Skocz do zawartości

Samochód


Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, Taboo napisał:

Jasne, bez dwóch zdań, tylko czy to jest jedyna opcja aby wyrwać kobietę? Jak mam podawać przykłady z życia: to nie! A trochę ich mam, tylko jak ktoś myśli że tylko dzięki samochodowi jest to możliwe to mi po prostu nie uwierzy.

Mi chodzi o pierwsze wrażenie. Oczywiście, że bez auta można bzykać ile się da, natomiast pierwsze wrażenie jak 30 letni Sebix podjeżdża PKS nie jest za dobre. Rwanie lasek tylko na auto to daremna próba dowartościowania się. Auto nie przeszkadza a może pomóc o to mi chodziło. 

 

A to, że bzykałeś bez auta nie jest żadnym argumentem, bo gdybyś był z ową Panią dłuższy czas brak auta mógłby jej doskwierać. A koleżaneczki dobra rada też swoją śrubę by przykręciły. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Kimas87 napisał:

 

A to, że bzykałeś bez auta nie jest żadnym argumentem, bo gdybyś był z ową Panią dłuższy czas brak auta mógłby jej doskwierać. A koleżaneczki dobra rada też swoją śrubę by przykręciły. 

Ale co to mnie obchodzi? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Taboo napisał:

A więc jak ktoś mi mówi że samochód to must have bo inaczej nie zaruchasz to myślę że życia nie zna, a tylko o to mi w tym chodzi.

No, tylko że to nie jest to twierdzenie, które miałem na myśli :D 

 

To nie jest determinanta, warunek konieczny itd. żeby ruchać. Ale czy ma pozytywny wpływ? Na pewno ma, tak jak na mnie ma, że laska ma np. dobrze dobrane ciuchy, a wygląda jak łachmyta. O to bardziej chodzi. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Kimas87 napisał:

Ci co uważają inaczej chętnie zobaczyłbym minę waszej Pani, która spędzając babski wieczór z koleżankami czeka na Ciebie, bo Ty masz PKS o 19 a po każdą koleżankę już dawno przyjechał facet autem :D.

To jestem jakimś wyjątkiem, miałem większe powodzenia wtedy kiedy jeździłem Honda Civic rocznik 93, z silnikiem 1.3 KAT a potem Mazda 323f z rocznika 99 bodajże, niż teraz, kiedy jeżdżę Mazda 6 kilkuletnią :). A to było raptem 6/7 lat temu :)

Jako ciekawostkę podam fakt, że od tamtej pory znacznie zmężniałem wizualnie :) .

 

 

Edytowane przez The Motha
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@tytuschrypus No właśnie w tej cenie nie ma nic innego ciekawego. Generalnie jak przejrzałem ceny nowych samochodów to włos się jeży, bez 200k to średnio wyrwać dobrą furę.

Mimo, że Niemca nie kupię to przejrzałem ceny nowych kałdi czy bmw i jestem w szoku ile one kosztują a na ulicy od groma ich. Chyba leasing sprawia, że tych aut tyle jest, gdyby leasing zlikwidowali / odprowadzenie vatu to sądzę, że spoooro sprzedaż by spadła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Kimas87 napisał:

pisze jak to wygląda często w życiu.

Wiem jak to wygląda w życiu, sam to przeżywałem i zgadzam się z tym, abyśmy się zrozumieli. Ja tylko piję do tego jakie rewelacje @DarkMorpheus pisze, co wg mnie jest dużym nagięciem i uogólnieniem. Sam uważam że samochód ułatwia wiele w życiu, dlatego też sam go nabędę, ale jako osoba która długi czas go nie miała mogę powiedzieć jak to wyglądało u mnie. 

 

Jak ktoś chce kupować auto aby zaspokajać swoją księżniczkę to to jest słabe, a wiadomo że tak często jest a one korzystają. Sam się kiedyś tym przejmowałem, teraz już nie, dlatego napisałem co napisałem :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, DOHC napisał:

Mitsubishi 3000GT, Nissanem R32 albo Toyotą MR2 bądź Subaru Imprezą STI WRX

To są fury. Szkoda że ciężko dostępne a rynek jest zalany niemieckim gównem. 

 

Ciekawe że Polska taka biedna a w miarę nowych merców, audi i bmw jest od groma. Właśnie tych prestiżowych i drogich jest dużo na ulicach ;D 

 

Samochód nie zaszkodzi w podrywie ale nie poprowadzi za nas rozmowy i nie wyrucha laski ;D We łbie też coś trzeba mieć.

 

14 godzin temu, DarkMorpheus napisał:

założyciel forum kupił nowego Mesia

O co chodzi? Marek pisał o hyundai'u często.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samochód ... temat rzeka. Moim zdaniem należy rozważyć konieczność posiadania samochodu w zależności od sytuacji.

 

Przede wszystkim aspekt pań - jeżeli chodzi o krótkie relacje, szybki seks to tak, samochód o wysokiej wartości jak najbardziej działa na panie. Wiele osób zauważa też hipokryzję pań, które głośno zaprzeczają, że samochód nie ma znaczenia, a potem na widok drogiego samochodu cieknie rzeka po nogawce.  Sam mam znajomego, które znam ze szkoły średniej. Kolega jeszcze nie przebudzony, niestety widać brak ojca w jego życiu i zapędy biało-rycerskie. Pojechał na kilka lat zagranicę, kupił auto za ponad 100k, jakiegoś mercedesa używanego po niemcu. Co prawda auto nie jest takie nowe, ale bardo zadbana z wyglądu i sprawia wrażenie auta wartego 200-300k. Gość przez całe życie olewany przez kobiety, nagle otrzymuje zaproszenia na facebooku, wiadomości typu: "Cześć, widziałam że wróciłeś do kraju, co tam u ciebie ...", sam mi pokazywał. Na imprezach od kobiet. Oczywiście żadna nie powie wprost, że widziały go w jego aucie - kolega oczywiście mocno szpanuje i próbuje na siebie zwrócić uwagę tym pojazdem.

 

Jeżeli chodzi o dłuższe relacje to moim zdaniem zależy - jeżeli ktoś celuje w pseudo gwiazdy instagrama, którym odbija po osiągnięciu 10k obserwujących i 500 lajków pod zdjęciem hiperlordozy z wypchniętym tyłkiem, to podejrzewam, że nawet auto za 250k i egzotyczne wakacje 4 razy w roku to będzie dla takiej za mało. No niestety problem jest taki, że teraz praktycznie każda młoda i ładna dziewczyna mając ładne ciało może szybko uzyskać sporą ilość atencji na social media, znaleźć ładna kobietę bez uzależnienia od instagrama i facebooka jest praktycznie niemożliwe.

Ale wracając do tematu - kobieta mniej atrakcyjna lub bardziej atrakcyjna, ale bez nałogu atencyjnego social-media nastawiona na rodzinę/dłuższe relacje będzie patrzyła na to, czy facet ma auto, ale raczej nie będzie robiło jej różnicy marka i cena, bardziej czy auto jest typu Van/Kombi/SUV.

 

Podsumowując:

ONS/szybki seks/bzykanie bez zobowiązań - drogie auto dużo daje, z dobrym autem łatwo o szybki seks POD WARUNKIEM, że ma się też jakąś gadkę, wygląd, pozycje społeczną. Mając sam pojazd za 200-300k ale nawyki biało-rycerskie i brak umiejętności podrywu w celu seksu - można zostać  conajwyżej przyjacielem od wożenia do koleżanek/na dyskoteki

Natomiast co ważne - auta równie dobrze może nie być - wystarczy mieszkać w dużym mieście i mieć mieszkanie blisko centrum, dobrą gadkę i wygląd - gwarantuje wam, że z własnym mieszkaniem w dużym mieście (Kraków, Warszawa) blisko centrum można wyrwać tabuny kobiet bez posiadania samochodu. Tutaj bardziej liczy się wygląd i gadane.

LTR/długa relacja z nastawieniem na rodzinę/dzieci  - tutaj auto jest koniecznością nawet jeżeli ktoś mieszka w mieście, ale panie raczej nie zwracają uwagi na cenę, tylko na rodzaj pojazdu. Nie znam pani, która byłaby w związku z facetem bez samochodu, często wyraźna jest tutaj hipokryzja pań, które są za równouprawnieniem (czyli niech faceci robią obowiązki domowe typowo męskie, prowadzą samochód i jeszcze sprzątają, piorą, gotują, a kobieta nie musi mieć prawa jazdy, od czasu do czasu coś ugotuje, posprząta). No niestety - jak ktoś chce się bawić w związki to bez samochodu się nie obędzie. Ale nie trzeba mieć do tego sportowej fury, chyba że celuje się w "pseudo-celebrytki" z instagrama.

 

Jest też kwestia zarobków - rozumiem, że jeżeli ktoś zarabia np 10.000, ale potrzebuje dobry samochód do pracy - wtedy kupno auta za 250k w leasingu może mieć jak najbardziej jakiś sens. Pytanie tylko: czy jeżeli zarabiasz te 10.000 miesięcznie ale równie dobrze wystarczy ci samochód za 20,30,100k - czy warto kupować auto za 250k tylko po to, żeby się innym pokazać? Jasne, mając droższe auto masz podziw kumpli, dużo łatwiej wyrywasz laski. Tylko pytanie - czy chcesz być niewolnikiem cipki i opinii innych osób? Czy chcesz kupować coś, co nie jest ci potrzebne, aby się przypodobać innym? Czy to dla ciebie brzmi jak definicja męskości?

 

Dla mnie odpowiedź jest oczywista - mając auta za 250k mogę łatwiej wyrwać panie - ale nie są one celem mojego życia. Seks jest przyjemny, ale jeżeli mam kupować coś, czego nie potrzebuję byle przelecieć jakąś ładną kobietę i zyskać sympatię innych ludzi, to ja się z takiego układu wypisuję.

Zdecydowanie wolę bzykać 2 razy mniej, ale jeździć autem za 30k i resztę kasy inwestować w siebie, swoje pasje, swój rozwój, cokolwiek, co jest zgodne z moimi potrzebami. Nie oszukujmy się, są lepsze sposoby na wyrwanie pań, niż kupno drogiego auta. Moim zdaniem kupno drogiego auta tylko w celu imponowania innym jest bardo niemęskie i wysoce biało rycerskie - ja po czymś takim straciłbym do siebie szacunek.

 

I szczerze mówiąc bardziej szanuje gości, którzy idą pod prąd i mają gdzieś tą pogoń za hajsem, furami, posiadłościami. Bardziej szanuje faceta, który np: nie ma prawka i inwestuje swoją kasę w rower, bo to jego pasja(a taki profesjonalny rower może kosztować spokojnie 50k-100k). Nie każdy potrzebuje samochodu, tak samo jak nie każdy potrzebuje helikoptera. Pojawiają się często argumenty typu: każdy ma auto i prawko. Wiele ludzi w dużych miastach nie ma samochodu i są tego same plusy:

- komunikacją dojadą 5x szybciej

- brak opłat parkingowych

- brak opłat za ubezpieczenia/naprawy/paliwo itd.

- brak utraty czasu czekania w korkach. 

- oszczędności kilku/kilkunastu tysięcy rocznie + czas nie zmarnowany w korku

 

Są tacy goście, co mają ponad 30 lat i nie mają prawka ani auta i żyją szczęśliwie. W mojej ocenie wcale nie są niemęscy, bo auto to jest tylko narzędzie do przemieszczania się. Niestety XXI wiek i konsumpcjonizm miesza ludziom w głowach i kupują coś sami nie wiedząc czemu. "Bo wszyscy mają". Dla wielu osób brak samochodu u faceta = okrzyknięcie faceta mianem "pizdy" lub kaleki, szczególnie przez panie, ale faceci też często tak uważają. Tylko pytanie czy oni uważają tak sami z siebie, to są na pewno ich myśli? Czy może ktoś narzucił im taki tok myślenia np: reklamy w TV/internecie zawierające przekaz podprogowy - drogie auta i modelki na ich tle?

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Zbychu napisał:

Pytanie tylko: czy jeżeli zarabiasz te 10.000 miesięcznie ale równie dobrze wystarczy ci samochód za 20,30,100k

Generalnie z Twoim tokiem myślenia się zgadzam, z jednym wyjątkiem. Mianowicie dopuszczasz tylko jedną przyczynę posiadania auta za te powiedzmy 250 000 - uznanie lasek i otoczenia. A to przecież nie musi być jedyny motyw. 

 

A auto to tylko przedmiot. Rzecz nabyta. Droga, ale to kwestia skali i niczego więcej. I ja takie a nie inne auto po prostu chcę mieć. Podobnie, jak moją dupę przykryłby garnitur z Tesco, ale mogę i wolę przykryć sobie dupę czymś lepszym gatunkowo i lepiej skrojonym. Mógłbym wziąć kawę w termosie, ale wolę na mieście wyskoczyć z kontrahentem - znajomym na kawę albo lunch, mimo że mógłbym zjeść w domu i też bym się najadł. I tak dalej, i tak dalej. Lubię to. Sprawia mi to przyjemność i lubię jeździć takim autem, a nie innym, potem je wykupić, sprzedać i mieć jakieś inne. 

 

Samochód rządzi się tymi samymi prawami. Choć zawodowo czasem pomaga bo na pewnym etapie i w pewnych branżach po prostu nie będziesz wystarczająco wiarygodny, a ja nie lubię sobie komplikować zarabiania pieniędzy (jakby ktoś chciał napisać, że przecież na spotkanie biznesowe z kontraktem na kilka baniek możesz podjechać 10-letnią Fabią i jak masz jaja to masz na to wyjebane i chuj - to chyba nigdy na takich spotkaniach nie bywał). 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy 10k netto bałbym się leasingować coś wartego więcej niż parędziesiąt k, to po pierwsze. Po drugie, @tytuschrypus ma rację co do niektórych branż i potrzeby posiadania takiego, a innego auta. Też kiedyś tego za cholerę nie rozumiałem, aż zrozumiałem. Prawideł świata nie zmienię, chcę zarabiać, trzeba się było dostosować.

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 10.04.2019 o 16:20, tytuschrypus napisał:

Generalnie z Twoim tokiem myślenia się zgadzam, z jednym wyjątkiem. Mianowicie dopuszczasz tylko jedną przyczynę posiadania auta za te powiedzmy 250 000 - uznanie lasek i otoczenia. A to przecież nie musi być jedyny motyw. 

 

A auto to tylko przedmiot. Rzecz nabyta. Droga, ale to kwestia skali i niczego więcej. I ja takie a nie inne auto po prostu chcę mieć. Podobnie, jak moją dupę przykryłby garnitur z Tesco, ale mogę i wolę przykryć sobie dupę czymś lepszym gatunkowo i lepiej skrojonym. Mógłbym wziąć kawę w termosie, ale wolę na mieście wyskoczyć z kontrahentem - znajomym na kawę albo lunch, mimo że mógłbym zjeść w domu i też bym się najadł. I tak dalej, i tak dalej. Lubię to. Sprawia mi to przyjemność i lubię jeździć takim autem, a nie innym, potem je wykupić, sprzedać i mieć jakieś inne. 

 

Samochód rządzi się tymi samymi prawami. Choć zawodowo czasem pomaga bo na pewnym etapie i w pewnych branżach po prostu nie będziesz wystarczająco wiarygodny, a ja nie lubię sobie komplikować zarabiania pieniędzy (jakby ktoś chciał napisać, że przecież na spotkanie biznesowe z kontraktem na kilka baniek możesz podjechać 10-letnią Fabią i jak masz jaja to masz na to wyjebane i chuj - to chyba nigdy na takich spotkaniach nie bywał).  

Otóż to.

 

Jeszcze jest jeden aspekt - sportowym autem po prostu przyjemnie się jeździ. Odnoszę wrażenie, że niektórzy w tym wątku ograniczają swoje myślenie do posiada 1.6 Fabii... i żeby nie było - też taki kiedyś w tym zakresie mocy funkcjonowałem. Uważałem lepszy samochód za konsumpcyjny wybryk i wyłącznie chęć pokazania.

 

Później odbyłem parę jazd testowych i zmieniłem zdanie. Jakość jest nieporównywalna, wrażenie, nawet samopoczucie. Siedzisz w czymś co Ci się po prostu podoba - jeśli o coś chodzi w życiu, to chyba o ten feeling. Jak jeszcze masz świadomość ile czekałeś - u mnie 5 lat inwestycji i jazda silnikiem 1.2 - to powiem szczerze. Duma rozpiera, że udało się to zrobić. To dla mnie symbolika, wyłącznie dla mnie, bo wiem ile mnie to kosztowało. Satysfakcja jest bardzo duża. Nie wiem jak to jest dostać furę premium, ale jak moje otoczenie brało auta za 20-30k to ja wszystko inwestowałem - w siebie, w przedsięwzięcia, bo wiedziałem, że chcę docelowo coś co będzie mi się po prostu podobać. Co wiem, że jest moim wymysłem i chuj. A kobiety - konwertowałem w prawdziwych trupach.

 

Nic po aucie, jeśli nie idą za tym inne cechy. Inaczej mówiąc - jeśli nie wskazujesz swoim zachowaniem, że mogłeś na coś takiego sam zarobić. Inaczej będziesz stulejmanem do wożenia - jak już powyżej zauważono.

 

A jeszcze jest jeden ciekawy aspekt, ale możliwe, że wyłącznie ja tak mam. Dużo łatwiej jest mi rozwiązywać problemy będąc w ruchu - ogólnie myśleć. Odkryłem to jakiś czas temu i teraz bardzo często jeżdżę sobie na wożonko i kminię nad problemami. Widzę, że idzie to znacznie sprawniej. W wygodnym samochodzie oczywiście łatwiej :)

 

Co do interakcji z klientem - 100% zgody. Ja np. podpisałem kontrakt z moim leasingodawcą, także niemal całą ratę mam odrobioną ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Morgan86 napisał:

Odnoszę wrażenie, że niektórzy w tym wątku ograniczają swoje myślenie do posiada 1.6 Fabii...

W ogóle niektórzy chyba projektują na innych swoje własne niespełnione ambicje i znacznie mocniej podniecają się tym, że ktoś auto może leasingować niż ci, którzy leasingują ;)

 

Dopowiadając sobie przy tym, że na pewno dzięki temu uważają się za chuj wie kogo. A to... No leasing jak leasing. Normalka. Głupotą prowadząc firmę kupować auto za gotówkę, zwyczajnie. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minutes ago, Morgan86 said:

A jeszcze jest jeden ciekawy aspekt, ale możliwe, że wyłącznie ja tak mam. Dużo łatwiej jest mi rozwiązywać problemy będąc w ruchu - ogólnie myśleć.

Parę lat temu też tak miałem. Wsiadałem w samochód i jeździłem bez celu rozkminiając różne zagadnienia. Ostatnio mniej, choć całkiem niedawno miałem coś podobnego na motocyklu. Zaraz po starcie zatankowałem go do pełna i pojechałem pyrkotać po wiochach w okolicy Wawy. I tak sobie pyrkotałem rozkminiając różne tematy, aż mnie otrzeźwił alarm rezerwy paliwa, który włącza się po przejechaniu ok. 300 km :D To jest taki specyficzny stan z jednej strony ograniczonej świadomości, a z drugiej wielkiej jasności umysłu, pozwalającej zmierzyć się z najtrudniejszymi sprawami.

27 minutes ago, Morgan86 said:

Siedzisz w czymś co Ci się po prostu podoba

I o to właśnie chodzi. A co pomyśli Karyna, somsiad itd. to sprawa drugorzędna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Morgan86 napisał:

Uważałem lepszy samochód za konsumpcyjny wybryk i wyłącznie chęć pokazania.

Duża moc jest fajna, ale nie po to by palić gumy od świateł czy zamykać budzik. Ja lubię duża moc dla zwykłego bezpieczeństwa. Głównie przy wyprzedzaniu, które trwa wtedy sekundy, a nie kilkanaście minimum. W innych przypadkach jadę i tak z reguły na tempomacie i sobie planuję to i owo, jak i Ty : ) Dobrze się wtedy myśli. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.04.2019 o 23:09, Vladimir napisał:

Czyli niemiec ktory przebywa w Polsce pisze niemieckie rzeczowniki mala litera?

Nazwy osób danej narodowości piszemy wielką literą np: Polak, Niemiec i Rusek*. Tak jak w kawałach.

 

*Oczywiście mam na myśli Rosjanina, Rusek to potoczne określenie. 

34 minuty temu, Firestarter napisał:

Faken, skąd tyle wziąłeś?

Żeby leasingować furę za 100k, potrzebujesz kilku stów miesięcznie, no, może tysiaka. Dobrze mówię @Moriarty czy niedobrze?

 

Teoretycznie jak mieszkał z rodzicami i zarabiał jako np. młody inżynier czy spawacz 2,5k na łapę to stać go było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Imbryk Kilkoma stówami raczej nie opędzisz leasingu fury za 100 kafli. Paru braci buduje tu na forum taki pogląd, że leasing to pryszcz, każdy gołodupiec może sobie wziąć S klasę w leasing, albo i Ferrari, ale z prawdą ma to niewiele wspólnego. Wiele zależy od okresu leasingowania i wartości wykupu, jednak ostatecznie musisz zapłacić w sumie tyle, ile fura kosztuje plus jeszcze dać leasingodawcy zarobić. Zakładając, że leasing ma spłacić całą wartość fury łatwo policzyć, że dla okresu czteroletniego część kapitałowa raty wyniesie ponad 2 tysie (100/48=2,083). I to jest tylko część kapitałowa, a leasingodawca to nie organizacja charytatywna, trzeba doliczyć ich dolę. Żeby zejść z ratą poniżej 1 tys. trzeba by bardzo wydłużyć okres leasingowania do ponad 100 miesięcy, czego w praktyce się nie robi.

Jeżeli przyjąć, że leasing ma spłacić jedynie utratę wartości pojazdu (+dolę leasingodawcy) to zaczyna być to bardziej osiągalne, ale też łatwo nie będzie, bo nowe samochody szybko tracą na wartości i fura za 100 kafli przez 3 czy 4 lata straci połowę wartości albo i więcej. Czyli i tak wyjdzie ponad 1k części kapitałowej. Być może da się znaleźć jakąś furę z małą utratą wartości i wtedy faktycznie poniżej tego tysia udało by się zejść, ale to raczej wyjątek, a nie reguła.

 

Łopatologiczne wyjaśnienie obliczania raty leasingowej jest tu:

https://econopedia.pl/finanse/jak-obliczyc-rate-leasingu/

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Adams napisał:

Paru braci buduje tu na forum taki pogląd, że leasing to pryszcz, każdy gołodupiec może sobie wziąć S klasę w leasing, albo i Ferrari,

No bo paradoksalnie to dla tych osób właśnie posiadanie samochodu w leasingu to jest jakieś chuj wie co i na pewno każdy, kto taki leasing ma to uważa się dzięki temu za nie wiadomo jak bogatego. A dla kogoś, kto ma furę w leasingu... zwykle jest to tylko fura w leasingu. Nie znam nikogo, kto by się tym ekscytował. Poza tymi, którzy leasingujących wyzywają od biedaków i twierdzą, że jak masz coś w leasingu to ich nie stać.

 

Co tworzy zabawny z punktu widzenia zdrowego rozsądku i logiki casus, że jak masz leasing na dwa lata i jesteś na 22 albo 23 racie, to znaczy, że Cię nie stać - a miesiąc później robisz wykup i już co, stać Cię? Dziecinada. 

 

7 godzin temu, Imbryk napisał:

Żeby leasingować furę za 100k, potrzebujesz kilku stów miesięcznie, no, może tysiaka. Dobrze mówię @Moriarty czy niedobrze?

To zależy. Jeżeli jest to okres na dwa lata, to zdecydowanie będzie wyższa. No i wtedy wpłata własna to zwykle te 30%, o czym niektórzy tutaj usilnie zapominają ;) Ale jak rozłożysz na 5 lat przy tych 30% to objedziesz jakoś 1200 netto miesięcznie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Panowie to zależy, czy ktoś chce spłacić całość czy np: 40-50% i wymienić furę na kolejną.

Firmy leasingowe często dają oferty: wpłata 12,3% + 1,23% wartości auta miesięcznie czyli fura za 100K to: 12,3K wpłaty własnej i 1230zł przez okres 36 miesięcy.

Piszę w kwotach brutto. Do tego średnie kwota ubezpieczenia to jakieś 3-5K w zależności od zniżek (do tego firmy leasingowe mają listę ubezpieczycieli których akceptują). Po 36 miesiącach oddaje się auto albo wymienia na nowe.

 

Jak ktoś chce spłacić auto do końca to musi oczywiście rozłożyć cała kwotę na liczbę miesięcy + jakieś 10% kosztów odsetek i opłat dla leasingu.
Nie polecam leasingu na dłużej niż 4 lata bo staje się drogi. Ja z reguły miałem na 24/36 miesiące. Uwzględniając oszczędności podatkowe i spore rabaty np: w BMW czasami sprzedają -30%, to po 2 latach wcale nie było wielkiej straty finansowej.

 

Niestety rata 300-400zł (przy furze za 100K) jest realna tyko jak zrobi się dużą wpłatę własną. 

2. W kontekście łatwości otrzymania leasingu np: na klasę S za 500K to rozwieję trochę mitów.
Generalnie leasing nie ma problemów, żeby szybko robić tematy na 150-200K.
Wszystko powyżej wymaga udokumentowania dochodów podobnie jak przy kredycie gdyż miesięczne obciążenie za auto to 7-10K + ubezpieczenie 25-35K rocznie  :) więc Janusz w S wyrywający Grażyny na ulicy, tak czy owak ma więcej cashu miesięcznie niż statystyczny Kowalski (no i zdolność kredytową ?)
Możemy się naśmiewać z leasingu ale w przypadku zakupów firmowych nawet: Bentley, Porsche czy Royce brane są w leasingi.

3. Odpowiadając na pytanie czym się zajmowałem to byłem członkiem teamu, który pisał oprogramowanie dla firm inwestycyjnych (głownie forex, CFD). W tamtym czasie ten rynek przeżywał prawdziwy boom niczym teraz bańka na nieruchomościach.
Dzisiaj w podobną modę wchodzi blockchain.




 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Moriarty napisał:

Możemy się naśmiewać z leasingu ale w przypadku zakupów firmowych nawet: Bentley, Porsche czy Royce brane są w leasingi.

I to jest całe wyjaśnienie, że samochód nie świadczy o zamożności tego, ktory nim przyjechał.

Samochód świadczy co najwyzej (a i to nie zawsze) o tym, że dany człowiek w DANEJ CHWILI jest w stanie spłacać jakieś raty miesięczne za ten wóz.

 

Ale to nijak się ma do jego zamożności.

 

Bo jesli coś kupujesz na kredyt lub bierzesz w leasing -to NIE JESTES FAKTYCZNYM WŁASCICIELEM TEJ RZECZY - gdyż Cię na tę rzecz nie stać.

Być może KIEDYŚ staniesz się jej właścicielem - kiedy spłacisz zobowiązania.

 

O zamożności świadczy faktyczne posiadanie.

 

Tak samo jak z na przykład biurem. Można mieć fajnie brzmiący adres biura z centrum Warszawy i wynajmować tam za kilkanaście tysięcy miesięcznie lokal pod to biuro, a można mieć identyczny adres będąc jedynym włascicielem tego lokalu zakupionego za kilka milionów złotych.

 

Obaj biznesmeni (wynajmujący i faktyczny właściciel) - wyglądają wizualnie tak samo. Jeden i drugi siedzi w identycznym biurze i na wizytówce ma identyczny adres.

Z tym, że ten pierwszy dziś jest - jutro go nie ma, a ten drugi ma lokal na własność.

 

I jesli ci dwaj mają zostać zweryfikowani pod względem zamożnosci - to odbywa się to tak:

Jeden powie - a ja mam lokal za pieć baniek w centrum Warszawy. O - faktycznie, jest pan zamożny. Pięć baniek w nieruchomosci - ładny grosz.

A drugi powie - a ja wynajmuję lokal za kilkanaście tysi miesiecznie w centrum Warszawy. Spadaj łachmyto - nie tylko nic nie masz, ale w dodatku jeszcze na karku masz zobowiazania z tytułu czynszu dzierżawnego.

 

Edytowane przez Bonzo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Bonzo napisał:

 

Z tym, że ten pierwszy dziś jest - jutro go nie ma, a ten drugi ma lokal na własność.

 

Generalnie zgadzam się, że zamożność wynika z braku zobowiązań (tylko kto ich nie ma?) ale także z możliwości generowania przychodów finansowych.  Wszystko kwestia skali.
Kumpel z fundusz obsługuje transakcje biurowców o których wspominasz. Ani razu nie miał transakcji gdzie 100% cashu za biurowiec pochodziło z własnych środków. Taki Andrzej woli kupić 3 biurowce na kredyt (lub emisję obligacji) niż jeden za gotówkę. Czy Andrzej jest biedniejszy niż Janusz, który ma za gotówkę wybudowany 400m dom?

 

Przykład odnośnie aut: Andrzej bierze nową S klasę w leasing. Przy czym jego wpłata własna i ubezpieczenie łącznie wynosi 100K na dzień dobry.
Janusz kupuje za gotówkę Mazdę 6 za 100K i nie ma zobowiązań. Kto jest bogatszy? :)

Jakby Andrzeja byłoby stać za gotówkę kupić 3 biurowce to weźmie kredyt i kupi 6 budynków.


Wszystko kwestia skali do jakiej porównujemy nas samych i innych.

Edytowane przez Moriarty
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Moriarty napisał:

Generalnie zgadzam się, że zamożność wynika z braku zobowiązań (tylko kto ich nie ma?)

Ja na przykład.

32 minuty temu, Moriarty napisał:

ale także z możliwości generowania przychodów finansowych. 

Tak. Tyle tylko że możliwość generowania raz jest a raz nie ma.

Zamożność zatem jest tym co do danego momentu wygenerowałeś i jest to Twoje.

32 minuty temu, Moriarty napisał:

Przykład odnośnie aut: Andrzej bierze nową S klasę w leasing. Przy czym jego wpłata własna i ubezpieczenie łącznie wynosi 100K na dzień dobry.

Janusz kupuje za gotówkę Mazdę 6 za 100K i nie ma zobowiązań. Kto jest bogatszy? :)

Na pierwszy rzut oka - obaj są identycznie bogaci ponieważ i jeden i drugi WYDAŁ 100k własnych pieniędzy, ktore miał.

 

Przy czym analizując temat dokładniej - bogatszy chyba jest Janusz - dlatego, ze kupiwszy Mazdę za 100k - nie ma już nic więcej do spłacania. Mazda jest jego, własna.

 

Andrzej natomiast musi spłacić jeszcze trzecie a może i czwarte tyle. Więc jest jak gdyby zadłużony.

Określenie "jak gdyby" jest tu na miejscu ponieważ nie ma tu długu w sensie sztywnego zobowiazania, z ktorego nie można sie wymiksowac inaczej niż spłacając je. Ponieważ Andrzej może przestać spłacać S-klasę i nikt za to go windykować nie będzie (tak jak windykowanoby gościa, ktory przeżarł kredyt). Z drugiej jednak strony - leasingodawca zabierze mu samochód i Andrzej będzie w de fakto dupie ponieważ uwolni się od kolejnych rat, ale będzie zapierdalał z buta.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.