Skocz do zawartości

Czy warto być tak bezkompromisowym jak brać radzi?


Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Tajski Wojownik napisał:

@arch

Przeczytałem twoje wypowiedzi i nie powiem, złapałem się za głowę. Próbujesz wcisnąć wszystkim fakt, że związek z kobietą, tą "ODPOWIEDNIĄ" daje większe szczęście niż bycie samemu. I, że człowiek czuje się o wiele lepiej niż jak zostaje sam ze swoimi pasjami.

No faktycznie, moja teoria brzmi tak dziwacznie, że teraz sam się złapałem za głowę. Kurwa, co ja napisałem? Jak to częsty seks i fajny związek + pasje może dawać szczęście większe niż same pasje?

2 godziny temu, Tajski Wojownik napisał:

A wziąłeś pod uwagę fakt, że ludzie mają inne podejście od Twojego? Inne myślenie, inne wyznawane zasady?

Nie wziąłem, w 7 stronach tego postu odpowiadałem swojemu alter ego.

 

2 godziny temu, Tajski Wojownik napisał:

Bracia Ci tłumaczą, przedstawiają swoje historie, by inni mogli się nauczyć (większość podziela te historie, błędy, rozwiązania), a ty wyjeżdżasz tutaj jakimiś badaniami, że kilku gości tak powiedziało no i człowiek czuje się lepiej jak ma kobietę.

Jeśli badania naukowe na setkach tysięcy par, przeprowadzone przez brytyjskich naukowców to dla Ciebie 'jakieś badania kilku gości co coś powiedziało' to dalej Twojej wypowiedzi nie czytałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hahaha ten znowu z tymi brytyjskimi naukowcami. W necie wyczytałem, że brytyjscy naukowcy ocenili, że 2 lata związku to dobry czas na zaręczyny :)

 

Tak że kiedyś byli 'radzieccy naukowcy', a dzisiaj pałeczkę przejęli 'brytyjscy naukowcy' razem ze archem self-called specialist of relationships management na czele :lol:

 

Nie twierdzę, że wszystko co ten osobnik to są głupoty. Natomiast wydaje mi się, że autor to jest rycerz, którego zbroja zardzewiała, ale jeszcze się trzyma stabilnie na jego ciele. Arch przedstawia siebie jako kompromisiowego - dominatora (jakkolwiek dziwnie to brzmi), a podczas tej jego dominacji czekał 2 lata na sex - przebiałorycerzenie level maximum. O głupotach o poznawaniu kobiet z neta szkoda komentować. Prawda jest taka, że zagadując na real pokazujesz prawdziwe męskie jaja bo to odważne as fuck. Raz nawet pani mnie nazwała od cipeuszy bo dodałem ją na fb i zacząłem podrywać. Specjalnie napisała chłopie nie masz jaj by podrywać dziewczyny i nerdzisz w internecie :)

Nie twierdzę, że podrywanie w necie jest zle, ale zastanów się @arch co piszesz. Parafrazując ciebie 'napisz do 30 lasek, na pewno któraś wejdzie w sieć' nie wieje desperacją? 

Podryw na żywo wygląda tak: idziesz z chłopakami na miasto i widzisz ładną kobietę która się do ciebie uśmiecha i podbijasz. Idziesz do galerii widzisz zainteresowanie i też podbijasz. Jedziesz nad jezioro niewinnie pytasz się czy dziewczyny chcą z wami grać w siatkę i też już masz kontakt. Albo idziesz na domowke i przez znajomych poznajesz kobiety. Widzisz uśmiech i gdy nadchodzi okazja sam na sam to działasz i sprawdzasz czy się podobasz czy nie. A dla prawdziwych kotów i wymiataczy wystarczy nawet podejść do laski co wgl. nie okazuje zainteresowania, ale swoim charakterem i otwartym umysłem przyciągają dziewczyny. W internecie miałem matche a gdy napisałem atencjuszki były przyjebane i nic z rozmów nie wynikło albo nie odpisały bo chciały sobie podbić ego. Może gdybym poświęcił tyle energii co ty to i bym coś złowił, ale szkoda mi czasu i energii. Na żywo lepiej rozpracujesz osobę niż w necie bo widzisz mowę ciała, mimikę twarzy, słuchasz tonacji głosu, czy kobieta pozwala Ci zbliżyć się do ciebie czy nie. I nie podchodzisz do 30 chyba, że robisz night gamę, ale to wtedy jak nie uzyskasz numeru lub sexu to chociaż pomacasz albo przeliżesz. W internecie sobie tylko popiszesz i ewentualnie jedna na 30 się spotka i masz 50% na sex albo same pisanie + zlewka po czasie. 

 

Wniosek lepiej kobiety poznawać na żywo. Ulica, jezioro, podwórko, bar, kluby cokolwiek. Jest po prostu znacznie szybciej i rozwijasz swoje umiejętności personalne + budujesz charakter i łamiesz strefę komfortu. 

 

A twój argument typu 'masz x lat' dyskwalifikuje cię na starcie. Tak samo starsi bracia po 40 w małżeństwie /rozwodach powiedzieli by ci 'jesteś młodszy, nie byłeś w małżeństwie więc ch*ja wiesz'.

Historyk też nie przeżył drugiej wojny światowej, a się wypowiada i uczy. 

 

  • Like 6
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@arch - artysta-magik z Ciebie... Albo raczej tęgi bajkopisarz. Same związki z uśmiechniętymi kobietkami podającymi obiadki i obrabiającymi gałeczkę na zawołanie :D:D:D

Gdzie rośnie ta choinka, z której się urwałeś, jeśli sądzisz, że faceci, którzy tutaj są uwierzą w te mrzonki?

 

Zapierd... z prędkością podświetlną na zderzenie ze ścianą (hańby) ;)

Edytowane przez azagoth
błąd w pisowni
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

Hahaha ten znowu z tymi brytyjskimi naukowcami. W necie wyczytałem, że brytyjscy naukowcy ocenili, że 2 lata związku to dobry czas na zaręczyny :)

Kurde, a ja znowu o tych brytyjskich naukowcach zamiast uznać negację ich badań przez 19-letniego licealistę :(

 

2 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

podczas tej jego dominacji czekał 2 lata na sex - przebiałorycerzenie level maximum. O głupotach o poznawaniu kobiet z neta szkoda komentować. Prawda jest taka, że zagadując na real pokazujesz prawdziwe męskie jaja bo to odważne as fuck.

Hehe, nawet tego nie skomentuję, głupota za głupotą, głupotę pogania. To forum jednak powinno być od pewnego wieku :D

 

31 minut temu, azagoth napisał:

@arch - artysta-magik z Ciebie... Albo raczej tęgi bajkopisarz. Same związki z uśmiechniętymi kobietkami podającymi obiadki i obrabiającymi gałeczkę na zawołanie :D:D:D

Gdzie rośnie ta choinka, z której się urwałeś, jeśli sądzisz, że faceci, którzy tutaj są uwierzą w te mrzonki?

Pisałem dokładnie jak zaczynały się moje relacje z kobietami i jak przebiegały, z czego mógłbyś wyciągnąć wniosek jak osiągnąłem z nimi poziom wytresowania jaki osiągnąłem, gdybyś poczytał.

To żaden artyzm tylko inteligencja, ucz się i czytaj zamiast głupio komentować.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

czekał 2 lata na sex - przebiałorycerzenie level maximum.

Jeśli postrzegać życie poprzez ruchanie jako bycie "cool" i zajebistym to tak.

 

3 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

Prawda jest taka, że zagadując na real pokazujesz prawdziwe męskie jaja bo to odważne as fuck.

Czy ja wiem - laski mają to w dupie czy pokazujesz niby jakieś jaja czy nie. Zbyt bardzo sobie racjonalizujesz, że nie wiadomo co W zasadzie to kwestia wkręcenia sobie, że podchodzenie to zajebista rzecz i męska "as fuck". Większość lasek zdecydowanie nie chce być podrywana na ulicy. Kontynuują rozmowę bo nie wypada powiedzieć odrazu "spierdalaj", chociaż niektóre tak robią. Niestety jest to narzucanie się. 

 

3 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

Raz nawet pani mnie nazwała od cipeuszy bo dodałem ją na fb i zacząłem podrywać. Specjalnie napisała chłopie nie masz jaj by podrywać dziewczyny i nerdzisz w internecie :)

Eee nie, po prostu "dyplomatycznie" napisała "spierdalaj" :)

 

3 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

Podryw na żywo wygląda tak: idziesz z chłopakami na miasto i widzisz ładną kobietę która się do ciebie uśmiecha i podbijasz. Idziesz do galerii widzisz zainteresowanie i też podbijasz.

Really? Było już nieraz poruszane na forum, że spojrzenie nic konkretnego nie oznacza. Jednak co do klubów nocą to rzeczywiście jest klimat "podrywu" i laski są tego świadome. 

 

3 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

Jedziesz nad jezioro niewinnie pytasz się czy dziewczyny chcą z wami grać w siatkę i też już masz kontakt. Albo idziesz na domowke i przez znajomych poznajesz kobiety.

Tu już jest kontekst miejsca i celu, a nie z dupy na ulicy się narzucać. 

 

3 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

Widzisz uśmiech i gdy nadchodzi okazja sam na sam to działasz i sprawdzasz czy się podobasz czy nie. A dla prawdziwych kotów i wymiataczy wystarczy nawet podejść do laski co wgl. nie okazuje zainteresowania, ale swoim charakterem i otwartym umysłem przyciągają dziewczyny.

PUA się dużo chwalą, jednak był kiedyś na forum temat gdzie ktoś wstawił zestawienie jakiegoś jednego z czołowych PUA, że w ciagu roku liczba dziewczyn wynosi coś o ile dobrze pamiętam kilkanaście na chyba 1000 podejść. 

 

3 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

Na żywo lepiej rozpracujesz osobę niż w necie bo widzisz mowę ciała, mimikę twarzy, słuchasz tonacji głosu, czy kobieta pozwala Ci zbliżyć się do ciebie czy nie.

A no właśnie, teoretyzujesz czy już złowiłeś kilka do znajomości? :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak pozostali, ale Nasz Marek mówił, że prawdziwe szczęście odnajdziemy w sobie. Kiedyś poza jedną kobietą świata nie widziałem, utożsamiałem ją z epicentrum mojego szczęścia. Skończyła się ona, skończyłem się ja, aż do pewnego momentu kiedy to odnalazłem szczęście w sobie. Byłem tym kim chciałem być i byłem ultra szczęśliwy mimo, że jej nie miałem. Tak, to jest możliwe :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti nie muszę podrywać dziewczyn by wiedzieć, że człowieka lepiej poznam na żywo niż przez pisanie w internetkach :)

Na internecie każdy jest mądry, a jak to mówią wszystko wychodzi w praniu.

 

I tak, miałem sytuację gdzie podszedłem do uśmiechniętej pozytywnej laski i gadało nam się zajebiscie. Niestety moja zbroja jeszcze była rdzawiąca i właśnie brakowało mi jaj. Zamiast ją wyciągnąć na randkę i dosypać seksualności to ja się bawiłem w 'zaprzyjaźnianie się' i pisanie całymi dniami lub ewentualnie spotkania gdzie zamiast działać to słuchałem jej i bawiłem się w bycie tamponem emocjonalnym :) . A jak wiemy przyjaźń damsko-męska to mit by wsadzić potencjalnych orbiterów do kolejki lub by mieć tampon do wylewania swoich żali gdy koleżanki są zajęte że swoimi chłopami :)

 

A panie na portalach mają tysiące wielbicieli i co? Chcesz się ktoś bawić w rosyjską ruletkę? Mając smv poniżej 7 lub kiepskie zdjęcia, chuja zdziałasz. Nie mówię, że będzie łatwo bo facet ma z góry przesrane w życiu w każdym aspekcie w przeciwieństwie do pachnących księżniczek. Jednakże poznając dziewczynę w realu już jesteś do przodu w przeciwieństwie do rycerzy na portalach. Bo taaak widzisz Panią na żywo, łapiesz kontakt wzrokowy i możesz już budować jakąś nić porozumienia(przez neta też można, ale to nic w porównaniu z rozmową na żywo), a przede wszystkim seksualność. Na internetach jest to 2x trudniejsze.

Ile razy tak miał ktokolwiek z was, że gadało się spoko na żywo, a gdy napisałeś to była stypa? Albo pisałeś, fajnie było, ale po chwili była nuda? Bo ona cię nie widzi, nie widzi twojej mimiki twarzy, twojego uśmiechu, nie możesz zainicjować dotyku. Jedyne co możesz to gierka słowna, a to wymaga duuuużo duużo więcej energii. Pisząc z Panią liczą się dużo bardziej słowa, a rozmawiając liczy się bardziej sposób twojego mówienia, słowa już troszkę mniej. Wiem bo sam wpadłem ostatnio w szał flirtu nie wiedząc co mam mówić, ale byłem opanowany pewny siebie i robiący sobie spontaniczne żarciki i wygłupy? A pani się to podobało i uczestniczyła w zabawie :)

A ile razy nie wiedziałem co pisać i rezultaty były dużo słabsze. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Ksanti napisał:

Czy ja wiem - laski mają to w dupie czy pokazujesz niby jakieś jaja czy nie. Zbyt bardzo sobie racjonalizujesz, że nie wiadomo co W zasadzie to kwestia wkręcenia sobie, że podchodzenie to zajebista rzecz i męska "as fuck". Większość lasek zdecydowanie nie chce być podrywana na ulicy. Kontynuują rozmowę bo nie wypada powiedzieć odrazu "spierdalaj", chociaż niektóre tak robią. Niestety jest to narzucanie się. 

To są rzeczy tak oczywiste, że wystarczy do tego IQ na poziomie 95 i podstawowe przemyślenia ale z kim Ty stary rozmawiasz. Przecież to 19-letni licealista który źle zrozumiał ideę przekazywaną przez Marka i forum i udaje alfę - tutaj nie ma co rozmawiać, wymagane byłoby wprowadzić jakieś ograniczenia wiekowe, żeby dzieci się nie produkowały, albo jakiś limit na wypowiedzi typu jedno zdanie - akurat, żeby przytaknąć a nie pisać pierdoły, bo to sprowadza rozmowę do poziomu merytorycznego szamba.

2 godziny temu, zuckerfrei napisał:

Jeszcze raz proszę o źródła badań, gdzie, co, jak i kiedy. 

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/ludzieistyle/1708560,1,naukowcy-dowodza-malzenstwo-wychodzi-na-zdrowie.read

 

Tutaj są obserwacje prowadzone przez zespół dr. Paula Cartera z Brytyjskiego Towarzystwa Kardiowaskularnego na prawie milionie Brytyjczyków.

Link do tych informacji można znaleźć na popularnym brytyjskim serwisie traktującym o zdrowiu:

 

https://health.spectator.co.uk/marriage-is-good-for-your-health-robust-study-suggests/

 

Kolejne badania:

https://facet.wp.pl/brac-slub-czy-nie-naukowcy-znaja-odpowiedz-6002207210128001a

 

Badania naukowców z kilku uczelni i instytutów Uniwersytetu Londyńskiego - szczegółowe dane na 10 tys. osobach.

 

http://www.dailymail.co.uk/news/article-3120749/How-married-good-health-especially-man-New-study-proves-marriage-positive-effect-brain-activity-breathing-function.html

 

Chyba nie muszę przedstawiać dailymail: 

 

"The study, by the Institute of Education at University College London, supports a series of analyses from around the world which have established that married people have better health and longer lives than those who do not tie the knot.

But it went into unprecedented detail to try to establish exactly why marriage makes a difference.

The report looked at more than 9,000 people who were born in March 1958 and took part for over 45 years in the British National Child Development Study. Between 2002 and 2004, their health, including brain activity and breathing function, was checked by nurses.

Researchers concluded that marriage was beneficial to health, and the healthiest women were those who married in their late 20s or early 30s and stayed married."

 

 

41 minut temu, Koszwil napisał:

Nie wiem jak pozostali, ale Nasz Marek mówił, że prawdziwe szczęście odnajdziemy w sobie. Kiedyś poza jedną kobietą świata nie widziałem, utożsamiałem ją z epicentrum mojego szczęścia. Skończyła się ona, skończyłem się ja, aż do pewnego momentu kiedy to odnalazłem szczęście w sobie. Byłem tym kim chciałem być i byłem ultra szczęśliwy mimo, że jej nie miałem. Tak, to jest możliwe :)

W nas samych nie znajdziemy pełnego szczęścia ale szczęście częściowe. Człowiek potrzebuje innych ludzi, interakcji z nimi, tak samo jak potrzebuje bliskości m.in fizycznej co jest dobre dla zdrowia i było wielokrotnie udowadniane. Ok, można mieć bliskość z przyjaciółmi czy mamą, no ale przytulasz się z facetami kolegami lub mamą w wieku 30+ lat? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ragnar1777 
Co kto lubi, i w czym się dobrze czuje. Ja wyspecjalizowałem się na przykład w podrywie internetowym, bo lubię wiedzieć wcześniej czy warto. Piszesz, dowiadujesz się sporo o kimś. Podejście na żywca do neiznajomej jest obarczone tym, że okaże się kompletną....Szkoda czasu. 

Ale też i wiadomo, że nie ma to jak widzieć i "dotknąć" towar na żywo, bo w necie może wyglądać inaczej. 

Co kto woli.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będę się sprzeczał ani zgadzał z niczym bo za cienki jestem żeby coś pisać, ale doświadczenia chłopaków, którzy z PUA trafili tutaj mówią, że podchodzenie wcale nie jest dla kobiet "męskie as fuck". Podobasz się to tak, nie podobasz to chuja to zmienia, że miałeś odwagę podejść. Ewentualnie poprawisz im humor jeśli jest ich kilka, mogą wtedy zerknąć na siebie i się pośmiać :) 

 

Myślę @Ragnar1777, że z Ciebie całkiem przystojny gość (7+) i dlatego masz takie swoje przemyslenia co do podchodzenia na ulicy. No i pewnie, jak Ci natura dała dobry wygląd to korzystaj ile wlezie :) 

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, arch napisał:

W nas samych nie znajdziemy pełnego szczęścia ale szczęście częściowe. Człowiek potrzebuje innych ludzi, interakcji z nimi, tak samo jak potrzebuje bliskości m.in fizycznej co jest dobre dla zdrowia i było wielokrotnie udowadniane. Ok, można mieć bliskość z przyjaciółmi czy mamą, no ale przytulasz się z facetami kolegami lub mamą w wieku 30+ lat? 

W takim razie moja subiektywna opinia o tym co napisałeś jest taka, że nigdy nie zaznałeś prawdziwego szczęścia w sobie, oczywiście bez urazy. Wiesz jak się czuje jak jestem szczęśliwy? Chodzę pozytywnie naćpany 7 dni w tygodniu 24h na dobę. Pewny siebie, interakcja z ludzmi, mogę nawet siedzieć w domu całymi dniami bez kontaktu z ludzmi i słuchać muzyki i topić się w tym błogostanie. Oczywiście zapracowałem na to, na to pod paroma "aspektami" dotyczącymi mojej osoby. Życzę Ci, żebyś czuł to samo. 

Co do pytania, z nikim się nie przytulam, tylko na pożegnanie z dziewczynami. Niepotrzebne mi to. Myślałem kiedyś tak samo jak Ty bracie i popadłem w największy koszmar mojego życia, utożsamiłem szczęście w innej osobie.

 

7 minut temu, arch napisał:

W nas samych nie znajdziemy pełnego szczęścia ale szczęście częściowe.

Ja uważam zupełnie odwrotnie, musisz te szczęście uwolnić, ale jak to zrobisz to wtedy wygrasz życie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnoszę wrażenie, że wszytkie te badania, ukazują grupę ludzi, którzy nie maja styczności z wiedzą prezentowaną na np tym polskim forum. Równie dobrze, nie małżeństwo, a kontakt z innymi ludźmi podziała tak samo, ba zwierzaki w domu podobno dają podobny efekt. Singielki z kotkami. (Btw maja koty, bo musza komuś służyć - każdemu byle nie facetowi, No chyba, że na pierwsza randkę przyleci helikopterem i "wspólnie" zadecydują udać sie na piknik pod Paryż - ser, wino i winogrona, piękny plener - ach rozmarzyłem się)

 

Wszytkie publikacje, są na matrixowych portalach...

 

Kazdemu użytkownikowi tego forum życzę wyższego stopnia świadomości, @arch sorry "zgody" miedzy nami nie będzie. Nie przekonasz mnie, za słabo. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Koszwil napisał:

Pewny siebie, interakcja z ludzmi, mogę nawet siedzieć w domu całymi dniami bez kontaktu z ludzmi i słuchać muzyki i topić się w tym błogostanie. Oczywiście zapracowałem na to, na to pod paroma "aspektami" dotyczącymi mojej osoby. Życzę Ci, żebyś czuł to samo. 

Mieszkam sam i siedzenie cały dzień bez kontaktu z ludźmi to dla mnie norma - lubię to. Nie zmienia to faktu, że czasem mam idealistyczną potrzebę kobiety której coś 'wytłumaczę', przytulę się i poczuję pewną bliskość. Wątpię żebym miał niską samoocenę. Jeśli Ty nie masz takiej potrzeby od dłuższego czasu to rzeczywiście - takiego stanu nie osiągnąłem, zresztą i tak bym Ci nie uwierzył, że nie masz :)

 

33 minuty temu, zuckerfrei napisał:

Singielki z kotkami. (Btw maja koty, bo musza komuś służyć - każdemu byle nie facetowi

Ciekawa obserwacja, nie wpadłem na to. Faktycznie, jakby się przyjrzeć, to kot dla kobiety jest czymś w rodzaju upragnionego alfy. Pewny siebie, dumny, niepotrzebujący bliskości, chodzący własnymi ścieżkami, traktującymi je jak Pan i Władca. Kurwa, chyba mnie olśniło - już wiem czemu tak wiele kobiet uwielbia koty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ragnar1777

No wiadomo, że nie da się inaczej poznać człowieka niż na żywo. Chodzi mi o sam fakt wstępnej fazy zapoznawczej. Według mojej wiedzy i przemyśleń ulica to bardzo słabe miejsce na takie rzeczy. Zdarza się kogoś poznać w ten sposób. Jednak moim zdaniem koszt ponosi się o wiele wyższy niż się zyskuje. To nie tak, że "brakowało Ci jaj" z tą laską. Po prostu gdyby chciała to by coś z tego było. [Ja sam zostałem wyrwany przez moją pierwszą ex]. Prawdopodobnie nawet z wiedzą PUA i alfowaniem nic byś z nią nie zdziałał. Kobieta nie jest tępym botem, lecz sama podejmuje decyzje. Z tego co wiem, prawie żaden PUA nie potrafi stworzyć stałego związku, więc trochę słaba ta wiedza. Racjonalizują sobie to potem, że stała partnerka nie jest im potrzebna i żyją ruchaniem co popadnie. Seksić się można nawet bez związku a do tego techniki podrywu nie są potrzebne. Wystarczy spotkać kobietę, która chce seksu już teraz, natychmiast to wymusi seks nawet bez "tańca godowego samca". PUA w trakcie podrywu trafiają non stop na mur, jednak w pewnym momencie trafia się taka kobieta co jest "needy" (powyższy typ) :D i idzie w statystyki. Na pewnym portalu randkowo społecznościowym na B... jest dużo tego typu pań. Dlatego nie trzeba chodzić do prostytutek realnych, wystarczą te mentalne. Ale oczywiście kto lubi szukać mentalnych prostytutek na ulicy i lubi ten sport to nie bronie. 

 

 

Co do szczęścia samego z siebie nie wierzę w to. Nigdy w życiu nie spotkałem takiego człowieka. Słyszeć to słyszałem oczywiście!!! => w takim kontekście, że ktoś słyszał o tym, że jest napisane w prastarej księdze z Tybetu, że ktoś kiedyś powiedział, że ktoś inny zobaczył jak pewnemu mnichowi pod koniec jego życia się to udało. Ludzki organizm wytwarza różne narkotyki i hormony aby to szczęście było. Dlatego coś zawsze musi być tym "wyzwalaczem". Dzieci naturalnie wytwarzają narkotyki potem ta funkcja zanika. Jednak miałem kilka razy w życiu taki stan, że przez kilka minut nie mogłem przestać się śmiać a nic się nie działo. Dosłownie wszystko mnie śmieszyło. To dopiero haj, ale tak ogólnie to szczęście samo z siebie jest sci-fi :P 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, arch napisał:

Mieszkam sam i siedzenie cały dzień bez kontaktu z ludźmi to dla mnie norma - lubię to. Nie zmienia to faktu, że czasem mam idealistyczną potrzebę kobiety której coś 'wytłumaczę', przytulę się i poczuję pewną bliskość. Wątpię żebym miał niską samoocenę. Jeśli Ty nie masz takiej potrzeby od dłuższego czasu to rzeczywiście - takiego stanu nie osiągnąłem, zresztą i tak bym Ci nie uwierzył, że nie masz :)

Jest ponad 7 miliardów ludzi i każdy z nich ma swój sposób na życie,  pogląd na świat czy swoje wyobrażenie postępowania. Wiadomo, nie mówię, że siedzę 24h w domu bo mam taką ochotę ale jasne jest, że fajnie jest wychodzić na zewnątrz, do ludzi. Fakt faktem patrząc na Twoją sytuację miałbym pewnie podobną potrzebę, ale lekiem na ten stan nie byłaby tylko kobieta. Człowiek ma nieograniczone potrzeby, więc jakby już była ta kobieta, znowu by Ci czegoś brakowało, na sto procent.

 

42 minuty temu, Ksanti napisał:

Co do szczęścia samego z siebie nie wierzę w to. Nigdy w życiu nie spotkałem takiego człowieka.

Chyba musimy iść na piwo ;)

 

43 minuty temu, Ksanti napisał:

Ludzki organizm wytwarza różne narkotyki i hormony aby to szczęście było. Dlatego coś zawsze musi być tym "wyzwalaczem".

Fakt, jest wyzwalacz, ten ze środka. Ale czy przez ten fakt, szczęście nie może być tym prawdziwym szczęściem? To właśnie leci ze środka, jeżeli nie, to czym jest prawdziwe szczęście? Powoli zaczyna sie robić gruby temat. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Koszwil napisał:

Chyba musimy iść na piwo ;)

Unikam alkoholu :P

 

51 minut temu, Koszwil napisał:

Fakt, jest wyzwalacz, ten ze środka. Ale czy przez ten fakt, szczęście nie może być tym prawdziwym szczęściem? To właśnie leci ze środka, jeżeli nie, to czym jest prawdziwe szczęście? Powoli zaczyna sie robić gruby temat. :lol:

No nie wiem, ja mam zawsze potrzebę aby się przytulić do SWOJEJ laski. Oczywiście od jakiegoś czasu jestem sam i bywam rozczarowany spotykanymi dziewczynami jeśli już jakaś się trafi. Dodatkowo wnerwia fakt, że w ciagu dnia zdarzy się, że zobaczę jakaś co mi się spodoba w komunikacji miejskiej. Przez to czasem tęsknię za ostatnią ex. Zwłaszcza jak wstawia zdjęcia jak się robi na bóstwo. Wiem, że bez photoshopu było by 7/10 ale jednak logika tu przegrywa xD Około trzy dni temu pisałem, że mam zjebany humor i uważam, że wszystko jest do dupy. Od przedwczoraj mi się znacznie poprawiło. Jednak aby powiedzieć, że jestem szczęśliwy to byłoby zbyt duże nadużycie. Nie wiem może jesteś chodzącą fabryką narkotyków albo to kwestia zdrowia. 

 

Prawdziwe szczęście to może być ulga i koniec cierpienia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Ksanti napisał:

Około trzy dni temu pisałem, że mam zjebany humor i uważam, że wszystko jest do dupy. Od przedwczoraj mi się znacznie poprawiło. Jednak aby powiedzieć, że jestem szczęśliwy to byłoby zbyt duże nadużycie. Nie wiem może jesteś chodzącą fabryką narkotyków albo to kwestia zdrowia. 

 

Prawdziwe szczęście to może być ulga i koniec cierpienia. 

Nie masz czasem problemów z jelitami? To z nich się bierze wiele depresji, czy ogólnie problemów psychicznych.

Poza tym po co w ogóle przeglądasz profil byłej? Ja dałem bloka na wszystkie możliwe podmioty i nie oglądałem jej fejsa już ze 3 miesiące. Czasem jest oczywista potrzeba spojrzenia z ciekawości ale nie robię tego, mówię sobie, że może za kilka lat sobie otworzę jak będzie mnie to jeszcze interesowało. Źle robisz, że przeglądasz jej fejsa, pozwalasz jakiejś cząstce Ciebie ze związku z nią żyć dalej - tę cząstkę trzeba ZABIĆ a nie dokarmiać, to robak psujący Ci życie.

 

1 godzinę temu, Koszwil napisał:

Fakt, jest wyzwalacz, ten ze środka. Ale czy przez ten fakt, szczęście nie może być tym prawdziwym szczęściem? To właśnie leci ze środka, jeżeli nie, to czym jest prawdziwe szczęście? Powoli zaczyna sie robić gruby temat. :lol:

Żaden człowiek nie jest w stanie czuć stanu szczęścia przez dłuższy czas bez przerw, bo nie pozwala na to biologia i chemia mózgu. Stany zawsze muszą rysować się w kierunku sinusoidy.

Choćbyś nie wiem jakie historie o superduper wolności nie napisał to żadna z nich mnie nie przekona, bo przekonuje mnie nauka a nie pseudofilozofie.

 

To, że z kobietą by mi czegoś brakowało jest prawdą - do tego stopnia lubię przestrzeń, że brakowało mi nawet całego łóżka tylko dla siebie i czasem wyganiałem byłą na inne łóżko :D

Czasem denerwowało mnie też wkraczanie z nią w 'życie rodzinne', czułem, że to zabije moje możliwości rozwoju i wielkich osiągnięć które jeszcze dla siebie widzę.

Poza tym lubię całkowitą izolację i samotność, nawet myślałem o chatce w lesie i pełnej samotności jak Unabomber.

 

Ja powiem tak, związek byłby dla mnie fajny ale w czasach kiedy nie było internetów. Wtedy kobiety po prostu były ustawione jak trzeba. Dziś kiedy jest tak duże ryzyko fejsbukowych czy innych internetowych podrywaczy tak wiele możliwości 'kolegów' z którymi ona niewinnie popisze i tak cienka granica między zabranianiem pisania z 'kolegami' kobiecie (nawet tymi, których znała jeszcze przed poznaniem mnie) a wyjściem na 'zazdrośnika' to coraz bardziej nie widzę siebie w związku.

 

Tu nie chodzi o żadną samoocenę, samoocenę mam wysoką, ale zdaję sobie sprawę, że kobieta jest zmienną, dziś podobam jej się tylko ja, jutro któryś kolega stanie się dla niej czymś 'interesującym' i to nie dlatego, że ja nagle straciłem ramę. Po prostu kobieta jest nieprzewidywalna jako jednostka bardzo emocjonalna. Kiedyś prawdopodobieństwo takiego 'kolegi' było dużo dużo mniejsze, dziś w czasach social mediów, instagramów, fejsbuków, itd. wchodzić w związek to dla mnie jak ciągłe rozbrajanie ładunków wybuchowych. No i ta cholerna hipergamia.

Ostatnio coraz bardziej zdaję sobie sprawę, że nawet gdy miałem 'ciekawe' tematy z niektórymi kobietami o filmach, muzyce, z czego czasem wychodził fajny związek, to tak naprawdę moja siła objawiająca się w pewności siebie tego co mówię, tego co znam, mojej wiedzy, itd. - to było dla nich przekonujące. A wszystkie te gusta tak naprawdę miały one w dupie.

Ciężko się dziś bawić w związki, oj ciężko. Paskudne czasy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, arch napisał:

Nie masz czasem problemów z jelitami? To z nich się bierze wiele depresji, czy ogólnie problemów psychicznych.

Prawie na pewno mam. Zjem coś co ma trochę cukru albo taką pizze i jest problem z funkcjonowaniem organizmu. Przykładowo bez tabsów nie jestem w stanie normalnie spać. Po pizzy katar i bardziej wysychanie oczu... Opisywałem kiedyś większość objawów w innym temacie. Nie wiem czy rzeczywiście wszystko przez te jelita i candide ale dietę z typowo "polskiej" na restrykcyjną prawie niemożliwe jest zmienić u mnie w domu. Zobaczę ciasto to zjem ciasto. Będę głodny to wezmę to co jest. Musiałbym się chyba wyprowadzić gdzieś do Indii i żyć w pustelni aby się uwolnić od diety domowej. Nikt pode mnie jej nie zmieni. Ciężki temat. 

 

24 minuty temu, arch napisał:

Poza tym po co w ogóle przeglądasz profil byłej? 

Mam takie coś, że kolekcjonuje zdjęcia moich byłych żeby wiedzieć w przyszłości jak wyglądały. To dla porównania bo wierzę, że to jakiej się szuka laski jest trochę powiązane z byłymi. Poza tym nie chce brzydszej. 

 

A tęsknota z tego co zbadałem pojawia się wtedy jak mam uczucie, że ciężko będzie mi znaleźć lepszą oraz będzie tylko coraz gorzej. Tj. jestem rozczarowany laskami jakie spotykam lub po prostu czuje się samotny. 

 

W związku chodzi mi o znalezienie swojego miejsca na świecie. Poza tym mam silną potrzebę uczuć. Jednak im laska bardziej przechodzona tym bardziej nie będę chciał się z nią związać. O ile zdrowie pozwoli i wszelkie inne sposoby znalezienia wymarzonej laski zawiodą, kiedy się dorobię będę szukał w Azji. Nie wyobrażam sobie żyć samotnie i bez uczuć. Dlatego piszę o związku w kontekście wolności dla mnie. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.