Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 31.08.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Jak się żyje? Normalnie, gdy człek staje się dorosły i musi ogarniać robotę, dom ( +dzieciaki), to idzie z tym żyć. Co raz łatwiej mi z moją ciotkowatą urodą. Gdyby mieć wolne 2000 zł miesięcznie, to większość brzydkich lasek (w tym ja) ogarnęłaby się spoko wizualnie. Siłownia, odpowiednie jedzenie, masaże, kosmetyczka, fryzjerka, solarium, czy co tam jeszcze... Ja małe wolne środki przeznaczam na paznokcie, farbowanie włosów. A tak pozostaje mi mniej żreć i zapierdalać jak osioł przez 13 godzin co drugi dzień w robocie, do tego napierdalanie wieczorami z Chodakowską. Naturalnie ładnych kobiet jest mało, a reszta ładnych kobiet to efekt pracy sztabu ludzi. Nic w tym złego. Gdybym miała wolne 60 000 zł jadę prosto do chirurga plastycznego. Z resztą życie nie kręci się wokół chuja i piździska... Już przestałam się dołować, bo nie jestem jak superdupa. Trzeba zapierdalać, więc nie miałabym za co i kiedy zrobić się na superdupę.
    8 punktów
  2. Byłam gruba i brzydka w podstawówce. Dzieciaki, nawet te, z którymi się „przyjaźniłam” wyzywały mnie od macior itp. Miałam kompleksy, zerową pewność siebie, byłam nad wyraz miła i służalcza, aby tylko czuć się akceptowana. Ale potrafiłam też odpyskować, że wolę być gruba, niż głupia (najczęściej dokuczały mi osoby z problemami w szkole). Mimo, że w gimnazjum byłam już szczupła z mieszanką urody młodej Angeliny i „królewny śnieżki”, pewność siebie dalej była zerowa. Zaczął się koło mnie kręcić pewien chłopak, a ka nie potrafiłam mu powiedzieć, że nie jestem zainteresowana, bo znając smak odrzucenia przez społeczność, było mi go żal - i takim sposobem spotykaliśmy się przez rok (bez seksu, ale mieliśmy tylko 15 lat), po czym rzucił mnie dla innej, a ja przeżywałam, bo zdążyłam się przyzwyczaić. Po 2 miesiącach chciał wrócić i udawał przygnębionego. Duma mi na to nie pozwoliła. Bo mimo zerowego poczucia własnej wartości, nie znosiłam się narzucać i czuć jak na doczepkę. Wolałam się odsunąć w cień, przeryczeć swoje i przełknąć samotność, nawet w przyjaźni. Tzn, dawałam wszystko od siebie jeśli ktoś tego oczekiwał, ale w momencie jak tylko czułam się niechciana, dystansowałam się i odsuwałam. W liceum zakochałam się w przystojnym, długowłosym metalu. Z wzajemnością. Też o mnie zabiegał. Byliśmy razem 2,5 roku (też bez seksu, bo „nie czułam się gotowa”). Zaczęło się rozpadać, jak zaczął mnie olewać. Gdybym nie zabiegała, mógłby się nie odzywać 3 tygodnie (sprawdziłam). Odsuwałam się psychicznie kilka miesięcy, kiedy w końcu zerwałam. Wtedy szok i niedowierzanie, nagle zaczęło mu zależeć. I tak do dzisiaj, mimo, że minęło już 13 lat (odzywa się co kilka miesięcy/rok, ostatnio wpadliśmy na siebie w grudniu w klubie, dał mi do zrozumienia, że dalej coś czuje, a ja... odesłałam go na to forum i powiedziałam, że wówczas przestałby żyć moim wyobrażeniem). Uważam, że jestem jego „niedokończoną przyjemnością”. Ale prawda jest taka, że gdyby okazywał mi miłość i uczucia (których tak bardzo, w wyniku zaburzonego poczucia własnej wartości, pragnęłam) prawdopodobnie byłabym z nim dalej długie lata. Prawdopodobnie, bo w ciągu tych lat też się zmieniliśmy, nie wiadomo co by było. Ale zawsze było mi trudno „przekreślić” człowieka, jeżeli to robiłam to dlatego, że był to system ochronny własnej psychiki, po kilku miesiącach bólu i żalu. Pewność siebie zbudował mój obecny narzeczony, z którym jestem od 12 lat oraz imprezy w klubach, w których zagadywało mnóstwo facetów. Na tym etapie jeszcze nie kumałam o co im chodzi (przecież nie mogę im się podobać), peszyłam się, odpowiadałam grzecznościowo. Ilość tej adoracji oraz chłopak zmienili postrzeganie siebie samej. Ale to był tylko wzrost pewności siebie, nie poczucia własnej wartości. To drugie przyszło po skończonych studiach, kursach i dobrze rozwiniętej karierze zawodowej. Po tym, jak sama sobie udowodniłam, że rzeczy których się bałam (że sobie nie poradzę) są osiągalne. Mam 32 lata i czuję się szczęśliwa, seksowna (tak, musiałam dodać:P), spełniona i niczego nie muszę;)
    8 punktów
  3. Na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy... Ale tutaj chyba będzie problem
    8 punktów
  4. @maroon moim zdaniem rozumienie pewnych spraw jest intuicyjne, podejrzenia, może nie pewność, ale takie rzeczy, jak zdrada, toksyczny klimat się po prostu wyczuwa. Ja nie wierzę, że kolesie są, aż takimi debilami. Po prostu jeden połyka gulę i zapomina o honorze, a drugi się rozwodzi, wynajmuje detektywów, itp. Laski myślą tylko, że są sprytne, a po nich wszystko widać. Wystarczy w oczy spojrzeć raz na jakiś czas, aby wiedzieć, kim jesteś dla kobiety. Niczego więcej nie potrzeba.
    8 punktów
  5. Mnie to czasem w krzyżu łupie, dzięki, że pytasz.
    7 punktów
  6. Optymistycznie kończąc. Dziewczyny, spoko, jestem pewna, że żadna z nas nie przegrałaby z sałatką!
    6 punktów
  7. Ze mnie to by miał rok żarcia, więc myślę , że by nie pogardził ?
    5 punktów
  8. Dokładnie tak uważam. Związek to konflikt tragiczny. Po pewnym czasie, jakby w pierwszym punkcie pojawiają się wątpliwości, czy przypadkiem samotność nie była lepszym rozwiązaniem. Niektórzy kolesie, jak ja zaczynają zgłębiać temat i dochodzą do wniosku, że kochają własną "kwaterę dowodzenia" i rezygnują z kobiet. Inni natomiast gaszą ten płomień wątpliwości i kierują się w stronę standardu społecznego, może częściowo wymuszonymi okolicznościami, poznaniem rodziny, bliskiego grona. Wchodzisz w coś, z czego coraz trudniej się wyzwolić ze względu na nić powiązań. A później coś, co jest dla mnie na ten moment nie do wyobrażenia, wspólna szara codzienność z dzieckiem w tle, świadomą istotą powołaną na ten świat bez celu w skali makro, z czystej biologii. Mniejsza. Jeszcze pal licho, gdyby taki standard życia panował z możliwością dyskusji i ewentualnego wyjścia. A teraz systemowo wyjścia nie ma. Kobiety mówią, że panuje patriarchat. Mężczyzna, który zajmuje najwyższe stanowisko powiedzmy w korporacji, kancelarii prawnej, w polityce, czy innym obszarze poświęca na temat prawdopodobnie ponad 70 godzin tygodniowo. Do tego na jego stanowisko czekają kolejni mężczyźni, tak samo napaleni, prawdziwe rekiny biznesu. Kobiety w pewnym punkcie życia, jak to mawia dr Peterson stwierdzają, że czegoś takiego nie chcą i wolą kilka rzeczy na 80% niż jedną na 150%. To jest krytyczna, biologiczna różnica w funkcjonowaniu społeczeństwa. Feminazistki doprowadziły do sytuacji, kiedy kobieta powinna dostać to, co mężczyzna, ale w skali poświęcenia podobnej, czyli 70-80%, a nie ponad normę. I tu zaczyna się problem upadku cywilizacji, rozumienia roli płci. Czy chcę być rekinem, czy chcę rodziny, dzieci, czego właściwie chcę i czego potrzebuję? Forum dało mi spojrzenie na problemy mężczyzn w długoterminowych związkach i przyznam, że odpadam na samą myśl. Gdybym miał dziecko w tej prawnej rzeczywistości to musiałbym przełknąć gulę i zapomnieć o godności licząc na jakiś cud, albo pogodzić się z rozstaniem, stratą wszystkiego i życiem dziada skazanego na brak szacunku najbliższej rodziny. Myślę szerzej o tym problemie, o problemach zdrady i funkcjonowania pod jednym dachem z człowiekiem, którego się po prostu nienawidzi. To koszmar na jawie, sytuacja nieustannego konfliktu tragicznego, psychoza strachu dopełniania systemowym spierdoleniem. Chciałbym wierzyć, że jest jakieś inne wyjście poza samotnością, ale szczerze, po wielu przemyśleniach niczego takiego nie widzę. Za dużo ryzyka w stosunku do korzyści, a wraz z wiekiem ochota maleje. Największy błąd młodości to pośpiech, błądzenie po omacku, zgodnie z wizją społeczną, bez zrozumienia własnych potrzeb. Mógłbym pisać i pisać, ale co to da. A rechot rozumiem. To po prostu skrócenie beznadziejnego tematu do szydery, bo co tak naprawdę zostało? Jaka forma walki i protestu, jak po prostu życie we wstydzie, brak pewności siebie, w tle zagłada osobowości i przemiana w człowieka, którego jedynym marzeniem jest wstanie bez budzika do pracy?
    5 punktów
  9. Haha, ale dojebałeś @bernevek xD Przecież tu na forum to każda minimum 8/10 i ma powodzenie.
    5 punktów
  10. To skąd będziesz wiedział, że są nie na temat? Biegać zacznij. Jest wymówka, a i umiejętność może być przydatna w wielu życiowych sytuacjach (np. gdyby romansik wyszedł na jaw).
    5 punktów
  11. Ot to. Panowie, szczególnie Ci którzy nie chcą się wiązać, tylko podziałać trochę tu i tam. Przecież łatwiejszej ofiary na rynku nie ma i korzystajcie z tego zamiast marudzić. Nie wiem jak Wy ale ja rączki zacierałem, jak tylko się dowiadywałem, że pani którą właśnie poznaje jest samotną matką. W teorii oznaczało to, że już siedziała bez majtek, trzeba było minimalnie dać coś od siebie, żeby się zrobiła miejsce na wejście do jamy rozkoszy ?. I tak też czyniłem, czego się absolutnie nie wstydzę. One sprytnie chciały mnie urobić dupką... ale ja byłem sprytniejszy, bogatszy o wiedzę i doświadczenie. Piękne czasy, polecam!
    5 punktów
  12. Zmarł znany kardiolog i urządzono mu bardzo uroczysty pogrzeb. Podczas ceremonii za trumną było ustawione olbrzymie serce, całe pokryte kwiatami. Kiedy skończyły się modlitwy i przemówienia, serce otworzyło się i trumna wjechała do środka. Następnie serce zamknęło się i tak ciało doktora pozostało w nim na zawsze... W tym momencie ktoś z obecnych wybuchnął głośnym smiechem. Wszystkie oczy zwróciły się na niego, więc powiedział: - Bardzo przepraszam, ale wyobraziłem sobie swój własny pogrzeb. Jestem ginekologiem. Proktolog zemdlał...
    5 punktów
  13. Witam Was, Jak dla mnie, jest to bardzo ważny i ciekawy temat, jednak strasznie rzadko poruszany. Jakie jest Wasze samopoczucie po siłowni? Moje doświadczenie ze sportem jest już kilkunastoletnie, siłownia regularnie od kilku lat. Mówi się, że siłownia czy ogólnie sport poprawia samopoczucie, jednak - uważam, że na pewno nie zawsze. Samopoczucie mam lepsze, gdy: - robię sobie krótki 10-minutowy trening brzucha (brzuch ćwiczę w osobne dni wolne od siłki) - max 40-minutowy spacer, lub do 30 minut pływanie - rower do ok. 30 minut - poranne/wieczorne rozciąganie - trening na siłowni z dużym zapasem - nie oranie swojego ciała na maksa Natomiast, czuję się zamulony, przemęczony, kiedy: - bardzo długi spacer, daleki wypad na rower - trening typowo trójbojowy, dużo serii martwych ciągów, przysiadów, ciężkich ćwiczeń akcesoryjnych. Wyjątek, gdy zostawiam dużo powtórzeń w zapasie W sytuacji gdy będąc nawet i 45 minut na siłce, używam bardzo dużych ciężarów, to mam potem problemy z koncentracją, jestem senny, zmulony, spada motywacja, czasem nawet do tego ból głowy. Zapotrzebowanie na sen znacznie się zwiększa. Rozmawiałem o tych przemyśleniach z dwoma znajomymi, którzy ćwiczą dwubój, i jednym z trójboju, wszyscy podzielają moje odczucia. W wywiadach z dwuboistami można usłyszeć, że muszą oni spać te 9h-10,5 h w nocy, plus 1,5-3 h drzemki w ciągu dnia. A jak to wygląda u Was? Siłownia daje Wam "powera na cały dzień", czy raczej "zmulenie i brak chęci do działania na cały dzień"?
    4 punkty
  14. Do napisania tego krótkiego przykładziku skłoniły mnie rozkminki, które ostatnio mam na temat "szczęśliwych" małżeństw. Mam taką długoletnią przyjaciółkę koleżankę, szczęśliwa mama 4 dzieci, mężatka. Mąż raczej w typie misia dawcy - dom w kredycie, itp., choć przystojniak i zadbany. Pani 36 lat. Była ostatnio przejazdem w mieście na jakichś targach. Zaprosiłem na kawę, jak to nie raz już bywało. Gadka szmatka, ale widzę że koleżanka coś mocno zmęczona, przysypia, więc pytam co jest? No i co się okazało. Pani sprzedała mężowi bajkę, że jedzie na targi, a w rzeczywistości pojechała na jakąś imprezkę swingersową w zamkniętym gronie. Stąd te zmęczenie po 2 dniach obrabiania kutasów. ? Uprzedzam od razu, że nie ściemniała mi. Znamy się z 15 lat i wiem o takich wyskokach pani, o których mężowi się nawet nie śniło. Nie jest to oczywiście przykład reprezentatywny, ale ciekaw jestem w ilu "szczęśliwych" długoletnich małżeństwach, facet żyje w bańce, że jego myszka jest najuczciwsza na świecie ?
    4 punkty
  15. Pytanie jak w temacie. Męczy mnie coraz bardziej wielkie miasto. Ścisk, tłok, wieczny pośpiech, pełno buractwa, ciągle jakieś spiny z ludźmi. Jak jadę na działkę czy do klubu to jestem spokojny i wyluzowany. Wracam do "city" i wszystko mnie zaczyna wkurwiać. Mam taką rozkminkę, żeby rzucić wszystko w cholerę - sprzedać lofta, firmę i wynieść się gdzieś na jakieś malownicze zadupie. Nie mam co prawda pojęcia co bym tam robił, ale to akurat najmniejszy problem, mam trochę multiskili, zapas gotówki, więc zapewne bym sobie poradził. Przy czym niezbyt mi pasi wynoszenie się "pod miasto", bo tam atmosfera niewiele się różni wśród tych wszystkich willi zakredytowanych pod korek. Jak już to gdzieś daleko daleko, może też zagranicę warto rozważyć? Albo obrzeża jakiegoś mniejszego miasteczka? Zastanawiam się natomiast jak to jest tak się wyrwać z korzeniami. Ktoś ma jakieś doświadczenia? Jak to od strony mentalnej wygląda? Włóczyłem się co prawda kiedyś trochę po świecie, ale guzik wtedy miałem, nie byłem przywiązany do żadnego miejsca, więc postrzegałem wszystko przez pryzmat przygody. Teraz to trochę inaczej wygląda. A może bariery tylko w głowie siedzą?
    4 punkty
  16. Mistrz Szarpanki z Życiem nagrał dwa smaczne raczki, świetnie wyjaśnił mentalność zakompleksionych polek wiążących się z habibi polecam szczególnie obejrzeć te materiały zobaczcie jak zachowuje się i co mówi nasza najpiękniejsza polka, polecam także zwrócić uwagę z jakim szacunkiem odnosi się do habibi. Szarpanki wali prawdą w oczy jednocześnie robi to w sposób przezabawny, już nie mogę doczekać się następnego raka. Jest dużo smaczków ale najbardziej chyba podobały mi się jak habibi mówi „Turczynki są ładniejsze od polek, a tak uległa polka to potwierdza niezła beka ?” Drugi „Gdzie naszemu habibi wymsknęło się zdanie o łatwości naszych polek oczywiście tylko dla habibi? ” Trzeci „Z którego wynika że Turczynki go nie chciały bo nie jest przystojny nie ma kasy, nie ma perspektyw na szczęście polka mu się znalazła z której jak widać nie jest zadowolony? ”. Linki do arcydzieła Link 1: https://www.youtube.com/watch?v=n8qKIDAvU4s Link 2: https://www.youtube.com/watch?v=O3LyNiqu4Pk
    4 punkty
  17. Przecież wiadomo, że brzydki mężczyzna będzie miał zawsze gorzej niż brzydka kobieta. Całe to lewackie spierdolenie się do tego przyczynia. Można mnożyć przykłady, gdzie kobieta jest lepiej traktowana ze względu na płeć. Chociażby ten obrazek, kobiety celują jak wiadomo zawsze wyżej, więc co zostanie dla brzydkiego faceta?
    4 punkty
  18. Cóż. Nieatrakcyjna/mało atrakcyjna kobieta nie dostanie nawet promila szyderstw, które otrzyma mało atrakcyjny Pan i nie będzie miała grama jego problemów. To zupełnie inna liga i poziom trudności
    4 punkty
  19. Najlepsze jest to, że takie kobiety są na co dzień normalne, one każdego dnia w domu mogą zachowywać się jak doskonałe żony xD. Mogą być dla męża miłe itp. a mąż nawet nie pomyśli o tym, że jest rogaczem. Gdy mąż zadzwoni i spyta się żonki jak było na "targach" to będzie zmyślać i powie, że super było, jednego dnia na "targu" zrobi gorącego loda z połykiem i tego samego dnia da mężowi buziaka po powrocie do domu. Ogólnie kiedyś z tajnych kobiecych forum wyczytałem jak takie kobiety działają. One twierdzą, że jak mąż nie może im dać orgazmu, bo ich nie podnieca, to chodzą seksualnie sfrustrowane i nerwowe. Napięcie seksualne usuwa orgazm, to tak jakby facet przez 4 miesiące nie mógł się spuścić, a byłby napalony i mógłby się podniecać. Więc one tłumaczą, że seksualna frustracja uniemożliwia im bycie dobrą żona, a jak gach zerżnie porządnie raz na jakiś czas, to mogą funkcjonować jako dobre żony, na zasadzie kolacja, przytulanie, bycie miłą itp. Dla mnie to pokrętne tłumaczenie, ale one tak funkcjonują. Według mnie po prostu nie powinny się wtedy żenić z facetami, którzy im się nie podobają, bo niby ten facet może mieć dbającą o niego żonę, a z drugiej strony jest cuckiem. Ogólnie kobiety doskonale to maskują, tak naprawdę, te wyjazdy, dodatkowe godziny w pracy, czy targi to tylko w wielu przypadkach wymówki, by poruchać. Kobieta musi mieć orgazm, inaczej będzie wiecznie napalona i dostanie pierdolca, co wiąże się ze zdradami. Każda kobieta zawsze ma w głowie obraz gorącego chada i chce by taki ją ruchał. Ciekawe jest to, że nawet jak są emocjonalnie związane z mężem, który o nie dba, to i tak potrafią zdradzać i uprawiać seks z chadem, a po tym rozmawiać z mężem jak gdyby nigdy nic. Najbardziej w tym mnie fascynują te rozmowy, o czym rozmawia kobieta z kochankiem ? O mężu ? O dzieciach ? O sobie ? Bo żona z kochankiem o czymś rozmawia. Powiem wam o czym, o mężu i życiu xD. Żona żali się kochankowi na męża, kochanek mówi, że będzie okej itp. I rozmawiają o tym, jak ukryć to przed mężem i lecą teksty, że on nie może się dowiedzieć, bo będzie cierpiał xD. Oczywiście żona pyta się kochanka, czy jest dobrą żoną, czy nie robi źle itp. a kochanek zapewnia ją, że jest dobrą żoną, że nie jest zła po czym ją rucha, a ona wraca do męża jak gdyby nigdy nic. Inną fascynującą sprawą jest to, jak kobieta potrafi to ukrywać. Na zasadzie robiła komuś loda, wraca do męża, daje mu buziaka i rozmawia z nim tak po prostu, nic nie zdradza, tego co robiła. Mnie to do teraz szokuje, że one potrafią zrobić coś takiego, jebać się z kimś na boku i przez lata rozmawiać z mężem, jak gdyby byli w normalnej relacji i dobrze się rozumieli. Natomiast interesujące jest to, że to żona z kochankiem ukrywają coś razem przed mężem, a nie żona z mężem przed kochankiem xD. To działa zasadzie, że kochanek o mężu i życiu żony w mężem często wie wszystko, nawet o problemach męża, a mąż jest traktowany jak gównianie dziecko, które nic nie wie.
    4 punkty
  20. Nie spodziewaj się że na tym forum ktoś przytaknie, zaraz cię ukamieniują. Ja również.
    4 punkty
  21. @maroon masakra. Tyle hajsu poszło się jebac na poderwanie 11 lasencji? Nie to, że się czepiam bo nie moja sprawa jednak z tego wynika, że arch jest mistrzem ekonomiki seksualnej. Za 11 lasencji metodą archa zaplacilbys 2200 zł przy starych cenach to nawet mniej a za resztę kupiłbys kawalerkę pod wynajem.
    4 punkty
  22. Hmm to głupi żart o gwałcie, dawniej chloroform był używany w anestezjologii jako środek podawany obok eteru dietylowego oraz podtlenku azotu jako środek do głębokiej narkozy. W żarcie chodzi o to, że jedynym sposobem aby dziewczyna się z tobą przespała to zastosowanie środka do narkozy i zadziałanie na tzw. śpiocha. (Jest to jak najbardziej gwałt, oficjalnie nie popieram takiego działania to kurwa chore jeśli to rozważasz drogi czytelniku proszę zgłoś się do najbliższej placówki psychiatrycznej.) To proste, sprzedaj bajeczkę obu, że są ojcami i ciągnij kasę od obydwu!
    4 punkty
  23. Chloroformu nie polecam, jest rakotwórczy i mało skuteczny. Jeśli już to tylko cyklopropan, skuteczny i dość bezpieczny. Oczywiście organy ścigania mogą mieć na ten temat inne zdanie.
    4 punkty
  24. To wypowiedź dr n. med. Zbigniewa Martyki, kierownika Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego w Szpitalu w Dąbrowie Tarnowskiej. Krótko również dodał, że pandemia koronawirusa to kreacja Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). https://naszkrakow.com.pl/2020/06/18/dr-n-med-zbigniew-martyka-kieruje-sie-prawda-z-medycznego-punktu-widzenia-nie-ma-pandemii/ Do niedawna jeszcze, głosy trzeźwo oceniających fakty lekarzy, praktycznie nie przebijały się do przestrzeni publicznej. Odgórna cenzura i autocenzura wraz z koteriami grupek interesów samych środowisk, blokowała większość głosów. Przy zmieniającym się wietrze i narastającym wkurwie na rządzących nami psychopatów, elementarna debata zarzewia się coraz częściej. Jedynie aktualnie "naczelny wirusolog kraju", prof. Dzieciątkowski, zdaje się zmieniać front na przeciwny, bo z początkowo trzeźwo-ironicznego podejścia do "wirusa-celebryty" jak go sam określił, obecnie chyba jest bliższy linii "rządowej". Być może dlatego, że i on sam jakby już bliżej środowisk rządowych i pompowania go w mediach. Wcale się nie zdziwię jak dostanie dowód wdzięczności w postaci jakiegoś stanowiska. Cóż, ktoś musi firmować przewodnią linię partii, a nasze "elity polityczne" nierzadko stosowały metodę podpierania "aŁtorytetami" wielu świństw. Interesująca jest również garść spostrzeżeń dra Martyki, opublikowana na FB (cud że w ramach "kontrolowania treści niezgodnych z wytycznymi WHO", jak współcześnie nazywa się brutalną cenzurę, to jeszcze wisi). https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=1054433051638600&id=100012157448777 Jeden z komentarzy użytkowników pod wpisem, zasługuje na wyróżnienie: Premier Morawiecki powiedział nie dawno w Sejmie, że wyłania się już Nowy Porządek Świata. Ten Nowy Wspaniały Świat i ludzi którzy go zaprowadzają opisywał wybitny psychiatra Prof. Łobaczewski. Zachęcam do fachowej lektury cytuję : "W każdym kraju świata osobnicy psychopatyczni i część innych dewiantów tworzą ponerogennie aktywną siatkę porozumień, po części wyobcowaną z więzi społecznej normalnych ludzi. Wydaje się także, że pewna inspiracyjna rola psychopatii właściwej w tej siatce jest zjawiskiem powszechnym. W poczuciu swojej odmienności zdobywają oni specyficzne doświadczenie życiowe i odkrywają swoje odmienne sposoby działania i walki o byt. Ich świat pozostaje zawsze podzielony na „my i oni”, na ich światek o swoistych prawach i obyczajach i tamten świat im obcy, który ma swoje przemądrzałe idee i obyczaje, wedle których oni bywają moralnie potępiani. Ich poczucie honoru, szczególnie tych inspiratorów, nakazuje im oszukiwać i wyszydzać tamten świat ludzki, obiecać, zapewnić, podpisać, a niczego nie dotrzymać, jest postępowaniem właściwym. Przecież „tamci” są komicznie naiwni. Uczą się także i tego, jak ich osobowości mogą wpływać traumatyzująco na ludzi normalnych i wyzyskiwania tego jako środka terroru użytecznego dla osiągania swoich celów. Ten podział na dwa światy jest trwały i nie znika nawet wtedy, kiedy udało się im zrealizować ich marzenie młodości i zdobyć władzę nad „masami” ludzi normalnych. Jest to tragiczny dowód biologicznego uwarunkowania tego dziwnego podziału Jak utopia młodości, rodzi się wśród takich ludzi marzenie o takim świecie, o takim ustroju społecznym „sprawiedliwym”, gdzie oni nie będą odtrącani, ani przymuszani do podporządkowywania się obyczajom i prawom, których sens jest dla nich trudno zrozumiały. Marzą o takim świecie, w którym dominowałby ich sposób przeżywania i pojmowania rzeczywistości – prosty i radykalny. Oczywiście, w takim ustroju mieliby zabezpieczony dobrobyt bezpieczeństwo, bo oni stworzą nową władzę. Tamci odmienni, ale bardziej sprawni w różnych zawodach, powinni pracować, aby im to zapewnić. O taki nowy wspaniały świat gotowi są walczyć, dla niego cierpieć i zadawać cierpienia tamtym. W imię takiej wizji można zabijać ludzi, których los nie budzi współczucia, bo są odczuwani jako niezupełnie współgatunkowi. Nie mają pełni świadomości tego, że dla tamtych ludzi będzie to świat koszmarny i dlatego będą stwarzać opór, który może trwać przez pokolenia.” Podporządkowanie człowieka normalnego osobnikom psychicznie nienormalnym działa na jego osobowość traumatyzująco, fascynująco, zniekształcająco i nerwicorodnie. Dzieje się to w sposób, który unika zazwyczaj dostatecznej kontroli świadomości. Mimo więc oporów, psychicznie zmienione tworzywo przenika do jego osobowości. Taka więc sytuacja pozbawia człowieka jego naturalnego prawa do zachowania własnej higieny psychicznej, dostatecznej autonomii swojej osobowości i częściowo możliwości używania swojego zdrowego rozsądku. W świetle więc prawa naturalnego, jest to rodzaj krzywdy i bezprawia, które mogą występować na każdą skalę społeczną. Niestety, nie są one wymienione w żadnym kodeksie prawa.” I na zakończenie: „Ten wirus wpływa na nasze życie w całkowicie przesadny sposób. Nie ma to żadnego związku z niebezpieczeństwem, jakie stwarza. Astronomicznych szkód gospodarczych, które teraz powstają, nie da się porównać z faktycznym zagrożeniem z jego strony. Jestem przekonany, że śmiertelność z powodu koronawirusa nie będzie w rocznym ujęciu widoczna nawet w swym szczycie” Profesor Klaus Püschel, szef hamburskiego instytutu medycyny sądowej na łamach „Hamburger Morgenpost”.
    4 punkty
  25. Wielokrotnie widziałem jak laski w klubach "chronią" się nawzajem przed mniej atrakcyjnymi facetami. Widziałem też w jaki często bezczelny sposób ich spływały- tak jakby nie istnieli - zwyczajnie odchodziły bez słowa albo udawały że ich nie wiedzą. Wiedziałem też jak paru dekli wykazywało nadmierna z inicjatywę podczas,gdy ewidentnie było widać że laska nie okazuje żadnego seksualnego zainteresowania, a tańczą z nimi dla zabawy bo np są mili i trochę pizdowaci. Panny często okazują matczyna troskę pizdowatym facetom, którzy są jednak sympatyczni i mogą ich łatwo wjebac we friendzone. Mi by się nie chciało tak upokarzać albo co gorsza robić czegoś czego nienawidzę czyli tańczyć tylko dla aprobaty kobiet wolę sobie pierdolnąć 1000 pompek i 500 podciągnięć. Nie twierdzę, że @self-aware się upokarza bo jeśli lubi tańczyć i być wśród ludzi albo chce poprawić umiejętności interpersonalne to okej. Natomiast jeśli robi to wyłącznie po to, żeby kogoś poderwać to traci swój cenny czas.
    4 punkty
  26. A nie wpadłeś na pomysł, że może już mam dość pogoni za kilogramami hajsu, użeraniem się z ludźmi, nierealnymi projektami, burdelem w dokumentacjach, niesolidnymi kontrahentami i pierdylionym innych standardowych w biznesie rzeczy? Oraz tym całym zjebanym blichtrem wielkiego miasta na kredyt i ludzi, ktorzy dadzą się poszatkować za lepszą furę, lepsze stanowisko, większy kwadrat, itp.
    3 punkty
  27. Te nasze kobiety forumowe to mają pazurek nie da się ukryć Wiele odpowiedzi mnie rozbawiło a kilka posmuciło. Ciekawe, że ja nigdy nie powiedziałem żadnej, że jest brzydka ani nie dowaliłem, nawet facetom nie dowalam chociaż czasem trzeba było odsapnąć do prostaka, gdy coś usłyszałem pod swoim adresem. Trochę to smutne, że jeden drugiemu musi dowalić by poczuć się lepiej. Ale dobra by być prawdomównym jak powiedziałem jakieś to niech mnie strzeli piorun...yyy czekajcie bo chyba idzie burza muszę wyłączyć sprzęt A tak na serio, widać że takie oblewanie kogoś gównem potrafi przynieść uraz na całe życie lub na wiele lat, jak ktoś wam powie że jesteście brzydkie to dowalcie i zrównajcie gostka z ziemią, to samo gdy kobieta się do was przypieprzy również ale w innym wypadku, "ni słowa nikomu". Przykre, że ludzie muszą jeden drugiemu dowalić, co do kilku pań: @Wielokropek - mam nadzieję, że z nim wygrałaś w tych konkursach i mu było łyso. @MalVina - Hannibalem się nie przejmuj Faceci jak bass z forum na przykład lubią gdy jest za co więcej chwycić, także głowa do góry, jest Ciebie więcej do kochania. Co do reszty się nie będę odnosił w sumie i tak nie chciałem za bardzo się w tym temacie wypowiadać, no ale rozczula mnie chamstwo i chamstwa nie zniese no i musiałem coś dodać od siebie. Osobiście mi jest przyjemnie poczytać, że stałyście się atrakcyjne czy tam wyładniałyście, lubię sprawiedliwość ? Bycie pasztetem na pewno zmieniło postrzeganie na zawsze, to również jest mega cenne i lekcja życia nie do przecenienia. No i najważniejsze na koniec. Żywię głębokie nadzieje, że załapię się do waszego zacnego klubu i tez mi się uruchomi pasywna umiejętność transformacji w lachona w późniejszym wieku i dołączę do szanowanego grona o wymownym skrócie ZLwP "Zostań lachonem w przyszłości" (przynajmniej mam taką nadzieję) Dobranocki Spokojnego wieczoru.
    3 punkty
  28. Cieszymy się, że postanowiłeś zapisać się na to forum, aby zapytać nas, jaki kit masz wciskać swojej dziewczynie, gdy będziesz pukał się na boku z jakąś Karyną. Niewątpliwie drogi autorze, wniosłeś tym w naszą społeczność powiew świeżości. Niestety powiew ten ciut zalatuje zapachem kapuścianego bąka, zatem obawiam się, że zbyt wielu satysfakcjonujących cię rad nie uzyskasz. Oszałamiającej kariery takim początkiem też chyba raczej tu nie zrobisz... Pozostań w zdrowiu
    3 punkty
  29. Przed konkretnymi zmianami (1-3 liceum) można rzec, że byłam naprawdę nieatrakcyjna. W podstawówce jako brzydkie dziewczę słyszałam od chłopaków, że jestem "fajna, ale nieładna" W gimnazjum zaliczyłam odmowę pójścia na bal gimnazjalny od chłopaka, który mi się podobał, oraz dwie totalne porażki miłosne. Jeden z tych panów wprost nie chciał się przyznać, że się ze mną umówił gdy spotkał kolegę, więc szybko wyszedł z nim z McDonalda, a ja sobie potem doszłam jak powietrze. Choć dla niego nadal mnie tam nie było. Zmieszał się chłop, "zapomniał" przedstawić Przyjęłam to wszystko z pokorą, pracowałam nad sobą, wyładniałam (dojrzewanie późno mnie złapało ) i w tej chwili role się mocno obróciły. Tamci mężczyźni byli przeciętnymi 3-4/10, potem nagle przeskoczyłam do randek z 7-10/10. W obecnej chwili spotykają mnie ciekawe reakcje ze strony osób, które pamiętają mnie z okresu podstawówki i gimnazjum.
    3 punkty
  30. Można być brzydkim facetem, a nikt złego słowa o Tobie nie powie. Teraz pytanie, w jaki sposób byś tego dokonał, że mimo zakazanej facjaty, masz tak silną osobowość, że nikt na nią nawet uwagi nie zwraca? I nie, nie jest to grożenie smiercią i skakanie po głowie każdej osobie, która tylko krzywo na Ciebie spojrzy.
    3 punkty
  31. XYZ... buńczuczne wejście kota ... Nie przeczytasz, więc mogę spokojnie sobie "pomoralizować"... Dobra rada: nie wychodź z tego domu i doceń to, co masz. Gdybym wiedział na miejscu tej dziewczyny z kim mieszkam, pierwszy bym Ci wystawił walizy za drzwi
    3 punkty
  32. A może pan jest z tych, ostatnio popularnych na forum, cuckoldów-rogaczy? I podnieca go świadomość, że żona wyjeżdża na barabara z autobusem Helmutów.
    3 punkty
  33. @marcopolozelmer rozumiem. Ale wiesz... taka jest funkcja celu forum. Miejsce, gdzie bez konwenansów i stada "obrończyń cnoty i honoru" kobiet możemy o nich porozmawiać. Bez usuwania naszych postów z uwagi "hate conent" (przez zradykalizowane środowiska amerykańskie typu reddit), bez dwudziestu walczących i agresywnych feministek cytujących nasze posty i poklepujących się nawzajem po plecach. Merytoryka w męskim gronie. Nie musisz być tutaj "adwokatem kobiet". Twoja funkcja celu jest sprzeczna z funkcją celu forum I nie chodzi o to żeby je poniżać przecież. Jakikolwiek hejt też jest niezgodny z funkcją celu forum. Chodzi jedynie o swobodę wypowiedzi. Jeśli nie chcę samotnych matek w roli potencjalnych partnerek, to ich nie chcę. Tak jak one nie chcą faceta <180cm. I wolno mi. Bo mi się nie podobają. Co więcej, nie muszę się z tego tłumaczyć, ani tego argumentować - i nie muszę przedstawiać związków z pietnastoma matkami z bomblami jako dowód na moje kompetencje. W "typowym" mieszanym środowisku kobiety/mężczyźni/cucki musiałbyś się z tego gęsto tłumaczyć. A tutaj po prostu mówisz, jak jest.
    3 punkty
  34. Wielka miłość kobiet rozsypuje się, kiedy nie odjebiesz godzin niewolnictwa.
    3 punkty
  35. Trzeba było napisać, co ty pierdolisz o uczuciach wyższych. Chodziło tylko o ruchanie, ale jak nie to nieeeeeeeeee Czego ty się spodziewasz po kobietach? Mało ci w życiu zmartwień? To nie jest powód do przejmowania, tylko radości. Laska, która zdiagnozowała się, jako nieodczuwająca uczuć wyższych mogłaby taką stać się faktycznie. Wpadka z dzieckiem, a ona bez instynktu macierzyńskiego, dziecko ląduje w śmietniku. Mało to takich?
    3 punkty
  36. W przyrodzie, o kształcie życie seksualnego gatunku decydują samice. Zawsze. Nie ma wyjątków. Samce mogą się tylko dostosować. To samica wybiera samca, wybiera czy chce mieć z nim potomstwo. Samiec nie może samicy zmusić do wybrania go, może ją tylko przekonać, ale ostatnie słowo należy do niej. Teraz w naszym przypadku, Anna wybrała samców, z którymi chciała mieć potomstwo. Żaden z nich jej nie zmuszał, pistoletu do głowy nie przystawiał, żaden z nich jej też nie zakazywał używania antykoncepcji. I dostała nagrodę od ewolucji - troje dzieci z trzema różnymi samcami. Kwestia JEJ wyboru. Na pewno byli inni adoratorzy ale ci jej nie pasowali i ich nie wybrała. Kwestia JEJ wyboru. I tu jest clou wieczoru - w naszym gatunku, samce też mają wybór. Ograniczony ale jednak wybór - mogą wybrać czy będą tą samicę adorować, czy będą się z nią żenić. Mają wybór. Nie zmienia to prawa wyboru samicy ale daje im jakieś prawo wyboru również. Ponieważ samiec wie, że samica sama potomstwa nie wychowa i że będzie musiał polować żeby rodzinę utrzymać, że będzie musiał współpracować z samicą w celu osiągnięcia wspólnego interesu - wychowania potomstwa, to stara się znaleźć pewnego, wiarygodnego partnera w tym biznesie. Istotne dla samca jest zaufanie do samicy bo samiec nie ma możliwości sprawdzenia czy dziecko samicy jest też jego dzieckiem. Samica ma 100% macierzyństwa, samiec nie ma pewności ojcostwa więc stara się wybrać samicę, której może zaufać. Teraz, skoro samica już wcześniej wykazała się lekkomyślnością w tej kwestii to jaka jest szansa, że nie zrobi tego znowu? Jaką samiec ma gwarancję, że samica nie przyprawi mu rogów a on nie będzie wychowywał cudzych genów? Dlatego samiec działa w swoim interesie odsiewając samice rozwiązłe. Nie ma w przyrodzie ani wśród homo sapiens obowiązku ani przymusu zawierania związków z konkretnymi osobnikami. Na tym polega wolny wybór. Samice mogą wybierać z kim się umawiają, i mają prawo powiedzieć nie. Samce też. Ekonomia ewolucyjna na poziomie liceum.
    3 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.