Skocz do zawartości

Zostawilibyście partnerkę, gdyby pojawiła się chętna, atrakcyjniejsza, młodsza ?


Zostawilibyście partnerkę, gdyby pojawiła się chętna, atrakcyjniejsza, młodsza ?  

85 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Zostawilibyście partnerkę, gdyby pojawiła się chętna, atrakcyjniejsza, młodsza ?

    • Tak
      23
    • Nie
      46
    • Nie wiem
      16


Rekomendowane odpowiedzi

Życie uczy pokory. Czasami bardzo długo i bywa, że boleśnie. Najwięcej czasu chyba zajmuje lekcja w dawaniu gwarancji za samego siebie, jak co niektórzy tutaj. Ale zdaje się wyłącznie (jak twierdził swego czasu Kundera) w języku czeskim istnieje takie słowo jak "lítost". I jak to często z czeskim bywa - jest dla Polaka całkowicie mylące. Otóż oznacza mniej więcej tyle, co "poczucie własnej nędzy". Owa nędza towarzyszy nam od kołyski aż po grób. Towarzyszy, bo jest w nasz los wbudowana. Lecz szczęśliwie, własne zarozumialstwo, pyszałkowatość i nieskrywane pragnienie bycia lepszymi od innych (nie bez przyczyny mamy się za mądrzejszych i bardziej inteligentnych od reszty populacji) i wywyższania się - w prostym odruchu obronnym, prowadzi nas wprost w centrum okrężnicy, skazując na ignorowanie i wypieranie "litosti". Więc dawanie gwarancji za samych siebie, jest wyłącznie maskującym własną denność pustosłowiem, generowanym przez umysłowość nastolatka/i. 

 

ps. Nie zamierzam tu nikogo obrażać, wskazuję tylko, jak biegunowo dalecy są niektórzy, chełpiący się samorozwojem i świadomością, od samopoznania. Szczególnie, nie mając cienia pojęcia o szczegółach cudzego życia. Można im niby życzyć tylko powodzenia ale byłoby to życzenie życia w błądzeniu po omacku, w przekonaniu nie bycia niewidomymi. 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, deomi napisał:

@PyrMen Ale wkrecasz, że to na zawsze, bedzie slub, dzidzius  i i loveyou forever? Czy jednak maja swiadomosc że to na chwile?

Wielu się to nie spodoba..ale mówię to co chcą usłyszeć..

To przerażające jak większość kobiet łyka wszystko jak pelikany.

 

Znacznie skraca to czas do konsumpcji..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat potraktowany na początku dość złośliwie, z politowaniem, czy nawet z żałością. 

Jak dla mnie temat nie taki śmieszkowaty. Już jeden mężczyzna prowadził ze mną relację polegającą na tym, że ja miałam być partnerką, kucharką, czy matką jego dzieci, a prawdziwego spełnienia seksualnego szukał gdzie indziej (u kobiet, które były wizualnym przeciwieństwem mnie). 

Ale tu nie o żale, co o perspektywy chodzi.

 

Mam możliwość rozmawiać z mężczyznami, którzy z różnych powodów odeszli od żon/wieloletnich partnerek, bo "przy okazji" poznali młodszą, atrakcyjniejszą (powiedzmy, że rzekomo na etapie poznania nowej partnerki nie kierowali się wyglądem owej pani...). 

Większość z tych mężczyzn mówi o "nowej energii w moim życiu", "ona dała mi się poczuć MŁODYM, MĘSKIM". 

Zawsze zmiany popycha do przodu SILNY BODZIEC (duże pieniądze, atrakcyjni ludzie, możliwość sprawowania kontroli). Trzon decyzji/powody dla których ostatecznie decydujemy się na zmiany mają wiele, wiele "korzeni" (od rutyny dnia codziennego po skrywane i chowane żale/emocje/uczucia gromadzące się przez wiele, wiele lat). 

 

Prowadzenie związku, czy rozstawanie się jest TRUDNĄ sztuką, która nigdy nie da nam 100% założonych celów/konsekwencji. 

 

Relacje nigdy nie są takie same. Po coś są w końcu etapy. Ludzie się na poszczególnych etapach zmieniają (obie strony zawsze się zmieniają). Wszystko zależy od ustalanych granic i celów w danej relacji.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A moje przemyślenie brzmi: Jak bym był w LTR z partnerką i dziećmi to gdyby natrafiła się młodsza i ładniejsza chętna to ewentualne zostawienie żony byłoby w dużej mierze uwarunkowane podejściem żony do relacji. Gdyby była ciepła i dobra zaangażowana, to bym nie zostawił, ale jak by w domu było tylko sAmbo, o ciągle pretensje to nie zastanawiałbym się ani minuty. Tak naprawdę każdy facet powinien takie baby zostawiać jak trują i zrzedA nic nie dając uzdrowiłoby to rynek 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że pytanie do Panów, ale napiszę ze swojej perspektywy, skoro już w tym dziale temat się pojawił ;) 

Tak zupełnie szczerze, to wszystko by zależało od okoliczności.

Bo mówi się, że jeśli się kogoś kocha, to po grób. A jak życie pokazuje, to niekoniecznie jest prawda, bo uczucia potrafią się zmieniać w czasie. Czasem można się zwyczajnie pomylić. A czasami, ta druga osoba może okazać się zwyczajnie niewarta naszych uczuć.

 

Wtedy myślę, że nie ma sensu męczyć się z kimś dla zasady i lepiej poszukać sobie kogoś, kto będzie nas kochał i szanował, jak na to zasługujemy. W imię miłości nie warto znosić np. braku szacunku, czy tego, że ktoś przestaje się starać, bo niby w jakim celu?

Tak samo oczywiście, bycie z kimś dla nas dobrym z samej litości i tak prędzej, czy później zraniłoby tą osobę.

 

Ale jeśli generalnie wszystko by grało, to, nie, nie zostawiłabym.

A to dlatego, że atrakcyjnych osób jest bardzo wiele. Ale czy to znaczy, że będziemy się z tą osobą dobrze dogadywać, że będzie nam się razem dobrze żyło? No właśnie, nie.

Statystycznie większość związków się jednak rozpada, biorąc pod uwagę fakt, że ponad 1/3 małżeństw kończy się w Polsce rozwodem, a większość par rozstaje się jeszcze przed ślubem. 

Więc jeśli te pierwsze motylki zdechną ( a zdychają zwykle w przeciągu 2 pierwszych lat), to jest duże ryzyko zawodu miłosnego.

Zauroczenie, to jedna wielka chemia w mózgu, która potrafi nieźle otumanić i sprawić, że podejmie się błędną decyzję.

Samo kierowanie się rozsądkiem w stylu "to jest dobra partia, więc bierę", też  prędzej, czy później nie skończy się dobrze.

 

Więc jeśli już ma się to swoją "połówkę" i czuje, że to jest właśnie to, myślę że najlepiej ograniczyć w miarę możliwości kontakt z osobami, które czujemy, że mogłyby nam namącić w głowie, bo człowiek, jak wiadomo, istota ułomną jest i może się to okazać silniejsze.

A ta atrakcyjna osoba, może równie dobrze stać się po jakimś czasie dla nas nieatrakcyjna, albo zwyczajnie coś tam nie zagra, co jest nawet statystycznie, bardzo możliwe.

 Nie mylić oczywiście tego z sytuacją, kiedy to partner "każe" to nam zrobić, bo mu się coś tam ubzdurało, bo jest to toksyczne zachowanie. No chyba, że sami czujemy, że ma on rację ;).

 

 

 

@deomi- A tak BTW, sam temat z sensem (bez przeinaczania liter oczywiście), ale te "wizualizacje dla ułatwienia mnie rozwaliły :D  

Edytowane przez Angel_Sue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.09.2022 o 09:25, Mmario napisał:

ale jak by w domu było tylko sAmbo, o ciągle pretensje to nie zastanawiałbym się ani minuty.

W tym rozumowaniu jest jeden problem. Otóż kiedy poznajemy atrakcyjną/atrakcyjnego kandydata, nasz wewnętrzny szympans jest tak zgrzany, że obrzydza nam obecnego do tego stopnia, że mamy wrażenie że żyjemy  z nim w jakimś piekle. Ot taki trik mateczki umysłu ku chwale mateczki ewolucji.

 

Dlatego zawsze musimy mieć na uwadze, czy nie jesteśmy robieni w przysłowiowe jako, najlepiej kończyć relację kiedy jest źle, a nie, kiedy pojawia się ktoś nowy, bo często it's a trap.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, sol napisał:

W tym rozumowaniu jest jeden problem. Otóż kiedy poznajemy atrakcyjną/atrakcyjnego kandydata, nasz wewnętrzny szympans jest tak zgrzany, że obrzydza nam obecnego do tego stopnia, że mamy wrażenie że żyjemy  z nim w jakimś piekle. Ot taki trik mateczki umysłu ku chwale mateczki ewolucji.

 

Dlatego zawsze musimy mieć na uwadze, czy nie jesteśmy robieni w przysłowiowe jako, najlepiej kończyć relację kiedy jest źle, a nie, kiedy pojawia się ktoś nowy, bo często it's a trap.

Instynkty bardzo silne w nas, i faceci i kobiety słonia się na atrakcyjnych ludzi, nawet będąc w związkach. Raz majac okazję na ładniejsza same nie poszedłem za tym, bo byłem uczciwy (może frajer) ale nie mówię że w przyszłości nie pójdę.... Teraz wiem, że statystyczna kobieta nie miałaby sentymentów, to i ja nie wiem jak będzie w przyszłości, wraz z rozumieniem zasad relacji człowiek widzi, że uczciwość w tym świecie niewiele znaczy, a kobieta jak znajdzie lepsza szansę to prawie zawsze pójdzie w długą, więc czemu ja miałbym zrobić inaczej, inna sprawa że ktoś już tu pisał, s eu sąsiada trawa bardziej zielona, a troszkę ładniejsza pupa nic nie gwarantuje....

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Angel_Sue napisał:

Więc jeśli już ma się to swoją "połówkę" i czuje, że to jest właśnie to, myślę że najlepiej ograniczyć w miarę możliwości kontakt z osobami, które czujemy, że mogłyby nam namącić w głowie, bo człowiek, jak wiadomo, istota ułomną jest i może się to okazać silniejsze.

Dokooptowywania połówek raczej nie polecam, ale warto być świadomym tego o czym piszesz.

 

Mi się wydaje, że  dopóki nie podejmie się świadomej decyzji, że ta a nie inna osoba, takie myśli będą się kołatać po głowie. Dopiero ugruntowanie w sobie wyboru, odcina inne możliwości.  Czasami ludzie nawet w małżeństwach nie decydują się realnie na bycie z sobą. Jak nie ma dążenia stale, do dobra jakim jest trwałość tej konkretnej relacji, pracy nad tym i dochodzi wzbudzanie w sobie pierdyliardu dylematów i wątpliwości to runie, wystarczy, że pojawi się inna opcja.  Czyli trwałość relacji to też budowanie własnej postawy.

 

A zresztą niekoniecznie inna opcja, nie rozwinie się relacja gdzie ludzie się podważają, nie zauważają drugiego. Tak tylko  oddalą się od siebie, choć czasami zostaną  właśnie bo nie ma innej opcji, albo jest kredyt, zasłonią się dziećmi czy czymś innym. Można się utopić na płytkiej wodzie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, SamiecGamma napisał:

 

LOL. Przecież ty nie wierzysz w relacje romantyczne... 🤦‍♂️😅

A gdzie tak napisałam? 🤔
Wierzę w relacje romantyczne, a to, że są rzadkie, trudne i wymagają obustronnych starań, to odrębna kwestia o której warto mówić.

 

Niemniej, na logikę - po co być w relacji z kimś, kto byłby skłonny odejść bez mrugnięcia okiem. Przecież to całkowite obdarcie się z godności i szacunku do samego siebie.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś się zarzekałem, że nie. Doświadczenie podpowiada, że w wyjątkowych okolicznościach byłbym skłonny to zrobić. Mając to szczęście mogę zadbać by te okoliczności nie doszły do skutku. 

 

Gdybym natomiast miał dużą potrzebę różnorodności to poszukałbym partnerki, która uważa inne kobiety za atrakcyjne byśmy mogli wspólnie z nimi randkować. 

 

Gdzieś w komciach na yt użytkownik pochwalił się radą babci  "Przegrasz relację dokładnie tak jak ją wygrałeś, dlatego wybierz mądrze strategię zwycięstwa." 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.