Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.01.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Słuchałem wczoraj sobie audycji pt " Nie ma ohydniejszej zbrodni, niż dać mężowi cudze dziecko do wychowania", i tak przy okazji tematu wszedłem na kilka forów, które wyskoczyły mi po wpisaniu w gugla frazy " mam dziecko z innym mąż nic nie wie". "Ciekawostek" tam było z milion, bo baby mają tak pokrętną logikę jeśli chodzi o wybielanie swoich brudów, że szczena może opaść. Jednak znam trochę bab, i to akurat mnie nie zaskakuje. Moją uwagę zwróciły jednak trzy wpisy, które niby są w sumie banalne, ale kiedy im się dokładniej przyjrzeć, wyziewa z nich tyle treści o naturze kobiecej, pokrętnej "logice", i wyrachowaniu, o jakich się nie śniło facetom którzy nie mają wiedzy na ten temat. Zobaczmy na te wpisy, i ukryte w nich informacje. Wpis nr 1 Klasyka. Czyli, że ciapa, płatnik, który zapewni utrzymanie potomstwu jest już złowiony. Teraz czas na znalezienie dawcy dobrych genów - przystojny skurwiel - przeciwieństwo "ciapy frajera". Co nam mówi jeszcze ten wpis? Że zdrada ( w domniemaniu zdradzony będzie mąż, bo "ciapa frajer" musi być uwikłany w małżeństwo, aby łożenie na nią i dzieci było przyklepane przez prawo, czyli PEWNE) jest zaplanowana już od dawna, z pietyzmem i nieuchronnością. To info dla tych, którzy ciągle żyją w przekonaniu, że to kochanek jest przyczyną zdrady. Wpis nr 2 " Wierna do bólu". Jest pewna, że na miliard procent ojcem jest jej mąż. Chwała pod niebiosa. Ale...widzimy też i ukrytą treść: "...tylko z nim do 10 roku po ślubie". Czyli, że żonka była wierna dziesięć lat. Po 10 latach mąż ma już rogi. Wpis nr 3 No panowie, co, ładna po kochanku któremu dawała żona dupy, czy brzydkie po sobie? Hę? To jest tak kurewsko wyrachowane, że aż ciśnienie skacze. Ona wykazuje, że zdradą robi nam przysługę! Co nam mówi ten wpis dodatkowo? Ano, że jak w dwóch wpisach wyżej - zdrada jest dla niej czymś normalnym, naturalnym, i dopuszczalnym, ba, wskazanym, kiedy zaistnieją ku temu przesłanki. Oczywiście o tym czy zaistniały, decyduje ona sama. Post ten dedykuję chłopakom, którzy dalej żyją w naiwności, że kobietę trzeba namawiać do zdrady, bo bez tego by nie zaistniała.
    7 punktów
  2. Post napisany pod wpływem ciągłej dyskusji dwóch obozów - tych którzy uważają, że sex z mężatką jest moralnie niewłaściwy, i tych, do których zaliczam się ja, którzy uważają, że kobieta daje komu chce. Tak w skrócie. Teraz zaś chcę poruszyć interesujący jak sądzę temat, czyli rzecz o tym, jak nawet nieświadomie można mieć okoliczności łóżkowe z mężatką. Poniżej zamieszczam zrzuty wycinków artykułów z prasy internetowej, żeby nie robić odnośników do wchodzenia na portale. Jednak każdy kto chce, może sprawdzić autentyczność tego po wpisaniu samodzielnie fraz z artykułów w gugla. Pod zrzutami wnioski. No to lets biegiening, jak mówią Ruscy w UK. Moskwa. Lisbona. Trójmiasto. Wnioski dwa. 1 - Widać, że zamężne kobiety nie mają oporów, żeby dawać za pieniądze, kiedy zajdzie według nich taka potrzeba. 2 - Widać jak łatwo zrobić rogi innemu facetowi, nawet nieświadomie. Teraz już w zasadzie świadomie, bo wiedza jest. Jakie treści i wiedzę, widzicie jeszcze w tych zrzutach?
    7 punktów
  3. Lubię być złośliwy, więc zamiast wybuchnąć śmiechem w takiej sytuacji zwykle z poważną miną odpowiadam coś w stylu "czekam aż znajdę taką przy której będę żył za jej kasę" czy coś w tym stylu, co zwykle się kończy ogromnym fochem tej koleżanki pytającej. Chcą. Dlatego staram się nie mieć za dużo tego seksu. Tylko tyle ile potrzebuję i nie więcej. Za dużo czasu z kobietami to same kłopoty. Trzymam bardzo duży dystans i absolutnie nie robię niczego co by sugerowało że chcę związku, jedynie czasem wpadam z winem na noc lub zapraszam do mnie na kolację ze śniadaniem, a potem duży dystans. ps. parę miesięcy temu jedna się we mnie "zakochała" i nie dawała mi spokoju, to jej powiedziałem że się nie odzywam bo dużo pracuję gdyż mam ogromne długi, tak duże długi że muszę spłacać latami i cała kasa idzie na długi. Szybko się odkochała. Poważnie
    7 punktów
  4. Człowieku: - nie miałeś rozwodu - nie straciłeś połowy majątku - nie musisz płacić alimentów - nie musisz walczyć o kontakt z własnym dzieckiem - nie masz założonej niebieskiej karty - nie musisz iść spać pod most bo baba wywaliła cię z własnego mieszkania, które jest w księgach wieczystych na twoje nazwisko - nie musisz płacić rachunków za mieszkanie w którym nie mieszkasz ( była taka sytuacja opisana tu na forum) Ty masz najprostszą rzecz do zrobienia, iść do lodówki otworzyć piwo, usunąć kontakty zablokować numer i wypić za lekcje życia, która w zasadzie nic cię finansowo nie kosztowała. Chłopie ciesz się!
    7 punktów
  5. Posłuchajcie uważnie, to się w miarę klei. Gość sam przyznaje, że gdy ją poznał miał swoje cele, nie szukał partnerki ("problemów") i nie spuszczał się nad wyglądem kobiet jak zdesperowany białorycerz. W USA pewnie każdy tańczył nad egzotyczną pięknością, każdy oprócz niego. Dlatego możliwe, że zaimponowało jej tak konkretne podejście. Zobaczcie jak on się zachowuje - jest spokojny, nie pieje z zachwytu nad nią, nie stara się zbytnio, nie próbuje imponować. Wg mnie dojrzała męska postawa. Tak się traktuje nasze kochane panie - jak ojciec nieco znudzony swoją córką. Nie jak chłopczyk wobec mamusi której się trzeba wkupić w łaski, inaczej nie da cukierka (taka postawa jest w tym temacie: https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/16699-podsumowanie-czterech-pierwszych-miesięcy-małżeństwa-czyli-cztery-miesiące-przed-rozwodem/ ).
    6 punktów
  6. @AR2DI2 Obawiam się, że obóz tzw. białawych czy tzw. moralistów nie zostanie przekonany, choćbyś nie wiem jakie armaty wytoczył. Niestety zabarykadowali się dość ostro i mimo, że te barykady są bardzo nieszczelne cały czas niektórym się wydaje, że tak nie jest. Jeżeli fakty mówią co innego, tym gorzej dla faktów. Ja osobiście spodziewam się w tej dyskusji kolejnego multi konta wiadomo kogo
    6 punktów
  7. Zwal sobie konia i daj spokój. Skoro na dzień dobry Cię oszukuje, to co będzie za 5 lat? Ma ze sobą problemy i tylko ona może sobie pomóc. Odpuść. Kochasz swoje wyobrażenie, nie ją. Pewnie już tam wyobrażałeś sobie wspólną przyszłość, to teraz to cofnij. Sam się krzywdzisz.
    6 punktów
  8. Nie odpowiem ci na to pytanie, bo widziałem na wojnie tyle złych rzeczy, które dokonywali zwykli, moralni wcześniej ludzie, że temat musiałby skręcić raczej na "względna moralność". Bezwzględnej moralności nie ma. Jest tylko warunkowana sytuacyjnie. Przykład z zabijaniem. Na wojnie dostajesz za to medale, w cywilu kryminał. To nam uświadamia, że moralnośc jest narzuconym z góry, przez elity, dodatkowym oprogramowaniem, za pomocą którego można nami sterować. Całą swoją "przyzwoitość", jak myślimy o zborze naszych "cnót", w które wierzymy, że to cnoty, zasysamy z otoczenia, które nas kształtuje. W Polsce nie ruchamy mężatek, a przynajmniej jest to uważane za czyn nieodpowiedni. W Afryce w dobrym tonie jest ugościć gościa swoją żoną w nocy. Wiem już, że mogę zabić jak padnie rozkaz, więc całą moralność uważam za to wyżej - oprogramowanie, za pomoca matrix steruje nami aby osągnąc swój cel. Tylko tyle.
    5 punktów
  9. 5 punktów
  10. 1. Wygląda jak siodełko od roweru. 4/10 2. Wygląda jak znoszona szmaciana siatka z Carefoura. 5/10 3. Wygląda jak Ridż z Mody na Sukces. 6/10
    5 punktów
  11. Panowie powstrzymajcie się przed uploadowaniem zdjęć ze swoich "prywatnych kolekcji" jeśli znajdują się na nich osoby trzecie. Możecie osadzać linki do zdjęć/ profili publicznie dostępnych ale powstrzymajcie się przed udzielaniem prywatnych informacji na temat tych osób (informacji, których dana osoba sama nie opublikowała). Więc proszę, bez komentarzy, że ktoś jet chory psychicznie, czy wywlekania prywatnych brudów.
    5 punktów
  12. Wcale nie tak dużo. Proceder, o którym piszesz dotyczy zaledwie kilku branż. Wciąż masa Polaków biduje i zarabia grosze jak 10-20 lat temu. Różnica jest jedynie taka, że dzisiaj mamy więcej kolorowych seriali w TV, więcej nowszych dróg/stadionów pobudowanych za unijne kredyty, więcej zachodnich marek w sklepach, co tylko daje nam iluzje dobrobytu. Iluzje, która i tak prędzej czy później przegrywa z brutalną, szarą polską rzeczywistością.
    5 punktów
  13. No a coś Ty myślał - że Cię kochała? Słyszałeś o kobietach które dla męża i rodziny jadą na wojny, walczą, zdobywają, poświęcają się? Bo ja nie. Słyszałeś o kobiecie która by coś zdobywała, walczyła, zakładała firmę aby ochronić męża i dzieci? Bo ja nie. Tzn. coś tam słyszałem z niepewnych źródeł, kiedyś tam, podobno - takie historyjki w stylu opowieści o Yeti. Kobieta jest z natury istotą PASOŻYTNICZĄ. Świetnie opisali to prawnicy ze strony dla mężczyzn. Miłość mężczyzny objawia się w poświęceniach, dawaniu, ochronie. 'Miłość' kobiety objawia się tym, że...JEST. Tym, że jest - dobrze przeczytałeś. A jak mężczyzna zacznie słabnąć - zawsze znajdzie się nagle jakiś 'kolega' z zewnątrz. Miałem tak nawet ja - moja myszka miała 18 lat, byłem jej pierwszym, razem 3 lata - była ze mną na mojej obronie magisterki, wspólne przełomowe chwile w życiu - i co? Jak pojawiły się różne problemy, zacząłem niejako słabnąć emocjonalnie - to pojawił się 'kolega'. To się zdarza praktycznie ZAWSZE i ja jestem dobrym przykładem na to, że dzieje się tak nawet u kobiet które jeszcze nie zdążyły nasiąknąć gadkami mamuś, itp. więc nie jest to sprawa kulturowości czy czegoś nabytego - one mają to genetycznie wbudowane. Tak się dzieje ZAWSZE, chyba, że kobieta jest stara, nie ma już dokąd pójść. Kobieta jest pasożytem w życiu mężczyzny - póki daje dobry seks i spełnia jakoś swoje obowiązki, to można z nią być, ale nigdy nie wierz w miłość kobiety. Kobieta nie potrafi kochać mężczyzny tak jak Ty to rozumiesz.
    4 punkty
  14. Gdybym został sam na świecie z kozą to zapewne i ją bym wygrzmocił... ale póki mam wybór omijam mężatki, dzieciate i wariatki z liczbych powodów wielokrotnie podawanych tu na forum. Każdy ma co chce...
    4 punkty
  15. Powiem tak co do ruchania mężatek, jak baba jest kur*a to nawet co nie powie że ma męża i dzieci. Ja w sylwka z kolegą spotkaliśmy dwie laski ok 30l poszło szybko wódeczka w bramie, do klubu i na mieszkanie po wszystkim one wyjęły telefon i zaczęły się nam chwalić swoimi dziećmi. Ale wiem jak to może się skączyć trafisz na psychola to ci z rąk macki zrobi jak się dowie albo trafisz na romantyka i się powiesi. Za zdradę powinno być więzienie albo kara śmierci, ciekawe czy by tak pańcie nalegały na małżeństwo.
    4 punkty
  16. @AR2DI2 Zgadzam się z tym, że to kobieta decyduje komu da dupy i jak ja nie skorzystam, to skorzysta ktoś inny. Więc to, że nie wyrucham mężatki, nie ocali jej męża, bo pani łatwo znajdzie kogoś na seks. Tylko mimo tego, uważam to za czyn moralnie zły, w myśl zasady "nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe".
    4 punkty
  17. @HugoBucc nie Ty jeden przez to przechodzisz, teraz emocje są silne i masz wrażenie, że "to se ne vrati" i jest Ci smutno - wielu facetów tak ma w tego typu sytuacjach, ale to jest chwilowe i zawsze mija. Miej świadomość, że dla tej kobiety byłeś/jesteś tylko jednym z wielu. Coś tam dawałeś ale pańci było mało i trzeba się rozglądać za kimś zasobniejszym. Tak naprawdę dostawałeś tylko seks okraszony częstymi jazdami emocjonalnymi. Wiemy jak silnie to działa ale nie można dać się zwariować całkowicie (łatwo się mówi, wiadomo). Ale się wyleczysz - po prostu pamiętaj o tym. Za jakiś czas będziesz z ulgą wspominał, że nie dałeś sobie zrobić całkowicie sieczki z mózgu. Ja też miałem uczucie po rozstaniu, że już mnie nic dobrego nie spotka i wracałem wspomnieniami, było ciężko choć już miałem świadomość przemijania tych destrukcyjnych uczuć. Swoje odcierpieć trzeba. Tak jak koledzy często piszą, nie inwestuj nigdy więcej niż druga strona - zapoznaj się z innymi historiami opisywanymi na forum. Dam mały spoiler - ciekawa zależność - im więcej dajesz/starasz się tym większa szansa na odejście kobiety.
    4 punkty
  18. Panowie, miałem nic nie pisać. Miałem nie wchodzić dzisiaj na neta. Niestety byłem słaby i zerknąłem, co media piszą o pogrzebie Adamowicza. I kiedy już sobie to przeczytałem i na koniec zobaczyłem ten artykuł: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,24379764,owacja-na-stojaco-dla-ojca-wisniewskiego-czlowiek-budujacy.html#s=BoxMMtImg3 gdzie napisane jest, że ksiądz, który prowadził tą mszę powiedział, że na kłamstwie nie można budować kariery politycznej, myślałem, że puszczę pawia. Na FB nie mogę się wyżalić więc pisze tutaj. Takiego zalewu hipokryzji nie widziałem już dawno. Z gościa który kłamał w oświadczeniach majątkowych, nie wiedział ile miał mieszkań robi się bohatera narodowego. Brakuje jeszcze okrzyków: santo subito. Z ludzi, którzy jeszcze tak nie dawno temu szczali do zniczy, nie płakali po kaczorze, piekli kaczkę po smoleńsku, dożynali watahy itp robi się głosicieli miłości. Z wariata, który zabiłby jakiegokolwiek polityka gdyby na tej scenie się pojawił robi się prawie zabójcę zatrudnionego przez Kaczyńskiego. Kurwa to jest dramat. To nie tak, że politycy PiS są święci, ale znajmy proporcje. Takiego gówna i ścieku już dawno nie widziałem. Do tego jeszcze w pierwszym rzędzie Kwaśniewski, Tusk i Wałęsa, a Premier i Prezydent gdzieś z tyłu. To wszystko to jest kpina z uczciwych ludzi. A najgorsze dopiero przed nami, bo cała reszta tzw. dziennikarzy i komentatorów polskiego życia politycznego już ostrzy sobie pióra na koniec żałoby.
    4 punkty
  19. @deomi gratuluję. Jak pieski na smyczy
    4 punkty
  20. Patrząc na nasze forum jak chłopaki zakładają tematy, to mamy tutaj śmietankę finansową, jeszcze dzisiaj przeczytałem u nas, że wystarczy trochę się wysilić i można zarabiać między 15 a 20tyś xD. Ludzie mają małe firmy, które mają taki zysk a tutaj słyszymy by trochę się wysilić i można takie pieniądze zarobić - ciekawe.
    4 punkty
  21. Dawno tutaj nie pisałem. Od długiego, bardzo długiego czasu jestem singlem, wiecznym singlem można powiedzieć. Dodając do tego mój wiek 34 lata, to już ludzie mówią: stary kawaler. Tak chcę i koniec. Nauczony doświadczeniem w wielu związkach, przez wiele lat związków miałem dużo, wiem że lepiej być samemu. Same plusy. Minusów nie widzę. Ale do czego zmierzam... Otóż, mam dużo koleżanek. Naprawdę koleżanek (tylko i nic ponad to). Zarówno z pracy jak i prywatnie. Siłą rzeczy od czasu do czasu rozmawiamy. A właściwie one wypytują. Wypytują mnie o mnie i krytykują moje życie: 1) jak możesz tak długo być singlem, to nie normalne 2) chyba Cie żadna nie chce, chyba masz trudny charakter skoro żadna Cie nie chce 3) dlaczego nie szukasz kogoś natychmiast, na siłę, już teraz, szukaj, musisz szukać! 4) co Ty możesz wiedzieć o życiu jak Ty jesteś singlem 5) czy nie chciałbyś się wspólnie dorabiać, na wspólny dom, miałbyś dla kogo dom budować itd (mieszkam w bloku bo nic więcej mi nie trzeba) 6) czy nie chciałbyś kogoś zabierać na wakacje, na weekendy, jak Ty żyjesz że nikogo nigdzie nie zabierasz, masz nudne życie i sam siedzisz w domu (a prawda jest taka że prawie co weekend gdzieś wyjeżdżam i żyję 100x ciekawiej niż one) 7) ja bym nie mogła z Tobą być, Ty jesteś jakiś dziwny skoro nie szukasz kobiety 8 ) masz własne mieszkanie, przecież jakaś kobieta by mogła się do Ciebie wprowadzić! czemu tego nie chcesz? 9) to niemożliwe że facet tyle wytrzymuje bez seksu, jak Ty to robisz? (haha na to nic nie odpowiadam bo co tutaj tłumaczyć? seksu mam dużo i to kiedy chce i jak chce) 10) a może ze mną się umówisz, bo akurat ja też kogoś szukam? (to najlepsze, najpierw mnie krytykuje, a potem jednak chce się umówić... nie ma mowy) I wiecie co? Zauważyłem że tego typu komentarze mówią wyłącznie kobiety pewnego typu: 30 lat lub po 30stce, samotna singielka! Same mają nieogarnięte życie, a mnie próbują doradzać i krytykować. Z tym że ja żyję sobie doskonale, mam czas na swoje pasje których mam dużo, praktycznie co weekend wyjazdy, parę razy do roku wakacje, a przy tym tyle seksu ile chcę, czego chcieć więcej? Dodam, że z moich kolegów to 100% jest żonatych lub w związku i absolutnie mnie nie krytykują a widzę że nawet zazdroszczą (ale tego nie powiedzą). A koleżanki... tylko krytykują. Co z nimi jest nie tak?
    3 punkty
  22. @JacekWaw A co robisz z "bumerangami"? Dziewczyna ,która dopytuje się o status i inne takie utrzymując delikatny kontakt? I tak co kwartał Naprawdę przy 8-10 okrążeniu to przestaje być śmieszne.
    3 punkty
  23. Radzieckiego Gdybym pracował na etacie - to bym szukał związku. Zawodowego. A niestety na swoim jestem. Niemniej - czasami na warsztacie potrzebne są mi pewne związki chemiczne. I zdarza się że ich szukam. Dlatego polecam stan wolny. To najlepszy ze stanów. Lepszy niz stan wojenny, Stan Tymiński i nawet Afganistan razem wzięte
    3 punkty
  24. Pewnie za parę dni napisze, że może przyjechać, ale nie ma kasy na bilet i poprosi o przesłanie 200 złotych.
    3 punkty
  25. Nie ma sensu dyskutować z nimi. Rób swoje i się nie tłumacz. Na mnie długi czas też były naciski "idź do kościoła" od jakiegoś czasu mam spokój zobaczyli, że nic nie wskórają i dali sobie spokój. Czasem dostanę tekst, że "nie rozumiem jak można nie wierzyć", gdy podaję argumenty albo pytam czemu płacą to dostaję szablonowe odpowiedzi. Teraz ucinam jakiekolwiek dyskusje na temat religii. Po drugie to twój dom/mieszkanie i możesz wpuszczać kogo chcesz i kiedy chcesz. Nie masz ochoty na wizytę księdza? Nie wpuszczasz i tyle a rodzinka niech robi co chce ich życie. Nie działaj wbrew sobie dla niedzielnego obiadku, nawet jak się obrażą to po kilku dniach/tygodniach im przejdzie.
    3 punkty
  26. @MW9 W przypadku takich internetowych znajomości trzeba w miarę możliwości albo dążyć do spotkania albo do odłożenia na półkę: koleżanka. Jak do tych Katowic się stawi, to jedź, co Ci szkodzi, nie będziesz sobie niczego wyrzucać, zbierzesz doświadczenie, które zapewne pokryje się z tym co tu piszemy i następnym razem będziesz o to mądrzejszy i tego unikniesz, będziesz czujniejszy, et cetera. Prawdopodobnie też wtedy nie będzie Ci już tak ciężko jej olać, człowiek ma takie mechanizmy, że co by nie pisał a gdy się spotka i opis nie pasuje do realiów to się szybko odetnie od takiej osoby.
    3 punkty
  27. Cały czas gdzieś te wzorce w podświadomości siedzą, niezłe errory czasem z tego wychodzą. Tylko kiedy przejdzie, kiedy zacznie ruchać mężatki? Nie, nie muszą, i wg mnie to że mają w głowach wydźwięk negatywny tego całego procederu to nie oznacza że siedzą cały czas w matriksie. Chodzi tu bardziej o osobiste nastawienie do tego, jak sami uważają że źle zrobią ruchając mężatkę, tak od razu przenoszą to na drugą osobę, która może mieć inne nastawienie do tego i próbują narzucić swoje odczucia na drugą osobę. Ja sam nie gustuje w mężatkach i zajętych damach, czułbym się chujowo mieląc taką laskę, ale rozumiem jakie mechanizmy za tym stoją, co też na dobrą sprawę mocno przewartościowało moje myślenie o potencjalnych kandydatkach do mego berła
    3 punkty
  28. Nie wiem czy pamiętasz, ale zarówno Ty jak i ja w Twoim bardzo obszernym wątku sprzed dobrego pół roku (o ruchaniu mężatek, do moralizatorów) - zadaliśmy właśnie takie pytanie - co by jeden z drugim zrobił będąc w sytuacji "wysoce rokującej ruchanie z mężatką w roli głównej" ? Nie uzyskaliśmy odpowiedzi. O sobie moge powiedzieć jedno - gdy byłem żonaty to całe dwa lata mego małzenstwa byłem wierny. I TYLKO co do tego okresu, przeszłego mogę się wypowiedzieć. Bo akurat tak się złożyło, że to iż dałem obietnicę wierności - przeważyło. Uwaga - W ODNIESIENIU DO PRZESZŁEGO JUŻ OKRESU. Ale nigdy by mi do łba nie przyszło zakładać, że w sytuacji "wysoce rokującej ruchanie" - zawsze powstrzymam się przed nim. Żaden facet na ziemi (tej ziemi) poza facetami z wyłączonym popędem seksualnym (wiek, schorzenia) nie jest w stanie dać stuprocentowej obietnicy że nie przeleci określonej kobiety. Żaden. Oczywiście może się powstrzymywać i uzyskać "sukces" w postaci przepełnionych jaj skutkujących onanizmem, jasne jest takie prawdopodobieństwo. Ale nigdy pewności nie ma, że najbardziej zatwardziały moralizator - znajdując się w odpowienim miejscu i odpowiednim czasie z nawet żoną kumpla - nie skorzysta z okazji. Rzekłbym, że jest wręcz odwrotnie. Mocnych w gębie jest dużo. Mocnych w chuju - znacznie mniej. I za stwierdzenie "mocny w chuju" nie rozumiem tu mistrza ruchania, ale mistrza powstrzymania sie przed nim.
    3 punkty
  29. Przecież tutejsi moralizatorzy: 1. Przed przystąpieniem do interakcji głębszej niż uścisk dłoni legitymują panią (w przypadku małżeństwa zwykle jest adnotacja o poprzednim nazwisku) 2. W razie braku adnotacji żądają od Pani oświadczenia pisemnego w obecności notariusza, gdzie Pani oświadczy, że nie pozostaje w związku nieformalnym. (Inna sprawa, że przecież może skłamać - co wtedy?) 3. Z ostrożności procesowej przed rozszerzeniem interakcji udają się do notariusza, gdzie w jego obecności, oraz w obecności środków rejestrujących dźwięk i obraz dokonują konsumpcji związku (na wypadek, gdyby pani w trakcie, albo - co gorsza - po stwierdziła, że #mitu. Wymagana jest werbalna (najlepiej pisemna zgoda) na każde pchnięcie i każdy dotyk. Ma się rozumieć - moralizatorzy kwity posiadają. 4. itd itd - brniemy w absurdy.
    3 punkty
  30. Na cholerę delegacja. Pogadać wystarczy w pracy "o bele czem", zejśc na jakiś interesujący damę temat, udać, że też Ciebie te kwestie interesują po czym dodać: - cholera, miło się gada ale robota goni, ciekawe tematy, gdyby pani się nudziła kiedyś a zarazem i ja znajdowałbym się w takim stanie - znam uroczą knajpkę na [.... tu rzucasz jakąś dzielnicą...] Gdy dama będzie responsywna - to za kilka dni sama do Ciebie napomknie dyskretnie - a co z naszą kolacją ? Oczywiście NIE polecam wyrywania dup z pracy bez względu na ich stan cywilny. Więcej z tego może być potem kłopotów niz uzysku. I nie mam na mysli, że się zdrada wyda - to najmniej istotne. Więcej kłopotów natury zawodowej.
    3 punkty
  31. Aktualnie boli mnie, że ludzie nie widza jak są manipulowani, sterowani za kurtyny przez wielke koroporacje, finansistów, farmakologie i przekazy podprogowe w TV +ludzie oddali, polegli przed machiną mediow społecznościowym przez co stali sie jeszcze bardziej otepiali - a zwykle sa to smutni ludzie ktorzy tylko w filtrach wygladaja na ladnych i szczesliwych.
    3 punkty
  32. @AR2DI2 kobieta ma udogodnienie społeczne w postaci posiadanego dobrze płatnego zawodu, który nie wymaga kosztownego i długotrwałego procesu edukacji. Co za tym idzie często przerywają proces edukacji, żeby iść łatwiejszą drogą.
    3 punkty
  33. Istnieje, tylko jest tam syf jak w Bangladeszu po wybuchu bomby.
    3 punkty
  34. To jest bardzo ciekawy wpis. Pokazuje nie tylko spierdolenie współczesnych kobiet, ale także ich niewiedzę. Z tego co mi wiadomo, taka latorośl będąca wynikiem zdrady z alfą, będzie miała tylko, tudzież aż 50% genów alfy, a drugie 50% będzie pochodziło wprost od zdradliwej, za przeproszeniem, kurwy.
    3 punkty
  35. A jak wytłumaczyć zło, i całą masę problemów na tym świecie? Czy jeden przykład obala poważną tezę? Czy znamy wszystkie ukryte informacje o tej relacji, czy też tylko to co chciano nam pokazać? A może po prostu czasem tak jest, że piękna jest z brzydkim i biednym? Nie stawiaj znaku zapytania po spacji, ostatni raz proszę, później będą warny. Nigdy się o tej Pani nie wypowiadałem. W życiu zdarzają się dużo dziwniejsze rzeczy. Ale jeśli ktoś na podstawie tego filmu uzna że nie musi być zamożny i ogarnięty by mieć elegancką kobietę, to mocno sobie zaszkodzi tym przekonaniem, i skończy na wieczornych sesjach masturbacji.
    2 punkty
  36. Więc rób co uważasz za stosowne i się nie tłumacz. Nie chodzi o to, żeby się stawiać, ale żeby spokojnie wytłumaczyć swój punkt widzenia. Jeśli Twoi rodzice to nie fanatycy religijni to zrozumieją Twoje podejście do tematu.
    2 punkty
  37. @Bruxa To co dzieje się ze świadomością po śmierci ciała? Mi chodziło o taką, którą często określa się jako "Ja Jestem". @zend Nie udawaj Greka, Ciebie tu już prawie każdy rozpoznaje - jedni od razu, inni po pewnym czasie. @Tomko Każdy ma jakieś hobby
    2 punkty
  38. 2 punkty
  39. I masz rację, a zrozumie to tylko naprawdę świadomy mężczyzna. Ja mam już 29 lat (rocznikowo) - i coraz mnie mi zależy na związku. Nie przeczę, że jakieś tam portale randkowe mam odpalone, bo na ruchanie albo w ogóle jakiś 'związek' nie jestem zamknięty - czemu nie, haj hormonalny też bywa fajny. Jednak naprawdę nie czuję żadnego, zupełnie żadnego ciśnienia i przywykłem do tego, że mogę być sam całe życie. I zupełnie mi to nie przeszkadza, powiem więcej - dawno się tak dobrze z tym nie czułem. Wszystko to mindset, nic więcej. Jeszcze ze 2 lata temu myślałem, że tak się nie da, że to tak puste straszne życie i chcę rodziny. Teraz zupełnie zmieniłem podejście. Moim zdaniem największą podstawą jaką mężczyzna musi zrozumieć jest głębokie zrozumienie a wręcz POCZUCIE tego, że kobieta Cię NIE POKOCHA. ŻADNA. Nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że kobiety są z natury pasożytnicze. Kobiety 'miłość' zawsze objawia się tym, że 'jest'. Ot, tyle. No i póki jesteś silny - to kocha, tracisz siłę, zwykle odchodzi, nawet jak nie odchodzi to 'prawie odchodzi', pojawiają się inni 'koledzy'. Dlatego nie wierzę już w miłość z kobietą. Wierzę w fajny związek i w to, że można mieć w miarę fajny partnerki związek - znam parę takich. Oczywiście po czasie i tak jest codzienna szarówa, ale jakoś dają radę. Tak - w takie coś wierzę. Ale nie jest to dla mnie aż tak nęcące, żeby mi jakoś specjalnie na tym zależało. Jak przyjdzie to przyjdzie, jak nie to nie. Bycie singlem jest po prostu normalne w dzisiejszym świecie. Jest masa rozwodów, rozstań, itd. Dziś być singlem to fajna rzecz, nie ma w tym niczego wstydliwego. A ile pieniędzy zostaje Ci w portfelu. Gdy rejestrowałem własną działalność chyba nic bardziej mnie nie cieszyło jak to, że w rubryczce stanu cywilnego miałem odznaczone: 'małżonek' czy małżeństwo. Zakładać firmę z babą albo w jakichś zawiłościach małżeńskich - brrr. Ile razy ja to słyszałem już od kobiet. Podczas bycia z jedną kobietą w związku słyszałem tak od innych (które o tym nie wiedziały), w przerwie pomiędzy jedną a nową partnerką, znów to słyszałem, pomiędzy drugą a trzecią znów... i tak dalej. Standardowe babskie stadne teksty co by dbać o swoje interesy poprzez obniżanie samooceny mężczyznom. Lol. Ale czemu to ja mam go budować? To niech ona buduje, przecież podobno mnie kocha - niech pokaże to czynami To chyba zależy od człowieka. Ja tam rzadko gdzieś wyjeżdżam i zupełnie mi to nie przeszkadza. Najlepiej się czuje siedząc sam w domu, rozmyślając i planując. Jakoś bardzo rzadko czuje się samotny z tego tytułu. Czasem, pod wieczór może człowieka złapać ewentualnie jakaś handra, ale to normalka, takie jest życie. Nigdy mnie wyjazdy nie kręciły, choć mam na tyle kasy, że mógłbym sporo podróżować. Jeśli już, to takie totalne survivale, klimaty samotnej wyprawy rowerem, etc.
    2 punkty
  40. Jesteś singlem dlatego, że wiesz dużo o życiu ;).
    2 punkty
  41. Dokładnie to. Po takich tematach zaś, można od razu poznać kto przerobił wiedzę, i co najważniejsze ją przyswoił, a kto żyje w ułudzie, że samo to, że jest na tym forum, czyni z niego wyzwolonego od kłamstwa matrixa społecznego.
    2 punkty
  42. Witam braci od jakiegoś czasu zbieram się, żeby opisać swoją historię. Pisarz ze mnie żaden (wolę czytać co inny piszą) więc proszę o wyrozumiałość. Mam 28 lat i za sobą 10 lat w LTR. Ten czas to głównie dwa długie związki, które postaram się opisać niżej. Jako że tu jestem to widać, że coś poszło w nich nie tak. Od 21 roku życia wyjeżdżam do pracy za granicę. W trakcie studiów na wakacje dorobić i tak mi zostało, że jeżdżę do tej pory. Poza krajem przebywam średnio pół roku ale różnie to bywało przez te 10 lat a bycie w związku i czyjeś wsparcie bardzo mi w tym pomaga. To tyle o mnie teraz coś o związkach: Rozdział 1 Moja pierwsza wielka miłość. Poznaliśmy się na weselu kuzyna coś zaiskrzyło kilka tańców chwila gadania , ale że byliśmy bardzo młodzi Ona 13 ja 16 lat to skończyło się na buzi w policzek na pożegnanie i tyle. Każdy żył swoim życiem przez dwa lata do powstania Naszej klasy i zbierania tam swoich znajomych gdzie zaczęliśmy pisać ale bardzo spokojnie na początku, pierwsze jakieś spotkanie na koncercie a potem sylwester którego organizowałem ze znajomymi i od tego czasu powoli można powiedzieć, że zaczęliśmy chodzić ze sobą. Jako że Ona miała dopiero nie pełne 16 lat to nie spotykaliśmy się jeszcze tak często aż wyszło na to, że widujemy się co weekend a jak nie to jest tragedia jakich mało z mojej i z jej strony. Dziewczyna z wyglądy mój ideał 10/10, praktycznie mojego wzrostu (mam 175) przez co też miałem lekki kompleks ale też bez przesady, a ja zwykły przeciętny chłopak czasami chodzący na siłkę ale bez jakiś solidnych efektów. Przechodząc do rzeczy były od samego początku to ja się o nią starałem i zabiegałem cały czas. od początku też mogłem zobaczyć, że coś jest nie tak z tekstami jak to mnie nie kocha i że jak ją zostawię to się potnie. Takie coś przez pierwszy rok miało miejsce z raz czy dwa wiec nie widziałem w tym nic strasznego poza tym, że darzy mnie takim wielkim uczuciem. Kolejny rok był jak chodziliśmy razem do jednej szkoły i było całkiem spoko, sporo fochów z jej strony ale inni koledzy ze swoimi koleżankami mieli gorzej wiec też uważałem, że nie dzieje się nic złego. Pierwsze solidne kłamstwo jakie zobaczyłem z jej strony było jak nie udało się jej przejść z kasy do klasy. Do końca wmawiała mi, że ma możliwość poprawy jednego przedmiotu i to zrobi na wakacjach. Potem się okazało, że to nie był tylko jeden przedmiot i kłamała mi prosto w oczy. Co ja na to? No właśnie nic wybaczyłem jak na białego rycerza przystało i udałem że nic wielkiego się nie stało chociaż miałem z tym problem w tamtym czasie. Kolejny rok to moje studia w mieście oddalonym o 100km a co za tym idzie kontakty strasznie utrudnione ale i tak starałem się zjeżdżać co tydzień chociaż średnio mnie było na to stać. Też pojawiło się więcej fochów pretensji itp. ale sielanka i tak trwała nadal. Po pół roku stwierdziłem, że dal mojej niewiasty i też z braku kasy rzucę studia a od nowego pójdę na studia bliżej i będę mieszkał w domu. Jako że z kasą było słabo to w przerwie od studiów pojechałem pierwszy raz za granice na pół roku z małą przerwą. Ze strony dziewczyny były łzy w oczach i że będzie czekać i tak chyba było przy moim pierwszym wyjeździe. Gdy wróciłem wszystko spoko przez jakiś czas ale już z każdym rokiem więcej fochów i mniej szacunku do mnie i tak miną kolejny rok. Kiedy wyjeżdżałem kolejny raz na wakacje tylko to już łez w oczach mniej i obojętność z jej strony a bardziej wyrzuty, że Ona też chce mieć wakacje (w sensie żebym ją gdzieś zabrał) tylko ja na to musiałem zarobić a Ona w życiu nie pracowała bo nie musiała(jej ojciec dobrze zarabiał). Zdarzały się już częstsze i to dość spore awantury wyzwiska, akcje typu zostawienia mnie na weselu samemu i pojechaniu do domu po uprzednim daniu mi po twarzy bo niby za mało jej uwagi poświęcałem(na szczęście nie przy ludziach). Z tego też nie wyciągnąłem wniosków. Całkiem sypać zaczęło jak luba pojechała na studia do tego miasta oddalonego o 100km. I tak poszło, awantury bardzo częste, wyzywanie, obracanie kota ogonem i wieczna moja wina a jak jej mówiłem że lepiej psa traktuje to odpowiedź tylko: no tak i co z tego. Związek trwał jeszcze rok takich katuszy, gdzie kilka razy próbowała ze mną zerwać ale jak jako wspaniały i walczący biały rycerz starałem się aż mi wybaczała. Pewnego razu jak do niech pojechałem do mnie na środku mostu potrafiła spoliczkować za to, że niby się na inną gdzieś tam w oddali patrzyłem a zazdrosna była strasznie o czym nie wspomniałem wcześniej. Ja tylko potrafiłem ją złapać za ręce wydrzeć się na nią co robi i niby zrozumiała ale na tym koniec mojego stanowczego zachowania bo dalej poszliśmy jakby nigdy nic. Co się okazało to robiła tak dla tego, że miała kogoś od pół roku i miała chyba nadzieję, że ja zerwę żeby to nie była jej wina. Mino wszystko potrafiła podczas seksu(ten był dość drętwy z jej strony) czy po nim mówić mi jak to mnie nie kocha i to prosto w oczy. A co najgorsze to jak już zerwała ostatni raz dalej chciałem o nią walczyć i dalej byłem zapatrzony w nią jak w obrazek. Jak się dowiedziałem, że kogoś ma to szalałem jeszcze bardziej bo przecież jak to możliwe nie tak dawno mówiła że kocha. Jeździłem do niej z kwiatami i sam nie wiem czego chciałem. Jak teraz na to patrzę to widzę jak przykre to było. Na szczęście po 3-4 takich razach przestałem. Co nie znaczy, że moje uczucia przeszły ale tak się skończyło nasze wspólne 6 lat życia. Ogólne moja pierwsze luba z tego co teraz czytam na forum i nie tylko mała lub nadal ma sporo cech typu border czy narcyz ale nie mi to oceniać ze 100% pewnością. Szybko potem wpadła z nowym kolesiem a potem ślub. A ja... Przez pierwszy miesiąc prawie z łóżka nie wychodziłem. Na szczęście miałem i nadal mam dobrych przyjaciół i zapiłem to z nimi solidnie, tylko że po tym dół bym jeszcze większy taki nie do wytrzymania aż miałem różne myśli. Postanowiłem nie pić aż mi się nie poprawi. Zagadałem starą znajomą co kiedyś do mnie startowała i spotkałem się z nią kilka razy ale do niczego więcej niż całowanie nie doszło. Jakoś cały czas czułem, że to nie to. Wyjechałem wtedy na dłużej cały czas zdychając w środku ale też utrzymując kontakt ze znajomą. Co nie było w porządku z mojej strony ale chociaż trochę mi pomagało. Tak minęło kilka dobrych miesięcy na zdychaniu (dziwne słowo ale nie wiem jak to inaczej określić i na moje oko pasuje do tego stanu) i dziurze w środku . Zerwałem kontakt z koleżanką z która kilka razy sie spotkałem jak byłem w kraju. Chciałem zachować resztki honoru i nie mieszać dziewczynie w głowie, była na pierwszy rzut oka dobrą, spokojną i bardzo wierzącą dziewczyną a ja chciałem z czystym sumieniem zagadać do innych a szczególnie od tej jednej i tak zaczyna się kolejna historia. Rozdział 2 Uważałem, że już ze mną w miarę dobrze i chciałem spróbować coś nowego bardziej na moich zasadach. Wyciągając wnioski z mojego poprzedniego długiego związku, postanowiłem że już nie dam się tam zeszmacić i będę trzymał ramę. Miałem w znajomych na FB jedną dziewczynę, którą poznałem o ironio też na weselu jak jeszcze byłem z moją pierwszą ex. Na tym weselu nawet z nią nie gadałem ale jakoś zaproszenie ktoś wysłał już nawet nie wiem kto i tak sobie tam była. Szukając "szczęścia" pewnego razu zobaczyłem jej profil i okazało się, że nie ma już zdjęć ze swoim chłopakiem więc postanowiłem zagadać i okazało się ze pisze nam się bardzo dobrze. Byłem wtedy jeszcze za granicą ale już trochę tam siedziałem i miałem w planach powrót. Przez miesiąc takiego pisania dogadywaliśmy się świetnie, byłem w szoku że to w ogóle możliwe po tym co przeszedłem. Po powrocie do kraju nie śpiąc w ogóle po trasie a byłem jedynym kierowcą, pojechałem odebrać ją z imprezy urodzinowej jakiejś koleżanki (brzmi jak desperacja ale to nie tak). Spotkaliśmy się dziewczyna spoko chociaż nie mój ideał ale ok, słyszałem o niej też same dobre rzeczy wiec to też na plus, lekko podpita ale to tak że praktycznie nie widać. Pogadaliśmy trochę na żywo bardzo miło było i powiedziała koleżanko, że wraca ze mną no to jedziemy. W trakcie jazdy ta do mnie, że zna fajne miejsce można tam stanąć i pogadamy jeszcze na spokojnie. Ja tam spoko jedziemy. Na miejscu przesiadka na tylne siedzenia i sie dzieje a ja kompletnie nieprzygotowany gum brak i w ogóle się tego nie spodziewałem bo jak to tak na pierwszej nawet nie randce. Stwierdziłem, że nie mam opcji bez. Posiedzieliśmy jeszcze dłuższą chwilę siedząc prawie na golasa i jako że już była prawie 3 czy 4 w nocy to stwierdziłem, że przyjadę juto(dzisiaj) i skończymy to co zaczęliśmy. Ku mojemu zdziwieniu tak się właśnie stało. Dziewczyna 18 lat i tak od razu do rzeczy trochę mi się czerwona lampka zapaliła ale jako że byłem po sporej przerwie to nie maiłem nic przeciwno nawet jako jeszcze biały rycerz. Tak właśnie zaczął się mój drugi LTR, dziewczyna za czasem okazałą się świetna, przeciwieństwo mojej ex, starała sie zabiegała i organizowała spotkania na dobry seks. Problem w tym, że to ja byłem strasznie wycofany, tłumaczyłem sobie, że już mi wszystko przeszło po byłej a nie do końca tak było. Pierwszy poważny sygnał był jak była wpadła (wiedziałem bo mamy wspólną rodzinę) a mnie to naprawdę dotknęło. Wiedziałem, że jeszcze jakiś żar się tli we mnie i może za szybko coś zaczynam tylko szkoda stracić taką dziewczynę. Przez to chyba nigdy nie przechodziłem przez fazę zakochania z nową dziewczyną i nie potrafiłem się zaangażować w 100%. Ona cierpliwe wszystko znosiła i starała się strasznie, ja tam jakiś zły nie byłem a wręcz przeciwnie postanowiłem, że po wcześniejszej relacji teraz będę się zachowywał inaczej. Nie byłem zazdrosny i pozwalałem na wszystko ale też dawałem z siebie mało. A dziewczyna skarb starała się, chwaliła, prawiła komplementy. Ja po kilku miesiącach w kraju postanowiłem wreszcie gdzieś wyjechać bo kasy trzeba. Moja jeszcze się uczyła to nie było możliwości jechać razem. Pojechałem była straszna tęsknota z jej strony ale długo (około 3 miesięcy) nie byłem swoje zarobiłem i dalej przyjechałem na dłużej. Sielanka trwała sporo, związek idealny, zero kłótni itp. tylko ja dalej trochę wycofany(ale już mniej, powoli się angażowałem) i to Ona więcej się starała. Trwało to prawie rok aż dalej zrobiło się krucho z kasą a nawet nie to tylko miałem potrzebę żeby coś się ruszyć do przodu finansowo. Znalazłem dobrze płatną pracę i przy szczerym smutku i żalu dziewczyny pojechałem, ja się cieszyłem, że mam wsparcie i było mi dużo łatwiej wyjechać ze świadomością, że mam gdzie i do kogo wracać. Praca okazała się dobra i tak zostałem tam rok wracając do kraju jak tylko mogłem ale nie było to zbyt często. Mino to i tak ciągle miałem wsparcie z jej strony. Po tym roku ku wielu prośbach żebym już wrócił na dłużej wróciłem i pierwsze kilka miesięcy było świetnych wręcz wspaniałych. Nowa dziewczyna wyleczyła nie z byłej całkowicie, mi zaczęło solidnie zależeć ale przyzwyczajenie to ma luba się stara bardziej zostało. Jako że teraz Ona miała pracę i studia to miała mało czasu ale jakoś dawaliśmy radę, problem pojawił się gdy musiała zmienić pracę bo w starej kompletnie nie dogadywała się z szefem. Juz coś wtedy pojawiały się gadanie o ślubie,zaangarzowaniu, lekkie shit-testy co do mnie ale wtedy jeszcze nie wiedziałem nawet o co w tym chodzi i nie były one tak kujące a niewiasta do tej pory to był chodzący anioł wiec się niczym nie przejmowałem. Nową pracę załatwił jej kolega ze studiów i problem polegał na tym w tyg mieszkała w innym mieście a na weekendy możemy się widywać, ja wyznając zasadę, że nie będę jej niczego bronił oraz że też sam dużo wyjeżdżałem nie miałem zamiaru się nie zgodzić czy też z tym walczyć, jakoś damy radę pomyślałem. I w tym momencie wszytko zaczęło się chrzanić, pierwsze spotkania raz na tydzień, potem na dwa i na trzy. Brak tego czegoś w jej oczach (strasznie lubię oczy zakochanej kobiety), więcej tekstów, że zachowuje się jak dzieciak bo bram w gry a kiedyś mówiła że też czasami lubi. Po jakimś czasie wszystko powoli przestało funkcjonować i spotkanie z jej inicjatywy, że to koniec. Ja tam byłem zawsze w tym związku zdystansowany trochę ale na koniec mnie ruszyło strasznie. Pisaliśmy po tym jeszcze kilka tygodni bo postanowiliśmy zostać w stosunkach koleżeńskich, Ona jeszcze miała sporą tragedię w rodzinie i ja starałem się wspierać ale już nic więcej ode mnie nie chciała. I tak się skończył mój drugi długi związek trwający ponad 3 lata. Sytuacja na dziś jest taka, że dalej mało doła, szkoda mi tego związku, zastanawiam się co mogłem zrobić lepiej albo czego więcej, chociaż już minęło 3 miesiące od zerwania i miesiąc jak już nie mamy kontaktu. A dobiło mnie to, że już ma zdjęcie z nowym kolesiem z pracy na FB który jej pewnie załatwił tą pracę co by znaczyło, że już sporo się z nim zadaje nawet jak byliśmy jeszcze razem i mam takie poczucie, że historia znowu się powtarza i mimo, że to były dwie całkiem inne kobiety to potraktowały mnie tak samo. Podsumowanie Wniosek pozytywny jest taki, że nawet z wielkiej pierwszej miłości może Cię uwolnić kolejna chociaż czasami się wydaje, że to nie jest możliwe (ja tak miałem) i piszę to też po to aby młodsi albo mniej doświadczeni zobaczyli i uwierzyli że pierwsza miłość to nie koniec świata (ostatnio było kilka takich tematów) Wiosek negatywny to, że jak myślisz, że dostałeś po du.. już dość mocno od baby i kolejna już Cię nie zrani to się mylisz, i nawet starając się nie angażować za mocno po dłuższym czasie to nie wyjdzie( przynajmniej tak było w moim przypadku) Piszę to wszystko trochę w ramach terapii dlatego wyszło dość długie, chcę pewne rzeczy wyrzucić z siebie a trochę jak widać się tego nazbierało. Piszę to też dal nowych samców i tych w podobnej sytuacji może do czegoś się moja historia przyda. Czekam na wasze opinie, rady i oceny. Pozdrawaim Intruz Jak można to proszę przenieść ten temat do "Swieżakowni" nie wiem jak to się stało, się tu znalazł.
    2 punkty
  43. @AR2DI2 to miasteczko ma 13 tys. mieszkańców. Mój ojciec pracował w sklepie z meblami, do tego jest bardzo kontaktowym facetem i zna pewnie połowę miasta. Koleżanka nie jest podobna do mojego ojca, ale do swojej rodziny bardzo. Co ciekawe ja podobieństwa swojego do niego nigdy nie widziałem ? Moje rodzeństwo też wykazuje podobieństwo do rodziny ojca i do ojca. Może moja mama jest tą z Himalajów? xD Czy ojciec zdradził matkę? Nie wiem, ręki nie dam uciąć ale myślę, że nie. Czy miałby ku temu okazję? Myślę, że tak nawet moja jedna ex mówiła, że jest przystojny. Ma 50 lat ale dla mnie to on się od ponad 10-15 lat w cale prawie nie zmienia, parę zmarszczek i siwych włosów doszło ale wygląda dobrze. Odkąd za moją namową zmienił pracę poprawił zarobki znacząco(wcześniej się bał ze względu na dzieci i inne kwestie) Myślę, że mógłby wybierać w Paniach 30+, kocham mamę i w ogóle ale jest ona w wieku ojca do tego ma dużą nadwagę. Usprawiedliwiłbym ojca "skoki w bok" haha. Ale z tego co z nim rozmawiałem to nie w głowie ma przygody, chyba chce spokojnie sobie żyć dalej.
    2 punkty
  44. Rapowe środowisko jest bardzo zakłamane i dwulicowe. Niestety.
    2 punkty
  45. @karhu Ja nikomu nie zazdroszczę bo źle nie mam i również bez większej pomocy od osób trzecich jakoś to leci. Jednak ciężko mi zrozumieć takie pitolenie " wystarczy trochę się wysilić i można 15/20tys u nas zarobić ", ok można i zarobić bańkę miesięcznie tylko weźmy pod uwagę ogólny stan rzeczy w tym kraju. Osobiście mam 7k na łapę, gdybym poświęcił się pracy bardziej to 10k bym wyszedł, ale kosztem życia prywatnego. Szczerze to chciałbym więcej, jednak moje możliwości praktycznie się wyczerpują co do zwiększenia zarobków. Obserwując otoczenie to śmiało można stwierdzić, że jeśli ktoś nie wyszedł z lepszej rodziny gdzie pieniądze były na edukację czy rodzina intelektualistów to zarobienie większych pieniędzy graniczy z cudem. Mówi się by zakładać firmy i robić hajs, po pierwsze koszta prowadzenia działalności są zabójcze dla kogoś bez zaplecza a po drugie by w ogóle ruszyć to musisz na start dostać jakiś bonus od Mikołaja by o czymś myśleć.
    2 punkty
  46. Dużo ludzi zarabia minimalna, a pod stołem reszta. Więc papier to jedno a rzeczywistość to drugie. Gdyby zamiast 500+ wprowadzili abolicje podatkową i 10% PIT to by wtedy papier oddawał rzeczywistość.
    2 punkty
  47. Koleś widać ćwiczysz na siłowni, łapki dosyć duże, bareczki spompowane, pewnie ze 130kg na klatkę dzwigasz? No i chuj z tego, jak 50 kilowa istota rozjebała Cię do takiego stopnia że nadal za nią skamlesz, co widać u Ciebie nawet wtedy kiedy zamknę oczy A tak na marginesie, do czego to doszło że po rozstaniu nagrywają razem jakiś pieprzony film na YouTube, świat staje na głowie... W dodatku na filmie wygląda to tak, że jakby powiedziała do niego żeby zaklaskał uszami, to pewnie by to zrobił, nie gnoję gościa, ale kurwa, miejmy do siebie szacunek, jako mężczyźni!
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.