Skocz do zawartości

Poczucie zmęczenia, irytacji i wypalenia względem kobiety.


Rekomendowane odpowiedzi

@SzatanKrieger

Dzięki za dobre słowo, choć można spojrzeć na to z drugiej strony... Może faktycznie z mężem nie powinniśmy mieć dzieci, bo jesteśmy słabymi osbnikami (przyjmuję ten termin na rzecz dyskusji)? Silniejsze osobniki, w końcu radzą sobie w różnych warunkach (czyt.w różnych ustrojach/systemach). ;)

Nie umniejszam sobie, być może tak jest, ale to muszę ocenić na przestrzeni następnych lat. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że to po prostu przesyt. Koleżanka zapewne się zaangażowała, częściej niż Ty inicjuje kontakt, wychodzi z inicjatywą. A Ty podskórnie czujesz się do tego przymuszany... a człowiek z natury nie lubi być zmuszany i przed tym ucieka.

Pożądanie karmi się tajemnicą, niedopowiedzeniem i tęsknotą. Teraz już tego nie ma, do tego panna zaczyna Cię osaczać. 

 

Zapewne gdyby była badziej niedostępna to bardziej by Ci się nie chciało. Gierki nie wzięły się znikąd, taka nasza ludzka natura. Chcemy tego co niedostępne, a jeśli coś nam łatwo przychodzi to nie doceniamy tego. 

 

Pomyśl czym dla ludzi była siatka pomarańczy w PRL, a czym jest dzisiaj. Jeśli coś jest łatwodostępne to tego nie cenimy, choć to nadal ten sam "produkt".

 

Jeśli panna nie przystopuje (a podejrzewam, że gdy Ty zrobisz krok w tył to ona zrobi kolejny krok w Twoim kierunku) to kiepsko to widzę. Rozwiązaniem byłoby gdybyś okazał przy niej słabość, temperatura od razu spadnie 😉 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, self-aware napisał:

Ale moje FWB z nią nie wyklucza pracy nad sobą

Jak dla mnie to jesteś w całkiem toksycznej sytuacji, a w takich miejscach ciężko jest pracować nad sobą. Zresztą masz już przykład, bo cały czas piszesz że coś jest nie tak a nie wiesz co. Będziesz racjonalizował że to wszystko inne - ok, Twoja sprawa. Ciężko jest obiektywnie wąchać kwiatki będąc po kostki w gównie. Nie wiem jak laska która teraz opiera swój czas na kłamstwie może dawać Tobie pozytywną i zdrową energię. 

6 godzin temu, self-aware napisał:

Ale moje FWB z nią nie wyklucza pracy nad sobą

 

Edytowane przez Taboo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Ksanti said:

 

@self-aware

Pisałeś, że jesteś przeciętny czy poniżej, do tego nie szło Ci z kobietami przez lata. Przespanie się z Tobą przez laskę z odzysku, w długoletnim związku nie świadczy o tym, że jej się podobasz. Lepiej nie budować pewności siebie na tak miałkim gruncie. Sam wiem jakie to potem jest bolesne jak zderzy się z rzeczywistością na wolnym rynku a dysonans jest spory.

 

Facet nie wyrywa, a jedynie reklamuje. To laski podejmują decyzje czy się na coś zgadzają czy nie. Uznała że bezproblemowo upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu skok w bok + przystojny facet, ale w znudzonej relacji.

 

FWB prowadzi do związku, orbiterów lub dodatkowej puli genów. Zwłaszcza to ostanie jest to jedna ze strategii reprodukcyjnych kobiet. Pozwalają się zalewać przez dwóch a w środku w ciągu kilku dni toczy się wojna plemników. Niekoniecznie kochanek musi być tym przystojniejszym, bo różne są motywy. Chyba się zabezpieczałeś?

 

 

Jestem przeciętny, nie poniżej. Jak ogarnę dupę to nawet wyglądam nieźle. Ja sobie wmawiałem bardzo wiele złego na swój temat porównując się do czadów. Bardzo wiele. Może byłem jednym z najwięcej wmawiających sobie tutaj ludzi.

 

O tym, że jej się podobam świadczą reakcje. Tu nie ma czego opisywać bo to się widzi/czuje.

 

Kiedyś jak miałem mniej niż 20 lat to szło mi z kobietkami nienajgorzej wcale. Prawdą jest jedynie to, że przespałem lata 20-30 z kobietami bo przez część tego okresu nie robiłem nic a potem jak robiłem to już z przeoranym łbem.

 

W czasie relacji z tą kobietą znajomi mówili mi, że jestem jakiś promienny i inny.

 

I to jest bzdura, że tylko laski podejmują decyzję. Właśnie jedna z forumowych bzdur. Jeśli kobieta leci na Ciebie a Ty na nią nie to Ty podejmiesz decyzję, że nie. Ona nie będzie miała nic do gadania.

 

Co do ostatniego zdania no to ziom, proszę Cię :) Oczywiście, że się zabezpieczałem. Nawet dla beki pytałem jej co sądzi o seksie bez gumy to kategorycznie mi zabroniła. I dla niej i dla mnie dziecko z naszego seksu to byłby dramat ale nie będę wchodził już w szczegóły bo to w ogóle odbiega od tematu.

 

4 hours ago, johnnygoodboy said:

Cieszę się, że w taki czy inny sposób przekonałeś się jak szkodliwym, wyniszczającym mózg syfem jest blackpill.

Tak, to jedna z najgorszych rzeczy jaka spotkała mnie w życiu. Nie ma znaczenia ile jest w nim prawdy, nie daje kompletnie nic. Jest jak papierosy, tylko negatywny.

 

5 hours ago, johnnygoodboy said:

Pamiętam Twój pożegnalny post, był bardzo poruszający i przygnębiający, nie pozostawiający praktycznie żadnej nadziei

Mam nadzieję, że już nigdy nie napiszę nic podobnego. Nawet nie wszedłem w tamtem temat i nie chcę tego robić ani tego czytać.

 

5 hours ago, johnnygoodboy said:

Szczerze wątpię czy to poczucie zostanie zasypane, gdy te brakujące rzeczy uzupełnisz

Nie wiem ale wiem, że bez pieniędzy nie żyje się lekko. Bez względu na to czy one dadzą mi szczęście czy nie to lepiej je mieć. Poza tym dopiero zacząłem tamten temat, będę się powoli starał przechodzić przez wiele wątków mojej psychiki.

 

5 hours ago, johnnygoodboy said:

Według mnie brakuje Ci Stary miłości własnej, idziesz przez świat jak ten żebrak, który nie ma nic - i ja Cię rozumiem, bo ten brak bardzo mocno się czuje.

Dlatego zacząłem praktykowanie wybaczania i wdzięczności. Zobaczymy gdzie mnie to zaprowadzi.

 

5 hours ago, johnnygoodboy said:

Technika uwalniania jest na pewno pomocna, ale nie bierze pod uwagę tego jakie informacje niosą dla Ciebie emocje (a to zawsze jakieś niezaspokojone potrzeby, zawsze, czasem inne niż to na pierwszy rzut oka nam się wydaje)

Uwalnianie to jedno... staram się tym emocjom najpierw przyjrzeć i analizować dlaczego coś czuję. Może być tak, że będę starał się uwolnić (jeśli się da) nie tylko poczucie braku czegoś ale również poczucie potrzeby.

 

5 hours ago, johnnygoodboy said:

Ty bardzo byś chciał nie czuć, co rozumiem, bo miałem kiedyś podobnie, problem jednak w tym, że pozbywając się smutku pozbędziesz się też radości - znieczulica na własne emocje dotyczy ich wszystkich.

Wiem o tym, że nie da się nie czuć nic. Nie wiem gdzie mnie to uwalnianie zaprowadzi, nie wiem :)

 

5 hours ago, johnnygoodboy said:

Ból jest nieodłączną częścią życia i trzeba zbudować sobie z nim odpowiednią relację, czuć go i rozumieć. 

W jakim sensie zbudować odpowiednią relację?

 

5 hours ago, johnnygoodboy said:

Podoba mi się Twoje trzeźwe spojrzenie na siebie, brak kreacji, nie zwracanie uwagi na wizerunek - to dobry prognostyk na przyszłość. Wiedziałeś zapewne, że dostaniesz tu zjebkę za historię o bzykaniu zajętej kobiety, a mimo wszystko miałeś odwagę o tym napisać. 

Spodziewałem się, że będzie grubo w kontekście pojechania po mnie, natomiast szczerze to byłem zdziwiony tymi postami, że takim postem zniszczyłem tutaj swój wizerunek itd. Przecież na takim forum liczy się szczerość, inaczej te wszystkie rozkminy nie mają żadnego sensu. To jednak też ciekawa informacja w sumie, ciekawe ile osób tutaj ściemnia lub ukrywa w swoich historiach pewne rzeczy tylko po to aby lepiej wypaść. Mam teraz coś udawać tylko dlatego bo mam długi staż i sporo postów/plusów? Nonsens.

 

5 hours ago, johnnygoodboy said:

Jest jednak druga strona medalu - to kuszący sposób na uzyskiwanie atencji, co wykorzystywała nasza forumowa legenda blackpilla - uważaj na to ;) Taka atencja w żaden sposób nie „nakarmi” Cię wewnętrznie.

O to się nie bój. Czytanie tego wątku nie jest dla mnie przyjemnością, uwierz mi :)

4 hours ago, SzatanKrieger said:

Ale zanim to zrobisz zbadaj czy to nie w Tobie jest problem, a nie w niej.

Niby jak? To raczej koniec. Po prostu.

51 minutes ago, Taboo said:

Nie wiem jak laska która teraz opiera swój czas na kłamstwie może dawać Tobie pozytywną i zdrową energię. 

Szczerze mówiąc to w czasie naszej relacji ja nawet nie rozkminiałem tego, że ma faceta. Tak jakby nie istniał, po prostu. Emocjonalnie nic. Nie miałem poczucia żadnej wygranej nad nim jak to niektórzy, gdy uprawiają z czyjąś kobietą seks, nie miałem poczucia żadnej porażki. Jeśli już był chwilowo jego temat to z mojej strony normalnie, bez emocji.

 

Nie patrzyłem na nią przez pryzmat kobiety w związku.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, catwoman napisał:

Gierki nie wzięły się znikąd, taka nasza ludzka natura. Chcemy tego co niedostępne, a jeśli coś nam łatwo przychodzi to nie doceniamy tego. 

 

No dokładnie. Gonimy za tym co zakazane w porządku społecznym. Stąd wszystkie skoki w bok, brak zasad i honoru. Dodatkowo niedostępność podsyca pożądanie, jest większy ,,skok" dopaminowy, większa ciekawość do eksploracji. Kiedyś gdy mama kupiła paczkę czipsów czułem się podekscytowany, teraz czasami je spożywając nie czuję już tych podniet z konsumpcji.

 

Godzinę temu, catwoman napisał:

a człowiek z natury nie lubi być zmuszany i przed tym ucieka.

Nikt chyba nie lubi być zależny od kogoś, bo w pewnym stopniu jest jego niewolnikiem, w myśl zasady ,,niewolnik nienawidzi swojego pana" . Pan ma kontrolę nad osobą zależną(niewolnikiem) i może nim dysponować. Niewolnik czuję się osaczony i się boi, stąd częsta nienawiść i bunt wobec osoby sprawującej władzę i kontrolę.

 

Godzinę temu, catwoman napisał:

Pomyśl czym dla ludzi była siatka pomarańczy w PRL, a czym jest dzisiaj. Jeśli coś jest łatwodostępne to tego nie cenimy, choć to nadal ten sam "produkt".

Kiedyś większość miała w domu Pegazusa i był zadowolony, że grał w te nieco prymitywne gry typu Mario, czołgi itd. Teraz potrzeba wypasionych nowych komputerów,  by odróżniać się od reszty i dać sobie nową dawkę emocji. Mimo to, ja np. nie grając w gry obecnie( grałem i na Pegazusie i na PC) to z największym emocjonalnym ładunkiem pamiętam te stare gry, mimo iż teraz nie chciałoby mi się ich włączyć, bo to spowszedniało, stało się zbyt łatwodostępne.

Godzinę temu, catwoman napisał:

Pożądanie karmi się tajemnicą, niedopowiedzeniem i tęsknotą.

I w pewnym stopniu brakiem świadomości. Bo gdy wiesz, jakie są z tego konsekwencję, jesteś choć trochę uważny, to wtedy minimalizujesz ryzyko wystąpienia haniebnego czynu. Najgorsze, gdy oddajesz się mu w pełni, bez żadnej rozwagi, nie analizujesz, poddajesz się w pełni satysfakcji krótkoterminowej.

 

 

Godzinę temu, catwoman napisał:

Jeśli panna nie przystopuje (a podejrzewam, że gdy Ty zrobisz krok w tył to ona zrobi kolejny krok w Twoim kierunku) to kiepsko to widzę. Rozwiązaniem byłoby gdybyś okazał przy niej słabość, temperatura od razu spadnie 😉 

Oooo tak. Niech się wypłaczę, powie, że ma depresję i dodatkowo ma 100000 długu i niech mu pożyczy na spłatę zobowiązań. Szybko pożądanie i ,,miłość" odejdzie:D😃

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, catwoman said:

Myślę, że to po prostu przesyt. Koleżanka zapewne się zaangażowała, częściej niż Ty inicjuje kontakt, wychodzi z inicjatywą. A Ty podskórnie czujesz się do tego przymuszany... a człowiek z natury nie lubi być zmuszany i przed tym ucieka.

Pożądanie karmi się tajemnicą, niedopowiedzeniem i tęsknotą. Teraz już tego nie ma, do tego panna zaczyna Cię osaczać. 

 

Zapewne gdyby była badziej niedostępna to bardziej by Ci się nie chciało. Gierki nie wzięły się znikąd, taka nasza ludzka natura. Chcemy tego co niedostępne, a jeśli coś nam łatwo przychodzi to nie doceniamy tego. 

I może być tak jak mówisz... natomiast teraz raczej nie zmieniłoby to już nic gdyby stała się bardziej niedostępna. Już chyba po ptakach. I wydaje mi się, bo to w sumie w tym jest istota tematu, że gdyby ona nikogo nie miała to skończyłoby się to tak samo. I to mnie chyba najbardziej boli. Kiedyś, bardzo dawno temu już miałem relację, w której takie wypalenie nastąpiło. Nic się nie dało zrobić, pozostała jedynie frustracja. Zastanawiam się czasem jak to jest, że niektórzy ludzie są ze sobą np. 10 lat i jest całkiem ok. Ja z tego typu uczuciami sobie tego nie wyobrażam.

3 minutes ago, MarkoBe said:

Oooo tak. Niech się wypłaczę, powie, że ma depresję i dodatkowo ma 100000 długu i niech mu pożyczy na spłatę zobowiązań. Szybko pożądanie i ,,miłość" odejdzie:D😃

Miałem jeden bardzo trudny tydzień (nie będę tu już opisywał o co chodzi bo kompletnie inny wątek) i chociaż nie chciałem niczego okazywać to nie umiałem tego ukryć i ta jej temperaturka nie spadła :) Zatem nie zadziała to tak zawsze, bez względu na wszystko. A pieniądze też oferowała mi się pożyczyć, aczkolwiek zgadzam się, że to zdecydowana rzadkość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, self-aware napisał:
19 godzin temu, Wielokropek napisał:

Gdzie więc jest błąd?

Nie mam pojęcia gdzie, jak już wspomniałem wersja od Yolo jest najbardziej prawdopodobna i po prostu nic nie dałoby się tutaj zrobić. Wypaliło się i tyle

Powiem szczerze.

 

Ty używasz ludzi. Coraz bardziej świadomie.

Skutkiem tego jest ubożenie mentalne, które właśnie odczuwasz.

Ono będzie postępować.

 

Zawsze twierdziłam, by uważać na co sobie życzymy, bo "Ktosiek na górze" w swojej mądrości może nam to jeszcze dać ;)

 

Moim zdaniem tu żaden Hawkins czy ćwiczenie wdzięczności nie pomoże tylko naprawdę dobry terapeuta. 

No i zaprzestanie, ujmijmy to pewnego sposobu życia/myślenia- bo nie da się być w dwóch miejscach naraz.

 

Przepraszam, jeśli to zabrzmiało źle. Mam szczerą nadzieję, że gadam głupoty.

 

P.S. Od dłuższego czasu chciałam zadać Ci to pytanie:

Skąd to parcie na karierę? Co za tym stoi, jaka wizja Ciebie? 

Co takiego ma dać Ci ona, czego nie są w stanie dać inne obszary życia?

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.11.2021 o 09:00, self-aware napisał:

Pomogła mi też trochę w życiu, pomogła mi wyjść z apatii. Pomogła mi wyrzucić z głowy wszystkie kwadratowe szczęki i inne gówna tego typu (serio, zrzuciłem dzięki temu niesamowity balast, coś pięknego). Wiem, że wysoki przystojniak wymiata ale teraz czuję prawdziwie, że i z moimi kartami mogę mieć coś od życia (a dziewczyna całkiem niezła, z twarzy w miarę ładna, ładny uśmiech, ciałko szczupłe, tyłeczek fajny itd, do tego można pogadać na różne tematy, no równa babeczka). Dała mi do zrozumienia, że jestem fajnym gościem. Nie raz wspomniała, że inspiruje ją moje podejście do tego aby nigdy się nie poddawać. Te cechy nie sprawią, że na dyskotekach będę podrywał skutecznie, że na ulicy dostanę numery, ale gdy dam się poznać w jakimś kręgu lepiej, gdzie są kobiety, to mogę coś skutecznie podziałać. Dzięki mnie również usprawniła parę rzeczy w swoim życiu. Nie chcę już więcej mieć żadnych kwadratowych ryjów w głowie, wzrostów (jej facet jest ode mnie wyższy o 10cm a jednak ją poderwałem) ani żadnych beciaków, inceli, gymceli, czadów czy innych spierdolin

Co za chichot losu! Żadne siłownie, żadne pewności siebie, żadne tam poszukiwanie jakichś pasji, żaden samorozwój, żadne pierdolenie do lustra jaki to nie jesteś zajebisty. Zataczasz się od ściany do ściany. Musiała przyjść baba i w ułamku sekundy zrobiła to wszystko co wyżej napisałeś. Czy jest jakaś inna siła, która potrafi to całkowicie zastąpić?

  • Like 2
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, self-aware napisał:

 Zastanawiam się czasem jak to jest, że niektórzy ludzie są ze sobą np. 10 lat i jest całkiem ok. Ja z tego typu uczuciami sobie tego nie wyobrażam.

 

Pomijam już fakt, że nie masz (jak i ja) dostępu do tego co dzieje się w wielu LTRach (czyli związkach powyżej 3-4 lat jak już haj opadł) i że zazwyczaj pod masą lukru kryje się dużo śmierdzącego gówna ale fakt jest taki - nie rozumiesz, podobnie jak większość ludzi, czym są składowe udanego LTRu (czyli tu mowa o byciu razem 10, 20 i więcej lat), a są one strasznie proste:

 

1. Musicie mieć ze sobą o czym rozmawiać

2. Musicie się lubić jako ludzie

3. Musicie chcieć ze sobą przebywać 1 na 1

4. Musicie sobie na tyle ufać, że rozumiecie, iż czasem ktoś potrzebuje być samemu (w sensie - robić coś samemu)

5. Musicie mieć wspólne cele w życiu - np. dzieci, dom, dostatek ale także podróże, imprezowanie etc. - to już zależy od ludzi i ich charakterów

6. Musicie do siebie czuć pożądanie w sensie fizycznym - chodzi o to abyście byli w swoim typie i żebyście chcieli uprawiać seks ze sobą od początku, a nie dlatego że "Pani dostrzeże w Tobie wartość" albo Ty stwierdzisz "Ok i tak nic lepszego nie trafię"

 

Jeżeli tego nie ma - jedna ze stron ma dużą przewagę nad drugą i nie wchodzi się w związek albo żyje się w piekle bo "przecież trzeba z kimś być" - patrz pokolenie naszych rodziców / dziadków.

 

Natomiast podstawą LTRu nie jest:

1. Chęć zalepiania swoich problemów emocjonalnych - Ty to robisz

2. Chęć udowadniania sobie, że jesteś atrakcyjny dla płci przeciwnej - ta szmula z którą się bujałeś właśnie dlatego z Tobą była, Ty zresztą też z nią dlatego byłeś bo jakbyś czuł się atrakcyjny nie tknąłbyś zajętej kobiety bo czekałaby masa wolnych do wzięcia

3. Nareszcie ktoś mnie chce - masa ludzi wchodzi w związek bo nareszcie się ktoś nimi zainteresował - brzmi znajomo?

4. Seks - wielu ludzi myli pożądanie z tzw. "miłością" - trzeba mieć olbrzymi deficyt seksu w życiu aby wejść w związek tylko po to aby go uprawiać (w sensie głównego celu związku)

 

Czujesz już teraz gdzie są błędy?

Rozumiesz czemu jest tyle rozwodów, fikcyjnych małżeństw, szukania bolca "na boku" na Tinderze albo zdradzania swoich żon przez facetów?

Bo ludzie nie kumają, po co jest LTR i nie rozumieją, że jak nie przepracowali własnych problemów to lepiej żeby się z nikim nie wiązali bo tylko mnożą szambo jakie mają sami w głowie.

 

Wejść w związek jest w obecnych czasach bardzo łatwo, samotnych kobiet jest zatrzęsienie tylko problem polega na tym, że większość z nich ma to samo co większość mężczyzn - szukają emocjonalnego plastra na własne problemy a to tak nie działa.

 

Jeśli szukasz babki do związku to musisz czuć:

1. Pożądanie

2. Zaciekawienie daną osobą

3. Powiedzieć jej, po kilku tygodniach, "hej słuchaj mam propozycję - pojedź ze mną na tydzień-dwa tu i tu bo mam trochę dosyć tego zgiełku, pobądźmy trochę razem, ugotujmy / wypijmy / oglądnijmy /pochodźmy po górach / etc. razem" - i wtedy, kiedy będziesz z tą osobą 1 na 1 razem możesz stwierdzić czy ona Cię wk*rwia czy nie

4. Chęć przebywania - ale nie jak pies, który szuka swojego Pana ale po prostu ktoś kto lubi być z drugą osobą.

 

Możesz sobie sam odpowiedzieć co tam u Was nie zagrało (pomijając to, że ona jest w związku co jest żałosne :D ).

 

BTW - odejmij z większości 'związków" seks i zobacz co tam zostaje (patrząc od strony faceta)?

NIC.

 

No chyba, że szukasz mamusi, która Ci będzie matkować, powie Ci co masz w życiu robić, będziesz się mógł tam wypłakać itp itd. tylko, że to jest prosta droga do rozwalenia związku bo jeśli kobieta wchodzi w rolę Twojej matki = nie traktuje Cię jak mężczyznę.

 

I żeby było jasne -ja jestem za związkami i nie podzielam zdania kolegów, że kobieta jest tylko do seksu - seks jest ok ale to nie jest kwintesencja życia, a już na pewno nie życia razem.

 

Tu się zresztą kłania też jedno - jak się facet za wcześnie ożeni / właduje w LTR to potem właśnie jest ten płacz - że z żoną nudno, że on by chciał inne.

Z każdą jedną będzie to samo. Czarną, Azjatką, rudą, blond czy cokolwiek tam masz w głowie.

Seks jest zabawny na początku, potem pozostają 4 ściany i dwójka ludzi, którzy nie wiedzą o czym ze sobą gadać.

Jeśli szukasz seksu - nie musisz o tym myśleć, jeśli szukasz czegoś więcej, warto się zastanowić kim jest ten drugi człowiek.

 

 Been there done that.

 

PS Poważnie uważam, podobnie jak @johnnygoodboy, że czas pogadać z terapeutą bo nie ogarniesz tego wszystkiego sam. Z jednej strony nie da się Ciebie zmotywować do zmian bo będziesz coraz bardziej sfrustrowany (nie umiesz dealować z zazdrością o innych czyli albo ma Cię nakręcać albo to olewasz) z drugiej - męski, solidny opie*dol nie nastawi Cię do pionu tylko wbije w jeszcze większą czarną dziurę.

 

PS 2 I jeszcze jedno - Ty, jako facet, nie jesteś od latania za babą. Popatrz na naturę - samce są wielokrotnie (w wielu przypadkach) ładniejsze od sami bo muszą zaprezentować wartość aby kobieta (samica) chciała do niego przyjść. I teraz - żadnego latania za kobietą - Ty robisz krok do przodu, ona robi kolejny - klik - klak.

Nie robi kolejnego kroku - rezygnujesz i zwracasz się ku innym.

Nigdy inaczej.

Ona trzyma klucz do seksu, Ty trzymasz klucze do związku.

Ale najpierw - Twoje Klik - jej Klak, aż zaczniecie bić w mniej-więcej tym samym rytmie.

 

“Think about what you would want an interaction with a girl to be like
if there was no need to get sex. Let's say that sex was a given. You
did not need to do anything tricky or run 'game' to score. How would
you like that interaction to be?”
 

Juggler- From the Juggler Method

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 5
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware Nie przejmujesz się facetem tamtej bo Twoja moralność jest słaba, jesteś złym człowiekiem, dla siebie. Z moralnością jest tak, że jak raz człowiek zrobi coś źle np ukradnie coś to przesuwa się granica i wtedy człowiek pozwala sobie na więcej i więcej i więcej. Uważaj, w którą stronę przesuwasz granice. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, self-aware napisał:

To jest bardzo możliwe, że mój żal to po prostu tęsknota za hajem hormonalnym. Tylko nie rozumiem jednej rzeczy, skąd ta niechęć? 

 

Wydaje mi się, jak próbowałem Ci przekazać, że dociera coraz bardziej do Ciebie toksyczność takiego układu. Masz żal do siebie i do niej, na razie podświadomy ale już wyczuwalny. 

To było wczesniej maskowane przyjemnymi odczuciami. 

Bardzo trafna uwaga od @catwoman, całkiem prawdopodobny scenariusz.

Kiedyś, dawno temu opisała mi ten schemat w moim przypadku i wiem że miała rację jeśli chodzi o ten wycinek rzeczywistości. 

 

Tylko że.. to tak nie działa zawsze i z automatu. Jeśli są dobre warunki I fajne porozumienie to nie przeszkadza aż tak bardzo czyjeś wychodzenie przed szereg w kontakcie. A jeśli już, szuka się trochę samotności i wraca w lepszej kondycji.

 

To będzie przeszkadzać jeśli jest podszyte czymś niezdrowym albo jeśli podstawy były bardzo kruche. I tu nie wiem czy masz rację @Anna, bo oni przez rok tworzyli więź zanim poszli do łóżka. 

Ty chciałbyś dawnej przyjaźni i tej więzi właśnie, nie chcesz już seksu.

Przyznasz, że dosyć oryginalne jak na zdrowego faceta który jeszcze niedawno miał w tym temacie duże braki. 

 

Widzisz teraz, że problemem stał się seks. A stał się nim, bo wiesz że jest to robione czyimś kosztem a Twoja kochanka oszukuje jedną z najbliższych osób. 

 

Myślę że te czynniki- ustąpienie koktajlu hormonalnego, przesyt i podświadome odczuwanie fałszu na jakim się to opiera, wpływają na takie a nie inne odczucia. 

 

@Wielokropek

Nie sądzę żeby chodziło tu o świadomy wampiryzm, skąd takie przekonanie? 

No i uwaga z tym o co się prosi. Tak sobie myślę że kolega poszedł po najniższej linii oporu, ale chyba taka sytuacja nie była szczytem jego marzeń. 

 

@sargonz tym narcyzmem ukrytym to raczej nie, dla takich osób bardzo ważne jest jak odbierają je inni. Nie zaryzykowałby wiadra pomyj na głowę nawet od randomow w sieci, dla kruchego ego narcyza to wciąż odrzucenie. 

Edytowane przez Yolo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@niemlodyjoda Jak patrzę na udany LTR moich rodziców to oni większość tych warunków nie spełniali i nie spełniają. Pokolenie naszych rodziców i dziadków było bardzo pragmatyczne; małżeństwa musiały się dogadać a raz jest lepiej a raz gorzej. Oni też nie myśleli, że o ja to jestem za biedny żeby mieć dzieci, oni dzieci robili a później w trakcie dawali sobie radę.

 

Wydaje mi się, że nasi przodkowie mieli bardziej rozsądne podejście do małżeństwa, małżeństwo to zwykła umowa oparta na wspólnych celach. Tam nawet nie musi być wielkiej przyjaźni ważne tylko, żeby się nie pozabijać.

 

Natura nie stworzyła nas do długich monogamicznych związków więc prędzej czy później każdy związek się wypala raczej. Mam wrażenie, że obecny romantyzm i właśnie nierealistyczne oczekiwania są największym rozpierdalaczem relacji. Romantyzm mamy wszyscy zaszczepieni.

 

Wyjścia są dwa; albo regularnie zmieniasz partnerów albo akceptujesz stan wypalenia zyskując stabilność.

 

Obecnie mam tak z pracą nawet, 10 lat prawie i teraz powiedzmy, że spijam śmietankę ale pasja zniknęła, miłość zniknęła i staje przed wyborem czy się przebranżawiać czy zaakceptować ten stan braku ognia w zamian za dobre zarobki. Wybrałem to pierwsze.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Wielki Mistrz Zakonu napisał:

Musiała przyjść baba i w ułamku sekundy zrobiła to wszystko co wyżej napisałeś

Ona mu tylko dała fałszywego dopingu. Jest w tym trochę plusów, bo przeskoczyły pewne bariery mentalne w mózgu, ale robota się przez to nie zrobiła. 

Edytowane przez Yolo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nie oszukujmy się LTR są po to by wspólnie gromadzić majątek by go przekazać dzieciom. Nie widzę sensu LTR jak nie masz dzieci, lepiej mieć przyjaciół jak @mac przyjaciele są bardziej pewni niż partner. Ba LTR bez dzieci moim zdaniem prawie pewne, że się rozleci w tych czasach.

 

Ludzie naturalnie żyją w klanach i więzy rodzinne międzyinnymi są formułowane po to by wspólnie się bogacić i zyskiwać władzę. Tak żyją najbogatsze rodziny na tym świecie jak rothschildowie. Nie da się zbudować bogactwa dużego i stabilnego wciągu jednego pokolenia. FB dzisiaj jest jutro go nie ma, takie rodziny jak rothschildowie będą sprawować władzę długo po FB. U rothschildów z tego co wiem to małżeństwa dalej są aranżowane.

 

Historia Rothschildów z resztą zaczyna się od żyda bankiera który wysłał swoich synów by założyli banki w różnych krajach i oni dopiero tak naprawdę stworzyli potęgę tego rodu a później to już historia. Wojna o pieniądz autorstwa Hongbing Song, polecam.

Edytowane przez NoHope
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Yolo napisał:

Nie sądzę żeby chodziło tu o świadomy wampiryzm, skąd takie przekonanie? 

Może odpowiem, po tym jak autor odpowie mi o co chodzi z tą karierą. Jego słowami.

Wampiryzm to jest na ten moment zdecydowanie za duże słowo. Nie użyłam go, pozostałam przy "używaniu".

25 minut temu, Yolo napisał:

Wydaje mi się, jak próbowałem Ci przekazać, że dociera coraz bardziej do Ciebie toksyczność takiego układu.

"takiego układu"- nie zaś siebie samego. Nie chodzi o moralność.

Tu jest wyrażone pewne przyzwolenie. Nie wiem, jak mam to inaczej opisać, bo to tylko przeczucie, dlatego sama napisałam, że mogę gadać głupoty.

 

20 minut temu, Yolo napisał:

tym narcyzmem ukrytym to raczej nie, dla takich osób bardzo ważne jest jak odbierają je inni. Nie zaryzykowałby wiadra pomyj na głowę nawet od randomow w sieci, dla kruchego ego narcyza to wciąż odrzucenie. 

Ty miałeś do czynienia z narcyzmem ukrytym w dość zaawansowanym stopniu. W tak zaawansowanym, że gdy spotykała formę osoby do której sama dążyła, atakowała z całym dobrodziejstwem inwentarza- i wszystko wychodziło na wierzch. 

Zaburzenia się kształtują. Latami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Yolo napisał:

To będzie przeszkadzać jeśli jest podszyte czymś niezdrowym albo jeśli podstawy były bardzo kruche. I tu nie wiem czy masz rację @Anna, bo oni przez rok tworzyli więź zanim poszli do łóżka. 

Nie wiem do jakiego fragmentu mojej wypowiedzi się odniosłeś, ale chyba do tego: " Ta relacja była zbudowana na deficytach obu stron, w tym pusta, nie dążyła do niczego i to było określone od początku. Nie wiem czy z obu stron, ale tak na prawdę zabrakło autentycznej chęci do bycia razem już na samym początku, bo narzeczony to jeszcze nie rodzina z dziećmi i realne uwikłanie. Taki psychologiczny koniec w tych okolicznościach to naturalna konsekwencja"

 

A wiec, owszem oni  tworzyli wieź lecz kumpelską, a nie relację ukierunkowaną na bycie razem. Potem to się przekształciło w sex spotkania, gdzie zaistniały też pewne warunki niepisanej umowy, ograniczające jakiekolwiek ich dążenia wykraczające poza sferę bzykania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Wielokropek napisał:

"takiego układu"- nie zaś siebie samego. Nie chodzi o moralność.

Tu jest wyrażone pewne przyzwolenie. Nie wiem, jak mam to inaczej opisać, bo to tylko przeczucie, dlatego sama napisałam, że mogę gadać głupoty.

No tak, ale to wynika z siebie. W toksycznym układzie są osoby drenujące nas w jakiś sposób z energii.

Nie dojdziemy proporcji tej sytuacji, ale można zakładać że u obojga było nieciekawie. Wiemy to o @self-awarebo sam o tym pisał, z tą kobietą też coś nie tak skoro uwikłała się w coś takiego. 

 

9 minut temu, Wielokropek napisał:

Ty miałeś do czynienia z narcyzmem ukrytym w dość zaawansowanym stopniu

Tam w grę wchodziły jeszcze inne rzeczy i tak naprawdę czort wie co wychodziło z czego. Cała ta historia to dosyć ciekawy wątek do analizy. 

11 minut temu, Wielokropek napisał:

gdy spotykała formę osoby do której sama dążyła, atakowała z całym dobrodziejstwem inwentarza

 

To też ciekawe i sam nie wiem czy chodziło o zwalczanie konkurencji, czy o zasadę lustra.

Sam byłem mocno uprzedzony do tamtej osoby, choć po jakimś czasie przeszło. 

 

3 minuty temu, Anna napisał:

Nie wiem do jakiego fragmentu mojej wypowiedzi się odniosłeś,

Miałem w głowie Twoją wypowiedź o kruchych fundamentach. 

Chyba myśleliśmy o czymś innym i oboje słusznie. Tam była jakaś więź, ale niekoniecznie wystarczająca by utrzymać kierunek w którym poszli. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Yolo napisał:

Nie dojdziemy proporcji tej sytuacji, ale można zakładać że u obojga było nieciekawie. Wiemy to o @self-awarebo sam o tym pisał, z tą kobietą też coś nie tak skoro uwikłała się w coś takiego. 

Fakt, bardzo się o niej i jej wpływie- rozpisał. Nic w tym złego.

Tylko, że jego ocenę siebie samego, ja muszę gdzieś zbierać i się trochę "domyślać". Układać. Mało jej trochę i jest rozrzucona.

Jakby niespecjalnie go obchodziła- bo tam gdzie uważa, że trzeba- tam jest dokładny.

Zamiast nad tym siąść są tylko powtarzane mantry- "skupiam się na karierze", "ona zrobiła dla mnie to i tamto".

 

Ja wiem, że sytuacja średnio świadczy o obojgu. Tylko dlaczego ja więcej słyszę o obcej babie, niż o nim?

 

14 minut temu, Yolo napisał:

sam nie wiem czy chodziło o zwalczanie konkurencji, czy o zasadę lustra.

A to się wyklucza?

Edytowane przez Wielokropek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Wielokropek napisał:

Tylko, że jego ocenę siebie samego, ja muszę gdzieś zbierać i się trochę "domyślać". Układać. Mało jej trochę i jest rozrzucona.

Chodziło mi o postawę @self-awareprzed tym zanim zrobił sobie przerwę, o tym pisałem i z tego tamte wnioski. U niego było wtedy mocno nieciekawie. 

 

14 minut temu, Wielokropek napisał:

Jakby niespecjalnie go obchodziła- bo tam gdzie uważa, że trzeba- tam jest dokładny.

A ja myślę że tam jest sporo rzeczy, których @self-awareaware nie chce ujawniać żeby wątek nie zmienił się w gównoburzę i dlatego uważa. Choć można się domyślać tego i owego.

Ale pieron wie.

 

14 minut temu, Wielokropek napisał:

Zamiast nad tym siąść są tylko powtarzane mantry- "skupiam się na karierze", "ona zrobiła dla mnie to i tamto

Chyba ten wątek to też próba zracjonalizowania kiepskiej sytuacji i próba wybaczenia sobie.

Może takie kontrolowane autodafe. Nie wiem.

 

14 minut temu, Wielokropek napisał:
26 minut temu, Yolo napisał:

sam nie wiem czy chodziło o zwalczanie konkurencji, czy o zasadę lustra.

A to się wyklucza?

 

Może nie wyklucza, pierwsze wydaje się bardziej świadomym działaniem i już z wyższej półki spierdolenia. Ale to moze moje subiektywne skojarzenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, self-aware said:

I w tej irytacji i zmęczeniu nie miałem problemu z chęcią bzykania się?

Napracowałeś się nad tym postem.

 

Nie miałem.

Irytacja i zmęczenie brały się z tego, że od jakiegoś momentu namówienie jej do bzykania zaczęło być trudnym i długotrwałym zadaniem.

Za to działała na mnie jak nikt.

Zgranie feromonów czy inny diabeł.

To właśnie mnie przy niej trzymało.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Yolo napisał:

U niego było wtedy mocno nieciekawie. 

Czytałam. Na pewno było nieciekawie w porównaniu do wizji siebie jaką w sobie ma. 

Tym gorzej, że faktyczne potrzeby trzeba nie dość, że rozpoznać, to jeszcze - je wybrać.

 

4 minuty temu, Yolo napisał:

A ja myślę że tam jest sporo rzeczy, których @self-awareaware nie chce ujawniać żeby wątek nie zmienił się w gównoburzę i dlatego uważa. Choć można się domyślać tego i owego.

Ale pieron wie.

A widzisz, to też jest opcja. Napisałam przecież, że mogę- i nawet mam nadzieję- że piszę głupoty. Ja nie wyrocznia, po prostu coś zwróciło moją uwagę i tyle.

@self-aware jam blondynka, nie zapominaj o tym; pukle zobowiązują ;) 

7 minut temu, Yolo napisał:

Może nie wyklucza, pierwsze wydaje się bardziej świadomym działaniem i już z wyższej półki spierdolenia.

O, fajnie by było, gdyby tak to poukładać jak schodki ;) 

A co, jeżeli powiem Ci, że tchórz- jak to tchórz po prostu uwielbia walczyć w większej sprawie niż on sam, bo to nie dość, że daje dodatkowego kopa, możliwość szybkiej ucieczki to i do tego- poczucie przynależności, którego tak brakuje? Co wtedy?

Czy w umyśle kogoś takiego chodzi o prostackie napieprzanie się, czy już o ideę, która obejmuje innych i której tylko- on- jest dziwnym trafem-wyrazem? Wiadomo, jest na tyle wrażliwy, by reagować? ;)

Zwalczanie konkurencji? To się staje niejako obowiązkiem moralnym, które dodatkowo pełni rolę zaprzeczenia, przed sobą samym.

Ja nią/nim jestem- tylko kimś dokładnie przeciwnym. I dlatego tak właśnie przyciąga- raz, po raz. ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarówno w zoo jak i w więzieniu można zauważyć wzrost agresji wobec współlokatorów.

Odczuwasz irytację, która imo nie jest wcale tak prosta do diagnozy bo opiera się na Twoim osobistym uwarunkowaniu oraz dynamice relacji.

Możesz to rozkminiać naprawdę długo i głęboko a zawsze znajdzie się nowy trop.

 

To, że związek jak sama nazwa wskazuje odbiera pewną dozę niezależności dając w zamian inne atrakcje jest chyba oczywisty dla większości.

Każdy ugania się za emocjami, które lubi i unika tych, których nie lubi, wykorzystujemy całą otaczająca nas rzeczywistość do tego i moim zdaniem próba zmiany tego automatu jest bez sensu. Możemy po prostu nie utożsamiać się tak bardzo z tym i uwolnić trochę energii na samodzielność co jest o tyle trudne, że wymaga odwagi pójścia pod prąd nawyków czyli stanięcia oko w oko z każdą emocją aż stanie się dla nas jasne, że one powstają i się wypalają sygnalizując zmiany i lawirując między nimi wpadamy jak chomik w kołowrotek.

 

Samodzielność jest o tyle trudna, że nie mamy kompasu, wolność jest dezorientacją skupioną na „teraz”.

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pożegnalnym poście autora widziałem strapionego smutnego czlowieka ktory gdzies zagubił sens parcia naprzód z racji jakichs swoich urojonych ułomności. 

 

Serducho ściskał tak jakby żal jak się czytalo tamten esej.

 

 

Jednak autor po prostu potrzebował poruchać, nagle wszystko mu się troche odmienilo i niby na lepiej.

 

Nawet nie swoją szparę, tak jakby nie mogl poszukać czegoś lepszego

Edytowane przez Wincenty
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Wielokropek napisał:

Na pewno było nieciekawie w porównaniu do wizji siebie jaką w sobie ma. 

Tego nie wiem i Ty też nie możesz wiedzieć. Na pewno nie pomagają Twoje dosyć ostro spolaryzowane filtry.

 

14 minut temu, Wielokropek napisał:

A co, jeżeli powiem Ci, że tchórz- jak to tchórz po prostu uwielbia walczyć w większej sprawie niż on sam, bo to nie dość, że daje dodatkowego kopa, możliwość szybkiej ucieczki to i do tego- poczucie przynależności, którego tak brakuje? Co wtedy?

 

Nic wtedy, to czywiste.

Ludzie uciekają przed sobą w różne rzeczy, można założyć że każdemu z nas się to zdarzyło. 

Robimy to tym bardziej, im więcej nas przytłacza. 

Nie wiem czy "tchórz" to dobre określenie, bo tu często po prostu brakuje świadomości i narzędzi. 

O tym konkretnym przypadku nie będę się rozpisywał bo po pierwsze, musiałbym wyjść z informacjami z którymi wyskakiwać nie chcę, po drugie nie mam monopolu na wiedzę a w tym przypadku na bezstronność, co jest kiepskim połączeniem. 

20 minut temu, Wielokropek napisał:

Czy w umyśle kogoś takiego chodzi o prostackie napieprzanie się, czy już o ideę, która obejmuje innych i której tylko- on- jest dziwnym trafem-wyrazem? Wiadomo, jest na tyle wrażliwy, by reagować? ;)

Chyba jedno i drugie. To pierwsze, czyli głód emocji I to drugie jako ładne opakowanie, czasem nieświadomie.

 

22 minuty temu, Wielokropek napisał:

Ja nią/nim jestem- tylko kimś dokładnie przeciwnym. I dlatego tak właśnie przyciąga- raz, po raz. ;) 

 

Nie rozumiem tego. Albo rozumiem w taki sposób, że znacznie coś upraszczasz nie mając wielu danych ale potrzebując analizować. 

Gdybam, bo nie wiem za bardzo o co Ci chodzi.

Jeśli chcesz rozwinąć, może w innych wątku. Tu zaczynamy koledze powoli spamować. 

 

26 minut temu, icman napisał:

Samodzielność jest o tyle trudna, że nie mamy kompasu, wolność jest dezorientacją skupioną na „teraz”.

Mądre słowa, choć niekoniecznie,nie musi tak być. 

Chyba opisałeś pierwsze fazy, zagubienie po odrzuceniu starego. Ale potem możemy sobie wyznaczyć kierunek i się go trzymać. 

 

Nie da się przeżywać życia odrzucając zewnętrzne uwarunkowania bo to one nas zbudowały i zrobienie tego od nowa jest niewykonalne i nie bardzo ma sens.

Poza tym gdyby się naprasdę udało, pozostaje trwanie w bezruchu, ruch nie ma sensu. 

 

Można rozpoznać i odrzucić rzeczy które kierowały w stronę, w którą nie chcemy iść. Mieć świadomość co do reszty i cieszyć się procesem, modyfikować wg uznania i możliwości.

 Chyba o to by chodziło. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.