Skocz do zawartości

Czy da sie przyzwyczaić do zapie...lu na budowie?


bernevek

Rekomendowane odpowiedzi

Lojalne cześć i czołem. 

Mija 3 tydzień odkąd pracuje w ten sposób. Przyzam, że jestem bardziej wywalony z kapci, niż jak chodziłem na siłownie co 2 dzień po kilka godzin dziennie...

Jest to jak kumulacja z całego tygodnia zmęczenia fizycznego i psychicznego. Przychodzi sobota, odpoczywasz. W niedziele byś się gdzieś ruszył, ale szybko powraca stan tego "wyczerpania". A wiesz, że od poniedziałku kołowotek od nowa i musisz mieć siły,

Raz spytałem się budowlańca, jak oni mają na to siły. On odparł z uśmiechem: "dlatego pijemy".

Czy tak wygląda praca legendarnego chłopa budowlanego?

Czy macie jakieś rady jak dobrze wypocząć? 

Pozdrawiam. 

  • Like 1
  • Haha 1
  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze o czym pomyślałem po przeczytaniu tematu to właśnie to że piją. IMO praca na budowie to jest masakra. Ciężko brud itd. Moim zdaniem ci pracownicy powinni być lepiej opłacani niż prezes korporacji bo prezes korporacji bo nie oszukujmy się jego "praca" nie ma żadnego wpływu na rzeczywistość. 

 

Na Twoim miejscu zmieniłbym robotę. Jak masz jakiekolwiek opcje to do it!

  • Like 4
  • Haha 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, bernevek napisał(a):

Czy macie jakieś rady jak dobrze wypocząć?

Tak patrząc całościowo - to żeby dobrze wypocząć też musisz dobrze się odżywiać, w miarę regularnie chodzić spać i te 7-8 godzin snu by się przydało. Raczej bym polecał jakieś wypady na łono natury, raz na jakiś czas basen.

 

Ogólnie też kiedyś byłem "niezniszczalny", zapieprzałem do oporu, dzisiaj jednak z perspektywy 38 letniego faceta uważam, że nie było warto. Zdrowie jest najważniejsze, banał ale jak często o tym zapominamy? Co z tego że będziesz miał hajs, jak pewnych rzeczy już nie da się naprawić, jakieś zwyrodnienia itp. @Trevor dobrze radzi, jak masz opcje to lepiej zmienić robotę. 

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciśnięcie na siłce a zapierdol fizyczny to dwie różne bajki. W pracy masz intensywny wysiłek w ciężkich warunkach - przez kilka godzin. U nas na magazynie fit kolesie z siłki szybko odpadali.

 

A czy da się przyzwyczaić... - to zależy od determinacji i uwarunkowań fizycznych.

Edytowane przez zychu
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat. Odkąd wziąłem się za remont poddasza (do zrobienia było wszystko) i miałem urlopy gdzie zapierdalalem po 12-14h to nie chciałbym tak pracować zawodowo. Jak masz 20 parę latek to jeszcze może to i inaczej wyglada, ale po 30 to już duży wydatek energetyczny. A już podziwiam chłopów po 40stce, którzy dzień w dzień jebią budowlankę. Choć i tu jest budowalnka wykończeniówka np. i budowlanka-zapierdol fizyczny jak Karaś na ironmanie 😉

 

Ostatnio nakurwialem bruzdy pod elektrykę w żelbecie! Żadnemu wrogowi nie życzę. Nie miałem profesjonalnej bruzdownicy z odpylaczem, jebalem kątówką z tarczami Boscha. Dramat kurwa.

 

Nigdy nie nazwę budowlańców robolami, bo odpierdalają ciężki kawałek chleba.

Edytowane przez Redbad
  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bernevek pracowałem na roli, na gospodarstwie rodziców, od dziecka tak do 20 roku życia (wracając na wakacje na początku studiów). Miałem też pracę umysłową, ale wymagającą chodzenia do całym zakładzie, z kompem i drobnym ekwipunkiem, co też wbrew pozorom męczy, szczególnie jeśli łączy się to z jednoczesnymi studiami, małą ilością snu i treningami.

Nie sądzę, że jest coś takiego jak przyzwyczajenie organizmu do zapierdolu. Jedyne co, to można przyzwyczaić się do tego, że czujesz się źle. Ja w pewnym momencie sądziłem, że taki po prostu mam charakter, że po prostu jestem wycofany, introwertyk, małomówny - NIE -> wystarczyła przerwa świąteczna, kilka dni by się zregenerować i już byłem zupełnie innym człowiekiem.

Radzę z takiej pracy zrezygnować - jedyna opcja pozostania to jeśli masz ścisły plan, OK robię to przez x miesięcy a potem kasę używam do tego i tego i zawodowo robię to i to.

Inaczej, to nie będziesz mieć energii do nauki, robienia jakichś kursów po robocie i w weekendy, więc nikłe szanse przekwalifikowania, do tego dojdzie czynnik "Z kim się zadajesz takim się stajesz" czyli obracanie się z niezbyt ambitnymi ludźmi sprawi że sam taki będziesz.

Znajomi którzy skończyli dziennie inżynierkę i magisterkę robili zaocznie, w trakcie magisterki pracowali głównie fizycznie - opowiadali mi własnie że siadali po robocie do nauki i zasypiali przy biurku, a w weekendy nie mieli na nic energii, w ten sposób magisterka zamiast 1.5 roku zajęła im ponad 3 lata

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mówi się, że "fizole" to margines intelektualny, bo po robocie tylko 4pak i tania rozrywka. Ja po regularnym kilkudniowym zapierdolu też nie mailem ochoty na uprawianie sportu, wieczorną lekturę filozofii egzystencjalnej czy głębokie refleksje nad oscarowymi filmami. Taka praca wypruwa energię jak nic innego.

  • Like 12
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Da się przyzwyczaić, ale to kilka miesięcy. Inna sprawa, że młody dostaje najbardziej wyczerpujące fizycznie prace. Z czas nauczysz się też kiedy można troszkę ściemniać, oprzeć się, przysiąść na minutę. Poobserwuj starszych na budowie to zobaczysz. Sam pracowałem tak troszkę, ale raczej miesiące w młodości nóż lata, ale jak połączyć to weekendowym życiem to organizm ma ciężko się zregenerować. Gdzies spotkałem się z teorią i popieram w sumie. Jeśli budowlaniec pracuje maksymalnie wydajnie 10 godzin dziennie, to po dwóch latach organizm odmówi posłuszeństwa. Paradoksalnie pocie jeszcze pogorszy ten stan, na chwilę znieczuli a na drugi dzień będzie gorzej. Co tam robisz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie nie da się a każdy kto twierdzi inaczej kłamie.

 

Przyzwyczaić to się możesz do notorycznego zmęczenia i do tego, że przez przynajmniej 5dni w tygodniu myślisz tylko o tym, żeby się przespać.

 

W ogóle to wstawanie do pracy na szóstą rano to chyba jakiś wymysł elit, żebyśmy byli ciągle zmęczeni i nie buntowali się.

 

Dobrze ci ten robol odpowiedział z tym piciem. Ja bym ci odpowiedział tak "dlatego moja średnia pracy w jednym miejscu to 2-3 miesiące a potem udaje się na odpoczynek".

 

Wszystko co możesz zrobić to z tego uciekać.

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie da się do tego przyzwyczaić, pamiętam moje czasy ostrej tyrki, jebałem nocki na magazynie, przenosiłem po kilka ton (głównie worki z karmą), po roku czasu miałem dość takiego życia. Zadałem sobie pytanie, czy chce tak pracować całe życie.
Jedyne co dała mi taka tyrka (między innymi na wspomnianym magazynie) to umocniła charakter, nie było, że boli, robota miała być zrobiona choćbym na kolanach chodził.
Nigdy nie pracowałem na budowie (nie licząc układania kostki), więc nie wiem, ale pracowałem też w lesie, kto pracował, ten wie z czym to się je.

Można tak żyć, ale to chuj nie życie. Wiecznie zmęczony, wypruty z energii.

Jeśli to praca dorywcza to ok, tak jak ktoś wyżej wspomniał: dobra micha + 7-8 godzin snu. Przetrwasz ;) 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracując na budowach w wieku lat 15-20 nigdy nie rozumiałem, czemu oni ZAWSZE z rana kupowali fajki, piwa (to było nawet 20-30% dniówki). 

Teraz to wszystko jest jasne...niestety.

 

Praca ukierunkowana na 100% fizyczności zniszczy każdego.

 

  • Like 1
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z doskoku, dla siebie, dla ukochanej 😂 można się pobawić w budowlankę. Ja np. do dziś lubię szpachlować 😉 Brudno, jest trochę jebania, ale jeśli nie masz nad sobą poganiacza szefa januszexu albo inwestora, który od początku zaplanował nie wypłacić ci umówionej kwoty i na siłe wyszukuje wady, to praca taka może sprawiać przyjemność. Mimo tych zwirtualizowanych czasów fajnie jest coś typowo fizycznie zbudować, naprawić, wyremontować.

 

No może poza dłubaniną w jebanym żelbecie czy zabawą z wełną do ociepleń...

 

A już najgorsze połączenie w zawodowej budowlance to ostry zapierdol i regularne znieczulanie się alko. To zniszczy każdego kozaka i fizycznie i mentalnie.

Edytowane przez Redbad
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Redbad napisał(a):

Jak wełną to nie pomogę

Wełną, wełną:D idealna robota na te upały. Ale powiem Ci, że nawet nie najgorsze to jest. Gorzej wspominam jak kopałem rów żeby wodę podciągnąć do budynku. Na początku szło nieźle, ale na pewnej głębokości były takie spieki, że musiałem kilofem walić. 

 

No a co do tematu... To mi od 2 miesięcy 4 brygady zrobili. Między dwoma dniami pracy mam w praktyce 1,5 dnia przerwy w którym to właśnie robię u siebie. Od 2 miesięcy ciężko z czasem i czymkolwiek tak naprawdę. Trening leży i kwiczy, prawie tyle co nic. Człowiek nie ma siły, no i niestety po tych 12h pracy, letni prysznic, zimne piwo działają jak balsam. Można te buciory zdjąć i boso sobie posiedzieć, trochę drzemki i jakoś tam się zregeneruje człowiek.

Z budowlanką u siebie to można porobić, ale zawodowo chyba nie dał bym rady. Ojciec mówi że bym się przyzwyczaił, ale coś ciężko mi w to uwierzyć i po wypowiedziach widzę że chyba mam rację.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to się stało, że wylądowałeś na budowie? Pisałeś kiedyś, że uczyłeś się niemieckiego etc. Z niemieckim jest masę pracy. Nie masz wykształcenia wyższego czy potrzebujesz na szybko większych pieniędzy?

 

I odpowiadając na pytanie - nie da się za bardzo. Nosiłem dawno temu ciężkie rzeczy i prawie jedyne o czym myślałem w trakcie roboty, to żeby ktoś mnie zmienił czy żeby rzucić to gówno jak najszybciej.

 

Pewnie zauważyłeś, że typowi pracownicy fizyczni to najczęściej są proste do oporu chłopaki i niczym szczególnym się nie interesują, a często ich intelektualny max to polityka, najczęściej z telewizorka. Pojeść, poruchać, popić, porobić, zapętlić i to wszystko. Jak jesteś z innej gleby ulepiony, bardziej intelektualnej, to nie da rady. To jest robota dla typowo fizycznych ludzi, mało intelektualnych w kwestiach ich osoby, świata etc. Mam złą wiadomość, jeżeli liczysz że się zaadoptujesz.

 

Widzisz, procesy intelektualne, myślenie i analiza zżerają niesamowicie dużo energii, dlatego typ fizyczny jakby instynktownie ratuje siebie i nie zużywa na to energii. Jego cała energia idzie na pracę fizyczne. To, co robisz Ty to nie dość, że pewnie intelektualnie wiele rzeczy przerabiasz, to wydatkujesz energię fizyczną, więc na pewno będziesz od nich słabszy i znacznie bardziej wyczerpany po robocie, niż oni. Jeszcze pisałeś, że nadużywałeś w życiu porno, to Twoje zasoby energetyczne są już i tak zajebiście bardzo uszczuplone. A to wszystko czyni Cię w takiej pracy najsłabszym ogniwem, jakkolwiek źle to brzmi. Jednak pewnie sam się tak czasem odbierasz.

 

Być może zdarzyło Ci się tak w życiu, że pracowałeś cały dzień intelektualnie i byłeś po tym ciężko zmęczony. To pomyśl o mixie pracy fizycznej, negatywnych emocji (te też osłabiają i to nawet radykalnie), ciągłym myśleniu i tym, że jesteś po nałogu a Twoje ciało przez to wymaga kilku lat regeneracji tak naprawdę. Ciężko, co?

 

Jak przekroczy się pewien punkt rozwoju, to powrót wydaje się niemożliwy. Albo bardzo, bardzo trudny, żeby wrócić tylko na poziom ciała i tylko byciu "zamkniętym" na tym poziomie ciała.

Edytowane przez Messer
  • Like 12
  • Dzięki 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mmario napisał(a):

Paradoksalnie picie jeszcze pogorszy ten stan,

 

Bo spożywanie alkoholu zawsze jest długiem o zapadalności w najlepszym wypadku drugiego dnia. Zresztą, kac to namacalny dowód na to, że alkohol to trucizna.

 

Mnie zawsze śmieszyły teorie takie jak : "Piwko, najlepsze na upał" (nie, nie najlepsze, bo jakikolwiek alkohol zawarty w napoju, zmniejsza jego funkcję nawadniającą komórki i finalnie mamy niższy bilans wodny organizmu niż przed jego spożyciem = większe ogólne uczucie zmęczenia) czy "walnij sobie, to nie będziesz się bał na rusztowaniu/dachu" (bo, alkohol blokując obszary mózgu odpowiedzialne za racjonalne myślenie, zmniejsza twoje funkcje poznawcze i stajesz się odważny (bo zwyczajnie głupi)) lub "ze mną się nie napijesz? Innowierca! To Tobie nie ufam!"  O wszechobecnym, nieśmiertelnym "Na zdrowie!" już nawet nie wspominam - z psychologicznego punktu widzenia, to werbalna racjonalizacja picia.

 

Wracając do tematu. Od samej fizycznej roboty, zazwyczaj gorsi są ludzie którzy ją wykonują lub specyfika czasu tejże.

 

W wieku od 18 do ok 24 lat imałem się kilku różnych fizycznych robót, od pomocnika ślusarza, wykończeniowca, przez pracownika na plantacji za granicą, po kierowcę-magazyniera w hurtowni spożywczej. Wszędzie jebanie po kilkanaście godzin.

W przypadku pracy kierowcy start pracy o godzinie 2-3 w nocy. Załadunek i rozładunek własnymi rękoma. Cykl dobowy rozwalony  do tego stopnia, że po półtora roku takiego lifestylu wpadałem w trans za kierownicą i miałem momenty, że nie pamiętałem kiedy i jak przejechałem kilkanaście kilometrów. Cud że, siebie ani kogoś wtedy nie zabiłem. (Do dziś nie wiem jak ludzie są w stanie pracować na trójzmianówce, na grafiku w mundurowce lub służbie zdrowia, gdzie co tydzień fundujesz organizmowi jet laga bez wznoszenia się w powietrze) Do tego ciągła bitwa jak w przedszkolu, o to kto wyjedzie pierwszy, jakby to coś zmieniało...

 

Pracy z Polakami za granicą nie wspominam dobrze, bo zamiast pracować luźnym, ale stałym tempem, to zawsze znajdowało się kilku nadgorliwych dupowłazów, którzy ciężką fizyczną robotę rozliczaną godzinowo (m. in. wbijanie metalowych słupków ręcznym kafarem) robili jakby mieli płacone na akord. W weekend ćpańsko, chlańsko i bieganie z nożami, jak się w trakcie zabawy nie dogadał jeden z drugim . Jak w Auschwitzu tylko na własne życzenie. Wcale nie dziwne, że takie łby kończą się po 2 latach takiego stylu życia.

 

Dlatego ja do budowlańców mam szacunek, ale tych, którzy pracują na siebie. Oni wiedzą gdzie, kiedy i po co są. Prędzej czy później nabywają wiedzę, doświadczenie i są EFEKTYWNI. Potrafią z głową wykorzystywać zasoby i ułatwiać sobie nimi pracę. Nie widziałem nigdy naprutego wykończeniowca. Taki bierze fuchę, robi co ma zrobić i spada na następny projekt. Nie znam samodzielnie działającego ślusarza, który robiłby takie numery, bo zwyczajnie by się nie utrzymał.

Za to chłopaczki od noszenia cegieł, wiecznie na bani.

A jedni i drudzy wpisują się w branżę budowlaną.

 

To co ja mogę doradzić to dobrze i dużo jedz. Nie zapominaj o zdrowych tłuszczach, bo to one dają najwięcej energii przy długotrwałym wysiłku (patrz ile i co zjada Adrian Kostera robiący obecnie 100x Ironman - z samych tłuszczy ma jakieś 3000 kcal dziennie). Bierz suplementy, bo zasoby organizmu przy fizycznej pracy również zużywane są o wiele szybciej. Pij dużo wody, dbaj o elektrolity. Żadnego piwka przy czynnościach, po których się intensywnie pocisz, no chyba, że bezalkoholowe. Wysypiaj się. Zadbaj przede wszystkim o regularność snu i o to, aby odbywał się w nocy, bo tak jak mówiłem, rozregulowanie  naturalnej doby, jest często gorsze, niż sam krótki sen, ale o powtarzalnych porach. Staraj się nie narażać na ekspozycję niebieskiego światła, bezpośrednio przed zaśnięciem (telefon, telewizor, laptop, światło jarzeniówki lub zimnej diody). W dni wolne uciekaj w coś, co całkowicie oderwie cię od myślenia o pracy i ludziach, których tam spotykasz. Ryby, kajak, rower, plażing... co tam wolisz. Jest sporo aktywności, po których możesz wyczilować nie forsując się przy tym fizycznie.

I wreszcie - jeśli wiążesz przyszłość z budowlanką, to w dłuższym okresie rób ją na własnych warunkach a nie jako chłopiec "przynieś, podaj, pozamiataj"

 

 

Edytowane przez Vlad_Lokietnichuk
  • Like 8
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Messer napisał(a):

Widzisz, procesy intelektualne, myślenie i analiza zżerają niesamowicie dużo energii, dlatego typ fizyczny jakby instynktownie ratuje siebie i nie zużywa na to energii. Jego cała energia idzie na pracę fizyczne

Kapitalnie, bez pogardy wyłożone.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Redbad said:

Mówi się, że "fizole" to margines intelektualny, bo po robocie tylko 4pak i tania rozrywka. Ja po regularnym kilkudniowym zapierdolu też nie mailem ochoty na uprawianie sportu, wieczorną lekturę filozofii egzystencjalnej czy głębokie refleksje nad oscarowymi filmami. Taka praca wypruwa energię jak nic innego.

 

To nie znaczy że ktoś nie może być po prostu w porządku człowiekiem. Poza tym jak ktoś ma trochę oleju w głowie to może być (mimo otoczenia - nie oszukujmy się) mądrym człowiekiem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Pietryło napisał(a):

Wełną, wełną:D idealna robota na te upały. Ale powiem Ci, że nawet nie najgorsze to jest. Gorzej wspominam jak kopałem rów żeby wodę podciągnąć do budynku. Na początku szło nieźle, ale na pewnej głębokości były takie spieki, że musiałem kilofem walić. 

 

 

To powiem Ci kolego że jeśli się bawisz w wełnę to pamiętaj o maseczce. Generalnie ten pył jest bardzo szkodliwy dla płuc i jeśli się już tam dostanie to zostaje do końca życia. Ogólnie jeśli chodzi o pyły (np szklany) to w mojej pracy przy wszelkiego rodzaju inspekcjach kładą silny nacisk na maseczki. Badania już bardzo wyraźnie wskazują o kancerogennym wpływie pyłu szklanego na płuca

  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, bernevek napisał(a):

Lojalne cześć i czołem. 

Mija 3 tydzień odkąd pracuje w ten sposób. Przyzam, że jestem bardziej wywalony z kapci, niż jak chodziłem na siłownie co 2 dzień po kilka godzin dziennie...

Jest to jak kumulacja z całego tygodnia zmęczenia fizycznego i psychicznego. Przychodzi sobota, odpoczywasz. W niedziele byś się gdzieś ruszył, ale szybko powraca stan tego "wyczerpania". A wiesz, że od poniedziałku kołowotek od nowa i musisz mieć siły,

Raz spytałem się budowlańca, jak oni mają na to siły. On odparł z uśmiechem: "dlatego pijemy".

Czy tak wygląda praca legendarnego chłopa budowlanego?

Czy macie jakieś rady jak dobrze wypocząć? 

Pozdrawiam. 

Oczywiście że się przyzwyczaisz. Nie masz kondycji do długotrwałego wysiłku ale ja zrobisz jak każdy. 

Praca na budowie w dzisiejszych czasach jest do przyjecia a mozna duzo zarobic jak nauczysz sie fachu. Kumple pojechali do Niemiec i wyciągają od 10-15k zjeżdżając na weekendy do domu !

Najważniejsze to jeść dużo bialka, dużo spać i pić dużo wody(4-5 litrow). 

Wytrzymaj pierwsze 3 tyg, organizm przestawi się na  tryby wysiłek długotrwały i będzie szło do przodu. 

 

Na poczatek zeby sie wzmocnic polecam nastepujace kroki. 

Kreatyna z rana i dużo wody w ciągu dnia. W takie dni parne czy upalne to elektrolity na dobranoc bo kawa, upal i praca moga wyplukac to i owo. Spanko 8h beż wymówek a w weekend do oporu. Jak w dzień wolny masz ochotę na drzemkę to śpij. 

 

Chłopy z budowy gdyby nie pili, nie palili i nie zarli gówna to by mieli teścia powyżej normy. Większość jest w kieracie żona, gowniaki i żyja pod presją to piją. Zresztą to nie są zbyt wyuczone osoby i nie zdają sobie sprawy często jak łatwo się uzależnić. 

 

Osobiście remontowałem jedno mieszkanie a za chwilę będę robił drugie. Jak mam zapłacić ekipie 40-50 tys za robotę to wolę zrobić sam to co umiem. Goście od remontów muszą zarobić 8-10k miesięcznie bo inaczej im się nie opłaca. Generalnie 500 za dniówkę to normalna stawka w większym mieście.  

Jeden hydraulik zgolił mnie raz 800zl za 4-5 h roboty... jak ktoś jest obrotny to będąc robolem zarobi lepiej niż jakiś korpo ludek z kręgosłupem jak paragraf.

Raz fizjoterapeutka mi opowiadała ze najzdrowsze plecy to mają budowlańcy bo każdy mięsień rozwinięty. Zreszta pracuje na budowie i zadko widze kogos otylego. Jak gruby to albo browarowiec albo opierdalacz xD O ile się nie złapiesz czegoś ciężkiego to będziesz w lepszej kondycji mając 45 niż większość kanapowo biurowych ludków. 

 

P.s dbaj o słuch, oczy i płuca. - zawsze miej w plecaku porządne słuchawki, okulary i maskę od pyłu. Nie bądź prawdziwym maczo co to nie może oddychać na koniec dnia bo wciąga kurz jak odkurzacz !!!

Są nawet rękawice anty wibracyjne żeby chronić serce. Można też kupić spodnie robocze z kieszeniami na ochraniacze kolan. 

Ludzie o siebie nie dbają a później zdziwieni że zdrowia nie ma...

Edytowane przez Gixer
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Bumber napisał(a):

To powiem Ci kolego że jeśli się bawisz w wełnę to pamiętaj o maseczce. Generalnie ten pył jest bardzo szkodliwy dla płuc i jeśli się już tam dostanie to zostaje do końca życia. Ogólnie jeśli chodzi o pyły (np szklany) to w mojej pracy przy wszelkiego rodzaju inspekcjach kładą silny nacisk na maseczki. Badania już bardzo wyraźnie wskazują o kancerogennym wpływie pyłu szklanego na płuca

O kurka... Właśnie tak się przymierzałem i jeszcze okulary. Strasznie w oczy też wchodzi.

Tak się domyślałem że zdrowe to nie jest, ale raka się nie spodziewałem.

Edytowane przez Pietryło
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.