Skocz do zawartości

Podział kosztów życia z partnerką


Rekomendowane odpowiedzi

1 minute ago, PyrMen said:

Dla nich bezsprzecznie wspólne są tylko środki na koncie oszczędnościowym. 


No tak :). 

Taka historia z życia wzięta mi się przypomniała: 
Mąż haruje na żone i dziedziaki, chudnie w oczach, w domu pewnie nie raz ma wojny z fochliwą małżowiną, mają ustalenia budżetowe. 

Małża dostaje podwyżkę w pracy i rozmawia ze swoją siostrą - tylko nie mów mojemu o tych dodatkowych pieniądzach

Ale jego wypłata jest wspólna

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, PyrMen napisał:

Prawda.

 

Ogranicza też finase na inne przyjemności czy wydatki. 

Co z tego że Twoje? Mieszka?  Niech placi jak by pokój wynajmowała. 

 

Wtedy dopiero wyjdzie co to za egzemplarz. Taki jak większość czy jakiś wyjatkowy. 

Tak by było w zasadzie uczciwie, z drugiej strony czy gdy jej nie ma to pokój był wynajmowany? Mieszkam sam w dwóch pokojach, wynajmowanie jednego średnio mi leży, mimo, że byłby to zastrzyk gotówki, teraz wyobraźcie sobie że wprowadza się panna do mnie, płaci mi polnczynszubi rachunków, obiektywnie ja zyskuje pewnie 200 zł na tym, więc dla mnie in plus niby. Ona przestaje wynajmować pokój za 800 , daje mi 200, zyskuje 600. Matematycznie żeby była na 0 powinna dać 800, ale ja wtedy jestem 700 na plus realnie zużyje mediów za 100, a ona na 0 będzie po operacji. Nie wyobrażam sobie że jakaś się zgodzi płacić jak za wynajem mieszkając u Ciebie.... Patrząc na kobiece myślenie, jak da połowę na czynsz i rachunki to już nieźle 🙂 ja zadeklaruje się płacić cały czynsz i rachunki to już duży sukces. Więcej uważam za niemożliwe i nie do końca uczciwe. Podobno są akcje, że kobieta mieszkała w swoim na kredyt, wprowadził się facet i płacił jej za pół kosztów najmu takiego bo myślał, że wynajmuje, też gdzieś po niej jechali za to.... Jak już pisałem wyżej wynająć swoje a z nią iść do wynajętego i koszt na pół też jest jakimś rozwiązaniem....

 

Podsumowując, rachunki na pół jest czymś co obecnie mieści się w normie i łatwe do uzyskania, jak kobieta zgodzi się dać więcej to już sukces, ale jeśli Ty o to poprosisz to już będzie źle odebrane i spotka się z oporem iniej i społecznym, chociaż logicznie i ekonomicznie winna dać nieco więcej niż pół rachunków. 

 

Co innego  gdybyś mieszkał w swoim mieszkaniu w jednym pokoju a drugi pokój wynajmował, a panna chciałaby wspólnego mieszkania miałbyś więcej argumentów, że powinna dać tyle ile najem.... Wiem że logicznie i matematycznie to ta sama sytuacja, ale kontekst inny. Twoja mieszka z rodzicami, więc mieszkanie u ciebie nie jest dla niej realnym zyskiem....

 

Reasumując, panna na tym nigdy nie straci, może tylko zyskać,

Ty możesz trochę stracić, panna mieszka i nie daje nic, wyjść na 0 gdy dokłada tyle ile kosztuje, lub coś zyskać, gdy dołoży trochę więcej niż kosztuje.

 

Zrobić win win, ona trochę zyska i ty trochę też, ale gdy mieszka z rodzicami to może tylko stracić dokładając Ci cokolwiek... 

 

Parszywa sytuacja

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, borsuk96 napisał:

Jak kasować ją za mieszkanie? Rachunki i czynsz wiadomo na pół. Jak z ratą?

 

Wcale.

Jeżeli płaci = ma jakiekolwiek prawa. I wtedy słowo:

23 godziny temu, borsuk96 napisał:

"NASZE MIESZKANIE"

ciałem się staje.

 

Moja chata, ja płacę, ja dyktuję warunki.

 

Jak zacznie cokolwiek płacić, to w razie "W" może się okazać, że "ona ma zawartą ustnie umowę najmu i płaci czynsz".

Albo jeszcze gorzej - spłaca wspólnie kredyt więc nabyła jakiś udział w nieruchomości i jest jej współwłaścicielem.

I jesteś w dupie po same jajca.

 

Dołóż do tego to, że przecież jesteś przemocowy i ją bijesz, więc ona się boi. I bagiety w 5 sekund Cię wyprowadzą. Z "waszego" mieszkanka.

 

NI-CHU-JA. Niech spierdala.

 

Do kosztów bieżących (żarcie & rozrywki) wiadomix, ale od Twojej własności - wara. Nawet niech Ci do łba nie przyjdzie wyskoczyć z taką propozycją.

Pani jest tu gościem, a od gości to się czynszu & opłat nie pobiera. Co najwyżej zrzutkę na okowitę i zakąski.

 

W dniu 7.02.2022 o 12:52, borsuk96 napisał:

z drugiej strony ja też wydałem 130tyś na wkład i remont, a mogłem przecież mieć w nosie i sobie jeździć po świecie albo zainwestować.

No właśnie - zainwestowałeś, więc pilnuj swojej inwestycji.

 

23 godziny temu, Gixer napisał:

Gość finalnie musiał Pannie spłacić 15k. 

 

Bo?
Jakakolwiek podstawa?

Obdarowała go. Jak uważa inaczej - niech idzie do sądu, wykaże swoje racje. Będzie mieć nakaz zapłaty, to pogadamy.

Japieeerdolę...

 

23 godziny temu, Wolverine1993 napisał:

Tzn mieć może ,ale z egzekwowaniem tego to już inna sprawa, a to że faceci po rozstaniu jeszcze próbują przeważnie udobruchać ukochana i liczą na powrót to płacą jak ostatni frajerzy.

Oooo, tototo

 

"Bo tszeba być HONOROWYM i nie domagać siem od kombiemtki pjenioszkuw. Prafdziwy menrzczysna tak robi!".

 

Jajebię...

 

23 godziny temu, Miszka napisał:

W każdym moim związku w którym kobieta coś finansowo wkładała podczas rozstania była księgowość i rozliczanie na koniec. Każda kobieta żądała zwrotu kosztów poniesionych na rzeczy materialne i niematerialne.

Zabiłbym....

...śmiechem 🙂

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mówię że ma płacić jakby pokój wynajmiwals

3 godziny temu, Mmario napisał:

Parszywa sytuacja

Jest wtedy kiedy jakaś PANI mieszka większość część mc. u kogoś i nie myśli żeby się dołożyć. 

 

U starych nie płaci, tu nie płaci. 

Żyć nie umierać. 

Tworzenie pasożyta na przyszłość. 

Jeśli nie dla Brata to dla kogoś innego. 

 

No ale w sumie... "jej się to poprostu należy"!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Jajebię...

 

Zabiłbym....

...śmiechem 🙂

@Stary_NiedzwiedzSłuchajże... spoko. Ty masz swoje zasady, ja swoje.

 

Pomyślmy razem we dwóch. Taka przykładowa sytuacja.

 

Ja i Ty. Jest decyzja typu. "Chodź zrobimy zrzutkę. kupimy trupa do upalania Ja 750 i ty 750 i kupimy na współwłasność 50/50. 

 

Realne? Jak dla mnie całkiem spoko.

 

No i przychodzi moment, że ja mówię. Wiesz... znudziło mi się. Nie chcę już się w to bawić. I co? Jak Ty byś rozwiązał sprawę?

 

Podkreślam. Mówimy o koleżeńskiej umowie samiec-samiec z której obopólnie korzystaliśmy ze sprzętu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Kapitan Horyzont napisał:

Popieram. Kredyt to sprawa właściciela, przecież po spłacie będzie 100% własność.

No dokładnie! Więc niech ona kupi mieszkanie, w którym będą razem mieszkali (=będzie gościć @borsuk96) , a on będzie mógł swoje sobie wynająć XD

 

Przecież jak kupi to tylko będzie rosnąć na wartości przy obecnej inflacji, więc po co on miał by się dokładać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem w czasie wspólnego zamieszkania koszty mieszkania powinny być współdzielone w ten sposób, że po połowie.  Czynsz (opłaty za wodę, gaz, ogrzewanie, fundusz remontowy i eksploatację - jeśli to mieszkanie) po połowie.

 

Kwestie mediów czyli prąd gaz woda i ogrzewania to jest jasne że po połowie. Co do ewentualnego czynszu do spółdzielni/wspólnoty - też po połowie, pańcia przecież tam będzie mieszkać i korzystać ze wszystkiego w tym i zużywać wyposażenie mieszkania. To i tak jest mały pikuś jeśli byś robił remont po jakimś czasie.

 

Co do rat ewentualnego kredytu - absolutnie nie wolno jej tym obciążać - przecież to nie jej mieszkanie to dlaczego ma za to płacić. To chyba uczciwe podejście.

 

Pewnie w przyszłości usłyszysz teksty - "kochanie przepisz na mnie połowę mieszkania żebym czuła się bezpiecznie" - są dwa wyjscia, 1. pańcia kładzie na stole kwotę PLN odpowiadającą połowie wartości mieszkania. 2. Absolutnie ucinasz temat i żądasz żeby więcej do tego nie wracała. 3. Temat ewentualnego ślubu w przypadku kredytu na mieszkanie, albo spłacasz kredyt przed ślubem, albo rozdzielność majątkowa, albo nie ma ślubu.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Miszka napisał:

Ja i Ty. Jest decyzja typu. "Chodź zrobimy zrzutkę. kupimy trupa do upalania Ja 750 i ty 750 i kupimy na współwłasność 50/50. 

 

Realne? Jak dla mnie całkiem spoko.

 

No i przychodzi moment, że ja mówię. Wiesz... znudziło mi się. Nie chcę już się w to bawić. I co? Jak Ty byś rozwiązał sprawę?

Nie mieszajmy dwóch systemów myślowych. Nie bądźmy Pewexami.

 

Jeśli kupujemy coś do działy (środek trwały) i podejmujemy decyzję o zamknięciu pozycji to normalne, że rozliczamy zakup. Jest to klasyczny podział majątku i nic nie ma (nie powinien) do tematu kwestia "statusu związku".

 

Inaczej rzecz się ma w kwestii rozliczenia podarków/kosztów bieżących. Tu panie często mają jakieś idiotyczne pomysły w ramach "rewanżyzmu" i trzeba wykazać asertywną postawę a.k.a. "racz spierdalać".

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

Nie mieszajmy dwóch systemów myślowych. Nie bądźmy Pewexami.

@Stary_NiedzwiedzPrzepraszam, nie rozumiem.

 

Cytat

Jeśli kupujemy coś do działy (środek trwały) i podejmujemy decyzję o zamknięciu pozycji to normalne, że rozliczamy zakup. Jest to klasyczny podział majątku i nic nie ma (nie powinien) do tematu kwestia "statusu związku".

Zgoda. Dlatego dałem ten konkretny przykład, żeby dobrze zrozumieć jak Ty to widzisz i żeby się upewnić, że myślimy podobnie.

 

Cytat

Inaczej rzecz się ma w kwestii rozliczenia podarków/kosztów bieżących. Tu panie często mają jakieś idiotyczne pomysły w ramach "rewanżyzmu" i trzeba wykazać asertywną postawę a.k.a. "racz spierdalać".

I tu również się zgadzam. Tu zgoda, że "parsknąłbym śmiechem"

Edytowane przez Miszka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Mieszkanie jest twoje. Najbezpieczniej i tak by było gdybyś posiadane mieszkanie wynajął komuś. Niech płaci Ci ratę i coś jeszcze z tego będzie dla Ciebie oraz z nią po prostu coś wynajął i tu kosztami dzielicie się po połowie. Kobieta może być wporządku jednak prawo daje jej możliwość wykopania Cię z twojego mieszkania. Ryzyko jest duże. Jest jeszcze opcja, że policzysz jej za wynajem pokoju.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że jeszcze jeden temat został poruszony a ja niczym amator kwaśnych jabłek zapomniałem o nim wspomnieć w swoim poście. 

 

Jak słusznie zauważono mamy coś tak wspaniałego (dla naszych p0lek) jak ustawa antyprzemocowa. Nie raz pisałem że u mnie w grę jeśli chodzi o związki wchodzi tylko LAT, czyli myszka musi mieć własną norkę, raz u niej raz u mnie bez żadnego magazynowania rzeczy, najwyżej ciuchy na zmianę i tyle. 

Osobiście nigdy bym nie wprowadził kobiety do mojego mieszkania, a w podwójne wynajmy i cuda wianki nie będę się bawił. 

Jak nie miałem mieszkania własnego to wynajmowałem, mieszkanie oczywiście całe dla siebie gdy byłem sam bądź na kobietę podczas wspólnego mieszkania, koszta wówczas 50/50.

 

Z resztą na co komu kobieta która ma dwie lewe ręce i nie potrafi sobie sama warunków zapewnić? Kobiety za pieniądze były kiedyś na takiej stronie na R, teraz na E ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli siedzi kobieta z Tobą cały miesiąc wówczas panna niech się dokłada do opłat po równo. Co do jedzenia też mniej więcej po tyle samo kupujcie albo raz laska i później na Ciebie przyjdzie pora na zakupki (spożywka, chemia) tak na zmianę.

Co do kredytu spłacanie jest w 100% po twojej stronie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 2/7/2022 at 4:35 PM, Imiennik said:

Gdyby mieszkała powiedzmy te 20dni to podaje wzór

całe opłaty/30 * ilość dni (w tym przypadku 20) /2

I jeszcze to:

Quote

"Ja bym jeszcze zaproponował jej zwrot pieniędzy za te 6-7 dni, kiedy jest sam bo przecież wtedy oszczędza."

Jak najbardziej ma sens.

Z tym, że ja bym odliczał 200 za każdy raz co mi da.

Waluta to nie tylko pieniądze.

I głównie o to chodzi, żeby dawała, bo po co komu baba gdy trzeba przy niej chodzić do innych.

Jednak skoro autor mało kobiety potrzebuje to po co sobie zawraca głowę całym tym cyrkiem?

 

Edytowane przez JoeBlue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.02.2022 o 13:46, Lambert napisał:

Rachunki, według mnie dopóki oficjalnie u Ciebie nie mieszka to nie musi nic płacić. 

Gdzie mieszkasz Bracie? Nie poratował byś kątem na krótki okres, powiedzmy rok? Nie będę robił chlewu, posprzątam j czasem ugotuję, obiecuję. 

 

Oczywiście póki nie będę oficjalnie mieszkał nie zapłacę nic😉

 

W dniu 7.02.2022 o 14:28, Miszka napisał:

Czy płaciłem "jak ostatni frajer"? Nie. Po prostu nie robiłem z gęby cholewy i honorowo oddałem wkład Pańci w telewizor. 

Jest coś takiego jak amortyzacja. Było oddać 50 procent wartości sprzętu z drugiej ręki, bo chyba oddałeś za pół nowego tak? Przykładowo kupujesz za dwa, po roku wart tysiąc, oddajesz 5 stów nie balsa. 

 

W dniu 7.02.2022 o 13:30, PyrMen napisał:

jak nie ufasz tym stworzeniom to nie sądzisz że lepiej zastąpić np. kotem bądź psem?

Ja czasem sam sobie nie ufam, rodzicom często nie ufam (nie że nie ufam "nie ufam", ale są starsi, gorzej słyszą i widzą i wielokrotnie zrobili mnie w balona bo się pomylili itd), kolegom nie ufam w sprawach finansowych (pożyczki niemal zawsze oddawane z ociąganiem, bo "ja mam" i nie trzeba mi na gwałt, a że zawsze się troszeczkę gwałci to kasa zawsze jest potrzebna), a kobietom już w zupełności, zwłaszcza że są dzisiaj strasznie rozpieszczone i popsute. 

 

W dniu 7.02.2022 o 14:29, Samename napisał:

Wyluzuj i ZAPROPONUJ, żeby inaczej rozliczać się za rachunki np., zapytaj jak ona to widzi i powiedz, jak ty to widzisz, że np. rocznie to wychodzi X zł więcej i jednak jest to jakieś obciążenie i miło by było, żeby trochę to rozłożyć.

To jest kwestia poczucia sprawiedliwości, jak jedno z was będzie się czuło źle z podziałem, to długofalowo będzie słabo.

W tym ustawieniu czujesz się źle ty. Zrób tak, żeby w miarę się dogadać, a nie odwrócić zależność

Miej swoje zdanie i jasno je postaw, ale zejdź trochę z warunków, jeśli będzie trzeba.

Tak. 

W dniu 7.02.2022 o 13:33, Gixer napisał:

Dziewczyna kumpla tak zbierała paragony. Jak ją rzucił to zarzadala 20k.

Ja jeździłem do dziewczyn i nie brałem kasy na paliwo. Potem się wkurwiłem, i musiały się dorzucać albo rozliczyć w inny sposób, one stawiały hotel np. Albo jak jechaliśmy do kina, ona zapłaciła za mnie a ja nic w ramach podwózki i paliwa. Mi pasowało, bo auto mniej spaliło i byłem dyszkę do przodu, główka pracuje 😉

 

To co napisałeś nasuwa wnioski: mężczyzna prędzej odpuści, zrwcjonalizuje że on sam stawiał i trudno. Kobieta zaś oskubie do końca - nawet moja koleżanka tak mi powiedziała wprost że tak by zrobiła po rozwodzie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, ja chyba już jestem staroświecki, bo jeśli nie mieszkają razem, a pani bywa i Brat oczekuje,że będzie ją kasować za nocleg, to dla mnie to jednak trochę dziwne. Nie prowadzę hotelu, a bywa u mnie, bo i ja mam na to ochotę.

Jeśli bywa u mnie często i robi zakupy to jest już dla mnie w porządku.

 

Jakbym nie chciał,żeby pani się pojawiała tak często to bym jej to powiedział. A jakby mi pasowała i podjąłbym decyzję o wspólnym mieszkaniu to koszty na pół i to oczywiste (ale nie rata, bo spłacam swoje, a nie spłacamy nasze)

 

W sytuacji, kiedy mnie odwiedza trudno mi sobie wyobrazić, że zaznaczam w Excelu,a potem wyliczam wprost proporcjonalnie jaki rachunek za miesiąc wystawiam. 

Rozumiem,że nikt nie chce hodować pasożyta, ale nie przesadzajmy też w drugą stronę.

Chcielibyście się spotykać z panną, która Was podlicza za noclegi? Uwazalibyscie,że wszystko z nią ok, że dolicza Wam np. 10 zł za każdy dzień w swoim mieszkaniu? 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam już trzecią stronę tego dennego wątku i postanowiłem się odezwać, bo potem jest skojarzenie, że to forum to forum przegrywów i goście pokroju autora na tę opinię tu wytrwale pracują. Pokazuje on jak skąpy i żałosny jest współczesny millenials ze swoim położeniem. HALL OF SHAME!!!

 

A sprawa jest bardzo prosta...

 

Chcieli mieć tanią prostytutkę na domówce - to mają... kurwę, a nie partnerkę. No co za zaskoczenie! Jak do tego doszło?

 

Gdybym był młodą kobietą - nie zbliżałbym się nawet do nich na imprezach, żeby mnie z nimi nie skojarzono, a co dopiero w łóżku.

 

I zaiste, potem kobiety mi piszą, nawet tutaj, że nie ma w czym wybierać. I mają rację. Rezultat upadku polskiego społeczeństwa jest niestety winą mężczyzn, którzy utracili kontrolę nad ekonomią i suwerennością swojego kraju. Nie rozprawili się w porę z globalistami, zresztą, ta walka była raczej skazana na niepowodzenie, więc nie o tym tu chcę tym razem pisać.

 

Nie ma co biadolić, tylko trzeba sobie uświadomić, że w takich okolicznościach jesteś niestety domyślnie niewolnikiem, co zbiera na własny kąt całe życie, oczywiście jak nic nie zrobisz ze swoim życiem i rozwojem, nie wzniesiesz się ponad masę bezbarwnych 'proli'.

 

Czasy, kiedy mężczyzna delta miał przydziałowe mieszkanko i dobrze prowadzącą się żonę oraz dwójkę nieroszczeniowych dzieci przeminęły razem z komuną. Kobiety dzisiaj już takich nie chcą, do zakładania rodzin, celują w klasę wyżej, przynajmniej takiego niezależnego, albo z dobrym zawodem, gdyż za komuny robotnik stał hierarchicznie wyżej niż dzisiejszy etatowy zapierdalacz ze średnią krajową. Mógł on utrzymać rodzinę, często z jednej pensji, przy tym oczywiście standardzie życia, który wtedy był uznany za obowiązujący dla mas. 

 

Jeżeli ciebie człowieku nie stać na zapłacenie za jej rachunki na chacie, to jak ty chcesz mieć rodzinę? Idź rozwijaj się jako mężczyzna, w biznesie, wśród ludzi, jedź za granicę, nawiązuj kontakty, zrzeszaj się z innymi takimi jak ty, a nie że ty przychodzisz gryząc ołóweczek do twoich gości i zbierasz od nich po 5 cebulionów na światło!!!! Jprdl... Tego się nawet od kolegów nie robi, a co dopiero od kobiety.

 

I nie pieprzcie mi tu o bluepillu, bo właśnie bycie taką 'excelencjom' chodzącą z excelem zaprowadzi was prostą drogą do bycia walonym w rogi beta-providerem, czy kukoldem, a gdzie tam do założenia rodziny... Nawet przyjaźni nie zawiążecie. Bo ja np. nie chciałbym was mieć za przyjaciół (mówię tutaj o tych, którzy uważają, że to, że mają mieszkanie daje im prawo do poniżania w ten sposób innych). Gdyby powinęła mi się noga i faktycznie potrzebowałbym paru miesięcy, a może i roku, czy dwóch na pozbieranie się, nie wiem, mety w innym mieście, to już widzę po tym, co napisaliście, że szybciej bym się doczekał pomocy na plaży w Nicei od Mokebe, niż od was. Potem zdziwienie, że Mokebe ze swoim luzem, ma lepsze branie. 

 

Po prostu w relacjach międzyludzkich obowiązuje zasada wzajemności, każdy chce się czymś odwdzięczyć, jeżeli jest normalnym cżłowiekiem, choć niekoniecznie może akurat tym, co chcielibyście. I nie inaczej jest z kobietami. Jeżeli kobieta widzi, że na tobie zyskuje, to chce się odwdzięczyć.

Oczywiście mówimy o dorosłych ludziach, a nie egoistycznych dzieciach, którzy potrafią zważyć pewne sprawy. Jeżeli ona łoży kasę, którą tak samo zarabia, to po co jej potrzebni jesteście wy? Może sobie pójść przecież sama do banku i większość kobiet tak dzisiaj robi, bo sami je tak wychowaliście. Ukręciliście na siebie sznur, bo w roli tego 'prola' kobieta stoi wyżej od was.

Stąd potem droga do gwałtu rozwodowego. Kobiety zglebują tego, kim gardzą. A kogo szanują - od tego odejdą z jedną torbą. A zazwyczaj szanuje się silnych. Lecz w tym wypadku siła nie polega na tym, że przyszedłeś do niej z ołóweczkiem i kartką, tylko że w ogóle masz z czego się podzielić.      

 

Ja rozumiem, że jest ustawa antyprzemocowa i faktycznie jest ryzykowne gniazdować na całym majątku życia, ale to się rozwiązuje w kompletnie inny sposób. Odsyłam do mojego filmu o miejscu i zapleczu w serii 'męskich wytrychów' (razem cztery filmy):

 

    

To wiąże się z posiadaniem małej nieruchomości i opłacaniem drugiej, większej, ale na to wam nic nie poradzę. Jeżeli masz tylko niespłaconą kawalerkę - to nie bierz się za kobiety. Jedź się dorabiać, a kobiety sobie odłóż na później, lepiej na tym wyjdziesz. Bo gwarantuję ci, że ona na tej swojej drugiej chacie prędzej, czy później przyprawi ci rogi.

 

Ja nawet w Italii używam więcej niż jednej nieruchomości, swojej i nieswoich, bo jest to dobre z punkt widzenia gry.

 

Jakiekolwiek centusiowanie, pokazywanie, że przyżydziłeś na 50 cebulionach opłaty, to jest pokazanie się od jak najgorszej strony, to może wzbudzić tylko pogardę i skończy się dla ciebie porzuceniem dla kogokolwiek, kto taki nie będzie, nawet dla tego przysłowiowego misia. To jest zresztą wszędzie źle widziane, z kobietą, kontrahentem, pracownikiem. Przypomnijcie sobie tych januszy biznesu, dla których robicie, lub robiliście, jak się czuliście. Dziś jesteście tacy sami, tylko siły z tego nawet nie ma.  Rozliczać budżet, to można jak się ma żonę i dzieci dorastające, a i to tylko z grubnie z jakiś większych spraw, nie w fazie attraction!!!!!  

 

Jeżeli nie masz - najpierw zdobądź. Poświęcisz 10 lat z życia, które i tak zmarnujesz, a ucywilizujesz się trochę z ludźmi, nie będziesz taką żenującą zadrą w swoim otoczeniu. Nie musisz się trząść nad swoją kawalerką, bo jest dość facetów, którzy mają dziś dużo więcej i kobieta naprawdę nie musi i nie będzie ci robić ŁASKI, że ją tam przygarniesz.

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@absolutarianin Ale jest też różnica między byciem skąpym vs nie dawać się dymać na kasę. Skąd wiesz, czy panna (albo ktokolwiek inny), nie chce doić? To tak jak z tymi laskami, co się umawiają na randki tylko po to, by zjeść darmowy obiad, albo obalić kilka szotów. I jeśli ja nie chcę sponsorować jakąś Julkę, by w nagrodę o trzymać pogardę właśnie (czy Alavaro lub Mokebe płacą, czy może to prędzej ona im postawi?), to czy jestem ten "skąpy i żałosny jest współczesny millenials"?

 

Jak widzisz kwestię, by nie być właśnie kimś takim jak wyżej, ale też nie dać się wykorzystywać, bo to też szacunku nie dodaje?

Edytowane przez manygguh
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego napisałem, kolego, ucz się ludzi, rozwijaj się jako mężczyzna, byś nauczył się to rozpoznawać. To naprawdę da się szybko poznać, kto jest sępem, a kto nie. Kto zwróci ci to, czym się z nim podzielisz, choćby za dłuższy czas, z nawiązką, a z kim tylko stracisz.

 

Samo chodzenie na randki jest już moim zdaniem outdated, ja nie pamiętam, żeby w ogóle był kiedykolwiek na jakiejś randce, a miałem dwie żony i parę innych kobiet. Sam ten pomysł tego żenującego siedzenia przy stoliku i podtrzymywania 'jakiejś atmosfery' wydaje mi się komiczny, że to niby ma twoje szanse w czymś podnieść? Ale w czym, przepraszam? Może mi to ktoś wytłumaczyć? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@absolutarianinzałozę się,że byłeś na randce. Niektórzy rozdmuchują to do rozmiarów niezwykłego spotkania z niezapomnianą atmosferą, a przecież można tak nazwać i zwykłą kawę, obiad czy spacer

 

@manygguh Bracie, nigdy nie wiesz na 100% jakie są czyjeś intencje. Jest różnica pomiędzy byciem naiwnym a obsesyjnym podejrzewanem każdej panny, z którą się umawiasz, że jest drapieżnikiem, który chce wyrwać od Ciebie kilka złotych za piwo czy kawę. I jednego i drugiego nie polecam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, JoeBlue napisał:

Z tym, że ja bym odliczał 200 za każdy raz co mi da.

Waluta to nie tylko pieniądze.

I głównie o to chodzi, żeby dawała, bo po co komu baba gdy trzeba przy niej chodzić do innych

Ja wychodzę z założenia że płaci się dziwkom.

 

Kiedy ja mieszkałem u pani to nie powinienem się dorzucać bo ją dobrze posuwałem? Przecież mój udział w seksie był większy i powinna mi płacić za orgazmy!

 

Seks jest dla obojga i ja go nie traktuję jako waluty. Utrzymankom stanowczo dziękuję, jest równouprawnienie, każdy może iść do pracy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minutes ago, Lupus said:

Niektórzy rozdmuchują to do rozmiarów niezwykłego spotkania z niezapomnianą atmosferą, a przecież można tak nazwać i zwykłą kawę, obiad czy spacer

Tak, lecz to mówimy wtedy o kawie, obiedzie, czy spacerze. Pewnie, że byłem. Różnica jest w tym, jak do tego doszło.

 

Jeżeli ty budujesz piramidę oczekiwań, jak ma wyglądać ta kawa, zrobiłeś sobie checklisty, że ona jest odpowiednią panną, że masz się przy niej jakoś czuć, a większość ludzi tak robi, również kobiet - to nie tylko rozczarowanie jest pewne, ale nigdy nie zbudujesz żadnego attraction.

 

Jak można być atrakcyjnym w do bólu zdartym schemacie, gdzie należy wejść zamówić, usiąść, a wcześniej jeszcze nierzadko naszarpać się o stolik, (za dwa dni będzie taki dzień, kiedy to będzie szczególnie waliło po oczach). To jak ty możesz dobrze wypaść? Będziesz coś tam bełkotał a każde zdanie w zestawieniu z mentalem drugiej osoby będzie cię pogrążać, bo taka jest natura ludzka, że w trakcie takich interview szuka różnic i potencjalnych zagrożeń. Toż to strzelanie sobie w kolano i psucie sobie często długiego czasu, kiedy pisałeś z tą dziewczyną txty. Nawet to pisanie jest już niepotrzebnym ryzykiem. 

 

Kontakty lepiej budować na bazie swoich męskich poczynań. Jeżeli masz gościniec, to ona będzie gościem, jeżeli prowadzisz kurs jogi - to ona będzie zapewne tam kursantką, a jeżeli lubisz żeglować - to będzie załogantką. I od razu jesteś na pozycji dominującej, a nie w szeregu leszczy. Po co sobie tak życie komplikować?  

 

Jeżeli masz wyćwiczoną inteligencję emocjonalną, że błahe minięcie się na ulicy obrócisz w taką kawę, to good for you. Można i tak... Lecz to się wypracowuje przez lata kontaktów z ludźmi, zwykłych biznesowych, męskich nawet. Inaczej sam prosisz się o stratę tych 100 cebul, czy ile tam teraz ta przyjemność/nieprzyjemność kosztuje.  

 

Ja się po prostu nie mogę nadziwić ile się tu co poniektórzy wolą namęczyć, byle tylko się wywinąć od męskiej drogi, byle tylko nie wychodzić ze swojej piwnicy, jak naprawdę nie muszą, albo ich nie przyciśnie. Może to ma faktycznie jakieś podłoże w zatrutym żarciu? Jakiś hormonach? To jest dla mnie jako dla przedstawiciela pokolenia roczników 80tych nie do pojęcia.     

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minutes ago, absolutarianin said:

.

Kontakty lepiej budować na bazie swoich męskich poczynań. Jeżeli masz gościniec, to ona będzie gościem, jeżeli prowadzisz kurs jogi - to ona będzie zapewne tam kursantką, a jeżeli lubisz żeglować - to będzie załogantką. I od razu jesteś na pozycji dominującej, a nie w szeregu leszczy. 

Co do reguły zgoda, jednakże należy mieć na uwadze, że nie każda stal wykuta w ogniu dobrze się zahartuje. 

 

Ergo ryzyko zepsutego jaja poznanego z tej pozycji dominującej jest też duże. 

 

Mówię z praktyki posiadania "załogantek". 

 

Natomiast prawdą jest, że dużo "gry wstępnej" wtedy samo się robi, jak też łatwiej wychwycić ewidentne zaburzenia. 

Edytowane przez maroon
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Straszne te rozkminy, ale nieraz kompletnie z dala od tematu.

 

Temat jest prosty, gość ma mieszkanie własne, za swoje, zrobił remont za 130kafli.

Pańcia mieszka +2/3 miesiąca u niego, i jedyne, na co sama wpadnie, to kupić czasem drobiazg do jedzenia, oraz mówić per "nasze mieszkanie".

 

Niektórzy się tu oburzają na sugestię jakiegokolwiek dokładania się do rachunków, ale taka jest prawda, że ich obraz świata jest w hibernacji 50 letniej.

 

To już nie te czasy, że za "opłacanie" spraw materialnych partnerka standardowo będzie się czuła zobowiązana do wdzięczności - czyli ugotuje, posprząta, wyprasuje, będzie chętna do seksu. O nie - prędzej będzie w niej narastać niechęć z nierównych stosunków, i zacznie coś ględzić o patriarchalnym posiadaczu burżuju.

 

Zresztą wdzięczność to słaba moneta, od zawsze. Konflikt Korkiry i Koryntu i apelacja do Aten - argument wdzięczności zawsze upada.

Ludzie słabi nienawidzą wdzięczności i skrycie nienawidzą tego, komu są wdzięczni.

Ludzie silni się odwdzięczają - czyli np. płacą słuszną część i nie trzeba im tego przypominać. Bo są na równi. I to sprawia, że znika sporo ukrytych konfliktów.

 

Problem w dzisiejszym wychowaniu - z jednej strony kobiety liczą na dawny pakt patriarchalny - czyli że są słabsze, i mężczyzna daje materialnie i opiekuńczo.

Z drugiej strony kobiety są bombardowane przekazem, że są równe, albo wręcz lepsze.

Jak widać powoduje to duży konflikt wartości.

Z jednej strony ktoś jest i ma być traktowany jak słabszy, a z drugiej jak równy lub silniejszy ?

Tak wyhodujemy tylko pasożytki i psychopatki - co się zresztą dzieje.

 

To nie "dawne czasy". Jeśli pańcia sama nie czuje się zobowiązana do wpółponoszenia kosztów, to być może nie rozumie sprawy, i nie wie.

Sugerując jej to delikatnie dajemy szansę sprawdzić i wyszlifować jej charakter.

Jak będzie oburzonko, współistniejące z feministycznymi piorunkami i innymi - to mamy do czynienia z narcystycznym pasożytem, w najlepszym razie z kurwą.

 

To, że pańcia zachowuje się tak , że faktycznie możemy się poczuć jako dobroduszny patriarcha-sponsor - to raczej będzie bajka z mchu i paproci.

 

Nigdy nie narzekałem na charakter ludzi, którzy sami wpadali na to, żeby się "dorzucić", ale przypadki odwrotne zawsze wiązały się z innymi wadami i ogólnym skurwieniem charakteru.

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.