Skocz do zawartości

Ludzie spoza Twojej bańki


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem w szpitalu, nic poważnego na szczęście, ale klimat tego miejsca dał mi powód do pewnej refleksji.

 

Otóż szpital to jedno z niewielu miejsc, gdzie będąc osobą dorosłą, chcąc nie chcąc jesteś zamykany na ileś dni w jednym pokoju z człowiekiem/ludźmi z totalnie innej bańki niż Twoja, mam tu na myśli wykształcenie, wiek, grupa społeczna. To arcyciekawe pole do obserwacji, ostatnia taka możliwość była w podstawówce/na podwórku.

Jestem w pokoju z Panią (40+) matką czwórki, piąte w drodze. Pani paliła w każdej ciąży, teraz nie może bo szpital i to jest największy problem tego pobytu. Dzwoni do swojego męża (nie pierwszy) i cały czas od góry do dołu opierdala, że nie tak się zajmuje dziećmi jak jej teraz nie ma. Rzuca telefonem, potem on oddzwania. Ale najbardziej zdumiewają mnie takie drobne rzeczy:

 

 - jeśli coś jej podam z własnej woli, od razu kombinuje jak tu ugrać więcej - a to może skoczę jej do kuchni, a to może coś innego
 
 - to mnie rozwaliło - wczesniej robila z siebie ofiarę przed mężem że nie ma tu wody mineralnej. Mam pewne znajomości hehe i udało mi się załatwić 3 butelki duże, jedną dałam dziś rano jej. Przy kolejnym tel męża słyszę: cooo, wody? Nie mam, skąd, KTO MA MI PRZYNIEŚĆ. 
 
 - o 1 w nocy dzwoniła po ludziach, musiałam ją mocno naprostować, że to mi przeszkadza w spaniu. Sam fakt braku pomyślunku jest dla mnie zdumiewający.

 

Ogólnie to nawet nie jest jakaś menelica, po prostu, bardzo, bardzo prosta osoba. 

 

To jest ciekawe, na pewnym etapie życia, często wczesnym, odcinasz się od takiego towarzystwa. Czasem nie masz pojęcia, że tacy ludzie w ogóle istnieją. A jest ich mnóstwo. Działają na niskich instynktach, kłamstewkach, emocjach. Stosują jakieś najprostsze z możliwych gierek emocjonalnych, które średnio inteligentny człowiek rozpracuje w sekundę. Byłam już parę razy w szpitalu więc wiem o czym mówię ;) Życie z czymś takim na codzień, jeśli lecisz na "wyższych wibracjach" to musi być totalna udręka. Jedyna opcja jeśli ma się taką rodzinę/towarzycho to odcięcie zupełne. Mi już po trzech dniach tutaj ciężko na te "małe rzeczy" patrzeć. 

Edytowane przez sol
  • Like 18
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • sol zmienił(a) tytuł na Ludzie spoza Twojej bańki

@sol co się stało? Z synem wszystko dobrze? (tym małym w brzuchu).

Co do ludzi, to mam cały, szeroki przekrój. Nic mnie chyba już nie zaskoczy. Rano spotykam się z adoptowaną panią, której komornik licytuje dom, jej syn jest w więzieniu, a synowej zabierają dziecko, bo ma sytuacje, że potrafi się zaćpać i zostawić gdzieś dziecko, po południu z ideowcem - urzędnikiem nadleśnictwa (bardzo szanuję wszystkich leśników - są nieprzeciętnie empatyczni i porządni - jeden w jeden), a wieczorem z prezesem jakiejś państwowej firmy na całe województwo.

Każdy ma swoje problemy, swoją perspektywę. Ja sama mam tylko robić swoją robotę w miarę porządnie: tylko tyle i aż tyle.

Praca mi wróciła wiarę w ludzi, bo jednak 90% osób jest uczciwych, chcą dobrze, są wyrozumiali.

Zawsze się znajdzie taka flądra, co to ciągle grabi pod siebie i pewnie @sol na taką trafiłaś. Ale zobacz jakie wspaniałe doświadczenie ;)

Pisz, co tam się u Ciebie podziało.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka wszystko ok, mały dawał sygnały, że chce wcześniej wyjść, ale to był fałszywy alarm ;)

 

Wiesz co, ja też miałam styczność latami z całym przekrojem ludzi w robocie za czasów prawniczych, od największego menelstwa do prezesów/prezesówek dużych spółek, ale jednak tu w szpitalu jest trochę inaczej, jesteśmy na tym samym wózku, całe dnie i noce razem, spadają maski i pozory ;) stąd obserwacja ma naprawdę ciekawy przebieg ;) Mi się wydaje, że ta babka uważa się za dobrą osobę, te zachowania są tak automatyczne, nieprzemyślane, instynktowne, że nie wydają się nawet jakąś manipulacją. It is what it is.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak jest. Mam takich sąsiadów, prości wpadający w prostaków, zawistni, butni, zaczepni. Jak coś potrzebowali to oczywiście uprzejmi, jak coś nie po ich myśli to z mordą. Kiedyś myślałem, że ludzie na poziomie odizolowują się od takich, bo pogarda, bo wysokie mniemanie o sobie, ale dzisiaj po latach koegzystencji z takimi nizinami umysłowymi uważam, że to dbałość o higienie umysłu i zdrowie psychiczne po prostu.

Edytowane przez Redbad
  • Like 7
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, zapomniałam, że Twój były fach to dopiero dostęp do mozaiki ludzi.

Trzymaj się @sol. Dbaj o siebie, żeby syn jeszcze trochę posiedział. Słuchawki na uszy i dasz radę :) trafiła Ci się sąsiadka, nie ma co. Ale natura chyba lubi tak łączyć ludzi: osoba z pewną dostojnością, wdziękiem i taka przaśna kobieta. Byłyście sobie pisane ;)

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorzej, że w każdej społecznej relacji to oni są górą.

Nie raz jestem świadkiem, kiedy właśnie takie butne, roszczeniowe, manipulacyjne, działające na najniższych instynktach osoby uzyskują to co chcą, bo w miarę ogarnięci ludzie nie chcą z takimi jakiegokolwiek zatargu, konfrontacji.

 

  • Like 5
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ja byłem w szpitalu to garowałem pod celą z gościem co cały czas harczał... zwłaszcza w nocy harczał, wył... zesrał się i zeszczał pod siebie a jak zasnął to chrapał.

Doprowadzał mnie do takiego szału, że liczyłem na to, że kojfnie.

 

Nie jednego współlokatora miałem i u większości właśnie myślenie nie było mocną stroną. Zachowują się jakby byli sami.

Jeden dziad jak żarł to mlaskał, talerz i kubek odkładał głośno zamiast delikatnie.

Ja jestem wyczulony na coś takiego i staram się zachowywać jak najciszej w takich sytuacjach ale co... większość ludzi to zwierzęta - w sensie ich "kultury osobistej".

Albo rozmawianie przez telefon. Należy wyjść albo mówić cicho - prostactwo ma to w dupie. W tym momencie jak to pisze mój stary jak zwierze łazi po domu i drze ryja do telefonu bo on mówić normalnie nie potrafi. I to samo w szpitalu tacy byli. Sam raz rozmawiałem z kimś ale poszedłem do kibla i po cichu gadałem.

 

Godzinę temu, sol napisał:

Działają na niskich instynktach, kłamstewkach, emocjach. Stosują jakieś najprostsze z możliwych gierek emocjonalnych, które średnio inteligentny człowiek rozpracuje w sekundę.

Np. mój stary.

Codziennie w domu mam jakieś gry, podchody, kombinowanie bo prostak właśnie działa na najniższym instynkcie.

Edytowane przez Analconda
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Analconda napisał:

Jak ja byłem w szpitalu to garowałem pod celą z gościem co cały czas harczał... zwłaszcza w nocy harczał, wył... zesrał się i zeszczał pod siebie a jak zasnął to chrapał.

Doprowadzał mnie do takiego szału, że liczyłem na to, że kojfnie.

@Analconda, doceniam tak plastyczne opisy. Lepsze niż bohatera w niejednym RPG : ))

  • Like 2
  • Haha 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Analconda napisał:

Jak ja byłem w szpitalu to garowałem pod celą z gościem co cały czas harczał... zwłaszcza w nocy harczał, wył... zesrał się i zeszczał pod siebie a jak zasnął to chrapał.

Doprowadzał mnie do takiego szału, że liczyłem na to, że kojfnie.

Może miałeś tę przyjemność dzielić salę z niedoszłym prezydentem Polski?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, deomi napisał:

Najgorzej, że w każdej społecznej relacji to oni są górą.

Nie raz jestem świadkiem, kiedy właśnie takie butne, roszczeniowe, manipulacyjne, działające na najniższych instynktach osoby uzyskują to co chcą, bo w miarę ogarnięci ludzie nie chcą z takimi jakiegokolwiek zatargu, konfrontacji.

To raczej kwestia temperamentu. Nie każdy jest typem konfrontacyjnym i woli odpuścić niż wchodzić w te emocje i to dla niego jest wygraną.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, sol napisał:

Życie z czymś takim na codzień, jeśli lecisz na "wyższych wibracjach" to musi być totalna udręka

Niestety, problem jest w tym że nie masz innej opcji jak odcięcie się.

Opowiem coś o sobie:

 

Osobiście jestem niesamowicie wrażliwy na energetykę ludzi i większość ludzi ma naprawdę niskie energie a najgorzej jak ludzie szukają dotyku lub nie chcący "mnie musną". Dla mnie niekiedy to jest szok, porównywalny jakby facet kobietę dotknął w piersi na starcie coś w ten deseń. Nie wiem czemu stałem się aż tak mocno wrażliwy na energię innych ludzi 😕 To nie jest udręka, to jest niekiedy naprawdę wręcz niesłychanie męczące i w jakiś sposób obrzydliwe. Nie mówiąc już o takich właśnie prostych ludziach bez empatii, kontrolujących i manipulujących, to już nie mój świat, nie moja "bańka, bajka" itd. Więc wiem co masz na myśli. Nie chodzi o bycie lepszym ale chodzi o to, że ta kompatybilność już jest zbyt mocno rozłożona.

 

W ogóle dostałem ostatnio kolesia do szkolenia w sumie drugiego wcześniej też miałem typa i przy nim bolała mnie głowa a drugi, nieustannie mnie o coś pytał, szukał wręcz pretekstu by przy mnie być i patrzeć mi w oczy. Wierzcie mi ale to jest straszne jak ktoś do Ciebie podchodzi i szuka kontaktu wzrokowego i jeszcze próbuje Cię dotknąć fizycznie. 

Ja wiem jak to dziwnie wszystko brzmi ale bycie lub staranie się funkcjonować na wyższych wibracjach przy osobach, które delektują się i chcą kraść Twoją pozytywną energetykę jest niezwykle męczące. Najlepsze jest to, że ja jak sam pracuję to w zasadzie moja praca jest wykonywana perfekcyjnie. Mam kolesia do szkolenia z problemami i niską energią i już się wszystko mi pierdzieli, mylę się, muszę poprawiać i najgorsze...6 godzin po pracy i mnie nadal trzyma niska energetyka takiej osoby, jestem na jakiś czas "struty" taką jednostką i dzień stracony, bo umysł nie pracuje i jest brak sił nacokolwiek.

 

 

 

 

 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, icman napisał:

To raczej kwestia temperamentu. Nie każdy jest typem konfrontacyjnym i woli odpuścić niż wchodzić w te emocje i to dla niego jest wygraną.

Nie do końca w tym rzecz.

Chodzi o to ze takie osoby mogą coś uzyskać Twoim kosztem, lub one nie poniosą konsekwencji za coś za co Ty poniesiesz, lub zrzucą na Ciebie swoje obowiązki, po prostu przewodzą, manipulują w danej grupie i są niejako na jej szczycie.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, zychu napisał:

Rzeczywiście żyjesz w bańce, skoro takie rzeczy wstrząsają tobą do tego stopnia, że aż musisz o tym napisać.

Rozumiem prztyczek, ale dokładnie tak jest. Przez lata tworzysz sobie swój mikroświat złożony z ludzi, którzy Ci odpowiadają mentalnie i nagle wsadzają Cię do jednego pomieszczenia na całe doby z kimś diametralnie innym, o którym zapomniałeś że w ogóle istnieje. Dla mnie to ciekawe  doświadczenie. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sol

Ja nie jestem pewny czy ta głęboka refleksja czyli bogaty dialog wewnętrzny jest tożsamy z większą świadomością swoich uwarunkowań/instynktów.

Próba zrozumienia jest de facto zaprzęgnięciem wiedzy do opisu zjawisk ale wiedza ta jest nam dana poprzez kulturę więc podobnie jak emocje jest częścią "snu" , może trochę bardziej wyrafinowanego.

Tak to widzę na dziś. ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, sol napisał:

Byłam już parę razy w szpitalu więc wiem o czym mówię ;) Życie z czymś takim na codzień, jeśli lecisz na "wyższych wibracjach" to musi być totalna udręka. Jedyna opcja jeśli ma się taką rodzinę/towarzycho to odcięcie zupełne.

Ja mam bogate i nie najlepsze doświadczenie z lekarzami, szpitalami, przychodniami - jestem kiepskiego zdrowia a w związku z tym od lat nastoletnich co jakiś czas ląduje w szpitalu. Potwierdzam to co mówisz o przekroju społeczeństwa które można tam spotkać. Mam wrażenie wręcz, że nawet ludzie, jak to ujęłaś, latający na wyższych wibracjach, takich miejsc jak szpital unikają. Uważam rownież, że właśnie dlatego pielęgniarki czy lekarze są tacy jacy są (mam nie najlepsze o nich zdanie). Gdyby byli mili i życzliwi to tacy ludzie by ich zjedli i wynieśli cały szpital. 
Nie mniej zawsze pobyt w szpitalu własnie mnie frustruje. Mam wrażenie, że personel rozmawia ze mną i traktuje mnie jak tego typu osoby a uważam, że...
...latam na wyższych wibracjach. (bardzo spodobało mi się to określenie ;)).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, sol napisał:

Życie z czymś takim na codzień, jeśli lecisz na "wyższych wibracjach" to musi być totalna udręka.

Ojtam ojtam. 

 

Wyobraź sobie że jesteś facetem. Spotykasz kobietę, która przy najlżejszym dotyku wibruje jak najczystszy kryształ. Dźwięk, który pieści serce i koi duszę.

 

Po roku zastanawiasz się czy to Ty byłeś ślepy i gluchy, czy ten kryształ ma zadziwiające zdolności zmiany

właściwości. 

 

Np. jej mąż. 

Dzieci, papier podpisany. I te piękne wibracje na codzień.

 

Dzień 

W

dzień. 

Aż do śmierci. 

 

Sorry, musiałem ustawic temat na właściwe tory 😋

 

Zdrowia! 

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim zdrowia (taki banał w treści, by wykazać troskę i empatię w Twoją stronę). 

Ludzie są różni.
Kobitka z sąsiedniego, szpitalnego łóżka nie ma takich rozkmin co Ty, jej mózg ma ważniejsze "cele" (tak, owe butelki wody i nieruszanie zbytecznie tyłka są dla niej priorytetem, nie mnie oceniać, czy to dobrze, czy źle, to jej patetnt na przetrwanie i funkcjonowanie).

Każdy orze jak może, każdy jest wypadkową genów, środowiska, doświadczeń i innych pierdół.

Kochanie, czy denerwuje Cię istnienie ludzi "którzy jadą na niskich instynktach"? 
Czyżbyś stała się służącą szpitalnej patusiary i nie wiesz, jak wyjść z tego dziwnego (ale dzięki Bogu) chwilowego układu? :) 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, maggienovak napisał:

Kochanie, czy denerwuje Cię istnienie ludzi "którzy jadą na niskich instynktach"? 

Szczerze istnienie mi powiewa  ale ciężko to wytrzymać łóżko w łóżko. Jestem nieprzyzwyczajona do długiej ekspozycji na takie klimaty. Przed chwilą godzinna awantura z mężem przez tel, o sąsiadkę, wymiękam, jednak faktycznie idzie to w patusowym kierunku.

 

Zastanawiam się, czy im bardziej nie szlifujesz tej swojej bańki, dobierasz bodźce, ludzi, tym ciężej Ci z czymś takim wytrzymać. Dajmy np. @mac, który z tego co pisze, bardzo dba o to z kim przystaje. Takie nagłe zamknięcie z kimś "trudnym" to trochę taki szok dla ciała i ducha. 

 

27 minut temu, maggienovak napisał:

Czyżbyś stała się służącą szpitalnej patusiary i nie wiesz, jak wyjść z tego dziwnego (ale dzięki Bogu) chwilowego układu? :) 

Hahahahahaha nic z tych rzeczy, pierwszego dnia szybko zorientowałam się, że Pani nie miałaby skrupułów do wyręczania jej we wszystkim. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sol tak szczerze mówiąc to zbieram hajs nieustannie na to, żeby nie mieć takich sytuacji. Jak będzie trzeba to tylko prywatne leczenie, prywatny szpital to koszt 600 zł/doba około i tak dalej. Chcę, żeby mnie było stać na luksus izolacji do końca życia. Jak będzie zobaczymy. Najwyżej bym się wypisał i leczenie, terapia domowa, coś w tym stylu. Nigdy bym się nie zgodził na przebywanie z patusami dłużej niż 1 dzień. Zbieram hajs właśnie na takie wypadki, a żyję sobie minimalistycznie. To bardzo proste. A wiem coś o tym, bo z ludźmi generalnie mam niewiele wspólnego, od lat siedzę sam w chacie. Żyję w totalnej bańce. To jedyne czasy w historii ludzkości, gdzie taki manewr da się wykonać bez pobytu w jebanej puszczy, z dala od cywilizacji xD

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.