Skocz do zawartości

Muszę, mogę, chcę - o dowodzie społecznym i FOMO


Rekomendowane odpowiedzi

21 minut temu, niemlodyjoda napisał(a):

Życie kocha kiedy łapiesz je za klapy i nie traktujesz go zbyt serio.

Lepiej po dyzmowemu:

Dyzma ma trafne podejście do życia: chwyta je za grzywę i wali w pysk!

Teraz, niemlodyjoda napisał(a):

jeszcze

Yeah!!!!

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapitalna synteza naszych wyborów, woli, stadnego przymusu, społecznej presji i finalnie świadomości tego wszystkiego. Niestety biologia ma nad nami potężny handicap w postaci "uspołecznienia" a za tym ciągnie się kupa zależnosci, powiązań, presji, nie jest łatwo wyzwolić się z mechanizmu trybika w wielkiej machinie koegzystencji ludzkiej społeczności. Paradoksalnie jeszcze trudniej jest dzisiaj, gdy świat poprzez "cyfrozę" bardzo się skurczył, widzimy więcej, odbieramy więcej i szybciej, porównujemy się bardziej. Dlaczego dzisiaj w apogeum dostępu do wiedzy i możliwości samorozwoju jest taka potrzeba słuchania życiowych coachów różnej maści, korzystania z pomocy psychologów, internetowych guru wskazujących jak żyć. Użytkując jutuba zauważyłem ostatnimi czasy jak zmienia się pewien trend - kiedyś więcej było kontentu jak odnieść sukces, zarobić miliony, robić karierę, jak to mityczne kawalerki dadzą ci spełnienie, dzisiaj szala przechyla się w stronę tego jak odnaleźć sens w tym wszystkim, jak nie brać udziału w wyścigu szczurów, jak ważny jest wewnętrzna harmonię i spokój w szaleńczym tempie życiowego kołowrotka.

 

Jesteśmy potężnie uwikłani w społeczny software, który już na poziomie podświadomym, nawet nie wolicjonalnym, jest mocno opresyjny dla naszej percepcji rzeczywistsoci, a w konsekwencji tego jak żyjemy. Innymi słowy - przeczytamy tekst, który napisał Niemlodyjoda, zrozumiemy go, ale bombardowanie zewsząd bodźcami o różnym natężeniu silnie determinuje nasze wybory. My stanowczo sobie mówimy, że chcemy się czuć wolni, żyć po swojemu, następnie jakby nieświadomie ulegamy robimy mnóstwo rzeczy temu przeczących.

 

Czasem podaje taki przykład. Ilu z nas potrafiłoby z dnia na dzień zostawić dotychczasowe życie, pozegnać ludzi ze swojego otoczenia tego bliższego i dalszego, nie być "na telefon", nie czuć, że tego a tego dnia coś muszę załatwić, komuś pomóc, bo tak trzeba. Nie mówmy nawet takiej skali życiowego przewrotu, bo czasem wyjazd na urlop bez bycia w kontakcie z szeroko pojętym matrixem jest niemożliwy, bo nawet jak wyłączysz internet, to trzymasz zasięg "w razie czego". No właśnie - w razie czego? To jest to uwikłanie w sieć społecznych zależności, mam wrażenie, że robimy wszystko, że stworzyć sobie wrażenie wolności, indywidualności, ale w takim konstrukcie cywilizacyjnym jaki sobie zbudowaliśmy to praktycznie niemożliwe realnie.

Edytowane przez Redbad
  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Redbad napisał(a):

Kapitalna synteza naszych wyborów, woli, stadnego przymusu, społecznej presji i finalnie świadomości tego wszystkiego.

 

Dzięki.

 

27 minut temu, Redbad napisał(a):

 

. Dlaczego dzisiaj w apogeum dostępu do wiedzy i możliwości samorozwoju jest taka potrzeba słuchania życiowych coachów różnej maści, korzystania z pomocy psychologów, internetowych guru wskazujących jak żyć. Użytkując jutuba zauważyłem ostatnimi czasy jak zmienia się pewien trend - kiedyś więcej było kontentu jak odnieść sukces, zarobić miliony, robić karierę, jak to mityczne kawalerki dadzą ci spełnienie, dzisiaj szala przechyla się w stronę tego jak odnaleźć sens w tym wszystkim, jak nie brać udziału w wyścigu szczurów, jak ważny jest wewnętrzna harmonię i spokój w szaleńczym tempie życiowego kołowrotka.

 

 

W tzw. "samorozwoju" tkwi pewna pułapka związana z przebywaniem na poziomie "mogę", a właściwie w wejściu na niego.

 

Otóż często poziom "mogę" kończy się:

- przeświadczeniem że jest się Bogiem i mogę wszystko - naj*bać każdemu, zarabiac miliony na pstryknięcie palcem i co najważniejsze - czuć pogardę do słabszych od siebie bądź mniej rozwiniętych czy zaradnych tudzież być bardzo agresywnym. Ktoś kto jest na poziomie "chcę" nie odczuwa potrzeby "pokazania się" "krzyczenia naokoło" jaki jest zajebisty, piękny i jak wygląda. Mówiąc wprost - często poziom "mogę" i jakies tam wyniki na nim oznacza, iż odbija komuś palma i zaczyna się unosić nad ziemią w poczuciu własnej zajebistości. Często takie osoby w samorozwoju - czy to zarabianiu pieniędzy czy bzykaniu lasek - chcą zagłuszyć własne, nieprzepracowane problemy i niedostatki, a to droga do nikąd.

- depresją i popadnięciem w czarną dziurę czucia się gorszym  - wiele osób nie rozumie kwestii "odroczonej gratyfikacji" - napatrzą się na instagram, kołczów, "tym jednym kliknięciem zarobisz miliony / zrobisz formę" i porównuja to do swojego zycia a tam szarośc dnia codziennego - nie jestem taki dobry jak oni, nie umiem tak dobrze jak oni - i cała samoocena leci w dół. A nie tędy droga.

 

Droga to odnalezienie tego co najprawdę Cię cieszy a najczęściej warto zwrócić uwagę jak reaguje na to nasze ciało i umysł. Czy robiąc to co robisz w życiu czujesz się zrelaksowany? Czy widzisz w tym jakiś sens? Czy czujesz z tego satysfakcję?

A może czujesz się spięty i niewystarczająco dobry? Buzuje w Tobie agresja? A może masz potrzebę czucia się lepszym od innych, "wyjaśniania ich" i dominacji nad nimi?

 

Dlatego właśnie "mogę" a "chcę" są tak krańcowo różne i wiele osób uważa, że "chce" podczas gdy tylko "może" bo cały czas ma nieprzepracowane niedobory, lęki i frustracje (szczególnie z dzieciństwa czy okresu bycia nastolatkiem).

 

To nie są proste sprawy i wymagają namysłu, stanięcia przed samym sobą takim jakim się jest, zwolnienia na chwilę a o to cięzko - w końcu trzeba je*ać na ratę i leasing, "pokazać się",, "niech innym dupa pęknie" albo "pokazac tym frajerom, że to ja jestem twardzielem".

 

Tylko po co, dlaczego i dla kogo?

 

Na to już ciężej odpowiedzieć.

 

Wrzucam Wam jeszcze trzy ciekawe filmiki do rozkminki - przy kawie, drinku czy spacerze. Ja słuchałem ich juz kilknaście razy aby pewne rzeczy lepiej zrozumieć albo sobie z nimi podealowac w głowie:

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, niemlodyjoda napisał(a):

Uważa się, iż błędem Billa Clintona podczas romansu z Monicą Levynsky nie był sam romans, a to, że Clinton nie wyszedł i nie powiedział „słuchajcie, zjebałem, miałem romans, oszukałem swoją zonę”. Wiecie dlaczego wtedy by wygrał – bo ludzie lubią okazjonalne pokazywanie słabości ponieważ sami są słabi i identyfikują się z kimś kto stoi od nich minimum półkę wyżej ale także „bywa” (nie jest ciągle) słaby. Słabość, odpowiednio użyta, nada Ci autentyczności – jest swego rodzaju social proofem, który Cię uwiarygadnia.

Prawda. Ten sam błąd popełnił swego czasu Wałęsa, do dziś wypierający się kwitów z SB w latach 70-tych ;) Mógł to doskonale przełożyć na swoją korzyść, przyznając się do błędu i stanu "wyższej konieczności" w "walce z komuną". W tym akurat przypadku na przeszkodzie stanęła własna buta, pycha i besserwisseryzm.

 

Znakomity post. Macie tutaj, Panowie (szczególnie młodsi, acz niekoniecznie), za darmo zestaw profesjonalnych technik storytellingowych, narracyjnych i marketingowych, szeroko wykorzystywanych przede wszystkim w biznesie, marketingu narracyjnym i budowaniu marki - przedsiębiorstwa jak i osobistej ludzi biznesu. Tylko korzystać, a nie jojczeć :)

 

Jak najbardziej te techniki działają również w kwestiach zadbania o własny wizerunek.

 

Brawo.

 

PS. Były cytaty, ja dorzucę jedną ze swoich ulubionych grafik :)

 

DE6VerUUIAAzZO6.jpg

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Obliteraror napisał(a):

Prawda. Ten sam błąd popełnił swego czasu Wałęsa, do dziś wypierający się kwitów z SB w latach 70-tych ;) Mógł to doskonale przełożyć na swoją korzyść, przyznając się do błędu i stanu "wyższej konieczności" w "walce z komuną". W tym akurat przypadku na przeszkodzie stanęła własna buta, pycha i besserwisseryzm

Tylko do tego potrzeba jednak bystrości, przenikliwości, a umwomy się - Lechu nigdy tytanem intelektu nie był (bez pogardy, chłodna ocena). Do tego potrzeba jakiejś miary "psychoanalizy" własnej, która tak pięknie wyłożył @niemlodyjoda

6 minut temu, Obliteraror napisał(a):

Znakomity post. Macie tutaj, Panowie (szczególnie młodsi, acz niekoniecznie), za darmo zestaw profesjonalnych technik storytellingowych, narracyjnych i marketingowych, szeroko wykorzystywanych przede wszystkim w biznesie, marketingu narracyjnym i budowaniu marki - przedsiębiorstwa jak i osobistej ludzi biznesu. Tylko korzystać, a nie jojczeć

Dokładnie! Dlatego tak przyklakierowałem autorowi 😉 Ale nie można się wstydzić zachwytu nad pięknem 😉

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, niemlodyjoda napisał(a):

- przeświadczeniem że jest się Bogiem i mogę wszystko - naj*bać każdemu, zarabiac miliony na pstryknięcie palcem i co najważniejsze - czuć pogardę do słabszych od siebie bądź mniej rozwiniętych czy zaradnych tudzież być bardzo agresywnym. Ktoś kto jest na poziomie "chcę" nie odczuwa potrzeby "pokazania się" "krzyczenia naokoło" jaki jest zajebisty, piękny i jak wygląda. Mówiąc wprost - często poziom "mogę" i jakies tam wyniki na nim oznacza, iż odbija komuś palma i zaczyna się unosić nad ziemią w poczuciu własnej zajebistości. Często takie osoby w samorozwoju - czy to zarabianiu pieniędzy czy bzykaniu lasek - chcą zagłuszyć własne, nieprzepracowane problemy i niedostatki, a to droga do nikąd.

Do czasu, aż mocniejszy zawodnik sprowadzi Cię w końcu na ziemię ;)

I znów "pokazuję i objaśniam" - bo najlepiej to widać na konkretnych przykładach..

 

Ten fragment, BTW, to kopalnia materiału źródłowego do analizy mowy ciała, zachowań, jak i bezpośrednich reakcji ;)

 

 

@Redbad, to częsta cecha ludzi intelektualnie miernych. Nie ludzi prostych, bo to zupełnie nie musi być powiązane. Miernych. Ale gdy człowiekowi miernemu zaczynają kadzić w jego przekonaniu "najwięksi tego świata", to trudno opanować sodówkę i przekonanie, że samemu się już jest na intelektualnym Parnasie.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, niemlodyjoda napisał(a):

Dowód społeczny

 

Dobrze napisane, życie to gra i warto znać jej reguły. Ja nie jestem dobry w te klocki ale warto poczytać, jedynie oprócz jakichś politycznych anty covidowych treści na swoje media wrzucałem coś co nie do końca wiadomo, jakieś zdjęcia widoki w tle i kawałek lusterka, niech się zastanawiają co robię i gdzie jestem.

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetny post niemłody.

 

Ja byłem od zawsze buntownikiem z natury i nigdy nie chciałem być jak większość. Stąd naturalnie funkcjonuję w trybie mogę/chcę (sam nie wiem w stu procentach z którą opcją mogę się w pełni utożsamiać). Na pewno nigdy moją motywacją nie był poklask wśród innych ludzi i branie udziału w wyścigu szczurów. 

 

12 godzin temu, niemlodyjoda napisał(a):

Powtórzę po raz setny – szczęście jest w Tobie nie na zewnątrz i dopóki tego nie zrozumiesz dopóty będziesz najwyżej na poziomie – „mogę”.

To zdanie jest teoretycznie banałem, ale to jedna z najważniejszych rzeczy  jakie wyniosłem z forum. Można je w pełni zrozumieć dopiero, gdy przestanie się szukać i uzależniać swojego szczęścia od innych ludzi czy dóbr materialnych, które są ulotne.

 

12 godzin temu, niemlodyjoda napisał(a):

Ty grałeś o pieniądze, a ja żeby wygrać. Dlatego przegrałeś”.

Doskonale widać to na boisku czy w ringu. Bardzo często wygrywa nie ten z większymi umiejętnościami czy talentem, a ten/tamci, którzy walczą z większą determinacją, pasją i wiarą w zwycięstwo. 

Edytowane przez Chcni
  • Like 7
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Wstawanie rano nie jest dobre. Dżentelmen wstaje o 13, bo nie pije przed 12.

 

2. Dowód społeczny tak zdecydowanie. Warto trenować, różne umiejętności, od wyraźnego mówienia z obniżonym tonem głosu, po chodzenie wyprostowanym, po takie szczegóły jak wyprasowane ubrania w odpowiednim rozmiarze. Lepiej kupić parownicę niż wywalać kasę na "sportowe buty" za 1000 PLN ze specjalnej kolekcji.

 

3. FOMO - tak polecam detoks. Sam mam ten problem, ale się nie poddaje, idzie mi wydaje się coraz lepiej. Jedynie takie jedno forum nie daje mi spokoju. 

 

4. Zdecydowanie najważniejsze jest poczucie własnej sprawczości, niż rozgrzebywanie co muszę, chcę i że Ania w przedszkolu wolała pokazywać Krzysiowi. Co innego terapia jeśli ktoś ma poważny deficyt lub inne problemy (nie ważna przyczyna).

 

@zuckerfrei - pozowanie to nie oszukiwanie. Poza nie jest zaprzeczeniem prawdy, a ściganiem własnego ideału. Każdy pozuje na tego kim, chciałby być. (Dobry, Łysiak)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W większości ludzie to małpy 2.0 żyjące przyziemnymi popędami. To o czym piszesz to jest przekleństwem życia w ciele patrząc z perspektywy duchowej. Być znaczy mieć — no właśnie niekoniecznie. 

 

Jeśli uświadomisz sobie że wszystko wokoło to program, a to co świat uważa za ważne jest tak naprawdę mało ważne, to wtedy możesz tak naprawdę wejść na drogę wolności, która wiąże się z poszerzaniem świadomości, ale i duchowym trybem - nie każdy dochodzi do tego miejsca, ale jest to jakby kolejny checkpoint w życiu, które jest czymś więcej niż widzimy.

 

Ktoś kiedyś npisał że bogatym jest ten co potrzebuje do życia niewiele. Cały ten social proof to gra nie warta świeczki, bo nie jesteś sobą, a żyjesz jakby na pokaz dla innych.

Bazując swoją wartość na otoczce i rzeczach materialnych, które nie mogą tak naprawdę dać ci wartości od strony wewnętrznej. 

 

Prawdziwie silna osobowość to taka która idzie pod prąd pomimo że reszta spada w przepaść będąc poddana medialnej hipnozie i swoim zwierzęcym instynktom.

 

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro wszystko wskazuje na to, że funkcjonujemy w hologramie.

A wszystko jest energią.

Która z kolei, jak podejrzewają niektórzy fizycy kwantowi.

Stanowi emanację świadomości.

(kłania się hermetyzm).

To czemu nie hakować tego hologramu.

 

Być świadomym dowodu społecznego.

Preparować go do swoich celów i świadomie używać.

Emanować nim na zewnątrz.

Jako przynętę i pożądaną nagrodę za interakcję z nami.

A jednocześnie nie być ofiarą i celem dowodów społecznych innych ludzi i emanacji ich dowodu społecznego.

Grać w tą grę.

Jednocześnie uchylając się od ujemnych dla nas konsekwencji.

 

I to jest poziom "PRO".

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.08.2023 o 07:34, niemlodyjoda napisał(a):

 

Wszystko co poniżej to nie prawdy objawione ani jedyna słuszna droga - to po prostu kolejne danie ze szwedzkiego stołu jakim jest życie, które możesz zjeść ze smakiem, nauczyć się samemu przyrządzać jeśli je polubisz bądź odrzucić jako nie trafiające w Twój gust.

 

--------------------------------------------------

 

Wstawanie rano, przed wszystkimi, ma tę zaletę, iż możesz ujrzeć świat taki jakim jest. Kobiety (w większości) śpią bez makijażu i z rozwaloną fryzurą (co pokazuje jak naprawdę wyglądają), kontrolę nad światem w 100% przejmuje natura (mieszkam sobie obok lasu więc zwierzaki latają z rana po osiedlu jak opętane), a poza tym panuje coś, co nie ma swojej ceny – harmonia.

 

Natura to harmonia i automatyzm, a także biologiczna chęć przetrwania i rozmnożenia się – można więc powiedzieć, iż u zwierząt i roślin „byt określa świadomość” ponieważ nie wykazują one jakiejś większej refleksji nad tym skąd pochodzą, kim są, a także dokąd idą. Ot mieć gdzie spać, mieć co pobzykać, rozmnożyć się i najeść – brzmi znajomo no nie?

 

Odkąd uzyskałem jako-taką świadomość zastanawiało mnie gdzie „biegną” ludzie i do czego – czemu w ich życiu istnieje taka napinka i strach? Dlaczego są ludzie, którzy mówią „życie to piekło a ta planeta to więzienie”? Mam taki ulubiony cytat z filmu „Wielki Szu” – „W pokerze nie ma czegoś takiego jak szczęście. Szczęście trzeba sobie po prostu umieć zorganizować”. Jest jeszcze drugi, który również uwielbiam - „Ty grałeś o pieniądze, a ja żeby wygrać. Dlatego przegrałeś”.

 

Chciałbym żebyś, jeśli oczywiście masz na to ochotę, przeczytał to co poniżej i starał się, w tym kontekście, zrozumieć co te słowa tak naprawdę znaczą.

 

Ale zanim przejdziemy do, moim zdaniem, największych szkodników jakie mogą zalęgnąć się w głowie człowieka spróbuj sobie uzmysłowić jedną rzecz – są  narzędzia, których społeczeństwo używa do wymuszania pewnych zachowań -  tych narzędzi nie jesteś w stanie zmienić czy zniszczyć ale ucząc się je kontrolować lub na nie reagować osiągniesz dwie rzeczy - spokój wewnętrzny oraz większy wpływ na Twoje otoczenie.

 

Dowód społeczny

 

Dowód społeczny, społeczny dowód słuszności, uzmysłowił mi wiele lat temu jeden z chłopaków, który uczył mnie przełamywać nieśmiałość, a także jak prowadzić interakcje z kobietami. Abyś to dobrze zrozumiał wikipedia:

Społeczny dowód słuszności (ang. social proof) – zasada, według której człowiek, nie wiedząc, jaka decyzja lub jaki pogląd jest słuszny (co może zależeć od różnych czynników), podejmuje decyzje lub przyjmuje poglądy takie same, jak większość grupy. Innymi słowy, uważamy, że jakieś zachowanie jest poprawne wtedy, gdy widzimy innych ludzi, którzy tak właśnie się zachowują. Na przykład: jeśli mężczyzna nie wie, która ubikacja jest damska, a która męska, ponieważ nie ma oznaczeń na drzwiach, to użyje tej, do której wchodzi inny mężczyzna.

(…)

W jednym z wczesnych badań Bandury i jego zespołu[1] cierpiące na silny lęk przed psami dzieci oglądały przez 20 minut dziennie chłopca wesoło bawiącego się z psem. Pomimo prostoty tego zabiegu już po czterech dniach jego stosowania aż 67% dzieci godziło się zostać z psem sam na sam i próbowało się z nim pobawić. Pomiary lęku przed psami wykonane w miesiąc później wykazały przy tym, że zmiana ta nie tylko nie zanikła wraz z upływem czasu, ale wręcz przeciwnie – skłonność dzieci do kontaktowania się z psami nawet nieco wzrosła.

(…)

Umiejętne wykorzystanie social proof jest jednym z czynników, które decydują o skuteczności prowadzonych działań marketingowych.

Do najpopularniejszych zastosowań społecznego dowodu słuszności w internecie należą[3]:

·         opinie innych klientów,

·         polecenia influencerów,

·         wykorzystanie danych liczbowych – np. liczba osób obserwujących daną markę w mediach społecznościowych,

·         wykorzystanie logotypów – wskazanie logotypów, z którymi identyfikuje się grupa odbiorców.

Społeczny dowód słuszności to element, który może przyczynić się do podejmowania decyzji zakupowych przez klientów.

 

Z social proof powiązany jest również ludzki komformizm, lenistwo oraz strach przed samodzielnym podejmowaniem decyzji, a także brak własnego zdania.

 

Najprostszymi przykładami wykorzystania social proof w życiu codziennym są:

1.       Przy wejściu do kawiarni / klubu powiedzenie „dzień dobry” z odpowiednią energią w głosie tak aby jak najwięcej osób Was przywitało oraz przywitanie się z obsługą (dla obsługi sprawicie wrażenie kogoś kto zna się z właścicielem dla gości możecie nawet sprawić wrażenie bycia właścicielem)

2.       Otaczanie się kobietami czy to w życiu codziennym czy to na zdjęciach w social media – kobiety za atrakcyjnych facetów uważają facetów otoczonych kobietami, ponieważ ON COŚ MUSI MIEĆ W SOBIE skoro inne go chcą – social proof w czystej postaci

3.       Na siłowni – zaprzyjaźnienie się z największymi koksikami i wymuszenie na nich witania się z Wami jako pierwszymi – inni ludzie to widzą i w ten sposób uznają Was za kogoś ważnego

4.       Epatowanie stanem posiadania – w Polsce zazwyczaj jest to samochód – najprymitywniejsza forma oddziaływania na ludzi, a zarazem bardzo skuteczna

5.       Bardziej wysublimowana odmiana – posiadanie drogich gadżetów, których zazdroszczą Wam inni

6.       Noszenie munduru (policja, wojsko) aby mieć „respekt”, ubieranie garnituru czy okularów aby być bardziej wiarygodnym etc.

 

Tak działa social proof i 99,99% nie jest świadoma tego zjawiska, a także nie jest w stanie się mu oprzeć. Ten tekst nie służy ocenie tego czy to dobrze czy źle a jedynie wskazuje na istnienie takiego mechanizmu, co prowadzi do trzech konkluzji:

1.       Social proof można kształtować i może być on zmienny w zależności od „mody” i lansowania go przez „środki masowego przekazu” – vide – kanony urody mężczyzn i kobiet, które zmieniają się od wieków

2.       Odpowiednio wykorzystywany social proof jest wspaniałym narzędziem wpływu na inne jednostki

3.       Jako świadoma jednostka, powinieneś ograniczyć jego wpływ na Twoje życie do minimum, a nauczyć się tak używać tego narzędzia abyś w po pierwsze był samodzielnie myślącą jednostką, a po drugie wywierał wpływ na inne.

 

Zastanów się więc czy nie warto byłoby podjąć pracę ze swoją głową aby pozbyć się w głowie asocjacji w stylu dobry samochód – człowiek sukcesu, świetny facet, też tak bym chciał, piękna kobieta – na pewno jest miła, mądra, wspaniała, cudowna etc.

 

Gówno prawda 😉

Ci ludzie są tacy jaką nadasz im wartość. Zastanowiłeś się dlaczego w sklepie posługujesz się walutą a nie kamykami czy muszelkami albo uśmiechem bombelka? Ponieważ społeczeństwo UMÓWIŁO SIĘ, iż dany przedmiot (obecnie również jego cyfrowy zapis) ma taką i taką wartość. Dlatego też właśnie samochód tego gościa czy uroda tejże kobiety ma wartość ponieważ KTOŚ nadał im wartość.

 

Ciekawy konstrukt myślowy nieprawdaż?

Zastanów się teraz od jak wielu problemów z własną samooceną i innego gówna uchroni Cię takie rozłożenie rzeczywistości.

 

Nałóż teraz na to coś co Nietzsche nazywał „Wolą mocy” a Machiavelli „Virtu”. W skrócie – chodzi o to, że Ty jako jednostka jesteś w stanie wykreować sobie swoją własną tabelę wartości i żyć zgodnie z nią.

Nie piszę tu oczywiście o zostaniu totalnym abnegatem albo łamaniu wszystkich zasad społecznych ale uświadomieniu sobie co tak naprawdę chcesz, a nie co musisz / możesz (będzie o tym trochę więcej dalej).

 

Kwintesencją social proof jest stwierdzenie „opowiedz ludziom swoją historię” i pozwól im się w niej zakochać. Aby tak się stało musza być spełnione dwa warunki – po pierwsze to ludzie sami muszą się w niej zakochać a nie Ty musisz ich do tego zmusić, a po drugie ludzie „kochają książki z którymi mogą się identyfikować”.  Uważa się, iż błędem Billa Clintona podczas romansu z Monicą Levynsky nie był sam romans, a to, że Clinton nie wyszedł i nie powiedział „słuchajcie, zjebałem, miałem romans, oszukałem swoją zonę”. Wiecie dlaczego wtedy by wygrał – bo ludzie lubią okazjonalne pokazywanie słabości ponieważ sami są słabi i identyfikują się z kimś kto stoi od nich minimum półkę wyżej ale także „bywa” (nie jest ciągle) słaby. Słabość, odpowiednio użyta, nada Ci autentyczności – jest swego rodzaju social proofem, który Cię uwiarygadnia.

 

Przykładem właściwego używania social proof jest stworzenie przemyślanego profilu na Instagramie, który miał i ma za zadanie przyciągać kobiety mieszaniną sygnałów – ciekawe życie (podróże), opiekuńczy (zwierzęta), da przyjemność (dobrze gotuje), chcą go inne kobiety (odpowiednio skadrowane zdjęcia z innymi laskami) etc. Etc. Target to laski od 22 do 28 r.ż. (sam mam za pół roku 40 lat, ludzie dają mi 32-33 nie mam baby face etc., nie mam jakiejś super formy ale powolutku ją sobie robię).

Zastanów się teraz jak odpowiednio opowiedziana historia działa na kobiety?

 

Kolejny przykład użycia social proof:

 

 

Ten starszy gość to spekulant giełdowy opowiadający o ciekawym mechanizmie – kiedy typowali spółkę do skupu / sprzedaży akcji ale nie podobała im się cena wysyłali na konferencję prasową gości, którzy udawali dziennikarzy. W zależności od tego czy chcieli uzyskać zbicie ceny czy jej wywindowanie w czasie na pytania podstawiony człowiek / podstawieni ludzie zadawali pytanie „Czy to prawda, że macie problemy finansowe i Wasz rozwój nie idzie tak jak zakładacie bo takie plotki krążą na mieście / czy to prawda że Wasza firma podpisze niedługo kontrakt z rządową instytucją XYZ?” – po rzuceniu takiego pytania dziennikarze przyklejali się do niego jak mucha do gówna a słabe ręce albo wyprzedawały ze strachu akcje albo rzucały się na nie aby podbić cenę, a oni inkasowali swój zysk bądź kupowali za grosze.

 

(Ma to też związek z FOMO, które omówię poniżej).

 

(Tu taka dygresja – wielokrotnie pisałem Wam, że jeśli jesteście sprawni w kontaktach międzyludzkich, to używanie tego tylko po to żeby jakaś Karyna dała Wam dupy to strzelanie do muchy z armaty. To, że większość postów na forum dotyczy lamentów, że ktoś nie może zaruchać / jakaś laska nie dała komuś tyłka świadczy o niskim ogarnięciu tego tematu. Dopóki człowiek nie zostanie zastąpiony przez maszyny to (social proof) działało, działa i będzie działać ponieważ nie jesteśmy w stanie usunąć ze swojego życia emocji, a jedyne co można zrobić to nauczyć się pracy z nimi i wpływania na emocje innych).

 

 

FOMO

 

Z social proof wiąże się również Fomo czyli Fear od Mising Out - Fear of missing out, w skrócie FOMO, oznacza lęk przed wypadnięciem z obiegu. To obawa, że coś istotnego nam umknie, kiedy nie będziemy online. Problem ten dotyczy znacznej liczby polskich internautów – już 14% z nich charakteryzuje się wysokim poziomem FOMO, a kolejne 67% doświadcza go w średnim nasileniu[1]. W grupie młodych ludzi, w wieku 15–19 lat, wysokiego i średniego poziomu FOMO doświadcza aż… 94%.

 

Cztery przykłady FOMO

 

Zdjęcia na insta – przeglądając zdjęcia znajomych na Insta odczuwasz ukłucie pt. „Oni byli w tym roku na wakacjach, a ja nigdzie nie wyjechałem” przez co czujesz się gorszy i odczuwasz brak i bycie POD.

Ślub – masz 25 lat, a jeszcze lepiej 30, i Twoi znajomi wysłali Ci zaproszenie na ślub. W środku coś Cię kłuje i odczuwasz paniczny strach – „Ja nigdy nikogo sobie nie znajdę oni są tacy szczęśliwi”.

Panika na dolarze – kiedy Rosja najeżdża na Ukrainę słyszysz, że zaraz to samo stanie się z Polską. Przez cały rok 2022 kupujesz dolary po absurdalnie wysokiej cenie bo boisz się, że złotówka zaraz spadnie w przepaść, a przecież wszyscy kupują!

Nvidia – Nvidia rośnie w rok 180%, a Ty nie masz jej akcji. Wszędzie w necie czytasz, że WSZYSCY się załadowali kiedy było tanio, a „finansowi influencerzy” pieją z zachwytu.

 

FOMO jest niezwykle silnym wymuszaczem określonych zachowań. Przyłóż teraz to o czym napisałem do spekulacji na akcjach o z filmiku jaki zamieściłemm – plotka „rzucona od niechcenia” może właśnie wywołać FOMO i wymusić na Tobie określone zachowania.

Jak dealować z FOMO?  Powinieneś zrozumieć, że życie można rozgrywać na trzech poziomach – muszę , mogę, chcę.

 

Muszę, mogę, chcę  czyli trzy poziomy funkcjonowania w życiu

 

Muszę – muszę skończyć prestiżowe studia,  znaleźć dobrze płatną pracę (nieważne czy ją lubię czy nie) aby kupić mieszkanie na kredyt oraz wziąć samochód w leasingu i Iphone w dużym abonamencie aby moja rodzina była ze mnie zadowolona oraz jakaś kobieta chciała ze mną być, ponieważ jeśli będę sam zostanę społecznym outsiderem a tego się boję - potrzebuję akceptacji z zewnątrz i potwierdzenia, że robię słusznie.

 

Mogę skończyć prestiżowe studia, znaleźć dobrze płatną pracę, wziąć mieszkanie na kredyt, samochód w leasingu i Iphonea ponieważ czuję, że moja rodzina będzie wtedy ze mnie zadowolona, a moje szanse na znalezienie kobiety wzrosną – wierzę w siebie i dążę do celu/ów ale te cele wyznaczył mi ktoś inny (rodzina, społeczeństwo, presja społeczna) a nie ja sam.

 

Chcę – chcę obrać drogę edukacji jaka mnie interesuje ponieważ chcę w życiu robić to co chcę, a także rozumiem, że szczęścia nie da mi poklask u innych czy też jakiekolwiek zewnętrzne bodźce, a mogę je odnaleźć tylko w sobie. Nie boję się stracić pracy, majątku, kobiet/y ponieważ wiem, że te kwestie to tylko dodatki do mojego życia, a ja sam, a nie społeczeństwo, rodzina czy ktokolwiek inny wiem czym jest moje szczęście.

 

Dowód społeczny + FOMO powoduje, iż znacząca część populacji ludzkiej żyjącej na zachodzie żyje na poziomie „muszę” bądź z ledwością doczołguje się do „mogę”.

Zastanów się teraz dobrze na jakim etapie jesteś?

 

Dostosowania się do potrzeb innych bo czujesz, że tak MUSZISZ zrobić? Lekkiego przebudzenia świadomości czyli poczucia, że MOŻESZ o czymś decydować w swoim życiu? A może jednak na etapie samodzielnej decyzji o tym co jest dla Ciebie dobre a co nie?

 

Muszę – dostosowuję się, żyję w strachu, inni podejmują za mnie decyzję

Mogę – mam pewną decyzyjność, często słucham kołczów samorozwoju, zostaję trybikiem w maszynie

Chcę – zanurzam się w świecie ludzi muszę / mogę kiedy mam z tego korzyści i tego chcę, ale na co dzień żyję swoim życiem i swoimi celami, którymi może być równie dobrze zostanie miliarderem a równie dobrze brak celów.

 

To Ty sam powinieneś zdecydować jaki zawód chcesz wykonywać. To Ty sam powinieneś zdecydować czy chcesz mieć kobietę czy nie. To Ty sam powinieneś zdecydować jakie cechy ta kobieta powinna posiadać. To nie Twoja rodzina i otoczenie poprzez wywoływanie presji na Tobie co do posiadania czegokolwiek, określonych zarobków czy też wymuszając pewne zachowania powinna determinować to co robisz. To nie Twoi koledzy pierd*ląc w kółko „no pokaż zdjęcie tej laski” albo  „patrz na instagrama jaka dupa” mają definiować z kim chcesz się spotykać. To wreszcie nie Twój wujek Janusz, sam tkwiący w nieudanym małżeństwie, ma spowodować że się ożenisz a Ty sam podejmiesz decyzję czy chcęsz być w długoteminowych związkach i na jakim poziomie formalizacji one mają być.

 

Na poziomie rozwoju „chcę” to Ty sam przejmujesz lejce swojego życia z wszelkimi tego konsekwencjami, a będzie ich wiele. Ludziom nie będzie podobać się to, że żyjesz jak wolny człowiek, robisz to co lubisz i żyjesz jak chcesz. Będzie ich to wręcz niemiłosiernie wkurwiać bo sami zaprzęgnięci w kierat roboty której nienawidzą, kredyty, zrzędząca baba i dzieciaki widząc Cię będą czuli się gorzej i spróbują Cię sprowadzić do swojego poziomu.

 

„Chcę” oznacza również, iż wychodzisz z ciepłego kurwidołka społecznego, gdzie „mam chujowo w małżeństwie ale przecież wszyscy tak mają”, „nienawidzę swojej pracy ale muszę spłacić ratę za ten samochód w leasingu od którego sąsiadowi pęka dupa z zazdrości” a przechodzisz do trybu – żyję za siebie i dla siebie i o ile mogę zapisać swoje sukcesy na konto własne o tyle wszelkie porażki są MOJĄ WINĄ i skutkiem moich błędnych decyzji i nie mogę się usprawiedliwiać magicznym „bo tak musi być”.

 

Jestem też zadziwiony tym jak wiele osób nie rozumie, że realizacja pewnych marzeń niesie za sobą konsekwencje. Bycie w stałym związku z kobietą to nie tylko same plusy ale też i istotne ograniczenia. Posiadanie i epatowanie pieniędzmi i majątkiem niesie za sobą pewne zagrożenia i ograniczenia. Ale najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że kiedy zrozumiesz że „chcesz” jest najciekawszą opcją życia wtedy zrozumiesz jak śmieszne z tej perspektywy wydają się Twoje działania podporządkowane posiadaniu pieniędzy dla samych pieniędzy albo ruchaniu dla samego ruchania.

 

Kobiety jak i pieniądze powinny pełnić określone funkcje w Twoim życiu, a nie łatać Twoje niedostatki. Najczęściej jest tak, że ludzie z brakami na tych polach (czyli mający problem z kobietami lub pieniędzmi) fiksują się na tym i uważają, że jak je zdobędą to otworzą im się bramy raju a jak jest naprawdę? Wypalenie zawodowe, gorycz z nieudanych związków czy zaprzęgnięcia się w kierat robota – dom ze starą, której nie lubisz, spłata kredytów. I żebyśmy się zrozumieli – pieniądze i kobiety są super ale – i to bardzo ważne – to Ty musisz ich CHCIEĆ a nie musieć je mieć czy MÓC je mieć.

 

To Ty i Twoja wola powinniście zdecydować czego chcecie od życia i co prowadzi do Twojego zadowolenia. Problem polega na tym, że czym więcej rzeczy z zewnątrz będzie wpływało na Twój nastrój tym bardziej będziesz zależny od otoczenia i bujany na łajbie emocji zamiast na luzie przeżywać swoje życie.

 

Powtórzę po raz setny – szczęście jest w Tobie nie na zewnątrz i dopóki tego nie zrozumiesz dopóty będziesz najwyżej na poziomie – „mogę”.

 

Większość kobiet z jakimi się spotykałem w ostatnich latach mówiła mi to samo – „czuję się z Tobą zajebiście spokojna”, „czuję się z Tobą jak dziecko, taki spokojny czas jak wakacje”, „jak Ty to robisz, że jesteś tak spokojnym człowiekiem, a ja cały czas o czymś myślę”?

Odpowiedź jest prosta – nie myślę i nie analizuję za dużo a działam. Działam ponieważ wiem, że ode mnie zależy czego chcę i próbuję to dostać. A jeśli się nie uda?

Chuj z tym.

Po prostu będzie co innego.

Inna kobieta, inne pieniądze ale najważniejsze – rano wstanę i powiem sobie – jaki ten świat jest zajebisty bo wstało słońce.

Myślenie + działanie > narzekanie i życiowe rozkminy.

 

Zadałem kiedyś pytanie mojemu kumplowi, który pracuje na Bliskim Wschodzie – co by się stało gdybyś stracił teraz cały majątek? Co byś zrobił?

„Nie wiem” – w oczach strach.

Więc ja Ci odpowiadam – jeśli CHCIAŁBYŚ to byś go w ten czy inny sposób odrobił, a jeśli NIE CHCIAŁBYŚ to miałbyś to w dupie.

 

Żyjcie po swojemu i kochajcie swoje życie bo i tak wszyscy kiedyś umrzemy – jak będziecie zdychać będziecie myśleć o bólu dupy sąsiada? O racie? O wujku Staszku co wpierdala kiełbę z biedry i ma chujową żonę ale powtarza Wam „Patrz młody żeniaczka to jest to, nadgodziny to jest to, musisz mieć dom i samochód no to napijmy się!”.

 

O tym chcesz myśleć w momencie śmierci czy o tym, że żyłeś jak chciałeś i napisałeś swoim życiem fajną książkę?

Jaki miałaby ona tytuł?

Bo moja z pewnością na okładce miałaby coś takiego -   Życie kocha kiedy łapiesz je za klapy i nie traktujesz go zbyt serio.

 

Chciej się dobrze bawić w swoim życiu, a nie tylko miej świadomość, że musisz bądź możesz.

 

PS A teraz wróć do tych cytatów:

„Wielki Szu” – „W pokerze nie ma czegoś takiego jak szczęście. Szczęście trzeba sobie po prostu umieć zorganizować”. Jest jeszcze drugi, który również uwielbiam - „Ty grałeś o pieniądze, a ja żeby wygrać. Dlatego przegrałeś”.

Co o nich myślisz po przeczytaniu tego, co powyżej?

 

PS 2 Jako dopełnienie tego tematu proponuję:

 


 

Phi amatorzy taki minister Srasin powiedział że zrobią podatek od nadmiarowych zysków i wyparowało chyba kilkanaście mld z giełdy, tak się obniża wartość a nie jakieś jeżdżenie na konferencje jako pseudo dziennikarze :)

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.