Skocz do zawartości

Przegrane życie


Songohan

Rekomendowane odpowiedzi

Zasadniczo musisz sobie uświadomić, że to nie Ty jesteś przegrywem (wygrywem też nie), tzn. możesz przez większość czasu tak czuć lub myśleć, tylko że... To nie jesteś prawdziwy Ty (chyba że przyjąć, że zderzak w samochodzie jest samochodem). Jak do tego dojść technicznie - to już część braci wyżej napisała.

A w kwestiach przyziemnych też trochę powtórzę: zadbaj o ciało, przede wszystkim o jelita. Ze swej strony polecam yerba mate i zieloną herbatę - świetna alternatywa zarówno dla kawy, jak i alko. Mi wprowadzenie ich bardzo pomogło po "odstawieniu" psychoterapii i SSRI, które okazały się względną porażką.

Edytowane przez Solar Taxi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Ambroży napisał:

Zastanawiając się nad odpowiedzią na Twój post, próbowałem sobie przypomnieć pierwszy dzień w każdej z trzech firm, w których byłem zatrudniony: nie udało mi się. Nie udało mi się też przypomnieć dnia, kiedy w pracy zostałem przeniesiony z jednego tematu do drugiego. Próbowałem sobie przypomnieć pierwszą lekcję tego, czy innego przedmiotu w szkole, czy to na studiach - nie pamiętam.

 

Ambroży podniosłeś bardzo ważną kwestię, a mianowicie ludzi i zdarzenia, które nas dotykają, w pewnym sensie dotykają naszej duszy, a takich jest niewiele na ścieżce edukacji czy zawodowej.

 

Z wszystkich lat edukacji zapamiętałem tylko wiele z lekcji historii, w sensie nie samej wiedzy, tylko o czym konkretna lekcja była, jak to przebiegało, a to dlatego że miałem znakomitego nauczyciela, który potrafił wzbudzać zainteresowanie, zażartować, a uczniów traktował jak dorosłych ludzi, zawsze liczył się z ich zdaniem.

 

W czasie studiów też miałem jednego takiego wykładowcę,  którego wykłady zapadły w pamięci, a to był człowiek który bardzo ciekawie opowiadał i był mocno wkręcony we własną dziedzinę. 

 

A reszty podobnie jak ty nie pamiętam, wiedza została w głowie, ale co/ gdzie/ kiedy/ przez kogo już się dawno zatarło, same lekcje w głowie nie zostały.

 

Podobnie życie zawodowe, nie jest jakoś usiane wspomnieniami, do których się wraca. 

 

Natomiast pierwsze sukcesy sportowe, wygrane zawody, żeglowanie z dziadkiem, skoki na spadochronie, pierwszy raz usłyszany utwór muzyczny (który wpadał w ucho), różne śmieszne (czasem głupie przy okazji) akcje jakie się odstawiało z kumplami - to wszystko pamiętam doskonale, lubię sobie czasem w głowie odtwarzać te fajne wspomnienia. 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Solar Taxi napisał:

Zasadniczo musisz sobie uświadomić, że to nie Ty jesteś przegrywem (wygrywem też nie), tzn. możesz przez większość czasu tak czuć lub myśleć, tylko że... To nie jesteś prawdziwy Ty (chyba że przyjąć, że zderzak w samochodzie jest samochodem). Jak do tego dojść technicznie - to już część braci wyżej napisała.

A w kwestiach przyziemnych też trochę powtórzę: zadbaj o ciało, przede wszystkim o jelita. Ze swej strony polecam yerba mate i zieloną herbatę - świetna alternatywa zarówno dla kawy, jak i alko. Mi wprowadzenie ich bardzo pomogło po "odstawieniu" psychoterapii i SSRI, które okazały się względną porażką.

Czemu porażka? Słyszałem że psychoterapia nie dziala..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Songohan czy nie jest tak, że to bardziej emocje mówią Ci czy jesteś wartościowy, a nie faktyczne doświadczenia w życiu i cele, które udało Ci się osiągnąć? Na moje, gdy patrzę na twoje CV to wygląda znacznie lepiej niż moje :) - też zbliżam się do 40-tki, nie mam rodziny, w robocie nigdzie nie awansowałem (poza lepszymi finansami), żadnego większego sukcesu w życiu. A mimo to muszę mieć nadzieję, że nie będzie źle wiecznie i że jeszcze coś mam do powiedzenia i przeżycia. 

 

Czy nie jesteś przypadkiem z rodziny alkoholiczej (ojciec, matka pili)? Brzmi to trochę tak, jakbyś był. Dopadł Ciebie kryzys wieku średniego. W sumie dobrze, że piszesz tutaj bo to znaczy, że umiesz szukać pomocy. Szukaj jej do skutku. Szukaj przyjaciół, rzeczy które Ciebie relaksują, filozofii, która nada sens Twoim wysiłkom.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jankowalski1727 Mam mieszane odczucia zarówno wobec psychoterapii (opisałem pokrótce w wątku self-aware), jak SSRI, z biegiem czasu widzę że minimalnie więcej dała mi ta pierwsza (a ściślej druga, bo i terapeutę zmieniłem z czasem). Poza tym psychotropy to jakby nie patrzeć pewne efekty uboczne - wiadomo jakie + cała lista potencjalnych, o których oficjalnie się (jeszcze?) nie mówi. Czy to jest warte chwilowej euforii? Moim zdaniem nie, ale każdy jest inny, nic nie zastąpi własnego doświadczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Solar Taxi napisał:

@jankowalski1727 Mam mieszane odczucia zarówno wobec psychoterapii (opisałem pokrótce w wątku self-aware), jak SSRI, z biegiem czasu widzę że minimalnie więcej dała mi ta pierwsza (a ściślej druga, bo i terapeutę zmieniłem z czasem). Poza tym psychotropy to jakby nie patrzeć pewne efekty uboczne - wiadomo jakie + cała lista potencjalnych, o których oficjalnie się (jeszcze?) nie mówi. Czy to jest warte chwilowej euforii? Moim zdaniem nie, ale każdy jest inny, nic nie zastąpi własnego doświadczenia.

O jakich ubokach konkretnie piszesz? Mam na mysli te, o których się nie mowi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Songohan napisał:

Niedługo 40tka wybije, a ja mam wrażenie że przegrałem życie. Ze stanami emocjonalnymi (nerwica, depresja i inne gówna) walczę od kilku lat, masa różnych forum, terapeuci, lekarstwa, a nadal nie jest ze mną dobrze. Mam różne stany. Ciągle jestem zestresowany, nie pamiętam kiedy ostatnio byłem szczęśliwy, zwyczajnie szczęśliwy…

Jestem mistrzem nakręcania się i skupiania na rzeczach, na których nie powinienem.  Doszedłem do wniosku już jakiś czas temu, że przez moją zjebaną psychę życie mi ucieka przez palce. A mimo to nadal nie potrafię się ogarnąć psychicznie. Zacząć być szczęśliwy i cieszyć się tym co mam.

Miałem podobne odczucia gdy przekraczałem 40kę. Bez rodziny/dzieci, kilkunastoletni związek rozjebany, utrata fajnej perspektywy pracy (praktycznie świadomość, że będę musiał poważnie coś od nowa ruszyć).

Proces przebudowy siebie na nowo to nie jest coś płaskiego, są góry i doliny, chwile motywacji i piękna, ale też chwile załamania.

 

Jesteś teraz pod wpływem, coś jak bycie pijanym, technicznie jesteś w atraktorze niskiej energii*. Ona zagłusza i ściąga Cię w ruminacje, zamyślenia, ciągłe wracanie do przeszłości i ocenianie samego siebie, potępianie. Jakby to powiedział deMasta - to ściąga Ciebie do parteru i traktuje "jak nic nie wartą szmatę".

Atraktor niskiej energii ściąga te wszystkie negatywne stany, nie bez powodu w Piśmie Św. jest wspomniane o tym "dolina śmierci".

 

Technicznie: nie przegrałeś życia, lecz ciemna strona złożyła Tobie wniosek "bycia przegranym", który podpisałeś będąc pod wpływem tej emocji i przyjąłeś to jako swoją tożsamość. W tym sensie - (tymczasowo) sobie pozwoliłeś na to przekonanie. Problemy - np. z pamięcią i inne - mogą wynikać z zaburzeń hormonalnych, ale mogą być też powiązane z niskim stanem. Apatia -> brak energii -> niechęć do przywoływania dobrych chwil. Tutaj łatwiej jest przywołać negatywne I TO JEST CAŁKOWICIE NORMALNE W TYM STANIE. Więc łatwiej będzie Ci przywołać coś negatywnego, co się wydarzyło, niż fajne lub wzruszające wspomnienie (w którym byłeś na wyższym stanie świadomości - typu radość, wzruszenie, miłość). Sam się na tym łapałem, że jak wskakiwałem na wyższa wibrację to nagle lepiej przypominały mi się dobre stany, a do słabych nie chciałem wracać. I odwrotnie.

 

Im bardziej jesteś tej wyższej tym większa przejrzystość myśli, lepiej odbierasz zmysły, masz lepsze pomysły. Tym trudniej jest Cię przekonać do takich wniosków.

 

*skoro masz teraz tendencję do analizowania - rzuć okiem na Technikę Uwalniania Hawkinsa (i ogólnie jego książki), temat atraktorów i tej swoistej grawitacji do różnych stanów świadomości jest tam pięknie opisany. A także sposoby radzenia sobie z negatywnymi stanami. Sam fakt przeczytania np. o stanie apatii już potrafi podać Ci mentalną rękę, abyś odważył się dokonywanie trochę lepszych wyborów. Im więcej takich wyborów podejmujesz tym lepiej podejmować kolejne. Odwrotnie też to działa - jeśli np. pozwolisz sobie na fap, ocenianie/potępianie siebie, albo folgowanie sobie, kolejne folgowanie pójdzie znacznie łatwiej. Zasada 1% ulepszania czegoś za co się bierzesz dziennie jest spoko.

 

Jednakże to co widzę u Ciebie to ten ekstrakt z dawnego wojownika. Chciałbyś mieć efekt już teraz, bo czujesz, że masz sporo zaległości. To znaczy, że ratujesz się z tego stanu wbijając na poziom pragnienia. Hawkins wspominał, że pragnienie generuje dystans - bo ciągnie Cię do czegoś, czego nie masz, więc uznajesz fakt braku. Więc jeśli masz wtedy energię to prawdopodobnie lądujesz na złości czy pogardzie, jak nie - na strachu, apatii, poczuciu winy.

 

hawkins_tabela.jpg?resize=1024,531&ssl=1

 

Dlatego paradoksalnie - jak weźmiesz sobie zbyt dużo rzeczy na siebie - to zawalisz. Wiem, bo ja coś takiego zaliczyłem i w sumie czasem zaliczam. To takie negatywne wzmocnienie nadmiernego obciążania siebie i zachęcanie do pokory w stosunku do samego siebie w danej sytuacji.

 

Myślę, że Twoim problemem teraz nie jest to, że nie potrafisz, a to, że czujesz, że jest tego sporo i możliwe, że nie wiesz od czego zacząć.

 

To proces, do którego potrzeba i luzu (ale nie lenistwa/odkładania na później), pokory (ale nie umniejszania samego siebie), miłości (do samego siebie i innych), odwagi (ale nie brawury, ale zdecydowanie pokonywania lęku), akceptacji (tego co jest i co możesz zrobić, co zmienić, a czego nie).

 

Zacznij od tego, co pozwoli Ci podnieść siłę woli i energię mentalną. Wysiłek fizyczny, nawet ćwiczenia rzędu 15-20' dziennie potrafią wygenerować siłę nośną do przekonania się do podejmowania wysiłku w innych tematach (np. ruszenia z nową pracą, napisania CV, poszukania coś o zmianie diety). Spacer, bardziej aktywny, motywujący podcast na uszy (z tych mocnych na YT polecam deMastę i Twoją Nową Świadomość), pomyślenie o wejściu w temat medytacji/mindfulness. Jak masz insta/TT możesz zwracać większą uwagę na tematy związane ze zdrowiem psychicznym (@neuroplastyka @przystanek-mindfulness).

Zauważyłem że sporo energii daje bieganie. Po takim wysiłku fizycznym czujesz przypływ energii i mocy. A to już możesz ładnie spożytkować do np. zaplanowania czegoś lub rozpoczęcia wdrażania procesu "z każdym dniem 1% lepiej".

 

Nie dawaj sobie zbyt dużo nacisku - kilka celów max i jedź z tematem. Zasada jest w sumie prosta - możesz się na czymś mocniej koncentrować (nie żeby obsesja, ale czasem to przypomina), ale to balans daje długofalowo największe korzyści. W przeszłości nie utrzymałeś go, więc masz potencjał zmiany.

Małe cele, systematyczność, uważność na swoje myśli i emocje, zadawanie sobie pytań, bardziej kwestionowanie niż łykanie jak pelikan ciemnych stanów (czyli więcej decyzji na logice, a mniej na emocjach).

 

Edytowane przez lync
  • Like 6
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że dla większości osób z depresją/ permanentnym obniżeniem nastroju, największym problemem jest brak "wyższego celu" w życiu. To daje prawdziwe spełnienie, nie pieniądze, seks, dobra przyziemne - super jak to wszystko jest, ALE kiedy nie masz w życiu celu, poczucia wręcz jakieś misji, nic z tych przyziemnych rzeczy nie przyniesie spełnienia. 

 

Wydaje mi się że u Ciebie dużą rolę odgrywa niespełnienie/ rozczarowanie związane z pracą. Długi okres czasu sens/cel dla Ciebie stanowiło jak pisałeś dążenie do wysokiej pozycji zawodowej - nie udało się, jesteś tym rozczarowany bo to był sens Twojego życia, który niespełniony runął, powodując powstanie Twoich rozterek. 

 

Musisz znaleźć coś nowego co będzie popychało Cię do przodu. 

 

Nikt nigdy na dłuższą metę nie osiągnął "szczęścia" tylko przez to że miał pełny żołądek, puste jelita i jaja

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Songohan napisał:

Może ktoś cos podpowie jak wyjść z tego stanu.

 

Chociaż tak naprawdę, to chciałbym cofnąć czas i jeszcze raz przeżyć ostatnie 10-15 lat.

Większość już zapisała narzędzia do.....

Generalnie to nie chciałbyś to tylko iluzja, że....coś tam coś tam.

Problem definitywnie tkwi W GOSPODARCE HORMONALNEJ.

Z tego co opisałeś jesteś NABUZOWANY KORTYZOLEM do granic możliwości.

Dodatkowo całe środowisko otaczajace(możliwe, że rodzina jeszcze nie) potęguje wydzielanie.

Hormon walki/ucieczki(kortyzol) daje złudną siłę do działania.....lecz zakkeja WSZYSTKIE RECEPTORY KOMURKOWE na pozostałe hormony.

Czyli na męski TWÓJ BIOROBOT działa w trybie ALTERNATE POWER.

SZCZĘŚCIE to odczuwanie endorfin(wiele typow) z pozytywnych zjawisk dnia codziennego.

Jednak aby je wydzielić musi dojść sygnał o pozytywnym ODZIAŁYWANIU.

JAK ON MA DOJŚĆ???

JAK CAŁY jesteś(dosłownie) zajebany KORTYZOLEM!?

Reasumując.

Aby co kolwiek zmienić trzeba DRASTYCZNIE ODCIĄĆ wszystkie wywolywacze kortyzolu.

Czyli: stres, nie zadowolenie, strach, narzekanie, marudzenie, oczekiwanie/rozczarowanie....itd.

Bez zmiany tego NIC nie uzyskasz.

 

NIE TY PIERWSZY NIE OSTATNI.

....powodzenia że zmianą nawyków oraz ZJEBANYCH PRZEKONAŃ, że po 40 to już z górki.

Jest dokładnie odwrotnie.

A jeszcze te suplementacje minerałów??!

Do puki nie odstawisz hormonu stresu NIE SZPRYCUJ SIĘ SUPLEMENTAMI.

HIPER WITAMINOZA!

  

3 godziny temu, lync napisał:

Nie dawaj sobie zbyt dużo nacisku - kilka celów max i jedź z tematem. Zasada jest w sumie prosta - możesz się na czymś mocniej koncentrować (nie żeby obsesja, ale czasem to przypomina), ale to balans daje długofalowo największe korzyści

Generalnie po 40'tce mac 2 cele.

NIE dasz rady ZARYWAC JUŻ NOCY.

....A jeśli spróbujesz OSIĄGNIESZ DŁUG SNU.

 

3 godziny temu, lync napisał:

Więc jeśli masz wtedy energię to prawdopodobnie lądujesz na złości czy pogardzie, jak nie - na strachu, apatii, poczuciu winy.

 WYWOŁYWACZE kortyzolu.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Jan III Wspaniały napisał:

warzywa na patelnie, do zrobienia gotowiec w 20 minut (wiem, wiem są zdrowsze ,,świeże od gospodarza” ale niech chłop załapie nawyki)

mrożone mają więcej witamin ze względu na to, że temperatura wytrąca witaminy i minerały

 

Cytat

Mimo stosowania nowoczesnych metod utrwalania żywności, mrożenie nadal pozostaje jedną z najlepszych. Decyduje o tym kilka czynników. Najważniejszym z nich jest fakt, że mrożone warzywa i owoce tracą najmniej wartości odżywczych. Utrata białka i błonnika jest prawie zerowa, nie zmienia się także ilość soli mineralnych, kwasów organicznych i cukrów prostych.


A generalnie ja ostatnio jestem wkręcony w diete podobną do tego gościa, ale nie aż tak restrykcyjnie. Nie jem tak hardcorowo jak on, aczkolwiek praktycznie same owoce 5-6 różnych około 1-2kg (masa cukrów prostych) dziennie i zero warzywa, olei, orzechów, pestek itd. Codziennie dużo jajek, bekon, wysokiej jakości zer żółty albo biały (nabiał źródło wapnia), oprócz tego żelatyna, co 3 dni wątróbka, indyk, kaczka, piersi, uda, aczkolwiek nie jem tak jak ten gościu na surowo (nie jem też jąder które on promuje), wszystko smażę na oliwie, oleju kokosowym albo maśle klarowanym
 



 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Tornado napisał:

Większość już zapisała narzędzia

Wysoki sądzie, wnoszę o zamknięcie tematu na miesiąc.

Po miesiącu, niech autor napisze co wdrążył w życie przez ten czas. Jeśli będą wymówki lub nicość, proszę najpierw o "łagodną" zjebę dla autora. Jeśli to nie podziała to za 2 miesiące wyzywanie od 40-letnich przegrywów...

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś tutaj dobrze napisał, odstaw kawe, alkohol albo chociaż ogranicz jego spożycie do maks raz w tygodniu lub co dwa tygodnie. Dobry nastrój to też jedzenie odpowiednie. Żadnych fast foodow, tanich rzeczy. Postaw na jakość produktów. Pomyśl też sobie, że w dzisiejszych czasach 90% ludzi ma problemy egzystencjalne. Dążyliśmy do dobrobytu i tak naprawdę dzisiaj go mamy, nawet na wynajętym mieszkaniu czy robocie w korporacji. Własna firma to nie przelewki, najcześciej praca po 12h, odpowiedzialność za zlecenia, ludzi itd. a niech Ci się przydarzy gorszy czas, jakieś zawirowania to dopiero poznasz "smak życia". Odradzam też odcinanie się od ludzi, czy to rodziny, znajomych albo ludzi z pracy. Z nikim nie idź na wojnę, podtrzymuj relacje, nawet minimalne a w międzyczasie rozglądaj się za kimś wartościowym jak przyjaciel. Kiedyś jakieś badania wykazały, że nie bogactwo czy pasja czyni cię szczęśliwym a dobra grupa znajomych. Generalnie nigdy nie myśl o sobie w kategorach przegranego bo nie dość, że pogarszasz sobie humor i samoocene, to też odciągasz od siebie innych ludzi.

Edytowane przez doler
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.09.2022 o 21:03, Zbychu napisał:

wszystko smażę na oliwie, oleju kokosowym albo maśle klarowanym

Na oliwie np. z oliwek, na wolnym ogniu niby ok bo się nie utleni, jednak ona podczas smażenia utraca właściwości przeciwzapalne. Spróbuj dusić bez tłuszczu a oliwą polać na sam koniec i wymieszać 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wszystkim za tak liczne odpowiedzi! 

 

 

W dniu 6.09.2022 o 06:51, slusa napisał:

Oddstaw kawę, alkohol, cukier, gluten, laktoze, przetworzoną żywność, zacznij jeść BIO warzywa, tłuszcze zwierzęce, jajka, kiszonki. Zrób sobie głodówkę kilkudniową aby oczyścić się z syfu. Mi to bardzo pomogło na Stany depresyjne, wahania nastroju. Spróbuj kiedyś grzybków, są bardzo skuteczne w leczeniu depresji. 

 

Kawę już ostawiłem, przerzuciłem się na Yerbę - zobaczymy. Ale od kawy już czułem dreszcze na twarzy, jakby ciśnienie mi skakało. A co z tym alko - totalny detoks? Odstawiłeś kompletnie? 

 

W dniu 6.09.2022 o 09:10, Spokojnie napisał:

akże jak to mówią, każdy kij ma dwa końce, ty widzisz tylko tę złą stronę, spróbuj na siłę odwrócić sytuację i zobaczysz jakieś dobre strony?

 

Tylko czy to nie oszukiwanie samego siebie? 

 

W dniu 6.09.2022 o 09:10, Spokojnie napisał:

Jest dużo rzeczy, zwłaszcza nowych, zwłaszcza takich, które nie do końca pasują z tym czego byliśmy uczeni. Ja polecam robić notatki, niektóre książki czytam 2x, bo tak jak Ty nie wszystko pamiętałem i rozumiałem. Są podcasty których słuchałem więcej niż 5 razy. Czytać / słuchać powoli,wracać do wątków, robić notatki. 

Znasz jakieś ciekawe podcasty ?

 

W dniu 6.09.2022 o 09:10, Spokojnie napisał:

Ogólnie piszesz dużo hardcorowych rzeczy, jesteś przytłoczony, ale gdzieś musisz dawać ujście tym złym emocjom? Jak wygląda sprawa z porno, masturbacją, alkoholem czy innymi używkami? Czy masz dobrą wagę ciała?

 

Piszą to dlatego, że ja przy nofapie dostałem nagle mega powera do działania. Ustawiłem dietę, więcej sportu, jakieś małe cele i ruszyłem do przodu. A też byłem w czarnej dupie. 

 

Alkohol raczej staram się ograniczać z powodu wagi. Piję tylko piwo - inne mi nie podchodzą, czasem whisky. Porno czasem się zdarzy, ale baaaardzo rzadko bo wiem jaki ma wpływ, sama masturbacja częściej - ale bez porno. W czasach szkolnych i studenckich byłem mocno uzależniony od tego shitu. Już nawet nie będę pisał o szczegółach, ale było tego dużo i teraz z perspektywy czasu i wiedzy wiem w jakim byłem uzależnieniu. Już wtedy powinienem udać się do specjalisty, ale jak wszystkim wydawało mi się to takie normalne.... 

Przechodziłeś depresję ?

W dniu 6.09.2022 o 09:32, oxy napisał:

Owszem, być może masz "za dobrze" oraz wytworzyłeś sobie w głowie nieosiągalne wyobrażenie o zyciu oraz o "szczęściu".

 

W dniu 6.09.2022 o 09:32, oxy napisał:

Dróg jest wiele o młody padawanie, jednak wszystkie drogi "wyjścia" z "tego stanu" będą kręte, kamieniste i usiane cierniami. Wyjście będzie wymagało sporo wysiłku oraz systematyczności. Aby cokolwiek robić, najpierw trzeba mieć energię, żeby to zrobić. W twoim przypadku nie dość, że marnujesz ją to jeszcze większość jest "uwięziona" we "wściekłości". Tak więc pierwszy krok: przestań marnować "energię" na bzdury. Zamiast bezsensownie wkurać "rozwój", tracić czas na bezsensowne przeglądanie internetu/filmy/seriale/inne badziewie - po prostu odpocznij, "rób nic". Tak, rób coś bardzo trudnego czyli "rób nic", jak spróbujesz, zobaczysz, że to bardzo trudne. Potem zacznij obserwować swoje reakcje, swój "stan wewnętrzny", co w obecnym momencie czujesz. Po kilku miesiącach (do pół roku) pomyśl nad swoimi sprzecznościami, nad kwestiami w których sam siebie oszukujesz i nawet o tym nie wiesz.
 

To tak roboty na około roku - o ile po dwóch dniach nie "odpadniesz" bo "nie będziesz wiedział co czujesz" i "to jest bez sensu".

 Prawda jest taka, że od dziecka miałem kompleksy i zawsze widziałem trawę bardziej zieloną u sąsiada. Każdego postrzegałem jak lepszego od siebie - mimo, ze teraz wiem, ze to nie była prawda. Powiem Wam, że te kompleksy niszczą ludzi, nie dają im szansy na rozwój, to jest tragedia jak masz podcięte skrzydła na etapie podstawówki. 

Przecież ja nawet wstydziłem się odezwać w klasie... szkoda wspominać. Ale tak nie potrafiłem i nadal nie potrafię doceniać siebie i tego co mam. Zawsze byłem sobie wrogiem, wewnętrzny krytyk rozpiezdzielał mnie i zrzucał na ziemię.

Bardzo trafił do mnie ten tekst, że wytworzyłem sobie w głowie nieosiągalne wyobrażenie szczęścia... kuźwa jakie to prawdziwe! ja często sam siebie łapie, że lecę fantazjami za daleko i wyobrażam sobie jak życie mogło być inne i jak ja w nim się czuje itp. ... chore... Często też się łapię na tym, że obserwuje innych i wiecznie się porównuje, wyłapuje co oni mają, a ja nie.. Z takim podejściem nie można być szczęśliwym. Tylko, że to się już stało natręctwami, myśli natrętne same mnie atakują - jak dziwnie by to nie brzmiało. 

 

Z tym odpoczynkiem pół roku to sam nie wiem. Lata lecą, ja chcę się wyrwać z miejsca, więc marnowanie czasu na leżenie jakoś mi nie podchodzi. 

W dniu 6.09.2022 o 09:59, Mosze Red napisał:

Zacznij od ogarniania się fizycznie, żywnościowo i technik niwelowania stresu. 

 

Aktywność fizyczna, dieta, relaksacja to wszystko ma duży wpływ w walce z depresją, często samo to wystarczy, żeby objawy całkowicie się wycofały. 

 

Jeśli się zapuściłeś, to zacznij delikatnie 3x w tygodniu trening z hantlami albo gumami oporowymi, do tego jakieś interwały np. na rowerku treningowym, jeśli nie chcesz się ruszać z domu, bo jak chcesz rowerek treningowy zamień na normalny albo bieganie/ marszobiegi. 

 

Ludzi nie lubisz w pracy, tego nie zmienisz, możesz albo zmienić pracę albo osiągnąć poziom wyższego wyjebania.

 

Masz do tego masz mnóstwo narzędzi, ćwiczenia oddechowe (wiele wersji, ja polecam według Wima Hofa 2x dziennie po 10 minut wersja dla początkujących, rano i wieczorem. Jak potrzebujesz to 3x), medytacja (maindfulness), przed snem Schultz albo Jacobson. 

 

Do tego zimny prysznic co rano, żeby hormony wystrzeliły.

 

Gwarantuję, że stres i wpływ czynników zewnętrznych na twoje samopoczucie po miesiącu będzie o 75% niższy, po trzech o 90%.

 

Jak już przedmówca radził zrób porządek z jelitami (oczyszczanie, szczepy bakterii). 

 

Jak już ogarniesz się fizycznie i emocjonalnie możesz myśleć co dalej z tym życiem zrobić. 

 

Myślę, że to będzie plan na najbliższy miesiąc... 

Z tym poziomem wyższego wyjebania, to nie takie proste, gdy ci koło dupy robią inni. 

 

Edytowane przez Songohan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.