Skocz do zawartości

Jak zostać mężczyzną?


Carl93m

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Braci,

Do napisania tego posta przygotowywałem się około miesiąca. Chciałem sprawdzić czy to oby nie kolejne wylewanie żalu na moją stuleję życiową. 

Na wstępie chciałbym napisać, że chcę tutaj opisać moją sytuację przez pryzmat w miarę trzeźwego, obiektywnego osądu. Nie myślcie proszę o tym jak o żalach i szlochach.

 

Uważam, że jestem gówniakiem, człowiekiem, który przejdzie przez życie jak sraczka przez jelita. Nie zagości długo i nie wielu zauważy, że w ogóle istniałem.

I to jest raczej obraz sytuacji, a nie przerysowane żale. Dlatego piszę to dzisiaj a nie kilka dni temu, kiedy byłem zrozpaczony moją sytuacją.

* Pracuję od 2 miesięcy, zarabiam minimalną, mam gówno, a nie pieniądze.

* Jestem średniego wzrostu i mam niczym nie wyróżniającą się urodę. Ogólnie uważam się za 4/10.

* Mam kompleksy na punkcie swojego wyglądu, wyglądam jak dziecko, a nie jak mężczyzna. 

* Nie mam za grosz odwagi i chyba to jest przyczyną niepowodzeń życiowych. 

* Jestem pizdeczką, cipeczką do potęgi n-tej:

   - jak czegoś nie potrafię w pracy to wstydzę się zapytać

   - nie umiem się odszczekać jak ktoś mi lekko docina, nadstawiam drugi policzek, przyjmuję pokornie. Jestem popychadłem. Rodzice raczej mnie nie bronili, ale jeszcze karcili za jakieś utarczki z kolegami

   - w autobusie nie siadam koło ładnych dziewczyn, bo obawiam się tego, że pomyślą, że spodobały mi się

   - pojechałbym sobie gdzieś w Polsce, ale nigdy nie jeździłem nigdzie sam i się boję

   - miałem wyjechać zacząć nowe życie gdzieś indziej, ale się boję, że nie dam rady

 

Chociaż widzę czasem ludzi, którzy mimo chujowego wyglądu osiągnęli sukces. np. Jack Ma. Lubię go słuchać, zawsze podnosi mnie na duchu.

Czytam czasem Osho o odwadze. 

 

Próbowałem sztuk walki. Ćwiczyłem rok i jedyne co osiągałem to fikcyjną sztuczną i powierzchowną męskość objawiającą się tym, że szukałem bójki, a i tak żadna się nie zdarzyła. Stawałem się na siłę agresywny i to tyle. 

 

Nie mogę być szczęśliwy będąc śmieciem i cipką. 

Czy jest jeszcze nadzieja w tym wieku? Obawiam się, że już za mocno zostałem ukształtowany na takiego Samca Gamma, albo Delta....

 

Komuś się udało?

Pewnie powiecie, że mam beznadziejną samoocenę. Ale to mi nic nie daje.

 

Sprzedałbym duszę diabłu za bycie chociaż przez parę lat Clintem Eastwoodem XXI wieku.

Ktoś kupuje? 

  • Like 2
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ej bo ja z podobnego punktu wystartowałem... Nikt zamiast Ciebie z tego gówna nie wyjdzie.

 

Wciąż nie radzę sobie z niektórymi punktami, które odnotowałeś, ale...

Zresztą, zrobię małe podsumowanie tego roku(przygotowałem listę rok temu^^), to wrzucę na forum.

 

Czytałeś?

https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/984-co-to-znaczy-być-męzczyzną/&page=1

 

Korzystaj Stary.

 

Wejdź w tablicę liderów, przesegreguj przez cały czas trwania forum i wyławiaj świetne tematy @Mosze Red, @Długowłosy, czy @Samiec Alfa

Prawie cały swój rozwój opieram na tym miejscu.

23 minuty temu, Carl93m napisał:

Uważam, że jestem gówniakiem, człowiekiem, który przejdzie przez życie jak sraczka przez jelita. Nie zagości długo i nie wielu zauważy, że w ogóle istniałem.

No to może Mindset by Długowłosy?

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest hańba, żeby próbować się w ogóle stawać tym kim się już z natury jest.

15 minut temu, wojkr napisał:

Postaw dom, posadź drzewo, zrób syna...

Bracie. W snach. Chyba, że przy skromnym żywocie to za 70 lat. Ale pewnie nie dożyję, bo takie słabe osobniki jak ja szybko umierają raczej.

 

Chyba sobie dzisiaj obejrzę Gran Torino. Przydałby mi się taki Kowalsky...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz się rzucić na głęboką wodę - albo utoniesz, albo nauczysz się pływać.

 

Póki co, tkwisz w swojej strefie komfortu i narzekasz, że jest chujowa, ale z drugiej strony jest... taka fajna i komfortowa, bo jest względnie bezpieczna.

1 godzinę temu, Carl93m napisał:

Pracuję od 2 miesięcy, zarabiam minimalną, mam gówno, a nie pieniądze.

Dalej na słuchawce czy już coś ruszyło z tym programowaniem? Jeśli nie masz możliwości rozwoju, to wyjedź za granicę (pod warunkiem komunikatywnej znajomości języka danego kraju, do którego zamierzasz wyjechać).

1 godzinę temu, Carl93m napisał:

Jestem średniego wzrostu i mam niczym nie wyróżniającą się urodę. Ogólnie uważam się za 4/10.

*Ziewa* Skoro uważasz się za 4/10, to ja Ci mówię, że pewnie jesteś ok. 6/10, znając ludzką tendencję do deprecjonowania własnej osoby.

 

Średni wzrost? Jakoś to nie przeszkodziło mającemu 172 cm wzrostu Jerememu Buendii w zostaniu czterokrotnym zwycięzcą Mr. Olympia w kategorii Men's Physique. Ale on nie pierdolił smutów na braciasamcy.pl, tylko zapierdalał.

maxresdefault.jpg

Na wszystkie Twoje wizualne bolączki jest prosta recepta znana już najstarszym szamanom: ZWIĘKSZ MASĘ. Tak jak to zrobił np. Zac Ansley:

59d95ba23299e2f60aaff7b03c6d8991.jpg

Z chłopaczka 5/10 stał się mężczyzną 10/10. Wiem, wiem, powiesz, że to towar, i będziesz miał rację, co nie zmienia faktu, że 2/3 jego sylwetki możesz dotyrać na sucho. Kwestia trzech rzeczy: charakteru, dyscypliny i konsekwencji. Nie da się wyglądać chujowo z konkretnym mięsem na sobie i body fatem w okolicach 8%. Idziesz przez miasto w opinającym ciało t-shircie, a wszystkim szmulom kolana w kroku się same uginają na Twój widok. Kobiety to zwierzęta, atawizm to klucz do ich "serc" między nogami - mięśnie, broda, ogólny rugged-look.

1 godzinę temu, Carl93m napisał:

Nie mam za grosz odwagi i chyba to jest przyczyną niepowodzeń życiowych

Charakter mężczyzny budują porażki. Może to zabrzmi głupio, ale ciesz się każdą przegraną, bo to one pomogą Ci stać się silniejszym.

 

Zwycięstwa rozleniwiają i rozkojarzają. Módl się o porażki, potknięcia, o życie w trybie "struggle".

 

Wilk znajdujący się na szczycie nigdy nie będzie tak głodny, jak ten, który się na niego dopiero wdrapuje (patrz: Conor McGregor vs Khabib Numawhateva). Wykorzystaj tę sytuację.

1 godzinę temu, Carl93m napisał:

Jestem pizdeczką, cipeczką do potęgi n-tej:

   - jak czegoś nie potrafię w pracy to wstydzę się zapytać

   - nie umiem się odszczekać jak ktoś mi lekko docina, nadstawiam drugi policzek, przyjmuję pokornie. Jestem popychadłem. Rodzice raczej mnie nie bronili, ale jeszcze karcili za jakieś utarczki z kolegami

Podpunkt pierwszy. Pokonaj wstyd. Nikt Cię nie zje. Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Gdy czegoś nie wiem, to zawsze pytam, i zgadnij, co? Nikt mnie nie wyśmiał nigdy, a Ziemia się nadal kręci.

 

Podpunkt drugi. Rzucasz oponentowi krótkie "Wypierdalaj", patrząc mu stoicko w oczy i czekasz na rozwój wydarzeń. Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje. Większość tych pseudokozaków nie wie, jak się zachować, gdy trafią na kogoś, kto sobie nie da w kaszę dmuchać. Skoro ćwiczyłeś SW, to możesz im wychowawczego liścia zajebać na japę, a otoczenie nabierze do Ciebie szacunku.

 

Co do reszty, to już mi się pisać nie chce, ale to banały. Powiem tylko tyle: każdy ma Cię w dupie, bo mają swoje życia. Naprawdę dziewczyna w autobusie myśli o chuju, na którym będzie wieczorem skakać, a nie o tym, że obok niej usiadłeś.

1 godzinę temu, Carl93m napisał:

Sprzedałbym duszę diabłu za bycie chociaż przez parę lat Clintem Eastwoodem XXI wieku.

Ojojoj, duszę byś sprzedał.

 

Dupę do roboty lepiej rusz, a nie szukasz natychmiastowych rezultatów jak jakaś baba.

Edytowane przez Ważniak
  • Like 19
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Carl93m napisał:

Nie mogę być szczęśliwy będąc śmieciem i cipką. [1]

Czy jest jeszcze nadzieja w tym wieku? [2] Obawiam się, że już za mocno zostałem ukształtowany na takiego Samca Gamma, albo Delta.... [3]

 

Komuś się udało? [4]

Pewnie powiecie, że mam beznadziejną samoocenę. [5] Ale to mi nic nie daje. [6]

 

Ktoś kupuje? [7]

Witaj

Kojarzę sporo Twoich postów, bo wprawdzie jesteś rok krócej ode mnie na forum to masz ich pięć razy tyle. Widać po nich, że wiele spraw już zrozumiałeś i wyciągasz dobre wnioski. Odnoszę jednak wrażenie, że oczekujesz trochę podania gotowego rozwiązania albo potwierdzenia Twoich defetystycznych przekonań. Nie dostaniesz ani jednego ani drugiego. [3] Niestety jak się miało gorszy start (brak dobrych wzorców i mocniejsze negatywne programowanie w dzieciństwie) to teraz trzeba to odkręcać bardzo długa a niektórych kwestii i tak się w 100% nie naprawi (to tak jak z rozbitym autem, można wyklepać, ale to już nie będzie bezwypadkowe).

 

Z samorozwojem jest jak ze sportem albo nauką języka. Na początku jest ogromna zajawka, szybki postęp motywacja a po jakimś czasie następuje stagnacja (efekt Plateau) i zaczynamy zastanawiać się po co to robimy jak nie ma efektów. Wiele osób wtedy rezygnuje i jest to błąd, bo na niektóre efekty trzeba czekać miesiące albo i lata, jednak WARTO!

[2] Podejrzewam, że to "93" to twój rok urodzenia, jesteś trochę młodszy ode mnie, masz całe życie przed sobą (dosłownie), nie daj sobie wmówić, że trzeba być milionerem przed 30-tką, bo nie trzeba być nim w ogóle. Ważne to być szczęśliwym, pytanie jak rozumiesz szczęście? Jako stan ducha/umysłu czy jako stan posiadania dóbr lub określonych cech?

 

[1] Tutaj trochę się zgadzam, trochę nie. Zgodzę się z tym, że uważając się za śmiecia i cipkę nie będziesz szczęśliwy, bo człowiek, który rozumie czym jest szczęście nie będzie siebie tak określał. Jednak nie oznacza to, że jak staniesz/poczujesz się wartościowy i twardy to z automatu staniesz się szczęśliwy niemniej będzie to łatwiejsze niż teraz.

 

[5] Tak, masz beznadziejną samoocenę, bije to mocno z Twoich wpisów. Masa pracy przed Tobą, kilka lat. Jak teraz się weźmiesz sumiennie do tego to na 30 urodziny będziesz kompletnie innym gościem.

 

[6] Nie daje, bo samo zidentyfikowanie problemu to dopiero początek jego rozwiązania.

 

[7] Nie kupuję.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m, nie staniesz się Clintem Eastwoodem ani Bradleyem Cooperem. Może i dobrze, bo każda kopia będzie mniej oryginalna od oryginału. Może to głupio i górnolotnie brzmi, ale kluczem do sukcesu jest odnalezienie swojej właściwej drogi i podążanie nią. Ww. panami aktorami pewnie nie będziesz, ale jak najbardziej masz szansę na zostanie świadomym swoich zalet i wad, mocnych i słabych stron mężczyzną, który wie, co potrafi ale jednocześnie zna swoje naturalne ograniczenia. Ja na początku swojej drogi nie miałem wielu skilli, poza kilkoma, w tym również tym, że nigdy nie rzucałem słów na wiatr i dotrzymywałem obietnic. Dużych, małych, nieważne. Jeżeli się do czegoś zobowiązałem, dowoziłem rezultat w terminie. Jack Ma to może nie do końca dobry przykład (mimo że też lubię materiały z nim), bo temu Panu sporo pomogło państwo chińskie, rozumiane jako partia  : )

 

We mnie mało kto wierzył, prócz matki, a dopiero potem żony. Matka umarła przed sześćdziesiątką i nie doczekała tego, w co zawsze wierzyła. Do dziś mnie to boli, że nie może już na tym skorzystać a ja nie mogę jej m.in finansowo odpłacić za całe dobro, które od niej otrzymałem przez całe życie i spełnić jej marzenia. Chociaż wróć - zamiast marzenia wstaw cele do osiągnięcia w czasie. I tak to traktuj, bo ja w Ciebie wierzę. Powodzenia :)

 

W celach dotyczących rozwoju urody czy muskulatury Ci nie doradzę, bo i sam piękniejszy się przez te lata nie stałem, jedynie dużo chudszy i dużo lepiej ubrany, ale w innych - zależy, na czym Ci zależy ; )

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ważniak dziękuję Ci za świetny post. Zresztą chyba bijesz rekordy naszego forum stosunkiem postów do liczby polubień. Jest marka, renoma, prestiż. Tym bardziej dzięki. 

Trenowałem na siłowni 1.5 roku, ale przez ektomorficzną budowę ciała choć się starałem, to wiele nie osiągałem, ale było już ładnie. 

Robiąc redukcję jednak nie miałem tyle samozaparcia żeby wprowadzić solidną dietę i porzuciłem siłownię. Siłownię porzuciłem głównie przez problem psychiczny i problemy z bezsennością. 

 

@Ważniak od dwóch miesięcy pracuję w IT, ale na stanowisku pół technicznym. Z technicznych rzeczy piszę trochę testów jednostkowych, bo mój lider obczaił, że umiem programować i mnie trochę wykorzystują :)

Za niedługo kończy mi się próbna umowa i tutaj chcę renegocjacji stawki, albo lota. Za dużo mnie kosztuje dojazd do pracy, zarabiam mniej niż na słuchawce itd.

Przy tych negocjacjach będę musiał wspiąć się na wyżyny mojej odwagi i stanowczości. 

Dodatkowo piszę teraz system dla małej rodzinnej firmy, który ma zastąpić papierki. Mam nadzieję, że ten kod, który jest w moim mniemaniu pierwszej jakości, wyniesie mnie do dobrze płatnej pracy. Oprócz backendu w Javie klepię front na szybkości w TypeScripcie i Angularze.

 

@trop afirmacje odpuszczam, bo mi to nic nie daje. A nawet trochę wydaje się śmieszne. 

 

Ktoś kiedyś powiedział: "Jeśli chcesz być gwiazdą rocka, to zachowuj się jak gwiazda rocka."

Może tędy droga?

 

@Marden Poleciłeś mi książkę. 

Cytat

Pięć dziesięcioleci dramatycznych zmian społecznych w tradycyjnych rodzinach, stworzyło gatunek
mężczyzn, którzy są uzależnieni od uznania innych. Nazywam ich Miłymi Gośćmi.

Pierwsze zdanie tej książki rozjebało. 

To dokładnie ja. Chłopak uzależniony od aprobaty osób trzecich. Niesamowite. Mam wrażenie, że jestem czystym, esencionalnych przykładem tego shitu.

 

@Ważniak wychodzę z domu o 7:00 jestem w pracy na 9:00, pracuję do 17:00, wracam do domu na 19:00. Potem te 3 godzinki poświęcacm na programowanie i naukę, żeby wyrwać się z biedy. Nie wiem czy powrót na siłownie nie zahamuję tego procesu. 

Edytowane przez Carl93m
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do trzydziestki możesz być dobrze wyrzeźbiony i zarabiać kilka razy więcej niż teraz, tylko się nie łam. Ciężka regularna praca i za 5 lat będziesz korzystał z życia pełnymi garściami. 

 

Najlepiej zacznij już dzisiaj.

 

Tu masz dietę

 

A tu podstawowe ćwiczenia:

 

Ja już zmieniłem swój styl życia pod trening. Rok-dwa i sylwetka zbudowana. 

 

Całe życie miałem kompleks chuderlaka. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Patton napisał:

@wojkr

Bez urazy ale normalnie jakbym słyszał takiego jednego gościa z pracy.

To nie było na poważnie, bo teraz kwestia co rozumiemy przez bycie mężczyzną...

Dla mnie to gość, który potrafi podejmować decyzje, umie postawić na swoim, nie poddaje się łatwo wplywą innych, ma swoje zdanie i potrafi je przedstawić, uzasadnić, umie brać odpowiedzialność za swoje decyzje, nie zwala tego na innych, umie się przyznać do błędu, ma kręgosłup moralny  i tyle...reszta podział na alfy, bety to dorabianie niepotrzebnej filozofii.

Edytowane przez wojkr
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Carl93m napisał:

Sprzedałbym duszę diabłu za bycie chociaż przez parę lat Clintem Eastwoodem XXI wieku.

Ktoś kupuje? 

CO JESTEŚ W STANIE POŚWIĘCIĆ????

 

2 godziny temu, Carl93m napisał:

Czy jest jeszcze nadzieja w tym

Właśnie pytam dla tego!

 

 

 

......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m - Czytając Ciebie mam obraz siebie z przeszłości. Czasami zresztą mam jeszcze takie momenty, gdy zwątpię w "nowego" siebie i myślę sobie, że w sumie to wszystko tylko taka nakładka i w praktyce jestem dalej taki jak byłem kiedyś. Wtedy czytam taki post jak Twój, niemiłosiernie zalatujący waginą i uświadamiam sobie jak wielki progres osobowościowy zrobiłem. Ale potrzebowałem do tego jednej rzeczy, ruszyć dupę robiąc to co daje efekty ;) 

 

Grzebiesz w swojej gównianej strefie komfortu i oczekujesz, że coś się zmieni. Wkurwiasz się bo "coś" robisz a efektów nie ma. W moim przypadku wyglądało to tak, że afirmowałem się różnymi sposobami, kupowałem jakieś dzienniczki i wpisywałem tam, że jestem zajebisty, czytałem w nieskończoność książki typu "you can do it". Czytałem, że mam być taki i owaki i czułem tą męską siłę w sobie, a gdy przychodziło do realnej konfrontacji to nie zmieniało się nic. U Ciebie pewnie jest tak, że czytasz ciągle forum i to jak być tym zajebistym samcem, ale gdy przychodzi co do czego to chuja to daje (tutaj mam na myśli np. to, że dajesz sobie dmuchać w kaszę). I wiesz co? Tak będzie całe zasrane życie dopóty, dopóki nie przełamiesz się. Tylko przełamanie się da Ci efekty. Możesz czytać tematy o pewności siebie milion razy, ale póki nie ruszysz dupska, czyli nie wprowadzisz tego w życie to chuja Ci to da, tracisz czas.

 

Szukasz rozwiązania na to, aby przełamanie się było łatwiejsze? Byłoby super, ale coś Ci muszę powiedzieć. Nie ma, i chuj.

 

Ja wiem, że to bardzo trudne, ale to jest jedyna opcja, zrobić krok. Wracając do tego co napisałem wcześniej, wszystko to co nie dawało efektów to albo przemodelowałem (żeby dawało, np. medytacja od jakiegoś czasu mi jakby nie pomaga, to zmieszałem ją z ćwiczeniami jogowymi i czuję się rewelacyjnie), albo z życia wyjebałem bo po co tracić czas (u mnie afirmacje, to-do listy, planery w których muszę robić wszystko co do minuty w określonych porach jak robot). Tak samo ćwiczenia, zamiast ciągle czytać na ich temat po prostu trzeba zacząć pompować. Następnie przeanalizowałem czego chcę w życiu ale już bez zbędnych gówien. I co potem? I potem zacząłem działać i przełamuję się. Jest mi trudno, czasami się wkurwiam, ale przełamuję się non stop. Jak boję się czegoś zrobić to rozkładam to na mniejsze czynniki ale tak aby finalnie przełamać się i to coś zrobić.

Poszedłeś na sztuki walki i super, tylko wiesz co? To po prostu za mało. Całe życie byłeś kotuszkiem cipeuszkiem i żeby teraz być tygrysem to nie idzie tego zrobić na pstryknięcie palca. Całe życie wierzyłeś w to, żeś frajer i te przekonania są głęboko. Trzeba teraz się z tym zmierzyć, ale jedna konfrontacja to za mało.

 

Im więcej robisz w życiu tym więcej porażek Cię czeka, to to o czym wspomniał nasz forumowy smerf @Ważniak, i te porażki zbudują Twój charakter ponieważ siłą rzeczy będziesz musiał się im przeciwstawić. Im więcej wyzwań tym lepiej.

 

Odnośnie wyglądu to on wpływa głównie na Twoje kontakty z płcią przeciwną. Jeśli masz mordę koło 5/10 to w sumie jesteś w stanie osiągnąć wszystko w kontekście kariery, hobby i swoich planów i morda Ci nie przeszkodzi. Gorzej może być z pannami (chociaż ciało możesz ogarnąć i powinno być good), ale chuj z nimi. Jesteś w takiej mentalnej dupie, że teraz zajmować się nimi nie ma sensu.

 

Odnośnie ciała to też jestem 100% ektomorfik. Mam 33cm w łapie i to regularnie ćwicząc (miałem ze 30 wcześniej) i w dupie to mam. Ćwiczę bo uwielbiam :) A, że super ciała nie mam to chuj tam. W sumie tkanka tłuszczowa niska, więc nie wygląda to źle.

 

Ten temat w sumie raczej niestety niewiele Ci da poza chwilowym impulsem motywacyjnym bo i tak i tak będziesz musiał zrobić to co musiałeś zrobić przed jego stworzeniem, czyli się przełamywać mimo strachu przed porażką. Póki to nie nastąpi, tracisz czas.

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware najlepsze jest to, że ja to wiem już wszystko od paru lat. Dwóch, może trzech.

Ale wiesz co?

Stanąłeś kiedyś nad urwiskiem próbując skoczyć do wody? Albo pamiętasz jak chciałeś podejść do jakiejś dziewczyny? 

Kurde... w takich sytuacjach żołądek podchodzi mi do gardła i paraliżuje, strach wygrywa, boję się o siebie. Nic nie robię, bo nie daję rady.

 

Poza tym nie chce mi się ćwiczyć, bo nie umiem żyć wielowątkowo. Teraz od ponad roku chcę zostać mistrzem w dziedzinie programowania i nie chcę dorzucać jakichś dodatkowych celów, bo się zagubię.

 

Chciałbym ćwiczyć dalej SW i siłownię, ale wtedy marzenia o dobrym poziomie życia i o mistrzostwie w komputrach mogę zapomnieć, bo zajawka sportowa wyprze programowanie. Jestem tego pewien, zawsze tak było. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m - O tym mniej więcej mówiłem. Dobrze wiesz co robić, po prostu cykasz się. Dlatego zakładanie kolejnych tematów tak w sumie chuja da bo wszystko to co tutaj Ci napisano - Ty już od dawna wiesz. Niestety, ten strach znam doskonale. Trzeba go pokonać, nie ma innej opcji.

 

Cóż, uważam, że akurat ćwiczenia pomogą Ci zostać mistrzem programowania. Siedzenie przed kompem i tylko to jest przejebane na dłuższą metę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Carl93m napisał:

Za niedługo kończy mi się próbna umowa i tutaj chcę renegocjacji stawki, albo lota. Za dużo mnie kosztuje dojazd do pracy, zarabiam mniej niż na słuchawce itd.

Przy tych negocjacjach będę musiał wspiąć się na wyżyny mojej odwagi i stanowczości. 

Dodatkowo piszę teraz system dla małej rodzinnej firmy, który ma zastąpić papierki. Mam nadzieję, że ten kod, który jest w moim mniemaniu pierwszej jakości, wyniesie mnie do dobrze płatnej pracy. Oprócz backendu w Javie klepię front na szybkości w TypeScripcie i Angularze.

Powiem Ci jak to wyglądało u mnie. Zacząłem programować zawodowo w wieku 25 lat, tym co Ty. Najpierw pracowałem w jednej firmie 9 miesięcy - wylali mnie, niby nie widząc efektów, tak naprawdę nie pasowali mi ludzie tam. Byłem tam bardzo ambitny, jednocześnie nie układało mi się w dogadywaniu się z nimi. Następnie wygrałem rekrutację na stanowisko młodszego programisty Java - było ponad 15 kandydatów. Co najśmieszniejsze, odszedłem po kilku dniach, z innych, swoich powodów. Po czasie trochę żałowałem i nawet zadzwoniłem do szefa firmy żeby mnie z powrotem przyjął - nie chciał o tym słyszeć, rozłączył się, hehe.

 

Wtedy dostałem pracę w PHP - firma pisała we frameworku Symfony. Trochę mnie wykorzystywali, płacili mi mało, jednak trochę udawałem, że chcę poznawać wszystko co się da, niczego się nie boję - w ten sposób trochę łamałem swój strach. Chciałem żeby zobaczyli mnie jako kogoś kto ciągle się nudzi, bo tak szybko wszystko programuje. Takiego trochę genialnego adepta który ciągle chce programować coś nowego, nudzi się. Założyłem, że ostatnie o czym firma może pomyśleć, to zwolnić chłopaka który się nudzi bo mu za mało dają do roboty :)

Że takiego chłopaka to firma będzie chciała rozwinąć albo przysypać zadaniami, a na pewno nie zwalniać. To było założenie słuszne. Zostałem. 

Z mizeroty 3 tysięcy netto na umowie o dzieło 'awansowałem' na 3,5. Jednak nie miałem wtedy wielkich wymagań co do finansów i tak zawsze żyłem bardzo skromnie.

 

Zostałem przydzielony do programowania pewnego CRM-u, outsourcing. Po pewnym czasie jednak tak dobrze zacząłem sobie z tym radzić, ba, miałem nawet tupet krytykować zachcianki klienta i uzasadniać to pewnymi koncepcjami celowości i proponowałem własne rozwiązania. Co ciekawe - więcej z tego miałem po czasie plusów, niż minusów, zaczęli mnie szanować.

Po pewnym czasie już w ogóle firma nie sprawdzała mnie - żadnego review kodu, nic - mimo, że projekt był bardzo duży, ufali mi całkowicie. Sprawdziłem się w kilku krytycznych sytuacjach.

 

Dalej zarabiałem mizerotę jaką zarabiałem. Wiesz co było najlepszym motywatorem dla mojej firmy? Poszedłem na rekrutację do innej firmy, przeszedłem ją świetnie, na starcie zaproponowali mi 7 tys. zł netto na B2B (czyli jakieś 5300 na rękę). Gdy o tym powiedziałem w mojej obecnej wtedy firmie, okazało się, że tego samego dnia, z kwoty 3500 zł netto na umowie o dzieło zaproponowali mi 7,5 tys. zł na B2B. No kto by pomyślał :) Zachowywali się, jakby im się koło dupy paliło.

Nie zgodziłem się jednak, odszedłem. Po pewnym czasie odszedłem też z tamtej firmy do nowej - dostałem pracę programisty .NET, zarobki już pod 10 tys. na B2B.

 

Wniosek? Praca, talent i wiara w siebie. Powiem więcej - dobrze, żebyś miał wręcz zawyżoną samoocenę, egocentryzm jest naprawdę pomocny w rozwijaniu kariery. 

Po prostu pracuj, z tego co opisujesz, jesteś na dobrej drodze. 3 lata temu też byłem na Twoim miejscu, zarabiałem niewiele więcej od Ciebie. W IT jak już nagle "złapiesz" ten poziom, to zarobki rosną lawinowo, wiem co mówię. Praca, pewność siebie, swojej inteligencji (możesz być nawet pewnym siebie w ciszy, nie głośnym ekstrawertykiem, do tej pracy wręcz wskazane być introwertykiem). 

 

Nie musisz iść w żadne mięśnie, itp. Podstawą męskości są zarobki i osiągnięcia w swojej dziedzinie, co za tym idzie pewność siebie. Nic innego do męskości nie jest potrzebne, a wręcz taki napompowany gostek o chłopięcej twarzy wygląda, dla mnie osobiście, po prostu śmiesznie.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m To tylko wymówki. Ja te ćwiczenia 4-5 razy w tygodniu po godzinie z hakiem jedno, robię już dla przyjemności. Nie chodzę na siłownie. Jak chce akurat odpocząć od nauki, to rozkładam krzesła i lecę z tematem. Ważne, żeby zmienić tryb życia. Będzie, to potem dla ciebie jak zjedzenie kolacji wieczorem, a po roku, dwóch zobaczysz jakie efekty.

 

Nie każdy musi ćwiczyć, ale tobie by się, to przydało. Następne 3 lata bez tych wieczornych ćwiczeń zlecą ci identycznie, tak jakbyś ćwiczył. Po 3 miesiącach będzie, to dla ciebie normalne jak spanie. Dużo czasu to nie zajmuje. Zamiast siedzieć na stołku po pracy i słuchać muzyki dla odpoczynku, ćwicz i słuchaj muzyki.

 

Ja wychodzę na wydział rano, wracam o 20 mega zmęczony. Jeszcze muszę się umyć, zjeść kolacje, zrobić coś na jutro, ale wciskam 40-50 minut ćwiczeń około północy, a trzeba wstać przed 7:00 i jakoś żyje. 

 

Z pewnością w ciągu dnia ucieka ci ta godzina z hakiem na jakieś głupoty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.