Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 04.08.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. - I żyli długo i szczęśliwie, koniec. - Mężczyzna delikatnie odłożył kolorową książkę i raz jeszcze upewnił się, czy jego mała córeczka zasnęła. Zaczął ostrożnie podążać w kierunku drzwi, gdy nagle usłyszał cichy, znajomy głos. - Mamusia do nas wróci? Mężczyzna zatrzymał się zaskoczony. "Dlaczego miałaby nie wrócić?" - Pomyślał. Jednak uczucie konsternacji nie trwało zbyt długo - "To przecież tylko trzy letnie dziecko. Próba dociekania dlaczego mała zadała akurat takie pytanie, wydała się mu absurdalna, dlatego też natychmiast porzucił ten pomysł. - Wróci, bo bardzo nas kocha. - To dobrze - wyszeptała dziewczynka. Chwilę później już smacznie spala, wtulona w błękitnego pluszowego królika - prezent od kochanej mamy. Mężczyzna ponownie ruszył w kierunku drzwi. Myślał o swojej żonie. Współczuł jej, że ta musi się tak bardzo poświęcać i chodzić na nocne zmiany. - "Jutro poszukamy mamie innej pracy" - pomyślał. ***gdzieś w hotelowym pokoju*** Zapach seksu i whisky unosił się w pomieszczeniu. Z każdą chwilą stawał się bardziej intensywny, gęsty, duszny. Towarzyszyły mu odgłosy rodem z programu dokumentalnego na Animal Planet. W rolach głównych dwa szympansy w seksualnym amoku. Zwierzęta, które nie znają uczuć i wyższych wartości, kierowane jedynie pierwotnymi instynktami. - Rżnij mnie jak suk* ! Mocniej! Aaah.. - Krzyczała z rozkoszy. Ciało kobiety zaczęło drgać, a krople potu spływały po jej twarzy wprost na wilgotną pościel. Kochankowie - ludzie, istoty boskie. Posiadające intelekt, dusze, wartości i uczucia wyższe, a także cnoty i umiejętności, nabyte w trakcie milionów lat ewolucji. Gatunek, który tworzy sztukę i docenia piękno. Konstruuje i naprawia. Okiełznał przestworza, opuścił Planetę. Leczy i ratuje życie, a także stworzył skomplikowaną strukturę społeczną, opartą na prawie i godności. Jednak w tym momencie, w tym hotelowym pokoju, to wszystko nie ma znaczenia. Ani loty w kosmos, ani wynalezienie leku na raka. Nie ma znaczenia piękno, cnoty ani rodzina. W tym momencie w tym hotelowym pokoju, liczy się jedynie pierwotna żądza i przyjemne łechtanie w okolicy krocza. Czytała Krystyna Czubówna. Zaczynało świtać. Kobieta, krzątała się po pokoju, szykując się do wyjścia. Przeglądała się w lustrze, zacierała ślady zdrady. Nagle zadzwonił telefon. Gorączkowo wyjęła go z torebki. - To mój mąż! - krzyknęła, celowo budząc kochanka. Morfeusz natychmiast się ocknął. - Hej misiu, czemu tak wcześnie dzwonisz? Jeszcze jestem w pracy. - Oznajmiła stanowczo. *Nie mogłem spać. Noce bez ciebie to nie to samo, zwłaszcza mała bardzo to przeżywa.* - powiedział przygnębiony głos z telefonu. - Oj głuptasie, niedługo będę w domu, ale teraz muszę kończyć, bardzo was kocham. - Rozłączyła się. Przez chwilę spoglądała na ekran telefonu i na zdjęcie jej uśmiechniętej córeczki. Jednak na twarzy kobiety nie widniał nawet cień emocji. - Ehh, znów trzeba wracać do tej rutyny - stwierdziła z przekąsem, po czym podeszła do swojego kochanka i namiętnie go pocałowała na pożegnanie. - Jesteś cudowny w łóżku, jeszcze nikt mnie tak nie wyru*al. Dopiero teraz na jej twarzy pojawiły się emocje, ogniki w oczach, uśmiech. Zalotnie oblizała usta, dając do zrozumienia Morfeuszowi, że chętnie posmakuje go ponownie. Wyszła. Mężczyzna odprowadził ją wzrokiem, rozmyślał. Zastanawiał się co ona naprawdę czuje, patrząc w oczy swoim bliskim, okłamując ich, zdradzając. Co czuje podczas seksu ze swoim mężem, czy w ogóle coś czuję. A może jest jej dobrze w łóżku, a kochankowi mówi to co chce usłyszeć, może ma taki kaprys, może to jakaś jedna wielka pieprzona gierka, chwilowa odskocznia do podbudowania ego. W końcu zaczął zastanawiać się co mógłby czuć jej mąż, gdyby się dowiedział. Czy szukałaby zemsty, a jeśli tak to na kim? Na kochanku, czy żonie. A może na obojgu? Gdy w głowie pojawiła się zemsta, Morfeusz zaczął sobie wyobrażać jak wygląda mąż-rogacz. Czy jest wysoki, silny, czy jest niebezpieczny, a może ma niebezpiecznych znajomych, których lepiej unikać w ciemnych uliczkach? W jego głowie pojawiało się co raz więcej pytań i wątpliwości. - Może nie warto? - pytał sam siebie. Jednak ilekroć pojawiała się wątpliwość co do utrzymania seksualnej relacji z mężatka, pojawiało się tyle samo wymówek i prób usprawiedliwienia swojego zachowania. -"Przecież jestem singlem, wolno mi" lub "Jak nie ja, to ona zdradzi męża z kimś innym" Jednak ostatecznie, jedna myśl, była zawsze tą dominującą. "JESZCZE TEN JEDEN OSTATNI RAZ" ****** Romans nie trwał długo. Kochankę zdradził jeden SMS, którego kobieta nie zdążyła usunąć. SMS ujawniający bardzo pikantne szczegóły ostatniej "nocnej zmiany" Zrozpaczony mąż, zatłukł ją młotkiem, przy akompaniamencie krzyczącej z przerażenia córki. Dostał 15 lat, zbrodnia w afekcie. Wyszedł po 10-ciu, stracił szacunek do kobiet, zapłodnił kilka karyn, jedną pobił do nieprzytomności, bo podejrzewał ją o zdradę. Siedzi. Jego dzieci - brak odpowiednich wzorców, patologia. Córka borykała się z wielką traumą, która doprowadziła ją do załamania nerwowego i pierwszej próby samobójczej w wieku 11 lat. Później dragi, alkohol i złe towarzystwo. Przy okazji zraniła kilku beta-orbiterów, bo nie znała zdrowego kobiecego wzorca. Chłopaki zostali stulejarzami, a ona zaćpała się mając 19 lat. Kurtyna. ***EPILOG*** To jest oczywiście tylko fikcja literacka, ale powyższe sytuacje naprawdę mają miejsce. Życie pisze różne scenariusze. Nie będę Ci mówił jak masz postępować, ale refleksja nad własnym zachowaniem jest potrzebna. Może się okazać, że bilans zysków i strat, ostatecznie nie wyjdzie na Twoją korzyść. Ja wiem, że świat jest podły, niegodziwy i pełen skur******w, ale może jest taki, bo w pewnym momencie zbyt wielu ludzi dokonało zbyt wielu złych decyzji. Akcja rodzi reakcje, a złe wzorce idą dalej, w czasie i przestrzeni. Wiem, że zaraz chady Ci powiedzą, żebyś korzystał, bo ci się należy, ale może nie byłoby zdrad i tego całego syfu, gdyby rozsądni ludzie zamiast wykorzystać sytuację, powiedzieliby "Ej Kobieto/Facet co Ty w ogóle robisz? Zastanów się, ogarnij." Niektórzy po prostu nie są świadomi że postępują źle, bo nie mieli nikogo kto sprzedałby im odppwoednio mocnego moralnego plaskacza.
    12 punktów
  2. Dorosły mężczyzna nie jest w stanie się zmienić! Nie zmienisz swojego charakteru! Nie poradzisz sobie, masz problem nawet z utrzymaniem porządku! Jesteś słaby, weź się ogarnij. Przemiana Zamieszczam ten wątek bowiem uznałem, że w dobie upadku wartości, które osobiście uważam za najcenniejsze jest sporo młodych mężczyzn, którzy są pogubieni, nie wiedzą dokąd zmierzają i tkwią po uszy we własnych słabościach, nałogach i lękach. Nie jestem z wykształcenia psychologiem/socjologiem nie jestem też coachem ani o zgrozo nauczycielem duchowym i nie chcę, żeby mój wątek został potraktowany jako próba przemycenia jakiejś kolejnej jedynej słusznej metody czy ideologii. Nie chcę również opowiadać szczegółowo o swoim życiu prywatnym ponieważ cenię sobie anonimowość więc skoncentruję się tylko na najistotniejszych faktach, które pozwolą przybliżyć czytelnikowi obraz sytuacji. ( @SzatanKrieger i @Pancernikw innym wątku poprosiliście mnie o oznaczenie więc spełniam Waszą prośbę). Uznałem, że skoro na różnych forach internetowych jest sporo młodych mężczyzn proszących o pomoc a ja mam coś do powiedzenia w zakresie wychodzenia z przegrywu to napiszę co w mojej ocenie jest ważne i raz na zawsze zakończę ten temat/nie planuję również być aktywnym użytkownikiem, chcę tylko zostawić cegiełkę i iść w swoją stronę. Żeby zrozumieć z jakiego miejsca startowałem musimy cofnąć się trochę w czasie do sierpnia 2012 roku, tak jak wspominałem już wcześniej - byłem wówczas 27 letnim mężczyzną z nadwagą, widocznymi brakami w uzębieniu, zawalonymi studiami i bez grosza przy duszy. Moja wartość na rynku matrymonialnym wynosiła ''0'' a poczucie własnej wartości było na poziomie ujemnym. W życiu zawodowym również układało się fatalnie ponieważ pracowałem na nisko opłacanych stanowiskach w miejscach typu - magazyny, firmy produkcyjne, budowy. Najgorsze w tym wszystkim było dla mnie to, że nawet tam nie potrafiłem zagrzać długo miejsca, gdyż przez wolne tempo pracy i deficyty uwagi popełniałem liczne błędy i byłem nieefektywny - każdą pracę traciłem maksymalnie po trzech miesiącach stażu i zwykle wylatywałem z hukiem, widząc na odchodne pogardliwe spojrzenia współpracowników. Miałem również niedokończone studia do których zaliczenia brakowało mi jednego egzaminu oraz obrony pracy magisterskiej, w wolnych chwilach piłem piwo, czytałem książki i grałem w gry komputerowe. Chciałem odwrócić swoją kartę, ale nie potrafiłem, szukałem różnych cudownych metod, narzędzi, analizowałem swoją przeszłość, czytałem literaturę z zakresu samorozwoju, rozwoju duchowego, ale za każdym razem wszelkie moje starania kończyły się fiaskiem. W zasadzie czytanie książek z tej tematyki było jedynie dawaniem sobie złudzenia, że robię cokolwiek w kierunku zmiany i wyjścia na prostą - oszukiwałem sam siebie. Co z tego, że miałem na liczniku przeczytanych około 100 książek skoro stan faktyczny nadal był żenujący? Droga, którą wówczas podążałem była prostą drogą do stania się typowym Januszem bez żadnych realnych osiągnięć, ale za to wielkim ego i syndromem Krugera-Dunninga. Miałem jednak jakąś tam nadzieję związaną ze swoimi studiami i zainteresowaniami liczyłem, że uda mi się to w przyszłości zmonetyzować chociaż doskonale wiedziałem, że żeby cokolwiek mi się udało to muszę mieć cechy charakteru, których nie miałem - wiedzę, której nie miałem - znajomości, których nie miałem - dyplom magistra, którego też nie miałem. Krótko mówiąc musiałem stać się człowiekiem, którym nigdy nie byłem. Dokładnie 03.08.2012 roku czyli równo osiem lat temu, po kolejnej porażce zawodowej poszedłem do pracy do ochrony - miałem to szczęście, że trafiłem na obiekt na którym nic się nie działo a moim jedynym obowiązkiem było robienie dziesięciominutowego obchodu co dwie godziny, który tak naprawdę nie był nikomu do niczego potrzebny. Dzięki temu miałem sporo czasu na przemyślenie całego swojego życia, uznałem zatem, że jest to właściwy czas na próbę podejścia do zaległego egzaminu, który budził we mnie najgorsze emocje, ilekroć otwierałem książkę to już czułem odrazę do tego przedmiotu tym bardziej dobijał mnie fakt, że aby dostać zaliczenie muszę opanować cały podręcznik na blachę a liczył on ponad 600 stron. Mimo to przełamałem się i zacząłem czytać, powoli robiłem sobie notatki, zakreślałem ważne rzeczy, powtarzałem, starałem się zrozumieć mechanizmy i możliwie z największą dokładnością odtwarzać specjalistyczną nomenklaturę, krótko mówiąc budowałem sobie siatkę pojęć ponieważ wiedziałem, że egzaminator jest bardzo restrykcyjny i jeśli użyję jakiegoś sformułowania błędnie to mnie upierdoli. Po miesiącu nauki podszedłem do egzaminu i zaliczyłem to gówno - ledwo bo ledwo na 3.0, ale zaliczyłem. Oczywiście czas spędzony na pracy na odludziu wykorzystywałem już po zdanym egzaminie na inne czynności takie jak szukanie normalnej pracy, wziąłem laptopa, napisałem cv i szukałem jakiś ofert - wysyłałem wszędzie, gdzie były jakiekolwiek możliwości rozwoju i tak kilka miesięcy po zdanym egzaminie dostałem pracę w branży pokrewnej do wyuczonej. Oczywiście odstawałem od wszystkich umiejętnościami, wiedzą, intelektem - ale się uparłem, że dam radę i po okresie próbnym dostałem od pracodawcy możliwość skorzystania z karty multisport więc zacząłem nieśmiało stawiać pierwsze kroki na siłowni a oprócz tego rozpocząłem treningi biegowe. Kolejnym krokiem była obserwacja swojego zachowania w sytuacjach zawodowych, obserwacja monologu wewnętrznego i myśli, które miałem, gdy coś nie szło po mojej myśli i wtedy z przerażeniem odkryłem, że ja po prostu kocham przegrywać i być ofiarą losu. Za każdym razem jak zdarzało mi się coś spierdolić w robocie miałem cichą nadzieję, że dostanę wypowiedzenie, wrócę do domu wcześniej i pogrążę się w chujowym użalaniu się nad sobą. Z takim podejściem nie ma się co dziwić, że byłem 28l facetem bez jakichkolwiek osiągnięć, nie miałem prawa być atrakcyjnym dla kobiet, nie miałem prawa mieć sukcesów w pracy czy na uczelni skoro ja lubiłem przegrywać i sprawiało mi to jakąś dziką satysfakcję jak czułem się głupi, jak coś mi nie wychodziło to było takie głupie zdejmowanie odpowiedzialności z siebie za własne życie. Wówczas zacząłem wdrażać najważniejszy element do swojej pracy nad sobą czyli walkę z tymi myślami, ilekroć nie chciało mi się czegoś zrobić zmuszałem się do tego jakby to była najważniejsza rzecz w moim życiu, zacząłem przychodzić wcześniej do pracy, zacząłem obserwować bardziej poukładanych kolegów, przestałem oddawać się swoim rozmyślaniom, które górnolotnie i bezpodstawnie nazywałem autoanalizą a polegały jedynie na doszukiwaniu się przyczyn zewnętrznych mojego nieudacznictwa. Zawsze podświadomie dążyłem do porażki chociaż akurat iloraz inteligencji mam trochę ponad normę więc wszystkie błędy nie mogły wynikać z niskiej inteligencji tylko mojego nastawienia do siebie. To odkrycie było przełomem ponieważ w trybie natychmiastowym wdrożyłem plan naprawczy i zrobiłem również badania hormonalne a następnie zacząłem stosować różne suplementy, przestałem sięgać po ezoteryczną, psychoanalityczną literaturę i starałem się maksymalnie żyć w świecie materialnym zamiast odlatywać w abstrakcję. W dawnych książkach o samorozwoju zacząłem dostrzegać w zasadzie przemysł polegający na wykorzystywaniu ofiar przez drapieżników i stałem się mocno sceptyczny do wszystkich nieempirycznych metod pracy nad sobą. Wdrożyłem zatem metody codziennej pracy nad sobą - udało mi się to osiągnąć bez pomocy terapeuty chodź rozumiem, że komuś praca z profesjonalistą może pomóc i naprowadzić na dobrą drogę. Jednak ja pominąłem ten punkt ponieważ uznałem, że nie chce mi się analizować jeszcze raz całej swojej przeszłości i doszukiwać się chuj wie czego przez najbliższe kilka lat terpaii. Moje metody: 1. Obserwacja swoich myśli i zachowania w sytuacjach stresowych. 2. Dieta i sumplementacja 3. Aktywność fizyczna 4. Ocena siebie i sytuacji dokonana na podstawie twardych i mierzalnych faktów. 5. Bezwzględna szczerość wobec siebie i nazywanie problemów po imieniu, konfrontowanie się z trudnościami za wszelką cenę. 6. Tylko wiedza zdobyta przez doświadczenie pozwala zmienić zachowanie człowieka, dlatego punkt powyższy jest tak istotny. 7. Studiowanie tylko takiej literatury, która ma zastosowanie w życiu. 8. Życiowy cel 9. Codzienna praca nad sobą rozpoczynana każdego dnia. 10. Bezwzględny porządek wokół siebie, zero bałaganiarstwa. Trzymanie się powyższych zasad pozwoliło mi w ciągu ośmiu lat stać się naprawdę konkretnym facetem, który nie boi się nowych wyzwań, ale jednocześnie potrafi podchodzić do problemów metodycznie i strategicznie. Dzięki temu udało mi się zarobić sporo kasy i zdobyć reputację w swoim zawodzie co spowodowało zmiany na każdym obszarze życia - obecnie takie problemy jak prokrastynacja, brak sensu życia, dystymia są mi całkowicie obce - nie jestem już ofiarą, przestałem bać się własnego cienia. Z perspektywy czasu uważam, że wyjście z przegrywu jest rzeczą absolutnie wykonalną. Mam nadzieję, że komuś pomogłem.
    10 punktów
  3. Mnie już nic nie zdziwi, od dawien dawna nikogo nie umoralnianiam. Dziwi mnie jednak, że ktoś najeżdżający na zachowania płci przeciwnej bawi się w to samo. Hipokryzja i tyle. Wiecie tu na BS jest dużo narzekań na brak himalajek ale uwierzcie, że takie wątki nie zachęcają żadnej kobiety do starania się o bycie lepszą. Nie żebym broniła takich zachowań, dużo już się nasłuchałam od ludzi podobnych historii, więc staram się wtedy kogoś nie oceniać ani pozytywnie, ani negatywnie. Od tak historia usłyszana przeze mnie rzucana jest w próżnię. Tylko serio jak każdy będzie dokładał cegiełkę z argumentem, że taki jest świat, to pomyślcie o następnych pokoleniach, które tego się naoglądają. Ja bym nie chciała żeby moje dzieci miały takie wzorce.
    7 punktów
  4. Dla mnie to zwykłe kurestwo. Gdy czytam takie rzeczy, to bierze mnie obrzydzenie. A teksty w stylu świata nie uratujesz są żałosne. To działa trochę na zasadzie zbiórek pieniędzy, każda osoba sobie może pomyśleć, co moja złotówka może zmienić ? Tylko, że gdy wiele osób wpłaci tą złotówkę to mamy sporą kwotę i tak samo jest z zachowaniem. Dobre zachowanie to przykład dla innych. Tyle historii biedaków na forum a tu proszę, potencjalnie nowa. Brak ci moralności i wielu innych rzeczy. Może się obrazisz morfeuszu ale jesteś na tym samym poziomie co stuknięta feministka i badboy ruchacz, czyli na kompletnym umysłowym dnie, ewidentnie twój penis jest sprawniejszy niż twój mózg. Wiecie skąd problemy z kobietami ? Bo wielu mężczyzn nie potrafi się zachować. Gdyby każdy facet działał na zasadzie, nie rucham zajętych kobiet, nie rozbijam związków, nie spermię do lasek, to życie byłoby dużo lepsze. Penis to skomplikowane narzędzie, niestety nie wszyscy mają dostatecznie dużo rozumu by go używać w prawidłowy sposób.
    7 punktów
  5. Nie rozumiesz o co chodzi. Chłopakowi w domu, który nie ma ojca (albo wiecznie jest nieobecny) dużo ciężej wchłonąć i zbudować pozytywne meskie wzorce na przyszłość. Zarowno te pokazujace "na żywo" zdrowe relacje mezczyzny i kobiety w zwiazku, szacunek, właściwe traktowanie siebie nawzajem, jak i typowo męskie zachowania, walkę o swoje, chęć do rywalizacji, męskie spędzanie czasu, wspólne wyjazdy, biwaki etc. To cholernie ważne dla młodego chłopaka, kontakt z dobrym męskim wzorem, autorytetem. Nie tylko w wydaniu kobiecym.
    6 punktów
  6. @Patton Akurat też o sąsiadach wrzucałem mem. Są jeszcze dobrzy ludzie.?
    6 punktów
  7. Mnie to zawsze zadziwia u tych co bzykają zajętych, że często tłumaczą się tym że "no przecież to nie ja zdradzam, bo ja jestem singlem", że "jak nie ja to kto inny się trafi". A co z zasadami? Jakimś kregosłupem moralnym? Niby się panowie tak wspieracie a wychodzi na to, że macie w poważaniu że jakiemuś bratu bzykacie żonę... Mierzi mnie i zdrada i zadawanie się z zajetymi. Dla mnie to ten sam kaliber winy. Nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe. Zawsze warto zastanowić się jak sami bysmy sie czuli gdyby ktos nam cos takiego odwalił. Wtedy nawet najglupszy pomysł, słabość chwili wypadłaby z głowy
    5 punktów
  8. Ale czego Ty się spodziewasz po anonimowym forum? Przeglądam to forum od jakiegoś czasu i widzę tu pełno mitomanów, co jeden to lepszy. Tu większość facetów twierdzi że wygląda młodo, wyrywa kobiety 10-20 lat młodsze, co to za problem dla nich. Pewnie według nich to nie problem podejść i poderwać młodą laskę, ot coś jak wyjście na papierosa podczas przerwy w pracy. A w realnym świecie pewnie piwnica z małym oknem na świat.
    5 punktów
  9. Fajna sugestia, dzięki.. Zapomniałeś tylko o najważniejszym - nie wiesz co w życiu robię. Jeżeli pójdzie tak jak dalej, to zrobię więcej dla świata niż Janusz, dzięki któremu ten piękny świat zobaczy dwójka czy trójka dzieci, bo poprzeczka jest postawiona bardzo wysoko. Z moją pracą i motywacjami jestem cenniejszy niż statystyczny dzieciorób. Tak mi się wydaje. A dlaczego nie pustelnia? Lubię korzystać ze świata, chociaż jest taki jaki jest, a zwalam to na karb ewolucji i tego, że nasze mózgi nie są dostosowane do czasów obecnych, a nadal żyją w jaskini i chcą wszystkich atakować wręcz w każdej formie, żreć ile się da, rżnąć najlepszych partnerów, mienić się samcem czy samicą alfa za pomocą różnych sztuczek. Samemu korzystam ze świata tyle, ile mogę, a potem wracam zajmować się w spokoju swoimi rzeczami - swoje wiem i swoje robię, nikomu tego głośno nie mówiąc. Gra aktorska. Co prawda czasem mi niedobrze, gdy widzę gdzie naprawdę żyję, ale ludzie to często zazdrosne, zawistne, nienawistne i napalone małpy 2.0., więc psychicznie daje sobie radę. A fizycznie nikt mi nie podskakuje za bardzo, bo mam prawie 190cm i spore ciało, a do takich ludzi skaka mała część "łobuzów". Dokładnie tak. Nie po to haruje po około 14 godzin dziennie (ale nie codziennie), żeby obca osoba to zgarnęła dla siebie. Wolałbym oddać pieniądze na Bogu ducha winne zwierzęta, niż komuś, kto najpewniej przepuści pieniądze, bo nie będzie znał ich wartości, skoro samemu ich nie wypracował. Fakt, że zaczęło do mnie docierać jaki jest świat (bardzo powoli) w wieku dopiero 22.. 23 (?) lat, był dla mnie tragedią. Gdybym wiedział, że to była (wystarczy poczytać historię) dżungla, jest dżungla (wystarczy bardzo niewiele, żeby to stwierdzić) i będzie dżungla (wystarczy wiedzieć, że historia zatacza koło i obserwować co jest teraz) to moje życie wyglądałoby luźniej i nie miałbym na koncie tylu frustracji i żalu do siebie i świata. Nie popełniałbym aż tylu kardynalnych błędów i nie byłbym tak długo w życiu aż tak ogromnym frajerem. Potrzebowałem aż kompletnego załamania psychicznego, żeby to do mnie dotarło. Żałuję, że ojciec albo ktokolwiek nie wytłumaczył mi gdzie NAPRAWDĘ żyjemy, moralnością kieruje się mniej niż parę procent społeczeństwa, a reszta moralizatorów nie jest w stanie spełnić swoich fantazji, dlatego za pomocą projekcji to potępiają, to, że kobiety się najczęściej kupuje za pieniądze i wygląd, i wiele innych. Przez to musiałem marnować ogrom czasu, żeby samemu składać nowy świat, tym razem ten realny. Żałuję tego, że zmarnowałem tyle czasu i mam trochę pretensje do innych, że wypuszczono mnie na świat ze znajomością szkolnych bzdur (w życiu nic mi się nie przydało ze szkoły, poza angielskim) i żadnych konkretów.. I co, chciałabyś zrobić celowo dziecku tak dużą krzywdę ucząc go i/lub ją, tego jak świat NIE wygląda i przedstawiając to jako prawdę? Moralizowanie nic nie da. Czasy się ciągle zmieniają, w momencie gdy dziecko będzie miało duże opory związane z "tego nie rób" to one najczęściej przejdą w kompleksy, a potem w poczucie izolacji, bo to dziecko w późniejszym wieku, będzie czuło, że odstaje od innych, jeżeli się nie zmieni pod wpływem rówieśników. Mój szacunek do kobiet związany z tym, żeby je traktować jak damy (kiedy one traktowały mnie jak śmiecia, a na urodziny dostawałem, kurwa, opakowanie yerby, kiedy ja się kosztowałem na parę stów) musiał spaść z dużym hukiem i bardzo mnie to bolało, dopiero teraz jestem wolnym i pożądanym badboyem, który cieszy się życiem. Uważaj, żeby w ramach dobrych intencji i "strzeżenia" swojego bąbla nie zrobić mu krzywdy, z którą może iść przez całe życie.
    5 punktów
  10. Jest taki dom w mojej okolicy, stoi pusty od lat. Nikt podobno nie był w stanie spędzić tam całej nocy. Ot, taki lokalny pokój 1408 : ) Czy to prawda, czy nie, muszę kiedyś to sprawdzić na własne oczy.
    5 punktów
  11. Robię sobie czasami maratony takich nagrań, a później sama w domu się obsrywam.
    5 punktów
  12. Zastanów się, czy nie za dużo jednostronnie inwestujesz w relację. Zarówno emocji, i energii, jak i czasu i kasy. Bo możesz mieć klasyczny strach przed utratą zainwestowanych "środków".
    5 punktów
  13. BENG! Bierzcie i jedzcie... Łzawa muzyczka Pani z WIEEELKIMI, błyszczącymi oczkami Taka przejęta losem mężczyzn... A co odpowiada za tak wysoki wskaźnik samobójstw mężczyzn w Polsce? 1. Toksyczna męskość 2. Opresyjny patriarchat 3. "Prześladowanie grup mniejszościowych" Bo gdyby tylko mężczyźni odnaleźli w sobie pierwiastek kobiecości... Gdyby tylko rozmawiali... Gdyby tylko dawali przestrzeń... Czy mam nadmieniać, że pani ekspertka: - przebywała w psychiatryku (parokrotnie) - ma próby samobójcze na koncie - żre leki psychiatryczne. Dzięki nim "jest sobą" - jest zdiagnozowaną borderką - zaburzenia odżywiania w gratisie TADAAAAMMM...
    4 punkty
  14. Filmiki nie oddają w pełni tego o co mi chodzi, ale na ten moment nie znalazłem lepszych. Jak to widzą obie płcie?
    4 punkty
  15. O ruchaniu mężatek, odcinek 2340. Nie przeszkadzajcie sobie
    4 punkty
  16. 4 punkty
  17. Dobra, skończcie pie.dolić jaki to on obrzydliwy nie jest, akcja z niewidomym jest dobra, już to wrzucałem jakiś czas temu i bawi mnie to niezmiennie
    4 punkty
  18. Dziecko w tym wieku chodzi do szkoły. W szkole świetlica jest. O ile nie jest niepełnosprawne to matka powinna pracować. Alimenty winny być ustalone urzędowo. By nie było cwaniactwa
    4 punkty
  19. Sądząc po temacie @deomi myślałem, że rozważasz złapanie faceta na dziecko ?
    4 punkty
  20. Ja mam żal do rodziców, szczególnie matki, że wychowywała mnie na grzecznego pizdeusza. Kosztowało mnie masę wysiłku i ładnych parę lat żeby pewne rzeczy przepracować i zmienić zachowania. Ale np. emocjonalność została. Obraz świata też był sprzedawany idealistyczny. Znajdź pracę, ożeń się, miej dzieci, bądź grzeczny dla kobiet. W sumie nie powinienem ich winić, jakie mieli wzorce, takie przekazali. Ale zawsze jakiś żal jest. Ale o tym już było. Nawet ostatnio pisałem. Męskie przyjaźnie znikają jak się pojawia dupa i kasa. A większość "przyjaźni", to i tak takie od kieliszka i grilla.
    4 punkty
  21. Facet, a w szczególności taki, który jest na Twoim poziomie atrakcyjności, czyli jak jesteś 5/10 to słuchaj gościa który tez jest 5/10, nie ma sensu słuchać modeli i chadów, bo oni maja znacznie ułatwione zadanie w podrywaniu, wystarczy ze są i niech nikt nie pieprzy głupot, ze wygląd się nie liczy bo skisne, jak nie zdasz pierwszego testu kobiety czuli oceny wyglądu to masz bardzo trudne zadanie żeby to obrócić na swoją korzyść, właściwie to graniczy z cudem
    4 punkty
  22. W takiej Szwecji a raczej w całej Skandynawii jest również normą, że kobiety nie mają dwóch lewych rąk do roboty jak w Polsce. Jak w Szwecji zobaczyłem panienkę jeżdżącą wozem asenizacyjnym, to zdębiałem. Pogadałem sobie z nią, tam to jest norma, że kobiety pracują na równi z mężczyznami. Inaczej jest w Europie Wschodniej, do której i Polska mentalnie się zalicza. W Polsce cały czas popularny jest model rodziny pochodzący z czasów pańszczyzny, gdzie chłop szedł robić w pole, a baba siedziała w domu. On nie przystaje do obecnych czasów, ale widać zmiany na lepsze. Ten model, to min. widoczne na Forum BS u wielu panów przekonanie, że najlepiej to ogarnąć sobie młodą panienkę samemu mając ponad 30 lat i przyciągnąć do siebie "zasobami ", a kobieta i rodzina ma finansowo "wisieć na facecie", co generuje na nim ogromną presję. W czasach bezrobocia jest to bardzo ryzykowne moim zdaniem. Lepszy na dzisiejsze czasy jest model rodziny, gdzie razem pracujemy i razem prowadzimy dom. Gdy kumpel, lat 58 stracił pracę i nie mógł znależć nowej (w Polsce, w wieku 50+ szukając roboty często z racji wieku wali się łbem o szklany sufit), to usłyszałem od jego żony, że czemu się martwić o przyszłość, przecież ona bardzo dobrze zarabia?. Taka żona to skarb. O ile stresów jest mniej. Od kobiety innego kumpla, w trakcie libacji alkoholowej, na moje pytanie co ona widzi w tym gołodupcu, a pani świetnie zarabia, duuużo więcej od kolegi, usłyszałem, że on ma ją tylko kochać, a o pieniądze nie musi się martwić?. Niby dlaczego kobieta ma marnie zarabiać? Przyzwoite dochody u kobiety= wzrost poczucia bezpieczeństwa u jej mężczyzny= dużo mniejsze ciśnienie= wzrost jakości życia. A kwestia wyższego wskąznika samobójstw mężczyzn, to problem złożony: https://pl.aleteia.org/2019/10/08/mezczyzni-czesciej-popelniaja-samobojstwa-jak-im-pomoc/
    4 punkty
  23. Nie wiem komu ona może się podobać - chyba tylko jakimś fetyszystom XD. Ogromna głowa, bardzo rzadkie włosy, oczy głęboko osadzone i daleko od siebie, szczęka jak u flepów bo na pewno nie ma nic wspólnego z kobiecą. Dodatkowo jej nerwowe zachowanie, ruchy głową na wszystkie strony, nerwowe rozglądanie się, machanie łapami. Głos też ma przepity. Dla zdrowego mężczyzny - odpychająca.
    4 punkty
  24. Tu jest modelowy przykład tego, o co mi chodzi. Popatrzcie na tą zrujnowaną hacjendę w Alpach: https://www.idealista.it/immobile/19550702/ Piękny, klasyczny kamień, wybrukowany wjazd, przy ulicy i co najważniejsze - 30 km od szwajcarskiej granicy, nad lukratywnym jeziorem Como. 8 (słownie: osiem) tysięcy ojro!!! W cenie używanego passata. Co ja zrobiłbym, gdybym miał 25-30 lat, był incelem, bez kasy i klasy i żalił się tutaj, że laski mnie nie chcą? Otóż wziąłbym trzy swoje polskie wypłaty, dopożyczył trzy po kolegach, resztę dobrał z polińskiego banku na 'czas nieokreślony', kupił taką miejscówkę, oraz T3 pełną niemieckiego piwa po drodze, resztę kaski zostawił ziomeczkowi w polinie, zaparkował na tym wjeździe i zakasał rękawy. Następnie z pomocą ukraińskiej inicjatywy i wspomnianego ziomeczka przywiózł busa-plandeczkę śrubek, rurek, krawędziaków, przełożył w tym domu dach, wstawił wielki piec, albo nawet ulepił sobie z tych kamieni, co tam leżą, zaparkował swój motor i zaczął wreszcie żyć, a nie użalać się nad sobą!!! Ponieważ byłbym już właścicielem ziemskim, proprietario, to miałbym spokój, bo po włoskiej stronie władza nie czepia się takich, którzy nie kradną, tylko coś konstruktywnego robią. Skrzynkę, albo nawet trzy, piwa przeznaczyłbym na sąsiadów dookoła, poznał się, z pewnością znalazłby się jeden, który z nudów zakumplowałby się ze mną, podrzucił jakieś niepotrzebne fanty, dał skosić trawnik. W następnej fazie, gdy już miałbym na benzynę udałbym się do pobliskiego miasteczka i to samo zrobił w miejscowym barze. Mając kilku takich bauerów, dokupiłbym kilka narzędzi i udał się do pobliskiej Szwajcarii na fuchy budowlane wspomnianą T3jką. Przy dobrych wiatrach mam 200 ojro za dniówkę, nie wynajmuję nic z żadnymi pijaczkami, nie płacę żadnym zeitfirmom, ani zusomsrusom, nie utrzymuję żadnego Janusza, ani żadnej pasożytniczej karynki. A jakby mi się nawet tego nie chciało, to kupiłbym dwie owce i zaczął je rozmnażać, aż miałbym stado i wypasałbym bez spiny na pobliskiej hali. Byłyby i tak mądrzejsze od wielu dzisiejszych zombie. Po roku lub dwóch jestem USTAWIONY, mam 30 lat, wykończoną awangardowo hacjendę w Alpach, teraz już jestem w mniemaniu miejscowych obrotny i zdolny Polacco, więc bujam się na cafe - racera po okolicy, szlifuję język i wyrywam sobie takie petit biscuit, albo jakieś wieśniaczki we francuskim kantonie: To zrobiłbym na waszym miejscu. Zresztą zrobiłem, tylko zajęło mi kilkanaście lat dojście do tego, co się na tym kontynencie odpierdala, więc skorzystaj z tego, że taki ziomuś jak ja na to forum przyszedł i dzięki niemu możesz sobie zaoszczędzić te 10 lat i nie zużyć się za szybko, jak polski beta provider. Wasi starzy, mówię tu do młodych padawanów na tym forum, zesraliby się w gacie, by mieć takie możliwości, jakie macie wy, po wstaniu tylko od pornhuba. Dlatego nie dziwcie się, ze kobiety odsunęły się wam na dystans. Liczba dzieci musi się zgadzać, a że demografia leci, to dla was coś takiego powinno być normą, standardem, który wypada po prostu mieć.
    4 punkty
  25. Ostatnio widziałem na ulicy dwie atrakcyjne dziewczyny - jedna w podkoszulku i letnich szortach, które opinały jej kształtny tyłek, a druga - bardzo ładna blondynka - w spódnicy do kolan, wpuszczonej w nią bluzce z zapięciem pod szyją. Włosy elegancko upięte. Stylistycznie to trochę lata pięćdziesiąte. Robiła niesamowite wrażenie, nie mogłem oderwać wzroku. Wszystkie te bardziej rozebrane niż ubrane mogą się schować przy dziewczynie, która potrafi wyglądać... dziewczęco. Nie jak laska, nie jak suka, ale jak kobieta.
    4 punkty
  26. Witam wszystkich Braci, opowiem po krótce swoją historię z moją byłą ex narzeczoną, problemem jest to, że po mimo upływu roku ona dalej trochę siedzi mi w głowie i nie potrafię się zaangażować w nic innego. Może nawet ktoś wyciągnie wnioski z mojego zachowania i nie dopuści do takich sytuacji, bo ja dałem się trochę w tym wszystkich pogrążyć. No więc byliśmy ze łącznie sobą 8 lat. Na początku wiadomo sielanka. Ja wtedy byłem chłopakiem, który miał sporo znajomych, byłem wysportowany, pewny siebie, zdecydowany, miałem zawsze swoje zdanie. To jej się we mnie podobało. Z czasem zaczęły wychodzić pewne różnice między nami, motylki zaczęły opadać ale mimo wszystko było przyzwoicie i trwaliśmy w tym dalej. Ona inwestowała w to bardziej niż ja, była bardzo zakochana. Zaszła taka sytuacja, że trochę narozrabiałem i ona się o tym dowiedziała. Nie była to pełna zdrada (sex) ale jednak sprawiło jej to przykrość. Czułem się z tym źle i zacząłem się starać, chciałem się poprawić, przeprosić ją. Było to jakoś w 3 roku związku. Wtedy nastąpił powolny zwrot akcji i zamiana ról. Teraz wszystko analizując, myślę, że od tego momentu krok po kroku podczas trwania kolejnych lat związku przesuwała swoje granice, ograniczając i zmieniając mnie. Wtedy nie byłem jeszcze tego świadomy, jak działają mechanizmy manipulacyjne kobiet. W efekcie STOPNIOWO przestałem mieć czas na kolegów, bo przecież mogłem siedzieć z nią. Nie przykładałem się do wielu rzeczy, trochę się zapuściłem, przestałem trenować. Wyjście ze znajomymi było takie, że w 95% była tam jeszcze ona. Jej zazdrość o moje koleżanki. Dużo by wymieniać. Generalnie stagnacja a nawet regres w prawie każdej płaszczyźnie. Przez te kilka lat zmieniła mnie w całkowicie inną osobę, ale z tego co widzę każda kobieta robi takie swoje gierki, żeby wychować sobie faceta jak chce. Generalnie moja atrakcyjność tylko spadała w jej oczach. Między czasie zaręczyny (6 rok związku). Mieszkaliśmy razem, wynajmowaliśmy mieszkanie. W końcu w głowie zaczęły mi się zapalać lampki ostrzegawcze. Ona dbała o siebie, ciągle w telefonie. Niby jest obok ale trochę nieobecna. Zacząłem czytać i studiować różne fora, m.in te forum, materiały o relacjach damsko-męskich. Wtedy już dostrzegłem, że ten związek to równia pochyła, ale była jeszcze jakaś nadzieja, że coś się odmieni. Próbowałem się starać, ale to jedynie co chyba tylko pogorszyło sprawę. Wobec mnie olewka, robienie wszystkiego na odwal się. Jak typowe starsze małżeństwo. Może niektórzy mnie potępią, ale chciałem wiedzieć co się dzieje w tym jej telefonie i sprawdziłem to. A cóż mogło się dziać? Jakieś pisanie z innymi facetami na instagramach, wymiana komplementów. Generalnie faceci ją podrywali, chcieli się spotkać, a ona reagowała na to pozytywnie. Z rozmów nie wynikało, że się spotkała. Co prawda zawsze po pracy wracała do domu, weekendy razem jednak mogła być taka sytuacja o której nie miałem pojęcia. Momentem kulminacyjnym była rozmowa z jej kolegą, któremu się żaliła jaka to jest nieszczęśliwa w swoim związku, jaki to ja jestem ZŁY, TYRAN, cham, burak, nie dbam o nią i nie szanuje jej. Kolega dzielnie ją wspierał, zachęcał do odejścia, mówił że mogą spróbować razem ! A ona odpisała nawet, że musi się zastanowić nad tym i, że rzeczywiście mogłoby im się udać, bo są do siebie podobni z charakteru, zainteresowań (?). Takie pierdolamento. Całkowicie zrezygnowany poddałem się, spakowałem i wyprowadziłem. Ona z początku panika, histeria, prośba o mój powrót. Nie ugiąłem się. Po kilku dniach wróciłem zabrać resztę rzeczy, powiedziałem o wszystkim co wiem, dodałem, że to koniec. Błagała, żeby spróbować jeszcze raz. Mówiła, że tak tylko napisała i nie przemyślała tego. Nie ugiąłem się, oddała pierścionek sama z siebie, płakała, rozstaliśmy się. Kilka dni potem całkowita olewka z jej i mojej strony. Tu się zaczyna najlepsze. Przed znajomymi i swoją rodziną zrobiła ze mnie największego chama, buraka, kłamce, psychola. Mówiła, że ją ograniczałem, robiła awantury, a nawet biłem. Że siłą zerwałem jej pierścionek uszkodzając jakoś palec. Że odszedłem na pewno bo miałem na boku inną kobietę. Każdemu opowiadała jaka była głupia i jak mogła być tyle czasu ze mną, teraz jest jej zajebiście i wszystko się układa. Jej rodzina, ludzie z którymi przez tyle lat spędzałem święta, wyjeżdżaliśmy na jakieś wesela wakacje, praktycznie przestała po tym utrzymywać ze mną kontakty. Niektórzy znajomi zaczęli do mnie pisac jak mogłem tak zrobić. Generalnie znajomi się rozbili na dwie połowy, jedna za mną, którzy nie wierzyli w słowa mojej EX, a inni (głównie kobiety) staneli po stronie mojej byłej. Początkowo mi było ciężko, nie mogłem spać, chudłem bo mało jadłem. Alkohol i inne używki. Powoli stawałem się wrakiem, lecz po moi znajomi do mnie wyciągneli pomocną dłoń. Zadbali o to, abym nie czuł się samotny, zabierali na różne spotkania. Powoli zacząłem się ogarniać. Zacząłem regularnie trenować na siłowni oraz sztuki walki. Zmieniłem swoje nawyki żywieniowe. Niektóre używki całkowicie odstawiłem a inne bardzo ograniczyłem. Zacząłem czytać wiele materiałów o psychologii, oglądać filmy w tej tematyce, przeglądać różne fora. Zacząłem przypominać sobie języki obce, bo wiedza wyparowała przez te kilka lat. Ja planuję iść dalej, chciałbym zmienić pracę. Co do mojej EX w kolejności chronologicznej: - kolega, który miał ją pocieszyć i zbudować w związku dosyć szybko zaciągnął ją do łóżka a potem okazało się, że jednak nie mają takich samych poglądów i wizji na przyszłość; - wpadła w szał imprezy i na karuzelę kutangów; - szukała miłości na Tinderach, Badoo lecz zazwyczaj wszystko kończyło się po sexie; - wydało się, że wiele faktów naciągnęła, niesłusznie mnie obwiniała przez co straciła niektórych znajomych; - niektórzy z jej rodziny np. brat powiedział, że dalej chce utrzymywać znajomość i też nie wierzy mojej EX bo często zmienia zdanie, informacje są sprzeczne. Przeprosił.; - po kilku miesiącach od rozstania chciała się ze mną pogodzić, spróbować na nowo - nie przystałem na jej propozycję; - znalazła w końcu swoją "miłość ", która chciała coś więcej niż jednorazowy sex. Najlepsze jest to, że tego samego dnia co ustawiła z nim związek na FB, to najpierw zadzwoniła i się spytała, czy, aby na pewno nie zmieniłem zdania i nie chcę spróbować jeszcze raz z nią; - podobno podczas swojego związku, gdy miała "ladies night" w klubie przelizała się z jakimś gościem - wiem to od wspólnych znajomych, którzy tam byli. Jej skarb się o tym dowiedział i wybaczył. - sporadyczne kontakt ze mną, internetowy tj. złożenie życzeń w święta - lipiec 2020: rok po rozstaniu : wysłała mi długą wiadomość, że wszystko zrozumiała, jak bardzo mnie zraniła, że dopiero teraz do niej dotarło co zrobiła i co straciła, że będzie żałować tego do końca życia (musieliśmy mieć możliwość kontaktu bo zostały pewne sprawy po rozstaniu, które trzeba było pozałatwiać). A ja ? Od momentu rozstania z nią nie spotykaliśmy się. Zaliczyłem spory progres w porównaniu do tego, jaką osobą byłem jeszcze rok temu w związku ze mną. Nawet znajomi stwierdzili, że zmieniłem się na lepsze, bardziej cieszę się życiem. Miałem kontakty z innymi kobietami, jedne na ONS, inne na FWB. Jednak nie mogę do końca zapomnieć o swojej EX. Wiadomo jem normalnie, śpię, trenuje, spotykam się z ludźmi, chodzę na jakieś imprezy, korzystam z życia. Ale ciągle pojawia się jakaś myśl w głowie, wspomnienie gdy np. przechodzę przez miejsce, gdzie razem chodziliśmy/jeździliśmy. Nie mogę się zaangażować też w nic innego na stałe z inną kobietą, mimo że chciały coś więcej. Wiem, że zachowuje się jak jakaś parówa i płaczek, że po tym co zrobiła mi EX powinienem mieć na nią wyjebane, powinienem ją spuścić w kiblu, zapomnieć i nie wracać do tego. Jednak jest ona taką mają drzazgą w sercu, która sama o sobie przypomina. Nie zawsze było źle i mimo wszystko kochałem ją prawdziwie, dopiero ostatni rok był bardzo zły. Jestem teraz chłodniejszy uczuciowo, kieruje się logiką a nie emocjami/uczuciami. Przez co być może ciężej mi się zaangażować w coś innego. Może to i lepiej, bo teraz jestem świadomy wszelkich mechanizmów, zachowań i manipulacji kobiet. I stale systematycznie pogłębiam tą wiedzę. Sami widzicie jakie błędy popełniałem. Nigdy się nie zmieniajcie pod wpływem kobiety, dbajcie o swoich znajomych, o swoje pasje i zainteresowania, o swój rozwój. Nie rdzewiejcie, nie róbcie z siebie uległej fujary czy bankomatu. Nie mówię, że siedzenie z kobietą w weeekend jest złe, ale pamiętajcie też o wyjściach z kolegami Na własnej skórze przekonałem się do czego to wszystko prowadzi, gdy pozwolicie kobiecie złapać za kierownicę.
    3 punkty
  27. Oszukujesz sam siebie, że masz to w dupie. Gdyby tak było, to nie byłoby tego wątku. Ciągle się karzesz. Jesteś wrażliwy, choć udajesz twardziela. Wydaje Ci się, że ukarałeś matkę, odegrałeś się na niej a sam siebie ukarałeś, takim podejściem. Jak się nie odetniesz od przeszłości będziesz smutnym człowiekiem. Przebacz jej, przebacz sobie. Życie toczy się dalej. Nie dźwigaj balastu przeszłości. Nie karm złego wilka Stary człowiek uczył swojego wnuka o życiu. Powiedział do chłopca: – W moim wnętrzu toczy się walka. To jest straszna walka, toczona pomiędzy dwoma wilkami. Starzec zrobił pauzę, by zaczerpnąć tchu, lecz po chwili kontynuował z poważną miną: – Jeden z wilków jest zły. On jest gniewem, zazdrością, smutkiem, żalem, chciwością, pychą, użalaniem się nad sobą, poczuciem winy i niższości, kłamstwem, fałszywą dumą, pragnieniem dominacji i ego. – Drugi wilk jest dobry – starzec rozpromienił się. – On jest radością, pokojem, miłością, nadzieją, pokorą, uprzejmością, dobrocią, hojnością, prawdą, współczuciem i wiarą. – Taka sama walka toczy się w tobie – podsumował starzec – i wewnątrz każdego innego człowieka. Wnuk zastanowił się przez chwilę, a potem zapytał dziadka: – Który wilk wygra? – Ten, którego nakarmisz – padła odpowiedź.
    3 punkty
  28. Wzajemnie - mnie chu* obchodzi twoja „prośba” i będę się wpierda*** gdzie i kiedy mi się podoba! Jak masz problem to nie czytaj albo nie pisz to nikt Ci się wpierdal***. Nie jesteś cudem świata, nie masz monopolu na prawdę a każdy z nas ma prawo się odnieść i wypowiedzieć. @thyr Ty tak kulturalnie odpowiedziałeś a mi nerwy puściły ?.
    3 punkty
  29. 1. Jeśli chodzi o pierwszą część- no to wyglada na to, że jestem idiotą bo nigdy nie interesowałem się czy mogę prosić o jakieś zasiłki na cokolwiek. 2. Zgadzam się z Tobą- powinny być wprowadzone tabele ale mam wątpliwości co do tego komu by się oczy otworzyły. 3. Co wy macie z tym ostro po dupie dostać? Macie wgrywane oprogramowanie jak Terminatory, że w kółko to samo mówicie? Nie mam dzieci, nie zostałem spektakularnie zdradzony po wieloletnim związku ani nic z tych rzeczy, także możesz odkleić tą łatkę. Denerwuje mnie po prostu takie podejście.
    3 punkty
  30. Nie rozumiem co to za pytanie, takim tokiem myślenia można w ogóle nie chodzić do pracy, bo dziecko czy rodzic zachoruje. Jeśli chodzi o sezonowe infekcje to ja nie raz zostawałam w takim lub młodszym wieku sama w domu przez większość dnia, a rodzice przygotowywali mi rzeczy typu jedzenie i byli pod telefonem. Ewentualnie można wtedy sobie wynająć nianie lub poprosić bliską osobę o pomoc. Jeśli chodzi o choroby psychiczne/fizyczne lub np onkologiczne dziecka to wtedy jestem w stanie zrozumieć to. I co? Dziecko pełnosprawne 8 letnie sobie nie poradzi w domu przez powiedzmy 4 następne godziny? Notabene jest coś takiego też jak świetlica szkolna. W ten sposób się tworzy kompletnie niesamodzielne i niezaradne osoby w przyszłości aka 'kaleki życiowe'. Nadopiekuńczość to zła cecha i nie powinna być wymówką, ale raczej w takich przypadkach zazwyczaj jest to chęć nieróbstwa.
    3 punkty
  31. Myślę, że sporo osób woli nie wiedzieć.
    3 punkty
  32. Nie rozumiem dlaczego niektóre kobiety nie imają się tak pracy, przecież 8 letnie dziecko może sobie samemu spokojnie poradzić przez większość dnia, a matka może ruszyć się szanownie z kanapy. Przecież to dziecko ma już wiek szkolny, więc jak to nie ma go z kim zostawić?Nienawidzę nieróbstwa i aż mnie skręca jak czytam takie historie. Dla kobiet niepracujących od pewnego wieku dziecka nie powinny w ogóle przysługiwać alimenty ani słynne '500+', jak dla mnie to patologia.
    3 punkty
  33. No i bardzo dobrze, że tyle płaci. Będzie dziecko potrzebowało nagle jakiejś większej kwoty to ojciec pewnie się dołoży. Już nie mogę słuchać tego, że jak facet zamożny to ma płacić wielkie alimenty. Bo wychodzi na to, że jak mężczyzna który więcej pracuje i więcej zarabia to nagle ma dziecku kupować tableta zamiast za tysiąc złotych to ma wydać dwa tysiące. Zaraz się okaże, że i dziecko zamiast pieczywa to ma codziennie kawior wsuwać. No patologia się robi.
    3 punkty
  34. @Colemanka to bardzo proste. Wystarczy, że ojciec jest bardziej nieobecny i młody chłopak jest ugotowany w sosie grzeczności. I nie chodzi tu o żadne specjały, po prostu tak normalne matki mają, że chcą aby syn był ułożonym człowiekiem, bez tej agresji i walki o swoje. Nie obecność ojca rodzi w nim tęsknotę za dzikim sercem męskiego ducha... płomień gaśnie. Rozpalenie na nowo, wymaga wielkiego hartu i charakteru, żeby obudzić to co zastygło w żyłach przez lata.
    3 punkty
  35. @Colemanka Byłem tak samo wychowywany jak @maroon Nadopiekuńczość (od strony mamy i babcia - one mnie głównie wychowywały), tłumienie przejawów indywidualności, "widzisz bądź grzeczny jak Kasia, Asia, Zosia", dużo by pisać nawet nie chcę o tym wracać pamięcią ale jest to wyłączanie mężczyzny w chłopcu, potem lata trzeba by odkopać do tego co było usilnie zakopywane. Szkoda strzępić ryja, dlatego samotne matki wychowają pokolenie ludzi chorych psychicznie, nie każdy miał tyle samozaparcia i woli zniszczyć te kody jak ja czy @maroon to jest ogromny wysiłek i wielki ból. Wystarczy przejrzeć te tematy na angielskim YT - hektolitry ludzi podobnie dostało w tyłek Wydaje się to być błahe patrząc z boku ale to jak reinstalacja windowsa na nowego w zasadzie, plusem jest to, że takie jednostki jak on czy ja możemy rozwijać i będziemy rozwijać nieustannie już te cechy męskie, więc z czasem jesteśmy tylko "lepsi". Ale co dostaliśmy w dupę, to nasze. Ja naprawdę się samemu dziwię patrząc na siebie, że przetrwałem takie wypranie mózgu - po prostu wow no ale nie obyło się bez kolosalnych strat w całym procesie.
    3 punkty
  36. Mam znajomego, który kiedyś był alkoholikiem. Opowiadał, że jak robili melanż to tydzień to było mało. Raz na melanżu chłop się przekręcił, to go przykryli derką myśląc, że śpi. Dopiero na trzeci dzień się skumali, że coś długo chłop śpi. No ale do rzeczy. Opowiadał mi, że kiedyś wstał jak zwykle na kacu i go suszyło, więc ruszył do osiedlowego po małpkę. Idąc do sklepu poczuł coś na swoim ramieniu, odwrócił się i jego oczom ukazał się duch jego zmarłego ojca i wypalił do niego "co ty kurwa odpierdalasz" ? Gość twierdzi, że prawie padł na zawał, stracił resztki włosów i przestał pić. Od tamtej chwili nie wypił ani kropli alkoholu, nawet piwa, nic.
    3 punkty
  37. No fakt, ja jedyna porządna Bo to całowanie się nie liczy, nie miałam 18 lat więc wina na rodziców spada Gej w Żabce chciał Cię poderwać? Też nie wiem, co powiedzieć. Może chodź do Biedronki ?
    3 punkty
  38. Raczej to, że ta męska solidarność jest tak samo przereklamowana jak słynna solidarność jajników. W teorii wszystko pięknie a w praktyce skrzeczy. Dlatego panowie bzykają mężatki i mają w d..., że to może być żona kolegi z forum. Problem kolegi, nie jego
    3 punkty
  39. Nic nie przepadnie, przynajmniej u mnie. Albo fundacja, albo jakiś fundusz powierniczy, albo inna forma prawna. Mam trochę pomysłów. Naprawdę dzieci mają stanowić sens istnienia?
    3 punkty
  40. Inne, Nie jestem z tego zadowolona ale kiedyś za dużo oglądałam porno les, na początku było to dla mnie dziwne ale z czasem stało się normalne, pojawiły się jakieś dziwne fantazje, których chcialam doświadczyć. Kurde, bardzo chciałam by jakaś inna babka zrobila mi dobrze, a nigdy nie patrzyłam na kobietę jak na obiekt seksualny, na samą myśl, że miałabym dotknąć piersi np robi mi się nie dobrze, a jednak te fantazje się pojawiły, chyba najmocniejsza moja fantazja, bo jedyna, którą chciałam zrealizować. Nie chcę się w to zagłębiać i fajnie, że się wygadałam bo długo mi to siedziało na wątrobie. Nie oglądajcie pornosów. ?
    3 punkty
  41. No i przekroczyłeś kolego, cienką czerwoną linię. Już jesteś po drugiej stronie, po ciemnej stronie mocy. I jeszcze zebrałeś 20 lajków! Co niestety potwierdza, jak miałcy etycznie są ludzie, także tutaj. Będę skurwysynem, bo inni też są skurwysynami. Będę skurwysynem prewencyjnie. To chciałeś powiedzieć? Bo może ja coś źle zrozumiałem?
    3 punkty
  42. Czyli: albo pozostajesz neutralny/afirmujesz kurewstwo, albo jesteś zakłamanym moralistą - tak czy siak, nie wolno potępiać! (don't judge!) Typowe postmodernistyczne relatywizowanie - a wszystko po to, aby się kurwić bez wyrzutów sumienia.
    3 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.