Skocz do zawartości

Zakończyć wojnę płci


absolutarianin

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli sprowadzamy relacje damsko - męskie wyłącznie na poziom ruchania.

To upadek bliski.

 

Nie idźmy tą drogą. 😊

 

Pornografia nie powstała bez przyczyny .

 

Większość z nas tu obecnych mam nadzieję potrafi dostrzec różnicę.

Między zjednoczeniem się dwóch ciał,a kopulacją wyzbytą z jakichkolwiek uczuć. 

 

Seks to coraz to bardziej potężna broń w tej batalii.

Schade.

 

 

Edytowane przez RabarbaR
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, johnnygoodboy napisał:

Każdy facet utrzymujący swoją niepracującą kobietę z czasem czuje się wykorzystywany i patrzy na nią jak na pasożyta, nie ma opcji, żeby było inaczej. Obowiązki domowe (umówmy się - ogarnięcie przeciętnego mieszkania to tak naprawdę chwila moment) nigdy tego nie zrównoważą.

Bo taki model ma służyć przede wszystkim potomstwu.

Przez wieki małżeństwo funkcjonowało na zasadzie wymiany - ja utrzymuję ciebie i dom, ty rodzisz moje dzieci i opiekujesz się nimi. Było to uczciwe.

Lepiej, żeby żona zajmowała się dzieckiem swojego mężczyzny czy jacyś obcy ludzie? Mielenie mózgu dziecka w państwowym szkolnictwie zaczyna się bardzo wcześnie, więc warto, żeby chociaż te pierwsze lata życia spędziło z rodzicem.

Oczywiście w czasach, w których potomstwo jest traktowane jako ledwie dodatek do związku, a nie powód, dla którego związki istnieją to cały tradycyjny model idzie do kosza.

Tak więc co innego niepracująca kobieta w bezdzietnym związku, albo z jednym dzieckiem już starszym, a co innego niepracująca kobieta, która ma gromadkę dzieci i w drodze kolejne. Trzeba o tym pamiętać.

Edytowane przez Raczej oczywisty
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Obliteraror napisał:

Jak ktoś chce mieć w domu tylko kuchtę, wpatrującą sie kretyńskimi oczętami non stop w swego pana i władcę, wyzutą z ambicji, by leczyć w ten sposob własne kompleksy i porażki, to bedzie takie mokre fantazje uskuteczniał. 

To zapewne też, ale według mnie zasadniczym powodem utrzymywania tej wizji związku w obecnych czasach jest nieuświadomiony strach przed brakiem możliwości kontrolowania niezależnej finansowo kobiety.

Mając swoje pieniądze może sobie w każdej chwili od nas pójść, a my przecież w żaden sposób nie chcemy jej na to pozwolić! :) 

Najzabawniejsze jest w tym wszystkim to, że tej zależnej od nas finansowo „kuchty” też nie jesteśmy w stanie kontrolować - wydzielając jej środki na życie szybko zostaniemy oskarżeni o przemoc ekonomiczną (kobiety są obecnie dużo bardziej świadome swoich przywilejów niż kiedyś!), a jeśli w końcu jej się ta rola znudzi (a tak na pewno będzie z nadmiaru wolnego czasu) to z łatwością znajdzie sobie inną, bogatszą gałąź (no chyba, że odetniemy jej internet :D ).

Trzeba pogodzić się z bolesną dla niektórych prawdą życiową, że kontrolować możemy jedynie samego siebie, a nie inne osoby, a już w szczególności naszego partnera.

Dla mnie osobiście fajna jest świadomość tego, że moja żona mogłaby w każdej chwili ode mnie odejść (ma własne mieszkanie, które nabyła przed ślubem, bardzo dobrze się trzyma jak na 37 lat, dobrze zarabia), a jednak tego nie robi.

Nie chciałbym być z kobietą- bluszczem, której muszę organizować wolny czas czy z amebą umysłową - w naszym związku każde z nas ma mnóstwo przestrzeni dla samego siebie, potrafi zająć się sobą, a łączy nas przyjaźń, seks, bliskość, podobne spojrzenie na życie i oczywiście dziecko.

Mam kilka dobrze zarabiających koleżanek, które nie mogą znaleźć sobie faceta - każdy potencjalnie zainteresowany jest przerażony tym, że taka kobieta również wymagałaby od niego wzięcia odpowiedzialności za własną majętność (jedno się przez lata nie zmieniło - związek, w którym to kobieta zarabia więcej niż facet w dłuższej perspektywie ma małe szanse powodzenia), no i, co jest przerażajace, nie pozwoliłaby się w żaden sposób kontrolować ;) 

Ja rozumiem, że niektórzy mają w sobie misję zbawiania świata, ale tacy już przed nimi byli i marnie skończyli. Myślę, że zamiast zajmować się zmienianiem rzeczywistości warto ją zaakceptować, a następnie spróbować znaleźć w niej dla siebie miejsce.

 

Ostatecznie w kwestii związków trzeba iść na pewne ryzyka, jeśli chcemy się w to bawić. Jak mawiał Grek Zorba życie to pakowanie się w kłopoty, a tylko śmierć jest niekłopotliwa. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, johnnygoodboy napisał:

To zapewne też, ale według mnie zasadniczym powodem utrzymywania tej wizji związku w obecnych czasach jest nieuświadomiony strach przed brakiem możliwości kontrolowania niezależnej finansowo kobiety.

 

Są jeszcze tacy, którym to po prostu wisi ;) Droga jest wolna :)

 

Powiem Ci szczerze, że mając do wyboru słuchanie pier*olenia o tym co tam słychać w korpo vs co robiło dziecko w domu zdecydowanie wybieram punkt dwa.

Idealnie - kobieta ma swoją pracę, którą lubi (żeby w domu nie było ciągłego marudzenia) i z której czerpie satysfakcję.

 

BTW - jestem ciekaw jak niektórzy z Was wyobrażają sobie równy podział kasy w związku gdzie partnerka zarabia X a facet 5-10 razy X (a tak bywa mając różnice wieku w związku 10-15 lat). W takim układzie w samolocie lecicie w dwóch różnych jego częściach? Inne hotele? Posiłki oddzielne? :)

 

Myślę, że część z Was idzie ze skrajności w skrajność co do kwestii zarobków i pracy kobiety :) Ja np. nie widzę sensu w wiązaniu się z kobietą, która zarabia mniej więcej tak samo jak ja, a co więcej, sądzę, iż taka kobieta by się ze mną ze względów finansowych nie związała (mając dostęp do facetów, którzy zarabiają więcej od niej).

 

No i kwestia najważniejsza - czy dziecko, szczególnie to małe (dajmy na to do 4-5 roku życia) ma być bawione przez nianie czy lepiej przez własną matkę? Bo często jest tak, że jak Pani za dużo nie zarabia to idzie do pracy aby opłacić opiekunkę - trochę zamknięte koło...

 

PS Zastanawia mnie co mnie w życiu ominęło, że jakoś tej "kontroli" finansowej nad nikim nie sprawowałem...

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

Idealnie - kobieta ma swoją pracę, którą lubi (żeby w domu nie było ciągłego marudzenia) i z której czerpie satysfakcję.

 

 

O, zdecydowanie. Kobieta, która szczerze swojej pracy nienawidzi, która ją meczy i frustruje i wszystko to jest przenoszone do domu i rykoszetem tej frustracji dostaje jej całe otoczenie, to koszmar. Makabra. Żadne pieniądze tego nie wynagrodzą. W sumie niezależnie od płci. Facet wytrzyma dłużej w takim toksycznym otoczeniu, ale też go to przeora. Nie ma przebacz.

 

6 minut temu, niemlodyjoda napisał:

BTW - jestem ciekaw jak niektórzy z Was wyobrażają sobie równy podział kasy w związku gdzie partnerka zarabia X a facet 5-10 razy X (a tak bywa mając różnice wieku w związku 10-15 lat). W takim układzie w samolocie lecicie w dwóch różnych jego częściach? Inne hotele? Posiłki oddzielne?

 

Dołączam się do pytania. Jedno leci biznesem, drugie ekonomiczną? : )

 

7 minut temu, niemlodyjoda napisał:

No i kwestia najważniejsza - czy dziecko, szczególnie to małe (dajmy na to do 4-5 roku życia) ma być bawione przez nianie czy lepiej przez własną matkę? Bo często jest tak, że jak Pani za dużo nie zarabia to idzie do pracy aby opłacić opiekunkę - trochę zamknięte koło...

 

Na ważną rzecz zwróciłeś uwagę - tak, to jest swoista tragedia takich sytuacji, gdy jedna kobieca pensja idzie w tym kontekście na opiekunkę, jednocześnie rezygnacja kobiety z pracy zawodowej w long termie nie wchodzi w grę, bo budżet rodziny dopina się tylko przy dwóch pensjach, a nie ma nikogo bliskiego obok, kto chciałby i byłby w stanie się dzieckiem zaopiekować.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Obliteraror napisał:

Dołączam się do pytania. Jedno leci biznesem, drugie ekonomiczną? : )

 

Prawda?

Bardzo chętnie poznam tutaj opinię tych, co mówią o "równym ekonomicznie" związku :)

 

BTW - dla mnie Pani ma +1 do zajebistości jeśli jest architektem, grafikiem, projektuje coś, wzornictwo, dekoratorką wnętrz, prawniczką (ale na freelance), wykonuje wolny zawód albo skończyła ekonomię, historię sztuki czy historię lub archeologię :)  Strasznie mnie takie kobiety pociągają :)

 

Natomiast totalny ban (ale to już doświadczenia związkowe) na trenerki fitnessu i przedstawicielki handlowe :D:D:D 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Obliteraror napisał:

O, zdecydowanie. Kobieta, która szczerze swojej pracy nienawidzi, która ją meczy i frustruje i wszystko to jest przenoszone do domu i rykoszetem tej frustracji dostaje jej całe otoczenie, to koszmar.

Dobrze, że czytam tę dyskusję. Widzę jak odbierane są kobiety, które ciągle w domu gadają o pracy, która ich przemęcza i frustruje. Zdaję sobie teraz sprawę, jakie to musi być irytujące dla drugiej strony.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.03.2021 o 17:22, absolutarianin napisał:

 

 

Nie oczekujemy natomiast:

 

- zarabiania hajsu (sami go sobie weźmiemy, jak oddolnie to przestaniecie rozwalać)

- robienia karier, dyplomów (nie mylić z rozwojem) podnoszenia kwalifikacji na rynku 'pracy' (czyt. niewolnictwa)

- podważania stanowisk i pozycji naszych zarówno tych zawodowych, jak i wychowawczych

- angażowania się w jakieś społeczne i polityczne skandale i łażenia po ulicach i przynoszenia nam wstydu na całym świecie

Kojarzy mi się model jak z filmu "Plac Zbawiciela".  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Amperka napisał:

Dobrze, że czytam tę dyskusję. Widzę jak odbierane są kobiety, które ciągle w domu gadają o pracy, która ich przemęcza i frustruje. Zdaję sobie teraz sprawę, jakie to musi być irytujące dla drugiej strony.

 

Jak pytanie o to jak było w pracy kończy się wkurwo-użalką to po jakimś czasie takie pytanie zanika.  Bo zwyczajnie to obciąża pytającego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Amperka napisał:

Widzę jak odbierane są kobiety, które ciągle w domu gadają o pracy, która ich przemęcza i frustruje. Zdaję sobie teraz sprawę, jakie to musi być irytujące dla drugiej strony.

Mój mentor biznesowy powiedział mi dawno coś takiego - niezależnie od tego, jak Ci by było trudno w pracy, nie przenoś negatywnych emocji do domu. Nigdy. Krzycz, klnij, płacz - ale w przestrzeń, obok. Nigdy personalnie do najbliższych. Nie miej do nikogo pretensji o drogę, którą sam wybrałeś.


To jest bardzo, bardzo trudne w praktyce. Zdaje sobie z tego sprawę.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

Bardzo chętnie poznam tutaj opinię tych, co mówią o "równym ekonomicznie" związku :)

Już spieszę z wyjaśnieniem :) 

Przed poznaniem mojej żony byłem w związku z dziewczyną, która zarabiała minimalną krajową, a ja jakieś 6k. Oczywiście w takim wypadku wskazany przeze mnie model by się nie sprawdził, bo musielibyśmy zrezygnować z wakacji, wyjść na miasto i innych rozrywek, a życie byłoby cholernie „skromne” - dopasowując się do sytuacji musiałem więc stać się po prostu sponsorem i bankomatem, a tamta dziewczyna lubiła wydawać pieniądze, oj lubiła. Jako były biały rycerz czułem się w obowiązku finansować wszystko, w tym jej różne fanaberie typu nowa sukieneczka, kolejne w miesiącu perfumy. No bo facet „powinien” zapewnić swojej kobiecie życie na poziomie, prawda? Szybko jednak czułem gniecenie w boku, że coś tu jest kurczę nie tak - ona wykonuje lekką, mało stresującą pracę, a ja się muszę stresować w swojej, podczas, gdy praktycznie cała moja pensja idzie na „potrzeby” myszki (moje od zawsze były minimalne, bo książki są tanie) i nie jestem w stanie odłożyć choćby złotówki.

Moja żona, gdy ją poznałem zarabiała około 7k (ja wtedy mniej więcej podobnie, obecnie dużo więcej) i dla trzyosobowej rodziny z niedużymi wydatkami i potrzebami 14k miesięcznie to naprawdę wystarczająca kwota, by fajnie sobie żyć (każde z nas ma przy tym spore oszczędności). U nas się to sprawdza, ale fakt faktem jesteśmy dosyć skromni - ja nie gonię za autami premium i luksusowymi hotelami, nie mam potrzeby atakowania otoczenia moim „sukcesem” finansowym. Nawet zegarka nie mam, bo godzinę sprawdzam w telefonie, który ma jakieś 7 lat. Tak, jestem trochę sknerą :D Nie mamy przy tym obecnie żadnych kredytów. Zdaję sobie sprawę, że wdrożenie z sukcesem takiego modelu w życie wymaga wielu warunków, dlatego piszę o sobie i o tym, co się sprawdza u mnie. Nikomu nie chcę mówić jak ma żyć.

Z pozostałymi kwestiami pełna zgoda - też nie mógłbym słuchać narzekania na pracę w domu (u nas tego nie ma, każde z nas zajmuje się własnymi emocjami we wlasnym zakresie) i podobają mi się kobiety wykonujące wolne zawody - zaradność życiowa jest dla mnie bardzo pociągająca :) Żona siedziała w domu prawie dwa lata po narodzinach córki, a potem poszła do żłobka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, niemlodyjoda said:

PS Skończę ogarniać swoje ciało po rozwodzie ok Q4 2021 - i serio - mam mega ochotę powiedzieć "sprawdzam" w Hiszpanii :) 

 

Nie jestem w stanie przebijać się przez ten przepastny wątek na bieżąco wiec może mi coś uciekło ale nie kumam jednego: to Ty @niemlodyjoda się jeszcze nie rozwiodłeś, a już podajesz, że rozwód był z orzeczeniem o winie żony?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, johnnygoodboy napisał:

podobają mi się kobiety wykonujące wolne zawody - zaradność życiowa jest dla mnie bardzo pociągająca :) Żona siedziała w domu prawie dwa lata po narodzinach córki, a potem poszła do żłobka.

Ja siedziałam prawie 4 lata. Dla mnie to była sielanka jakich mało: psy, własny ogródek, dzieciaki, jakaś dodatkowa robótka w ramach samorozwoju. Teraz nagle spory przeskok - trochę boli. Ale już nie jojczę - taką drogę wybrałam, jestem przecież dorosła.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Colemanka napisał:

 

Nie jestem w stanie przebijać się przez ten przepastny wątek na bieżąco wiec może mi coś uciekło ale nie kumam jednego: to Ty @niemlodyjoda się jeszcze nie rozwiodłeś, a już podajesz, że rozwód był z orzeczeniem o winie żony?

 

Rozwiodłem - jestem rozwodnikiem :) 

Napisałem - kończę ogarniać ciało po rozwodzie = wracam do formy sprzed małżeństwa, a wedle moich wyliczeń powinienem skończyć z tematem w Q4 tego roku :)  Wynika to z tego, że po rozwodzie jeden rok miałem totalnie stracony bo nic mi się nie chciało robić, a teraz sobie powolutku oram temat :)

 

Ale to chyba nie jest temat o tym i o mnie żeby robić offtop? :) A ja też nie jestem jakoś mega chętnyna ten temat rozmawiać publicznie :)

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, niemlodyjoda napisał:

BTW - jestem ciekaw jak niektórzy z Was wyobrażają sobie równy podział kasy w związku gdzie partnerka zarabia X a facet 5-10 razy X (a tak bywa mając różnice wieku w związku 10-15 lat). W takim układzie w samolocie lecicie w dwóch różnych jego częściach? Inne hotele? Posiłki oddzielne? :)

Oczywiście fundujesz. Albo jeździsz sam. I w zasadzie swój związek ograniczasz do statusu na fejsie i ruchania., 
Tak bywa jak 35 letni ceo prężnego startupu wchodzi w związek z 19 letnią studentką.

Wchodząc w taki związek niejako plasujesz się w roli sponsora.
Ale już nie  w przypadku 44 letniego dyrektora i 29 prawniczki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Libertyn napisał:

Oczywiście fundujesz. Albo jeździsz sam. I w zasadzie swój związek ograniczasz do statusu na fejsie i ruchania., 
Tak bywa jak 35 letni ceo prężnego startupu wchodzi w związek z 19 letnią studentką.

Wchodząc w taki związek niejako plasujesz się w roli sponsora.
Ale już nie  w przypadku 44 letniego dyrektora i 29 prawniczki.

 

Ty serio masz tak niskie zdanie o kobietach, że uważasz, że z dziewczyną koło 21-26 lat (takie mnie interesują) nie ma o czym pogadać? ;) 

BTW - brakuje mi tylko w tym wątku jeszcze pojazdu pt. "przecież to ściema, że są związki z 10-15 letnią różnicą.

I byłby komplecik :D 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, niemlodyjoda napisał:

No i kwestia najważniejsza - czy dziecko, szczególnie to małe (dajmy na to do 4-5 roku życia) ma być bawione przez nianie czy lepiej przez własną matkę? Bo często jest tak, że jak Pani za dużo nie zarabia to idzie do pracy aby opłacić opiekunkę - trochę zamknięte koło...

 

Dziecko możliwie jak najwcześniej powinno iść do przedszkola, tj. od 4 roku życia najpóżniej. Ja osobiście znalazłem się w takowym w wieku 3 lat. ma to głęboki sens wychowawczy.

 

50 minut temu, niemlodyjoda napisał:

Myślę, że część z Was idzie ze skrajności w skrajność co do kwestii zarobków i pracy kobiety :) Ja np. nie widzę sensu w wiązaniu się z kobietą, która zarabia mniej więcej tak samo jak ja, a co więcej, sądzę, iż taka kobieta by się ze mną ze względów finansowych nie związała (mając dostęp do facetów, którzy zarabiają więcej od niej).

 

Ja widzę głęboki sens wiązania się właśnie z takimi kobietami, które dobrze zarabiają. Bo wtedy wiem, że kobieta "leci" na mnie, a nie szuka bankomatu. Dla mnie to bardzo ważne.

 

Nie znam pojęcia:  "równy ekonomicznie związek". Nie ma czegoś takiego. W moim różnie bywało, ale u nas to ja kontroluję stronę finansową związku. Akurat nam tak pasuje. Czasami ja więcej zarabiałem od żony, czasami ona. To było bez znaczenia,

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

Ty serio masz tak niskie zdanie o kobietach, że uważasz, że z dziewczyną koło 21-26 lat (takie mnie interesują) nie ma o czym pogadać? ;) 

Pogadać  na messengerze to można i bez związku. Skoro potrzebujesz związku by pogadać to współczuję

2 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

BTW - brakuje mi tylko w tym wątku jeszcze pojazdu pt. "przecież to ściema, że są związki z 10-15 letnią różnicą.

I byłby komplecik :D 

Ależ są takie związki, jak najbardziej.. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, niemlodyjoda said:

Rozwiodłem - jestem rozwodnikiem :) 

Napisałem - kończę ogarniać ciało po rozwodzie = wracam do formy sprzed małżeństwa, a wedle moich wyliczeń powinienem skończyć z tematem w Q4 tego roku :)  Wynika to z tego, że po rozwodzie jeden rok miałem totalnie stracony bo nic mi się nie chciało robić, a teraz sobie powolutku oram temat :)

 

Ale to chyba nie jest temat o tym i o mnie żeby robić offtop? :) 

 

Haha zgubiłam się w temacie o czym jest ten temat. Weszłam tylko na ostatnie 2 strony odpaliłam twój filmik o robieniu formy, który zmieszał mi się z jakimś lotami i kto za co płaci oraz niepożądanymi rozmowami o pracy. Generalnie oceniam, że forum jest w szczycie formy, a Ty się przyjemnie uśmiechasz. Jest dobrze.

 

Aaa tak, spojrzałam na tytuł. To co ustalono w sprawie wojny, bo nie wiem jaką broń wyjąć dzisiaj z szafy? :D

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 hours ago, Wielokropek said:

Po prostu widzę, że mężczyźni chcą mieć ciastko i zjeść ciastko, takie jest moje zdanie.

Bo kiedyś można było. Większość kobiet dbało o swoją opinie i nie sypiało na prawo i lewo. Jednocześnie były gejsze, kurtyzany czy portowe panie do towarzystwa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.03.2021 o 19:55, maroon napisał:

Przypowieść wigilijna. 

 

Był sobie dom, a w nim 5 pięter. I tabliczka przed wejściem "Tu na każdym piętrze są sami najlepsi faceci, ale można iść tylko w górę, nie można się cofać". 

 

Kobieta wchodziła i czytała, że na parterze sami niepijący. 

 

"O to świetnie, ale zobaczę co będzie wyżej". 

 

Na 1 piętrze byli niepijący i uczciwi. 

 

"No coraz lepiej, ale ciekawe co jest wyżej?" 

 

Na 2 byli niepijący, uczciwi i kochający. 

 

"No rewelacja! Ale skoro tu tacy to ciekawe co jest wyżej? 

 

Na 3 okazało się że są dodatkowo przystojni. 

 

"Coś pięknego!", pomyślała kobieta, "Ale sprawdzę jeszcze wyżej."

 

Na 4 piętrze wszyscy byli przystojni, bogaci i pełni cnót. 

 

"To jakaś bajka!", zawołała kobieta. "To spełnienie marzeń!" 

 

Ale było jeszcze 5 piętro. Nie dawało to kobiecie spokoju. "Jacy wspaniali mężczyźni tam muszą być! "

 

Postanowiła wejść na ostatnie piętro. 

 

A tam była tabliczka. "Skoro nie potrafiłaś zdecydować się na żadne piętro poniżej, to teraz do końca życia będziesz musiała żyć sama!" 

 

Jaki z tego morał? Ano taki. 

 

Jeżeli myszka jest wystarczająco ambitna i bystra, to natychmiast gdy będzie miała taką możliwość, będzie próbowała polepszyć swój status. 

 

Czemu wytłuszczenie? Temu, że zaraz będą głosy" moja taka nie jest", "oni już tyle lat ze sobą", itp. Odpowiedź jest prosta. Myszki tam nie mają już możliwości pójścia wyżej (wiek, dzieci, uroda), więc koncentrują się na utrzymaniu status quo. Opcjonalnie są po prostu za głupie, żeby mieć jakieś większe oczekiwania. 

 

Brutalne, ale cóż poradzić. 

Na ostatnim piętrze zawsze jestem ja. 

I kobiety zamiast wykrzykiwać o Boże powinny wykrzykiwać o Optimusie obojętne czy śpią ze swoimi facetami czy innymi kobietami :d

 

Ciekawie się rozwija temat potem na spokojnie dorzucę swoje trzy grosze. 

8 minut temu, Orybazy napisał:

Bo kiedyś można było. Większość kobiet dbało o swoją opinie i nie sypiało na prawo i lewo. Jednocześnie były gejsze, kurtyzany czy portowe panie do towarzystwa.

Gejsze akurat drogi pani nie bzykają się na lewo prawo. Są mylone ponieważ obok aktorek zawsze były domy publiczne ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, niemlodyjoda napisał:

Prawda?

Bardzo chętnie poznam tutaj opinię tych, co mówią o "równym ekonomicznie" związku :)

Ale mielicie Panowie. Jak znajdziecie dupę a nie partnerkę a wasze kryteria doboru odpowiedniej partnerki zmiękną np. pod wpływem ładnego ciałka i niczego więcej to będziecie stawać przed takimi i jeszcze bardziej ujowymi dylematami.

 

Mam 11 lat młodszą partnerkę i wszystko gra, można ze wszystki się dogadać. Ale to zależy od dwóch osób oczywiście i ich mentalności.

 

Godzinę temu, niemlodyjoda napisał:

dla mnie Pani ma +1 do zajebistości jeśli jest architektem, grafikiem, projektuje coś, wzornictwo, dekoratorką wnętrz, prawniczką (ale na freelance), wykonuje wolny zawód albo skończyła ekonomię, historię sztuki czy historię lub archeologię :)  Strasznie mnie takie kobiety pociągają :)

Od większości z tego co wymieniłeś (z własnego doświadczenia) trzymam się z daleka. Wiadomo że schemat schematowi nierówny i trzeba obserwować wiele rzeczy. Ale dla mnie już zapala się lampeczka przy czymś takim. Więc jak wybierasza takie kobiety, to z mojego punktu widzenia oczywiście, nie dziwię się że zadajesz takie pytania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, Sundance Kid said:

... I kurła, jakoś w moim wieku przestało mnie kręcić towarzystwo gówniar, lepiej mi się spędza czas z kobietami z mojego pokolenia. Pech, co nie?

 

Bo 'nasi' wolni prawie 40stolatkowie jeszcze niezrealizowani w ojcostwie wiec wiadomo, że potrzebują młodej kobiety ale bardziej mnie interesuję a to pokolenie z jakich lat? 😏

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.03.2021 o 22:20, mac napisał:

Mam nadzieję, że wielu wkurwiłem

Nie musisz wkurwiać - natura robi to skutecznie. Ile jest osób uzależnionych od używek - zarówno tych fizycznych jak i psychicznych. Większość wie o co chodzi w tej grze, mimo tego nadal się łudzi. 

 

W dniu 9.03.2021 o 22:20, mac napisał:

Wszystko to półśrodki, cała filozofia, moralność, religie, rozwój technologiczny.

To są Używki ideologiczne - jeszcze gorsze od tych tradycyjnych, materialnych. 

 

W dniu 9.03.2021 o 22:20, mac napisał:

Cywilizacja opiera się na gównianych fundamentach, które zmiecie zwykły kataklizm naturalny i czas, krótko mówiąc.

Przede wszystkim głównym fundamentem każdej cywilizacji jest kłamstwo i hipokryzja - dlatego kataklizmy i czas mają tak łatwo.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.