Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 17.02.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. (komentarz zazdrosnego incela oznaczony natomiast boldem - kluczowe fragmenty) Magda spodobała mi się na zdjęciach, naturalnie piękna, interesująca, nie pozująca. Niesamowity, słowiański typ urody, nietuzinkowy, klasyczny. Zobaczysz raz i już zapamiętasz. Opis zaś nie mówił nic poza "dziewczyna jak malina" (Pani, typowo miała pewnie combo wino + netflix + chill vel kocham podróże i foodporn) Przyznam, że tego typu slogany mnie zniechęcały, ja sam w pocie czoła dopracowałem swój opis, chcąc pokazać się z możliwie najlepszej strony. Do tego zdjęcia z masą uśmiechu, normalnie broszura reklamowa. A tutaj co? Jedno zdanie, bo więcej się nie chciało? Dyskwalifikacja! Niemniej, oczarowany urodą, pozwoliłem sobie napisać, będąc święcie przekonanym, że taka kobieta niekoniecznie zwróci uwagę na moją skromną osobę, mając skrzynkę wypakowaną wiadomościami od moich konkurentów, którym zapewne niczego nie brakuje. A jednak odpisała, by po dwóch, trzech dniach sympatycznej korespondencji zamilknąć (teoria kociego kłębka - rzucasz kotu kłębek, którym się bawi, on od niego odskakuje, a kot musi go gonić). Miałem zasadę, że w takiej sytuacji uznaję, że zainteresowania z drugiej strony nie ma, więc i ja nie będę się narzucał, co tym samym kończyło moje próby kontaktu. Ale tutaj było inaczej, nie mogłem przestać zaglądać na Jej profil, więc po jakimś czasie złamałem swoją zasadę i zapytałem "czyżby impreza nam zdechła?". Najwyraźniej nie, bo Magda zareagowała uśmiechniętym emotikonem i wznowiliśmy kontakt, szybko też umówiliśmy się na spotkanie. Jak się później okazało, Magda to zwyczajnie osoba zajęta i znalezienie dzień w dzień nawet trzydziestu minut na korespondencję z nieznajomym nie było Jej priorytetem (w rzeczywistości Magda albo randkowała z innym kolesiem albo ten gość nie był dla niej wart uwagi w zalewie wiadomości) w obliczu intensywnej rutyny dnia codziennego. Pierwsze spotkanie Miałem tremę, jak nigdy przedtem. Spotkania ze znajomymi z Sympatii zwykłem traktować spokojnie i na luzie, ale nie tym razem. Stałem nad Motławą w Gdańsku w sobotni wieczór, czując przenikliwe zimno i wspomniany lęk. Magda pojawiła się punktualnie i obdarowała mnie takim uśmiechem, że z miejsca przestało mi być zimno. Rzeczywistość przerosła moje oczekiwania. Siedziałem na spotkaniu z piekielnie zmysłową, przepiękną kobietą, która przy tym wszystkim była subtelna, życzliwa i najzwyczajniej w świecie miła. Zdrowy dystans nie przysłaniał zainteresowania, które mi okazywała. Uważnie słuchała, opowiadała, uśmiechała się i nie unikała kontaktu wzrokowego. Kląłem w duchu, że występuję w zwykłym t-shircie, patrząc na Jej elegancką bluzkę w kwiatki. Obiecałem sobie słuchać jak najwięcej, a niestety, nie powstrzymałem się od mówienia, co potem w duchu długo sobie wypominałem. Okazało się, że niejedno nas łączy. Magda również była pod koniec swojego rozstania, odbudowywała swoje życie, samotnie wychowując dwójkę chłopców i pracując. Zaimponowała mi Jej siła i pogoda ducha wobec naprawdę ciężkich chwil, które przeżyła (LOL!!!!!) Spotkanie dobiegło końca zdecydowanie zbyt szybko a ja, żegnając się, żarliwie zgłosiłem chęć następnego spotkania, nie próbując nawet udawać obojętności (LOL!!!!!!). Do domu wracałem jak na skrzydłach, planując już, jak doprowadzić do kolejnego spotkania i myśląc, jak mogłoby wyglądać. Drugie spotkanie Zdecydowanie odrobiłem zadanie domowe i dokładnie się przygotowałem. Wiedziałem już, że Magda lubi sushi, znalazłem więc idealne miejsce w Gdańsku i zrobiłem rezerwację. Pamiętając nieszczęsny t-shirt z pierwszego spotkania, wyprasowałem białą koszulę, eleganckie spodnie oraz przygotowałem wyjściowe buty oraz płaszcz. Jeszcze tylko prysznic w lodowatej wodze (efekt uciążliwego remontu), przyodzianie wspomnianego ubioru, zakupienie kwiatka (drugi raz widzi kobietę na oczy - LOL!!!!) i w drogę. Był mróz, który dobitnie pokazał mi, że wybrane buty mają niedostatki w dociepleniu, ale za to jak wyglądają! Wiatr wdziera się pod płaszcz? To nic! OK, idzie! Uśmiecham się tak promiennie, jak tylko potrafię, witam się, wręczam kwiatek. I tak jakby wtopa, Magda jest z lekka skrępowana moim ubiorem, gdyż sama wybrała nieco bardziej codzienny zestaw. W duchu z miejsca stwierdzam, że tym razem przegiąłem w drugą stronę. Samo spotkanie okazało się już strzałem w dziesiątkę. Zdecydowanie lżejszy kaliber tematów rozmów i masa śmiechu, co przekonało mnie, że oboje dysponujemy sporym poczuciem humoru i dobrze na siebie działamy. Sama rozmowa zaś przebiegała swobodnie i bez wysiłku, łatwo znajdowaliśmy porozumienie. Wyhamowanie Po drugim spotkaniu poziom mojego zauroczenia był już niebezpiecznie wysoki. Magda poza zainteresowaniem wykazywała też dystans, co podpowiedziało mi, że warto trochę zwolnić, by nie zrazić Jej swoją gorliwością. Nie miałem Jej numeru telefonu, nie wiedziałem, gdzie mieszka (Zwróćcie uwagę jak sprytnie zrobiła mu paywalla - będziesz latał to zasłużysz na kolejne rzeczy + nie wiemy czy Pani umawiała się tylko z nim w tym czasie. Sprawa więc dość prosta - gość nie sprosta wymaganiom - 0 koszt ucięcia relacji). Było więc dla mnie jasne, że życie nakazało Jej daleko posuniętą ostrożność, stanie pod murem i delikatnie sygnalizowanie, że jestem, miało więc dla mnie większy sens, niż wdrapywanie się na niego i komunikowanie swojej obecności przez megafon. W międzyczasie zmogła mnie paskudna grypa, która wyłączyła mnie z wszelkiej aktywności przez bite dwa tygodnie. Co mnie zasmuciło, kontakt ze strony Magdy nie nastąpił, nie inicjowała ze swojej strony niczego (a teraz zadajmy sobie pytanie co byłoby gdyby to ona zachorowała - latałby do niej i wydzwaniał. Znów można się domyśleć dlaczego ona miała w tyłeczku, że on choruje). Byłem zawiedziony i nie rozumiałem, dlaczego (ponieważ nie był dość atrakcyjny fizycznie i Pani nie poczuła motylków w brzuszku czyli romantycznej miłości - LOL). Na spotkaniach czułem Jej autentyczne zainteresowanie. Była uprzejma, uśmiechnięta i widziałem, że dobrze się bawi. Ale jednak fakty były takie, że sama z siebie nie odzywała się do mnie. Jej słowa zdradzały dystans lub wręcz bezpośrednio go komunikowały. Apogeum nastąpiło podczas jednej z rozmów na messengerze, gdy zadeklarowałem zainteresowanie i chęć kolejnych spotkań, a usłyszałem "przyjęłam do wiadomości" (Chylę czoła przed ta kobietą, mistrzowsko rozegrane. Wszystko na ostrzu noża - albo będzie latał mocniej albo wypad z baru). Pomyślałem sobie, że nawet smartfony są dziś bardziej wylewne i straciłem resztki pewności siebie, o nadziei nie wspominając. Przynajmniej na jakiś czas. Kiedy po stosunkowo krótkim czasie otrząsnąłem się już z efektu kubła zimnej wody, znowu zacząłem przypominać sobie Jej oczy. One wręcz zdawały się mówić "poczekaj, powalcz, ja chcę, ja tylko się boję, przekonaj mnie, zapewnij mnie" (LOL!!!!!! Koci kłębek wszedł mocno). Postanowiłem więc nie słuchać, a czuć. A czułem, że to jest kobieta dla mnie, wystarczy pokazać Jej to, kim naprawdę jestem. Moją wrażliwość, mój potencjał, którego nie zgasiły dotychczasowe niepowodzenia. Zdecydowałem się więc zawalczyć na 100% swoich możliwości. "Jestem dobry, dość dobry dla Niej" - mówiłem sobie. Kiedy już sam napompowałem się motywacją, zaproponowałem spotkanie. I zgodziła się, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto próbować dalej. Trzecie spotkanie Casual już był, pełna elegancja też, więc czas na styl "jestem taaaaki wyluzowany". Jednym słowem czerwone spodnie i wielkie, sportowe buty rodem z "Biali faceci nie potrafią skakać", to manifestuje tyle luzu, że miałem nadzieję sam w ten luz uwierzyć. Zdecydowałem się też przenieść walkę na moje tereny. Moja rodzinna Gdynia i moja sprawdzona restauracja japońska. I bingo! Kiedy sushi zwaliło Ją z nóg, przeszedłem do decydującej fazy ataku. Musiałem, bo napięcie po prostu mnie miażdżyło i zwyczajnie musiałem to przełamać pod groźbą co najmniej udaru. Patrzyłem więc głęboko w Jej oczy i mówiłem, jak bardzo mnie interesuje, że chciałbym spędzić z Nią więcej czasu, prawdziwie Ją poznać i dać się poznać, że budzi we mnie masę pięknych uczuć, które myślałem, że są mi już obce. I trach, dotknąłem Jej dłoni. Zabrała ją jakby zawstydzona, mówiąc, że to przecież intymne. (Możemy się domyśleć, że przez poprzednie spotkania facet nie kinetyzował - nawet jej nie dotknął więc dawno był w szufladce "nie pociąga mnie") Zbiłoby mnie to z tropu, ale zobaczyłem jej uśmiech, rumieniec i zawstydzenie. Mam Cię. Kobieta, której byłbym obojętny, nie zareagowałaby w ten sposób (LOL!!)! Odwiozłem Ją gdzieś w okolice domu (nadal nie miałem adresu), obiecałem, że napiszę na messengerze (nadal nie miałem telefonu) i powiedziałem "cześć" (nadal bałem się Ją pocałować). Ale to wszystko nie było ważne, bo wiedziałem, że będę czekał na to wszystko, ile trzeba. I nie było już opcji, bym zmienił zdanie. Nie musiałem długo czekać na efekty mojej walki. Po powrocie do domu na messengerze odczytałem podziękowanie za przemiły wieczór i zaproszenie do kina, ja miałem wybrać film. Deadpool Może i jestem bardzo romantyczny, ale mam naprawdę zwichrowane poczucie humoru i uznałem, że czas to zasygnalizować. Zasugerowałem więc Deadpoola, anonsując go jako love story. Szczerze mówiąc, to byłem ciekaw Jej reakcji. Wytrzymała i nawet się śmiała. A ja byłem już spokojny, że jesteśmy na takim etapie, że nawet, jeśli film Ją zszokował, to zwyczajnie dojdzie do kolejnych spotkań. Niemniej rytuałowi musiało stać się zadość: podwózka w miejsce zrzutu w okolice tajnego adresu i pożegnalne spojrzenie w oczy skamlące o pocałunek. Nie dostałem. Pierwszy bastion padł Kolejne spotkanie, pub na Starym Mieście w Gdańsku. Głośno, tłoczno, blisko. Tematy coraz swobodniejsze, uśmiechy coraz szersze, spojrzenia w oczy, żarty, swobodne i naturalne zachowanie z obu stron. Nasz czas mija ja z bicza strzelił, a ja już wiem, co zrobię. Wychodzimy przed pub, przysuwam się do Niej. OK, nie ucieka. Uda się. Chyba. Delikatnie Ją obejmuję, jakby chcąc dać Jej możliwość wyswobodzenia się (Facet nadal czeka na przyzwolenie kobiety aby ją dotknąć - w jej oczach to niepewny beciak). Widzę, że nadal się uśmiecha, spogląda w moje oczy. Całuję Ją więc. Sukces! I najlepszy pocałunek mojego życia, spokojny, delikatny i ciepły (LOL!!!!). Jej usta są takie, jak sobie wyobrażałem. OK, koniec tego dobrego, spokojnie na początek. Kończymy pocałunek, przez ściśnięte gardło wyszeptuję "cześć" i odchodzę na miękkich nogach. W drodze do auta dwa razy mało nie potykam się o nie. Jestem szczęśliwy (Szpryca hormonalna LVL max). Przełomów ciąg dalszy Kolejny weekend i kolejna randka, tym razem w polecanej mi przez przyjaciół tajskiej knajpce z widokiem na Motławę (policzcie sobie ile ten gościu na to wszystko wydał. Firma ledwo zipie, koleś nie ma perspektyw ale ważne sushi dla Pani - LOL!!!) . Na jedzenie czekamy godzinę, Magda dostaje naparstek wina zamiast lampki, a samo jedzenie to kompletne rozczarowanie. Ale to nic, bo to, co ważne, dzieje się przy stoliku. Magda ujawnia przyczynę dystansu. Nie, to nie to, że mieszkam teraz u rodziców. Nie chodzi też o moje dwa koty ani o kompletnie niepraktyczne, dwumiejscowe auto zwiastujące rozrywkowy styl życia. Przyczyna jest inna. Nie poruszam tematu Jej dzieci, znaczy się, nie interesują mnie. A powinny, bo Ona to i chłopcy, to jest pakiet. Fala gorąca miesza się u mnie z potwornym poczuciem niesprawiedliwości. Jak to? Wylewam więc z siebie to, co czuję, bez najmniejszego zastanowienia. Że wobec Jej dystansu, pilnowania prywatności, niepodawania adresu i telefonu, że wobec tych wszystkich sygnałów nieufności zwyczajnie uznałem, że takie pytania są zbyt prywatne. Że cokolwiek wydarzyło się w przeszłości, wymaga mojej delikatności i ostrożności, a czy jest coś bardziej intymnego, niż pytanie matki o jej dzieci? Kolejne przełamanie. Moje wyjaśnienia zrozumiane i przyjęte i tak po raz pierwszy wchodzimy na dobre na nieznane mi wody. Dzieci. Jako że ja swoich dzieci nie posiadam, ten temat stanowił dla mnie szczególne wyzwanie oraz, jak wspominałem, kompletną nowość. Skoro myślę poważnie o Magdzie, to muszę poczuć się w tej sytuacji swobodnie możliwie szybko i zwyczajnie sprostać olbrzymiej odpowiedzialności (Tutaj pruchnąłem śmiechem kiedy pierwszy raz to czytałem) . Moje uczucie do Magdy zaczynało już wówczas kiełkować całkiem konkretnie, więc nie czułem paniki ani wydumanych obaw. Nie martwiło mnie, że polegli moi poprzednicy, którzy dzieci posiadali (laska nie dość że powiedziała mu o dzieciach to i o ex facetach z dziećmi, którzy najprawdopodobniej dostali co chcieli i się ulotnili). Ich tu nie ma, teraz jestem tu ja i to ja mam swoją szansę - pomyślałem. Nie mam dzieci? Nie szkodzi. Sam jestem dzieckiem i jestem empatyczny. Poradzę sobie. I jak pomyślałem, tak z dumą zakomunikowałem. Po zmianie miejsca randki (ponownie nasz pub), żegnając się, nie wstrzymywałem już emocji. Nasz długi i już nie tak zachowawczy pocałunek wzbudził zainteresowanie obcojęzycznych przechodniów. Usłyszeliśmy "are you getting married?", chyba nawet nas otoczyli. Nie wiem tego na pewno, bo ulica i cała reszta zdawała się dla mnie wówczas nie istnieć. Nigdy, przenigdy nie zapomnę tamtej chwili. Droga do domu? Jak na latającym dywanie pomimo dziurawych dróg i twardego zawieszenia. Szczęście było tak wyraźne, że czułem jego smak. Ciąg dalszy oswajania Tak, ja byłem już zakochany. Magda? Niekoniecznie (zrobił dokładnie na odwrót - to kobieta ma wpaść w jego świat, a nie on w jej). Nadal tkwiło w Niej przekonanie, że nie widzi nas jako pary i powiedziała mi to otwarcie. Nie słuchałem tego, trwałem w mojej misji. Nadal nie miałem adresu. Nie martwiło mnie to, podobnie jak brak telefonu. Po co mi? Kiedyś nie było i też ludzie się komunikowali. Koledzy mnie nie rozumieli, ja nie rozumiałem, dlaczego mnie nie rozumieją. Czekajcie, zdobędę Ją i Wam przedstawię, jeszcze mnie przeprosicie. Że też jeszcze sobie nie darowałeś, mówiła mi sama Magda, widząc, że naprawdę mi zależy, a Ona wyraźnie próbuje mnie odeprzeć. Naprawdę, padło wtedy sporo stwierdzeń z Jej strony, które chyba każdemu facetowi wybiłyby z głowy jakiekolwiek próbowanie. Magda zwyczajnie nie wierzyła, że jest facet chcący wejść w tak niełatwy temat, jak Jej sytuacja. Że jest facet chcący i potrafiący uczynić wspólne życie prostym. Znała natomiast takich, którzy sporo deklarowali, a okazywali się rozczarowaniem, kończyło się na zainteresowaniu sobą, na braku kompromisu, na emocjonalnym niedopasowaniu (ja myślę, że kończyło się na czymś innym ale przecież co tam emocjonalne niedopasowanie ). Ona jest właściwą kobietą, więc jak trudne może być takie życie, myślałem. W temacie uczuć nie było jednak łatwo mi się przebić. Kiedy w końcu na messengerze poprowadziłem rozmowę w taki sposób, by dać do zrozumienia, że Ją kocham i ze wstydu zakomunikowałem, że idę rzucić się dwukrotnie z mostu, w odpowiedzi usłyszałem "a ja idę robić buraczki" (LOL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!). (...) Dzieci Widząc, że jestem równie uparty co rokujący, Magda zainicjowała spotkanie z chłopcami. Ta pierwsza trema minęła szybko, ta druga zanikła w stosunkowo krótkim czasie. Chłopcy okazali się być spragnieni obecności mężczyzny w domu, cieszyli się z mojej obecności, zainteresowania, z tego, że skracam dystans i ich rozumiem. Dogadaliśmy się momentalnie. To była ostatnia i najważniejsza rzecz, która była potrzebna Magdzie, by przekonać się do nas. Widząc mnie razem z chłopcami, nie posiadała się ze szczęścia, nie umiała już i nie chciała trzymać dystansu. "Spotykamy się" bardzo szybko przerodziło się w "jesteśmy razem" i niedługo potem znalazłem potwierdzenie swoich nadziei i wynagrodzenie moich starań. Magda wyznała mi miłość, oświadczyła też, że w piękny i klasyczny sposób Ją zdobyłem. Śmiało mogę powiedzieć, że do dziś, a zaraz od tych wydarzeń minie rok, uważam to za największe osiągnięcie mojego życia. Jestem dumny, że kobieta o takim charakterze, takiej mądrości i takiej urodzie dziś jest u mego boku. Cała reszta Od dwóch miesięcy mieszkamy razem, w czwórkę. Zasadniczo to w szóstkę, bo wprowadzając siebie, dorzuciłem jeszcze wspomniane koty. Poznając mnie, Magda nie dyskredytowała mnie stereotypami. Nie przeszkadzało Jej, że nie mam dzieci, to nie było żadne kryterium ani wyznacznik, że skoro sam nie mam, to nie podołam jako opiekun. (...) Nie było takiego, kto by mnie nie zrozumiał, patrząc na Nią i nas razem. Robię wszystko, co zawsze chciałem robić dla kobiety, którą kocham. Celebrujemy każdą okazję, czasami celebrujemy bez okazji. Wysyłam Jej do pracy kwiaty, okazuję uczucia w każdy sposób, jaki tylko przyjdzie mi do głowy, a Magda nie pozostaje mi dłużna. Wspiera mnie w moich staraniach wychowawczych i zawodowych, uczy mnie spokoju i mądrości, akceptuje mnie i docenia. Znajdujemy czas na wszystko, co dla nas ważne i tworzymy rodzinę. To wszystko przyszło nam bez wysiłku, po prostu chcieliśmy. Magda ma na palcu pierścionek. Jeszcze nie zaręczynowy, ale taki pieczętujący nasze uczucie. To jednak wyłącznie kwestia czasu, kiedy pojawi się ten właściwy pierścionek. Czujemy, że kiedy jesteśmy razem wszystko jest możliwe. Ślub, dom, wszystko. Źródło: Sympatia --------------------------------------------- Panu Grzesiowi życzę hucznego wesela i miłości do grobowej deski. PS A WY jak Incele - dalej sami? Da się? Da!
    37 punktów
  2. Taki filmik sobie krąży bekowo gruba pijesz. Nie mówię, niektóre momenty dość zabawne, natomiast wolałbym, żeby mnie nikt nie nagrywał w takim stanie. Rozumiem agresję "grubej", bo sam po alkoholu tak się zachowywałem, tylko ona jest kobietą, a ja mężczyzną i wchodziłem w słowne konflikty po pijaku, ostro agresywne. Niektóre kończyły się szarpaniną. Piłem grubo, szukałem burdy często i dalej chlałem. W tych czasach mógłbym zostać nagrany i zmarnowałbym sobie życie przez JEDNĄ głupią akcję, standardowo do wybaczenia w towarzystwie. W końcu się ogarnąłem, uspokoiłem i po prostu zmieniłem. Rzuciłem w ogóle chlanie, bo mi szkodziło i fizycznie i psychicznie. Teraz, kiedy każdy szuka taniej sensacji, wyciąga smartfona i nagrywa wszystko bałbym się naprawdę chlać, albo wchodzić w takie luźne gadki towarzyskie. Nie wiem, co to za ludzie, kim są, co zrobią z materiałem. Słaba psycha i po takim materiale puszczonym do neta popełniasz samobója. Straszny temat. Sam nie chleję i już mnie taki klimat nie jara, ale kiedyś codziennie praktycznie bywałem na mieście, w pubach, na disco, pod parasolem. Odpierdalałem fazy na murkach z tanim winem. I co bym zrobił tak wyśmiany? Przecież nawet klienci mogliby mnie znaleźć, ktokolwiek. Nie wiem, zaczynam się gubić w tych czasach. Poza tym kolesie kurwa wlepieni w smartfony, jak jakieś palanty. Zero kultury z dwóch stron. Samo życie, ale tak to wygląda w tych pubach po alko. Ciągle jakieś dramaty. Obejrzałem to i realnie się przestraszyłem i poczułem wdzięczność. Naprawdę, takie akcje odwalałem, których się wstydzę. Ktoś mógłby mnie dla zemsty nagrać i rozjebać celowo. Chlałem naprawdę bez pamięci, dlatego ostrzegam. Niby śmieszny materiał i tragiczny zarazem. Trochę tej pannie nawet współczuję, bo raczej sobie nie zasłużyła. Koleś, jakiś znudzony pozer obraził bezcelowo i wywołał zamieszki. Wstydzę się typa, jak się siebie wstydziłem, bo byłem podobny niestety po alko. Myślę, że sporo osób skrzywdziłem gadką, a mam cięty język straszliwie. Taki refleksyjny wątek i przestroga jednocześnie. .
    9 punktów
  3. Rozwodzę się po raz trzeci. ....................................... Żart? Bynajmniej... To świadczy o głębokim wewnętrznym spierdoleniu relacji, praktycznie nienaprawialnym. Właśnie przestaliście być kompanami w radości poznawania świata, a staliście się pracownikami korporacji drugiego.
    9 punktów
  4. No oczywiście, nie jestem głupi, skoro w jedną stronę pojadę sam, to automatycznie również wrócę samemu.
    8 punktów
  5. Ja wychodzę z założenia, że nie po to jestem w związku, żeby ciągle (podkreślam ciągle, bo sporadycznie to dobrze robi) samemu gdzieś jeździć. Jak druga strona nie chce razem bo coś tam, to albo błąd doboru (najczęściej) albo demo się skończyło albo coś tam się zaczyna dziać w tle.
    7 punktów
  6. Przeczytałem może z 10 wytłuszczonych zdań. Zdradzcie mi ! Jak wy dajecie radę przebrnąć przez to całe gówno ??
    7 punktów
  7. Znam takie nawet 40+ marzące o przystojniakach i nie chcące słyszeć o ścianie mało tego powtarzają wszem i wobec ,że czterdziestki to są laski lepsze od osiemnastki😆🤣😂 Komiczność tych kobiet zakrawa o zażenowanie. Tak to jest jak kobiety biorą wiedzę z mediów, gazet, modnych psycholożek czy portalów społecznościowych a później płacz, że budzą się z ręką w nocniku z kotem u boku.
    7 punktów
  8. 7 punktów
  9. Swoją drogą czytając to myśli się w co Ty się wjebałeś. Chociaż jak to ktoś tu mówił plackowaniem można ugrać ale koszty będą ogromne . Nie wierze jacy faceci są naiwni. Panna za jego plecami pewnie nie czekała do 3 randki by trzymać się za rączkę bo pewnie pucowanie torpedki było na pierwszej ale nie z autorem.
    6 punktów
  10. Nie pewnie, a na pewno. Wszystkie takie ckliwe historyjki rodem z Harlequina są tylko i wyłącznie po to żeby naiwnym w głowie namieszać. + podświadomy przekaz, że samotna mama z dwójką bachorków to siódmy cud swiata i sie masz o nią starać. Nie możesz w końcu być gorszy niż gieroj Józek z historii. Dodatkowo widzimy tu wspaniałą odpowiedzialną Mamę i nieodpowiedzialnego Józka hodującego koty (który k.. wa normalny facet koty trzyma btw.), który pod wpływem Mamy podejmuje w końcu dorosłą decyzję o wejściu w związek i zaspokajaniu potrzeb Mamy i jej pociech (dom, etc.). Wzór do naśladowania. Obrzydliwe manipulowanie to jest.
    6 punktów
  11. Witajcie! Temat dla mnie ważny więc stwierdziłem że się podzielę z szanownym gronem. Zaznaczam że mówię to z perspektywy mnie, czyli osoby może nie z fobią ale z bardzo mocnym uwrażliwieniem na kwestie dentystów i zębów. Dzisiaj po raz pierwszy w życiu zaznałem sytuacji że dentysta przegląda moją jamę ustną i stwierdza że nie ma tu nic do roboty. Od zawsze temat wizyty u dentysty był dla mnie powodem do wielkiego strachu. Wolałem żyć w bólu niż iść do dentysty. Doprowadziło to do takich sytuacji że większość zębów miałem zniszczone w różnym stopniu. Zdrowe miałem chyba tylko jedynki, dwójki i trójki. Nieco ponad dwa lata temu jeden z zębów doprowadził do takiego bólu że musiałem awaryjnie jechać do dentysty który dopiero na to zaradził. Od tego czasu postanowiłem że włączam zęby do mojego planu zmiany samego siebie i od tego czasu zacząłem regularnie, zmuszać się do wizyt u dentystów. Mieszkając wtedy w czasie studiów w dużym mieście wybrałem klinikę dentystyczną z dobrymi opiniami i ustawiłem się na wizytę. Na pierwszej wizycie zdjęcie RTG panoramiczne które pokazało, jak napisałem wyżej że poza jedynkami, dwójkami i trójkami, praktycznie wszystko jest do roboty, z czego dwa poważne i kolejne dwa poważne ale trochę mniej. Pierwszy i najpoważniejszy przypadek kosztował mnie prawie 2k i jakieś sześć godzin na krześle dentystycznym (przetoka na dziąśle z ropą którą musiał mi wycinać i kanałówka). Od tego czasu ponad dwa lata zajęło mi doprowadzenie do stanu obecnego gdzie nie ma nic do roboty. Kosztowało mnie to lekko 5k i nie jestem w stanie powiedzieć ile czasu i bólu. Pamiętam że w jednym miesiącu ponad dwa tygodnie ciągle na tabsach przeciwbólowych. Schudłem wtedy ponad 5kg bo wolałem nie jeść niż cierpieć. Ofiary śmiertelne to dwie szóstki które wolałem wyrwać niż leczyć, oraz jeden który będzie do wyrwania za kilka lat prawdopodobnie. Wnioski: dbajcie bracia o zęby, bo koszty, czas i nierzadko cierpienie z nimi związane są dużą ceną w zamian za zakup dobrej szczoteczki i tych kilkunastu minut dziennie na pielęgnację. Obecnie jestem zadowolony ze stanu własnych zębów, mam naturalnie ładny jasny odcień co przy właściwej pielęgnacji daje bardzo satysfakcjonujące efekty. Uznaję etap pierwszy, czyli doprowadzenie do stanu zdrowia wszystkich pozostałych mi zębów. Etap drugi czyli utrzymanie takiego stanu oraz uzupełnienie braków implantami przewiduję zrealizować w przeciągu kilku następnych lat. Pozdrawiam!
    6 punktów
  12. Pytajmy je o to, o co one pytają: "Ile zarabiasz?" w elokwentnej formie "czym się zajmujesz zawodowo?"
    5 punktów
  13. Mnie stresuje czytanie takich historii, wszystkie mają jeden wspólny pierwiastek. Panna skacze na karuzeli kutangów a potem robi odsiew kukoldów. Mężczyzna w tych wszystkich romansach jest niczym przedmiot. Co najgorsze wielu dostaje w życiu tak mało uwagi i uczucia, że potem się upadlają myśląc, że wygrali życie. Od zawsze uczono nas, że kobiety są romantyczne a pod tym słowem tak naprawdę kryje się niegodziwość.
    5 punktów
  14. To mnie najbardziej rozjebało. Największe osiągnięcie jego życia 😆 Co za łeb. Przyłóż takiemu kolesiowi pistolet do głowy, a on powie, że kwiatkami, albo wodą strzela.
    5 punktów
  15. Przy tym już nie wytrzymałem i wykurwiłem z beki na głos 😄 Facet jest w klasycznym etapie idealizowania swojej myszki. Można się z niego śmiać, ale fakt jest taki, że większość z nas kiedyś rozumowała w ten sposób co on. Może nie każdy starał się o względy samotnej matki, ale jakiś typ białorycerskiej naiwności każdy przejawiał. Cieszę się, że w wieku tych 20-paru lat trafiłem na to forum i się ogarnąłem w porę. Jestem przekonany, że te parę lat wcześniej też bym mógł popełnić taki wpis i biegać za pierścionkiem dla myszki innej niż wszystkie, ale uratowała mnie wtedy nieśmiałość do kobiet i rady ojca, żeby z babami się nie śpieszyć. Do tego pierwszego też bym dodał " jeszcze mnie akceptuje i docenia", bo pierścionek jeszcze nie ten.
    5 punktów
  16. 5 punktów
  17. W sumie fakt, nawet przy pełnym Assistance sam zrobisz to szybciej, niż przyjadą. 45+ nie jestem, ale 3/4 moich znajomych jest po rozwodzie. I żaden równolatki sobie ponownie nie brał. Żaden też ponownie się nie ożenił (co mnie nie dziwi), bo ogromny życiowy błąd można popełnić raz, jak sami stwierdzili. IMO ryzyko, że w takim wieku (robiąc związkowy reset) na zostanie Sugar Daddym (zakładając, że masz oczywiście takie możliwości) jest dużo większe przy większej różnicy wieku, ale nie powiedziałbym, że to zawsze musi być reguła. Różnie to bywa, bo i różni są ludzie "pci" obojga.
    5 punktów
  18. 5 punktów
  19. Dokładnie tak jest dlatego mnie aż mdli jak faceci nawet tutaj na męskim forum lajkują posty kobiet, które piszą coś przeciwko innemu facetowi. A to tylko forum. To co byłoby w realnym życiu? W obecnym systemie prawnym trzeba być idiotą aby się żenić. Ja byłem i potwierdzam, że nie ma najmniejszego sensu formalizować związek. Kwestia dzieci - to jest już wyższy lvl gry ale powiem tak - da się to zrobić jeśli dopuścisz do siebie możliwość posiadania dzieci nie z Polką. Jest lepiej - nawet orzeczenie rozwodu z winy żony nie wstrzymuje tego, że należy jej się połowa majątku. Jednym słowem możesz być stukany po rogach, mieć na to dowody, a i tak w majestacie prawa zostaniesz ograbiony. Nie te czasy i nie CI ludzie. I dać satysfakcje kolejnemu babsku, które wykończyło faceta? Po co? Otrząśnij się teraz, pozbieraj klocki w głowie wyprowadź życie na prostą. Wszystko się ułoży.
    5 punktów
  20. NIC NIE LIŻ KURWA!!! Weź taką co ma dużo pozytywnych komentów. Powiedz jej, że jesteś pierwszy raz w takim miejscu i się stresujesz trochę. Żadni panowie cię nie skroją a jak będzie inna niż na zdjęciach albo opryskliwa to wychodzisz. Najlepsze są diwy po 30 stce. Zadbane takie co już parę lat przynajmniej targają grata zawodowo. Można się zakochać. Bądź czysty. Ogol jajka Najlepiej powiedz przez telefon, że masz trochę stresa i chcesz masaż na początek żeby się rozluźnić. Jak będzie coś sapać to niech spierdala. Dogadaj cały serwis zanim dasz jej hajs do łapy czyli masaż, komin i seks. Edit :Oooo kurwa trójmiasto paaaaanie SKARBNICA. Jutro ci coś podrzucę na priv.
    4 punkty
  21. Bzdury. Biznes otworzyłem z 1500 zł i ogarnąłem po prostu masę zamówień. Nie ma konkurencji, jak chcesz pracować i się rozwijać. Jeszcze będziesz miał nadmiar zleceń. Nie wiem, skąd ty takie wnioski bierzesz, ale gadasż bzdury. Mogę ci od ręki podać z 10 dziedzin, gdzie żadnego kapitału i minimum wiedzy potrzebujesz. Zawsze zaczyna amator, ale w biznesie jest tak, że siedzisz, aż do skutku i robisz, co ma być zrobione. Uczysz się na bieżąco. U mnie w robocie poprawki wliczone w cenę usługi. Konkurencja to tak naprawdę partnerzy, jak dobrze pokombinujesz. Jedyne, co trzeba mieć to stalowe jajca, trochę odwagi i niezniszczalną wolę działania. Reszta w trakcie się zbuduje. U mnie takie pierdolenie było w rodzince. A jak ja sobie poradzę, a nie masz pieniędzy, przecież nigdy tego nie robiłeś, kto ci pomoże. Buahahah. To jest ta gadka, której nienawidzę. Ciągle na nie. I jest miejsce na błędy wszędzie. Sam popełniam od czasu do czasu i nikt się nie wkurwia, tylko zgłaszają i jest poprawiane, do tego płatnie.
    4 punkty
  22. Powiedz mi moja droga czy podczas studiów byłaś na Erazmusie i jeśli tak to gdzie?
    4 punkty
  23. @Lambert Bez paniki. Pisała to pewnie kobieta pod kobiety, aby rejestrowały się w Symp. bo już nie jeden forumowicz pisał, że tam latami większość kobiet przesiaduje, mało świeżego narybku, a mężczyźni nie chcą opłacać portalu widząc ciągle te same twarze kobiet.
    4 punkty
  24. Jeśli mam być szczery mi w tej historii brakuje tylko tego aby ona była starsza od niego No może jeszcze żeby on został kogutem domowym i opiekował się na cały etat jej bomblami 😜
    4 punkty
  25. Jakieś 5 lat temu rozprułem sobie oponę i oczywiście zabrałem się za wymianę koła. Miałem ze sobą "fabryczny" podnośnik śrubowy i typowy klucz do kół. Śruby zapieczone, Nie mając porządnych narzędzi męczyłem się jak głupi z tak banalną czynnością, jak wymiana koła. Wtedy zatrzymał się przy mnie samochód, facet wyciągnął z bagażnika porządny, hydrauliczny podnośnik , i porządny klucz do kół z "przedłużką". Pięć minut i było po problemie. Od tego czasu też wożę ze sobą porządne narzędzia do wymiany kół. Zdarza mi się pomagać czasem ludziom, w tym kobietom.
    4 punkty
  26. Jak chorowałem i mało się nie odjebałem to odezwała się do mnie przyjaciółka z propozycją przyjazdu do niej. Odpisywałem jej, że jestem chory, nic mi się nie chce, jestem na skraju depresji i desperacji, zarabiam grosze, chujowo wyglądam, płaczę całymi dniami. Nie chcę, żeby takiego mnie oglądała. Ogólnie totalna masakra. A ona naciskała, naciskała, że wszystko zaplanuje, że odpocznę od kompa, od stresu, że ona ogarnie żarcie i wszystko, że odpocznę, abym tylko przyjechał. I ona mi zagwarantowała wytchnienie od cierpienia przez dłuższy czas. I te dni dały mi totalnego kopa. Naprawdę odpocząłem. Nie myślałem o cierpieniu po prostu. Ona mi zajęła umysł, dużo się śmialiśmy, taka domowa terapia. Niczego mi nie wypomniała, a przyznam, że nie byłem wtedy w formie. Chodziłem nieogolony i ogólnie rozjebany życiowo. To nie chodzi o cudowną rozmowę tylko o obecność drugiego człowieka w życiu, który akceptuje i chce lepiej dla ciebie. Nikt dla mnie czegoś podobnego w życiu nie zrobił, tylko matka rodzona. Nie powiem, że mi się wszystko poprawiło, ale zrozumiałem, że nie jestem sam do końca i muszę się ogarnąć, żeby jej pomóc w razie czego, że muszę być silniejszy, bo mam bliskich ludzi. Ja to tak rozumiem. Sam chcę pomagać bliskim i takim beznadziejnym przypadkom, nawet dobrym słowem, naprostować. Czasami coś usłyszysz, coś przeczytasz i to trafia do ciebie. To jest rzadkie, dlatego cenne. Jeszcze są ludzie, którzy są po prostu dla kogoś i próbują. Sam taki jestem i nie oczekuję żadnej nagrody. To potrzebna cnota, po prostu. Nie można z takich przypadków żartować. Niektórzy ludzie, ja sam taki jestem ukrywają głębokie cierpienie przez lata. Tylko bliski, naprawdę bliski człowiek to zrozumie i wyjdzie z propozycją. A co do tego, że ktoś tutaj czeka na gotowca mam wyjebane. Publikuję nie tylko dla niego, tylko pod innych użytkowników. Dzielę się doświadczeniami i tyle. Temat mi się akurat podoba, bo to jakiś scenariusz na odrodzenie, metamorfozę. Chciałbym przeczytać również, jak to się skończy, czy negatywnie, jak zwykle, czy może bracia wejdą na nowy poziom życia i jakości relacji. Przecież to praktycznie podstawa jakiegoś filmowego scenariusza xD
    4 punkty
  27. Nie mam ochoty z Tobą wchodzić w dalszą polemikę ale zastanów się kim jesteś, skoro musisz przesiadywać na męskim forum (mając faceta - ten od problemów z erekcją) i lajkować posty młodych chłopaków szukających milfa na jednorazową przygodę.
    4 punkty
  28. Szarpałbyś jak Reksio szynkę. Wyobraźcie sobie jakby zaczęła dzień od ostrego seks z Karolem i wrzuciła to na tubę, z dupy do ust, obciąganie, anal, na koniec szybki spust na biust. Przecież to by miało kilka mln wyświetleń. A na obiad, mój luby uraczy mnie swoim nasieniem, mówi z ochotą, po czym popija jedzenie spermo-drinkiem ! Mniam, mniam, mniam mówi swoim piskliwym głosem Oglądałbym !
    4 punkty
  29. Z Rozmyślań Marka Aureliusza cytat. Kobiety idą przez życie najczęściej po najmniejszej linii oporu, na gotowe. Kiedyś posag wyrównywał spierdolenie damy, a teraz bierzesz głupola i jeszcze dopłacasz do interesu.
    4 punkty
  30. Sytuacje oskarżonego o gwałt, samce alfa, Cichego, Jarka Jakimowicza maglowana jest od kilku tygodni. Bohater TVP gra w niej rolę czarnego charakteru. Wreszcie głos w całej sprawie zabrała ofiara Jarka. Ten cały Jakimowicz, gdy "ofiara gwałtu" odwiedziła go w pokoju dał upust swoim samczym pragnieniom, po czym oznajmił pani, że jest słaba w łóżku, nie interesując się jej późniejszym losem (pani trafiła do zakładu psychiatrycznego). Ofiara gwałtu, stwierdziła też, że nigdy nie użyła słowa "gwałt" ale panowie policjanci i lekarze przekonali ją, że to był gwałt. Pewnie dla jej lepszego samopoczucia w ciężkich chwilach taka wiadomość była ku pokrzepieniu jej serca, bo chociaż moja wyobraźnia nadrabia teraz nadgodziny, to myśl, że największym upokorzeniem dla ofiary zbrodniczego czynu jakim jest gwałt, jest to, że nie wypadła w łóżkowych figlach najlepiej sprawia, że trudno kopulację tych dwoje nazwać gwałtem. Jak pisał wielki boss, jeśli nie masz umowy notarialnej, w której samica zgadza się o tej a o tej godzinie, na to i tamto, to stąpasz po kruchym lodzie. Wielu też na tym forum, z uśmiechem na ustach i wypiekami na twarzy emocjonowała się upadkiem p. Jakimowicza. Bo z Tvpis i tak dalej, dobrze mu tak. Nie jest mi on swat ani brat, by go bronić i nie zamierzam. Zwracam tylko uwagę, że to co kiedyś miało do nas przyjść, już dawno tu jest i każdy z nas musi się mieć na baczności. Pamiętajcie przenigdy nie rańcie kobiety, słowami poniżającymi jej seksualność, zemsta jej dosięgnie Cię jak już dawno o niej zapomnisz, bo dla Ciebie była tylko jedną z wielu.
    3 punkty
  31. Czy jesteś skłonna zrobić test DNA po urodzeniu😁?
    3 punkty
  32. Skonczylem czytac po: "I trach, dotknąłem Jej dłoni. Zabrała ją jakby zawstydzona, mówiąc, że to przecież intymne. " Ta opowiesc jest zbyt straszna i mroczna by ja kontynuowac. @niemlodyjoda chcialbym zwrocic uwage, ze nie dales informacji, ze ten material jest od lat 18 i tylko dla twardzieli, a to przeciez mogly dzieci czytac!
    3 punkty
  33. Przepiękna historia 🤩 Teraz nowy, większy dom w kredo, ślub i przysposobienie i można historię opisać w na pudelku. Kiedy czytam takie historie to wierzę w miłość i bezwzględne oddanie do końca życia ever 🥰💘🦄🍭
    3 punkty
  34. @Egregor Zeta Prawo przyciągania działa z bezwzględną konsekwencją, czy nam się to podoba czy nie, czy w nie wierzymy czy nie. Tak samo jak prawo grawitacji - można w nie nie wierzyć, jednak nie ma to najmniejszego znaczenia. Prawo przyciągania to tylko jedno z praw psychiki, których znam ponad dwadzieścia, a pewnie do odkrycia jest jeszcze wiele więcej. Z resztą nawet nasza zacofana nauka już zaczyna je obserwować i udowadniać - fizyka kwantowa udowadnia, że myśli zmieniają i wpływają na otaczającą nas materię, zarówno pod postacią cząsteczek jak i fal. A że myśl jest falą i niesie ładunek informacyjny to już dawno udokumentowano. Nikola Tesla dobrze wiedział jak to działa - teoria eteru. Sam twierdził, że potrafi dostroić się do pola energoinformacyjnego I mówił, że ponad 200 projektów swoich wynalazków otrzymał właśnie z niego, podczas snu lub medytacji.
    3 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.