Skocz do zawartości

2 letni związek - wygadać się....


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

tak chciałem się wygadać, ponieważ dziewczyna trochę zaczyna mnie irytować. Może coś doradzicie, a może zwyczajnie przeczytacie - też będzie mi miło;)

 

Jestem z dziewczyną już 2 lata. Przez młyn w życiu przestaje ogarniać jak najlepiej z nią podstąpić. Truje mi trochę cztery litery.

Założyłem dopiero firmę i mam niezły młyn. Uczę się wszystko optymalizować żeby mieć odpowiednią ilość wolnego czasu na inne zajęcia. Dziś byłem nawet pierwszy raz na treningu boksu - było kozacko! 

A więc.. truje mi dupę bo nie poświęcam jej tyle czasu. Nie "angażuje się". Nie wychodzę z inicjatywami. Kurwa ja zwyczajnie jestem wyładowany podejmowaniem ważnych decyzji w pracy, a jak mam podjąć decyzje jak jestem u niej - decyzje typu iść na spacer czy do kina (czy w ogóle to zaproponować) to mam to totalnie w dupie. Nie ma to dla mnie mocy. Bardziej wole z nią spędzić spokojnie czas leżąc, a nie w ciągłym biegu. Czy to normalne? 

 

Jak reagować na jej pierdolety? 

Nie reagować? Wyjść z pokoju jak zaczyna pierdolić? Zakończyć nagle spotkanie i milczeć? 

 

 

Kolejna sprawa. W sumie sytuacja, która ROZWIAŁA mi wszelkie wątpliwości na przyszłość. Piszę to tu - dla SIEBIE żeby powrócić do tego tematu gdyby kiedyś mi odjebało i postanowiłbym zmienić zdanie.

 

A więc w skrócie: Myśleliśmy z witaminką nad zamieszkaniem razem. Na początku były plany na zakup własnego mieszkania. Później zasugerowała żeby nie kupować drugiego mieszkania, a zamieszkać razem w domu po jej rodzicach... no spoko. Powiedziała, że jej ojciec zasugerował, że jak będę chciał mieszkać w domu po jej rodzicach to żeby dać jej braciakowi 200 tys na nowy dom. No wiadomo potem zostaje współwłaścicielem domu po jej rodzicach. Ba! rachunek prosty. Dom wart blisko milion. Więc mała inwestycja na zostanie współwłaścicielem.

 

Ale z tyłu głowy miałem historie z życia własnej rodziny:

-Matka w domu nigdy niczego nie mogła zrobić. ZAWSZE była potrzebna zgoda babci (ojca matki).. ZAWSZE. Wymiana okien czy drzwi czy zasadzenie drzewa. Dopiero jak się wyprowadziliśmy od ojca (rozwód etc) to nagle... a to dach został zrobiony. A to pełen remont kuchni. Nowy balkon, dom ocieplony itp... wszystko dopiero po wyprowadzeniu się.

 

Więc wracając do sytuacji, która rozwiała mi wszelkie wątpliwości. Sytuacja: Jesteśmy z ojcem dziewczyny w jednym pokoju. Oparłem się o ścianę i... zjeba... od witaminki i od ojca (wydźwięk mało miły), że dotykam ściany... bo pobrudzę.

W tej samej sekundzie w głowie nastąpiła decyzja, że nigdy nie zamieszkam w tym domu. Nigdy nie będę mógł tam żyć po swojemu. Będę chciał coś remontować to pierwsze co będzie potrzebne to pozwolenie od jej rodziców.

 

Tak to napisałem żeby przypadkiem za x czasu nie zmienić zdania. Będę to sobie czytał co jakiś czas.

 

 

Rozpisałem się trochę. Ale była potrzeba się wygadać.

 

Życzę Wszystkim wiele dobrego.

  • Like 23
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, BookEpi napisał:

Później zasugerowała żeby nie kupować drugiego mieszkania, a zamieszkać razem w domu po jej rodzicach... no spoko. Powiedziała, że jej ojciec zasugerował, że jak będę chciał mieszkać w domu po jej rodzicach to żeby dać jej braciakowi 200 tys na nowy dom. No wiadomo potem zostaje współwłaścicielem domu po jej rodzicach. Ba! rachunek prosty. Dom wart blisko milion. Więc mała inwestycja na zostanie współwłaścicielem.

Niech Ciebie ręka boska broni przed wchodzenie w takie gówno. Jak sam napisałeś nigdy nie będziesz u siebie, nic nie będziesz mógł zrobić a co ważniejsze będziesz na łasce "myszki" i jej starego.To żadna inwestycja a pułapka.

 

7 godzin temu, BookEpi napisał:

Tak to napisałem żeby przypadkiem za x czasu nie zmienić zdania. Będę to sobie czytał co jakiś czas.

Po tym co napisałeś głęboko bym się zastanowił nad tym związkiem, ona zdecydowanie stawia swoją rodzinę ponad Tobą. Nie jest to ktoś z kim chcesz budować swoją przyszłość. Powodzenia. 

  • Like 9
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy kobieta ci truje d..e o jakieś drobiazgi, to najgorsze co możesz zrobić to dać się wciągnąć w tą dyskusję.  Myślisz, że ją przekonasz, że to ty masz rację?  Nigdy.  Dyskusja zmieni się w kłótnię.  Kobieta się zaperzy, może sięgnąć do słownika brzydkich wyrazów; gdy odpowiesz podobnym słownictwem - do niczego to nie prowadzi.  Potem masz ciche dni w domu.  

Z mojego doświadczenia wiem, że lepiej nie dać się sprowokować.  Najlepiej jest milczeć.  Potem wyjść bez słowa z pokoju gdy już skończy.  Ciche dni i tak masz jak w banku.  Nigdy nie przepraszaj, myśląc, że ona się przez to poczuje lepiej.
Kobieta ma w miesiącu takie momenty, że musi komuś dokopać.  Zwykle obrywa mąż/chłopak, czasami dostaje się innym członkom rodziny.  Jeżeli chcesz z nią mieszkać, to musisz się nauczyć z tym żyć.
Co do domu, to przejmowanie domu po rodzicach może okazać się ryzykowne.  Co będzie jak jej brat zażąda więcej?  Dom warty milion, a on dostaje tylko 200 tys.  Do tego możesz od niej usłyszeć, że to jest jej dom, jej dziedzictwo a nie twoje, tak że ona będzie decydowała gdzie postawić meble, jaki kolor farby kupić, itp.  Może można by było sprzedać ten dom, a pieniądze wykorzystać na zakup mieszkania.  Na które składacie się po połowie.
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz prawo być zmęczony. 

Ona, jak to babsko potrzebuje atencji i atrakcji. 

 

I jak powyżej.. po dwóch latach żadnych krzywych akcji z domem i wogóle..

 

Nie wiadomo czy ona to wogóle ona.. ani się nie obejrzysz, będziesz w cudzej chacie z gromadką bombelkow, a pańcia poczuje wtedy podświadomą przewagę nad Tobą i rozpęta piekło na ziemi. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Broń Boże dawać te 200 k. Śmierdzi na kilometr, rodzina dziewczyny wyczuła że umiesz zarobić kasę i już ci rzuca tematem. A niechby się okazało za jakiś czas, że wasz związek się rozpadnie. Spróbowałbyś prosić o zwrot tych pieniędzy... Ojciec z siekierą by cię pogonił. 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tym co przeczytałem zastanowiłbym się poważnie nad ewakuacją z tego związku.

 

Po pierwsze: to jest bardzo normalne, że kobieta chce Cię sprowadzić do roli beciaka bez zainteresowań, kolegów, przyjaciół, ale trucie dupy gdy jesteś wyczerpany, masz tyle na głowie, musisz podejmować ważne decyzje jest nie na miejscu. Odpowiednia dla Ciebie kobieta zamiast truć cztery litery o brak czasu dla niej, postarałaby się bardziej, abyś po powrocie do domu czy z pracy do niej, czuł się wypoczęty i w miarę komfortowo i nie chodzi mi tu o seks czy jakiś obiadek.

 

Po drugie: z tego co piszesz pani nie podejmuje żadnej, ale to żadnej, inicjatywy. Jest totalnie bierna i oczekuje, że to Ty nawet w tym bardzo ciężkim dla Ciebie czasie podejmował decyzje. Ona pewnie w przyszłości niezależnie od tego czy zadecydujesz o kinie czy spacerze będzie i tak niezadowolona. Zresztą po pracy wypadałoby choć chwilę odpocząć zamiast biec do kina, bo zaraz się seans zaczyna.

 

Po trzecie: tu nawet nie chodzi o dom i te 200k. ale o tę ścianę. To tylko ściana. Mała rzecz jakby nie patrzeć. Nawet jak się pobrudzi, to wystarczy mokra szmatka, przetarcie i wygląda jak nowa, takie teraz farby robią. Przecież jak się oprzerz o tę ścianę, to tynk i farba nie odpadną, a jeśli jakimś cudem, to co to za ściana i co to za ekipa tę ścianę robiła i kiedy?

Ty się zastanawiasz nad zamieszkaniem czy nie w tym domu. Ja poszedłbym dalej. Otóż po takiej akcji nie wchodziłbym do tej rodziny za żadne skarby. Jeśli teraz masz takie akcje, to co to będzie jak się z nią ożenisz? Będzie gorzej, a takie akcje lub gorsze będziesz miał na co dzień.

 

 

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, BookEpi napisał:

dać jej braciakowi 200 tys na nowy dom. No wiadomo potem zostaje współwłaścicielem domu po jej rodzicach.

Jak już to równocześnie i z wyszczególnieniem % udziału, min 50%. Pod warunkiem, że drugim i jedynym współwłaścicielem będzie Twoja żona.

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, BookEpi napisał:

Powiedziała, że jej ojciec zasugerował, że jak będę chciał mieszkać w domu po jej rodzicach to żeby dać jej braciakowi 200 tys na nowy dom. No wiadomo potem zostaje współwłaścicielem domu po jej rodzicach. Ba! rachunek prosty. Dom wart blisko milion. Więc mała inwestycja na zostanie współwłaścicielem.

 

Na tych warunkach, żadnym współwłaścicielem nie zostaniesz. Jeżeli dom zostanie w majątku starych Twojej myszy, to i tak przy dziedziczeniu ustawowym nie zaliczasz się do spadkobierców, nawet jakbyś był zaobrączkowany i natrzaskał teściom tuzin wnuków. Właścicielami domu zostanie Twoja luba i jej braciak, chyba że, dom zostanie zapisany w testamencie Tobie i jej, z pominięciem brata, który wtedy będzie miał roszczenie o zachowek, więc przekazanie mu 200 tys zł żeby się odpierdolił zawczasu, jest w tym przypadku posunięciem prawidłowym.

 

Ale tutaj warunki muszą być jasne i twardo postawione - 200 tys. zł tak, ale dopiero jak sporządzą notarialnie testament, albo jeszcze za życia przekażą go w darowiźnie na Ciebie i córunię. Druga opcja lepsza, bo już miałbyś kwit, że jesteś współwłaścicielem połowy domu, więc teściowie mogą spierdalać. Mogą też oczywiście Cię szantażować, że odwołają darowiznę, ale to w praktyce wcale nie jest takie proste, chyba że, pchniesz teścia nożem, albo odstawisz podobną inbę.

 

Nawet jak Cię później luba wykopie za drzwi, to i tak dalej pozostajesz współwłaścicielem (nawet po rozwodzie), więc masz kieszeni kwit na 500 tys. zł, które będzie musiała spłacić, żeby znieść Twoją współwłasność.

 

To jest bardzo dobry deal, jeśli masz makiawelistyczny instynkt i umiesz planować posunięcia z kilku letnim wyprzedzeniem - jeśli jednak często Cię nachodzą wyrzuty sumienia i chcesz sobie wieść spokojne życie, bez żadnych awantur, to szybko w takim otoczeniu zmarniejesz.

 

Dla hochsztaplerów to, a nie dla spokojnych chłopaków.

  • Like 7
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, BookEpi napisał:

A więc w skrócie: Myśleliśmy z witaminką nad zamieszkaniem razem. Na początku były plany na zakup własnego mieszkania. Później zasugerowała żeby nie kupować drugiego mieszkania, a zamieszkać razem w domu po jej rodzicach... no spoko. Powiedziała, że jej ojciec zasugerował, że jak będę chciał mieszkać w domu po jej rodzicach to żeby dać jej braciakowi 200 tys na nowy dom. No wiadomo potem zostaje współwłaścicielem domu po jej rodzicach. Ba! rachunek prosty. Dom wart blisko milion. Więc mała inwestycja na zostanie współwłaścicielem.

 

Nie kapuję istoty tej alpejskiej kombinacji ale wiedz (może zresztą wiesz), że jakiekolwiek nakłady przeznaczone na rzecz cudzą nie czynią cię w najmniejszym stopniu uprawnionym do tej rzeczy (w szczególności nie przenoszą własności). Co najwyżej przysługiwać ci będą roszczenia posiadacza w dobrej wierze o zwrot nakładów (art. 224-230 Kodeksu cywilnego) albo w ostateczności o zwrot bezpodstawnego wzbogacenia. 

Tyle mam do powiedzenia jako prawnik.

Jako mężczyzna i prawie-ex-mąż czytając takie rzeczy:

8 godzin temu, BookEpi napisał:

Truje mi trochę cztery litery.

 

8 godzin temu, BookEpi napisał:

Jesteśmy z ojcem dziewczyny w jednym pokoju. Oparłem się o ścianę i... zjeba... od witaminki i od ojca (wydźwięk mało miły), że dotykam ściany... bo pobrudzę.

mówię - kończ to, daj sobie spokój. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przytoczę kilka przykładów z życia moich znajomych, którzy poszli na układ mieszkania razem ze starymi:

 

1. Para nie mieszkająca ze sobą razem przed ślubem. Po ślubie, synowa wprowadza się do pokoju syna i wspólnymi siłami remontują poddasze domu rodziców. Wpompowana góra szmalu w PRLowski budynek, bo trzeba było podnosić dach i robić inne fikołki, żeby to zaadaptować. Oczywiście KAŻDY ruch w przebudowie, należy konsultować ze starymi, a żeby cokolwiek zrobić po swojemu trzeba przeprowadzać kampanie wrześniową.  Synowa z teściową, jak to zwykle, nie mogą się dogadać. Kłótnie, krzyk, płacz i zgrzytanie zębów. Oczywiście dość często syn staje murem za swoimi rodzicami, co powoduje batalie również pomiędzy młodymi. Już po kilku miesiącach takiej dramy WSZYSCY mają dość. No ale... kredycik wzięty i nie ma za bardzo odwrotu. Po jakimś czasie doszło dziecko co jeszcze mocniej napina sytuacje, głównie pomiędzy teściową a synową. Zgadnij dlaczego?

Odkręcisz to? Nie odkręcisz.

 

2. Mój  bardzo dobry kumpel. Ma dwójkę rodzeństwa, która wyjechała z domu rodzinnego, całe piętro zostało puste. Rodzice na dole. On mieszka w pokoju na górze. Praca we własnym warsztacie na miejscu. Hajta się. Robi remont generalny całego poziomu z oddzielnym wejściem. Żona wprowadza się na piętro. I co? Stosunki żony z teściową napięte jak guma od majtek. Dramaty o nic i wieczna żale w obu kierunkach.*

 

3. Mój przykład. Dom rodzinny na wsi, do którego dość często jeździmy z żoną i córką na wakacje, święta, ferie. 3 pokoje, w tym mój dawny, stoją puste. Jak zaczęła się inba z koronowirusem i wszyscy byli pozamykani, emigrujemy właśnie tam i z racji sporej ilości czasu, dogaduję się rodzicami, że skoro przyjeżdżamy tak często, to oni nam jeden pokój, ten największy, oddadzą. Sami to nawet proponują. Mówię spoko. Ale robię remont. Wywalam wszystko. Ściany, meble, stary dywan, oświetlenie. Wiesz jakie były akcje ze strony ojca, jak wynosiłem stare peerelowskie meble na szrot? Jak wymieniałem stare karnisze na nowe i trzeba było przerobić instalację. Przypominam że wcześniej zgodził się na remont. DRA-MAT.

A to tylko jedno pomieszczenie. W moim domu rodzinnym. Co by się działo u teścia w analogicznej sytuacji, nawet nie chce myśleć.

 

W czyimś domu NIGDY nie będziesz u siebie. 

 

*Tak znowu piszę o relacji bab. Ale to w tym przypadku, nic nie zmienia, bo tu chodzi o to, kto przychodzi mieszkać do kogo. Wprowadzając się do domu, który ktoś wiele lat temu kupił, a co gorsza postawił, często swoją krwawicą od podstaw, nigdy nie będziesz u siebie. No chyba, że po śmierci pierwotnych właścicieli a i wtedy zaczynają się kwiatki ze spadkami i podziałem majątku.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myszka Cię sprawdza, testuje. Czyżby haj hormonalny opadł i potrzebuje czego nowego, czytaj nakręcić emocje wkurwiając Cię? Mieszkanie u myszki = suszenie głowy, będziesz musiał pozbyć się własnych poglądów, wartości. Będziesz musiał myśleć zgodnie z linią myślenia myszki i jej rodziców, innymi słowy jak w partii. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, BookEpi said:

Założyłem dopiero firmę i mam niezły młyn. Uczę się wszystko optymalizować żeby mieć odpowiednią ilość wolnego czasu na inne zajęcia. Dziś byłem nawet pierwszy raz na treningu boksu - było kozacko! 

A więc.. truje mi dupę bo nie poświęcam jej tyle czasu. Nie "angażuje się". Nie wychodzę z inicjatywami

 

Jeżeli kobieta zamiast wspierać przy czymś co również jej da profity truje Ci dupe to temat jest prosty. Chyba ze chcesz mieć (dosłownie) pasożyta zamiast kobiety. Pomysłu z domem nawet nie skomentuje xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak Bracia już napisali - absolutnie nie wchodź w żadne "cudze domy po rodzicach". To wielkie i śmierdzące gówno, z którego możesz po prostu finalnie i w majestacie prawa zostać okradziony.

 

Co do zachowań myszki - misja beciak rozpoczęła się. Te jęki mają doprowadzić do tego, że będziesz zabawiał ją 24/7, co jest generalnie przygotowaniem Ciebie do przyszłej roli providera oraz tatki bombelka. Jeśli zostaniesz urobiony jeszcze przed ślubem/bombelkiem, to potem będzie jej o wiele łatwiej.

 

Ja bym podziękował - jak się panna nudzi, to niech się czymś zajmie (innym, niż fb i netflix), a nie zawraca Ci głowę, gdy robisz karierę i poświęcasz się swoim pasjom. Tym bardziej, że z tego, co napisałeś - to i tak spędzasz z nią czas, po prostu nie zabawiasz ją w knajpach, kinach i teatrach. Oczywiście zamiast wsparcia dostajesz pretensje i roszczenia. Typowa witaminka - powiedziałbym jej wprost, że tak nie będzie i kropka, a jak nie akceptuje, to bajos, znajdziesz kolejną.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, BookEpi napisał:

A więc.. truje mi dupę bo nie poświęcam jej tyle czasu. Nie "angażuje się". Nie wychodzę z inicjatywami. Kurwa ja zwyczajnie jestem wyładowany podejmowaniem ważnych decyzji w pracy, a jak mam podjąć decyzje jak jestem u niej - decyzje typu iść na spacer czy do kina (czy w ogóle to zaproponować) to mam to totalnie w dupie. Nie ma to dla mnie mocy. Bardziej wole z nią spędzić spokojnie czas leżąc, a nie w ciągłym biegu. Czy to normalne? 

 

Za rzadko bywasz na forum więc nie rozumiesz podstawowych spraw.

Kobieta to istota emocjonalna, przyziemna nastawiona na urodzenie i wychowanie dziecka, ogarniecie sobie bystrego chłopa, który zapewni byt i bezpieczeństwo.

Kobiety gardzą słabością i szybko się nudzą natomiast kochają siłę i roleercoaster emocjonalny czyli raz pozytywne raz negatywne emocje.

Znośna jest tylko wersja demo kobiety w początkowej fazie związku a później następuje proza życia gdzie kobieta szczęście uzależnia od mężczyzny i obwinia go za wszystko 

jak tego szczęścia nie czuje.

Dlatego w twoim przypadku nasuwa się wiele odpowiedzi.

Po pierwsze opadł już haj hormonalny, kobieta czuję nudę, stagnację, okazałeś nie raz słabość więc ona tobą gardzi i pomiata przy ludziach co jest czerwoną flagą.

Kolejna sprawa boi się, że znajdziesz sobie inna kobietę bo ona doskonale wie, że gdy mężczyzna rozkręca interes to pobliżu zawsze znajdzie się inna chętna.

Jak dla mnie w tym związku już jest po wszystkiemu, kobieta cię nie szanuje, pomiata, dałeś sobie wejść na łeb.

I teraz sobie wyobraź jak będzie wyglądać twoje życie u jej boku za kilka lat?

Wejdziesz w nałogi bo nie będziesz już mógł  znieść jej trajkotania, pasywnej agresji, dojdzie prawdopodobnie do zdrady z jej strony, w skrajnych przypadkach 

może cię bezpodstawnie pomówić czy oskarżyć i skończysz pod mostem albo z zarzutami w pierdlu.

Witaj w podłym patriarchacie, o którym mówią wszem i wobec kobiety, gdzie podobno mężczyźni mają się lepiej od nich😆🤣

Kobieta jedną decyzja może zmarnować Ci życie i bez wyrzutów sumienia sobie to zracjonalizować.

Jej nie obchodzi twoje szczęście, czas, energia, zdrowie tylko ugranie potrzeb i własnego interesu twoim kosztem.

Uciekaj chłopie póki jeszcze możesz bo z tej relacji nic dobrego nie będzie.

 

  • Like 6
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Throgg napisał:

Chyba że, dom zostanie zapisany w testamencie Tobie i jej, z pominięciem brata, który wtedy będzie miał roszczenie o zachowek, więc przekazanie mu 200 tys zł żeby się odpierdolił zawczasu, jest w tym przypadku posunięciem prawidłowym.

 

Ale tutaj warunki muszą być jasne i twardo postawione - 200 tys. zł tak, ale dopiero jak sporządzą notarialnie testament, albo jeszcze za życia przekażą go w darowiźnie na Ciebie i córunię. Druga opcja lepsza, bo już miałbyś kwit, że jesteś współwłaścicielem połowy domu, więc teściowie mogą spierdalać. Mogą też oczywiście Cię szantażować, że odwołają darowiznę, ale to w praktyce wcale nie jest takie proste, chyba że, pchniesz teścia nożem, albo odstawisz podobną inbę

Złota zasada jest taka, że nie inwestuje się w cudze.

Żadnych rozliczeń, żadnych roszczeń na przyszłość. Odzyskanie "swojego" to jest dramat:

- dowodowy

- faktyczny, z uwagi na sekwencję: opinia biegłego, kwestionowanie jej przez strony, upływa czas, opinia uzupełniająca, upływa czas, dezaktualizacja.

 

Przy opcji "darowizna" (katastrofalnej i nieopłacalnej, o czym niżej) jedyne wyjście to opcja z ręki do ręki: 200 tysięcy złotych i od razu darowizna 1/2 udziału w nieruchomości dla założyciela, a 1/2 dla córki. Zostaje zatem w przyszłości, w razie końca sielanki, tylko zniesienie współwłasności (z rozliczeniem nakładów, które na pewno założyciel tematu poniesie, ale taka specyfika postępowania (art. 618 k.p.c.).I od razu konieczne zrzeczenie się przez brata dziewczyny roszczeń z tytułu zachowku (np. ugodą). 

 

Ale lepiej - żadne nabywanie tytułem darowizny tylko:

- autor tematu kupuje po prostu od "teścia" udział w wysokości 1/2 za 200 tyś zł (a teść co z tym robi, to jego sprawa),

- drugie 1/2 teść daje córce.

Wtedy temat odwołania darowizny czy przyszłych roszczeń zachowkowych nie istnieje. 

Tym bardziej, że darowizna jest katastrofalna podatkowo - gdyby założyciel tematu otrzymał ten udział od ojca dziewczyny, to jest przecież III grupa w podatku od spadków i darowizn i najwyższa stawka podatku (2877 zł 90 gr i 20% od nadwyżki ponad 20 556 zł).

A podstawa podatku jest liczona od wartości rynkowej (art. 8 ustawy o podatku od spadków i darowizn), czyli jak dom jest obecnie warty kilkaset tysięcy to .... powodzenia dla założyciela. 

 

 

 

Edytowane przez Casus Secundus
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, BookEpi napisał:

Jak reagować na jej pierdolety? 

 

9 godzin temu, BookEpi napisał:

Sytuacja: Jesteśmy z ojcem dziewczyny w jednym pokoju. Oparłem się o ścianę i... zjeba... od witaminki i od ojca (wydźwięk mało miły), że dotykam ściany... bo pobrudzę.

 

Na Twoim miejscu to bym się zastanowił nad dalszym byciem w związku. "Drama" za kawałek ściany? To co będzie przy czymś "większym". Ojciec witaminki lubi drzeć ryja?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co napiszę może być trochę nieprzyjemne ale jak to mówią - prawda was wyzwoli!

Otóż, nie jesteś dla niej oczekiwanym Alvaro, jesteś tylko Podwykonawcą, ona będzie z Tobą dopóki wpasowujesz się w jej Plan, kiedy zaczniesz wierzgać, robić wszystko po swojemu - wylecisz na Out, z resztą możesz to sprawdzić - przestań spełniać jej oczekiwania, zacznij myśleć tylko o sobie a zobaczysz co się stanie - jesli nie jesteś oczekiwanym Italiano wylecisz na Out szybciej niż się tego spodziewasz a w Twoje miejsce jeszcze szybciej wejdzie inny Podwykonawca.

Edytowane przez Ace of Spades
  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, BookEpi napisał:

Jak reagować na jej pierdolety? 

Moim zdaniem to nie są pierdolety wbrew pozorom. Twoją sytuację rozumiem bo co prawda przedsiębiorcą aktualnie jeszcze nie jestem, ale zajmowałem się bardziej stresującymi rzeczami wymagającymi skupienia, wiem jak to strasznie męczy i wiem, że tu nawet nie chodzi o to, że nie masz chęci ale po prostu brakuje siły na zajmowanie się kobietą. Po pracy człowiek chce odpocząć, po prostu.

 

I tak są kobiety, które mają naturę supporta, a są kobiety nie mające takiej natury i wymagają raczej wysokiego poziomu zaangażowania. Twoja chyba należy do drugiej kategorii.

 

Musisz się zastanowić i podjąć decyzję; czy chcesz dać jej tę atencję czy jednak wolisz się poświęcić 100% firmie. Jeśli to drugie to rzucaj laskę i szukaj innej albo w ogóle nie szukaj. Relacja może być jednak warta zachowania, decyzja należy do ciebie. Ale nie możesz tego ignorować. Obiekcje kobiety mogą być zasadne, w sensie kobietom aż tak bardzo nie zależy na hajsie. Jeśli z nią przebywałeś często a teraz ciebie nie ma no to lipa. 

 

Klasyczny błąd wielu facetów jest taki, że poświęcają się na przykład w 100% firmie, ich laski zaczynają czuć się samotne, oni myślą, że robią to dla ich dobra, a te laski później ich zdradzają. Nie wpadaj w tę pułapkę.

Edytowane przez NoHope
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej wpłać te chociaż 2000 na dotację na forum, jako zapłatę za wiedzę którą otrzymałeś.

 

Ja to się zastanawiam jak tacy ludzie w ogóle dochodzą do takich pieniędzy?

 

Łatwo przyszło, łatwo (głupio) poszło...

 

Na koniec przeczytaj moja stopkę redakcyjną poniżej///

 

Edytowane przez Egregor Zeta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

15 minut temu, Casus Secundus napisał:

Ale lepiej - żadne nabywanie tytułem darowizny tylko:

- autor tematu kupuje po prostu od "teścia" udział w wysokości 1/2 za 200 tyś zł (a teść co z tym robi, to jego sprawa),

- drugie 1/2 teść daje córce.

Wtedy temat odwołania darowizny czy przyszłych roszczeń zachowkowych nie istnieje. 

 

Kupno udziału w nieruchomości wartego 500 000 tys zł, za jedynie 200 000 tys, to w ogóle byłby deal stulecia, ale najprawdopodobniej przy poruszeniu tematu sprzedaży, teściu by się oprzytomniał i zażądał za swój udział jego realną wartość, czyli właśnie 500 tysi. 200 tys z założenia ma pójść na roszczenia z zachowku brata, które maksymalnie w tej sytuacji wynosiłoby około 250 tys, więc zbyt dużego nadużycia by tutaj nie było i wszystko by się zgadzało na papierze.

 

15 minut temu, Casus Secundus napisał:

Tym bardziej, że darowizna jest katastrofalna podatkowo - gdyby założyciel tematu otrzymał ten udział od ojca dziewczyny, to jest przecież III grupa 

 

Nie, gdyby faktycznie był zięciem. Wtedy I grupa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, NoHope said:

, w sensie kobietom aż tak bardzo nie zależy na hajsie. 

 

Altruistki takie znaczy. 😎

3 minutes ago, Throgg said:

 

Nie, gdyby faktycznie był zięciem. Wtedy I grupa.

 

Ale nie jest zięciem i jest taka propozycja. Chyba, że to start do przetargu pt. bądź odpowiedzialnym menszczyznom. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.