Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.11.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Żadna zmiana legislacyjna nic nie da tak długo jak długo mężczyźni będą takimi pizdami. One właśnie za to nami gardzą. Już dawno powiedziałem, że największy problem dzisiejszych kobiet to dzisiejsi mężczyźni - symbol slużalstwa i desperacji - coś z czym za chuja nie chciałbym mieć dziecka jako kobieta. A poza tym jakby te pomysły wprowadzić chcieć w życie to większość polskich mężczyzn (kuklołdów) by strajkowała że to niszczenie kobiet. Żałosne.... Możnaby jeszcze te cioty z seriali zamienić na umięśnionych dominujących mężczyzn. Propaganda jest ważna przekonałem się czytając pamiętniki Goebbelsa. Te wzorce męskości które są promowane dzisiaj to tragedia... Kawałek gówna jest bardziej męski. I w takich warunkach po co nam legislacja przy fali pantoflarstwa? Kuklołd przepisze dom u notariusza zamiast w USC ot wszystko.... Skumajcie, że największy problem nie jest w kobiecie tylko w dziesięciu pedałach których spotkała przed tobą a którzy nauczyli ja że mężczyzna to gówno.... Zacznijmy zmiany od siebie...
    8 punktów
  2. Przestać samemu się kurwić. Nie będą miały z kim. Ten moment, kiedy człowiek psioczący na ustawiczne mieszanie się systemu w życie człowieka, nawołuje do systemowych rozwiązań ograniczających wolność decyzji drugiego człowieka. Bezcenne.
    7 punktów
  3. W męskiej części dzieje się ? Kolega, którego z ciekawością podczytuję najwyraźniej nie potrafi znaleźć żony nr 3 pomimo stworzenia poradnika skutecznego jej zorganizowania sobie. A tu zegar bije, bo 40cha na karku, trzeba by przekazać swoje geny, a nie ma z kim. Z tego miejsca oczywiście załączam ubolewanie ? Wyglada na to że dwie poprzednie żony, wychwalane w innym wątku, wpadły jakby w szufladę cytuję ‘lafiryndy’ (z tego co kojarzę podziękowały Koledze zmieściwszy się w widełkach ‘’po 5 – 8 latach wspólnego dorobku’’). Zatem nasz bohater proponuje wprowadzenie zmian legislacyjnych mających na celu ‘’zredukowanie istotnie kurestwa dzisiejszych kobiet’’. Wnosi o propozycje rozwiązań prawnych ograniczających kobietom ich wolność stanowienia o tworzeniu i utrzymywaniu relacji (ich wyboru) z mężczyznami. Chodzi, jak twierdzi o uderzenie w kobiety młode z tzw. ‘’grubej rury’’. Cel akcji? „Żeby ci zrezygnowani młodzi mieli jakiekolwiek realne szanse spotkania tu żony, a nie lafiryndy, która zostawi ich max po 5ciu, czy 8miu latach wspólnego dorobku.” + jeden 40stolatek. Trochę dziwi mnie określenie ‘tu’ czyli w Polsce? Bo rozumiem, że Panowie już wcześniej uzgodnili by żony szukać z importu na Wschodzie, a tu nagle powiał wiatr nadziei dla Polaków na terenie własnego kraju. No bo wiadomo żeby gdzieś pojechać to i język obcy trzeba znać i kasę mieć na przelot i pobyt, następnie w przypadku powrotu Pani życie opłacić w kraju chyba że dorobi przy jakim sprzątaniu czy masażach tajskich, ect. Ciekawa opcja rozwiązania pada w komentarzach od @Mosze Red, a mianowicie zmniejszenie podatku dochodowego maksymalnie do 2% w przypadku posiadania dzieci, przy czym bezdzietni płaciliby wciąż 17%, by skłonić kobiety do większej dzietności. Nie wiem czy wtedy byśmy podtrzymali brak opodatkowania dla osób młodych bodajże do 26 roku życia? Raczej wypadłoby go znieść żeby kobiety szybciej decydowały się na dzieci i szybciej uwiązały się rodziną wielodzietną zamiast skakać z kwiatka na kwiatek, tfu z kutangi na kutangę. Tam propozycji kamieniowania, ograniczeń dostępu do antykoncepcji, obowiązkowych testów DNA noworodka, zniesienia socjalu 500+, wprowadzenia opieki naprzemiennej z urzędu, ewentualnie obowiązkowego pozostawiania dzieci przy ojcu w przypadku rozwodu i zakazu widzenia z matką (jak rozumiem) czyli islamskie przyśpiewki szariatowe czy cuś, braku wspólnoty majątkowej nie komentuję tutaj, bo to już było (podawane) wcześniej wiec to taki powtarzający się, znany refren. Kolejna ciekawa propozycja to zakaz dostępu do social media. Zastanawiające jakbyśmy się zachowali w przypadku dostępu do porno? Czy analogicznie? Co z portalami randkowymi? I chyba najciekawsze: co z usługami div? Czy to podciągamy pod puszczalstwo kobiet czy wyłączamy we wiadomym celu? Ciekawa jestem opinii w szczególności Pań. Oczywiście zachęcam do zapoznania się z materiałem źródłowym. Opinie Panów też mnie ciekawią ale ten watek stawia ich na niezręcznej pozycji względem tamtego (wątku), jak przypuszczam. Nie chce nikogo narażać na uszczerbek wizerunku formowego Macho Man ? Zatem będę śledzić oba.
    6 punktów
  4. @absolutarianin temat jest nadzwyczaj prosty. 1 Likwidacja wspólności majątkowej w małżeństwie - wszystko co ma większą wartość materialną, a jest nabyte wspólnie akt notarialny z określeniem wielkości udziału 2 Obowiązkowe testy DNA po narodzeniu dziecka żeby potwierdzić lub zaprzeczyć ojcostwo - dziecko, które zostanie spłodzone podczas trwania małżeństwa lub niedługim jego ustaniu nie będzie z automatu przypisane mężowi jeśli badania nie potwierdzą ojcostwa. 3 Zamiast 500+, becikowych i innych socjali zwolnienia z podatku: - wtedy uniknie się kosztów dzielenia socjalu czyli kosztów machiny urzędniczej i obsługi bankowej czyli będziemy mieli tzw. tańsze państwo - zmniejszy się grupa ludzi, którzy żyją z socjalu, są mistrzami w jego wyciąganiu i nie idą do pracy bo nie muszą, czyli żyjących na koszt podatnika (znów tańsze państw) - dając np. 5% zwolnienia na każde dziecko, ale nie więcej niż 15% dla każdego z rodziców, mam na myśli zwolnienie w postaci zmiany skali podatkowej np rodzice trójki dzieci będą płacili tylko 2% podatku dochodowego, a bezdzietni 17%. W takich warunkach najpopularniejszym modelem rodziny stanie się 2+2 oraz 2+3, czyli społeczeństwo przestanie się starzeć, a może nawet zacznie się odmładzać. Jednocześnie limit 15% zwolnienia zapobiegnie patologii typu rodzina z 8 - 10 dzieci u ludzi, którzy nie potrafią zarobić na ich utrzymanie. 4 Należy wprowadzić i doprecyzować w KRiO pojęcie opieki naprzemiennej, powinna być ona domyślna w wypadku rozwodu. Zmiana na inny model opieki powinna być możliwa tylko w wyjątkowych i dobrze podpartych dowodami okolicznościach. 5 Kontrakty małżeńskie w formie zawierania małżeństw na czas określony - już to kiedyś opisywałem pierwszy kontrakt na kilka lat, drugi ciut dłużej, dopiero trzeci może być zawarty na czas nieokreślony/ stałe. Przetrwałyby jedynie najlepiej dobrane związki, upadłby przemysł rozwodowy, zamiast się męczyć latami w sądach wystarczy poczekać i nie przedłużać małżeństwa. Przy czym punkty 1 i 4 załatwiają problem podziału majątku i opieki nad dziećmi. (po raz kolejny tańsze państwo) Problem polega na tym, że nikt tego wszystkiego nie wprowadzi. Politycy grają na grupach interesów i rozdawnictwie przywilejów (które nazywają prawami lub pomocą państwa), nie chcą żeby były proste i jasne zasady bo wtedy nie będzie można "kupować" poparcia grup społecznych.
    6 punktów
  5. Czasem jak czytam posty Pana kaznodziei, to mam bekę jakbym oglądał Czeską komedię. Chłopina kapkie odleciał.
    5 punktów
  6. Znowu chcą coś ograniczać. Jak nie jedna komuna to jakaś inna samozwańcza. Stwórzcie takie warunki aby kobieta nie była zmotywowana się puścić. @Król Jarosław Iwyjaśnił pięknie. Europa i cały świat zachodu jest w ideologicznym natarciu więc nic dziwnego, że wszystko jest do góry nogami. Ta. Jako pierwszy jesteś gotowy dać się wyruchać innej kulturze. Jak właśnie jakaś kobieta ma Cię szanować?
    5 punktów
  7. Ile czasu mieszkasz u niej? Dopiero teraz doczytałem, że pani jest starsza od ciebie, a o ile starsza? Wiesz, bo może być też i tak, że zachowując się w określony sposób ona próbuje w elegancki sposób coś ci dać do zrozumienia. Pomieszkaliście sobie razem, pobawiliście się w dom, ale seks w końcu spowszedniał, szał i emocje opadły, entuzjazm minął, po czasie okazuje się, że za bardzo nie ma co razem robić, ani nawet o czym gadać... Nie ma się czym przejmować zbytnio, po prostu doszliście do momentu, którego 3/4 związków nie przetrwa, to normalna kolej rzeczy, dlatego ja zawsze będę zwolennikiem jak najszybszego przejścia etapów wstępnych i zamieszkania razem, bo to jest prawdziwy test relacji, nie w weekendy kiedy każdy jest wypoczęty i zrobiony, spotkania na randeczki, kolacyjki i ruchanko, rano szybka kawa i nara do następnego. Tak to się można całe lata kulać i zasadniczo chuj z tego wynika, a w pewnym wieku człowiek dochodzi do wniosku że szkoda czasu na pierdoły.
    5 punktów
  8. Po przeczytaniu obu wątków, zdecydowałem się wyjechać z Polski do Polski.
    5 punktów
  9. Jak zobaczyłem ten mem, jakoś skojarzył mi się z tytułem wątku. ?
    5 punktów
  10. Ja robiłem kategorię C i CE u mnie w UK. Finansowo za kategorię C razem ze wszystkimi egzaminami teoretycznymi, praktycznymi i odpowiednikiem kwalifikacji wyszło mnie ok £1400. Wszystko od wymiany prawka na angielskie, teoretyczne egzaminy, trening praktyczny i egzamin zrobiłem w 10 dni. Na kategorii C jeździłem półtora roku i ostatnio zrobiłem CE. Było opornie bo dopiero za 3cim razem ale się udało W UK 95% roboty dla kierowców jest taka, że codziennie jesteś w domu. Są kierowcy którzy jeżdżą w trampingu i śpią po kabinach ale Ci ludzie nie mają życia poza pracą. Im mniejsza ciężarówka tym większy zapierdol. Nie wiem jak w PL ale tutaj niema obijania się. Przynajmniej na kategorii C. Ciężarówki są względnie nowe. Większość firm wymienia flotę co 5-6 lat. Ale też nikt o nie nie dba, a już szczególnie w budowlance i demolition. Nowe ciężarówki to muszą zarabiać, a kierowcy zapierdalaja. Przynajmniej wiesz za co pracujesz. Ale atmosfera w firmach gdzie cisną kierowców jest ciężka do zniesienia. Na CE jeżdżę od miesiąca i tutaj jest trochę inny świat i przesadzają znowu w drugą stronę. Wiecznie coś nie gotowe, wiecznie trzeba czekać, ale za to niema żadnego stresu. Najstarsze ciągniki są z 2016 i za chwilę będą kończyć służbę. W każdym razie w porównaniu do budowlanych ciężarówek to można jeść w nich z podłogi. Bez pośpiechu, bez żadnych stresów i jest fajnie. Odpoczywam w tej pracy w sumie. Nigdy bym nie poszedł jeździć do Polski. Jak mi koledzy opowiadają że biorą po 7-8k zł za 3 tygodnie życia w kabinie to mi szkoda wchodzić w dyskusję. Pracę na C znalazłem bez problemu bez doświadczenia. Na CE tak samo.
    5 punktów
  11. @Baca1980, oceniasz po wyglądzie, a to może lekarz albo inżynier
    4 punkty
  12. Najbardziej dla tych, którzy by chcieli z niego skorzystać ale nie mogą bądź nie potrafią.
    4 punkty
  13. Witam. Do wszystkich którzy gadali że będę tylko dostarczycielem kapitału mam smutną wiadomość. Po 7dmiu miesiącach wypłaciłem wszystkie pieniądze z 40% zyskiem. Zysk przeznaczyłem na książki. Na razie uczę się i nie inwestuję. Pozdrawiam.
    4 punkty
  14. Jak już parę razy wspominałem, jestem przeciwnikiem ograniczania puszczalstwa kobiet, zarówno legislacyjnie jak i nielegislacyjnie. A nawet wprost przeciwnie. Aż strach mnie przechodzi, że ktoś mógłby wpaść na pomysł legislacyjnego ograniczenia puszczalstwa wszystkich obywateli, w tym również mężczyzn! (Na przykład pod hasłem źle rozumianego równouprawnienia)
    4 punkty
  15. Witam ponownie, podzielę się na gorąco wydarzeniami z wczorajszego wieczora, bo myślę, że wyczerpują temat. Rozpocząłem wczoraj z żoną poważną rozmowę, mówiąc , że nie akceptuję tego jej kroku, dla mnie nie żyjemy w żadnym białym małżeństwie, bo ja potrzeb się nie pozbyłem, muszę sam ze sobą to załatwiać i to kilka razy w tygodniu, bo ona nie chce. Powiedziałem, że według wszelkich publikacji, które czytałem nt. białego małżeństwa to oboje partnerów musi się na to zgodzić i oboje musi żyć w czystości. Dla mnie czystość to nie jest oglądanie porno i masturbacja, co muszę czynić, by normalnie funkcjonować, bo seks miałem ostatni raz w marcu br. Żona o dziwo podjęła dyskusje i stwierdziła niemalże ze łzami w oczach "przecież się zgodziłeś na to, powiedziałeś, żebym już w końcu poszła do tej spowiedzi". Piękne spłycenie tematu, to jest jej domena. Sytuacja wyglądała tak, że gadanie o przygotowywaniu się do pójścia do spowiedzi słyszałem mniej więcej od listopada 2018. Najpierw to wyśmiałem i zakpiłem, że od razu do zakonu niech idzie. Po chwili kategorycznie się nie zgodziłem. Następnie tego typu rozmowy były przy praktycznie każdej mojej próbie (udanej lub nie, bo wówczas udane jeszcze się zdarzały) zainicjowania seksu. Ona jako argument odmowny podawała "przygotowanie do spowiedzi i komunii" ja mówiłem, że zwariowała. W zeszłym roku, bodajże chyba w listopadzie podczas kolejnej tego typu odmowie powiedziałem jej, że jak ma iść to niech w końcu idzie, żebym wiedział na czym stoję, bo gra na czas od roku, a ja przynajmniej oficjalnie znajdę sobie kogoś na boku i będę w koncu seksualnie spełniony. Dokładnie w ten sposób wyglądała moja zgoda według mojej żony - po którejś z rzędu, po roku czas, odmowie współżycia wkurwiłem się i powiedziałem, że niech nie chrzani o przygotowaniach przez rok czasu i jak ma iść to niech idzie, to sytuacja mi sie wyjaśni. Wczoraj usłyszałem z jej ust, że to była moja zgoda, mało tego z płaczem zaczęła mi szlochać "no przecież się zgodziłeś". Wściekłem się, poszedłem po kartkę, długopis , kazałem usiąść do stołu. Kazałem napisać oświadczenie, że ze względu na permanentną odmowę mi współżycia ze względów religijnych i kategorycznego postawienia przez nią sprawy przyjmuje do wiadomości, że będę chodził do prostytutki. Oczywiście podpisać nie chciała ale zapierała się, że nie będzie mnie kontrolować i nie chce o niczym wiedzieć. Ja powiedziałem, że nie wierzę w takie słowne zapewnienia, bo jak się przypadkowo dowie to zrobi ze mnie winnego wszystkiego i ograbi z majątku. Powiedziała, że przyjmuje do wiadomości, że to zrobię. Wściekłem się, korzystając z faktu, że syn był u dziadków mówię do niej, to jak nie, to idziemy teraz do łóżka. Chwyciłem za rękę, zaprowadziłem do sypialni. Była sparaliżowana ze strachu. Wyszła z sypialni z płaczem, mówiąc, że ona nie ma żadnych potrzeb, że ona nie może się zmusić, że nic nie czuje, żadnego podniecenia, że ona WRÓCIŁA DO BOGA, przyrzekła czystość i będzie mieć ciężki grzech jak złamie przyrzeczenie. W tej sytuacji zaniechałem dalszych prób czegokolwiek tylko poszedłem za nią i pytam normalnym, nie podniesionym głosem - czy według niej mając zanik potrzeb seksualnych i spadek libido do zera nie powinno się o tym porozmawiać z partnerem, a przede wszystkim pójść do specjalisty i rozpocząc terapię? Powiedziałem, że gdyby tak postawiła sprawę i rozpoczęła chociaż próbę leczenia - byłbym cierpliwy, nie naciskałbym. Nie jestem zwyrodnialcem. Ona jednak wybrała opcję pt. "będę świętą" , kompletnie uciekając od problemu, kompletnie ze mna o tym nie rozmawiając. Skraj egoizmu i bezczelności w zasadzie też. Po tym, co ujrzałem wczoraj, odpuściłem. Przypomne, ze ostatni seks mieliśmy w marcu więc teoretycznie też powinno jej się chcieć, była wczoraj sposobność, nie było syna, była moja gotowość i chęć. Ona jest jednak kompletnie wyprana z jakiegokolwiek libido. Po wszystkim ochłonąłem i jakąś godzinę później poszedłem do niej do pokoju i powiedziałem, że nie będę więcej nalegał na seks, bo przestałem ją traktować w kategoriach obiektu seksualnego. Widzę, że jest oschła, oziębła, jest po prostu jak przysłowiowa kłoda. Nigdy tak nie reagowała (nie aż tak chłodno) na takie próby inicjacji z mojej strony jak wczoraj. A nade wszystko całkowicie aseksualne jest mówienie, że wróciła do Boga. No kurwa mać, uwierzcie, każdego napalonego faceta taki tekst schłodzi w sekundę niczym woda z hydrantu. Zgodnie z prawdą z resztą powiedziałem, że nie podnieca mnie już ona, po tym co zobaczyłem, bo nie da się podniecić kobietą, która nie ma żadnych potrzeb i reaguje płaczem na próbę ze strony męża na odbycie stosunku po 8 miesiecznej przerwie. Dodałem, że definitywnie jest z nią coś nie tak psychicznie na tle seksualnym ale ja już nie mam siły i ani chęci na żadne terapie. Przed chwilą dzwoniłem do mojego najemcy, któremu wynajmuję kawalerkę, że wypowiadam mu najem i dziś wyślę wypowiedzenie za miesięcznym, zgodnym z umową terminem wypowiedzenia. Na moje szczęście facet się zgodził na opuszczenie w ciągu tygodnia. W przyszłym tygodniu się wyprowadzam, nie ma sensu tego dalej ciągnąć, bo poczułem się wczoraj w tej relacja z żoną jak śmieć.
    4 punkty
  16. I am Best Of The Best...
    4 punkty
  17. @absolutarianin czy tylko ja mam wrażenie, że gdzieś pod czachą siedzi Ci frustracja z powodu porażek natury związkowej, a niemoc w wyszukaniu tej wymarzonej, ulepionej na opracowany przez Ciebie słuszny kod DNA, powoduje odwoływanie się do instytucji szczebla rządowego jako wykonawcy "ostatecznego rozwiązania kwestii kobiecej przynależności"? Nie twierdzę, że sankcjonowanie "puszczalstwa" to zła idea, ale sposób w jaki przedstawiasz swój pogląd, rodzi pewne wątpliwości czy aby na pewno nie jest to skutek resentymentu w Twoich relacjach z kobietami, jako że kreujesz się na życiowego mentora, nauczasz jak z nimi postępować, objawiasz nam swój model kobiety wartościowej, a jednak w praktyce zdaje się to nie działać, co prowadzi Cię do wniosku jakoby stworzenie instrumentów egzekucji poprzez aparat władzy mogło raz na zawsze rozwiązać problem. Dla mnie to nosi znamiona totalniactwa.
    3 punkty
  18. Dlatego pannom młodym trzeba gratulować a panom młodym życzyć powodzenia.
    3 punkty
  19. 1. Nie filozofujesz. Idziesz i Cię Pan doktor / Pani doktor zbada. Spodziewasz się badania wynikiem którego lekarz palpatycznie sprawdza stan Twojego narządu. 2. A co myślałeś? Paluszek w otwór wsadza po uprzednim nawilżeniu i przeżegnaniu się 3. Jaki ból? Dupy? Dupa nie boli, życie boli Stresik? Z czym? Po co wymyślasz niepotrzebne emocje 4. Poleca się regularnie U Ciebie tak krótko...?
    3 punkty
  20. No i tutaj się grubo mylisz. Kobiecy kolektyw chce żebyś tak myślał, a ty się dajesz robić w bambuko. One znakomicie będą to rozumiały, one znakomicie to rozumieją!!! Zauważ, że metody pozyskiwania środków na różne sposoby nawet bardzo głupiutkie panie mają w małym paluszku. Teraz mają to w d.. bo jest socjal, a gdyby go nie było tylko inny mechanizm przyswoiłyby wiedzę błyskawicznie. Zobacz uzyskanie niektórych dodatków socjalnych jest bardzo skomplikowane, wymaga wiele zachodu i zdobycia wiedzy, zaangażowania większego niż proponowana ulga podatkowa. Panie to momentalnie rozpracowują, później te które szybciej rozpracowały radzą innym w realu lub internecie, radzą im pisma kobiece itp. Dokładnie o samo byłoby gdyby system benefitów zamieniono na ulgi podatkowe, najpierw oburzenie i skowyt, po przyklepaniu prawa szybkie pogodzenie się z losem i szybkie rozpracowanie nowego systemu. Po góra dwóch miesiącach populacja 99% pań łącznie z tymi, które już są za stare na rodzenie dzieci wiedziałyby o co chodzi. Dodatkowo nasze kochane panie często udają, że czegoś nie rozumieją tylko po to, żeby ktoś to zrobił za nie Błyskawicznie by skumały, że Jadzia z pracy przy biurku obok, która ma dwa dzieciaki dostaje więcej wypłaty "bo ulga" i że jej mąż przynosi więcej do domu "bo ulga".
    3 punkty
  21. Nie ma nic piękniejszego niż wspierająca kobieta realizująca się poprzez dbanie o najbliższych i otoczenie, czerpiąca z tego przyjemność. Tyle, że bywa różnie. Małżonka szanowna, która dała mi wiele szczęścia aż cztery razy w życiu- mówiąc 'tak', rodząc dwoje dzieci i w końcu uwalniając od siebie, z pobytu w domu zrobiła sobie sposób na przetrwanie. Przestała pracować w pierwszej ciąży i tak już zostało. Mnie to pasowało, chciała sama poświęcać czas małemu dziecku i miała do tego smykałkę. Kiedy córka skończyła 3 lara i poszła do szkoły, a żona zaczęła od jakiegoś czasu w domu 'dziadzieć', zacząłem najpierw motywować, potem naciskać na znalezienie sobie zajęcia poza domem. Chociaż kilka godzin tygodniowo na początek, ruszyć tyłek i odczadzic mózg, nieważne nawet- praca czy wolontariat. Baba się zwyczajnie w domu zakisiła. Tym oto sposobem cztery lata po urodzeniu córki, nadeszła piękna nowina o kolejnej ciąży Scenariusz się powtórzył i w tych warunkach nie miałem z tym problemu. Zacząłem mieć kiedy drugie dziecko poszło do szkoły, a ja codziennie musiałem wysłuchiwać jak jej cieżko bo musi codziennie sprzątać i wymyślać kolejny obiad na następny dzień. Przy czym porządek był taki ok, ale bez błysków a kuchnia z tych tradycyjnych i raczej monotonnych. Sam musiałem się nieźle wtedy uwijać żeby zapewnić czteroosobowej rodzinie dobre warunki. No więc, drugie dziecko w szkole, w domu zasiedziała i zakiszona matrona ktorej nic nie pasuje i wiecznie zmęczona. Takie fajne perspektywy Zacząłem znowu coraz mocniej naciskać na ruszenie tyłka, wzięcie się w garść. Efekty? Szanowna małżonka upolowała sobie gościa, jeszcze większą ciapaję niż sam byłem, wyprowadziła i już po roku powiła piękne maleństwo. Miłość Takżeten. @Ksantii inni, uważajcie na takie rzeczy, bo różnie z tym bywa. Gdyby mi któraś teraz powiedziała jakie ciężkie jest życie polegające na utrzymaniu domu (bez małych dzieci uwieszonych non stop spódnicy) zabiłbym śmiechem. Dom jest czysty, ogród nie przypomina dżungli, gotuję i mam z tego frajdę przygotowując zróżnicowane, smaczne i zdrowe posiłki (opinie z zewnątrz). Do tego własny interes co absorbuje podwójnie i dwójka wciąż jeszcze dzieciaków przez dwa tygodnie w miesiącu. Plus trochę czasu na hobby i żeby np. skrobnąć tego posta na forum, zanim zacznie się codzienny cyrk. Kobieta w domu, chętnie. Jeśli tak chce i się w tym spełnia, dając radość sobie i innym. Inaczej, do pracy i zmierzać się z życiem. Obowiązki dzielimy w zgodzie z predyspozycjami, sprzątanie może ogarnąć miła pani z zewnątrz. Dwa razy w tygodniu po cztery godziny na dom jednorodzinny to w sam raz, przetestowałem kiedy nie wyrabiałem na początku sam.
    3 punkty
  22. Nie ma żadnego odniesienia. Kiedyś nie ustąpiłam miejsca w autobusie pewnej pani z lisem na szyi i prawdopodobnie rzuciła na mnie urok. Od tamtej pory, wieczorami, gdy nikt nie widzi.... kiedy całe miasto już śpi.... przechodzę transformację i staję się nim: CZŁOWIEKIEM DYGRESJĄ Odczarować ten zły urok może pocałunek chłodnego i logicznego księcia, a że już mam sakramentalnego nieksięcia, to już na zawsze będzie się człowiek dygresja pojawiał w moim życiu A taki fragment z książki "Jakie piękne samobójstwo" porównanie do sytuacji Polski w roku 1939 nadskakującej aliantom: "Prawdopodobnie bez trudu znajdą Państwo w bliższym i dalszym otoczeniu osobę, która tak właśnie ma (bo to częsta przypadłość i dziwnie się składa, że cierpią na nią głównie kobiety). Całe życie ważne było dla niej, żeby spełnić oczekiwania mamy i taty, żeby dogodzić mężowi, dzieciom, i nijak nie jest w stanie pojąć, dlaczego im bardziej się o to stara, tym mocniej od wszystkich obrywa. Rodzice ją tyranizowali i stale krytykowali, mąż nie poważa, dzieci nie okazują za grosz szacunku ani wdzięczności, a ona sama siebie ma dosyć i nie może ze sobą wytrzymać. I wszystko to tym bardziej, im bardziej stara się nie myśleć o samej sobie i podporządkować wszystko im." W sytuacji gdzie żyjesz z kimś, kto nie docenia Twojej pracy, trzeba się przełamać i nie robić nic dla tej osoby - nawet demonstracyjnie. Dla kogoś, kto jest nauczony jakiegoś rytmu domu, to może być większe wyzwanie, niż wyręczanie. Z drugiej strony. Ja kiedyś też mówiłam mężowi, że czuję się niedoceniona. A mój mąż "co? Przecież ja Ci ciągle mówię, jak Cię doceniam. Że tak wszystko miałaś przemyślane, że podjęłaś dobre kroki, że kupiłaś te mieszkania w dobrym czasie, że się zakręciłaś w tej robocie i że jesteś taka obrotna". Ech, ja chciałam usłyszeć, że mnie docenia za te posiłki, sprzątanie, ciepło rodzinne, energię w domu. A on na to "ale przecież to pralka pierze"... witki mi opadły. Pracy w domu się nie docenia.
    3 punkty
  23. @Yolo, dzięki za ten temat. Niewątpliwie rok 2020 jest rokiem "obfitującym w zmiany" i warunki życia bardzo się zmieniły wszędzie, nie tylko w Polsce. Wszystko jeszcze się kotłuje i nie wiadomo jaki będzie tego ostateczny rezultat. Jedno jest jednak dla mnie jasne: obecna sytuacja w Polsce nie jest aż tak zła jak się wielu Polakom wydaje, a sytuacja poza Polską nie jest tak dobra jak wielu Polaków myśli. W każdym razie coś jest na rzeczy, być może niedługo zobaczymy nie tylko większą liczbę Polaków powracających do kraju, ale również napływ fali Europejczyków z innych krajów, którzy właśnie w Polsce będą szukali szansy na ułożenie sobie życia. @Krugerrand, bardzo dobry i cenny wpis. Przede wszystkim dlatego, że piszesz w swoim imieniu, ze swojej perspektywy i nie narzucasz innym swojego punktu widzenia jako jedynego słusznego. W ten sposób myślą i piszą ludzie, których ja na mój prywatny użytek określam jako wolnościowcy. Jesteśmy, jako ludzie, bardzo różni - i w tym jest całe piękno. Dla jednego przeprowadzka w granicach Unii Europejskiej to będzie tylko przeprowadzka do innego miasta. Szybko się zaaklimatyzuje, znajdzie nowych znajomych, trochę potęskni za "starym krajem", ale zacznie chodzić na mecze na stadion Anderlechtu albo innej Benfica'i. Inni wiedzą, że to po prostu nie dla nich. Jest też cała masa tych, co są gdzieś pomiędzy. Dlatego na pytanie o "ucieczkę do Polski" mam jedną uniwersalną odpowiedź: to zależy. To zależy jak się czujesz, jak się odnajdziesz za granicą, jaką masz tam pracę i jaką pracę mógłbyś mieć w Polsce, jakie są twoje relacje ze znajomymi i rodziną w Polsce, czy masz do czego wracać, czy miałbyś od czego zacząć w Polsce. Ile masz lat, czy masz żonę, czy masz dzieci, co oni o tym sądzą i jakie są ich związki z krajem w którym obecnie mieszkacie. Każdy z nas ma prawo do poszukiwania swojego szczęścia, do podejmowania związanych z tym decyzji, na własne ryzyko i odpowiedzialność. Prawo do przeprowadzki, zarówno z Polski za granicę jak i do powrotu z zagranicy do kraju, jest częścią tego szerszego prawa do decydowania o swoim losie. Warto się czasem zastanowić "gdzie widzę siebie za 5, 10, 15 lat" i czy w związku z tym dziś jestem we właściwym miejscu. Jedno bym tylko odradzał: ucieczkę. Zarówno "ucieczkę z Polski" jak i "ucieczkę do Polski". Po co uciekać, jeśli można sprawę przemyśleć, obgadać, podjąć decyzję, zaplanować szczegóły i najnormalniej w świecie spokojnie wyjechać?
    3 punkty
  24. Temat w opozycji do sąsiedniego, namawiającego do ruchu w odwrotnym kierunku. Żyję od kilkunastu lat za granicą, wyjeżdżałem w momencie kiedy ludzie żeby dostać byle jaką pracę, dawali w łapę. Patrzę do kilkudziesięciu lat wstecz i wychodzi mi, że nie licząc covidowych perturbacji, od dawna zwykły człowiek nie miał lepszych warunków w kraju. Nie twierdzę że jest idealnie, od tego jestem daleki. Tylko próbuję sobie przypomnieć i jakoś nie mogę; kiedy było lepiej? Nie podobają mi się zapędy obecnej ekipy, ale nie takie tuzy gospodarki już byli u władzy i nie rozłożyli kraju na łopatki. Rozmawiam z ludźmi, obserwuję otoczenie, 'czuję' energię parcia do przodu, której na zachodzie cieżko uświadczyć. Kiedy dołożyć wcale nie mniejsze zapędy 'demokratycznych' zachodnich władz do autorytaryzmu, atrakcje w postaci radykalizujących się grup religijnych i związane z tym zamachy, rozkład więzi społecznych i tradycyjnego modelu, który w Polsce jeszcze próbuje funkcjonować, coraz większe rozwarstwienie z powiększającą się klasą ludzi o najniższych dochodach, nie bardzo rozumiem do czego z tej Polski niektórzy chcą uciekać. Moje przekonanie to ruch w odwrotnym kierunku. Jeszcze kilkanaście lat, i rdzenni zachodni europejczycy będą się powoli instalować na wschód od swoich granic. Jakie macie spostrzeżenia? Pytam przede wszystkim osoby mające porównanie.
    2 punkty
  25. Wrzucam ten temat całkiem na poważnie, chciałbym zapoczątkować dyskusję, której nadaremnie choćby zalążek ujrzeć w mainstreamie, mianowicie jakie kroki poczynilibyście w zmianie istniejącego prawa, by zredukować istotnie kurestwo dzisiejszych kobiet. Czy byłyby to zakazy, wycięcie na firewallu określonych mediów, np. tych wszystkich apek do wklejania swoich nagich d i c, ograniczenia wiekowe pewnych spraw, prawo odnośnie antykoncepcji, czy może regulacje bardziej majątkowe, finansowe lub zgoła zamiast kija - marchewka w postaci np. spłaty kredytu hipotecznego przez państwo w przypadku wspólnego stażu pow. 15 lat. Wiadomo, że tego puszczalstwa nie zlikwiduje się w żadnym kraju pod słońcem, ale chodziłoby o to, by nie było tego odsetek 80% tylko chociaż 50% żeby ci zrezygnowani młodzi mieli jakiekolwiek realne szanse spotkania tu żony, a nie lafiryndy, która zostawi ich max po 5ciu, czy 8miu latach wspólnego dorobku. Nie chciałbym tu rozkręcać wielkiej dyskusji nt. prawa rozwodowego, bo wiadomo, że to wszystko jest patologia i jest tam mnóstwo oczywistości, których w tym gronie chyba nikt już nie zakwestionuje, ale to wszystko jest za mało do zmiany psychiki, bo żadna młoda sikorka nie myśli o skutkach prawnych zawczasu, a to chodzi o coś z grubej rury, co byłoby widać zanim się wdepnie w relację, czy małżeństwo i działałoby niejako prewencyjnie, odstraszająco. Nie za bardzo interesuje mnie też pogląd, czy kierunek 'muszą wymrzeć tamte'. Fajnie, ale kto niby ma wychować to młode pokolenie? Te matki? Po co mi nienarodzone pokolenie, skoro będę już za stary na nie? Żyjemy tu i teraz i na naszych oczach ten chlew się pogłębia. Kiedy był problem z opłaconymi przez sorosa pontonowymi emigrantami dobijającymi do brzegów Italii niejaki Salvini poprzez konkretne sensowne działania zmarginalizował to zjawisko z uwaga 200.000 desantów rocznie do około 20.000 rocznie (nie pamiętam dokładnie tych liczb) czyli dziesięciokrotnie!!! To ma znaczenie, bo to sprawia, że zaczyna dać się żyć. A zatem walka jest koniecznością, jest tylko pytanie o jej zasadność, gdzie, jakimi metodami. Dzisiaj słyszymy, że w Zjednoczonych Emiratach Arabskich legalizują pożycie na kocią łapę, czyli de facto tę karuzelę wchodzenia w związki i rzucania się nawzajem, gdy coś się nie spodoba. Czym to się skończy - nietrudno się domyśleć. Temat ważki i na czasie. Napisaliście mi, bym 'wiary nie gasił', ok, dlatego zakładam ten wątek. Kiedy mniej więcej w 2008-2010 kapnąłem się kto naprawdę rządzi w ONW i włos na głowie mi się zjeżył, akurat miała miejsce akcja kredytowa i rozprzężenie majątkowe, które pociągnęło niesamowitą falę tegoż kurestwa, rzucania, rozdrapywania tych majątków wziętych w kredycie i wróg był już jeden ruch do przodu. Wtedy też pojawiły się felietony naszego big bossa. To oznacza, że jesteśmy ciągle parę ruchów do tyłu w tej wojnie. Tak się nie da niczego wygrać. Szczególnie interesuje mnie opinia braci @Messer, @Kespert, @Mosze Red, @EMKEJ, @Rnexta może i samego szefa @Marek Kotoński jak znajdzie czas i wszystkich innych, którzy mają jakieś głębsze przemyślenia w tej sprawie, czy to jest w ogóle możliwe? Czy ewentualnie istnieją jakieś czynniki towarzyszące, które taką akcję legislacyjną mogłyby uczynić realną? Oczywiście to jest przy założeniu, że mamy kontrolę nad sejmem, a nie kneset procedujący, co starsi bracia w wierze, albo amerykański ambasador, czy łunijny komisarz każą, by opanować ten obszar. Osobom, które nie mają nic do powiedzenia w temacie, tylko mielą pod każdym wątkiem bez sensu, nie zastanowiwszy się nad kwestią choćby godzinę, a co dopiero dzień, proszę o nie zaśmiecanie wątku. Nie będę ich wymieniał z personaliów, proszę trzymać dyscyplinę i poziom dyskusji.
    2 punkty
  26. Nie wiem jak Wam, ale mnie się podoba. Polski dubbing podoba mi się jednak mniej. Ale na pierwsze przejście wrzucę go sobie, by zobaczyć jak polscy aktorzy dali radę.
    2 punkty
  27. Mati mówił przecież wyraźnie, jak będzie - "ludzie muszą obniżyć oczekiwania" , "będą zapierdalać za miskę ryżu". Dla pocieszenia dodam, że to trend światowy. Tak ma wyglądać Wielki Reset / Great Reset. Obniżenie oczekiwań, konsumpcji, spłata długu inflacją i spadkiem siły nabywczej. Właśnie odbywa się Światowe Forum Ekonomiczne w Bazylei (albo w Lozannie w tym roku chyba przenieśli). I tam są obgadywane wizje takich ludzi jak Klaus Schwab - wizje dostępne nawet na oficjalnych stronach WEF. "You`ll own nothing, and you will be happy". To jest ich hasło. Wstęp do tego nowego światowego komunizmu-feudalizmu to trendy "sharing economy" , "usług zamiast kupna" , "internet of things", itp. Nie wiem, czy w tej wizji będą musieli zniszczyć wszystkie małe i średnie firmy, żeby były tylko korpo i państwa, czy wywłaszczą ludzi podatkiem katastralnym, czy pozbawią prywatnych samochodów i motocykli pod pozorem nie spełniania norm ekologicznych. Czy to jest planowane na lata, czy dekady. Wiadomo tylko, że "elity" uważają że ludzi jest za dużo, za dużo żrą, konsumują, więc coś z tym trzeba zrobić. Taki przekaz idzie przecież w mediach i ruchach, z fundacji, od ekspertów i autorytetów. Na ile Mati jest debilem i nieudacznikiem niszcząc Polskę pod pretekstem korony, a na ile ewentualnie realizuje polecenia z góry - nie wiadomo. Na pewno jedno z dwojga, bo to się idzie załamać jak się patrzy na zachowanie rządu. Przypuszczam, że kryzys dobrze zrobi jedności narodowej. Jak bardziej przyciśnie. Na razie jeszcze łagodnie jest.
    2 punkty
  28. Sam w Szwajcarii bywałem przejazdem. Było dziwnie - zagraniczne blachy to patrzą jakbyś do Amiszów czy Mormonów wjechał ciężarówką z satanistycznym ołtarzem i czarną mszą w trakcie. Na forum tradera21 jest gość BalancedAnesthesia, i jest lekarzem w Szwajcarii. Czyli niby highlife. Niby. No i jego opinie ogólnie potwierdzają, co słyszę i co widziałem. Czyli : Szwajcaria to kraj ksenofobicznych, ograniczonych i prymitywnych, średniowiecznych chłopów. Nawet jak przyjedziesz do nich z wozem złota, to w rączkę pocałują, ale skrycie będą Cię nienawidzić. Albo nawet otwarcie nienawidzić. Budowlanka w Szwajcarii - posrasz się na regulacjach i pozwoleniach na legalu. Żeby coś zrobić - będziesz musiał pracować incognito, lękać się czy sąsiedzi nie doniosą na policję (na 99% doniosą), że jakiś obcokrajowiec wymienia spłuczkę bez pozwolenia rady mieszkańców i urzędów. Południe Niemiec brzmi spoko, tym lepiej jak cokolwiek szprechasz. Fachowcy z Polski nadal mają dobrą renomę, bo uznaje się, że pracują szybciej, sprawniej i taniej od niemieckich. Jak założysz firmę, zapiszesz się do izby, będziesz pracował legalnie i dobrze - to powinieneś żyć nieźle. Jak będziesz robił dobrze i z uśmiechem - to zyskasz szacunek klientów i renomę. Ale za to konkurencja i powiązani urzędnicy będą Cię podpierdalać i zagiąć na jakimś niedopełnianiu formalności czy atestów. Bawaria jest przyjemna, oraz bardzo bogata i ładna. Piękne są też tereny przy Bodensee, ogólnie południe. Polecam. Jak nigdy nie robiłeś legalnie w DE, to najpierw zacznij u kogoś na pół roku-rok, poorientuj się, frycowe zapłacisz, ale ogarniesz życie, biurokrację i zwyczaje. Na głęboką wodę też możesz, jak lubisz życie na krawędzi W Niemczech ludzie przywykli do bardzo wysokiego poziomu życia, i niemieccy politycy będą robić wszystko, żeby nawet w razie czego Niemcy szły ostatnie na dno. Będą się starać utrzymać ten wysoki poziom, najpewniej kosztem innych krajów strefy euro, czy nowych państw Unii. Więc o przyszłość w Niemczech, jak masz fach, to bym się nie bał.
    2 punkty
  29. Jako samozwańcza naczelna feministka Forum, oczywiście że musze walczyć o równość kobiet i mężczyzn wobec prawa, pod każdym względem! A poważniej - każda zmiana systemowa, w jedną (patriarchat) czy w drugą (feminazizm) stronę, musi być oparta na zasadzie kompletnej równowagi, i poszanowania praw wszystkich, aby była zmianą stabilną i trwałą. Dlatego obie te ideologie mają zawarty w sobie mechanizm własnego samounicestwienia. Jedną w historii, najbliższą nam ideologią/religią/systemem, który dopuszczał i pochwalał równe prawa kobiet i mężczyzn, wedle zdolności a nie kształtu genitaliów, było najwcześniejsze chrześcijaństwo (to, co potem KRK i inne z tym zrobiły, to już inna bajka, bo postawiły wszystko na głowie).
    2 punkty
  30. Cywile nie mogą nosić aktualnie obowiązujących, kompletnych zestawów mundurów wojskowych. Nie ważne czy posiadają one oznaczenia stopni, korpusów itp. czy też nie. Mundury wojskowe mogą nosić członkowie organizacji proobronnych czy też szkół o profilach wojskowych. Mundury takie muszą mieć oznaczenie organizacji lub szkoły. Wg powyższego samą bluzę, możesz nosić. Za nieuprawniony kompletny mundur grozi grzywna a nawet areszt.
    2 punkty
  31. Ja bym próbowała do skutku (na Jego miejscu), rzecz jasna ale nie kosztem innych obywateli. Powiem Ci, że niektóre propozycje legislacyjne (w moim wątku niewymienione) podobały mi się no ale nie pod sztandarem ‘’zredukowanie istotnie kurestwa dzisiejszych kobiet’’? Znowu preferuję ten sam schemat – kto się chce kurwi* niech się kur*i na zdrowie, byleby nie na koszt innych obywateli.
    2 punkty
  32. @absolutarianin wie o czym pisze. Co wy myślicie, że te wycieczki ad personam go ruszają? Przecież chłop inteligencją przewyższa cały rezerwat, ale to aż wstyd porównywać, bo przeciętny użytkownik jest inteligentniejszy od całego rezerwatu razem wziętego. Puszczalstwo kobiet jest problemem, tak samo jak zniewieścienie mężczyzn. Nie zgadzam się z tym, że wierna kobieta = silny mężczyzna. Jakby to był gwarant tego i należy zamordyzmem pilnować kobiet aby były wierne. silny mężczyzna = wierna kobieta. Taka jest kolejność. A to forum czego jest dowodem i właśnie co ma przekazywać? Myślałem, że ma uświadamiać i pomagać tworzyć silnych mężczyzn. Kobiety niech skaczą jak sobie chcą, ważne aby facet był jak skała, a wtedy kobiety oprzytomnieją i spokornieją.
    2 punkty
  33. Inaczej mówiąc (i nie mam tu na myśli tego konkretnego użytkownika), każdemu wolno pieprzyć głupoty, na własną odpowiedzialność. Na tym polega wolność słowa. Ceną za tę wolność jest czasem konieczność wysłuchiwania "kontrowersyjnych" poglądów, ale w ostatecznym rozrachunku w dłuższym terminie warto tę cenę płacić.
    2 punkty
  34. Bez przesady, to jeden z tych tematów wchodzących już w gatunek społecznych fantazji. Jam osobiście lubię sobie poczytać dla śmiechu Kurcze musze się o taki wizerunek postarać ?
    2 punkty
  35. Bezbolesne i trwa 10s. Ludzka rzecz, nie ma się czego wstydzić. Świadomość że wszystko jest OK, warta sprawdzenia. Po 40 zalecane co roku. Przed też warto zwłaszcza jeśli w rodzinie były przypadki.
    2 punkty
  36. Popatrz sobie uważnie, jak zmieniało się zatrudnienie urzędników w Polsce przez ostatnie 20 lat, szczególnie po podpisaniu traktatu lizbońskiego. Żeby ciut pomóc, a nie zostać posądzonym o stronniczość polityczną, artykuł z 2015r :https://zus.pox.pl/pit/liczba-urzednikow-w-polsce-zbliza-sie-do-pol-miliona.htm Czyli - nie stać nas na utrzymywanie naszych darmozjadów, więc na dokładkę utrzymujmy jeszcze dodatkowych w Brukseli. Oni akurat takich złudzeń zupełnie nie mają - między sobą. Oczywiście, w przekazie medialnym jest coś zupełnie innego, ale kto myśli, że jakiekolwiek media głównego ścieku mówią prawdę, niech inwestuje w Amber Gold albo SKOKi. Czy kawalerki na wynajem. ... spokojną emeryturą w jakimś ciepłym kraiku, pod drzewem pomarańczy. Rujnują jak mogą, więc zostaną za to wynagrodzeni. Z jednym, "wybranym" wyjątkiem. Wkrótce w nowej lokalizacji! Jak by to wyglądało, można sobie popatrzeć na tegorocznych protestach BLM - jak ichniejsze "komuny młodzieżowe" próbowały uprawiać żywność - jak już skończyły się zapasy w okradanych sklepach, a żaden "starszy pan" jednak nowego zaopatrzenia nie dowiózł do swojego sklepu. Głównym elementem uładanki w 1947r., była data 14 maja 1948r, - dopóki nie nastąpiła, musiał istnieć plan zapasowy, a nawet pewnie kilka. To bardzo dobre porównanie - teraz też jeszcze rozstrzygnięcia nie ma. Szybka tygodniowa interwencja "w obronie praworządności", oczywiście z Zachodu, i lokalne przypadki "użycia siły względem bojówek rzucających mołotowami w czołgi". Prawdopodobnie nierozstrzygnięta, zakończona wycofaniem batalionów interwencyjnych - których pamięć tak się wbije w element miejscowy, że kilka razy światopogląd skręci. Przez 123 lata próbował, ale musiał doczekać odpowiednich warunków, by próba zakończyła się sukcesem. 20 lat temu, ani dziś, takich warunków jeszcze nie ma. Więc wiary nie gaście. Zawsze, wszędzie, każda zmiana, zaczyna się od pojedyńczej jednostki. Zawsze jest jakaś normalność - gorsza albo lepsza. I rewolucje - np. sztuczna macica, możliwość propagacji biologicznej bez udziału kobiety. Albo jeden z kilkunastu innych scenariuszy, np. tego z "Opowieści Podręcznej".
    2 punkty
  37. Wypowiedź Billa Gatesa: https://www.geekweek.pl/news/2020-11-19/bill-gates-przewiduje-jak-bedzie-wygladal-swiat-po-pandemii-covid-19/ PZU zaczyna odczuwać wzrost wypłacanych świadczeń z tytułu śmierci ubezpieczonego: https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/pzu-odczuwa-wzrost-zgonow-w-polsce/8sbewh9?utm_source=businessinsider.com.pl_viasg_businessinsider&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&utm_v=2 Historia kołem się toczy, a nawet - na kołach:
    2 punkty
  38. Aż chciałbym napisać "daj przykład i sam wsadź pysk w kubeł". Ale najpierw musiałbyś wyjąć głowę z dupy. Nikt tu nie pisze o spiskach, a o procesach, które wskutek sprzyjających okoliczności nabrały rozpędu. Jeżeli ktoś tu widzi spiski, to jest zwykłym idiotą. Bez odbioru, obywatelu. Jeżeli myślisz, że ciebie to ominie, to jesteś w błędzie. Tak jak te rezerwatki, które myślą o nauce chińskiego, coby robić byznesy z chińcikami w czasach kryzysu*... Podczas gdy Chińczyków będzie interesowało tylko to, ile par kalesonów są one w stanie uszyć w ciągu godziny. * one mają o tyle łatwiej, że gdy naprawdę głód zajrzy w oczy, zawsze mogą pójść w stosunki międzynarodowe...
    2 punkty
  39. Ogarnij grupy na FB branżowe i popytaj. To tak na marginesie. Siedzę, np. w biznesowej grupie, dostęp dostałem po płatnym, drogim szkoleniu i na każde trudne pytanie od razu odpowiadają + kontakt do specjalistów, nawet słowo zamienić. Korzystam z tego, totalne złoto. Moja kumpela kilka razy wyszukała na FB specjalistę, jak zmieniała branżę, płaciła za rozmowę i normalnie konsultowała ruchy. Polecam znaleźć człowieka, który robi, co chcesz robić, zapłacić za rozmowę i zadać pytania. Niektórzy nawet bezpłatnie pomogą. Mówię to, jako rozszerzenie, jeżeli ci naprawdę zależy na skoku.
    2 punkty
  40. @Turop U mnie prawo jazdy C zrobione w lutym. Korona zmusiła mnie do przebudowania planów, i kurs kwalifikacji kończyłem teraz. Finansowo ledwo wyrobiłem - rodzina trochę pomogła (wpadłem od czasu do czasu na obiad - bo nie było mnie stać na żarcie do 10-go). Mam świadectwo do odebrania, i wyrabiam dokumenty. Po nowym roku finansowo trochę się odkuje mam nadzieję. Na wiosnę pewnie będę cisnął temat już na ciężarówce (ale paradoksalnie bez doświadczenia może być trudno robotę znaleźć więc kombinuję - może w Polskę na busach chłodniach/plandekach) - Łódź już znam, i jeżdżę pewnie (a to zgubne więc potrzeba mi nowych wyzwań). Obecnie jeżdżę w Poczcie Polskiej w Łodzi na busach do 3,5 T (blaszaki). Obrobiłem większość tras. Mam za sobą stłuczkę z karetką (nie z mojej winy, i nie na sygnale), jedną obcierkę w super ciasnej bramie (poszła listwa) na Więckowskiego 16, i delikatną stłuczkę (uszkodziłem gościowi ramkę tablicy rejestracyjnej). Generalnie praca spoko. Jestem sam muzyka gra. Z ludźmi czasem pogadam. Babeczki się trafiają fajne, ale nie mam czasu albo chęci do inicjowania jakichkolwiek kontaktów chyba że ktoś rozmowny z własnej inicjatywy to chętnie pogadam nawet i pół godziny. Widziałem sporo wypadków, stłuczek w tym dachowanie karetki. Teraz jest niebezpiecznie, a na Widzewie to już w ogóle brak słów. Piesi często zachowują się jak głuchoniemi idioci. Dobrze że przynajmniej zimno rowerzystów przegoniło. Z zeszłego tygodnia gość miał z Poczty na ciężarówce podczas awarii świateł śmiertelny wypadek. W sensie ci co w niego walnęli zginęli. Chłopak 25 lat i dziewczyna 20. Obydwoje tak rąbnęli w tą ciężarówkę że aż podrzuciło ją do góry. https://lodz.tvp.pl/50575043/dachowanie-ambulansu-na-rondzie-inwalidow-na-widzewie-w-lodzi Chłopaki którzy pisali mi w moich wątkach napisali że droga to cmentarzysko. Zaczynam to rozumieć, ale widzę w tej pracy pewien męski pierwiastek którego szukałem. Trochę swobody w organizacji pracy własnej, więcej wolności etc. Znowu - najgorszym i najlepszym elementem tej pracy są ludzie. Kurs kosztował mnie 2500 zł. Do tego badania ok 400 zł psychologiczne, i zwykłe. Teoria za pierwszym razem 100% perfect. max 150 zł to było. Egzamin za drugim razem - 2x 250 zł. (dokupiłem 4 h jazd więc plus ~ 300 zł) 3000 kurs kwalifikacji (łącznie z egzaminem w cenie), i znowu badania przed kursem. Całość mnie wyniosła ok 7000 - 8000 zł. Teraz kartę kierowcy do wyrobienia, i prawo jazdy to tam ok 300 zł może trochę więcej. Całość można zrobić szybko. Ja przez pracę praktykę robiłem ok 3 miesięcy. Teorii się uczyłem godzinę dziennie po pracy przez miesiąc i na luzie pykło 100%. Teorii na kursie kwalifikacji jest na min 40h. Ja musiałem chodzić i wertować te slajdy a przy okazji sobie poczytałem o wszystkim. Egzamin był łatwy. Z 30 pytań na około 800 w bazie. Uczyłem się tylko żeby zaliczyć. Teraz musze do tego przysiąść na poważnie przed wsiadaniem za kierownicę ciężarówki. @Turop A co z tym kursem pilotażu?
    2 punkty
  41. To już nie te czasy. W 39tym mieliśmy jeszcze niepodległy kraj, konstytucję, jakiś przemysł i przede wszystkim społeczeństwo. Dziś już nawet za te kobiety nie chciałoby mi się bić. Po prostu przegraliśmy, zanim ta wojna się rozpoczęła. Nie ma już o co się bić. Tzn. jest o co, ale nie ma już czego bronić. A zatem możesz to robić w dowolnym miejscu na planecie. Drzewa po stronie wschodniej i zachodniej Odry wyglądają tak samo. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że dziś Niemiec, o dziwo, jest twoim sojusznikiem. Ruski też nie jest twoim wrogiem. Dziś wróg nie będzie napierdalał z rkmu, bo już dawno siedzi w głowie twojej laski, w sprzedanym rządzie, sądzie, banku i polincji. Jest jakby rok 1947, wojna się już odbyła. Teraz nas tylko ostatecznie przehandlowano, za rok powstanie takie jedno nowe państwo, którego wcześniej nie było, na miejscu takiego innego państwa, kumasz?
    2 punkty
  42. Nic specjalnego. Ciągnik siodłowy w transporcie międzynarodowym. Swego czasu najbardziej kochany przez ubezpieczycieli sprzęt. I bądź tu takim drobnym przewoźnikiem (owner-operator), połóż sobie szkodowość JEDNĄ szkodą w roku* i zostań z takim kwiatem... Podkreślam - mówię o składce OC. Nie o ryzykach dobrowolnych i sprzęcie za miliardy monet, gdzie przypis składki wynika wprost z wartości ubezpieczonego sprzętu. Mylisz się USA ma inny system podatkowy (dla dochodów osobistych) niż Polska, czy Europa. W PL/EU podatki pobierane są centralnie, w USA - każdy bierze swoją działę oddzielnie. Masz podatek FEDERALNY - jednakowy dla wszystkich, progresywny, od 11 do 37% OPRÓCZ tego masz podatki STANOWE. Od 0% (są stany nieopodatkowujące - zwykle te z chujową ofertą pracy, ciekawe, czemu... ) Wspomniana przez Ciebie California ma NAJWYŻSZE podatki stanowe. Od 7,5 do 12,3%, Czyli 37+12,3 = 49,3% (co prawda dotyczy tuzów koszących rzędu 300kUSD/rok (kwoty brutto), ale... https://smartasset.com/taxes/california-tax-calculator Idźmy dalej, bo to nie koniec. Na to masz podatki LOKALNE (community taxes) - też progresywne i też zależne od miejsca. Od 0 do... różnie ? Dla przykładu - bedąc "bidokiem" i mieszkając w Orange County zapłacisz łączony podatek stanowy i lokalny w kwocie 9,3%. https://www.bestplaces.net/economy/county/california/orange Oczywiście jest to MINIMALKA!!! Teraz VAT. "VAT"-u w rozumieniu europejskim nie ma. Ale jest sales tax: w rzeczonym Orange County = 7,8%. Cena na etykiecie przy kasie jest powiększana o ten podatek. Cena "netto" zawiera podatki "firmowe" - europejskie odpowiedniki CIT-u. Powiewają te stars'n'stripes, falują... Ale troszku gówienkiem zalatuje ten powiew wolności... *true story - taka kalkulacja była efektem JEDNEJ szkody, która położyła całą flotę. Zero ofiar w ludziach!
    2 punkty
  43. Jak przyjaciółka mi kiedyś obiady robiła, kiedy chorowałem i leżałem u niej, albo jak mnie wynagrodziła za coś jedzeniem to czułem prawdziwą przyjemność, pewien przywilej. Bo karmić kogoś to szanować go, wręcz kochać. Podanie jedzenia w miłej atmosferze to jest rytuał scalający, budujący więź. I pamiętam, jak bardzo się starała, żebym smacznie zjadł i chociaż na chwilę zapomniał o problemach tego świata. Jedliśmy, rozmawialiśmy, słuchaliśmy ulubionej muzy. Czasami łezka mi się w oku kręci. To jest coś prawdziwego. A teraz feminizm zabija, nawet ten prosty rytuał wspólnego posiłku. Była, w najlepszym naszym okresie to nawet wódkę stawiała, obiadki. Pytała, czy wszystko smakuje, a może coś razem zrobimy. Zabierałem ją do restauracji później w ramach wynagrodzenia i robiłem klimat. Wszystko się nakręca, jak ludzie się kochają, pożądają. Takie feministyczne brednie. Człowiekowi, którego kocham chciałbym ściągnąć gwiazdkę z nieba i nigdy bym nawet nie pomyślał, że za dużo robię na jego korzyść. Przecież to chore. No, ale więzi ludzkie stają się tylko użyteczne i z prawdą nie mają wiele wspólnego. Mnie zupełnie taki układ życia nie interesuje, dlatego siedzę w pustelni i medytuję. Kobieta, która by się obraziła za to, żebym poprosił o jedzenie, żeby mi podała kobieta, którą pożądam, kocham nie jest warta wysiłku. Taka prośba często nie wynika z niczego złego, nawet nie z samej potrzeby jedzenia, tylko mężczyzna chce TO poczuć. Więź właśnie Nie wszyscy oczywiście, ale osobiście tak to odbieram. Uwielbiałem, jak kobiety mi coś robiły do jedzenia. To jest wszystko takie pierwotne, piękne, naturalne.
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.