Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 10.05.2024 w Odpowiedzi

  1. + + + + Czy tylko ja to widzę ?
    11 punktów
  2. Raczej nie, przynajmniej nie od początku. Niemcy chcieli stworzyć IV Rzeszę bez działań zbrojnych, a wystarczyć do tego miał kolonializm gospodarczy i centralna legislacja stopniowo zdobywająca nadrzędność względem prawa krajowego członków eurokołchozu. No i to się sprawdzało. Gdyby od początku miał być to projekt militarny, to już dawno byłaby armia federacyjnej Europy, a przecież członkowie UE jeszcze się w zasadzie rozbrajali. Wojna u granic UE zaskoczyła eurokomuchów, bo przecież dotąd były ważniejsze sprawy jak proste banany, imigranci, liczba płci itd.
    6 punktów
  3. Zbierałem się z tydzień, żeby w końcu to opublikować. Historia z rozstania, pewnie jak dziesiątki innych, ale wprawiła mnie w najgorszy stan w moim życiu. Panowie, z góry wybaczcie długość i język. Pisanie daje pewną ulgę. Jeżeli ktoś dotrwa do końca, to z chęcią posłucham waszych opinii. Bardzo potrzebuję męskiego spojrzenia na sprawę. Bo może po prostu zachowałem się jak frajer i przegryw i potrzebuję solidnego kopa w dupę. Wprowadzenie Ona: 33 lata. Atrakcyjna i bardzo zadbana. Niezła praca, własne mieszkanie (spłacone). Pracowała dobrych parę lat za granicą i sporo w tym czasie podróżowała. Wróciła jednak do kraju, w Warszawie od trzech lat. Zaradna i samodzielna, dobrze sobie radzi. Matka zmarła, gdy miała 18 lat, ojciec alkoholik, w związku z tym rolę mężczyzny w rodzinie przejął jej dużo starszy brat. Nie była w żadnym związku od prawdopodobnie ponad 10 lat. Spora rodzina, z którą ma bliski kontakt, godzinę drogi od Warszawy. Definitywnie kobieta po przejściach. Wiem, że uczęszczała i dalej uczęszcza na terapię. Powód nieznany, mogę tylko podejrzewać (DDA, a może coś innego?). Brak konkretnych zainteresowań, głównie przeglądanie rolek na Instagramie, jakieś filmy i książki. Co dość nieoczywiste, osoba bardzo głęboko wierząca i religijna. Ja: 30 lat. Również niezła praca, wtedy jeszcze bez swojego mieszkania (byłem w trakcie brania kredytu). Żaden gigachad, zupełnie przeciętny, ale względnie wysportowany. Singiel od 10 lat, poprzednie związki kończyły się w ten sam sposób – dziewczyna rzucała. Brak znajomych i rodziny w pobliżu. Cierpiący od dawna na przytłaczającą samotność. Psychiatra stwierdził u mnie zaburzenia adaptacyjne depresyjne i lękowe. Początek Poznaliśmy się na urodzinach wspólnego znajomego. W pewnym momencie, przy drinku zaczęliśmy rozmawiać. I po prostu bajka. Rozmowa kleiła się od samego początku. Okazało się, że studiowaliśmy na tej samej uczelni, ten sam kierunek (ona parę lat wcześniej, więc się rozminęliśmy). Mieliśmy podobne gusta muzyczne, zbliżony światopogląd i mnóstwo wspólnych tematów. Nawet mieszkaliśmy blisko siebie. Przegadaliśmy tak parę godzin. To ona pierwsza zaproponowała, żebyśmy się spotkali jak wrócimy do Warszawy. Dała mi też swój numer telefonu. Byłem zszokowany. Nikt od dawna nie wykazał wobec mnie tyle zainteresowania i sympatii. Postanowiłem kuć żelazo póki gorące i pokombinowałem, żeby wracać następnego dnia do Warszawy tym samym pociągiem co ona, na co ona się wyraźnie ucieszyła. W pociągu znów, mimo braku wygody na korytarzu, calutka podróż spędzona na fantastycznej rozmowie. Zaproponowałem, że ją odprowadzę do domu, bo miała walizkę i odbierała swojego psa. Chciała mnie nawet zaprosić do siebie na herbatę, ale grzecznie odmówiłem, żeby nie kusić losu. Następnego dnia postanowiłem wieczorem do niej napisać, bo akurat słuchałem zespołu który mi poleciła. Popisaliśmy trochę, znów świetne wrażenia. W poniedziałek, w robocie dostałem od niej miłą wiadomość na dzień dobry. Od tego momentu pisaliśmy do siebie praktycznie codziennie, ale bez presji. Zaczęliśmy się też spotykać, z reguły raz w tygodniu. Przy trzecim spotkaniu (zaprosiła mnie do siebie) pierwszy raz ją pocałowałem, bo chyba tego oczekiwała. Spotykaliśmy się tylko niecałe trzy miesiące. Bardzo dużo rozmawialiśmy, wymienialiśmy opinie, świetnie się dogadywaliśmy. Czas ten absolutnie wypełniał mnie szczęściem mimo jego bardzo normalnego, prozaicznego charakteru – czy to kino, czy to film na kanapie, spacer z psem. Gdy u niej byłem, nigdy nie mogła się ze mną pożegnać, zawsze chciała żebym został „jeszcze te dziesięć minut”. Szybko odczułem silną więź emocjonalną i zbieżność charakterów. W niedługim czasie zakochałem się bez pamięci. A że byłem potwornie samotny zaangażowałem się w ten związek na 200%. Jednak wiedziałem, że nie mogę okazywać tego, że uzależniam się całkowicie od niej, więc starałem się zawsze zgrywać osobę zrównoważoną, spokojną, opanowaną i zadowoloną z życia. Ona sporo opowiadała mi o sobie, miała trochę wątpliwości (presja w pracy, problemy z niesfornym psem, którego chciała na zmianę oddawać i nie, problemy w rodzinie). Była trudnym przypadkiem. O ile doskonale radziła sobie w różnorakich rozmowach i sprawiała wrażenie osoby bardzo otwartej i wyluzowanej, to była jednak wybitnie zamknięta i ubrana w „pancerz przed emocjami”, co sama przyznawała. Gdy w toku konwersacji przychodziło do jakiś mniej przyjemnych, boleśniejszych wspomnień zwykle urywała :”Opowiem ci o tym kiedyś”. Jednak z czasem zaczęła się na mnie nieco otwierać, co odczuwałem i co mnie bardzo cieszyło. Sprawiało to wrażenie, że obdarza mnie zaufaniem. Jeśli chodzi o kontakt fizyczny, to rozwinął się dość szybko. Strasznie mi się podobała i ja jej chyba też. Nie ukrywam jednak, że z jej strony był on nieco zachowawczy i trochę brakowało mu takiej naturalności. Lubiła się przytulać, chodzić za ręce. Jeśli chodzi o seks, to z czasem inicjowała kontakt całkiem chętnie (nawet, gdy niekoniecznie go potrzebowałem), ale gdy przychodziło co do czego, była raczej drętwa i to głównie ja działałem. Sugerowała, żebym był delikatny i zmysłowy, a mi to bardzo odpowiadało, więc starałem się jak mogłem. Ogólnie przyjemnie i zdecydowanie intymnie, ale bez szału. Wiem, że miała problemy hormonalne, cierpiała na nieregularne okresy i brała leki co pewnie dołożyło swoje. Czerwone lampki 1) Brak zdecydowania Od samego początku był duży problem z umawianiem się. Bardzo częste przekładała i zmieniała plany (a bo to pies, albo źle się czuje, albo nie może dłużej, albo umówiła się z koleżanką). Ja często wychodziłem z inicjatywą, żeby wyjść w różne nowe miejsca, na koncerty, wspólny wyjazd na weekend czy coś takiego, ale zawsze jakoś te pomysły torpedowała, więc czas głównie spędzaliśmy czas tak, jak ona pozwalała. Spacery z psem, kino, wyjście do knajpy, spacery z na miasto, czasem u niej w mieszkaniu przy filmie lub rozmowie. 2) Pierwszy kontakt Pojawiła się po jakiś trzech tygodniach znajomości, po pierwszym intymnym kontakcie. Było bardzo przyjemnie, ale w pewnym momencie powiedziała, że „to trochę za szybko idzie”. Spytałem, czy to chodzi o kwestię wiary, powiedziała, że też. Odparłem, że oczywiście, że nie musimy się spieszyć i możemy się zachowywać jakby tego nigdy nie było. Powiedziałem, że nie będę wywoływał na niej presji, że komunikacja jest kluczem do dobrej relacji i żeby zawsze mówiła mi, gdy coś jej się nie podoba. Szybko się uspokoiła i wydaje mi się, że ucieszyła się z mojej reakcji. 3) Sylwester Po miesiącu związku zaproponowałem jej wspólne spędzenie Sylwestra wśród znajomej ekipy, w Krakowie. Powiedziała, że bardzo chętnie by się wybrała, ale nie może ze względu na psa. Na moja propozycję, byśmy spędzili go w takim razie razem we dwójkę powiedziała znów że „to trochę za szybko idzie” mimo, że kochaliśmy się tydzień wcześniej, przed świętami, (to już po tym wcześniej wspomnianym pierwszym kontakcie) i że z chęcią by spędziła, ale we większym gronie. Pół godziny później zapytała, czy zobaczymy się w weekend (akurat dzień przed Sylwestrem). Spędziliśmy ten dzień razem, przyjemnie – kino, obiad i muzeum. A Sylwester osobno, każde w swoim domu. Pisaliśmy tylko do siebie SMSy. Wyszło to generalnie dość dziwnie, ale nie roztrząsałem. 4) Dziwny SMS Napisała mi SMSa, że chyba musi się chce wyprowadzić z Warszawy. Sprawiło mi to przykrość i powiedziałem jej to. Speszyła się i zapewniła, że absolutnie nie taka była jej intencja i nie chciała mnie urazić, że czasem po prostu ma takie przemyślenia. Sprawa przyschła, ale czułem się bardzo niepewnie. Zacząłem zauważać jej niezdecydowanie i właściwie nieczułość. 5) Walentynki Walentynki były wspaniałe. Wspólne wyjście, kolacja, potem namiętny i długi seks. No i wtedy niestety mnie poniosło, bo powiedziałem jej te nieszczęsne słowa, że się w niej zakochałem na zabój. Nie odpowiedziała ani słowa, powiedziała tylko, że ją zatkało. Bardzo czułe pożegnanie, stan motylków w brzuchu i błogiego szczęścia. Zaznaczyła jednak, że w Wielki Post kończymy z takimi rzeczami. Wtedy jakoś się tym szczególnie nie przejąłem. 6) Aparat i Wielki Post Po paru dniach miała zakładany skomplikowany aparat na zęby, którego noszenie na początku bardzo bolało. Była bardzo przybita, pracowała zdalnie i raczej nie wychodziła z mieszkania Na propozycję wspólnego wyjścia powiedziała, że nie czuje się na siłach. Następnego dnia (Niedziela) spytała, czy chciałbym się z nią przejść na spacer, na co z chęcią przystałem. Połaziliśmy długo, bo była piękna pogoda, potem poszliśmy do niej. Poprzytulałem ją, trochę podrzemaliśmy (nie chciałem nic więcej, bo już był Wielki Post, a wiedziałem, że to dla niej ważne). Jednak ona nagle zaczęła mnie namiętniej całować, no i nas trochę poniosło. Skończyło się na intymniejszym kontakcie, ale bez żadnego stosunku. Wydawało mi się, że bardzo się rozchmurzyła, więc żegnaliśmy się oboje w świetnych humorach. Pamiętam jak mi napisała, że „Jesteś najlepszym przeciwbólowym”. Rozstanie Po paru dniach wróciłem bardzo zmęczony po pracy, co chyba wyczuła. Powiedziałem jej, że jednak z chęcią z nią popiszę. Wymienialiśmy się miłymi wiadomościami. Powiedziała mi też, że przeprasza, że nie odpowiedziała na moje wyznanie miłości. Dodała, że ona nie potrafi tak otwarcie mówić o swoich uczuciach, ale nie chce, żebym to odebrał jako brak uczuć z jej strony, bo tak nie jest. Odparłem, że ją rozumiem i tego tak nie odebrałem, bo wiem, że ona działa przede wszystkim czynami, a nie słowami. Rozmowa chyba sprawiła jej przyjemność, powiedziała, że siedzi od godziny i uśmiecha się do telefonu. No ale nagle wypaliła, że musi spadać, bo „Wpada do niej kumpel, który ma biznesy w Warszawie i traktuje ją jak hotel”. Nieszczególnie mi się to spodobało, ale wstrzymałem się od komentarza, bo z oczywistych względów nie chciałem wyjść na zazdrośnika. Powiedziałem więc dobranoc, jak gdyby nigdy nic, starając się nie wymyślać sobie żadnych głupich rzeczy. Następnego dnia mieliśmy się spotkać (był piątek, nie mogłem się doczekać). Byłem nadal trochę podirytowany tym jej wczorajszym stwierdzeniem, więc spytałem półżartem, czy mam wziąć ze sobą piżamę i szczoteczkę do zębów. Półżartem, bo byłem bardzo zmęczony i naprawdę chciałem, żebyśmy mogli spędzić razem spokojnie noc (wcale nie miałem w głowie seksu ani nic takiego). Odpowiedziała, że może jeszcze nie teraz. Na moją smutną emotkę spytała co się stało, powiedziałem, że jestem nieco zawiedzony. Natychmiast zmieniła ton i oznajmiła, że w takim razie musimy to wyjaśnić. W mojej głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka. Szedłem do niej bardzo zdenerwowany, a w głowie już rodziły się bardzo pesymistyczne scenariusze. Przywitaliśmy się, jak gdyby nigdy nic. Wyszliśmy razem. Stwierdziłem, że lepiej poruszę tą kwestię, więc spytałem co się stało, skąd u niej taka ostra reakcja. Powiedziałem, że nie miałem żadnych złych intencji i po prostu chciałem z nią spędzić czas. Odparła, że przecież to niemożliwe, żebyśmy po prostu leżeli w jednym łóżku i do niczego nie doszło. Stwierdziliśmy zgodnie, że w niedzielę nas poniosło i nie powinniśmy robić tego co zrobiliśmy. Powiedziała, że teraz musi się z tego wyspowiadać. Mimo zapewnień, że zrobiła to, bo chciała, to brzmiała tak jakby to jednak była moja wina. Bo jej nie powstrzymałem. Chciałem ją nakłonić do szczerej, poważnej rozmowy, ale się nie dało. Nie potrafiła się przemóc. Powiedziała jeszcze raz, że „to chyba za szybko idzie”. Zapewniłem ją, że ją rozumiem, że szanuję jej decyzję i się do niej dostosuje, bo bardzo mi na niej zależy. Trochę się rozluźniło, poszliśmy razem do pubu. Rozmawialiśmy w miarę normalnie, ale jak wracaliśmy, to coś się popsuło. Nie trzymaliśmy się za ręce, rozmowa w pewnym momencie się urwała w tramwaju. Pewnie dlatego, że czułem się bardzo przytłoczony myślami i nie potrafiłem się rozluźnić. Odprowadziłem ją pod dom i powiedziałem, żeby teraz w takim razie teraz wypoczywała. Zdziwiła się, że jej nie pocałowałem na pożegnanie, więc zmusiłem się do zrobienia tego (wypadło dość niezręcznie) i pożegnałem się. Po powrocie do domu spróbowałem położyć się do spania, ale nie mogłem. W końcu napisałem jej SMSa, że przepraszam za swoje niezręczne zachowanie, ale dużo myśli kotłowało mi się w głowie i ja przy takim natłoku trochę drętwieję. Odpisała po jakimś czasie. Powiedziała, że poczuła się zignorowana i jakbym był obrażony. Że cisza jest ok, ale ta była niezręczna. Że to właściwie utwierdziło ją co do jej uczuć i że woli mi to powiedzieć od razu. Skończyła słowami „Nie pasujemy do siebie. Ja po prostu szukam kogoś innego”. Totalnie spanikowałem, więc wysłałem jej odpowiedź. Powiedziałem, że jest niezwykłą osobą i podziwiam, że tak poważnie podchodzi do tych spraw. Że moje intencje wobec niej zawsze były czyste i uczciwe, bo chciałem jej pokazać bliskość i uczucie. W trakcie mojego wywodu odpisała tylko tyle, że seks nie jest tutaj tematem numer 1. Zakończyłem słowami „Bardzo mi na tobie zależy. I wierzę, że rzeczy można naprawiać i zmieniać”. Po tym zapadła cisza. Nie odezwała się już ani słowem. Walka Przez następne dni byłem totalnym wrakiem. Kompletna dętka, nie mogłem spać, jeść, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Tylko obsesyjnie sprawdzałem telefon, czy czegoś nie napisała. Trochę się ogarnąłem w tygodniu, bo musiałem chodzić do pracy. Ale myślałem o niej bez przerwy, obwiniałem się i pytałem co zawaliłem i co mogłem zrobić inaczej. I myślałem tylko o tym co zrobić, żeby ją odzyskać. No i masa głupot. Poradniki, rady coachów, zaczytywanie się w artykułach o zaburzeniach (bo zacząłem podejrzewać, że coś może być na rzeczy). Po tygodniu już nie wytrzymałem dłużej i postanowiłem się odezwać. Nie miałem odwagi poprosić o spotkanie i spokojną rozmowę, więc ograniczyłem się do sztampowego spytania, jak się miewa. Wymieniliśmy kilka luźnych wiadomości, zwyczajny small talk. Napisałem do niej też dwa dni później, podobna sytuacja. Pod wpływem silnych emocji miałem duży nawrót religijności, poszedłem do spowiedzi i jej o tym powiedziałem. Napisała, że się cieszy, ale ma nadzieję, że zrobiłem to dla siebie a nie dla niej. Potem znów była cisza i byłem zdecydowany się już więcej nie odzywać. Mój stan był tak koszmarny, że zapisałem się do psychoterapeutki i zacząłem chodzić na sesje. To mi odrobinę pomogło, ale nie za wiele. Bezustannie dręczyły mnie natrętne myśli o niej. Pęknąłem po półtora tygodnia. Znów napisałem. Ta konwersacja ciągnęła się już dłużej, przez jakieś kilkanaście dni. Parę wiadomości dziennie, bez jakiegoś pośpiechu. Ot, zwykła koleżeńska wymiana, o filmach, książkach, muzyce, czasie wolnym, psie. Nie wydawała się wobec mnie wroga, ale też nie było czuć specjalnego zaangażowania. Powiedziała mi trochę o swoim treningu z terapii (psychoterapeuta, 5 dni pod rząd, sesje codziennie), trochę o planach urlopowych itp. Nie było ani słowa na temat naszej relacji. Pisałem też trochę do niej w trakcie swojego zagranicznego urlopu z rodziną, w podobnym tonie. Nie musze chyba dodawać, że był to najbardziej ponury urlop w moim życiu. Wszyscy mi mówili, żebym dał sobie w końcu spokój i zapomniał o niej na dobre. Ja jednak nie potrafiłem, cały czas czepiając się jak brzytwa nadziei na naprawę. Po powrocie w końcu zdecydowałem się spróbować i spytać, czy nie chciałaby wyjść na spacer ze mną w któryś dzień po Wielkanocy. Powiedziała, że jasne, że możemy, ale zupełnie koleżeńsko. Zabolało, ale nie zrażałem się i zapewniłem, że po prostu się spotkać, pogadać, pośmiać, pobawić z psem. Rzecz jasna chciałem się z nią spotkać, żeby wybadać, czy mam jakieś szanse i, jeżeli nie, zamknąć wreszcie sprawę definitywnie, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że nie jestem w stanie być z nią w „koleżeńskiej” znajomości, bo oszaleję z rozpaczy. Jednak, gdy chciałem ustalić jakiś konkretny termin, zaczęła się wykręcać, że woli „na spontanie, w „któryś dzień po pracy”. W trakcie rozmowy powiedziała też, że już nie wytrzymuje ze swoim psem i będzie go oddawać. No i wtedy coś we jakoś pękło. Zrozumiałem, że nie potrafię się dłużej katować czekaniem na jej łaskę i trzeba to kończyć. Napisałem, że nie będę ukrywał, że chciałem się z nią spotkać, żeby szczerze porozmawiać. Odparła, że jeśli mam jej coś do powiedzenia, to mogę napisać. Dziwny dobór słów, odebrałem to trochę tak, jakby oczekiwała z mojej strony jakiś tłumaczeń. A więc napisałem jej jedną, ostatnią wiadomość. Długą. Przytaczam tylko streszczenie. Napisałem, że zareagowałem tak dziwnie podczas naszego ostatniego spotkania, bo byłem przytłoczony myślami, z którymi nie potrafiłem sobie poradzić. Powiedziałem, że przemyślałem sobie rzeczy i inaczej już na to patrzę. Że wiem, że dużo przeszła i dlatego chciałem dla niej być otwarty i przejrzysty jak książka. Że nie lubiłem mówić o sobie i swoich problemach, bo chciałem być stabilnym oparciem i kimś kto zapewni jej troskę, czułość i uczucie. Że może faktycznie chciałem za mocno i za szybko. Zasugerowałem delikatnie, że dawała sprzeczne sygnały i nie zawsze umiałem je interpretować. Powiedziałem, że chciałbym nam dać jeszcze jedną szansę, powoli i bez presji. Skończyłem słowami: „Mam wiele wad, ale jednego jestem całkowicie pewien. Ja cię nigdy nie skrzywdzę i nie zostawię. Oczywiście wybór leży wyłącznie w twoich rękach. Jeżeli dla ciebie jest to zamknięty rozdział, do którego nie chcesz wracać, to ja uszanuję twoją decyzję. Niech to w takim razie będzie pożegnanie, a ja się usunę i zniknę całkowicie z twojego życia”. Nie ukrywam przed wami, ja we wszystkie związki angażowałem się bardzo mocno, zakochiwałem się bez pamięci i zawsze walczyłem do końca. Wiadomość odczytała, ale odzewu nie było. Odpisała po jakiś czterech czy pięciu dniach. Odpowiedź grzeczna, ale pozbawiona emocji. Nie mam niestety żadnego śladu po tej wiadomości, więc przytoczę treść mniej więcej z pamięci: Przeprosiła za zwłokę, ale musiała sobie przyswoić to co napisałem. Powiedziała, że rozumie, ale jej nigdy nie chodziło o to, żeby jedna osoba absorbowała całą swoją uwagę a druga się poświęcała, że powinienem był jej również mówić o swoich problemach. Dodała, że ona naprawdę radzi sobie sama a jej bagaż doświadczeń wcale nie oznacza, że zamierza kogoś tym przytłaczać. Przyznała mi rację, że dawała sprzeczne sygnały i powiedziała, że „może powinna komunikować te rzeczy lepiej. Oznajmiła ponadto, że decyzję o zakończeniu naszej znajomości podjęła, bo „Inaczej patrzy na pewne sprawy i ma też inne oczekiwania względem mężczyzny. I nie, nie chodzi tu tylko o wiarę”. Zakończyła słowami, że życzy mi wszystkiego dobrego i żebym trzymał się. Było ciężko, ale jakoś to zniosłem. Leki antydepresyjne, które zacząłem brać też dawały jako taki efekt. Ale bolało, bardzo. W pierwszym impulsie chciałem znów coś odpisać, ale tym razem się powstrzymałem. Nie było już sensu, to było zamknięcie, do którego z takim trudem doprowadziłem. Epilog Po paru dniach zablokowała mnie na Facebooku. Wydało mi się to trochę dziecinne, ale cóż. Zrobiła mi też jeden niezbyt kulturalny numer, bo wystawiła na sprzedaż bilety na koncert, na który mieliśmy razem pójść. Bilet, za który oddałem jej pieniądze. To zachowanie, no niby drobnostka, ale wypełniło mnie pewnym niesmakiem, bo pieniędzy mi nie oddała, a kwota wcale nie była taka mała. Od tego czasu minęło już prawie półtora miesiąca. Dzięki terapii i mozolnej pracy zaczynam wracać do stanu względnej równowagi, jednak dalej mam ją bezustannie w swojej głowie. Uzyskałem jako takie zamknięcie i wiem, że to już jest przeszłość. Mówię sobie, że w ostatecznym rozrachunku postąpiłem, może emocjonalnie, ale z klasą i porządnie Walczyłem, ale nie prosiłem, nie błagałem i uszanowałem jej decyzję. Ona natomiast zachowała się niefajnie. Zerwanie przez SMS, brak konkretnego wytłumaczenia, unikanie i dystansowanie się. Nigdy nie przeżyłem rozstania w tak mocny sposób. Zdaję sobie sprawę, że mocno idealizuję jej obraz i przypisałem jej cechy, które chciałbym, żeby miała, w dużej mierze MOJE cechy. I staram się z tym walczyć, dewaluować to co się stało, ale to bardzo trudne. Mimo wszystko nadal darzę ją bardzo silnym uczuciem. Wiem oczywiście, że z mojej strony nie mogę już zrobić nic więcej ponad to, co zrobiłem. Staram się w końcu żyć już tylko swoim życiem, ale ona cały czas wraca, we wspomnieniach, snach. I cały czas gdzieś głęboko pali się ta resztka nadziei, że może jednak się do mnie odezwie. Że mimo, że ten związek był tak krótki, to coś dla niej znaczył.
    5 punktów
  4. Czołem bracia, znalazłem w internecie taki tekst, bardzo ciekawy na temat tego czym jest Unia Europejska i NATO. Trudno się z tym nie zgodzić... patrząc na to co się dzieje od dwóch lat. Unia Europejska to przede wszystkim projekt militarny. Od samego początku chodziło o zapewnienie sprawnej logistyki dla wojsk NATO. Nikt nigdy nie miał za darmo lub pół darmo zbudować w państwach członkowskich dróg, autostrad, kolei i innych obiektów infrastruktury. Wszystko miało swój wojskowy cel i powstało po to, żeby armia NATO sprawnie przemieszczała się coraz bardziej na wschód, przez Ukrainę aż do Rosji. Tak samo jak żołnierze z krajów wschodnich NATO mają być mięsem armatnim w wojnach rozpętywanych przez Stany Zjednoczone w Europie. Całe to przedsięwzięcie pod nazwą Unia Europejska to jedno wielkie kłamstwo z nadrzędnym celem militarnym. Po 20 latach członkostwa przyszedł czas zapłaty, czyli rozmieszczenie wojsk sojuszu w Polsce oraz wysłanie żołnierzy do wojny, która jest w interesie tylko anglosasów. Na szczęście Rosja w porę zorientowała się, że Ukraina miała być kolejnym terenem wchłoniętym w struktury UE i NATO. Gdyby tak się stało, NATO miałoby aż 2000km granicy z Rosją i tylko 400km drogą lądową do Moskwy z Nova Huta, obwód sumski na Ukrainie, na co Rosja nie mogła pozwolić z uwagi na swoje bezpieczeństwo.
    5 punktów
  5. Każdy kraj jest projektem militarnym. UE dąży do federalizacji, więc jest na drodze do zostania krajem jak USA, które składa się z odrębnych stanów czy Szwajcaria, która składa się z kantonów. Jeśli zostanie krajem, to będzie jak najbardziej projektem militarnym.
    5 punktów
  6. Publicysta "Do Rzeczy" Łukasz Warzecha zadał Ministerstwu Finansów pytanie o wpływy podatkowe pochodzące od obywateli Ukrainy przebywających w naszym kraju. Dane obejmują zarówno pracowników, jak również uchodźców i pochodzą z lat 2022 i 2023. Z informacji przekazanych przez resort finansów wynika, że w 2022 roku wpływy z tytułu podatku PIT wynosiły 801,5 mln złotych, a VAT – 260,5 mln złotych. Rok później było to już 997,5 mln złotych z tytułu podatku PIT i 492,5 mln złotych z VAT. VAT z konsumpcji w 2023 r. (przy założeniu, że w Polsce konsumowany jest cały dochód, przy efektywnej średniej stopie VAT 16,95 proc.) wyniósł 3,7 mld zł. Ale przynajmniej bomby nie spadajo. A tak się tutaj ta ukrofilska trójca (niczym tryzub) masturbowała wyliczankami o miliardach jakie nam braty przenajwdzięczniejsze w podatkach oddają. Dla przypomnienia - w sumie okolo 120 mld poszło dla ukrów.
    5 punktów
  7. Podsumowując: szukała kogoś na przyjemne spędzenie czasu, testowała Cię, wpadłeś na orbitę, ją pukał w tym czasie ktoś inny, w tym momencie zakochałeś się i to wyznałeś, ona stwierdziła, że za mocno się zadużyłeś więc się dystansowała plus ucieszyła się, że mogła zarobić na zakochanym frajerze. Nie chciała źle, ale jak już sam się podłożyłeś to żal było Ciebie nie wykorzystać. Wszystko oczywiście po kobiecemu czyli standardowo nie bezpośrednio, że ona religijna (wielkie xd), że piesek sam nie może być (jakby była serio zainteresowana z pieskiem do Ciebie przez pół Polski by gnała), "kumpel" przyjedzie (z którym albo już się ruchała albo będzie niedługo, obstawiam to pierwsze), urywała na początku mówienie o sobie bo nie chciała chlapnąć coś i Cię spłoszyć, poza tym ryzyko, że powiesz innym, w końcu macie wspólnych znajomych. Na Sylwestera sobie kogoś ogarnęła lepszego, na Walentynki nie pykło, więc zostało z opcją zapasową czyli Tobą. Albo akcja jak powiedziała, że musi się zwijać - obstawiam, że napisał do niej jeden z jej "kumplów" żeby zabrać ją na randkę, więc musiała się przygotować. Jak laska ci mówi, że lepiej to zakończyć, to uwierz, że tak jest, nie przekonasz jej, a ona jest pewna. Żadne walczenie (i poniżanie się jak kundelek). Od tego momentu sytuację miałeś jasną, będziesz wiedział na przyszłość. Uważam, że dostałeś bardzo tanią (chodź bolesną) lekcję relacji damsko męskich. Podniesiesz się i będziesz mocniejszy, ale musisz ułożyć sobie w głowie co i dlaczego się stało (bracia z pewnością pomogą).
    4 punkty
  8. To w czym ty masz problem? Rozmnożyłaś się na instynkcie w najlepszym momencie. Brawo. Ciebie zatem nie dotyczy teza o pościanowej julce bez dzieci. A teraz bronisz tych 40stek które stwierdziły że mają wyższe iq od szympansa (nie mają) i zrobią z tym systemem porządek? wiem, że to z obawy o utratę tego co masz, bo chłop zaraz zarucha młodszą. Nie wiem w czym masz problem, nowego kukolda znajdziesz szybko, system nie pozwoli by Ci było źle. Win-Win.
    4 punkty
  9. Będąc pragmatycznym stwierdzam iż utrata części terytorium Ukrainy pod warunkiem, że sama Ukraina pozostanie w zachodniej strefie wpływów, jest to strata, z którą możemy się pogodzić
    4 punkty
  10. A ustawa antyprzemocowa? U nas relacje międzyludzkie są rozmontowywane gdzieś od lat 60 odkąd wchodził feminizm. Hiszpania też jest w unii i co? https://www.rp.pl/opinie-polityczno-spoleczne/art9229671-orwell-w-hiszpanii Wyjść z unii, powiesić żydowski rząd na latarniach i robić porządek, w tym kraju trzeba wszystko o 180° przekręcić.
    3 punkty
  11. Ja tak sobie trochę bajdurzę, w następnym temacie pewnie sobie zaprzeczę Ale w tym szaleństwie jest metoda. Żałosny jest dla mnie widok więdnącej kobitki warczącej przez zęby na mężusia, jak ten gdzieś powłóczyście spojrzy na długie nogi. Ta niepewność tych trzęsących się jak galareta kobiet, że stracą swoich sakramentalnych, bo one są już nadszarpnięte zębem czasu, jest dla mnie odrażająca brrrr. Pewność siebie, świadomość własnej wartości, głowa wysoko - to jest hot. I to działa w dwie strony. Mnie może mąż być pewny, bo moja duma nie pozwoliłaby mi nigdy być dla kogoś jakąś okazjonalną kochanicą. W mojej sytuacji, takie byłoby rozstawienie. Odnośnie zdrad. Nie wierzę w to, że tego się nie czuje, że coś się zaczyna psuć. Jest chłód emocjonalny, oddalenie i to od razu czuć. Jeżeli to trwa zbyt długo, nikt nie chce zawalczyć, przełamać impas, to takie sytuacje mogą doprowadzić do fascynacji kimś innym. Ale to już jest czekanie na nieuniknione i chyba nawet trudno mieć jakiś żal. (a jeżeli któraś/któryś jest potem zaskoczony/a, jak ta druga osoba tygodniami zasypia odwrócona/y plecami, no to cóż...) Natomiast, gdybym miała sytuację (i to sobie tak zagaiłam w pierwszym poście), że wszystko jest cacy, macanki za dnia, chichranki, rozmowy, normalna fajna, naturalna atmosfera i koleś mi oznajmia, że na boku ma jakąś lafiryndę, to bym sytuację wyśmiała. To scena jak z jakiejś kliszy, gdzie niedowartościowany mężczyzna po 40-tce chce sobie coś jeszcze udowodnić. Siebie w analogicznej sytuacji też bym wyśmiała. Przecież to czysty wyciąg z ludzkiej małości. Jestem w stanie zrozumieć fascynację cielesną. Jak widzę jakieś pornosy ze starszymi paniami, albo sceny z "Sanatorium miłości" to odwracam wzrok. Wiem, że to źle brzmi. Ale taka jest prawda. Młode, kobiece ciało (męskie zresztą też) przyciąga wzrok, budzi pożądanie. Człowiek na poziomie potrafi to opanować i nie gwizdać za laseczką "ej lalka, fajna z Ciebie... itd. itd.", ale zarówno pan budowniczy, jak i nobliwy profesor będzie na to piękno czuły. Ale więzi emocjonalnej, porozumienia na poziomie bliźniaczych dusz nie da się wyciupciać. Dużo bardziej zabolałaby mnie z jego strony fascynacja emocjonalna kimś, nawet zupełnie platoniczna. A na to nie ma szans!!! Do ja jestem tak toksyczną femme fatale, że zostawiam po sobie emocjonalną pożogę i zgliszcza HahahaHahahahaHahahaah (śmiech szaleńca) żart afkors
    3 punkty
  12. Seksu tyle, co w małżeństwie emerytów. Uczciwa sytuacja, od razu wiadomo że później go też nie będzie. Pewnie wcale Wyglądało na to że jej na Tobie nie zależało w kontekście relacyjnym. Gdyby zależało to terminy by z pod ziemi wykopywala na spotkania. Nie masz się, co przejmować. Gorzej ma ten pies, którego ona nie wie czy nie odda. Co za powalona akcja z psem. Doczytałem o jej ojcu. To mogło by tłumaczyć ten dystans.
    3 punkty
  13. Aż oczy bolą to czytać. Głównie ze względu na totalny brak jaj u naszego Don Juana. Widzicie incele wygląd i łatwizna w relacjach determinuje jednak bycie.... pizdą! Żeby to grało to wszystkie kropki muszą być połączone, ale do rzeczy. Jak ona taka jest na dzień dobry to ciekaw jestem jak będzie zajebiście jak zacznie kłamać 😂 Zaimponowała autorowi, że wyciągnęła w moment z systemu 30k na firme? Ciekawe ile by mogła wyciągnąć od takiego ustawionego typa z mieszkaniem, który nosi okulary w kolorze różu? Kuuuuurrłłłaaa ludzie BORDEREM UDZIELAJĄ INNYM TERAPII... Śmiechłem. Manipuluje tobą aż przykro patrzeć. Kolejny z IT z laską co sama proponuje w klubie trójkąty... oczywiście innemu gościowi... Nawet się nie kryje z tym, no k........! Idź w to chłopaku, drugiej takiej szybko nie znajdziesz to na pewno, a tak poważnie to laska jest po prostu tępa i wyczuła że jesteś miękki skoro Ci mówi takie gówno historie, które każdy normalny gościu by odebrał z cringem i dał mocnego kopa w rzopu.
    3 punkty
  14. Uciekaj jak najszybciej. Chora baba. Baby co pozwalają na dużo w łóżku, potrafią na prawdę namieszać w głowie i właśnie przez to masz taki bajzel pod kopułą.
    3 punkty
  15. Tak, zachód i UE istnieje tylko po to by zniszczyć Rosję, masz rację. Nie mogą się patrzeć na ten sukces pod każdym względem w kraju nad Wołgą. Kraje środkowej Europy dołączyły do Unii Europejskiej i NATO pod przymusem nostalgicznie tęskniąc aż Rosjanie znów obejmą nas swoją potęgą. Ciężko się z tym nie zgodzić. PS. Wierzę we wszystko, co jest napisane w internecie.
    3 punkty
  16. Interesowanie się starszymi kobietami w celach seksualnych, związkowych jest sklasyfikowane jako zaburzenie. Mężczyzna ma zakodowane przez naturę by zbliżać się i podniecać przy kobietach młodych czyli 18-24 lat, zdrowych, płodnych, które są w swoim najlepszym picku. Celem relacji damsko-męskich jest sprowadzenie na świat kolejnego nieszczęśnika na ten padół łez. Jaką przyjemność daje kobieta po ścianie? Tu raczej chodzi o to, że taka kobieta na więcej pozwala mężczyźnie, łatwiej zgadza się na różne zachcianki, jest uległa, posłuszna czyli to czego mężczyźni prócz Chadów, Alfa i Bad Boyów nie mają z kobietami w ich najlepszym okresie przydatności do spożycia. Kobiety w wieku 18-24 lat mają absztyfikantów na pęczki, więc wybrzydzają, stawiają wymagania, roszczenia bo mogą, bo jest na nie popyt a popsuty rynek matrymonialny sprawia, że większość jakieś 90% mężczyzn walczy o okruchy z pańskiego stołu. Wtedy nie dziw, że coraz częściej widzi się mężczyzn młodych ze starymi kobietami bo u swoich rówieśniczek zazwyczaj nie mają szans ze względu na absurdalne wymagania rodem ze świata fantazji i kobiecych urojeń. Trzeba również nadmienić, że gro mężczyzn dzisiaj jest zdesperowanych, oczy zarośnięte kuciapą gdzie dosłownie zrobią wszystko by dostać się do ciasteczka. I nawet możliwość bycia z kobietą 30+ czy 40+ to dla nich jak chwycenie pana Boga za nogi😏 Co do sukcesów kobiet to już było wielokrotnie wałkowane. Za każdym ich sukcesem stoi mężczyzna. Czy to w postaci ojca, dziadka, brata, kolegi, przyjaciela, chłopaka, męża czy obcego mężczyzny. Bo każdy mężczyzna od najmłodszych lat jest uczony, że kobieta to świętość, że wszystko im się należy. Dlatego później mężczyźni dają za darmo pomoc, atencje, wyręczanie, środki nie oczekując niczego w zamian od kobiet co jest kompletną głupotą. Czas, zdrowie, energia jaką przeznaczają na kobiety nie dostając odpłaty jest tylko marnotrawstwem. Wykorzystywanie mężczyzn zawsze nikogo nie ruszało, ba los mężczyzn nikogo nie odchodzi. Dla kobiet są tylko zasobem/narzędziem do osiągnięcia własnych celów, potrzeb, marzeń tak samo jak dla społeczeństwa czy rządzących by być służącym, niewolnikiem, sponsorem wszelkiego rodzaju przywilejów, podatków, wydatków państwa w ostateczności jako mięso armatnie na wojnach w nieswoim interesie. Na koniec creme de la creme czyli zdjęcie owej fryzjerki i siatkarza. Light Chad czy tier normik 6/7 SMV związał się z flepiarą czy co najwyżej normiczką 4/5 SMV. To pokazuje jak mężczyźni się nie szanują i nie wymagają od kobiet🤦‍♂️
    3 punkty
  17. Ludzie u władzy chcąc wyeliminować konkurencję aby zostać "Bogami" I stworzyć swoją cywilizacje na nowo, mając możliwości w postaci bunkrów (I pewnie nie tylko) zapewne wybrali by określone jednostki aby budować świat na nowo. I teorie że nikt by nie ryzykował zniszczenia świata są dość naiwne. Kto nie chciałby z was być władcą jak Marek Aureliusz, Ruchać jak Chingis - Han. Czy być wspaniałym jak Aleksander Wielki. Fajnie to było pokazane w odcinku stargate atlantis o nazwie "The game". Gdzie chłopaki na początku się bawili myśląc że to gra a tak naprawdę sterowali populacją na jednej planecie. Niby chcieli dobrze ale ich to kręciło 😉
    3 punkty
  18. Youtube wyświetliło mi to nagranie w polecanych nagraniach. Mocny materiał pokazujący na jakiego potwora można trafić w swoim życiu i PRZEDE WSZYSTKIM* jak taka kobieta, przy wsparciu państwowych instytucji, może zniszczyć Ci życie. *w nagraniu jest pokazane na przykładach czym są sądy rodzinne, kim są sędziny i kuratorki i jak poprzez danie dupy można sprawić, by stado kukoldów w mundurach zamieniło się w szajkę kryminalistów. część 2:
    2 punkty
  19. Każda zdrowa kobieta na ciele i umyśle chce dziecka i założenia rodziny. Tak ją do tego biologia ukształtowała. Te co nie chcą to zazwyczaj mają coś nie tak z głową lub hormonami. Dodatkowo sprany mózg propagandą gdzie szuka niemożliwego bo media głównego ścieku wmówiły tym kobietom bzdury o robieniu karier, karuzeli kutang a po 30 lub przed 40 płacz bo sama w domu zachlewa się tanim wińskiem i obwinia wszystkich tylko nie siebie, że dokonała fatalnych wyborów. Jak normalny człowiek w kraju z kartonu gdzie nic nie działa poprawnie, gdzie o wszystko trzeba walczyć, prosić się, gdzie rządzący mają gdzieś obywateli i pilnują obcych interesów, gdzie masz tylko zakazy, nakazy i kary ma zakładać rodzinę? To wariatkowo, w którym żyjemy to szaleństwo, którego człowiek już nie ogarnia własnym rozumem. A co dopiero mówić o sprowadzaniu na ten chory świat kolejnego człowieka. Inna sprawa, że poprzez brak ostracyzmu społecznego, kościoła i pozwolenie na wolność seksualną kobietom już do reszty odwaliło. Masy napalony kukoldów i spermiarzy dających darmową atencje, pomoc, opiekę, wyręczanie sprawia, że mają przeświadczenie o swojej zajebistości. Wtedy nie dziw, że w młodym wieku przebiegi trzycyfrowe jak passaty, absurdalne wymagania nieadekwatne do tego co te kobiety mogą dać mężczyznom. Mężczyźni natomiast się nie decydują bo po pierwsze nie ma z kim. W Polsce brakuje około 1 mln kobiet w wieku rębnym. Po drugie nie są dla tych kobiet atrakcyjni (słabe geny, niska pozycja, status, brak pieniędzy) oraz niechęć bycia w roli petenta, służącego, niewolnika, parobka, błazna do rozśmieszania, tampona emocjonalnego czy worka do naparzania gdy kobieta będzie miała zły humor. Największą przeszkodą jest wiek bo starsza kobieta szybko może zamienić się w pomarszczoną babcie gdy dopadnie ją menopauza. Starsze kobiety nie mają już tyle energii, zaczynają się choroby.
    2 punkty
  20. Oj kolego... Przeczytałem całość, nie będę tego analizował, nie chce kopać leżącego, ale chyba niedawno wybudziłeś/wybudzasz się jak wygląda prawdziwy świat relacji? Czytałeś wcześniej forum? Słuchałeś audycji Marka? Dużo lepiej Ci zrobią niż chodzenie po paniach psycholoszkach... Popełniłeś wszystkie możliwe błędy jakie istnieją do popełnienia, ale... paradoksalnie jesteś w najlepszym miejscu w jakim możesz być... w rozpaczy i samotności. Nie ma nic lepszego. Bez tego nic dalej nie pójdzie, niczego w tych tematach nie ogarniesz. Chłoń audycje i ogarnij się chłopie bo życie stygnie. A o tej pani zapomnij, skasuj numer.
    2 punkty
  21. Nie znaczył. Mam wrażenie, że traktowała Cię jak swojego psa. Ma, ale chce oddać, trochę się waha, ale ostatecznie się go pozbywa. Zauważyłem też, że to Ty cały czas wychodziłeś z inicjatywą, a ona Cię olewała i często miała jakąś wymówkę, po kilku takich numerach powinieneś dać sobie spokój. Różnica wieku też działała na Twoją niekorzyść. Twoja kolej już była musisz się z tej miłości wyleczyć i żyć dalej.
    2 punkty
  22. Małe ćwiczenie z logiki. Są tylko cztery możliwości: Wariant pierwszy. Masz rację, wojna Rosji z Ukrainą jest w interesie anglosasów, a nie samej Rosji. W tym wariancie Rosja powinna NATYCHMIAST wycofać się z Ukrainy, skoro na tym traci i dała się uwikłać w nie swoją intrygę. Skoro Rosja nie wycofuje się z Ukrainy WBREW swojemu interesowi, to znaczy że rządzą nią zdrajcy, i lud rosyjski powinien ich rozliczyć... może być, metodami FSB. Wariant drugi. Nie masz racji, wojna Rosji z Ukrainą NIE jest w interesie anglosasów, ale leży w interesie samej Rosji. W tym wariancie Rosja jest sprawcą napaści na inny kraj; agresorem, z własnej woli, i dla swoich własnych interesów. I nie wiemy, czy ich interes nie obejmuje rozszerzenia działań wojennych na inne kraje. Wariant trzeci. Masz rację, wojna Rosji z Ukrainą jest w interesie anglosasów, ale TAKŻE leży w interesie samej Rosji. Dlatego Rosja ją zaczęła i kontynuuje, pomimo kosztów, bo ma w tym własny interes. Dlatego świat zachodni wspomaga Ukrainę "kropelkowo", bo kręci w tym swój własny interes. Gwoli dopełnienia, wariant czwarty. Nie masz racji, wojna nie leży ani w interesie anglosasów, ani też nie leży w interesie Rosji. Tutaj dochodzimy do wniosku, że obie strony są rozgrywane przez trzeciego gracza - wbrew sobie. Znowu, w tym wariancie Rosja powinna NATYCHMIAST wycofać się z Ukrainy, skoro na tym traci. Pozostaje przymrużyć oczy... Jakby ktoś miał wątpliwości - ja głosuję na bramkę numer trzy. Bo przecież Putin ani nie jest zdrajcą, ani nie jest idiotą - i skoro już dwa lata prowadzi wojnę, to jakoś dostrzega w tym chaosie, interes swojego kraju. Pytanie, czy dostrzega interes Rosji w ataku na Polskę - członka NATO - jest pytaniem "za milion". Bo Ukraina to początek, równie dobrze można podstawić w powyższą wyliczankę - Polskę.
    2 punkty
  23. Skąd jak są dzieci trzeba żyć Pozbierałam się, wybaczyłam i dalej jestem z mężem. W dużym skrócie. Ale gdyby historia się powtórzyła już nie marnuje czasu na łzy pakuje się i odchodzę. Nawet bym nie oczekiwała zbędnych dla mnie tłumaczeń . Niemniej jest potrzebny czas na łzy i żałobę. Z takim matywatorem jak dzieci siostra napewno się nie załamie. Tylko czas jakoś pójdzie. Ważne żeby miała wokół siebie życzliwe osoby, które są by pomóc a nie użalać się nad nią
    2 punkty
  24. Ja po prostu uważam, że nawet jakby objechał cały świat i obruchał się z wszystkimi Azjatkami i Latynoskami to wróci do mnie pokornie, bo inne nawet startu do mnie nie mają
    2 punkty
  25. Psycholoszka (sorry musiałem, uwielbiam ten nowotwór 😂) to zawsze alert 😉 One z natury są psychologami, a jak jeszcze dadzą im dyplom w tej dziedzinie, to możemy mieć miecz obosieczny, podwójną siłę rażenia. Ale nie chcę zniechęcać, może ta jest inna.
    2 punkty
  26. Nasz beta miś kukold z dobrym smv niby robi w IT ale dodawać i odejmować na poziomie szkoły podstawowej to nie potrafi
    2 punkty
  27. A nawet jeśli, to co? Wystarczy spojrzeć na te gry damsko-męskie z dystansem, jak na jakieś kino noir z elementami humorystycznymi. Jakby mi mąż po 15 latach przyszedł i oznajmił, że znalazł sobie nową, fajną lalkę, to bym się w pierwszym odruchu roześmiała w głos. Przecież to takie wyświechtane, on w tym wszystkim byłby taki banalny. Wystarczy nabrać dystansu do życia i jest się praktycznie niezniszczalnym - nikt nie może Cię wtedy urazić, nikt nie może Cię upokorzyć, uzależnić od siebie.
    2 punkty
  28. Nie tylko Ty W sumie po zauważeniu tych wszystkich czerwonych flag, tekst typu to już robienie kurwy z logiki - laska jest rozwiązła, przebieg jak u Passata B4 robiącego drugi, albo trzeci milion po przekroczeniu granicy Niemiecko-Polskiej - gówno kierunek (tych pseudo psycho - loszek to jest teraz wysyp i każda jedna terapie powinna zacząć sama) - problemy natury psychicznej (zapewne stąd ta psychologia xD) - używki - leniwa I to ma być materiał na - cytuję - świetną matkę ?
    2 punkty
  29. Biadolisz, to determinuje wszystko, całe życie, gatunek uwarunkowany przez miliony lat. To, że tak naprawdę prawie żadna kobita świadomie nie chce mieć dzieci to wiem. Tylko jak musi. A to "musi" ma wiele odnóg. Jakie było twoje "muszę" (czy jak wolisz "chce")? Dedukuje, że byłaś młoda i głupia? Spoiler: Biologii i oprogramowania zwierzęcego nie przeskoczysz. Jesteś w klatce rozmnażania pt. "kobieta". Można oczywiście to wyprzeć i zracjonalizować, co całym postem usilnie próbujesz robić. Kobieta nadaje się tylko do dwóch rzeczy. Związki są dla kobiety, nie dla mężczyzn. To taka fikcja, żeby się rozmnażać. Po to to powstało. Odwracasz kota ogonem. No ale paniusia jedna z drugą przecież chce się związku, partnerstwa, wygód, komfortu i wiecznego siedzenia na miejscu pasażera, a co w zamian? Ano nic. Błąd to jest w twoim myśleniu. Znowu odwracasz kota ogonem. No widzisz jakie życie jest nie fair, gdy nagle tobie coś jest nie na rękę? Poczytaj sobie posty w Świeżakowni. Polecam, uśmiejesz się i podniesiesz na duchu. To, że masz z tym problem, nie zmieni tego, że widziały gały co brały. Nikt Cie na siłe chyba do tego ODDAWANIA swojego życia nie zmuszał?
    2 punkty
  30. To ty jesteś tym ukrainskim/amerykanskim agentem na forum? Dobrze kojarze ? A odnoszac sie do tego co napisales. USA i Rosja to odwieczny rywal i beda zawsze miedzy soba walczyc i konkurowac a UE i NATO jest im do tego potrzebne ,prawda ? Lepiej miec sto milionow zolnierzy i 30 panstw za soba niz 10 panstw i powiedzmy 50 mln zolnierzy.
    2 punkty
  31. To ona nie wiedziała, że bierze sobie utrzymanka-popychacza? Niby takie cwane te baby, a jak przyjdzie co do czego, to byle amerykański żołnierz przez internet je w uja robi.
    2 punkty
  32. O gustach nie ma co dyskutować bo dla jednego 10 a innego 5 Wiesz to takie depresyjne co mówisz... wszystko. Mam starszego brata, oboje sobie radzimy i jesteśmy w sumie zgranym duetem. Mamy fajny kontakt i tak ja staram się być dla niego wsparciem i on dla mnie. Jeszcze lepiej bo wiem, że są sprawy o który woli pogadać z moim mężem i dla mnie ok. Cieszę się, że ma taką osobę bo z siostrą nieco wszystkim może porozmawiać. Ale u nas w domu zawsze było po równo, jak jedno dostało to drugie też. Serio. Mój tata kupił mi pierwsze auto, które kochałam nota bene, ale jak sobie wymieniał na nowe to stare volvo poszło do brata. Rodzice w zdrowych relacjach pomagają dzieciom nie patrząc czy to córka czy syn. Między nami nie ma rywalizacji i poczucia, że mi trzeba bardziej pomóc bo dziewczyna. Fakt, że syna inaczej traktował dla był łagodniejszy ale bez przesady. Tak przy okazji młoda kobieta nie daje gwaracji urodzenia zdrowego dziecka, czym młodsze pokolenie ponoć coraz bardziej schorowane . A relacją między dwojgiem ludzi nie musi kończyć się bobaskiem. Pracując w męskiej branży widzę jak bardzo wrażliwi jesteście panowie. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że wasz Los nikogo nie obchodzi. Masz poprostu gorszy dzień i tyle Czasem dobrze wylaczyc tv i zająć się czymś przyjemnym. Jeśli będziesz ważny sam dla siebie to i wokół znajdą się wartościowe osoby
    2 punkty
  33. Byłem tu wcześniej, ale narobiłem smrodu i nie okazałem skruchy. Po resocjalizacji postanowiłem tu jeszcze na chwilę zajrzeć. Gdy już powiem, co mam do powiedzenia, zawinę się na dobre - grzecznie i sympatycznie, tak jak to powinno wyglądać. Obiecuję być grzeczny, uczesany i pokorny. Pozdro dla ekipy i Wodza.
    2 punkty
  34. Przy problemach z erekcją
    2 punkty
  35. Jak patrzę na to zdjęcie to nie wiem dlaczego ale bym im rzucił z 5 zł... wzbudzili moje zaufanie to już coś. Zawsze, ale to zawsze było tak, że kobieta chciała mieć starszego. To jakiś nowy feminazi program dla plebsu, żeby 35tki zużyte brały 8 lat młodszego. Cringe. Gościu jest najwyraźniej tak samo lotny jak jego kolor włosów.
    2 punkty
  36. Nie tylko młodsze jak tak popatrzę po znajomych. 🤔 Z drugiej strony to każda pańcia nie będąca w tym momencie z chadem bądź szejkiem z Dubaju z helikopterem czuje się oszukana. 🤦😁😁 Więc znowu prawda leży gdzieś po środku. 😃 PS. @Adri nie wiem w sumie o co pytałaś, ale mam nadzieję że pomogłem. 😁😁😁
    2 punkty
  37. Przypomina, to trochę profesora Analcondę, który pod nickiem małego tygryska na Plusujemy udziela się w każdym tego typu temacie i wypisisuje te swoje mundrości, że każdy mężczyzna powinien iść do wojska, bo tylko wtedy stanie się prawdziwym mężczyzną I nie będzie więcej pizdusiem. Gdy zapytany kiedy on idzie do wojska zostać owym prawdziwym mężczyzną, odwraca kota ogonem, że on nie, bo po pierwsze, to on się wykręcił, a po drugie, to on ma kotka w domu i obowiązki domowe, także on nie. Tak to już jest, że najwięcej do powiedzenia w tych kwestiach mają ci, którym to zupełnie nie grozi, bo na mięso armatnie, to oni się ze względów zdrowotnych nie nadają, w razie czego mają gotowy plan ucieczki lub trzymają kobiecą stronę twierdząc, że będą je bronić, albo będą bronić innych mężczyzn, ale i tak pewnie jak przyjdzie co do czego, to narobią w portki i będą chcieli uciekać jak politycy.
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.