Skocz do zawartości

Kupiłem sobie czerwone Ferrari


Rekomendowane odpowiedzi

W końcu każdy facet powinien, prawda?

No to kupiłem i czekam na odbiór jutro.

Z paczkomatu :D

 

Po licznych klęskach wypieku domowej pizzy, czas było powiedzieć basta! Piekarnik się do tego kompletnie nie nadaje. W tych nędznych maksymalnie 250C to sobie można rybkę odgrzać albo sernik upiec. Do kitu to, nie do "włoszczyzny".

 

Wychodzenie do sensownej pizzerii kiedy ma się ochotę na pyszną, chrupiącą i pachnącą pizzę też nie bardzo a zamawiając z dowozem - przyjeżdża zimna guma. Najczęściej po godzinie, jak już żołądek do grzbietu przyrośnie. A pizzy się chce...

 

Jako że uwielbiam własnoręcznie wypiekać pieczywo (nawet w tej chwili w lodówce odpoczywają 4 kulki fermentującego ciasta chlebowego na najbliższe dni), padło na doposażenie kuchni. Trochę przeryłem net pod kątem dostępnych rozwiązań, szamotowe piece pół-gastronomiczne odpadają, zostały tylko takie "małże" pod rozwagę. Z wiodących dwóch, Ferrari i Optima:

 

91atIQfCoXL._SL1500_.jpg

domowy-piec-do-pizzy-optima-electra-pizz

padło na Ferrari. Wybór nie był prosty, bo bardziej moje serce biło w kierunku Optimy (możliwa wyższa temperatura i w pełni włoska produkcja) ale uniwersalnością bije ją azjatyckie już rodowodowo Ferrari (Chińczycy ponoć wykupili włoską firmę produkującą te piecyki). Ferrari ma dwa kamienie (górny i dolny) i regulowaną wysokość (odległość) między powierzchniami grzewczymi góra-dół. Ta odrobinę większa uniwersalność to dodatkowo możliwości wypieku focaccii, piadin, modeńskich tigelli... Spróbuję też z gruzińskimi chlebkami faszerowanymi mięsnym farszem.

 

No więc czekam. Obgryzam paznokcie i czekam aż wcisnę gaz. Znaczy - prąd.

Jak iść, to z postępem. Pierwsze, nowoczesne Ferrari na forum. Elektryczne :D

 

Fotorelacja z inicjalnego wypieku będzie na pewno!

 

  • Like 13
  • Dzięki 5
  • Haha 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Rnext napisał:

nie do "włoszczyzny".

Haha dobre :D, idealnie wpasowane w kontekst. Swoją drogę zastanawia mnie ten fenomen pizzy, nigdy nie byłam jej fanką, a na świecie panuje po prostu istne pizzomaniactwo. Najlepszą pizzę jaką jadłam zrobiła moja siostra i upiekła ją w starym prodiżu (jakoś tak to się nazywało). W każdym razie życzę, by nowe urządzonko sprawowało się na medal.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Conrad, zbudowaliśmy z dziadkiem dokładnie taki piec na pizzę u niego na działce (+ do tego dobudowaliśmy małą wędzarkę). Coś fantastycznego. Dziadek robi w nim wszystko - chleb, pizzę tradycją, pizze z ryby, mięsiwo. Wychodzi naprawdę obłędnie.

 

 @Rnext, czasem zdarza mi się robić pizze w domu, ale tak jak mówisz, piekarnik to można sobie wsadzić w de. Niby zjadliwa, ale to nie to. Koniecznie daj znać, jak się będzie sprawował sprzęt.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Rnext napisał:

Po licznych klęskach wypieku domowej pizzy, czas było powiedzieć basta! Piekarnik się do tego kompletnie nie nadaje. W tych nędznych maksymalnie 250C to sobie można rybkę odgrzać albo sernik upiec. Do kitu to, nie do "włoszczyzny".

 

Kurna, chyba niezbyt wymagająca jestem, bo mi pizza z domowego piekarnika smakuje... ;) 

Ja szczerze mówiąc nie jestem fanką zbierania różnych gadżetów kuchennych - jajowar, parowar, maszyna do jogurtów czy do pizzy... No kurde, gdzieś to trzeba mieścić. Nie jest to dla Was problem, @Rnext? Bo kilka takich sprzętów chyba macie. Mi wystarcza zwykły robot kuchenny, blender i koszyk do gotowania na parze. Specjalne urządzenia pełniące jedną funkcję to dla mnie trochę zagracanie się, choć pewnie gdybym była pasjonatką gotowania i smakoszem, miałabym inne zdanie ;) 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Conrad napisał:

Kiedyś się interesowałem pizzą z piekarnika i kamieniami do tego

Z kamieniem przećwiczyłem. Coś tam niby lepiej, ale główny problem pozostaje - kamień nie podwyższy temperatury :( 

I tak nie wyjdzie jak trzeba, będzie imitacją.

Ale kamień zostanie, inne wypieki dobrze wychodzą (chleby, bułki).

52 minuty temu, Lethys napisał:

zbudowaliśmy z dziadkiem dokładnie taki piec na pizzę u niego na działce (+ do tego dobudowaliśmy małą wędzarkę

Gdybym miał kawałek działki przy domu a nie 5 km od chaty, jak obecnie, to też byłby i piec chlebowy i wędzarnia.

To są świetne sprawy (czyt. - niektórych po prostu skrajnie jarają, jak klejenie modeli albo wędkarstwo na przykład).

48 minut temu, catwoman napisał:

Kurna, chyba niezbyt wymagająca jestem, bo mi pizza z domowego piekarnika smakuje...

Skoro jak już zauważył szanowny @Patton mam dziś skłonność do rozrywki, powiem tak - różnica jest jak między onanizowaniem się a dobrym sexem :D Zależy co komu wystarcza albo czego nie spróbował ;) 

A tak serio, przecież to tylko funkcja pasji, priorytetów no i nie ma co ukrywać - miejsca. Rzeczy z których nie korzystamy są rozdawane tym, którzy z nich skorzystają a te sprzęty, które przy nas zostają, tyrają zwykle w pocie czoła.

33 minuty temu, mac napisał:

Smaka zrobiłeś, a u mnie nie ma lokalu na zadupiu

Jak miałby być taki, do jakiego trafiliśmy ostatnio w pobliżu, to lepiej żeby go w ogóle nie było. Serio. Pizzeria w której w charakterze sosu pomidorowego był... kwaśny koncentrat pomidorowy ze słoika. Przecież kurna wiem jak smakuje koncentrat a ta mi wciska kit, że sos mają własnej roboty. Może i mają, ale go nie używają. 

 

Dla smakoszy, na przetrwanie do czasu fot nowych wypieków, moja ostatnia focaccia z oliwkami i kaparami, jeszcze z piekarnika.

Tylko rwać i maczać w oliwie!

d82bac1eb7c0a.jpg

 

p.s. Na fali zamówiłem od razu mąkę Caputo 00

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Rnext napisał:

Skoro jak już zauważył szanowny @Patton mam dziś skłonność do rozrywki, powiem tak - różnica jest jak między onanizowaniem się a dobrym sexem :D Zależy co komu wystarcza albo czego nie spróbował ;) 

Jak zatem nazwać fakt, że od dłuższego czasu jadam pizzę bez sera? ;) 

Albo nie, może nie porównuj... 

Zaczęłam tak jeść gdy musiałam odstawić nabiał ze względu na skazę białkową córki i tak już zostało. Jak robię pizzę to dla męża jest prawilnie - z mozarellą, a ja jem wegańską ? 

6 godzin temu, Rnext napisał:

Jak miałby być taki, do jakiego trafiliśmy ostatnio w pobliżu, to lepiej żeby go w ogóle nie było. Serio. Pizzeria w której w charakterze sosu pomidorowego był... kwaśny koncentrat pomidorowy ze słoika. Przecież kurna wiem jak smakuje koncentrat a ta mi wciska kit, że sos mają własnej roboty. Może i mają, ale go nie używają. 

Długo nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale przyzwoita pizza nie jest wcale trudna do zrobienia, więc teraz już w ogóle nie zamawiamy.

Oczywiście słowo przyzwoita każdy rozumie po swojemu, dla mnie z piekarnika jest przyzwoita ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, catwoman napisał:

Jak zatem nazwać fakt, że od dłuższego czasu jadam pizzę bez sera? ;) 

Jesteś po prostu głupia.

 

Narażasz się w ten sposób miliardom pizzo-maniaków, z których przynajmniej część to potencjalni terroryści.

Tzn. jeść możesz co chcesz i jak chcesz, ale na przyszłość zastanów się jaki efekt może spowodować oświadczenie w stylu

" a ja to pizzę jem bez sera.."

I może jeszcze bez salami, oliwek.

Makabra :(

 

A Ferrari śliczne. Jeśli kiedyś wrócę do gotowania poproszę cię o adres domowy :)

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Update.

 

Piecyk odebrany, dotarł w całości. Obawiałem się czy w transporcie żaden z kamieni nie ucierpiał (zdarzają się jakieś pęknięcia czy ukruszenia) ale bez potrzeby. Wszystko idealnie, dobrze fabrycznie zapakowane i zabezpieczone. 

Już na stole kuchennym.

0385f5ba5dbdf.jpg

 

Z zamontowanymi obydwoma kamieniami (które od razu się przydały):

1fd8e95c913c5.jpg

 

Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, jednak chęć przetestowania jak najszybciej tego sprzętu nas spalała a przy okazji była pora drugiego śniadania. Więc co się dało zrobić błyskawicznie - piadiny z szynką, serem, papryką, cebulką itp dodatkami. Wyszły zarąbiście, zwłaszcza w porównaniu do wersji z patelni. I tu się bardzo przydały oba kamienie, bo docisnęły piadiny należycie, opiekając je na chrupko i aromatycznie. Piekły się całą, szaloną minutę. Piecyk był ustawiony na 3/4 mocy, wygrzał się w jakieś 7 minut, czyli tyle ile trwało przygotowanie farszu. 

Idealnie byłyby z sosem jogurtowo-czosnkowym, ale trzeba było się obejść ketchupem pikantnym. 

04033d652ad4b.jpg

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No więc oczywiście pizza była na podwieczorek. Efekt całkowicie zaskakujący, czyli dokładnie taki, jak był spodziewany. Brakowało tylko dymnego aromatu pieca opalanego drewnem. 

 

W zasadzie gdyby nie kiepska mąką (nie polecam - Primo Gusto do pizzy, testowana pierwszy i ostatni raz. Wyszło ciut za twarde ciasto, raczej skonfekcjonowana pod piekarniki niskotemperaturowe, żeby nadać pozory chrupkości w takich temperaturach), można by się poczuć jak we włoskiej trattorii. Zapach ciasta chlebowego, oregano, pomidorów i bazylii.

Mam trochę zrębków wędzarniczych, więc następnym razem dam ich parę sztuk na kamień, żeby też dymkiem ciasto podwędzić. 

 

Szybka fota telefonem, niestety nie oddaje fenomenu tego wyrobu :( Ser i sos jeszcze kipiały i bulgotały.

7d050b97d314d.jpg

 

Czas pieczenia - 4 minuty. Średnica 28 cm. Spód również ładnie się podpiekł. Po pokrojeniu, można kawałki brać do ręki i jeść "po włosku", trzymają formę po złożeniu.

Cała zniknęła w trymiga w dwóch brzuchach, przy wsparciu sosu czosnkowego. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Kolejny update.

 

Włoska mąka Caputo dotarła parę dni temu. Zaszykowałem ciasto i dojrzewało w lodówce około 50h. Ta mąka wymaga co najmniej 10h dojrzewania jako ciasto w temperaturze pokojowej, więc lodówką sobie przedłużam. No i wczoraj na podwieczorek upiekłem z niego pizzę. Trochę z rezerwą podchodziłem do tematu "włoskiej mąki", bo niby co za różnica, pszenica to pszenica. A jest to kompletnie coś innego, tak w obróbce jak i w efekcie optycznym oraz smakowym. Nigdy i nigdzie (a zdarzało się i w miejscu pochodzenia) nie jadłem czegoś tak zniewalająco pysznego! Wszystko co zrobiłem do tej pory w zakresie pizz było zwyczajną, tandetną podróbką w porównaniu do ostatniej. A to przecież tylko mąka. Biały proszek. 

 

Obróbka? Ciasto można rozciągać w nieskończoność, prawie pod sufit. Da się zrobić prześwitujący jak rybi pęcherz placek i się nie przerwie. Wygodnie i bez saperskiej czujności, można kręcić na piąchach w powietrzu, podrzucając. Mawiam, że ciasto musi mieć odpowiednią sprężystość i konsystencję. Ma być w dotyku jak cycuszki ;) Na tej mące - bez trudu przy uwodnieniu 60-65%. Bez szczególnie mściwego wyrabiania hakiem. Po prostu czas i genialny surowiec bazowy odwalają całą robotę. 

 

Smak? Osz. Ponownie nastroiło mnie to do filozoficznych rozmyślań, czy smak to dar czy przekleństwo. Po prostu sami kiedykolwiek spróbujcie. Spróbujcie wyjść poza dyskontowe produkty.  Trochę nam rzeczywistość narzuca tandeciarstwo. Kiepskie produkty, kiepskie surowce, tekturowa papko-masówka. "Równe buty, równe zęby, nos, równy w stronę baz produkcji krok".

 

I pomyśleć, że to przez głupią pizzę.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.