Skocz do zawartości

Poczucie zmęczenia, irytacji i wypalenia względem kobiety.


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim :)

 

Trochę mnie nie było, chciałem usunąć konto a jednak wróciłem. Niektórzy pisali do mnie na maila, który tu zostawiłem, w tym też ze dwie babeczki. Dziękuję za to. Przestałem później odpisywać bo potrzebowałem mega odpoczynku od tego miejsca i od ludzi.

 

Zakładam temat tutaj bo pytanie może być nawet bardziej do kobiet, chociaż niekoniecznie. W lutym, gdy założyłem pożegnalny temat, byłem w mega apatii. Dawno nie czułem się jak gówno do takiego stopnia jak wtedy. Wszystko było źle, psycha totalnie siadła. Zero wiary w siebie, zero nadziei, nędza. Na ten moment jest oczywiście lepiej niż wtedy chociaż pojawiły się inne sprawy, jak to w życiu. No i ten jeden trapiący mnie problem...

 

W pracy (już mnie tam nie ma) miałem koleżankę, z którą dobrze mi się gadało. Ona w związku od 15 roku życia ze swoim czyli około 10 lat. W czasie pracy sporo sobie w wolnej chwili gadaliśmy na komunikatorze ale to wszystko było takie totalnie koleżeńskie. Nie spostrzegłem się a staliśmy się sobie dość bliscy, rozmawialiśmy o życiu, o wszystkim w sumie. Uznałem, że to mega spoko babka jest i można z nią pogadać o czymś innym niż tylko kosmetykach i Netflixie. W miarę upływu czasu gdzieś tam zaczęły wjeżdżać jakieś podteksty erotyczne, na początku oczywiście dla żartu i niby beczka. Nie chcę się tutaj wielce rozpisywać ale finalnie skończyło się na relacji FWB, w którą rzeczywiście ani ja ani ona na początku nie wierzyliśmy kompletnie, a jednak.

 

Ja od początku mówiłem, że związku z tego nie będzie (bo ja po prostu nie szukam związku, na głowie mam mimo wszystko karierę itd). Ona jasno deklarowała, że nie ma opcji bo ma faceta i to musi pozostać w tajemnicy. Oczywiście wiem, że niektórzy spojrzą na ten temat z punktu widzenia moralności, jej faceta itd, ale nie zakładam tematu aby poruszać te kwestie, na forum już wystarczająco zostało powiedziane.

 

Nie obejrzałem się a poczułem do niej jakieś tam motylki, nie było to nic wielkiego, ale spotykanie się z nią sprawiało, że byłem bardzo radosny. Działało to w obie strony. Dostałem sporo komplementów odnośnie tego, że jestem z charakteru świetnym gościem jak również miłe słowa związane z wyglądem. Trzymałem to mocno w ryzach, miała swoje wady (jak typowo babskie siedzenie w telefonie np.) ale byłem asertywny, wiedziałem czego oczekuję i jasno to deklarowałem (tak jak uczono na forum). I to wszystko pięknie działało. Dziewczyna dla mnie bardzo miła, wręcz posłuszna. Czasem nawet zrobiła mi obiad do pracy. Całując mnie starała się itp, wszystko ładnie pięknie. Spełniłem z nią parę swoich fantazji (okazało się, że jej facet nie czuje pewnych rzeczy, które czuję ja).

 

Ogólnie dała mi ta relacja bardzo dużo... Plan był taki, że tworzymy sobie wieloletnią relację FWB, ja sobie żyję swoim życiem itd. Czułem, że jest perfekcyjnie bo to byłaby dla mnie idealna sytuacja... Robię swoje a przy okazji czasem mam kobietę, z którą się lubimy i jest nam dobrze w tych sprawach. Jednak coś się popsuło... :( Ogólnie spędzaliśmy ze sobą kupę czasu, w pracy, potem pisanie przed i po robocie, spotykaliśmy się dodatkowo. Zachowywaliśmy się jak związek, no dużo tego, za dużo. Ale dawało mi to radość i nie ukrywam, że był to potężny bodziec wyjścia z apatii, w której byłem. Pewnego dnia jednak (czyli po jakimś pół roku) poczułem, że jej obecność mnie trochę irytuje, że już nie tęsknię jak wcześniej, nie chce mi się za bardzo gadać a myśl o tej wieloletniej relacji powoduje jakąś dziwną niechęć, odrzucenie. Wtedy do mnie doszło, że musiały być jakieś motylki z mojej strony i ich czas minął. Wcześniej wiedziałem, że to oczywiście nastąpi prędzej czy później ale nie sądziłem, że to objawi się w taki sposób. Myślałem, że będzie mi bardziej obojętna po prostu, jak bliska koleżanka, z którą czasem sobie wyjdę na kawę i seksik. A ja nie tylko nie tęsknię, nie tylko jest mi obojętna ale wręcz irytuję się jej obecnością, mam pewien ścisk w żołądku gdy o niej myślę, fantazje o seksie powodują pewne odrzucenie.

 

I to jest właśnie mój problem... Nie potrafię pojąć co właściwie się stało. Gdyby to od samego początku była relacja czysto seksualna to mógłbym to jeszcze zrozumieć, chemia minęła i nara... Ale my dość długo (wręcz bardzo długo bo chyba z rok) tylko gadaliśmy i samo to było bardzo fajne. Jest mi też źle, mam poczucie winy wynikające z tego, że czuję taką niechęć do tej kobiety mimo, że ona nie zrobiła mi kompletnie nic złego. Właściwie to zachowuje się tak jakbym chciał aby zachowywała się fajna kobieta. Właśnie takie chcę mieć koleżanki i tak dalej.

 

Pomogła mi też trochę w życiu, pomogła mi wyjść z apatii. Pomogła mi wyrzucić z głowy wszystkie kwadratowe szczęki i inne gówna tego typu (serio, zrzuciłem dzięki temu niesamowity balast, coś pięknego). Wiem, że wysoki przystojniak wymiata ale teraz czuję prawdziwie, że i z moimi kartami mogę mieć coś od życia (a dziewczyna całkiem niezła, z twarzy w miarę ładna, ładny uśmiech, ciałko szczupłe, tyłeczek fajny itd, do tego można pogadać na różne tematy, no równa babeczka). Dała mi do zrozumienia, że jestem fajnym gościem. Nie raz wspomniała, że inspiruje ją moje podejście do tego aby nigdy się nie poddawać. Te cechy nie sprawią, że na dyskotekach będę podrywał skutecznie, że na ulicy dostanę numery, ale gdy dam się poznać w jakimś kręgu lepiej, gdzie są kobiety, to mogę coś skutecznie podziałać. Dzięki mnie również usprawniła parę rzeczy w swoim życiu. Nie chcę już więcej mieć żadnych kwadratowych ryjów w głowie, wzrostów (jej facet jest ode mnie wyższy o 10cm a jednak ją poderwałem) ani żadnych beciaków, inceli, gymceli, czadów czy innych spierdolin nawet jeśli jest milion badań o tym, po prostu nie dawało mi to w życiu nic poza cierpieniem i niszczeniem jakiegokolwiek potencjału. Przerwa od forum i ta kobieta pozwoliły mi skutecznie wywalić to z głowy i niech tak już pozostanie na zawsze.

 

Moje pytanie brzmi, czy tutaj da się cokolwiek odratować? To nie musi być już relacja FWB, może to być zwykła koleżanka z którą czasem pogadam na kawie. Szkoda mi tracić fajną osobę w życiu, która szczerze mi kibicuje i jest dla mnie dobra i której ja również życzę wszystkiego co najlepsze. Ale ta niechęć... Mam rozkminę, że winą może być to, że za wiele czasu ze sobą spędzaliśmy i mnie to przytłoczyło, poczułem się totalnie zduszony. Ta niechęć pojawiła się już wcześniej ale była delikatna, olałem to i dalej się spotykaliśmy i dużo pisaliśmy. No ale może po prostu się wypaliło do tego stopnia, że nie da się nic zrobić, nawet wrócić do zwykłej znajomości kolega-koleżanka.

 

Już 10 lat temu, gdy byłem w związku również czułem takie zduszenie, niechęć, nudę. Wtedy rozwiązaniem było tylko i wyłącznie rozstanie się i definitywne zakończenie znajomości. Podskórnie czuję, że tutaj skończy się tak samo, że będę musiał tą relację całkowicie zakończyć. Cholernie mi szkoda, nawet nie wiem co miałbym jej powiedzieć po tym wszystkim jaka była dla mnie spoko.

 

- sorry, już nie będziesz moją koleżanką/przyjaciółką/kochanką bo mnie męczysz.

 

Nie brzmi to dobrze i jako człowiek empatyczny dla bliskich nawet nie chcę myśleć jaka byłaby jej reakcja. Ogólnie wkurwia mnie to bo czułem, że stworzyłem fajną relację i nagle pojawiło się takie coś. Obecnie z pewnych przyczyn czeka nas kilkumiesięczna przerwa od siebie w spotkaniach na żywo i łudzę się (pewnie naiwnie), że ta niechęć minie i będę mógł z nią się normalnie spotykać i gadać, tylko po prostu zdecydowanie rzadziej. Póki co minęły 2 tygodnie i nic się nie zmieniło ale może potrzeba więcej czasu. Nawet próbuję trochę metody Hawkinsa i odpuszczanie tej irytacji, ale to chyba tak niestety nie działa. Zresztą temat odnośnie pracy nad psychiką i emocjami również zamierzam stworzyć bo głównie dlatego wróciłem na forum, chcę zacząć nad tym pracować a cała sytuacja jest dla mnie motorem napędowym, więc dobre i to.

 

Jak w takich sytuacjach było u Was? Dziewczyny... wy na pewno macie na koncie kupę kolesi, którzy do Was zarywali, jakiś czas było fajnie a potem Was męczyli. To może trochę analogiczna sytuacja.
 

Pozdro.

  • Like 1
  • Zdziwiony 6
  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, self-aware napisał:

 

I to jest właśnie mój problem... Nie potrafię pojąć co właściwie się stało

Prawdopodobnie masz żal do siebie za to co odjebałeś, co się odbija na postrzeganiu jej osoby i dociera też do Ciebie że ona jest po prostu zakłamaną pindą.

Rzecz druga, źródełko się wyczerpuje a Ty chciałbyś wciąż świeżej i czystej wody. A przynajmniej chciałbyś wierzyć że taką się zaspokajasz. 

 

Smrodek był przykryty pozytywnymi bodźcami, czarem fajerwerków, tym wszystkim czego tak bardzo Ci wcześniej brakowało.

Ale szambo prędzej czy później wybija jeśli ciągle dokładać i nie pomogą perfumy. 

 

4 godziny temu, self-aware napisał:

Moje pytanie brzmi, czy tutaj da się cokolwiek odratować?


Nie.

Ty się chcesz znaleźć w tym stanie, który był na początku, mieć te same odczucia i emocje, przypływ energii, dobre samopoczucie podkręcone kimś z zewnątrz. 

Tak się nie da, już nie z nią. Mógłbyś to osiągnąć z kimś innym, ale to jest droga na krótką metę.

 

Idź dalej, potraktuj to jako lekcje. 

Kiedyś zrozumiesz że chciałeś ratować coś co nie istniało. 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszedłeś w relację chory to dostaniesz chory wynik oraz chorego partnera. Ona została użyta jako bandaż, w który zdefektowałeś jakby nie patrzeć oraz na jej wieloletniego partnera a ona użyła Ciebie by defekować na swojego partnera, Ciebie i siebie, z którym była/ jest.

W gruncie rzeczy sraliście na siebie kolokwialnie mówiąc i było przyjemnie do czasu aż Ci się znudziło i kał, w którym rzucaliście w siebie przestał bawić a zaczął śmierdzieć. Wypadło na Ciebie jako pierwszego, że w sumie to ta relacja Ci śmierdzi.

Z tego nic dobrego nie mogło wyjść, patrząc obiektywnie.

 

Napraw swoją apatię i inne sprawy, bo to wszystko to jedno wielkie szambo. Poza tym jak widzisz plaster, którym była się odkleił i już niczemu nie służy tylko obrzydza zgnilizna z niego wychodząca. Ona ma własne lekcje, które powinna przerobić.

 

Czy powinniście się rozjeść? Kto wie...

Na pewno możesz się radować, że podniosła Ci poczucie wartości itp ale koniec końców nadal masz ze sobą problem.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, self-aware napisał:

W pracy (już mnie tam nie ma) miałem koleżankę, z którą dobrze mi się gadało.

Gdzie teraz pracujesz? 

Tak pytam z ciekawości. Lepiej pod względem finansowym?

Tak sobie teraz myślę, że chyba wyszła Ci jakaś kobietka w rozkładzie, której pomimo jej ciepła i troskliwości należało unikać. Czy to ta Twoja Wenus? 

5 godzin temu, self-aware napisał:

Jak w takich sytuacjach było u Was? Dziewczyny... wy na pewno macie na koncie kupę kolesi, którzy do Was zarywali, jakiś czas było fajnie a potem Was męczyli. To może trochę analogiczna sytuacja.

 

To dlatego, że zaczynałam poznawać ich prawdziwe "Ja". 

 

 

Na Twoim miejscu bym zakończyła tę relację, trochę nie ma sensu. 

Blokuje Ci i jej szansę na znalezienie kogoś innego. 

 

 

Edytowane przez JudgeMe
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, self-aware napisał:

Szkoda mi tracić fajną osobę w życiu, która szczerze mi kibicuje i jest dla mnie dobra i której ja również życzę wszystkiego co najlepsze.

Nieprawda.

 

Tobie szkoda tracić to, co Ona Ci dawała.

Ale już nie daje.

 

Pozostaje więc refleksja o sobie samym, która nie jest zbyt miła.

 

Wszystkiego dobrego.

(...)

 

P.S. Czyż to nie zabawne?

Chciałeś właśnie takiego związku, właśnie takiej formy zaangażowania, chciałeś kogoś takiego.

Zostało Ci to dane.

A Ty mówisz- to nie to.

Gdzie więc jest błąd?

Edytowane przez Wielokropek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware Myślałam o Tobie czasem gdzie zniknąłeś i czy wszystko u Ciebie w porządku. A się okazuje, że w jak najlepszym. Miałeś braki w pewnych sferach, mi też było przykro czytać jak się katujesz tymi kwadratowymi szczękami, dziewczyna Cię naprawiła i tyle z jej roli. Już jej nie potrzebujesz bo nie ma co leczyć. 

Czego teraz chcesz od życia? Działaj i powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety nie nadają się do rozmowy, stworzyłem o tym temat i powtarzam to do znudzenia, bo tak w istocie jest - każdego, choćby trochę ogarniętego mężczyznę kobiety nudzą, a nuda naturalnie przeradza się w irytację.

Pogadać sobie możesz z kumplem, z ojcem, z braćmi na forum, ale nie z kobietami.

 

Im więcej kobieta się odzywa, tym szybciej Ci się znudzi.

 

Miałem w życiu wiele, wiele kobiet i nigdy jeszcze nie spotkałem takiej, która nie nudziłaby mnie swoim babskim pierdoleniem.

 

Teraz wiem, że jednym z podstawowych kryteriów przy wyborze małżonki jest jej introwertyzm, bo im mniej będzie gadać, tym szczęśliwsze będę miał życie.

 

Kobiety są mężczyźnie potrzebne tylko do uprawiania seksu, kropka.

Edytowane przez bad intentions
  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware Zakładasz wątek w rezerwacie i oczekujesz czego? Poklepania po pleckach od kobiet, które są przyczyną Twoich frustracji i złego samopoczucia. Równie dobrze mógłbyś wleźć do reaktora w Czarnobylu oczekując uzdrowienia - efekt będzie taki sam.

Edytowane przez Kleofas
literówka
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, bad intentions napisał:

Kobiety nie nadają się do rozmowy, stworzyłem o tym temat i powtarzam to do znudzenia, bo tak w istocie jest - każdego, choćby trochę ogarniętego mężczyznę kobiety nudzą, a nuda naturalnie przeradza się w irytację.

Pogadać sobie możesz z kumplem, z ojcem, z braćmi na forum, ale nie z kobietami.

 

Im więcej kobieta się odzywa, tym szybciej Ci się znudzi.

 

Miałem w życiu wiele, wiele kobiet i nigdy jeszcze nie spotkałem takiej, która nie nudziłaby mnie swoim babskim pierdoleniem.

 

Teraz wiem, że jednym z podstawowych kryteriów przy wyborze małżonki jest jej introwertyzm, bo im mniej będzie gadać, tym szczęśliwsze będę miał życie.

 

Kobiety są mężczyźnie potrzebne tylko do uprawiania seksu, kropka.

Kiedyś bym powiedział że jesteś męska szowinistyczna świnia. A dziś muszę się chyba w dużej mierze zgodzić. Znam tylko jedna inteligentna i mądrą (to nie to samo) kobietę z którą warto rozmawiać. Dla mnie niezwykle irytującym jest dyskusja z kobietą na temat inny niż codzienne czynności lub kto co i z kim. Byl tu ostatnio przyklad pani co szukała męża... Weszła w towarzystwo, a gdy odpowiedzi się jej nie spodobały to się obraziła i niemal nasrała na środku. Wszystkie głębsze dyskusje z kobietą tak wyglądają, gdy nie ma racji na poziomie logicznym to przechodzi w emocje lub wykręca kota ogonem, ewentualnie jak już wszystko zawodzi to foch i płacz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Mmario napisał:

Byl tu ostatnio przyklad pani co szukała męża... Weszła w towarzystwo, a gdy odpowiedzi się jej nie spodobały to się obraziła i niemal nasrała na środku

Bez przesady.

 

To byl Archiliusz bo się nudził - chciał trochę nabroić i poszaleć. Choć  fakt istnieją takie jednostki,  które są realne ale trzeba uważać na zjawisko fałszywych flag i to była jedna z nich. Kobiety mają wiele za uszami i już nie trzeba im doprawiać dodatkowych siłowych przytyków.

 

Nie ma czym się specjalne przejmować. 

 

31 minut temu, Lalka napisał:

Czego teraz chcesz od życia?

Dokładnie to miałem napisane w oryginalnej wypowiedzi. 

 

47 minut temu, Wielokropek napisał:

P.S. Czyż to nie zabawne?

Nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czego właściwie oczekiwałeś od kobiety?

Mężczyźni w obecnych czasach zazwyczaj chcą widzieć w kobietach to czego w nich nie ma i nigdy nie było, zakochują się we własnych wyobrażeniach na temat kobiet a gdy nagle te wszystkie wyobrażenia pryskają jak bańka mydlana przychodzi frustracja, irytacja itd

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, bad intentions napisał:

Teraz wiem, że jednym z podstawowych kryteriów przy wyborze małżonki jest jej introwertyzm, bo im mniej będzie gadać, tym szczęśliwsze będę miał życie.

Też, do takich wniosków doszedłem, ale pamiętaj, nie przy wyborze małżonki, a dziewczyny, bo ślub wiesz z czym się wiąże...

38 minut temu, bad intentions napisał:

Kobiety są mężczyźnie potrzebne tylko do uprawiania seksu, kropka.

Niestety tak, to jest podstawowa i jedyna potrzeba wejścia w związek z kobietą. Reszta to racjonalizacja.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, pozwól że rozdzielę Twoją historię na reakcje biochemiczne i na wyższe potrzeby. 

 

W pełni rozumiem relacje oparte na seksie. Ten haj, pociąg seksualny, naturalne reakcje w łóżku... 

 

W ujęciu różnic indywidualnych i wyższe potrzeby:

Wsparcie, optymizm od drugiej strony są to bardzo motywujące postawy, ale każdy ma swój wzór cech i zachowań, które określają "wsparcie", "optymizm", "power".

 

Mam dwa pytania do Ciebie:

 

Dlaczego chciałbyś z nią mieć jakąkolwiek relację? 

 

Jaki styl relacji mógłby Ci odpowiadać (nie używaj słowa seksfriends)?

 

P.S Jeśli chcesz poznać przyczynę jakiegoś zjawiska, to najczęściej motywuje Cię do tego :

lęk przed tym lub lęk utraty kontroli; chęć powtórzenia tego lub lęk przed powtórzeniem tego.

Tak, świat nie dzieli się na kwadratowe szczęki i młode kobiety. ;)

 

Czy do mnie zarywali faceci? Może i tak, choć nie sądzę. 

Jestem świadoma tego, że moje usposobienie determinuje mnie do wchodzenia w role "towarzyszki", "kumpeli", "kobiecego dziwaka", "pracownicy", "organizatorki życia domowego". 

Przyciągam mężczyzn, którzy lubią ze mną spędzić czas na rozmowie o konkretnej dziedzinie, zadaniu, czy mi się wyżalić/zwierzyć albo się ze mnie ponabijać. ;)

Ról kobiecych muszę się uczyć, dlatego styl relacji opartych na seksie byłyby u mnie rzadkością. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Kleofas napisał:

Zakładasz wątek w rezerwacie i oczekujesz czego? Poklepania po pleckach od kobiet, które są przyczyną Twoich frustracji i złego samopoczucia. Równie dobrze mógłbyś wleźć do reaktora w Czarnobylu oczekując uzdrowienia - efekt będzie taki sam.

Super powiedziane. Dlatego pocieszenia nie szuka się u kobiet, jedynie u mężczyzn, tych mądrzejszych oraz ewentualnie przeczekać ,, zły" czas. Kobieta jeśli widzi faceta z problemami to być może i go wysłucha, ale później gardzi z jego słabości, za to, że się otworzył. Mówią odwrotnie, ale taka jest prawda. Jezus wybrał 12 Apostołów mężczyzn, bo jakby była choć jedna kobieta to wszystkie nauki poszłyby w pizdu, bo głosiłaby Dobrą Nowinę zupełnie odwrotnie 😁

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak 4,5 roku jesteś na forum z przerwami czyli swego rodzaju jesteś weteranem samczej społeczności i powinieneś dawać przykład a ty jak widać niczego sensownego się nie nauczyłeś i nie wyniosłeś z formulowych lekcji. 

Miałeś dość forum bo prawda cie przygniotła zamiast ja zaakceptować i pracować nad sobą do tego jako plaster na całe zło znalazłeś sobie pocieszycielkę, z którą wpierw tworzyłeś relacje koleżeńska a potem bawiłeś się w fuck friendów. 

Gdy haj hormonalny się skończył, opadły różowe okulary kobieta zaczęła cie irytować swoim zachowaniem, sposobem bycia i wiesz co to normalne. 

Bo haj nie jest po to by nam było dobrze tylko żebyś ejakulowal w kobiecie i pomógł sprowadzić na ten padół łez kolejnego nieszczęśnika. 

Haj ma określony termin, w którym musisz to zrobić bo bez tego nacpania 

w ogóle nie chciałbyś z tą kobietą przebywać dłuższy czas. 

Taki to natura ma program bezpieczeństwa by w ogóle obie płcie chciały ze sobą być. 

Czy jest to do odratowania niestety nie miałeś swoją szansę, która bezpowrotnie minęła, być może dzięki temu się trochę ogarnąłeś, więc bądź wdzięczny i ruszaj z życiem do przodu nie oglądając się na tą kobietę. 

Kolejna sprawa pytasz o rady i kierujesz zapytanie do kobiet zakładając temat w rezerwacie zamiast w zasłużonej starszyźnie i nie wiem czy cie traktować poważnie? 

Bo dobre rady i rozwiązania dostawałeś od chłopaków, którzy z nie jednego pieca chleb jedli i nic z tym nie robiłeś. Jeśli liczysz, że rezerwatki Ci pomogą to możesz się przeliczyć. 

Długa droga przed tobą dodatkowo wyczuwam mentalność bluepilla 

u ciebie co chyba jest najgorsze dla mężczyzny. 

 

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 13
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obraź się, ale to trochę brzmi jak zaburzenie narcystyczne.

Była nuda, została zaspokojona w pełni, nie jest już wyzwaniem - więc nudzi a nawet irytuje znowu - no to czas na odmianę.

 

Narcyzi traktują ludzi zabawkowo-użytkowo...no dokładnie jak tutaj.

Przy tym umieją wcisnąć guziczki, żeby wywołać zainteresowanie i wyjątkowość - przed wyrzuceniem do śmieci.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, self-aware napisał:

Już 10 lat temu, gdy byłem w związku również czułem takie zduszenie, niechęć, nudę. Wtedy rozwiązaniem było tylko i wyłącznie rozstanie się i definitywne zakończenie znajomości. Podskórnie czuję, że tutaj skończy się tak samo, że będę musiał tą relację całkowicie zakończyć. Cholernie mi szkoda, nawet nie wiem co miałbym jej powiedzieć po tym wszystkim jaka była dla mnie spoko.

Nie lubisz szarych myszek, a na siłę próbujesz z nimi być bo naczytałeś się, że idealna kobieta to kobieta uległa. I masz konsekwencje, znudziła Ci się. Bywa. To jest przykre, a czy do odratowania? Raczej nie bo macie różne temperamenty. Temperament jest wbrew pozorom bardzo ważny, nie dla każdego szara myszka.

 

Jedna laska mnie wspierała była nawet miła, ale co z tego jak była nudna, mało spontaniczna i niezbyt inteligenta tak, że nie łapała mojego sarkazmu albo musiałem jej tłumaczyć film bo go nie rozumiała...  

 

Horoskop najlepiej opisuje, mój gust co do kobiet. Może masz tak samo.

Cytat

Horoskop Baran: Miłość

Wrodzona impulsywność sprawia, że zodiakalny Baran bardzo łatwo się zakochuje. Wystarczy, że zwróci uwagę na przedstawiciela płci przeciwnej, a od razu rusza "do ataku". Nie kryje się ze swoimi uczuciami i proponuje szaloną randkę, na którą najchętniej poszedłby natychmiast. Baran jest bowiem typem niezmordowanego podrywacza. Śmiało rozpoczyna rozmowę, roztaczając swój ognisty urok.

Cokolwiek zrobi w kwestii swojej miłości, jedno jest pewne: Baran nie zniesie rutyny. Jego związek powinien więc być fascynujący i utrzymany w tonie aktywnej przygody miłosnej. Jeśli natomiast dojdzie do stagnacji, Baran może się wycofać. Szare życie rodzinne nie jest jego marzeniem. On woli uprawiać sporty i działać, działać, działać... Ciągle musi się w jego życiu dziać coś interesującego. Ukochana osoba nie jest wykluczona z tej zasady.

 

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware nic w tym dziwnego. Chyba tak na prawdę nie da się zbudować czegoś trwałego od tyłka strony. Do długotrwałej relacji potrzebujemy szanować partnera.

 

Znalazłam się kiedyś w podobnej sytuacji. Dałam się poderwać, zdziwiona, że „taki” alfa do mnie podbija. Byłam jakiś czas po nieciekawym związku gdzie miałam mało dowartościowania. A tu nagle takie zabiegi w moim kierunku.  W miedzy czasie, przypadkiem podczas trwania tej relacji dowiedziałam się, że facet ma narzeczona i za 3 miechy ślub (sam mi o tym nie powiedział). My pracowaliśmy wtedy za granicą, narzeczona czyniła przygotowania w Polsce. Jak się okazało spodobałam się jemu, więc pomyślał zapewne, że jeszcze zanim założą mu kajdany.... Niestety sprawy się skomplikowały, ponieważ w międzyczasie on się zakochał. Jak wyszła ta sprawa z jego ślubem, to chciał porzucić swoją narzeczoną tylko żebym się zdeklarowała, że  z nim będę. Z kolei ta okoliczność tak mnie zniesmaczyła, że na pewno wiedziałam, iż nie chce z nim być.  Czułam też, że jego zauroczenie do mnie jest autentyczne no, więc jako osoba nielubiąca ranić innych, zrywałam więzi w sposób stopniowy. Doszło do takiej komedii, że on mnie przekonywał do związku ze sobą a ja go do pozostania ze swoją narzeczoną i wybicia sobie mnie sobie z głowy, bo ja to taka opcja niepewna jestem i nie wiadomi, co mi przyjdzie do głowy a ona go na pewno kocha ect… Umordowała się strasznie by wymiksować się z tego czegoś:D

 

Jak czujesz, że to nie jest ktoś dla Cb to tak jest. Poluzuj na spokojnie tą relację, dziewczyna skoro była z Tobą,  gotowała obiadki na pewno mocno wciągnęła się w Ciebie.  Nie określałeś się, nie naciskała żeby nie wypłoszyć, a i tak się wypaliło bo było zbudowane na niezbyt solidnym fundamencie. Takie sytuacje mogą boleć,  jednak na spokojnie odpłyń, potrzebujemy być z kimś kompatybilnym, a sam seks czy gotowanie obiadków tego nie załatwi.

Edytowane przez Anna
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Haj szybko opadł bo zrozumiałeś że ruchasz jakiemuś gościowi kobietę.

 

Podświadomie też wiesz że gdybyś stworzył z nią jakąś relacje, jak najbardziej też koleżeństwą inny bejc będzie ją posuwał. Bo skoro zdradza swojego faceta to tak naprawdę każdy może ją dymać.

 

A Twoja podświadomość reaguje w ten sposób.

To się nazywa poczucie winy, wyrzuty sumienia. Zwał jak zwał.

 

Gardzę takimi zachowaniami jak Twoje ale widzę że refleksja powoli przychodzi podświadomie...

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Iceman84PL

Jaka prowakacja?! Ja tam lubię weryfikować czyjeś poglądy. ;) 

Jak ktoś potrafi uzasadniać swoje poglądy, to potrafi znaleźć jeden plus w działaniu "opozycji". ;) (Prócz argumentu "one potwierdzają moją tezę!") ;)

A tak serio. 

Jak najbardziej - możesz nie lubić rozmów z kobietami (czasem się nie dziwię, baby naprawdę mogą pitolić bez sensu i nie mówiąc prawdy), ale : rady przyjaciela są potrzebne, ale spostrzeżenia wroga są wskazane! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, NoHope napisał:

na siłę próbujesz z nimi być bo naczytałeś się, że idealna kobieta to kobieta uległa

Uważam, że to jest nie do końca omawiane i ta kwestia może być głęboko myląca i wprowadzać w błąd oraz zadać dużo niepotrzebnego bólu, szczególnie kobiecie.

 

To kwestia na inny temat i jest niezwykle istotna.

W dużym skrócie:

Przy odpowiednim facecie uległa może rozłożyć skrzydła, przy złym wręcz umrzeć z dzieckiem w męczarniach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Przy odpowiednim facecie uległa może rozłożyć skrzydła, przy złym wręcz umrzeć z dzieckiem w męczarniach. 

Facet nie powinien być psychoterapeutą w relacji ani czekać aż kobieta rozłoży skrzydła bo często wcale ich nie rozkłada ba wręcz lubi swój sposób życia a robienie z szarej myszki leosi jest niefair. Do tego dochodzą różnice w temperamencie i inteligencji i nawet w seksie; ja wolę kobiety które dochodzą dopochwowo i które potrafią mieć 10 orgazmów w ciągu stosunku niż takie które mają problemy z dojściem. Po prostu źle się czuję. Lubię laski które są sarkastyczne, lubią pyskować i złapią cię za tyłek. Lubią wyjść do klubu się najebać, lubią spontaniczne wycieczki.

 

Raz laska zaproponowała mi układanie puzzli, na początku myślałem, że to żart. Ciągle jej coś proponowałem a ona nie bo x,y,z. Porażka. Nawet na koleżankę była zwyczajnie za nudna, mam ciekawsze koleżanki.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.