Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 15.02.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Wbrew dziwnemu wysypowi tematów "jestem do dupy", chciałbym założyć coś przeciwnego. Młodzi chłopacy którzy marudzą nie wiedząc co z sobą zrobić zmusili mnie do refleksji nad swoim życiem. Mam 46 lat, dwa rozwody, trójka dzieci ,alimenty , dwa domu zostawione w całości dzieciom i kobietom. Mieszkam sobie sam w wynajętej kawalerce , zastanawiam się czy kupić własną czy kolejny domek. Dzieciaki same do mnie przychodzą , wręcz wpraszają się na noclegi , to taki nasz męski rytuał. Oglądamy filmy wojenne, gadamy o życiu i dziewczynach (już zaczynają). Zarabiam więcej niż kiedykolwiek z żonami, mam dla siebie czas i robię co chcę. Realizuję pasję i hobby ( teraz zaczynam lotniarstwo po spadochroniarstwie i szybownictwie). Mam na boku kobietę która cieszy się jak pies na mój widok i czeka aż ją odwiedzę w weekend . Jak mam ochotę to sobie coś urozmaicam u cichodajek. Swietnie się czuję i chciałbym mieć 25 lat ! Dałbym czadu.
    39 punktów
  2. Nie da się. To niemożliwe. Szkoda Twojego czasu. Nie próbuj, bo się nie uda. Nierealne. Nie dasz rady. Niewykonalne. Marnotrawstwo czasu. Po co ryzykować? Stracisz wszystko. Masz etat, trzymaj się go. Nie trać czasu na głupoty. Za ładna dla Ciebie. Po co Ci taki samochód? Po co kupujesz tyle książek? Po co tyle pracujesz? Po co to robisz, jak jeszcze złotówki na tym nie zarobiłeś? Gówno znaczysz. Gówno osiągniesz. Nie uda Ci się. Znowu siedzisz i myślisz? Zrób coś sensownego! Co tam znów bazgrzesz w notesie? Po co? Po co? PO CO?! I tak non stop. To, ile razy słyszałem, że coś jest niemożliwe, tkwi mi do dzisiaj w głowie Rzesza doradców życiowo - biznesowych, których życie przebiega w stałym rytmie: pubudka - praca 8h- - dom - telewizor/komputer-sen. Powtórzyć, zapętlić. Dramat. Ale w jakimś stopniu rozumiem, z czego to wynika. To przechodzi z ojca na syna. Z pokolenia na pokolenie. Wzorce. Narodziny-szkoła-praca-rozmnożenie-zgon. Kolejny everyman idzie do piachu. Kolejny John Smith. W dorosłe życie wchodziłem w nastawieniem, że chcę od niego jak najwięcej, ale na własnych zasadach. W zgodzie ze sobą i by nie zrobić nikomu krzywdy swoim postępowaniem. Takie małe prywatne credo. Nie krzywdź drugiego - nigdy pierwszy. Ale zawsze reaguj, gdy ktoś zechce Twoje zasady naruszyć. Czy w jakimś stopniu ukształtowało mnie na przyszłość bycie jednym (z dwóch!) z najmniej zamożnych w bananowym liceum? Na pewno. Szczególnie pod tym względem, z jakimi ludźmi nie chcę mieć do czynienia, jeżeli kiedyś będę mógł wybrać i swobodnie kształtować swój krąg społeczny wg. własnych zasad. Wtedy nie mogłem. Dlatego do dziś mam uczulenie na leni, niebieskich ptaków i ludzi, którzy myślą że wszystko im się należy ex-ante na starcie z pozycji urodzenia w takim, a nie innym miejscu. I że tak będzie zawsze. Jaki to partner do imprez i zabaw w towarzystwie młodzieży z lekarskich, prawniczych i biznesowych domów? Z "budżetowej" rodziny urzędnika i nauczycielki? Wśród ludzi, którzy na 18-tkę dostawali własne samochody? Kiepski. Tak, w latach 90-tych tak samo kiepski, jak i w tych czasach. Powrót nocnym autobusem po jednym piwie w tanim lokalu kontra zabawa do rana w lokalach premium i podróże taksówkami. Boli to, szczególnie za młodu, jak psychika się kształtuje, dziewczyny Cię omijają, a otoczenie popatruje z dziwnym uśmieszkiem. Nie bolą Cię czyjeś pieniądze, ale to, jak jesteś traktowany przez takich ludzi. No bo dlaczego tak się dzieje? Przecież nic im nie zrobiłeś. Pozbyłem się wszelkich pamiątek z tego okresu, zdjęcia podarłem, czas pozacierał pewne rzeczy w pamięci. Ale nigdy nie byłem tak szczęśliwy, jak po maturze. Że to koniec i nie będę ich już musiał oglądać. Co za ulga. Przekucie w atuty to, co otoczenie uznaje za słabość, to największa siła i przyszłe zwycięstwo. Spokój, opanowanie, kontrola emocji, umiejętność słuchania i wyciągania wniosków. Tam gdzie inni odpuszczą, tam przyspieszasz. Tak gdzie inni się poddają, Ty dajesz radę. Tam gdzie innym zamykają drzwi, wchodzisz oknem. Emocje i psychika nie rządzą Tobą. Ty nimi sterujesz. A potem widzisz, jak dzieje się magia. Jak całość przyspiesza. Jak ludzie idą za Tobą bo wiedzą, że można na Tobie polegać. Że jak coś powiesz, to zrobisz. Dotrzymujesz słowa, zawsze. Że dajesz radę i przykład. I idą ci najbardziej wartościowi. Po co Ci inny w Twoim otoczeniu? Powiedziałem sobie wtedy, że góra z górą się pewnie nie spotka, ale mi się uda. Cokolwiek będę robił w przyszłości, to mi się to uda. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, co konkretnie. Ale nastawienie ukształtowało się właśnie w tym okresie. I ich prześcignę. Ale nigdy nie stanę się tacy, jak wtedy oni. Tak sobie założyłem. I tylko z tego powodu wiele lat później pojechałem na zjazd z okazji którejś tam rocznicy własnej matury, by kolejny raz zobaczyć tych ludzi. Raz, powtarzać tego nie zamierzałem i nie będę. Chyba wtedy i tak nie byłem sobą, ale zrobiłem to z pełną premedytacją, Wiele lat minęło, pewne zasady, którymi się kierowałem w tym okresie pozostały niezmienne: Zaakceptuj, że nie masz na wszystko wpływu To zasada kluczowa. Akceptacja, że nie masz na wszystko wpływu. Jeżeli nie masz na coś bezpośredniego wpływu, aktywność w danym obszarze nie przełoży się wprost proporcjonalnie na rozwój Twoich umiejętności albo coś pozytywnego z Twojego punktu widzenia (kwestia subiektywna), nie marnuj na to doby. Nie masz wpływu na bieżącą politykę po okresie wyborów (mimo że niestety polityka ma wpływ na Twoje życie). Nie masz wpływu na bieżące poczynania aktualnie rządzącej partii. Nie jesteś w stanie tego objąć kontrolą i o tym decydować. Z tego powodu poświęcanie tym zagadnieniom więcej niż minimum czasu jest marnotrawstwem czasu i posiadanych zasobów. Pełną kontrolą obejmuj te sfery, które bezpośrednio służą Tobie i Twoim prywatnym celom. Rozwój osobisty. Rozwój własnych umiejętności. Doskonalenie. Gdzie jestem teraz, gdzie chcę się znaleźć za X czasu. Co jest mi potrzebne, by tam się znaleźć? Z kim muszę podjąć współpracę? Jak dotrzeć do tych ludzi? Jakich umiejętności twardych i miękkich mi aktualnie brakuje? Czego potrzebuję, by je opanować? I tak dalej. Szczebelek po szczebelku, od twardych fundamentów po strzelisty dach. Świat nie istnieje po to, by było Ci dobrze Z perspektywy rzeczywistości Twoja egzystencja jest losowym zbiegiem okoliczności. Świat nie jest ani dobry, ani zły. Dobrzy lub źli mogą być ludzie. Światu nie zależy, czy Ci się uda, czy przegrasz. To Ty musisz wypracować sobie w nim swoje miejsce na ziemi. Twój wybór, Twoja droga, Twoje konsekwencje i decyzje. Nikt oprócz Ciebie nie jest za nie odpowiedzialny. Jak rzekł klasyk - jeżeli mówisz, że to możliwe - masz rację. Jeżeli twierdzisz, że to niemożliwe - również masz rację Odpowiedzialność. Nie wstydź się swoich marzeń Nawet jeżeli Twoją prywatną, prymarną motywacją są tylko pieniądze/kobiety etc. (niepotrzebne skreślić), nie wstydź się tego. Motywacja dobra jak każda inna. "Chcę być zamożnym człowiekiem". Ale uważaj, ogłaszając tę motywację wszem i wobec wobec dotychczasowego otoczenia. Na początku zapewne niewiele się zmieni, usłyszysz dziesiątki razy to, co zawarłem w pierwszym akapicie tego wpisu, czasem dodatkowo śmiech. Jednak gdy droga wejdzie w fazę realizacji, reakcja dotychczasowego otoczenia będzie ewoluować. Zniszczysz im własnym przykładem ich prywatną strefę komfortu i konformistycznego ciepełka. Co ciekawe, czasem taką reakcję spotkasz u ludzi, u których byś się jej zupełnie nie spodziewał. Wyrastanie ponad przeciętność bardzo boli. Nie Ciebie, boli Twoje otoczenie. Ty się liczysz. Tak, właśnie Ty, który to właśnie czytasz Nikt nie przeżyje Twojego życia za Ciebie. Jeżeli idziesz etyczną drogą w swoim prywatnym kierunku, idź nadal. To Twoje życie, Twoje marzenia, Twoje aspiracje. Tylko Twoje. Drugiej szansy nie będzie na tym świecie. Będzie bolało Będzie bolało. Często. Szczególnie w pierwszych latach, gdzie podstawowym Twoim kapitałem jest czas, nie kontakty i finanse. Prywatnym czasem załatwiasz to, co z biegiem lat załatwisz innymi środkami, gdy już będziesz w stanie. Będziesz klął. Będziesz wrzeszczał. Może i płakał. Wrzucisz organizm na takie obroty, jakich się on raczej nie spodziewał. Będziesz chciał się poddać, odpuścić. Otoczenie będzie Cię do tego zachęcać i mówić to, co w pierwszym akapicie. Nie da się. Nie uda Ci się. Wróć wtedy do tego wpisu. PS. Zainspirowany "Czekając na poniedziałek" Brata @Carl93m i swoją własną drogą. Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i patrz końca.
    34 punktów
  3. Mój kot to zen w najczystszej postaci. Jego życie kręci się wokół jedzenia, spania, wydalania i zabawy. To wszystko czym się zajmuje i będzie się zajmować w przyszłości przez najbliższe 10 lat. Brak celu w życiu, brak ambicji, brak planów na przyszłość, brak rozpamiętywania przeszłości, brak pogoni za szczęściem. Życie w ciągłym tu i teraz, mistrzostwo w zarządzaniu własną energią. No i brak porównywania się z innymi. Ludzie mają jednak inaczej. Nasze umysły mają tendencję do obracania w porażkę każdego naszego sukcesu. Pochłonęła mnie w weekend biografia Juliusza Cezara, jednej z najwybitniejszych jednostek jakie nosiła ta planeta, autorstwa Aleksandra Krawczuka. Polecam. Wybitny mówca, pisarz, strateg, generał, polityk. Ucieleśnienie męskości (już będąc nastolatkiem odrzucił rozkaz dyktatora Lucjusza Korneliusza Sulli, który nakazał mu dokonanie rozwodu z własną żoną Kornelią, córką byłego przywódcy konkurencyjnego stronnictwa popularów), odwagi (ilość jego sukcesów wojennych przerasta wszelkie wyobrażenie), witalności (niezliczone hordy kochanek), samodyscypliny (cenił sobie wstrzemięźliwość, gardził obżarstwem i opilstwem). No i tak sobie to biedny człowiek czyta i sobie rozmyśla. Minęło grubo ponad 2000 lat od jego śmierci, a ludzie wciąż o nim piszą w zasadzie w samych superlatywach (mniejsza z tym, że chłop nie jest tego w ogóle świadomy). Niby nie żyje, a jednak w pewien sposób zyskał nieśmiertelność. Tymczasem ja spędzam niedzielne popołudnie siedząc w kapciach na kanapie i czytając sobie książkę, potem pójdę z córką na sanki, potem jakiś obiad, potem może znowu czytanie, może drzemka, jakiś seks wieczorem. Jutro pójdę do pracy, która być może daje mi dobre pieniądze i którą w zasadzie lubię, ale nie jestem żadnym generałem ani cesarzem rzymskim, a kimś, kto pół dnia stuka sobie w klawiaturę przy biureczku. Praca nie wymaga ode mnie ani odwagi (teraz to w zasadzie odcinanie kuponów od dawnego sukcesu) ani tym bardziej męstwa, może jedynie samodyscypliny. Nie mam żadnej kochanki, jestem wierny jednej kobiecie od prawie 10 lat. Będę pamiętany góra przez moich wnuków, a potem rozpłynę się w niebycie jak moi pradziadkowie. Można się zdołować? Zawsze można. To, co pokazałem powyżej jest grą w "lepszy - gorszy". Wszyscy od czasu do czasu gramy w tą grę. Jej reguły są proste: - wybieramy jedną osobę, do której zaczynamy się porównywać, - porównujemy się na naszą niekorzyść. Że jest to prosta droga do naszego nieszczęścia chyba nie muszę nikomu mówić. Że zawsze znajdzie się ktoś "lepszy" od nas w jakiejś dziedzinie też chyba nie trzeba nikomu mówić. Jak nie grać? Tego nie wiem, bo chociaż mam wysokie poczucie własnej wartości zdarza mi się - rzadko, bo rzadko - pozwolić mojemu umysłowi na zapędzenie mnie w kozi róg. Warto być jednak tej gry świadomym zanim pogrążymy się w myślach o tym jak strasznym jesteśmy przegrywem, bo "ktoś inny w moim wieku miał to czy tamto". Epiktet miał na to jedną radę - niedorzeczne jest rozumowanie tego typu "ja jestem bogatszy od Ciebie, a zatem ja jestem również lepszy od Ciebie", o wiele słuszniejsze jest rozumowanie "ja jestem bogatszy od Ciebie, a zatem moja majętność jest również lepsza od Twojej". Ma to głęboki sens - umiejętność zarabiania pieniędzy jest jedną z wielu umiejętności, które może posiadać człowiek. Nie świadczy o tym czy jesteśmy "dobrym" czy "złym" człowiekiem. Sokrates, Heraklit z Efezu, Diogenes z Synopy czy wspomniany Epiktet całe życie żyli w nędzy, a też przeszli do historii za sprawą swoich nieprzeciętnych umysłów. "Robienie czegoś lepiej od innych = bycie lepszym od innych" to jedynie iluzja naszego ego. Co chcę przekazać? To, że każdy z nas ma w sobie atuty, które warto rozwijać i pewne cechy, które warto zostawić takimi jakie są. Atuty to Twoje żyzne pola, a wady to obszary pustynne, które nie dadzą Ci żadnych plonów. Hasło "możesz być kim chcesz" jest piramidalną bzdurą. Nigdy nie będę Juliuszem Cezarem ani choćby koszykarzem NBA i nie przejdę do historii, ale nie oznacza to, że do końca mojego życia powinienem pogrążyć się w rozpaczy i nienawidzić samego siebie. Miałem być tym kim właśnie jestem - a robię to całkiem nieźle. To, że nie nadajesz się np. do tworzenia muzyki nie oznacza, że nie będziesz doskonale wykonywał innych czynności. Skupiając się na poprawianiu natury zaniedbujemy obszary, w których jesteśmy przez naturę hojnie obdarzeni. Innymi słowy - nasza wolność nie polega na tym, żeby "być kim chcemy" tylko na byciu tym, kim faktycznie jesteśmy całym swoim jestestwem. To, że nie sprawdzamy się w swojej pracy nie oznacza, że jesteśmy beznadziejnym człowiekiem. Oznacza to jedynie tyle, że nie odnaleźliśmy zajęcia, w którym nasz naturalny styl działania się sprawdza. Jeśli nie znamy własnych atutów to najwyższy czas, żebyśmy sami się dobrze sobie przyjrzeli, do czego Was zachęcam tego ładnego, poniedziałkowego poranka.
    18 punktów
  4. No i ten ból dupy tych, którzy to mówili jak się jednak powiedzie I racjonalizacja, że wyszło nie dzięki pracy, zaangażowaniu i umiejętnościom tylko kolejna fala tekstów: - miałeś fart - udało się przez przypadek - jakby nie znajomości to byś gówno zrobił - uczciwi ludzie zapierdalają, a ty kombinujesz - cwaniak zawsze się dorobi I inne bla bla bla. Życie to nie bajka, bardziej pasuje do niego taka filozofia (z klasyka popkultury) niż Januszowe mądrości: Spokój to kłamstwo, jest tylko pasja.Dzięki pasji, osiągam siłę.Dzięki sile, osiągam potęgę.Dzięki potędze, osiągam zwycięstwo.Dzięki zwycięstwu zrywam łańcuchy.
    12 punktów
  5. @Carl93m założę się, że Lanskym nie zostaniesz nigdy. Jakbym tak się dobrze rozejrzał to w sytuacji w jakiej się znajdujesz Ty znajduje się 90% podobnych Ci osób w wieku +\- 3-4 jak Twój, sam w sumie jestem w podobnej sytuacji z tym, że jestem starszy od Ciebie i dużo spierdoliłem, ale co kurwa mam płakać? Klucz jest jeden, albo zaciskasz zęby i napierdalasz bez gwarancji sukcesu, albo za 3-5 lat będziesz w 3 razy gorszym stanie plując sobie w mordę, że wtedy nie zacząłeś i przejebałeś kolejne 5 lat życia i jakby to było jakbyś zaczął. Młodzi myślą, że jak magistra zrobili to już im się wszystko należy, tymczasem życie to maraton nie sprint. Wybierzesz drogę etatową zajmie Ci kilka/kilkanaście lat żeby dość do sensownych pieniędzy, działalność z resztą podobnie. Po drodze zanim dojdziesz na pierwszy przystanek wypierdolisz się 30 razy, wstajesz kurwa i idziesz dalej, czy jojczysz? Nie wiem czego Wy kurwa oczekujecie? Że co? Jak będziesz siedział w szlafroku cycate dupy Ci wpadną na chatę klękną władcy darknetu do nóg i zrobią lachę? Obudź się kurwa jeden z drugim bo skończycie w takiej piździe, że wygrzebanie się z niej zajmie 3 razy dłużej niż teraz. Weź kurwa laptopa pod pachę jak zdalnie pracujesz i pomieszkaj sobie w różnych miejscach, może jak będziesz zapierdalał starym rozklekotanym autosanem z jednej wiochy na drugą, siądziesz sobie obok jakieś dupy i się rozwinie sytuacyjnie, wystarczy, że mordę otworzysz. W bujanym fotelu nie jest to raczej możliwe. To kurwa znajdź grupę co moczy dupsko regularnie w zimnej wodzie i idź jako programista chyba umiesz wpisać morsowanie [miasto], kulig [miasto] w górnym pasku facebooka? Jak będziesz czekał na kumpla co ma babę i dziecko na karku to powodzenia, właśnie uzależniłeś od niego to czy pójdziesz w przerębel czy nie, poczekasz aż kurwa uschniesz. Trochę kurwa jaj, bo mi się już rzygać chce tym jojczeniem w kółko o tym samym, na co dzień siedzeniem w szlafroku i klepaniem coś w guziczki, liczeniem na to, że baba czy znajomek spadnie kurwa z nieba. Ostatnim czasem moja aktywność trochę spadła bo już nie mogę czytać jaki to świat jest chujowy, baby "nie kco" dawać, robotę mam chujową, perspektywy chujowe, wygląd chujowy itd. i tym chujostwem też przesiąkam. Brakuje trochę tematów - "to mi się udało", " tamto mi się udało", "jak poprawić to czy tamto", a w zamian, a to kurwa łysieje i chujnia, a to kurwa paznokcie nie obcięte, a do sklepu trza iść po obcinacz, a to kurwa jajecznicę nie wiem jak zrobić. No kurwa... Trochę kurwa życiowej werwy bo pierdolicie jak 80-latki na chujowej emeryturze.
    10 punktów
  6. Trochę podobna historia do mojej, tylko ja po latach chlania gorzały z kolegami postanowiłem zawalczyć o swoje życie. Nie miałem kilka lat temu skończonego nawet gimnazjum, byłem na równej pochyłej żeby zostać menelem. Zrobiłem szkołę średnią, napisałem maturę, zrobiłem zawód, kilka kursów, prawko, nie pije w ogóle od kilku lat, sporadycznie jedno piwo, raz na miesiąc czy dwa. Wiesz ilu mam kolegów ? miałem wielu, zostało dwóch i obydwaj są za granicą. Do tego mieszkam jeszcze z ojcem alkoholikiem, bo przez covid posypała mi się praca. Mam nadzieje że w poniedziałek wszystko się poprawi. Ale gdy będę miał pracę moje życie będzie wyglądało tak praca->dom->nauka (ucze się angielskiego, niemieckiego, technologii obróbki skrawaniem i programów cad) ide spać, wstaje rano i cykl zaczyna się od początku. Nie mam już znajomych, mam 27 lat, brak dziewczyny, brak samochodu, 0 umiejętności zainteresowania sobą kobiety, nawet nie wiem o czym z nimi rozmawiać, jak prowadzić rozmowę, jestem ekstremalnie nudny a moje życie to pasmo porażek. Dziewczyny już raczej nigdy nie będę miał, nie wyobrażam sobie bycia w związku z 27-30 latką bo sam zachowuje się jak niedojrzały gówniarz który co najwyżej zbłaźniłby się przy rozmowie z kobietą (jeżeli chodziłoby o flirt/randkę) bo w normalnych sytuacjach życiowych nie mam żadnego problemu z kontaktami z kobietami czy mężczyznami, mogę zaczepić każdego w każdej sytuacji i nigdy nie robię z siebie durnia - natomiast gdyby przyszło do randki i czegoś poważniejszego, spaliłbym się po minucie rozmowy. Przepierdoliłem srogi kawał życia i już tego nie naprawie, nawet nie ruszają mnie już momenty w których siedzę w wigilie na kompie ojciec w drugim pokoju siedzi najebany, kompletnie mnie to nie rusza, siostra wielokrotnie przez takie akcja płakała i przeżywała przez kilka dni, mnie to pierdoli. Natomiast jedynie co mi doskwiera to brak dziewczyny, problem jest taki że "normalnych" kobiet jest bardzo mało, a ja dodatkowo nic nie mam, nie mam samochodu, mieszkania, oszczędności, moje szanse na znalezienie normalnej dziewczyny spadają do niemal zera i zdaje sobie z tego sprawę. Wkurwiałem się wielokrotnie widząc szczęśliwe pary na spacerze, siedzące w parku, gdy ja akurat wychodziłem z domu żeby nie słuchać najebanego starego. Mi to nigdy nie było dane. Nie jestem facetem, jestem wewnętrzną pizdą. Gdybym nie miał celu w życiu to pewnie dawno bym się już odyebał z takim życiorysem, a mój cel to wykształcić się i zacząć zarabiać dobre pieniądze za granicą - pieniądze nie spowodują tego że poczuje się szczęśliwszy, ale udowodnie sobie że jestem coś wart, że potrafie i że dałem rade, nie zdechne jak pies który nic nie zrobił, nawet gdybym miał umrzeć w samotności zachlany od wódy, to przynajmniej jako średniak a nie jak ostatni śmieć.
    10 punktów
  7. @Libertyn tu zwyczajnie lubisz stwarzać sztuczne problemy. Otworzył biznes gastro miesiąc przed lockdownem? No i co z tego? Ile biznesów gastro otwiera się co miesiąc, mówisz o promilu ludzi przedsiębiorczych. Ponadto biznes gastro jest ciężki, jeśli nie masz wielu lat doświadczenia w branży to pchanie się tam jest obarczone bardzo dużym ryzykiem Tesla? On nie był biznesmenem tylko naukowcem, zabrakło kogoś kto by go za ryj trzymał jak w dzisiejszych laboratoriach korporacyjnych, jest budżet i są efekty to jest większy budżet, nie ma efektów to zamykamy projekt. Masa rzeczy powstaje przypadkowo, ale najczęściej te przypadki zdarzają się ludziom, którzy są fachowcami w swojej dziedzinie i w niej pracują w pocie czoła. Pierdzący w fotel Janusz czy Seba pijący browary na ławce ma bardzo nikłą szansę, że coś przypadkiem wymyśli. Widzisz, płaczesz nad mamą Billa, a prawda jest taka, że rodzice i dziadkowie powinni być trampoliną do sukcesu młodszych pokoleń. W końcu taki jest naturalny cel zakładania rodziny, zapewnienie potomstwu wyższego poziomu życia. Oczywiście dla ciebie będzie to jakaś skandaliczna nierówność bo ty tak nie miałeś, ale zamiast ogarnąć się aby twoje dzieci tak miały to ty wolisz wytykac palcami tych, którzy mieli lepszy start. Tak widziałem ludzi prostych i serdecznych którzy się dorobili. Paradoksalnie można powiedzieć, że postać, która to głosiła była rewolucjonistą
    9 punktów
  8. Boooring. Smutyyyy. Kółeczko wzajemnej adoracji, kto ma gorzej, a to prowadzi na manowcee..... Brakuje sportu w tej historii, nie ma intensywnego wysiłku fizycznego przez co najmniej 30 minut w ciągu dnia. Podstawowy nawyk, który zmienia całe życia. Zwłaszcza męskie. Ruch. Tężyzna fizyczna = tężyzna psychiczna Dlaczego nigdy nie miałem i nie mam myśli samobójczych, a moja egzystencja jest w 90% znośna i przyjemna ? Bo zapierdalam od 15 lat i uprawiam dużo RUCHU. RUCH TO PODSTAWA KAŻDEJ LUDZKIEJ EGZYSTENCJI. NIE MA RUCHU, NIE MA ŻYCIA. WYPIERDALAĆ NA SPACERY<ROWERY<BOKSOWAĆ GRUCHĘ ( NIE WALIĆ ) Pozdro panowie. Mogę mieć kurwa na dzień dzisiejszy co najmniej 3 walentynki. Ja już ich nie chce mieć, bo wiem z czym to się je. To jest wychodzenie z matrixa.
    9 punktów
  9. To raczej nie dzieciństwo, tylko starcie z rzeczywistością po wyimaginowanych wizja własnego zajebistego życia z wianuszkiem dup u boku i dwiema walizkami, w bagażniku czerwonego porsche. - W mediach funkcjonuje obraz wspaniałego życia z pięknym białym uśmiechem na mordzie w pracy która jest Twoją pasją i dobrze zarabiasz itp. itd., siedzisz sobie z żonką i bąblem w swojej chatce nad jeziorem i uprawiasz rzodkiewkę w wolnym czasie. - Rzeczywistość jest szara, bura i ponura, większość z nas ma chujową pracę, często szef zakompleksiony choleryk, daje Ci w pizdę, że masz chęć wrócić do czasów jak miałeś 6 lat i beztroskie życie w którym jedynym problemem było czy resorakiem skręcisz w prawy czy w lewo na skrzyżowaniu z pasków na dywanie. Dupy Cię olewają, jedyna perspektywa na własne M to ujebać się na 30 lat, a na wakacjach najdalej byłeś rowerem wigry 3 na wiosce obok, posiedzieć przy strumyku. Nie wspominając już o wpływie społeczeństwa i najbliższych Ci osób. Widziałeś kiedyś obraz z punktu drugiego w TV, czy social mediów? Nie, bo nikt tego nie pokazuje, nie pokazuje jak mu jest źle, jak ma gorszy dzień, jak mu coś nie wyjdzie, nie pokazuje krzywych zębów, tylko śnieżnobiałą klawiaturę chuj, że się na nią zadłużył, widziałeś grubasów w SM? Większość to zretuszowane dupy które w rzeczywistości mogą się porównać do skórki pomarańczy. Teraz skonfrontuj te dwa obrazy i masz kurwa deprechę w kieszeni. Ot, co, większość z nas myśli, że jak pójdzie na studia to zawojuje świat, że zostaną królami życia itp. itd. - rzeczywistość weryfikuje. Tak wygląda życie, bez retuszu, bez photoshopa, takie jest. Ludzie w około mają wyjebane, każdy idzie w swoją stronę, goni za swoją wizją rzeczywistości. Widzisz serduszka i to jak typ leci do swojej Pani, ale czy to jest prawdziwy obraz tego związku? No chyba kurwa nie, bo o tym co się tam dzieje wiedzą tylko zainteresowani, kawałek chińskiego plastiku nie definiuje czy mistyczna miłość występuje czy nie. Żyjemy w iluzji, gdzie mało co jest prawdziwe, każdy wali w chuja jak może na swoją korzyść, kreując własną zajebistość bez stabilnych fundamentów. Chcesz szydełkować? Nie czekaj na kumpla tylko idź po szydełko - to pierwszy krok. Chcesz być wyrzeźbiony dłutem adonisa? Idź i przynajmniej dziś kup karnet i poszukaj dietetyka bo Twój ziomek tylko pierdoli, że chce zbić januszowy brzuszek. Chcesz mieć kupę siana? Zaryzykuj, postaw na kartę jaką aktualnie masz, na siebie, jak masz jaja, nie każdy je ma - nie czekaj aż szef da podwyżkę bo on ma to zapewne w dupie. Chcesz ogarnąć psychę idź do psychoterapeuty czy innego magika, jak nie tego to innego, próbuj, działaj, czas płynie, itd. Szukaj rozwiązań nie wymówek. Reasumując: Działanie > Jojczenie Jojczenie - efekt końcowy znany - sytuacja się nie zmienia (osobnik nie rokuje, nie chce wyjść z dupy - tak mu dobrze). Działanie - efekt? A kto to wie? Może pociągnąć za sobą szereg nieprzewidywalnych zdarzeń i za rok będziesz pracował sobie z domku na plaży, w przerwie klepiąc murzynkę po dupie, bo odezwałeś się do Kryśki z warzywniaka która z racji jej pensji zna wszytki triki taniego podróżowania, a to dało początek łańcuchowi zdarzeń który wywiózł Cię na najdalsze manowce Brazylijskich plaż. W skrócie - żyj. Można pisać poematy na ten temat, ale nijaki Pan Rafał M. kiedyś powiedział: "Silni robią ile mogą, słabi cierpią ile muszą" I to jest podsumowanie.
    9 punktów
  10. Panie, weź Pan zluzuj wora, dobre? Tu jest na pewno problem... Raz i .... Dwa. Ma problem z alko. I teraz tak. Wierz mi albo nie, ale to pokazuje, jakiś problem z bańką. Stare powiedzenie baba pijana, dupa sprzedana, też nie wzięło się z kosmosu. Najebana laska prędzej, czy później zacznie sprawiać problemy. Dopóki w związku jest dobrze, będzie względny spokój, ale jak zacznie się psuć, to wyleje na ciebie wiadro pomyj. Będziesz tym przez kogo pije. Plus jest taki, że przeprosiła za swoje zachowanie i nie odwracała kota ogonem. Co do wyjazdu... Takie babskie pierdolenie. Dzisiaj każda mądra w pysku, każda się pakuje, jadą wszystkie, a jak przyjdzie co do czego, to połowa się wysypie. Wkurwiłeś się, bo poczułeś odrzucenie. Z tobą nie, z nimi, już tak. No i ok. Ona sobie może tam gadać. Zapamiętaj to i zweryfikuj z czasem. Czyny, nie słowa. Jak małe dziecko. Jaki brak szacunku? Podnieciła się wizją wspólnego wyjazdami z koleżankami, albo jest to zwykły shit test. Stawiam na to pierwsze. Jebneła z dupy o wyjeździe, a ty się spinasz, jakby miała jechać z autobusem murzynów na wycieczkę po hotelach. Weź... Powiedziałbym. Kochanie, moje plany na wakacje znasz. Jeżeli chcesz jechać ze swoimi koleżankami, to nie ma sprawy. Jedź. Temat zamknięty z mojej strony( tylko pozornie), po 2, 3 tygodniach, jak wszystko przycichnie, wyskakuję z informacją, skarbie, a pamiętasz Marcina i tego Wojtka z mojej pracy? Wyszła propozycja z ich strony, żebyśmy wyjechali razem, w męskim gronie, na 10 dni do Chorwacji ponurkować. Wstępnie powiedziałem, że muszę się zastanowić, bo chciałem spędzić te wakacje z tobą, ale jak ty chcesz jechać z koleżankami, to ja chyba pojadę sobie z nimi. BANG... Potem rozsiadasz się wygodnie w fotelu i patrzysz, jak palą się styki. Jak zaczyna atakować, że jak to, bla bla bla, spokojnie odpowiadasz, to wstępne plany. Dla mnie priorytetem są wakacje we dwoje. Przecież wiesz. Chodź tutaj i się przytul... Wyjazd do chuj, ale to chlanie jest niepokojące.
    8 punktów
  11. W twojej opowieści widzę dużo plusów, dla których powinieneś być wdzięczny, po pierwsze jesteś programista, mało nie zarabiasz na pewno nie tyle co ja 3500 złotych, pracujesz zdalnie, także nie musisz marnować czasu na dojazdy do pracy, możesz pracować z każdego zakątka Europy, tak jak mój kumpel informatyk, pojechał na miesiąc do Hiszpanii pracuje zdalnie, po 16.00 jak skończy pracę, idzie na miasto, u nas piździ, tam u niego na południu Hiszpanii znośna pogoda plus 10-15 stopni Celsjusza. Wróci do polski, będzie miał kwarantanne i tak będzie mógł pracować zdalnie, tak że ma to w dupie, nie musisz wcześniej wstawać, dojeżdżać do pracy, mieszkasz w mieście, jak masz swoje mieszkanie, możesz zaprosić jakąś dziewczynę, kumpli na picie, ja czegoś takiego nie mam, bo mieszkam z rodzicami, dodatkowo nie pracujesz na zmiany, ja nieraz po nocce najzwyklej w świecie przewracam się, albo mam cały tydzień wycięty z życiorysu. Dlaczego mając 30+ mieszkam nadal z rodzicami proste, mając 20 lat poszedłem na studia inżynierskie dzienne, które oblałem, zamiast od razu po tym jak oblałem dzienne iść na zaocznie na inżynierskie, poszedłem na licencjackie, z których teraz, z tego dyplomu mogę sobie tyłek podetrzeć, zmarnowałem czas i pieniądze. poszedłem po najmniejszej linii oporu, żeby mieć magistra z uczelni, z którego nie ma pracy, miałem takie myślenie, że jakoś to będzie, nie ważne czy w sprawach sercowych, czy zawodowych, wielu moich znajomych ma dobra prace bez kierunkowego wykształcenia, lecz nie brałem pod uwagi, że dobrze płatną prace ktoś im załatwił, pracowali jako fizyczni pracownicy przez lata w jednym zakładzie, potem awansowali na jakieś stanowisko. Po z robieniu magistra wachałęm się, czy iść na te studia inżynierskie, czy nie, rodzice mnie naciskali żebym szedł, albo zdawał na etat do Policji, zdawałem do Policji kilka razy, nie udało się. Kilka związków mi z dziewczynami nie wypaliło, miałem z tego tytułu zawód miłosny, ostatni związek, też miałem załamanie, ale nie było to takie, jak typowy zawód miłosny, tylko zderzenie z brutalną rzeczywistością, jeden znajomy kierownik, drugi lekarz, trzeci adwokat, czwarty też jakieś dobrze płatne, funkcyjne stanowisko, jak za pieniądze 2500 złotych ogarnąć sobie mieszkanie, kredyt na mieszkanie, jakąś fajną laskę na stałe, dodatkowo miałem beznadziejną pracę magazyniera. Słuchałem, czytałem jakieś szkoły uwodzenia, gdzie mało przystojni faceci, dodatkowo bez pieniędzy i statusu społecznego mieli i ruchali fajne laski, gdzie ludzie bez konkretnego wykształcenia, wiedzy, znajomości osiągali sukcesy zawodowe, finansowe, czyli jednym słowem słuchałem BZDUR, że w końcu coś osiągnę. Jedynym plusem tej historii jest to, że żadnej wpadki nie zaliczyłem, nie musiałem zakładać rodziny z dziewczyną, z którą najpewniej rozstałbym się, nie muszę dymać w delegacjach na budowie, żeby zarobić na rodzinę, płacić alimentów. Poszedłem studiować w wieku koło 30 lat. Rozglądam się za lepiej płatną praca, nie jem cukru, żadnych słodyczy, ograniczyłem alkohol, zacząłem się uczyć dodatkowo dwóch języków obcych, zacząłem się lepiej ubierać, czytać więcej książek, wziąłem się za siebie, jedynie co to dałem sobie spokój z kobietami, jeśli trafi się jakaś fajna, to czemu nie, zwiąże się Jeśli nie, to trudno się mówi. Miałem wcześniej złą mapę drogową. Teraz wszystko sobie zmieniam. LEPIEJ PÓŹNO NIŻ WCALE. Jak masz rutyne w życiu, poszukaj sobie jakiś nowych pasji, np. sport: Bieganie
    8 punktów
  12. Przypomina się kawał: Siedzi murzyn na plaży. Przychodzi do niego pracowity człowiek i mówi: - Słuchaj murzynie, tam są takie gałęzie. Urwałbyś kijek, sznurek byś przywiązał, szpilkę byś doczepił. Robaka byś nadział, złowiłbyś rybę, sprzedałbyś. Kupiłbyś wędkę, łowiłbyś więcej ryb, kupiłbyś łódkę. Łowiłbyś coraz więcej. Kupiłbyś kuter, wynająłbyś ludzi, miałbyś wiele kutrów. Miałbyś całą flotyllę rybacką! Ludzie na ciebie by pracowali, a ty byś sobie leżał na plaży. Na co on mówi. - A co ja teraz robię? 😊 BTW ciekawe, że wczoraj i dzisiaj rano chodziło za mną sformułowanie "zawsze będzie ktoś lepszy, ale co z tego" - niezła synchroniczność z tym wątkiem.
    7 punktów
  13. Mnie tylko zastanawia kto tych debili ogląda, followuje i żyje ich życiem nabijając im kabzę. Dno i 2 metry mułu.
    7 punktów
  14. Myśle że się mylisz i to bardzo, co ma wspólnego mieszkanie z rodzicami z samodzielnością? jak pójdzie na wynajem i będzie potrafił kliknać ipko->zrób przelew->czynsz za mieszkanie+odstępne na 1500 złotych to stanie się samodzielny? czy pójście do sklepu żeby zrobić zakupy będzie dla niego za trudne? Oczywiście że wtedy poczuje jak wygląda życie gdy będzie miał wywalić 1/3 albo 1/2 wypłaty na mieszkanie, ale czy o to chodzi w samodzielności ? czy po prostu trzeba mu dojebać żeby jadł pod koniec miesiąca makaron z serem białym bo nie będzie miał co? dla większości osób wyprowadzka z mieszkania to nie jest żaden problem, ba.. wielu by chciało to zrobić, ale nie mają dobrej pracy, dobrych perspektyw na przyszłość, dobrego zawodu i jak już to tutaj można upatrywać przegranego życia, chociaż nie koniecznie bo zawód zawsze można zmienić (UE daje pieniądze na przekwalifikowanie i to głównie tym który mają słabe wykształcenie). "Prawie co drugi Polak nadal mieszka z rodzicami, w Polsce wraz z rodzicami mieszka około 2.4 mln osób w wieku 25-34 lata czyli prawie 44% osób tego przedziału wiekowego). To oficjalne statystyki. Każdy z nich jest nieudacznikiem? przegrywem który już z tego nie wyjdzie? powiem Ci dlaczego tak jest, "2379,66 zł brutto – to najczęściej wypłacane w Polsce wynagrodzenie. Wynika tak z badania, jakie GUS przeprowadza co dwa lata. Co ważne, w tej analizie uwzględnia sektor publiczny oraz wszystkie rodzaje firm, w jakich są zatrudnieni Polacy" "Połowa pracowników nie zarabia powyżej 4094,98 zł brutto. " to jest 3000 złotych netto. Ja wiem że zaraz pojawią się głosy, "zarabiałem połowę tego i wynajmowałem mieszkanie, czasami przez dwa dni nic nie jadłem, ale mnie to zahartowało" nikt nie potrzebuje "zahartowania" jeżeli nie ma takiej potrzeby (patologia w domu) to nie lata 40 i szykowanie się na front. Natomiast to co może dziwić to marazm tych ludzi, czekanie na manne z nieba, nie mam perspektyw na dobre zarobki w Polsce? więc pracuje za najniższą przez rok czy dwa, w tym czasie uczę się języków do b1-b2 i macham ręką na do widzenia na granicy.
    7 punktów
  15. Gdybym miał postawić własne pieniądze na najbardziej prawdopodobny scenariusz wydarzeń, to byłaby to historia raczej klasyczna w tego typu sytuacjach i brzmiała mniej więcej tak: Nasz bohater nie wytrzymuje ciśnienia i zdradza swej ślubnej czym się zajmował przez ostatni miesiąc. Ona wiedząc, że on chuja wielkiego na nią ma, przyznaje się tylko do tego, czego wyprzeć się nie może, próbując oczywiście całą winę za może i nieodpowiednie zachowanie zrzucić na domowego tyrana i despotę. W następnej kolejności myszka kontaktuje się z kochasiem i wychodzi z domu pod pierwszym z dupy pretekstem, aby się z nim spotkać i przedyskutować opcje, informując gacha o tym, że sprawa się rypła i stary zaczął węszyć. Oczywiście w pierwszym odruchu instynktu samozachowawczego, zadaje mu pytanie wprost - No i co teraz?- licząc być może na odpowiedź w stylu - Nic a co. Jutro powiem mojej i zamieszkamy razem, tak jak ci obiecałem... Ale zamiast tego słyszy tylko jakiś bełkot jednoznacznie wskazujący na to, że w zaistniałych okolicznościach przyrody jej Romeło postanowił jednak zawalczyć o swoje małżeństwo i nie może dotrzymać składanych wcześniej obietnic, ale... ale chętnie skorzysta z okazji darmowego pukania czyjejś żony jakby co, z tym że no wiadomo, nic obiecać jej nie może. W tym momencie prawdopodobnie dociera do jej mózgu informacja, że została wyjebana w powietrze przez kochasia i płomienne obietnice wspólnej świetlanej przyszłości może sobie w kiblu na gwoździu powiesić. A to niespodzianka... Skompromitowana, zraniona, wykorzystana i poniżona, postanawia walczyć o jedyne co jej zostało, strzępy małżeństwa, które przynajmniej na jakiś czas zapewni jej ciepło i schronienie, kwestia tylko urobić starego, ale to przecież łatwizna, najwyżej zamknie oczy i będzie myślała o tamtym, to teraz najmniejsze z jej zmartwień, a w końcu dupa nie mydło... Sam jestem ciekaw w ilu punktach się pomyliłem, ale coś tak podejrzewam, że raczej już się tego nie dowiemy.
    7 punktów
  16. A przecież mogło być tak pięknie... W w wieku 21 lat Twoja "pierwsza miłość" za która latałeś jak pies po 2 latach związku zdradziła Cię z Twoim "dobrym kolegą" dając mu przy okazji prezent od Ciebie na który zbierałeś pół roku.... Kilka lat później Pani na której bardzo Ci zależało w dzień przed walentynkami powiedziała, że się z Tobą nie umówi (choć już się spotykaliście) bo przyjeżdża do niej "kolega", którego nie widziała całe pół roku ale żebyś się nie martwił bo "to nic nie znaczy"... Żona, jak Ci się wydawało, ktoś bardzo prawdomówny i w porządku, w poniedziałek rano, ni z gruchy ni z pietruchy każe Ci wypierdalać z domu i nie jest to kłótnia tylko jasne żądanie bo ma już ustalone kochasiem gdzie mają razem mieszkać i nawet podzielili Twoje rzeczy.... I co teraz zrobisz? Może tak się wkurwisz, że choć nie masz absolutnie do tego warunków w wieku 25 lat zaczniesz swoją drogę do 6paku na brzuchu i do tego, że zrozumiesz jak cholernie kobiety kłamią, iz liczy się "wnętrz"... Może tak się wkurwisz, że przełamiesz swoją nieśmiałość, poznasz gości, którzy jakieś 10 lat temu bawili się w dynamiki socjalne i zaczniesz zbierać od znajomych pytania - jak to się stało, że stałeś się duszą towarzystwa? Może tak się wkurwisz, że położysz na szalę wszystko co masz tylko po to, żeby zrobić naprawdę fajne deale i aby Twoja eks żona skamlała jak suka czy może do Ciebie wrócić? @Carl93m - zastanów się przyjacielu w jak komfortowej sytuacji jesteś - nie jesteś śmiertelnie chory, możesz mieć dobry zawód, nie wiąże Cię drąca mordę stara ani bombelek. Możesz zrobić co chcesz ze swoim życiem. Wyprowadzić się, iść do pustelni a może rozwalać cały hajs na dziwki.. Twoje, moje., wszystkich innych skamlenia nie mają żadnego znaczenia. Życie to nie jest bajka, a jeśli coś chcesz mieć musisz sobie to wziąć - częściej wywalczyć. Marcher ou mourir Jeśli chcesz aby inni uważali Cię za mężczyznę zachowuj się jak mężczyzna. Popłacz, zaciśnij zęby, potem pięści i idź po swoje.
    7 punktów
  17. Podczas czytania wpisu autora, musiałem sprawdzić czy mi się przypadkiem fora nie pomyliły 😀
    6 punktów
  18. Żyjemy od jednego momentu przełomowego do drugiego momentu przełomowego, w cyklach. A w cyklach, jak to zwykle bywa mocne minusy oraz mocne plusy. Ale w każdym minusie czai się wzrost, a w każdym plusie czai się spadek. To nieuniknione. Co można wziąć dla siebie z teorii cyklów? Umiejętność rozpoznania momentu cyklu w celu maksymalizacji wyników. Cykl koniunkturalny, to chyba jasne. Według Austriackiej Szkoły Ekonomii współczesne cykle koniunkturalne nakręcają banki centralne i polityka monetarna bazująca na dodruku ekstremalnie pustego pieniądza. Wyceny spółek, kształtowanie wartości walut światowych. Wszystko cykl. Były dinozaury, ludzie, a po nas przyjdzie coś nowego, innego. Z wiedzy o cyklu wynika prosty wniosek. Żeby nastąpił wzrost to musi być wcześniej spadek. Cykl roczny, mamy postanowienia na początku roku, a później chuj. Dzień, cykl dobowy - kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. Powiedzonko nie wzięło się znikąd. Można dla beki żyć według kalendarza chińskiego, buddyjskiego, irańskiego, kalendarza majów, albo w ogóle bez kalendarza. I tak człowiek rozpozna cykl dobowy w sobie i na tej podstawie zyska energię lub straci. Paradygmat rzeczywistości roboczej 3x8 wynika w dużym stopniu z cyklu dobowego. Układ rzeczywistości wymusza stosowanie pewnych paradygmatów. Fermentacja, rozwój organizmów, to wszystko cykl. Ludzie wyspecjalizowali się w opóźnianiu pewnych cyklów, właśnie psucie żywności można opóźnić i inne procesy poprzez odpowiednią obróbkę materii. To również tyczy się człowieka. Cykle miesięczne u kobiet, gdzie mężczyzna może 1:1 przewidzieć zachowania partnerki, a większość tego nie potrafi lub unika zdobywania wiedzy. Cykle przeobrażenia świata, ruchy płyt tektonicznych, wulkanizm. Wszystko to cykl. Żyjemy w mikrocyklu należącym do innego cyklu, a ten inny cykl należy do jeszcze innego i innego i wszystko jest ze sobą powiązane. Każdy ruch wiąże się z cyklem. Życie i umieranie to cykl. Prawo natury. Piszę to, ponieważ nie wypada walczyć z taką potęgą, tylko popłynąć i manewrować. Ustal, jaki masz cykl życia i poszukuj pozytywnych ekstremów, ale akceptuj również dołki, bo to naturalny proces. Nie można zaprzeczyć naturze. Nie ma człowieka, który żyje poza cyklem. To prawo natury. Zimą tracimy energię, latem zyskujemy. Można to przecież przewidzieć i się przygotować. Można przejść z cyklu niższego do innego, wyższego cyklu przez zmianę poziomu energii. Godzina aktywności dziennie na coś innego niż dotychczas tworzy nowy cykl zmiany. Całkiem fajny temat i wierzę, że ktoś złapie zajawkę.
    6 punktów
  19. Witam braci Temat nie daje mi spokoju i trzeba korzystać do póki jestem samotnym wilkiem, wiadomo że jak 99% facetów mam od najmłodszych lat fantazję o mamuśkach i jakoś głębiej o tym nie myślałem ale nie daje mi to żyć . Całkiem serio pytam czy macie jakieś pomysły może z własnego doświadczenia jak i gdzie wyrwać taką kobitke do zabawy? ja nie mam chyba jaj do tego żeby zagadać do starszej kobiety już prędzej bym zagadał do laski 10/10 w moim wieku 🤣 jak sobie myślę o takiej gorącej kocicy z wielkimi cyckami i nieogoloną szparą z takimi soczystymi dużymi wargami to aż mnie skręca. Chyba laska w moim wieku o podobnych "parametrach" nie dała by takiego samego efektu. Zawsze zostają divy ale milf + diva kojarzy mi się z totalnym odpadem plus tam 99% jest ogolonych ..... Czekam na wiadro szamba które zostanie na mnie pewnie wylane 😆
    5 punktów
  20. Cześć chłopy, jako że pojawił się temat na ten "temat" jakiś czas temu, a biorąc zawichrowania życiowe gdzie z Wizzair trafiłem do Legii to chciałbym wam to opisać. Na wstępie, dostałem się w 2020 w sierpniu, Po farmie i castel miałem do wyboru... dużo ze względu na wyniki. Wybraem 2REI bo zawsze tam chciałem iść co również wiąże się, z tym, źe mój brat jest w 3ce i aktualnie naraża swój ryj za mocno.. Jestem tu ze względu na niego jak i na chęć przygody. - Ale reasumując i odpowiadając na wasze pyt. - na dzień dzisiejszy nie ma wymagań na starcie co do podciągnięć na drążku, jak ja byłem na rekrutacji to było 10, dziś tego nie ma - Bieganie, musiecie zrobić test coopera na 2500, 5 lvl cooper test oczy słuch, można mieć okulary, ale do jakiegoś wyznacznika, którego nie znam (mam astygmatyzm i poszło bez) - zdrowie, jak macie chłopy problemy długotrwałe, choroby psychiczne - dajcie sobie spokój bo to i tak wyjdzie i dadzą wam fuck off - zarobki - Nie wiem czy wiecie, ale Legia Cudzoziemska to nie to co było 50 lat temu. Tutaj nie ma pieniędzy.. Bracia, ja nie wiem do końca o czym Wam tu pisać, chcecie to pytajcie. Jestem aktualnie na OPEX na wybrzeżu kości słoniowej bo peace keeping.... a wczoraj do nas jebali z moździerzy. Jak kogoś ciekawi temat, to pytajcie. Panie Marku, jeśli moje informacje wykraczają poza forum, proszę dać znać - usunę temat
    5 punktów
  21. Wspaniały z Ciebie człowiek, nie zmieniaj się, bądź zawsze sobą.
    5 punktów
  22. Tak było do mniej więcej 1914 roku - kiedy 28 czerwca tegoż roku zakończył się, rozpoczęty w 1815 roku XIX wiek. Najpiękniejszy wiek w historii ludzkości. Potem nadszedł wiek dwudziesty, ktory przewrócił normalność i sprowadził komunizm. Komunizm zniszczył rodzinę, dał emeryturę, dał socjał - ludzie uznali, że im się należy - i stąd się wzięło "nie da się", "nie dasz rady", "nie tacy probowali" Ostatnio w internetach lata bardzo prawdziwy mem. "Ciężkie czasy tworzą silnych ludzi. Silni ludzie tworzą dobre czasy. Dobre czasy tworzą słabych ludzi. Słabi ludzie tworzą ciężkie czasy" Jest to absolutna prawda. Człowiek osiąga cokolwiek w życiu wtedy i tylko wtedy kiedy WIE że może liczyć tylko na siebie. Zazwyczaj wszelkiej maści "doradcy" znad talerza zupy u cioci na niedzielnym obiedzie - są większym lub mniejszym obciażeniem. Wszelkie wynalazki zazwyczaj powstawały dlatego, że wynalazca nie wiedział, że się czegoś nie da zrobić. I dlatego, że nie wiedział - to właśnie to niemożliwe - po prostu robił.
    5 punktów
  23. Panienka ma ten typ głosu, którego nie znoszę. Pierdoli, jak potłuczona godzinami i nic nigdy z tego nie wynika. Masakra, co się dzieje 😆
    5 punktów
  24. Kolego, czasem sobie przeczytam takie posty jak twój i załamka, bo same czerwone flagi praktycznie. Nie czytasz wątków archiwalnych tak jak większość męskich leni, a tam już wszystko zostało powiedziane. Jeżeli nie poznasz wiedzy, którą już tu zgromadzono - nadaremnie będziesz tracić czas swój i Braci, jeszcze dobrze, jak ci ktoś odpowie rzetelnie. Bardzo krótko i w punktach: Wystarczy, że dziewczyna pali, nie ma ojca, albo nawet czasem ma jeden tatuaż i już masz do czynienia z tzw. damaged girl . Odszukaj sobie tutaj film Coach Red Pilla o 'damaged girls' z moim tłumaczeniem, a zrozumiesz, że porywasz się z motyką na słońce. Nie tacy kozacy nie utrzymali swoich damaged girls, a co dopiero wychować. Nie da się wychować kobiety, może to zrobić tylko jej biologiczny ojciec, a i to tylko do 13 max 15 roku życia. Ty możesz co najwyżej ustalić granice, o ile nie Pani szuka desantu na frajerze takim ja ty. Nie obraź się, ale musiałbyś być Bradem Pittem, żeby móc takiej stawiać warunki. Kwestia 'pracy': To jest patologia kompleksowa, koleżaneczki, wypadziki i gównorobota, by cię w każdej chwili móc zbypassować, a ty piszesz z nią 'po męsku'. Nie widzisz, że próbujesz poderwać mężczyznę w kobiecym ciele? Sam fakt, że pani ma jakąś pracę, której się trzyma, a w której szef trzyma jej finansowy los już dla mnie jest patologią. Znowu CRP i film "Advice to young women from an old fart'. Tłumaczenie moje w dziale z youtuberami zagranicznymi. Twoje iluzje, że pani się 'dobrze prowadzi' i nie robi z ciebie na razie bankomatu, wynikają z tego, że jesteś dużo naiwniejszy od niej. Laski 20 lat są sprytne, a co dopiero 30+. Ogólnie: "More red flags than chineese parade." ale oczywiście to twoje życie i twoja będzie to osobista tragedia. Jeśli chcesz poznać głębiej te aspekty, odszukaj moje tematy: 1) 'Dlaczego nie biorę się za kobiety 25+" gdzie tłumaczyłem, dlaczego twój wiek - 20 to wiek twojej potencjalnej partnerki. 2) 'Tylko 1 na 200 Polek nadaje się na żonę' (dlaczego praktycznie wszystkie panie w obszarze nad Wisłą są TOKSYCZNE) i ostatni: 3) 'Jeżeli kochasz swoją pracę - zobaczymy się po 40stce'. dlaczego z kobiety pracującej w gówno- lub korporobocie nie będzie dobrej żony. Odmaszerować.
    5 punktów
  25. Czerwona flaga: Dorosła kobieta po 30, a nadal zalicza zgony na imprezach? Poważnie?
    5 punktów
  26. Zajebista szczerość brachu, podziwiam takie wyznania. Też mam ojca alkoholika (weekendowego głównie), ale gdy ma wolne jest ciągle najebany. Ja nienawidzę alkoholu przez to i w sumie dobrze. Latem piwo wypiję, gdy jest upał, ale nie mam parcia na to gówno. Podziwiam to, że masz ambitne plany( zwłaszcza języki). Od siebie dodam warto zrobić kurs jeśli nie masz na wózki widłowe oraz ładowarkę teleskopową. Oczywiście warto mieć również C, C+E l. Kurs spawania również może być przydatny, zawsze się czegoś dowiesz. Nie powiem Tobie czytaj mnóstwo książek, bo w moim przypadku niezbyt wiele pomogły, ale dały jakąś tam moc wiedzy. To, że nie masz auta to żaden wstyd, dobrze, że prawko zrobiłeś. W Polsce utrzymanie auta kosztuje dużo w porównaniu do zarobków. Pamiętaj, że tylko CIĘŻKA, WIELOLETNIA praca daje efekt (Ameryki nie odkryłem). Dodaj do tego koniecznie dbanie o wygląd ( siłownia/kalistenika, dobre, schludne, czyste ubrania, buty porządne, zrobione zęby, fryzjer min. raz na miesiąc, golenie brody 2 razy w tygodniu (no chyba, że broda pasuję do twarzy). Na ubrania i buty wydasz powiedzmy jak byś miał siano np. 2000zł, lecz trzeba pamiętać, że ciuchy możesz nosić wiele lat. Do tego krem do twarzy i rąk, jeśli jest skóra zniszczona. Na kosmetyki nie musisz wydawać sporo siana. No i oczywiście szczupła sylwetka to podstawa. Kiedyś naiwnie myślałem, że wygląd się nie liczy, co jest kompletną nieprawdą, ma ogromne znaczenie w odbiorze ludzi
    5 punktów
  27. Typowa party chick albo jebnięta kociara wino+netflix+chill uzależniona od alko. Czy to imprezowa gówniara czy 30+? Babski wyjazd na bolcowanie nie na spontanie. Daj sobie spokój. Laska ma CIę w dooopie jesteś plasterkiem na samotność. Jak się zaangażujesz rozwali Ci głowę na kilka miesięcy. Jak te koleżanki są atrakcyjne zaproś je z nią do siebie i pokaż im jak się można bawić a laskę potem z hukiem kopnij w dupę.
    5 punktów
  28. W końcu jakiś optymistyczny post. Gratuluje hartu ducha i motywacji do działania. Utrzymać siebie, płacąc alimenty i jeszcze oszczędzić na pasje to nie lada wyzwanie, stąd wnioskuję że jesteś ustawionym w życiu człowiekiem. Zresztą w tym wieku się nie ustawić to trzeba by być przegrywem. Sam też jestem po rozwodzie i mam wydatki, jesteśmy z pokolenia lat 70tych. Więc mam pełną świadomość tego o czym mówisz. Ja mało nie zarabiam, ale jak byłem w związku to jakoś nigdy mnie się kasa nie trzymała (ciekawe dlaczego). Teraz kilka lat po rozwodzie mam odłożone spore oszczędności i ciągle rosną, stać mnie na pasje/hobby, a i zacząłem myśleć o inwestycjach długofalowych. Ogólnie we wszystkim z powyższych to na plus w porównaniu do sytuacji ze związku. Chyba jednak nie chciałbym mieć znowu 20lat, zdrowie 20latka tak, ale nie ten wiek. Jak ktoś już wcześniej napisał, za bardzo w tym wieku szarpią hormony i myśli się nie tym narządem co trzeba. Teraz mogę a nie muszę. Smutne to co piszesz. Jednak rozumiem twój punkt widzenia, jesteś młodym człowiekiem i ciężko jest ci wyobrazić sobie życie za kilka dekad. Spotkałem się już z takimi opiniami od młodych ludzi, ostatnia była od mojej siostrzenicy w wieku 20 lat. Spytała ile mam lat jak odpowiedziałem że 40+ to mówiąc krótko, powiedziała mi że jestem stary a ona nie wyobraża sobie siebie w tym wieku. Eh, po tych wszystkich przejściach/ doświadczeniach to teraz powiedział bym że życie zaczyna się po 40tce. Stabilność finansowa, dużo czasu dla siebie i tylko zdrowie czasem trochę szwankuje.
    4 punkty
  29. To ja wrzucę kij w mrowisko. A co? Ma być kolorowo? Nie, nie będzie. No to jedziemy: to pewnie dlatego, że masz kwadratową szczękę i ponad 190cm wzrostu, nie jesteś odpadem genetycznym, a tak wysokie zarobki masz dlatego, że jesteś krwiożerczym burżujem, który nic nie robi i tylko okrada pracowników, takim Januszem "byznesu". Takich jak Ty trzeba trzymać krótko, ale najpierw pozbawić wszystkiego co ma i dać tym co sobie nie radzą, bo im się należy. Acha: ja wcale nie jestem komunistą, brzydzę się tym, ale rynek trzeba regulować, wtedy będzie naprawdę wolny. A teraz gra melodia Międzynarodówki...
    4 punkty
  30. @Lucjusz prawdą podstawową. Jak mam słabszy okres, albo nie mogę się zmotywować wystarczająco to siebie nie katuję, tylko odpoczywam, bo wiem, że przeskok nastąpi w swoim czasie. I tak się zawsze dzieje.
    4 punkty
  31. Jeszcze zapomniałeś dodać, że koty to gwiazdy internetu. A nic nie robią. To prawie, jak celebryty 😆
    4 punkty
  32. Nie wydaje mi się. Ponadto na forum promuje się wolność wyboru, chcesz mieć dzieci to miej, tylko nie wskocz na minę w postaci "madki".
    4 punkty
  33. Ja p i e r r d o l l ę. Co to jest? Skąd wy to bierzecie? Jakieś instabitches, plastikowe klony, glonojady, instasimpy... Co to za ludzie? Czym oni się zajmują? Co potrafią? Dlaczego - do kurwy jasnej - zajmujemy się takim gównem?
    4 punkty
  34. Zluzowali obostrzenia na chwilę, bo: ludzie już się bardzo wkurwiali, 2: winę za planowany lockdown wiosenny trzeba na kogoś zrzucić (np. turyści z Zakopanego, otwarte knajpy). Już wcześniej pisałem, że prawdopodobnie od 1 marca będzie lockdown. Plandemia. O ile wiosną 2020 roku faktycznie można było się nabrać, to dzisiaj trzeba być tępym człowiekiem żeby dalej im wierzyć w to wszystko. Tymczasem Chińczycy odmówili delegacji WHO przekazania informacji o pierwszych 100kilku zakażonych covidem Chińczykach.
    4 punkty
  35. @Templariusz no i widzisz, kierujesz się bezkrytycznie przekonaniami. Jeżeli mieszkanie u rodziców vs mieszkanie w wynajętym daje ci np. możliwość odłożenia kasy na inwestycje, odłożenia kasy na mieszkanie bez brania kredytu, to sprawia, że masz lepszy start w życiu jako młody człowiek. Gość A mieszka z rodzicami, życie kosztuje go 15 k mniej niż kolegów, którzy wynajmują. Oszczędzoną kasę włożył co roku np. w krypto, albo rozwijał za nią biznes. W pewnym momencie okazuje się, że dzięki mieszkaniu przez 10 lat z rodzicami ma swój biznes, swoje mieszkanie i oszczędności, sam jest ciut przed trzydziestką - właśnie wygrał życie. Natomiast koledzy, którzy wynajmowali, przeskoczyli na kredyt żeby kupić i mają jeszcze 20 lat spłacania rat. No i nie oszukujmy się, u młodego mężczyzny, w sumie jeszcze chłopaka samodzielne mieszkanie tak naprawdę = będę miał gdzie przyprowadzić dziewczynę na ruchanie. Zresztą tak samo jest z chęcią posiadania auta w młodym wieku, wypady na dyskoteki, wyrywanie lasek i pukanie w aucie
    4 punkty
  36. Nie przywiązuj się za bardzo do nikogo i niczego, bo zostanie Ci to odebrane. Szukaj szczęścia wewnątrz siebie. Żadna kobieta, żadne pieniądze, żadna zewnętrzna rzecz, nie da Ci długofalowo szczęścia. Jednocześnie mając tego świadomość, masz dążyć do jak najwyższej kasy i pozycji społecznej, byś miał w sferze "zewnętrznej" miło i przyjemnie. Żałuję, że nie wpadłem tutaj w wieku lat 14, 15, chociaż, wtedy forum nie istniało. Z fartem... Jesteś bystry i mądry chłopak, nie spierdol tego. Większości 20, 30 latków, którym wysyłam różne linki z tego forum, żeby sobie przeczytali ze mnie kpi, że siedzę na cytuję "Forum inceli" Cóż mogę rzec, pozdro dla nich zobaczymy kto lepiej na tym wyjdzie długofalowo.... P.S (JA)
    4 punkty
  37. https://businessinsider.com.pl/technologie/nowe-technologie/mutacje-koronawirusa-moga-byc-bardziej-zarazliwe-i-odporne-na-szczepienia-jak-zmienia/9y87k9q Czyli sytuacja win-win. Jeżeli będzie trzeba regularnie szczepić, to koncerny i kurewki polityczne będą zarabiać, a jeżeli nie będzie się szczepić - to utrzymany zostanie stan permanentnego półzawieszenia, z epizodycznymi odwilżami i koncesjonowaną możliwością pracy zarobkowej*. A potem programy naprawy gospodarki uzależniające obywateli od państwa. Ostatni bastion wolności gospodarczej - lokalni przedsiębiorcy - zostaną zarżnięci. * zresztą, równie prawdopodobny jest scenariusz będący kombinacją obu powyższych. Bo czemu nie? Kto im zabroni?
    4 punkty
  38. Spierdoliłeś, bo nie byłeś sobą. Trzeba było już w przedpokoju zapytać, a gdzie czekoladki? Po czym wypierdolić ją z mieszkania. Miałbyś za chwilę i czekoladki i lody. I panna wiedziałby, co czuję. Powtarzasz, powtarzasz, piszesz setny topic, powtarzasz jak katarynka, robisz z siebie debila, tłumaczysz najprostsze fakty, a oni dalej te swoje białorycerzenie. Potem dziwią się, że nie mają rezultatów.
    4 punkty
  39. Jest niedziela. Walentynki. Wczoraj była sobota, przeddzień walentynek. Wstajesz z łóżka po trzynastu godzinach snu. Idziesz do łazienki, potem do kuchni i zdajesz sobie sprawę, że nie masz już nic więcej do zrobienia dzisiaj. Godzina 14:00 - niedziela - walentynki. Wchodzisz na FB, patrzysz co się dzieje w internecie, wszędzie walentynki. Na twojej twarzy maluje się grymas - co to ma być za święto - masa słodkości na profilach różnych ludzi, kwiaty, miłość, serducha - czerwono. Kilka minut myślisz o tym wszystkim z pogardą. Kilka minut później po tym jak myślałeś z pogardą zdajesz sobie sprawę - kurwa ja też bym tak chciał. Następnie myślisz sobie - co ze mną jest nie tak? Ty kurwa śmieszny antymatrixowy pozerze. Psioczysz na to wszystko, bo sam tego nie możesz mieć. A ty kulfonie, ty jeden! Zjadasz sobie obiadek i robi się jakoś bardziej okej. Popołudniowa herbatka wjeżdża na biurko i zaczynasz pisać tekst. A w tym tekście nie wiesz co napisać, chociaż pół godziny temu miałeś pierdyliard różnych tematów. Jednak zdajesz sobie sprawę z tego, że jedyne co możesz uzyskać od innych forumowiczów to rada - "Zmień pracę i weź kredyt". Samotność doskwiera poważnie. Bierzesz do ręki książkę, zaczynasz czytać i już jesteś zmęczony tym wszystkim, tą kolejną książką, która wyląduje niedługo na stosie "przeczytane". Czytasz, czytasz i czytasz z nadzieją, że pewnego dnia trafisz na coś co Cię oświeci. Oświeci tak na poważnie, oświeci nie "jednodniowo", ale całkowicie zmieni twoje życie. Czytasz kolejne książki, ale oświecenie nie przychodzi, a w twojej głowie jak było ciemno, tak teraz jest ciemno jak w dupie u murzyna - żaden promień światła tam nie trafi. Oglądasz seriale, widzisz jak żyje Tommy Shelby, albo Nucky Thomson. Zdajesz sobie sprawę, że chciałbyś wyrobić sobie takie cechy charakteru jak bohaterowie filmów. Z tych nudów, może się ogolisz, popsikasz fajnymi perfumami i może się poprawi humor. Idziesz do łazienki i w lustrze mimowolnie widzisz swoją okropną mordę. Nie wyglądasz jak Tommy Shelby. Wyglądasz jak pół dupy zza krzaka. Żydowskie rysy twarzy, szczurza morda. Nienawidzisz tego jak wyglądasz chociaż jeszcze wczoraj przeglądałeś się w lustrze i wydawało ci się, że twoja twarz jest nawet jako tako wyjściowa. Za duży nos, brwi na wysoko, za duże czoło, zaokrąglona szczęka, odstające uszy, dołki pod oczami i te zęby... no nie. Trzy razy nie. Zdajesz sobie sprawę, że jedyne do kogo możesz się porównać to Meyer Lansky. Tak! To jest gość, który wyglądał podobnie jak ja. Potem popadasz w marazm jeszcze gorszy. Googlujesz frazy "how to achieve success being ugly male". Wchodzisz na Reddita i widzisz posty o Rowanie Atkinsonie, Stevie Buscemi, Sean Pennie. Oni osiągnęli sukces mimo, że nie wyglądają jak Brad Pitt. Poprawia ci się na chwilę. Robisz sobie kilka zdjęć i zdajesz sobie sprawę, że nie... no nie, jesteś ładniejszy jednak niż Steve Buscemi. Może nawet trochę jak się uśmiechniesz to taki Dustin Hoffman. Hmm... jednak po ujęciu z boku wracasz do stanu wyjściowego. Zaczynasz popadać w rozpacz, bo jak front twarzy jako tako, to profil jednak katastrofa. Kurde czy ty masz wodogłowie? Co to w ogóle za ucho? Takie jakieś duże, żydowskie. Po rutynowym rozpaczaniu nad swoim wyglądem próbujesz sobie zorganizować dalej dzień. Nie spotkasz się z żadnym kumplem, bo są walentynki i nie śmiesz nawet zapytać czy wyjdzie gdzieś. Upss zapomniałeś o jednym mordeczko. Ty przecież nie masz już kumpli. Rozjechali się, rozsypali po całej Polsce jak śnieg zdmuchnięty przez Bolca w Chłopakach... Są jeszcze chłopaki z pracy, kilku gości ze studiów, do których dawno się nie odzywałem. Oni do mnie też nie. Po drugie nie chce mi się tłuc PKSem godzinę w jedną stronę. Po trzecie są walentynki. Może by tak wyjść na dwór? Spoko. Wychodzisz na ulicę, idziesz i wyglądasz jak Najman w niebieskiej kurtce, albo jak filmowy Pablo Escobar z memów. Tutaj nikogo nie ma. Wracasz do domu. Może jakimś filmem na Netfliksie ubijesz trochę tego wolnego czasu. Tak zdecydowanie jakiś westernik wjedzie. Oglądasz western i marzysz. Przy fantastycznej, podniosłej muzyce rozpływasz się i tęsknisz za końmi, za prerią, za posiłkiem przy ognisku z innymi kowbojami. Za ponczo, za kapeluszem, za ogorzałą twarzą od słońca. Twarzą męską, agresywną, nie znającą lęku, twarzą z kwadratową szczęką. Wstajesz, odlewasz się i ciśniesz na swojej karej klaczy do El Paso poszukać jakiejś roboty. Słyszysz pukanie do pokoju. Ojcu się telewizor poprzestawiał. Znikły mu programy. Idziesz, wciskasz mu dwa przyciski i wracasz bez słowa. Nie chce ci się już wracać do wizji, marzenia jazdy na swojej karej klaczy z coltami przy pasie. Co dalej? Nie wiesz. Wieczorami robi ci się zazwyczaj trochę lepiej. Poniedziałek już tuż tuż i zaraz zacznie się tydzień roboczy. Będziesz programował i czekał do następnego weekendu. Pomyślisz sobie jeszcze trochę o tym co jutro cię czeka w pracy, będzie cięższy tydzień niż ostatnio. Ale praca zdalna jak praca zdalna. Jest fajna, wystarczy wstać z łóżka, założyć szlafrok i usiąść do komputera - voilà. Potem odliczasz czas, zdajesz sobie sprawę, że w tym roku skończysz 28 lat, a jeszcze nic nie osiągnąłeś. Jesteś zadowolony tylko ze swojej pracy. Nie kupisz sobie samochodu, bo chcesz zbierać na wkład własny. Nie wyprowadzisz się, bo wynajem kawalerki pochłonie 1/3 twojej pensji. Siedzisz z rodzicami. Wiesz, że jesteś na autostradzie do zmarnowania dalszej części życia. Jednak czytasz coś, albo słuchasz i mówią ci - zarabiaj i rozwijaj się. Przyjdzie czas spełnienia, radości, miłości i pełni życia. Doprawdy? Może. I to jest ta jedyna nadzieja. Nadzieja dzięki której nie sięgasz jeszcze po sznur. Jednak nigdy byś tego nie zrobił swojej matce. Wyobrażasz sobie co by się stało potem, jakie pociągnęło by to za sobą konsekwencje. Nie jesteś jednak egoistą i wiesz, że musisz dalej żyć. Jak nie dla siebie to dla świętego spokoju rodziny. Niech chociaż taki pożytek ze mnie mają. Kładziesz się spać. Leżysz i myślisz. Byłeś przecież na imprezie dwa tygodnie temu i fajne wrażenie robisz na ludziach. Zawsze rozbawiasz innych, jesteś typem komika, zawsze dobrze odnajdywałeś się w towarzystwie, lubiłeś ludzi, śmiać się, rozśmieszać. Ludzie cię lubią. Może to charakterem powinieneś nadrabiać skoro nie wyglądem? Dokładnie to jest to. Zobacz na Janusza Chabiora. Facet jest brzydki jak nie wiem, ale potrafi rozmawiać, ciekawie mówi, ludzie go lubią i facet zrobił karierę. Nie obawia się o swój wygląd. Zastanawiasz się nad swoją sylwetką i wiesz, że musisz nauczyć się śmiać ze swojego wyglądu. Nie boli cię nic tak bardzo jak wbicie szpili w twój wygląd. Wiesz, że musisz się przestać przejmować swoją warstwą zewnętrzną. Dokładnie tak samo jak nasi dziadkowie. Nikt się nie przejmował, że był taki, siaki, owaki. Każdy miał żony, dzieci, wnuki. Co mieli oni czego nie masz ty? Dlaczego tak bardzo się zamartwiasz tym? Od jutra wstajesz i idziesz przez życie z podniesioną głową, grasz takimi kartami jakie dał ci los. Meyer Lanski, emigrant z zadupia Europy mierzący sobie ledwo ponad 150 cm, stał się szefem wszystkich szefów. Nabierzesz dystansu i będziesz już kozak. Wstaje poniedziałek. Herbatka w dłoń, odpalasz komputer. Programujesz.
    3 punkty
  40. Nie jestem krezusem ale efekty pieniężne są wprost proporcjonalne do czasu. Sprawa jest prosta. NIE MAM życia rodzinnego, pracuję kiedy chcę i ile chcę i dlatego że sprawia mi to przyjemność. Mogę poświęcić na pracę każdy weekend, mogę przyjść o której chcę z pracy, nigdzie nie spieszę się. Po prostu kobiety i ich oczekiwania, żądania, zrób to , załatw tamto, obiadek z rodzicami, pojedźmy tu, tam ,owam, pożerają mnóstwo czasu. Rodzina, baba, wychowywanie dzieci, ogarnianie otoczenia.Rodzina = POTEM. Hobby ?Potem. Własne marzenia? Potem. Rozwój? Potem. Czas=pieniądz Teraz do kobitki wpadne na ruchanko na 2-3 godz lub na nockę i tyle. Czasem ją zaproszę jak JA mam humor i JAK ZNAJDĘ czas w kalendarzu pomiędzy dziećmi, pracą i hobby. Wie że jest na 4 miejscu bez możliwości na awans. Kilka razy robiła shit testy i została spławiona (zastosowałem "nie wiem co czuję") więc się naprostowała i nie fika. Zauważyła że nie stanowi dla mnie wielkiej wartości poza seksem i wprost powiedziałem jej że siedząc z nią zastanawiam się co mogę teraz robić sam, a kupa rzeczy czeka. Brutalne ale tak jest. Polubiłem samotność i możliwości jakie daje. Elastyczność w zarzadzaniu czasem, poczucie kontroli własnego życia. WSZYSTKO zależy ode mnie, dobre i złe. Podstawowym błędem młodości było to że budowałem swoją wartość w odniesieniu do relacji z kobietami i seksu. Rucham - sukces, kocha mnie - sukces, spełniam czego oczekuje się od rycerza- sukces . Teraz mam wyjebane. Liczę się ja i moja miłość własna. Może egoistyczne ale jak to wspaniale prostuje wiele spraw. Jak to jest z seksem ? Przede wszystkim NIE MUSZĘ. Mam tyle ciekawych zajęć że seks przestał być wartością która mnie określa a stał się wyłącznie popędem. Jest przereklamowany. Zrozumiałem to po zmianie kolejnej kobiety. Jakoś to nagle do mnie dotarło, że oglądam po raz kolejny ten sam odcinek brazylijskiego serialu. Kolorowy ale nudny. Wszystkie są takie same w łóżku bo tak naprawdę seks jest w MOJEJ głowie. Jedna skacze na kutasie tak , inna piszczy inaczej ,ale i tak robota jest po mojej stronie i to JA mam swój orgazm. Nie mam już napalenia z młodości co pozwala mi na długie zabawy i kontrolowanie wytrysku i ZAWSZE nie kończę dopóki ona nie dojdzie. Ale najważniejsze jest przewartościowanie seksu. Nie jest celem ale czynnością której się oddaje od czasu do czasu jak już mi się chce. A większą dłużej trwającą satysfakcję czuję po dobrym treningu, czy lekturze klasyków filozofii. Generalnie rucham ok 2-3 razy w tygodniu bo mi się zwyczajnie NIE CHCE więcej. Za dużo CZASU to kosztuje. I tutaj jest plus cichodajek czy div. Płacę , mam swoje i OSZCZĘDZAM czas. Nie muszę siedzieć z nią z winkiem , oglądać Netflixa i słuchać jej pierdolenia. Mogę raz , dwa w miesiącu ale nie za często bo "kochanie , muszę już wracać...." Może to śmiesznie wygląda ale dopiero rozumiem teraz słowa że mężczyzna jest wolny gdy wygasną młodzieńcze namiętności. To nie znaczy że nie może ruchać, to znaczy że już nie jest niewolnikiem kutasa. Czego mi brakuje? Czasu na wszystko co chciałbym robić I ta świadomość że muszę to zrobić TERAZ bo potem nikt mi go nie odda . W zeszłym roku miałem jechać w Himalaje . Wkurwiłem sie na covid. Bo lata lecą i wejść będzie coraz trudniej. Nie odłożę tego dalej niż na 5 lat ze względu na kondycję. Nie żebym miał złą ale nie oszukam biologii. Zrobiłem sobie listę co jeszcze chcę osiągnąć. I co roku mam coś dużego. Na najbliższe 10 lat. I muszę spinać dupę, bo mam świadomość że za 10 lat będzie trudniej. Wszystkie (oczywiście z głową nie chodzi o flaki na wierzchu ale o przekaz) ,B. of B. 9 Kompania, prvt. Ryan , Rambo , Commando itp. klasyka. Filmy wojenne ponieważ jest tam przedstawiany bardzo prosty wzorzec męskości i relacji opartych o grupę (odwaga, lojalność, sprawność fizyczna), i przemoc która jednak ROZWIĄZUJE problemy. Jako odtrutka na syf jaki mają w mediach. Dużo zadają pytań bo już widzą że coś jest z tym światem nie tak, zaczynają dostrzegać styropian. Czasem divy, kilka kontaktów uzbierałem na datezone, erodate itp. Normalne ??? Zdefiniuj...
    3 punkty
  41. Pisz po Polsku. Czy w pół roku już zapomniałeś języka w gębie?
    3 punkty
  42. Popatrz sobie na USA "żadne dziecko nie zostaje w tyle i do jakiej patoli to doprowadziło". Elity jest zawsze nieliczna dlatego jest elitą. Elita ma kierować i zarządzać dlatego nie potrzeba jej dużo. No tak teraz jesteś nieszczęśliwy i w życiu ci nie wyszło bo martyrologia rodzinna Moja rodzina też dostała w dupę przez wojny, rewolucje i różne "izmy", z tą różnicą, że wiedzieli co i gdzie zakopać na czas zawieruchy dziejowej. I poszli do sądów jak zawierucha się skończyła. Co najważniejsze kultywowali przekazywanie wiedzy i umiejętności, czego zwieńczeniem jestem ja, moi kuzyni i kuzynki.
    3 punkty
  43. Nie leci na ciebie. Jakby leciala to wybrałaby urlop z tobą. A ona jedzie z koleżankami. Wiesz co po co grupa koleżanek jedzie na urlop? Na facetów. Proste. Nie daj sobie wmówić że jest inaczej.
    3 punkty
  44. Ponoć najlepszy. Co jest prawdą. Możesz ciężko zasuwać i otworzyć biznes gastro, tylko po to by miesiąc potem ogłosili lockdown. Możesz być gigantem myśli i pracy, ale skończyc marnie, jak Tesla Alexander Fleming odkrył penicylinę przypadkowo, po prostu nie dosuszył probówek. Masa rzeczy powstaje przypadkowo. Ludzie szukając sposobu na przemianę w złoto metalu, przy okazji odkrywali cały szereg substancji. Przypadkowo, niezamierzenie. Gdyby nie to że mamusia Gatesa miała kontakty w IBM to możliwe ze Windowsa dziś by nie było. Z kombinowania biorą się wynalazki. ALe też uczciwi ludzie zarabiaja, chodzą do pracy a ktoś może zarabiać na spreadzie. Dużo zależy od rodzaju kombinowania. Ale czy to nie jest prawda? Widziałeś kiedyś prostaczka z sercem na wierzchu który się dorobił? Paradoksalnie pod tym mógłby się podpisać dowolny rewolucjonista.
    3 punkty
  45. Chłop jest młodziutki i z tego co pisze (nie mam podstaw mu nie wierzyć) atrakcyjny - idzie więc przez życie na mode easy z kobietami. Oczywiście, z takim mindsetem, czeka go przekopka prędzej czy później (chyba, że któraś dostanie mocną szprycę hormonalną i będzie wiedziała, że lepszego nie trafi to będzie za nim latać jak suka za psem, aż do bombla) ale na ten moment chłopak jedzie na tym, że dobrze wygląda. To są porady od kogoś bogatego do kogoś biednego pt. "zmień pracę i weź kredyt". Ty tu nie przyszedłeś po poradę tylko żeby Cię poklepać po plecach i powiedzieć - zamknij oczy na to, że laska pije, kochaj, miłość wszystko przetrwa Wyrzyg frustracji to będziesz miał jak Ci Pani rogi dorobi, a jak zalicza "gwoździa" to o to nie trudno albo jak się zabombelkujecie i dowiesz się, po latach, że nie Twoje. Z pewnym typem kobiet się nie wiąże. Ale walcz, działaj, niech hormony Cię prowadzą Powodzenia
    3 punkty
  46. Wakacje z koleżankami to może sobie sama opłacić, no ale z misiem to nie wypada żeby dama łożyła ze swoich więc liczyła, że ty zasponsorujesz wszystko, jestem skłonny postawić hipotezę, że jest to shit test który ma Cię wkurwić i sprowokować do kupienie wspólnej wycieczki... Jeśli rzeczywiście dojdzie do tego wyjazdu, kierowałbym się tym przykazaniem bo kiedy panna doprowadza się do stanu To wiadomo, kiedy są koleżanki zaczyna żyć motto które mówi: Także wnioski możesz sobie wyciągnąć sam.
    3 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.