Skocz do zawartości

Klasyczne złapanie na dziecko.


Rekomendowane odpowiedzi

15 minut temu, AR2DI2 napisał:

Jest to syndrom " za dużo w dupie". A wiadomo, ze jak baba ma wszystko, to chce więcej. Jak ma bentleya, wille i jacht w porcie, to czuje się nie dosc bardzo doceniona ze strony męża, ktory nie potrafi jej zapewnic jeszcze więcej - tyle, zeby to ona była " pierwszą suką wsrod suk".

Pazernosc dotyczy rowniez mezczyzn, ale towarzyszą temu inne motywacje. 

Przypomina się cytat z batmana w którym Bane mówi, że zwycięstwo nietoperka bardzo gorozleniwiło i pokonało. 

 

Ciekawy materiał do opisania w publikacjach. Cenna analiza nie teoretyczna ale podbudowana praktyką.

Edytowane przez Perun82
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, salamanca napisał:

Jeśli już rozstrzygać tę "ciotowatość" w taki sposób, to już mniej ciotowaty jest samotny samiec mający 'koleżanki'

@salamanca

A jeśli samotny samiec nie ma koleżanek itd?

Edytowane przez Patton
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Perun82 said:

Ciekawy materiał do opisania w publikacjach. Cenna analiza nie teoretyczna ale podbudowana praktyką.

Ciekawy od strony psychologicznej. Nigdy nie widziałem u kobiet biednych, czy słabo majętnych tyle goryczy  zawiedzenia życiem co u bogatych. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Patton napisał:

@salamanca

A jeśli samotny samiec nie ma koleżanek itd?

Jeśli ma swoje wymagania, jak najbardziej jest mniej ciotowaty.

O czym my w ogóle mówimy. Mam konta na portalach randkowych i czasem pojawia się para z całkiem ładnymi 20-28 latkami. W swoim życiu miałem kilka dziewczyn, każda ładna i każda 20-paroletnia. Sam mam 30 lat i absolutnie nie wyobrażam sobie zadowalać się blisko 40-letnią samotną matką z dwójką dzieci. Przecież to jest najniższy sort na rynku, w takich to bym gustował jako najwcześniej 48+ latek. NAJWCZEŚNIEJ.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie jest mały update tematu. Gość z pracy od 2 dni chodzi lekko zdenerwowany, i taki jakby spięty. Mówił żeby nie mówić słowa wózek bo niby źle mu się kojarzy. I coś wspominał że założy osobne konto dla swojej x, i będzie tam wpłacać 3000 żeby miała czym zarządzać. No i mówił też że będzie musiała jej ta kasa na wszystko wystarczyć.

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

To może dorzucę coś na uzupełnienie wątku. Często rozmawiam na życiowe tematu z nieznanymi wcześniej ludźmi z różnych środowisk. M.in.o relacjach damsko-męskich, bo lepiej uczyć się na cudzych błędach niż robić je samemu. Kilka lat temu zgadałem się ze sprzedawcą w sklepie AGD. Młody chłopak (jakieś 22-23 lata), strasznie zdołowany. Opowiedział, że przyjechał do stolicy "za chlebem" z jakieś wioski na wschodnim Mazowszu. Momentalnie zderzył się z wysokimi kosztami życia codziennego, niewspółmiernymi do jego zarobków. Po jakimś czasie poznał atrakcyjną pannę i z czasem zabujał się w niej na amen. Zamieszkał z nią i poczuł, że złapał Pana Boga za nogi. Panna nie mieszkała - jak on - w wynajętym mieszkaniu z 4-5 współlokatorami. Miała własne mieszkanie w tzw. apartametowcu na strzeżonym osiedlu. Seks uprawiał bez kalosza, bo panna zaklinała się, że bierze antykoncepty. Jednak po niespełna roku zaszła w ciążę. Chłopak zadeklarował, że ożeni się z nią, ale panna stanowczo odmówiła. Dała mu do wyboru dwie możliwości: albo będzie płacił alimenty albo zgodzi się na obciążenie swojego konta bankowego częściową spłatą kredytu za jej mieszkanie. Trudno mi było uwierzyć, że chłopak wszedł właśnie w drugą opcję. Pól roku temu znowu go spotkałem. Ledwo dychał finansowo, a panna była już w drugiej ciąży. Jak widać, naiwnych nie brakuje...             

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, forciak napisał:

Dała mu do wyboru dwie możliwości: albo będzie płacił alimenty albo zgodzi się na obciążenie swojego konta bankowego częściową spłatą kredytu za jej mieszkanie. 

Co...??? Cwana sztuka, zarobiła dupą lepiej niż roksa itp. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, forciak napisał:

Dała mu do wyboru dwie możliwości: albo będzie płacił alimenty albo zgodzi się na obciążenie swojego konta bankowego częściową spłatą kredytu za jej mieszkanie. Trudno mi było uwierzyć, że chłopak wszedł właśnie w drugą opcję. Pól roku temu znowu go spotkałem. Ledwo dychał finansowo, a panna była już w drugiej ciąży. Jak widać, naiwnych nie brakuje...             

Urodziła czy wyskrobała?

 

Cytat

dupa to groźna broń. 

Dupa to dla kobiet biznes, dla mężczyzn pułapka gorsza niż kredyt we franku!

Edytowane przez Brat Jan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>Urodziła czy wyskrobała?

Nie wiem, już go nie spotkałem.

 

>Dupa to dla kobiet biznes, dla mężczyzn pułapka gorsza niż kredyt we franku!

Absolutnie się zgadzam.

 

Tu jeszcze przykłady z własnego podwórka. Prawie od urodzenia mieszkam na skraju tzw. Mordoru. W peerelu okolica ta nazywała się Służewiec Przemysłowy. Po 1990 r. prawie wszystko zaorano pod biurowce z centralami korporacji. Nazwę "Mordor" wymyśliły szare ludki, które przybywają z małych miasteczek i wsi do Wawy z nadzieją na lepszą przyszłość, a korporacje połykają je, przeżuwają i wypluwają na śmietnik. Sporo ludków wynajmuje mieszkania w okolicy (w blokach do ~80 % wszystkich lokali). Już parę lat temu znalazłem się na celowniku znacznie młodszej panienki, wynajmującej 5 m kw. w 4-pokojowym mieszkaniu naprzeciwko. Naiwnie myślałem, że chodzi o uczucie, ale dość szybko okazało się, że jednak nie.

1,5 roku temu wystartowała do mnie kolejna panna. Najpierw rozpytała nielicznych stałych mieszkańców, potem rozpoczęły się zaloty. Precyzując - tzw. końskie zaloty (czyli nachalne). Panna była wprawdzie młodsza jakieś 15 lat, ale niezbyt urodziwa i zupełnie nie w moim typie. Znosiłem to cierpliwie przez kilka miesięcy, aż dostałem ultimatum: "No, to co? Decydujesz się czy nie? Bo mam innego na oku". Odetchnąłem z ulgą. "Inny" pojawił się już kilka tygodni później, zaraz potem ciąża, ślub i wypad do wynajętego lokalu w odległej dzielnicy.

To jednak nie koniec. Wracałem późnym wieczorem tramwajem do domu. Zaczepiła mnie panna w wieku 20-21 lat (tj. ponad 2x młodsza ode mnie). Generalnie jestem otwarty, wolę gadać z ludźmi na żywca niż w necie. Okazało się, że panna właśnie szuka pracy w Mordorze i wynajęła kawałek mieszkania w okolicy. Nieoczekiwanie zaprosiła mnie na długi spacer by night. Nawracające tematy przewodnie: gdzie pracuję, ile zarabiam, czy mam mieszkanie i jakie, czy mam nałogi i jakie, czy mam/nie mam żonę, dzieci i dlaczego. Oczywiście wiadomo było, o co chodzi. Starannie unikałem odpowiedzi, co strasznie ją irytowało. Widocznie spełniłem jednak jakieś kryteria naboru, bo na końcu (o pierwszej w nocy!) panna zaproponowała, że wpadnie do mnie "zobaczyć, jak mieszkam". Odmówiłem. W celu zgubienia pościgu samotnie krążyłem po okolicy przez ponad godzinę. :)

Kolejna panienka (również w wieku 20+) zaproponowała wspólne życie na czas określony, tj. na pół roku. Potem miała dostać etat. Gdy zapytałem, co na to jej chłopak, odpowiedziała" "Nie martw się, odstawię go na ten czas, żebyście się nie poprztykali". Przed świętami zaczepiła  mnie kolejna, 20-paroletnia laska. Czyli mamy powtórkę z "Dnia świstaka". Raczej trudno to określić jako "mam wzięcie", bo kryteria są ściśle ekonomiczne. "Szukam samodzielnego mieszkania z właścicielem, który mnie przez jakiś czas utrzyma, póki nie obrosnę w piórka i nie znajdę czegoś i kogoś lepszego". Innymi słowy, kurestwo. Z tą tylko różnicą, że zawodowej kurwie płaci się i do widzenia. A tu ma się darmozjada, który może da dupy, może nie, a na pewno będzie skakał na boki w celu znalezienia lepszego sponsora. No, chyba że nastąpi nagłe rozmnożenie.     

 

 

 

 

       

             

 

 

         

Edytowane przez forciak
literówka
  • Like 4
  • Dzięki 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, forciak napisał:

Widocznie spełniłem jednak jakieś kryteria naboru, bo na końcu (o pierwszej w nocy!) panna zaproponowała, że wpadnie do mnie "zobaczyć, jak mieszkam".

Kurna nie dość, że wpycha się na darmowe to jeszcze ma wymagania czy to darmowe ma odpowiedni standard... 

 

A mówi się że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby... 

 

 

 

---

No i regulamin panie kolego, bo zarobisz w zęby od admina. 

Edytowane przez slavex
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saluto!

 

W związku z sygnałami, że powinienem się przedstawić, niniejszym to czynię. Kalendarzowo jestem w tzw. latach średnich (mam już z górki), duchowo  jeszcze nie. Od dwóch dekad wiek kolejnych moich "dam serca" coraz bardziej oddala się od mojego (może dlatego, że nadwaga wypycha mi zmarszczki). Doświadczenia mam różne - swoje i nie swoje. Często rozmawiam o nich z nieznanymi kobietami, aby spojrzeć na to z odmiennej strony.

 

Z  ikłonami

F.     

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, forciak napisał:

Nazwę "Mordor" wymyśliły szare ludki, które przybywają z małych miasteczek i wsi do Wawy z nadzieją na lepszą przyszłość, a korporacje połykają je, przeżuwają i wypluwają na śmietnik

Witaj Forciak, rozwiń proszę tą myśl. Czyżby praca w Korpo była zła. ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>rozwiń proszę tą myśl. Czyżby praca w Korpo była zła. ?

 

Korpo poznałem od wewnątrz; pracowałem w niej parę lat na szeregowym stanowisku. Moja korpo – baaaaardzo znana firma ubezpieczeniowa - miała prostą strukturę. Niespełna tysiąc szeregowych pracowników na dziadowskich etatach. Wyżej kierownicy działów-obiboki. Potem długo, długo nic i szefowie departamentów + zarząd. Poniżej szeregowych pracowników znalazły się tzw. czasowniki do czarnej roboty (na śmieciówkach lub na akord), zamawiane  z agencji pośrednictwa pracy. Z tego układu w znacznym stopniu wyłączone były działy marketingu, IT i administracji, gdzie towarzystwo nieźle się bujało. Kwitło donosicielstwo, podkładanie świni, nagrywanie z ukrytych kamer, próby infiltracji życia prywatnego (np. podczas obowiązkowych tzw. psychozabaw), łamanie prawa pracy i przepisów BHP, szantaż, pranie mózgu na przymusowych szkoleniach i inne „rozrywki”.

 

Pracownicy pochodzili z całej Polski. Większość łapała się na gadki działu HR typu „prestiż”, „białe kołnierzyki”. Np. ze mną pracował koleś z dużego miasta na Mazurach. W Wawie poszedł na studnia zaoczne, częściowo dofinansowywane przez korpo w zamian za lojalkę. Resztę kasy wziął z kredytu studenckiego. Po roku studia go przerosły, a zobowiązania zostały. Co dwa tygodnie przelewał kasę z jednego rachunku na drugi, żeby opóźnić żądania wyjaśnień obu banków. Kiedy przekroczył 5.000 zł debetu (przy pensji miesięcznej 1.200 zł netto), poszedł na zwolnienie lekarskie i rozpłynął się gdzieś w Polsce. Inny wymyślił innowacyjne usprawnienie, które miało przynieść korpo duże oszczędności. Usprawnienie trafiło aż do zarządu głównego za granicą. Tam pomysł przypisała sobie w 70 % przełożona gościa. Ona dostała awans, on – uścisk dłoni głównego prezesa. Napisał skargę, więc wylali go z roboty pod zarzutem oglądania pirackich filmów na służbowym komputerze. Przykładów jest tyle, że mógłbym napisać powieść w odcinkach. Ogólnie rzecz biorąc, nie mam miłych wspomnień. Może gdybym był bezdusznym skurwielem bez cienia skrupułów, to jeszcze tam siedziałbym.

  

Kiedy rozmawiam z ludźmi zatrudnionymi w Mordorze, to jakbym cofnął się w czasie. Tylko śmieciówki są popularniejsze. W moim 100-lokalowym bloku skład osobowy zmienia się mniej więcej co 2-3 miesiące. Pokoje w mieszkaniach są niemal puste. Jakieś nędzne łóżko z wióra czy materac na podłodze, stół, krzesło, lampa lub żarówka pod sufitem (no chyba, że właściciel mieszkania zadbał o lepszy standard). Opłata miesięczna to 600-800 zł / osobę w kilkupokojowym mieszkaniu. Przy wyprowadzce większość gratów ląduje na śmietniku. To tańsze rozwiązanie niż zamówienie taksówki bagażowej. Po lokatorach zostają też stosy nieodebranej  korespondencji - głównie z banków i firm windykacyjnych.

 

W sumie chyba nie powinienem się dziwić, że co któraś panna chce mnie wyhaczyć w celu ułatwienia sobie życia (jestem tubylcem, a mieszkanie własne). I nawet chyba nie powinienem się dziwić naiwnemu biedakowi, spłacającemu nie swój kredyt. Tylko czy można coś takiego nazwać związkiem?

 

Edytowane przez forciak
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, forciak napisał:

Kiedy rozmawiam z ludźmi zatrudnionymi w Mordorze, to jakbym cofnął się w czasie. Tylko śmieciówki są popularniejsze. W moim 100-lokalowym bloku skład osobowy zmienia się mniej więcej co 2-3 miesiące. Pokoje w mieszkaniach są niemal puste. Jakieś nędzne łóżko z wióra czy materac na podłodze, stół, krzesło, lampa lub żarówka pod sufitem (no chyba, że właściciel mieszkania zadbał o lepszy standard). Opłata miesięczna to 600-800 zł / osobę w kilkupokojowym mieszkaniu. Przy wyprowadzce większość gratów ląduje na śmietniku. To tańsze rozwiązanie niż zamówienie taksówki bagażowej. Po lokatorach zostają też stosy nieodebranej  korespondencji - głównie z banków i firm windykacyjnych.

Dobrze że nie mam ciśnienia na duże miasta. Wolę u siebie mniej zarobić, mieć gdzie mieszkać, spotkać się ze znajomymi niż zapieprzać chlać alkohol, leki, prochy. 

 

Im więcej czytam różnych historii tutaj tym bardziej dziękuję sobie, że trzymam się zasady lepiej mniej, ale bardziej poukładane i stabilne. Oczywiście staram się rozwijać itp. ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku, a nie mieć przerost oczekiwań nad rzeczywistością. 

 

Czego i wam bracia życzę :) Byście spokojnie pracowali, rozwijali i nie musieli uczestniczyć w tym wyścigu szczurów. 

Edytowane przez slavex
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie kolejny mały update. Bohater tematu kupił już dom w stanie surowym który jest kilkanaście kilometrów od miejsca w którym mieszka. I wydaje mi się że chyba zaczyna już rozumieć w jakie gówno wdepnął tylko że robi przysłowiową dobra minę do złej gry, a widać to czasem po jego zachowaniu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 12.12.2018 o 14:36, AR2DI2 napisał:

est to syndrom " za dużo w dupie". A wiadomo, ze jak baba ma wszystko, to chce więcej. Jak ma bentleya, wille i jacht w porcie, to czuje się nie dosc bardzo doceniona ze strony męża, ktory nie potrafi jej zapewnic jeszcze więcej - tyle, zeby to ona była " pierwszą suką wsrod suk".

Pazernosc dotyczy rowniez mezczyzn, ale towarzyszą temu inne motywacje. 

 

 

:D

 

https://www.youtube.com/watch?v=EWApSZJXEyg

Edytowane przez KurtStudent
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.