakcie rozrywki, nawet zstąpiłem do piekła zabić pewnego szatana (ta misja miała cudowny czarny humor!).

 

Sam też nie chciałem władzy. Byłem paladynem co wiele tłumaczy :) Dla mnie to było najlepsze rozwiązanie - psychopaci gryźli ziemię. 

 

Miasto mogło odbudować się i żyć spokojnie.

 

 

 

Edytowane przez Martius777
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.11.2023 o 00:33, Pietryło napisał(a):

Przescrollowałem wypowiedzi co do "Widma wolności" nie chce sobie psuć niespodzianek:D No i muszę odszczekać to co pisałem wcześniej. Nie sądziłem, że Redzi zrobią jeszcze coś o czym będzie mówić się dobrze. No i dobrze, że się myliłem, może nie wszystko stracone z Wiedźminem 4 i remakem "jedynki".

Redzi moim zdaniem nie mają żadnej konkurencji, a nawet niedojebany świeżo po premierze Cyberpunk był lepszy fabularnie od 99% obecnych w tamtym czasie tytułów. Branża gier to już jest i będzie kura znosząca złote jajka. Jakieś totalne gówno potrafi się sprzedawać w milionach egzemplarzy. Ba, oni nie mają żadnego zadłużenia, nie muszą rolować długów, tylko sobie robić. Do tego użyli rozwiązań modderów już w nowej generacji Wiedźmina 3 i teraz w aktualizacjach. To bardzo dobrze wróży na przyszłość, bo wynagradzają społeczność za zaangażowanie w tworzenie mechanik i ściągają projekty pasjonatów za odpłatnością. Ich średniak to będzie lepsza jakość niż 90% tytułów w tej chwili.

 

Jako dorosły człowiek wolę kilka lat poczekać na twór pasjonatów niż wpierdalać gówno codziennie i się znudzić tematem. Jedno, ale dobrze to więcej zysku dla nich i dla samego aspektu tworzenia niż kopia kolejnej kopii. Powinni zdjąć swoją firmę z giełdy i robić swoje dla samej sztuki. Z kasą, którą mają teraz to żaden problem. Nowy silnik, współpraca z moderskimi mistrzami, dywersyfikacja studia na rynek USA, kilka tytułów i własne uniwersum w przyszłości ustawią ich do końca życia. Jakbym tam pracował w wieku powiedzmy 30 - 40 lat to bym kurwa stanął na głowie, żeby aktualnie realizowane projekty wypaliły w możliwie najwyższej jakości. Później nie będą musieli nic robić poza dodatkami lub aktualizacjami. Złoty strzał dla każdego, kto tam pracuje dosłownie + opcja spotykania celebrytów, imprezy na całym świecie, wydarzenia gamingowe, rozpoznawalność, wejście w świat filmów i animacji. Myślałem ostatnio, że Redzi spokojnie mogliby rozpierdolić całe Hollywood. Przecież nie jest już powiedziane, że tylko grami będą się zajmować.

 

Mam nadzieję, że też tak myślą i tak zrobią, bo sam bym tak zrobił na ich miejscu. Mają więcej do wygrania niż do stracenia tak prawdę mówiąc.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na growego kaca po Baldurze Gate 3 wziąłem Final Fantasy 16.

 

Nigdy nie grałem w żadną część Final Fantasy, ta 16 część zachęciła mnie tym, że miała polskie tłumaczenie. 

 

Prolog jest bardzo długi nim pojawi się tytuł gry.

 

Mam mieszane uczucia, chyba długo żadna gra nie przebije Baldurka 😕

 

Razi mnie to, że prawie każdy facet ma kobiece biodra, jeden bohater wygląda jak dziewczyna, chyba Japończycy kochają stroje falbankowo-sado-maso :D

 

Za do grafika miażdży, jest tak dobra, że momentami nie wiadomo czy to przerywnik filmowy czy gra bo plynnie przechodzi tam i wewte. Walki są tak widowiskowe, tyle iskier i wywijasów!

 

Historia ciekawa ale nie masz wpływu na nią. Zero wpływu, zero, null.

 

Gra jest boleśnie korytarzowa, oskryptowana i na wypadek gdybym zgubił się w korytarzu to mam psa co wskaże kierunek, facepalm. Naprawdę gra to korytarz, jeden długi korytarz.

 

To jest filmogra. Film-gra-film-gra co kilka minut.

 

Taki growy hamburger w 4k  😕 ale zjadliwy, będę dalej grać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Martius777 napisał(a):

Historia ciekawa ale nie masz wpływu na nią. Zero wpływu, zero, null.

To jest typowe w JRPGach. ;) Ale w JRPgi nie grasz dla wielowątkowej fabuły z 120 zakończeniami.

 

Próbują się zabrać za Iron Oath - taka alternatywna dla Battle Brothers.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie do speców od Fify 24.

 

Dlaczego mam wyniki hokejowe (6-5, 4-3) jeżeli włączam opcję "Symuluj mecz", albo "Widok taktyczny" w trybie menedżerskim? Wtedy dosłownie każda akcja pod bramką rywala kończy się golem. Nie istnieje coś takiego jak krycie, zawodnik obiega sobie całą linię obrony, oddaje strzał i gol. Inaczej jest kiedy włączam szybką symulację. Rozegrałem w ten sposób trzy mecze i miałem normalne wyniki: 1-0, 0-1 i 2-1.


Czy to jest jakiś glitch, czy kwestia ustawień?

 

@Pietryło @Carl93m @Iranosh Może Wy wiecie?

Edytowane przez adann96
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

village-rose-dlc.jpg

 

Kolejny Resident ukończony. Dopiero w tym roku zacząłem przygodę z tą serią i póki co dwie najlepsze części to Resident 7 i Resident 2 remake. W czwartą odsłonę jeszcze nie grałem, a podobno też trzyma poziom, ale to już raczej w nowym roku, bo muszę trochę odpocząć od tego uniwersum.

 

Ogólnie zawiodłem się na Village po świetnej 7, która poza końcowym etapem była świetnym survival horrorem, gdzie trzeba było rozsądnie zarządzać zasobami, bo ładowanie naboi w każdego napotkanego przeciwnika mogło się szybko skończyć pustym magazynkiem. Tutaj amunicji nie zabrakło mi ani razu przez całą grę, strzela się dużo, w końcowym etapie była taka nawałnica przeciwników, że zastanawiałem się czy mi się coś nie pomyliło i nie odpaliłem przypadkiem Call of Duty. 

 

Nie jest to zła gra, bo ma swoje momenty, ale w ogóle nie straszy poza jedną lokacją, która i tak jest daleko w tyle za tym co się działo w domu Bakerów. Zamczysko Lady D, dom Beneviento i tytułowa wioska to najlepsze miejscówki w grze. Reszta ujdzie, ale nie robi jakiegoś wielkiego wrażenia. 

 

Można się przy tym dobrze bawić, warto sprawdzić na jakiejś promocji, ale niestety jest to regres w porównaniu do poprzedniej części. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Kto lubi gry i pogaduchy to wbijajcie na streamy Ryslawa. Ogrywa aktualnie serie Half Life;)

Chyba w tym roku 25 lat pykło dla tego zacnego "szotera" ;)

@adann96 oj nie powiem Ci. Ja to z FIFA tylko okazjonalnie z kumplem w co-op. A na kanale "Kartomania" nic nie wspominał, może patche jak pójdą w ruch będzie inaczej;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pietryło, jedynka mnie ominęła, ale w dwójkę z dodatkami swego czasu pykałem zapamiętale. :) Obecnie sobie podstawkę ogrywam w ramach przypominajki (no dobrze, przyznaję - była w rabacie za grosze ;) ). Taki level design dziś by nie przeszedł, teraz ma być szybko i efekciarsko. A Half-Life 2 powoli buduje atmosferę*, wprowadza w świat cierpliwie, pozwalając nacieszyć się szczegółami. Z nowszych gier, które idą podobną ścieżką, wskazać mógłbym Dishonored (którego świat zaprojektował Wiktor Antonow/Victor Antonov, czyli człowiek odpowiedzialny za design świata z Half-life 2). 

A Epizod Drugi to szczytowe osiągnięcie serii (w Alyx nie grałem, oglądałem tylko ;) ).

 

* podobnie było z pierwszą Mafią, tą od Czechów. Późniejszy rimejk zrobili Amerykanie - i po amerykańsku. I to niestety czuć...

Edytowane przez zychu
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.