Skocz do zawartości

Męska przyjaźń? - hłehłe


Rekomendowane odpowiedzi

Jakie są związki i relacje z kobietami wszyscy wiemy, w końcu co drugi wątek na forum jest na ten temat. Naszły mnie jednak gorzkie przemyślenia na temat relacji z tą samą płcią.

Spotykamy się co jakiś czas z kumplami na jakieś spotkanie, wypad na piwo, paintball, jazda na rowerze. Jesteśmy gośćmi przed 30 i powoli dorabiamy się. Wypady z kumplami dostarczając możliwości ciekawej rozmowy na tematy które z kobietami nie ma co liczyć. Polityka, technologia, gospodarka, elektronika itp. Kobiety na ten temat nie mają pojęcia i rozmowa z nimi to strata czasu.

Mimo ciekawie spędzonego czasu coraz mniej mam ochotę się z nimi widzieć. Nie wiem jaka panuje u Was atmosfera na wypadach z kumplami na piwo ale mnie już męczy ciągłe mierzenie chujów i wzajemna zazdrość. Lansowanie co kto sobie kupił, z jakimi dupami się rucha ile zarabia, ile na pewno będzie za niedługo zarabiał?, jakie kursy/studia zrobi oraz ciągła, nieustępująca zazdrość. Gdy ktoś poniesie jakąś porażkę na scenę wchodzi mitomaństwo, kłamstwa, zrzucanie winy na innych. Nie ma miejsca na szczerą rozmowę z czym ma się problem, no chyba że chce się komuś sprawić przyjemność że u ciebie jest w jakiejś kwestii gorzej.

Męska solidarność to jedynie pusty frazes. Gdy na scenie pojawia się damskie kroczę zaczyna się walka w której wszystkie chwyty dozwolone, lans osiąga poziom krytyczny. Z zażenowaniem patrzyłem jak dwóch kumpli od dzieciaka zaczęło sobie wzajemnie dogryzać i wzajemnie umniejszać żeby wypromować się w oczach nowo poznanej świnki. Startowanie (niby dla żartów) do kobiet kumpli też nie jest niczym co się nie pojawiło. 

Tyle razy co się przejechałem na kumplach to szkoda gadać, umówiony od roku wypad jest bez znaczenia jeżeli tylko pojawi się możliwość ruchania jakiejś panny. Obietnice są łamane bez mrugnięcia okiem, szansa na pomoc w problemie 50% na 50%. 

Wszystkie powyższe powody sprawiają że zaczynam trzymać coraz większy dystans wobec kumpli.

Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć że związki z kobietami to ryzykowna sprawa ale jeżeli myślisz że jako substytut będziesz miał super grono kumpli z którymi będzie można konie kraść to mogę tylko się uśmiechnąć.

Znajdzie sobie jeden kumpel myszkę która będzie mu ograniczała czas i znajomość zostanie w ekspresowym tempie ograniczona do minium. W gronie kumpli pojawi się dorodna loszka i nagle wszyscy się wyprostują, poprawią fryzury i zacznie się lans, bardzo często polegający na dogryzaniu innym. Znajdzie kumpel nową pracę i nowych znajomych i starzy bardzo szybko pójdą w odstawkę.

Dlatego Panowie, umiecie liczyć to liczcie na siebie, nauczyć się jak najlepiej spędzać czas samemu ze sobą bo jeżeli potrzebujecie towarzystwa to w każdej chwili możecie obudzić się z ręką w nocniku.

 

Zapraszam do dyskusji na temat męskiego koleżeństwa i przyjaźni. 

Edytowane przez Clarence Boddicker
  • Like 7
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem to szczęście, że znalazłem kilku prawdziwych przyjaciół i o mierzeniu chujów nie ma absolutnie mowy. Po każdym spotkaniu mam nową inspirację, wolę działania, uczę się po prostu. U niektórych mężczyzn jest ogromna empatia, wręcz niespotykana u płci przeciwnej. Nigdy też się nie zastanawiam, czy mi zwrócą coś, co dałem od siebie więcej niż zwykle. Bo zawsze mam zwrot i to niespodziewanie dobry. Płynna zasada wzajemności przez wiele lat znajomości. U koleżanek z tym to jest strasznie. Wzajemność na poziomie max 10%. 

 

Mam również taką dobrą koleżankę, trudno powiedzieć przyjaciółkę. Z nią rozmowa bardziej emocjonalna, problemy codzienne, sprawy damsko - męskie. 

 

Z mężczyznami inspiracje, szukanie nowych dróg rozwoju, abstrakcyjne tematy, mocno oczyszczające z codziennej rutyny. To mi się chyba najbardziej podoba. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minutes ago, Clarence Boddicker said:

Znajdzie sobie jeden kumpel myszkę która będzie mu ograniczała czas i znajomość zostanie w ekspresowym tempie ograniczona do minium. W gronie kumpli pojawi się dorodna loszka i nagle wszyscy się wyprostują, poprawią fryzury i zacznie się lans, bardzo często polegający na dogryzaniu innym. Znajdzie kumpel nową pracę i nowych znajomych i starzy bardzo szybko pójdą w odstawkę.

Jak ja to dobrze znam. W gronie rodzinnym jest bardzo podobnie. Jeśli mam brata i on znajdzie sobie żone, tak jak to jest u mnie, to bardzo szybko kontakt z rodziną jest dawkowany, a potem wiadomo: był chłop nie ma chłopa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trafiłeś w sedno kolego. Przyjaciele od lat pojawi się nowa laska i koniec brak czasu, spotkań. Dlatego zgadzam się w 100% z tym o czym Marek kiedyś powiedział. Każda relacja czy to koleżeńska, związek, kumpel, kumpela opiera się na zasadzie

 

,, Co ja mam z tej relacji " 

 

Nie oszukujmy się spotykamy się z kimś bo, ktoś się spotyka z nami bo. Zawsze jest to bo chyba że ktoś ma tak nudne życie, ze spotka się z ludźmi z nudów. 

 

My czerpiemy coś od kogoś i ktoś od nas. Na tym to dziś polega. 

 

Natomiast smutnym jest fakt gdy dobry kumpel, którego znamy od lat pozna Pannę i jak by się pod ziemię zapadł. Chyba każdy z nas przeżył coś takiego. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, mac napisał:

U niektórych mężczyzn jest ogromna empatia, wręcz niespotykana u płci przeciwnej. Nigdy też się nie zastanawiam, czy mi zwrócą coś, co dałem od siebie więcej niż zwykle. Bo zawsze mam zwrot i to niespodziewanie dobry. 

Też to zauważyłem u moich przyjaciół. Otwartość, wsparcie, bezpieczna przystań psychiczna, zjeba jeśli robię głupoty ale zawsze pomoc.

 

47 minut temu, Clarence Boddicker napisał:

Znajdzie kumpel nową pracę i nowych znajomych i starzy bardzo szybko pójdą w odstawkę

Znajomi są różni, można z nimi gadać, mieć wspopne tematy, nawet głębokie dyskusje duchowości ale nie można na nich liczyć, normalne.

 

A przyjaciele to ludzie, na ktorych możesz liczyć. Szczególnie w trudnych chwilach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Clarence Boddicker opisałeś  typowe koleżeństwo z białorycerzami siedzącymi w matrixie, do tego nie panującymi nad swoim popędem.

Generalnie ja mocno odciąłem się od matrixowego towarzystwa pozostało niewielu gości którzy "noszących spodnie" i nie śliniących się gdy pojawi się nowa samiczka w okolicy.

 

Z prozy dnia codziennego ostatnio zrobiliśmy wypad ze starymi kolegami na piwo, efekt po godzinie każdy z nich meldował przez telefon kiedy będzie i ile piw wypił. 

Dziwi Was to, że ich baby traktują ich jak pachołków... 

Edytowane przez Mordimer
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz mieć wiernego i lojalnego przyjaciela, który nigdy nie sprzeda Cię organom ścigania o posiadanie sporej ilości amfetaminy na poddaszu, to przygarnij sobie psa :D A tak serio to masz sporo racji w tym co napisałeś, przyjaźń męska istnieje do czasu. Ja nie nazwałbym już nikogo przyjacielem tylko znajomym co najwyżej, lepsze określenie - znajoma twarz. Byłem kiedyś w komitywie z dwoma ziomkami i wszystko było dobrze, dopóki nie wpieprzyła się w nas kobieta. Może to i lepiej, bo dzięki jej niewyparzonej jamie ustnej wyszła cała prawda o nas jacy byliśmy względem siebie fałszywi. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsi są kumple od dzieciaka, podstawówki. Z nimi nie ma rywalizacji, zazdrości, wiesz o nich wszystko. Nawet to, że x w I klasie zeszczał się w majty czy, że y matka przyłapała na masturbacji. To są prawdziwe przyjaźnie. Te nabyte to lans, szukanie na siłę żeby nie być samotnym w dużym mieście.

 

Oczywiście, jak kumpel się żeni to zazwyczaj wypada z kręgu. Smutne ale prawdziwe.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można mieć kumpli, ale nie wolno poz żadnym pozorem zdradzać im wszystkiego o sobie, bo w ten sposób pozostawiasz im asa w rękawie, którego zawsze mogą wykorzystać przeciwko Tobie. Rozmowy o piłce nożnej, boksie, elektronice i przysłowiowej dupie Maryny owszem, ale żadne głębsze osobiste sprawy. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspólne łażenie na piwo, mierzenie chujów, tym bardziej zazdrość, same  wspólne tematy i wspólnie spedzany czas to nie przyjaźń.

To są koledzy, na przyjaciołach się polega, oni nie zazdroszczą, interesują się tobą i troszcza, bezinteresownie pomagaja, kiedy potrzebujesz - dbają o ciebie a ty o nich no i oczywiście wzajemne zaufanie, przyjaciele cię nie męczą.... męczą koledzy. W prawdziwej przyjaźni nie są ważne wspólne poglądy, jest pełna akceptacja. 

Ale to tylko w/g mnie - każdy ma swój pogląd na temat przyjaźni.

  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Clarence Boddicker napisał:

Wypady z kumplami dostarczając możliwości ciekawej rozmowy na tematy które z kobietami nie ma co liczyć. Polityka, technologia, gospodarka, elektronika itp. Kobiety na ten temat nie mają pojęcia i rozmowa z nimi to strata czasu

Mam identyczne przemyślenia. W ogóle mam takie towarzystwo damskie na przykład w pracy, że jakikolwiek bardziej złożony temat niż podśmiechujki podłapują zwykle mężczyźni. Kobiety wtedy demonstracyjnie ziewają, spoglądają na telefony albo zmieniają temat z powrotem na podśmiechujki. Niektóre panie z rezerwatu by napisały, że są kobiety o bardzo złożonych zainteresowaniach - GDZIE ONE SĄ? Ja nie znam takich, a dziewczyny w moich kręgach to teoretycznie ambitne Panie, a nie karyny z dyskoteki. A może ich faceci są proporcjonalnie "na poziomie" i ich partnerki naprawdę blado wypadają - jak ładne (lub nie) przybudówki. Moment urodzenia dziecka - mógłbym je ze sobą pomylić bo wszystkie mówią już tylko o jednym. Co ciekawe - kolesie też mówią o tym i jak to faceci od tego momentu wiedzą już wszystko o fotelikach, rytmie snu dziecka itd., a dodatkowo dalej orientują się w tym, w czym zawsze się orientowali. Naprawdę, chciałbym żeby było inaczej i zebym się mylił, ale większość i kobiet wydaje mi się potwornie płytka. Nawet jak twierdzą, że się czymś interesują, to kilka szczegółowych pytań demaskuje to bezlitośnie. 

 

Jak facet mówi mi, że interesuje się żeglarstwem to znaczy, że większość wolnych chwil spędza na łódce. Jak Pani mówi mi to samo, to znaczy że 3 razy była na obozie żeglarskim, zwykle dlatego że były facet albo koleżanki były. No, ale miało być o kumplach;) 

 

1 godzinę temu, Clarence Boddicker napisał:

Nie wiem jaka panuje u Was atmosfera na wypadach z kumplami na piwo ale mnie już męczy ciągłe mierzenie chujów i wzajemna zazdrość. Lansowanie co kto sobie kupił, z jakimi dupami się rucha ile zarabia, ile na pewno będzie za niedługo zarabiał?, jakie kursy/studia zrobi oraz ciągła, nieustępująca zazdrość

I mnie aż tak źle nie jest, ale może dlatego, że kolesie którzy zostali w miejscu "odpadli" po drodze - zazdrość było po nich widać, ale wykruszyli się z towarzystwa. Poza tym mnie męczy może nie mierzenie fiutów bo tego nie ma, ale niektórzy kolesie są takimi "ultraracjonalnymi" - ich jest zawsze najmądrzejsze, najbardziej przemyślane, najbardziej opłacalne itd., a kto ro i inaczej ten frajer. Podobnie męczy mnie spinanie się we wszystkich sportach i zabawach u moich kumpli. Nawet przy jebanych piłkarzykach muszą się przejmować, kto wygra. 

 

1 godzinę temu, Clarence Boddicker napisał:

Męska solidarność to jedynie pusty frazes. Gdy na scenie pojawia się damskie kroczę zaczyna się walka w której wszystkie chwyty dozwolone, lans osiąga poziom krytyczny. Z zażenowaniem patrzyłem jak dwóch kumpli od dzieciaka zaczęło sobie wzajemnie dogryzać i wzajemnie umniejszać żeby wypromować się w oczach nowo poznanej świnki

To mnie też niesmaczy. Niektórych moich dobrych kumpli przy babach nie poznaję. Z jednym kolegą w pracy mamy takie ciągłe szydzenie z siebie i wszystkich naokoło non stop. Ostatnio jednak kumpel się o ruszył na jakiś żart i powiedział, że sobie nie życzy. Ja zrobiłem wielkie oczy, a potem zorientowałem się że zażartowałem w pobliżu jakiejś całkiem ładnej koleżanki z pracy. Dramat. Oczywiście gościu żonaty, ale ewidentnie przechodzi kryzys. W związku natomiast jest spantoflony na maksa. 

 

1 godzinę temu, Clarence Boddicker napisał:

Tyle razy co się przejechałem na kumplach to szkoda gadać, umówiony od roku wypad jest bez znaczenia jeżeli tylko pojawi się możliwość ruchania jakiejś panny. Obietnice są łamane bez mrugnięcia okiem, szansa na pomoc w problemie 50% na 50%. 

Jako że jak wspomniałem mam kilka lat więcej, wszyscy moi koledzy są w związkach małżeńskich i większość ma dzieci. Jak mnie wkurwia, gdy oni muszą dostać pozwolenie na głupie wyjście na mecz. Skonsultować, ustalić, w większości przezwyciężyć focha. Jeden zaś ostatnio nie przyszedł na finał LM, mimo że byliśmy ustawieni od miesiąca. Żona kazała mu jechać na zakupy i "trzymała" go do 21.00... Jak to piszę to mi gorzej... 

 

1 godzinę temu, Clarence Boddicker napisał:

Znajdzie sobie jeden kumpel myszkę która będzie mu ograniczała czas i znajomość zostanie w ekspresowym tempie ograniczona do minium

Klasyk niestety. Chciałbym znaleźć prawdziwych kumpli. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Clarence Boddicker, osoby które opisałeś to żadni przyjaciele, to zwykli znajomi, zmień towarzystwo bo te negatywnie na Ciebie wpływa. Męskie przyjaźnie to żadne bzdury, to wspaniałe relacje ale tak jak ze wszystkim co wartościowe- wymaga pracy i nie może się opierać się na byle kim. Ja wyznaję zasadę, że męska przyjaźń tworzy się w boju. Poszukaj przyjaciół wśród ludzi, z którymi będziesz mógł coś razem zaplanować/tworzyć, podzielić pasję (wyjazd w góry, wspólna działalność społeczna, wspólne treningi). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Godzinę temu, Marek Kotoński napisał:

Wszystko zależy od środowiska w którym jesteś - jak Ci to przeszkadza, to nie ma co zwlekać i utnij stosunki z "kolegami". Po cholerę się męczyć.

Do tej pory trzymały mnie wspólne tematy, polityka, technologia, gospodarka, elektronika itp. Z panną sobie o tym nie pogadam. Jeszcze kiedy wszyscy studiowaliśmy każdy był bardziej skupiony na swoich pasjach, nie było takiego natężenia lansu i spędzanie czasu było ok. Odkąd wszyscy poszli do roboty rozpoczął się na dobre wyścig szczurów i mierzenie kutasów. Po ostatnim spotkaniu na którym musiałem trzymać ramę bardziej niż z partnerką, byłem taki zmęczony, że rozważam zawieszenie znajomości. 

Edytowane przez Clarence Boddicker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Clarence Boddicker napisał:

Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć że związki z kobietami to ryzykowna sprawa ale jeżeli myślisz że jako substytut będziesz miał super grono kumpli z którymi będzie można konie kraść

Z Twego posta wynika, że najnormalniej w świecie nie masz kumpli. Co najwyżej można mówić, że masz znajomych, z ktorymi jesteś po imieniu.

Ot co - całe wyjasnienie zagadki.

Cytat

to mogę tylko się uśmiechnąć.

A któz Ci zabroni rozjaśnić swą własną facjatę zalotnym uśmiechem skierowanym pod adresem kogokolwiek ?

W podobno wolnym kraju - podobno można wszystko :)

 

38 minut temu, loh-pan napisał:

Oczywiście, jak kumpel się żeni to zazwyczaj wypada z kręgu. Smutne ale prawdziwe

To nie kumpel. To znajomy.

Kilku moich kumpli pożeniło się przez te wszystkie lata. I stwierdzam, że to są rzeczywiście kumple, bo z kregu nie wypadli.

Z niektorymi z nich nawet kilkakroć na dziwkach byłem :)

 

To ostatnie jest niezłą miarą kumpelstwa.

Edytowane przez Bonzo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Clarence Boddicker też mam dużą grupę kumpli, wypiliśmy razem morze alkoholu i niejedno razem przeżyliśmy. Jeszcze parę lat temu miałem wyidealizowany obraz naszej ekipy.

Teraz, im starszy jestem, tym bardziej widzę jak płytkie są to znajomości. Mamy od 25 do 28 lat. Można zaobserwować "mierzenie chujów'. Szczególnie jeden ziomek z racji podobnej profesji, ścieżki kariery, stara mi się udowodnić że jest ogólnie lepszy i mądrzejszy. Strasznie boli mnie jego postawa bo miałem z nim chyba najlepszy kontakt spośród całej ekipy. Podbijanie do kobiet kumpli też zdarzało się w ekipie (brzydzę się tym). Najgorzej wkurza mnie taka dziwna hierarchia którą da się wyczuć i która zawsze była, niektórzy uważają się za lepszych (ale to chyba normalne w każdym stadzie, tak samo jak u wilków).

 

Utrzymuje kontakty z całą ekipą, ale powoli, niepostrzeżenie się od nich odsuwam. Zaczynam coraz bardziej chodzić swoimi ścieżkami. Doceniać innych znajomych z poza ekipy. W tej grupie jest jednak kilku gości na których mogę liczyć, a oni na mnie i to z nimi utrzymuje dobry kontakt.

W życiu tak na prawdę można liczyć tylko na siebie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, wojkr napisał:

(...) Na przyjaciołach się polega, oni nie zazdroszczą, interesują się tobą i troszcza, bezinteresownie pomagaja, kiedy potrzebujesz - dbają o ciebie a ty o nich no i oczywiście wzajemne zaufanie, przyjaciele cię nie męczą.... męczą koledzy. W prawdziwej przyjaźni nie są ważne wspólne poglądy, jest pełna akceptacja. 

Ale to tylko w/g mnie - każdy ma swój pogląd na temat przyjaźni.

Mam podobną definicję przyjaźni. Ponadto uważam, że jest do spełnienia tylko przez rodziców, ale nawet przez nich nie w 100%

 

Przyjaźnie/znajomości o których wspomniał @loh-pan są bardzo rokujące jeśli przetrwają ponad szkolną ławkę. Wydaje mi się, że po 30 szanse na przyjaciela maleją drastycznie.

Na moim skromnym przykładzie. Miałem kumpla od 7 roku życia. Większość wspomnień młodości mam z nim. Ale gdy urodziły mu się dzieci rok po roku to nasza przyjaźń z tygodnia na tydzień ulegała schłodzeniu. Ja dzieci nie mam, nie planuje mieć. Więc nie wiem jak to jest. Kiedyś byłem na to zły, ale karciłem siebie za te niedojrzałe emocje. Po prostu syn i córka są teraz dla niego najważniejsi i z nimi chce spędzać czas. Czas na wspólne wypady/urlopy minął. O polityce, sporcie, biznesach może sobie poczytać na forach, necie, książkach a nie ze mną. Zresztą powiedział mi kiedyś, że "Ciebie czeka to samo". W sensie, że będę miał dzieci i zrozumie, że to będzie czas na włączenie programu: praca-dom-dzieci, a nie praca-mecz-koncert-piwo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, tytuschrypus napisał:

Mam identyczne przemyślenia. W ogóle mam takie towarzystwo damskie na przykład w pracy, że jakikolwiek bardziej złożony temat niż podśmiechujki podłapują zwykle mężczyźni. Kobiety wtedy demonstracyjnie ziewają, spoglądają na telefony albo zmieniają temat z powrotem na podśmiechujki. Niektóre panie z rezerwatu by napisały, że są kobiety o bardzo złożonych zainteresowaniach - GDZIE ONE SĄ? Ja nie znam takich, a dziewczyny w moich kręgach to teoretycznie ambitne Panie, a nie karyny z dyskoteki. 

Ja znam takie kobiety, wszystko zależy od towarzystwa w jakim się obracasz. I czym się interesujesz. Generalnie ludzi na poziomie jest niewielu, nie tylko kobiet. 

 

Jeśli interesujesz się szeroko pojętą sztuką to bez problemu znajdziesz pannę, która choć trochę ogarnia. Niektóre nawet mnie zaskakują. Z kolei jeśli interesujesz się motoryzacją i piłką nożną to trudno oczekiwać od baby, że i ona się tym interesuje. Ty się interesujesz kosmetykami albo nowym przepisem na ciasto? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Bullitt napisał:

Jeśli interesujesz się szeroko pojętą sztuką to bez problemu znajdziesz pannę, która choć trochę ogarnia. Niektóre nawet mnie zaskakują

A mnie nie zaskakują. O sztuce jako laik wiem więcej często od nich. Podobnie o np dekoracji wnętrz. O modzie - znam jedną która faktycznie się tym interesuje i zna lepiej ode mnie. Nie miałem na myśli przecież piłki nożnej, to chyba oczywiste:) 

 

Jedna zaimponowała mi znajomością ptaków (kurła jak to brzmi:D) tzn. ornitologią. Potem się okazało że jej były się tym pasjonował i tak przy okazji... 

 

Co do tego że ludzi na poziomie jest mało to pełna zgoda. Ja po prostu znam znacznie więcej facetów na poziomie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam, że wcześniej to jeszcze w wojsku nawiązywano niezłe przyjaźnie. Jak było LWP dwa lata to można sobie wyobrazić. Pamiętam opowieści ojca czy wujków.

 

@Bonzo

 

Racja z tymi dziwkami. Sam nie mam takich doświadczeń ale starsza rodzina i wojsko, wypady z jednostki to były niezłe przejścia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Clarence Boddicker said:

Nie wiem jaka panuje u Was atmosfera na wypadach z kumplami na piwo ale mnie już męczy ciągłe mierzenie chujów i wzajemna zazdrość.

Chyba zadajesz się z niewłaściwymi ludźmi. U mnie absolutnie nie ma czegoś takiego. Przewijali się przez moje życie osobnicy o takiej postawie, jak opisujesz, ale po prostu pozwoliłem tym znajomościom wygasnąć. I mam wrażenie, że Ty właśnie zaczynasz robić to samo.

3 hours ago, Clarence Boddicker said:

Odkąd wszyscy poszli do roboty rozpoczął się na dobre wyścig szczurów i mierzenie kutasów

To jest zjawisko, o którym już kiedyś pisałem, tylko w kontekście rozpadu związków z czasów szkolnych/studenckich. Kiedy człek idzie do roboty następuje spora zmiana i przewartościowanie poszczególnych składników życia. Człek potrafi się zmienić nie do poznania, czasem następuje zwrot o 180 stopni. To nie musi być poddanie się wyścigowi szczurów, ale to jedna z popularniejszych przemian. Po takiej zmianie może się okazać, że to, co trzymało ludzi razem (czy to w związku czy to w przyjaźni) już nie istnieje. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.