Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 14.09.2018 uwzględniając wszystkie działy

  1. Wybacz stary ale Cię nie rozumiem. Wyrwałeś wieloryba tylko po to żeby nikt inny go nie wyrywał, tak jak było z poprzednią. Twoja samo ocena, do dupy. Teraz się wkurwiasz na siebie że musiałeś spędzić noc z wielorybem, jednocześnie całą swoją frustrację przelewasz na nią. Obraziłeś ją stary, skorzystałeś, nie podobało się i na koniec chuja wytarłeś w jej włosy. Nie lubię takich kolesi. Leczysz swoje frustracje poniżaniem innych. Trzeba się było nie zabierać za nią, a nie wyżywać się na niej. Widziały gały co brały. Każdy zasługuje na szacunek, nawet ten sponiewierany przez Ciebie wieloryb. Wykorzystałeś drugiego człowieka dla swoich celów, bo sam nie potrafisz się ogarnąć. Jesteś słaby, nawet do tego aby 'naprawić' siebie posłużyłeś się kimś słabszym od siebie, przypuszczam że dlatego bo nie masz wiary w sobie aby powalczyć z kimś kto ma wyższe od Ciebie SMV. Pozdro.
    11 punktów
  2. Założyłem konto, bo słyszałem, że pomagacie w potrzebie, a męczę się z myślami. Przywitałem się, mam awatar, więc napiszę. Poznałem sobie grubszą dziewczynę, bo bałem, że będą ją podrywać jak poprzednią. Przymykłem oczy na jej wygląd, no taka może być. Wmawiałem sobie, że jest ok. "Nowa" (znamy się kilka miesięcy) dziewczyna spędziła u mnie noc... No właściwie to jej nie spędziła do końca. Spaliśmy ze sobą, potem ona zasnęła. Ja nie mogłem zasnąć. Myślałem, że ją uduszę poduszką. Trudno mi było zasnąć, bo chrapała. Wkurwiłem się i zacząłem awanturę (wcześniej w zemście pierdnąłem jej sowicie w plecy). Ona do mnie z ryjem. Wytknąłem jej, że jest obleśna, nie dość, że gruba to jeszcze chrapie, i żałuję, że ją poznałem. Powiedziałem, że jest beznadziejna i nigdy nikogo sobie nie znajdzie, chyba że frajera. Ona powiedziała ze łzami, że wykorzystałem ją, więc teraz mi się znudziła. Też, że powiniem się leczyć i jestem słaby w łóżku. Kazałem jej wypierdalać i wyrzuciłem za drzwi z jej rzeczami. Chciałem do niej rano zatelefonować, żeby oddać jej kolczyki (zostawiła na półce w łazience) i dodać, że jakoś w nocy dyszała, więc to ona jest słaba w łóżku, a nie ja i nie uważam, że muszę się leczyć, tylko ona na otyłość. Ona nie wie na co mnie jeszcze stać... Obraziła się na mnie głupia suka i się nie odzywa. Nie wiem dlaczego, przecież nieraz gorzej ją traktowałem. Powinna się była cieszyć, że z nią w ogóle byłem... Darować sobie kontakt z nią?
    8 punktów
  3. Widzę, że dla niektórych ten wyznacznik Alfa to jest cel życiowy i nie daj Boże być beta. Ja mam wywalone jak będę klasyfikowany, mogę być nawet Delta. Trzeba naturalnie czuć się ze sobą dobrze a nie zastanawiać się czy owe zachowanie będzie należeć do Alfa, bo jeśli nie- to jestem Beta, czyli jestem frajer. Nosz kurwa. Niby wielu pisze, że taką ramę chce trzymać, że kobiety na dystans a robią wszystko, żeby stać się Alfa dla kobiet- czyli na jedno wychodzi. Wiecej luzu dla niektórych. Co do tematu, ciekawie sobie poradziłeś, nie wiem czy dałbym radę. Ciężki temat ale całkiem sprytnie to rozegrałeś. Ot typowy schemat ze strony samczki. Swoja drogą, myślę że jeszcze Ciebie kiedyś zdradzi. Ale to tylko moje przypuszczenia.
    8 punktów
  4. Biorę to pod uwagę. Zauważ, że podałem pewne konkretne przykłady. Jeśli porównuję NOWEGO Jarisa vs NOWEGO meśka, to nie jest to porównanie "NOWE Audi vs Seicento (które ma ponad 15 lat, bo ZTCP to 600 przestali robić w 2003 roku jakoś). I nie mówię też, żeby prażyć w kubotach 10 km w jedną stronę "bo tanij". Nie. Chodzi o RACJONALIZACJĘ WYDATKÓW, a nie "zesraj się, a postaw się". A dlaczego? O tym na końcu. Co do butów - też nie jest tak, że cena jest wyznacznikiem jakości. Zdarzało mi się, że buty za 300 PLN rozpadały się po 2 m-cach, a za 150 były niezniszczalne (ten sam segment obuwia). Natomiast - żeby nie robiła nam się akademicka dyskusja - dobrze zrozumiał mnie: Na pewnym poziomie ceny dopłacasz już tylko do rzeczy baaardzo... "miękkich". Bo jaki wpływ na UŻYTECZNOŚĆ samochodu ma to, że deska rozdzielcza jest wykonana z droższego materiału? Albo że zestaw wskaźników jest zrobiony jako TFT, a nie klasyczne zegary? To są "bajery", za które SŁONO dopłacasz, ale ich użyteczność jest mała albo żadna (albo ujemna, jak np dla mnie skórzana tapicerka, która jest dopustem bożym). Wiesz, jak BŁYSKAWICZNIE starzeją się takie "odjechane" fury? (tak, to jest celowy zabieg, aby skłonić właściciela do zmiany - znów - na końcu będzie coś o tym). Idźmy dalej. Masz odbajerzone materiały wykończeniowe, ale pod maską jest technika z aut popularnych. Mercedes jest często pędzony silnikiem Renault ? W Audi masz technikę ze Skody (aczkolwiek marketingowcy Skody twierdzą, że jest na odwrót). Te samochody niejednokrotnie schodzą z jednej i tej samej linii produkcyjnej. Już litościwie zmilczę, jak żałośnie kiepskie mechanicznie i awaryjne potrafią być auta premium. W elektronice - "mek-buk" to przecież pecet. Z nalypką i innym systemem operacyjnym (z wielką ilością wad i ograniczeń). I ceną na poziomie 2-3x wyższą niż analogiczny komputer klasy basic. Głównym "atutem", czy wartością dodaną marek/produktów premium jest ich WIZERUNEK. "Dzięki" tym produktom możesz komunikować światu, a raczej KREOWAĆ SWÓJ WIZERUNEK p.t. "stać mnie". "Jestem lepszy od innych". Taki benchmark wśród ludu. Dlatego Polska - jako kraj aspirujący - kupuje głównie pojazdy używane, ale liderem wśród nich są... marki premium! Najwięcej do PL sprowadza się Audi ? Chuj, że 15-letnie - "Ja mam AŁDI, a co Ty masz, biedoku?". Na tej samej zasadzie np w PL ajfon kosztuje 7klocków (i to są 2 średnie pensje/3,5 minimalnej), a w stanach 2/3 tej kwoty i jest to 1/3 pensji minimalnej. Polak i tak kupi, bo ma ciśnienie na pokazanie się przed znajomymi. Poczytaj o marketingu marek premium/luksusowych. Poczytaj o tzw "efekcie szminki". To bardzo ciekawe rzeczy z punktu widzenia socjologii/psychologii. Potrafią otwierać oczy. Natomiast sterując do brzegu: DLA MNIE - jest to właśnie (bezmyślne) palenie kasy. Ajfonik za 7 klocków zamiast Samsunga za 1000. Audi zamiast Skody Lex zamiast Toyoty Oczywiście - wszystko jest dla ludzi. Ja to wiem. Tylko ja mam inne priorytety. Wydawać? Tak. Ale MĄDRZE. Jak mieszkam sam, to nie kupuję 120 mkw "bo znajomych dupa zapiecze", tylko kupuję fajne 2 pokoje na poziomie 50 mkw. Mniej problemów codziennych (sprzątnij to, ogrzej...), więcej pieniędzy w ręku. To klasyczne "wydajemy pieniądze, których nie mamy, aby kupić rzeczy, których nie potrzebujemy, by zaimponować nimi ludziom, których nie lubimy". Ja takich ludzi odcinam. Są toksyczni i ciągną mnie w dół. W 9 przypadkach na 10 smutno kończą. A ja nie mam zamiaru iść na dno z nimi. Bo do czego to prowadzi? Myślisz, że Ty masz te wszystkie rzeczy? CHUJA. To one Ciebie mają. To samochód Ciebie ma. On wyciąga łapę, a Ty go karmisz. Hajsem. Swoim czasem, który sprzedajesz pracując. Tym, czego musisz sobie odmówić, "bo zatankować trzeba" (a jest premium, więc żre jak smok), "bo zapłacić ubezpieczenie (drogie auto premium = wysoka cena = składka wyrywająca z butów, a bez AC to tak słabawo)", "bo nowy model wyszedł, to starym to już trochę siara się pokazywać", "bo 10-ty i trzeba zapłacić leasing". To wypasione mieszkanie ciebie ma. Bo kredyt trzeba płacić. Bo czynsz to 4 PLN/metr (z ogrzewaniem liczę...) x 120 metrów = 5760 rok. Bo posprzątać to trzeba napierdalać odkurzaczem 2 godziny, a nie pół, a prąd coraz droższy. Albo kogoś wynająć do tej roboty. "Bo nowy ajfon, to nie będę przecież mentalności biedaka uskuteczniał i dawaj, 7k na stół" W pewnym momencie zapierdalasz po to, żeby utrzymać status quo. I sam wpędziłeś się w taką pętlę. Ludzie niestety strasznie zatracają się w konsumpcji. A między wpierdalaniem pasztetowej i salcesonu a zamawianiem cateringu z gwiazdkowej restauracji jest jeszcze mnóstwo fajnych rzeczy w ROZSĄDNEJ cenie.
    7 punktów
  5. Najśmieszniejsze są teorie teoretyków i wizja straszliwego samca alfa, który jebie wszystkie mężatki w mieście. Pojawia się on niczym mityczny jednorożec i wszystko jest przesądzone… Zdarzało mi się widzieć właśnie takiego samca, pewni siebie, z kasą, zadbani… baby piszczały i mrugały rzęsami niczym jelonki Bambi… Później się okazywało na imprezach, że Alfa to tylko z wierzchu bo często tacy nie osiągali nawet gotowości w postaci erekcji i byli użyteczni w celu sporządzania drinków. I tutaj tez sporo takich gości, stanowczo głoszących jedyne słuszne tezy że jak coś się spierdoli to do kosza i następne. Matrix matrixem ale można w życiu czegoś się nauczyć i poprawić, a nie przerzucać baby w nieskończoność w poszukiwaniu dziewicy orleańskiej. Babę da radę sobie wychować, wymaga to jednak sporo pracy i energii ale nie ma nic za darmo. Ja w pewnym momencie skupiłem się za bardzo na firmie i zarabianiu kasy i zabrakło w domu emocji. Mój wspólnik, który był pracoholikiem i przy okazji skurwysynem miał żonę nauczycielkę, która wdała się w romans ze swoim uczniem – licealistą. Trwało to długo, aż zaszła. To była głośna sprawa w skali kraju kilka lat temu. Gnojek nie był żadnym samcem alfa ale okazał jej zainteresowanie i wstrzelił się w odpowiednią porę i miejsce. Jak widzę powoływanie się na argument samca alfa to od razu zapala mi się czerwona lampka, że mam do czynienia z teoretykiem, który wiedzę o relacjach damsko-męskich nabywa na forach dla rozwodników albo oglądając pornosy.
    7 punktów
  6. Po odpowiedzi w pewnym temacie przyszło mi na myśl, żeby trochę to rozszerzyć i założyć temat/apel do kolegów. Jak w temacie. Wielu z Nas tutaj, ciągle zastanawia się jakie poszczególne zachowania będą należeć do Alfy a jakie do Bety i robią z tego wyznacznik bycia mężczyzną. Niby wielu pisze, że taką ramę chce trzymać, że kobiety na dystans jak stąd do Moskwy a robią wszystko, żeby stać się Alfa dla kobiet- czyli na jedno wychodzi. Gdzie tutaj jest sens i logika? Tak jak pisałem w pewnej odpowiedzi, ja mogę być nawet Delta albo i dalej w alfabecie. Kogo to obchodzi? Inaczej, co mnie to obchodzi? Trzeba być naturalnym, zdystansowanym do siebie i też do pewnych kobiecych zachowań. Po co na siłe robić z siebie kogoś kim się nie jest? Żeby zdobyć atrakcyjniejszą? No to powodzenia. I tak pół życia niejeden będzie chodzić, spinać się, stresować, walczyć sam ze sobą, żeby wyglądać w czyiś oczach na kogoś dla tej osoby lepszego. Ja proponuję inną metodę. Olać te wszystkie wyznaczniki zero-jedynkowe i żyć zgodnie ze swoim sumieniem. Nie jak cipa i dawać się jebać z każdej strony ale trochę mniej spiny z tymi klasyfikacjami. Nie wiem czy trzeba złapać odpowiedni wiek czy to już poziom znieczulenia ogólnego ale po prostu to jebać panowie. Szkoda życia, cieszmy się nim, bo leci nam przez palce. Odejdzie Pani? To odejdzie, niech sobie idzie, po co na siłe ją trzymać? Nie generalizujmy tak, czasami decyzję wywołują różne czynniki, jest wiele wątków, różne rzeczy się dzieją, każdy popełnia błędy, więc nie róbmy z każdej pierdoły którą się zrobiło z kodeksu ,,Beta frajer" sensacji. Po prostu więcej dystansu. Oczywiście wiele, wiele rad, tych fajnie rozpisanych na argumenty są palce lizać i jest tego zdecydowana większość ale wrzucanie: ,,yyy to jest alfowe a to jest betowe, wychodzi 3:8- zmień sobie życie, bo jesteś wrakiem" nijak do mnie nie trafia. Mam nadzieję, że tak w miarę logicznie napisałem bo mam trochę natłok myśli ?. 5!
    6 punktów
  7. Przeczytaj sobie swój wpis ponad tym tekstem powoli... i nabierz pewności. Chyba, że nie chcesz wierzyć w to, czego nie będziesz w stanie zaakceptować. Jak to było? Pewien nieufający żonie mąż udaje się w podróż w interesach. Przed wyjazdem mówi synowi:- Patrz, co robi matka, a gdy wrócę wszystko mi opowiesz. Po powrocie mężczyzna pyta syna: - Czy podczas mojej nieobecności mama robiła coś niezwykłego?- W nocy po twoim wyjeździe – odparł syn – do naszego domu przyszedł obcy mężczyzna. Na powitanie pocałował mamę w usta i długo się ściskali.- A potem? – pyta mężczyzna.- Mamusia zabrała go do sypialni.- I co potem?- Zajrzałem przez dziurkę od klucza. Ten pan zdjął spodnie, koszulę i bieliznę.- A potem?- Zaczął rozbierać mamusię, cały czas ją całując.- I co potem?- Potem mamusia zgasiła światło i nic nie widziałem.- Gott in Himmel – mówi mężczyzna, chwytając się za głowę. – Ta niepewność mnie zabije.
    6 punktów
  8. Już jednego znalazła, po co ma dalej szukać? Ja myślę, że powinieneś się jej oświadczyć. To wspaniały materiał na żonę i matkę. I nawet już nie musi tyć! Zrozum, to jedyna taka okazja w Twoim życiu, a panna już wyprzedza grafik! A tak poza konkursem, śmierdzi trollem.
    6 punktów
  9. Cóż... takim sposobem przynajmniej nasze pańcie leczą z biało-pizdeo-rycerstwa.. Serio, nie ma lepszego leku niż praktyka z naszymi brutalnymi paniami. Niektórzy mimo czytania forum, mają w sobie jeszcze program pdt.: "White Knight". Taka zawodniczka jest idealnym paradoksalnym "antywirusem" by potencjalnego osobnika wyleczyć oraz zlikwidować "białą zarazę". Sam straciłem niedawno czujność, mimo iż czytam przecież forum od ponad pół roku. Potrzebowałem ugryźć ten kawałek chleba, aby przekonać się na własnej skórze jak smakuje kobieta: raz słodka, raz kwaśna i na końcu gorzka. Ze mną i tak nie było jeszcze tak źle. Wolę nie myśleć co bym przeżywał oraz jak dał się zrobić w ch... gdybym wcześniej nie czytał forum ?
    6 punktów
  10. Trudno uwierzyć, ale Polityka pochyliła się nad problemem praw mężczyzn! I to pochyliła się tak, że aż strzeliło w kręgosłupie. Tekst jest wstrząsający i opisuje absurdalny, nieludzki system. Jednocześnie jest to kawał profesjonalnego dziennikarstwa. Realne sytuacje, realne wypowiedzi: Kierowniczka RODK w Raciborzu mówiła wprost: „My nie wykonujemy badań na więź emocjonalną między dziećmi i ojcami, bo u nas tak jest, że my tylko matki się pytamy o dziecko (...), bo to ona urodziła i je teraz wychowuje. On nie rodził”. Z drugiej strony, ci wszyscy ojcowie. Wykarmieni na Gazecie Wyborczej, która od lat pisze o roli ojca itd. Zaangażowani, zbudowali więź z dzieckiem. A tu nagle: Mają stworzyć partnerski związek, być obecni przy porodzie dziecka, brać urlopy tacierzyńskie, budować emocjonalną więź ze swoim dzieckiem. Ci, którzy te oczekiwania spełniają, cierpią najbardziej, gdy związek się rozpada, bo standardowe orzeczenie polskich sądów brzmi: na czas procesu miejsce pobytu dziecka przy matce, dla ojca dwie godziny tygodniowo w weekend. Po wyroku ich więź z dzieckiem także jest ściśle reglamentowana. Na początku mają złudzenia. Myślą: przecież nie piję, nie biję, dzieckiem opiekuję się od urodzenia. To niemożliwe, żeby sądy były tak niesprawiedliwe. A potem następuje twarde zderzenie z rzeczywistością. – Byłem nastawiony wręcz buńczucznie – przyznaje Michał. – Małżeństwo nie rozpadło się z mojej winy. To ja miałem obdukcję, że żona mnie pogryzła w napadzie złości. Ponad rok po rozstaniu córka mieszkała tydzień u żony, tydzień u mnie i to świetnie funkcjonowało. Miałem pewność, że nic złego nie może się stać – mówi. Oczywiście co się stało, to wszyscy możemy się z tekstu dowiedzieć ale i bez tekstu przecież wiemy. Jeżeli już było, to przepraszam bardzo. @Marek Kotoński - satrapo samców, szejku szejków. Czyś widzioł to? https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1540235,1,ojcowie-dyskryminowani-w-walce-o-dzieci.read
    5 punktów
  11. Ale ten kubek, bracie @piratos trochę niefortunny ? Zapytam wprost: masz kobietę? ?
    5 punktów
  12. Taka mnie refleksja naszła w tym wątku, że lepiej sobie dobrze zwalić niż chujowo zakisić.
    5 punktów
  13. 2x popieram. Panowie (czy tam Panie) co tu się odp...tentego? Temat to jakaś prowokacja. Historyjek jak z rękawa, autor w pogotowiu przed kompem od wczoraj, postów od groma, akcja-reakcja (może wakacje, albo w biznesie się coś słabo kręc i ma czas). A właśnie, dziś piątek, nie czas już szykować się na kolejną swingerską imprezę (np. z przyjaciółmi - wiecie, z tymi, co dzieci tych par się potem razem bawią). Co do tematu swingowania, to jest to jedno wielkie spierdolenie. Niszczenie dla czystego głupiego hedonizmu. 1) Od strony mężczyzny: a) Zachowanie zupełnie sprzeczne z naturą i mechanizmami prokreacyjnymi, które nakazują samcom zwyciężać, odganiać inne samce, parzyć się z samicami i przekazywać swoje geny. Zamiast tego taki swingers/cuckold czy inny wykolejeniec dopuszcza innych do swojej kobiety. b) Degrengolada i poniżenie - od innego mężczyzny. Seks to dominacja. "Dymam twoją kobietę" to raczej nie jest rzecz, którą chce się usłyszeć. c) Degengolada i poniżenie - od swojej (a raczej "swojej") kobiety. Baba ci daje znać, że chciałaby żeby inny ją grzmocił, czyli ty jej nie wystarczasz. Odpowiedź: "Jasne kochanie, dla ciebie wszystko". d) zero pragmatyzmu - kobiecie spodoba się odmiana (nawet tylko dla samej odmiany) i w cipkowo wywołanym szale wniesie o rozwód, rozjebie do reszty rodzinę, kochanek jej zawróci od cipki do głowy. 2) Od strony kobiety. Kobieta, która nawet zezwoli z takiej czy innej motywacji na to, żeby jej mężczyzna spał z innymi: a) nie kocha go w taki sposób, że go nie pożąda na własność, b) nie boi się go stracić: dopuszcza możliwość, że kochanka mu bardziej podpasuje, inna kobieta go odbije. Kobieta, która coś takiego dopuszcza, ma na tego faceta wyjebane (żadna kobieta, która cię chce nie douści zarazem, żeby inna takiego partnera odbiła), c) wcześniej czy później będzie chciała będzie zrobić to samo. Fantazje można mieć, ale w ich spełnianiu trzeba mieć jakiś umiar. Swingi i cuckoldy mają się nijak do rozwoju, samorozwoju, prowadzenia związku, siły, kontroli, czy wreszcie celów takich jak chyba przyświecają MGTOW i naszemu forum. Gardzę takimi swingersami i cuckoldami. Taka spierdolina hedniostyczna podkopuje wszystko. Niszczy rodzinę, dewaluuje męskość, promuje uleganie babskim fantazyjkom i słabość.
    5 punktów
  14. Gdy zejdziesz z głównych ulic Dublina, na których dominuje wielonarodowy tłum, spotkasz właśnie takie istoty . Ta konkretna przynajmniej BMI ma prawidłowy, olbrzymia ilość irlandzkich kobiet dysponuje naprawdę dużą nadwagą. Wg. "naszych" kanonów urody Irlandia to piekło. Co ciekawe, im dalej na północ tym bardziej te maszkary zanikają. A najstraszniejsze jest to, że z tymi ryjami dostają w komplecie puste łby. Olewają wykształcenie, kursy zawodowe, pojecie "rynek pracy" - to jakaś abstrakcja dla nich. Są bezczelne, grubiańskie i hałaśliwe. Polecam zwrócić też uwagę na zachowanie służb na filmie. Mundurowemu z Gardy dotknąć jej nie wolno, gość na koniec filmu dużo ryzykował. Do wszystkich awantur z udziałem kobiet wysyłana na interwencję jest kobieta psycholog w asyście Gardy.
    5 punktów
  15. Ja chyba chętnie bym przeżyła coś takiego. Tylko najpierw muszę sobie kurde kogoś znaleźć i to nie może być normalny człowiek.
    5 punktów
  16. He he he Wszystko poszło łatwiej niż ta cała moja gównoburza. Zwolnienie zrobione, pracodawca poinformowany bez napinki, rozmowa kwal. mega pozytywnie i na koniec się trochę nachlałem z kolegami. Wróciłem do domu i się poprawiłem piwem z innymi kolegami. Zajebisty dzień i teraz luzik i TV. Po raz kolejny okazuje się, że zrobiłem z igły widły. Bywa. Dziękuję wszystkim i pozdrawiam.
    4 punkty
  17. @panicz74 Ale powiedz mi kiedy szło dobrze? Z Twojej opowieści wynika, że RAZ pocałowałeś pannę (odchyliła się?) i potem zapraszałeś wiele razy, ciężko było się umówić. Zasłania się pisaniem pracy magisterskiej. Nie unoś się tak kolego, pokazujesz takim zachowaniem, że bardzo łatwo Ciebie zranić. Bardzo łatwo Ciebie zranić = warto grać na Twoich emocjach = grając na Twoich emocjach można dużo zyskać = jesteś słaby i nie jesteś wyzwaniem dla nikogo. Po co takie teksty, że coś tam? Ale co Ty chcesz jej udowodnić? Gdybyś być ostrym graczem, dzisiaj prułbyś już inną, zamiast siedzieć w kącie, bo pani nie ma czasu dla Ciebie. Przez lata zachowań podobnych do twoich, nauczyłem się m.in. tego, że trzeba być jak skała. Zero emocji gdy ktoś mnie zlewa. Nie na siłę udawać, że mnie to nie rusza, bo wtedy widać, że to udawanie. Po prostu ma mnie to na serio nie ruszać! Wtedy najlepiej zachowywać się tak jak mistrzowie w tej dziedzinie czyli nasze drogie panie. Powoli, powoli ucinać znajomości. WYGASZAĆ JĄ. Żadnych wyzwisk, rzucania się z mostu, grożenia, pokazywania na siłę że jesteś samiec alfa, nic z tych rzeczy. Po prostu rób dokładnie to co ona, pisz tyle samo czyli mało i rzadziej, nie odzywaj się pierwszy, nie miej zawsze dla niej czasu. Rozmyje się ta znajomości jeśli jej nie zależy i bardzo dobrze. Ty pokażesz, że nie przecinasz sobie żył z tego powodu. Znam też takie zawodniczki, który testowały w ten sposób, że próbowały wzbudzić we mnie zazdrość i pokazać ilu to one nie mają adoratorów. Wtedy po prostu puszczałem to mimo uszu. Zero dopytywania, jakby nie było tych tekstów. Ignorowanie. Ktoś tu już pisał niejeden raz, że wtedy największą karą dla baby jest zachowanie spokoju przez ciebie, zero emocji i ignorancja. Kapujesz?
    4 punkty
  18. Poczytałem sobie trochę te wynurzenia i stwierdziłem, że włączę się w dyskusję - po pierwsze parę osób pytało jak to jest w tym świecie - jestem w tym świecie, więc pytajcie. Po drugie jeśli chodzi o przypadek autora wątku - wow, jestem zdziwiony, że może mieć to takie efekty - tj. zawsze byłem przeświadczony, że owszem swing jest dla ludzi, ale dla ludzi którzy mają związek w dobrej kondycji, a nie w kryzysie, ale widocznie są wyjątki od reguły. Zresztą, cały swing jest póki co (moim zdaniem) niestety wyjątkiem od reguły. Bawi mnie też trochę, że tutaj niektorzy uznali od razu gościa za trolla - bo co, żyje sobie w jakiś inny sposób który mu się sprawdza i powoduje szok u co bardziej konserwatywnych? Śmieszne i straszne zarazem jest jakieś takie wąskie podejście, że jak ktoś sobie czegoś nie wyobraża w swoim życiu, to od razu koleś jest beta, cipą, itd. itp. bo .. ktoś kto to pisze sam by się tak czuł. To nie jest żadna mądrość, tylko zwykły psychologiczny mechanizm zwany projekcją swoich odczuć na kogoś. Przykładacie jakieś uniwersalne prawidłowości do podejścia do seksu każdego człowieka, niczym Kościół Katolicki, który to wieści że lody ze spustem na twarz pustosza związek i tym podobne bzdury. Robicie dokładnie to samo, tylko na innym poziomie - przyznając monogamii seksualnej święty status (a może hipokryzji bo przecież padło tu 'kurewkę na wyjeździe to można') . Mówicie że to moralne dno, bo w zasadzie 'bo tak', podczas gdy tu nikt nikogo nie krzywdzi. Wyobraźcie sobie, że dla (dojrzale podchodzącego do tematu) swingersa, to że partnerka z kimś się rucha nie ma nic wspólnego ani z poniżeniem, ani z byciem gorszym, ani jakimś z dupy wnioskowaniem że 'skoro ją oddał to mu nie zależy'. Tak jakby zabawa w ruchanie z innymi ludźmi miała sprawić, że całe wspólne życie komuś oddajesz. Tymczasem jest tak, że na ogół osoby z tego środowiska traktują to jako zwykłą wyuzdaną zabawę, gdzie te inne osoby w łóżku są po prostu wyrafinowaną zabawką erotyczną i wszyscy się tak nawzajem radośnie traktują. Nie dociera do wielu ludzi, że seks ma wiele warstw, może być jakiś taki gdzie skupia się wręcz mistycznie na związku z partnerem, a może być taki gdzie jest wielka plątanina ciał i jest to po prostu zabawa. W dodatku, z mojego doświadczenia z obecnym, a poprzednimi związkami, to czyści atmosferę i pozbawia hipokryzji, pod tytułem takim, że jak to gdzieś ktoś wspomniał 'fajnie z kolegami wyruchać kurewkę', ale będąc ze swoją kobietą powiedzieć jej na widok innej laski na plaży że bardzo chętnie by ją wyruchali, to już by się obawiali. Nie mówiąc już o gównie które może się stać, jeśli się wyda, że ową kurewkę na wyjeździe służbowym posunął. Gdy się wyda to na pewno czułby sie Alfa chojrakiem z rozwodem nad głową, oj na pewno P.S. A filmy na zbiorniku reżyserowane przez branże porno jakoś nie są
    4 punkty
  19. Poczekaj chwilę, zaraz plecami się do Ciebie odwrócę
    4 punkty
  20. Oj korwa jakie one schematyczne .... Ale ja troszkę widzę to inaczej niż ty ... ⬇️ U ciebie były emocje i to nie male, ale znalazła drugą gałąź, bardziej perspektywiczna(dziengi) na przyszłość. Więc przeskoczyla. Ale cóż, miś fajniutki z początku ale zauwazyla, że nie potrafi zapewnić jej tyle emocji co ty. Do tego miś kiepski w łóżku Dawałeś lepszy sex. Odzywała się cały czas do ciebie, mimo twojego olewania aby mieć furteczkę awaryjną. Próbowała wpłynąć na twoje emocje po przez odezwanie się na urodziny . Czytaj patrz kochanie pamiętałam!! Ale coś mi tu z decyzją nie pasuje ... Bo - Znasz zasady, aby uwolnić się od ex . Zero kontaktu , blokowanie i usuwanie się gdzie się da. Moim zdaniem podświadomie chcesz mieć dalej kontakt w innym przypadku zrobił byś tak jak napisałem . Jej odzywanie się do ciebie, podbija twoje ego i daje ci trochę szczęścia z tego powodu ??! Nie nie szkoda Ci go. Masz po prostu radoche z tego, że spotyka go to co ciebie spotkało.
    4 punkty
  21. No widzisz... Mi zdarzało się jeździć autami za 300-500 kpln. Nie że "tu se po parkingu", tylko użytkowanie po parę tygodni. Zdarzało mi się też jeździć autami za dobrze ponad milion złotych (Ferrari California, SLS, Koenigsegg). JEŹDZIĆ. Nie że "tu się wsiada, tu się robi bżżżżżżżżż, daj, cyknę ci fotę i spierdalaj stąd". Nie. "Tu masz klucze, baw się dobrze". I zdarza mi się też na codzień jeździć autami pełnoletnimi. Nie że "och-ach-wylizane cacusio pod kocem trzymane", tylko pełnoletnie DAILY (nie Iveco Daily, tylko "auto na codzień daily" - auto w ciągłej eksploatacji, 3 albo i 4 na drogomierzu z przodu. I wiesz co? Fajne są takie auta za miliony monet. Serio. Miłe to uczucie jak wciskasz gaz, po czym sekundę później puszczasz go z przerażeniem, bo pierdolnięcie jest rakietowe. Ale koniec końców - efekt jest +/- ten sam. Dupa była tam - dupa jest tu. A dopłacanie kosmicznych (!) kwot za to, że jadę autem na prawdziwej skórze (czyli dopłata do tapicerki na poziomie od 20k w górę, bo poniżej to nie jest skóra), wiaterek w dupkę wieje żeby się nie spocić, auto samo się prowadzi/przyspiesza/hamuje (to akurat już w klasie popularnej jest dostępne i to za akceptowalny pieniądz) i ma pierdolnięcie pod butem... Miło jest spróbować, miło doświadczyć empirycznie, ale jak patrzę na kwoty z jakimi wiązałoby się posiadanie takiego sprzętu na codzień, to te -nastoletnie auto nagle staje się spoko ? I to jest klucz do tej zagadki. Są też auta za miliony monet, które PRACUJĄ. Dziś z Farysiem fajny wywiad w TokFM był. To, że prezes szacownej firmy wiezie dupę autem za milion, to nie znaczy, że on rozpierdala hajs jak rozrzutnik obornik po polu. To jest jego NARZĘDZIE PRACY. Nie tylko wiezie mu dupę, ale KREUJE WIZERUNEK. Firmy, a nie Pana Czesia. Kontraktu za 100 milionów nie podpisuje się długopisem BIC za 2 złote w kanciapie. Robi się to w blasku kamer, na poważnym raucie, piórem za parę(naście) kPLN, z pełną ceremonią. Bo tego powaga w biznesie na pewnym poziomie po prostu WYMAGA. Będąc prezesem banku, który obraca miliardami i może wywrócić gospodarkę kraju/świata (przypominam lata 2008-2010) nie jeździ się Hyundaiem i20. A że taki prezes potrafi w razie "W" popierdalać Fiatem Panda (autentyk!!!), bo się limuzyna spierdoliła w drodze na spotkanie a pod ręką było TYLKO to, to już insza inszość.
    4 punkty
  22. Dokładnie jak z prochami. Mimo wielu okazji nigdy nie wziąłem. To są emocje, nad którymi nie ma się kontroli. Nie mam żalu o to że w życiu tego nie spróbowałem. Z kobietami święty nie jestem. Jest mnóstwo możliwości na urozmaicenie tych spraw. Facet-Kobieta, wymiana energii, intymności. Przy innych wariantach raczej czułbym jakieś rozrywanie, tracenie godności. Pójście w jakieś swingi czy inne takie wymaga wg mnie dużo energii, którą ja wolę skierować w życie prywatne, jakieś działanie. Nie wiem co będzie kieeedyś, ale teraz nie czuję żalu że takie rzeczy mnie omijają. Myślę, że to są umysłowe pułapki dzisiejszych czasów, typu, "każdej nie przelecisz, ale warto próbować", czyli staraj się, ale nie osiągniesz tego nigdy, ale przyjemność! Lepiej skierować energię w coś życiowego a seksu z tego będzie tyle ile będziemy potrzebować. Z jedną osobą można nieziemsko pocisnąć, i na tym się kończy jak dla mnie. Może co niektórym brakuje życiowego spełnienia, mają jakieś braki czy coś, i idą w jakieś odchyły, nie wiem, nie chcę oceniać, bo dla takich ludzi to właśnie ja mogę być inny, więc wiadomo... Tutaj też chodzi o naturalne podejście do sprawy. Nie muszę sobie narzucać jakichś ram czy barier, po prostu wypływa to ze mnie, nie potrzebuje tego, prochy czy "poszerzanie horyzontów" łóżkowych. Facet-Kobieta, jak dla mnie to komplet do stworzenia nieziemskich przeżyć, ogólnie życiowych, a seks może być dopełnieniem. Jesteś silny, w danej chwili dajesz moc wrażeń i odbierasz ją, po cholerę rozdrabniać. Zapewne ominą mnie w życiu takie akcje, więc odpowiem kulturalnie i błyskotliwie, no i huj.
    4 punkty
  23. Bo - w gruncie rzeczy - nachuj mi jest on potrzebny. Serio, jak patrzę wokół siebie, jak ludzie potrafią kasę w komin wpierdalać, to mi się włosy jeżą. Pracuję, widzę obok siebie ludzi, którzy zarabiają +/- tyle samo, co ja. Ta sama firma. Zbliżone stołki. Zbliżony - powiedzmy - poziom życia (klasa średnia). Razu pewnego w ramach pijackich dyskusji zeszło na kwestie poduszek finansowych. Niechcący chlapnąłem jęzorem, ile mam zaskórniaków. Zapadła cisza. Aż mucha pod żyrandolem brzęczała jak Caracale Antoniego na poligonie. Biorąc pod uwagę rozmiar oczu - zrobiłem wrażenie, chociaż kwota - obiektywnie rzecz biorąc - nie urywająca dupy. Trochę ponad roczne zarobki. Tylko że ja wziąłem kredyt bez spekulacji (PLN), na mieszkanie w zasięgu swoich możliwości (a nawet poniżej), jeżdżę autem niemłodym i nie rozpierdalam hajsu na głupoty. A owi ludzie prężą się na furki/skórki/komórki. I mają zdziwko, że są tzw "working-poors" Co do samego mesia - istnieje coś takiego jak zasada Pareto. 80% efektu masz przy 20% nakładów. Za 20% ceny mesia mam 80% efektów, jakie ów mesio daje. Po prostu - autem za 20k dupę będę woził w 80% tak samo, jak mesiem za stówę. Jak podnosimy cenę mesia do 200 - za 40k mam Jarisa... rocznego? Nówkę-cewkę rzec można. Jak prężę się na mesia za 3 stówy, to już nowym Aurisem w goliźnie, albo tłustym Jarisem w hybrydzie mogę popierdalać. I tak dalej i tak dalej. Wiesz - przykład z autami jest słaby. Akurat ja już trochę aut w życiu objeździłem i mnie nie kręci prężenie siusiaka na fury. Mam utylitarne podejście - wiezie mi dupsko z pktu a do b i finito. Jak wyżej - to BARDZO szybko deprecjonujące dobro (mówię o nowym samochodzie, ZWŁASZCZA w klasie premium). Kompletnie nieadekwatnie do oferowanych korzyści. Jeśli siądę na dupci i policzę, że DOBA posiadania auta - deprecjacja, koszty stałe (ubezpieczenie itp), koszty serwisu bazowego (raz do roku coś-tam trzeba dłubnąć, choćby proste OT zrobić) - to koszt rzędu np 50+ PLN, to się trochę odechciewa takiej zabawy. A gdzie koszta zmienne? (Paliwo, serwis niebazowy, kapcie, opłaty drogowe itd?). Z pktu A do B można przejechać za 10 zł, można i za 1000 zł. Końcowy efekt jest TEN SAM - przejechałem z A do B. Więc pochuj robić to 10x drożej? Ja naprawdę wiem, jak tą różnicę fajnie zagospodarować ?
    4 punkty
  24. Tak to działa. Ten kij ma dwa końce. Jacy ludzie są kurwa naiwni. Prosze nie używać słów gówniak, gnojak itd. Bo wszyscy za to zapłacimy. Dzieciak wystarczy.
    4 punkty
  25. Cytat z tytułu zawiera wypowiedź mojej ex o jej obecnym partnerze. Rozstaliśmy się ponad 3 m-ce temu z jej inicjatywy i od tamtej pory zero kontaktów w realu, nie odbierałem też od niej telefonów i jedynie czasem coś zdawkowo odpisywałem na odczepnego via messenger (więcej napiszę na urlopie w świerzakowni). Niedawno miałem urodziny i napisała mi życzenia. Odpisałem, że dziękuję. Wcześniej, w tym samym dniu, napisała mi, że jej się śniłem... Następnie wyszło, że się z kimś spotyka (to już się domyślałem jak się rozstawaliśmy), a to spokojny i miły chłopiec i choć nie ma chemii, to ona postawiła na stabilizację. Ze mną miała za dużo emocji. Dodam, że przed kilkoma tygodniami pisała, że tęskni, że brakuje jej pogaduch i seksu ze mną... Zapytałem jej po co się z spotyka z kimś, do kogo nic nie czuje, oszukując siebie i jego i czy chciałaby się spotykać z gościem, który śni o byłej i pisze do niej to, co ona do mnie. Odpowiedź to typowe babskie pierdololo, że nie wiem co ona czuje. Ja na to, że widzę co robi i to pokazuje co czuje. Klasyczna sytuacja, bo znalazła samca betę do związku, a na boku szuka bolca(bolców), żeby mieć fajne emocje. Szkoda mi gościa, bo laska ewidentnie robi mu krzywdę, ale wpierdalał się nie będę, bo nie moja sprawa. Chciałem pokazać jeden z klasycznych schematów i napisać, że się przeraziłem, bo nie chciałbym, żeby jakaś dupa spotykała się ze mną tylko z rozsądku, a emocji szukała na boku. Prędzej czy później taka dupa przyprawi takiemu rogi.
    3 punkty
  26. Bracie, podstawowy błąd jaki popełniłeś to: Nie masz orbiterki/zapasowej karty/cipki w zanadrzu!! Jeżeli się tylko spotykacie, to oczywistym jest, że nie możesz skupiać swej energii tylko na jednej cipce. Zobacz co się dzieję - pańcia robi Ci chłodnik, a Ty bracie odchodzisz od zmysłów. Jaki byłby twój stan psychiczny, gdybyś miał w rękawie więcej kobiet, potencjalnych partnerek? Ano po pierwsze nie oblałbyś shit-testu z bycie needy + czułbyś satysfakcję spotykając się z inną panią, zapełnił lukę czasową. Choć mam nadzieję, że poza kobietami masz też lepsze rzeczy do robienia. Odnośnie twojej "jednej jedynej": Myślę, że nawet gdyby ona wiedziała, że się spotykasz z innymi dziewczynami, że bezpośrednio byś jej to zakomunikował - rezultat byłby natychmiastowy... Dobra Ragnar, ale jaki? Ano konkurencja wywołałaby u niej automatyczne nawilżenie cipki. Czemu? Bo ona jest świadoma, że jesteś dobrą partią, skoro inne próbują Cię zwabić w swoją sieć. Ważne tylko, aby te panie się nie znały lub nie miały bliskich kontaktów. Been there, done that and seen that. Podoba mi się to, co napisał @Kleofas Przede wszystkim tylko się spotykacie, więc traktuj tę znajomość na luzie + obowiązkowo spotykaj się z innymi paniami!
    3 punkty
  27. @nju member A dla mnie zachowałeś się jak totalny wsiur, którym pewnie jesteś widząc po słownictwie i sposobie pisania. Wziałeś grubą bo jesteś zazdrosną stuleją a potem wybuchnąłeś na dziewczynę ze swoimi cipo-żalami i agresją, że chrapie i jest gruba. Głupszy niż baba. Panna ma rację - masz pracę nad sobą. Pozdro. A w ogóle ten temat powinien iść od razu na ścianę hańby.
    3 punkty
  28. @nju member Patrząc na Twoje wypowiedzi mógłbyś dużo się tutaj nauczyć. Ale inna sprawa że tez mi śmierdzi prowokacją. No kurna pierdzieć na laskę w akcie zemsty za chrapanie, nadaje się do Trudnych Spraw
    3 punkty
  29. Gówno wiesz o życiu, pomimo tego że od życia dostałeś srogo w dupę. Nie nauczono Cię w 'bidulu', że są pewne zasady. Jedną z nich jest przysłowie: "nie rób drugiemu co tobie nie miłe". To ma bardzo głęboki sens, to jest właśnie karma. Szanuj innych, będziesz szanowany. To że spędziłeś lata w 'bidulu', nie usprawiedliwia Cię i nie daje zezwolenia na pomiatanie innymi. Wiem, tam nie było lekko, ale ten czas powinien dać Ci więcej siły i wiary w siebie. Wszelkie zachowania z bidula powinieneś zostawić za bramą. Tam dostałeś wiele złych przykładów zachowania społecznego, tam musiałeś walczyć o życie, ale to było tam. Teraz żyjesz w realu i tu panują trochę inne zasady. Odpuść sobie na razie kobiety i zacznij pracować nad sobą. Pozdro.
    3 punkty
  30. Że co proszę? Myślałem że już mnie nic w tym życiu nie zaskoczy Już wiem co zrobić jak mnie wkurw...jakaś białogłowa
    3 punkty
  31. Dorzucę swoje 2 grosze 1. Staram się nie wydawać kasy na rzeczy których nie potrzebuję do czegoś i są one "modne" lub "zachcianką" lub "bo inni mają". Jest to kwestia samodyscypliny i świadomości jakiejś tam "psychologii tłumu". 2. Jedzenie do roboty-jak jest okazja to gotuję więcej na obiad poprzedniego wieczoru i mam póżniej na lunch do pracy. Jak nie no to zjem coś na mieście lub wezmę czasami kanapki z domu. 3. Wychodzę z założenia, że "nie stac mnie na rzeczy tanie" - buty, telefon, ubrania (kupuję w 90% na przecenach lub w sklepach gdzie są one "tanie" ale markowe), sprzęt do domu itp itd. Wolę zaoszczędzić dłużej i kupić cos porządnego. Raz a dobrze. A nie wymieniać buble co rok i przepłacać (całosciowo) i marnowac czas na zakupy. 4. Na jedzenie nie szczędze bo jest to inwestycja we mnie i moja przyszłość. Jak najmniej przetworzonych produktów i jeśli mnie stać (bo są droższe o 30%) ekologiczne. Wolę robic tak niz na starość szlajac się po lekarzach i kupować leki. 5. Karnet na siłownię/basen. Jak powyżej. Na to nie szczędzę bo to moje zdrowie. 6. Kawki i herbatki w Starbucks po drodze do pracy itp. Kawy ani herbaty juz nie piję więc mnie to nie dotyczy. Nigdy mnie zresztą nie dotyczyło i robienie tego codziennie jest dla mnie paleniem pieniędzy ze względu na straszne ceny w tych miejscach. Od czasu do czasu spoko ale codziennie... Generalnie: Wg mnie należy myślec równolegle (z przewagą na element 1) 1. Jak zarobić/zainwestować pieniądze 2. Jak oszczędzać na codzień. Co ciekawe, obie te rzeczy (ale bardziej 2) jest to w podejście/mentalność+nawyk do wyrobienia + cholerna dyscyplina i samozaparcie (bo wszyscy dookoła przecież maja "więcej" niz ty). Bardzo dobrze zobrazował to myślenie @Stary_Niedzwiedz ze szczególowymi przykładami, zwłaszcza jeśli o samochód. Ale najpierw trzeba zacząć od zmiany mentalnośći, że "auto służy do podróży od A do B" i, że auto to zwykle koszty a nie zarobki. Dopiero wtedy człowiek może świadomie podjąć decyzję "czy ja na prawdę potrzebuje nowego Mercedesa z 4L silnikiem, i czy na prawdę chcę kupic cos co straci 30-40 wartości przez pierwsze 3 lata". A jeśli decyzja jest na TAK to spoko bo podjąłeś ją świadomie i zakładam, że cię na to stać. Osobiście auta biorę zwykle 4-6 letnie bo mają atrakcyjne ceny w stosunku do tego co za nią zostaję (a jeszcze najlepiej po wprowadzeniu modelu po liftingu) i nie będę kupował (póki mnie nie stac ) czegoś co straci na wartości 30-40% w 3 lata. Leasing tez nie dla mnie bo zbyt duzo km trzaskam w roku i bym musial jeszcze coś dopłacać na koniec. Wracając do tematu: 1) Poznałem kiedyś biznesmena który miał wiele małych działalności i był "z innej gliny lepiony". Spał po 4-5h a tak non stop cos biznesował. To była po prostu jego pasja. Zauważyłem u niego, ze po prostu non stop w zasadzie przelicza wszystko na wartośc pieniężną i non stop nosem węszył gdzie tu można zarobić. Miał juz taki wyrobiony odruch. Jechał np 1000km (10 letnim dostawczakiem którego kupił taniej w Europie) aby wziąć go do PL do remontu i pracy w firmie, w miedzyczasie załatwił sobie pasażerów których skasował aby mieć "na wachę". Wracając z PL tym samym dostawczakiem miał worki z ziemniakami które sam wychodował we własnym ogrodzie i worki te sprzedał w godzinę w Europie w miejscu docelowym. Spotkałem się z nim w McDonaldzie (którego on był włascicielem), gdzie kupil mi jakis zestaw ale UWAGA , zanim zapłacił wyjął z portwela kartę znizkową dla pracownika aby zapłaćic 10% mniej zaoszczędzajac dosłownie pare groszy. ! 2) Mam znajomego, który "żyje na kredyt". A, że ma słabość do aut (tak jak ja) to bierze w leasing Mercedes GLS na codzień a do weekendowej zabawy ma Fiat 500 Abarth. Nie jest to mój styl zarządzania pieniędzmi ale oczywiście korzystam z checią z każdej okazji popędzenia tych aut dla zafundowania sobie zajebistej dawki emocji. Tak tez można oczywiście zyć dopóki stać cię na te wszystkie leasingi i kredyty.
    3 punkty
  32. Szkoda mi bab, że nad sobą nie panują. Mielibyśmy zupełnie inny świat.
    3 punkty
  33. @Rnext Na pewnym poziomie abstrakcji inaczej niż chujowo raczej się nie da
    3 punkty
  34. Ciekawy jestem jakby to było w drugą stronę czyli mężczyzna zdradza swoją żonę a ona jako osoba o wielkim sercu w ramach ratowania małżeństwa proponuje taki układ. Znacie takie historie?
    3 punkty
  35. Minimalizm mi najbardziej odpowiada. Robię spore zapasy i staram się możliwie rzadko bywać w sklepie. To, co mogę oszczędzam. Więcej wydaję na większych spotkaniach ze znajomymi, z którymi dawno się nie widziałem. Na co dzień maksymalna skromność. Mniej znaczy więcej czasu dla siebie. Najbardziej w życiu doceniam czas wolny i czas jako taki. Wiem, że niczego ze sobą do grobu nie zabiorę, więc jakoś nie mam potrzeby pompowania ego drogimi przedmiotami. Chyba od dzieciństwa taki byłem, bo nie chciałem zabawek, ani nic. Tylko, żeby nikt mi dupy nie zawracał. Tak do tej pory zostało.
    3 punkty
  36. Nie wiem co się zjebało, że nie chce się obrócić, ale piję już drugie litrowe Birra Moretti, w knajpie leci Fleetwood Mac a jestem w pięknej Volterze w sercu Toskanii i jest git
    2 punkty
  37. True, true. Przykładowo, wróciłem z pracy przed 20 minutami, a telefon mam zajebany smskami od niuni i to, gdzie pierwszy wysłany przed godziną brzmiał "Wpadniesz?" "To o której będziesz" itd. itd. Jak kobicie zależy to wejdzie Ci tak głęboko w dupę że nie wiesz, czy to jeszcze ona, czy już Twój tasiemiec.
    2 punkty
  38. Dałeś jej do zrozumienia, jestem silnym samcem mam cię w dupie. Znaczy się to ty tak myślisz, nie ona. Panna nic nie odpowiada ... A teraz ty chwilę potem. Co ona myśli ?? Już mnie przeprasza i jak się odezwę przyleci na skinienie palca. Czyli : frajer
    2 punkty
  39. Rozsądek i emocje to dwa rozbieżne stany. Jeszcze za czasów naszych rodziców górę brał w kobietach rozsądek. Ale to dlatego, że kobietom trudniej było samemu się utrzymać i samotna 20 kilkulatka była stygmatyzowana. Teraz tego nie ma więc kobiety wpadają w schizofreniczne klimaty, takie jak Twoja była, z jednej strony chciałaby stabilizacji, ale gęsiej skórki od czasu do czasu. Stąd sporo kobiet zmienia teraz partnerów jak rękawiczki i nie stanowi to dla nich żadnego problemu, bo kierują się przy jego wyborze różnymi emocjami z których ostatnią jest miłość (jak powiedziała moja znajoma: miłość jest dla frajerów i nastolatków).
    2 punkty
  40. To po co tu konto zakładasz? Dużo pracy przed Tobą. Uważaj by ktoś nie pierdnął Ci w plecy P.S.Wybaczcie,nie mogłem się powstrzymać
    2 punkty
  41. Nawet jak pójdzie do następnego to znowu zrobi to samo.
    2 punkty
  42. Fajnie. Swing spoko. Wspólna decyzja dwóch dorosłych ludzi. Nie moja broszka, aby wlazic komuś do pościeli. Jednak zostałeś zdradzony, i jak przystało na typowe matrixowe podejście twoja wina, bo pracowałeś długo i żona się oddaliła. No kurwa mac ja pierdole. Zdradziła, jakbyś długo nie pracował, to by stwierdziła, że zupa była za słona i tak by się puściła. Pozostaje czekać tylko na kolejny przypadek zdrady. Kwestia czasu moim zdaniem. Jak lubisz żyć jako rogacz. Spoko. Skoro opisałem ta historie, to jednak gdzieś tam to gniecie...
    2 punkty
  43. Powyższe słowa Ezopa w moim mniemaniu rozjebują temat. Również nie potrafię przejść obojętnie, gdy ktoś udziela mi dobrowolnej/nieodpłatnej pomocy i często samo "dziękuję" jest dla mnie niewystarczające. Wówczas zbieram info nt. delikwenta i posuwam się do jakichś małych upominków związanych z daną osobą, aby czuła się doceniona. Ale to ja. W drugą stronę zwykłe "dziękuję" mi wystarczy i nie oczekuję jakichkolwiek prezentów, choć należy zwrócić uwagę, jakie to "dziękuję" jest, bo często jest rzucane na odpierdol, pod nosem, żeby tylko odhaczyć temat, ale szczerości w tym za grosz. Łatwo w ten sposób oddzielić ziarno od plew lub - jak kto woli - ścierwa od ludzi. W mojej obecnej pracy jest facet, który codziennie przygotowuje pewną rzecz dla gościa, który go zmienia, co ułatwia temu gościowi jakieś 50% roboty, ale on już nie robi tego samego dla niego, mimo że mógłby. Mnie by było w chuj głupio i nie mógłbym mu w oczy patrzeć, nie odwdzięczając się tym samym, ale tamten typek nawet się tym nie przejmuje. Tłumaczyłem mu: "Stary, po co Ty to przygotowujesz, skoro ten chuj ma na Ciebie wyjebane i nigdy nie przygotowuje tego dla Ciebie. Pierdol to", ale nie dociera. Prawo talionu sprawdza się najlepiej w życiu i nim staram się kierować. Z wyrazami szacunku, Ważniak
    2 punkty
  44. Z drugiej strony Ci co to robią też nie są zwyczajni hehe. Raczej ktoś kto ma niskie poczucie wartości i zżera go zazdrość w to nie wejdzie. (tak odpisuję sama sobie)
    2 punkty
  45. Zawsze zarabiałem ponad potrzeby. A może zawsze miałem potrzeby poniżej zarobków? Hmmmm....
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.