Skocz do zawartości

Badoo, Sympatia, Tinder - poradnik - online dating w pigułce - manual - pytania i odpowiedzi


Długowłosy

Rekomendowane odpowiedzi

12 minut temu, Shark napisał:

Ja też nie jestem takim zagadywaczem ale jak byłem ze swoją ex to co chwile ktoś do nas podbijał w takich sytuacjach i nie przeszkadzało im, że z nią jestem, że nie jest sama bez koleżanek i innych chłopaków.

No dobra, ale były z tego jakieś znajomości? Poznałeś tak przyjaciela? Czy po prostu goście do was zagadywali bo chcieli poderwać twoją laskę co się zdarza?

 

Tak serio, to są niepraktyczne rady. Fajnie brzmią na forum, ale w praktyce uważam, że są bezużyteczne. Jak ktoś uważa inaczej to polecam się przejść po mieście, samemu i próbować zagadywać obcych ludzi w losowych momentach. I sobie sprawdzić ile z tego będzie jakiś znajomych. To jest ekstremalnie creepy zachowanie, ale tak ekstremalnie.

 

Ludzie się poznają przez szkoły, studia, pracę, czy jakieś wspólne hobby gdzie masz ze sobą jakąś interakcję grupową. Można spotkać znajomych do picia na mieście, to nie jest aż taki problem ale to są tylko znajomi do picia i tylko i aż tyle.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, nihilus napisał:

Ty masz głód haju. Bluepill panie, bluepill.

 

Młode laski chcą kolesi do zabawy, wyjść i lansu, a nie do podśmiechujek i głaskania po główce. Powiedzą, że jesteś dobry materiał na męża, ale nie na chłopaka. 

 

"Dobry materiał na męża, nie na kochanka". Takie zdanie ktoś mi przytoczył kiedyś nt. co kobiety mówią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Brat Jan napisał:

A za 450pln masz pewniaka, GFE u divy :

 

To by była jednorazowa akcja, a jak zrobisz taki profil, to rypiesz potem w pakiecie, w jebanym pakiecie ziomuś, zamiast ciągle hajs przewalać na divy.

6 godzin temu, Brat Jan napisał:

rimming

Rimming 😎.

 

@NoHope Jak dla mnie coś takiego ja Ty szukasz nie istnieje, a jeśli istnieje, to wybierze takiego typa jak Ty, tylko z lepszą mordą i bardziej zabawowego. Dlatego musisz usiąść do wyścigu szczurów albo przerypiesz go z kretesem.

 

Takie typiary o których ty marzysz marzą o lepszych od ciebie, dlatego dalej jesteś sam. 

 

Wypożycz merca i kup schabowego, to zobaczysz co się będzie działo, nagle laski będą chciały leżeć w łóżku i się przytulać, a TY będziesz wtedy płakał.

Edytowane przez Pocztowy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Pocztowy napisał:

Jak dla mnie coś takiego ja Ty szukasz nie istnieje, a jeśli istnieje, to wybierze takiego typa jak Ty, tylko z lepszą mordą i bardziej zabawowego. Dlatego musisz usiąść do wyścigu szczurów albo przerypiesz go z kretesem.

Zgodzę się z tobą, ale ja nie chce brać udziału w tym wyścigu szczurów i serio akceptuje to że mogę być sam. Trudno. Nie interesuje mnie lans a i też kobieta nie jest dla mnie aż tak ważna bym poświęcił dla niej swoją osobowość i to co lubię.

 

Na przykład nie interesują mnie drogie zegarki i nie lubię chodzić w garniaku, więc nie będę się tak ubierał mimo że masz rację to jest dla kobiet atrakcyjne.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, gman98 napisał:

Nie zawsze idzie po naszej myśli. Ja powoli zbliżam się do ćwierćwiecza, a poznałem raptem parę (oczywiście każda miała mnie w piździe). Też mam problem otóż nie lubię dużej liczby osób, więc domówki to koszmar dla mnie, szczególnie jak nikogo nie znam. Też na żadnej nie byłem, bo w moim wieku, jak jesteś abstynentem, to jesteś "dziwny". Takich osób nie zaprasza się na takie coś. Dlatego internet mi został, a tam wiadomo jakie zasady są. 

nie moja sprawa, ale nie mogę już patrzeć jak wylewasz w tym dziale swoje żale. Kurwa człowieku dałeś już milion dowodów na to, że twoim problemem nie jest wygląd ani hajs, ani nic takiego tylko zjebana samoocena. Boisz się ludzi, boisz się kobiet. Pisałem ci o tym wiele czasu temu. Weź się kurwa do roboty, kup książki, nagrania, idź na terapię, a przede wszystkim przełam bariery i wyjdź do ludzi, bo się obudzisz za 10 lat w tej swojej piwinicy pisząc tysięczny post w wątku o online datingu, że się nie da i w małym mieście mam mało matchy, a jakbym się przeprowadził do warszawy to bym kosił jak zboże. 

 

Sory za agresywny ton, ale już pisałem raz o tym do ciebie, w dobrej wierze, bo powinniśmy sobie na forum pomagać i zajebałeś jakąś wymówkę, że nie masz hajsu na książki i tyle. Błagam cię człowieku - weź się za siebie, a jeśli nie to chociaż wstrzymaj się od postowania, bo się patrzeć na to to twoje malkontenctwo połączone z nic nie robieniem nie da. Reszta chłopaków coś działa, poznaje @NoHope pisał o speed datingu, narzeka (ma na co) ale próbuje a nie siedzi i setny raz pisze, że jest ciężko w jego małym miasteczku... 

Edytowane przez LiptonGreen
zapomniałem słowa w zdaniu
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pocztowy Generalnie chce popracować nad sobą, ale nie mówię o siłce i tego typu rzeczach tylko w lipcu wyruszam w podróż na spontanie po europie, chcę odwiedzić kilka fajnych miejsc, a po tym zmieniam zawód albo przynajmniej swój stack, długoterminowo i tak będę albo freelancerem albo będę miał własną firmę.

 

Taki mam rys psychologiczny, lubię być niezależny i być sobą, nawet kosztem tego, że ludzie mnie nie będą lubić albo nie będę ruchaczem. Trudno. 

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Pocztowy napisał:

Dlaczego nie do Azji

Azja będzie po Europie jeśli mi się to spodoba. Na pewno przed śmiercią pojadę do Japonii. Europa bliżej i w razie fuckupu łatwiej wrócić. 

32 minuty temu, LiptonGreen napisał:

@NoHope pisał o speed datingu, narzeka (ma na co) ale próbuje a nie siedzi i setny raz pisze, że jest ciężko w jego małym miasteczku... 

No ja narzekam i próbuje, szkoda, że jestem taki straszny narzekacz, może to kiedyś poprawię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@NoHope ja tam nie widzę nic ciekawego ani nic do wygrania w Europie zachodniej, jedynie pieniądze i wygodne życie jeśli ktoś ma dobry zawód. Kobiety nieprzyjazne, zdziczenie, wszędzie ciapki.

 

Ja generalnie w życiu strachliwy nie jestem, od razu bym wywalił na drugi koniec świata. Podświadomie marzę, że wyprowadzam się tam i zaczynam przygodę w nieznane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Pocztowy napisał:

ja tam nie widzę nic ciekawego ani nic do wygrania w Europie zachodniej, jedynie pieniądze i wygodne życie jeśli ktoś ma dobry zawód. Kobiety nieprzyjazne, zdziczenie, wszędzie ciapki.

Tu nie chodzi o kobiety. Chce pojeździć stopem, pojeździć blablakarem, łazić samemu po zadupiach, zobaczyć morze i ocean, spać w tanich hostelach i tak dalej.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, NoHope napisał:

Czy po prostu goście do was zagadywali bo chcieli poderwać twoją laskę co się zdarza?

No wiadomo, że dlatego. Nie szukałem takich przyjaciół ale moja ex pewnie by nie miała nic przeciwko temu gdyby mnie tam nie było :P.

Nieraz zresztą się zdarzało, że gdzieś na mnie czekała, ja przychodzę a ona już z jakimś kolesiem gada.

Większość lasek jest permanentnie zajętych (na zakładkę) albo na karuzeli, to jest zjawisko niezależne od Twojego siedzenia na tinderze czy chodzenia na miasto czy robienia czegokolwiek innego. Jak chcesz szukać nieznajomej wolnej i nie szlaufa to masz bardzo małe okno czasowe na to IMO.

 

58 minut temu, NoHope napisał:

Tak serio, to są niepraktyczne rady. Fajnie brzmią na forum, ale w praktyce uważam, że są bezużyteczne. Jak ktoś uważa inaczej to polecam się przejść po mieście, samemu i próbować zagadywać obcych ludzi w losowych momentach. I sobie sprawdzić ile z tego będzie jakiś znajomych. To jest ekstremalnie creepy zachowanie, ale tak ekstremalnie.

1. Co innego latać po mieście i zagadywać do obcych ludzi a co innego sytuacja "socjalna" gdzie przychodzisz aby wraz z innymi ludźmi coś robić. Bo po co się idzie na plener czy na standup czy na koncert czy na konwent, żeby mieć to wszystko na żywo wraz z innymi a nie samemu w domu. Dziwię się, że nie widzisz różnicy między tymi sytuacjami a jednocześnie piszesz o "wspólnym hobby".

2. Kolega, który mieszka w Warszawie właśnie tak poznaje dziewczyny, w tym swoją obecną. Chodził po wszystkich imprezach plenerowych i zagadywał gdy nadarzyła się okazja. Gość lat 30.

3. Nic nie stoi na przeszkodzie byś nadal stosował "praktyczne" sposoby czyli Tinder, podróż w czasie do liceum.

 

Godzinę temu, NoHope napisał:

Ludzie się poznają przez szkoły, studia, pracę, czy jakieś wspólne hobby gdzie masz ze sobą jakąś interakcję grupową. Można spotkać znajomych do picia na mieście, to nie jest aż taki problem ale to są tylko znajomi do picia i tylko i aż tyle.

No to można tych znajomych w końcu spotkać na mieście czy jest to ekstremalnie creepy? Czy jak do picia to nie jest creepy a jak do rozmowy czy czegoś innego to jest?

 

Wiesz co, myślę że tu się rozchodzi o ten sam problem co zawsze czyli kombinację poniższych:

  • brak pewności siebie
  • brak charyzmy/gadki/wyglądu
  • lata zaniedbań życia towarzyskiego
  • brak motywacji do wysiłku aby ww. zmienić

Jak czytam tutejsze tematy i sam się zastanawiam nad własnym życiem to dochodzę do zawsze tych samych wniosków:

Jeśli nie wpychasz się w sytuacje towarzyskie, jeśli nie masz interakcji z nowymi ludźmi, jeśli nie umiesz nawiązać kontaktu z drugą osobą (bo co z tego, że pójdziesz na kurs tańca i ktoś Ci wciśnie babę w ramiona jak nie będziesz w stanie nic z tym zrobić) to będzie lipa.

 

Mogę to porównać do człowieka, który chciałby być bogaty ale jak słyszy "załóż własną firmę, wyjedź za granicę, zmień branżę, nie żyj ponad stan" to mówi, że to niepraktyczne rady, lepiej kupować zdrapki lotto albo BitcoRna (analogia do Tindera).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Shark 

16 minut temu, Shark napisał:

Mogę to porównać do człowieka, który chciałby być bogaty ale jak słyszy "załóż własną firmę, wyjedź za granicę, zmień branżę, nie żyj ponad stan" to mówi, że to niepraktyczne rady, lepiej kupować zdrapki lotto albo BitcoRna

Ja bym te wszystkie uproszone i nieprawdziwe porady porównał do branży samorozwoju i coachingu. W stylu sekret i inne rzeczy. Zainwestuj w X a będziesz bogaty. Teraz ludzie strzelają samobója bo zapakowali się w krypto, w tą słynną lunę które pierdolnęła :)

 

Ale tak to jest wszystko takie proste. Tylko jakoś nikt tego nie robi. Gdzie ci wszyscy bogacze i niezależni przedsiębiorcy? A no tak sprzedają szkolenia i kursy jak być bogatym. To samo jest z podrywem.

 

I nie mówię, że nie da się, jak zagadasz 100 000 kobiet to może jakaś nawet ci da, ale to jest obsesyjno-kompulsywne zachowanie, gdzie nia patrzysz na ludzi jak na ludzi, tylko na leady. A później ci goście mają koszmarnie zrytą banie i strzelają samobóje bo nie potrafią przyciągnąć normalnej kobiety albo przechodzą jakieś przemiany duchowe.

Edytowane przez NoHope
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Shark rozumiem twój punkt widzenia, ale niestety nie masz 100% racji. Na pewno masz rację, że jeśli ktoś się boi sytuacji towarzyskich to wynika z jakiś jego braków/blokad w głowie. Ale jedno to blokady i ograniczanie samego siebie, a drugie rzeczywistość. Sam prowadzę dość bogate życie towarzyskie i widzę jak to wygląda. Z randomem sobie pogadasz w kolejce do klubu, nad Wisełką dwie ekipy złączą się w jedną, kolega cię wkręci na melanż gdzie tylko jego znasz i jest fajnie, poznajesz ludzi, dodacie się na insta  itd. Tylko na rano po powrocie na chatę każdy wraca do swojego życia i naprawdę 99% (w tym zwykle ja) nie myśli nawet o kontynuowaniu znajomości z gościem z którym wczoraj piło, nawet jak było zajebiście, Tak naprawdę jedyna szansa, że się znowu spotkacie to to, że los znowu ześlę was na jedną domówkę i wtedy powitacie z uśmiechem na ustach. 

 

A propo tego zagadywania w sytuacjach socjalnych, jeśli ludzie nie są wypici to dla mnie to też jest creepy bardzo. Nie wiem kurwa, są tacy ludzie, ale jak ja jestem gdzieś z ekipą i właśnie taki twój kolega ni z gruchy nie z pietruchy wyskakuje i zagaduje bez dosłownie żadnego kontekstu, ale jakiegoś w chuj błahego no to jest dziwne i czuje się w takich sytuacjach napięcie w powietrzu. Zdarza się, że takie rozmowy okazują się fajne, ciekawe, ale nadal - to chwila small talku i się rozchodzimy. 

16 minut temu, Shark napisał:

1. Co innego latać po mieście i zagadywać do obcych ludzi a co innego sytuacja "socjalna" gdzie przychodzisz aby wraz z innymi ludźmi coś robić. Bo po co się idzie na plener czy na standup czy na koncert czy na konwent, żeby mieć to wszystko na żywo wraz z innymi a nie samemu w domu. Dziwię się, że nie widzisz różnicy między tymi sytuacjami a jednocześnie piszesz o "wspólnym hobby".

2. Kolega, który mieszka w Warszawie właśnie tak poznaje dziewczyny, w tym swoją obecną. Chodził po wszystkich imprezach plenerowych i zagadywał gdy nadarzyła się okazja. Gość lat 30.

Sam jestem za próbowaniem, parciem do przodu itd, ale serio te twoje dobre rady są tak ogólnikowe i przy tym mają mało wspólnego z rzeczywistością, że ciężko się czyta. Serio fajnie to brzmi - idź na koncert. Byłem na dziesiątkach koncertów w życiu i może z dwa razy potem piłem z kimś stamtąd, kogo już potem na oczy nie widziałem. 

Studia, praca, hobby, rodzina i przede wszystkim rozszerzanie social circle przez znajomych znajomych to sprawdzone przeze mnie metody, cała reszta pierdolenia o wychodzeniu do ludzi jest jak ten mityczny spacer dla osoby w depresji. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

14 minut temu, LiptonGreen napisał:

Studia, praca, hobby, rodzina i przede wszystkim rozszerzanie social circle przez znajomych znajomych to sprawdzone przeze mnie metody, cała reszta pierdolenia o wychodzeniu do ludzi jest jak ten mityczny spacer dla osoby w depresji. 

I z moich obserwacji 99,9% ludzi tak funkcjonuje.

 

Dlatego problem zaczyna się dużo wcześniej. Ktoś był przegrywem albo nie zbudował fajnego social circle, w liceum albo na studiach. Studia i liceum to jest okres gdzie masz bardzo dużo wolnych kobiet i w ogóle dużo kobiet w otoczeniu. Ktoś jednak nie wykorzystał okazji. Ma 25 lat, pracuje, ma 30 lat i nagle na przykład zdaje sobie sprawę hmm ja chce mieć znajomych i chce mieć kobietę. To szczerze mówiąc to krzyż mu na drogę. Bo dość, że na starcie ma niskiego social skilla to jeszcze będzie miał dużo trudniej niż jakiś student. Taka osoba nie może być tylko dynamiczna, musi ultradynamiczna, aż do przesady. Goście, jak patrzę na PUAsów, to dosłownie temu poświęcają swoje życie. Koszt jest bardzo wysoki i poziom trudności również.

 

Trzeba też pamiętać, że nie jesteśmy zachodem i u nas po prostu zagadywanie ludzi jest creepy, a pijackie znajomości gówno warte.

 

I jak masz te 30, 35 lat to większość znajomych będzie miało rodziny i będzie cię miało w dupie więc musisz szukać znajomych wśród studentów albo singli.

 

Do tego dochodzą problemy z wyglądem - łysienie. Korwa miałem kolegów w wieku 28-30 lat i już srogie łysienie. Problemy z metabolizmem i te sprawy. Musisz o siebie absurdalnie dbać by dobrze wyglądać + kilkadziesiąt tysięcy na operacje na przeszczep włosów. Jak nie jesteś dobrze wyglądającym 30 latkiem to masz przesrane bo 20 letnie julki nie będą się do ciebie ustawiać w kolejce a rówieśniczki to zostają takie z problemami, taki najgorszy odpad którego nikt nie chciał.

 

Więc wszystko ma swój czas, firmę też lepiej rozkręcać jak masz te 30 lat a nie 50.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wszytskich swoich znajomych poznałem przez studia albo szkołę, nigdy przez wychodzenie do ludzi i pijackie imprezy. Nigdy nawet by mi do głowy nie przyszło, żeby umawiać się z kimś poznanym na domówce, chyba że spróbować podpłapać kontakt z dziewczyną.

 

Nawet nie kojarzę, żeby ktoś do którejś z moich ekip się tak wkręcił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z swojej perspektywy powiem tak, ja proces wychodzenia z przegrywu i walki z lękami zacząłem w wieku 22-23 lat. Studia mi bardzo pomogły bo mimo że zaoczne i mimo że sami faceci to jednak poznałem ciekawych ludzi którzy mnie też zapraszali. Podobnie w pracy. Miałem jakieś tam relacje (laski z tindera) i tak dalej.

 

Teraz walnęła mi 30 i w sumie mentalnie pogodziłem się z tym, że mogę być starym kawalerem do końca życia bo wiem jak wygląda rzeczywistość i tak jak gada @Pocztowy musiałbym się bawić w betabaxing. Więc porzuciłem nadzieję i po prostu staram się bardziej akceptować rzeczywistość, będę wychodził do ludzi i próbował robić rzeczy które mnie interesują, będę przełamywał kolejne lęki i jak wpadnie jakimś korwa cudem fajna laska i będę miał z nią rodzinę to będzie super ale już na to nie liczę.

 

Byłem spierdoksem od gimnazjum i zjebałem swoje okienko. Teraz tak naprawdę nie mam żadnych zobowiązań więc tym bardziej siedzenie przed kompem i gnicie nie ma żadnego sensu.

 

I prawdę mówiąc ja już w swoim życiu przecierpiałem i starczy, nie będę jak jakiś debił zagadywał do każdej laski i może 1% mi da. Nie chce mi się w to bawić. Jak relacja nie będzie organiczna to to walę. Nie chce mi się tryhardować. Dla mnie kobiety nie są aż tak ważne w życiu, na to wygląda bo nie jestem wstanie poświęcić wszystkiego dla nich.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
  • Dzięki 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mieszkałem w małej miejscowości i my od podstawówki mieliśmy nawyk wspólnych aktywność po szkole. Wspólne ogniska, grania na kompie, później piwo na nielegalu w krzakach albo wspólne imprezy po squotach gdzie schodziła się młodzież z całej okolicy. Później przyszły studia i ja miałem szczęście trafić w takie srodkowisko gdzie jest duża integracja, a znajomości z miasteczka nie straciłem i teraz mam wręcz przesyt interakcji. Raz poszedłem na siatkówkę i teraz jestem w grupie na Messengerze siatkówka, mogę grać co tydzień bez chodzenia do jakichś klubów sportowych tylko że znajomymi ze studiów.

 

Naprawdę jakiejś pojedyncze osoby poznałem w inny sposób, ale też np. przez wspólne mieszkanie długą ilość czasu. Tak żeby się ktoś wkręcił z ulicy, to raczej bez szans. Jak ktoś ma dużo znajomych, to już więcej nie szuka. Po co mi kogoś jeszcze poznawać? Nie chce, ja już jestem niechętny na nowe znajomości, bo mam swoich ludzi.

 

Może innych wyrzutków tak się uda poznać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@LiptonGreen @NoHope

Generalnie mam wrażenie, że co do zasady wcale się ze sobą nie nie zgadzamy.

Ja nie twierdzę, że poznawanie nowych osób jest łatwe, czy nawet przyjemne, czy jak zrobisz to to stanie się tamto. Niech mi ktoś pokaże, że tak napisałem zanim zarzuci się mi, że robię tu life coaching.

Ja odrzucam pewne metody poznawania jako szkodliwe i nieefektywne (np. Tinder, do pewnego stopnia również umcyk umcyk kluby) i jak już ktoś się mnie pyta o alternatywę to podaję np. eventy bo w odróżnieniu od podróży wczasie w ciele adonisa do czasów studenckich, pójście na event jest możliwe. Zaznaczam, że nigdzie nie pisałem, że eventy są 100% efektywne, to już zależy od was i od okoliczności/szczęścia. Nigdzie też nie pisałem, że należy chodzić i robić PUA cold approach high value male hypnosis. Co dokładnie napisałem to:

46 minut temu, Shark napisał:

Chodził po wszystkich imprezach plenerowych i zagadywał gdy nadarzyła się okazja

Panowie, czytacie nie to co napisałem tylko to co chcielibyście aby przeczyło waszym tezom czy zdrowemu rozsądkowi.

 

19 minut temu, NoHope napisał:

Ktoś był przegrywem albo nie zbudował fajnego social circle, w liceum albo na studiach

 

20 minut temu, NoHope napisał:

Bo dość, że na starcie ma niskiego social skilla to jeszcze będzie miał dużo trudniej niż jakiś student.

 

29 minut temu, LiptonGreen napisał:

Serio fajnie to brzmi - idź na koncert. Byłem na dziesiątkach koncertów w życiu i może z dwa razy potem piłem z kimś stamtąd, kogo już potem na oczy nie widziałem. 

 

29 minut temu, LiptonGreen napisał:

A propo tego zagadywania w sytuacjach socjalnych, jeśli ludzie nie są wypici to dla mnie to też jest creepy bardzo.

 

30 minut temu, LiptonGreen napisał:

(...)zagaduje bez dosłownie żadnego kontekstu, ale jakiegoś w chuj błahego no to jest dziwne i czuje się w takich sytuacjach napięcie w powietrzu.

 

Czyli w skrócie (jak pisałem wcześniej):

  • brak pewności siebie
  • brak charyzmy/gadki/wyglądu
  • lata zaniedbań życia towarzyskiego

Też "wychodzenie do ludzi" na nic mi się nie zdało ale to wynika właśnie z powyższych - ludzie chcą poznawać i być w towarzystwie ludzi pięknych, fajnych i bogatych/wpływowych. Idąc tym tokiem rozumowania trzeba być pięknym, fajnym i bogatym i wtedy wyjść do ludzi. Im bardziej się będzie pięknym, fajnym i bogatym tym łatwiej pójdzie a im się jest mniej, tym trudniej lub będzie to niemożliwe. Bez względu na to jakim się będzie, jak się nie będzie wychodziło z domu to nic się nie wydarzy. Tu chyba wszyscy się zgadzamy.

 

Zresztą, podsumowując nasze dywagacje:

  • Najlepiej poznawać ludzi przez znajomych. Jak się nie ma znajomych albo są już w wieku "tylko praca i rodzina" to trzeba ich znaleźć. O ile wiem nie da się poznawać ludzi przez znajomych nie mając znajomych. Chyba, że to znowu frazes a nie logiczna prawda @LiptonGreen?
  • Tinder się do niczego nie nadaje (no chyba, że się nadaje to macie skuteczną opcję i działajcie. Nie ma o czym gadać.)
  • Siedząc w domu nie znajdzie się nowych znajomych
  • Wychodząc z domu trzeba otworzyć do kogoś gębę aby go poznać
  • Jeśli jest się brzydkim, nudnym, wycofanym, itd. i nie chce się albo nie może się tego zmienić to kaplica

Teraz do danej jednostki należy zdecydowanie czy chce zmusić się do pewnych zmian aby osiągnąć jakieś niepewne rezultaty, czy chce pozostać tam gdzie jest bo w sumie rezultaty mogą nie być warte swojej ceny (np. wypruwanie sobie flaków i pajacowanie aby zdobyć szlaufa z tindera).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@NoHope jak jesteś dobry z matematyki albo angielskiego, a skoro jesteś programistą, to przecież powinieneś, możesz dawać korki z matmy lub ang studentkom. Na matme i fizę powinno być duże ssanie wśród studentek 1 roku. Ja sam bym się za to wziął, ale nie mam jak póki co.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Shark napisał:

Też "wychodzenie do ludzi" na nic mi się nie zdało ale to wynika właśnie z powyższych - ludzie chcą poznawać i być w towarzystwie ludzi pięknych, fajnych i bogatych/wpływowych.

No właśnie nie do końca i dlatego jest to tak skomplikowane. Teraz masz głośną sprawę Deppa z Amber, na YT masz dramę z Fagatą bo wyciekły nagrania w których mówiła, że nie chce jej się pracować więc szuka gościa z kasą albo kogoś na kim może się wybić.

 

Niestety kasa, wygląd i status nie dają ci recepty na powodzenie, w rozumieniu znalezienia dobrego partnera. Za to przyciągają określony typ kobiet który można nazwać modliszkami, jest to bardzo niebezpieczny typ kobiet.

 

To wszystko jest bardzo losowe, tak naprawdę i wolumen ma największe znaczenie.

 

Ja bym powiedział tak; że warto być sobą, w tym bardziej pozytywnym sensie i liczyć na to, że jakaś laska wpadnie w twoją orbitę, bo wydasz jej się interesujący, bo ma podobne wartości i tak dalej. Wtedy jest szansa na jakiś sensowny LTR.

 

Moim zdaniem relacje gdzie facet musi udowodniać jakąś wartość przed kobietą albo to facet lata za kobietą są skazane na porażkę.

 

Z drugiej strony trzeba uważać co się sygnalizuje. Na przykład Hugh Hefner miał te swoje króliczki i on rozumiał że to są defacto divy którym płaci za wyłączność, i że one przyszły do niego bo leciały na jego kasę i status. Wielu facetów o wysokim SMV tego nie rozumie i kończy w koszmarnych związkach które owocują potwornymi rozwodami.

 

Ja bym powiedział tak, że na rynku matrymonialnym tak jak w biznesie warto być unikatowym i znaleźć swoją niszę i nie wpierdalać się do dużego stawu gdzie jest pełno innych ryb. Tylko to jest koszmarnie trudne, nie oszukujmy się.

Edytowane przez NoHope
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SamiecGamma napisał:

To, że naprawdę dobry informatyk (nie koder po technikum czy nawet jakiejś prywatnej szkółce znający Javę + coś tam jeszcze i uważający się za wielkiego programistę) jest otwartym umysłem. To są ludzie, którzy interesują się wieloma rzeczami, mają hobby artystyczne, sportowe, kulturalne itp. Potrafią krytycznie odnosić się do rzeczywistości, nie podążają za masami. Dlatego są słabo sterowalnymi misiami w związkach i kobiety dają -2 na starcie. Poza tym rozumiemy wprost, jesteśmy do bólu logiczni, a to - jak wiemy - nie jest "sexy" dla kobiet.

Mi się wydaje, że takie cechy jak niezależność czy posiadanie szerokich zainteresowań są atrakcyjne dla innych ludzi. Bycie "niesterowalnym" też jest raczej atrakcyjne. Przeciętny człowiek, niezależnie od płci, nie będzie się chciał zadawać z jakąś nudną kluchą bez zaintersowań i własnego zdania bo taka osoba jest po prostu nudna. Chyba, że mówimy o byciu ofiarą manipulantki, która chce żerować na pensji, no to tak, wtedy takie cechy to wada.

Po drugie, nie dorabiałbym ideologii do zawodu programisty i bycia "prawdziwmy programistą". Analogicznie można powiedzieć, że są Elektrycy i elektrycy, Księgowi i księgowi czy Prawnicy i prawnicy. Wśród każdej grupy zawodowej będą osoby, które się pasjonują daną branżą jak i takie, które wykonują dany zawód ze względów przede wszystkim finansowych, osoby mające szerokie zainteresowania jak i osoby nie mające żadnych zainteresowań, osoby podchodzące krytycznie do rzeczywistości itd.. Już prędzej można się obawiać tego:

4 godziny temu, gman98 napisał:

U nas w kraju przyjeło się, że informatyk to okularnik, co pije tylko energetyki przed komputerem, korzysta z niego 3/4 dnia. Taki stereotyp. Zauważyłem, że dużo ludzi nadal tak myśli.

Ale mi się wydaje, że i ten stereotyp zanika.

 

1 godzinę temu, NoHope napisał:

Tu nie chodzi o kobiety. Chce pojeździć stopem, pojeździć blablakarem, łazić samemu po zadupiach, zobaczyć morze i ocean, spać w tanich hostelach i tak dalej.

Rzuciłem okiem na książkę "Die with zero", o której wspomniałeś w innym wątku. Widzę, że mocno Cię ona przekonała :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, NoHope napisał:

Niestety kasa, wygląd i status nie dają ci recepty na powodzenie, w rozumieniu znalezienia dobrego partnera.

Zapomniałeś jeszcze o "byciu fajnym" :P

Recepty nie. Szansę tak. Poza tym ja mówiłem ogólnie o relacjach międzyludzkich, niekoniecznie DM.

Np. Jeśli się nie ma kręgu znajomych to ilość potencjalnych partnerek, którym by to się podobało jest znikoma, więc trzeba zacząć od kwestii budowania swojej społeczności. Podobnie z wyglądem, jeśli wyglądasz jak żul to jest mała szansa, że Twój kolega poleci Cię swojej świeżynce kuzynce jako partnera na bal na uczelni. Itd.

 

Na rynku matrymonialnym jest jak w biznesie, tak. Może się okazać, że celujesz w niszę, która nie istnieje, czyli laskę, która "zaakceptuje mnie takiego jakim jestem i to wszystko bez wychodzenia z domu". Niestety, natury nie oszukamy, struktura i hierarchia społeczna istnieją, inni ludzie na to patrzą, samice na to patrzą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozkminiacie jak się samemu załadować do pułapki i przyczepić kule u nogi, jak na to zapracować :lol:

 

Moja kuzynka ma męża i dzieci, chłop w wieku 28 lat cały osiwiał ( z roboty i utrzymywania domowego ogniska cyrku) :D Też tak chcecie? Nie mieć czasu na nic tylko zapieprzać w pracy i w domu a pusia wam powie, że mało, bo trzeba nowe meble :D Po nowych meblach będzie nowe auto i tak w nieskończoność...

 

Albo będzie was zdradzać z czadem jak mojego koleżkę żona, a później zabierze po rozwodzie dzieciaki...

 

Schemat jest z reguły zawsze ten sam i bez happy endu. Haj hormonalny  -> kopulacja jak króliki -> koniec wersji demo -> problemy -> kolejne problemy -> rozwód -> problemy :D

Między czasie przejść kastrację poprzez manipulacje i kupczenie tyłkiem ( czyli "wspólne" decyzje ) oraz wojna o dominacje pod własnym dachem.

 

No ale lepiej pchać łapę do klatki z lwem może tym razem nie upierdzieli :D

 

Z waszych wypowiedzi wychodzi na to, że facet ma dzisiaj być idealnym "produktem" z którego kobiety mają korzystać, bo im się należy, masz ciągle zagadywać, grać kogoś fajnego, mieć kilka mieszkań, zarobki 10k+, jezdzić autem za 100k, mieć wygląd przynajmniej czado podobny,  być szarmancki ale jedoczesnie bad bojem, znać sie na modzie i być dobrze ubranym, lubić wycieczki etc a pani się zastanowi czy przyjmie waszą kandydaturę....dając od siebie NIC. 

 

Kobiecy mindset jest dzisiaj destrukcyjny nie uznaje autorytetu mężczyzny do tego chce z nim rywalizować. Wymagania jakie obecnie stawiają kobiety są nieopłacalne bo defacto ściągasz sobie na łeb problemy za które masz słono zapłacić.

 

Sam sie wypisałem już z tego cyrku i nie mam zamiaru spełniać czyiś oczekiwań.

Normalnej kobiety nie spotkałem, tylko takie co udawały przez chwile normalne.

 

Edytowane przez smerf
  • Like 8
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@NoHope mega Cię stary rozumiem, mam podobnie i kombinuję jak tutaj się wkręcić w social circle gdzie są młode foczki. Próbowałem w necie na fb grupkach, są prawie sami samotnicy (przeważnie też ok. 30-stki), którzy nie mają również swoich kręgów, a co ładniejsze laski szybko są wybierane. Pisaniem bezpośrednio to 90% nie odpisuje, a większość z pozostałych pyta o co chodzi i olewa. Portale randkowe wiadomo bez komentarza. Studia to jedynie chyba tylko licencjat ma znaczenie, pamiętam jak na magisterce u mnie nie dość, że było mało lasek to w dodatku albo skupione na pracy albo pozajmowane. Zastanawiałem się nad pójściem na licencjat nawet na jakiś kupo-kierunek, ale aby tylko kogoś poznać, ale są pewne komplikacje. Ostatnio była reforma Gowina i zmniejszyli liczbę dostępnych miejsc na studia, w dodatku teraz trzeba gdzieniegdzie nawet zdawać po 3 rozszerzenia, a co najważniejsze jak pogodzić studia dziennie z pracą. Pójście na studia zaoczne i zabulić 3k nawet za jeden głupi semestr to kompletny bez sens, a wszystkie potrzebne kursy już mam. Może z tańcem będę jeszcze raz próbował po wakacjach, ewentualnie coś bardziej młodzieżowego na siłę. Życie normalnego singla po studiach to przede wszystkim samotność.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Shark szanuje twoje podejście stary i w gruncie rzeczy się z tobą zgadzam. Nie jestem (jak co poniektórzy na tym forum, o których dziś wspomniałem) gościem, który napierdala w klawiaturę i tylko narzeka a nic nie robi. Też, jak najbardziej, uważam że powinno się próbować na różne sposoby, łapać okazje itd. Trzeba wyjść z domu po prostu. Jedynie mam wątpliwości co do twoich propozycji co poza tym domem robić. Ty proponujesz koncerty, zagadywanie na ulicy, a z moich doświadczeń wynika, że z takich interakcji wynika co najwyżej jednorazowy melanż (no, chyba że się pozna dziewczynę i będzie z obu stron "to coś", ale mówimy tu o znajomościach ogólnie). Powtarzam, że moim zdaniem próbowanie w ten sposób to bardzo bardzo mało korzystna droga.

 

Ja proponuje szukanie w hobby - kursy, zjazdy itd. Nawet jeśli mamy dwóch znajomych na krzyż to poznawać ich znajomych, bo wtedy już na starcie łączy cię coś z nowo poznanym, to serio dużo zmienia. Kilku moich znajomych ma np dobry kontakt z kuzynostwem w podobnym wieku, to kolejny materiał na trwałą relację, bo zawsze jednak jesteście rodziną i was łączy ciocia grażynka i wujek andrzej. Moim zdaniem ta droga jest o wiele lepsza, nie przypomina aż tak próby wywiezienia pisaku z plaży taczkami.

 

Ale mówię, każda forma działania przybliża nas do celu i tutaj pełna zgoda, pozdro 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.