Skocz do zawartości

Kierunki inżynieryjno-techniczne (bez IT): kariera, zarobki, cienie i cienie (blasków raczej brak)


Januszek852

Rekomendowane odpowiedzi

Jeżeli chodzi o IT to rzekomo do 2030 roku będzie się wypełniać "luka" w zapotrzebowaniu na tego typu pracowników:

https://zielonalinia.gov.pl/-/boom-na-programistow-potrwa-do-2030-roku-prognoza-ekspertow

 

Jak to może wyglądać moim zdaniem? Piszę to jako osoba kompletnie nie związana ze światem IT, a jedynie obserwator światowych trendów.

 

1. Przesyt juniorów już jest widoczny, o czym koledzy wspomnieli.

2. Do roku 2030 prawdopodobnie większość zadań juniorów przejmie AI (10 lat w IT to cała epoka)

3. W międzyczasie będzie następował dalszy rozwój rynku pracy zdalnej i otwartość świata, więc spodziewajmy się konkurencji w postaci milionów "juniorów" z Indii i Azji, a ta konkurencja może być dość poważna. Jeśli ktoś żyje u nich w biedzie i największym jego osiągnięciem jest dostęp do internetu to ma większe parcie i motywację do nauki niż przeciętny wygodny Europejczyk z różnymi opcjami zapasowymi.

4. Jeżeli ktoś lubi brać udział w wyścigu szczurów i "konkursach" na marny staż czy ofertę juniorską to śmiało proście, a będzie wam dane, ale to zajmie sporo czasu.

5. Korpo często zbierają sobie CV jako dane osobowe na przyszłość i baza potencjalnych kandydatów dlatego ktoś może zadzwonić dopiero za rok jeśli dzisiaj aplikujesz.

6. Jeżeli jesteś seniorem i dobrze dziś zarabiasz to doceń to i odkładaj jak najwięcej pieniędzy, bo za 10 lat technologia, w które jesteś GURU może już nie istnieć i bez ciągłej walki o dokształcanie odpadniesz z rynku drogą selekcji naturalnej. Patrz wyżej, na każdego seniora przypada określona liczba hindusów.

7. Świat stale się zmienia i ewoluuje (mam na myśli wojny, klęski głodu czy katastrofy naturalne) i to, że w tym momencie jesteśmy względnie bezpieczni i żyjemy w harmonii może bardzo szybko się zmienić.

W przypadku, gdyby Polska stała się ofiarą działań wojennych wszystkie korpo bardzo szybko podwiną kitę i się ewakuują aby tabelki w excelu z zyskami się zgadzały. Możesz być specem od IT, ale nie jesteś jakimś naukowcem jak Oppenheimer czy inni żeby firma chciała Cię ewakuować i zapewnić azyl.

8. Jak wszędzie, jesteś przydatny dopóki dopóty zyski, które generujesz są większe niż koszt jakim jesteś dla swojej firmy dlatego patrz punkt 2. (AI na horyzoncie jako darmowy pracownik)

9. Światowym korpo jak Microsoft czy te spod skrzydeł Elona Musk'a zależy na jak najszybszym wprowadzeniu dominacji AI. Wyobraź sobie, że stworzyli program, który odwala robotę z programowaniem i jest "wirtualnym pracownikiem" na wynajem dla innych firm. Firma X wynajmuje taki program i płci za niego miesięczny abonament, a on sobie koduje.

10. Wszystko powyższe mnie niepokoi.

 

Chętnie poczytam co @Zły_Człowiek i @Januszek852 jako osoby ze świata IT sądzą o moich przemyśleniach. Czy uważacie to za brednie czy może dostrzegacie w tym jakiś sens?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Zły_Człowiek napisał(a):

Oczywiście zależy gdzie - na podkarpaciu i okolicach jest ostra bieda, że nawet na support IT nie chcieli brać MAGISTRÓW IT!

U mnie niby dużo ogłoszeń, ale co z tego? Nie odpisują na CV a telefonów nie odbierają... większość z nich to fejki by robić wrażenie że firma się rozwija i się zareklamować a nie szukać pracowników XD

A że w takiej Wa-wie szukają frajerów za stawkę minimalną (a wynajm mieszkania w Wa-wie to koło 2 tys zł) to tam zawsze będzie masa ofert.

I co z tego? Ostatecznie wezmą depseratów którzy powinni mieć wyższe stanowiska za stawki minimalne.

W tych 20% zawsze znajdą się lepsi, bo chcą łatwiejszej pracy.

Więc nawet jak większość to ci tynkarze (musieliby na łeb upaść by pójść na IT gdy budowlanka się rozwija) to nie zmienia faktu że conajmniej 10 będzie się rywalizaować (bo raczej będzie więcej niż 80 osób na 1 stanowisko).

HR to w ogóle osły i totalne nieogary pozatrudniane po znajomościach którzy nie odróżniają Java Script od Javy albo wymyślają durne pytania typu "jakim zwięrzęciem chciałbyś być?".

Oceniające głównie po wyglądzie i oczekujące że początkujący informatyk będzie miał wszystkie umiejętności łącznie z miękkimi będzie miał na tip top.

One tylko patrzą jak ciebie podejść byś się potknął, a decyzję i tak podejmuje kierownictwo które dziwnym trafem zawsze kogoś już ma w celowniku ale robią podchody że niby szukają ale tak naprawdę nie, bo trzymają miejsce dla znajomych lub nie wezmą nikogo bo wolą zaharować 2 pracowników zamiast dobrać tę jeszcze 1 osobę do pomocy.

Ta, a spróbuj się dostać. Po znajomościach, lub likwidują oferty stażu gdy im nie pasują ludzie - nie raz i nie dwa miałem taką sytuację.

Pomijam fakt że większość ofert stażu w IT są kierowane do kobiet bo NIE CHCĄ mężczyzn

(takim firmom życzę z całego serca by w pewnym momencie KAŻDA taka pracownica poszła na macierzyńskie! tak by firma stanęła!!!!)

Pozdrawiam większość korpo! W tym pewnej polskiej firmie produkującej gry komputerowe z czerwonym ptakiem w logo! Gardzę.

 

I pomijam też fakt że na staż mają chore wymogi typu posiadanie portfolio itd.

Przecież ideą staży jest nauka przyszłych pracowników a nie wykorzystanie ich za darmo (lub prawie) do zarobku firmy!

Staże to są dla desperatów, bo za darmo każą pracować ale pracodawcy nie zamierzają nikogo tam szkolić!

Wezmą 1 osobę - wykorzystają ją, nie dadzą zatrudnienia, a potem przerwa 2-3 miesiące i następny staż dla następnego frajera.

Nie raz i nie dwa słyszałem że tak robią.

Uczciwych staży w moim województwie nie ma. Jak są, to dla kobiet (bo wiedzą że mało kobiet się zgłosi, a ostatecznie i tak nie uruchomią programu), a dla mężczyzn wymagania z kosmosu.

Mam wrażenie że te firmy nie chcą organizować staży korzystnych dla przyszłych pracowników, bo po prostu tak naprawdę nikogo nie chcą brać, nie potrzebują, jest przesyt.

No idealne na rozpoczęcie kariery IT - niestety bez znajomości trzeba szukać trudniejszych stanowisk. :(

Widocznie im się jakoś spodobałeś, lub miałeś niesamowitego farta, u mnie dostanie się do IT graniczy się z cudem - a do tego u nas nie ma "opieki seniora" nad juniorem, więc u mnie rzucają na głęboką wodę.
U mnie nawet odrzucają magistrów IT do IT support, a ty mówisz że się dostałeś.

No i co z tego? Kod działa? działa. Optymalizację się robi gdy już ma się podstawy. No i stack oferuje pomoc.

Jest tragiczny a nie "not bad" tu firmy ze względu na durne pomysły podatkowe naszego rządu stąd uciekają, zwłaszcza te miejsce.

Tobie i twoim znajomym się przyfarciło i tyle - załapałeś się kiedy jeszcze szukali informatyków, dzisiaj każda firma ma ich w dupie, bo co drugi chłop to jest po IT.

Jak jesteście specjalistami i macie już te kilka lat doświadczenia, to możecie stawiać warunki, ale juniorom to firmy każą co oni mają robić, a z reguły nowi pracownicy już mają mocno ograniczoną pracę zdalną.

Pracodawcy chcą widzieć co robią pracownicy, tu nie ma mentalności - "-zrobiłeś coś w 5 minut? to świetnie! reszta dnia masz wolne", tylko "-super! to masz następne zadanie"!

To są jednak trudniejsze rzeczy który nie każdy student IT to ogarnie.

Obecnie firmy nie chcą brać nie tylko bootcampowców, ale też studentów z magistrem itd. bez doświadczenia komercyjnego.

Można wysyłać CV a i tak mają ciebie w dupie. Bo nie masz doświadczenia komercyjnego.

Jest nasycony w 90% - gdyby tak nie było, to by pracodawcy nie wybrzydzali by jak posrani, a by brali ludzi i ewetualnie chętnie szkolili i przygotowali pracownika do pracy.

Niestety tak nie jest i już nie będzie - bo pracodawcy wolą dopłacić specjaliście którego nie trzeba w żaden sposób szkolić niż zatrudnić młodego po studiach.

 

A za kilkanaście lat będzie płacz, ze nie ma programistów, a jak są to są bardzo starzy i bardzo drodzy - no cóż, niech se robią co chcą, dzisiaj na takich jak ja plują, ale za te kilkanaście lat to będą sprowadzać hindusów bo inaczej zaboli kieszeń.

Moi koledzy ledwie po studiach dostali się do pracy IT, narzekają bo to są kijowe stanowiska słabo płatne, ale od dobrych 5 lat nie dostali ani propozycji, ani nie otrzymali odpowiedzi na swoje CV.

 

Obecnie nic, a próbowałem wielu rzeczy, szukałem 2 lata pracy po studiach IT jako serwisant, grafik, frontendowiec, specjalista e-commerce, sprzedawca w sklepie komputerowym itd. i gówno.

Nie ma pracy, a cierpliwość mi się skończyła, wybrałem inny kierunek. Bo już nie będzie lepiej a będzie gorzej. Jakby wiedział że tak będzie, to bym w życiu nie brał IT!

 

Na podkarpaciu nie ma nic, a wyprowadzać się (by żyć od 1 do 1) nie zamierzam, nie stać mnie na kredyt, nie stać mnie na wynajem.

 

i na koniec dodam:

I tak, doświadczeniem komerycyjnym wg. pracodawców NIE JEST:

-PRAKTYKI w ramach edukacji - każdy pracodawca wprost mi to mówił - praktyki nie są zaliczane do doświadczenia.

-edukacja w szkole/uczelni

-jakieś domowe projekty

 

Na logikę to POWINNY być doświadczenia zaliczane do doświadczenia komercyjnego - ale pracodawcy mają je w dupie!

 

I pracodawców nie interesuje że oni wpychają ciebie w błędne koło:

- nie wezmą ciebie bo nie masz dupogodzin

- a nie masz dupogodzin, bo ciebie nie chcą brać.

 

No sorry, ale polecanie pójścia w IT kiedy próg wejścia jest NAPRAWDĘ, NAPRAWDĘ WYSOKI JAK ODLEGŁOŚĆ ZIEMII DO SŁOŃCA, jest po prostu największą bzdurą jaką tu przeczytałem.

To już lepiej pójść gdziekolwiek gdzie indziej gdzie przynajmniej ciebie ZECHCĄ wprowadzić i ewnetulanie doszkolić!

A nie udawanie że sami się nie szkolili u nikogo, to oni też nie będą bo się boją konkurencji!

Nie jestem w stanie przeczytać tej ściany desperacji…Ewentualnie jest to troll. Na stażu minimum średnia krajowa 5-7k. Może IT nie jest dla Ciebie i tyle. 

1 godzinę temu, Reelag napisał(a):

Nie no xD Jestem niedorobionym prawnikiem, który ładnych parę lat jarał jointy,pił browary i grał w DOTE. W wieku 27 lat poszedłem na prywatne studia. Teraz mając dwa pełne lata doświadczenia od października zaczynam trzecią prace 16k brutto na UOP. Byłem programistą wdrożeniowcem (php + javascript), później parametryzowałem i pisałem extensiony do Erpa (C# + MSSQL), teraz będę rysował UML'e, BPMN'y i zbierał wymagania. Ogólnie roboty jest w brud, wysłałem trzy CV i miałem trzy rozmowy. W poniedziałek wysłałem CV, w następny poniedziałek miałem rozmowę a kolejnego dnia telefon z HR że gratulujemy czy chce rozpocząć współpracę. Tydzień szukałem roboty.

 

IT robota jak każda inna. Potrzeba wysiedzieć te dupogodziny ale to nie jest rocket science. Robię to dla pieniędzy. 

Prawda jest taka, że C#, Java czy inne gówno to jest jeden pies. Jak znasz wzorce projektowe i masz pojęcie o architekturze to tych smaczków językowych douczysz się w locie. 

 

Żeby nie było. Ja cały czas czytam i się dokształcam po godzinach. Mam całą kolejkę książek do przerobienia. Teraz mam DDD i SOLID na tapecie. Do tego robię własny projekt : czterowarstwowy mikroserwis  blazor, .net core, mssql, redis, mongo, rabbitMQ a to wszystko mam zamiar postawić w Azurze na kontenerach. Jak skończe ten projekt to startuje w rekrutacjach na 20k brutto. W życiu trzeba iść szeroko.

 

 Mnie wzieli do pierwszej roboty jak miałem 30 na karku. 

To mi się podoba😼 Ciśnij ciśnij i koś kase. Żadnego płaczu tylko zapieprz. Tak ma być.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minutes ago, Bezsenny_Idealista said:

Jeżeli chodzi o IT to rzekomo do 2030 roku będzie się wypełniać "luka" w zapotrzebowaniu na tego typu pracowników:

https://zielonalinia.gov.pl/-/boom-na-programistow-potrwa-do-2030-roku-prognoza-ekspertow

 

Jak to może wyglądać moim zdaniem? Piszę to jako osoba kompletnie nie związana ze światem IT, a jedynie obserwator światowych trendów.

 

1. Przesyt juniorów już jest widoczny, o czym koledzy wspomnieli.

2. Do roku 2030 prawdopodobnie większość zadań juniorów przejmie AI (10 lat w IT to cała epoka)

3. W międzyczasie będzie następował dalszy rozwój rynku pracy zdalnej i otwartość świata, więc spodziewajmy się konkurencji w postaci milionów "juniorów" z Indii i Azji, a ta konkurencja może być dość poważna. Jeśli ktoś żyje u nich w biedzie i największym jego osiągnięciem jest dostęp do internetu to ma większe parcie i motywację do nauki niż przeciętny wygodny Europejczyk z różnymi opcjami zapasowymi.

4. Jeżeli ktoś lubi brać udział w wyścigu szczurów i "konkursach" na marny staż czy ofertę juniorską to śmiało proście, a będzie wam dane, ale to zajmie sporo czasu.

5. Korpo często zbierają sobie CV jako dane osobowe na przyszłość i baza potencjalnych kandydatów dlatego ktoś może zadzwonić dopiero za rok jeśli dzisiaj aplikujesz.

6. Jeżeli jesteś seniorem i dobrze dziś zarabiasz to doceń to i odkładaj jak najwięcej pieniędzy, bo za 10 lat technologia, w które jesteś GURU może już nie istnieć i bez ciągłej walki o dokształcanie odpadniesz z rynku drogą selekcji naturalnej. Patrz wyżej, na każdego seniora przypada określona liczba hindusów.

7. Świat stale się zmienia i ewoluuje (mam na myśli wojny, klęski głodu czy katastrofy naturalne) i to, że w tym momencie jesteśmy względnie bezpieczni i żyjemy w harmonii może bardzo szybko się zmienić.

W przypadku, gdyby Polska stała się ofiarą działań wojennych wszystkie korpo bardzo szybko podwiną kitę i się ewakuują aby tabelki w excelu z zyskami się zgadzały. Możesz być specem od IT, ale nie jesteś jakimś naukowcem jak Oppenheimer czy inni żeby firma chciała Cię ewakuować i zapewnić azyl.

8. Jak wszędzie, jesteś przydatny dopóki dopóty zyski, które generujesz są większe niż koszt jakim jesteś dla swojej firmy dlatego patrz punkt 2. (AI na horyzoncie jako darmowy pracownik)

9. Światowym korpo jak Microsoft czy te spod skrzydeł Elona Musk'a zależy na jak najszybszym wprowadzeniu dominacji AI. Wyobraź sobie, że stworzyli program, który odwala robotę z programowaniem i jest "wirtualnym pracownikiem" na wynajem dla innych firm. Firma X wynajmuje taki program i płci za niego miesięczny abonament, a on sobie koduje.

10. Wszystko powyższe mnie niepokoi.

 

Chętnie poczytam co @Zły_Człowiek i @Januszek852 jako osoby ze świata IT sądzą o moich przemyśleniach. Czy uważacie to za brednie czy może dostrzegacie w tym jakiś sens?

Ogólnie jak dla ludzi w IT nie będzie pracy, to z całą pewnością zabraknie jej wówczas dla księgowych, planistów, prawników, lekarzy (oprócz chirurgów). W zasadzie wszędzie tam gdzie trzeba przetworzyć dane w oparciu o jakieś parametry wejściowe. Zanim gruby schudnie, chudy zdechnie. Poza tym nie zakładasz skomplikowania procesów biznesowych i takie AI to sobie może wypluć tekst piosenki o miłości i zdradzie, ale nie poradzi sobie z oprogramowaniem na przykład produkcji, gdzie zmiennych po drodze jest z milion. Owszem It kiedyś się skończy, ale będzie to koniec świata, lub koniec dotychczas znanego nam systemu społeczno-ekonomicznego. 

19 minutes ago, x6eine said:

Obecnie nic, a próbowałem wielu rzeczy, szukałem 2 lata pracy po studiach IT jako serwisant, grafik, frontendowiec, specjalista e-commerce, sprzedawca w sklepie komputerowym itd. i gówno.

Nie ma pracy, a cierpliwość mi się skończyła, wybrałem inny kierunek. Bo już nie będzie lepiej a będzie gorzej. Jakby wiedział że tak będzie, to bym w życiu nie brał IT!

 

Na podkarpaciu nie ma nic, a wyprowadzać się (by żyć od 1 do 1) nie zamierzam, nie stać mnie na kredyt, nie stać mnie na wynajem.

 

i na koniec dodam:

I tak, doświadczeniem komerycyjnym wg. pracodawców NIE JEST:

-PRAKTYKI w ramach edukacji - każdy pracodawca wprost mi to mówił - praktyki nie są zaliczane do doświadczenia.

-edukacja w szkole/uczelni

-jakieś domowe projekty

 

Z opisu wynika, że jesteś fajtłapa. Ogólnie jak masz mental pipy z uszami to nie oczekuj zbyt wiele od życia. Za darmo nic nie dostaniesz. Samo ukończenie studiów dzisiaj niczego nie gwarantuje. Musisz mieć to coś.

Ja jestem wyszczekany i bezpośredni. Zauważyłem, że nice gay'e i "porządni i ułożeni" są najbardziej waleni na hajs w tej branży. Miesiąc temu jak dyrektor działu wszedł do nas na rozmowę i rzucił tekstem "Kto z was szuka roboty?" to koledzy stali jak paruwy. Obsrani. Tylko ja się odpaliłem, że szukam. Zgadnij, kto z całej dziewiątki miał rozmowę później o hajs? Byłem w pierwszy w kolejce o podwyżkę.

 

 

Jak ktoś się pyta to zawsze mówie, że chce dużo zarabiać. Nawet na rozmowach o robotę mówiłem, że pieniądze są dla mnie podstawową motywacją. Luźna guma. Wszyscy wiemy gdzie żyjemy.

Edytowane przez Reelag
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Reelag napisał(a):

Ogólnie jak dla ludzi w IT nie będzie pracy, to z całą pewnością zabraknie jej wówczas dla księgowych, planistów, prawników, lekarzy (oprócz chirurgów). W zasadzie wszędzie tam gdzie trzeba przetworzyć dane w oparciu o jakieś parametry wejściowe. Zanim gruby schudnie, chudy zdechnie. 

Tutaj masz rację, natomiast chciałbym dodać od siebie istotną kwestię jaką jest równowaga w naturze. Świat nie lubi "luk" i szybko je zapełnia i nie inaczej może być w tym przypadku. Jeszcze w latach 80 nikt nie myślał o czymś takim jak praca w "IT" i masa ludzi w zawodach, o których wspomniałeś dalej pracowała w swoim zawodzie, ale mieli inne grupy interesantów. Niewątpliwie teraz świat pędzi do przodu w swoim rozwoju jak nigdy wcześniej i to jest ta zmienna, o której nie wiemy co przyniesie. Według danych Eurostatu specjaliści IT stanowią 4,3% wszystkich zatrudnionych w krajach Unii Europejskiej. 

Źródło: https://itwiz.pl/europa-zatrudnia-juz-85-mln-specjalistow-it-w-polsce-pracuje-co-15-ty/

Jestem zwolennikiem posiadania planu B na różne ewentualności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na rynku brakuje inżynierów elektryków co potrafią projektować układy elektryczne i obsługiwać specjalistyczne oprogramowanie np. E-plan Electric

 

Obliczeniowcow do analizy MES, analiz dynamicznych CFD. 

 

Tyle wiem z własnej firmy. Zarobki po kilku latach 10k+ PLN, na B2B do 20k PLN. 

 

Trudna robota, bardzo ścisłe umysły, mnóstwo mechaniki, wytrzymałości materiałów. Kitu wciskać nie da rady bo co się zaprojektuje to idzie na produkcję i tam wszystko wyjdzie. Plus taki, że o pracę łatwo (o ile jesteś mobilny i gotowy do wyjazdu z Koziej Wólki) oraz przeważnie tryb hybrydowy/home office pracy. 

 

Wolę moje IT, można ściemniać, jakoś łatać problemy, kasa leci a chat gpt za darmo programy pisze. Z tym ciągłym dokształcaniem się to legenda. Jak ktoś rzetelnie przerobił Windowsa klienta, Serwera i Cisco przełączniki to leci na tym całe lata. Pewnie w programowaniu jest podobnie. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Bezsenny_Idealista napisał(a):

Czy uważacie to za brednie czy może dostrzegacie w tym jakiś sens?

Ja z IT nie jestem, bardziej z telekomunikacji, która jest jego uzupełnieniem.

 

Cóż, ja uważam, że IT to świetny kierunek, ale trudno jest dostać się do pierwszej pracy, właśnie dlatego, że to świetny kierunek.

 

Trzeba być ogarniętym. Już na studiach wiedzieć, że idzie się tam konkurować. Robić projekty. Załapać się na jak najlepszy staż. Próbować do skutku, szlifować język, rozwijać umiejętności miękkie, trzaskać zadania z rozmów kwalifikacyjnych, jeździć na targi IT.

 

Następnie zacisnąć zęby i zapierdalać 2 lata w pierwszej pracy, uczyć się od najlepszych, dokształcać po godzinach.

 

Potem już będzie z górki, szybko wjedzie >15k netto b2b, potem 20-25. Bardzo dobry programista dojdzie do 30-35k netto B2B po 5-6 latach. Przeciętny utknie na 20k B2b bez urlopu.

 

Powyższe w oparciu o doświadczenia znajomych, więc może nie być prawdą.

 

 

Jednak w całej tej historii najgorsze jest to, że po prostu trzeba być ŚWIADOMYM od najmłodszych lat. Mieć od razu w głowie plan na życie.

 

Ja mając trochę ponad 20 lat nie miałem pojęcia, co chcę robić w życiu. Podziwiam ludzi, którzy potrafią w takim wieku, a wiem, że są i właśnie z nich są seniorzy25k bardzo szybko.

 

Czasem mam wrażenie, że niektórzy ludzie po śmierci dostali szansę, by przeżyć życie ponownie i tym razem doskonale wiedzieli, co zrobić w życiu, czy coś. A może to po prostu ja byłem tak tępy? nie wiem.

 

Mając drugą szansę też bym od razu poszedł na informatykę i cisnął backend a potem został dewopsem i robił na dwa etaty full-remote, wciskając pracodawcy kit że wszystko zajmuje mi 3x tyle czasu, ile mi naprawdę zajmuje, a w wieku 40+ już emerytura i życie z inwestycji + dom w Bułgarii lub Chorwacji nad samym morzem.

 

Teraz, gdy mam 36 lat, wszystko w wieku 18-36 wydaje się takie proste i oczywiste. Tylko czemu WTEDY nie było takie proste...

Edytowane przez Januszek852
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.09.2023 o 16:44, x6eine napisał(a):

- W mojej firmie cały czas widzę oferty pracy dla juniorów i przyjmują cały czas młode osoby wchodzące na rynek, ale muszą coś umieć:) bambików się nie zatrudnia co zrobili 1-2 kursy programowania a nawet nie wiedzą jak przeliczać systemu dziesiętnego na binarny, mantysa, złożoność obliczeniowa.
- Z tego co gadałem z HR to te 80 osób na jedno miejsce wygląda tak że 80% to ludzie, którzy nigdy nic nie mieli wspólnego z IT. Czyli murarz tynkarz itd....
 

Na grupie Problemy Polskiej Branży IT gościu pisał, że miał sytaucje z takim budowlańcem. No i miał też studenta. Budowlaniec przeszedł okres próbny, student nie. Myślę, że gościu wiarygodny bo się udzielał na grupie merytorycznie. 

 

Dwa odnośnie, że dużo CV. Z kolei rekrutywki wypowiadały się, że 90% z tych "kilkuset" jest mało warta. Ludzie porobią kursy, ale nie idzie za tym samodzielne programowanie. Angielski niby B2, ale gościu nie rozumie prostego pytania.

 

Widzę, że i tutaj obóz się podzielił. Jedni gadają, że po ptokach, statek już odpłynął, albo że i nawet zatonął. Drudzy, że to to nieprawda jest. 

 

A ja se oglądam Harvard CS50 i te wykłady super są. Czy znajdę pracę? Nie wiem, ale wiem tyle że te wykłady dowodzą, jak polska edukacja jest zacofana z folwarczną mentalnością. 

 

P.S. Zniechęcają frustraci, co właśnie nie przeszli okresu próbnego. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Strusprawa1

I dlatego właśnie napisałem swoje doświadczenia w IT, bo mnie szlag trafia kiedy ktoś pisze że "IT to taka super sprawa, że takie zapotrzebowanie, że łatwo się dostać".

Nie, obecnie IT to piekło, a dobre czasy już minęły, i jak naprawdę od czasów dziecięcych się w tym nie siedzi (uczy, a nie gra!) to sorry, ale bez pasji nie ma szans się tam dostać.

Każda inna opcja ma już większy sens.

 

 

W dniu 25.09.2023 o 21:18, x6eine napisał(a):

Nie jestem w stanie przeczytać tej ściany desperacji…Ewentualnie jest to troll. Na stażu minimum średnia krajowa 5-7k. Może IT nie jest dla Ciebie i tyle. 

I zaznaczam, że piszę to w kontekście proponowania tego kierunku dla osób które nie wiedzą gdzie dalej pójść - IT to najgorsza i najtrudniejsza droga.

 

Staże - srasze, ty się tam najpierw dostań i spełnij ich chore wymogi a potem się wymądrz. 

Miałem problem się dostać na praktyki a jak dostałem to byłem olewany bo każdy bał się o swoją dupę....

 

IT nie jest dla mnie - jeszcze kilka lat temu było, bo próg wejścia był dużo łatwiejszy - i akurat kiedy skończyłem te studia, to dzisiaj jest przesyt i bez naprawdę ciężkiego zapierd*lu (lub znajomości) trudno tam dostać.

Firmy mają w dupie zatrudniać na UoP, wszystko na b2b bo podatków nie chce się płacić.... i żebraj o zlecenia jak nie masz znajomości.... ja np. wolę zarabiać mniej ale stabilnie, być zatrudniony w 1 miejscu.

Edytowane przez Zły_Człowiek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamietam jak ponad dekade temu byl wysyp artykulow ze w Polsce brakuje inzynierow i ze warto isc na ten kierunek studiow. Sprobowalem sam ale poleglem po pierwszym semestrze. Dwa lata pozniej wrocilem ale na historie bo najbardziej ja lubilem i nie z mysla o pracy w zawodzie ale ogolnie dla samej frajdy studiowania.

No i patrzylem i widzialem jak moi znajomi ze studiow inzynieryjnych ucza sie ciezko mega trudnych rzeczy, robia tych inzynierow w pocie czola malo imprezujac a koniec koncow moze jeden na pieciu a na takim kierunku jak technologia zywnosci to jeden na dziesieciu pracuje w zawodzie. Reszta sie poprzebranzawiala i robi co innego.

No bo po co w Polsce tyly inzynierow skoro My tak naprawde nie mamy takiego przemyslu wielkiego i glownie na uslugach lecimy? Za to bardzo brakuje Nam lekarzy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 9/24/2023 at 1:39 PM, LSD said:

Jakim cudem nie potrafimy sobie wynegocjować, aby chociaż połowa kadry była krajowa, tego nie wiem…

Bo zasadniczo nie mamy kultury zarządzania wysoko kwalifikowanymi ludźmi (i generalnie tzw. warstwy inteligencji) - stąd, cytując Autora "Metody zarządzania ... to czysty PRL. Kolesiostwo i kumoterstwo to NORMA. Premie potrafią się różnić o kilkaset procent - oczywiście za plecy. Zarządy ... najczęściej są to ludzie mierni merytorycznie, chamscy, obcesowi i nieuprzejmi, a jakikolwiek kontakt z nimi to przykrość".

Więc żadna zagraniczna korporacja, nie przymuszona, sama z własnej woli nie będzie się w takie zabawy bawić.

 

On 9/24/2023 at 2:12 PM, Januszek852 said:

nie robiłbym tego za darmo w czasie wolnym dla przyjemności

Z moich obserwacji, ludzie którzy robią coś za darmo dla siebie i swojej przyjemności, zazwyczaj dochodzą do poziomu, na którym ktoś chce im za ich pracę zapłacić... niemało.

I to nieważne czy jest to IT, czy rzeźbienie w drewnie, czy marketing i zarządzanie, czy tynkowanie, czy kafelkowanie...

 

On 9/25/2023 at 7:28 PM, AT91SAM7S256 said:

No właśnie, z tym działaniem może być różnie, jeśli chodzi o embedded, to chyba nie.

Panuje w mej opinii powszechne niezrozumienie, czym naprawdę są mikrokontrolery... i mamy tego efekty. Programista/IT będzie próbował taki sprzęt "zaprogramować" - C, biblioteki funkcji, środowisko z debuggerem itd. i coś mu się uda. Coś co "zadziała". I także "coś" za swoją pracę dostanie - coś w okolicy mediany albo mniej. A jak to za mało, to mamy 10 na Pana miejsce - i wszyscy oni tak samo piszą...

 

Dopiero kiedy przyjdzie specjalista elektronik/pasjonat, który fragmenty kluczowe zidentyfikuje i napisze w asemblerze (języku opisu sprzętu, a nie języku programowania) - to nagle okazuje się że kod działa 4 razy szybciej, albo można użyć w produkcji kontrolera tańszego o 2$ - i taki człowiek w kilka dni "zarobi" dla firmy kilkaset tysięcy zielonych. I za to mu jakiś mały procent tego odpalą - bo takich ludzi nie ma kim zastąpić, a przynajmniej jest to trudne i często nieopłacalne.

 

W mej opinii pakowanie się w jakąkolwiek branżę "popularną" to proszenie się o kłopoty - bo zawsze będą setki "chętnych na twoje miejsce". Zawsze będzie presja "rynku pracodawcy". Dopiero od specjalizacji, często wąskiej, zaczyna się rynek pracownika.

Ale do wąskiej specjalizacji, wysoko wykwalifikowanej, nie każdy się nadaje - zwłaszcza jak jest to tylko "praca dla pieniędzy".

 

1 hour ago, Tadamichi Kuribayashi said:

Za to bardzo brakuje Nam lekarzy.

Żadna ilość uczelni nie rozwiąże problemu robienia specjalizacji. To nadal system mistrz/czeladnik nieomal, i limity ustalane odgórnie i oddolnie...

Potrafią być przypadki, że w danym województwie jest jedna pani mogąca szkolić w danej specjalizacji - a ona mówi że przyjmie dwie osoby (dwie swoje znajome). Bo przyjmuje poza szpitalem prywatnie, i nie będzie sobie sama robić konkurencji...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Kespert napisał(a):

Żadna ilość uczelni nie rozwiąże problemu robienia specjalizacji. To nadal system mistrz/czeladnik nieomal, i limity ustalane odgórnie i oddolnie...

Potrafią być przypadki, że w danym województwie jest jedna pani mogąca szkolić w danej specjalizacji - a ona mówi że przyjmie dwie osoby (dwie swoje znajome). Bo przyjmuje poza szpitalem prywatnie, i nie będzie sobie sama robić konkurencji...


Tym bardziej ze lekarzom jest to co jest teraz na reke bo kosza kosmiczne siano dzieki prywatnym gabinetom. Trzeba by uwolnic zawod felczera albo zwiekszyc ilosc miejsc na kierunkach lekarskich i zmniejszyc ich poziom. Umowmy sie i tak nie jestesmy leczeni w wielu przypadkach przez kompetentnych lekarzy. Wielu sobie bada na pacjencie metoda prob i bledow zanim wreszcie znajdzie co mu dolega.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Kespert napisał(a):

Bo zasadniczo nie mamy kultury zarządzania wysoko kwalifikowanymi ludźmi (i generalnie tzw. warstwy inteligencji) - stąd, cytując Autora "Metody zarządzania ... to czysty PRL. Kolesiostwo i kumoterstwo to NORMA. Premie potrafią się różnić o kilkaset procent - oczywiście za plecy. Zarządy ... najczęściej są to ludzie mierni merytorycznie, chamscy, obcesowi i nieuprzejmi, a jakikolwiek kontakt z nimi to przykrość".

Więc żadna zagraniczna korporacja, nie przymuszona, sama z własnej woli nie będzie się w takie zabawy bawić.

 

 

Coś w tym jest. W Stellantis, czy Orange managerowie niższego szczebla to nieraz półgłówki, którzy swoich podwładnych gnoją i blokują ich rozwój, bo się ich po prostu boją, natomiast wysoki szczebel to sami expaci. 

 

Wpadłem raz na nocny meet up samochodowy. Siedem najdroższych aut wśród kilkuset maszyn, w tym nowe Ferrari, należały do koreańskiego managementu z fabryki nieopodal, a „nasi” pracownicy tej samej fabryki cieszą się, że mają darmowego busa, a jak zostaną dozorcą niewolników, zwanym inaczej kierownikiem zmiany to wydaje im się, że złapali Pana Boga za nogi.

 

O to, to. Jak Intel, czy LG chce budować fabryki w PL na preferencyjnych zasadach, niech negocjują jak nie dostęp do technologii, to chociaż udział i szkolenie wysokiej kadry wśród Polaków.

Jeśli ja chciałbym dostać zatrudnienie na wysokim poziomie managerskim w firmie, mój pracodawca musi udowodnić, że jestem wysoko wykwalifikowany i niełatwo znaleźć na moje stanowisko tubylca. W przeciwnym wypadku nie otrzymam stanowiska. Podpowiem tylko, że warunki są analogiczne, jak dla Panów z Korei, którzy jeżdżą Ferrari, bowiem do wynagrodzenia dorzucają tzw. „relocation bonus”, który ma Ci wystarczyć na wynajem mieszkania i samochodu. Jak masz taki bonus na poziomie 10 tysięcy dolarów miesięcznie, za wynajem wypasionego mieszkania w Pl płacisz 10 koła, za kolejne 30 masz leasing na nowe Ferrari Roma. Jak masz podobny budżet, ale w Singnapurze, czy w San Francisco to co innego, bo 3/4 zeżre Ci czynsz, ale u Nas expaci żyją jak pączki w maśle. 

Edytowane przez LSD
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://oko.press/gdzie-mozna-studiowac-medycyne

 

Coraz więcej jest uczelni, gdzie można studiować medycynę. Oczywiście zaczną się jęki, że jak to tak można, ale uważam, że konkurencja w tej branży jest potrzebna i zwiększy jakość usług. Oczywiście lekarze będą mówić, że to jest złe, ale wiemy, z jakich powodów będą wysuwać takie twierdzenia. 

 

Moim zdaniem to jest dobry trend. Wystarczy wskazać, że pomimo wzrostu uczelni medycznych nie każdy będzie wykonywał zawód lekarza, tak samo jak zawód prawnika po ukończeniu studiów prawniczych, bo do tego oprócz ukończenia studiów potrzebne jest kilka lat dodatkowej nauki okraszonej egzaminami państwowymi, więc ten kto nie podoła, ten nie będzie wykonywał zawodu. Natomiast patrząc przez pryzmat społeczeństwa jest to dobry trend. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, ciekawyswiata napisał(a):

https://oko.press/gdzie-mozna-studiowac-medycyne

 

Coraz więcej jest uczelni, gdzie można studiować medycynę. Oczywiście zaczną się jęki, że jak to tak można, ale uważam, że konkurencja w tej branży jest potrzebna i zwiększy jakość usług. Oczywiście lekarze będą mówić, że to jest złe, ale wiemy, z jakich powodów będą wysuwać takie twierdzenia. 

 

Moim zdaniem to jest dobry trend. Wystarczy wskazać, że pomimo wzrostu uczelni medycznych nie każdy będzie wykonywał zawód lekarza, tak samo jak zawód prawnika po ukończeniu studiów prawniczych, bo do tego oprócz ukończenia studiów potrzebne jest kilka lat dodatkowej nauki okraszonej egzaminami państwowymi, więc ten kto nie podoła, ten nie będzie wykonywał zawodu. Natomiast patrząc przez pryzmat społeczeństwa jest to dobry trend. 

Patrząc na rozwój generatywnych modeli językowych, to rzeczywiście dobra droga. Juz teraz w Japonii GPT-4 zdaje bardzo dobrze egzamin na lekarza, a zawsze trzeba będzie kogoś opatrzeć, wstrzyknąć dożylnie czy opatrunkować.

Lekarze są lekarzami, bo długo się uczyli - anatomii, doświadczyli wielu pacjentów, widzieli po starszych, lecz wciąż to się opiera w większości o wiedzę.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minutes ago, LSD said:

Siedem najdroższych aut wśród kilkuset maszyn, w tym nowe Ferrari, należały do koreańskiego managementu z fabryki nieopodal

W fabryce, gdzie masz 1000 osób, zaoszczędzenie 10zł ma każdej miesięcznie, daje właśnie nowe auto+ - ale jednej osobie. W drugą stronę, za 10 tysięcy w żaden sposób nie zorganizujesz kilkunastu autobusów nawet raz na miesiąc, nie mówiąc o codziennym dowozie - nie ten rząd kosztów. Darmowy bus "dla każdego" to dla korpo większe obciążenie, niż kilka Ferrari w leasingu...

24 minutes ago, LSD said:

chociaż udział i szkolenie wysokiej kadry wśród Polaków

W branży gdzie znalezienie "fachowca" to kosztowny i długotrwały proces, żadne korpo nie patrzy na kraj pochodzenia. Dopiero jak masz "dużą dostępność" mogą sobie pozwolić na swego rodzaju patriotyczny filtr selekcji.

30 minutes ago, LSD said:

u Nas expaci żyją jak pączki w maśle

A nasi w Azji południowej, czy nawet Meksyku... kolejność dziobania i tyle.

Są kraje, gdzie danie ekspatowi domu jest tańsze, niż płacenie mu stawek wynajmu z jego ojczyzny - i masz oferty "5k$ netto, dom, szofer, samochód, żarcie, opieka medyczna i gosposia w pakiecie od pracodawcy". Dla pracodawcy koszt 8k$ zamiast wypłacania 20-25k$ w miejscu pochodzenia - a pracownik i tak ma rozporządzalnego swobodnie dochodu tyle samo (nie płaci kredytów, ubezpieczeń itd.).

 

58 minutes ago, Tadamichi Kuribayashi said:

Trzeba by uwolnic zawod felczera albo zwiekszyc ilosc miejsc na kierunkach lekarskich i zmniejszyc ich poziom

Lekarz bez specjalizacji to niewiele lepiej niż felczer (nie jestem pewien, ale rezydent bodajże 6k brutto ma). Uczelnie zwiększają nabór tak, że chyba nawet Rydzyk ma już kierunek medyczny. Egzamin - próg zdawalności zmniejszono o 10pkt procentowych już kilka lat temu.

Nic nie jest w stanie walczyć z betonem "specjalizacji" - bo w przypadkach poważnych, każdy chce "specjalisty" a nie felczera...

 

 

@Januszek852 Zawód techniczny swobodnie zahaczający o IT, ale zdecydowanie nie IT - inżynier-projektant. Ciężko ujawniać więcej, mógłbym się równie dobrze nazwiskiem podpisać - jest nas w Polsce w branży aktywnych chyba mniej, niż stu. I znamy się jak łyse konie ;) Za to produkty idą po kilkunastu latach, chyba już łącznie w setki milionów... małe kółko w gigantycznej machinie. "Wykonuję swoją część" - i ta duma w sklepie, gdy myślisz "to, i to, i to też".

 

Zarobki dla specjalisty - światowo porównywalne ze specjalistą IT i lepiej, ale w Polsce gorzej, bo brak konkurencji w kraju, a korpo się wycwaniły i wiedzą, że jak ktoś chce odejść za granicę - to raczej go nie przekonają wypłatą lokalną czy jej podwyżką. Znam taki przypadek, że "hiper-specjalista" dostał tyle w $ brutto w USA, co zarabiał w Polsce w złotówkach netto - było kiedyś aż takie ssanie na rynku, na wybitne jednostki. Z drugiej strony, hermetyczność branży eliminuje nieomal całkowicie wielokrotnych "jumperów" - wieści się niosą, i niewielu będzie inwestować szkolenie w kogoś, kto potencjalnie za kilka miesięcy zniknie. Także trzeba rozważnie zmieniać pracodawców - oni też się znają, i czasem wolą współpracę niż konkurencję (nawet przy zatrudnianiu).

 

Dla odpowiednika "juniora" nie jest aż tak dobrze jak w IT, i to ogólnoświatowo... "juniorzy" istnieją chyba głównie po to, by było z czego szkolić "seniorów" (dość luźno używam tych terminów, ale są odpowiednie). Za to seniorem zostałem po niecałych 3 latach - i nie jest to wyjątek (bardziej oznaka "ukończenia szkolenia do samodzielnej pracy"). Także pochodna tego, że senior nieomal jak saper - zazwyczaj myli się raz, i koniec. Więc łatwo zyskać, ale łatwo stracić... a stres niejednego wywiózł na SOR.

 

Rzadko poruszany wątek to koszt rozpoczęcia własnej działalności w danej branży. Informatyk potrzebuje co? Serwer czy dostęp do jakichś narzędzi online - koszt relatywnie niski. Nie tak niski jak tynkarz (wiadra, łata, T4), ale też niewielki. Elektronik już potrzebuje sporawy warsztacik mechaniczno/elektryczny, co raczej bez dobrego biznesplanu się nie zwróci. Wytwórca małoseryjny - maszyny CNC, wtryskarki, hala z dostosowanym podłożem i podłączeniem energetycznym - koszty stają się mocno zaporowe, ale jeszcze do przeskoczenia kredytem czy "aniołem biznesu", jeśli zdoła wejść na rynek. Ale hermetyczne branże to koszmar - zazwyczaj rynek jest dawno podzielony, firmy i ludzie się znają osobiście, i nie wezmą NIC od "obcego-tańszego", chyba że koszt będzie tak niski, że w żaden sposób nakłady początkowe się nie zwrócą. A te łatwo idą w dziesiątki milionów, przy zakładanych kilku latach braku zysków - szansa "własnej działalności od zera" jest praktycznie zerowa. Także niektóre inżynieryjne branże trzeba pod tym kątem rozważać.

 

Anegdota - w czasach moich studiów, na najlepszych absolwentów IT czekali rekruterzy pod drzwiami sali egzaminacyjnej. I to nie jest "urban legend" a coś, co widziałem na własne oczy. Chociaż nie jesteśmy IT, to mojego kolegę z roku, jego przyszły pracodawca też gonił po korytarzu z umową w garści - znali się z akademika, różnica pojedyńczych lat ;) Ja na pierwszą oficjalną posadę juniora, miałem UoP bezterminową od razu. Z pensją 2x wyższą niż ówczesne zarobki mojej matki. Dzisiaj już trochę inaczej to wygląda, ale dalej dla 30%, tych "z potencjałem", praca jest od ręki, i wolne miejsca czekają. Reszta... cóż, trzeba kwalifikacyjną przejść, a to nie takie łatwe. Pytania są niekoniecznie na wiedzę, a raczej na inteligencję - aż ciężko uwierzyć, ale to potężny odsiewacz potencjalnych chętnych... potencjalnych nieprzydatnych, nie-do-wyszkolenia jednostek.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Zły_Człowiek napisał(a):

@Strusprawa1

I dlatego właśnie napisałem swoje doświadczenia w IT, bo mnie szlag trafia kiedy ktoś pisze że "IT to taka super sprawa, że takie zapotrzebowanie, że łatwo się dostać".

Nie, obecnie IT to piekło, a dobre czasy już minęły, i jak naprawdę od czasów dziecięcych się w tym nie siedzi (uczy, a nie gra!) to sorry, ale bez pasji nie ma szans się tam dostać.

Każda inna opcja ma już większy sens.

 

 

I zaznaczam, że piszę to w kontekście proponowania tego kierunku dla osób które nie wiedzą gdzie dalej pójść - IT to najgorsza i najtrudniejsza droga.

 

Staże - srasze, ty się tam najpierw dostań i spełnij ich chore wymogi a potem się wymądrz. 

Miałem problem się dostać na praktyki a jak dostałem to byłem olewany bo każdy bał się o swoją dupę....

 

IT nie jest dla mnie - jeszcze kilka lat temu było, bo próg wejścia był dużo łatwiejszy - i akurat kiedy skończyłem te studia, to dzisiaj jest przesyt i bez naprawdę ciężkiego zapierd*lu (lub znajomości) trudno tam dostać.

Firmy mają w dupie zatrudniać na UoP, wszystko na b2b bo podatków nie chce się płacić.... i żebraj o zlecenia jak nie masz znajomości.... ja np. wolę zarabiać mniej ale stabilnie, być zatrudniony w 1 miejscu.

Czemu sprzedajesz swoje doświadczenia, jako prawdę objawioną?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Zły_Człowiek napisał(a):

@Strusprawa1

I dlatego właśnie napisałem swoje doświadczenia w IT, bo mnie szlag trafia kiedy ktoś pisze że "IT to taka super sprawa, że takie zapotrzebowanie, że łatwo się dostać".

Nie, obecnie IT to piekło, a dobre czasy już minęły, i jak naprawdę od czasów dziecięcych się w tym nie siedzi (uczy, a nie gra!) to sorry, ale bez pasji nie ma szans się tam dostać.

Każda inna opcja ma już większy sens.

 

 

I zaznaczam, że piszę to w kontekście proponowania tego kierunku dla osób które nie wiedzą gdzie dalej pójść - IT to najgorsza i najtrudniejsza droga.

 

Staże - srasze, ty się tam najpierw dostań i spełnij ich chore wymogi a potem się wymądrz. 

Miałem problem się dostać na praktyki a jak dostałem to byłem olewany bo każdy bał się o swoją dupę....

 

IT nie jest dla mnie - jeszcze kilka lat temu było, bo próg wejścia był dużo łatwiejszy - i akurat kiedy skończyłem te studia, to dzisiaj jest przesyt i bez naprawdę ciężkiego zapierd*lu (lub znajomości) trudno tam dostać.

Firmy mają w dupie zatrudniać na UoP, wszystko na b2b bo podatków nie chce się płacić.... i żebraj o zlecenia jak nie masz znajomości.... ja np. wolę zarabiać mniej ale stabilnie, być zatrudniony w 1 miejscu.

Jakie wymogi? Na rekrutacje na staż nie ma nic innego ja pytania o podstawy GIT’a, syntaxu i mechanik języka programowania+ BD ( na jakiegoś crudarza).Zawsze pytają  o te same podstawowe rzeczy( chyba że jest to jakaś fancy stos technologiczny). Najwidoczniej byłeś słaby i myślałeś, że po studiach na pstryk dostaniesz prace. Jak miałbym iść na staż z podstawową wiedza po studiach + 2 własne projekty dzisiaj pewnie też bym się dostał z palcem w D. Zresztą w ofercie pracy zawsze masz jak wypisz namaluj o co będą Cie pytać i wystarczy się z tego przygotować i zabłysnąć wiedzą i zaangażowaniem xD

 

ps. Dzisiaj bez znajomości dostałem dwie oferty pracy. I więcej w tym poście nie mam zamiaru odpowiadać na Twoje babskie majaczenie.

Edytowane przez x6eine
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Januszek852

Odnośnie głównego wątku nie wiem jak to jest, ale mnie to zawsze zastanawia, że przeważnie najwięcej do powiedzenia o upadku IT oraz, że AI przejmie cały interes mają do powiedzenia ludzie, którzy kompletnie nie siedzą w temacie od zaplecza, ciekawe zjawisko społeczne może nawet warte zbadania. 

 

Rozumiem @Zły_Człowiek co czujesz, bo kilka lat temu byłem w podobnej sytuacji, ale bez studiów informatycznych. Przyszedłem w ogóle z innej dziedziny, bo jestem po uczelni ekonomicznej. Jednak rynek IT nie wygląda tak źle jak opisałeś, co więcej to tylko twoja subiektywna ocena oparta na negatywnym przebodźcowaniu. Region podkarpacki też pewnie ma tutaj sporo do powiedzenia w kwestii problemów ze znalezieniem pracy, ale domyślam się, że to również będzie tyczyło się równie dobrze innych branży. Nawiasem mówiąc jeśli tam jest tak źle, to chyba dobre miejscówki do łowienia lokalnych panien jeśli ktoś bardziej jest zarobiony.

 

Myślę, że problem po samej informatyce jest taki, że stajesz się ogólną masą bez konkretnej wiedzy oraz specjalizacji. Nawet marketingowo to lipnie wygląda, być nijakim i nie wyróżniać się w żaden sposób. Żeby samo studiowanie miało jakikolwiek prestiż musiałby być to UJ, AGH lub PW. Absolwenci tych uczelni dostają pracę w topowych firmach jak Google oraz potencjał relokacyjny do Silicon Valley w Kalifornii. Reszta albo sobie poradzi, albo będą mieli gorzej niż ktoś z ulicy co w pewnym momencie wziął się za siebie lub/i poszedł na kurs oraz ciśnie.

 

Wasz czas pracy kupuje biznes, a nie sztuczna inteligencja, więc wizerunek zawodowy symbolicznie jest ważny. Zamiast tego idzie się na uczelnię NoName. Zakuwa wszystkiego po trochę wiedzy teoretycznej. W dodatku studia i rozmowy rekrutacyjne wpajają fałszywe poczucie, że trzeba być encyklopedią. Bunkrujesz się w masie wiedzy bezużytecznej pod konkretną specjalizację, zamiast być już ukierunkowanym. Narasta frustracja z poczucia, że trzeba umieć wszystko, bo inaczej będzie się bez szans. Potem pojawiają się głosy, takie jak w tym wątku, że IT to gówno, nic się nie da oraz dołowanie.

 

W środowisku zawodowym natomiast większe znaczenie ma znajomość przepływu flow biznesowego oraz samego rozwiązania nad którym się pracuje, aniżeli pierdyliardów różnych technologii. Myślę, że tego typu wiedza jest nabywalna jedynie poprzez komercyjne doświadczenie. Pokonywanie prawdziwych problemów i sukcesywne dostarczanie kolejnych wersji oprogramowania. Może dlatego pracodawcy zlewają moczem jedynie znajomość suchej teorii mimo, że bardzo wyrafinowanej. Jeśli nie chcesz konkurować, ani walczyć póki nie osiągniesz celu to niestety w tym świecie zostają zawody takie jak taśma w fabryce albo magazynier. 

 

AI nie zastąpi programistów, ani testerów, ani adminów, ani kogokolwiek. Co najwyżej będzie wsparciem pracy jak to już teraz ma miejsce. Z resztą sam używam i jestem zadowolony. Czasem wypluwa głupoty, ale na tym polega znajomość zawodu, żeby odsiać wartościowe informacje od plew. To jest po prostu taka wyszukiwarka internetowa tyle, że daje informacje z takiego stackoverflow bezpośrednio, zamiast przekopywać setki stron i reklam, zanim znajdzie się odpowiedź na cokolwiek. Co więcej dzięki narzędziom jak boty AI wzrasta krzywa uczenia konkretnych zagadnień. Jest to zagrożenie dla juniorów by dostać pierwszą pracę, ale też szansa na szybszy rozwój umiejętności.

 

Junior to samodzielny pracownik, a nie stażysta. Kiedy dostałem pierwszą pracę już wtedy miałem stan wiedzy i mindset samodzielności. W pracy płacą za kogoś z wiedzą lub umiejętnością szybkiego ogarniania samodzielnie, a nie żeby senior cię musiał szkolić. Chcesz się czegoś nauczyć to idź na kurs stacjonarny lub online (YouTube/Udemy). W IT wiedza leży prawie na ziemi dla tych co nie boją się uczyć samodzielnie i znają nieco angielskiego. O procesy w projekcie natomiast pytaj współpracowników i będzie git.

 

Jak było wspomniane frontend to dziadostwo, bo technologie związane z JavaScript mają downa i są zmieniane co chwilę. Totalny burdel, a w dodatku siedzenie nad warstwą wizualną potrafi wpędzić w szkodliwy perfekcjonizm. W IT da się zarabiać dobrze nawet nic nie programując, wystarczy iść do korpo. W ogóle to beka z mówieniem o jakiejś pasji, czy byciem wymiataczem by dobrze zarabiać. Wystarczy po prostu cisnąć, zdobywać expa i umieć się zareklamować. Nikt tak naprawdę nie jest niezastąpiony. Naiwny ten kto myśli, że jest elitą. Na każdego speca zawsze znajdzie się Hindus czy inny Azjata co ma pamięć, skille i pracuje jak robot. Jednak nie jest to kluczowa cecha by być po prostu uważanym za pożądanego i były z tego realne profity. Zresztą bezpieczniej i bardziej odpowiedzialnie jest postawić na dwóch mniej doświadczonych specjalistów niż jednego powierzając całe know how w jego kaprysy.

 

Na sam koniec, fakt IT jest nierówny IT, są różne firmy i różne projekty. Sam unikam firm gdzie na rozmowach rekrutacyjnych wymagają bycia omnibusem. Firma, która cię chce nie robi mocno pod górę tylko rozmawia o oczekiwaniach i doświadczeniu na poziomie. Nie marnuje twojego czasu na głupoty jak w szkole szukając miejsc, w których się nie przygotowałeś dzień wcześniej na sprawdzian. Na pewno nie jest to miarodajna metoda odsiewania kandydatów. Zawsze się znajdzie ktoś kto lepiej wykuł materiał, ale nie znaczy to, że lepiej się nadaje do danej roli. Trzeba szukać tej pierwszej firmy za minimalną krajową, aż do skutku a jednocześnie chodzić na rozmowy i szlifować odporność na stres oraz zlewki [jak z laskami].

 

To była moja metoda kilka lat temu, ale postanowiłem zmienić pracę kiedy uświadomiłem sobie, że z takich zarobków nie da się nic odłożyć i nie zostanę kawalerkowym potentatem. Mój pierwszy pracodawca z małej firmy outsourcingowej był w szoku kiedy go poprosiłem o podwyżkę. Chciałem ok. 2000zł netto więcej, aby spróbować wyrównać stawkę do rynkowej za mój realny skillset. Nieco zwlekał z odpowiedzią, ale wziął mnie na pogadankę i zrobił wykład, że nie da się tyle zarabiać z tak małym doświadczeniem. Jako wytłumaczenie, bo ma kwity jakie stawki rzucają inni kandydaci i moje oczekiwania odstają od rzeczywistości. Jako niby konsensus zaproponował umowę B2B, abym "miał więcej" o jakieś 2zł netto za godzinę. Potem zdobyłem nową pracę, a kiedy pracodawca dowiedział się jakie wynagrodzenie to dostał zwarcia styków. Korpo zaorało i miałem już kwotę 1000zł więcej niż to o co prosiłem. Sumarycznie po roku expa dostałem pracę za 6000zł netto na UoP. Nie poszedłem do IT po to, aby zasuwać jak mrówka tylko po to, aby dopasować pracę do mojego stylu życia. Obecnie na podstawie średniej rocznej pracuję mniej więcej 3-4h dziennie na pracy zdalnej, pełny etat UoP, a zarobki sukcesywnie rosną. Zagraniczni klienci, różne projekty, nie jestem ani pasjonatą ani wybitny, ani nie mam 5-cio letnich studiów informatycznych - check mate.

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajne te stawki. Tyle wysiłku, lat i pieniędzy włożone w naukę, a zarabia się tyle, albo nie wiele więcej, niż na wózku widłowym na zachodzie 🤷

 

Praca gdzie wymienia się czas na szekle, to niestety zdzierstwo i to się nigdy nie zmieni... a już na pewno nie na wschodzie Europy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, UncleSam napisał(a):

Fajne te stawki. Tyle wysiłku, lat i pieniędzy włożone w naukę, a zarabia się tyle, albo nie wiele więcej, niż na wózku widłowym na zachodzie

Ma się pracę zdalną, nie trzeba wstawać i jechać rano do roboty,

harować fizycznie 8 i więcej godzin, oraz przebywać z patologią,

praca jest skalowalna i po kilku latach średnie pensje zachodniego speca,

to i tak już duży wygryw oraz pewien komfort życia, w porównaniu z widlakami.

 

7 minut temu, UncleSam napisał(a):

Praca gdzie wymienia się czas na szekle, to niestety zdzierstwo

To tak, korporacje mają miliardowe zyski roczne, miliony idą dla góry piramidy, dla reszty są ochłapy.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.09.2023 o 11:50, Januszek852 napisał(a):

jeśli od małego nie lutowałeś obwodów elektrycznych na biurku albo nie budowałeś domów na podwórku, to wyświadcz sobie przysługę i idź na informatykę.

Nie wiem, skąd takie przeświadczenie. Ja w kierunki techniczne poszedłem dopiero przed trzydziestką, wcześniej interesowałem się tylko lotnictwem/modelarstwem. Elektroniką, programowaniem i szeroko pojętą mechaniką zacząłem się poważnie zajmować dopiero podczas kursów/studiów inżynierskich. Do majsterkowania nabrałem entuzjazmu z czasem. Obecnie nieźle zarabiam i mam dobrą pozycję na rynku pracy (chodzę na rozmowy kwalifikacyjne, tak dla sportu - ale też myślę nad zmianą fuchy, najlepiej jak najbliżej lotnictwa). Przeszedłem od ręcznej/maszynowej obróbki metali, przez technologa/programistę cnc, a teraz zaliczam praktyki przy śmiglakach. Spawałem, toczyłem manualnie i cnc, po godzinach robię silniki do modeli rc - a dziesięć lat temu ludzie mówili: "ty humanistą jesteś, powinieneś zostać tłumaczem/historykiem/dziennikarzem". Do branży technicznej popchnęły mnie dwie rzeczy:

- perspektywy zarobku 

- świadomość, że poza znajomością kilku języków nic nie potrafię. A w moich okolicach (jeszcze zanim przeniosłem się na wschód) nie było żadnych szkół rzemieślniczych/technicznych, lipa, null, nic. Byłem ambitnym czarnuchem z doświadczeniem w gastro i prostych robotach fizycznych.

Dopiero z czasem, gdy już człowiek okrzepł, poduczył się fachu - przyszło coś, co teraz mogę nazwać pasją. ;) 

 

Nie zgadzam się z tym, że "jeżeli od małego nie byłeś pasjonatem, to sobie daruj". Ja stawiam na: "zobacz, czy to ci się spodoba" - gdybym słuchał rad takich jak twoja, to do dziś zasuwałbym w kuchni albo na magazynie. 

Nie święci garnki lepią, natomiast oczywiste jest, że jeżeli ktoś się męczy przy robotach warsztatowych/majsterkowaniu, to i raczej w branży technicznej się nie odnajdzie. Niemniej jednak - powinien spróbować, jeżeli czuje, że może zaiskrzyć. Ale jakaś zajawka musi być, z niewolnika nie będzie rzemieślnika.

Edytowane przez zychu
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Ksanti said:

Junior to samodzielny pracownik, a nie stażysta.

Juniora od seniora odróżnia praca pod nadzorem/samodzielna, oraz kto ostatecznie bierze odpowiedzialność za wynik końcowy.

Czyli - jeśli senior nie dopilnował, jego wina a nie juniora.

Stąd często skok w wypłacie.

Oczywiście dla korpo/firmy to idealnie, jak maja samodzielnego pracownika, któremu mogą płacić jak juniorowi...

 

12 hours ago, Ksanti said:

W ogóle to beka z mówieniem o jakiejś pasji, czy byciem wymiataczem by dobrze zarabiać.

Pasja i inteligencja nie są konieczne, ale bardzo, bardzo pomagają.

Możesz wygrać rajd rowerowy na rowerze bez kół, ale z kołami jest po prostu - łatwiej, i jakby przyjemniej.

 

12 hours ago, Ksanti said:

Co więcej dzięki narzędziom jak boty AI wzrasta krzywa uczenia konkretnych zagadnień.

Czego się nie mówi, to że umiejętność zaprogramowania parametrów/kryteriów dla AI, wymaga nie tylko znajomości procesów które AI ma wykonać, ale także zasad działania samej AI.

Bez jednego z tych dwóch elementów, dostaniesz coś co ledwo-ledwo działa, a i to nie zawsze.

12 hours ago, Ksanti said:

Na każdego speca zawsze znajdzie się Hindus czy inny Azjata co ma pamięć, skille i pracuje jak robot. Jednak nie jest to kluczowa cecha by być po prostu uważanym za pożądanego i były z tego realne profity. Zresztą bezpieczniej i bardziej odpowiedzialnie jest postawić na dwóch mniej doświadczonych specjalistów niż jednego powierzając całe know how w jego kaprysy.

Tutaj widać zalety hermetycznych branż, gdzie żaden Hindus czy Azjata nie jest realną konkurencją. Nie ma tutoriali na Youtube, nie ma kursów online, a wiedza z książek wydawanych w kilkuset egzemplarzach, dezaktualizuje się po 2-3 latach.

Podobnie jak na Indie/Azję, był kiedyś boom na "młodych za kierownicą TiRa", czy na "młodych operatorów CNC". Aż jeden z drugim nie rozbił wozu za kilka milionów (nie licząc ładunku), a trzeci nie zniszczył np. tytanowej formatki za kilkadziesiąt tysięcy $. I szybko "kapitaliści" doszli do wniosku, że jednak oszczędzenie 1-2% łącznej skali kosztów na pensjach, przy znacznie wyższej możliwości pomyłki zerującej zysk, to za duże ryzyko.

 

Druga sprawa - tak, znacznie lepiej jest dać dwóch mniej doświadczonych specjalistów, niż jednego "Kesperta". Ale... żeby było to możliwe, musiałby istnieć rynek pracodawcy, nadpodaż ludzi z odpowiednimi zdolnościami. A tych po prostu w niektórych branżach nie ma... i pracodawca musi się wozić z kaprysami "niezastępowalnych". Druga sprawa, bezpieczeństwo - jak coś wie dwóch, to masz kilkukrotnie większą szansę "wycieku" niż w przypadku jednego -  bo przy jednym podejrzanym nie trzeba szukać winnych, więc znacznie rzadziej się "pokusi" na zarobek na boku.

 

12 hours ago, Ksanti said:

Korpo zaorało i miałem już kwotę 1000zł więcej niż to o co prosiłem.

Zaleta pracy dla korpo - stać ich na inwestowanie w początkujących, czy ludzi których dopiero trzeba przeszkolić.

Na korpo szefie działu z 100+ pracownikami, 1000zł w tą czy tamtą nie robi wrażenia, to tylko cień w tabelkach Excella.

Dla właściciela startupu zatrudniającego piąta osobę, to jest po 250zł podwyżki dla pozostałych pracowników... albo tysiąc dla siebie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Kespert napisał(a):

Oczywiście dla korpo/firmy to idealnie, jak maja samodzielnego pracownika, któremu mogą płacić jak juniorowi...

Tak, to jest trafna uwaga, akurat tutaj mówię o realiach, a przynajmniej w IT. Junior to taki samodzielny pracownik, któremu płaci się po prostu mniej. Wiele firm wciąż patrzy na cyfrę w liczbie lat doświadczenia jako wyrocznię. Bardzo często nie idzie tego przeskoczyć, bo to prawda, że konkurencja jest ogromna. Sam raczej w żadnym projekcie nigdy nie miałem wsparcia poza ustaleniami jak powinna dana funkcjonalność wyglądać.

 

18 minut temu, Kespert napisał(a):

Tutaj widać zalety hermetycznych branż, gdzie żaden Hindus czy Azjata nie jest realną konkurencją. Nie ma tutoriali na Youtube, nie ma kursów online, a wiedza z książek wydawanych w kilkuset egzemplarzach, dezaktualizuje się po 2-3 latach.

W sumie to chyba wszędzie tak jest, że część wiedzy się dezaktualizuje, bo technologie się zmieniają. Jednak analogie zawsze są podobne, bo nowe rozwiązania budowane są na podstawie starszych. W IT jest duża dbałość odnośnie robienia i aktualizowania dokumentacji technicznych. Jednak wiem, że istnieją branże (np. specjalizacje lekarskie) gdzie celowo się utrudnia wejście nowym (sterowanie popytem i podażą) by czerpać z tego profity co jest patologią i ma znamiona nieuczciwej praktyki.

 

18 minut temu, Kespert napisał(a):

Zaleta pracy dla korpo - stać ich na inwestowanie w początkujących, czy ludzi których dopiero trzeba przeszkolić.

Na korpo szefie działu z 100+ pracownikami, 1000zł w tą czy tamtą nie robi wrażenia, to tylko cień w tabelkach Excella.

Dla właściciela startupu zatrudniającego piąta osobę, to jest po 250zł podwyżki dla pozostałych pracowników... albo tysiąc dla siebie.

W branży IT te przeszkolenia to bajki, bo pracownik przeważnie sam się szkoli, albo jest ogarnięty od początku jak wchodzi w rolę. Rozumiem, że małe firmy muszą konkurować niższą ceną na rynku, ale mimo wszystko każda firma outsourcingowa czerpie swoje źródło z za granicy. Moja sytuacja z korpo pokazała jak mocno byłem niedofinansowany w pierwszej firmie [w skali warunków rynkowych]. Pełno jest też tego typu historii na forach informatycznych, a widełki płacowe potrafią być skrajnie różne dla tych samych pozycji.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.