Skocz do zawartości

Kto i dlaczego kupuje auta elektryczne?


MaxMen

Rekomendowane odpowiedzi

Ja na przykład byłbym zainteresowany elektrykiem ale w wersji roadster. Mają one bowiem super osiągi (jak np. przyspieszenie, moment obrotowy na kołach itp). Pewnie fajna frajda z jazdy. Nie jest to "auto rodzinne" gdzie typowy polski Janusz pakuje Grażynę i gówniaki i jadą do Chorwacji. Na wypady w weekend za miasto jak najbardziej by wystarczyło.

 

Taki odpowiednik tego Lotusa (ale na prąd) w podobnej cenie (ok 96 tyś USD) byłby super:

s1.jpg

 

Dla mnie to kwestia bardziej stosunku ceny za dane osiągi (benzyniak o podobnych osiągach -2,1 sek do 100 km/h dla mnie jest nieosiągalny)...w sumie po sprawdzeniu sugorowanej ceny tej Tesli Roadster okazuje się że ona także jest dla mnie nieosiągalna. Problem się rozwiązał 😉

 

31 minut temu, vodkas85 napisał(a):

Ciągnik Tesli ciągnący 24t. Przez 9h. Pauza  11h ładowania, trasa 9 h. Debilizm.

 

Ma to sens wtedy gdy zamiast ładowania z wtyczki, będą stacje wymiany całych modułów baterii - tak jak jest np. ze skuterami elektrycznymi w Azji. Podjeżdżasz, wyjmujesz baterię, wpinasz nową i jedziesz dalej.

Godzinę temu, Kapitan Horyzont napisał(a):

Ciekaw jestem, ile osób z tego wątku zdaje sobie sprawę, że elektryki istniały od początku motoryzacji, od początku miały te same wady

 

Na początku wieku były zupełnie inne koszty ropy naftowej. Dlatego tamte modele miały ciężko się przebić, bo koszt eksploatacji samochodów benzynowych był atrakcyjny. Obecnie ceny ropy są o rząd wielkości większe i wraz ze wzrostem liczny aut na świecie będą tylko rosły. Także ew uniezależnienie się od państwa eksporterów ropy naftowej może być całkiem sensowną opcją w dłuższym okresie czasu. Zakładając że technologia zostanie jeszcze lepiej dopracowana i koszt elektryków powoli zacznie spadać. 

Udało mi się znaleźć wykres cen ropy od lat 50-tych. Obstawiam że na przełomie XIX i XX wieku cena ropy (za baryłkę) była pewnie jednocyfrowa.

 

b1.jpg

 

Edit:

 

Znalazłem wykres który znacznie lepiej pokazuje mi to o co mi chodziło z tą konkurencyjnością napędu benzynowego. Zobaczcie na pierwsze 100 lat na wykresie cen ropy naftowej vs obecna cena baryłki:

 

b2.jpg

 

patrząc na te szaro-niebieskie słupki na wykresie (wartość w przeliczeniu na obecną wartość USD), to widać ciekawą sytuację. Gdy wybuchł pierwszy kryzys paliwowy w latach 70-tych gdzie gospodarki wielu krajów dostało zadyszki to wtedy koszt benzyny był podobny do dzisiejszego (trochę mniejszy). Gdzie dzisiaj mamy "dzień jak codzień" na stacji gbenzynowej. Cięzko mówic o wielkim kryzysie paliwowym.

Edytowane przez Zdzichu_Wawa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajomy prowadzący agencję ubezpieczeniową wykorzystuje Teslę do pracy. Robi codziennie 100-200 km jeżdżąc po okolicznych klientach i mówi że mu się to opłaca. Ale faktem jest, że "tankuje" za darmo bo ma dużo fotowoltaiki. W domu też wszystko na prąd, łącznie z ogrzewaniem. Tesla jest głównie do roboty, do wożenia rodziny ma merca V-klasę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, przyznam się: mam bieda-elektryka. 

 

Czy jestem szpanerem? Dla niektórych pewnie tak, ale

 

(1) to drugi, mały, samochód, bo mieszkam na wsi i używam tylko do poruszania się po okolicy i do dużego miasta obok. W trasy jeżdżę dieslem, który na jednym baku potrafiłby w żółwim tempie przejechać i 1000km.

(2) samochód nie kosztował mnie wiele  jak na elektryka, bo sprowadziłem używkę z 2014 roku ze Stanów - tak, wiem, zasięg jest słaby ale na bliskie podróże z powodzeniem mi wystarczy,

(3) przez 3 lata oszczędziłem na nim sporo kasy na paliwie i parkowaniu w mieście - średnio miesięcznie ładowanie w domu kosztowało mnie 100 zł, w tym roku trochę więcej, więc nawet nie chce mi się na razie robić fotowoltaiki, na parkowaniu w centrum miasta zyskuję kilkaset zł miesięcznie.

(4) poruszam się na legalu po buspasach, to kilkanaście minut do przodu przy każdej podróży do centrum w dni robocze

(5) w samochodzie mimo wieku mało co się psuje, nie trzeba wymieniać oleju, klocków hamulcowych etc.

(6) jak na mały miejski samochód jeździ bardzo dynamicznie i w miare dobrze trzyma się jezdni (dociążenie bateriami w podłodze), chociaż to można potraktować jako wadę jak ktoś ma małpi rozum, szczególnie że opony ze względu na oszczędność energii zaprojektowano bardzo wąskie

 

Jak mnie ktoś pyta czy jestem eko, bo jeżdżę elektrykiem to śmieję się szyderczo i mówię, że kupiłem go właśnie po to żeby bardziej zanieczyszczać atmosferę spalanym węglem i męczyć afrykańskie dzieci w kopalniach pierwiastków używanych do budowy baterii. W 90% przypadków zwarcie styków u rozmówcy.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na drugi samochód to bardzo fajna opcja, zwłaszcza na wsi pod małym miasteczkiem. Dużo osób ma też, przynajmniej w moim regionie, panele fotowoltaiczne a że linia energetyczna nie widziała żadnej głębszej modernizacji od wielu wielu lat to oczywiście przy ładnej pogodzie jak nie ma zużycia to wyrzuca falownik po 30x dziennie. 
W takim wypadku ładuje się dosłownie za darmo, czy przy większej liczbie paneli nawet z zyskiem (odbiór prądu na poziomie kilku kw pozwala na obniżenie napięcia na tyle, że panele cały czas mogą pracować i oddawać do sieci). 

W nocy na wsi z ładowaniem też nie powinno być problemów, bo jest zerowe zużycie w domach + nie pracują zakłady więc jest kupe zapasu w sieci. 

Także do takiego podmiejskiego życia w Polsce powiatowej bardzo fajna sprawa. 


Gorzej w mieście, zwłaszca jak się mieszka w bloku. Aktualnie jak ktoś ma wyjście z prądem to oczywiście bez problemu. Ale co jak ilość EV urośnie do kilkunastu procent? Jak jakakolwiek sieć miejska miałaby to wytrzymać w przyszłości? To jest główny problem EV.

 

Edytowane przez Lordziok
.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod jakimkolwiek względem elektryki to głupota. Rury wydechowej takie auto nie ma i na tym się kończą plusy.

Trzeba mieć świadomość jak to powstaje i skąd czerpie energię, a fotowoltaika też jest obwarowana pewnymi prawami i te ogniwa też skądś się biorą.

 

Durna moda na eko bez pomyślunku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Tamerlan napisał(a):

Auto na wodór to w zasadzie też elektryk

W zasadzie ścisłości to maszyna parowa.

..   energia z ciepła pozyskana z chłodzenia z poszycia termoreaktora do napędzana pary na turbiny.

Ok, rozumiem ZACHWYT: H+HO(jonizacja).

Tylko jakoś dziwnie się to nie sprawdza?

Może pominieta sprawność separacji ŻYWEJ/MARTWEJ WODY.

MOŻE taki destylat załaduje HINDERBURGIEM?

....O O człowiek w pracy małpa w zoo.

 

 

11 minut temu, Imiennik napisał(a):

Durna moda na eko bez pomyślunku.

Eee.

Nie taka durna.

Kto produkuje?

Kto kupuje?

.....ci co to wymyślili mieli byyyzNes plan.

:)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Imiennik napisał(a):

Pod jakimkolwiek względem elektryki to głupota. Rury wydechowej takie auto nie ma i na tym się kończą plusy.

Trzeba mieć świadomość jak to powstaje i skąd czerpie energię, a fotowoltaika też jest obwarowana pewnymi prawami i te ogniwa też skądś się biorą.

 

Durna moda na eko bez pomyślunku.


Co do tego skąd powstaje energia:
1. Będziemy przechodzili stopniowo z węgla na inne źródła energii.
2. Węgiel spalany w elektrownii z kupą filtrów to nie to samo co węgiel spalany w kopciuchu
3. Aktualnie znanych wydobywalnych źródeł ropy starczy na ok. 45-50 lat przy aktualnym wydobyciu (średnia z 10 lat). Pojawią się na pewno jeszcze nowe nieodkryte złoża, ale podobnie też wzrośnie np. liczba samochodów w Afryce na mieszkańca, więc w bardzo uproszczonym "modelu" załóżmy, że to się zbilansuje. 
Zakaz spalinówek w Europie wchodzi za 27 lat, czyli jakieś 20 lat przed aktualnie szacowanym wyczerpaniem złóż. Także trochę później, ale i tak trzeba byłoby szukać alternatywy. 

Duża liczba elektryków jest problematyczna w przypadku dużych miast, bo zmianie połowy aktualnych spalinówek na elektryki nie ma chyba dużego miasta na świecie którego infrastruktura energetyczna mogłaby tego typu zmianę udźwignąć.


Co do tego, że elektryki mają zero plusów to oczywiście nie prawda. Mają w przeciwieństwie do spalinówek dostępną pełnie mocy od ręki, są cichsze, z racji bardzo ciężkich baterii mają niżej środek ciężkości i są "przyklejone do ziemi", sama konstrukcja samochodu (pomijając baterię) jest dużo prostsza, nie potrzebujesz zmieniać olei filtrów etc. To tak pierwsze co mi przyszło do głowy :)

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lordziok

Lepiej zamiast bawić się w aktywistę posłuchaj ludzi z branży bo mi się nie chce bawić w przekonywanie betonu. Ładnie powtarzasz po "ekspertach".

 

Warto zobaczyć co na ten temat powiedział Rowan Atkinson i jakie ma kompetencje w tym temacie. Myślę że nawet we dwóch go nie przeskoczymy ;)

2 godziny temu, pytamowiec napisał(a):

Żadna benzynówka tak nie jeździ.

Większość czystych elektryków szybko puchnie, tesla przy 200 dostaje zadyszki.

Niech elektryki sobie będą, ale nic na siłę. Ekologia to zwykły biznes i polityka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przypadki vw up znam osobę jeżdżaca na lpg, cng i elektryku. Moim zdaniem ten model może być ciekawym obiektem badań jaki napęd komu i w jakiej sytuacji się opłaca. 

 

Osoba z cng tankuje gaz przy domu podobnie jak osoba e-up. dodatkowo osoba od e-up ma fotowoltaikę oraz ładowarkę dostępną w pracy z której korzysta gdy nie pracuje zdalnie (w większości).

 

A lpg co tu mówić 1.0 mpi. 

 

Cała 3ka zadowolona. 

 

Moim zdaniem spalinówki jeszcze nie powiedziały ostatniego słowa. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 6/11/2023 at 7:44 PM, Lordziok said:

Zakaz spalinówek w Europie wchodzi za 27 lat,

Do 2035 jest raczej trochę mniej? 

 

On 6/11/2023 at 7:44 PM, Lordziok said:

Aktualnie znanych wydobywalnych źródeł ropy starczy na ok. 45-50 lat przy aktualnym wydobyciu (średnia z 10 lat).

Wiesz, był kiedyś taki (nowo)twór o nazwie Klub Rzymski skupiający czystej wody maltuzjanistów, opłacanych przez ówczesne "elYty" podobne do dzisiejszego WEF. No i już w latach '70 ub. wieku, bazując na modelach (z założenia błędnych, a jakże) prognozowali na ropie co następuje:

  • aktualne zasoby światowe – 455∗10^9 baryłek (1970)
  • wyczerpanie zasobu w modelu "statycznym" – 31 lat (2001 rok)
  • wyczerpanie zasobu w modelu rozwoju wykładniczego – 20 lat (1990 rok)

Nic takiego nie nastąpiło, bo rzymskich baranków zaskoczył postęp techniczny, który nawet współczesne dziecko wzięło by pod uwagę, ale zaślepieni milionowymi łapówami "naukAwcy" już nie. Sama wymiana technologiczna z silników gaźnikowych na wtryski całkowicie zniszczyła ich wieloletni "dorobek naukAwy" (analogia do kwasów siarkowego i siarkawego jest celowa). Zresztą każda nowoczesna technologia jest tylko przejściowa, pośrednia pomiędzy starszą a nowszą. Tak pewnie będzie i z ropą jak z maszyną parową. Tak nawet będzie z akusami litowymi i następnymi. Np. bardzo ciekawe są raczkujące technologie "wiecznych baterii" na bazie odpadów z elektrowni jądrowych. Takie trochę "nie ładujesz a jedziesz".

 

A tak naprawdę to chciałbym zobaczyć F-35 albo JumboJeta na baterie 😂

W sumie jeszcze bardziej Abramsa... Może wojny by się skończyły? ;)

 

Zresztą to całe eko-pierdolenie ma się nijak do wpływu na klimat i zasoby dowolną, durną wojenką, nie wspominając o aktualnie "jedynie słusznej". Podczas gdy wciąż mamy każde korpo-gówno pakowane w blister albo inny badziew, wodę zamiast z kranu/filtra laną do butelek przez korpo drenujące jej pokłady głębinowe etc. Dla kogo ta jedna wielka ściema? Ale to pytanie retoryczne. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Rnext napisał(a):

Do 2035 jest raczej trochę mniej? 

 

W 2035 ma planowo wejść w życie zakaz sprzedaży NOWYCH samochodów spalinowych. Auta zarejestrowane wcześniej będą mogły być użytkowane do 2050 roku. 

 

Cytat

 

Wiesz, był kiedyś taki (nowo)twór o nazwie Klub Rzymski skupiający czystej wody maltuzjanistów, opłacanych przez ówczesne "elYty" podobne do dzisiejszego WEF. No i już w latach '70 ub. wieku, bazując na modelach (z założenia błędnych, a jakże) prognozowali na ropie co następuje:

  • aktualne zasoby światowe – 455∗10^9 baryłek (1970)
  • wyczerpanie zasobu w modelu "statycznym" – 31 lat (2001 rok)
  • wyczerpanie zasobu w modelu rozwoju wykładniczego – 20 lat (1990 rok)

Nic takiego nie nastąpiło, bo rzymskich baranków zaskoczył postęp techniczny, który nawet współczesne dziecko wzięło by pod uwagę, ale zaślepieni milionowymi łapówami "naukAwcy" już nie. Sama wymiana technologiczna z silników gaźnikowych na wtryski całkowicie zniszczyła ich wieloletni "dorobek naukAwy" (analogia do kwasów siarkowego i siarkawego jest celowa). Zresztą każda nowoczesna technologia jest tylko przejściowa, pośrednia pomiędzy starszą a nowszą. Tak pewnie będzie i z ropą jak z maszyną parową. Tak nawet będzie z akusami litowymi i następnymi. Np. bardzo ciekawe są raczkujące technologie "wiecznych baterii" na bazie odpadów z elektrowni jądrowych. Takie trochę "nie ładujesz a jedziesz".

Prognozy były błędne i aktualne też najprawdopodobniej jeszcze będą o duża ilość ropy podwyższane jak zresztą napisałem w poprzednim poście. Faktem jest jednak, że zdecydowana większość największych i łatwo dostępnych złóż została odkryta i nie zanosi się żeby tutaj był jakiś przełom - w ostatniej dekadzie ile odkryto ? 1-2 duże złoża z top100 (które i tak są gdzieś na dole tej listy)? 

Ropa oczywiście nie jest niezastąpiona, na świecie mamy np. złoża cięższych olei na kolejnych 100+ lat, które jednak są dużo bardziej kosztowne w obróbce i nie do wszystkiego się nadają. 

Ponownie - jak wspominałem w poprzednich postach uważam, że próba forsowanania wymiany 100% floty na elektryczne się nie sprawdzi, bo nie widzę możliwości żeby sieć energetyczna jakiegokolwiek miasta była wstanie to uciągnąć - nawet za ćwierć dekady. Nie zmienia to faktu, że uważam że elektryki mają swoje miejsce i dla tych 20-30% społeczeństwa które nie robi dłuższych tras tak często i mieszka poza dużymi aglomeracjami jest bardzo fajna. 
 

Uważam, że wymuszanie na producentach opracowywania samochodów na alternatywne źródła energii jest w pewnym stopniu ok, tak aby zmniejszyć zależność od ropy, której w UE praktycznie złóż nie mamy (a której cena po wyczerpaniu łatwych złóż za 15-20 lat może znacznie zacząć rosnąć), ale nie widzę przyszłości transportu opartego w 100% o elektryki i wodór. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak to wszystko wygląda na przechwycenie planety przez garstkę uzurpatorów, uznających ją za swoją własność i teraz idzie gra w białych rękawiczkach o to, za ile, w jakim zakresie i na jakich zasadach będą nam dzierżawić prawo do korzystania z niej. Tak, żebyśmy na "ich" planecie, nie poczynili jeszcze większych szkód i za bardzo się nie rozpychali. 

 

Na energii praktycznie położyli już łapę, wodę praktycznie też kontrolują, zostaje kontrola i reglamentacja żarcia i ani nie fikniemy na tej neo-plantacji. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, pytamowiec napisał(a):

nie, to nie jest Twoja sprawa, bo jeździsz po drogach publicznych i z taką prędkością stanowisz zagrożenie, zwłaszcza, że pewnie nowym autem nie jedziesz tylko starym jakimś.

 

Dokładnie. Nowe volvo mają kaganiec na 180km/h i uważam, że to jest maksymalna prędkość z jaką przeciętny kierowca powinien jeździć nawet - nawet po autostradach i nowym autem. Chcesz pośmigać więcej? Leć na tor i nie narażaj innych.. 

Ewentualnie mogliby wprowadzić jakaś możliwość przyspieszenia do tych 200km/h na powiedzmy 10s co kilka minut żeby pozostawić większe pole do manewru na nieprzewidziane sytuacje gdy ktoś leci te 160-180km/h 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, pytamowiec napisał(a):

nie, to nie jest Twoja sprawa, bo jeździsz po drogach publicznych

Raz, to moja sprawa bo ja płacę mandat i ponoszę konsekwencję, dwa nie jestem samobójcą, trzy boisz się to polecam komunikację, cztery chyba nigdy po Autobahnie nie leciałeś:)

Można również auto wykorzystywać jako daily a także na spoty. Nikt Ci nie każe traktować gazu zero-jedynkowo. Nawet część cylindrów wyłącza się przy spokojnej jeździe w niektórych autach z silnikami np. V8.

Edytowane przez Imiennik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Imiennik napisał(a):

Raz, to moja sprawa bo ja płacę mandat i ponoszę konsekwencję, dwa nie jestem samobójcą, trzy boisz się to polecam komunikację

Co za kurwa głupoty...

 

to tak jakbyś wyciągnął klamkę i strzelał do puszek po piwie ustawionych na murku w środku miasta... ktoś dostał:

- haha to mógł nie wychodzić z domu

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie nie ciągnie do elektryków z kilku powodów. Jednym z nich jest dość często wymieniany zasięg. Jednak nie chodzi o zasięg sam w sobie, ale też o dostęp i szybkość ładowania. Nie uśmiecha mi się nakładanie kilometrów, bo na najkrótszej trasie  nie ma ładowarki. Poza tym nie naładujesz samochodu w 5 minut. 

Z czasem pewnie infrastuktura się rozwinie. 

Kolejny powód to fakt, że wystarczy lekka stłuczka i trzeba cały zestaw baterii wymieniać, co kosztuje tyle co nowe auto.

Co z takim autem po kilku latach jak już baterie się zużyją? Trafią w okolice tej samej kopalni, gdzie przy wydobyciu litu pracują dzieci? Ty kierowco kup nowe auto, bo wyjdzie taniej albo niewiele drożej niż wstawić komplet nowych baterii. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy strony wątku, argumenty za i przeciw a mam wrażenie ze to tak jak w czasach gdy wchodziło LPG.

Oj, jakie to bylo szkodliwe i niszczące dla silnika, a jakie niebezpieczne. Oczywiście najbardziej szkodziło tym którzy go mieli i tankowali za benzynę za 3zl gdy gaz był po 50gr.

 

Nie bronię elektryków, mają w cholerę wad, które pewno z czasem zostaną wyeliminowane (pierwsze generacje lpg też były uciążliwe.)

Natomiast mialem okazję pojeździć kilkoma, takimi z wyższej półki (>400KM) frajdę miałem niesamowitą.

 

 

Największym problemem jest to wpychanie ich na siłę. Kiedy ani infrastruktura ani obywatele nie są na to gotowi i do tego przekonani. Zamiast zrobić jakieś akcje zachęcające, dopłaty, korzystne leasingi to UE wchodzi z butami w naszą resztkę wolności.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.06.2023 o 13:46, Obliteraror napisał(a):

Zaraz, zaraz. Jaki to postęp, jeżeli jest wymuszony ideologicznie, nie rynkowo? Zauważ, gdyby to był realny postęp, wynikający z zapotrzebowania klientów to by wszyscy zainteresowani nowym pojazdem by w salonach pytali o nowe elektryki. Gówno zatem to jest, żaden postęp ;) W zielonym papierku.

 

Postęp typu "my tak chcemy, a wy macie się dostosować, albo spierdalać na rowerki czy autobusy". Elektryczne xD

 

Wiesz gdzie mam taki postęp? 

 

No właśnie to chyba rynkowo jest wymuszane- bo niemcy żyją z rynku amerykańskiego i chińskiego- i żeby nie zginąć (cytując klasyka: nie urwać kurze złotych jaj) to wymusili przestawienie się na nową technologię u własnych producentów (którzy nie mieli zapału do zmian)

 

Ja nie mam żądnych wątpliwości że VW, Mercedes, BMW, Audi i Porsche najlepiej dalej chciały by dizlowskiego kopciucha klepać , eksportować i pieniążki zbierać ale kiedy twoje 2 najważniejsze rynki z których żyjesz przechodzą na nową technologie to wybory masz dwa- zginąć albo się dostosować.

 

Po drugie to nie prawda że do spaliniaków dopłat nie było- przy każdym kryzysie państwa europejskie żeby ruszyć rynek robiły różne akcje dopłat do nowych samochodów.

 

Artykuł z 2009. Niemcy przeznaczyli prawie 70 miliardów dolarów na bonusy za zakup nowego auta (oczywiście chodziło o subsydiowanie własnego przemysłu, tj. "czystego dizla")

 

Crush your wreck, get a check. Germany is paying people who junk old cars a bonus of $3,250 toward a new, environmentally cleaner vehicle, as part of a $67 billion stimulus plan.

 

https://www.nbcnews.com/id/wbna29015465

Edytowane przez Tamerlan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Tamerlan napisał(a):

No właśnie to chyba rynkowo jest wymuszane- bo niemcy żyją z rynku amerykańskiego i chińskiego- i żeby nie zginąć (cytując klasyka: nie urwać kurze złotych jaj) to wymusili przestawienie się na nową technologię u własnych producentów (którzy nie mieli zapału do zmian)

Przejście na nową technologię najczęściej ma miejsce w dwóch przypadkach:

 

1). Technologia jest realnie na tyle odkrywcza i przełomowa w skali masowej, iż producentom brakuje mocy przerobowych dla zaspokojenia popytu;  klienci zapisują się na nowe produkty z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, widząc w nich realną wartość i korzyść dla siebie.

2) Dla rozpropagowania nowej technologii stosuje się zachęty finansowe dla klientów (np. dopłaty i inne korzyści, np. osobne pasy ruchu), dodatkowo ideologicznie utrudnia się rozwój tej, która dalej mogła by się rozwijać, wprowadzając przez legislację jej ustawowe "wygaszanie".

 

I gdzie widziałeś nowe silniki Diesla, które są "kopciuchami" ;) ? Swoją drogą, kaktus mi na ręce urośnie, jak ktoś zmusi Amerykanów do jazdy elektrykami w skali masowej xD To już nie jest co prawda ta Ameryka co parę dekad temu, ale zostało tam sporo zdrowego rozsądku.

Na Chinach się znam średnio - ale jeżeli kraj, będący nadal największym trucicielem wdraża masowo (przynajmniej na poziomie deklaratywnym) "gospodarkę o obiegu zamkniętym", to na obecnym etapie nie mam podstaw, by było to coś innego, niż greenwashing.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.