Skocz do zawartości

Tłusty czwartek, męska rezygnacja z trucizny jaką są słodycze.


Rekomendowane odpowiedzi

32 minuty temu, Tony Rocky Horror napisał:

@Yolo Jeśli chodzi o gorzką czekoladę, to polecam taką produkowaną dla Biedronki - 95% kakao, kosztuje jakieś 3 złote, w dwóch dużych kostkach są niecałe 2g cukru (czyli nawet nie pół łyżeczki). 

To chłam. Nie jadłbym tego. Jeśli chodzi o czekolady najlepsze są te produkowane bezpośrednio z ziarna kakao. Zgodnie z regulacjami można wpisywać np. 95% kakao, bo chodzi o samo kakao lub jego pochodne. Pochodne czyli piąta woda po kisielu. Prawdziwa czekolada kosztuje około 15 PLN za 50 gramów. Nie myśl, że za 3 złote kupisz tradycyjną czekoladę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Bullitt napisał:

To chłam. Nie jadłbym tego. Jeśli chodzi o czekolady najlepsze są te produkowane bezpośrednio z ziarna kakao. Zgodnie z regulacjami można wpisywać np. 95% kakao, bo chodzi o samo kakao lub jego pochodne. Pochodne czyli piąta woda po kisielu. Prawdziwa czekolada kosztuje około 15 PLN za 50 gramów. Nie myśl, że za 3 złote kupisz tradycyjną czekoladę. 

 

Że to prawdziwa czekolada to się nie łudzę, bardziej chodzi o to, że nie ładuję w siebie cukru, bo większość składu to mimo wszystko tłuszcz. No i mówimy o jakichś dwóch kosteczkach na raz.

 

Ale dzięki, nie wiedziałem o tych regulacjach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde, mi się nie udało odpuścić pączków ale mam nieskrywaną nadzieję, że w przyszłym roku uda się przełamać podążanie za nurtem.

Ani kawy, ani herbaty już nie słodzę. Cukru nie stosuję w herbacie jakieś 5 lat, kawę od tamtego roku. Da się z tym żyć zdecydowanie. Co do innych słodyczy to falami. Raz nie zjem nic słodkiego i żywię się owocami, a przyjdzie chwila kryzysu i lecą jakieś ciastka w ruch...:/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak nie jadamy ciast i ciasteczek i w ogóle do słodkiego nas nie ciągnie (a wręcz zwykle odpycha), tak dziś robię gofry. Ciasto zaczynione, niewiele cukru, tyle żeby się przypiekła i skarmelizowała powierzchnia gofrów, na to twarożek biały homogenizowany, zamiast słodkiej bitej śmietany (której nie cierpię) z naszej produkcji powidłami malinowymi (na ksylitolu + trochę cukru żelującego). 

 

Miała być opcja na wytrawnie, takie jak tutaj:

Jednak opcja na nieco słodziej wygrała wewnętrzną walkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Augusto napisał:

Stosuję teraz trochę bardziej restrykcyjny model żywienia bo muszę do wiosny wyrobić formę ale na większą część roku "żywienie optymalne" to jest najlepsza opcja.

Zywienie optymalne ma jedną tylko wadę - jest dosć trudne do stosowania jesli mieszka się w więcej niż pojedynkę.

No chyba, że osoba towarzyszaca też to stosuje. Ale najczęsciej nie stosuje, w dodatku matrix zrobił swoje i zaraz są gadki, że to tuczy i że cholesterol i tak dalej.

 

Sam z tym problemu nie mam bo wszystko co mi do żarcia niezbędne - nabywam sam i tylko dla siebie. W dodatku nauczyłem się nieźle gotować po rozwodzie.

Kolejny lekki problemik z zywieniem optymalnym to wyjazdy, gdzie korzystać trzeba z hotelowego żarcia.

Słabym punktem są obiady. Śniadania mniej - bo zazwyczaj jakaś jajecznica, masło i paróweczki (choć HGW co w nich jest, ale raz posmakuję i już wiem co to mniej wiecej warte) - się znajdzie. I coś się zawsze wybrać da.

Z obiadami gorzej bo w większości to wszystko jest chude i smażone na oleju.

 

Mam swój dość niezawodny sposób na tak zwany "optymalny survival poza domem". Wyjeżdzać na długo nie wyjeżdzam (dzień, dwa) wiec na wyjazd szykuję sobie np 10 ugotowanych jajek na twardo. I sobie 10 zjem w hotelu wieczorem zamiast kolacji czy obiadu, przegryzę to połową kostki masła i człowiek nażarty bez nadętego żołądka :)

 

A jak już wspominałem - w jajku (ściśle w żółtku bo białko to niemal woda) - masz wszystko skondensowane co potrzebne organizmowi. Nie ma żadnych przeszkód by wykarmić organizm praktycznie tylko samymi jajkami - i będzie on działał doskonale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Bonzo napisał:

No chyba, że osoba towarzyszaca też to stosuje

Kto? xD
Ostatnio w związku jako tako oficjalnym byłem w 2012.
 

Jak jestem po za domem to olewam restrykcyjne trzymanie diety. Rzecz jasna staram się żeby było dużo tłuszczu, mało węgli ale już nie tak restrykcyjnie jak w domu.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Bonhart napisał:

a dla wielu wręcz wstęp do Wielkiego Postu, który wiąże się właśnie z wyrzeczeniami i autorefleksją

yhy, mów dalej...

 

W sumie trochę bekę kiedyś miałem u górali, wracamy z laskami z pubu, i szybko przed domem kilka fajek skurzyły bo od jutra post :D Refleksja w chuj :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic nie mam do tradycji, jakąś trzeba pielęgnować. Lepsza taka niż arabska choć ponoć słodkie pączki to arabski wynalazek a staropolskie pączki były robione z ciasta chlebowego i wypełniane słoniną. Nic bym nie miał przeciwko takiej "słodyczy". Jak za rok będzie czas to wypróbuję. Nie jestem wrogiem tego święta bo jeśli ktoś jest konsekwentny i świętuje ten dzień a potem przestrzega postu to lepiej i zdrowiej na tym wyjdzie niż przez jednorazowe powstrzymanie się od jedzenia pączków. I każdemu życzę żeby pościł przez cały wielki post a na pewno się z tego nie pochoruje ani nie przytyje. I nie musi to być post katolicki, tylko zwyczajnie post z tej okazji, że się pości dla zdrowia.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Bonzo napisał:

Kolejny lekki problemik z zywieniem optymalnym to wyjazdy, gdzie korzystać trzeba z hotelowego żarcia.

To prawda, jednak ja nauczyłem się obiadować w knajpach (schabowy, frytki, nieco surówki) tak, że albo proszę, albo przynoszę ze sobą kostkę masła. Do takiego obiadu 1/3 wchodzi i tłuszcze mam dostarczone ;) Oczywiście domowo to inna bajka, wywary z kości, nóg to norma;) Tak czy inaczej, kostka masła wystarcza mi na dwa dni, smalcu niewiele dłużej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale z was pizdeczki :D 
Ja dziś zjadłem kilka ponczków + bigmaca i zalałem whisky i cola 0 :D 

Bo kur*a mogę! YIFM, wszystko wpisane w fitatu, wyszedłem 220 kcal więcej niż powinienem, jutro tyle odejmę. 

Przyjemność, tradycja zachowane, masa i makro z dieta zachowane. An wy sie męczcie hahahaha :D

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zjedliśmy w porze obiadowej po dwa małe goferki i nas przesłodziło do granicy mdłości. Tak bardzo, że przesunęliśmy kolację do bardzo późna. B. sobie obgotowała brukselkę polaną podsmażaną bułką tartą a ja zagryzałem pół talerza galaretki mięsnej z kurczaka (suto skrapianej cytryną), pajdą grubo posmarowaną masłem. Też było dość tłusto :D

 

p.s. to się chyba powinno nazywać "słodki czwartek" a nie tłusty, bo przecież pączki. Chociaż @wrotycz rzucił mi trochę światła tymi pączkami ze słoniną. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.