Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.01.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Jakie macie przemyślenia związane z laskami z którymi byliście w związku które same Was wyrywały, same chciały kręcić, no po prostu im się podobaliście od samego początku? Ja zauważyłem następujące rzeczy które nie występowały w relacjach z dziewczynami które podobały się mi ale bez wzajemności: Na początku znajomości: - Na randkach same proponują że zapłacą za siebie - Zawsze świetnie wystrojone i wymalowane (raz przyszedłem pół godziny za późno to była wręcz przybita że widziałem ją nieumalowaną) - Świecące się oczy - Randka to mogło być wyjście do parku z dwusetką smakowej wódki w kurtce a i tak się podobało, ba to mogło być obalenie jabola w bramie nawet - Absolutnie żadnych oporów przy próbie pocałunku, przy klepnięciu w tyłek zalotny uśmieszek - Cały czas banan na twarzy - Bardzo rzadkie zerkanie w telefon, czasem wcale Podczas związku: - Przy znajomych tuliły się aż do przesady, chwaliły mnie i zawsze patrzyły gdy zabierałem głos - Otwarcie mówiły co powinno się poprawić w seksie (a nie że laska udaje orgazm i jęczy byle odbębnić) - Oczywiście same inicjowały zbliżenia, nie odwracały wzroku podczas - W miarę pobłażliwe dla pomyłek, wpadek (oczywiście do pewnego momentu) - Robiły niespodzianki (a to upieczone ciasto a to jakiś upominek) Jakbym mógł sprecyzować to dwoma słowami to byłoby to: ZDROWA RELACJA
    12 punktów
  2. Zadaj sobie dwa proste pytania: - czemu nie wysrywa się swoim psiapsiółkom, którym ma 100% się wysrywała jak to źle w waszym związku - dlaczego nie idzie do nowego partnera jemu truć dupę? Nie rozmawiaj z nią, to jest jej problem rodzinny/ osobisty. Nie jesteście już w związku, jeśli lubiłeś gościa to tylko daj znać, że ci przykro i życzysz powodu do zdrowia, najlepiej sms, żeby nie było dramy przez telefon. Załatw sprawę kulturalnie lub stanowczo. Jeśli ten pan umrze to złóż kondolencje i do tego ogranicz kontakt.
    10 punktów
  3. Dlatego w każdym tego typu temacie zawsze powtarzam - zanim zaczniesz przepisywać za kolegami wierutne brednie, wyłącz ten głupi kąkuter, wyjdź na dwór zaczerpnąć powietrza i rozejrzyj się dookoła jak wygląda świat rzeczywisty, a nie tylko ten wirtualny - ale to jak grochem o ścianę, bo trzeba wstać, kurtkę ubrać, buty zawiązać i w sumie po co... Po jajco kurwa. Chociażby po to, żeby sobie przewietrzyć łeb zapchany gównem. Ostatnio robiłem przez dwa miesiące zlecenie w ASO pewnej znanej marki, gdzie pracują same młode łebki po samochodówce plus dochodzący praktykanci. W sumie na zmianie tam zawsze było 8-10 chłopaków w wieku różnym, od chyba 16 do powiedzmy 30 lat. Jakie laski tam do nich przychodziły, to o mało z rusztowania się nie spierdoliłem czasami, niektórzy byli żonaci, to i te żony śliczne, młode dziewczyny w jednej łapie wózek z dzieciakiem, a w drugiej łapie pudełka z obiadem. Ci kolesie tam zarabiają po 3 - 3.5kzł na łapę, żaden rarytas w dzisiejszych czasach, mieszkają na wynajętym, dojeżdżają do roboty jakimiś wypierdzianymi gratami cerowanymi na druty albo rowerem w deszczu i śniegu, upierdoleni w tych smarach, bo przecież tego chujstwa nie domyjesz, wracają do tych dziewczyn czy żon i żyją. Nie snują się po warsztacie z miną skopanego psa i nie pierdolą jak jest im ciężko i źle, bo kurwa coś tam, tylko w pracy robią swoje, a po pracy wiodą normalne życie z normalnymi żywymi i fajnymi dziewczynami, nie żadnymi wymyślonymi wampirami z legend i podań ludowych. Serio, wyjdźcie od czasu do czasu na zewnątrz.
    10 punktów
  4. Ex napisała do Ciebie, bo dalej czuje się związana z Tobą emocjonalnie, co wydaje się być czymś normalnym. Paradoksalnie dobrze to o Tobie świadczy - kojarzysz się jej z bezpieczeństwem, którego szuka w tej trudnej dla siebie sytuacji. Twoje uczucia również są normalne, znałeś gościa, jest Ci po ludzku przykro, a i całkowicie normalnym jest to, że szkoda Ci również ex - też przecież nie była Ci obojętna i pewnie do tej pory całkowicie nie jest. Nie zmienia to jednak faktu, że za jej emocje odpowiedzialny nie jesteś. To ona jako osoba dorosła powinna się sobą zająć, a nie szukać schronienia u swojego ex. Patrząc na to z boku będziesz pojemnikiem na jej trudne emocje, zostaniesz do tego użyty i ponownie wrócisz na śmietnik. Dla własnego zdrowia psychicznego ogranicz się do krótkiego „przykro mi” i nie baw się w jej psychologa. Ona na pewno nie byłaby tak dobra dla Ciebie. Wiem, że pojawi się u Ciebie poczucie winy i to właśnie jego się najbardziej w tej chwili boisz. To uczucie jak każde inne i można je przepracować - nie jesteś jej nic winien, to w tej chwili osoba dla Ciebie obca. Gdybyś jeszcze mógł pomóc w jakiś sposób jej ojcu to rozumiem, ale w tej sytuacji jedyną słuszną opcją jest grzeczne odcięcie się.
    9 punktów
  5. Pol latach mogę określić to w jeden sposób. Easy mode. Relacja jak po maśle. Pannie się "chciało chcieć" i rzutowało to pozytywnie na relacje. Oczywiście, jak wszystko w naszym uroczym życiu i zgodnie z prawami tej Rzeczywistości, było to czasowe.
    9 punktów
  6. Uspokój emocję i zobacz na jakim poziomie moralnym, osobowościowym jest twoja ex. Moim zdaniem na zerowym. Skoro jesteś byłym partnerem to relacja całkowicie zbrukana różnymi problemami. A teraz nie dość, że nie jesteście razem to dalej uczestniczysz w jej problemach. Osobowość zdecydowanie toksyczna. Przypomnij sobie, dlaczego się rozstałeś w pierwszej kolejności. I co umierającego ojca obchodzą jakieś byłe chłopy? Liczy się tylko rodzina najbliższa, a takie wysrywy powinna sobie darować. Z takimi rzeczami dzwoni się do przyjaciół ewentualnie, a nie do byłych. Baby to największe bydlaki i właśnie specjalistki wciągania w takie emocjonalne bagno. Wyjdź z tematu od razu i najlepiej zablokuj. Nie idź dalej taką drogą, odetnij się. To nie twój cyrk, nie twoje małpy, już nie. Za nic nie odpowiadasz, ani za cierpienie jej, ani jej bliskich. Więcej chłodu i spokoju stary. Opanuj się. Pomyśl nad kilkoma scenariuszami. W każdym skończy się tak samo. Wysłuchasz jej pierdolenia - fajny, dobry z ciebie chłopak i chyba dlatego nie możemy być razem, nie zasługuję na ciebie, bla bla bla. Odetniesz się ostatecznie. Stwierdzi, że w ogóle nie szanujesz i dobrze, że się rozstaliście. Racjonalizacja w każdym przypadku. Wynik nie jest ważny, bo to wiadome, co będzie. A może poszukuje rozładowania emocji przez ciebie? Nie dawaj jej tego, niech szuka innego frajera, a znajdzie na pewno. Odetniesz się, a ona momentalnie wskoczy na kogoś innego z problemami. Pierdol to. Taka moja rada. Wielkie żale kurwa z byłym jeszcze. Niech się zajmie chorującym i cierpiącym, a nie pierdoli po bokach gdzieś. Powinna się wstydzić takiego zachowania. Miała cię na własność i to był jej przywilej. Teraz tego przywileju nie ma. Po chuj dajesz przywilej bycia razem, jak nie jesteście razem? Gdzie twoja godność, szacunek do siebie? Odzyskaj dzisiaj, proszę cię
    8 punktów
  7. W przytłaczającej większości przypadków kobieta odchodzi na tzw. nową gałąź, czyli zostawia cię gdy ma już nowego partnera urobionego. Wszystko co mówi zazwyczaj jest jedynie pretekstem, a prawdziwym powodem jest nowy partner. Wracając do meritum, na nowego partnera szamba emocjonalnego się nie wylewa na początku relacji bo może się ewakuować, więc kandydatem na tampon emocjonalny jesteś ty.
    7 punktów
  8. To się fachowo nazywało "Mat Głupca" czyli kiedy już po rozpoczęciu bajerki widziałeś, że Pani na Ciebie leci. Moim zdaniem jest to po prostu kwestia schematu SMV faceta>SMV kobiety. Zresztą: Bardzo mądre podejście, którym trzeba się kierować przy doborze Pani na LTR. Bo jeśli trzeba latać, stawać na rzęsach etc. to... Panowie na 101% nie jesteście "pierwszym wyborem" Pani, a kompromisem lub desperacją co znacząco potęguje późniejsze problemy w związku jak brak seksu, darcie gęby czy zdrady. Oczywiście. Dlatego albo maksymalizujesz swoje SMV albo bierzesz co CI loteria genów dała albo odpuszczasz. Tutaj nie ma przypadków. SMV da się nagiąć tylko do ONSów czy, na krótką metę, FwB. Nie no czasem się będą starać jak mają w tym interes: 1. Finansowy - wycyckac beciaka 2. Genów - mega Czad na którego widok dostają małpiego rozumu. Realne realne. Życie to nie bajki disneya i zarówno Panie "porządne" jak i "wyzwolone" w pewnych określonych sytuacjach pójdą do łóżka "z marszu". Niestety. Ale zwróciłbym uwagę na coś jeszcze: Oj kolego dobrze jest wierzyć w bajki, sam czasem wolę w nie wierzyć Tylko zrozum - jeśli kobieta Cię pożąda to nie patrzy z rozsądkiem na to czy się z Tobą przespać czy nie - ona to robi. A jak Cię nie pożąda to właśnie kalkuluje i masz jej "udowodnić swoją wartość". Tak właśnie wygląda to w większości związków - facet lata za Panią, aż ta się łaskawie zgodzi, podczas gdy w przeszłości, może nawet tydzień wcześniej, facet który ją kręcił puknął ją z marszu. Sorry - taki mamy klimat - tak działają relacje damsko-męskie i hipergamia. To, co opisujesz to były nasze matki i babcie, kiedy kobieta wiedziała, iż jak przypną jej w jej grupie łatkę "łatwej" i "puszczalskiej" to łatwo jej nie będzie. A teraz? Tinderek, Insta i ma 1001 "czystych kart" bo skąd masz znać przeszłość Panny, którą widzisz pierwszy raz na oczy? BTW - ilość "Matów Głupca" jest wprost proporcjonalna do SMV. Inna sprawa, że jak ktoś jest nieogarnięty to może tego nie dostrzegać / ktoś może nie chcieć z tego korzystać.
    6 punktów
  9. Chłopaku Ty i inni Tobie podobni w tym i ja, już będzie pięć lat temu jak wróciłem z zza granicy i też popełniłem ten błąd. Po powrocie kolega chciał mnie ściągnąć w inne miejsce, ale postanowiłem robić karierę w Polsce, też młody wykształcony i co? I głupi? Niekoniecznie... On kosi siano na platformach, własne mieszkanie w gotówie, wóz za 70k, a ja "biduje" budując Polski kapitalizm łudząc się na karierę marzeń, utknąłem gdzieś na podkarpackim zadupiu, mam płakać żem przegryw? Po prostu poszedłem inną drogą na tamten moment wdł mnie właściwą. Jak na razie spierdoliłem więcej spraw w życiu niż mi wyszło na wielu polach: związki, relacje, finanse i wiele innych większy lub mniejszych spraw. Ilość popełnionych błędów - nieskończoność i ciągle rośnie, takie jest życie. Jaki z tego wniosek? 1. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. 2. Na moment podjęcia decyzji uznałeś, że jest właściwa. 3. Nie ma co patrzeć do tyłu tylko do przodu. Popełnienie wielu błędów ma wiele wad, ale ma jedna zajebiście, ale to zajebiście ważną zaletę - zyskujesz doświadczenie, refleksję inne, szersze spojrzenie na świat, jesteś mądrzejszy. Nie ma co sobie wyrzucać decyzji z przeszłości nic już tego nie zmieni. Buduj się znów powoli jak ja to robię w podkarpackiej czeluści, a jak już odbuduję zrujnowane fundamenty, powstanie piękny dom Z fartem.
    6 punktów
  10. Ruchy feministyczne i redpillowe są skrajnościami, które wyłapują najsłabszych i na ich garbach budują swoją narrację. Przy tym stwierdzeniu nie chcę negować skali ludzkich dramatów w relacjach damsko-męskich, tylko chciałabym zaznaczyć, że : gdy masz problemy, najlepiej byś przejściowo wchodził do pewnych grup wsparcia. Zdrowa jednostka nie chce nonstop walczyć i zbawiać świat i przede wszystkim - ŚLEPO NIE WIERZY W TO, ŻE NA ROZWIĄZANIE PROBLEMÓW JEST TYLKO JEDNA RECEPTA I JEDNA IDEA. Feminizm mnie fascynował między moim 12-18 rokiem życia. "Złapał" mnie z tej racji, że dostrzegałam moją przegraną pozycję na młodocianym rynku matrymonialnym. Do tego, to była grupa, która udawadniała to, co dostrzegałam poprzez "okulary skrzywdzonej podświadomości" (brak relacji z ojcem). Byłam 4 lata z facetem, dla którego byłam wyłącznie towarzyszką do spędzania czasu i kurą domową. Obecny mąż (i mam nadzieję, że nie będzie rotacji na tym stanowisku) jest ze mną 4 lata. Dogadujemy się, jesteśmy konserwatywni, więc Naszym celem jest założenie rodziny. Seks się bardzo poprawił, więc jedyną Naszą bolączką są finanse, które nie są wystarczające na powiększenie rodziny o chociażby jednego członka. Gdybym miała wchodzić w nowy związek szukałabym pewnie znowu konserwatywnego, robotnego faceta, z którym moglibyśmy mieć jasno podzielone terytoria : ja dom, dzieciaki, pracę tarktowałabym jako coś dodatkowego; mąż praca, największe inwestycje i decyzje rodzinne. Mam wrażenie, że ktoś celowo poprzez kulturę i ekonomię chce skłócić baby i chłopy. Dziel i rządź...
    5 punktów
  11. Nakręciłeś się za bardzo opcją "jak powinieneś się zachować (po męsku)". Popatrzyłeś na forum, poczułeś wstyd, którego nie chcesz, więc wbiłeś się na złość i pogardę. To nic zdrożnego, że tak napisała. Skoro się rozstaliście to już "znałeś", nie przypisuj do tego zbytniej wagi. Zachowania na automacie mają to do siebie, że robi się je bez myślenia, po prostu idziesz utartymi koleinami, nie krzywdzisz innych - nie jest źle. Musisz tylko uważać na to, aby siebie nie krzywdzić. Weź się z tym prześpij, rano jak będziesz miał świeży umysł zastanów się jak najlepiej zareagować, abyś nie czuł się z tym źle i tyle. W dużych emocjach podejmuje się często pochopne decyzje. Jeśli zapowiedział, że ją wesprze to i tak poczucie winy wjedzie, kwestia jak to rozegra i czy podbije na wyższą wibrację. Z tej perspektywy dostrzegam potencjał, że próbując "wykręcić się" może wjechać na wyrzuty i wytknięcie pannie błędów czy tego, że chce zrobić z niego tampon emocjonalny. Ile razy tak miałem! To jest przejebane bo wtedy właśnie facet dostaje etykietkę wrażliwca/beciaka. A panna z czasem wykorzysta to do ciągnięcia energii. A nie o to chodzi. To są sytuacje ćwiczebne i tyle. Tak należy na nie patrzeć. Z uważnością, patrząc się na siebie także z perspektywy obserwatora. A właśnie chodzi o to, aby ta reakcja była możliwe jak najbardziej schłodzona. Aby panna nie miała zaczepienia (ani poczucie winy u @giorgio), aby móc wrócić na stare tory relacji. Dzięki takiemu postawieniu i egzekwowaniu granic @giorgio stanie się silniejszy, wibracje skoczą mu pozytywnie do góry. Łatwiej też będzie mu później mentalnie odcinać się od potencjalnych jej prób reaktywacji związku. Ale nie jesteś nią i nie możesz oczekiwać takiego samego podejścia. Inaczej wjeżdża egoizm/brak współczucia/empatii. Tym myśleniem wybijasz się z "chłodnej perspektywy" wbijasz się w perspektywę nadwrażliwą, wręcz bliską bycia ofiarą. Nie jesteś ofiarą! Zakończyłeś ten związek, masz więc postawioną granicę. Wystarczy, że zachowasz się asertywnie, po ludzku (właściwie wg siebie), a później o tym zapomnisz. Nie chodzi o to, abyś odpalał protokół "współczucie+empatia" jako zabieranie jej własnego cierpienia i realizację swoich lub jej własnych celów (typu ego). Celem współczucia nie jest obarczanie się winą! Współczucie to pomoc drugiej osobie, odciążenie jej energetyki od zbytniego obciążenia danym problemem. To może być chociażby pomoc w wypełnieniu jakiś formalności czy coś - jeśli będzie miała z tym problem - Tobie może być łatwiej to ogarnąć, choć oczywiście możesz asertywnie zrzucić to na kogoś z jej rodziny. Masz pole do działania. Nawet 15 minutowa rozmowa jest jakąś formą wsparcia (o ile angażujesz się w nią, a nie czujesz, że tracisz czas). Choć w przypadku ex to jest trudne - bo jest większa szansa na jej ponowne przyciągnięcie, czego nie chcesz. Na tym etapie za bardzo identyfikujesz się ze starym związkiem i prawdopodobnie potraktowałeś jej prośbę jako realizację wsparcie + czegoś ekstra. A tutaj tego nie ma. Bo nie ma związku, więc nie dajesz z siebie ekstra. Ona oficjalnie oczekuje od Ciebie wsparcia, z automatu się na to zgodziłeś. I nic więcej tu się od Ciebie nie oczekuje. Więc sobie nie dodawaj. Jeśli podczas rozmowy z Tobą wyjdzie, że próbuje Cię urabiać - to będziesz wiedział. Miał to jasno postawione. Zapisujesz sobie to w pamięci jako red-flag, a jeśli zrobi takich kilka - tym bardziej zwracasz jej uwagę, że nie podoba Ci się wykorzystywanie takiej sytuacji do powrotu do związku i wtedy masz okazję, aby definitywnie się odciąć i pokazać jej, że źle zrobiła kontaktując się z Tobą. Odpali Ci się odwaga (bo byłeś uważny i nie zareagowałeś nadwrażliwie), podniesie Ci wibrację i nie wpadniesz w winę. Wysoka wibracja da Ci energię na ogarnięcie się po tej relacji.
    5 punktów
  12. Ciężka sytuacja, współczuję. Hmm... pamiętasz co napisałeś ostatnio na forum w temacie "musimy porozmawiać"? Gdybym popatrzył się na tę wypowiedź, spodziewałbym się olania sytuacji - problem w tym, że człowiek czasem chce jedno, a wychodzi drugie. Życie zrobiło Ci shittesta - zapodało Ci test spójności. Być może uważasz, że nie warto być wrażliwym, jednak gdzieś tam w Tobie to siedzi. Zareagowałeś automatem, odwrotnie do tego co prawdopodobnie uważałeś za właściwe. W sumie to i dobrze, jak pozbawisz się współczucia to będziesz psychopatą, to tez niedobrze. Piszę Ci z perspektywy osoby, która potrafiła testy spójności oblewać i zaliczać, to mam wrażenie, że masz okazję doszlifować swoje umiejętności wrażliwości / asertywności, znaleźć złoty środek. Wkurwiasz się, bo zaczynasz widzieć w tym duży problem (bo zajmuje CI to czas i energię), dopowiadasz sobie coś, wracają wspomnienia. Ego zapewne chce się wykazać, ale też nie chce wyłamać się z nowej roli jaką sobie postawiłeś (odcięcie się od niej). No i chce się wykazać ta wrażliwsza współczująca strona. Skoro traktujesz ex jak powinno się traktować ex (odciąć się) to jeśli już chcesz ją pocieszać (a nie chcesz robić za tampon*), powinieneś ją traktować jak np. odległego znajomego czy z rodziny. Co oznacza - postawienie odpowiedniej granicy. Zadać sobie pytania - jakbyś pocieszał taką osobę? Ile czasu byś poświęcił takiej osobie, gdyby zwróciła się do Ciebie o pomoc? Na jakie ustępstwa byłbyś skłonny? Czy oczekiwałbyś czegoś w zamian? Jesteś emocjonalnie zaangażowany bo kojarzysz jej ojca dobrze i z nią miałeś jakieś przeżycia. To ułatwia Ci powrót na tory tego starego związku. Jej smutek wgryza się w Twoją ramę. Możesz to odrzucić i nie podejść do testu lub możesz spróbować - jeśli masz energię. Tak naprawdę nic nie musisz, liczy się to, jak Ty się będziesz z tym czuł, że to olałeś lub nie olałeś. Jeśli zrobisz to źle - zafundujesz sobie konflikt. Jeśli postanowisz okazać jej współczucie, testuj swoją uważność pod kątem: 1) tego czy nie patrzysz na to na zasadzie: że oczekiwałbyś czegoś w zamian. 2) czy nie katujesz się myślami "po co ja to robię? czemu taki jestem..!" 3) czy trzymasz się tych swoich granic Informujesz, że ją wesprzesz bez jakichkolwiek podtekstów (bo masz swoje życie), dajesz coś od siebie i znikasz z daniem jej do zrozumienia, aby się nie przyzwyczajała do reakcji. Nie oczekujesz nic w zamian (ważne). *myślę, że bez odpowiedniej dozy uważności może być cienka linia pomiędzy pocieszaniem / byciem tamponem Rzuć sobie okiem na tę audycję, będzie taka trochę separacja od tematu:
    5 punktów
  13. Więc jeżeli możesz w jakikolwiek sposób pomóc jemu to to zrób. A z nią zerwij kontakt.
    5 punktów
  14. Dziewczynka się skaleczyła więc szuka plasterka, a wiesz co się stanie z tym plasterkiem kiedy już rana się zagoi? Stary obudź się!
    5 punktów
  15. Sam jestem aktualnie w takim związku. Wydaje mi się, że to zdecydowanie bardziej "zdrowe" dla mężczyzny. Bez większego zaangażowania (oczywiscie nie do przesady) możesz zająć się swoimi sprawami, hobby, rozwojem. Dodatkowo odczuwasz stabilizację w większym stopniu niż z laską o która trzeba się starać 24/7. Oczywiście patrzę z perspektywy czasu, paroletni związek, mieszkamy ze sobą od trzech lat. Uważam, że tylko z taka kobietą możesz stworzyć relacje która będzie trwalsza i pewniejsza a w pewnym sensie też pełniejsza. Oczywiście są kobiety, które mają wyższe SMV od niej i mi się podobają ale wiem, że nigdy nie zastąpią tego ciepłego ogniska w domu które mam. Oczywiście, że w życiu wszystko może się wydarzyć i nie traktuje tego jak żadnej wielkiej miłości o czym ona wie. Po prostu idziemy razem przez życie. Jak długo to się okaże. Na te chwile nie widzę powodów do rozstań. Regularny dobry seks na zawołanie mam od zawsze. Nie zdażyło się, żeby coś nie było zrobione tak jak powiem. To ja mam ostatnie zdanie w związku pomimo tego, że mamy inne poglądy na niektóre sprawy. Przede wszystkim dba o mnie, co jest rzadkością w świecie przesiąkniętym egoizmem. A to, że nie jest modelką? Mam dowolny seks na zawołanie. I nie przeszkadza mi to, że ma SMV 6-7/10 (w zależności od gustu). Ogólnie dla zdrowia psychicznego mężczyzny z własnego doświadczenia tylko z takimi kobietami polecam wiązać się na dłużej.
    5 punktów
  16. Podoba mi się bardzo to zdanie Polska jest silna bogactwem i rozwojem jej jednostek, taki nowoczesny patriotyzm. Nie mam żadnego długiego doświadczenia emigracyjnego, prócz wyjazdów zawodowych na kontrakty, z polecenia i zaproszenia do rozwiązania pewnych kwestii jako specjalista z PL, dzięki doświadczeniu zbudowanemu w PL. Co do spieprzonego prawa w PL, trudno się z tym nie zgodzić. Ale jest coś, co cenię bardzo i co widziałem w mniejszej już, niż większej ilości krajów świata (np. w części amerykańskiego Pasa Biblijnego). Białe twarze na ulicach i etniczna jednolitość, a nie "multikulturowy" <fiu fiu>. Ach, jak to rasistowsko i niepoprawnie zabrzmiało. Ale nic na to nie poradzę, takie mam odczucia. Gdy wysiadałem z samolotu z RPA, miałem wielką ochotę zrobić to samo, co robił zawsze Wojtyła. Swoją drogą, żadnych kompleksów wobec Zachodu nigdy nie miałem, zarówno nie mając nic, jak i obecnie.
    5 punktów
  17. Nie ma właściwej opcji, powinna być trzecia "wiem, że może być tymczasowy, ale fajnie by było, gdyby był najdłuższy jak można". Ale mindset jeszcze nie urobiony do końca jak powinien. Może zdanie zmienię. Docelowo jak wchodzisz w nowy związek / biznes to możesz mieć myśli "fajnie by było, aby było to na całe życie", ale real to real. Bezpieczniej jest myśleć o związku jako o czymś co aktualnie pasuje. Z kolei myślenie "tymczasowe" przypomina etykietkę, która podświadomie przypomina - "za jakiś czas masz to zmienić" (co może torpedować działania, a związek przecież może dobrze rokować). Ja wszedłe w związek z myśleniem "na całe życie" i co...no żałuję. Skrajności nigdy nie są dobre.
    4 punkty
  18. Jeśli dziewica, która mi się podoba to zakładam, że to związek na całe życie. W przeciwnym wypadku nie chce mi się angażować lub utrzymywać znajomości.
    4 punkty
  19. Otóż to. Wielu z nas bywało w podobnych sytuacjach, ja również - bo też trochę już na tym świecie żyje. Na własnym przykładzie przekonałem się kiedyś, że chodzi WYŁĄCZNIE o jedno uczucie - poczucie winy. To taki mały skurwysynek, który porusza nasze sumienie i każe nam robić to, czego nie chcemy w danym przypadku robić. „Będę chujem jak jej każę spierdalać w tak trudnym dla niej momencie”, „nie powinienem jej tego robić, ona przecież tak strasznie cierpi”. W efekcie kończysz jako jej tampon - ZAWSZE. W teorii wiesz, że nie jesteś jej nic winien. Wiesz, że po rozstaniu przestałeś być bliską jej osobą, a stałeś się kimś obcym w podobnym stopniu jak ktoś, kto mija ją na ulicy. Wiesz, że nie powinna się zwracać do Ciebie o żadne wsparcie, bo nie ma do Ciebie żadnych praw. Ale to wszystko teoria, bo pierdolone poczucie winy każe Ci robić coś wbrew sobie. Żadne uczucie nie jest złe, co nie znaczy, że należy robić dokładnie to, co ono nam podpowiada. Jeśli kogoś nienawidzisz nie musisz od razu podrzynać mu gardła albo na niego pluć. Przepracuj to bracie - zacytowany przeze mnie fragment świadczy o tym, że jesteś na dobrej ku temu drodze.
    4 punkty
  20. Wiedziała skubana jak Cię podejść i to w taki perfidny sposób. Teraz kolej na Twój ruch. Trzymam kciuki za to, żebyś nie stał się jej tamponem emocjonalnym oraz żebyś to zakończył raz na zawsze. Zablokuj, nie pisz, nie dzwoń, nie odbieraj, nie interesuj się. Rozeszliście się, każdy w swoją stronę, sytuacja owszem ciężka, ale nie jesteście rodziną i nie powinieneś uczestniczyć w jej problemach i to takiego kalibru. Same inwektywy nasuwają mi się po przeczytaniu tej historii, oczywiście pod adresesm Twojej eks.
    4 punkty
  21. Nie przepracowałeś rozstania. Nadal coś czujesz do niej. Uzależnienie emocjonalne?Tak mi to wygląda... A odnośnie tematu wątku to naprawdę ciężka sprawa z powodu jak wyżej napisałem... Czas próby nadchodzi @giorgio
    4 punkty
  22. Im bardziej środowiska lewicowe seksualizują i umniejszają rolę mężczyzn w każdy obszarze życia powszechnego tym bardziej spada liczba stałych związków, małżeństw, dzietności, wzrasta natomiast liczba małżeństw z obcokrajwocami, prawiczków i osób nieśmiałych, które boją się kobiet. Do tego dochodzi fala feminizmu, tolerancji tylko dla środowisk im sprzyjających, wzmożonej agresji wobec przeciwników, wypowiadanie wojen i głoszenie haseł typu Jebać pis, konfedracje, prawaków, Polaków. Oczywiście nie każda młoda dziewczyna jest Julką, ale pośród wariatek w różowych/ fioletowych włosach są też tam niestety bardzo ładne dziewczyny. I też nie zgadzam się z treścią tematu, że młody Polak jest bez szans, szanse są zawsze i ma je każdy, tylko nie każdy trafi na tę odpowiednią w dość szybkim czasie, natomiast nie można być biernym, trzeba wychodzić, spotykać się, poznawać, innej drogi nie ma.
    4 punkty
  23. @yerodin chłopaki słusznie zwrócili uwagę na jedną rzecz - nie da się zbudować trwałego szczęścia na czymś chwilowym, zmiennym, a tym jest właśnie haj hormonalny zwany potocznie zakochaniem. Paradoksalnie wręcz powinieneś się cieszyć, że nie narobiłeś w swoim życiu żadnych głupot pod wpływem działania tych hormonów - poczytaj sobie o doświadczeniach innych Braci. Sam byłem kiedyś bardzo zakochany w pięknej borderce i jestem wdzięczny losowi każdego dnia za to, że nie było z tego ślubu ani dzieci (a naciski na mnie były spore). Mógłbym teraz napisać, że jesteś właśnie w bardzo szczęśliwym związku (taka jest zresztą prawda) i powinieneś to docenić, ale wiem, że ani mi ani innym Braciom nie uwierzysz na słowo i będziesz szukać tego "szczęścia" dalej. Tymczasowo ulokowałeś je w cipkach innych dziewczyn - niektórzy szukają go w rzeczach materialnych, niektórzy w sukcesach zawodowych, jeszcze inni w dalekich podróżach. Im więcej o tym myślisz tym większe jest Twoje poczucie "braku". Wiem jednak, że siłą woli tego myślenia nie wyłączysz. Z doświadczeń innych ludzi, a przede wszystkim własnego wiem, że czasem trzeba przejść każdą z tych ścieżek, żeby na własnej skórze przekonać się o tym, że to zwykłe iluzje. A wiesz czego tak naprawdę szukasz? Tu Cię może zaskoczę - miłości własnej. Akceptacji własnej osoby - zwykłego, normalnego faceta. To jest właśnie ten Święty Graal. Kiedy go już odnajdziesz to zwyczajne, normalne życie (nie zawsze doskonałe) stanie się Twoim rajem.
    4 punkty
  24. Uroda kobiet to zawsze kwestia gustu, dla jednych Wieniawa jest ładna dla mnie to 6/10, przypomina mi postać z gwiezdnych wojen Jar Jar Binks. Dzisiaj wystarczy się dobrze ubrać i to nie oznacza drogo i odpowiednio umalować i w ten sposób ukrywać swą przeciętność i robić wrażenie na mężczyznach. Rozumiem, że zarabiasz podobnie lub więcej od nich i od lat masz jedną stałą śliczną partnerkę, z którą wiedziesz szczęśliwie życie, która przynosi ci obiadki do pracy i masz z nią gromadkę dzieci? Skoro np. zarabiasz podobnie lub więcej co oni, a nie masz tak dobrze jak napisałem wyżej to znaczy, że to Ty coś zjebałeś, skoro jest tyle fajnych dziewczyn.
    4 punkty
  25. Uwielbiam Łysiaka za "Asfaltowy saloon", "Francuzką ścieżkę", "Wyspy bezludne" i "Wyspy zaczarowane", często do nich wracam. Mało kto potrafi malować słowem tak jak Łysiak. Pomimo, że jestem w szczęśliwym związku uważam, że gość ma rację - z premedytacją użył zwrotu "przeciętna połowica", wiedząc, że od tej reguły są chlubne wyjątki
    4 punkty
  26. Nie zmienia to faktu że wszystkie to "byłe". :).
    4 punkty
  27. Plusy niewątpliwie są, ale minusy również widzę - szczególnie jeśli miałby to być pierwszy raz dla takiego chłopaka pod czujnym okiem jego ojca: - seks w burdelu jest jednak w dużej mierze mechaniczny (divy z reguły z klientami się nie całują), nie uzyskasz w tym przypadku takiego połączenia jak ze stałą dziewczyną, którą darzysz jakimiś uczuciami (w tym wypadku jest jeszcze coś takiego jak bliskość), - seks w burdelu sprowadzony jest do czystej fizjologii, kiedy zaś uprawiasz go ze stałą dziewczyną jest to jedna z metod cementowania związku, - w burdelu możesz spełniać każdą swoją fantazję, z realną, stałą dziewczyną jesteś obowiązany do przestrzegania jej granic - i może to być dużym problemem dla naszego "syna", bo np. będzie skłonny zakończyć związek z wartościową kobietą tylko z tego powodu, że nie będzie chciała brać w "pupę", a diva, z której korzystał robiła to przecież za 200 zł, - seks w burdelu to jakby nie patrzeć pójście na łatwiznę - płacisz i wymagasz, nawet jak jesteś obleśnym spaślakiem - już w młodym wieku możesz stracić jeden z głównym motywatorów do pracy nad sobą (nie bądźmy naiwni - większość młodych chłopaków pracuje nad sylwetką głównie po to, żeby wyrywać dupy), - z jednej strony w burdelu nie doświadczysz odrzucenia, z drugiej - korzystając regularnie od najmłodszych lat z div możesz bać się "zdobywać" kobiety w realnym świecie, - jakby nie patrzeć sprowadzasz kobietę do roli przedmiotu, worka na spermę, kogoś, kto służy wyłącznie do zaspokajania potrzeb - tego miałbym nauczyć swojego syna jako jego ojciec? Myślę, że nie doceniacie też znaczenia ojca w życiu syna - syn zawsze będzie chciał się ojcu przypodobać, wkraść w jego łaski, nawet jeśli oficjalnie będzie go nienawidzić. Wolałbym jednak na przykładzie własnego związku pokazywać mu jak powinna wyglądać relacja z kobietą, a pierwszy raz niech sobie ogarnie sam, bez mojej wiedzy.
    4 punkty
  28. Może dostanie kamienicę z lokatorami socjalnymi ... . Też pięć lat temu wróciłem. Nie buduję Polski, buduję swoje w niej miejsce. Polska silna jest swoimi obywatelami. Pewnie zostając w UK bardziej bym się rozwinął (technologie) ale w Polsce ogarnąłem budowę dom, partnerkę i dziecko w te parę lat. W tym roku druga podyplomówka pod kątem jeszcze bardziej perspektywicznej branży. Coraz większa samowystarczalność (bycie przygotowanym na 5 lat wojny). W UK jak czytam też świrus-wirus szaleje, chociaż żałuję że będąc tam byłbym poza EU. Zakładałem, że nie wyjdą jednak i będą przez lata zwodzić obywateli. Unia nie daje nic za darmo. Ceną za kasę na autostrady i stadiony było otwarcie polskiego rynku. Zachodnie firmy przejęły większość naszego przemysłu. Mamy już wyższe ceny wielu produktów codziennych niż w Niemczech. Nie ma nic za darmo, gdy jest znaczy że zostaniesz ogolony z majątku później.
    4 punkty
  29. Jakieś cirka abałt 15 lat temu poznałem pewną Anię. To były początki portali randkowych, no i na jednym z nich właśnie. Ania była śliczna i nawet fajna, a pruła się kurwa jak automat, wystarczyło ją tylko dotknąć i już leżała goła z wypiętą dupą. Oprócz rżnięcia się jak zwierzęta, dużo rozmawialiśmy, tak ogólnie o bólu przemijania, ale i bardziej konkretnie o przeszłości z której to wyłaniał się coraz wyraźniej obraz pospolitego szona, zresztą jak sama mi na koniec powiedziała (cytat z pamięci) - Miałam w życiu ponad 20 facetów i żaden nie był na tym punkcie tak popierdolony jak ty, masz człowieku paranoję kiedy ją przyłapałem na kręceniu z innym na portalu. Tym innym zresztą byłem ja sam, co już na forum opisywałem. No nic, tak czy siak, Ania podczas naszej krótkiej znajomości zdążyła mi wyjawić liczbę byłych partnerów oraz na przykład to, że dwukrotnie poddawała się zabiegowi usunięcia ciąży w przeszłości, oraz przyznała się do tego, że mnie już zdradziła na wyjeździe do siostry, podczas gdy w rzeczywistości pojechała na jebanie do jakiegoś bogatego typa w Warszawie. Skąd wiem, że bogatego, bo wiem, widziałem jego profil na fejsie, złote dziecko i synalek bogatych rodziców, lansujący się na miłośnika zwierząt i przyrody, cały fejsbuk zasrany zdjęciami z pieskami albo z leśnej chatki. Tak czy owak nadziany synuś tatusia spuścił Anię na drzewo i kazał wypierdalać tam skąd przyszła czyli do mnie, ale po jakimś czasie chyba wziął i się rozmyślił, bo pewnego dnia moja Ania spakowała walizkę i wyjechała w chuj. Niecały rok później Ania i jej warszawski bananek wzięli ślub i spłodzili potomka. Z tego co widziałem na FB to Ania pali głupa, jaka to z niej matka polka, a jej mężulek pali głupa, że utrzymuje całą rodzinę ze sprzedaży szyszek w czym oczywiście nasza Ania dzielnie go wspiera wstawiając miliony zdjęć z pracowni artysty oraz tych jego gównodzieł. No i teraz będzie najlepsze, bo Ania wraz z mężem właśnie ogłosili, że pierdolą wszystko i jadą w Bieszczady. Nowym suvem BMW, a jakże (to na pewno z hajsu za te szyszki) będą mieszkać w domku na prerii (też z szyszek) jeździć na sankach z córeczką i chodzić z psami po lesie (codziennie nowa relacja na FB musi być) BIG LOVE FOREWOR za co kurwa, tego nikt nie wie (ha ha ha, zaśmiała się królewna) ze sprzedaży śniegu chyba do Afryki na allegro. Filmików na jutube jeszcze nie wstawiają, ale na fejsbuku co miesiąc muszę blokować na kolejne 30 dni wyświetlanie jej postów, bo już mam odruch wymiotny na ten sztuczny lans i parcie na szkło dla debilnych lajków. Nikt przy zdrowych zmysłach nigdy nie uwierzy, że dorosły człowiek może się aż tak zmienić (Ania ma obecnie 44 lata) ale 500 kilometrów od rodzinnego miasta nikt jej tam nie zna, więc może sobie być nawet drugą Matką Teresą albo laską z filmików powyżej, opierdalającą pęto jakiemuś ciamajdzie w przerwach pomiędzy siedzeniem na kamieniu. Oczywiście nikomu nawet do łba nie przyjdzie, że po wyłączeniu kamer, miłośniczka przyrody i życia w dzikiej głuszy, pakuje dupę do auta i wraca do miasta, gdzie na co dzień prowadzi życie normalnej młodej laski żyjącej w XXI wieku, a ten szajs na filmach odpierdala tylko i wyłącznie dla lansu z czego i tak 90% roboty pewnie robi ten jej przydupas.
    4 punkty
  30. To prawda, ale nie w taki sposób, jak się większości ludzi wydaje. Pieniądze netto z Unii to około 3% budżetu Polski. Tylko i aż. Wyobraź sobie taką sytuację: zarabiasz na rękę 3300 PLN na miesiąc, za dużo by umrzeć, za mało by żyć. I wtedy zjawiam się ja i mówię: dostaniesz ode mnie 100 PLN na miesiąc, tak za nic. Bo cię lubię i jesteśmy sąsiadami. Ale stawiam warunki. Po pierwsze tej dodatkowej stówy nie możesz przeznaczyć na twoje bieżące opłaty: czynsz, żarcie, prąd, wodę, komórkę, wódę i tak dalej. Tylko i wyłącznie na inwestycje w trwałe wyposażenie mieszkania. Chcesz wymienić wyro na nowe? Nie ma sprawy, ja ci tę stówę dorzucę. Ale nie dorzucę ci się do czynszu - to sobie musisz ogarnąć sam. Po drugie wszystko kupujemy wspólnie. To znaczy w każdym zakupie musisz partycypować i ty. Czasem będzie to tylko 25% z twojej strony, czasem mogę wymagać udziału twojego 75%, a jak mi się projekt bardzo spodoba to dam i 90%. Ale najpierw musimy się dogadać na co konkretnie kasa idzie i jaki jest twój udział. Powiedzmy masz stary, wąski i rozwalający się tapczan, na którym wstyd panny obrabiać. Ja ci mówię: kup sobie porządne wyro 140x200 z miękkim materacem, takie wyro kosztuje 700 PLN, ja ci na nie dam 500 PLN (przez pięć miesięcy) a ty dorzucasz tylko 200 PLN. Łóżko o wartości 700 PLN za 200 PLN wkładu własnego? Kto by nie wziął! Trzeba tylko trochę przystopować z chlaniem i koksem, bo musisz mieć te 200 PLN na wkład własny. Trzeci warunek jest taki, że na każdym trwałym sprzęcie kupionym do mieszkania musisz umieścić taką małą naklejkę z napisem "Sfinansowano z udziałem funduszy KolegaKolegi". I to wszystko. Łóżko jest oczywiście twoją własnością, ale z wdzięczności trzymasz na nim tę nalepkę. Po pięciu miesiącach łóżko jest zakupione i mówisz, że potrzebujesz nową pralkę, bo stara się rozpieprza i często w brudnych ciuchach chodzisz. Ja na to: nie ma sprawy! Umawiamy się, że dostaniesz 60% i kupujesz. Potem dostajesz 70% na stolik, 30% na telewizor, 80% na malowanie mieszkania, 50% na nowe zasłony i tak dalej. Nawet nowy ekspres do kawy może być. Albo komputer, bo czemu nie? Efekt jest taki, że po tych 16 latach, jak ktoś cię przyjdzie odwiedzić i dokładnie się rozejrzy, to praktycznie na wszystkim będą nalepki: "Malowanie ścian 2018 sfinansowano z udziałem funduszy KolegaKolegi", "Szafki kuchenne 2011 z udziałem funduszy KolegaKolegi". Nawet jak się pójdzie odlać to zobaczy małą plakietkę "Wymiana sedesu 2014 - z udziałem funduszy KolegaKolegi". Czy to znaczy, że ja cię w 100% utrzymuję? Absolutnie nie! Czy to znaczy, że wszystko co masz w domu zawdzięczasz wyłącznie hojnemu sąsiadowi? Nie! Ale pomoc ta jest znacząca i należy ją doceniać. Druga sprawa, związana z funduszami unijnymi, to efekt cywilizacyjny. Nasz piękna administracja na wszystkich poziomach musiała przerwać grę w pasjansa i zająć się na serio przygotowaniem wniosków o dofinansowanie z Unii. Bo pieniądze przepadną - a czego jak czego, ale przepadku pieniędzy z Unii ludzie by nie darowali. Więc trzeba było się ogarnąć i zdecydować co najpierw kupujemy: łóżko czy pralkę. Trzeba było zdecydować jaka ta pralka ma być, mała czy większa. Trzeba było zorientować się po ile takie pralki chodzą, jakiej marki kupić, który konkretnie model. No i trzeba było się wreszcie trochę ogarnąć finansowo, nie można już było sobie beztrosko kupić sześciu jaboli, bo trzeba mieć na ten cholerny wkład własny! (Pamiętacie jakie to bóle były jakieś 10 lat temu o ten "wkład własny do projektów unijnych"?). A na koniec trzeba całą inwestycję rozliczyć. A jak się Unia dopatrzy, że to wałek był i sprzęt nie kupiony, tylko kasa do szwagra poszła - to każe oddawać i wstyd będzie na całą gminę. Ten efekt cywilizacyjny, że Polska musiała wreszcie przestać żyć z dnia na dzień i w końcu zacząć tworzyć jakieś plany modernizacji infrastruktury jest pewnie wart drugie tyle co same pieniądze. A może nawet więcej. Co z tego mam ja, jako sąsiad? Powiedzmy, że moje gospodarstwo domowe ma dochody rzędu 12000 PLN miesięcznie, więc ta stówa dla sąsiada to nie są jakieś kosmiczne wydatki. Po 16 latach, zamiast mieszkającego za ścianą menela śpiącego w rozwalającym się wyrze i przeznaczającego niewielkie nadwyżki finansowe na zakup win prostych, mam teraz w miarę ogarniętego faceta mieszkającego we w miarę dobrze urządzonej kawalerce i dbającego o sprzęt się tam znajdujący. Nie grozi mi, że z tej kawalerki obok nastąpi inwazja robactwa czy jakiejś zarazy na cały blok, w tym również moje mieszkanie. Zamiast sprowadzać kurwy peronowe, widzę że do sąsiada trafiają coraz lepsze panny wyperfumowane - przez co zapach na klatce schodowej znacznie się poprawił. Jest parę korzyści. Czy to znaczy, że jestem przeciwko funduszom unijnym? Absolutnie nie! Trzeba brać! Fundusze unijne zrobiły w Polsce wiele dobrego. Warto jednak znać proporcje. To jest różnica między 3400 PLN na miesiąc a 3300 PLN, dupy nie urywa. Bez funduszy unijnych też by pewnie dało radę, trzeba by tylko mieć silny mental, ogarnąć chlanie, zacząć się liczyć z każdym groszem, zbierać kasę na inwestycje. Tylko że bez tych funduszy unijnych nie byłoby motywacji, bo skoro nam nic nie przepada, to dlaczego zaczynać już dziś, a nie za miesiąc na przykład?
    4 punkty
  31. Sytuacja z dziś. Dialog pań w sklepie. "A do pracy kiedy wracasz?" "Nie wiem. Za 3 lata. Na wychowawczy pójdę. A może w ogóle." "A co Romek na to?" "Nic, będzie nas utrzymywał" Dobro dosli i sretan put. Ja osobiście to zaczynam już powoli agresją reagować na te wszystkie mamunie święte krówska. I jeszcze anegdota. Podrzucam parę m-cy temu znajomego z panną. Mieszka z rodzicami w drogiej i prestiżowej miejscowości. Jadąc rzucam, że fajne pałacyki tu stoją. Na co panna wypala bez namysłu "Tak, też taki będziemy mieli, a ja będę mieszkać, wychowywać dzieci i nic nie robić, prawda kochanie? (do kumpla)" Widać było, że w lekkim osłupieniu był. Jakiś czas później już się małolaty pozbył ?
    3 punkty
  32. Właśnie - wiążą się więc w pewnym sensie (pewnym, podkreślam) ta strategia ma szanse powodzenia z punktu widzenia beciaka i daje mu paliwo. Słuszna uwaga. Jednak kobiety nie tego pożądają. Jest to dla nich wygodne, oczywiście, ale ryzyko skoku w bok rośnie z upływem czasu drastycznie. A tak na marginesie - to mamy lekko przechlapane bo większość z nas od dziecka jest formowana na takich beciaków, uczy się nas że to jest właściwa droga, co jest oczywiście wielkim kłamstwem i panny na to nie lecą.
    3 punkty
  33. Ogólnie @Tadamichi Kuribayashi i kto tam jest zainteresowany polecam: Mystery & Beckster Uncut Infield + Student Winning - Las Vegas [NEXT EVENT FEB 26TH-1ST MARCH 2020] - warte do obejrzenia Mystery & Beckster Infield | Project Vegas | Instant Value Demonstrations & Mixed sets - genialne panowanie nad małą grupę Neil Strauss "Picks Up" on Jessica Alba- Jimmy Kimmel show - stare ale jare... Style był wtedy mega na fali, warto zwrócić uwagę jak na samym początku specjalnie ją olewa Mystery Infield Exclusive - Barcelona Bootcamp - od 1:06 - body language tej dziewczyny koło niego Plus zawsze nieśmiertelne Conversational Ju-Jitsu Warto zerknąć, obczaić ze zrozumienie i zastanowić się co można zaimplementować u siebie I ważna podpowiedź - dynamiki socjalne są świetne ogólnie w stosunkach międzyludzkich, nie tylko z kobietami. Towarzysko, biznesowo etc. To co ja wyniosłem od nich: 1. Być otwartym na ludzi, uśmiechniętym, towarzyskim 2. Nie robić nic na siłę tylko bawić się procesem 3. Kinetyzować, kinetyzować, kinetyzować - czyli łamać przestrzeń osobistą - w USA, AMeryce Południowej, na południu Europy i w części Azji dużo łatwiejsze niż u nas 4. Mieć pozytywne nastawienie do życia 5. Mieć w nosie olewki 6. Nie ta panna to inna Oczywiście oni CI nie powiedzą o roli SMV bo psuliby sobie biznes. Dlatego idealnym melanżem jest PUA (wiesz co robić) + Red Pill (wiesz dlaczego pewne rzeczy działają a inne nie).
    3 punkty
  34. "Nawet najdroższa kurtyzana, najkosztowniejsza hetera, będzie tańsza niż przeciętna połowica. Ta druga wysysa z człowieka tysiąc razy więcej, a do tego kaprysi, zrzędzi, szydzi, czepia się o byle co, i tak dalej, czego prostytutki nie robią. Moim zdaniem to również najuczciwsze kobiety globu, bo swoje kurestwo zwą kurestwem, bez strojenia fałszywych min i odgrywania pseudoromantycznych teatrzyków." Waldemar Łysiak Ma gość rację czy szur?
    3 punkty
  35. Mam podobne przemyślenia, jeszcze kwestia wzajemnej relacji. "Chodźmy dziś na rowery" brzmi troszkę inaczej niż "chodźmy dziś na dziwki". Cofnijcie się do lat nastoletnich i własnego ojca jak proponuje Wam wspólny wypad na dziwki.
    3 punkty
  36. To co opisujesz to sytuacja, gdzie według kobiety jako facet jesteś nie z jej ligi, praktycznie niedostępny. Wtedy faktycznie ona może się tak zachowywać, że będzie jej aż do przesady zależało, bo żaden facet taki jak ty nie będzie jej podrywał, tylko sami goście z niższej ligi. Tylko pytanie kto może sobie na pozwolić? Teraz kobieta 5/10 uważa, że zasługuje na faceta 7/10 i dla niej on jest równy. Kobieta 7/10 będzie postrzegać faceta 9/10 na równi. Tak więc jedyna sytuacja gdy takj efekt wystąpi to gdy różnica w atrakcyjności jest mocno na korzyść faceta np kobieta 5/10 i facet 8-9/10. Kobiety od 7/10 w gore nigdy nie będą się tak starać, bo według nich faceci z topki są na ich poziomie atrakcyjności
    3 punkty
  37. Popierdolony pomysł, totalnie. Pierwsze trofeum zdobywa się samemu a nie z asystą tatusia za rączkę. Nie ważne czy na dziwkach czy w terenie, SAMEMU!
    3 punkty
  38. Nie. Jeśli jesteś żonaty/w związku syn od razu zorientuje się że zdradzasz jego matkę i nawet jeśli tak jest to prawda ta powinna pozostać tajemnicą.
    3 punkty
  39. Wdam się w polemikę @maroon sam siedzę za granicą od wielu lat (zahaczyłem o Szwajcarię, Holandię, USA i UK) ostatnio zastanawiałem się nad powrotem do Polski - ostatecznie się nie zdecydowałem. Rezultatów nieadekwatnych do wysiłków. Nie jest wcale powiedziane, że za granicą poszło by Ci lepiej. Tego nie wiesz i już się nie dowiesz (chyba, że znowu wyemigrujesz). Te 15 lat temu była przepaść jeśli mowa o możliwościach zarobkowych w pracy nie wymagającej kwalifikacji obecnie to już nie jest tak wyraźne. Przez te 15 lat zachód europy stał w miejscu, mocno również oberwał podczas kryzysu podczas gdy Polska zaliczyła solidny zwrot. W niektórych branżach np. IT były i ciągle są możliwości. Czy ja wiem? W codziennym życiu nie jest źle - szybki internet, mobile bezproblemowa bankowość internetowa itd. Oczywiście zapóźnienie technologiczne to szeroki temat cały czas brakuje w Polsce rodzimego nowoczesnego przemysłu, energetyka napędzana węglem. W pełni się zgadzam. Jak wyżej - pełna zgoda. Dodałbym tutaj straszne skomplikowany i niestabilny system podatkowy. W znaczącej części się zgadzam to niestety część naszej mentalności. W USA jest gorzej, a w Holandii i Szwajcarii lepiej. Szwajcaria/Holandia: kluczowe profesje są bardzo mocno chronione i można do nich wejść tylko mając rodzinę i/lub biznesowe koneksje. USA: hajs ponad wszystko, jak masz hajs to wszystko dla siebie przepchniesz. Możłiwe, że w Polsce jest jeszcze gorzej pod tym względem. Rok 2020 i cała bylejakość rządu najmocniej to uwypukliła. Pełna zgoda. Parę argumentów ode mnie na niekorzyść Polski: * Zjebana kultura pracy * Chujowa jakość powietrza w zimie * Demografia! Z tego powodu częściowo wynikają trudności w relacjach damsko-męskich * Wcale nie małe podatki na etacie, za to gównaina jakość usług publicznych * Bałągam urbanistyczny w większych miastach * Gospodarka napędzana montowniami zagranicznych koncernów, centrów outsourcingowych i trochę IT. Brak własnego know-how.
    3 punkty
  40. Oczywiście ,że swoich nie będą kontrolować tylko lud. W tym kraju jest jak jest bo większości ludzi nie chcę się podjąć aktywnego działania. Liczą ,że z nieba zejdzie Mesjasz i za nich załatwi sprawy. Zobacz jak ludzi można zniewolić propagandą medialną i przekonać socjalem by byli posłuszni. Zabierają nam mnóstwo pieniędzy w podatkach a dalej w tym kraju nic nie działa poprawnie i społeczeństwo nie widzi problemu. Wraca komuna z inwigilacją w życie człowieka bez wolności, praw, własności czy oszczędności.
    3 punkty
  41. Dzięki za link. Zapoznam się. Już dorzucę urocze video, które zgarnia b.pozytywny odzew mężczyzn, w tym i mnie, baby. O to chodzi : ojciec pokazuje świat i uczy świata. Ostatnio zdiagnozowałam przyczynę stanów lękowych u 11-letniego syna mojej znajomej : brak interakcji z ojcem, nadopiekuńczość matki. Mężczyzna jako ojciec jest bardzo potrzebny naszej kulturze, czy nawet cywilizacji. Jordan Peterson porusza wzorzec ojca - "rodzic, który w zdrowy sposób wypycha dziecko ku światu". Mentalny brak ojca spowodował u mnie : - braki emocjonalne/uczuciowe; - kompletne nieodnalezienie się w relacjach damsko-męskich, co spowodowało, że desperacko szukałam kogokolwiek, do seksu (myślałam, że jeśli komuś się spodobam na tyle, że będzie chciał ze mną pójść do łóżka, to znaczy, że jestem kobietą). Historię z byłym znacie. - zakodowanie nieprawidłowego wzorca mężczyzny, ojca, męża. Moja podświadomość do dzisiaj kojarzy mężczyznę z "oszustwem", "olaniem", "uzurpacją". Oczywiście świadomie wiem, że tak nie jest, ale podświadomość jest silniejsza, więc moją regularną pracę nad łbem systematycznie weryfikuje mimowolna reakcja wqrwu, oburzenia i chęci zemsty;, gdy dostane jakiś bodziec z zewnątrz (np.plotkę o tym, że znajomy zdradził ciężarna żonę). - domniemam, że moje wysokie libido nie tylko wzięło się z wysokiego testo, co z podświadomego braku czułości ze strony ojca. Brzmi trochę ohydnie zbereźnie, ale być może Freud ma rację, że wiele dysfunkcji/anomali w życiu seksualnym bierze się z deficytów emocjonalnych/uczuciowych w relacji z rodzicem (podświadomość w jakiś sposób chce nam zrekompensować deficyt). Ostatnio czytałam badania dot.seksoholizmu/nimfomani. Mózg kobiet, które miały więcej niż dwóch ojczymów; ojciec biologiczny nie chciał utrzymywać z nimi kontaktu/relacji częściej popadały w zaburzenia odżywiania, czy też wchodziły w układy towarzyskie, które polegały na kompulsywnej chęci uprawiania seksu.
    3 punkty
  42. Haj hormonalny czyli program rozrodczy uruchamiany przez chemię w organizmie w momencie spotkania atrakcyjnej kobiety. Ciesz się ,że to cię nie spotkało ile głupot mogłeś narobić jak przepisanie na dziewczynę dóbr, ciąża, umowę prawna zwaną małżeństwem , z którego zyski dla mężczyzny są równe zero. Zapamiętaj związek, kobieta nie dają szczęścia to brednie powielane przez propagandę społeczną. Szczęście to nawyk cieszenia się i wdzięczności.
    3 punkty
  43. Przypomniała mi się klasa technikum. W 1 klasie - full męska klasa. W drugiej klasie doszła dziewczyna - no i się oczywiście pogorszyło... Zdecydowanie. Mimo tego, że sytuacja na rynku matrymonialnym obecnie nie jest za ciekawa, to jedna rzecz mnie cieszy! Coraz więcej młodych widzi, że coś jest nie tak. Ja przewidziałem taką sytuację jeszcze 5-6 lat temu, to znajomi gdy rozmiawiałem z nimi na ten temat, często szydzili, - "haha jaki debil - baby znaleźć nie może, żadna cię nie chce" heheh... A teraz? Powoli zaczynają przyznawać mi rację. Teraz prawie wszędzie widzę określenie Julka, p0lka itp. Znaczy to, że idzie to wszystko choć trochę w dobrym kierunku, ale i tak za wolno, by powstrzymać julkowo-oskarkową machinę. Trzeba być też dobrej myśli. Spora część się też pożeniła (oczywiście jak najwcześniej, trzeba pokazać jakim jest alfa), to teraz zaczynają tego żałować. Praca-dom-praca-dom, gdekająca żona i bombelki. Moim zdaniem najgorzej mają ci, którzy byli w związku (jeszcze za złotych czasów), ale nie wypaliło. Obecnie trudniej jest znaleźć takiemu kobietę, wliczając jeszcze uraz po związku.
    3 punkty
  44. Prawdopodobnie czeka nas model islamski - radykalizacja młodych mężczyzn w kraju wokół skrajnego światopoglądu i następnie powolna polonizacja Europy.
    3 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.