Skocz do zawartości

To popieprzone: czas na moją historię (7 stron A4). Jak nieszczerość rozwala związek. Zdrada czy nie? #trudne sprawy


Rekomendowane odpowiedzi

SMS od niej dzisiaj: Bedziesz o 14?

JA: Nie

Ona: Nie chcesz sie dzis spotkac?

Ja: Nie chce

Ona: Ja chce. Bede w takim razie u ciebie o 14.

Ja: Nie. Nie widizmy się, nie przyjeżdżaj tutaj, moja mama śpi.

Ona: Nie bedziesz mnie tak krzywdzil. Najwyzej wyjdziesz.

Ja: Nie przyjeżdżaj. Nigdzie nie wyjdę.

Ona: Już postanowiłam

Ja: Ok. Ale mnie nie zostaniesz.

Ona: To pogadam z twoja mama

 

Przeczytałem całość.

Ona Ci każe nosić spodnie, czy nosisz je już tylko z przyzwyczajenia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli teraz odwali scenę pod chatą to ok, można dzwonić na policję albo wojsko, ale jeśli serio jej totalnie odjebie i zacznie mi wpierdalać internetowe gwoździe w mój biznes który jest w USA, zarejestrowany w UK, gdzie ona mieszka w UK a ja będe mieszkał w Polsce, to równie dobrze mogę na policje zgłosić że kosmici mnie telepatycznie nękają albo że pies mnie przezywa.

Kurważ mać!

Powiedziałem rodzicom że ma najebane i że jak coś to nie wpuszczać.

Nie odpisałem jej. Jak tutaj zacznie wydzwaniać to chyba wyjdę i z nią zerwę.

Edytowane przez Tamten Pan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjechała, zadzwoniła mimo że wyraźnie jaj zakazlem (dała salwę ostrzegawczą na telefon, a minutę później już domofonem) i cośtam nawija zapłakanym głosem.

Wyszedłem, opierdoliłem pytając czy z moją babcią też może chce porozmawiać, później zaciągnalem ją do lasu, powiedziałem że z nią zrywam. Że nie służy mi ten związek i że chce się rozstać, że przekroczyła wszelkie granice i że to nie ma sensu bo oboje sobie tylko dopierdalamy.

 

Tak w bardzo dużym skrócie: jakieś 25 razy mnie pytała czy jestem pewny, najpierw się opierdalaliśmy nawzajem, ona mnie obwiniała że ją ranię i ją pomiatam, ja wyszydziłem jej hipokryzję (np. to że pytała mnie 352 razy po co gadałem z jakąś tam laską, podczas gdy ona sama gadała ze swoimi byłymi, na co ona że ona ich nie pieprzyła jak już się spotykaliśmy, itd.).

Później powiedziała że kupiła mi perfumy na święta, że ma moje cośtam i cośtam inneg że nie chce mnie tracić. Przed oczy wróciły mi wszelkie piękne momenty. Ona płakała ciągle, aż ledwo oddech mogła złapać (taka histeria jakiej dostawała już kilka razy wcześniej), w pewnym ja też się rozleciałem na kawalki jak małe dziecko i też się rozpłakałem jak mały chłopczyk. Później darłem wypominając jej różne rzeczy itd, ogólnie rzeźnia emocjonalnie. Później ona zaczęła kaszleć i prawie zwymiotowała pod drzewo. Później ja zwymiotowałem pod drzewo, po czym prawie się udusiłem własną flegmą. Ona chciała dzwonić na karetkę, trzymać mnie za rękę, przytulać itd.

 

Chwilę później mi przeszło i tak znów w dużym skrócie: zaczęła prosić żebym ją przytulił, mówić że nie chce się rozstawać, błagać żebyśmy tego nie kończyli, prosić, chwytać za rękę, dotykać czuje po przedramieniu itd. Mówiła mi mnóstwo razy, że mnie kocha.

Odpowiedziałem jej że też ją kocham, ale ten związek nam nie służy.

 

Później różne inne kwasy i tematy, ale ogólnie bez przerwy za mną latała i prosiła żebym z nią poleciał z powrotem. W międzyczasie ona ciągle płakala, a ja też zdołalem się jeszcze raz rozkleić i połzawić sobie mordę.

W końcu do niej trochę doszło moje stanowisko, powiedziała że w takim razie nie muszę z nią lecieć i że wysle mi wszystkie moje rzeczy.

Później znów błaganie o moją uwagę, proszenie żebym ją przytulił, błaganie żebym na nią patrzył, wspominanie jak zajebiście było dwa dni temu (bo było, kurwa, było...). Później wąchała mój szalik i ciągle mówiła że nie chce się rozstawać i że sobie z tym nie poradzimy. Ja się czułem jak w jakimś koszmarnym śnie.

 

Później uznała że jednak nie będzie mi wysyłać rzeczy bo to nie będzie dorosłe rozstanie się :| (bo sugerowałem żeby się rozstać po ludzku, nie wchodząc sobie później w drogę i nie skacząc do gardeł, w pokoju) i że mam lecieć z nią tam i sam sobie wziąć. Powiedziałem że jak się na to zdecyduję to znów będzie mi robić takie sceny jak teraz i że nie chce. A ona, że mi nie wyśle i żebym z nią leciał, że prosi i błaga itd.

No kurwa mać...

Później znowu to samo, bieganie za mną i błaganie, wręcz osaczenie, bo nie chciała mnie puścić ani się odczepić.

W końcu powiedziałem że zamawiam jej taksówkę i już definitywnie wracam do domu.

 

Prosiła mnie jeszcze żebym się zastanowił i żebyśmy spróbowali jeszcze raz, że jej okropnie brakuje mojej czułości i ciepła, że nie wytrzyma beze mnie, żebym ją pocałował itd. Odmówiłem pocałunku, powiedziałem że nie chcę już tego ciągnąć, przytuliłem jedną ręką i odesłałem do taksówki (oczywiście nie płaciłem za nią).

 

Mam w głowie tak niewyobrażalną srakę, że cięzko to opisać słowami. Zdaję sobie sprawę że jeśli się rozstaniemy to chyba wyląduję na psychotropach, jestem z jednej strony podekscytowany, z drugiej KUREWSKO przerażony tą perspektywa. Czuje się jakby mi ktoś odpierdolił nogę piłą i odessał wszystkie dobre emocje z mózgu

W tej chwili nic nie czuję za bardzo, taka pierdolona pustka i jakieś bliżej niezdefiniowane emocje.

 

Kurwa, mieliśmy dzisiaj jechać do miasta na sushi i na spacer. Przedwczoraj byłem u niej i było cudownie, kurwa, pięknie. Ubrała się ślicznie, była kochana, był super seks itd. Dzisiaj mówię że chcę z nią zerwać.

 

Muszę iść do psychoterapeuty bo bania mi totalnie siada.

Kurwa, rozstanie się z dziewczyną w której ciągle jestem kurewsko zakochany w sytuacji kiedy mam przejściowy punkt w biznesie i jestem tym też ostro zesrany...nie brzmi mi to dobrze.

Też sobie nie wyobrażam nie widzieć jej już nigdy, nie przytulać, nie uprawiać seksu, nie skończyć nigdy tego filmu która zaczęliśmy, nie pojechać w te wszystkie miejsca, ja pierdolę...z innej nie wyobrażam sobie dalej kłócić się co kilka dni i zbierać ciągłe pretensje. 

Co za rozpierdol umysłowy... 

Edytowane przez Tamten Pan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz dziś miesięczną rocznicę bycia tu na forum; zbierz kumpli i świętujcie  :D​ 

 

No, ale tak poważnie. Życzę Ci jak najlepiej. Dostałeś gotowe rady. Czytasz to forum i widzisz sam na wielu przykładach jak powinna a jak nie powinna wyglądać zdrowa relacja dwojga ludzi. Jesteś jeszcze młody.
Myślisz, że jakie masz rokowania z nią na przyszłość, pozostając w tej relacji?
Pływasz w jakimś jeziorze jej toksycznego kwasu, jesteś na środku. Kurwa facet, nie czekaj aż Cię zeżre, tylko płyń wreszcie do tego brzegu, bo będzie po Tobie. 

Edytowane przez The Saint
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze: JA PIERDOLE!

Po drugie: JA PIERDOLE

Po trzecie: dobrze zrobiłeś, spójrz kolego jak momentami cierpiałeś przez nią, ile nerwów to CIę kosztowało! Ja też po rozstaniu ze swoją ( 5 lat związek) myslałem, że nie się pozbieram i powiem Ci, że sie pozbierałem i jest mi dobrze, spokój, żadnych krzywych akcji, scen itp.

 

Bądź twardy i żadnych psychotropów!!!!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Tamten Pan. Przebrnąłem przez cały wątek i tak się zastanawiam po jaką cholerę ty ją prowokujesz? Do czego ci jest potrzebny kontakt z panienkami na facebooku, z panienkami, które waliłeś? Do czego są ci potrzebne takie emocjonalne jazdy ? To taki problem poblokować wszelkie nośniki czy stream na facebooku? Wyjścia widzę trzy :

1. Dalej sajgon w domu bez zmian.

2. Zakończyć tą nierówną walkę

3. Może coś w rodzaju terapii małżeńskiej- i sanacja

Twoi starzy też tak mięli jak wy?

Zamiast psychotropów sugerowałbym extra żytnią 0.7 a '26 PLN, koniecznie z gorzelni w Bielsku-Białej. Robi robotę, jest aż słodziutka w smaku i po niej w ogóle nie ma kaca. Szanowny przedmówca dobrze ci radzi. Wiem z własnego doświadczenia, że fajny seksik gdzieś na boku wyrażnie redukuje napięcie emocjonalne ( np. jakiś zaprzyjażniony, fajny burdelik ). Masz kolego faktycznie problem ze sobą, sugerowałbym poszukanie fachowej pomocy na zewnątrz. Życie w ciągłym napięciu nie wydaje mi się najlepszym sposobem na funkcjonowanie.

Edytowane przez kic-anty
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze tygodnie będą ciężkie, będziesz o niej myślał, o dobrych chwilach itp. 

Pojawią się wątpliwości czy dobrze zrobiłeś. Ale wiesz co?

Zrobiłeś najlepiej jak mogłeś zanim wpakowałeś się w dziecko/małżeństwo albo jedno i drugie.

Ty też się poniekąd uzależniłeś od tych wszystkich emocji więc początkowy okres to typowe odstawienie narkotyku. Innymi słowy przejebana sprawa.

 

Na szczęście to minie i potem leżąc z inną laską sam nie będziesz mógł uwierzyć jak stara "wielka miłość" może już nic nie znaczyć ;)

 

Najważniejsze żebyś wytrwał, nie dał się złamać i całkowicie uciął kontakt. 

Zacznij ćwiczyć fizycznie jeśli jeszcze tego nie robisz i przede wszystkim nie wpadaj w alkohol/narkotyki/leki.

Samemu będzie trudniej to przejść bez pomocy ww ale potem Twój charakter wzmocni się wprostproporcjonalnie do trudu.

Powodzenia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Twoi starzy też tak mięli jak wy?

 

Nie. Nie nazwałbym tego idealnym związkiem, ale nie rozwiedli się nigdy, nie ma żadnych toksycznych kwasów, po prostu moja matka bywa czasami trochę upierdliwą neurotyczką a mój ojciec ma nieraz zajawki białorycerskie, ale kapciem totalnym też nie jest. Ja bym w takim związku nie chciał być, dobrali się trochę dziwnie, ale nie ma żadnej patologii, zdrad, darcia gęby na całe gardło itd. Takie "typowe polskie katolickie małżeństwo".

 

 

 

tak się zastanawiam po jaką cholerę ty ją prowokujesz? Do czego ci jest potrzebny kontakt z panienkami na facebooku, z panienkami, które waliłeś? Do czego są ci potrzebne takie emocjonalne jazdy ? To taki problem poblokować wszelkie nośniki czy stream na facebooku? 

 

Dlaczego uważasz, że ją prowokuję?

Wiesz, jak ją poznałem to była mega w porządku, gadaliśmy nieraz o swoich byłych (nie żeby robić z tego główny temat, ale czasami gdzieś tam zeszło przy okazji) i nie było absolutnie żadnych kwasów z jej strony. Ba! Nawet raz, na początku znajomości jak jeszcze niewiele nas łączyło, mówiła że najlepszy seks w życiu to miała póki co ze swoim pierwszym chłopakiem, bla bla bla. Wiadomo że nikt nie lubi gadać o byłych a laski nie lubią o tym słyszeć, ale trudno np. powiedzieć że byłem w Turcji sam, jak nie byłem - później np. przypadkiem wyjdzie takie coś i już jest kłótnia o kłamstwo. Więc naturalnie chyba że czasami się napomina o byłych. 

 

Napewno nie wyglądała na osobę przed która musiałbym cenzurować i kamuflować swoją przeszłość, albo udawać że byłem prawiczkiem zanim ją poznałem.

Później też ślubu przecież z nią nie wziąłem, po prostu się wprowadziłem do niej, nawet sobie jeszcze nie powiedzieliśmy że się kochamy jak już niefortunnie dałem jej ten dysk i zobaczyła co zobaczyła. Jakoś jej to nie przeszkodziło powiedzieć "Kocham Cię" później. A o tym pieprzonym dysku też wspomniała dopiero 6 msc później, a regularnie podtruwać mi o to dupę i zmusić żebym się przyznał "że jednak ją pieprzyłeś" było jej sposobem na rozwiązanie tego problemu.

 

Jakoś nie wpadłem na pomysł że po poznaniu nowej dziewczyny powinienem usunąć wszelkie inne kontakty, np. do spoko koleżanki z liceum którą 3 lata przed poznaniem mojej dziewczyny zdarzyło mi się kilka razy obrócić. To chyba nie jest normalne, zwłaszcza że ona swoich byłych też miała na fb i z czasami cośtam z nim pisała (widziałem, nic niegrzecznego, ale jednak, to jeszczcze przed tym całym kwasem). Jak pytała czy pieprzylem, to powiedzialem że tak, nie chciałem zaczynać wspólnego mieszkania od kłamstw. Jakoś nie widziałem dlaczego to powinien być problem. Uznałem że jesli ona ma się okazać zazdrosna, to lepiej żebym dowiedział się o tym w miarę wcześniej, niż po 5 latach.

 

Później, już po tych pierwszych kwasach i wierceniu mi żebym się "przyznał", też nie przyszło mi do głowy je usuwac, bo po cholere mam sobie modyfikować przeszłość i wywalać ludzi do których mam jakiś sentyment (chociażby wspomnienia ze szkolnej ławki w LO) bo dziewczyna jest bezpodstawnie zazdrosna. Nie wiedziałem oczywiście wtedy że widziała te jebane zdjęcia na przenośnym dysku. No ale bądź co bądź, tę dziewczynę o którą się przysrała ostatni raz widziałem jakieś 3 lata przed poznaniem jej.

 

Po tej najgorszej kłótni, jak już się przyznałem do kłamstwa (tutaj akurat uważam że spierdoliłem sprawę, kłamanie bliskiej osobie jest chujowe), kazała mi wywalić wszelki kontakt do tamtych dwóch rudych i jeszcze kilku innych i tak też zrobiłem, bez żadnych sentymentów. Kazała obiecać że nie będę z nimi już gadał i nie gadałem.

Ale usuwać WSZYSKICH kontaktów do wszystkich dziewczyn z którymi kiedykolwiek coś robiłem, jakoś nie uznawałem za normalne, zresztą o takie z którymi tylko się całowałem np. w pierwszej liceum za dzieciaka, też miała problemy. Uznawałem że będę wobec niej szczery po wprowadzeniu się, więc jak pytała czy z jakaś dziewczyną coś robiłem, to jej mówiłem prawdę. A później prawda nie działała, to zaczałem kłamać.

 

Zwłaszcza że ona zamiast wywalić swoich byłych tak po prostu, to stawiła mi warunek że ich usunie jeśli ja usunę kontakty do wszystkich kobiet z którymi kiedys świntuszyłem.

No to jak mi stawia warunki, zamiast po prostu usunąć swoich byłych (skoro gadanie ze swoim byłym będąc z kimś innym jest wg niej takie straszne), to ja uznałem że też nie będę usuwał wszystkich kontaktów.

Uznałem też, jak wyżej, że jeśli będzie mi robić problemy o jakieś głupie LAJKI na FEJSIU podczas gdy ja wyjechałem za nią do innego kraju, deklaruję jechać jeszcze do innego, mieszkam z nią, prawie nie wychodzę z domu, jestem mega czuły itd. to coś jest nie tak - więc lepiej dowiedzieć się jak najszybciej.

 

Poza tym, kurwa - jak już wyszedł ten kwas to nawet gdybym wywalił wszystkie konta na social media to nie dałoby zadowalającego efektu, bo wtedy już jej tak odjebało że nawet raz się czepiała że swojego kota głaszczę, a jej to tak nie głaszczę :D Może to było nie do końca na poważnie, ale było czuć bulwers (bo ja czekam tutaj już od 20 sekund a ty z kotem siedzisz :((). Była też zazdrosna o laski z którymi nigdy nic nie robiłem i nie kontaktowałem sie - bo jakoś tak wyszło w rozmowie, od wątku do wątku, że jej się cośtam przypomniało i wypytywała mnie później czy nic z nimi nie robiłem, czy napewno, czy obiecuję, czy na pewno na pewno i czy na 100%. itd..

 

Ba! Nawet jakiś czas temu miała bulwers jak poszliśmy na domówkę że gadam z jej koleżanką :o ("bo jakoś tak dziwnie na nią patrzyłes, a na mnie wcale. Podoba ci się?")

Wszelkie inne akcje typu że rzekomo obczajałem jakąs laskę na basenie (bullshit) które wprowadzaly średnio 10 minutowe wyjebki nastroju też były w repertuarze.

Więc wątpie jakoby odcięcie się od całej mojej przeszłości, wyjebanie wszystkich z facebooka itd. miałby pomóc.

Bo jakby jakaś koleżanka została singielką, przypomniała sobie o mnie i spytała np. w komentarzu kiedy idziemy na piwo (nie kontaktując się ze mną od dawna i nie zauważając, że jestem w związku, albo po prostu mając to w dupie), to też miałbym o to trucie dupy.

No w sumie rozjebałem jej zaufanie, nie dziwie się z jednej strony, z drugiej strony ile czasu można to znosić i ile kurwa razy powtarzać to samo? 

 

 

1. Dalej sajgon w domu bez zmian.

2. Zakończyć tą nierówną walkę

3. Może coś w rodzaju terapii małżeńskiej- i sanacja

 

1. bez sensu

2. kto jest nierówny komu? :}

3. proponowałem jej psychoterapię "małżeńską" już w sierpniu, kilka razy. nie zgodziła się. Później proponowałem jeszcze kilka razy w UK żeby poszła do psychologa, bo ja nie wiem jak jej pomóc, ale mówiła że nie, że ona nie wierzy w psychoterapię, że to nic nie da, po prostu musimy to "przepracować" (czyli ja Ci będe regularnie wypominać przez pół roku i dłużej, a ty będziesz cierpliwy jak anioł i za każdym razem będziesz zapewniał osiemset razy że mnie kochasz i że napewno nie piszesz z tamtymi laskami).

 

jak nie ma zaufania, to jest chujnia.

 

Jakby ona nienormalna się nie okazała, to dalej czuję się winny że ją okłamałem i jak jakiś debil zrobiłem folder z byłymi laskami i zapomniałem że mam go na dysku który wziąłem ze sobą na emigrację.

Chujowizna i sto kilo drutu.

 

 

 

Masz kolego faktycznie problem ze sobą, sugerowałbym poszukanie fachowej pomocy na zewnątrz.

 

 

 

Tak, psychoterapia pomaga. Jutro będę dzwonił. Czuje się teraz jak bezbronne małe dziecko któremu ktoś na jego oczach podjebał ukochaną zabawkę.

 

Możliwe że piszę nieco chaotycznie, ale mam w mózgu po prostu końskie gówno w tym momencie.

Edytowane przez Tamten Pan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisała mi takie coś:

 

"W umowie o mieszkanie jest napisane, ze wypowiedzenie musi byc minimum dwu miesieczne.

Szukalam jakis terapii dla par u nas w miescie. sa takie. chcialbys przejsc sie jutro/pojutrze/kiedy Ci pasuje, zebysmy nie byli z tym sami i moze sprobowali posluchac obiektywnej opinii osoby, ktora bedzie wiedziala jak nas nakierowac?"

 

Jakieś komentarze?

 

Nie wiem czy próbować, czy nie, kurwa, mam wrażenie że jak nie spróbuję to będę sobie wpluł w brodę że nie postarałem się na 100%. A jak spróbuję to pewnie namówi mnie na powrót i mieszkanie z nią, a po miesiacu albo dwóch znów zacznie sie pierdolić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co racja to racja. Jak jej się zapaliła kita, to teraz terapia.

Na/po terapi zrobi z Ciebie psychola/miękka faję i zostawi.

 

Teraz gryzie ją tylko ego, że to Ty ją zostawiłes a nie ona Ciebie.

Poza tym wracając pokazujesz niekonsekwencję i tracisz w jej oczach.

 

Wszystko jest w felietonach Marka i na tym forum.

Trzymaj się.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisała mi takie coś:

 

"W umowie o mieszkanie jest napisane, ze wypowiedzenie musi byc minimum dwu miesieczne.

Szukalam jakis terapii dla par u nas w miescie. sa takie. chcialbys przejsc sie jutro/pojutrze/kiedy Ci pasuje, zebysmy nie byli z tym sami i moze sprobowali posluchac obiektywnej opinii osoby, ktora bedzie wiedziala jak nas nakierowac?"

 

Jakieś komentarze?

 

Nie wiem czy próbować, czy nie, kurwa, mam wrażenie że jak nie spróbuję to będę sobie wpluł w brodę że nie postarałem się na 100%. A jak spróbuję to pewnie namówi mnie na powrót i mieszkanie z nią, a po miesiacu albo dwóch znów zacznie sie pierdolić.

 

Tu żadne terapie nie pomogą bez całkowitej likwidacji kontaktów z płcią przeciwną  :)  oraz kotem  :lol:

 

A na poważnie, moja mi zaproponowała ucięcie i zapomnienie tego co było i zaczęcie od nowa bez wracania do przeszłości, a Twoja ?

Tylko jakąś terapię która w czym ma pomóc ? że ktoś obcy rozwiąże jej problemy ? albo, że przerzuci większość winy na Ciebie bo Ty ją prowokowałeś swoim zachowaniem

 

Niech każde z Was wypunktuje na kartce jakich zmian oczekuje od drugiej osoby, żeby razem być i w spokoju żyć.

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze tak powaznych problemow nie mialem, ale tez sie porzygalem przy rozstaniu wiec cos napisze. Dla mnie terapie dla par sa chu..a warte. Ot nabijanie kasy dla doktorkow. Dziewczyna ma powazne problemy z zazdroscia i poczuciem wlasnej wartosci, to jest temat dla psychiatry i na terapie a nie na poradniki dla par. Do poradni mozna isc jak jedno zrobi skok w bok, albo cos w zwiazku usycha a nie jak kobieta wraca 350x do tego samego z histerycznym wrecz placzem i praktycznie to co robi podchodzi juz pod stalking!

Edytowane przez greturt
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyna stała mi do czułości i bliskości, czyli coś czego nie doświadczę z dziwką..ale mogę doświadczyć w wolnych związkach na dymanko, albo z kotem, piesełem, krabem kurwa tęczowym itd...poza tym cena którą płacę mnie przerosła.

 

Potrzeba bliskości i czułości to jest problem chyba znacznej(aby nie przesadzać) części osób na tym forum. Aby poczuć bliskość i czułość musisz się otworzyć i w tym momencie kiedy się otwierasz, wszystko zaczyna się pierdzielić. Kobiety interpretują to jako słabość i zaczyna się równia pochyła.

Według mnie nie da się tego doświadczyć w "wolnych związkach na dymanko", to jest tylko ułuda a po pewnym czasie zaczynasz czuć, że to straszne bagno.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dylemat jak skurwysyn.

Nie da się ukryć, że ładnie zjebałeś. Z drugiej strony panna ździebko ma najebane.

Ty głupi, ona wariatka...

A ja chciałbym zobaczyć wasze dzieci jeśli po prostu jest pojebana, ale jej zależy.

A co? W sentymentalnym nastroju jestem B)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@VascoDaGama

nie pocieszasz.

Ja o "wolnych" związkach mam podobne zdanie, ale próbuję jakoś siebie oszukiwać żeby totalnie mi nie dojebało.

To wg Ciebie tylko związek to daje, ale nie da się z tego wyjśc obronną ręką?

Pozytywna perspektywa.

 

@kic-anty

dlaczego tak uwazasz? Bo nie zerwalem z nią x-miesięcy temu, kiedy zaczeła się jazda? Bo pojechałem za nią do innego kraju? Coś innego?

 

 

 

A ja chciałbym zobaczyć wasze dzieci jeśli po prostu jest pojebana, ale jej zależy.

?

Edytowane przez Tamten Pan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj tą poradnię, jak zobaczysz, że nakręca się jeszcze bardziej to jeszcze szybciej znikniesz, a jak ktoś inny jej pokaże że robi coś źle to a nóż widelec trybiki zaskoczą i laska się ogarnie.
Postaw jeszcze twardy warunek: jedna jazda i Ciebie bezpowrotnie nie ma i powiedz to w najbardziej przekonujący sposób.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja absolutnie źle nie życzę. Jeśli tak to odebrałeś sorki.

Przypuszczam, że to co napisałem jest efektem późnej pory i nastrojowej muzyczki budzącej pewne wspomnienia.

 

Będą inne a ty będziesz wiedział na co uważać. I też będzie dobrze. W końcu pewne motywy realizują się tylko w filmach i bajkach.

A kurwa szkoda ;)

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.