Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 02.02.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Raz, ile masz lat, że żyjesz dalej z rodzicami i siostrą, która ma 34 lata. Możliwie najszybsza wyprowadzka to dla mężczyzny zbawienie. Koniec i kropka. A napierdala na ciebie, bo nie ma innego faceta, więc na kimś musi wyładować frustrację. Do tego dochodzi okres i zmiany hormonalne, więc i to z dużym prawdopodobieństwem. Jak odbijać? Trzeba gnoić w każdej chwili, aż do gleby. Nie pracujesz, nie rozkazujesz. Teksty w takim stylu. Możesz dołożyć więcej do rachunków i powiedzieć na głos, że widzisz, kto tutaj pomaga, a kto pasożytuje na biednych rodzicach. Trzeba wyjść samodzielnie z inicjatywą wpędzania w poczucie winy, w sposób wręcz przegięty. Tylko tak się obronisz podejmując identyczne, celowe działanie. To niestety jedyny ratunek. Wpędzanie w poczucie winy to strategia, która zamyka mordy również kobietom, jeżeli stosujesz systematycznie. Wstajesz i mówisz do niej i co kolejny piękny dzień bez pracy? W co grasz na telefoniku, może byś tak do pracy poszła? Kiedy się dołożyłaś ostatnio do rachunków, jesz za moje. Masz doprowadzić swoim zachowaniem do takiego stanu, że będzie bała się cokolwiek złego o tobie powiedzieć, bo zaczniesz eskalować na nią totalnym poczuciem winy. Tresura, jak u psa. A działa i to bardzo. Tak kobiety z nami postępują, ale same też nie są odporne na podobne praktyki. Pomóż rodzicom. Pomóż mamie, tacie. Siostra, skończyłaś zarządzanie, a na razie zarządzasz tylko lodówką, dupa ci rośnie mocno. Praca nie zając, co siostra? Wolisz sobie pograć, hehe. 34 lata, może męża być sobie w końcu znalazła. I wiele innych. Wszystko bym osobiście zastosował. Pracuję, więc relaksuję się w wannie, a ty za to capisz, ale nie chciałem ci tego wcześniej mówić. I co ci z tego zarządzania? Siostra, widziałaś się w lustrze ostatnio? (krzywa mina). Siostra, mam robotę dla ciebie. Pozmywaj gary.
    15 punktów
  2. Co z tego, że ma pieniądze.. Skoro upodlił się klasycznie po białorycersku. Przebiałorycerzował i myślał, że pieniążkami, prezencikami ją przekupi. Jeszcze przejął się jej koszem... Jeszcze chce się z nią żenić, gdy nawet roku się nie znają... Czy tylko mi tu śmierdzi bialorycerską desperacją? Mi bardziej szkoda tej dziewczyny, że jakiś białorycerz ją nawiedza. Szanuj się mężczyzno!
    8 punktów
  3. Myślę, że może Cię zainteresować postać Alfreda Adlera - austriackiego psychiatry, odrzucającego dominantę seksualną i zaspokajanie popędów, jako motyw przewodni życia ludzkiego, na rzecz bycia "istotą społeczną".
    6 punktów
  4. Tu się kłania temat na oddzielny wpis pt " Baby lubią kasę, ale nie lubią się czuć kupowane".
    6 punktów
  5. No bo to na tym polega. Każdy czuje, że gdyby tylko INNA (kluczowe słowo) kobieta się pojawiła, to by to szczęście było. INNA - słowo klucz Zawsze to jest takie zepchnięcie na jakąś 'inną', na jakąś wyimaginowaną kobietę - dobrą, cierpliwą, łagodną, uczynną, itd. Zawsze to jest ta imaginacja podobno do tej którą miał bohater Dnia Świra z tą 'wymarzoną' na plaży która 'wszystko rozumie'. To jest tak naprawdę swego rodzaju tęsknota za Bogiem - tak uważam. Dla mnie szczęście to poranna kawa, to, że jestem zdrowy i to, że wyzbyłem się urojeń o tej INNEJ. Mógłbym chętnie wejść w związek z ładną dziewczyną - czemu nie, ale nie jest to dla mnie żadnym celem ani marzeniem życiowym. Bo wiem, że jaka by to nie była kobieta, będzie tylko człowiekiem ze swoimi ułomnościami, a nie żadną wymarzoną Arweną z Władcy Pierścieni. Szczęście dla mnie to to, że mam sporo kasy, pełną lodówkę i robię sobie właśnie całodniowy maraton serialowy na Netflixie. Szczęście to mądrość pozwalająca mi filtrować urojenia i nie dopuszczać ich do siebie, a cieszyć się realnym rzeczywistym życiem. Szczęście to dla mnie nawet to, że miewam odczuwanie braku szczęścia - bo nie mam dzięki temu pustki, coś mi się chce zaplanować, przemyśleć, ogarnąć. Wielu ludzi całe swoje życie goni za urojeniami, za tym co im wmówiono. To co mnie najbardziej cieszy od jakiegoś czasu to to, że jestem jakby poza tymi ludzkimi ułomnościami w tym sensie, że naprawdę nie mam żadnej, zupełnie żadnej potrzeby bycia w związku. Poważnie mówię. A ciekawe jest to, że nie jest to zachłyśnięcie się - ponad rok minął od ostatniego mojego związku. To, że te problemy o tym, że kobieta idzie sama na dyskotekę z koleżankami, że kobieta to, kobieta tamto - to, że te problemy są dla mnie już czymś tak strasznie odległym - to jest dla mnie szczęście. Czuje się wolny od tego. Tak naprawdę obecnie jestem w niesamowitym położeniu. Mam mnóstwo oszczędności, jestem względnie młody (przed 30-tką), mam dobrą pracę, nie mam żadnych zobowiązań, żyję całkowicie sam. Dawno nie czułem się tak wolny, tak silny. Jedyne co mogłoby mnie złamać to jakaś choroba - ale tego nie życzę sobie ani nikomu. Bądźmy zdrowi jak najdłużej panowie - KASA I ZDROWIE, tylko to się liczy. Wszystko inne to kwestia mindsetu.
    5 punktów
  6. Bardzo konkretne i merytoryczne nagranie Czyli w skrócie,moje przemyślenia oraz notatki odnośnie filmiku: -Uśmiechaj się uśmiechaj się do życia,wtedy życie uśmiechnie się do Ciebie. -Bądź wdzięczny za to co cię spotyka -Habituacja bodźca w podchodzeniu do dziewczyn. Im więcej podejść tym łatwiej -Oswajaj się z kobietami w ich naturalnym środowisku (Uwaga za romantyczne przygody za pieniądze ) -Stopniowo wprowadzaj zmiany -Ucząc się nowych umiejętności,zawsze na początku je "kaleczysz"później się oswajasz i jest łatwiej. -Używaj więcej pytań otwartych jak zamkniętych. -NIE SZUKAJ APROBATY U KOBIET -Zadbaj o obuwie -Podchodzisz aby rozwijać się jako człowiek (korespondencja z własną ambicją,celami) -Postrzeganie peryferyjne -Ćwicz konserwację,techniki/sposoby mówienia.
    4 punkty
  7. Nie wydaje mi się ponieważ w życiu przerobiłem następujące konfiguracje związkowe, okołozwiązkowe, bezzwiązkowe i damsko-męskie: 1. Byłem żonaty 2. Byłem w stałych związkach niemałzeńskich 3. Utrzymywałem (i utrzymuję) FwB 4. Byłem sam jak palec i korzystałem z div 5. Jak byłem gówniarzem to nie korzystałem z niczego związanego z kobietami Z mojej wiedzy własnej, lektury dowodu osobistego i twierdzeń nowego uzytkownika forum o nicku @janciow0dnik wynika, że bez trzech lat zyję na tym ziemskim łez padole pół wieku. Gdybym miał wskazać najbardziej udany okres mego życia - odpowiedź jest oczywista - TERAZ. Jest po prostu zajebiście. Hehe. Żony nie mam, w związku nie jestem a wspiera mnie dobrym słowem i jeszcze lepszym towarzystwem więcej niż jedna kobieta. Gdybym miał żonę - to byłaby to tylko jedna kobieta. Obecnie jest więcej niż jedna - zatem logicznym się wydaje, że rozwiązanie redundantne jest lepsze od pojedyńczego. Na spotkankach same uprzejmości, Piotrusiu to, Piotrusiu a może cukiereczka, Piotrusiu a może rybkę, a może winka - czegóż chcieć więcej ? Nic. Najwyżej w czasie kolacji u damy redundantnej zacytować naszego wieszcza z okresu romantyzmu: "Twardowski siadł w końcu stoła Swe boki podparł jak basza Hulaj dusza, hulaj woła Śmieszy, tumani, przestrasza"
    4 punkty
  8. Ja ? Szczęśliwy jestem, a Arch zna mnie z dyskusji o męzatkach i Unwinach Niemniej jednak - z ilosci postów i reputacji - Brat @janciow0dnik jest tu świeży. Zatem - zaśpiewam mu piosenkę - na podstawie ktorej moderacja nie zablokuje mu konta za kolejne wcielenie Archa - bo przecież nic o mnie wiedzieć nie może skoro taki świeży na forum :
    4 punkty
  9. Przecież informowało nie raz forum, że szczęście to nawyk i wyćwiczenie go w sobie. Nie czytałeś? Czyli olewasz forum ale chcesz aby Ciebie nie olewano? Ciekawe podejście. Chyba nie rozumiem tego tekstu. Byłem w kilku związkach i w każdym miałem dużo więcej stresu niż jako singiel. Właściwie ciężko mi zrozumieć co masz na myśli, bo obecnie jako singiel ja nie czuję zupełnie żadnego stresu. Mam oszczędności, dobrą pracę - czym mam się stresować? Że mnie ktoś wyrzuci z pracy? Mam tyle oszczędności, że zupełnie mnie to nie rusza. Ja natomiast jestem żywym przykładem, że rozumiem tę drogę. Jestem ponad rok po rozstaniu i dawno nie byłem tak szczęśliwy. Na obecną chwilę wystarcza mi okazjonalny kontakt z kobietami - żadnego innego nie chcę. A już na samo przypomnienie kłopotów jakie za sobą niesie związek, tej zależności, przejmowania się - dostaję drgawek. Forum nie uczy bycia pustelnikiem. Forum uczy, że nic nie musisz - ani się ożenić, ani spłodzić dzieciaka, ani szukać mitycznego szczęścia w związku. Związek po kilku latach jest niczym innym jak układem. Niedawno dowiedziałem się, że żona mojego szefa poszła na dyskotekę - sama z koleżankami. Widziałem ten niepokój w jego oczach. Na samą myśl Bogu dziękowałem, że nie jestem w związku i nie mam żony Jak sobie przypomnę jeszcze raz takie rozkminy - masakra. Znam wiele związków i albo są koszmarnym polem wojny, albo ludzie są względnie wspierający się i im ze sobą 'dobrze', ale to już coś w rodzaju układu. Kobieta jest odrębnym człowiekiem, bytem, upatrywanie szczęścia w tym, że masz z nią dobrą relację i z czymś się zgadzasz jest idiotyczne. No ok, masz tę dobrą relację - ale co z tego? Jeśli istnieje Bóg - ta kobieta przecież do Nieba Cię nie wprowadzi. Będziecie rozliczani całkowicie osobno. Kobieta to tylko swego rodzaju towarzyszka, zwykle bardzo uciążliwa, ale czasem nie. Ale żeby robić z tego jakieś wielkie szczęście? Idiotyzm. Po kilku latach związek to układ z kobietą w którym wzajemnie się możecie wspierać lub kłócić. Natomiast ja nie potrzebuję niczyjego wsparcia do niczego - zupełnie mi to do niczego nie potrzebne. Co ciekawe, piszesz te słowa Ty - a czytałem Twój inny temat w którym żaliłeś się, że już dawno byś żonę zostawił gdyby nie coś tam i że w ogóle nie ma chemii, dusisz się w tym związku. Jak więc widzisz, najbardziej w te imaginacje i bajki wierzą Ci, którzy tego nie mają ale którzy głęboko wierzą, że 'gdzieś to jest'. Nigdzie tego nie ma. Kłopot w Twoim rozumowaniu polega na tym, że niejako zakładasz, że jakaś garstka wykluczonych mówi, że szczęście jest w Tobie. Tymczasem pod kryteria o jakich piszesz (rozwód, zdrada, bolesne rozstanie) podpada większość ludzi. Niejako tworzysz nam tutaj wizję anielskiej bajki której jakimś cudem większość społeczeństwa nie trafiło. Tak trochę stosujesz marchewkę i kijek - staraj się a dostąpisz tego 'szczęścia'. Próbujesz z czegoś co jest rzadkością zrobić coś normalnego, a z czegoś co jest normą jakąś rzadkość. W swoim rozumowaniu kreujesz nam jakieś takie cieplarniane warunki w których kobieta idealna, bez pokusy zdrady, itd. jest w relacji z mężczyzną idealnym i tak sobie nawzajem dają wsparcie, miłość, dobroć. To tak nie działa, bo mózg ludzki nie jest fizycznie przystosowany do Twoich wyimaginowanych teorii. Mózg ludzki działa sinusoidalnie - góra, dół, problemy, radość, problemy, radość. Pokusa zdrady - pojawia się nawet u najbardziej wspierającej i rzekomo ukochanej kobiecie z himalajów. Tak samo w każdym mężczyźnie. Nuda i porównywanie pojawia się w KAŻDYM związku. Jeśli zrozumie się to, jak i ułomność związków z natury rzeczy, to nie wierzy się w Twoje bajkowe wizje. Po prostu - może być całkiem nieźle z kobietą, ale to żadne cuda i żadna bajka, a zwykłe ułomne życie.
    4 punkty
  10. Ja bym powiedział że ani tak ani siak. To Ci da szczęście co myślisz że da Ci szczęście. Człowiek to taka maszynka która sama sobie tworzy kryteria szczęścia. Kiedyś te kryteria były inne bo inne były czasy i człowiek solo zwyczajnie by nie przeżył, dziś czasy są inne więc życie solo nie zabija a skoro wielu przedkłada wolność i swobodę (umpa umpa ?) nad dzielenie z kimś życia ma do tego prawo i hooy nam do tego. Głupotą jest stwierdzać arbitralnie że to lub tamto na pewno da Ci szczęście. Jeden lubi ogórki drugi sołtysowe córki. Dlatego w ogóle rozmowa typu solo/związki jako recepta na szczęście nie ma większego sensu.
    4 punkty
  11. Minęły 2 tygodnie od kiedy założyłem ten wątek. To może napiszę jak minęły. Jak się domyślacie wyglądało to tak: kilka dni milczenia, kilka dni godzenia się, kilka dni kłótni, kilka dni milczenia, kilka dni godzenia się, kilka dni kłótni, kilka dni milczenia, kilka dni godzenia się, kilka dni kłótni. Moimi głównymi zarzutami (oprócz tego co napisałem w pierwszym poście tego wątku) wobec niej było to, że przez ostatnie miesiące w ogóle przestała się "starać" w naszym związku. Ostatnie miesiące czy nawet pół roku naszego związku to wieczory przy tv, ona zawsze w szerokim rozciągniętym dresie, kolacja "zrób sobie jak coś chcesz" i spać. Owszem seks był, tutaj nie mogę powiedzieć że nie było, ale sami wiecie jak "atrakcyjny" jest seks gdy ona jest w za dużym dresie i kładzie się wcześnie do łóżka i jest zmęczona. Pierwsza połowa naszego związku to były wieczory przy świecach, przy winie, dobrej WSPÓLNEJ kolacji, ona zawsze maksymalnie na wieczór ze mną "dopracowana" w sensie makijaż, kuszące ubrania, itd a seks nie był krótki tylko kilkugodzinny. Czuć było chemię, pożądanie, wręcz maksymalne i to przez całe dnie a nie tylko wieczorami. Przypominam (w pierwszym poście pisałem) że mieszkałem u niej tylko w weekendy, więc to nie tak że na codzień tak musiało być (to wiadomo że człowiek zmęczony więc codziennie nie będzie super wieczorów) ale jednak te wieczory w weekendy były super. Do tego w ciepłych miesiącach zawsze jakieś spontaniczne nocne spacery, czy w ciągu dnia wyjazdy gdzieś choćby na 1 dzień czy nawet na cały weekend (gdy dziecko było u babci lub u ojca). A ostatnie miesiące? Siłą bym jej nie wyrwał z domu gdy miała wolny weekend, bo "musi mieszkanie ogarniać, prać i sprzątać" albo "jest zmęczona po całym tygodniu, a co Ty tam wiesz jak Ty nie masz dzieci" i zero wyjazdów, zero spacerów, zero romantycznych kolacji, o świecach wieczorem dawno zapomniałem. Ok - rozsądek podpowiada, że to powinno działać w dwie strony. Tak, ja też przez ostatnie miesiące przestałem się starać. Jak przyjeżdżałem na weekend i z góry wiedziałem że ona jest zmęczona, w rozciągniętym dresie i leży przed tv po "praniu, sprzątaniu i tygodniu ogarniania dziecka" to ja również przestałem się starać - też przestałem przyjeżdzać elegancko ubrany, przestałem przynosić bukiety kwiatów czy dobre wina na wieczór. Tak wiem że ja również wpadłem w taką nudną rutynę i przestałem się starać. Do tego na tygodniu jak ich (ją i jej córkę) odwiedzałem to zawsze miałem tyle zadań do wykonania (pisałem w pierwszym poście), przywieź zakupy, przywieź małej mcdonalda, zawieź małą, przywieź małą, itd itd to też sprawiło że przestałem się starać dla niej jako meżczyzna, bo zacząłem się czuć jak lokaj. Ale... (i teraz napiszę najważniejsze co przez te ostatnie 2 tygodnie kłótni zrozumiałem) Jej argumentami w tych kłótniach wcale nie było to, że przestałem się dla niej starać jako mężczyzna dla kobiety. Jej argumentami nie było to, że czuła się zaniedbana przeze mnie jako mężczyznę, ani nic takiego, co właśnie było moimi argumentami wobec niej że ja się czuje zaniedbany przez nią. Całe te nasze ostatnie kłótnie dotyczyły WYŁĄCZNIE jej córki!!! To mnie bardzo zaskoczyło! WYŁĄCZNIE JEJ CÓRKA. Nie relacje między nami, nie relacje między kobietą a mężczyzną, które się posypały, a wyłącznie jej córka i to że jej córkę zaniedbuję. Że przez ostatnie miesiące przestałem się starać dla jej córki w sensie że jak trzeba jechać do tego mcdonalda bo mała powiedziała że obiadek ugotowany przez mamę niedobry i ona chce mcdonalda, to odmawiałem i nie jechałem, że jak dla córeczki trzeba było jechać do sklepu po coś potrzebnego do szkoły to nie jechałem natychmiast i pokazywałem że nie jestem lokajem, że jak byłem u nich w domu i córeczka zaczęła się źle zachowywać i pyskować do mamy to zwykle się ewakuowałem zamiast z nimi zostać i spędzać czas, itd itd itd. Oczywiście też mi wypominała że nie pomagałem jej przy jakichś tam problemach związanych z córką w sensie jak mała się kłóci i nic do niej nie dociera. Owszem nie pomagałem, bo na początku związku jak starałem się podpowiadać jak postępować z córką (obiektywnie patrząc z boku) to zawsze słyszałem "ty się nie znasz bo nie masz dzieci", więc przestałem cokolwiek doradzać. I teraz najważniejsze co mi powiedziała kilka dni temu... Powiedziała mi, że jestem taki sam jak jej były mąż (ojciec jej córki)!!! Że jestem taki sam jak on, bo nie dbam o jej dziecko, bo nie interesuję się jej dzieckiem, bo sam nie organizuję jej dziecku fajnego spędzania czasu, itd !!! Jestem taki sam jak on, dlatego ona nie chce być dłużej ze mną. Te słowa mnie totalnie rozwaliły!!! Wyszło na to, że po prostu miałem być zastępcą ojca dla jej dziecka, a właściwie ojcem!!! I tylko tego ona oczekiwała. Po tamtej rozmowie to ja jej powiedziałem że widzimy się ostatni raz, że to koniec.
    4 punkty
  12. Masz fotki? Mógłbym nieco pomóc od strony praktycznej z tymi jej fochami.
    4 punkty
  13. Bzdury, bzdury, bzdury. Zatem dlaczego w Niemczech nie ma dzietności, a w Afryce jest? Czy dzisiejsi Polacy są biedniejsi od Polaków 20, 30,50, 100 lat temu? Jak bogaci Polacy musieli być w latach '50? Warunki się zmieniły i oczekiwania kobiet. Ogromna rzesza młodych mężczyzn jest współcześnie samotna, a wiele matek wiąże się z obcokrajowcami, jest samotnymi matkami lub zwyczajnie woli się nie wiązać na dłuższą relację. Żadne programy socjalne nie poprawią tego problemu, a jeszcze ją pogłębią. Trzeba odejść niestety od tego modelu, bo jako kraj wymieramy. Kultura musi się zmienić, podejście ludzi. Gdzie ci współcześnie ludzie pracowali za tyle? Już od wielu lat powszechna jest emigracja na zachód i te czasy już się kończą, nawet na największych zadupiach. Odeszli od pracy, dostaną pieniądze za posiadanie dzieci i co? Myślisz, że Polska przez to stanie się wielka? Że wyrosną z nich wartościowe jednostki, a nie roszczeniowe leniwce? Wiesz, że taki program w swoich założeniach nie działa, bo dzietność się nie zwiększyła i nie zwiększy się? Nie wspomnisz o ludziach, którzy ucierpieli na podwyżce podatków spowodowanych tym socjalem. Sam chodziłem jeszcze 5-10 lat temu w ubraniach po starszych braciach i nie widzę tu ujmy na honorze. Chcę coś dla siebie - muszę zarobić. Taki jest ten okrutny świat. Także kraj nie wzbogaci się na tym. Te dzieci, które są inteligentne i mają potencjał się wybić, to się wybiją i tak, bo możliwości mają. Biblioteki otwarte, szkoły otwarte i będą osiągać. Nie widzę sensu zadłużania kraju 20 mld rocznie tylko dlatego, ponieważ dzieci mają chodzić w nowych ubraniach. Te najbiedniejsze mają i to od dawna jedzenie zapewnione.
    4 punkty
  14. Chciałem o tym wspomnieć, ale mi wyleciało. Masz całkowitą rację. Mnie 5000zl nie zachęci do posiadania dzieci. Tylko debil da się za 500zl przekonać. Oczywiście z dwóch debili geniusz nie powstanie, tylko kolejny rozczeniowy pasożyt. Co do umów śmieciowych za 5zl: Zaczynałem swoją karierę za 7zl, teraz mam 5x tyle. Problem jest taki, że ja nie pójdę teraz za 7zl pracować, bo gdzie nie pójdę to mnie wezmą, a byle kto z ulicy 35zl nie dostanie, w tym ja na początku. Pracodawcy konkurują między sobą, nie tylko z pracownikiem, dobry pracownik = lepszy produkt. Jak mi nie będzie coś odpowiadać, to pracodawcy chwilę zajmie nim znajdzie kogoś na moje miejsce, a to już są pewne straty w czasie, a uczyć kogoś od nowa to też strata. Są też ludzie którzy ledwo się do czegokolwiek nadają. Podniesienie stawki minimalnej odbierze im pracę. Wyobraźcie sobie, że podnosimy minimalną do 100zl brutto/h, myślicie, że Wasi pracodawcy utrzymaliby biznes? Zostalibyście bezrobotni. Zmiana nazwy na program dla najbiedniejszych? Czyli pięciu nielotów trzyma orła za nogi, by ten nie mógł wzlecieć? To właśnie dlatego niektórzy zapierdalają od rana do nocy i cały chuj za przeproszeniem mają, bo jeden patus z drugim obliczy sobie ile to w zasiłkach od państwa nie wyciągnie i nie opłaca mu się pracować. Mam w rodzinie przykłady, całe życie harowali i dostaną gównianą emeryturę. Zajebiste rozwiązania socjalizmu. Ja już wolę krwiożerczy kapitalizm. Nic tak nie skłania do pracy jak głód, dlaczego na ulicy nie mamy pucybutów, mobilnych budek z jedzeniem i wielu innych deptakowych usług? Bo się nie opłaca albo państwo zabrania. Ci wszyscy ludzie którzy mogliby poprowadzić prymitywny biznes siedzą na socjalu, nic nie wnoszą do gospodarki, tylko biorą to co państwo ukradło. Tak, podatki to kradzież, tylko legalna. Muszą istnieć dla istnienia państwa, ale nie w aż takich stawkach procentowych.
    4 punkty
  15. Szkoda, że system ma to gdzieś i nas obraża premiując pewne grupy. Widzisz, system głaszcze Ciebie i mówi, ze jesteś karnym obywatelem, a drugą ręką zabiera ci hajs i śmieje się z frajera. To, że sformułowanie otwarcie nie pada, nie znaczy że tak nie jest. Ludzie ciężko pracujący czują się jak frajerzy. Ale lepiej się skupić na ludziach, których jedynym pomysłem na życie jest płodzenie hordy dzieci. Niech państwo przestanie przeszkadzać - tylko tyle. Piszemy o 500+. Czyli o walczeniu z problemem systemu, który system sam stworzył. I walczy z nim środkami pochodzącymi od obywateli.
    3 punkty
  16. Według mnie. 1. Poznanie, kawa czy inna forma- chyba, że już wcześniej mieście okazję. Spojrzeć na siebie, zobaczyć czy ma się o czym i przede wszystkim chęć rozmawiać ze sobą. 2. Kolejne spotkanie: knajpka, alkohol, jedzenie. Zapraszasz, rozmawiasz, wcinasz, pijesz sobie z panną. 3. Jedziecie po tym spotkaniu do Ciebie lub do niej. Masz ją przelecieć jakby była najseksowniejszą kobietą na ziemii. Posuwasz aż nie zaśniesz na niej. Jeśli się nie zgodzi pojechać, bo będzie udawać, że jest ,,inna niż wszystkie", odpuszczasz, żegnasz czule i wracacie do siebie. 4. Umawiacie się konkretnie u Ciebie lub u niej. Żadnych kin, wycieczek- na to przyjdzie czas. W domu, wino czy inne alko delikatnie i realizujesz scenariusz demona seksualnego. Bierzesz ją jak swoją. Masz tutaj odbębnione wszystkie punkty. Wiesz jak sie z nią rozmawia, wiesz jaka jest w łóżku, wiesz jakie ma ciało. Nigdy nie przedłużaj pójścia do łóżka, masz delikatnie być stanowczy w tej kwestii. Dawać jej znaki, że interesuje Cię jako kobieta ale chciałbyś w nią klasycznie i elegancko wejść swoim pyteuszem.
    3 punkty
  17. Pierwszy raz zaczęła mnie porównywać do tego swojego byłego. Po tym już nawet nie chce mi się na nią patrzeć, a co dopiero rozmawiać. Po prostu chciałem się wygadać, a może ostrzec innych przed wchodzeniem w takie związki. Przyznam że zanim w to wszedłem to też o tym czytałem, ale cóż... widocznie musiałem się sparzyć na własnej skórze. Jakbym wiedział ile to nerwów kosztuje, to żaden super seks by mnie nie przekonał żeby w to wchodzić. Żałuję straconego czasu.
    3 punkty
  18. Dobre życie to..... odnalezienie swojej pasji i spieniężenie jej. Żyć z tego co się lubi robić i trzepać z tego forsę. Do tego kumple, którzy robią to samo, fajna ekipa ludzi z pasją. Można sobie z życia robić jaja. Jak dla mnie to jest fundament udanego życia, pasja, forsa. A jak się ma to do związków? To się rozumie samo przez się, chyba nawet ćwierć dekiel kapuje o co biega, człowiek spełniony zawodowo, pewny siebie, otwarty przyciąga innych, kobiety również. Co kto lubi. Można przytulić na noc, tydzień lub dwa, może nawet na dłużej. Podstawa, nie sprzedać życia dla gófnoroboty, dla pracy na jakiegoś frajera. Posiadać zajęcie, które daje fun, spieniężyć to, poznać osoby o podobnych zainteresowaniach, wymieniać się doświadczeniami, bawić się, wydawać forsę itd A cała życiowa reszta sama się ułoży.
    3 punkty
  19. Tu jeszcze bardzo ważna kwestia: związki z INNYMI LUDŹMI są super ważne. Związki tatą, mamą, synem, córką, bratem, siostrą, kuzynami, wujkami, ciotkami, sąsiadami, napotykanymi obcymi stającymi się Twoimi przyjaciółmi dzięki wspólnemu wkładowi w relację, szefami, współpracownikami, podwładnymi, braćmi na Forum BraciaSamcy, wymieniać można jeszcze z godzinę... i na końcu dodam: z partnerką, partnerem, żoną, mężem, Nie jest napisane: prawdziwe szczęście daje koniecznie wspólne życie z jedyną partnerką, żoną do końca życia. Otaczanie się życzliwymi ludźmi i BUDOWANIE SIECI WSPARCIA - to może przyczyniać się do poczucia tzw. szczęścia. Plus - oczywiście - definicja SZCZĘŚCIA jest dla każdego inna.
    3 punkty
  20. Wojkr czytam Twoje wpisy i tego nie idzie ogarnąć na trzeźwo. Bracia Ci podają przykłady a Ty nic może ja spróbuję. Nam nie chodzi o to, że dzieci są złe. Chodzi o to, że patologia, która natrzaskała sobie dzieciaków teraz liczy, że państwo im coś da i teraz słuchaj. Ludzie ogarnięci nawet bez tego 500 plus by sobie poradzili. Z programu 500 plus najbardziej się cieszy patologia tak patologia, bo zrobić sobie 3-5 dzieci gdzie mnie ma warunków finansowych, bytu to tylko patologia może zrobić. To tak jak ja bym poszedł do salonu Audi kupił model za 200 tyś zł a potem zrobił temat, że jestem załamany, bo muszę benzynę lać ... Mądry człowiek zapyta ,, po co Ci taki wóz " to ja pytam te Karyny ,, po co Ci tyle dzieci kobieto jak nie masz za co utrzymać " Mądrzy ludzie liczą, analizują. Patologia się rozmnaża na potęgę powiedz co trzeba mieć w głowie, aby żyjąc biednie rodzić kolejne dzieci? A potem jest tak jak brat wyżej napisał Grażyna liczy , że Państwo da z pieniędzy ludzi mądrych, ciężko pracujących.
    3 punkty
  21. Nie ma pracy, nie ma kasy, nie dysponuje odpowiednim mieszkaniem, nie umiem się SAMEMU utrzymać - walić to, Grażyna ho no tu, trza dzieci produkować. Świetnie podałeś przykład jak ludźmi kieruje popęd zamiast zdrowy rozsądek. Za głupotę się płaci, niestety czemu z pieniędzy tych mądrzejszych i zaradniejszych. Jeżeli sami nie mają perspektyw, i iw pojedynkę mają problem z utrzymaniem - to wybacz- pchanie się w dzieci i małżeństwo jest jest PATOLOGIĄ. Zamiast wyjść z tej strefy, to nadal w niej tkwią i co najgorsze skazują na podobny los swoje dzieci. Co on przekaże latoroślom? Panie Bosze jakim mnie stworzyłeś takim mnie masz, słuchaj Pioter znajdź dziewoje i zrób wnuki a za resztę państwo zapłaci. To jest pasożytnictwo i nie dziw się reakcji użytkowników. Kim oni są i dlaczego korzystają z pieniędzy wypracowanych przez ludzi którym się CHCIAŁO. Mamy prawo oceniać w tym przypadku, bo pomoc nie jest prywatna, ale pochodzi od społeczeństwa. Ale rozumiem - dawajta pińceset i spierdalajta. Społeczeństwo płaci daniny i ma prawo wymagać. Jednak faktycznie - pewnej mentalności się nie zmieni. Dej dej dej bo dzieci ,bo bieda.
    3 punkty
  22. No jasne, że tak. Zauważyłem, że najgłośniej o tym, że szczęście jest w człowieku, ludzie przeszkadzają w spokoju i te inne bzdury, piszą najczęściej osoby, które mają za sobą jakieś ciężkie wydarzenia życiowe - rozwody, zdrady, odrzucenie społeczne, patologiczną rodzinę czy otoczenie. Stąd zamiast rozsądku krzyczy w nich ból, który jest po prostu mechanizmem obronnym. A mechanizmy obronne mają to do siebie, że winni są zawsze wszyscy wokół, nigdy sam krzykacz. Taka osoba jest zbyt silnie zabetonowana na fakt potrzeby innych, chociażby nawet po swoich tyradach w internecie włączyła film porno, to i tak ta lampka w głowie się nie zaświeci. https://www.psychologytoday.com/us/blog/talking-apes/201807/how-sex-boosts-connection-and-mood-and-gives-meaning-life Osobiście widzę to tak, że potrzeba spędzić naprawdę wiele lat we względnej samotności, żeby autentycznie czuć bardzo wysokie spełnienie z faktu chociażby samego oddychania. Mózgu się nie oszuka, jesteśmy istotami stadnymi i tyle. Normalnym jest, że u osób społecznie wykluczonych jakość życia spada na łeb, na szyję. W niektórych prymitywnych plemionach, osoba wygnana często umiera, ale wykańcza ją po prostu własny umysł, wszechogarniająca rozpacz i apatia. Teorie, że nie potrzebujemy innych do szczęścia i spełnienia można sobie włożyć pomiędzy Baśnie braci Grimm i Baśnie Andersena. Tam by dobrze wyglądały.
    3 punkty
  23. A Ty chcesz z nią być? W ogóle ta historia jest prawdziwa? Historia o dwóch księżniczkach i jednym słudze. Słuchałeś audycji na Vimeo "obyś cudze dzieci chował"? Tam Marek wszystko wytłumaczył, dał odpowiedzi na wszystkie pytania i wątpliwości. I jeszcze napiszę z perspektywy ojca. Na początku to byłbym zazdrosny o Twoje relacje z dzieckiem ale po czasie to się martwiłbym, że się rozejdziecie. Bankomat, sługa i catering by się mojemu dziecku przydał. Przywieść, zawieść - to czas i energia. To też koszty. Opiekun do dzieci dużo kosztuje. A Ty byłeś za darmo.
    3 punkty
  24. Jakiś czas temu przyznałem się do błędu. Dziś się z tego cieszę, ponieważ dotarło do mnie znaczenie tego spostrzeżenia. Skorzystałem ze swojego prawa do popełniania błędów. Mogę iść dalej.
    3 punkty
  25. Napisałbym coś, ale boli mnie głowa.
    3 punkty
  26. @Patton Mój York szczeka jak za długo biorę prysznic. Nie wiem czy to shit test. Ale jest irytujące.
    3 punkty
  27. Olać to czy test czy nie, wąty niech sobie laska zachowa dla siebie i swojego pluszaka tulonego do snu. Tym bardziej, że jak sygnalizuje autor, to nie jest jakiś jednorazowy wybryk. @mac dał przykład jedynej skutecznej strategii sprowadzającej się do "zamknij kurwa ryj i ogarnij swoje miejsce w szeregu". Na razie siostra działa tak, jak by @Patton uchodził za pasożytnicze gówno (staraj się bardziej i daj się kontrolować wmówionym poczuciem winy) i jeszcze próbuje przekonać otoczenie do zbudowania dla niego dezaprobaty (o ile nie pogardy). Niestety, ale rozmaślić i wytrzeć w trawę jak psią kupę w którą się wdepnęło na chodniku. Takie zachowania należy nawet zapobiegawczo, codziennie pacyfikować a nie tylko reagować gdy mają miejsce. Tym bardziej, że z lakonicznych sygnałów wynika, że laska jest ogólnie ch... warta (a może nawet nie), jako nobody z jedynym benefitem w postaci pęknięcia w kroku. Chora istota żywiąca się poniżeniem. Miażdżyć. Będzie Cię bardziej nawet kochać
    3 punkty
  28. -Jak nazywa się kobieta umawiająca się z miłymi facetami? -Beta testerka
    3 punkty
  29. Znam kilka osób, którym "pomaga babcia". Zazwyczaj takie babcie chcą się po prostu rządzić i wychowywać dziecko tak, jakby były matką. Pewien znajomy zapożyczył się u teściowej, a ta przyłazi i rozkazuje co ma robić z dzieckiem. Nawet kazała czerwonymi wstążkami poobwieszać wózek, by ktoś "nie zauroczył dziecka", a on jak idzie z tym wózkiem z kokardkami, to szlag go trafia, ale nic nie powie, bo ma dług i wyszedłby na niewdzięcznego przed całą rodziną.
    3 punkty
  30. @śliski ręcznik Słabo się znam na tym, ale jak kobita w ciąży to krawień raczej nie ma ;).
    3 punkty
  31. To jest odpowiedź ! - jak to rzekł Lutek Danielak w "Bohaterze Roku" Feliksa Falka. Ha. Nie mam nowego telewizora. Nawet starego nie mam. Żadnego nie mam A ta nazwa to mi się z takim niby SUV'em Mitsubishi kojarzy Jesli ten netflix jest interaktywny - przekaż żonie by powiedziała bohaterowi iż w takich przypadkach solucją są divy. Bo błyskawicznie nabiera takowy wiedzy, że to wszystko jest warte 150 złotych za godzinę
    2 punkty
  32. hahahahaaha już dobre 5 minut z tego leję... No gorzej jak pies zacznie po niemiecku nawijać... aaaa... to chodziło o fryzjera, tak?
    2 punkty
  33. Ty tak szczerze powiedziawszy widzisz tylko to co kolega @Bonzo pisze na forum, tak więc jak po tym możesz wywnioskować, czy jest szczęśliwy, czy nie, czy może tylko stwarza pozory? No chyba, że znasz go osobiście.
    2 punkty
  34. Nie ma krzywdy. Zrobiłem kilka razy takim forkiem trasę Rzeszów-Gdańsk i nie jest źle Może ciszy nie ma, ale hałas hałasowi nierówny Ten akurat jest fajny Ano ten sam. I jest także w na przykład S-type (brutalnie wpakowany do samochodu RWD silnik z kolektorem ssącym od ustawienia w poprzek czyli od Mondeo ) Smiesznie wygląda w RWD i silniku wzdłuż - kolektor wychylony na jedną stronę A silnik to klasyka - Cleveland 30. Ford nazywa swoje silniki miastami. Była Kolonia (Scorpio, Explozja), był Windsor (chyba całe FoMoCo w USA do końca lat 80-tych), był Essex i sa też Clevelandy Tylko jeden z najdłużej (bo od 1990 roku) produkowany Fordowski silnik - Modular nazywa się Modular (sa edycje rózne od 4.6-V8 do 6.8-V10, po drodze jest słynny 302 Boss, jest 5.0 Coyote, jest nawet całkiem nowy 5.2 VooDoo) Akurat w detrójce to typowej V12 nie było. To było 6.0-W12 - silnik o oznaczeniach BHT, BSB, i BTE o ile pamiętam. 450 konny czy te okolice Ale i tak Europa ostaje daleko od brzmienia silników amerykańskich. Moim zdaniem lepsze wrażenie robi niezmiernie prosty silnik V8 GM'a czyli moje ukochane L18 (na razie marzenie niezeralizowane) To jest jak nawet na Ameryke duzy silnik. Bo w USA zwykła, przeciętna wielkośc motoru (choć może już nie teraz) - to 350-tka. Jak u nas 1.8. 350-tka to 350 cali sześciennych czyli 5.7 litra. Mały silnik to na przykład 225-tka czyli 3.7. A duży silnik to pięćsetka czyli 8.2 L18 ma 496 cali sześciennych czyli 8.1 Pakowali to do Suburbana oraz do GMC Yukon Denali. Okazało się, że ówczesnie produkowana najmocniejsza skrzynia przez GM'a czyli Hydramatic 4L80E nie dawała z tym rady - przeto chłopaki wjebali Allisona C1000 od autobusu I było pancernie. No - i taką robotę to ja rozumiem ! Porządnie, solidnie i po inżyniersku, a nie jakieś pedalstwo z koszami wyciśnietymi z puszek po konserwach*. Polecam sie tym przejechać nawet w ciężkiej budzie Suburbana. Zrozumiesz natychmiast czym jest "ain't replacement for displacement" *) Przy okazji. W A8 D2 do 1996 roku była solidnie zrobiona, porządna czterobiegowa skrzynia ZF4HP24. Nic się z tym nie działo. Jeździło po 600 tys km i ani sie nie spociło. Potem wsadzono pięciobiegowego cet-efa 5HP24 i okazało się, że kosz forward jest cienkiej blaszki. I zas robota dla automaciarzy Konwertery też gówniane. Juz w kilku dedwójkach zauważyłem przy depnięciu ze świateł osławione "miaaaaauuuuu" z konwertera. Remoncik zaś
    2 punkty
  35. Socjalizm bohatersko rozwiązuje problemy nieznane w żadnym innym systemie. Państwo tak zjebało gospodarkę podatkami i regulacjami, że ludzie nie dadzą rady bez finansowej pomocy. To jest celowa robota, zabierają nam kasę po równo, dają tylko tym biednym i potrącają część dla siebie, bo za darmo tego nie robią. Zrozum, że nikt Ci nie chce pomóc. Rząd zarabia na tej pomocy i to on jest źródłem problemów. To tak jakbyś chwalił strażaka, za to że podpalił i ugasił Ci dom przy okazji wynosząc ocalałe dobra. To właśnie popierasz. @rycerz76 zauważ, że rząd regularnie jeździ do Izraela, niektórzy nawet jarmułki zakładają. To wszystko ma ręce i nogi, nikt tam nie jest głupi tak jak się wydaje. To niewolnictwo XXIw.
    2 punkty
  36. Czołem bracia! Pomyślałem że dobrze byłoby podnieść temat grup wsparcia na twarzoksiążce. Zamiast wspierać są one wg mnie wylęgarnią zepsucia, przyzwolenia społecznego na bycie wręcz złym człowiekiem oraz siedliskiem w zdecydowanej większości pań aniżeli mężczyzn. Cóż to za grupy? Wędrując fejsem natknąłem się na jedną z nich, kolejne zostały wspomniane w tej pierwszej, content bardzo mnie zaciekawił więc dołączałem kolejnych. Mówię tu bezpośrednio o grupach takich jak: - Narcystyczne Borderline; - Zdrowa Głowa- rozmowy, dyskusje, wymiana doświadczeń; - Grupa wsparcia: Depresja, CHAD, Fobia, DDA, DDD, Borderline, Nerwica, itd; Oczywiście zdaję sobie sprawę po samych nazwach grup dla jakich odbiorców zostały one stworzone. Bezdyskusyjnie mają prawo być na nich osoby chore, zaburzone oraz szukające pomocy. To tyle na wstępie. Dzięki Ci Panie że trafiłem w te miejsca już zaznajomiony z treściami forum i przeorany doświadczeniami z borderami, pijawkami emocjonalnymi czy kobiecymi gierkami, w przeciwnym razie istniałaby spora szansa że ulegałbym emocjonalnym trendom tych miejsc i lasował sobie mózg. Do napisania tu skłonił mnie post faceta - Pan ewidentnie szukał pomocy, nieszczęśliwy, żona utyla mu 30kg, praca i utrzymanie domu tylko na jego głowie, miał dość. Rozpętał sie zmasowany kobiecy atak na jego post. Ponad 100 komentarzy, 95 od kobiet, wszystkie obarczające winą (pośrednio lub bezpośrednio) autora wątku. Ze to jego wina bo nie rozmawiają, jak to on ją kocha że mu to przeszkadza i tak dalej, każdy taki atakujący komentarz oczywiście wielokrotnie zalajkowany, facet przeszedł od razu do obrony, zalany falą hejtu... Piszę braciom o tych miejscach i zachęcam do zaznajomienia się z tematyką owych miejsc gdyż: - Są to grupy bardzo liczne, od kilku do nawet kilkunastu tysięcy członków; - Ukazują one nawet po odfiltrowaniu spamu od osób faktycznie zaburzonych, że większość zachowań krzywdzących bliźniego jest w takich środowiskach całkowicie dozwolona, nie ma tam zwykle mowy o krytykowaniu zdrad czy oszustw; - Zdecydowana większość członków grup to kobiety; - Sporo członków tych grup to z pozoru normalni ludzie, z postami z wycieczek, szczęśliwi i uśmiechnięci; - Psychologia tłumu i magia internetu sprawiają że nawet najbardziej idiotyczny post z chorą treścią jest tam traktowany poważnie - wprowadzona jest sztuczna równość; - Moderacja tam leży, grupy swój cel mają tylko na pozór, nie są kierowane w stronę pomocy czy ukojenia emocjonalnego; - Wielu mężczyzn tam przebywających faktycznie szuka pomocy - dostają zaś w zamian krytykę, atak i jeszcze wiecej rozterek niż przed podzieleniem sie problemem. Moje prywatne wnioski: - Przydane w życiu może być członkostwo w takiej grupie, można sprawdzić czy potencjalna kandydatka na naszą chwilową bądź stalą partnerkę nie należy przypadkiem do takiej grupy- a jeśli tak to jaka jest jej aktywność; - Obserwowanie takich miejsc to solidna dawka otrzeźwienia, nie reprezentują może one wszelkich trendów, jednakże uświadamiają jak duże mają Polacy (częściej w tych grupach Polki) problemy z psychiką i równowagą emocjonalną oraz że wcale nie są to małe grupki ludzi; Dajcie znać co o tym myślicie, Pozdrawiam, Exile.
    2 punkty
  37. Lat 27, no i masz rację z tym że w moim przypadku by to nie było takie proste. Kiedyś zmywała ale już od kilku dobrych lat po prostu jej się nie chce, czasem tylko schody mopem przejedzie. No czasem tak bywa. A jeśli w jej pokoju zostawisz jakąś rzecz na kilka godzin to potem trzeba przemyć ją spirytusem żeby pozbyć się tego specyficznego zapachu, który wyjątkowo drażni nos. Np kiedyś tak było z moim tabletem. Już wiele razy próbowała coś z tym zrobić ale siostra i tak sobie z tego nic nie robi. Właściwie mnie to nie rusza, tylko po prostu wolę mieć od niej spokój. Ale odkąd słucham nagrań naszego mentora i czytam forum to już ich tam nie stawiam. Tortury są nielegalne? Kiedyś po jej wyjątkowo bezczelnym zachowaniu w moim pokoju zapytałem ją co to ma być, i ona na to że mam spierdalać. A ja na to dość głośno że sama ma spierdalać, no i efekt był taki że przez kilka miesięcy miałem spokój. A jaki cyrk był przed i po zakupie przeze mnie nowego komputera to nawet nie wspominam. W sumie co mnie jej teoretyczne dolegliwości obchodzą. Kiedyś miałem świnkę morską która jak usłyszała że się obudziłem to tak długo gryzła kraty z klatki i piszczała aż coś dostała. Patrz wyżej. Jak już tak robi to zawsze w ten sposób że niby szeptem ale na tyle głośno że to słyszę. A może to jakaś próba dominacji nade mną?
    2 punkty
  38. Od zawsze nie mogłem kupić do końca tak tu polecanej drogi samorozwoju i umniejszania ważności relacji z kobietami. Artykuł pokazuje, że często tu podawane hasło "Żadna kobieta nie da ci szczęścia" jest nieprawdziwe. Okazuje, się że nie tylko da szczęście ale i długie życie w dobrym stanie.
    2 punkty
  39. Czyli wszyscy co mają rodziny robią źle, są darmozjadami, są sami sobie winni bo zachciało się im rodziny i tylko wy robicie dobrze. Podejście bardzo wygodne jak się jest samemu. Podejście egocentyczne do granic możliwości, chciałeś to masz i nic nie powinno ci się należeć. Nigdy nie korzystaliście z czyjejś pomocy, nigdy nie korzystaliście z pomocy państwa - np bezpłatna nauka ? służba zdrowia ? No niby tak płacicie podatki, ale ktoś płaci większe od waszych i też może uznać was za darmozjadów. Ogólnie punk widzenia zależy od punktu siedzenia. Dalsza dyskusja mija się z celem nie przekonacie mnie, a ja was nie chce przekonać, tylko mówię jaki mam na ten temat pogląd. Nic nikomu się nie należy, ZUS to fikcja jebać to - nie będę płacić na emerytury obcych dziadów.... Ogólnie wszystko co robi państwo dla obywateli jest złe, 500+, odwyżka płacy minimalnej, wolne od handlu niedziele, przywileje mundurowe, podwyżki dla mundurowych. Gospodarka padnie, rozdawanicto!!!! "To się skończy upadkiem państwa i wojną !!!!" Wam się chyba marzy świat z kart opowieści Korwina - fabryka parówek i jebanie ludźmi na głodowych placach, na umowach śmieciowych. Żyjemy w takim a nie innym kraju z takim a nie innym prawem, nie podoba się to zmieńcie....na modłę tekstu - jak ci źle zmień pracę i weź kredyt, raz w roku wrzuć do łuski WOŚP i poczuj się zajebistym człowiekiem - bo pomogłeś. Mam takie przemyślenie - ci co najmniej płacą podatków, albo nie płacą wcale bo są np. na utrzymaniu rodziców i robią sobie wygodnie studia - bo tatuś płaci - jazgotaja najgłośniej.
    2 punkty
  40. Można by napiętnować ten proceder robiąc zrzuty tamtejszym postom i wybrać wisienki z komentarzy. Nie wiem czy można używać np. nazwisk i awatarów jeśli grupy są zamknięte ale same komentarze na pewno warto jakoś ładnie wypunktować. Aż dziw, że są ludzie, którzy własnym imieniem i nazwiskiem firmują takie zachowania.
    2 punkty
  41. Sex sobie kupisz, kobietę niestety nie.
    2 punkty
  42. Ja nie widzę tutaj żadnego shit testu. Raz, że mówiła to do innej osoby a dwa skomentowała dziwną "jej zdaniem" czynność higieny osobistej. Baby tak mają, muszą do czegoś się przypierdolic. Burza hormonów. Nawet ze względu na wiek kobiety.
    2 punkty
  43. Przeczytałem dość uważnie Twój post mój krajanie (jesli rzeczywiście jestes z Gdańska). Słowo "dosć" jest tu nieprzypadkowe. Bo nie musiałem go czytać BARDZO uważnie, gdyż już od pierwszego zdania wiedziałem co będzie napisane w kolejnym. Jak Brat @AR2DI2 zauwazył - to jest sztampa chłopie. Sztampa i schemat tak zgrany, że normalnie igła na gramofonie przeskakuje co sekundę. Po prostu - jak to powiedział pewien były prezydent: "my to wszystko znamy my to wszystko wiemy my to wszystko już przezyliśmy i nie z nami te numery Ziobro !" Pijany był co prawda, ale gadał dobrze. Jedyne co mnie podczas tego dość uważnego zapoznawania się z Twoim wpisem zaskoczyło (i to tak, że niemalże podskoczyłem na fotelu biurewskim) to ta informacja: Żecokurwa ? Dwie godziny awanturować się przez telefon z babą ? Bracie, krajanie mój - weź się ogarnij i wyprostuj swój mózg w pierwszej kolejności. Zostań tu z nami, czytaj forum a za kilka tygodni będziesz zdrowszy. Ja się z kobietami NIGDY nie kłócę. NIGDY. Nie ma żadnych powodów ku temu. Jak kobieta nie chce tak jak ja chcę - to idę do innej kobiety. Nie wiem ile masz lat. Ale sądze, że jestes prawdopodobnie młodszy ode mnie (a co mi szkodzi zacytować kawałek mojego dowodu osobistego ?, zupełnie nic - "data i miejsce urodzenia - 9 maja 1972, Gdańsk") Zapewniam Cię - kobiet na ziemi (tej ziemi) jest bardzo dużo. Tak bardzo dużo, że wszystkich nie obrobisz nawet gdybyś doznawał z nimi okolicznosci z prędkością działania mechanizmu pistoletu automatycznego UZI. Bóg (czy natura, niewazne w co wierzysz - cel był ten sam) powiedział do facetów ustawiających się w kolejce po kobiety - "spokojnie panowie, spokojnie, nie tłoczyć się, nie rozpychać łokciami - wystarczy dla wszystkich a nawet trochę zostanie" I tak dokładnie jest. Kazdy rocznik statystyczny Ci to powie, że kobiet jest więcej niż facetów. I dlatego też niegrzecznym byłoby zakładać, że Bogu (lub naturze, nieważne w co wierzysz - cel był ten sam) - przydarzyło się akurat tutaj poświadczenie nieprawdy. Moje rady, a w zasadzie jedna rada. Przestań się z nią kontaktować. Tak zwyczajnie i po prostu. Przestań odbierać telefony. Normalnie. Poszukaj sobie innej dupeczki a jesli masz przepełnione jajca - idź na divy. Marne 150 PLN i masz problem solved. Ktory rozwiązywałeś do tej pory za kosmiczną cenę - cenę zdrowia. A wszystko to warte było 150 złotych za godzinę. Bo tylko tym ta kobieta grała. Przygotuj się na jedno - najdalej po kilku dniach nieodzywania się do niej - natychmiast u niej pojawią się: 1. Możliwości lokalowe 2. Od cholery czasu dla Ciebie 3. Libido o takiej wysokości, że gdyby dało się je mierzyć licznikiem zegarowym - to jego wskazówka robiłaby za wentylator. Jesli masz "cohones" - czyli jak piszący te słowa jestes pragmatyczny (taka samo jak pragmatyczną jest uroda worka cementu dodatkowo podkreślona napisem widniejącym na niej a mianowicie "Trwałośc 90 dni") - to wpadnij na bzykanko po czym papa i do domciu*. Zawsze sobie gratis pobaraszkujesz. I tyle moich rad na dziś. Jesli masz więcej pytań - służę uprzejmie. Może napisałem przydługiego posta, ale chłopak znad morza się trochę pogubił jakby zapominając co napisane jest w herbie Twego miasta. A napisane jest tak - "Nec temere, nec timide" Co się przekłada na - "Ani nierozważny, ani bojaźliwy" Bo tak z babami trzeba. *) Edit: Zapomniałem dodać - guma. Tylko dobra guma. Bez nawet się nie zbliżaj w okolice jej miejsca zamieszkania nie mówiac o grocie rozkoszy. A co do gumy - taka guma o której wiesz kiedy założyłeś, kiedy zdjąłeś i gdzie wyrzuciłeś.
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.