Skocz do zawartości

Żenujący kontakt z ojcem


Rekomendowane odpowiedzi

@Carl93m no przejebane. Jak wspomnieli bracia, masz tutaj tą niespełnioną więź z ojcem. I tego żal, ti jest smutne, życiowe. 

 

Zachowania Twojego ojca wyglądają na toksyczne, może narcystyczne, niszczące własne dziecko. Musiał Ci przez dzieciństwo i młodość nieźle podkopać pewność siebie, samoocenę. Może nawet nie wiesz czy sobie dasz radę, tyle razy ojciec Cię zapewniał że jesteś debilem, a ojca dziecko słucha i chłonie jego wszechmocne wyroki.

 

1 godzinę temu, Carl93m napisał:

Jedna psycholog powiedziała mi, że spróbuj z nim pogadać itd

Pani psycholog nie bardzo Ci pomogła. Proponowałbym jednak znaleźć kolejnego psychoterapeutę, który pomógł by Ci przepracować i przegadać ten kontakt z ojcem najpierw we własnej głowie. Pojąć swoje rozczarowania nim, marzenia niespełnione, porównania do innych ojców, gniew, złość, pozytywy, wypłakać się wielokrotnie...

 

Subiektywnie:

Do posłuchania kanał yt "Narcissistic Resistance" po angielsku. Dorośli ludzie opowiadają tam historie przeważnie swoich narcystycznych rodziców, jak byli gnębieni. Prowadzący sam mając taką historię trochę komentuje, doradza.

 

Samo słuchanie tych historii u mnie spowodowało poczucie, że nie jestem sam i tysiące ludzi ma tak samo, oraz podbudowalo mnie troszkę gdy gościu tłumaczy podstawy podnoszenia się z tego rodzaju toksycznych relacji.

 

Również książeczka "Zdradzony przez ojca" może odrobinę poukłada Ci coś w głowie. 

 

Toksyczni, narcystyczni rodzice niszczący swoje dzieci to chuje i nie ma dla nich usprawiedliwienia ile dobra uczynili, co z tego że karmili, przytulali jak ujebali dziecku psychikę.

 

Znam osobiście dwie całkiem zniszczone przez ojców dorosłe osoby, których życia to wraki: bez kasy, pracy, z burdelem i nieszczęściem w głowach. Podnoszą się psychicznie kilkanaście lat i dalej są wrakami. Ech.

 

Odbudowuj psychikę @Carl93m i słuchaj prawdziwego feedbacku od świata:

44 minuty temu, Carl93m napisał:

Za to w pracy jestem chwalony, dziwią się chłopaki jak szybko opanowałem to wszystko i podziwiają mój niegasnący zapał

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Carl93m napisał:

Boję się zrobić cokolwiek bez wielkiej analizy

Psycholog, Panie.

Zwykla Analiza - OK.

Wielka Analiza - paraliż.

6 minut temu, Carl93m napisał:

napisałem CV. Dam radę

Jasne że dasz radę. Wierzymy w Ciebie tutaj!

Analizuj Pan trochę a potem działaj Pan!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na toksyczną sytuację pomoże tylko wyprowadzka. W życiu miałem podobnie. Sukcesy przemilczane natomiast wszelkie niepowodzenia długo i często komentowanie. Wyprowadzka zmieniła wszystko. Teraz jak czasami przyjadę odwiedzić rodziców. To same ochy i achy:). 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Carl93m said:

Przeginasz tutaj już @Analconda . Mój ojciec to też Janusz i to bardzo wiele rzeczy do niego pasują z tych memów, ale to jest człowiek, który chociaż dał kasę na Twoje dorastanie, bo o wychowaniu tu nie ma mowy.

 

Masz błędny osąd. 

 

Nikt się na świat nie prosił. Posiadanie dziecka to decyzja rodziców. To że ojciec daje kasę na utrzymanie to jego cholerny obowiązek. Nie ma za co go całować po rękach. Obowiązek a nie bohaterstwo!

 

Toksyczny ojciec jest warty napiętnowania i odebrania mu szacunku przynaleznemu rodzicowi gdyż z rodzicielstwa się nie wywiązuje. 

 

 

1 hour ago, Carl93m said:

Przeginasz tutaj już @Analconda

 

Edytowane przez RealLife
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Carl93m napisał:

Ogólnie nie lubię go jako człowieka, ale jako ojca na pewno go kocham. Jak wypije sobie trochę to robi się bardziej do życia. 

 

2 godziny temu, Carl93m napisał:

Co dziwne, zawsze zachowuje się wobec swoich kolegów, albo obcych ludzi bardzo przyjemnie - duszyczka towarzystwa. 

Prawdopodobnie Twój ojciec nie umie inaczej, bo sam miał przejebane.

Ważne, byś próbował póki możesz. Gra jest warta świeczki, bo chodzi o Twoją głowę. 

 

Naucz się z nim rozmawiać jak z kumplem o słabym pomyślunku. 

 

Tzn. życzliwie, ale cierpliwie i bez agresji.

Punktuj jego zachowania w sposób, który nie nastawi jego 'gadziego' w kontrze, nie da mu szans na przyczepienie się. 

Żartuj. 

Dawaj mu do zrozumienia, że jesteś obok ale widzisz jego zachowania i rozumiesz je jako dorosły facet. 

Nie pokazuj że Ci przykro, nie marz się, nie obrażaj. Dla takich ludzi to słabość.

Obracaj w żart jego teksty. 

 

Jest Twoim ojcem i jeśli Cię krytykuje bo czegoś nie umiesz, ma prawo usłyszeć np.:

'No wiem, zjebałem. Nie umiem, bo mnie tego ojciec nigdy nie uczyl'..

Czy:

'- Może mógłbyś mnie traktować jak obcą osobę?

-?

- Bo z obcymi umiesz normalnie rozmawiać, jesteś wesoły. A ja słyszę tylko krytykę. Zrobiłem Ci coś? 

 

On musi zobaczyć w Tobie dorosłego faceta, którego chujowo traktuje. Z dzieckiem nie umie sobie radzić.

 

3 godziny temu, Carl93m napisał:

Ta psycholog powiedziała mi 3 lata temu, że ucieczka nic nie da.

Ucieczką schowasz problem w głąb siebie. 

Jeśli trzeba, wyprowadź się, ale nie uciekaj. Walcz o swoje, jego uwaga teraz zmieni się kiedyś w Twoje poczucie wartości.

 

3 godziny temu, Carl93m napisał:

Tak samo religia mi mówi o czczeniu ojca i posłuszeństwu wobec niego.

W pewnym wieku czczenie rodzica to szacunek, nie uległość. Ty nie jesteś już dzieckiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie, że spora część ojców ( a w sumie rodziców ogółem) traktuje dorastające dziecko coraz bardziej hmm.. agresywnie?

Wzbudza poczucie winy, manipuluje, wpaja toksyczne wzorce i przekonania przez co, mimo, że Ci ludzie są raczej poczciwi to jednak ich wychowanek startuje z ostatniego miejsca.

Może to ma jakiś cel, żeby wypchnąć te dziecko w świat? Z drugiej strony mam wrażenie, że niektórzy zaczynają robić to za szybko, bo już gimnazjalistów - 8klasistów wypychają.

 

Wracając do samych relacji z ojcem to często są na styku, konfrontacyjne, on chce nadal być "alfa" w tym ludzkim stadzie a tu ktoś mu dorasta, jest młody, silny, zarabia podobnie co on, jeśli nie więcej.

Czuje się zagrożony, więc robi co może by zażegnać niebezpieczeństwo, beszta, obraża, wzbudza poczucie winy, docina, nie pozwala rozwinąć skrzydeł.


Są osoby, które mają te szczęście i mają dobre lub bardzo dobre relacje choćby z jednym z rodziców ale to raczej jest mniejszość.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cytat

Czuje się zagrożony, więc robi co może by zażegnać niebezpieczeństwo, beszta, obraża, wzbudza poczucie winy, docina, nie pozwala rozwinąć skrzydeł.

 

Facet dominator kurła. Nawet nie chodzi o poczucie zagrożenia, a zwyczajny brak kontroli, brok odpowiadania jego aspiracjom. Wszystko super póki ma wszystko pod kontrolą. Jak nagle traci tą kontrolę bo synalek dorasta i zaczyna się różnić to jest duży kłopot i usiłuje go naprawić. Najlepiej tak by synalek się złamał i zaczął podążać drogą urojoną przez ojca. Ciągle słucham np. pretensji o to że nie dbam o swój samochód.  Dla niego to symbol statusu który trzeba pielęgnować i szanować. Dla mnie to środek lokomocji do jazdy z punktu A do B.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m Powiem Ci z punktu widzenia faceta którego ojciec on najmłodszych lat strasznie gnoił psychicznie:

 

1. Załatw sobie pracę i ułóż tak czas, że wychodzisz rano a wracasz wieczorem tylko do czasu aż nie odłożysz tyle żeby się wynieść.

2. Jeśli masz jakieś oszczędności to wynajmij pokój a gwarantuje, że już w pierwszym dniu odczujesz ulgę i spokój i z każdym dniem będzie coraz lepiej.

 

Czym jesteś starszy i dłużej siedzisz w takiej toksycznej atmosferze tym z każdym rokiem "więcej będziesz musiał wrzucić na klatę" żeby się odważyć.

Matka z ojcem muszą sobie na szacunek zasłużyć. To jest bzdura, że z automatu im się należy bo są rodzicami. Są w wielu przypadkach permanentnymi egoistami chcącymi utrzymać kontrolę za wszelką cenę, nie rzadko również też pod płaszczykiem pomocy i doradztwa.

 

Któryś z braci już tam wyżej pisał. Zadbasz o siebie i się wyniesiesz to Twoje relacje z nimi się poprawią. Oczywiście pod warunkiem, że będziecie się rzadko widywać, bo jeśli częściej to w większości przypadków zrobią wszystko żeby tą kontrolę odzyskać.

 

Powodzenia i głowa do góry :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Carl93m napisał:

Ciągle mnie gnębi świadomość beznadziejnej relacji z ojcem, a właściwie jej brak.

Mieszkam z ojcem całe życie, ale nie było między nami nigdy żadnej rozmowy. Oprócz jakichś głupot lub kilku słów. 

Nigdy mu nie pomagam, bo zawsze jak coś przy nim robię to się stresuję gorzej niż na egzaminie, zawsze jego ocena tego co zrobiłem jest negatywna.

Rzadko kiedy kończy się bez jakiegoś przezwiska z jego strony w stylu: "sieroto", "durniu".

(...)

nie przyjemnie mi się z nim jeździło, bo ciągle miał pretensje i był naburmuszony. 

 

U mnie w domu było co prawda inaczej, ale podobnie w sensie tego czepiania się, negatywnego oceniania. To chore, ilu ojców w Polsce ma takie toksyczne akcje (nie wiem jak jest w innych krajach).

 

3 godziny temu, Carl93m napisał:

Ogólnie nie lubię go jako człowieka, ale jako ojca na pewno go kocham.

 

Mogę sprawić Ci tym przykrość, ale to napiszę: być może wcale go nie kochasz, tylko tak Ci się wydaje, bo masz "przemieloną", straumatyzowaną psychikę.

 

W tego typu sytuacjach ludziom często jedynie wydaje się, że kochają toksycznego rodzica. Podczas gdy tak naprawdę jest to uzależnienie, uległość, tęsknota za spełnieniem niespełnionych potrzeb, taki trochę "rodzinny syndrom stochkholmski" - toksyczne uzależnienie, a nie miłość.

 

3 godziny temu, Carl93m napisał:

Co dziwne, zawsze zachowuje się wobec swoich kolegów, albo obcych ludzi bardzo przyjemnie - duszyczka towarzystwa. 

 

Mój ojciec, s-syn, tak samo dla obcych jest milutki. Bo obcy łatwo mogą się od niego odwrócić, a rodzina już mniej. Tacy ludzie wyżywają się na rodzinie, bo mogą.

 

Nie ma nic "dziwnego" w tym, że Twój ojciec Tobie wyrządza przykrość, a dla obcych jest bardzo przyjemny. To jest typowe dla toksycznych rodziców.

 

Mam wrażenie, że Ty chyba jeszcze nie zrozumiałeś tego, że Twój ojciec jest podłym człowiekiem, który znęca się nad Tobą celowo, bo daje mu satysfakcję. Skoro potrafi być "duszyczką towarzystwa", to ma umiejętności, wyczucie towarzyskie. On potrafi być przyjemny, mógłby być przyjemny dla Ciebie, ale wybiera coś innego, bo wyrządzanie Ci bólu najprawdopodobniej daje mu satysfakcję. Jeden zwyrodnialec czuje się silny i ważny, gdy kopnie psa (bezradną istotę) , a inny zwyrodnialec czuje się silny i ważny, gdy czy to uderzy, czy to chociażby słownie poniży dziecko (inną bezradną istotę).

 

BTW Możecie mieć w rodzinie narrację-bajeczkę typu "on po prostu taki jest", "to nie jego wina, on nie potrafi być inny", "on nie jest złym człowiekiem, tylko nie potrafi się zachowywać inaczej", ale to niczego nie zmienia. Takie bajeczki są typowe dla rodziny z toksycznymi stosunkami.

 

3 godziny temu, Carl93m napisał:

Jedna psycholog powiedziała mi, że spróbuj z nim pogadać itd., ale ja się tylko uśmiechnąłem, bo wiem że to niemożliwe. 

 

Psycholożka - idiotka. Nie zdziwiłbym się, gdyby wierzyła w katolickie bzdury o ratowaniu jedności rodziny za wszelką cenę i "wybaczaniu" zwyrodnialcom.

 

3 godziny temu, Carl93m napisał:

Chcę napisać CV i stąd wypierdalać na amen. 

 

Słuszny pomysł.

 

2 godziny temu, Carl93m napisał:

a ja jak się wbiłem do upragnionej branży IT, byłem bardzo dumny, ale przeszło to bez ŻADNEGO echa, co mnie szczerze mówiąc zszokowało, ponieważ całe studia mi mówili, że nie będę miał pracy po tych studiach humanistycznych, a tu bach - niby nic nie umiał, a tu programista. 

 

Zszokowało Cię to, bo nie rozumiesz mechanizmów funkcjonowania toksyczności Twojego ojca.

 

Tacy ludzie z reguły czują przyjemność, gdy poniżą własne dziecko, bo przez to sami czują się silni, męscy i ważni. To nie jest tak, że są jakieś chociażby i surowe, ale uczciwe kryteria oceny. Jemu po prostu chodzi o to, aby Cię poniżyć.

 

Co więcej, tacy ludzie często mają problem, gdy ich dziecko coś potrafi, gdy coś mu się udaje. Szczególnie gdy chodzi o coś, czego oni sami nie potrafią. Bo to oznacza, że ich "niewolnik do wyżywania się", ktoś od nich słabszy, kto dawał im przyjemne poczucie siły i wyższości, teraz przestaje im dawać ten emocjonalny "towar".

 

2 godziny temu, Carl93m napisał:

mame mam najlepszą na świecie.

 

Przykro mi, ale najprawdopodobniej ostro się mylisz i jesteś nieźle zmanipulowany przez swoją mamę.

 

Z Twojej historii wynikałoby raczej, że Twoja mama też jest nieźle toksyczna, tylko w inny sposób niż ojciec. Twoja mama jest najprawdopodobniej osobą "codependent", "enabling parent" - złym rodzicem który z pozoru jest dobrym rodzicem, a tak naprawdę tworzy patologiczny związek, uzupełnia się wzajemnie z partnerem toksycznym "na ostro".

 

Taki "enabling parent" to rodzic który niby sam nie wyrządza krzywdy dziecku, ale tak naprawdę wyrządza krzywdę biernie, poprzez dobranie sobie i tolerowanie drugiego rodzica, który już tę krzywdę aktywnie wyrządza. Tym drugim rodzicem może być ktoś skrzywiony czysto psychicznie (np. z zaburzeniem narcystycznym), albo ktoś uzależniony od np. alkoholu.

 

W Polsce często ma miejsce taki wariant z "codependent", "enabling parent", że jest ojciec który jest alkoholikiem, który wrzeszczy, bije dzieci, etc. Natomiast matka jest z pozoru "święta", niby się poświęca dla tych dzieci, niby broni je przed ojcem, niby taka super dobra jest, męczennica wręcz... Tylko tak naprawdę taka matka wcale się nie poświęca, tylko realizuje własny toksyczny wzorzec, kosztem dzieci. Bo tak naprawdę ona tworzy z tym ojcem alkoholikiem "trójkąt" wymierzony w dzieci, który utrzymuje je latami w cierpieniu, w "polu rażenia" alkoholika. Potem te dzieci z reguły myślą, że "ojciec pił, ale nasza mama była aniołem", nie mając świadomości, że ich matka była współtwórcą tego toksycznego układu.

 

Dużo trudniejsze do zauważenia są układy z "codependent", "enabling parent", gdzie nie ma alkoholizmu, tylko skrzywienie czysto psychiczne drugiego partnera, np. zaburzenie narcystyczne.

 

Tutaj jest o tym trochę napisane w kontekście narcyzmu:

 

http://www.psychologia.org/zrozumiec-narcyzm/

 

(osoba "współuzależniona" to "codependent")

 

"Wiele osób współuzależnionych to „naprawiacze, ratownicy i / lub uzdrowiciele”. Mają empatię dla innych i biorą na siebie ciężar niesienia im pomocy (często niechcianej), pomimo że nie są gotowi przyjąć odpowiedzialności za samego siebie."

 

Przez to bardzo często innym osobom, a w szczególności dzieciom matek codependent, wydaje się, że te osoby codependent to "anioły".

 

"Narcysta i współuzależniona lgną do siebie, przyciągają się jak dwie części magnesu. Wchodzenie w relacje jest więc bardzo prawdopodobne."

 

Pozorne "anioły" codependent ciągnie do zwyrodnialców i odwrotnie.

 

Typowy układ z toksycznym ojcem wygląda właśnie tak, że drugim rodzicem jest matka codependent, która pozornie jest "aniołem", a tak naprawdę pociągała ją jego patologiczność. Typowe jest też to, że potem ich dzieci myślą "mój ojciec był dla mnie niedobry, ale matka była wspaniała". Myślą tak, bo nie rozumieją tego, że ich mama była tak naprawdę wcale nie była przeciwnikiem, a wspólnikiem ojca. Tacy rodzice urządzają sobie układ w którym:

 

1. Ojciec czuje się dobrze, bo znęca się nad dzieckiem, przez co czuje się silny, męski, etc.

2. Matka czuje się dobrze, bo może odgrywać rolę "cudownego anioła", często bohaterki, męczennicy, etc.

3. Dziecko cierpi katusze.

 

BTW Ja wiem o tym, że to co piszę może być dla Ciebie bardzo przykre. Wiem, że możesz myśleć coś w stylu "nie, to nie jest prawda, przecież znam moją mamę, wiem jaka ona jest!". Niestety, taka jest typowa charakterystyka takich sytuacji, że u boku jawnie toksycznego ojca znajduje się niejawnie toksyczna matka, którą często dzieci uważają za "anioła", a przejrzenie na oczy bywa dla nich czymś bardzo trudnym i bolesnym. Dzieci takich rodziców przez całe swoje dotychczasowe życie opierały swoją stabilność emocjonalną na więzi z ich matką "aniołem" - więc gdy ktoś im mówi, że ta matka wcale nie jest "aniołem", tylko toksyczną osobą codependent, współwinną ich cierpienia, to jest to burzenie fundamentów ich emocjonalnego świata.

 

 

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, HodowcaKrokodyli napisał:

1. Ojciec czuje się dobrze, bo znęca się nad dzieckiem, przez co czuje się silny, męski, etc.

2. Matka czuje się dobrze, bo może odgrywać rolę "cudownego anioła", często bohaterki, męczennicy, etc.

3. Dziecko cierpi katusze.

Ogromna zuchwałość, stawiać takie tezy na podstawie kilku postów autora tematu.

Piszesz z ogromną pewnością o swoich przypuszczeniach w sposób, który nastawia w kontrze do całej rodziny.

Warto czasem wziąć odpowiedzialność za swoje słowa, szczególnie radząc w tak delikatnej materii.

Lektura opracowań psychologicznych nie czyni z nas jasnowidzów, a takiej jednoznacznej charakterystyki na podstawie garstki informacji nie podjąłby się nawet wykształcony psycholog.

 

Żeby zrozumieć perspektywę, warto spróbować wejść w optykę rodziców.

Oni niejednokrotnie wychowywali się w dużo bardziej skrajnych, niekorzystnych warunkach. Sama geneza zaburzeń narcystycznych bierze się z tego, jest formą obrony.

Jeśli tacy ludzie, wychowywani przez straumatyzowane powojenne pokolenie, przekazują dalej negatywne wzorce jednak pilnując by wiodło się dzieciom lepiej niż im (autor tematu głodny nie chodził, nie był bity, wykształcił się), z ich perspektywy to jest sukces, bo stworzyli lepsze warunki niż te, w których samych dorastali.

 

Nasza perspektywa jest zupełnie inna, czasem nie do pogodzenia.

My mamy dostęp do ogromnej wiedzy i samoświadomość, która kiedyś nawet jeśli się budziła, nie miała narzędzi by się wykształcić.

Kto kiedyś słyszał o traumach, emocjach, szacunku do dziecka? Wpływie powyższych na całe dalsze życie?

Skąd nasi rodzice mają wiedzieć takie rzeczy?

Oni mieli niejednokrotnie wzorce o wiele gorsze od tych, które przekazują.

Dopiero wzięcie pod uwagę czyjejś perspektywy daje pełny obraz. 

Łatwo powiedzieć; ich wina, odetnij się. Weźmiesz za to odpowiedzialność?

 

Ja nie twierdzę, że w tym co piszesz nie ma wcale prawdy. Twierdzę że pisanie w tak jednoznaczny, negatywny sposób może przynieść więcej szkody niż pożytku.

 

4 godziny temu, HodowcaKrokodyli napisał:

Psycholożka - idiotka. Nie zdziwiłbym się, gdyby wierzyła w katolickie bzdury o ratowaniu jedności rodziny za wszelką cenę i "wybaczaniu" zwyrodnialcom.

Rozumiem, że odebrałeś wykształcenie, masz praktykę i potrzebne informacje by stawiać takie osądy?

 

Wybaczenie to najlepszy możliwy sposób, by się samemu uwolnić i o to w tym chodzi. Wybaczenie nie oznacza akceptacji.

Jeden mały haczyk- pokonanie ego.

Dla niektórych bariera nie do przejścia.

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m Miałem podobnie do autora wątku. Twoja orginalna osobowość jest tłamszona przez własne ograniczenia które sobie narzucasz bo nie wierzysz w siebie (przez takie ty durniu - miałem podobnie - po takich tekstach uważałem ze sie nie nadaje do niczego potem). W późniejszym czasie cieżko jest z tego wyjść. Nie żyj życiem swoich rodziców tylko swoim. Musisz wybrać własny cel i własną drogę. Ojciec już wie że mi na głowę nie wejdzie. Pojechałem ostro pare razy ale zrozumiał choć uważam że na wybuchy najlepiej zachować całkowity stoicki spokój - niech widzi że nic nie wskóra takim zachowaniem - ale zawsze coś odpowiedzieć np "jaki ojciec taki syn". nie daj po sobie jeździć ale na spokojnie i bez nerwów, albo jak sie zacznie pieklić to sie odwróć rób swoje i sie nie przejmuj, jak zacznie ci wchodzić na łeb wtedy jest czas żeby walnąć pieścią w stół i postawić na swoim głośno i wyraźnie. Niech wie że jest jakiś opór - to zawsze pomaga. Unikam wspólnej pracy z ojcem. To dobry człowiek i chce dobrze, ale bywa totalnie nieznośny i upierdliwy do granic wytrzymałości. Jak możemy pracować razem ale osobno to spoko. Ja zrobie swoją robote ojciec swoją i sie UPIERAM żeby pracować samemu. Matce powiedziałem żeby przestała sie nade mna litować bo wtedy ja sie nad sobą lituje i do niczego w ten sposób nie dojdę w życiu. Droga do wyzwolenia z takiej relacji jest trudna i długa. Cierpliwości. Jak masz opcje wyjechać i sie odciać od rodziny na jaiś czas to zawsze dobrze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Yolo napisał:

nie był bity

Gorzej! Był gnojony psychicznie.

Siniaki się goją w miesiąc, rany na psychice trwają 50 lat.

 

56 minut temu, Yolo napisał:

Wybaczenie to najlepszy możliwy sposób, by się samemu uwolnić i o to w tym chodzi

Dla mnie to "wybaczanie" to trochę pierdololo. Ktoś spierdolił a Ty masz teraz być "ponad to", być "ten mądrzejszy ".

 

Przed wybaczeniem jest konieczna faza potężnego wkurwienia i żalu.

 

Ale zgadzam się  - wybaczenie służy po pierwsze osobie wybaczającej aby odzyskać spokój ducha.

 

57 minut temu, Yolo napisał:

Jeden mały haczyk- pokonanie ego

Co to znaczy konkretnie w danym przypadku naszego kolegi?

 

58 minut temu, Yolo napisał:

Skąd nasi rodzice mają wiedzieć takie rzeczy?

Wychowali jak umieli, OK.

Ale psychiczne znęcanie się nie ma wytlumaczenia "gnoiłem go bo świat jest okrutny, chcialem go w ten sposób  przygotować". Skurwysyństwo.

Narcyz nie widzi że się znęca i krzywdzi, to dla niego norma. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę. Mój ojciec stracił ojca w wieku 14 lat. W tym wieku też zaczął tracić kontakt ze mną. Bo nie byłem jak on w tym wieku. Nie musiałem. 

Sporo tu się pisze o odrzucaniu kobiet co ojca nie miały. Może to powinno działać w dwie strony. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Imbryk napisał:

Gorzej! Był gnojony psychicznie.

Siniaki się goją w miesiąc, rany na psychice trwają 50 lat.

Ty to wiesz i ja to wiem.

Nasi rodzice, niekoniecznie. 

Zobacz mój pierwszy wpis w temacie, ich też można uświadamiać. 

Lepiej nauczyć rodzica obsługi dziecka kiedy ten jeszcze żyje, jest szansa na wyprostowanie relacji i co za tym idzie, zrzucenie z siebie ogromnego ciężaru.

To nie zawsze się uda, ale żałuje się czegoś, czego się nie zrobiło.

 

Godzinę temu, Imbryk napisał:

Dla mnie to "wybaczanie" to trochę pierdololo. Ktoś spierdolił a Ty masz teraz być "ponad to", być "ten mądrzejszy ".

  

Można też nosić w sobie poczucie żalu czy winy, wolny wybór.

 

Godzinę temu, Imbryk napisał:

Co to znaczy konkretnie w danym przypadku naszego kolegi?

Próby dotarcia do ojca, nauczenie go relacji.

Czasem tłumacząc, czasem pokazując jaja.

Przełamanie się i wyciagnięcie ręki w sytuacji, kiedy ręka może zostać pogryziona.

 

Czytając poważnie niektóre posty, w tym cytowany wcześniej przeze mnie, można się łatwo wbić w rolę ofiary.

Zobaczenie kontekstu ułatwia zrozumienie że jesteśmy w łańcuchu ofiar, jako jedno z ogniw.

Poprzednie, to często rodzice.

Wtedy łatwiej realnie coś zrobić bez dawania upustu emocjom.

Patrząc w ten sposób, jest szansa na przerwanie tego zaklętego kręgu.

 

Godzinę temu, Imbryk napisał:

Wychowali jak umieli, OK.

Ale psychiczne znęcanie się nie ma wytlumaczenia "gnoiłem go bo świat jest okrutny, chcialem go w ten sposób  przygotować". Skurwysyństwo.

Ja tego nie usprawiedliwiam.

Pokazuję szerszą perspektywę. 

 

Czy ktokolwiek z piszących tutaj ma stuprocentową pewność że będzie dobrym rodzicem w świetle odkryć i wiedzy, która przyjdzie za 20-30 lat? 

 

A kiedyś nasze dzieci mogą mieć o to pretensje. Że nue stosowaliśmy narzędzi, o ktorych nie mieliśmy pójdęcia.

 

Piszę z perspektywy nauki, psychologii. Szukając gdzie indziej, można było te narzędzia znaleźć już dwa tysiące lat temu.

 

@Libertyn

Świetnie pokazał jak to działa. Przenoszenie własnych traum i frustracji na dzieci.

Edytowane przez Yolo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Yolo napisał:

Ogromna zuchwałość, stawiać takie tezy na podstawie kilku postów autora tematu.

 

Czy Ty naprawdę nie rozumiesz tego, że te kilka postów bardzo jasno zarysowały to, że jego ojciec znęca się nad nim psychicznie?

 

To wygląda na bardzo typowy toksyczny układ, w którym ojciec się znęca, a matka pozornie jest cudowna, ale "jakoś" tak się składa, że zeszła się z takim partnerem i toleruje jego zachowania. A Ty próbujesz to podważyć raczej nie dlatego, że masz na ten temat coś sensownego do powiedzenia, tylko dlatego, że chcesz wcisnąć tu swoje New Age-owskie, "oświecone" dyrdymały.

 

Cytat

Piszesz z ogromną pewnością o swoich przypuszczeniach w sposób, który nastawia w kontrze do całej rodziny.

 

To rodzina w które autor wątku jest ofiarą przemocy psychicznej. Wystarczy mówić o tym po imieniu, aby "nastawiać w kontrze" do takiej rodziny.

 

Cytat

Warto czasem wziąć odpowiedzialność za swoje słowa, szczególnie radząc w tak delikatnej materii.

 

Te słowa powinieneś zaadresować do siebie samego.

 

Cytat

Lektura opracowań psychologicznych nie czyni z nas jasnowidzów,

 

Za to co, lektura dyrdymałów spod znaku New Age czyni Cię osobą kompetentną do doradzania?

 

Cytat

a takiej jednoznacznej charakterystyki na podstawie garstki informacji nie podjąłby się nawet wykształcony psycholog.

 

Akurat jak się trafi na żywo na niewłaściwego wykształconego psychologa (co już miało miejsce), to on nie powie tego, co powinien powiedzieć.

 

Natomiast osoba zorientowana w temacie zobaczy na podstawie kilku kluczowych informacji, że wygląda to na bardzo typowy schemat toksycznej rodziny.

 

Cytat

Żeby zrozumieć perspektywę, warto spróbować wejść w optykę rodziców.

 

Porada "genialna inaczej" - wczuwanie się w optykę ludzi, którzy najprawdopodobniej mają skopaną psychikę.

 

Cytat

Oni niejednokrotnie wychowywali się w dużo bardziej skrajnych, niekorzystnych warunkach. Sama geneza zaburzeń narcystycznych bierze się z tego, jest formą obrony.

 

Co nijak nie zmienia tego, że taki człowiek staje się w praktyce psychicznym "potworem".

 

Cytat

Nasza perspektywa jest zupełnie inna, czasem nie do pogodzenia.

 

Niezła propaganda sprzyjająca toksycznym rodzicom - sprowadzenie tego do "perspektywy".

 

Cytat

My mamy dostęp do ogromnej wiedzy i samoświadomość, która kiedyś nawet jeśli się budziła, nie miała narzędzi by się wykształcić.

 

Dobry człowiek nie potrzebuje wiedzy, aby nie znęcać się nad dzieckiem.

 

Cytat

Łatwo powiedzieć; ich wina, odetnij się. Weźmiesz za to odpowiedzialność?

 

Nawet słuszne rady, słuszna ścieżka postępowania może się wiązać z negatywnymi konsekwencjami.

 

Natomiast znam wiele osób, które odizolowały się od toksycznych rodziców i są zadowolone. Nie znam nikogo, kto by czegoś takiego żałował.

 

Cytat

Ja nie twierdzę, że w tym co piszesz nie ma wcale prawdy. Twierdzę że pisanie w tak jednoznaczny, negatywny sposób może przynieść więcej szkody niż pożytku.

 

To jest właściwa ścieżka - przekazać ofierze bezpardonowy obraz tego, że sytuacja którą opisuje wygląda na typowy układ toksycznej rodziny, z którego najprawdopodobniej powinna uciec.

 

Cytat

Rozumiem, że odebrałeś wykształcenie, masz praktykę i potrzebne informacje by stawiać takie osądy?

 

Wiem na ten temat dostatecznie dużo, aby wiedzieć, że zdarzają się takie problemy z psychologami. Jeżeli psycholog w takiej sytuacji mówi "spróbuj z nim pogadać", to jest po prostu idiotą.

 

Cytat

Wybaczenie to najlepszy możliwy sposób, by się samemu uwolnić i o to w tym chodzi. Wybaczenie nie oznacza akceptacji.

 

W tej sprawie priorytetem nie jest wybaczenie czy brak wybaczenia, a wyjście z "pola rażenia" toksycznej osoby.

 

Cytat

Jeden mały haczyk- pokonanie ego.

Dla niektórych bariera nie do przejścia.

 

Dyrdymały New Age.

 

5 godzin temu, Yolo napisał:

Próby dotarcia do ojca, nauczenie go relacji.

 

To jest bardzo toksyczna, patologiczna porada. Najprawdopodobniej jego ojciec się nie zmieni, a Ty w swojej ignorancji i nieodpowiedzialności właśnie nakłaniasz go do bolesnej dla niego "syzyfowej pracy" i co gorsza, jeszcze większego zaangażowania się w toksyczny układ.

Edytowane przez HodowcaKrokodyli
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Carl93m napisał:

Mieszkam z ojcem całe życie, ale nie było między nami nigdy żadnej rozmowy. Oprócz jakichś głupot lub kilku słów. 

U mnie było to samo, właściwie ojca nie było przez moje dwa pierwsze lata na tym świecie, zresztą jak patrzę w historię swego życia, zawsze byłem tej najgorszy, właściwie nie wiem do dziś czemu.

Myślę że dobrym punktem zwrotnym będzie wyprowadzka z mieszkania, po sobie wiem, że dystans po jakimś czasie procentuję, bo od kiedy się wyprowadziłem i wpadam na wieś co miesiąc, albo dwa, potrafię z ojcem pogadać, wcześniej to było niemożliwe, mnóstwo kłótni, choć jest to relacja nadal oparta na braku pozytywnych emocji.

 

Drugi sprawa, to przepracuj to w sobie, jak słusznie @Libertyn zauważył, inaczej możesz wyprowadzić się nawet do Indonezji, ale to nic nie zmieni.

 

Wiem że boli świadomość tego że na świat się nie prosiłeś, a dostałeś taki pakiet jaki dostałeś.

Bardzo ważne jest wybaczenie, inaczej będziesz ciągnął cały bagaż za sobą, a to znacznie spowolni Twoje ruchy, to raz, dwa żyjesz ciągle w przeszłości a życie spierdala Ci przez palce.

 

W takiej sytuacji najgorsze co możesz zrobić to ojca naprawiać, to jest egoizm, chcesz stworzyć go na obraz człowieka który jest inny niż był, to droga donikąd, bo wszystko sprowadza się do tego aby sprowokować go do tego aby Cię pokochał, bo o miłość tak naprawdę tu chodzi.

 

Najważniejsze to zacząć od akceptacji swojego stanu, podejść do lustra, przycisnąć jaja do umywalki, popatrzeć sobie w oczy i powiedzieć sobie, tak jestem skrzywdzony, tak nie dostałem miłości od swojego ojca, tak mam przetracany kręgosłup mentalny, poleją się łzy, ale zrzucisz emocje a to Cię w jakiś sposób oczyści psychicznie.

Nie wstydź się łez, bo w tym wszystkim chodzi o to aby uświadomić sobie że to wszystko TO NIE TWOJA WINA.

 

Wiesz jak to było u mnie? czułem się winny i sam siebie nienawidziłem za to że ojciec mnie nie kochał, zacząłem siebie odrzucać, bo skoro taki jaki jestem naprawdę nie sprzyja temu że tak ważna dla mnie osoba mnie kochała, to coś musi być ze mną nie tak, doszukiwałem się potem wad w wyglądzie, mentalności, odrzuciłem siebie samego, wstydziłem się być sobą, bo jak tylko wracałem do siebie w sercu, odczuwałem wstyd i pogardę, mnóstwo negatywnych uczuć, stąd się biorą potem u ludzi rożne maski które zakładają przez całe życie.

 

To jaką masz osobowość nie jest tak naprawdę Tobą, to tylko program oparty na przekazach osób ważnych dla Ciebie, bardzo często u ludzi skrzywdzonych drzemię ogromny wspaniały potencjał, ale taki człowiek go nie wykorzystuję, bo ma chujowy program w głowię, tak tak jakby do Porsche zamontować silnik od malucha.

 

Grunt to wybaczenie, uświadomienie sobie że jego nie zmienisz i nie ma sensu zmieniać.

Uświadomić sobie to że zostałeś skrzywdzony i to nie Twoja wina, nie udawaj herosa, tylko szczerze sobie powiedz że tak, ojciec zjebał w moim wychowaniu.

Zaakceptuj siebie, wróć do siebie pierwotnego, na początku będziesz czuł wstyd, bo odrzuciłeś siebie, skojarzyłeś siebie prawdziwego i utożsamiłeś z przekazami ojca i wszystkimi tymi negatywami, dlatego nie chcesz wracać do siebie, ale zrób to, na spokojnie :) .

 

 

18 godzin temu, Carl93m napisał:

Wspomnienia jakie z nim mam to... kilka wpierdoli, ochrzanów i bardzo pamiętam to jak miałem z 12-13 lat i rozpłakałem się, że nikt mi nie złożył życzeń na urodziny. No to mi przyszedł po pół godzinie i rzucił 50 zł na wersalkę...

Ojciec ma potężny autorytet u syna, to co on powie jest święte i działa mocniej niż miecz obosieczny, dlatego my mężczyźni potrzebujemy tej pochwały od ojca, wtedy rosną nam skrzydła, to uczucie które jest droższe od złota, tak samo działa podcinanie skrzydeł i ciągła krytyka, potrafi zabić duszę.

 

Przykro to stwierdzać ale Twój ojciec jak i mojego są z pokolenia ludzi, którzy robili dzieci i hajtali się bo tak wypada i tak trzeba, w związku z czym mamy małżeństwa ludzi którzy byli do tego kompletnie nie przygotowani, a na starość się gryzą i obrzucają gównem.

 

Siedzisz w domu, bo zapewnia Ci to poczucie bezpieczeństwa, czyli mentalnie nadal jesteś uzależniony od starych, w związku z tym jesteś podatny na ich słowa, manipulacje.

Można być starszym Panem, ale nadal być u władzy rodziców, tak jak ten Pan;

 

 

 

 

 

Z całego serca życzę Ci dobrze, to jest mnóstwo pracy, ale gra zdecydowanie jest warta świeczki :) .

 

 

 

 

Edytowane przez The Motha
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.