Skocz do zawartości

Czy straciliście pracę, znaczącą część dochodu lub zbankrutowaliście przez "lock down" i Covid 19?


TheFlorator

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie roboty trochę mniej, mam płatne od zlecenia. Ludzie mają obecnie mniej pieniędzy, co na sytuację znacząco wpływa. Do tego otworzyły się u mnie dwie konkurencyjne firmy, jedna pewien czas temu, druga na przestrzeni zeszłego tygodnia. Próbowały wgryźć się w rynek promocyjnymi cenami. Ta pierwsza już bardziej ceni się od mojej mimo mniejszej wydajności, a ta druga z tego co wiem zakończy swoją promocję z końcem miesiąca. Obecny spadek szacuję na 20%, zważywszy na zarobki nie bieduje, nie ma gdzie łazić to też mniej wydaję. Na upadek mojego miejsca pracy się nie zanosi, mamy nawet specjalne rozwiązania i środki bezpieczeństwa na czas medialnej pandemii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.04.2020 o 17:41, Brat Jan napisał:

Pracuję jako magazynier w sklepie spożywczym. Wiadomo tu praca będzie zawsze, ale kiepskie zarobki. Coś za coś. W Marcu było szaleństwo zakupowe więc branża ma aktywa, wiec zwolnień ani cięć nie będzie. Było trochę kombinowania z czasem pracy, ale wróciło do normy.

 

@Tomkowski Jakbym siebie widział... Niestety trzeba gdzieś przeczekać wiec lepsza płaca minimalna niż żadna. Powodzenia w szukaniu pracy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dostałem ostatnio dość sporą podwyżkę, jestem zwykłym szeregowym programistą. Niektóre firmy z IT bankrutują, zwalniają ludzi, moja firma wręcz przeciwnie - ciągle rekrutuje i dba o pracowników można powiedzieć, że dzięki pandemii trochę większe zyski ma. Wnioski: Jedni na kryzysie stracą, inni się wzbogacą. Wszystko zależy od popytu i podaży. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracuje na maszynach cnc w Uk i wszystko jest jak było, z tym, że biurowi pracują zdalnie. I lepiej bo mniejsze szanse, że się ktoś zarazi. Automaty vendingowe nie są uzupełniane. Nikt nie stracił pracy, a widzę dużo jest jeszcze ogłoszeń na kontrakt czasowy z przyzwoitymi stawkami. Moja kobieta w sklepie tak samo pracuje. Kolejki na zewnątrz za to w sklepach troszkę luźniej. Nie wiem jak w Polsce ale tu nie ma chyba aż takich ciśnień ani tym bardziej zastraszania. Pozdrawiam i zdrowia życzę !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzę w IT i poligrafii. Jest dobrze, nawet bardzo. Od początku marca zarobiłem tyle, co w całym 2019 a tamten był przyzwoity. Na rynku brakuje towaru, muszę szukać kosztów, księgowa bije na alarm... 

Jeszcze kilka miesięcy z takimi przychodami a spłacę zobowiązania obrotowe rozpisane na kilka lat.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze zgloszenia o upadlosc linii lotniczych:

Virgin Australia, czesc imperium Richarda Bransona.

 

https://www.bbc.co.uk/news/world-australia-52363428

 

https://www.bbc.co.uk/news/amp/business-52354865

 

 

Edytowane przez TheFlorator
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie wzrost aktywności, pomysłów i zamówień głównie wśród klientów z branż okołomedycznych. Tak jak rozmawiam z nimi, to zasadniczo pomału się nawet nie wyrabiają. Reszta klientów tak w miarę, ale i tak w stanie pół-hibernacji. Raczej wyglądają lepszej przyszłości, bez szczególnych na nią nadziei. Gorszy będzie moment przełomu, jak zaczną ją tracić. 

 

No i weszły mi w ostatnich dniach dwa zamówienia na dość ambitne projekty, które znacząco urozmaicą "bieżączkę". A "bieżączkę" wykorzystuję w 90% na naukę, która mnie jara na maxa. Więc jak dla mnie, pozytywne jest to uspokojenie rynku. Byle się nie przeciągało, bo wprawdzie "medycy" ciągną, ale gospodarka to nie tylko około-medycyna i rzeczywistość rynkowa w końcu nas wszystkich dopadnie i dupy skopie. 

EWMZ_uMU0AA8-uC?format=png&name=900x900

Sprzedaż detaliczna ogółem w samym marcu poleciała circa 10% r/r. A tu jeszcze furkocze dodruk w tle... Finanse państwa już krwawią praktycznie z otwartej tętnicy (a jeszcze się wszystko na dobre nie rozkręciło), skoro teraz w kwietniu znów wyemitowano obligi, tym razem na 48 mld, ale w ramach kreatywnej księgowości, tak, żeby nie wliczać w zadłużenie Skarbu Państwa. Co niczego nie zmienia. W sumie wydrukowali jakieś 80 mld w miesiąc. No cóż, rząd przejebał potencjalne nadwyżki z czasów koniunktury, właściwie nawet nic za te pieniądze nie powstało sensownego. Nawet głupie rezerwy można było zrobić z braku jakichkolwiek pomysłów. To teraz hulaka wystawi narodowi kolejny rachunek, bo nie zamierza przestać się zabawiać. I naród zapłaci. Zedrze się do szmat, ale zapłaci. Żeby "elity" mogły dalej utrzymywać swoje fasadowe Bizancjum.

 

Wszyscy zajęci wirusem, więc nie widzą skali nadciągającej katastrofy. 

Ja tam sobie radę dam, zresztą cudów nie potrzebuję, ale jak tak patrzę po ludziach i rodzinie...

Czarno to widzę, ale ja z natury noszę "czarny kapelusz". 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Baca1980 napisał:

Według mnie smutne jest to. Że w tym za kredytowanym świecie. Jest wielu ludzi których od mieszkania pod mostem. Dzieli jedna lub dwie pensje.

Moim zdaniem nie widać szerszej perspektywy. Bo nie jesteśmy w stanie powiedzieć jak ktos żył przez ostatnie lata prosperity. A wystarczyło raz do roku szwędać się po kurortach do zdjęć na instagram, przejadając poduszkę bezpieczeństwa.

Edytowane przez Soprano
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę opisać szeroko pojęte finanse. Tu jest dwojako. Ja mam wąską specjalizację i u mnie eldorado, żaden kryzys niestraszny, jest praktycznie wzrost obecnie. Natomiast banki i firmy pożyczkowe szykują się na gruby kryzys. Na razie jak zauważyłem epidemia jest wykorzystywana do szeroko rozumianego czyszczenia kadr w korpo - nie ma panicznych zwolnień, raczej jest to okazja do zrewidowania zasobów ludzkich i pożegnania tych, którzy sprawiali problemy, mieli słabe wyniki, za duże podstawy i takie tam. Na swój sposób jest to nawet zdrowe, bo powszechny tutaj rynek pracownika i czas prosperity spowodowały, że czasem trzeba było trzymać pracowników naprawdę średniej jakości. 

 

Na chwilę w marcu siadła sprzedaż produktów finansowych, teraz jest trochę lepiej. Głównie instytucje finansowe robią sobie same problem, bo jak zwykle za wolno, ślamazarnie i zbyt zachowawczo podjęły decyzje. W międzyczasie rząd przepycha skrajnie niekorzystne regulacje dla firm pożyczkowych, więc trochę liczących się w tym sektorze podmiotów się wkrótce zwinie - ale że ludzie chcą pożyczać pieniądze i nic ich przed tym nie powstrzyma, to szykuje się wzrost szarej strefy. 

 

Dodatkowo, wychodzi typowe w naszym kraju dozwolone ruchanie sektora finansowego - banki gigantyczne zasoby musiały skierować na terminowe rozpatrywanie wniosków o wakacje kredytowe - tak, to prawda, dla banku na dłuższą metę to jest korzystne rozwiązanie, jak ktoś weźmie takie wakacje. Ale po pierwsze - jak potem zacznie spłacać, a nie obciąży rezerwy, po drugie - później. A teraz moce przerobowe są potrzebne mega, no ale złym banksterom każdy patrzy na ręce, więc zapierdalają. Tymczasem olbrzymia maszyna ZUS dostała śmieszne jak na ich teoretyczne zasoby ilości wniosków i są zajebani pod sufit, co pokazuje efektywność tej instytucji. I co? I nic. 

 

Teraz już trwa szykowanie oferty na czas kryzysu, bo ludzie wpadając w tarapaty będą pożyczać, oj będą... Ponieważ wydatki na nazwijmy to zbędną konsumpcję na pewno w trakcie kryzysu spadną, trzeba przygotować ofertę pod innego klienta. 

 

Pozostałe biznesy lekko przysiadły mi siłą rzeczy, bo główne moce skierowałem na swoją główną działalność w sektorze finansowym, to tak a propos tego co u mnie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Międzynarodowa firma od żabojadów. Parę tysięcy ludzi w jednym miejscu.

Pierwsze deklaracje kadry zarządzającej: Przymusowe postojowe do 5 dni w miesiącu. Na razie na maj, co dalej? Liczą na pomoc państwa? 

Z przymusowym wolnym nie jest źle. Mam zapas wolnego i urlopu na 30 dni. Finansowo nie ucierpię. 

Ale.... No właśnie. Jeżeli sytuacja będzie się pogłębiać, na odstrzał idą najpierw ludzie z umowami na czas określony. Potem to już loteria. Dali już do myślenia, aby się samemu nie podkładać. Czyli potem może być tzw. polowanie na czarownice. 

 

Inna sprawą jest, że przez przestój w nieruchomościach, mam problemy ze sprzedażą swojego mieszkania. Klient jest, zadatek dał, ale ma problemy ze sprzedażą swojego m3, z którego miał mieć dodatkową gotówkę na kupno mojego mieszkania.

 

To pokrzyżowało mi plany z kupnem swojego nowego mieszkania. Kredyt przyznany, mieszkanie było zarezerwowane. Warunkiem było tylko, spłata starej hipoteki. Nie udało się. Rezerwacja przepada z końcem miesiąca.

 

W dobie kryzysu, nie wiem czy to mi wyjdzie na dobre czy nie. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, tytuschrypus napisał:

Dodatkowo, wychodzi typowe w naszym kraju dozwolone ruchanie sektora finansowego - banki gigantyczne zasoby musiały skierować na terminowe rozpatrywanie wniosków o wakacje kredytowe - tak, to prawda, dla banku na dłuższą metę to jest korzystne rozwiązanie, jak ktoś weźmie takie wakacje. 

Czy miałbyś chęć opisać w praktyce jak liczy się koszt tych wakacji dla klienta detalicznego? Człowiek który ma X hipoteki do spłaty, bierze wakacje - ile będzie musiał zapłacić dodatkowo?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Soprano napisał:

Czy miałbyś chęć opisać w praktyce jak liczy się koszt tych wakacji dla klienta detalicznego? 

Nie mogę Ci podać dokładnej kwoty teraz rzecz jasna.

 

To zależy od dokładnych warunków banku (bo nie są jednolite, jak chcesz to podaj mi bank na priv), okresu wakacji i oczywiście kwoty kredytu.

 

Generalnie są dwa modele:

 

1. Bank w okresie wakacji nakazuje płacić część odsetkową raty, a kapitałowe dolicza do sumy kapitału na produkcie

2. Bank w okresie wakacji kapitalizuje część odsetkową, czyli dolicza ją do kapitału na produkcie + jak w punkcie powyżej część kapitałową też dolicza do kapitału. 

 

A ponieważ w czasie spłaty kredytu wysokość odsetek, które płacisz zależy od wysokości kapitału to każdy miesiąc wakacji, na które się zdecydujesz, zwiększa Ci tę bazę. W gigantycznym uproszczeniu, bo chodzi o zasadę nie konkretne wyliczenie - pożyczyłeś na 30 lat 300 000 zł w formie kredytu hipotecznego. Spłacasz go 3 rok, rata wynosi 1500 zł i składa się ze 100 zł kapitału i 1400 zł odsetek. Decydujesz się na wakacje kredytowe przez 6 miesięcy, w momencie, w którym kapitału zostało Ci do spłaty 293 000 zł (no bo do tej pory spłacałeś głównie odsetki przez te 3 lata). Twój bank daje opcję nr 2. - czyli nie płacisz przez 6 miesięcy 1500 zł, ale za to doliczane jest to do kapitału. Czyli 9 000 zł dodajemy do pozostałych do spłaty 293 000 zł i od teraz masz 6 miesięcy laby, ale musisz bankowi oddać 302 000 zł Ok. I tu kluczowy moment - przez całą resztę okresu kredytowania będziesz płacić odsetki od 302 000 zł, zamiast od początkowo wyliczonych przy kalkulacji kredytu 300 000 zł. I teraz liczysz, jaka przy Twoim oprocentowaniu jest to różnica. 

 

Opcja 1 i 2 różni się od siebie tylko wysokością tego, o ile dopłacisz - natomiast jest to pewna iluzja przy kredycie stosunkowo nowym, no bo co to kurwa za wakacje jak przez 6 miechów nie zapłacisz po 100 kapitału miesięcznie? 

 

"Uczciwe" dla klienta wakacje to byłoby zamrożenie całości kredytu na dany okres czasu i po prostu przesunięcie rat o te X miesięcy do przodu. Ale tylko dla niego, bo dla podmiotu który to finansuje to byłaby strata, a na pożyczaniu pieniędzy ktoś co naturalne (chyba, dla mnie na pewno) musi zarobić. 

 

Wniosek - korzystaj tylko, jeśli naprawdę musisz, albo jeśli hajs zaoszczędzony zainwestujesz tak, że zyskasz więcej niż te zwiększone odsetki, które na koniec imprezy dopłacisz. 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, tytuschrypus napisał:

W międzyczasie rząd przepycha skrajnie niekorzystne regulacje dla firm pożyczkowych, więc trochę liczących się w tym sektorze podmiotów się wkrótce zwinie - ale że ludzie chcą pożyczać pieniądze i nic ich przed tym nie powstrzyma, to szykuje się wzrost szarej strefy. 

Właśnie zwróciłeś moją uwagę na to, że w TV ZNIKŁY reklamy rozmaitych chwilówkodawców.
Ale tak jak nożem uciął.


A jakoś tak w okresie okołoświątecznym to turbosraczkę mieli. Strach było otworzyć lodówkę, że mi zanuci o posiadaniu planu, albo zaklekocze ?

11 godzin temu, tytuschrypus napisał:

Generalnie są dwa modele:

 

1. Bank w okresie wakacji nakazuje płacić część odsetkową raty, a kapitałowe dolicza do sumy kapitału na produkcie

Tu mała errata.

Jeżeli masz karencję w spłacie kapitału bez zmiany okresu kredytowania, to zmienia się harmonogram - po okresie karencji musisz "szybciej" spłacać kapitał -> rata wzrośnie.

I jeszcze opcja nr 3: karencja w spłacie kapitału + wydłużenie okresu kredytowania o ten okres.
Wtedy po zakończeniu okresu karencji rata wraca do poprzedniej wysokości*
Tu może być jeszcze kwestia zmiany zabezpieczeń, jeśli np hipotekę masz terminową.


*taaak, upraszczam fchui, bo przecież jeszcze kwestia ewentualnej zmiany stopy bazowej itp.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 4/20/2020 at 10:26 PM, Zbychu said:

Niektóre firmy z IT bankrutują, zwalniają ludzi, moja firma wręcz przeciwnie - ciągle rekrutuje i dba o pracowników można powiedzieć, że dzięki pandemii trochę większe zyski ma.

Od czego zależy to, że jedna firma IT rośnie w takim czasie, a inna bankrutuje? Konkretyzując, jaka firma IT w dobie takiego kryzysu będzie mocno rosnąć, gdy jest mniej zleceń, lub popytu na saas, główny klient może ciąć koszta etc? 

Edytowane przez manygguh
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, manygguh napisał:

Od czego zależy to, że jedna firma IT rośnie w takim czasie, a inna bankrutuje?

Wiele zależy od tego, dla kogo taka firma IT świadczy usługi. Znam firmę, która się mocno przycięła bo jednym z jej głównych projektów była apka dla dużego dostawcy obuwia, który bankrutuje... 

 

Podobnie jak robisz coś np dla turystyki. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam się Bracia, że jestem w szoku. Międzynarodowe korpo z branży finansowej, czyli branża dość podatna na tąpnięcia, kryzysy itp. Roboty nie straciłem, nie zmniejszono mi wymiaru pracy ani zarobków. Wręcz przeciwnie: mimo chwilowego zastoju w mojej nominalnej działce zostałem oddelegowany po wcześniejszej rozmowie w dość wąskim gronie na kilka miesięcy do pracy w innym dziale, co jak się okazało, bardzo zbliżonym charakterze, gdzie moje dotychczasowe umiejętności oraz doświadczenie mogą być bardzo przydatne i zostałem tam polecony przez moich przełożonych. Okazuje się, że w związku z "kryzysem" jest tam zupełnie nowy "projekt", który trzeba wdrożyć i następnie wykonać. Osobiście przystałem na tę propozycję. Okazało się, że faktycznie może to być coś nie tyle ożywczego co ciekawego. Wczoraj drogą mejlową oraz telefoniczną poprzez telekonferencję, gdyż od jakiegoś miesiąca pracuję z domu, dowiedziałem się, że moje i nie tylko wyniki w tym dziale są zaskakująco dobre oraz... z końcem tego miesiąca dostanę premię...

 

Otworzyłem sobie markowe whisky, gdyż jak wspomniałem na początku, jestem w szoku.

 

Dodatkowo, podobnie jak niektórzy wcześniej piszący, jestem w szoku ze względu na to, że nagle okazało się, że biuro mojej firmy nie jest zbytnio potrzebne i można je ograniczyć do raptem kilku niezbednych osób jak recepcja czy dział IT, a resztę można wysłać do domu, do pracy zdalnej i nie dość, że mogą ją spokojnie wykonać bez nadzoru z góry, to jeszcze, jak w przypadku  moich nowych-starych współpracowników, można ją wykonać ponad przeciętnie dobrze. Zastanawiam się tylko co będzie jak to wszystko minie i czy ta retoryka mojego szefostwa się zmieni. 

 

Dodatkowym "plusem dodatnim" tego faktu jest to, że zyskałem ok. dwóch godzin dziennie dla siebie na dojazdy i z tego powodu odczuwam bardzo dużą ulgę.

 

Usłyszałem wczoraj także, że ten stan rzeczy najprawdopodobniej utrzymywać się będzie minimum przez najbliższe kilka miesięcy, być może nawet lat...

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Leniwiec napisał:

Kolega z pracy ma kredyt, chyba gotówkowy na  ~ 5 lat, z uwagi na obniżenie stóp procentowych, jego rata spadła o 100zł. Moja, przy kredycie hipotecznym o .... 2zł  ? ? O co tutaj chodzi ?

Zależy od zapisów umownych ?

Pytasz o temat, w którym jest wiele zmiennych.

 

Raz, że oprocentowanie może być oparte o różne WIBOR-y (1M/3M/6M itp)

Dwa - KWOTA do spłaty

Trzy - zapisy umowne ? Może jest zapis, że "zmienna stopa procentowa ale nie mniej niż..."?
Może kolega ma szerokie tzw pasmo wahań (zmiana stopy % kredytu dopiero w momencie gdy następuje zmiana WIBOR nastąpi o x %) i teraz ma "kumulację".

 

Nie wiadomo :)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze mną zerwano w tym tygodniu kontrakt B2B z dnia na dzień. Ja tu ze zrozumieniem podszedłem do tematu bo koronawirus. Więc 2 ostatnie faktury pozwoliłem opłacić w późniejszym terminie a tu siekierą w plecy bez ostrzeżenia.

Do pracodawcy nie można mieć miękkiego serca: nie ma kasy, nie ma roboty. Bo jak masz miękkie serce to i musisz mieć twardą dupę.

Wychodzi nastawienia: jesteś tylko mięsem armatnim które można wywalić z dnia na dzień bo oszczędności, a zaległa kasę "kiedyś zapłacimy".

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A u mnie branża "rozrywkowa" - wydarzenia w kraju i wyjazdy zagraniczne dla firm. Wszystko odwołane i pewnie realnie nie podniesie się nawet rok... A potem zobaczymy czy będą budżety...

generalnie w tej branży i pokrewnych - tragedia, szczególnie dla tych co żyli na kredyt i dniem dzisiejszym... I tych co szli szeroko z wydatkami, strukturami i ilością pracowników...

Może od maja dostanę postojowe, koszt ZUS-u odejdzie na 2 msc. - to doraźne złagodzenia, ale badam alternatywne modele biznesowe. Może trzeba będzie się przebranżowić po ponad 20 latach...

 

Mam home office od 20 lat więc sytuacja znośna dla psychiki, nie oglądam TV, więc się nie dołuję i nie daję programowac strachem. Dbam o ogród, jeżdzę na rowerze, zdrowo się odżywiam, robię zdalnie licencję PZSS, uczę się hiszpańskiego... Jakiś pożytek z tego przestoju będzie...

 

Jako dzieciak przeszedłem stan wojenny + widziałem z bliska wojnę w byłej Jugosławii, więc mam szacunek do "każdej kromki chleba", a zapasy trwałe robiłem już od dłuższego czasu, bo Covid-19 to tylko tzw. 'czarny łabądź" a krach ekonomiczny nam się szykował już od ponad roku...

 

Ale może nie ma tego złego coby na dobre  nie wyszlo - na wrzesień mam termin rozprawy o podniesienie alimentów pancia  żadała wzrostu z 1,5 k pln na 4,5 k pln - ciekawe co sąd zdecyduje w obecnych realiach...

Jak się nic nie zmieni do czerwca to złożę pozew o obniżenie alimentów o połowę... Z 2080,- pln postojowego to trudno raczej płacić 1,5k pln alimentów... Zobaczymy, czy wróci realność trochę...

 

A tak poza tym, to myślę, ze mamy preludium do tego co się będzie działo na świecie - dane ekonomiczne są tragiczne, rośnie bezrobocie (w USA prawie 30 mln...na razie ok. 15 %, ale są obawy, że do 30 % dojadą)

 

Pożyjemy - zobaczymy... Generalnie facet jak ma zdrowie i chęci to sobie poradzi w życiu, więc nie ma co lamentować.  Jak to mówią: "Masz łeb i ch*j - to kombinuj..."

 

 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Marek Kotoński zmienił(a) tytuł na Czy straciliście pracę, znaczącą część dochodu lub zbankrutowaliście przez "lock down" i Covid 19?

Moje dochody na rękę spadły ostatnio z ok. 1,5 tys. zł (przed kryzysem) do ok. 1 tys. zł miesięcznie. Widzę, że rynek jest słabszy i firmy z którymi współpracuję płacą mniej.

Jak sytuacja się uspokoi planuję gdzieś się zaczepić na magazynie i dorabiać po godzinach zleceniami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Maniek napisał:

pancia  żadała wzrostu z 1,5 k pln na 4,5 k pln

ho ho.. wiem jak to jest.

 

Czyli u Ciebie koszty utrzymania pociechy wzrosły z 3000 na 9000 że tak rozumiem?

A pańcia (celowo małą literą) też zarabia tyle, by wydatkować na dziecko?

 

Ciekawe, bardzo ciekawe...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.04.2020 o 08:30, manygguh napisał:

Od czego zależy to, że jedna firma IT rośnie w takim czasie, a inna bankrutuje? Konkretyzując, jaka firma IT w dobie takiego kryzysu będzie mocno rosnąć, gdy jest mniej zleceń, lub popytu na saas, główny klient może ciąć koszta etc? 

To jest związane z procesami pracy. Jeżeli do tej pory wszystkie procesy związane z pracą (rekrutacja, komunikacja, planowanie, prezentacje itd) w wielu, wielu firmach były robione na miejscu, tak teraz wszystko jest zdalnie. Zdalne rekrutacje, zdalnie spotkania, zdalne prezentacje itd. Tak samo wszelkiej maści sklepy internetowe odnotowują duże zyski i może okazać się, ze wiele osób co kupowało normalnie w marketach teraz kupuje zdalnie, co przekłada się na większą ilość zapytań do serwera no i zaczyna się zabawa. Czasami postawienie dodatkowych maszynek nie zadziała i trzeba optymalizować najsłabiej obsługiwane części systemu. Niektórzy też w związku z koronawirusem pracują nad aplikacjami do kwarantanny, w które rząd pakuje grubą kasę, czyli tak naprawdę my wszyscy płacimy. Wiele innych firm ratuje się w ten sposób, że jeżeli coś może być zrobione zdalnie i do tej pory nie było, to nagle decydują na zakup / rozwój oprogramowania. No i pomimo pandemii dużo kasy jest wydawane na wirtualne rozrywki - gry, seriale itd.

 

https://www.rtvmaniak.pl/9583932/netflix-rekord-klientow-q1-2020/

 

Wiele firm wbrew pozorom na tym wirusie zyskuje, ale wiadomo, że znacznie więcej firm upadnie. Wszystko zależy od tego jaka firma IT i kto jest klientem. Najgorzej to się posypali stażyści na śmieciówkach i kontraktorzy na B2B

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.