Skocz do zawartości

Dobre panny też przyprawiają rogi. Proza życia: ślub, zdrada, rozwód?


Rekomendowane odpowiedzi

 

Tym o to tytułem wstępu chciałem podzielić się swoją historią ze wszystkimi myślącymi „przecież moja jest inna”. Jak mawiał klasyk: "trzeba baby pilnować albo się nie denerwować" - za późno to zrozumiałem. Sorry jeśli za długie i trochę miejscami odleciałem 😉  

 

O mnie:

30 lat, z małego miasteczka, raczej spokojny i ułożony typ. Potrafiący zając się sobą i hobby, nie trwoniąc przy tym czasu na pierdoły. Od 3 klasy liceum z jedną Panną, 3 lata po ślubie. Rozdziewiczyliśmy się nawzajem. Razem mieszkanie w trakcie studiów, po studiach wyjazd za granicę i start od zera. Razem przez wszystkie etapy dorosłego życia.

Obecnie rok po zdradzie. Zostałem i pozwoliłem jej zostać, ale we mnie jakby wszystko umarło. Zacząłem próbować żyć swoim życiem i skupić się na sobie i rozwijać swoje zainteresowania, mając sukcesywnie coraz bardziej na nią wywalone. Szukając odpowiedzi na pytanie „dlaczego to zrobiła” trafiłem na te forum.

 

Ona:

31 lat, rok starsza (poszedłem wcześniej do szkoły), w szkole kujonka i zawsze sprawiająca wrażenie ułożonej. cicha woda... Atrakcyjna i dalej tak twierdzę. Po lekturze forum stwierdzam że atencjuszka z niską pewnością siebie, potrzebująca dużo czułości i uwagi, której raczej jej nie zapewniałem, nie jestem romantykiem i szczególnie uczuciowym gościem. Ekstrawertyczka, przyciąga nowych ludzi i sama lubi ich poznawać. Kilka lat temu odkryła na nowo pasję z dzieciństwa – taniec. Sporo czerwonych flag o których nie miałem pojęcia i nie zauważałem. Mimo to też dobre cechy na matkę, pracowita, rodzinna, nie rozrzutna, zawzięta, opiekuńcza, stroniąca od alko i wszelkich używek.

 

Związek:

Generalnie pierwszy i jedyny poważny związek obojga. Oboje bez doświadczenia, odkrywaliśmy się i docieraliśmy nawzajem. W życiu codziennym dobrze się dogadywaliśmy. W łóżku jestem z tych co lubią dawać od siebie i zawsze stawiałem jej przyjemność na pierwszy miejscu. Sporo razem wypróbowaliśmy i na sporo się odważyła. Wydaję mi się że się że w tej kwestii rozumieliśmy się najlepiej i to mocno cementowało związek. Do 2021, dobrze wspominam tamte czasy. W międzyczasie ślub, decyzja której dziś stwierdzam, w ogóle nie przemyślałem. Presja, komentarze jej i rodziny zrobiły swoje „już tyle lat jesteśmy razem”, „trzeba się określić”, „już nie jesteś biednym studentem, stać Cię na pierścionek”, „jak to wygląda, tyle lat bez ślubu”.  Muszę z przykrością stwierdzić, że dłużej zastanawiam się nad jakimkolwiek zakupem w Internecie niż zastanawiałem się wtedy nad ślubem..

 

2021:

Początek 2021 Covid i przeprowadzka do większego miasta i zmiana roboty, „żeby być bliżej rodziny”, „bo jak będą dzieci to żeby babcie mogły odwiedzić”, wiadomka. Temat dziecka pojawił się już przed przeprowadzką. Po przeprowadzce coraz bardziej na to naciskała. Z mojej strony przekaz był jasny, najpierw umowa na stałe w pracy, czyli rok musi zapierdalać i później możemy działać i temat ucinałem. Wydawało mi się że ta racjonalna postawa do niej trafiła i ostatecznie to zaakceptowała. Ale w międzyczasie jak się okazało zaczęło kwitnąć coś na boku.

Nowe miasto, brak znajomości, nowa praca, w pracy u niej większość singli i singielek, koleżanka, też Polka – rozwiedziona, czytaj „witamy na zachodzie”. Jeszcze lockdown, to wszystko zaczęło jej mocno doskwierać. Zaczęła więcej czasu spędzać w biurzę, że niby projekty, dużo roboty. Wracała czasami późno wieczorem. A to jakieś tańce w lockdownie potajemnie, a to jakieś piwo integracyjne po pracy. Nie przeszkadzało mi to bo miała moje pełne zaufanie (głupi byłem). Zrobiłem jej swojego czasu jazdę że ja nawet nie wiem gdzie się ona szlaja i jak się jej coś stanie to nawet chuj wie gdzie jej szukać. Poskutkowało na chwilę.

 

Romans:

Cała historia toczyła się na przestrzeni kilku miesięcy, tyle czasu pozostawałem ślepy i zapatrzony w moją „jedyną”. Wkręcony w świat inwestycji i jednocześnie covida dużo czasu spędzałem przed laptopem i okazywałem jej mało zainteresowania w tym czasie. Libido na pewno spadło. Moja luba była na tyle perfidna, a ja na tyle głupi że nawet nie kasowała wiadomości na telefonie od swojego lowelasa. Jak się okazało był to 8 lat starszy, żonaty i bezdzietny kolega z pracy. Ze zdjęcia stwierdzam że zdecydowanie mniej atrakcyjny ode mnie, ogólnie fizycznie nic specjalnego. Sprawa wyszła na jaw, gdy w końcu coś mnie skłoniło spojrzeć w jej telefon. Całość rozwijała się stopniowo, skończyła się wiadomo czym i to nie raz. Romans przez duże R. Przy tym przyznała się do wszystkiego zdradzając przy tym wiele szczegółów, które do dziś ryją mi beret. Czy można tu mówić o nowej gałęzi? Gość miał żonę której podobno nie chciał zostawić. Myślę że moja nie miałby na tyle odwagi żeby mnie zostawić. Bo co ona powie rodzinie... Błagała o drugą szansę, a ja się ugiąłem i przy tym wziąłem cześć winy na siebie, że nie okazywałem jej tyle uczuć i uwagi co trzeba, że nie wspierałem jej w tym trudnym momencie. Schemat, naiwniak w chuj…

 

Druga szansa:

Po tym był niezły Roller Coster. Nastąpiło coś jakby mały miesiąc miodowy, każdy się starał i w ogóle jakby nic się nie stało i będziemy żyć długo i szczęśliwie. W przypływie miłości zaciążyła… a następnie poroniła w 11 tygodniu. Byłem zmieszany. Wmawiałem sobie że to faktycznie moje dziecko i ten romans się skończył. Dzisiaj stwierdzam że chyba wszechświat przemówił i dobrze że tą ciąże straciła.

 

Szansa zmarnowana: 

I znów schemat, zaczęła wracać do niego (o ile w ogóle to przerwała), ale chyba tym razem bez seksu na pocieszenie. Czułem tą fałszywą energię od niej.  Te same powody, bo byłem „zimny i nie okazywałem jej wsparcia jak poroniła”, a on ją rozumiał... Znów wpadła przez telefon, tym razem próbowała być bardziej ostrożna ale się nie udało. Powiedziałem jej wprost że to koniec, że chce rozwodu. Rozpacz z jej strony i skomlenie. Na drugi dzień rano spakowałem walizkę i pojechałem prosto z pracy do PL.

Zajechałem do teściów, opowiedziałem im historię i ze łzami w oczach się z nimi pożegnałem, mówiąc „ z tego już nic nie będzie”. Szkoda mi ich było. Zawsze byli w porządku w stosunku do mnie, z teściem miałem lepszy kontakt jak z własnym ojcem. Lubili mnie za to że jestem zaradny, ogarnięty i że przy mnie ona się nie musi o nic martwić, bo ja wszystko ogarniałem. Czasami miałem wrażenie że nawet faworyzowali mnie ponad swoją córkę. Zamiast myśleć o sobie to się martwiłem czy to udźwigną.

 

Chwilowe przebudzenie:

W tym samym tygodniu pojechałem w góry i przeżyłem po raz pierwszy w życiu zajebisty urlop ze samym sobą. Dużo czasu do zastanowienia, wysiłek fizyczny, pokonywanie własnych barier, jakby samoocena +10.

W międzyczasie ona przyjechała do moich rodziców z nadzieją że mnie tam zastanie… Przeprosiła moją matkę, która wyraziła nadzieje że może jeszcze nie wszystko stracone i się zejdziecie. „Taka miłość od liceum, każdy zazdrościł” hoho. Tak było… Przy tym mi w górach wnioski nasuwały mi się jednoznaczne: „na chuj mi ona, nie potrzebuje jej”. Ale wszystko się kiedyś kończy, tak jak mój urlop. A wrócić trzeba gdzieś było i pójść do roboty. Cóż, wróciłem i instynkt zwierzęcy wziął górę, zerżnąłem ja w kuchni, jak zwykłą ladacznicę. I tak zostałem… Wygoda, przywiązanie, tchórzostwo? A bo coś dobrego potrafi ugotować a i z kija trzeba spuścić a i jest się do kogo odezwać…

 

Obecnie:

Eh. No i tak sobie żyjemy z dnia na dzień. Były lepsze i gorsze momenty. Ona się stara. Nawet robiła jakąś tam sesje z psychologiem żeby to przerobić. Ale we mnie coś umarło i stwierdzam że mam z każdym tygodniem coraz bardziej wyjebane. Zacząłem żyć dla siebie, sport, gitara, giełda, znalazłem lepszą pracę, generalnie głowa większość czasu zajęta. Nawet na urlop mi się z nią nie chce jechać. Rozmawiać też jakby nie było już o czym. Ona liczy że jeszcze może pomyślimy o dzieciach, że się uda. Powiedziałem jej w przypływie szczerości, że nie chce się wpierdolić w alimenty na całe życie i chyba żartuje. 

 

Ale żeby zostawić jakoś odwagi brakuje.  Chyba po cichu liczę że sama będzie chciała odejść. Tylko czy to wszystko będzie takie proste? Na ten moment wydaje mi się że tracę z nią czas i te małżeństwo nic nie wnosi w moje życie, ot przywiązanie i sentyment do tego co było wcześniej. Powiedziałem jej to w wprost, że my wyrośliśmy z siebie, nie inspirujemy się nawzajem i oprócz wspólnego mieszkania i relacji w rodzinie nic nas nie łączy.

 

Jeśli chodzi o sprawy formalne:

·         brak potomstwa,

·         brak kredytów

·         wynajęte mieszkanie, standard za granicą

·         każdy ma swoje konto na które wpływa wypłata + mamy wspólne na które przelewamy oboje 60% wypłaty z tego finansujemy wszystkie wspólne wydatki typu rachunki, zakupy, wyjazdy itp.

·         auto kupione przed ślubem na mnie i za moje pieniądze

·         inwestycje na giełdzie poczynione teoretycznie za moje pieniądze, ale no właśnie co moje to i jej?

·         materiał dowodowy w postaci historii czatów i screenów z rozmów z nim zebrany już wtedy i zabezpieczony

·         z resztą niczego się nie wypierała i nawet przed moją matką powiedziała prawdę

 

Teoretycznie easy, ale jak to wygląda w praktyce jakby człowiek chciał się rozwieść?  

 

Z perspektywy czasu stwierdzam to co dla wielu na forum jest już oczywiste:

·         Nie ma sensu wiązać z się pierwszą dziewczyną tym bardziej w wieku 18 lat. Mam uczucie ze poświęciłem i jednocześnie zmarnowałem dla niej i tego związku całą młodość.

·         Stabilność która niby od pewnego wieku jest dla kobiet ważna przegrywa z potrzebą atencji.

·         Nie ma sensu brać dziewicy. Koledzy na forum mają rację, pizda będzie swędzić żeby spróbować innego bolca, choćbyś miał grzechotnika po kolana i nie wiadomo jakie sztuczki potrafił

·         Bycie nice guyem i stawienie interesu kobiety na pierwszym miejscu to strzelanie sobie w kolano i zamykanie się samemu w klatce.

·         Kłamanie w żywe oczy to dla kobiety żaden wyczyn, zdziwiłem się jak łatwo jej to przychodziło.

·         Trzeba myśleć przede wszystkim o sobie, za późno to pojąłem.

 

Mam nadzieję, że dało się to czytać Panowie 😉  Żyjąc z nią wydawało mi się zawsze że takie rzeczy przydarzają się tylko innym parom - kubeł zimnej wody. Nie wiem co oczekuję po tym wątku. Trochę dla potomnych, a trochę sam chciałem to z siebie wyrzucić z myślą że znajdę tutaj siłę by się ostatecznie określić się co dalej.

 

Pozdrawiam wszystkich braci samców! 

 

  • Like 29
  • Dzięki 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Andrew93 napisał(a):

3 lata po ślubie

Obyś nie skończył jak płemieł Marcinkiewicz. Oni też dzieci nie mieli, a alimenty i to wysokie płaci do tej pory...

 

41 minut temu, Andrew93 napisał(a):

inwestycje na giełdzie poczynione teoretycznie za moje pieniądze, ale no właśnie co moje to i jej?

·  

Jak nie ma rozdzielności majątkowej to tak.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że dostałeś od życia drugą szansę (poronienie). Nie zmarnuj jej, bo kolejnej może już nie być. Za pare miesięcy i tak znowu wróciłaby do gacha, przecież robiła to już dwa razy :). Kwestie podziału majątku potraktuj jako cenę za nowe życie. Będzie bolało ale dasz radę, trzymam kciuki.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda kobieta potrzebuje zainteresowania, a sex to najwyższa forma sprawdzenia czy ono jest. Dlatego niekoniecznie urodziwe (czytaj też jako dobijające do 30stki) zdradzają, bo chcą sprawdzić. Często same nie wiedzą dlaczego, bo to kobiety :) poczuły to coś, ty nie dałeś tego czegoś bla blabla.

 

Żona rówieśniczka lub starsza ? Jeśli tego nie rozumiesz to musisz jeszcze popracować nad rozumieniem jak działają związki. 

 

 

Jeżeli kobiecie wybaczyles to bądź gotowy na powtórkę. Było grane nie raz. Utrzymuje kontakt, ale nic nie było? :-))

 

Przed tobą sprawdzian na męskość przyjacielu. 

Edytowane przez antyrefleks
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem kończ zanim stracisz kolejne lata.

 

Czy myślisz, że możesz być z nią szczęśliwy jeszcze? Dzieci nie macie. Kasę się odrobi, chociaż warto zminimalizować szkody. Wyciągaj ile się da "poza system".

 

Nie wiem o jakich pieniądzach mowa, ale może da radę wypłacać po kilka tys. gotówki co miesiąc i lokować w złocie lub innym podobnym aktywie. Dobrze ci tam za granicą? Może to być dobry powód by przemyśleć powrót albo wyjazd w inne miejsce. 

 

Moim zdaniem, pani może już szykować się potajemnie do wojny. Kupuj poradnik rozwodnika i jak zabezpieczyć majątek. 

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież to zwykła puszczalska laska.. Z mnóstwem czerwonych flag... Nie marnuj życia... Chyba że chcesz bawić się w cuckolding i patrzeć jak ktoś Ci w środku tygodnia posuwa dupe kiedy wy.... w weekend pokazujecie przed rodzinką szczęśliwą familie. 

Edytowane przez Jonash
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie zdajesz sobie sprawe ze z tej maki chleba nie bedzie . Im szybciej zalatwisz sprawe tym lepiej dla ciebie . Nie czekaj az ona zrobi pierwszy krok bo dopiero wtedy poczujesz sie jak smiec .Powodzenia .

Edytowane przez thyr
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja trochę z innej beczki może nie odnośnie samego tematu ale pewnego schematu, który się powtarza i jest i tutaj.

 

Mianowicie już któryś raz zauważam, że jak ci p0lka mówi, że chce dziecka to masz mniej więcej po połowie szans, że jej chodzi o dziecko i mniej więcej połowę, że ciągnie grata na boku jak odkurzacz, ma 5 nowych gałęzi i planuje w najbliższym czasie odejście.

 

Serio to się powtarza non stop weźcie sobie choćby po historiach opisywanych tutaj albo zwyczajnie po znajomych popatrzcie.

 

Jak 12 lat temu słyszałem od mojej dziewczyny, że chce mieć ze mną dziecko to jako o wiele mniej świadomy człowiek czułem pewną nazwijmy to "nobilitacje", że oto gadzi mózg wybrał mnie z tych wszystkich startujących do niej pleminków. Dzisiaj jakbym usłyszał o dziecku to pierwsza myśl by była taka, że chyba trzeba zacząć wynosić jakieś droższe rzeczy do matki i nie lizać cipy bo nie wiadomo kto tam już leje jak nie widzę i z całowaniem też nie szaleć.

  • Like 13
  • Dzięki 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Propsy za składne i czytelne opisanie sprawy. Bo czasami na forum ciężko się przez bohomazy przebijać wzrokiem.

 

No cóż... sporo rzeczy już wiesz i sam właściwie odpowiadasz sobie na zadane pytania. 

 

11 tydzień i poronienie... Mogła sama do tego doprowadzić nie mając pewności czyj bachor... albo wprost przeciwnie: wiedząc. to jest w dzisiejszych czasach naprawdę już klasyczna akcja.

 

Jesteś obecnie w tym związku kukoldem, brak Ci odwagi... tkwisz zajechany w totalnym gównie po same uszy... 

 

Zaciśnij zęby i rzuć ją, wyprowadź się, działaj bo czas działa na Twoją niekorzyść.

6 minut temu, Król Jarosław I napisał(a):

Ja trochę z innej beczki może nie odnośnie samego tematu ale pewnego schematu, który się powtarza i jest i tutaj.

 

Mianowicie już któryś raz zauważam, że jak ci p0lka mówi, że chce dziecka to masz mniej więcej po połowie szans, że jej chodzi o dziecko i mniej więcej połowę, że ciągnie grata na boku jak odkurzacz, ma 5 nowych gałęzi i planuje w najbliższym czasie odejście.

 

Serio to się powtarza non stop weźcie sobie choćby po historiach opisywanych tutaj albo zwyczajnie po znajomych popatrzcie.

 

Jak 12 lat temu słyszałem od mojej dziewczyny, że chce mieć ze mną dziecko to jako o wiele mniej świadomy człowiek czułem pewną nazwijmy to "nobilitacje", że oto gadzi mózg wybrał mnie z tych wszystkich startujących do niej pleminków. Dzisiaj jakbym usłyszał o dziecku to pierwsza myśl by była taka, że chyba trzeba zacząć wynosić jakieś droższe rzeczy do matki i nie lizać cipy bo nie wiadomo kto tam już leje jak nie widzę i z całowaniem też nie szaleć.

 

Bardzo dobra obserwacja, tak dokładnie jest.

I niestety mam ostatnio taki sam wniosek... Nie lizać... Niby się chce, ale lepiej nie lizać.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż Ci doradzić... sam doskonale pod skórą czujesz, co powinieneś zrobić.

Ja też przerabiałem podobny schemat tylko w odrobinę innej konfiguracji. Znam też osoby, które również przechodziły przez te wszystkie fazy zdrad, rozstań, powrotów. Nawet kiedyś, z tego co pamiętam zakładałem tu o tym temat. Dość powszechny scenariusz, w którym oczywiście występują kosmetyczne zmiany.
 

Nawet jak już przełknąłem temat zdrady, to mimo wszystko przy każdym dłuższym moim/jej wyjeździe, nieobecności bądź kłótni wewnętrznie mi wbijało szpilę przeczucie, że ona znowu coś może odstawić. Inna też może taki numer wywinąć i o 100% zaufania nie ma mowy, ale przynajmniej jest ta czysta karta na początku, co - jakby nie było - inaczej wpływa na przebieg relacji i oczywiście na własną psychikę.

 

Póki masz względy spokój, to zbieraj się w stronę ewakuacji, na początku będzie kiepsko z nastrojem, ale po takim czasie i takich sytuacjach jest to nieuniknione, ale im szybciej tym lepiej. Zaufaj.

 

Życzę powodzenia, mądrych decyzji i nie daj się w nic wkopać.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Andrew93 napisał(a):

Nie ma sensu brać dziewicy. Koledzy na forum mają rację, pizda będzie swędzić żeby spróbować innego bolca, choćbyś miał grzechotnika po kolana i nie wiadomo jakie sztuczki potrafił

Dlatego mówię, że człowiek nadający się do związku to człowiek już wyłajdaczony. I kobieta i mężczyzna.

Tyle jest i tak czynników zwiększających ryzyko zdrady w związku, że powiększać je o czynnik w postaci ciekawości jest szaleństwem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Casus Secundus napisał(a):

. I kobieta i mężczyzna.

A jak wg Ciebie ma się to do opublikowanych badań, że z każdym kolejnym partnerem seksualnym (u kobiety) ryzyko zdrady wzrasta o 6 %? Czy "najważniejsze, że mi też daje " jak pisał berliński naukowiec?🤣🤔

 

18 minut temu, Casus Secundus napisał(a):

zwiększających ryzyko zdrady w związku,

Albo poprzestać na FwB.🤔

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Andrew93 Twoja gnuśność i brak godności jeszcze bardziej odbiera mi wiarę w dzisiejszych mężczyzn. Serio, jak można po zdradzie emocjonalnej i fizycznej nadal chcieć być z kobietą ? Jak Ty sobie to racjonalizujesz ? To że Ty z nią nadal jesteś pokazuje dokładnie dlaczego do tej zdrady w ogóle doszło.

 

Dostałeś od losu out of jail free card ale to zmarnowałeś natomiast jeżeli teraz zechcesz się rozwieść to Ty zostaniesz przez wszystkich dookoła osądzony jako potwór. Dlaczego ? Raz że doszło do poronienia i każdy (również sąd) będzie współczuł Twojej żonie, a dwa że już "wybaczyłeś" i ludzie z otoczenia jak zmienisz zdanie Ciebie obwinią o rozpad związku - nielogicznie ale tak ludzie robią. Nie każesz psa miesiąc po tym jak Ci narobił na dywan - ludzie funkcjonują podobnie.

 

Co możesz zrobić ? Rozegrać sprawę strategicznie czyli w towarzystwie innych ludzi bądź dla niej słodki ale staraj się doprowadzić do jej następnej zdrady. Później powiesz że dwa razy dawałeś szansę, opiekowałeś się i zapewniałeś wsparcie ale już następnej zdrady nie wytrzymałeś. Oczywiście nie daj też się wrobić w dziecko pod żadnym pozorem nie słuchaj złotych rad żeby teraz się rozstawać (był na to czas, teraz musisz przecierpieć dla własnego dobra).

 

 

 

 

Edytowane przez Sankti Magistri
  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Sankti Magistri a co jeśli panienka zaciąży ze swoim kochankiem i nasz forumowicz dostanie alimenty na nieswojego dzieciaka? Rozwód brać teraz (choć faktycznie okienko o którym mówisz minęło) nie ma na co czekać.

Edytowane przez Roman Ungern von Sternberg
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Andrew93 napisał(a):

Eh. No i tak sobie żyjemy z dnia na dzień. Były lepsze i gorsze momenty. Ona się stara. Nawet robiła jakąś tam sesje z psychologiem żeby to przerobić. Ale we mnie coś umarło i stwierdzam że mam z każdym tygodniem coraz bardziej wyjebane.

Szkoda Twojego czasu na nią i ten związek, zamęczysz się w tym po prostu, tego się nie zapomina, nie wybacza i zawsze, ale to zawsze będziesz miał tę sytuację z tyłu głowy, o jakimkolwiek zaufaniu do niej nawet nie wspomnę.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, bassfreak napisał(a):

Plus za konkretny opis sprawy 

 

Jednak zastanawia mnie jedna rzecz 

 

Dlaczego jeśli autor mówi prawdę to ona go zdradziła z facetem o mniejszym smv ?

Może źle odczytywać bądź była tak mocna znudzona że poszło. Facet w związku traci na jakości, testosteron niższy przez ciągłe ruchanie plus dochodzi aspekt znudzenia tym samym partnerem. Po sobie widzę i po dupach z którymi się spotykam też to widzę, że jak dłużej ze sobą spędzamy czas, a nie jesteśmy idealnie dopasowani (mi zależy na bzykaniu a im na urobieniu mnie) to po kilku dniach z każdym kolejnym dniem jest coraz gorzej. A takie spotkanie organizuję nie tak często. Co ma powiedzieć silna niezależna i wyzwoloną, one szybko się nudzą...

 

Mi to wygląda na to że mocno instynkt wjechał u panny która ma już 30 oczek i chce mieć dziecko ... Z kim? Wyżej wytłumaczono 

Edytowane przez antyrefleks
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.