Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 14.02.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. @fikakowo Pomimo poznania współczesnych p0lek, nie wyciągnąłeś wniosków z tych lekcji. Dzisiejsze kobiety nie nadają się do związków. Nadal żyjesz wizjami z Matrixa. Szukając Himalajki do związku, pośród składowiska odpadów i pasożytów, jakie serwuje mężczyznom ten kraj i obecna cywilizacja zachodu.
    23 punktów
  2. @Carl93m założę się, że Lanskym nie zostaniesz nigdy. Jakbym tak się dobrze rozejrzał to w sytuacji w jakiej się znajdujesz Ty znajduje się 90% podobnych Ci osób w wieku +\- 3-4 jak Twój, sam w sumie jestem w podobnej sytuacji z tym, że jestem starszy od Ciebie i dużo spierdoliłem, ale co kurwa mam płakać? Klucz jest jeden, albo zaciskasz zęby i napierdalasz bez gwarancji sukcesu, albo za 3-5 lat będziesz w 3 razy gorszym stanie plując sobie w mordę, że wtedy nie zacząłeś i przejebałeś kolejne 5 lat życia i jakby to było jakbyś zaczął. Młodzi myślą, że jak magistra zrobili to już im się wszystko należy, tymczasem życie to maraton nie sprint. Wybierzesz drogę etatową zajmie Ci kilka/kilkanaście lat żeby dość do sensownych pieniędzy, działalność z resztą podobnie. Po drodze zanim dojdziesz na pierwszy przystanek wypierdolisz się 30 razy, wstajesz kurwa i idziesz dalej, czy jojczysz? Nie wiem czego Wy kurwa oczekujecie? Że co? Jak będziesz siedział w szlafroku cycate dupy Ci wpadną na chatę klękną władcy darknetu do nóg i zrobią lachę? Obudź się kurwa jeden z drugim bo skończycie w takiej piździe, że wygrzebanie się z niej zajmie 3 razy dłużej niż teraz. Weź kurwa laptopa pod pachę jak zdalnie pracujesz i pomieszkaj sobie w różnych miejscach, może jak będziesz zapierdalał starym rozklekotanym autosanem z jednej wiochy na drugą, siądziesz sobie obok jakieś dupy i się rozwinie sytuacyjnie, wystarczy, że mordę otworzysz. W bujanym fotelu nie jest to raczej możliwe. To kurwa znajdź grupę co moczy dupsko regularnie w zimnej wodzie i idź jako programista chyba umiesz wpisać morsowanie [miasto], kulig [miasto] w górnym pasku facebooka? Jak będziesz czekał na kumpla co ma babę i dziecko na karku to powodzenia, właśnie uzależniłeś od niego to czy pójdziesz w przerębel czy nie, poczekasz aż kurwa uschniesz. Trochę kurwa jaj, bo mi się już rzygać chce tym jojczeniem w kółko o tym samym, na co dzień siedzeniem w szlafroku i klepaniem coś w guziczki, liczeniem na to, że baba czy znajomek spadnie kurwa z nieba. Ostatnim czasem moja aktywność trochę spadła bo już nie mogę czytać jaki to świat jest chujowy, baby "nie kco" dawać, robotę mam chujową, perspektywy chujowe, wygląd chujowy itd. i tym chujostwem też przesiąkam. Brakuje trochę tematów - "to mi się udało", " tamto mi się udało", "jak poprawić to czy tamto", a w zamian, a to kurwa łysieje i chujnia, a to kurwa paznokcie nie obcięte, a do sklepu trza iść po obcinacz, a to kurwa jajecznicę nie wiem jak zrobić. No kurwa... Trochę kurwa życiowej werwy bo pierdolicie jak 80-latki na chujowej emeryturze.
    18 punktów
  3. Większość życia straciłem na iluzje. Wierzyłem w rzeczy, których nie ma, ponieważ tak było wygodniej. Zamieniłem prawdę o sobie i świecie na akceptacje otoczenia i wygodę. Musiałem włożyć bardzo wiele wysiłku w to, aby te kłamstwa utrzymywać. Zazwyczaj robiłem to w taki sposób, że przekonywałem do tego innych, aby później samemu w to wierzyć. Jeżeli ktoś to zaakceptuje, no to w porządku. Jedną z najgorszych rzeczy, które zrobiłem w swoim życiu to szukanie potwierdzenia swojej wartości u innych ludzi. Dopóki ludzie tego nie zaakceptowali ja też nie potrafiłem. Znowu wymieniłem prawdę na akceptację otoczenia. Zawsze w obawie przed samotnością. Tłumiłem swoje prawdziwe pragnienia, aby nie zostać odrzuconym. Robiłem rzeczy po to, aby zostać poklepany po plecach. Gdybym mógł się cofnąć w czasie to drugi raz bym tego nie zrobił. Drugi raz tego nie zamienił. Może komuś się przyda.
    15 punktów
  4. W tym kraju to chyba łatwiej zobaczyć ufo, niż znaleźć Himalajkę.
    12 punktów
  5. Jest niedziela. Walentynki. Wczoraj była sobota, przeddzień walentynek. Wstajesz z łóżka po trzynastu godzinach snu. Idziesz do łazienki, potem do kuchni i zdajesz sobie sprawę, że nie masz już nic więcej do zrobienia dzisiaj. Godzina 14:00 - niedziela - walentynki. Wchodzisz na FB, patrzysz co się dzieje w internecie, wszędzie walentynki. Na twojej twarzy maluje się grymas - co to ma być za święto - masa słodkości na profilach różnych ludzi, kwiaty, miłość, serducha - czerwono. Kilka minut myślisz o tym wszystkim z pogardą. Kilka minut później po tym jak myślałeś z pogardą zdajesz sobie sprawę - kurwa ja też bym tak chciał. Następnie myślisz sobie - co ze mną jest nie tak? Ty kurwa śmieszny antymatrixowy pozerze. Psioczysz na to wszystko, bo sam tego nie możesz mieć. A ty kulfonie, ty jeden! Zjadasz sobie obiadek i robi się jakoś bardziej okej. Popołudniowa herbatka wjeżdża na biurko i zaczynasz pisać tekst. A w tym tekście nie wiesz co napisać, chociaż pół godziny temu miałeś pierdyliard różnych tematów. Jednak zdajesz sobie sprawę z tego, że jedyne co możesz uzyskać od innych forumowiczów to rada - "Zmień pracę i weź kredyt". Samotność doskwiera poważnie. Bierzesz do ręki książkę, zaczynasz czytać i już jesteś zmęczony tym wszystkim, tą kolejną książką, która wyląduje niedługo na stosie "przeczytane". Czytasz, czytasz i czytasz z nadzieją, że pewnego dnia trafisz na coś co Cię oświeci. Oświeci tak na poważnie, oświeci nie "jednodniowo", ale całkowicie zmieni twoje życie. Czytasz kolejne książki, ale oświecenie nie przychodzi, a w twojej głowie jak było ciemno, tak teraz jest ciemno jak w dupie u murzyna - żaden promień światła tam nie trafi. Oglądasz seriale, widzisz jak żyje Tommy Shelby, albo Nucky Thomson. Zdajesz sobie sprawę, że chciałbyś wyrobić sobie takie cechy charakteru jak bohaterowie filmów. Z tych nudów, może się ogolisz, popsikasz fajnymi perfumami i może się poprawi humor. Idziesz do łazienki i w lustrze mimowolnie widzisz swoją okropną mordę. Nie wyglądasz jak Tommy Shelby. Wyglądasz jak pół dupy zza krzaka. Żydowskie rysy twarzy, szczurza morda. Nienawidzisz tego jak wyglądasz chociaż jeszcze wczoraj przeglądałeś się w lustrze i wydawało ci się, że twoja twarz jest nawet jako tako wyjściowa. Za duży nos, brwi na wysoko, za duże czoło, zaokrąglona szczęka, odstające uszy, dołki pod oczami i te zęby... no nie. Trzy razy nie. Zdajesz sobie sprawę, że jedyne do kogo możesz się porównać to Meyer Lansky. Tak! To jest gość, który wyglądał podobnie jak ja. Potem popadasz w marazm jeszcze gorszy. Googlujesz frazy "how to achieve success being ugly male". Wchodzisz na Reddita i widzisz posty o Rowanie Atkinsonie, Stevie Buscemi, Sean Pennie. Oni osiągnęli sukces mimo, że nie wyglądają jak Brad Pitt. Poprawia ci się na chwilę. Robisz sobie kilka zdjęć i zdajesz sobie sprawę, że nie... no nie, jesteś ładniejszy jednak niż Steve Buscemi. Może nawet trochę jak się uśmiechniesz to taki Dustin Hoffman. Hmm... jednak po ujęciu z boku wracasz do stanu wyjściowego. Zaczynasz popadać w rozpacz, bo jak front twarzy jako tako, to profil jednak katastrofa. Kurde czy ty masz wodogłowie? Co to w ogóle za ucho? Takie jakieś duże, żydowskie. Po rutynowym rozpaczaniu nad swoim wyglądem próbujesz sobie zorganizować dalej dzień. Nie spotkasz się z żadnym kumplem, bo są walentynki i nie śmiesz nawet zapytać czy wyjdzie gdzieś. Upss zapomniałeś o jednym mordeczko. Ty przecież nie masz już kumpli. Rozjechali się, rozsypali po całej Polsce jak śnieg zdmuchnięty przez Bolca w Chłopakach... Są jeszcze chłopaki z pracy, kilku gości ze studiów, do których dawno się nie odzywałem. Oni do mnie też nie. Po drugie nie chce mi się tłuc PKSem godzinę w jedną stronę. Po trzecie są walentynki. Może by tak wyjść na dwór? Spoko. Wychodzisz na ulicę, idziesz i wyglądasz jak Najman w niebieskiej kurtce, albo jak filmowy Pablo Escobar z memów. Tutaj nikogo nie ma. Wracasz do domu. Może jakimś filmem na Netfliksie ubijesz trochę tego wolnego czasu. Tak zdecydowanie jakiś westernik wjedzie. Oglądasz western i marzysz. Przy fantastycznej, podniosłej muzyce rozpływasz się i tęsknisz za końmi, za prerią, za posiłkiem przy ognisku z innymi kowbojami. Za ponczo, za kapeluszem, za ogorzałą twarzą od słońca. Twarzą męską, agresywną, nie znającą lęku, twarzą z kwadratową szczęką. Wstajesz, odlewasz się i ciśniesz na swojej karej klaczy do El Paso poszukać jakiejś roboty. Słyszysz pukanie do pokoju. Ojcu się telewizor poprzestawiał. Znikły mu programy. Idziesz, wciskasz mu dwa przyciski i wracasz bez słowa. Nie chce ci się już wracać do wizji, marzenia jazdy na swojej karej klaczy z coltami przy pasie. Co dalej? Nie wiesz. Wieczorami robi ci się zazwyczaj trochę lepiej. Poniedziałek już tuż tuż i zaraz zacznie się tydzień roboczy. Będziesz programował i czekał do następnego weekendu. Pomyślisz sobie jeszcze trochę o tym co jutro cię czeka w pracy, będzie cięższy tydzień niż ostatnio. Ale praca zdalna jak praca zdalna. Jest fajna, wystarczy wstać z łóżka, założyć szlafrok i usiąść do komputera - voilà. Potem odliczasz czas, zdajesz sobie sprawę, że w tym roku skończysz 28 lat, a jeszcze nic nie osiągnąłeś. Jesteś zadowolony tylko ze swojej pracy. Nie kupisz sobie samochodu, bo chcesz zbierać na wkład własny. Nie wyprowadzisz się, bo wynajem kawalerki pochłonie 1/3 twojej pensji. Siedzisz z rodzicami. Wiesz, że jesteś na autostradzie do zmarnowania dalszej części życia. Jednak czytasz coś, albo słuchasz i mówią ci - zarabiaj i rozwijaj się. Przyjdzie czas spełnienia, radości, miłości i pełni życia. Doprawdy? Może. I to jest ta jedyna nadzieja. Nadzieja dzięki której nie sięgasz jeszcze po sznur. Jednak nigdy byś tego nie zrobił swojej matce. Wyobrażasz sobie co by się stało potem, jakie pociągnęło by to za sobą konsekwencje. Nie jesteś jednak egoistą i wiesz, że musisz dalej żyć. Jak nie dla siebie to dla świętego spokoju rodziny. Niech chociaż taki pożytek ze mnie mają. Kładziesz się spać. Leżysz i myślisz. Byłeś przecież na imprezie dwa tygodnie temu i fajne wrażenie robisz na ludziach. Zawsze rozbawiasz innych, jesteś typem komika, zawsze dobrze odnajdywałeś się w towarzystwie, lubiłeś ludzi, śmiać się, rozśmieszać. Ludzie cię lubią. Może to charakterem powinieneś nadrabiać skoro nie wyglądem? Dokładnie to jest to. Zobacz na Janusza Chabiora. Facet jest brzydki jak nie wiem, ale potrafi rozmawiać, ciekawie mówi, ludzie go lubią i facet zrobił karierę. Nie obawia się o swój wygląd. Zastanawiasz się nad swoją sylwetką i wiesz, że musisz nauczyć się śmiać ze swojego wyglądu. Nie boli cię nic tak bardzo jak wbicie szpili w twój wygląd. Wiesz, że musisz się przestać przejmować swoją warstwą zewnętrzną. Dokładnie tak samo jak nasi dziadkowie. Nikt się nie przejmował, że był taki, siaki, owaki. Każdy miał żony, dzieci, wnuki. Co mieli oni czego nie masz ty? Dlaczego tak bardzo się zamartwiasz tym? Od jutra wstajesz i idziesz przez życie z podniesioną głową, grasz takimi kartami jakie dał ci los. Meyer Lanski, emigrant z zadupia Europy mierzący sobie ledwo ponad 150 cm, stał się szefem wszystkich szefów. Nabierzesz dystansu i będziesz już kozak. Wstaje poniedziałek. Herbatka w dłoń, odpalasz komputer. Programujesz.
    11 punktów
  6. A przecież mogło być tak pięknie... W w wieku 21 lat Twoja "pierwsza miłość" za która latałeś jak pies po 2 latach związku zdradziła Cię z Twoim "dobrym kolegą" dając mu przy okazji prezent od Ciebie na który zbierałeś pół roku.... Kilka lat później Pani na której bardzo Ci zależało w dzień przed walentynkami powiedziała, że się z Tobą nie umówi (choć już się spotykaliście) bo przyjeżdża do niej "kolega", którego nie widziała całe pół roku ale żebyś się nie martwił bo "to nic nie znaczy"... Żona, jak Ci się wydawało, ktoś bardzo prawdomówny i w porządku, w poniedziałek rano, ni z gruchy ni z pietruchy każe Ci wypierdalać z domu i nie jest to kłótnia tylko jasne żądanie bo ma już ustalone kochasiem gdzie mają razem mieszkać i nawet podzielili Twoje rzeczy.... I co teraz zrobisz? Może tak się wkurwisz, że choć nie masz absolutnie do tego warunków w wieku 25 lat zaczniesz swoją drogę do 6paku na brzuchu i do tego, że zrozumiesz jak cholernie kobiety kłamią, iz liczy się "wnętrz"... Może tak się wkurwisz, że przełamiesz swoją nieśmiałość, poznasz gości, którzy jakieś 10 lat temu bawili się w dynamiki socjalne i zaczniesz zbierać od znajomych pytania - jak to się stało, że stałeś się duszą towarzystwa? Może tak się wkurwisz, że położysz na szalę wszystko co masz tylko po to, żeby zrobić naprawdę fajne deale i aby Twoja eks żona skamlała jak suka czy może do Ciebie wrócić? @Carl93m - zastanów się przyjacielu w jak komfortowej sytuacji jesteś - nie jesteś śmiertelnie chory, możesz mieć dobry zawód, nie wiąże Cię drąca mordę stara ani bombelek. Możesz zrobić co chcesz ze swoim życiem. Wyprowadzić się, iść do pustelni a może rozwalać cały hajs na dziwki.. Twoje, moje., wszystkich innych skamlenia nie mają żadnego znaczenia. Życie to nie jest bajka, a jeśli coś chcesz mieć musisz sobie to wziąć - częściej wywalczyć. Marcher ou mourir Jeśli chcesz aby inni uważali Cię za mężczyznę zachowuj się jak mężczyzna. Popłacz, zaciśnij zęby, potem pięści i idź po swoje.
    10 punktów
  7. To jest bardzo proste. Nie dopisałaś jednego - tzw. "zaloty" czyli facet musi się nalatać zanim łaskawie Pani udostępni mu swoje wdzięki dotyczą sytuacji, gdy Pani ma wątpliwości. Natomiast, jeśli Pani nie ma wątpliwości, to udostępni mu swoje wdzięki z marszu. Zazwyczaj chodzi o to czy dany facet wzbudza pożądanie - a jak wiadomo wzbudza je tylko bardzo mała część mężczyzn - jeśli nie - ma się starać, udowadniać itp. To raz. Dwa - przeciętna kobieta ma stado frajerów, którzy się wokół niej kręcą - więc odrzucenie jednego to pryszcz. Zupełnie inaczej wygląda to dla przeciętnego faceta - on nie ma, aż tak dużej ilości opcji. Po trzecie - walczycie o równouprawnienie - więc pokażcie inicjatywę - same również zacznijcie się starać, a przynajmniej powiedzcie wprost o co Wam chodzi, a nie wykorzystujcie do obżerania się za darmo (bo facet płaci), wożenia dupy (bo facet ma odwieźć) albo darmowych prezentów (bo nie znam ŻADNEJ z Was, która oddała pierścionek zaręczynowy, obrączkę czy jakikolwiek wartościowy prezent jaki dostała od faceta po zerwaniu). Na koniec - najsmutniejsze jest to, że to co typowy Janusz dostanie po tygodniach zalotów i 10 randkach, bad boy, psychol, gangus czy po prostu przystojny facet "puknie" na pierwszym czy drugim spotkaniu. I znam to z dwóch stron - zarówno frajera, który latał i się starał jak i gościa, który puknął z marszu i widział jak inni potem latają. Jako 36 letni facet mówię tylko młodym - nie latajcie, a jak laska foszy od początku niech spier*** Kolejny gówno-temat z farmazonami. PS @Leniwiec przykro mi ale nie musi być. To jest niestety racjonalizacja, w która i ja wierzyłem, ponieważ pozwala ona samooszukiwać siebie, iż jeśli TY latałeś za swoją partnerką inni też musieli. Nie musieli.
    10 punktów
  8. Proponuję: "Śmierć w Wenecji".
    9 punktów
  9. Trochę podobna historia do mojej, tylko ja po latach chlania gorzały z kolegami postanowiłem zawalczyć o swoje życie. Nie miałem kilka lat temu skończonego nawet gimnazjum, byłem na równej pochyłej żeby zostać menelem. Zrobiłem szkołę średnią, napisałem maturę, zrobiłem zawód, kilka kursów, prawko, nie pije w ogóle od kilku lat, sporadycznie jedno piwo, raz na miesiąc czy dwa. Wiesz ilu mam kolegów ? miałem wielu, zostało dwóch i obydwaj są za granicą. Do tego mieszkam jeszcze z ojcem alkoholikiem, bo przez covid posypała mi się praca. Mam nadzieje że w poniedziałek wszystko się poprawi. Ale gdy będę miał pracę moje życie będzie wyglądało tak praca->dom->nauka (ucze się angielskiego, niemieckiego, technologii obróbki skrawaniem i programów cad) ide spać, wstaje rano i cykl zaczyna się od początku. Nie mam już znajomych, mam 27 lat, brak dziewczyny, brak samochodu, 0 umiejętności zainteresowania sobą kobiety, nawet nie wiem o czym z nimi rozmawiać, jak prowadzić rozmowę, jestem ekstremalnie nudny a moje życie to pasmo porażek. Dziewczyny już raczej nigdy nie będę miał, nie wyobrażam sobie bycia w związku z 27-30 latką bo sam zachowuje się jak niedojrzały gówniarz który co najwyżej zbłaźniłby się przy rozmowie z kobietą (jeżeli chodziłoby o flirt/randkę) bo w normalnych sytuacjach życiowych nie mam żadnego problemu z kontaktami z kobietami czy mężczyznami, mogę zaczepić każdego w każdej sytuacji i nigdy nie robię z siebie durnia - natomiast gdyby przyszło do randki i czegoś poważniejszego, spaliłbym się po minucie rozmowy. Przepierdoliłem srogi kawał życia i już tego nie naprawie, nawet nie ruszają mnie już momenty w których siedzę w wigilie na kompie ojciec w drugim pokoju siedzi najebany, kompletnie mnie to nie rusza, siostra wielokrotnie przez takie akcja płakała i przeżywała przez kilka dni, mnie to pierdoli. Natomiast jedynie co mi doskwiera to brak dziewczyny, problem jest taki że "normalnych" kobiet jest bardzo mało, a ja dodatkowo nic nie mam, nie mam samochodu, mieszkania, oszczędności, moje szanse na znalezienie normalnej dziewczyny spadają do niemal zera i zdaje sobie z tego sprawę. Wkurwiałem się wielokrotnie widząc szczęśliwe pary na spacerze, siedzące w parku, gdy ja akurat wychodziłem z domu żeby nie słuchać najebanego starego. Mi to nigdy nie było dane. Nie jestem facetem, jestem wewnętrzną pizdą. Gdybym nie miał celu w życiu to pewnie dawno bym się już odyebał z takim życiorysem, a mój cel to wykształcić się i zacząć zarabiać dobre pieniądze za granicą - pieniądze nie spowodują tego że poczuje się szczęśliwszy, ale udowodnie sobie że jestem coś wart, że potrafie i że dałem rade, nie zdechne jak pies który nic nie zrobił, nawet gdybym miał umrzeć w samotności zachlany od wódy, to przynajmniej jako średniak a nie jak ostatni śmieć.
    9 punktów
  10. Zacytuję sam siebie z tematu poświęconego zagadywaniu ekspedientek: Ekspedientek nigdy nie wyrywałem, ale udało mi się zaprosić na kawę pielęgniarkę podczas poboru krwi. Wszedłem uśmiechnięty, rzuciłem żart o tym jak boję się się igieł. Ona odwzajemniła zainteresowanie. Spytałem się czy jest taka miła dla wszystkich pacjentów. Powiedziała, że owszem na co ja: "Szkoda bo bym zaprosił na kawę". Odparła, że trzeba było zaprosić. Dowiedziałem się, o której kończy i czekałem na nią po pracy. Gdy korzystałem z Tindera zazwyczaj miałem 10-30 polubień, z czego zasadą było jedna randka na tydzień. Nie mniej, nie więcej. Dochodzą do tego wszystkie próby na mieście przy najrozmaitszych okolicznościach. Ilości nieudanych prób nie zliczę. Flirt i szukanie "miłości" to część mojej dziennej rutyny. Uśmiech, żart, próba kontaktu wzrokowego i jakoś się kręci. Staram się żyć szczęśliwie, wykonywać swoją pracę i obracać się wśród ciekawych ludzi. Być interesującym człowiekiem zamiast tryskać jadem. Z takim nastawieniem miejsce nie gra roli. Co odradzam: 1. Praca. 90% miejsca, w którym pracuję to kobiety. Nigdy w życiu bliższej relacji. Kobiety uwielbiają plotki, a ja spokój. Konflikt interesów... 2. Kursy tańców latynoskich. Opanowane przez PUAsów, którzy są tak natrętni, że każda próba przypisze Cię do ich trendów. 3. Ulica. Tu żeby coś ugrać musisz mieć żelazną psychikę. Mocno polecam: 1. Czytajace Panie w parku. 2. Joga, garnkarstwo i inne, mniej oczywiste zajęcia. Szukaj ośrodków kultury .itp. Czy znajdziesz tam kandydatkę do LTR? Tego nigdy nie wiesz. Zawsze trzeba być czujnym, szukać czerwonych lampek i być w gotowości na rozstanie. PS: Dyskusji nad tym czy taniec jest dla alfy czy beciaka nawet nie skomentuję. Panowie trochę ogłady.
    7 punktów
  11. @JudgeMedomyśl się, ale skoro się pytasz, to Cię to przerasta, gdyż wnioskując po Twoich wpisach sama nic nie masz do zaoferowania poza emocjonalnym zjebaniem typowym dla rozpieszczonych gimnazjalistek z bogatych domów tylko dla niepoznaki zwanym nieprostytucją. Byłbym wielce zdzwiony gdyby było inaczej i coś więcej. To jest ten moment kiedy możesz się ruszyć i obruszyć. @Libertyn bądź łaskawa na stałe przenieść się do Rezerwatu i tam szkalować forum swoją pizdowatością. Twoje posty są przeciwko wszystkiemu co może być związane lub nawet kojarzone z męskością. Swoją postawą szkalujesz nie tylko mężczyzn, ale i ludzkość jako całość. Czego więcej można się spodziewać po pogrobowcu Adolfa? Twoja ignorancja wobec czegokolwiek bije wręcz po oczach. Nawet nie odpisuj, gdyż jesteś w ignorowanych, a swoją i opinię bazuję na cytatach innych. Żałosna jesteś.
    7 punktów
  12. A wystarczy jedynie powiedzieć co się rzeczywiście czuje ale gdzie tam... trzeba kręcić, kombinować dawać sygnały ale takie nie zbyt widoczne ale też nie takie za mało widoczne ogólnie to takie jednocześnie widoczne i niewidoczne i to jeszcze zależnie od tego czy jest faza przed, po, w trakcie, w jednej trzeciej czy jednej drugiej związku czy przyjaźni czy koleżeństwa czy zauroczenia czy zakochania. Powiedz mi bo jestem ciekaw tak właściwie co to znaczy że facet MUSI przejmować inicjatywę? Bo ja chyba jednak jestem facetem i mam w dupie przejmowanie inicjatywy. Dlaczego skoro musze to robić?
    7 punktów
  13. To raczej nie dzieciństwo, tylko starcie z rzeczywistością po wyimaginowanych wizja własnego zajebistego życia z wianuszkiem dup u boku i dwiema walizkami, w bagażniku czerwonego porsche. - W mediach funkcjonuje obraz wspaniałego życia z pięknym białym uśmiechem na mordzie w pracy która jest Twoją pasją i dobrze zarabiasz itp. itd., siedzisz sobie z żonką i bąblem w swojej chatce nad jeziorem i uprawiasz rzodkiewkę w wolnym czasie. - Rzeczywistość jest szara, bura i ponura, większość z nas ma chujową pracę, często szef zakompleksiony choleryk, daje Ci w pizdę, że masz chęć wrócić do czasów jak miałeś 6 lat i beztroskie życie w którym jedynym problemem było czy resorakiem skręcisz w prawy czy w lewo na skrzyżowaniu z pasków na dywanie. Dupy Cię olewają, jedyna perspektywa na własne M to ujebać się na 30 lat, a na wakacjach najdalej byłeś rowerem wigry 3 na wiosce obok, posiedzieć przy strumyku. Nie wspominając już o wpływie społeczeństwa i najbliższych Ci osób. Widziałeś kiedyś obraz z punktu drugiego w TV, czy social mediów? Nie, bo nikt tego nie pokazuje, nie pokazuje jak mu jest źle, jak ma gorszy dzień, jak mu coś nie wyjdzie, nie pokazuje krzywych zębów, tylko śnieżnobiałą klawiaturę chuj, że się na nią zadłużył, widziałeś grubasów w SM? Większość to zretuszowane dupy które w rzeczywistości mogą się porównać do skórki pomarańczy. Teraz skonfrontuj te dwa obrazy i masz kurwa deprechę w kieszeni. Ot, co, większość z nas myśli, że jak pójdzie na studia to zawojuje świat, że zostaną królami życia itp. itd. - rzeczywistość weryfikuje. Tak wygląda życie, bez retuszu, bez photoshopa, takie jest. Ludzie w około mają wyjebane, każdy idzie w swoją stronę, goni za swoją wizją rzeczywistości. Widzisz serduszka i to jak typ leci do swojej Pani, ale czy to jest prawdziwy obraz tego związku? No chyba kurwa nie, bo o tym co się tam dzieje wiedzą tylko zainteresowani, kawałek chińskiego plastiku nie definiuje czy mistyczna miłość występuje czy nie. Żyjemy w iluzji, gdzie mało co jest prawdziwe, każdy wali w chuja jak może na swoją korzyść, kreując własną zajebistość bez stabilnych fundamentów. Chcesz szydełkować? Nie czekaj na kumpla tylko idź po szydełko - to pierwszy krok. Chcesz być wyrzeźbiony dłutem adonisa? Idź i przynajmniej dziś kup karnet i poszukaj dietetyka bo Twój ziomek tylko pierdoli, że chce zbić januszowy brzuszek. Chcesz mieć kupę siana? Zaryzykuj, postaw na kartę jaką aktualnie masz, na siebie, jak masz jaja, nie każdy je ma - nie czekaj aż szef da podwyżkę bo on ma to zapewne w dupie. Chcesz ogarnąć psychę idź do psychoterapeuty czy innego magika, jak nie tego to innego, próbuj, działaj, czas płynie, itd. Szukaj rozwiązań nie wymówek. Reasumując: Działanie > Jojczenie Jojczenie - efekt końcowy znany - sytuacja się nie zmienia (osobnik nie rokuje, nie chce wyjść z dupy - tak mu dobrze). Działanie - efekt? A kto to wie? Może pociągnąć za sobą szereg nieprzewidywalnych zdarzeń i za rok będziesz pracował sobie z domku na plaży, w przerwie klepiąc murzynkę po dupie, bo odezwałeś się do Kryśki z warzywniaka która z racji jej pensji zna wszytki triki taniego podróżowania, a to dało początek łańcuchowi zdarzeń który wywiózł Cię na najdalsze manowce Brazylijskich plaż. W skrócie - żyj. Można pisać poematy na ten temat, ale nijaki Pan Rafał M. kiedyś powiedział: "Silni robią ile mogą, słabi cierpią ile muszą" I to jest podsumowanie.
    6 punktów
  14. Czytając takie wpisy jak ostatnio @self-aware miałem aż świeczki w oczach. Doskonale rozumiem was o co wam chodzi. Byłem w takich stanach melancholii na skraju odjebania się.fMoje życie nie było kolorowe chociaż w domu rodzinnym miałem wszystko. Zaś problemy z rówieśnikami, później jakieś akcje z dziewczynami jak mnie robiły w chuja po jakimś czasie kontuzja po której nie mogłem uprawiać sportu bo lekarz dzban spierdolił kolano. Porzucenie studiów mechanika i budowa maszyn. Dobrze, że miałem techniczne mechaniczne dziś z tego żyje ale mniejsza. To wszystko sprawiło, że w wieku 20/21 lat chciałem się po prostu zwyczajnie odpierdolić. Najbardziej z tego powodu, że czułem się sam nie miałem dziewczyny... mimo, że tak na prawdę w tym wieku chuja wiedziałem i chuj widziałem Ci co wpadli moi koledzy nie mają teraz sielanki o nie... Nie wiem jak to się stało zacząłem wychodzić z tego zpizdowacenia z wiekiem. Praca za granicą jakieś zajawki, które po prostu mi pomagały nie myśleć o moim życiu, majsterkowanie na garażu zjazdy motocyklowe. Miałem 21 lat składałem ojcu rozrząd w aucie, którego nigdy nie robiłem. Ojciec w szoku zaoszczedził 1000zł a ja mimo to dalej czułem w środku po prostu pustkę żal i wkurwienie. Nie widziałem, że to ma sens i trochę mózgu trzeba użyć a dalej myślałem o sobie jak o dzbanie niżej niż pan żul brzydko porównując. Słuchając jeszcze do tego depresyjnego rapu zdrady, kurwy chujowe życie bo nie masz ferrari. Dramat to mało powiedziane. Nie wiem skąd tylu młodych chłopaków ma to samo indoktrynacja w szkole wszczykiwanie jakiegoś gówna chuj wie...Słuchanie gówna smutków a nie wiem. Na pewno warto żyć bo w ciągu 10 lat moje życie zmieniło się. Chociaż dalej sam to te społeczności w internecie mają po prostu sens. Nie jest dobrze, gdy mężczyzna jest sam... co mam poradzić chłopaki kurwa żyjcie bo warto tak mrzonka ale i tak kiedyś wszyscy padniemy więc po co teraz a może jutro się odmieni. Przeszłem wszystkie etapy zwątpienia. To może być nasze spierdolenie od dzieciństwa nie wiem gdzie i co za to odpowiada ale trzeba będzie się zmierzyć z tymi demonami i nie będzie lekko. Nie jesteście sami na pewno Pozdrawiam ps Najlepsze to, że nosiłem to w sobie i nikt o tym nie wiedział dosłownie KURWA NIKT. Maskę miałem dobrą mogłem się śmiać a mimo to w środku czułem się chujowo. Wy tego nie róbcie coś gryzie wyrzuć to z siebie gdzieś komuś byle nie zatruwać życia tej osobie smutkami z umiarem,
    6 punktów
  15. 6 punktów
  16. Zaryzykowałbym własne bezpieczeństwo i szedł w kierunku tego co ja chcę, a nie wymagają inni. Chyba ,że to faktycznie co radzą inni miałoby sens, wtedy mógłbym robić to czego wymagają ode mnie, ale tego sensu nie miało. Stracony czas, którego nie odzyskam. Nie mogłem zrobić inaczej wtedy, bo nie miałem obecnej wiedzy. Szkoda, że nie udało mi się spotkać siebie z teraz. Byłbym brutalnie szczery ze sobą jeżeli chodzi o marzenia i plany. Nie zakłamywał siebie oraz rzeczywistości, bo stworzyłem sobie kiedyś bańkę światopoglądową do której wszedłem. Było miło. Ale pękła. Dupa bolała i boli nadal. Byłem ślepy i nie widziałem szans. Przeleciały mi przed nosem, duże okazje do poprawy życia na lepsze. Przez głupotę. Zmarnowane szanse to jest najgorsza rzecz dla mnie. Samooszukiwanie siebie to jest coś czego nie życzę nikomu. Zafałszowany obraz rzeczywistości najgorzej wpłynął na moje życie. Pomijanie faktów, zwłaszcza tych niewygodnych. Ja szukam rozwiązań tych problemów od wielu lat, krok po kroku. Sporo gówna widłami już przerzuciłem. Największą przeszkodą według mnie do szczęśliwego życia są kłamstwa na temat rzeczywistości. Jak samochód się rozbił o drzewo, to nie zasłaniać oczu i mówić, że -stoi w garażu -jedzie dalej -to nie moje auto itd. Szczerość i prawda samemu ze sobą i wobec samego siebie bez względu na konsekwencje. Cały czas do tego dojrzewam. Momentami jest bardzo ciężko. Aż wykręca flaki. Ale widzę jak moje życie poprawia się dzięki temu z dnia na dzień. Małą łyżeczką, powoli i do przodu. Dodałbym jeszcze, że czytanie książek i ten cały samorozwój to jest kolos na glinianych nogach. Nie uczucia i nie słowa. Liczy się tylko działanie. Tylko. Wiedza dla życia, a nie życie dla wiedzy.
    5 punktów
  17. Dzięki, lubię gangsterskie filmy akcji.
    5 punktów
  18. Spierdoliłeś, bo nie byłeś sobą. Trzeba było już w przedpokoju zapytać, a gdzie czekoladki? Po czym wypierdolić ją z mieszkania. Miałbyś za chwilę i czekoladki i lody. I panna wiedziałby, co czuję. Powtarzasz, powtarzasz, piszesz setny topic, powtarzasz jak katarynka, robisz z siebie debila, tłumaczysz najprostsze fakty, a oni dalej te swoje białorycerzenie. Potem dziwią się, że nie mają rezultatów.
    5 punktów
  19. Z tego forum każdy mężczyzna dowie się, że Tinder, Badoo itp. to gówno i strata czasu (ch*j, że znam pary i małżeństwa które poznały się dzięki tym apką i są ze sobą szczęśliwi), że zagadywanie i podrywanie kobiet na żywo to spermiarstwo i ujma na honorze mężczyzny, że P0lki są najgorsze na świecie, a na latynoskę jesteś za brzydki masz ziemniaczaną twarz, jesteś za głupi i w ogóle jesteś z Polski co Cię automatycznie skreśla bo przy Johnie ze Stanów (ch*j, że ma wielkie długi jak większość Jankesów i po 30 stce nadal mieszka z mamą) jesteś poprostu małym nic nie znaczącym żuczkiem. Serio za chwilę poprzez to forum odbierzecie mężczyznom jakiekolwiek chęci i nadzieje na kontakt z kobietami, zaczniecie polecać i wysyłać linki z seks lalkami/robotami, a na hasło braciasamcy w burdelach wprowadzicie zniżki.
    5 punktów
  20. Dobrze i niedobrze, trzeba żyć jakoś według jakiś zasad, co wolisz ? Pannę, która nie ma żadnych wartości, nie kieruję się w życiu żadnymi wartościami, usłyszy pierwszy lepszy pierd z Tik Toka, Instagrama i bez namysłu wszytko kopiuje ? Typowa pipka z instagrama, która dla fanu nawet psie gówno zje, skasujesz jej insta albo tik toka na telefonie, albo odwalisz ttaki numer, jak mój kumpel, który nagrał sobie na jej tik toku i umieścił, jak sobie konia walił i profil jej zbanowali, to się jeszcze psychicznie załamie, albo pannę, która miała przed tobą 30 lub 40 bolców ? Akurat z tym się nie zgodzę, prędzej laski, które co tydzień jeżdżą na imprezy, chleją, albo otaczają się wianuszkiem kumpli, niż taka laska, która woli isc do kościoła. statystycznie masz mniejszą szansę trafić na zdzirę niż w dyskotece.
    5 punktów
  21. No co za syn rozwiązłej kobiety... Tak zepsuć humor swojej lubej jego egoistycznym zachowaniem!
    5 punktów
  22. Witam Bracia, Od jakiś 2,5 roku jestem na badoo. Aktywnie korzystałem może z pierwsze 8 miesięcy potem olałem, bo mnie już szlag trafił, bo sami wiece jak bardzo facet ma tam przejebane. Dokładnie to było od listopada 2018 do maja 2019. Spotkałem się przez te pierwsze 8 miesiecy z 5 kobietami. Potem przez jakiś rok totalnie nic nie robiłem, tylko tak biernie korzystałem z tych portali i z nikim sie nie spotkalem, mimo że chciałem, ale stwierdziłem, że to gra niewarta świeczki i jak mam starać się o jakąś laske przebijając się przez setki stulejarzy a na sam koniec i tak mnie oleje w 99% przypadków. W maju 2020 postanowiłem znowu kogoś poznać w czerwcu i lipcu spotkałem się z 2 nowymi, które okazały się totalną porażką i znowu po raz kolejny wycofałem się z jakichkolwiek relacji damsko męskich. Ogólnie od 4 lat jestem sam i patrząc na to na jak zjebane osoby trafiam to wątpię, że szybko się to zmieni. Moja najdłuższa relacja od 4 ostatnich lat trwała 6 tygodni a większość reszty to jednarazowe spotkania. Teraz pod koniec stycznia poznałem kogoś nie z portalu tylko z realu i skonczylo sie na 2 spotkaniu po 15 minutach, bo odjebala taką akcję, że szkoda gadać. Generalnie mój problem nie leży w braku zainteresowania czy niepodobaniu się kobietom tylko wiecznie trafiam na idiotki. Większości kobiet ze spotkań się podobam, tylko potem odwalają jakieś akcje i szybko się kończy znajomość. Raz się zdarzyło, że się nie spodobałem. Tutaj opiszę każdą po kolei; 1. Dziewczyna na spotkaniu bardzo fajna, całkiem ładna i wygadana. Można o wszystkim porozmawiać. Przez 2 tygodnie po spotkaniu mnie ghostowała, odpisywała z dupy aż w końcu przestała w ogóle. Najwyraźniej nie potrafiła powiedziec wprost, że się nie podobam, ale spoko nie każdemu muszę się podobać. 2. Totalna wieśniara w rozmowie, chciałem uciekać ze spotkania jak najszybciej. Niestety jej się spodobałem. 3. To jest ta najdłuższa relacja 6 tygodni. Zjebała mi życie. Odsyłam do tematu "Dziecko z kobietą borderline" w dziale borderline. 4. Wszystko spoko. Spodobałem się i chciała się znowu spotkać. Już mi jakieś restauracje proponowała a za chwile cisza i coraz gorzej odpisuje. W końcu wspomniała, że sie jakims kolegą spotkała. Sprawa jasna, olała mnie dla niego, same się domyśliłem. 5. Laska mi się średnio podobała, więc raczej stawiałem na przyjaźń. Generalnie wszystko spoko, ale też zaczęła odpisywać co pół dnia , więc przestałem całkowicie pisać jako pierwszy. Wtedy ona przez jakieś 2 miesiące pisała do mnie pierwsza i większość rozmów wyglądała tak, że pyta mnie co u mnie, ja odpowiadam, wymienimy może 2 zdania i nagle znika i za 3-4 dni nagle sie odzywa i pyta " co tam?" jak gdyby nigdy nic, mimo że na koncu tej poprzedniej rozmowy były moje pytania. I nie były to jakies dziwne pytania tylko normalne jakby co. W koncu po 2 miesiacach ją zablokowalem za to. 6. Czerwiec 2020. Po roku przerwy jakaś laska z portalu pisała do mnie 24/7 przez 2 tygodnie aż się w końcu spotkalismy. Spodobałem się, już 15 minut po spotkaniu do mnie pisała. Potem nagle po 3 dniach bombardowania mnie wiadomosciami ucichla i sie nie odzwyała przez tydzien. Popisalismy raz, potem tydzien ciszy. Okazało się, że miala jakies problemy, ktore okazaly sie prawdą. SPytałem czy skoro problemy sie wyjasnily to możemy sie spotkac. Powiedziala, że dopiero za tydzien bez podania powodu. Wiedziałem, że to wymówka. Nie odzywała sie tydzien i w dniu spotkania też, czego się spodziewałem. Za 2 dni ogłosiła związek na Facebooku. Wyjebałem ze znajomych. 7. Totalny pasztet, +30 kg wiecej niz na zdjeciach. Z grzecznosci zostałem oczywiście. Spodobałem się niestety i godzinę po spotkaniu pisała, ale jej powiedziałem wprost, że nic z tego. Znowu wyłączylem sie z gry na pół roku. 8. Laska poznana z reala. Samotna mamusia, 28 lat. Spytała czy mi odpowiadają takie kobiety jak ona i dlaczego taki fajny facet jak ja jest sam. Od razu zaprosiła na noc. Dawała sie macać wszędzie jak oglądaliśmy Tv. Niestety miałem spać w drugim pokoju, czego dowiedziałem się tuż przed spaniem. Moim zdaniem shit test. Za kilka dni znowu zaprosiła mnie na noc i spotkanie skończyło się po 15 minutach, bo powiedziała, że ona teraz będzie pracować i zaraz przychodzi klient na masaż fizjo. Pokłociliśmy się i wyszedłem bez pożegnania. Nie zatrzymywała mnie. To było 1,5 tygodnia temu. Ani ja ani ona się nie odzywamy, zresztą ja nawet nie mogę po takiej akcji, tylko ona jak już. Wkurwiła się na mnie, że jestem zdziwiony, że ona będzie pracować, gdy ja jestem gościem u niej. Więc po tej akcji chyba znowu wyłączę się, bo już nie wierzę, że cokolwiek mi wyjdzie. Jak widzicie mój problem wynika z nieustannego trafiania na idiotki.
    4 punkty
  23. @Lucjusz Ciesz się z tego, że dochodzisz do takich wniosków w tym wieku, bo niektórzy przez całe życie na to nie wpadli.
    4 punkty
  24. Na pewno nie stał przed lustrem i nie pierdolił, że ma krzywy nos, miał to daleko w dupie. Gówno byś był, a nie usatysfakcjonowany.
    4 punkty
  25. Przebije Twoja historię: Wczoraj sobota umówiłem się że swoim targetem który rokuje najlepiej ze wszystkich dotychczasowych lasek od lat (sam jestem od 5 lat). Cała sb w skowronkach. Chata wysprzątana. Zakupy na dziś zrobione. W końcu prawilnie będę obchodził walentynki od lat. Niedziela. Wstaje rano, zajmuje się swoimi sprawami plus szykuje się na przyjście lubej. Przychodzi punktualnie, co do minuty. Ja robię z siebie debila, daje jej czekoladki, robię (na szczęście skromny) obiad. A w nagrodę słyszę, że nie będziemy się tak spotykać i generalnie to ona "nie czuje tego". Spuszczenie w kiblu w walentynki we własnym mieszkaniu. Kto da więcej?
    4 punkty
  26. Tyle że nawet starszy inteligentny i wartościowy pan 60+ może być atrakcyjniejszy dla 40+ niż jej (niezależnie od jego stanu posiadania) chamski, małostkowy (+-) rówieśnik, któremu się wydaje, podobnie jak tym sfeminizowanym kobietom z audycji, że kwestie pogłębiającego się wieku akurat go nie dotyczą. Tego nie wiem, natomiast wiadomo, że wiek ojca ma również znaczenie w kwestii powikłań. Chodziło mi generalnie o to, że natura też nie oszczędza w tej kwestii mężczyzn. Zdrowe dzieci statystycznie najczęściej płodzą i rodzą młodzi ludzie. Przeciętny mężczyzna ma też swój czas określony i choć zdarzają się zarówno ludzie obu płci, którym udaje się w późnym wieku założyć rodzinę -to generalnie jak czas ci uciekł no to uciekł. I nie pisze tego po to żeby odbierać komuś nadzieje, po prostu mierzi mnie hipokryzja, odczarowywanie rzeczywistości połowicznie na swoja korzyść, próby dokopania drugiemu by poprawić sobie swój stan. Reguły dla przeciętnych których jest większość są takie same niezależnie od płci. Życie nie jest sprawiedliwe, i nie da się wszystkiego zaplanować. A dzisiejszy wpływ czynników kulturowych jest tak wszechwładny, że nawet wychowanie w dobrej rodzinie czasami nie powstrzyma od popełniania błędów. Po co ciągle dowalać kobietom? Przychodzi taki moment i wiesz, że to se ne vrati. Nie zawsze wszystko było spowodowane skakaniem po kutangach, albo inne teorie forumowe. Nie tylko kobiety są roszczeniowe nie zależnie od tego co same sobą reprezentują ale mężczyźni tez. Oto przykład z życia, którego byłam biernym uczestnikiem niedawno Dwie koleżanki które pracują w tej samej instytucji: 1. 42l., bardzo ładna, wysoka szczupła, zrobione cycki. Typ księżniczka i córeczka tatusia. Zarozumiała, egocentryczna, kłótliwa, cięgle "ja ja ja" do znudzenia. Rozwódka z powodu focha, samotna z małym dzieckiem, wykształcenie korespondencyjne, zero fachowości, całe życie pchana na wózku przez wpływowa rodzinę, nie gotuje, rodzice dowożą jej jedzenie, wysokie mniemanie. 2. 29l, nawijamy ją Zosia, niezbyt atrakcyjna, lekka nadwaga-pewnie zajada smutki, takie 4 na 10, skończone dwa dobre kierunki, dobre stanowisko pracy, inteligentna, kompetentna, umiejętna, zaradna, prace sama zdobyła. Koleżanki często zwracają się do niej po pomoc, zawsze wysłucha, wyjaśni, uprzejma, gospodarna, umie wszystko zrobić, gotuje, pomaga starszym schorowanym rodzicom. A więc, miła, uczynna, pokorna, i ogólnie optymistyczne usposobienia. Wydawać by się mogło, że idealna kandydatka na żonę. A wiec mamy starszy atrakcyjny "strup na dupę" oraz średnio atrakcyjna kobietę w wieku płodnym, która bez wątpliwości sprawdziłaby się w roli żony czy matki Ich wspólna znajoma wspomina im, że ma fajnego kolegę 37l., który szuka kogoś z kim mógłby się wybrać na wesele. Nie chce iść sam, a chciałby poznać kogoś na tą okoliczność przy czym nie wyklucza znajomości na stałe. Jest okazja aby się poznać. Kolega ma dobrze płatna prace, jest ustawiony, czyli taki wartościowy na rynku kandydat. Obie reflektują, zostaje umówione spotkanie. Oczywiście wiecie już kogo wybrał ten facet. Zosia siedziała ignorowana jak kołek, podczas gdy pan pękał na wyścigi do tej 40+. Po weselu zaczęli się spotykać, niedługo zamieszkali razem. Pan tak zabiegał, ze mało się nie posrał, kupił pierścionek z brylantem, szybciutko ufundował pani i jej dziecku zagraniczne wczasy, szybko miał być ślub i kolejne dziecko. Tyle, że przez stres związkowy w pracy zaczęły mu się problemy, nie wytrzymał fochów, narzekania, stawianych żądań bez kompromisu i rozpuszczonego dziecka. Byłam ciekawa jak wygląda ten gość, znajoma miała w telefonie fotę ale nie chciała mi pokazać. Jej mowa ciała i zakłopotanie pokazały mi, że się go wstydzi w końcu uległa i zobaczyłam gościa który idealne pasowałby do Zosi, też taki 4-5 na10. Moja koleżanka 40+ złapała ustawionego jelenia, który był dobry do finansowania, ale osobiście wstydziła się jego aspektu, a on kiedy w końcu dorwał się do atrakcyjnej odrzucił tą która byłaby dla niego zupełnie odpowiednia i mieściła się w kategorii wspólnych celów i podobieństw. Rzeczywistość dziś: -Znajoma 40+ ma dalej ma kandydatów jeszcze nie najgorszego sortu chętnych na nią. -Fajna Zosia jest sama. Gdyby nie miała pracy i tych fakultetów to kto by ja utrzymywał jak na jej pułapie nie ma na nią chętnych a jej odpowiednicy szukają modelek? Jest za wrażliwa, za delikatna osobowościowo żeby się wkurwić i zrobić coś ze swoim aspektem, np. schudnąć i zwiększyć swoje szanse rynkowe. -Ten facet tez nikogo nie ma. Może na jakimś portalu pisze, że wszystkie kobiety są sprzedajne i wszystko zrobią dla kasy. Gonzowaty wygląd mu się nie zmienia a pogłębia z wiekiem, lecz ze swoich aspiracji co do określonego wyglądu kobiety, która powinna być dodatkowo uległa i powinna mu się taka należeć nie rezygnuje. Czasami ludzi trzyma w pułapce to co sobie wcisną i mogą to być różne rzeczy. O ile w odpowiednim momencie nie odetnie się tego co nas ciągnie w dół to dobija się do boi marzeń z niczym. Zycie to też sztuka rezygnacji.
    4 punkty
  27. Dla wszystkich na emigracji, szczególnie w UK, lecz myślę że pasować może do innych krajów również. Dużo prawdy, poczucia humoru i ironi. Lubie tego gościa. Nagranie walentynkowe.
    4 punkty
  28. Chryste. To już nawet bogaty, sławny murzyn im nie starcza. Czy jest cokolwiek jeszcze w stanie zaspokoić kobietę? Pytam serio.
    4 punkty
  29. Niektórzy tu widzę niemal tracą przytomność na samą myśl o podejściu do żywej baby i traktują to jako jakiś heroiczny wyczyn na pograniczu skoku ze spadochronem nad czynnym wulkanem. Inni z kolei uważają, że seryjne olewanie ciepłym moczem przez zażenowane kretyńską sytuacją laski, to zajebista forma spędzania wolnego czasu oraz znakomity trening i doświadczenie w relacjach. Jeszcze inni w zasadzie nie mają zdania, ale coś tam gdzieś tam słyszeli, no więc coś w tym musi być... Jeden wspólny mianownik i właściwie dobra puenta po 4 stronach klepania o w sumie niczym, to to, nie przyjmowanie do wiadomości faktu, że swoboda i lekkość w nawiązywaniu kontaktu z kobietami dla innych jest czymś po prostu oczywistym, zwyczajnym i nie przywiązują do tego najmniejszej uwagi, bo samo odezwanie się do dowolnie wybranej dupy przychodzi im naturalnie i nawet o tym nie myślą, tak samo jak się nie myśli o zmianie biegów w samochodzie, tylko robi to odruchowo i bez namysłu, co może sprawiać kolosalne wrażenie na 10 letnim chłopaku, który nie dosięga jeszcze do pedałów i dla niego samo kręcenie kierownicą siedząc ojcu na kolanach jest niezapomnianym przeżyciem. Podobne symptomy i objawy da się zauważyć w tych wszystkich dyskusjach o podbijaniu do dup na ulicy, dużo ględzenia, jeszcze więcej teoretyzowania, a realna skuteczność tych wszystkich akcji nadal zerowa i w dalszym ciągu nie daje nic nikomu pod rozwagę, że być robią coś źle skoro nie ma żadnych efektów. Kolejny weekend pęka na klepaniu w klawiatury po próżnicy, zamiast spędzać walentynki z dziewczyną na klepaniu jej po dupie... Nie ma nic podniosłego ani bohaterskiego w podchodzeniu do obcych lasek, co tu sobie wmawiacie, że to oznaka żelaznych jaj, wielkiej odwagi czy chuj wie tam czego. Bije desperacją z daleka i może jedynie odstręczać, zwłaszcza w przypadku dziewczyn pracujących gdzieś po galeriach, siłowniach, knajpach, Lidlach czy innych miejscach użyteczności publicznej, gdzie przewalają się tłumy, a te dziewczyny, jak ktoś wcześniej słusznie zauważył, nie mają dokąd uciec, bo są kurwa w robocie i chcąc nie chcąc muszą wchodzić w debilne pogawędki z różnej maści natrętami, których nie mogą spławić tak jak by to zrobiły chociażby na portalu, którym tak tu wszyscy zwolennicy podrywu na ulicy gardzą, bo wiedzą doskonale, że tam mają jeszcze mniejsze szanse na jakiekolwiek zainteresowanie ze strony lasek, więc nawet nie próbują, zamiast tego dręczą je w pracy, dopowiadając sobie do tego całą martyrologię.
    4 punkty
  30. @fikakowo Więc może lepiej skupić się na relacjach typu FWB (Friends with benefits). Służących do zaspokojenia wspólnych potrzeb fizycznych. Skoro nie tylko Ty zauważyłeś, że rynek jest jaki jest i nie ma sensu być naiwnym...
    4 punkty
  31. Gdzie i jak poznać normalną kobietę do związku? @fikakowo, gdyby istniał uniwersalny i skuteczny sposób, będący odpowiedzią na Twoje pytanie, jego kreator miałby zapewne wiele problemów, ale finansowe by do nich nie należały. Zostałby bardzo bogatym człowiekiem.
    4 punkty
  32. Jak nie grasz- to nie grasz. Nie rozumiem problemu. Problem zaczynam rozumieć wtedy, kiedy nie umiemy prawidłowo ocenić naszej sytuacji na rynku. Jakimkolwiek, nie tylko matrymonialnym. To o czym tak piszesz to nic innego jak celowe pseudo-zawyżanie swojej wartości, by dostać to czego/kogo chcesz. Troszkę tak jakbyś mówiła: " ściemniałam w CV o moim doświadczeniu, bo inaczej nie dostałabym tej pracy. Trzeba z tym uważać, bo można przesadzić i pracodawca się kapnie. To nie jest łatwe i wymaga sporej umiejętności. Dlaczego to zrobiłam? Bo pracodawca wymaga doświadczenia" Tylko, że to nie jest do końca prawda- Ściemniałaś w CV o doświadczeniu- nie tyle dlatego, że pracodawca wymaga doświadczenia, tylko dlatego, że ty tego doświadczenia nie miałaś a chciałaś mieć tą pracę. Są tacy, którzy nie muszą ściemniać w CV. Są takie, które nie muszą się bawić w autoreklamę, bo mężczyźni i tak będą się wokół nich kręcić. Jeżeli czujesz, że musisz bawić się w "ciepło-zimno" to znaczy, że nie jesteś pewna zainteresowania tego mężczyzny. Niektóre tak lubią , ale pozostałe albo nie są pewne swojej kobiecości, albo wiedzą, że zakręcił się facet z wyższej półki- więc próbują technik sprzedaży. Inny, jeszcze głupszy przykład: Prawdą jest, że zdobywa się Mount Everest, a nie jakieś pagórki. Prawdą jest, że głównym powodem dla którego się ten Mount Everest zdobywa nie są zmieniające się warunki pogodowe czy długa, trudna wyprawa (choć jak są trudności to rzeczywiście wtedy dodaje to dodatkowego smaku). Zdobywa się go, bo to jest szczyt Ziemi i dokonali tego nieliczni. Mount Everest sam stanowi wartość. Pagórka się nie zdobywa, bo to jest... pagórek. Jak pagórek będzie próbował utrudnić zdobycie zrzucaniem kamyczków przy akompaniamencie śniegu z deszczem, to co najwyżej można się lekko zirytować i tyle. Albo zrezygnować. Zdobywaniem nikt tego nie nazwie-bo nie ma czego zdobywać. O odpowiedzi na pytanie: "Co stanowi o tym, że jedne są odpowiednikiem Mount Everestu, a inne tylko pagórkami" decydują mężczyźni. Nie kobiety.
    4 punkty
  33. Też nie muszę. Bo nie ma o co grać, nie ma co zdobywać. Zdobywanie, żeby coś zdobywać to to coś musi mieć jakąś realną wartość. Większość kobiet, szczególnie w Polsce nie reprezentuje sobą żadnych wartości, na które mężczyzna ma zapotrzebowanie. Jesteście drogie panie, roszczeniowe, nudne jak flaki z olejem, na dodatek same się przewartościowałyście już kilka lat temu. Skończył się czas zdobywców i paradoksalnie same do tego doprowadziłyście swoją transformacją z kobiety, która odnajdywała się w roli matki i żony, która chciała być postrzegana pozytywnie w społeczeństwie, która miała wartości w coś co w 9/10 przypadkach można nazwać wyrobem kobietopodobnym. Z pozostałych 1/10, które rokują i tak połowa zarazi się od reszty degeneracją, bo jak jabłko zdrowe leży w koszyku ze spleśniałymi samo tąż zaczyna gnić. Co mają ci wartościowi mężczyźni zdobywać? Ci którzy wyróżniają się w społeczeństwie, mają zdobywać Karynę kręcącą dupą na TikToku, która sama wartościuje się przez pryzmat dupy właśnie, a potem krzyczy ONI MNIE SEKSUALIZUJĄ, JESTEM NIESZCZĘŚLIWA, UPRZEDMIOTOWIONA bla bla bla ..... Mają starać się o kobietę, którą wcześniej przeleciało kilku jego znajomych, która skacze z kutasa na kutasa, żeby znaleźć najlepiej zarobionego męża? A w świecie socialmediów i tendencji do upubliczniania własnego życia, każdy kto ma ciut wyższy niż przeciętny poziom inteligencji może się dowiedzieć, kto z kim i kiedy. O co się mają starać, o przejeżdżony egzemplarz? Kisnę. To tak jak z autem klasy premium, wielu może być napalonych na nowe auto z salonu i takie auto będzie obiektem pożądania, wielu mężczyzn będzie odkładać żeby je zdobyć, albo weźmie kredyt. Auto z udokumentowanym małym przebiegiem też będzie wielu chętnych. Jak jakiś model auta ma dobrą opinię i jednego właściciela to będzie wielu chętnych na taki używany egzemplarz. Jak miał wielu właścicieli to już chętnych nie ma, jest podejrzenie że to szrot. Jak model był znany z awaryjności, to będzie stał w komisie i nikt go nie będzie chciał. Auto nowe, albo z małym przebiegiem będzie wielu chętnych. Auto starsze z dobrą opinią też będzie wielu chętnych, takie auta sprzedają się same, nie trzeba zachęcać kupujących. Auto znane z awaryjności, auto z wieloma właścicielami, z dużym przebiegiem sprzedawca musi zachwalać i stawać na uszach, żeby komuś wcisnąć. Co z tego, że dajmy na to S8 ładne i w full opcji, jak miało 6 właścicieli z czego ostatni to taksówkarz? Niby nadal S8 wielu chętnych na przejażdżkę się znajdzie, ale mało chętnych na kupno, tak samo jest z kobietami co z tego że ona jest 9/10 jak powszechnie wiadomo, że przez ostatnie 2 lata robiło ją pół drużyny piłkarskiej. Po przejażdżce mówi, no fajna ta eska, chętnie kupię, ale młodszy egzemplarz, z mniejsza ilością właścicieli. Będzie dokładnie tak samo, wielu się chętnie przejedzie, nikt nie kupi. I kobieta jest w pozycji sprzedawcy, który musi sprzedać samą siebie, jak opinia jest dobra, albo jest nówka sztuka towar sprzeda się sam. Jak towar ładny, ale przebieg duży to będą chętni wartościowi mężczyźni na jazdę testową ale nie na kupno. Kupi co najwyżej mężczyzna z 2 lub 3 ligi. Jak towar z opinią słabą i miał wielu właścicieli to żaden wartościowy mężczyzna się nie zainteresuje, dlatego dla takich pań zostają panowie z dolnej półki lub samotność. Nie ma o co walczyć, nie ma o co się starać. U mężczyzn od pewnego poziomu sytuacja się odwraca i wcale nie musza się starać.
    4 punkty
  34. Gdyby nie ci biali rycerze, to te kobiety umarłyby razem ze swoimi "bombelkami" z głodu. Takie one silne i niezależne, za cudzą, czytaj miasia-bankomata, kasę. Świata nie zbawisz, chyba nie liczyłeś, że gdzieś w matriksie za taki tekst zostaniesz poklapany po plecach. Jeżeli ktoś chce tak żyć i co gorsza nie widzi w tym żadnego problemu, to jego sprawa. Następnym razem gdy będziesz chciał w takiej dyskusji włożyć kij w mrowisko, w dodatku z przytupem, to obok napisania, że gość robi za bankomat, zapytaj może czy już próbował ingerować w wychowanie nieswojego dziecka skoro łoży na niego i na jego matkę kasę i czy usłyszał, że ma się nie wtrącać bo to nie jego dziecko i czy jest przygotowany na to, że jak dziecko podrośnie i zaczną się prawdziwie duże problemy, usłyszy od owego dziecka, które przez lata utrzymywał i starał mu się zapewnić wszystko co najlepsze, żeby spierdalał, bo nie jest ojcem.
    4 punkty
  35. Żeby nam się główna myśl nie rozmyła, przypominam (jak w wielu swoich filmach, oraz filmach CRP) jaki jest podstęp z lewacką ideologią: 1. Komunizmu jeszcze nikt nie wprowadził z powodzeniem, ale ciągle próbują, bo to świetne narzędzie, by rozprawić się z możnowładztwem dyszącym bez przerwy elitom na plecach i patrzacym im na ręce. Najpierw był komunizm 1.0 z proletariuszem z fabryki, ten się dorobił, albo uciekł na zachód, komunizm się jebnął z milionami ofiar 2. Komunizm 2.0 (marksizm) wprowadzają z proletariatem zastępczym w postaci kobiet i mniejszości etnicznych, które tym proletariatem nigdy nie przestaną być. Kobiety - ze względu na swoją biologiczną rolę, a mniejszości ze względu na kolor skóry, geny itp. 3. Mamy więc tercet: marksizm, feminizm i korporacja. Jedno wspiera drugie, cichym sojusznikiem jest trzecie. 4. Celem jest nie dać wam babom jakieś prawa, tylko zniszczyć, wykorzystując ludzką naiwność i brak strategicznego myślenia w horyzoncie choćby całego własnego życia, jak nas wszystkich zresztą, razem z mężczyznami i całą klasą średnią będącą przeciwagą do tych globalitarystycznych zapędów 5. Feminizm najpierw niszczy mężczyzn, nie ma kto postawić oporu, flaszka, ucieczka, incelizm, emigracja 6. Baby uciekają do korporacji i gównoroboty, bo nie ma skąd brać na zbytki przedstawione przez marksizm jako atrybuty nowoczesnej kobiety 7. Korporacja wykańcza mężczyzn razem ze średnim biznesem, a baby utrzymuje socjalem i iluzją kariery 8. Kiedy mężczyźni są już na glebie i nie stanowią zagrożenia w atmosferze wzajemnych oskarżeń korporacje wypierdalają baby z gównoroboty, a to bez czego nie można się obejść - zlecają chińczykom. Gratulacje! Właśnie chcąc mieć prawa, których nigdy nie było i nikt ich naprawdę nie ma, bo mieć nie może - straciliście wszystko! 9. Następuje utylizacja proletariatu, który staje się zbędny we walce o władzę korporacji, bo władza właśnie została zdobyta, a oponenci (wy) pokonani. Jak zaś winien wyglądać poprawny model zasilający? 1. Kobieta prosi mężczyznę o pomoc w pozyskaniu dla niej trudno dostępnych zasobów w zamian za urodzenie dzieci, które będą wspierać jego dzieło i utrzymywać także ją 2. Mężczyzna poprawnie zasilony rośnie i zaczyna przenosić góry, nie potrzebuje żadnych korporacji, lub używa ich na własnych suwerennych zasadach 3. Zbiera się masa krytyczna mężczyzn z jajami 4. Wypierdalają z kraju globalitarystów, marksistów, i inny element wywrotowy oraz odzyskują kontrolę nad własnymi zasobami, granicami i dochodami Ja mam własny inkubator państwowości, podług koncepcji przybliżonej na tym filmie: i nie nabieram się na 'czary mary' różnych postępowców, a z feminizmem (z feminizmem, nie z kobietami!) walczę od 25 lat. Za pierwszy wykład na ten temat, wygłoszony na lekcji polskiego, zhejtowały mnie jeszcze koleżanki w liceum
    3 punkty
  36. W ZUS obecnie brakuje pieniędzy na emerytury dlatego w 2019 roku powstał program pracowniczych planów kapitałowych wymyślony przez jaśnie panująca władze. Społeczeństwo traktowane jest jak nieodpowiedzialne, małe dzieci dlatego jest przymus obowiązkowych składek. Zapomnij, że pozwolą by pieniądze przechodziły na rodziny nie mieli by z czego na emerytury dla obecnych emerytów. Pieniądze zabierane z wypłaty są teoretycznie w ZUS a praktycznie ich nie ma. W tym kraju wszystko stoi na głowie i nie działa poprawnie a ludzie dalej nie widzą problemu i biernie czekają zamiast działać.
    3 punkty
  37. Niestety Barcie moim skromnym zdaniem w zdecydowanej większości wszystko pozostałe (relacje społeczne, relacje z kobietami, tzw. sukcesy, finanse, życie zawodowe) jest pochodną powyższego. Nie jest to zawinione. Nie wybieramy tego w jakich okolicznościach, jakiej rodzinie się urodzimy a to jest klucz, fundament i priorytet jaki rzutuje na nasze całe dalsze życie. Zmiana wzorców dzieciństwa (zwłaszcza tych spierdolonych) i ogarnięcie tematu to heroizm i prawdziwe zwycięstwo. Da się to zrobić jednak to długa i bardzo ciężka praca albo mocne traumatyczne przeżycie (nie zawsze). Stwierdzenie że, każdy jest kowalem swojego losu to tani farmazon dla bananów. Owszem jest w tym ułamek prawdy ale reszta to po prostu często heroizm. Dostać dobre geny, dobre wzorce, mądrość od rodziców (ojca) to krok milowy w drodze do szeroko pojętego sukcesu życiowego. Przeciwna sytuacja to jak połamanie nóg przed ważnym maratonem w którym musisz wziąć udział.
    3 punkty
  38. Po chuj coś ugotować, być prorodzinną, nie kokietować z pięcioma innymi mężczyznami w międzyczasie, nie patrzyć się w telefon 25/h i wykazać zainteresowanie czymś innym niż lewactwo, seriale i kurewskie intrygi. Najważniejsze to te gierki A chuj z polkami. Kilka dni temu znowu się przekonałem, że to odpad. Pissss.
    3 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.