Skocz do zawartości

Wynagrodzenie


Miner

Rekomendowane odpowiedzi

Po pierwsze. jakież to niby dobra dla społeczności wytwarza urzędnik (poza tymi niepotrzebnymi , wymyślonymi przez innych urzędników), że chce za to jeszcze pieniądze brać?

Żadne. Nic. 

Urzędnik ma obsługiwać (pomagać) ludności i realizować mniej lub bardziej mądre przepisy. I tyle. Dlatego pracuje tak bo muszę. Ale jeszcze tylko jakiś czas:)

 

Kraków/Warszawa/Poznań - rodzina czteroosobowa (dzieci wiek przedszkolny) - dochód miesięczny na rodzinę by żyć na 'normalnym' poziomie to z jakieś minimum 7000 zł. Życie bez szaleństw i ekstrawagancji ale też bez potocznego szczypania się.

Oto mi chodziło:) dzięki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka ciekawostka: dzisiaj w decathlonie podsłuchałem, jak kasjerka żaliła się, że jej telefon spadł i za wymianę ekranu dotykowego zapłaciła 700 zł, nie wiem ile tel jest wart, ale dokłada 200 zł do tej naprawy i ma tygodniowe wakacje w Grecji z dwoma posiłkami i to samolotem ;)  (dobra strona tak w ogóle: http://lastminuter.pl/wycieczki/6-8%20dni)

 

I pytanie teraz, na huj jej taki drogi tel?

 

To jeszcze inny przykład, bo mi się psiapsióła żaliła, że jej facet narzeka, że nie ma kasy na samochód, ale właśnie sobie sprawił najnowszą galaxy za 4-4,5k (na raty) :D

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wszystko jest kwestią kreatywności, bo można za minimalne pieniądze mega ciekawie żyć, a że ludzie z reguły są leniwi i lubią mieć wszystko podstawione pod nos + są mega łatwi do ogarnięcia pod kątem marketingowym, to wydają kasę na bzdety, narzekając, jak to trzeba dużo zarabiać by dobrze żyć  :D

 

A wystarczy wyłączyć telewizor :)

 

Hah, przeczytałem, a wystarczy włączyć telewizor :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

mam swoja kawalerke, czynsz z pradem wychodzi jakies 250-350 zl miesiecznie zalezy od miesiaca. utrzymania zarcie i jakies duperele 1k. to takie na egzystencje.

jeszcze trzeba doliczyc utrzymanie samochodu z paliwem to jakies 500-1000 zl miesiecznie w moim przypadku bo duzoo jezdze, jakies ubrania wyjscia nastepny kafel. cos odlozyc chociaz z tego kafla miesiecznie. no to juz widzicie 3,5k-4k miesiecznie sie przydaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

 W sumie, żeby cieszyć się życiem, mieć pasje, nie potrzeba wiele. Trochę wody, jedzenie (można jeść tanio i zdrowo) i ciepło (dach na głową). Wiedza jest w zasadzie darmowa (internet).

  Mnie stać na wiele rzeczy ale ich nie kupuje, bo jestem świadomy jak długo będę się tym cieszył, że to minie. Ten materialistyczny tryb życia jaki prowadzi zachodnie społeczeństwo nie może dać człowiekowi szczęscia, ukojenia - trwałego. Daje ale tylko chwilowo. To jest jak gonienie własnego ogona. Śmiejemy się z psa, gdy goni własny ogon, ale nie potrafimy tego zobaczyć u siebie. Kolejne partnerki seksualne, kolejna flaszka, kolejny samochód. To się nazywa w psychologii : kierat hedonistyczny (hedonic treadmill)

 Zacytuje tutaj słowa Zygmunta Baumanna

 ,,Szczęśliwe życie nie polega na ciągu nieustającym ciągu radosnych doznań i pięknych przeżyć, ale na pokonywaniu trudność i przezwyciężaniu słabości, oraz na zadowoleniu jakie może przynieść satysfakcja z dobrze wykonanej roboty.''

   Albo 

 ,, Jeśli człowiek nie znajdzie czegoś za co gotów jest oddać życie, nie nadaje się do zycie'' Martin Luther King

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio odbyłem rozmowę z przyjaciółmi w ramach osuszania niewielkiej butelki.

Rozmowa dotyczyła kwestii od jakiej kwoty statystyczny Polak może powiedzieć, że zarabia 'nieźle'.

Jako statystycznego uznaliśmy mieszkańca miasta 50 tys mieszkańców, żadne Warszawy, Krakowy czy Wrocki - bo one są swoistymi enklawami na mapie Polski.

A więc mężczyzna, mieszkaniec miasteczka-miasta ok 50 tys mieszkańców

 

5 tysięcy netto miesięcznie? 6 tysięcy netto czy może 'nieźle' zaczyna się od jakichś 7 tys. netto ?

Jestem ciekaw Waszego zdania.

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ładnie pojechałeś. Nieźle to dla mnie tak średnio, ale lepiej niż gorzej. Bardziej niż przyzwoicie.

 

Ja bym odpowiedział tak:

 

4 cyferki, zaczyna się od 1? - chujowo!

2 z przodu? - skromnie.

3? Przyzwoicie,

4 - nieźle,

5 - dobrze,

6-9 - świetnie, 

Wszystko powyżej - zajebiście. 

Właśnie zdałem sobie sprawę, że to co miałem dotąd za przyzwoite spadło o oczko niżej. Ale i tak nie zepsuło mi to humoru, bo od samego rana stoi pod cyfrą 1 ;)

Pozdrawiam z enklawy...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Subiektywny Przede wszystkim trzeba określić jeszcze wiek takiej osoby.

 

Mając 25-30 lat powiedziałbym, że 5k to 'nieźle'. Natomiast ta sama kwota w wieku lat 50 - raczej słabo.

 

 

Co do głównego tematu. Mieszkając w dużym mieście, aby żyć "normalnie" w pojedynkę - 5k. Aby żyć "na luzie" - 10k.

 

Aczkolwiek trzeba sobie zadać pytanie czy "normalnie" to spłacanie 30-letniego kredytu za to żeby mieszkać we własnym mieszkaniu? Bo o ile na codzienne potrzeby wystarcza, to o zakupie mieszkania możemy zapomnieć. A to jest jednak dosyć podstawowa potrzeba. Nie mówiąc już o tym, że może kiedyś będą dzieci, fajnie było by mieć dla nich jakiś start. Ale to jeszcze kwestia podejścia - ja tam mogę całe życie spędzić na wynajmie, to dla mnie żaden problem. Natomiast sam fakt, że kogoś nie stać na własny kąt świadczy o "normalnym" życiu?

 

Któregoś razu robiłem sobie wyliczenia zarobków. Takie teoretyzowanie bez limitów, bez ograniczeń. Wziąłem pod uwagę, że będę miał 4-osobową rodzinę na utrzymaniu, dom, nowe auto co 3-4 lata, wakacje 2-3 razy w roku, jakiś fundusz bezpieczeństwa, środki na inwestycje. Wyszło 35k miesięcznie :)  No i do tego dążę :D

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja dorzucę swoje trzy grosze.... dosłownie

 

Mieszkam w Krakowie, piastuje dumne stanowisko Kierownik Magazynu, w  6 lat stażu i co miesiąc 2200zł - do tego oficjalnie tylko 1800  dramat (szukam roboty)

 

Wg mnie dla samotnego faceta poziom podstawowy dobrego godnego życia to okolice 5-6 k na rękę  spokojne życie to okolice 10k

natomiast dla mnie "bycie bogatym" to się zaczyna od ok 30 K 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Drizzt napisał:

 

Mając 25-30 lat powiedziałbym, że 5k to 'nieźle'. Natomiast ta sama kwota w wieku lat 50 - raczej słabo.

 

 

Powiedziałbym na odwrót, sporo dzisiejszych 50 latków to pełnoetatowe dzieci komuny którym tłuczono do łbów że nie ma nic lepszego niż praca za 2500 na etacie. Chujowo ale przynajmniej stabilnie no i bony na karpia są. Ja mam 40 kilka lat i od dawna walczę z wpojonym w dzieciństwie przekonaniem że 2500 to wszystko co mogę zarobić. Ot takie wymarzone trybiki w maszynie. Do tego jeszcze pochodzę ze Śląska gdzie do dziś chwali się ludzi za bycie wymarzonymi niewolnikami bo nie dla nas kasa, ważne żeby do pracy (najczęściej kopalnia) było blisko i żeby byla stała i pewna. No i za 30 lat takiego harowania jakąś blaszkę przypną czasem i postawią piwo na karczmie piwnej. Sam wychodzę z tego matrixa już wiele lat a wszyscy dookoła, rodzina, koledzy jak mantrę powtarzają że etacik to podstawa bo do biznesu to nie my. Do tego dochodzi ulubione hasło ślązaków tłumaczące każdą bezradność - na sugestię że innym jakoś idzie , pracują i mają pada jedna odpowiedź - "to sie tak ino fajnie godo"  Koszmar

Edytowane przez jaro670
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Subiektywny w małych miastach kwota 5 k już wywołuje u 90% loszek maślane oczka, szczególnie, że same są albo na utrzymaniu rodziców, albo pracują za mniej niż 2k. 

 

Loszki 30+, którym termin się już kończy będą zadowolone nawet z gościa z zarobkami rzędu 3 - 4k.

 

Zresztą zarobki to nie wszystko, gość może zarabiać 3k, a nadal będzie łakomym kąskiem bo ma np. mieszkanie lub dom po rodzicach + auto ;)

 

Zarobki 7k - 10k  to w małym mieście rzadkość, tu będą drobni przedsiębiorcy, urzędnicy średniego szczebla, pracownicy fizyczni (specjaliści z własną małą działalnością).

 

Powyżej 10k to już biznesmeni, lekarze, prawnicy, urzędnicy wysokiego szczebla, lokalni politycy. 

 

 

I te 2 ostatnie grupy są mało liczne, z czego większość już zajęta i w wieku 35+. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Same zarobki nie do końca oddają potencjał danego samca.

Co z tego że jakiś gość zarabia powiedzmy 8 000 PLN netto, jeżeli ma rozdęte wydatki i po prostu wydaje za dużo ? A to jeszcze nie wszystkie elementy...

Posłużę się przykładem znajomego:

- alimenty 2400 zł

- rata za nieruchomość ok. 2000 PLN (CHF)

- dodatkowe wydatki na dzieci (dobrowolne), bo ich matka przebywa za granicą - ok. 1000-1500 PLN

Czyli stałe koszta pochłaniają mu co miesiąc więcej niż 50% dochodu ! Jakieś 5500 zł...

Zostaje mu jakieś 2500 PLN....więc już wcale szału nie ma, a to jeszcze nie wszystko....

 

Mieszkanie ma służbowe, ale nie wiem jak z rachunkami.

Wyżywienie - kolega ma niestety "pańskie" nawyki, lubi gościć się w drogich restauracjach...

Inne wydatki - nałogowo ugania się za pannami, więc sporo go to kosztuje, choć stosuje na ogół zasadę "każdy płaci za siebie"...

Kolega dużo wydaje na ubrania i wygląd, no ale taka praca (i hobby pt "baby") , wręcz musi...

 

Biorąc jeszcze pod uwagę ,że jest bardzo związany ze swoimi dziećmi (laski tego nie cierpią!), to....on wcale nie jest dobrą partią na rynku matrymonialnym!

Pomimo tych swoich 8 k netto :-)

A SMV pozornie ma świetne, 9.5/10 jak nic - wysoki, przystojny ,zadbany, wysportowany...

Jednakże już dwa poważne związki mu się rozjebały (jest po rozwodzie), głównie przez te jego dzieci...

Laski nie wytrzymywały, zazdrość itp....

- To dzieci dla ciebie ważniejsze niż ja ?

- Tak, oczywiście!

No i sayonara...:P

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kasa - ciekawy temat. Ogólnie mało/dużo pojęcie względne. Jak z prędkością - prędkość zabija. Jak zobaczymy naszą prędkość względem NGC224 to o kurwa  - ale zapierdalamy.

 

Ja mam obecnie 5 cyfrowe wynagrodzenie i 6 cyfrowy kredyt. Jeszcze 4 lata temu miałem 7 cyfrowy kredyt. Teraz mam 6 cyfrowy kredyt i mam szanse przed 50-tką spłacić wszystko. To mój cel główny na najbliższe 2 lata. Czy coś odkładam? Wydaje na dzieciaki, nadpłacam kredyty jak się da, rozwijam 2 firmy jedną w PL druga za granicą, nie piję, nie palę, dużo wydaję na leki, narkotyki i dziwki (żart), paliwo i opony :D. Nie imprezuje. Czy coś odkładam? Nie mam nic odłożone - nie ma z czego. Tylko firmy i nieruchomości.

 

Moja 2. ex ma obecnie 5 cyfrowe wynagrodzenie netto i nie ma ani '1' ani '2' z przodu i jęczy, że ma mało. Ma perspektywę, że jak skończy 50 lat będzie miała 6 cyfrowe wynagrodzenie nawet nie powiem z jaka cyfrą z przodu i to nie jest żart. I też jej będzie mało. Baaaaaardzo mało. Ona tankuje nowe Porsche jadąc na badania z dzieckiem do CZD i bierze fakturę na fundacje - chciwość baby nie zna granic. Mi by było wstyd. A i tak mając tyle kasy ciągle coś ode mnie chce.

 

Moje potrzeby i plany na przyszłość?

 

Tak sobie myślę, że pieniądze nie dają szczęścia tylko poczucie bezpieczeństwa. Szczęście to beztroska.

 

Ile pieniędzy bym chciał? Bar na plaży w Australii, szorty w kwiaty, kapelusz słomkowy, ciemne okulary, stara terenówka Toyoty i święty spokój. I tak aby było co do gara włożyć i aby mi ktoś sprzątał. I jakiś notebook z dostępem do Internetu, czasem jakaś trawka do spalenia. Myślę, że parę tysięcy USD na miesiąc by wystarczyło.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Subiektywny said:

5 tysięcy netto miesięcznie? 6 tysięcy netto czy może 'nieźle' zaczyna się od jakichś 7 tys. netto ?

Jestem ciekaw Waszego zdania.

 

Zależy co znaczy nieźle.

Dla mnie, (26 lat)  taką 'minimalną" definicją nieźle oznacza, że:

a ) stać mnie na opłacenie rachunków za życie (średnio jakieś 1000 zł/m-c)

b ) nie spinam się gdy zdażą się nieprzewidziane wydatki typu wyrównanie za wodę, awaria samochodu

c ) nie muszę planować zakupu czegokolwiek do kwoty powiedzmy 500 zł z miesięcznym wyprzedzeniem

d ) nie muszę oszczędzać na codziennych zakupach kupując złe produkty w najniższych cenach

e ) odkładam przynajmniej 500 zł miesięcznie

 

Dla mnie więc nieźle to około:

a) 1000
b) 600
c) 500
d) 1800
e) 500

Razem wychodzi 4400. Z takimi pieniędzmi dla mnie zaczyna się komfort psychiczny, że niczego nie muszę kombinować, z tym że ja akurat nie mam żadnych zobowiązań finansowych typu kredyt czy dziecko.

Aktualnie zarabiam powyżej mojej definicji nieźle, ale też jest tak, że apetyt rośnie trochę w miarę jedzenia.

Edytowane przez Nomorepanic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za granicą zarabiałem w tłustym okresie do 8500 zł (netto) miesiecznie, czyli po opłaceniu wszystkiego co trzeba było opłacić...

Dodatkowo z mniej oficialnych zajęć miałem ok 2500 zł, po przeliczeniu...

Od kiedy jestem w Polsce tj.od czerwca, wydałem ponad 25k...

Szło generalnie na wycieczki, jazde autem po Polsce, mieszkanie, imprezy, kobiety...

Czyli generalnie zabawa i relaks, który okazał sie zbawienny...

Ogólnie pieniadze dają poczucie bezpieczeństwa, natomiast nie byłem, nie jestem i nigdy nie będe sknerą dla samego siebie...

Dużo staram sie pomagać potrzebujacym, i broń Boże nie chce być zrozumiany jak jakiś dobry człowiek, bo taki nie jestem, a tym bardziej uchodzić i szczycić się tym, ale to wynika jakby z uzupełnienia mojej wypowiedzi ;)

Bardzo dużym sukcesem jest brak kredytów, alimentów, długów w moim przypadku.

 

 

Edytowane przez Assasyn
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak na marginesie dodam, że osobiście optowałem za kwotą 5000 zł netto jako poziomem 'nieźle'.
Bez rozgraniczenia spłata kredytu/dzieci/żona itd. Po prostu sama kwota.

Ani bez wchodzenia w ekstrema typu skąpstwo - "żywię się w Caritasie" czy też burżujstwa ja tolko szampanskoje i kawior, gospodin.

 

S.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Assasyn napisał:

(...)

Ogólnie pieniądze dają poczucie bezpieczeństwa(...)

(...)

Bardzo dużym sukcesem jest brak kredytów, alimentów, długów...

(...)

Pełna zgoda. Właśnie. To POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA!

 

Miałem w życiu lepsze i gorsze momenty. Bywało, że miałem do zapłacenia w chuj VAT był termin na ten podatek nie było no i stres. Prowadzenie firmy to nie tylko zarabianie kasy i radocha jak wszystko idzie dobrze i kasa się leje dużym strumieniem, można się nią cieszyć. Ale jest się również odpowiedzialnym za kilkadziesiąt rodzin. Pracownicy to nie tylko Ci konkretni ludzie, ale i ich żony/mężowie, ich dzieci, ich kredyty i ich rachunki do zapłacenia. Kasa musi być aby płacić wynagrodzenia, ZUS, podatki i wszystkie te pierdoły.

 

Ogólnie to cieszę się, że z kredytów wychodzę i mam szansę się ich pozbyć do zera w ciągu 2 lat.

Alimentów to się jeszcze przez 20 lat nie pozbędę, chyba że dokonam czynu zabronionego i jakoś się z nich wykręcę. Da się, ale to nielegalne.

Długów nie mam. :D

 

Obecnie nadal 4500 km od PRL, 20 stopni na dworze, słoneczko świeci czego i Państwu życzę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W swoim życiu doświadczyłem dużej jak dla mnie kasy, ale i totalnej nędzy, biedy, nie miałem na chleb, ale zawsze jakimś cudem w sytuacjach totalnie skrajnych, ktoś przychodził z pomocą, warto powiedzieć o takiej sytuacji jaką miałem kilka lat temu. 1,25 funta na koncie, styczeń, pracy nie było, usiadłem i mówię, chuj najwyżej umre z głodu, nie miałem nikogo, byłem sam, na drugi dzień wspołlokator do mnie, słuchaj potrzebujesz może jakiejś kasy? Kurw...cud! :) Do dziś nie potrafie sobie uświadomić jak to się stało...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też miałem sytuację, że z dnia na dzień straciłem pracę, w obcym mieście na drugim końcu Polski, z dwójką malutkich dzieci i "nieczynną" żoną...

 

Wszystko sprzedaliśmy na przeżycie, a i tak w końcu brakło na jedzenie...

I jeszcze to upokorzenie, jak nie miałem oryginalnych kartonów do sprzedawanego za bezcen sprzętu RTV (kto by miał po przeprowadzce), a kupiec: "Uuuuu, kradzione pewnie ? To nie kupuję..."

 

Minęło wiele tygodni...jeden wielki koszmar...^_^

Nagle w tym samym dniu dostałem pracę na miejscu, oraz zadzwonił poprzedni dyrektor (też poleciał), żebym przyjeżdżał do Warszawy, bo ma dla mnie pracę...

Wybrałem Warszawę, no i nie żałuję...

 

Ale od tej pory zawsze miałem kasę na koncie, o którym żona nie wiedziała...

Baba jak baba - ile by nie było, zawsze wszystko chce wydać...

 

Nauka nie poszła w las, no i przydała mi się też bardzo przy rozwodzie...

 

 

 

Co do telefonów - ludzie to idioci, ja nie mam wątpliwości :lol:

Kupuje taka paniusia aparat za kilka tysięcy PLN, choć zarabia 2 k miesięcznie, albo i mniej w przypadku studentek...

Ale telefon musi być, nie byle jaki! :lol:

Jeden upadek,  i wymiana szybki to niemal połowa jej miesięcznego dochodu...

Ale chuj tam, następny znów kupi najdroższy, jaki będzie w promocji...

 

Dla mnie telefon to max 1000 PLN, droższego nie miałem i nie będę miał.

Nie mam takiej potrzeby, choć spokojnie mógłbym sobie kupić taki za 5 k....ale po co ?

 

 

 

Edytowane przez RedBull1973
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem ekonomistą, więc moja teoria może być z dupy wzięta, ale... Od lat upieram się, że zarabiać powinienem (w sensie: nie tylko ja) tyle, ile kosztuje m2 mieszkania w mojej okolicy. Ścieram się o to z którymś już tam zarządem. 

Mnie osobiście w kwestii wynagrodzeń najbardziej rozpierdala co innego;

Pracuję dla zachodnich koncernów, zachodnimi narzędziami technicznymi i merytorycznymi, zaś sposób, czy raczej system plac jest chyba bardziej pojebany niż za PRL-u. Mój odpowiednik w każdym kraju na zachód od Odry zarabia za godzinę swojej pracy, są tacy którzy mają dochód określany w skali roku. Premie, bonusy uzależnione są od wyniku przedsiębiorstwa i wypłacane są, jeśli są, w czasie kwartału, półrocza, lub nawet roku. W naszym miodem, mlekiem i dziwnością płynącym kraju wciąż zapieprzamy na akord. W efekcie... chyba wszyscy doskonale znają dowcip z taczką, której nie ma czasu załadować :(

 

Konsumpcjonizm... Osobiście jestem minimalistą. Swoje graty jestem w stanie spakować w kilka godzin i jeździdełkiem klasy Berlingo przetransportować centrum swojego życia choćby jutro, choćby na drugi koniec kraju. Nie wierzę w marki, smarki, zbyt długo pracuję dla tzw. wiodących marek, żeby nie widzieć jak postępują koncerny, jak kreują politykę i ile absurdów za tym stoi. 

Edytowane przez Mnemonic
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce mi sie wszystkiego czytac ale zasada jest jedna:

NIKOMU nic sie nie NALEŻY.

 

Robilem te sama robote za ktora ktos inny gdzie indziej dostawal 5-8 razy nizsze wynagrodzenie.

Potem robilem te sama robote co wczesniej za POLOWE swojego poprzedniego wynagrodzenia.

 

To RYNEK.

"Sprawiedliwosc" jest tylko w kopalniach.

Strajkujesz i masz podwyzke albo PIECIOLETNIA odprawe.

Marzenie licealisty: Mogliby mnie wyrzucac co 5 lat na takich zasadach.

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, JoeBlue napisał:

Nie chce mi sie wszystkiego czytac ale zasada jest jedna:

NIKOMU nic sie nie NALEŻY.

 

To niestety błąd. NALEŻY się - wynagrodzenie za pracę. Często ciężką, brudną i niewdzięczną - jak w kopalni.

Osobiście bardzo nie lubię określania pracodawca.  Nikt mi pracy nie daje. Firma kupuje moją pracę. Od lat pracuję w oparciu o kontrakt i przez to w ten sposób to pojmuję. A to, że negocjuję warunki kontraktu, to że domagam się uczynienia systemu płac normalnym, dla mnie jest... normalne.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Assasyn napisał:

W swoim życiu doświadczyłem dużej jak dla mnie kasy, ale i totalnej nędzy, biedy, nie miałem na chleb, ale zawsze jakimś cudem w sytuacjach totalnie skrajnych, ktoś przychodził z pomocą, warto powiedzieć o takiej sytuacji jaką miałem kilka lat temu. 1,25 funta na koncie, styczeń, pracy nie było, usiadłem i mówię, chuj najwyżej umre z głodu, nie miałem nikogo, byłem sam, na drugi dzień wspołlokator do mnie, słuchaj potrzebujesz może jakiejś kasy? Kurw...cud! :) Do dziś nie potrafie sobie uświadomić jak to się stało...


Dokladnie. Gdy jestes w Polsce, to jeszcze jakos idzie to ogarnac, znalezc pomoc, ale jak jestes 1500km od domu... Zaczyna sie zycie :)

 

6 godzin temu, RedBull1973 napisał:

Dla mnie telefon to max 1000 PLN, droższego nie miałem i nie będę miał.

Nie mam takiej potrzeby, choć spokojnie mógłbym sobie kupić taki za 5 k....ale po co ?


Dokladnie. Nigdy tego nie rozumialem. Ludziom odpierdala na najnowsze telefony. Wiezniowie kontraktow. Ja jestem jeszcze lepszy ;) Nigdy nie mialem telefonu za wiecej niz 600zl i nigdy na kontrakt. Zawsze kupowalem telefon osobno. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.