Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 01.10.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Mój ojciec od którego wiele sie nauczyłem i wiele życiowych sentencji przyswoiłem zawsze mawia tak: ,,Jak baba ma dwa nazwiska-to pierdolnięta'' i to sie sprawdza w 100%.
    15 punktów
  2. Bo dwuczłonowe nazwisko mogłoby brzmieć: Maria Karwasz-Barabasz Barbara Bolesna-Mordęga Tadeusz Wajchę-Przełóż Mścisław Mściwój Zemścicki Marianna Ćwierć-Parzącha Jan Pizdruk-Pociecha Wenancjusz Bazyli Motyl Jerzy Wybździór Kołatka Barbara Ćwierć-Pobożna Wzięte z ŚWK.
    9 punktów
  3. Kobiety idą zawsze za modą i nie wyznają, nie rozumieją żadnych głębszych wartości. Wspólne nazwisko to pełne scalenie, wiara w budowę nazwiska rodowego, przekazanie również przyszłemu spadkobiercy po ojcu, a również i po matce, która staje się jednością. Ale, jak nieeeeeee to nieeeeee. Przecież wspólne nazwisko po mężu to piękna idea, za którą stoi naprawdę potężna energia. Poza tym za nazwiskiem idzie najczęściej przywilej. Zawsze się mówi pani doktorowa, czy coś w tym stylu. O kolesiu nikt tak nie powie. Pan doktorowy kurwa. Nazwisko męża to ochrona, taka prawdziwa, bo wynikająca z samej zasady dobrowolnie nałożonej na najbliższych. Ona to ja, jako rozszerzenie. Tak rozumuje mężczyzna i tak działa mężczyzna. Chroni to, co jego. Żonka dwuczłonkowa to żonka, której lepiej nie mieć, bo nie rozumie tych prostych założeń działania wspólnoty rodzinnej.
    8 punktów
  4. Chodzi o to by przyszła małżonka zerwała z haniebną przeszłością.
    7 punktów
  5. Przeszedłem na przyjaźń, pomoc mężczyznom, w biznes totalny, robienie autorytetu. Kobiety mnie nie interesują. Zero zasad, nie tego w życiu szukam. Wszyscy moi kolesie, którzy są najczęściej fachowcami i to z solidnymi zarobkami, znacznie większymi od moich, chociaż też coś tam umiem wyznają podobne założenia życiowe. Kobiety ogólnie przegrały i to na całej linii. My mamy szansę siebie wzmacniać. Spotykam się, np. z kumplem niedługo, zrobimy wspólnie mały, hobbystyczny projekt pod zarabianie hajsu. On użyje swoich umiejętności, ja swoich i zobaczymy, bez żadnej spinki w atmosferze pełnego zaufania, z równym wkładem i tak dalej. Ja tam do życia dobieram ludzi honoru, do przyjaźni, kwestie romantyczne dawno za sobą zostawiłem. Najlepsze chwile w życiu, przygody przeżyłem z przyjaciółmi płci męskiej. Kolesie honoru, inteligentni wiedzą, o co chodzi na tym świecie. Nie potrzebujesz żonki, czy partnerki, tylko potrzebujesz prawdziwej przyjaźni, to ci mówię od razu. Masz wtedy w życiu taki przeskok jakościowy, że już nigdy do gówna nie wrócisz. Kobieta praktycznie nigdy nie jest przyjacielem, tylko po pewnym czasie okazuje się głównym wrogiem, do tego maszyną do rozpierdalania hajsu, która ciągle i ciągle chce więcej. Lepiej bez kobiet, nie ten świat, nie ten system. Zostało jeszcze pozytywne pole rozwoju, czyli własne, twarde umiejętności, pasje, rozrywka, męska przyjaźń. Melancholia jakaś za związkiem pozostanie, ale to można w sobie całkowicie zniszczyć. Coś o tym wiem. Nie jest to do życia potrzebne, a pewnych rzeczy się nie robi za wszelką cenę, jeżeli warunki się pogarszają. Mnie jara przyjaźń, przysięgam. Ciągle poznajesz głębię człowieka, maksymalnie honorowego. To jest nieprawdopodobna różnica jakościowa. Jak porównam moich niektórych kolesi z kobietami to wpadam w pusty śmiech. Pańcia się przedstawia, jako taka owaka, a zupełnie nie ma skali porównania, co można zrobić w życiu ? Bardzo zabawne czasy się robią. MGTOW świadomi to rosną, że ja pierdolę i wszystkie zyski materialne oraz niematerialne konsumują. To dopiero jest kosmos, jak motywację zewnętrzną zwrócisz wewnątrz siebie. Jesteś sam ze sobą sam na sam w każdej chwili życia. To wzmocnij siebie, doprowadź się do stanu maksymalnej jakości, osiągnij kurwa totalne oświecenie i żyj, ale żyj godnie i nie daj po sobie jechać spierdolinie, do której dołączyły kobiety już w masowej skali. przecież byłem kilka lat temu jeszcze na rynku matrymonialnym, takie jazdy, że głowa boli. Kobiety to w ogóle temat straszny, nudny i totalnie niebezpieczny dla racjonalnego gościa. Miałbym swój rozwój poświęcić na takie gówno, litości. Za czym płaczesz, weź się kurwa w garść, serio. Nie ma za czym płakać. Nostalgia lat 90, czy co za chuj? Nostalgia za kobietą z duszą, troskliwą, piękną białogłową? To już zabite i pogrzebane. Niech inni szukają jednorożca. Ja wolę sam sobie być jednorożcem w zupełnie innym, bajkowym świecie. Nikt się nawet nie dowie, jak to jest być we własnej bajce.
    7 punktów
  6. Nie chcę Cię martwić, ale dwie moje krótkie relacje tak się skończyły. Dopytywałem później kilka razy, co tam u niej, czemu przełożyła spotkanie, a Pańcia do mnie odpisuje, że przecież już nie jesteśmy razem, ona z kimś innym się spotyka. Bardzo podobny scenariusz miałem, więc bierz poprawkę. Nie wiem, czy tak jest, czy nie, ale coś mi tutaj śmierdzi "emocjonalnym" odcięciem. Pani podejmuje jednostronną decyzję o rozstaniu, bez informacji zwrotnej. Teraz żadna kobieta o nic nie walczy, ani nie okazuje szacunku, nawet alfony mają z tym problem. Kobiety w swoim gronie mówią, niech przeprasza, niech pełza do ciebie na kolanach, jak mu zależy. Takie rady to 99% w towarzystwie wewnętrznym. 99% kobiet powie do kobiety, żeby czekała, aż ten chuj się odezwie, niech doceni, a jak nie to lepsi są i tak dalej. Edukacja hipergamiczna. Nawet mamusia do córki tak powie. Przerabiałem. Zobacz więcej i odsuń się od własnych emocji związanych z kobietą, najlepiej to już się odkochaj. To jest obcy człowiek, pamiętaj. Nic was nie łączy, a może łączyć, jak się zgodzisz na to. Czy jesteś gotowy na dramat, jak teraz sobie nie radzisz? Przemyśl sobie i rozwijaj się dalej, ale znowu pomyśl nad wszystkim i postaraj się o podsumowanie tej relacji, dosłownie każdej sytuacji, szczerze, sam ze sobą.
    6 punktów
  7. Bo jest ze mną, kiedy jest źle i jest ze mną, kiedy jest dobrze, bardzo dobrze i ciągnie mnie cały czas w górę, inspiruje i zawsze jest, kiedy potrzebuję. I to ludzie, którzy mi nie kłamią, nigdy. Szczera rozmowa, największe brudy, największe niezgody, wybaczenie, to wszystko działa. Nie mam ani jednego złego słowa na człowieka, nadajemy na tych samych falach od wielu, wielu lat. Przeszli wszystkie możliwe testy zaufania, nigdy mnie nie skrzywdzili, wręcz przeciwnie. Zawsze o mnie pamiętają, podpowiadają, szczera krytyka, jeżeli coś trzeba. Zawsze zwracam się z nowymi projektami do nich, żeby zobaczyli, ocenili, powiedzieli, co myślą. Mógłbym tak wymieniać w kółko. Jakbym nie był pewien tych ludzi to popełniłbym głupotę po prostu. Poza tym wiesz, kto jest dobry dla ciebie, po prostu czujesz. Spotykasz się i widzisz uśmiech na twarzy, już beka od samego wejścia, cześć, cześć, uśmiech non stop, co u ciebie i żebyś ty opowiadał, a ja chcę, żeby on opowiadał. Nie masz dość człowieka nigdy, chcesz mu pomóc, żeby wzrastał. Wręcz pragniesz poświęcić czas dobrowolnie. Po tym, krótko mówiąc poznaję. Przez wspólne przeżycia, przez historię, przez mijające lata, często w cierpieniu. I wiem, kto jest, kto się odzywa, kto się właściwie odnosi, kto rozumie ideę zasady wzajemności, komu zależy. Ktoś ma problem to będę siedział tygodniami, żeby pomóc. Zrobię robotę i pierdolnę kolejną ósemkę w imię dobra człowieka. A on mi dokładnie tym samym odpowie. Proszę i daję pomoc. Mówię i jestem wysłuchany. Słucham i inspiruję. Wzrastam i dzielę się dobrem. Zero kwasów, zero negatywnych emocji, dyskusja na poziomie. Zgoda. Dochodzenie do sedna. I po chuj mi związki, jak mam takich ludzi wokół siebie, a oni mają mnie? Można żyć inaczej, naprawdę inaczej z ludźmi, których się lubi w taki prawdziwy sposób, ludzki. Zbudowałem prawdziwe relacje, bo traktuję poważnie słowo i to bardzo poważnie. Dla mnie moje słowa to zobowiązanie, prawdziwa umowa. Ze mną nie trzeba nic podpisywać. Koleś mnie pyta, czy dam radę to zrobić, ja odpowiadam tak i on wie już w tym momencie, że będzie zrobione, a jeżeli nie będzie zrobione to znaczy, że nie żyję i powinien mnie opłakiwać. Tak się robi braterstwo. Tak uczysz innych jakości i samego siebie. I o tym jestem po latach przekonany. A własne słowo się również zaczyna szanować i nie rzucasz słów na wiatr, jak to się mówi. Jak wiesz, ile znaczy twoje słowo to nie sprzedasz na drobne, bo wiesz, co za nim idzie, jaka energia, pozytywny duch. To nie jest dla każdego. To coś cennego przeznaczonego dla zaufanego grona. I każdy, kto w zaufaniu żyje z kimś takim to docenia i sam się taki staje. Nigdy nie rośniesz sam, ale rosną też najbliżsi, jak się zmieniasz na lepsze.
    5 punktów
  8. Idź i się szkol żebyś odzyskał te 80% zarobków Aż mi przypomniałeś sytuacje kiedy rozstałem się ze swoją panną po 3 latach, a ta mi pisała, że na jeziorze w okolicy można iść popływać na windsurfingu - nagle się zaczeła interesować sportami wodnymi
    5 punktów
  9. Ja tam chciałbym wieloczłonowe nazwisko. Coś w stylu Sachsen- Coburg-Gotha albo Anhalt-Zerbst-Hohenzollern-Sigmaringen Jakby dziołcha miała takowe to bym jej nazwisko przejął.
    4 punkty
  10. Ale pierdolicie. Sezon na moto w pl kwiecień - październik przy dobrych wiatrach. Listopad - marzec oczywiście można jak nie ma śniegu i lodu, ale trzeba mocno doinwestować w sprzęt - ubranie, grzane manetki, owiewka porządna, nawet grzana kanapa. A i tak jaja odmarzają. O ryzyku, że rano wyjedziesz, a po południu śnieg zacznie sypać nie wspomnę. Także zanim kupisz moto pod kątem dojazdów, to zastanów się czym będziesz jeździł przez te 4-5 m-cy późnej jesieni i zimy. Dodatkowo jak leje, to jazda na moto to nic przyjemnego, zwłaszcza w ruchu miejskim. O ryzyku wypadku nie wspomnę. Polska, to nie Hiszpania, u nas motocyklowanie jest sezonowe. Jakie moto to zależy od prawka jakie masz. Jednak jak chodzi ci tylko o dojazdy i krótkie wycieczki, a ma być bardzo ekonomicznie, to więcej niż 250ccm jest bez sensu. Pierdolenia ścigantów, że mało nie słuchaj. Jeżeli ci się spodoba, to zawsze wymienisz na wiekszy. Ja jednak zastanawialbym się w Twoim przypadku nad skuterem bądź faktycznie porządną hulajnogą. Osobiście w sezonie robię średnio ok. 20 tys. na moto. Codzienne jazdy i dłuższe wycieczki. Zajeżdżam już 3 i 4 sprzęt. Ale jak piździ, to wybieram auto. Głownie dla bezpieczeństwa.
    4 punkty
  11. Przez brak błony, nie przestanie być dziewica ;/ Tylko po stosunku... Dziewictwo to brak jakiegokolwiek doświadczenia seksualnego. Jak ktoś uważa to za kwestie błony, to mną trzęsie.
    4 punkty
  12. Jestem pod opieką psychoterapeuty, bez tej terapi, nie poradził bym sobie tak dobrze z tym. Każdy kto tu wejdzie czyta "trzymaj ramę", "niech wie kto tu rządzi itp", "nie daj się szmacić". Myślisz sobie, kurwa, jakie to proste, robisz 2, 3 ruchy ala samiec alfa, a tu jeb 2 shit testy takiej wagi, że siedzisz na łóżku i płaczesz w poduszke. Tak, tak jest, zanim wiedzę z forum wprowadzisz realnie w życie, minie sporo czasu, jeszcze więcej samozaparcia i zwoje mózgowe przepalą Ci się po stokroć. Wczoraj odniosłem wrażenie, że duża liczba osób tutaj, gdyby realnie miała do pokazania tą swoją "ramę", wyszła by na tym jeszcze gorzej ode mnie (nie chce nikogo obrazić, też nie atakuje personalnie, poprostu dużo było sprzecznych postów). Kobiety mają to we krwi, my staramy się tego nauczyć w jak najkorzystniejszy sposób. Weźmy na warsztat wczorajszy dzień, kobiecie nie zrobiłem kompletnie nic złego, w ciągu paru godzin wśród okolicznych sąsiadów, znajomych, czy rodziny, wychodzisz na przemocowca, słyszą krzyki z mieszkania (tak krzyczała, na mnie w trakcie rozmowy, ja nie), później widzą ja cała zapłakaną i roztrzęsiona w samochodzie (kto normalny bez wiedzy z forum nie pomyślał by, że została pobita, zgwałcona, albo wyrzucona z mieszkania na bruk?), na drugi dzień przez całonocne darcie idzie do pracy, ma podpuchiete oczy od płaczu, może chodzi do toalety wymiotować, każdy pyta co się stało itp. W ciągu paru pierdolonych godzin, możesz być potraktowany jak odpad społeczny, a przez co? Przez to, że w własnym domu uzyles ostrzejszego słowa po tym jak kobita Cię wyzywala. Mam nadzieję, że dobrze się to skończy, ale patrząc na to od tej strony, trochę przechodzą śmieszki, zwykła kobitka, może nawet nie świadoma tego co chciała do końca zrobić, a konsekwencje tego mogły być opłakane. Według mnie, sprawa na dłuższe posiedzenie na terapi, skąd się wzięła w moim życiu taka lasencja, ja już więcej wiem niż mniej, ale warto czasem posłuchać starszych braci. W tym wszystkim te moje śmieszki i duża doza sarkazmu to taki śmiech przez zły. Także trzymaj ramę, ale miej rękę na pulsie, żebyś przez swoją samczosc alfa nie skończył z ręką w nocniku. PS. Będzie dobrze, ale daje do myślenia ?
    4 punkty
  13. Minął miesiąc odkąd korona wakacje sie skończyły wróciłem do szkoły i na treningi spotkało mnie kilka sytuacji które chcę zapamiętać na całe życie i nie powtórzyć błędów. Po pierwsze ograniczyć zaufanie w przypadku nie sprawdzonych w boju kolegów postanowiłem, że już nigdy nie wezmę używek które w jakiś sposób mnie osłabiają (alkochol zioło) przy ludziach do których nie mam 99% pewności że w razie czego mi pomogą . Miałem o tym napisać po prostu zostałem wydymany bez mydła i gdy potrzebowałem pomocy "koledzy" się ulotnili i został jeden, który pomógł i pilnował mnie przez telefon już druga taka sytuacja raz dostałem wpierdol po alko a kolega patrzył widać za słabo wtłuklo mi się to do głowy na zaufanie trzeba sobie zapracować dobrze że tym razem nic mi się nie stało oprócz stresu. Ważna rzecz którą już wiedziałem i praktykowałem ale nie zwracałem świadomie uwagi na wymierne skutki czyli pilnowanie swojego interesu coś za coś i gdy ktoś prosi o darmową przysługę nie dając nic od siebie to zawsze odmawiać MK mówił o tym pożyczał "koledze" fajki a gdy mu zabrakło to tamten kopnął go w dupę i już nigdy mu nie poszedł na rękę . Dbać o swój komfort psychiczny tak jak @mac pisał nie liczyć dni serii na basenie i jakoś łatwiej się żyje i tak je popłynę lepiej się skupić na zadaniu a nie na tym co będzie i przewidywać. Gdy się spóźniam przez przypadek nie rozmyślam i martwię się że mnie trener wyrzuci nic na to nie poradzę nie wyczaruje motoru żeby podjechać i jak na coś nie mam wpływu to po co się denerwować akurat do takiego stoickiego ideału dużo mi brakuje ale warto dążyć do tego. Jeszcze na koniec prozaiczna sytuacja piękna dziewczyna w tramwaju która dawała mi znaki wielkości Bursh Khalify i moja głupota że nie zapytałem o numer no niestety jeszcze będą okazję byleby nie zmarnować. Dla starszych braci to oklepane tematy ale dla mnie to nowość i żeby to lepiej zapamiętać chciałem się z wami tym podzielić.
    3 punkty
  14. Chodzi o fazy. Prześpij 8h i obudź się w REM to się nie wyśpisz. 5 h i nrem i się wysypiasz
    3 punkty
  15. Bardzo bym nie chciała zmieniać mojego nazwiska. Lubię je, uważam brak zmiany za wyraz szacunku do rodziny oraz częściowo własnej identyfikacji. Chętnie jednak dodałabym drugie, w kwestii dzieci jestem bardziej tradycyjna. Ma matka też ma dwuczłonowe, a do pierdolniętych nie należy, wręcz przeciwnie, jest w naprawdę zdrowej relacji ze swym mężem. Argument, że kobieta z dwuczłonowym jest zaburzona zupełnie do mnie nie trafia.
    3 punkty
  16. No to u mnie jest zupełnie inaczej. Jak komuś się udaje to proszę o wskazówki, żeby opisał, jak to zrobił i to najczęściej historie z gruntu zapierdalania, inspiracji, mocno pozytywne, trochę szczęścia. We mnie nie ma takich uczuć akurat. W takim wypadku bym się nie przyjaźnił na pewno. Mi źle w życiu też nie jest, coś tam mam i jestem z tego zadowolony. Nie porównuję się zarobkowo do nikogo, bo jestem pasjonatem, a każdy, kto mnie zna to doskonale wie, jaki mam talent i co mogę. I nikt ani razu w życiu mnie nie zdołował, ani nie porównał negatywnie. A gdyby to zrobił od razu bym wyszedł. Poza tym w przypadku kolesi to kasa odgrywa drugorzędną rolę. Większość z tych ludzi mogłaby pójść w minimalizm, ale po prostu robią, co lubią i są w czymś dobrzy, więc muszą zarabiać, to się rozumie samo przez siebie. Inspiracja to najwyższy poziom motywacji, największy poziom energii. Zazdrość to lęk, strach i poniżenie siebie, nic więcej nie mam do dodania. Nie każdy umie się przyjaźnić, to też kolejna umiejętność. Ja tam wszystkich rozumów nie pozjadałem, czasami miewam drobne wątpliwości. Wiem, jak świat wygląda, ale do tej pory nie mam prawa negatywnie się od ziomkach wypowiadać. Oni robią, co mogą w życiu, ja też.
    3 punkty
  17. Nie polecam. Sam mam moto od 3 lat. Wycieczki weekendowe, na wakacje, na słoneczną jesień super ale nie do pracy! W deszczu będziesz miał mokre majty. Drogi rano śliskie, zimą mróz, oblodzone drogi. Na moto jest zimno jak cholera. Owszem można przejechać się i w styczniu raz czy dwa rekreacyjnie ale żeby codziennie dojeżdżać do pracy to porażka jest.
    3 punkty
  18. Jak słyszę, że ktoś ściąga na studiach to pojawia się pytanie -na cholerę w ogóle studiować? ?
    3 punkty
  19. Ja bym tu widział pytanie "czy mógłbyś to przetłumaczyć".
    3 punkty
  20. Są tacy co idą na ilość i tacy co na jakość.
    3 punkty
  21. Idzie sobie dwóch policjantów i nagle widzą na ziemi małe lusterko. Podnosi jeden i mówi: - Ty, patrz! Moje zdjęcie! Drugi zagląda i mówi: - Nie, no co ty. To moje! I zaczęli się kłócić. Postanowili iść do komendanta. Komendant spojrzał i mówi: - No co wy, własnego komendanta nie poznajecie? - i schował lusterko do kieszeni. W domu jego córka przez przypadek znalazła w jego kieszeni owe lusterko i mówi do mamy: - Mamo, tata nosi w kieszeni zdjęcie jakiejś laski! Po czym mama zagląda i mówi: - E, no co ty, to jakaś stara rura.
    3 punkty
  22. @CalvinCandie kiedyś na jednej lubelskiej wiosce usłyszałem takie przysłowie "dobry zięć, który z żoną śpi raz, a z teściową pięć" możliwe, że ci ludzie kierowali się tą życiową maksymą ?
    2 punkty
  23. Ja to proszę pana mam bardzo dobre połączenie.Wstaję rano za piętnaście trzecia. Latem to już widno.Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem,śniadanie jadam na kolację,więc tylko wstaję i wychodzę.No ubierasz się panW płaszcz jak pada.Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?-Aaaa...fakt. Do PKS mam pięć kilometry.O czwartej za piętnaście jest PKS.-I zdanżasz Pan?-Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni, to jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa.Mleko, wiesz pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny, do Stadionu. A potem to mam już z górki, bo tak:119, przesiadka w trzynastkę, przesiadka w 345 i jestem w domu. To znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma. To jeszcze mam kwadrans.To jeszcze sobie obiad jem w bufecie.To po fajrancie już nie muszę zostawać,żeby jeść, tylko prosto do domu i góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się, jem śniadanie i idę spać ;))))
    2 punkty
  24. Właśnie po to wszyscy mają nosić maseczki, żeby się nie kapnęli że mało zjadliwy. Rząd musi przecież mieć jakieś zasługi, żeby zamaskować (nomen omen) swoją bezużyteczność. Na przestrzeni od marca do lipca, miałem kontakt całkowicie bezpośredni (np. krzesło w krzesło) wraz z innymi osobami z trzema "zarażonymi" potwierdzonymi testem PCR. Jak wiecie maskownicy nie nosiłem i nie noszę. Ani ja, ani inni "kontaktowi" (kilkadziesiąt osób) się nie zarazili. Mimo, że np. część tamtych jechała jednym busem z nim już ostro gorączkującym (tyle że "oszukiwał system" biorąc tabsy przeciwgorączkowe). Żeby była jasność, za każdym razem miałem (i pozostali też) PCRa. Tak że nawet ta pompowana telewizorem, piorunująca transmisja jest grubo naciągana IMO. ps. Raz byłem nawet osobiście pod drzwiami Warsaw Genomics z wrzutą testu do skrzynki. Trochę surrealistyczne to było, ale miałem okazję wówczas widzieć ratowników medycznych, wrzucających zebrane od ludzi próbki. Wszyscy byli bez masek.
    2 punkty
  25. Bardzo chciałbym zmienić pracę, bo pracuję na zmiany, najlepszy przykład to brać od Wojciecha Cejrowskiego, codziennie chodzi spać o 22.00 a wstaje o 6.00 rano. Ja z racji, że pracuje na noc, idę spać o 7.00 lub 8.00 rano, wstaje o 12.00, 11.00 lub 14.00, 15.00.
    2 punkty
  26. ? Sprobuj zacząć od detoksu dopaminowego. Kilka dni przerwy od forum, choć nawet jeden dzień może być wyzwaniem. Detox oznacza że jeśli przestajesz zasysać dopaminę stąd, nie szukasz innego źrodła. Dasz radę, to próbuj dłużej. Jeśli uda Ci się przerwać ten ciąg, przyjdzie czas na zadawanie sobie pytań. Jeśli nie, szkoda czasu na dyskusje. Ps. Mam podobne skłonności, dlatego to widzę. W wieku kilkunastu lat, w czasie który nie był zbyt szczęśliwy, zacząłem grać na kompie. Wirtualny świat, o wiele bardziej ciekawy od pojebanej rzeczywistości. W efekcie, o wiele bardziej wciągający. Coś Ci to przypomina? Od ponad dwudziestu lat nie dotykam się do gier, szkoda życia.
    2 punkty
  27. Stany - 15 października kończy się składanie wniosków o pomoc Covidową na starych warunkach, mowa o dużych wydatkach budżetowych. Nowych zasad w zasadzie jeszcze nie ma, bo jest w zamian teatrzyk wyborczy. Indie - 15 października kończy się faza 5 "unlocku". To raczej nie planowanie, a "podążanie za stadem" aktualizowane na bieżąco. Jak się uprzesz, to znajdziesz potencjanego "genetycznie zgodnego" dawcę organów. Ale szukać dawcy Polaka (Ukraińca, Słowaka, Czecha) musisz w Niemczech. Wierzchołek góry lodowej: https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/506696,niemiecka-baza-polskich-zolnierzy-dane-wojskowych-w-bazie-dkms-w-niemczech.html PS: No i oczywiście jest też genetyczne "doskonalenie". Lubię posłuchać czasem Hartmana, potrafi chlapnąć ciekawe informacje. To oczywiście znacznie dalsza przyszłość.
    2 punkty
  28. Jak wyobrazasz sobie jazde zima, czy w deszczu? Auta nie trzeba garazowac, kiedys mieszkalem w centeum miasta, wiem ze znalezienie miejsca parkingowego to wyzwanie. Jednak jesli chcesz wygodnie dojezdzac do pracy w naszych warunkach atmosferycznych przemyslalbym sprawe i skusil sie na auto
    2 punkty
  29. U mnie kiedyś tam w podobnej sytuacji, też pani nagle ucichła, a potem się okazało, że była zajęta kręceniem nowych lodów. 98% przypadków to schematy. Kiedyś w to nie wierzyłem.
    2 punkty
  30. Napiszę z autopsji. Byłem z pewną dziewczyną 4 lata i życia sobie bez niej niebwyobrażałem. Zostawiła mnie i wyskoczyła na karuzelę - wszyscy wiemy jaką. Jakie to ja sobie sam katusze zdawałem. Zajęło mi ponad rok odbudowanie się, a po prawie dwóch latach byłem już innym człowiekiem. Spotykałem się później z wieloma dziewczynami, aż do dnia kiedy poznałem swoją obecną żonę. Tamtej byłej już za bardzo nie pamiętam, a do tego jestem jej wdzięczny, że dała mi kopniaka. Jakiś czas temu spotkałem przypadkiem na ulicy jedna taka dziewczynę z którą spędziłem jedno mile lato i wiecie co - dopiero po chwili przypomniałem sobie- a to ta, rzeczywiście ? Zmieniliśmy kilka słów i poszedłem dalej w swoja stronę. Po co za dużo rozpamietywać? Trzeba patrzeć do przodu- jeszcze możesz trafić na taką 'zawodniczkę', że zapomnisz totalnie jak to było z tą poprzednią. Lub na zawodniczki ?
    2 punkty
  31. @SzatanKrieger lubię twoje wypowiedzi ale tutaj to już przesadziłeś. Życie nie ma odcieni tylko czarnych i białych, jest coś po środku. Ludziom w związkach nie wychodzi nie tylko z powodów, że trafili na ruchacza. W tym momencie to robienie z kobiet i facetów bezmyślnych istot, które dadzą włożyć/włożą tylko dla chwili przyjemności i nic więcej. Czasami są normalne osoby w związku ale gdzieś się mijają. Nie zawsze pani której nie wyszło skakała po "kutangach" do 30 i nie zawsze są wybierani alfaruchacze. Związki nie zawsze są do końca życia i trzeba się z tym pogodzić. Niestety fakt jest taki, że powodem jest głupia moda na seks bez zobowiązań itp ale nie tylko to wpływa na stan rzeczy.
    2 punkty
  32. @xawery982 stara gierka kto kogo dłużej przetrzyma, więc nic się nie odzywaj, bo polegniesz. a jak już się ona odezwie, to udawaj że nic się nie stało (żadnego opieprzania). jeśli to ona zacznie coś Ci przebąkiwać, żalić się, to powiedz jej na spokojnie że to ona miała się odezwać i to jej problem, nie Twój.
    2 punkty
  33. @Maya Ten, który od Ciebie uciekł to był ruchacz prawda? No to widzisz raczej nie zależało mu na Tobie tylko na Twoim ciele Chyba, że tego chciałaś. Powiedzcie mi dziewczyny jak to jest, że wybieracie ruchaczy na pierwszego mężczyznę? Macie stado chłopa a musi to być największy ruchacz w okolicy. No pewnie, że zlinczowana. To co ma iść się oddać jakiemuś losowemu facetowi by mieć "problem z głowy?". Kobieta zawsze się musiała pilnować, odda się złemu to będzie czuć obrzydzenie do końca życia jak pójdzie źle. Jak kobieta może iść do łóżka z własnej nie przymuszonej woli z kolesiem, który was zostawi i pójdzie do innej tego samego dnia, dzizus. Przecież jeszcze nie dawno by to oznaczało śmierć albo ostracyzm i dobrze, bo potem społeczeństwo sie musiało łożyć na wybór kobiety. A zresztą tam chuj, róbcie co chcecie mam wywalone jajca co tam się będę przejmował i tak jak nie ten ruchacz to drugi, dopiero po 30 zacznie się polowanie na normalnego faceta. Doradzać młodej kobiecie by się pozbyła jednej z najcenniejszych rzeczy, czyli daru bycia pierwszym dla kogoś, masakra. Idę spać bo jak widzę ta skundloną moralność i wybory kobiet a potem łapanie good guya po ruchaczach to się tylko nie potrzebnie wkurwiam i tracę absolutne resztki do płci pięknej.
    2 punkty
  34. Przypomnij sobie w jakim momencie ją poznałeś i co wtedy czułeś. Pamiętam te wpisy, jakoś niedawno było przed moją przerwą. Byłeś rozjebany emocjonalnie przez konflikt z rodziną, a do tej panny podchodziłeś jak pies do jeża, węsząc spisek, nie wierząc w jej zaangażowanie. To dużo mówi o Twoim wnętrzu na tamten czas. Nue zrób głupoty i nie wchodź z marszu w następny związek. Daj sobie czas na przemyślenia i wnioski, na ułożenie wewnętrzne, a następna relacja będzie lepsza.
    2 punkty
  35. Na wstępie sorki za tak późną odpowiedź, trochę miałem na głowie a chciałem na spokojnie do tego usiąść i się troszkę rozpisać. Generalnie to chyba stoję w miejscu. Przypomnę, ja nie jestem w fazie jakiegoś załamania czy depresji. Normalnie śpię, jem, pracuję, czytam, przyswajam jakieś nowinki i nową wiedzę, trenuję na siłowni i sztuki walki, spotykam z ludźmi, bawię się i czasami imprezuję. To nie jest to samo, kiedy związek jeszcze trwał, a ja już wiedziałem, że to jego koniec i powolna agonia. Wtedy właśnie było ze mną bardzo źle. Chodziłem przybity, przygnębiony. Bardzo mało spałem, zwyczajnie nie chciało mi się spać, mimo prób usypiałem późno i budziłem się już o 4 rano. Nie miałem w ogóle apetytu. Nie miałem siły ani nawet CHĘCI na żadne treningi. Po momencie kulminacyjnym czyli rozstaniu (wymuszonym tak, żebym to ja wszystko zakończył. Mimo, że ona już miała mnie w dupie i innego kutasa tuż obok na moje miejsce to zrobiła wszystko, żeby ostatecznie zwalić wszystko na mnie. Po kilku miesiącach od rozstania, kiedy już chciała wrócić nawet wykorzystała to i mówiła, że sam ją zostawiłem, że ona tego nie rozumie dlaczego ja nie chce dalej o nas walczyć. A no chciała wrócić do mnie, bo jej nie wyszło przeskoczenie na drugą gałązkę, ale o tym już pisałem wcześniej) czułem się nawet troszeczkę, minimalnie lepiej, bo miałem już taką świadomość że " już po wszystkim, teraz będzie tylko lepiej". Było mi ciężko, to prawie 9 lat. Nie miałem ochoty się widywać z ludźmi, brak snu, jedzenia, używki sprawiły że schudłem jakieś 5-10kg. Potem zacząłem z tego wychodzić, kumple wyciągneli pomocną dłoń, zmieniłem nawyki żywieniowe, stosowałem preparaty nasenne i uspokajające, zaczęły się regularne treningi na siłowni i sztuki walki, które trwają do teraz. Odmówiłem sobie używek, zacząłem czytać, oglądać materiały i filmiki o samorozwoju, o psychologii. Bardzo się zainteresowałem tematem psychologii. Generalnie zacząłem iść do przodu. W pewnym momencie dotarłem do tego etapu, w którym jestem w tej chwili. Jedynie co było dobre w tym całym procesie mojego upadku, że po rozstaniu ona nie miała świadomości ani nawet wiedzy, że emocjonalnie byłem wrakiem. Najbliższe osoby, które wiedziały jak wygląda moje życie i zdrowie nie miały z nią kontaktu i trzymały wyłącznie moją stronę. Potem gdy już się jako tako otrząsnąłem i wróciłem do normalności - oczywiście pustka w sercu, smutek, żal i żałoba po takim związku dalej były - to parę razy miałem okazję chcąc nie chcąc się z nią minąć czy zamienić parę słów. Mimo wewnętrznego bólu byłem zajebistym aktorem. Zachowywałem się tak jakby kompletnie to po mnie spływało. To nie tak, że podjarany i nakręcony latałem krzycząc " o jak mi zajebiście będąc singlem, teraz to dopiero życie". Nie, nie po prostu byłem dla niej zwyczajnie miły, nie byłem chamski, ale obojętny. Nie poruszałem żadnych tematów z naszej przeszłości, nie wspominałem o niczym. Na wszystkie jej próby zaczęcia temu "Nas", czy jak sobie radzę, "A pamiętasz jak ..." zwyczajnie inteligentnie to ucinałem i zmieniałem temat. Ona sama czy nawet wspólni znajomi (którzy byli od niej i mimo wszystko byli za nią, ale mieliśmy jakiś kontakt np. na imprezie u wspólnego znajomego) pytali jak to zrobiłem, że mi tak łatwo przeszło, że zapomniałem, jak się pozbierałem. Ale jak wspominałem, bardzo dużo przestudiowałem wątków psychologii. Potrafię jeśli trzeba być zajebistym aktorem, czarusiem i manipulantem. Jeśli trzeba to zazwyczaj potrafię (kogoś niedoświadczonego w tym temacie psychologii) do czegoś nakłonić, obrócić i zwalić winę na drugą osobę a samemu udać głupa czy niewinnego, wymusić poczucie winy, skłócić lubiące się osoby, tak że się tego nie domyślą o co tu chodzi czy w jakiś inny sposób osiągnąć jakąś korzyść. Mimo, że to potrafi być przydatne to tak naprawdę nie ma się czym chwalić, na co dzień się w to nie bawię, chyba że ktoś mi naprawdę zachodzi na skórę, ale w rozmowie z EX czy jej "przyjaciółkami" zdarzyło mi się tego użyć parę razy :). Wracając do wątku to właśnie udawałem swoją obojętność, bo przecież wyleczony nie byłem. I nie wiem czy kiedykolwiek będę w 100%. Nie chciałem jej dać tej jebanej satysfakcji, że mimo wszystko brakuje mi jej bo kochałem ją prawdziwie. Powiedziałem i przysięgłem sobie, że prędzej rękę sobie utnę, niż jej kiedykolwiek powiem prawdę. A były takie okazje, kiedy zapłakana próbowała wrócić i pytała czy ja już naprawdę kompletnie nic do niej nie czuje, czy moglibyśmy spróbować jeszcze raz chociaż na próbę, że jak się do niej nie przekonam to najwyżej sam to zakończę jeszcze raz. Wielokrotnie przechodziłem przez walkę z sobą, między sercem a dumą. Ale zaparłem się w swojej decyzji i twardo się jej trzymam. Jak wspominałem ona jakieś pół roku po rozstaniu znalazła swoją nową miłość, weszła w związek. Nawet podczas tego związku dawała sygnały chęci powrotu, próbowała mnie przekonać pisząc swoje monologi, twierdząc, że nie zależy jej na obecnym facecie. Aż w pewnym momencie przestała, a na różnych portalach społecznych zaczęły się pojawiać zdjęcia z jej facetem i miłosne opisy, które od kilku miesięcy nieustannie się pojawiają. Ostatnio mieli rocznicę i pisała, że on jest jej całym światem i nie wiedziała, że jeszcze kiedykolwiek się tak zakocha. Czy będąc na samym początku niezainteresowaną nim i będąc tylko, żeby nie być samej mogła się w to zaangażować naprawdę i go pokochać za jego dobroć ? Być może, sami dajcie znać co o tym myślicie :). Jeśli chodzi o mnie to po rozstaniu miałem kontakty z kobietami. Z niektórymi się tylko spotykałem, ale nic nie wyszło. Z innymi w relacjach czysto koleżeńskich. Przewinęło się ONS i FWB. Jednak nie można mówić o jakichkolwiek związkach. Owszem, były kobiety zainteresowane związkiem, ale mi nie odpowiadały one. Ja nie miałem jakiegoś żadnego uczucia wobec nich, miałem też wrażenie że facet jest dla nich całym światem, brak jakiś zainteresowań i po za ruchankiem nie miały za wiele do zaproponowania. Z czasem też przestałem zawracać sobie głowę spotkaniami z laskami z Badoo czy Tindera po kilku walniętych egzemplarzach, nabrałem niechęci wobec bliższych kontaktów z kobietami na coś dłużej. Moja EX zapewne myśli, że była tak wspaniała, że nie mogę żadnej lepszej od niej znaleźć. Rodzina też daje aluzje i wypytuje czy kogoś poznałem, czy się z kimś spotykam, kiedy poznają synową, kiedy wnuki i tego typu pierdolamento. Nie rozumieją, że ja już teraz nie mam kompletnie chęci na coś dłuższego po tym wszystkim. Wystarcza mi tylko stały FWB lub ONS raz na jakiś czas. Swoją EX mimo jej wielu wad kochałem prawdziwie. Myśle, że w głębi serca dalej jest jakaś cząstka uczuć do niej. Może zabrzmię jak typowy rozżalony pizduś, którego rzuciła laska i teraz przeżywa, ale uważam, że już nigdy nie pokocham tak żadnej innej. Cóż, przeżyłem z nią swoją szkolną i studencką młodość, dorastałem. Wspólni znajomi, imprezy, wyjazdy, uroczystości rodzinne, poznanie wszystkich krewnych z dwóch stron, zapoznanie rodzin i rodziców. To zostaje w pamięci. Nawet nie chcę już tak pokochać kogoś innego a potem przechodzić przez podobne rzeczy. Po to mam rozum, żeby uczyć się na własnych błędach i nie doprowadzić więcej do takiej sytuacji. Ale wątpliwe jest, żebym znalazł kiedyś kobietę, której nie odpierdoli po 2-4-6-8-10-X latach. Teraz zresztą nie czuje potrzeby bliskości z drugą osobą. Dobrze się czuję w swoim towarzystwie i oczywiście są też pewne plusy bo nie musze słuchać biadolenia o podwózkę, że trzeba wyskoczyć do centrum handlowego na niekończących się shoping Pańci, koniec humorków i szantażowania cipką, koniec z pretensjami o spotkania z kumplami, jakieś wyjazdy, o kupno marki i modelu samochodu i tego typu rzeczy. Od wakacji ,wspólnego spędzania czasu, imprez itp. mam znajomych i przyjaciół.
    2 punkty
  36. Hehe lewacwto wpadło we własne sidła. Mieli pretensje że na plakatach ogłoszeniowych brak ludzi o innym kolorze skóry, to teraz maja? Swoją drogą dwuznaczność wyzierająca z tych plakatów po ostatnich protestach pokojowych w USA jest aż oczojebna.
    2 punkty
  37. Ja bym pilnował z tym pakowaniem żeby czasem makaronu nie wzięła bo podobno lockdown idzie i nie wiadomo kiedy się przyda... A potem stój w kolejkach i szukaj pełnoziarnistego...
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.