Skocz do zawartości

Mężatek nie tykam. Do moralizatorów słow kilka. Part 2.


Rekomendowane odpowiedzi

27 minut temu, Bonzo napisał:

... ze strony moralizatorów nie padł ani jeden sensowny, logiczny argument.

 

O - gdyby ktory napisał tak:

Nie wolno ruchać mężatek bo to nie jest zgodne z doktryną kościoła katolickiego.

Wszystko wolno - kwestia czy się chce. Jak mówili starożytni Włosi - chcącemu nie dzieje się krzywda. Twoja decyzja, twoje konsekwencje - prawne, moralne, obyczajowe, społeczne - do wyboru.

Nie ma tu paragrafu na to, że nie można. No chociaż w prawie kanonicznym jest taki paragraf. Ale czy poszukiwanie paragrafu jest potrzebna? Czy jego brak usprawiedliwia działanie? Dla jednych tak, dla drugich nie.

 

No ale spróbujmy znaleźć argument ... nie wolno ruchać mężatki (żony lokalnego mafiosa) bo nas zakopie potem w lesie ? - nie wiem czy logiczny argument.

 

Osobiście gdybym przypuszczał/wiedział/domniemywał, że po akcie i jego wykryciu dojdzie do rozwodu kobiety z mężem - rozbiciu rodziny z dzieciakami, powstrzymałbym się od aktu miłości. Świadkiem w sądzie w takiej sprawie też nie chciałbym być.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Normalny napisał:

No ale spróbujmy znaleźć argument ... nie wolno ruchać mężatki (żony lokalnego mafiosa) bo nas zakopie potem w lesie ? - nie wiem czy logiczny argument.

To na pewno jest argument. Przy założeniu, że to rzeczywiście żona lokalnego mafiosa.

A te się raczej nie puszczają jakos przesadnie - nie opłaca się im.

 

Poza tym mafiozów jest mało. I ci najczęsciej mają za żony młode, piękne modelki, które akurat mi się nie podobają. Więc - nikła szansa, że mój target.

2 minuty temu, Normalny napisał:

Osobiście gdybym przypuszczał/wiedział/domniemywał, że po akcie i jego wykryciu dojdzie do rozwodu kobiety z mężem - rozbiciu rodziny z dzieciakami, powstrzymałbym się od aktu miłości. Świadkiem w sądzie w takiej sprawie też nie chciałbym być.

Tu niewątpliwym i sensownym argumentem jest niechęć do ciągania po sądach. Bo jesli na Ciebie padnie (że to z akurat Tobą wykryta będzie zdrada kobiety) - to rzeczywiście możesz po sądach być ciągany.

Ale ABSOLUTNIE nie za Twoją, najdrobniejszą nawet przyczyną - dojdzie do rozpadu tej rodziny. Dlatego, ze skoro męzatka postanowiła skoczyć w bok - to jesli Ty odmówisz (podając za przyczynę na przykład powyższe) - natychmiast znajdzie się inny ruchacz, ktory próżnię ruchalną wypełni i to dosłownie.

Przypominam, że natura nie znosi próżni.

 

Gdy kiedykolwiek prowadziłem przecudne romanse z męzatkami (każdy jeden z przyjemnością do dziś wspominam) - dokładnie tak kalkulowałem.

Że gdyby nawet to romansowanie wyszło na jaw (dotarło do męża) - to szansa na to, że akurat na mnie trafi i będę gdzieś po jakichś sądach zeznawać jako świadek - jest minimalna. Bo jestem w bardzo wysokim stopniu przekonany, ze za każdym razem byłem jednym z kilku bolcowników.

I tym sposobem szansa, że na mnie wypadnie - była mniejsza bo rozdzielała się także na pozostałych.

 

A z racji, że przy romansach z męzatkami zawsze zwracałem bardzo istotna uwagę na kwestie bezpieczeństwa (security policy) - porównując swoje działania z działaniami innych ruchaczy - gdy godzili się na jazdę po cienkiej, czerwonej linie - uznałem, ze prawdopodobieństwo wykrycia moich poczynań jest zaniedbywalnie małe.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Normalny napisał:

Osobiście gdybym przypuszczał/wiedział/domniemywał, że po akcie i jego wykryciu dojdzie do rozwodu kobiety z mężem - rozbiciu rodziny z dzieciakami, powstrzymałbym się od aktu miłości. Świadkiem w sądzie w takiej sprawie też nie chciałbym być.

Rozumiem, że nie skorzystałbyś i nie chciałbyś się babrać w tym szambie.
Jednakże nie zmieni to tego, że do rozwodu i rozbicia rodziny tak czy siak dojdzie.
I tutaj cytat: "Nie wślizgniesz się ty to wślizgnie się kto inny" jest jak najbardziej adekwatny.
Ty odpuścisz, ale pańcia nie odpuści szukać dalej bolca.
Rodzina się nie rozbije jeśli pańcia nie będzie szukać nikogo na boku.
As simple as that.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Ragnar1777 napisał:

Rodzina się nie rozbije jeśli pańcia nie będzie szukać nikogo na boku.

Problem jest taki, ze myszka znajdzie zawsze dobre argumenty dla uprawiania jogi z innym facetem. Co gorsza inni faceci będą widzieć winę z mężu - bo nie upilnował, nie dbał, nie pozostawił jej wyboru i to maż spowodował, ze rodzina upada (właśnie, dla kobiety rodzina to ona, jej wagina oraz mama). Sami sobie Bracie komplikujemy życie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Ksanti napisał:

Mieszanie do tego kościoła jakoby miał na to monopol jest śmieszne.

Małżeństwo w Polsce od przełomu XII i XIII wieku aż do rozbiorów podlegało tylko i wyłącznie prawu kanonicznemu. Wcześniej faktycznie była to umowa pomiędzy rodzicami małżonków. Dopiero epoka rozbiorów wprowadzała urozmaicenie w postaci ślubów cywilnych jak Bismarck na terenie swojego zaboru czy Kodeks Napoleona, który na wzór Francji wprowadzał ślub i rozwód na życzenie samych zainteresowanych. Po II WŚ wprowadzono duopol, który trwa w zasadzie do dziś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Perun82 niedałbym jej tej satysfakcji aby to nawet powiedziała, w moją stronę. Pewno SMS :p by dotarł. 

 

@chudybyk tak u mnie na osiedlu było, a typ co pukał żonę, chodził wystraszony po ulicy, w końcu mąż, przyszedł z wódką. I podziękował. Fakt z mojej dzielni. 

 

Typiara z 3 miesiące chodziła struta. :p

 

@Mosze Red tak, celna uwaga, jeżeli już to ja byłem tym złym (gdzieś tam z widzenia sie znałem z typem owej panny). Mogę mieć tylko nadzieje, że przezwyciężyłbym to i jakoś byśmy gadali z kolegą. Tam gdzie zaczynają się pieniądze... tam kończą sie żarty! Wg mnie.  

 

...:::Ktoś tu kiedyś o mnie napisał, że kawaler to u mnie stan umysłu. I ja sie z tym zgadzam, nawet jak będę w związku jeszcze to w umyśle kawaler. To co obecnie widzę  po znajomych - wszystkich! Przekonuje mnie tylko, o takim sposobie postępowania w życiu. :::... 

 

 

Tu pojawia się kolejny problem, na który chciałbym zwrócić uwagę. A co jeżeli po tej zdradzie tworzy sie związek? Wtedy, typa (byłego kolegę) też odpalam, no bo jak inaczej?

 

Trudno. 

 

Kolejna myśl to kiedy ta nowa gałąź, chodzi dumna jak paw i chwili się, że taki ma fajny nowy związek i jest nim nabuzowany, słabe to i matrix level - plus nieskończoność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem niektórych czemu tak twardo stoją przy swoim przy tylu wypunktowanych argumentach co do zachowania naszych kochanych samic. Sam uważam że mam niewyginalny kręgosłup z adamantium i nie mam ochoty wchodzić w relację z zajętymi kobietami, czemu pisałem gdzieś tam w którymś wątku milion stron wcześniej ;) Ale ten wątek uświadamia bardzo dużo i sam wiele się nauczyłem i też chciałbym postawić pytanie:

 

Co w przypadku kiedy żona podchodzi do 4 jurnych czarnoskórych buhaji z plemienia X (tylko taki przykład, no offence), którzy mają swoją moralność jaką mają i mówi im:

 

- proszę wyruchajcie mnie jak najprędzej. Tak, mam męża, ale on już dla mnie nie istnieje i w ogóle jest strasznym misiem. Tylko teraz tak, 1 Pan niech zapina w cipkę, drugi w dupkę, trzeciemu będę robić loda a czwarty niech tylko sobie zwali bo lubię patrzeć jak się ktoś masturbuje.

 

Argumenty Pani oczywiście ich nie obchodzą i tak, więc przystępują radośnie do uciech cielesnych.

 

Teraz chciałbym wiedzieć jak poszczególni Panowie są winni zdradzie. Czy któraś dziurka jest lepiej premiowana? A najbardziej zastanawia mnie ten czwarty Pan, czy on przyłożył się do zdrady/winy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, tytuschrypus napisał:

sytuacja w której 100% winy kobiety oznacza zero winy krzywdy wyrządzonej mężowi przez gacha nie jest zazwyczaj prawdą.

Mój błąd - niepotrzebnie użyłem słowa "wina". Miałem na myśli krzywdę. Tak więc z Twoją odpowiedzią na mój błąd się zgadzam - " 100% winy jest po stronie, która jako jedyna decyduje, czy do zdrady dojdzie czy nie". Nie oznacza to natomiast że nie występuje krzywda. Czym to się różni? Wina zakłada zamiar i umyślność; krzywda może być bez winy, lub popełniona bezwiednie albo nawet wyrządzona wbrew woli - stąd to słowo jest dla mnie obojętne emocjonalnie.

Stąd przykład z kredytem rozwiązuje się bez konfliktu pojęć - sprzedawca może wiedzieć że wyrządza krzywdę, albo może święcie wierzyć że pomaga kredytobiorcy uzyskać lepsze warunki - to nie ma nic do tego, że ostatecznie ten protestujący na ulicy czuje się pokrzywdzony. Stąd sprzedawca spowodował krzywdę, ale nie można mówić że jest winny tej krzywdy - bo to kredytobiorca poczuł się poszkodowany, a nie sprzedawca zamierzał krzywdzić.

 

59 minut temu, tytuschrypus napisał:

Ja wiem, że tak jest jak piszesz i mało tego - takich innych mężów/partnerów/rogaczy jest dużo. I w tym właśnie widzę problem

A ja dopiero zrozumiałem sens niektórych Twoich wypowiedzi - przepraszam że tyle to zajęło. Manipulacja Pań oczywiście działa na tych którzy wciąż żyją w matriksie. Stąd poniekąd istnieje to forum, MGTOW, czy inne krople drążące skały istniejącego porządku. Odpowiedzią jest - edukować, pokazywać, uczyć, uświadamiać schematy - tylko proszę pamiętajmy wszyscy, że patrząc  otchłań, otchłań spogląda w ciebie. Trochę z tekstów w tym wątku zaczyna przypominać kaznodziejstwo z przesłaniem - szczególnie jeśli każdego kto ośmieli się choć trochę nie zgadzać od razu spotyka etykietka "białego". Edukując innych, nie pozwól zatracić siebie.

 

 

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Idąc Twoim tokiem myślenia, powinieneś mu odpisać: "Spokojnie, masz prawo czuć się źle działaniami tych kobiet. Każdy ma prawo czuć się pokrzywdzony według takiego kodeksu, jaki wyznaje"

Ale on jednak w praktyce dostaje odpowiedź (słuszną): "Bracie, źle na to patrzysz, niepotrzebnie uzależniasz szczęście od kobiet". 

Jestem nieżyciowy, i to z wyboru - i jest też możliwe że nie swojego a kulturalno-socjalnego :)  Nie widzę natomiast sprzeczności w powyższych zdaniach - są rozdzielone czasowo. Pierwsze to przeszłość, drugie to przyszłość. Ich syntezą byłoby "masz prawo czuć się pokrzywdzony działaniami tych kobiet, ale kodeks według którego działasz ma błąd - uzależniasz swe szczęście od kobiet. Więc od dziś zmień kodeks, a ponadto mógłbyś też ....".

 

 

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Czy czytałeś moją historię w tamtym temacie? Przywołam ją jeszcze raz

Przyznaję że nie pamiętam. Odnosząc się do wersji z wpisu - ona zdradziła, a ty straciłeś kolegę bezpośrednio przez jej kłamstwo/pomówienie, będące wynikiem próby ukrycia jej zdrady. Matriks totalny.

 

Godzinę temu, tytuschrypus napisał:

Może zatem miałeś na myśli powstrzymywanie innych?

W pełniejszej wersji, miałem na myśli "czy powstrzymywać SIEBIE" - możesz sam dokonać wyboru czy się w to pakujesz. Natomiast trochę się dodało na temat "czy powstrzymywać INNYCH" - tutaj, słowa są kluczowe. Jeśli powstrzymywać, to w domyśle przymusem (prawnym, moralnym, psychicznym, wyzwiskami, groźbami) - nie zgadzam się bo to ingerencja siłowa w wolność innej osoby. "Będę bronił twego prawa do własnego zdania, nawet jeżeli się z nim nie zgadzam". Natomiast zmniejszanie ogólnej spierdoliny poprzez edukację, pokazywanie schematów, pokazywanie innych niż biało-rycerskie kodeksów postępowania - jak najbardziej jest dozwolone, a nawet mile widziane.

 

1 godzinę temu, tytuschrypus napisał:

w związku z tym nie - bo gdyby nie żona, to krzywdy by nie było.

W tym punkcie jednak jeszcze pozostaję przy swoim stanowisku. Oczywiście że mąż-rogacz może być naiwny, łatwowierny, może w swojej ocenie wyrządzonej krzywdy się mylić, może być nawet "królem białych" - ale to że on się myli, nie oznacza że żadnej krzywdy nie ma. Różnica zdań powstaje prawdopodobnie bo ja nie zakładam "sprawstwa" gacha jako jedynej przyczyny stworzonego poczucia krzywdy. Przykład który podajesz jest ewidentnie matriksowym schematem ale ostatnie zdanie "jak się zgodziliśmy powyżej, udział gacha w tym, by uznać żonę za zdrajczynię nie jest konieczny wcale - więc logicznym wnioskiem z tego jest, że interesuje mnie tylko żona i tylko ona mnie krzywdzi." zawiera coś co mi wydaje się błędem logicznym. Pytanie było o gacha - a więc zakładało udział tegoż gacha w akcie uznanym za zdradę. Stąd uogólnienie z przypadku gdy jest zdrada bez gacha, nie wydaje mi się słusznym dowodem w przypadku gdy gach jednak jest.

Przypadek zdrady żony bez udziału gacha - jak najbardziej wina żony, krzywda wyrządzona mężowi/rodzinie też jest winą żony. Gacha nie ma więc nawet ciężko wiedzieć kogo mąż mógłby obwiniać.

Przypadek zdrady żony z udziałem gacha - jak najbardziej wina żony, krzywda wyrządzona mężowi/rodzinie też jest winą żony. Ale jest też trzecia strona - gach. A jeśli jest trzecia osoba, to mąż ma prawo uznać krzywdę wyrządzoną przez niego, tak samo jak ma prawo uznać że powinien podziękować gachowi za ujawnienie zdrady. To tylko od decyzji męża zależy co zrobi, i on poniesie za to odpowiedzialność.

 

Zgoda, że większość mężów "za krzywdę" prawdopodobnie obiłaby gachowi mordę, przy okazji tłumacząc że "jego myszka byłaby wierna ale..." ale to ich matriks, ich problem. Edukować. Krzywda bez winy. Paradoks ale z przykładem: jest mąż, żona i gach Rysiu. Mąż za granicą pół roku, dzieci nie mają, po powrocie żona w czwartym miesiącu płacze "to twój kumpel Rysiu, ja nie chciałam ale mnie uwiódł". Że zdrada i włożenie było widać gołym okiem :), kłamstwo żony mocno prawdopodobne (bo nic nie mówi że spił do nieprzytomności, związał, wykorzystał a jak się obudziła to natychmiast zadzwoniła na policję z informacją o gwałcie - a propos stąd sporo fałszywych zgłoszeń gwałtów ale to inny temat). Mąż nie wybacza żonie, pełne MGTOW, rozwód, ostracyzm rodziny, nawet idzie do kumpla Rysia i pyta:

M: - Zrobiłeś?

R: - Ano zrobiłem... bo "pierdu pierdu"...

M: - Słuchaj, nie ma sprawy, to ona zdecydowała że ci da.

R: - więc mnie nie winisz?

M: - no nie, to nie była twoja wina. Chcesz to jest wolna, możesz ją poprosić o rękę i zaprosić mnie na wesele, napijemy się.

R: - dzięki stary!

M: - ale jedna sprawa... przy rozwodzie oddałem część majątku, i tak jakby ty się do tego przyczyniłeś.

Wina Rysia - nie. Krzywda męża - tak (oczywiście w świetle prawa żądanie rekompensaty jest bzdurne, tak jak myślenie męża które doprowadziło do wskazania Rysia jako sprawcy krzywdy). Ale to że krzywda urojona męża jest bzdurna, nie zmienia tego że poczuł się skrzywdzony. Jeśli mąż próbowałby tą bzdurną urojoną krzywdę wyegzekwować, na przykład mordobiciem, albo popełniłby wymuszenie rozbójnicze w przypadku powodzenia, albo wylądowałby w szpitalu jakby Rysiu wygrał. Ale to są już konsekwencje działań męża, gdzie z kolei mąż za krzywdę odczutą przez Rysia musiałby odpokutować ciupą, kasą albo/lub zębami.

 

Stąd moje twierdzenie - czy została wyrządzona krzywda przez gacha to wyłącznie odczucie męża. To czy krzywda jest odczuwana zasadnie czy jest urojoną matriksową bzdurą to już inny wątek - ale jest. Możemy edukować że krzywdy wszystkie wyrządziła żona - ale nie mogę mówić że krzywdy nie było. Mogę wskazać że źródło krzywdy jest inne niż pomyślał mąż - ale nie zaprzeczę że dzięki matriksowi mąż poczuje się skrzywdzony, i będzie szukał winy także w gachu, błędnie. Oczywiście jest to także swego rodzaju absurd, bo definicję czy wyrządziliśmy krzywdę musimy oprzeć na tym co czuje inna osoba, tak ja matriks każe nam opierać swe szczęście na innej osobie. Ale dopóki tak definiujemy krzywdę, to niestety może ona zostać "przypięta" do gacha... błędnie bo całkowicie nieobiektywnie.

 

Wydaje mi się, że Ty @tytuschrypus inaczej definiujesz krzywdę - według kryterium faktów dokonanych i fizycznie weryfikowalnych - wtedy rzeczywiście krzywdząca by była wyłącznie żona. Ja definiując krzywdę wyłącznie według odczuć męża muszę przyznać mu prawo do poczucia bycia skrzywdzonym przez gacha - nawet jeśli uważam jego poczucie krzywdy za bzdurę i matriks.

 

Powiem szczerze i bez złośliwości - spodziewałem się na tym forum, że każdy tak jak ja uzna teksty typu "On mnie namówił" za durne babskie zrzucanie odpowiedzialności.

Bo to jest durne babskie zrzucanie odpowiedzialności.

Ale kiedy ktoś rozpatruje na % winę gacha,

Winę - nie. Możliwość wyrządzenia przez gacha krzywdy - tak. Czy krzywda jest prawdziwa - zależy od jej definicji.

mówi że będzie gachów tępił,

Ma prawo mówić co zechce, świadom że prawnie odpowie za groźby karalne lub gorzej, jeśli czyn wprowadzi w życie.

czuje się przez gacha pokrzywdzony,

Powyżej - to zależy od definicji krzywdy. Twoja jak myślę nie pozwala nałożyć krzywdy na gacha, moja pozwala bo zależy wyłącznie od odczuć męża - a on jako "biały"może się mylić. Takiego męża trzeba edukować, nie ganić.

to jak dla mnie kieruje się dokładnie tym samym, co mówiące to baby - czyli, że gdyby nie gach, to byłoby w porządku.

Większość w realnym świecie pewnie tak. Nie każdy. Nie tutaj. Czy nie po to tu jesteśmy, by to zmieniać? I czy nie po to edukujemy, nie licząc na poklask czy popularność ;)?

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bonzo napisał:

Ale ABSOLUTNIE nie za Twoją, najdrobniejszą nawet przyczyną - dojdzie do rozpadu tej rodziny.

 

2 godziny temu, Ragnar1777 napisał:

Jednakże nie zmieni to tego, że do rozwodu i rozbicia rodziny tak czy siak dojdzie.

Chcącemu nie dzieje się krzywda - jeśli pańcia chce zdradzać niech zdradza. Osobiście wolałbym aby nie ze mną.

Ex poszła do pana inżyniera. OK, jej wola/wina.

 

Nie chciałbym natomiast aby dzieci powyższej niezidentyfikowanej pańci zachowywały się tak jak zachowywało się moje dziecko, gdy odwoziłem je do domu jej matki a mojej ex żony - płacz czasem wrzask, trzymanie za nogę "tato nie wychodź" i takie tam ... No po prostu źle bym się czuł z tym.

 

Czy w tym temacie chodzi o to aby pokazać, że u Kotońskiego na forum propagują/pochwalają seks z mężatkami?

Edytowane przez Normalny
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Normalny napisał:

Czy w tym temacie chodzi o to aby pokazać, że u Kotońskiego na forum propagują/pochwalają seks z mężatkami?

To chyba pytanie do tych, którzy ciągle podnoszą ten argument wbrew temu, co piszą Ci, którzy się z nimi nie zgadzają. 

 

Wyjaśnię Ci prosto tok myślenia tych osób na przykładzie:

 

Ja jestem jak kibic, który krzyczy "sę-dzia chuj!" bo sprzedaje mecz. Moraliści mi gadają nad uchem: "Ale jego namawiali, ci co go kupili to niemoralni są". Ja odpowiadam: "Gówno mnie to obchodzi, on miał nie sprzedać meczu, bo jest sędzią. Nie ma co o tym gadać, bo mecz  jest sprzedany dlatego, że on sprzedał i nikt inny"

 

Co na to moraliści? "Namawiasz do kupowania meczów, musisz sobie zracjonalizować oszuście, że kupujesz". 

 

Tak wygląda ten wątek dzięki niektórym osobom, których umysł albo nie ogarnia tej prostej rzeczy, albo nie chce tego zrozumieć. 

 

Oni, być może, mają takie intencje jak piszesz. 

Edytowane przez tytuschrypus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, tytuschrypus napisał:

Ja jestem jak kibic, który krzyczy "sę-dzia chuj!" bo sprzedaje mecz. Moraliści mi gadają nad uchem: "ale jego namawiali, Ci co go kupili to niemoralni są".

W świetle prawa karnego obaj uczestniczą w procederze korupcyjnym (i już nie wnikajmy w tzw. czynny żal i inne okoliczności łagodzące ?).

 

No ale my tu nie o tym. Nie chce mi się już czytać tego. Może moderator da - temat wyczerpany, zamykam wątek. A wtedy poczekamy na ... part 3 ?.

Edytowane przez Normalny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, AR2DI2 napisał:

Tak więc moralizatorom zostaje tylko jeden prawdziwy, kierujący nimi pseudoargumet - nie tykać bo to moja baba! 

Tyle że kwestię " własności człowieka" też już tutaj wyłuszczono wiele razy.

 

Czyli zostaje prastary argument hipokrytów pt " bo tak mi się podoba".

Prastary argument można również odwrócić, rucham zamężne "bo tak mi się podoba";)

Bo nie chcą związku, nie robią problemów i są chętne?

 

 

Chciałbym jeszcze wrócić do obijania mordy kochankowi. Widzę, że wszyscy chętni obijać zakładają, że są silniejsi lub mają silniejszą "grupę wsparcia"

A co jeżeli to gach obije lub zrewanżuje się pobiciem za pobicie? Taka eskalacja pobić może w końcu doprowadzić do zabójstwa, a wszystko z powodu cipki.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

4 godziny temu, Tomko napisał:

@Ksanti Kolego, trochę to zalatuje stwierdzeniem: "ja go nie zdradziłam! Tylko mu obciągnęłam, ale dupy nie dałam". Jak już wcześniejb było mówione - zdrada zaczyna się od głowy.

Tak zgadzam się. Jednak póki kobieta nie popełni materialnego aktu zdrady nie można mówić o zaistniałej szkodzie. W sytuacji zdrady ogólnie osoba zdradzająca powinna ponieść konsekwencje prawno-finansowe. Zarówno dotyczy to mężczyzny jak i kobiety. Angażując się w związek wkłada się w niego własne zasoby tj. finansowe, czasowe i emocjonalne. Skoro coś tak trywialnego jak kradzież głupiego batonika jest karana a to nie, prawo ewidentnie jest patologiczne. 

 

Jeszcze wracając do tej głowy. Wiadomo w jakim kierunku to dąży. Stąd kobieta, która ma takie zapędy powinna być spenalizowana. Jeszcze nie ma odpowiedniej technologii dlatego dopiero akt zdrady fizycznej może być dowodem.

 

3 godziny temu, Bonzo napisał:

Z powyższego wynika, że na bezludnej wyspie najlepszą żoną będzie żona puszczalska :)

Nie wiem na jakiej podstawie tak wnioskujesz. Nie dla każdego seks jest sensem życia. Przynajmniej na tyle dużym aby nie panować na chucią. Każdy ma inny poziom świadomości.

 

3 godziny temu, Bonzo napisał:

Jak już wspominałem wcześniej - jesli uznajemy się za ludzi wolnych, posiadających własne rozumy, zdolnych do kierowania swoim życiem w stopniu całkowitym - to argument o jakiejkolwiek współwinie kochanka jest argumentem wysoce rozweselającym.

W żadnym wypadku nie jesteśmy ludźmi wolnymi, którzy mogą robić co im się podoba. Jest prawo, chociaż w kontekście zdrad i instytucji wierności nikt go nie zmienił jak trzeba. Wolni ludzie to byli ludzie prehistoryczni zanim powstało coś takiego jak organizacja społeczna. Mogli robić co chcieli ale z drugiej strony też musieli liczyć się z konsekwencjami swoich czynów. Kochanek ruchał czyjąś samice to musiał zginąć lub przynajmniej zostać ukaranym za pchanie łapsk nawet za pozwoleniem samicy. Nie istnieje i nigdy nie może istnieć coś takiego jak wolność w ramach cywilizacji. Życie ideałami wolności jest utopijne a nawet białorycersko-matrixowe. Nie wiem kto to powiedział ale rzucę fajnym cytatem "wolność jednostki kończy się tam gdzie zaczyna wolność drugiej". Stąd wolność to idea utopijna a wręcz anarchistyczna :) Wolność osobista dot. np. prawa własności przedmiotów jest jak najbardziej słuszna. Ale ta o której mówisz to coś co jest szkodliwe.

 

Bajki o wolności, wolnym rynku, równości i jakiejś niewidzialnej ręce można sobie schować. Każda z tych rzeczy to science fiction :) O ile wolność z powodów omówionych nie istnieje o tyle w kwesti równości da się realnie coś zmienić.

 

3 godziny temu, Bonzo napisał:

W takim razie:

1. Twoja (czyli męża a nie kochanka) wina. Na cholerę sobie głupią babę wziąłeś ?

2. Twoja (czyli męża, nie kochanka) wina - jesli uważasz, że ona sama nie jest w stanie wziąć za siebie odpowiedzialnosci - to skoro ktoś ci ją przeleciał - musiałeś niedopilnować nalezycie.

Nie będę rozważał tej kwestii bo tu prawo powinno twardo działać aby nikt nie miał wątpliwości. W ogóle aby nikomu nie przyszła do głowy zdrada. Teraz jest patologia i wymyślanie sobie przez kochanka lini obrony z kosmosu. Kurła złodziej jest niewinny, przecież dom nie protestował...

 

Poza tym nikt nie twierdzi, że kobieta jest niewinna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Brat Jan napisał:

Chciałbym jeszcze wrócić do obijania mordy kochankowi. Widzę, że wszyscy chętni obijać zakładają, że są silniejsi lub mają silniejszą "grupę wsparcia"

A co jeżeli to gach obije lub zrewanżuje się pobiciem za pobicie? Taka eskalacja pobić może w końcu doprowadzić do zabójstwa, a wszystko z powodu cipki.

I o to chodzi.
To skrajni moraliści chcieliby jeździć i bić kochanka z powodu cipki.
A pańcie mają z nas wtedy mega bekę :) 
Taki człowiek robi z siebie po prostu dwornego błazna dla kobiet.
A jeszcze jak dodamy do tego "moja myszka taka nie jest, tylko ty ją uwiodłeś!" - to już jest matrix w najczyściejszej i najwyższej postaci.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Ksanti napisał:

Tak zgadzam się. Jednak póki kobieta nie popełni materialnego aktu zdrady nie można mówić o zaistniałej szkodzie.

Jak to nie. A jazdy w domu? Pogarda? Brak szacunku? Kłamstwa? Naprawdę kutas w tym przypadku nie jest zapalnikiem. Przed czy po zdradzie fizycznej - nic wiele ze stosunku kobiety do swojego partnera się nie zmieni. Takie moje zdanie. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że łapki zaswędziały to ja mam pytanie do POLARNYCH.(czarnych INACZEJ)

 

Czy eX małża, którą tylko w % zdradziła męża bo gach ją namówił , ale Misiek(częściowo zdradzony)odbił na jeden numerek exmałż`owine to jest winny zdrady gacha? Bo prze ciesz gach nie ma papierka na eXmałże ale skoro już zamoczył mógł według opinii publicznej oraz norm wolnych związków rościć sobie mentalne prawa do zdobyczy.

 

Jeśli GACH2(ostatnie/nie koniecznie starcie) odbił by eXmałżowine gachowi(1)to część winy ponosi (1) i (2)wtedy?

Czy gdyby Gach2 jako jedyny dostał po ryju to ma prawo rościć od rogacza prawo aby TEN równie mocno prze orał ryj gacha(1) bo to nie sprawiedliwe?

 

Jeżeli eXmałża ma dwóch gachów jednocześnie to zdradza Rogacza z każdym POŁOWICZNIE?

 

EXmałża robi gachowi(1) loda gratis, a gachowi(2) tylko daje klasycznie, to z tym zdradza mnie( w innej proporcji)?

 

Gdyby eXmałża zrobiła przeskok z gacha(2) z powrotem na gacha (1) to rogacz z gachem(2) powinni założyć koalicje i na stukać gachowi(1).

 

Czy gdyby jednak eXmałża zrobiła skok w bok na gacha(3) to g1+g2+rogacz powinni zagrać w pokera kto ma na stukać g3, czy może lepiej w macao?

 

.....

Inna Samiczka obija gacha(3) eXmałży, to do kogo powinna wracać w pierwszej kolejności? Stopniować liniowo/random`owo?

...

?

 

  

 

 

 

  

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Normalny napisał:

Czy w tym temacie chodzi o to aby pokazać, że u Kotońskiego na forum propagują/pochwalają seks z mężatkami?

A kto niby tak twierdzi ?

Nie zauwazyłem by ktokolwiek tu chwalił seks z mężatkami, nie mówiac o propagowaniu !

 

Przedstawiamy po prostu sprawę tak jak ona wygląda. I takie coś jest w stanie rzetelnie zrobic tylko ten, kto okresloną liczbę mężatek przeleciał.

Podobnie - z alkoholizmu wyprowadzić może tylko były alkoholik, z narkomanii - exćpun.

Bo tylko taki wie na czym polega cała zabawa.

 

Jak już wspomniałem - mnie te nauki nie są juz teraz do niczego potrzebne. Dzielę się jedynie swoimi spostrzeżeniami zebranymi przez raczej długi czas, niejednokrotnie dłuższy niż całe życie niejednego z obecnych tu Braci.

Byłem kawalerem - miałem do czynienia z kobietami

Byłem mężem - miałem do czynienia z żoną

Jestem rozwodnikiem - wiem że to fajne bo też mam do czynienia z kobietami

Nie byłem tylko wdowcem, ale wydaje mi się, że to się niewiele rózni od rozwodnika - i tu i tu były mąż.

 

Spotykałem się z pannami, mężatkami, wdowami i rozwódkami (tych ostatnich najwięcej).

 

Niejednokrotnie brałem udział w babskich imprezach, gdzie te solidnie podpite - opowiadały po gorzałce, winie czy innym specyfiku takie rzeczy, że niejednemu o bujnej wyobraźni z tego forum nadpaliłoby styki.

 

Tak więc - nikt nikogo do niczego tu nie namawia. A jesli nawet jest to tak odbierane - to kazdy przecież ma swój rozum i wolną wolę. I zrobi z tym co uzna za stosowne.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.