Skocz do zawartości

Długi związek, chęć czegoś więcej.


Rekomendowane odpowiedzi

Na początku powiem, że jestem zdziwiony, bo trochę szukałem ale nie znalazłem podobnego tematu. 

 

Sytuacja wygląda tak mam 22 lata, jestem w związku od 3,5 roku, a wcześniej miałem jedną partnerkę 2 lata. Przerwa pomiędzy tymi partnerkami trwała około roku i w tym czasie jedyne co to jakieś całowanie, żadnego seksu, więc miałem w swoim życiu tylko 2,5 partnerki seksualne (dlaczego 0,5 o tym zaraz)

 

Notorycznie mam myśli o tym, że chciałbym spróbować czegoś innego. Seks mamy naprawdę super, przez pewien okres czasu myślałem, że to przez porno. Myślałem, że to powoduje u mnie chęć czegoś więcej, ale po odstawieniu go na 1,5 miesiąca, akurat wtedy nie widzieliśmy się przez 2 tygodnia, po powrocie było super jak za pierwszym razem, ale po 2 dniach myśli zaczęły wracać. Około rok temu padł pomysł trójkąta, troche z jej inicjatywy, troche z mojej. Koleżanka która została wybrana, to taka z którą moja dziewczyna kiedyś szalała na imprezie, to był moment w którym myślałem, że pogodzę stabilny związek z chęcią czegoś więcej. Trójkąt skończył się tylko na podwójnym lodzie, bo moja dziewczyna nie chciała abym ja z nią cokolwiek więcej robił. Niestety, mojej dziewczynie po fakcie się to nie spodobało i powiedziała, że nigdy więcej. (Rozmawialiśmy o tym przed i nie miała żadnego problemu, żebyście nie pomyśleli, że ją namówiłem na siłę. Sama chciała)

 

Jestem z tych niebrzydkich, wysportowany i nigdy nie miałem problemu z dziewczynami, kwestia sytuacji w jakiej jestem wynika bardziej z tego, że w tym okresie wolności wolałem szaleć w męskim gronie niż szukać dymania. 

 

Do sedna. Jak na razie jestem w stanie te myśli odbijać, ale ile można. Boje się, że skoro teraz mam takie myśli to co będzie za parę lat, jak przyjdą obowiązki, mniej seksu itp. Boje się, że na starość będę żałował, że nie spróbowałem czegoś innego. 

 

Zastanawia mnie też czy podupczenie sobie troche panienek da mi spokój. Czy jest taki moment, że powiem fajnie było czas na stabilizacje, czy takie myśli będą całe życie? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

> .... w tym okresie wolności wolałem szaleć w męskim gronie niż szukać dymania.


To był życiowy błąd.

 

 

 

> Do sedna. Jak na razie jestem w stanie te myśli odbijać, ale ile można. Boje się, że skoro teraz mam takie myśli to co będzie za parę lat, jak przyjdą obowiązki, mniej seksu itp. Boje się, że na starość będę żałował, że nie spróbowałem czegoś innego.

 

Tak, będziesz żałował, że nie spróbowałeś.

Jak zdradzisz, a związek sie rozpadnie, to będziesz żałował, że straciłeś przez głupotę fajną dziewczynę.

 

Pożądanie obcych kobiet nigdy się nie kończy. Nawet jak weźmiesz ślub w garniturze, i przy całym kościele świadków składając przysięgę.

 

 

 

> Zastanawia mnie też czy podupczenie sobie troche panienek da mi spokój. Czy jest taki moment, że powiem fajnie było czas na stabilizacje, czy takie myśli będą całe życie?

 

Nie, nigdy nie będziesz miał spokoju.

Never ever. Nigdy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Natura zmusza mężczyzn do seksu.

Natura zmusza kobiety do seksu.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Młody jesteś, masz geny, masz wybór. Teoretycznie masz też czas. Więc możesz pusiek próbować.

Skoro to Cię męczy, to pewnie, w którymś momencie spróbujesz.

Czy warto? Sam musisz sobie odpowiedzieć.

Już o tym gdzieś pisałem ale powtórzę. Z perspektywy kogoś kto trochę pusiek widział. Jest tak, że jak miałeś dwie to jakbyś miał wszystkie. To wszystko jest do bólu powtarzalne. Oczywiście nowa Myszka budzi więcej emocji jednak keks ze stałą partnerka zazwyczaj jest lepszy. Bo można nauczyć ją żeby bzykała Cię tak jak lubisz.

I pamiętaj, że z biegiem czasu wyczerpują się zasoby fajnych dziewczyn do LTR. I może okazać się, że ciężko znaleźć nieuszkodzoną, bez bąbelka, niepokaruzelową.

 

A tak przy okazji, do trójkąta bierze się wyłącznie obce laski, a nie jakieś koleżanki. A najlepiej trójkąty realizować z dwoma obcymi Myszkami a nie partnerką. One często niby chcą ale jak co do czego, to wielka drama się robi jak chcesz zamoczyć w inną dziurkę.

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Paymay napisał(a):

Zastanawia mnie też czy podupczenie sobie troche panienek da mi spokój. Czy jest taki moment, że powiem fajnie było czas na stabilizacje, czy takie myśli będą całe życie? 

Będą inne.

Za mało zaruchałem vs Co mi teraz po formie.

Za dużo ruchałem i teraz jestem zwykłym wyrobnikiem.

Tak soś 80% społeczeństwa ma dylematy.

 

Generalnie to potrzebujesz jakiegoś celu/planu na życie w którym UWZGLĘDNISZ około wekendowe  ruchable(jak kot pilnował jeden dziury to zdechł) A czas pooooowoli odessa chęć na ryzyko ZWIĘKSZAJĄC zapotrzebowanie na spokój.

 

W międzyczasie jakaś cię upoluje, domek, płotek, na nim kotek.

....W piaskownicy dwa bobaski robią z Tatem babki z piasku.

THE END.

 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Paymay napisał(a):

moja dziewczyna nie chciała abym ja z nią cokolwiek więcej robił.

Niestety, mojej dziewczynie po fakcie się to nie spodobało i powiedziała, że nigdy więcej.

 

 

Chłopie,

 

1 - to nie jest żadna Twoja dziewczyna, tylko Twoja kolej.

2 - masz dopiero 22 lata, świat przed Tobą wypięty otwarty stoi.

      Co zepsujesz to na Twój koszt. Co przeżyjesz, zabierzesz ze sobą na drugą stronę.

3 - nie wypada w pewnym wieku mówić co się przeżyło oraz w jaki sposób.

      Po latach powiem jedno. Nie, nie warto się było uganiać oraz poświęcać swój czas.

      W życiu bywa tak, że w najmniej oczekiwanym momencie piękna lala może Ci dać... :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Paymay napisał(a):

Zastanawia mnie też czy podupczenie sobie troche panienek da mi spokój

Na chwilę na pewno. Czy na dłuższą metę? Trudno powiedzieć. 

5 godzin temu, Paymay napisał(a):

Notorycznie mam myśli o tym, że chciałbym spróbować czegoś innego. Seks mamy naprawdę super,

Tutaj widzę pewną nieścisłość. Czego konkretnie? Może powoli urobisz swoją myszkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Paymay said:

Seks mamy naprawdę super, przez pewien okres czasu myślałem, że to przez porno. Myślałem, że to powoduje u mnie chęć czegoś więcej, ale po odstawieniu go na 1,5 miesiąca, akurat wtedy nie widzieliśmy się przez 2 tygodnia, po powrocie było super jak za pierwszym razem, ale po 2 dniach myśli zaczęły wracać.

 

Primo, odstaw porno. Buduje nierealne oczekiwania, Twój mózg uważa że gdyby nie blokada w postaci pańci to byś stukał jak dzięciął te wszystkie starletki. A jak byłoby w rzeczywistości?

 

5 hours ago, Paymay said:

Przerwa pomiędzy tymi partnerkami trwała około roku i w tym czasie jedyne co to jakieś całowanie

 

5 hours ago, Paymay said:

kwestia sytuacji w jakiej jestem wynika bardziej z tego, że w tym okresie wolności wolałem szaleć w męskim gronie niż szukać dymania

 

Ano, zapewne tak. 

 

Odnośnie poszukiwania "czegoś więcej", nie piszesz o co konkretnie Ci chodzi. Może sam nie wiesz. A próbowałeś ze swoją dziewczyną jakichś urozmaiceń? Anal, BDSM, scenki, plener?

 

Odnośnie trójkąta, jak wspominał wcześniej brat @Arghor, ładowanie do tego koleżanki jest słabą opcją, trzeba brać z zewnątrz, tindery, ogłoszenia, erodate. Jak jesteś niebrzydki, to chętna się znajdzie. Ciekawą opcją są też trójkąty BDSM, gdzie Twoja dziewczyna występuje w charakterze pomocnicy, i dominujecie trzecią wspólnie. Wtedy to bardziej takie MK+K niż M+KK, i trochę inaczej to wygląda psychologicznie, może być dla niej bardziej akceptowalne.

 

5 hours ago, Paymay said:

Boje się, że na starość będę żałował, że nie spróbowałem czegoś innego. 

 

No trochę pewnie będziesz, to dość częsty problem u wczesnych małżeństw, z przypadków z mojego otoczenia. Ale też jednocześnie nie jest to zwykle jakiś poważny problem, raczej taka myśl która faceta nachodzi jak sobie wypije. Da się z tym żyć. Także, wbrew pozorom, jest tutaj duża różnica między posiadaniem jednej a dwóch panienek na koncie, ten drugi przypadek jest istotnie prostszy. A jak znalazłeś fajną, nieuszkodzoną dziewczynę, która nadaje się by z nią spędzić życie, i która Cię kręci, to jest to tego warte. 

 

Acz czy faktycznie tak jest w Twoim przypadku, to nie jestem pewien. Bo coś nic nie wspominasz ani o niej, ani o swoim zaangażowaniu emocjonalnym. 

Edytowane przez tony86
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Magos Dominus napisał(a):

Tutaj widzę pewną nieścisłość. Czego konkretnie? Może powoli urobisz swoją myszkę.

No czegoś innego mam na myśli seksu z innymi.  A propos urobienia jej, może macie jakies patenty, pomysły? Nie chodzi mi o przekonywanie na siłę, ale może jakiś sposób na to, żeby nie była taka zazdrosna i pozwoliła nam na takie zabawy. Jeszcze dodam, że generalnie podczas całego trójkąta mówiła jak ją podnieca druga osoba między nami i sama jej mówiła jak ma robić, więc tak jak mówię pod względem erotycznym podobało jej się, ale jak zwykle emocje biorą górę. 

 

43 minuty temu, tony86 napisał(a):

Odnośnie trójkąta, jak wspominał wcześniej brat @Arghor, ładowanie do tego koleżanki jest słabą opcją, trzeba brać z zewnątrz, tindery, ogłoszenia, erodate. Jak jesteś niebrzydki, to chętna się znajdzie. Ciekawą opcją są też trójkąty BDSM, gdzie Twoja dziewczyna występuje w charakterze pomocnicy, i dominujecie trzecią wspólnie. Wtedy to bardziej takie MK+K niż M+KK, i trochę inaczej to wygląda psychologicznie, może być dla niej bardziej akceptowalne.

 

Acz czy faktycznie tak jest w Twoim przypadku, to nie jestem pewien. Bo coś nic nie wspominasz ani o niej, ani o swoim zaangażowaniu emocjonalnym. 

1. Bardzo bym chciał taką sytuacje, ona jest świetnym materiałem na takie zabawy i gdyby nie aspekt zazdrości i jej problemów wewnętrznych to sama byłaby bardzo chętna. 

 

2. Nasza emocjonalność to długi temat, pół roku temu bym powiedział, że wszystko się  sypie, aktualnie wszystko odbudowaliśmy. Tak, czy tak, nawet w tych wspaniałych momentach ta myśl mi nie odpuszcza. Co do zaangażowania emocjonalnego, jest duże i nie chciałbym jej odpuścić tylko ze względu na bzykanie panienek, ale no takie myśli nie dają spokoju. 

 

 

Jeszcze dodam od siebie, że jestem pozytywnie zaskoczony tym forum. Już wielokrotnie na innych forach czytałem o tym temacie i większość komentarzy to zwykły hejt i wylewanie żalu. A tutaj, same normalne i sensowne odpowiedzi. Naprawdę jesteście jak bracia. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chory świat, w którym żyjemy stworzony na bazie teorii ewolucji, teorii humanizmu, feminizmu, materializmu czyni z człowieka twór mający spełniać przede wszystkim własne, egoistyczne potrzeby. Rewolucja seksualna dokonana teoriami spaczonych moralnie ludzi doprowadziła właśnie do takiego stanu, w którym uważasz, że powinieneś coś zrobić w swoim życiu seksualnym, żeby nie żałować na starość braku doświadczeń. To, co opisałeś to jeden z najstraszniejszych obrazów człowieka, wiecznie niezaspokojony głód. Czy to się odnosi do strefy seksu, czy do innej ten sam demon włada Twoim wnętrzem, demon niezaspokojenia.

 

Czy człowiek powinien zaspokoić wszystkie potrzeby, które podsunie mu umysł, wiecznie niezaspokojone wnętrze? Czy spokój przyniesie wdzięczność, zniszczenie tych potrzeb w zarodku, objawienie altruizmu i zrobienie czegoś bezwiednie dla innego człowieka? Tego złotego środka mój drogi nie znaleźli nawet mistrzowie i nie miej złudzeń, że to coś prostego w realizacji. Zadałeś pytanie podobnie do pytania o esencję stworzenia człowieka. Ty poniesiesz konsekwencje swoich czynów, nikt inny, ale kierunek potrzeb, który obrałeś to wstęp do rzeczywistości koszmaru tworzonej przez współczesnych władców umysłów, humanistów, feministów i wszelkiej maści zwolenników ewolucjonizmu, gdzie człowieka stawia się w centrum wszystkiego. To satanizm mówi, żeby robić, co się chce, bo to jedyne prawo.

 

Uważaj na własne potrzeby, bo większość myśli i czynów ludzkich nie należy nawet do człowieka, tylko zostaliśmy już uwarunkowani społecznie na pewne zachowania. Zwyczajnie z wielką ostrożnością, powiedziałbym bogobojnością podejdź do życiowych doświadczeń, do sytuacji, w której się znajdujesz. Oceń ludzi, siebie przez różne ścieżki, prognozuj, zdobądź więcej wiedzy o świecie, systemie, ludziach i sobie.

 

Wszystko mój drogi zostawia skazę. Doceniamy dopiero to, co utracone. Dążymy naturalnie do autodestrukcji. Dzisiejszy człowiek to istota skarłowaciała moralnie, bez ducha i bez zasad.

 

Czasami ograniczenie potrzeb to właściwa droga do zbudowania siły woli i fundamentu szczęśliwego życia. Zwykłe przykazanie nie kradnij dotrzymane przez ludzi zmieniłoby ten świat w raj, a jednak ludzie kradną i nie mogą się powstrzymać. I zadaj sobie pytanie, czy wszystkie potrzeby są godne zaspokojenia.

 

Jestem zdania, że mocno pobłądziłeś w swoim życiu.

  • Like 8
  • Dzięki 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, mac napisał(a):

Chory świat, w którym żyjemy stworzony na bazie teorii ewolucji, teorii humanizmu, feminizmu, materializmu czyni z człowieka twór mający spełniać przede wszystkim własne, egoistyczne potrzeby. Rewolucja seksualna dokonana teoriami spaczonych moralnie ludzi doprowadziła właśnie do takiego stanu, w którym uważasz, że powinieneś coś zrobić w swoim życiu seksualnym, żeby nie żałować na starość braku doświadczeń. To, co opisałeś to jeden z najstraszniejszych obrazów człowieka, wiecznie niezaspokojony głód. Czy to się odnosi do strefy seksu, czy do innej ten sam demon włada Twoim wnętrzem, demon niezaspokojenia.

 

Czy człowiek powinien zaspokoić wszystkie potrzeby, które podsunie mu umysł, wiecznie niezaspokojone wnętrze? Czy spokój przyniesie wdzięczność, zniszczenie tych potrzeb w zarodku, objawienie altruizmu i zrobienie czegoś bezwiednie dla innego człowieka? Tego złotego środka mój drogi nie znaleźli nawet mistrzowie i nie miej złudzeń, że to coś prostego w realizacji. Zadałeś pytanie podobnie do pytania o esencję stworzenia człowieka. Ty poniesiesz konsekwencje swoich czynów, nikt inny, ale kierunek potrzeb, który obrałeś to wstęp do rzeczywistości koszmaru tworzonej przez współczesnych władców umysłów, humanistów, feministów i wszelkiej maści zwolenników ewolucjonizmu, gdzie człowieka stawia się w centrum wszystkiego. To satanizm mówi, żeby robić, co się chce, bo to jedyne prawo.

 

Uważaj na własne potrzeby, bo większość myśli i czynów ludzkich nie należy nawet do człowieka, tylko zostaliśmy już uwarunkowani społecznie na pewne zachowania. Zwyczajnie z wielką ostrożnością, powiedziałbym bogobojnością podejdź do życiowych doświadczeń, do sytuacji, w której się znajdujesz. Oceń ludzi, siebie przez różne ścieżki, prognozuj, zdobądź więcej wiedzy o świecie, systemie, ludziach i sobie.

 

Wszystko mój drogi zostawia skazę. Doceniamy dopiero to, co utracone. Dążymy naturalnie do autodestrukcji. Dzisiejszy człowiek to istota skarłowaciała moralnie, bez ducha i bez zasad.

 

Czasami ograniczenie potrzeb to właściwa droga do zbudowania siły woli i fundamentu szczęśliwego życia. Zwykłe przykazanie nie kradnij dotrzymane przez ludzi zmieniłoby ten świat w raj, a jednak ludzie kradną i nie mogą się powstrzymać. I zadaj sobie pytanie, czy wszystkie potrzeby są godne zaspokojenia.

Bardzo ciekawe spojrzenie

45 minut temu, mac napisał(a):

 

Jestem zdania, że mocno pobłądziłeś w swoim życiu.

Nie ukrywam, że się tak czuje, od czego byś zaczął żeby wyjść na prostą? Co byś poradził?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minutes ago, Paymay said:

Bardzo bym chciał taką sytuacje, ona jest świetnym materiałem na takie zabawy i gdyby nie aspekt zazdrości i jej problemów wewnętrznych to sama byłaby bardzo chętna. 

 

Problemy wewnętrzne :) Nie ma żadnych problemów wewnętrznych, to raczej normalna reakcja ze strony nieuszkodzonej dziewczyny. Skoro podnieca ją taki układ, to w ciemno obstawiam że jeśli się rozejdziecie to jedną z pierwszych jej przygód będzie ogarnięcie takiej właśnie eskapady, tyle że bez Ciebie. Chujowo, nie? ;) Ale tak właśnie jest. Podnieca ją to na poziomie jej seksualności i instynktów, ale jednocześnie koszt emocjonalny związany z wizją Ciebie stukacjącego inną loszkę, do tego jeszcze jej koleżankę, sprawia iż gra przestaje być warta świeczki. 

 

Pytanie też, jak Ty się podczas tej akcji zachowywałeś. Generalnie, mimo że chuć dyktowała Ci zapewne inaczej, powinieneś więcej uwagi poświęcać właśnie dla niej, ona powinna czuć się osobą numer dwa, nie numer trzy. Ale jeśli myślenie wyłączyłeś, to w natualny posób przekierowałeś uwagę na koleżankę, a to dla Twojej dziewczyny emocjonalnie przykra sprawa. I nie tylko uwaga się liczy, Twoje reakcje również. Rekacje faceta to ważny dla kobiety aspekt seksu, buduje jej ego. Jeśli na działania koleżanki reagowałeś większym podnieceniem, to znowu strzał w stopę.

 

Jak ten koszt po jej stronie zmniejszyć. Primo, biorąc dziewczynę z zewnątrz. Koleżanka jest w zawsze w tym samym kręgu społecznym, podświadomie więc stanowi konkurencję. Dobrze, by to Twoja dziewczyna prowadziła rekrutację. Kluczowe jest że to ona utrzymuje kontakt, Ty go w ogóle nie masz. Możecie się też umówić, że każda będzie tylko na raz. Wszystko to zmniejsza ryzyko konkurencji.

 

Wspominasz też, że podniecało ją wydawanie drugiej dziewczynie rozkazów. Tymbardziej to się kwalifikuje pod wspólną dominację. Obczaj sobie kanał YT "Kill you inner looser". Znajdziesz tam sporo poradników odnośnie BDSM, w szczególności mocno poruszany jest temat wspólnej dominacji drugiej kobiety przez parę, są też wywiady z kobietami które zdecydowały się tak z nimi pobawić. 

 

Są też opcje bardziej hardcorowe, ale to już wiąże się z ryzykiem szkód dla związku w dłuższej perspektywie, nie każdy się do tego nadaje. Możecie wspólnie odwiedzić jakiś swingers club. Nie ma tam spinki, na pierwszy raz możecie tylko pójść posiedzieć, popatrzeć, zobaczyć jak się z tym czujecie. Kolejna rzecz jaką można zrobić, to dragi - koks, feta, mefedron, wyłączają hamulce i wyciągają instynkty na wierzch. Ale potem przychodzi dzień, a obrazy w głowie zostają. Także są to rozwiązania wysokiego ryzyka, ale jeśli już miałbyś decydować się pannę zostawić albo ją zdradzić tylko by się wyszaleć, to w sumie co Ci zależy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, tony86 napisał(a):

 

Problemy wewnętrzne :) Nie ma żadnych problemów wewnętrznych, to raczej normalna reakcja ze strony nieuszkodzonej dziewczyny. Skoro podnieca ją taki układ, to w ciemno obstawiam że jeśli się rozejdziecie to jedną z pierwszych jej przygód będzie ogarnięcie takiej właśnie eskapady, tyle że bez Ciebie. Chujowo, nie? ;) Ale tak właśnie jest. Podnieca ją to na poziomie jej seksualności i instynktów, ale jednocześnie koszt emocjonalny związany z wizją Ciebie stukacjącego inną loszkę, do tego jeszcze jej koleżankę, sprawia iż gra przestaje być warta świeczki. 

 

Pytanie też, jak Ty się podczas tej akcji zachowywałeś. Generalnie, mimo że chuć dyktowała Ci zapewne inaczej, powinieneś więcej uwagi poświęcać właśnie dla niej, ona powinna czuć się osobą numer dwa, nie numer trzy. Ale jeśli myślenie wyłączyłeś, to w natualny posób przekierowałeś uwagę na koleżankę, a to dla Twojej dziewczyny emocjonalnie przykra sprawa. I nie tylko uwaga się liczy, Twoje reakcje również. Rekacje faceta to ważny dla kobiety aspekt seksu, buduje jej ego. Jeśli na działania koleżanki reagowałeś większym podnieceniem, to znowu strzał w stopę.

Akurat tutaj wiem, że nie mam sobie nic do zarzucenia. Cały czas ta trzecia była przeze mnie traktowana jako dodatek, centrum akcji działo się miedzy nami. 

7 minut temu, tony86 napisał(a):

 

Jak ten koszt po jej stronie zmniejszyć. Primo, biorąc dziewczynę z zewnątrz. Koleżanka jest w zawsze w tym samym kręgu społecznym, podświadomie więc stanowi konkurencję. Dobrze, by to Twoja dziewczyna prowadziła rekrutację. Kluczowe jest że to ona utrzymuje kontakt, Ty go w ogóle nie masz. Możecie się też umówić, że każda będzie tylko na raz. Wszystko to zmniejsza ryzyko konkurencji.

 

Wspominasz też, że podniecało ją wydawanie drugiej dziewczynie rozkazów. Tymbardziej to się kwalifikuje pod wspólną dominację. Obczaj sobie kanał YT "Kill you inner looser". Znajdziesz tam sporo poradników odnośnie BDSM, w szczególności mocno poruszany jest temat wspólnej dominacji drugiej kobiety przez parę, są też wywiady z kobietami które zdecydowały się tak z nimi pobawić. 

Pooglądam i spróbuje nasunąć taki temat, co o tym sądzi. 

7 minut temu, tony86 napisał(a):

 

Są też opcje bardziej hardcorowe, ale to już wiąże się z ryzykiem szkód dla związku w dłuższej perspektywie, nie każdy się do tego nadaje. Możecie wspólnie odwiedzić jakiś swingers club. Nie ma tam spinki, na pierwszy raz możecie tylko pójść posiedzieć, popatrzeć, zobaczyć jak się z tym czujecie. Kolejna rzecz jaką można zrobić, to dragi - koks, feta, mefedron, wyłączają hamulce i wyciągają instynkty na wierzch. Ale potem przychodzi dzień, a obrazy w głowie zostają. Także są to rozwiązania wysokiego ryzyka, ale jeśli już miałbyś decydować się pannę zostawić albo ją zdradzić tylko by się wyszaleć, to w sumie co Ci zależy.

Nie no, aż tak to nie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Paymay napisał(a):

Nie ukrywam, że się tak czuje, od czego byś zaczął żeby wyjść na prostą? Co byś poradził?

Świadome, samodzielne nałożenie ograniczeń na siebie i stworzenie zasad wynikających z wiary w coś więcej niż Ty sam, jako jednostka to moim zdaniem jedyna szansa na "normalne" funkcjonowanie w aktualnej rzeczywistości. Musisz uwierzyć w coś więcej niż Ty sam, a dzięki temu zyskasz inną perspektywę. Mówię to na bazie własnych doświadczeń.

 

Niektórych decyzji, raz podjętych nie można już nigdy odwrócić. Nie cofniesz czasu, nie cofniesz konsekwencji, które spowodujesz swoim ruchem. Uważaj zwyczajnie, co robisz i kim jesteś w swoim wnętrzu, bo z tym kimś właśnie spędzisz całe życie, a kto wie, czy nie nieskończoność czasu.

 

 

Autor Archipelagu Gułag pytany o to, dlaczego wydarzył się taki horror odpowiadał, że wspominał swoje dzieciństwo, gdzie stare babcie, starzy ludzie mówili, że zło wywodzi się z braku Boga. Ludzie odwrócili się od Boga, dlatego wydarzyło się zło, tragedia spadła na świat. Śmiał się z tego za dziecka, że starzy ludzie błądzą w swoim umyśle, a po latach, po doświadczonym koszmarze zrozumiał to samo. Bojaźń Boża dzisiaj nie istnieje i to już od dawna, a strach przed Bogiem, metaforycznie strach przed konsekwencjami złych czynów to naturalna bariera ochronna dla człowieka.

 

Piszę to w ramach metafory, ale sama natura człowieka domaga się wręcz ograniczeń. Trzeba się bać, trzeba nałożyć na wadliwą naturę, na chore, nieustanne, niszczące pragnienia ograniczenia, bo nie ma zwyczajnie innego wyjścia.

 

Zobacz, jakie są konsekwencje czynów ludzi, którzy mogli zrobić wszystko i wszystko zrobili. Nie są to konsekwencje miłe dla oka. Chociaż w mniejszej skali masz do czynienia z dosłownie identycznym problemem. Ja wiem w sobie, że nie chcę zrobić wszystkiego, co nakazuje mi mój umysł, tylko wyzwoliłem w sobie bojaźń bożą i dzięki temu moje życie się poprawiło.

 

Bój się Boga, to najlepsze co można powiedzieć człowiekowi.

Edytowane przez mac
  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boję się otwierać kolejne wątki dzisiaj 😮 Znając różne historie z forum, przypuszczam, że ta nie jest ściemą.

 

@Paymay Masz problem, bo porno, internety (system stworzony, żeby nas upodlić i zdegenerować) wypaczyły Twoje myślenie, sto lat temu ludzie nie mieli takich "dylematów."

 

Proponuję, żebyś podchodził do nieznajomych seniorów na ulicy i zwierzał się, że chciałbyś kolejne keksy grupowe z Twoją dziewczyną, ale ona nie ma chęci i nie wiesz jak ją przekonać. I że boisz się, że jak nie będziesz miał bogatego życia keksualnego to możesz potem tego żałować na stare lata. I co oni o tym sądzą?

 

Potrzebujesz więcej kontaktu z rzeczywistością.

 

Poczytaj na forum wątki, zobacz jakie ludzie mają problemy, pragnienie zbudowania relacji z kobietą. Ty swoim postępowaniem robisz jeszcze większe bagno z rynku matrymonialnego w PL.

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac to nie jest kwestia czasów w jakich żyjemy, czy tego że człowiek stał się karłem moralnym.

 

Kiedyś było dokładnie tak samo, a to co buduje nasze wyobrażenie, że kiedyś było lepiej to historia, którą po pierwsze piszą zwycięzcy, a po drugie swój odcisk w formie zapisów, dzieł sztuki, opowieści, które przetrwają stulecia i tysiąclecia zostawiają tylko nieliczne jednostki.

 

To tak jak by myśleć, że w czasach największych starożytnych filozofów było zajebiście, a nie było była taka sama ujnia jak jest teraz, albo i gorsza.

 

Tak samo w okresie rozkwitu chrześcijaństwa, jak cywilizowano Europę, zostało wiele pięknych historii, wielkie wytwory ludzkiego umysłu, pojęcie rycerskości itp. A czasy były takie, że wszyscy się wyżynali, kler się k..ł, itd. itp.

 

Wytłumaczenie tego leży w konstrukcji naszego umysłu, tego jak instynktownie działamy i do jakiego myślenia pcha nas ten instynkt.

 

 

Jak psychologowie robią badania jakie cechy człowiek ceni w sobie, a jakie w innych i przez pryzmat czego siebie ocenia to zawsze wychodzi coś takiego:

 

1 Siebie ocenia przez pryzmat swojej skuteczności, na tym buduje swoją wartość.

 

2 Ludzi, którzy go otaczają ocenia przez pryzmat moralności (rodzina, przyjaciele), czy zachowują się moralnie wobec niego.

 

3 Co więcej to się łączy zawsze z oczekiwaniem, że TY będziesz skuteczny, a Oni będą moralni. Co ciekawe, swoje działania te skuteczne relatywizujemy i zawsze uznajemy za moralne nawet jak takie nie są.

 

4 Jak kogoś wynajmuje do wykonania jakiegoś zadania, również ocenia go przez pryzmat skuteczności i tu zaczyna się robić ciekawie.

 

Jesteś z kimś w sporze prawnym powiedzmy na gruncie prawa cywilnego, ty wynajmujesz adwokata, on wynajmuje adwokata.

 

Po swoim oczekujesz skuteczności, a okazuje się że po adwokacie strony przeciwnej oczekujesz moralności :)

 

I jak ktoś się chwali później, że wygrał sprawę, to chwali się jaki jego adwokat był skuteczny, a jak przegrał sprawę, to podkreśla jakich adwokat przeciwnika użył niemoralnych sztuczek, był chamem itp.

 

W trakcie sprawy też jest przeżywanie, jak ten adwokat mógł powiedzieć to czy tamto, posłużyć się takim dowodem czy innym.

 

Nawet na samym etapie szukania adwokata co cię będzie interesowało, czy wygrał dużo spraw i ma opinię skutecznego (może być przy tym bucem i chamem), czy to że jest etyczny, miły i kulturalny? :) 

 

Jak ciebie ktoś wynajmuje do wykonania jakiegoś zadania to dlatego, że jesteś fajnym gościem czy dlatego, że skutecznie, na poziomie i terminowo wykonasz zlecenie?

 

 

I to jest tylko przykład, bo ten mechanizm działa praktycznie we wszystkich interakcjach społecznych i w naszych interakcjach wewnętrznych (sam ze sobą).

 

Siebie chwalimy za skuteczność i dokonujemy relatywizacji świństw, które robimy.

 

Po najbliższych oczekujemy moralności, a często altruizmu i za to ich cenimy.

 

W ludziach, którzy mają coś dla nas uzyskać również najbardziej cenimy skuteczność, odstawiając na bok ich moralność.

 

 

Inna ciekawostka, czyny heroiczne, ktoś wbiegł do płonącego domu, żeby ratować obcych ludzi, ktoś wskoczył do rwącej rzeki żeby ratować tonącego. Czy to wynika z naszej moralności?

 

Okazało się że nie, ludzie którzy dokonują takich czynów, nie rozważają czy to dobre czy złe, moralne i niemoralne, czy uzyskają jakąś formę uznania. Ludzie przed dokonaniem aktu heroizmu rozważają tylko czy są w stanie tego dokonać, jakie mają szanse :)

 

I równie często aktów heroizmu dokonują ludzie, których uznajemy za dobrych jak i ci, których uznajemy za złych. Nie odpowiadają za to cechy charakteru, kodeks moralny tylko zwykła kalkulacja czy dam radę. Strasznie byłem zdziwiony jak się o tym dowiedziałem.

 

Czyli mamy najprawdopodobniej kolejny mechanizm wbudowany w człowieka.

 

@Marek Kotoński między innymi to jest odpowiedzią na tą zagwozdkę, którą kiedyś miałeś, już nie pamiętam o jakim zbrodniarzu mówiłeś, ale podczas wojny ratował żołnierzy z płonącego czołgu narażając własne życie.

 

 

Teraz przejdźmy trochę na tzw. zasady, to właśnie one sprawiają, że człowiek może być postrzegany jako dobry/ moralny albo jako przyzwoity (co nie jest tym samym).

 

Człowiek przyzwoity to taki, który przestrzega norm społecznych, nie czyni celowo drugim krzywdy, dba o najbliższych i potępia zło - to jest właśnie przyzwoitość.

 

Człowiek dobry to taki, który spełnia te same warunki co przyzwoity i dodatkowo czyni dobro/ robi coś dobrego.

 

 

Nasze uwarunkowania wewnętrzne jak i zewnętrzne w jakich żyjemy sprawiają, że bardzo trudno jest być przyzwoitym, a jeszcze trudniej moralnym.

 

Większość ludzi, nie jest ani taka, ani taka.

 

W przytłaczającej większości nadal jesteśmy małpami, które wybiły konkurencyjne gatunki, żeby zapewnić sobie przestrzeń życiową i jakość życia. Nic się nie zmieniło.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red chodziło mi o Dr Mengele, gdzie na froncie wschodnim powyciągał z płonącego czołgu chyba trzech ludzi, a czołg mógł w każdej chwili wybuchnąć.

 

W nagrodę za taki czym, zniknął z linii frontu i jako lekarz, pomagał swemu ukochanemu wąsaczowi w jego wizji jak najszybszego uzupełnienia "strat ludzkich", wywołanych wojną. Krótko mówiąc, bohaterskie niemieckie kobiety, miały dla fiurera i wielkiej III Rzeszy za jednym razem rodzić co najmniej dwa, trzy bliźniaki, a kobiety podludzi miały robić aborcje, by pokonane państwo nie wzmocniło się na tyle by zagrozić niemcom.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Paymay napisał(a):

Na początku powiem, że jestem zdziwiony, bo trochę szukałem ale nie znalazłem podobnego tematu. 

 

Sytuacja wygląda tak mam 22 lata, jestem w związku od 3,5 roku, a wcześniej miałem jedną partnerkę 2 lata. Przerwa pomiędzy tymi partnerkami trwała około roku i w tym czasie jedyne co to jakieś całowanie, żadnego seksu, więc miałem w swoim życiu tylko 2,5 partnerki seksualne (dlaczego 0,5 o tym zaraz)

 

Notorycznie mam myśli o tym, że chciałbym spróbować czegoś innego. Seks mamy naprawdę super, przez pewien okres czasu myślałem, że to przez porno. Myślałem, że to powoduje u mnie chęć czegoś więcej, ale po odstawieniu go na 1,5 miesiąca, akurat wtedy nie widzieliśmy się przez 2 tygodnia, po powrocie było super jak za pierwszym razem, ale po 2 dniach myśli zaczęły wracać. Około rok temu padł pomysł trójkąta, troche z jej inicjatywy, troche z mojej. Koleżanka która została wybrana, to taka z którą moja dziewczyna kiedyś szalała na imprezie, to był moment w którym myślałem, że pogodzę stabilny związek z chęcią czegoś więcej. Trójkąt skończył się tylko na podwójnym lodzie, bo moja dziewczyna nie chciała abym ja z nią cokolwiek więcej robił. Niestety, mojej dziewczynie po fakcie się to nie spodobało i powiedziała, że nigdy więcej. (Rozmawialiśmy o tym przed i nie miała żadnego problemu, żebyście nie pomyśleli, że ją namówiłem na siłę. Sama chciała)

 

Jestem z tych niebrzydkich, wysportowany i nigdy nie miałem problemu z dziewczynami, kwestia sytuacji w jakiej jestem wynika bardziej z tego, że w tym okresie wolności wolałem szaleć w męskim gronie niż szukać dymania. 

 

Do sedna. Jak na razie jestem w stanie te myśli odbijać, ale ile można. Boje się, że skoro teraz mam takie myśli to co będzie za parę lat, jak przyjdą obowiązki, mniej seksu itp. Boje się, że na starość będę żałował, że nie spróbowałem czegoś innego. 

 

Zastanawia mnie też czy podupczenie sobie troche panienek da mi spokój. Czy jest taki moment, że powiem fajnie było czas na stabilizacje, czy takie myśli będą całe życie? 

Powiem Ci tak że lepiej walić prosto z mostu i mówić jak jest niż się męczyć.

Ja jak już to pisałem jestem w trójkącie i od zawsze jej powtarzałem że będę miał harem niby żartami ale często to powtarzałem aż się prawdą to stało. Fakt faktem to że jest bi ułatwia sprawę sporo.

Ogólnie to baaardzo długa historia i pomimo tych kilkunastu i lat (I synka) jest jeszcze ogień.

Można by rzecz że tak sobie żyjemy razem a nawet coraz częściej razem i nie ma żadnych problemów z tym.

 

Chodzi mi o to aby mieć i nie stracić ale to musisz czuć się naprawdę z sobą sam dobrze.

Przykład jeden znajomy bzyka panny jak chce a żona i tak wierna.

Sama mu pracę załatwia i organizuje wszystko więc jego chadowatość kończy się na budowie i dobrym ruchańsku.

Nawet przy ludziach jak jest z nią to mówi że idą na dziewczynki z żoną. Gdzie raczej ona sporadycznie się z nim bawi w jakimś tam "kącie".

 

Nie jestem za zdradami tylko za jasnymi i klarownymi sytuacjami aby być w tej pozycji lwa a nie hieny.

Jesteśmy biologicznie tak skonstruowani i nie trzeba tracić na tym naruszając naszą czystą istotę duchową.

Edytowane przez Optimus Prime
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red Analiza funkcjonowania oczekiwań skuteczności i moralności w branży mecenasów (chyba Twojej) bardzo ciekawa i wygląda, że trafiona.

 

Nie zgodzę się jednak z kwestią moralności. W przeszłości było znacznie lepiej. Dowodem są rozszerzające się epidemie chorób wenerycznych w wielu krajach, także lawinowy wzrost zachorowań w Polsce. Tego nie było nawet kilka, kilkanaście lat temu. Trzeba dodać, że wieki temu za brak moralności/ za rozwiązłość w naszym obszarze geograficznym było wykluczenie społeczne, kary fizyczne, amputacje, a nawet śmierć. Dziś media, "kultura", prawo zmieniły to co było naganne na "normalność".

 

Korwin Mikke kiedyś mówił, że homoseksualizm i gwałty pojawił się w polskich więzieniach pod wpływem importu kultury zza oceanu, że kiedyś nie było tego, a nasączenie społeczeństwa chorymi myślami dało efekt.

 

Coś w tym może być, kiedyś czytałem badanie z którego wynikało, że gwałciciele w większości inspirację do swoich działań brali z treści czasopism i filmów "dla dorosłych".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Śnieżnobiały to nie moja analiza, tylko z badań psychologicznych, które były omawianych przez profesora Wojciszke.

 

I ten system dotyczy nie tylko branży prawnej, ale całości relacji międzyludzkich.

 

Z wyborem własnego prawnika i stosunkiem do prawnika przeciwnej strony to był tylko przykład.

 

 

Widzisz, ty wrzucasz kwestię seksualności do kwestii moralności i tu już popełniasz błąd na poziomie operacjonalizacji, a to oznacza że wszystkie wnioski, które wyciągniesz będą obarczone błędem.

 

 

Dam ci przykład - czy ilość partnerów seksualnych świadczy o moralności? Nie świadczy :) Można być rozwiązłym seksualnie, a jednocześnie być człowiekiem przyzwoitym lub dobrym.

 

Mówiąc kolokwialnie dziewczyna może dawać na lewo i prawo, a jednocześnie dbać o swoich rodziców i rodzeństwo, ratować bezdomne pieski i kotki, oddawać krew, opiekować się jako wolontariusz staruszkami w hospicjach i domach starców.

 

Będzie osobą przyzwoitą i dobrą, ale jednocześnie nie będzie rokować na partnerkę do związku.

 

Natomiast wierność w związku to inna kwestia. Wierność w związku będzie świadczyła o przyzwoitości (wobec partnera i dzieci), bo ktoś nie robi źle, nie zdradza partnera lub partnerki, nie naraża go na cierpienie, poniżenie itp.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ty chłopie nie wykorzystałeś tego to ja nie wiem jak druga koleżanka była chętna fest wziął bym ją bez zastanowienia a protesty z strony dziewczyny by mnie tylko bardziej podjarały. 

Jestem młodszy od ciebie i z kolei nie byłem nigdy w żadnym stałym związku ale z kilku piecyków pyszniutki chlebek palaszowałem i nie ma nic piękniejszego niż poznawanie nowych kobiet niskich wyższych blondynek czarulek doświadczonych lub nie.

Ja bym się nastawiał na biały domek i płotek i bobasa wiemy jakie prawo jest w Polsce i to zły pomysł.

 

STABILIZACJA TO ŚMIERĆ. 

Nie ma czegoś takiego nie było i nie będzie życie to walka i ciągłe zmiany.

Z prądem płyną tylko zdechłe ryby 

Sztaudynger napisał "Stabilizacja motylka to szpilka" 

Edytowane przez WsiunzSuchej
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red aż w internecie sprawdziłem definicję na PWN:

 

 

"moralność
1. «zespół ocen, norm i zasad określających zakres poglądów i zachowań uważanych za właściwe»
2. «całokształt zachowań i postaw jednostki lub grupy, oceniany według jakiegoś społecznie funkcjonującego systemu ocen i norm moralnych»"
 
Rozwiązłe życie uznawane jest (albo przynajmniej kiedyś było) za niemoralne, niewłaściwe, źle oceniane.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.