Skocz do zawartości

Czy wymagać intercyzy?


Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Leniwiec napisał:

Panowie, nie wymyślajmy na nowo koła. Ewolucyjnie facet jest od zapewnienia bytu i przetrwania kobiecie i jej potomstwu i nic tego nie zmieni. Albo się z tym zgadzamy, albo nie wchodzimy w związki, tym bardziej małżeńskie.

Ewolucja i prawo naturalne to jest jedno - to siedzi głęboko w programach. Ja nie mam problemu aby działać zgodnie z tymi imperatywami - tak, mogę utrzymywać kobiete i wspólne dziecko, mogę jej zapewnić bezpieczeństwo - ale wyłącznie w warunkach tradycyjnych czyli nierozerwalności małżeństwa. Religie czyli systemy wiar wiedziały co robiły, uświęcały instytucję małżeństwa jako nierozerwalnego związku kobiety i mężczyzny, męża i żony - tylko wtedy jest się w stanie budować wspólnie pomyślność i mnożyć majątek rodziny i tworzyć warunki dla wychowania potomstwa.

 

Aktualnie takich warunków nie ma. Jakby było to robione celowo, aby rodziny były nietrwałe, rozpadały się przy byle podmuchu. I w końcu aby nie dochodziło do akumulacji kapitału z pokolenia na pokolenie i bogacenia się ludzi - bo taki jest ostateczny skutek, że każde pokolenie już praktycznie startuje od zera. Mało kto dziedziczy dom mieszkanie albo ziemię. Większość  jest co najwyżej kredytowymi niewolnikami - i jak już ten kredyt spłacą w chwili przejścia na emeryturę to emerytury będą tak niskie, że będą musieli skorzystać z odwróconej hipoteki. Bo młodych nie będzie stać dokładać się do emerytury rodziców. 

 

Jak ktoś nie ma zdolności to pozostaje wynajem i również w tym przypadku nie ma akumulacji kapitału. A wynajem jakby nie patrzeć to w przypadku nietrwałości instytucji małżeństwa - to jedyne dobre rozwiązanie zapewnienia lokum do mieszkania. Małżeństwo/związek się rozpada -> każdy idzie w swoją stronę wynająć co innego i nie ma długoletniego szarpania o majątek.

 

Aktualna pańcia -> już przebąkuje o czymś takim, że jakbym kupił sam mieszkanie na siebie i ślubu by nie było to chce mieć u notariusza zapisane, że po mojej śmierci (naturalna, w wyniku wypadku itp) ma ustanowioną służebność, że może do śmierci mieszkać w tym mieszkaniu. Nic nie wspomniała, żeby związać to z opłatami za ten lokal. Tylko chce mieszkać - cwana sztuka.

 

A co w przypadku gdyby mieszkanie w drodze spadku dostał mój syn to razem z lokatorem nie do usunięcia, który w dodatku nie musiałby regulować opłat. W dodatku ów lokator pewnie chciałby ułożyć sobie życie i sprowadziłby dodatkowo kogoś na stałe albo tymczasowo.

 

W dodatku chciała abym wykupił ubezpieczenie na życie, i ją wskazał jako beneficjenta aby w razie czego ona dostała kasę na utrzymanie. W przypadku kredytu na mieszkanie i ubezpieczenia na życie w kredycie również chciała być beneficjentką tegoż ubezpieczenia.  Niby jak? Jak mi się coś stanie to z ubezpieczenia najpierw dostaje bank potem spadkobierca w linii prostej a nie obca osoba.  Może myślała, że zgarnie kasę a kredyt będą musieli spłacać spadkobiercy.

 

Tak już pańcie cwanie myślą. Sama na to wpadła?

 

 

 

 

 

 

  Jednak otoczenie się zmieniło.

  • Like 9
  • Dzięki 3
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli we współczesnym świecie musisz przystąpić do paktu z kobietą na jej warunkach (wymuszanie ślubu, zrobienie jej dzieci) to znaczy że nie powinieneś tego robić. Jeśli nie musisz, to tym bardziej - po co?

 

p.s. Dla kobiety posiadanie potomstwa jest w obecnym systemie prawnym (wspierającym traktowanie przez nią potomstwa również jako polisy inwestycyjno-ubezpieczeniowej) wystarczającym dla "poczucia bezpieczeństwa" aspektem.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przypadku nie zawarcia intercyzy to mężczyzna musi zaufać kobiecie. W przypadku zawarcia kobieta musi zaufać mężczyźnie. Można wobec tego łatwo odwrócić to pytanie o brak zaufania. Jak się prowadzi działalność można powiedzieć, że to dla jej dobra, w razie popadnięcia w długi.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@m4t

 

Nie rozumiem. Z jakiej paki kobieta ma deklarować zwiększone zaufanie w przypadku braku zawarcia intercyzy? A to co kurwa rączek nie ma do pracy? Po wypadku jest i nie może się doszkalać/pracować więcej/przebranżowić? Śmieszne to i tragiczne zarazem. 

 

Generalnie rozumiem o co chodzi i Twoja wypowiedź ma sens ;) Ale mnie to z deka irytuje takie podejście niektórych kobiet ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, rarek2 napisał:

Tak już pańcie cwanie myślą. Sama na to wpadła?

Oj Rarek, Rarek. Wlazłeś w prawdopodobnie tak zwany "stały związek" - i zaś masz kłopoty :)

Pół biedy (albo i znacznie mniej niż pół) - że z Ciebie chłop ogarnięty i sprawy WIDZISZ dokładnie. Niczym gracz w pokera, ktory dostrzega iż jest całkowicie uprawnionym by powiedziec do współgracza "vous trichez, Monsieur" (z franc. "ależ szanowny pan oszukuje")

 

Sztuka w tym byś zszedł ze sceny niepokonanym :)

 

 

3 godziny temu, DavidStarsky napisał:

Bardziej bym się obawiał nowego prawa, które może za jakiś czas się pojawić. Mianowicie, gdzie osoba(konkubina) z którą mieszkamy x czasu w naszym mieszkaniu może nabyć do niego prawa. Cholera wie, czy takie coś wejdzie, a może nie czy, tylko kiedy?

Bardzo prawdopodobne !

I dlatego antycypujac taki rozwój wypadków w przyszłości - przestałem pakować sie w jakiekolwiek stałe związki z kobietami. Jak już wspomniałem - chcesz mieć dzieci - to masz przejebane.

W kazdym innym wypadku przejebane nie masz - bo stały związek z kobietą nie jest konieczny.

 

Ważna uwaga - czym innym jest stała relacja a czym innym - stały związek.

W stałych relacjach jestem ze spora liczbą kobiet (znane mi od lat przyjaciółki). W związku nie jestem z żadną bo związek - jak sama nazwa wskazuje - wiąże.

Czyli - są w nim oboWIĄZki i przerózne zoboWIĄZania.

 

Kluczem podstawowym do sukcesu jest wykluczenie a'priori możliwości zamieszkania razem.

To jest stuprocentowa gwarancja uniknięcia problemów - ponieważ stosujesz leczenie przyczynowe.

Dokładnie tak samo jak nie ma możliwości popadnięcia w alkoholizm jesli jest się stuprocentowym abstynentem.

 

Jedyne ryzyko jakie wówczas występuje to ryzyko nałożenia obowiązku alimentacyjnego gdyby okazało się, że prezerwatywa ześlizgnęła się z członka, była dziurawa, bądź zleżała.

Oczywiście nie jest to korzystna sytuacja, rzekłbym że wręcz tragiczna. Ale mniej tragiczna niż takie samo płacenie alimentów przy dodatkowym pozbawieniu znaczącej częsci uprzednio wypracowanego majątku.

 

No i może drobiazg, ale też istotny. Jesli spotykasz się z kobietą okazjonalnie i ta Cie pozwie o alimenty (bo zaszła w ciążę) - łatwiej się bronić niż w wypadku kiedy z takową kobietą mieszkasz na stałe pod jednym dachem.

Prędzej sąd uwierzy, ze może i rzeczywiście jej nie bzykałeś odwiedziwszy ją jednorazowo - niż jesli mieszkasz z nią na stałe i twierdzisz, że nie sypiacie ze sobą.

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Brat Jan napisał:

Nie ma normalnych, pracujących, mających swój majątek lub od rodziców?

Niewiele jest takowych na tak zwanym "rynku związkowym"

 

Z dwóch powodów:

1. Mniej istotny - bo zazwyczaj kobiety w wieku pomiedzy 20 a 35 rokiem zycia (a wiec w okresie tak zwanej "atrakcyjności statystycznej") nie są jeszcze "dorobione"

 

2. Znacznie bardziej istotny - zamożna, posiadająca określony majatek kobieta - szuka tylko dwóch rodzajów faceta:

- albo boytoy'a do zabawy

- albo kogoś od niej zamożniejszego - dlatego by nie stracić w razie "wu" tego co już posiada.

 

W bliskiej odległości od pewnego BMW (nie chodzi o markę samochodu ale o byłe miasto wojewódzkie) na północy naszego uroczego kraju - mieszka doskonale mi znana pewna wdowa w wieku rębnym (teraz będzie miała 45 lat).

Zmarł jej mąż (znacznie starszy) kilka lat temu. Kobieta jest zamożna (została firma po mężu i ładnie położony dom na wsi - spokojnie mogący być nazwanym posiadłością), dzieci dorosłe, na swoim.

 

Bardzo chętnie weszłaby w tak zwany stały związek ale wymaganiem jej jest równie bogaty facet, najlepiej nieco od niej starszy, wolny i obowiązkowo na odpowiednim poziomie.

Oczywiście tacy męzczyźni są. Problem polega na tym, że nie są zainteresowani kobietami w takim wieku do związku. Gdyby ta urocza wdówka miała o 20 lat mniej - aaaa to co innego. Ale ma tyle lat ile ma, a mimo tego i tak nieźle wygląda, ma pieniądze, ma dużo czasu - więc nie problem.

Kobieta ta wzbudza znaczne zainteresowanie wśród facetów - nierzadko jej rówieśników. Tyle, że ona znów takowych nie chce - bo to albo zakredytowani łachmyci, albo wręcz bezdomni po rozwodach, oskubani przez przeszłe żony, nie raz i nie dwa pozadłużani we wręcz Providentach.

 

I dama jest "do wzięcia" Dlatego, że ci, ktorzy by jej odpowiadali - nie są nią zainteresowani, zaś ci, którzy się nią interesują - nie spełniają jej oczekiwań. I kółko się zamyka :)

 

Kalkulacja Bracie Janie po prostu. Wszędzie - nie tylko u biedoty.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Bonzo napisał:

No i może drobiazg, ale też istotny. Jesli spotykasz się z kobietą okazjonalnie i ta Cie pozwie o alimenty (bo zaszła w ciążę) - łatwiej się bronić niż w wypadku kiedy z takową kobietą mieszkasz na stałe pod jednym dachem.

Prędzej sąd uwierzy, ze może i rzeczywiście jej nie bzykałeś odwiedziwszy ją jednorazowo - niż jesli mieszkasz z nią na stałe i twierdzisz, że nie sypiacie ze sobą.

Metoda obrony jest tylko jedna - przeprowadzenie dowodu na ojcostwo z badania DNA. Sąd to zleci z definicji. Dla sądu nie ma znaczenia, czy stosunek był jednorazowy i przypadkowy, czy stosunku nie było, a delikwent niechcący ospermił prześcieradło i ona na nim usiadła, czy też ona ofiarę męską odużyła, związała i zgwałciła (niestety tego nie kupi żaden sąd, bo jak nam stoi to znaczy, że chcemy dymać). Jeśli dziecko pochodzi od danego mężczyzny, to koleś bez gadania buli.

 

W innej kwestii, tej z "BMW". To znam osobiście przypadek, dzie ON - 44 lata, emerytowany policjant, bidus, alimenciarz, syn lekarza (to może mieć jakieś znaczenie), ćpun zdrowo popierdolony mocno zbajerzył JĄ - wdowę przed 60, wyglądającą jak meliniara, matkę 2 dzieci, właścicielkę dobrze prosperującej firmy z branży "konstrukcyjnej". Ona zakochana sprawia mu zabaweczki w postaci samochodzików i biznesików, on "zakochany" udaje, że chodzi na siłkę dla niej, a chodzi tam ogłądać i bajerować młodziutkie siksy. Oboje wyglądają jak z koszmaru, oboje żyją w zakłamaniu, ale wciąż są ze sobą. Czysty biznes. On dostaje zabawki, ona atencję i emocje.

Edytowane przez PUNK
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Bonzo napisał:

bo zazwyczaj kobiety w wieku pomiedzy 20 a 35 rokiem zycia (a wiec w okresie tak zwanej "atrakcyjności statystycznej") nie są jeszcze "dorobione" 

No to sorry, jeżeli ona "dorobiła" się jedynie cipki to do takiej spółki mogę wnieść co najwyżej swego penisa, a nie swój majątek.

 

Kobiety chcące związku i dzieci to ok 29-35 lat, więc jeżeli nie mają żadnego majątku ruchomego lub nie ruchomego to zwyczajnie nie nadają się do związku. Bo taka kobieta będzie jedynie tracić nie dość że na urodzie to jeszcze kasę mężczyzny. A w przypadku rozwodu będzie domagać się alimentów również na nią.

 

17 minut temu, Bonzo napisał:

Kobieta ta wzbudza znaczne zainteresowanie wśród facetów - nierzadko jej rówieśników. Tyle, że ona znów takowych nie chce - bo to albo zakredytowani łachmyci, albo wręcz bezdomni po rozwodach, oskubani przez przeszłe żony, nie raz i nie dwa pozadłużani we wręcz Providentach.

Niby są nie logiczne, ale panie jakoś potrafią zadbać, zabezpieczyć swoje finanse.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, PUNK napisał:

Metoda obrony jest tylko jedna - przeprowadzenie dowodu na ojcostwo z badania DNA. Sąd to zleci z definicji.

Niedokładnie.

Mianowicie wygląda to tak. Grazyna pozywa Janusza przed sąd. Sąd pyta:

- panie Januszu - czy obcował pan cieleśnie z panią Grażyną między trzysetnym a sto osiemdziesiątym pierwszym dniem przed narodzinami dziecka ?

 

Jesli Janusz powie - tak, obcowałem w zakreślonym ustawowo terminie -> automatycznie tatuś bez żadnego badania DNA

Podstawa prawna - art 85 § 1 KRiO

 

Jesli Janusz powie - nie, nie obcowałem cieleśnie, kawę wypiłem jedynie - to sąd zapyta:

- pani Grażyno - jest pani pewna, że to pan Janusz ?

Jesli Grazyna powie, że tak -> to sąd zleca badanie DNA.

 

Przypominam, że ojcostwo męzczyzny, ktory cieleśnie obcował z kobieta w zakreślonym ustawowo terminie przed narodzinami dziecka - zgodnie z KRiO ustala się na podstawie DOMNIEMANIA !

 

Jesli się przyznasz, że obcowałeś - nie ma znaczenia że była guma, spirala, tabletki czy spust na prześcieradło. PRZYZNAŁEŚ SIĘ DO OBCOWANIA -> tatuś. Koniec, kropka.

Dopiero jak się nie przyznajesz - włączane są procedury z na przykład DNA.

 

PS:

Paranoja art 85 § 1 KRiO polega na tym, że jesli dziecko urodzi się "zwyczajne" czyli nawet są papiery na to, że noworodek nie był wczesniakiem, zaś facet obcował z kobietą TYLKO w dniu na przykład 185 (co udowodni) przed narodzinami dziecka (a więc na jakieś 6 m-cy a nie 9) - to jesli się do tego przyzna - będzie orzeczony tatusiem ponieważ z przepisu literalnie wynika, że wystarczy obcowanie między 300 a 181 dniem przed narodzeniem dziecka - by przypisać ojcostwo obcującemu.

Czyli - JUŻ CIĘZARNA kobieta może wyłapać skutecznie zamożnego kandydata do płacenia alimentów.

 

22 minuty temu, Brat Jan napisał:

Niby są nie logiczne, ale panie jakoś potrafią zadbać, zabezpieczyć swoje finanse.

To jest oczywista oczywistość.

Edytowane przez Bonzo
  • Like 3
  • Dzięki 2
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Bonzo napisał:

Paranoja art 85 § 1 KRiO polega na tym, że jesli dziecko urodzi się "zwyczajne" czyli nawet są papiery na to, że noworodek nie był wczesniakiem, zaś facet obcował z kobietą TYLKO w dniu na przykład 185 (co udowodni) przed narodzinami dziecka (a więc na jakieś 6 m-cy a nie 9) - to jesli się do tego przyzna - będzie orzeczony tatusiem ponieważ z przepisu literalnie wynika, że wystarczy obcowanie między 300 a 181 dniem przed narodzeniem dziecka - by przypisać ojcostwo obcującemu.

Czyli - JUŻ CIĘZARNA kobieta może wyłapać skutecznie zamożnego kandydata do płacenia alimentów.

 

To jest oczywista oczywistość.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Bonzo napisał:

czy obcował pan cieleśnie z panią Grażyną między trzysetnym a sto osiemdziesiątym pierwszym dniem przed narodzinami dziecka

Obcowałem wówczas, co prawda nie z Grażką, ale z równie urodziwą ślicznotką. Przyznałem to przed sądem, powiedziałem również, że mam wątpliwości. Sąd, wobec moich wątpliwości przeprowadził dowód z badania materiału genetycznego. Było to kilkanaście lat temu zaraz po większej nowelizacji kodeksu, z dobrodziejstwa której teraz korzystamy.

Domniemanie z art. 85 paragraf 1 jest wzruszalne.

Edytowane przez PUNK
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obalenie domniemania w procesie o ustalenie ojcostwa polega przede wszystkim na wykazaniu dowodami biologicznymi, że twierdzenie "ten mężczyzna jest ojcem dziecka" jest fałszywa.

@Bonzo, byłbym ignorantem, gdybym powiedział, że jesteś całkowicie w błędzie.

Wszystko zależy od naszej strategi sądowej - czyli co chcemy uzyskać! Mężczyzna, który chce poznać prawdę i pozwie kobietę naturalnie wtopi sprawę, bo gdy kobieta potwierdzi przypuszczenia mężczyzny, to sąd w dupie będzie miał dowody biologiczne, zwyczajnie przyklepie ojcostwo, dla dobra dziecka (alimentacja i ustalenie stanu cywilnego dziecka). Ale, gdy mężczyzna poczeka na pozew matki dziecka, tak jak ja to zrobiłem, bo zależeć mu będzie na pozostałych sprawach związanych z uznaniem ojcostwa przed sądem, to dowód z badania zostanie przeprowadzony. Wystarczy mieć obiekcje co do bycia jedynym partnerem seksualnym kobiety w okresie koncepcyjnym (baba będzie się pienić, że robi się z niej dziwkę). Sąd nie zaryzykuje zablokowania możliwości wzruszenia domniemania przez pozwanego, bo takie mają wytyczne (tak, linia orzecznictwa opiera się często o wytyczne). No chyba, że pozwany wygląda na skończonego idiotę i bezlitosnie wkurwi sąd. @Bonzo, muszę się z tobą niestety zgodzić częściowo, ale tylko ze względu na to, że kodeks postępowania cywilnego nie reguluje dowodu z badania DNA jako obligatoryjny oraz, co za tym idzie, dlatego, że strona może nie wyrażać zgody na przeprowadzenie tego dowodu, Praktyka sędziowska (linia orzecznictwa) jednak chce ten dowód przeprowadzać, to raz, dwa - blokowanie dowodu z badania DNA przez matkę, można wykorzystać na jej niekorzyść. Tak więc, ważna jest strategia procesowa, odpowiednie dowody na każdą opcję i łapanie sądu na braku logicznego rozumowania. (Kiedyś opiszę swoją historię. Sąd piszę małą literą z rozmysłem i mam świadomość istnienia prawdy sądowej.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rodanek, przecież to nierealna historia, do tego na popieprzonym lewackim portalu msn należącym do patologicznego microsoftu. Same sformułowania w tym tekście są infantylne, jak kurwa można znaleźć pozew rozwodowy? Gdzie znaleźć, pod poduszką, kamieniem, wycieraczką? Ta lewacka historyjak ma motywować kobiety do rozwodów i przekonywać je, że my mężczyźni jesteśmy debilami (największymi gdy się zakochamy), a sąd przyklepie każdy wał i nikt przy tym nie zatrybi, że coś jest nie halo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, PUNK napisał:

Wystarczy mieć obiekcje co do bycia jedynym partnerem seksualnym kobiety w okresie koncepcyjnym (baba będzie się pienić, że robi się z niej dziwkę). Sąd nie zaryzykuje zablokowania możliwości wzruszenia domniemania przez pozwanego, bo takie mają wytyczne (tak, linia orzecznictwa opiera się często o wytyczne).

Jesli faktycznie takie wytyczne istnieją - to znaczy, że coś się pozmieniało na plus.

 

Według KRiO mamy zapis taki:

 

Art. 85. Domniemanie ojcostwa dziecka pozamałżeńskiego

§ 1. Domniemywa się, że ojcem dziecka jest ten, kto obcował z matką dziecka nie dawniej niż w trzechsetnym, a nie później niż w sto osiemdziesiątym pierwszym dniu przed urodzeniem się dziecka, albo ten, kto był dawcą komórki rozrodczej w przypadku dziecka urodzonego w wyniku dawstwa partnerskiego w procedurze medycznie wspomaganej prokreacji.
§ 2. Okoliczność, że matka w tym okresie obcowała także z innym mężczyzną, może być podstawą do obalenia domniemania tylko wtedy, gdy z okoliczności wynika, że ojcostwo innego mężczyzny jest bardziej prawdopodobne.

 

Oczywiście to co napisałeś a ja wyboldowałem (bo to szalenie ważne) - jest w stu procentach logiczne.

Natomiast problem pojawia się z drugim paragrafem art 85 KRiO, ktory mówi, że jesli matka obcowała z innym mężczyzną - to można obalić domniemanie z paragrafu 1 tylko wtedy kiedy ojcostwo innego mężczyzny jest uwaga - BARDZIEJ prawdopodobne.

 

Jesli przykładać to prawo wprost do zagadnienia (czyli literalnie, de iure) - to w wypadku gdy kobieta sypiałaby także z innym facetem w okresie koncepcyjnym - to jego ojcostwo moze być co najwyżej RÓWNIE, a nie BARDZIEJ prawdopodobne - oczywiście jesli nie mamy sztywnych dowodów na to, że na przykład ze mną spotykała się raz na tydzień a z Józkiem - codziennie.

Z tym, że musiałbym mieć po pierwsze dowody na to, że w ogóle z kimś poza mną jeszcze sypiała, a po drugie - że sypiała częściej.

 

Dlatego jedyna, skuteczna i pewna metoda - to zaprzeczanie. Bo wówczas mamy do czynienia z rozbieżnością zdań pozywającej kobiety i pozywanego faceta - i jedyna metoda zbadania kto ma rację - to dowód z DNA.

Jesli facet przyzna się że obcował - to już, teraz natentychmiast jest w paragrafie pierwszym. I aby to nie on został ojcem - musza zajść przesłanki (obalenie paragrafu 1) - ujęte w paragrafie 2.

 

 

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo, przerobiłem temat na sobie. Oczytałem się w tamtych czasach (przed 2010 r. - dokładnie nie chcę pisać kiedy to było) jak nigdy, konsultowałem się, reprezentował mnie adwokat (który mimo wszystko jedną rzecz spierdolił, ale to w dalszych czynnościach). Czytałem opinie i uzasadnienia do tamtej nowelizacji (to była pierwsza rewolucyjna zmiana kodeksu). Studiowałem wszystko, co było w Lex'sie (komentarze, wykładnie, orzecznictwo). W polskim prawie są sprzeczności i to widać doskonale na przykładzie sądowego ustalenia ojcostwa (różne sprzeczne interesy, prawo do pochodzenia, prawo do rodziny, prawo stanu, prawo do wiedzy, posługiwanie się dowodami w procesie cywilnym).

Przyznanie się do współżycia nie rozstrzyga w sprawie, paradoksalnie może być nawet pomocne dla mężczyzny, który chce dowodu biologicznego i późniejszego uczestnictwa w życiu dziecka, jeśli okaże się ojcem.

Paragraf, który wspominasz, o ile dobrze pamiętam miał zabezpieczać powództwo wnoszone przez matkę dziecka i domniemanego ojca. Ma on sens w połaczeniu z art. poprzedzającym i paragrafem 2 (ten zaś służy i matce i domniemanemu ojcu).

Nie chce mi się kopiować Legalisa (bo do niego mam teraz dostęp), ale zagadnienie nie jest aż tak banalne i komentarzy do art. 84 i 85 jest sporo i również dotykają, tego o czym pisałeś. Stąd też, jest tendencja korzystania z dowodu biologicznego przez sędziów (jeśli matka się nie zgodzi, to będzie raczej dla niej niekorzystne i do wykorzystania przez pozwanego, bo dowód z badania dna jest obiektywnym dowodem).

W moim przypadku nie można było zaprzeczyć ojcostwu, bo nie byłem mężem matki. Nie mogłem też wystąpić z powództwem o sądowe ustalenie ojcostwa, bo na dzień dobry wyszedłbym z twierdzenie, że to ja jestem ojcem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, PUNK napisał:

Stąd też, jest tendencja korzystania z dowodu biologicznego przez sędziów (jeśli matka się nie zgodzi, to będzie raczej dla niej niekorzystne i do wykorzystania przez pozwanego, bo dowód z badania dna jest obiektywnym dowodem)

Cały problem polega moim zdaniem na pewnego rodzaju konflikcie w konstrukcji art 85.

Mianowicie - dowód biologiczny (DNA) jest dowodem nie do podwazenia z p-tu widzenia naukowego. Znanym od niezbyt dawna.,

Z kolei KRiO to ustawa z 1964 roku kiedy metodologii ustalania ojcostwa w oparciu DNA nie stosowano. Znano wówczas tylko WYKLUCZANIE ojcostwa z tytułu badania grup krwi - co przecież metodą na ojcostwa ustalenie - nie jest.

 

I właśnie w art 85 pojawia się usankcjonowany rangą ustawowa zapis - "domniemywa się, że ...."

Czyli - stan faktyczny, twardy i niepodważalny (bo w randzie ustawy) ustalany jest w oparciu o DOMNIEMANIE !

A zgodnie z definicją tego słowa - domniemanie to coś co przyjmuje się za fakt bez podpierania tego faktu określonym dowodem z p-tu widzenia na przykład naukowego.

 

I dlatego przez to magiczne słowo "domniemywa się" - artykul jest śmierdzący. Bo masz absolutną rację, że badanie DNA jest dowodem twardym a obiektywnym.

Ale nie istnieje ustawowy zapis, z ktorego wynika, że w razie wątpliwości (róznica zdań stron co do ojcostwa - bo Grażyna twierdzi, że to Janusz, a Janusz uważa że nie on) - sąd ma OBOWIĄZEK taki dowód przeprowadzić.

 

I dlatego też całe ryzyko polega na tym iż sąd zadziała w stu procentach zgodnie z prawem jesli przypisze Ci ojcostwo na podstawie jedynie tego, że przyznałeś się do obcowania w zakreślonym terminie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo, weź pod uwagę jedną ważną kwestię. Mężczyzna ma prawo wyjść z powództwem o sądowego ustalenia ojcostwa. Ale nie pierwszy lepszy mężczyzna, a domniemany, czyli ten co ma dowód, że ruchał w czasie koncepcyjnym. Bywają w życiu pojebane sytuacje i może być tak, że mężczyzna będzie twierdził, że jest ojcem, a matka powie ni chuja, wypad. Przeczytaj art. 84. W Polsce pierwszy raz zastosowano dowód biologiczny z dna w 89 r. (nie była to chyba sprawa w sądzie rodzinnym, gdzie stosowano raczej badania na podstawie grupy krwi, ja miałem to szczęście, że za moich czasów krio miał już "ludzką twarz").

@dobryziomek, bywałem w róznych sądach, raz wycofałem się, nazwijmy to po czasie (prawnikiem nie jestem) i zwrocono mi opłatę sądową, choć miało być inaczej. Napisałem, że mam świadomość istnienia prawdy sądowej, więc pełna zgoda. Afery z sądami też znam, i co najgorsze kiedyś myślałem.o załatwieniu pewnej sprawy na skróty. W moich sprawach prawnicy radzili mi tylko w sądzie rodzinnym. W cywilnym, karnym, pracy radziłem sobie sam. Ogólnie bilans sądowy mam dobry, ale sądów unikam już teraz jak diabeł świeconej wody. Te instytucje mają z prawdą bardzo mało wspólnego, wymagają bycia przebiegłym i cwanym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, PUNK napisał:

Mężczyzna ma prawo wyjść z powództwem o sądowego ustalenia ojcostwa. Ale nie pierwszy lepszy mężczyzna, a domniemany, czyli ten co ma dowód, że ruchał w czasie koncepcyjnym.

No tak. Tyle, że my tutaj rozpatrujemy sytuację taką, w ktorej kobieta pozywa faceta o to by został tatusiem a ten niekoniecznie chce nim zostać - bo sam nie wie czy na pewno nim jest.

I art 85 skonstruowany jest jawnie przeciwko interesom takiego męzczyzny - gdyż z wielką łatwością można mu w 100% zgodnie z prawem przybić ojcostwo tylko za to, że był na przykład jednym ze stu innych posuwających w okreslonym czasie (długim) kobietę, ktora złozyła pozew. Wybierając akurat jego - jako, że najzamożniejszy.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bonzo, jestem chodzącym przykładem bycia pozwanym, któremu nie przyklepano ojcostwa po potwierdzeniu współżycia. Dziecko uznałem przed sądem po zdobyciu wiedzy o jego biologicznym pochodzeniu. W swoim przypadku kierowałem się na równi dobrem dziecka i swoim. Nie uznałbym dziecka bez wiedzy i cieszę się, że w tamtym okresie nie utraciłem instynktu samozachowawczego i potrafiłem dopilnować własnego "interesu", bo jazdy mi robiono naprawdę, jak z horroru. Powtórze też, wszystko zależy od strategi procesowej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, PUNK napisał:

Powtórze też, wszystko zależy od strategi procesowej.

ŚWIĘTE SŁOWA   TOWARZYSZU(broni/niedoli etc).

 

Ja swój przewód sądowy nazwałem " operacja Stalingrad " z resztą finalnie nazwa robocza utrzymana została do końca.

Znawcom 'histeryji' IIWŚ nie trzeba tłumaczyć.

 

OBECNIE SZYKUJE SIĘ do "Hiroszima i Nagaski".

 

.....taki odsłuch stylizacyjny....

...and....

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.