Skocz do zawartości

Wydarzenia w życiu, które zmieniły Twoje postrzeganie


Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Quo Vadis? napisał:

Podzielcie się jakimś wydarzeniem, może poznaniem jakiejś osoby, przeczytaniem czegoś, przeżyciem - które zmieniło Wasze spostrzeganie.

Coś, co spowodowało, że inaczej patrzycie na wszystko? Czasem nieznacznie a może ktoś doznał czego, co całkowicie wywróciło Wasze spojrzenie do góry nogami na daną kwestię? I wolałbym aby nie wszyscy skupiali się tu na matrixie związkowym. Temat jest ogólny.

Przeżyłem dwa zawody miłosne, myślałem że kobiety to efemeryczne istoty, które nie pierdzą i nie srają. Ostatni zawód był z wierząca katoliczka, z powodu wiary w boga i to, ze była sympatyczna. Myślałem, że nie jest taka jak inne. Okazało się inaczej i było to dla mnie brutalne zderzenie z rzeczywistością. Wszystkie kobiety są takie same na pewnym stopniu świadomości, jak zlewała mnie, to wymyśliła mi jakąś historyjkę, ze kochałem za mocno, za słabo, ze jest tylko kobieta etc... No i bum, zamiast mi współczuć, to zaczęła mi dopierdalać, jakieś zdjęcia na Facebook-u, których nigdy nie wrzucała etc...

20 minut temu, Libertyn napisał:

Wizyta w Stutthof. Stałem się ateistą

Nie dziwię się.

Godzinę temu, Kim Un Jest? napisał:

Nic tak nie zmienia jak odjescie bliskiej osoby i własna bezsilność wobec tego, zwłaszcza kiedy bezpośrednio przy tym byłeś. Nie na darmo powstało powiedzenie: co nas nie zabije to nas wzmocni. Ja się

To jest prawda, co cię nie zabije, to jedynie przyzwyczai do bólu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co wam powiem bracia? Tak czytam wasze historie, to co piszecie w tym wątku i sobie tak myśle... Zobacz tygrysie. Jakie chłopaki mieli ciężkie przeżycia, a ty ciągle mentalnie tkwisz jako ofiara. A oni dalej prą do przodu, mają sukcesy, dobrze radzą sobie w społeczeństwie. czują się lepiej po przepracowaniu tego w głowie. 

 

Dziękuje za wasze świadectwa, robicie dobrą robotę dla naszej "rodziny". Niech moc, zdrowie i zadowolenie będzie z wami.

R. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Porzucenie mnie jak szmatę przez ex, odeszła do innego.

2. Szybkie wzbogacenie się, a później strata ponad 300k pln, zdałem sobie sprawę, że pieniądze szczęścia nie dają, jednak bardzo bolesne.

3. Zmiana pracy z szaregowego biurowego pracownika na lidera 60 osobowego zespołu w którym jestem najmłodszy i różne perypetie z tym związane, hartuje ducha, niesamowicie ciekawe doświadczenie.

4. Śmierć mojej babci kiedy to za studenta stałem już w jej drzwiach w sobotę i się cofnąłem, pomyślałem, że za tydzień w sobotę ją odwiedzę w środę zmarła.

 

Tak, na szybko, pewnie wiele by się jeszcze znalazło.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Still Przykro mi z powodu twojego zmarłego syna.   :(

Moim przełomowym momentem w życiu było chyba przeczytanie książek Wojciecha Sumlińskiego. Nagle zrozumiałem, że otacza mnie totalny matriks wykreowany dla tłumu. A choć zaczęło się od politycznej jego części, to z miesiąca na miesiąc odkrywałem "prawdziwą" otaczająca mnie rzeczywistość. To forum kilka miesięcy później pomogło mi odkryć kolejną jego część.

Nigdy nie zapomnę rozmowy z moim ojcem, który wyznał mi, że gdyby nie śmierć mojego tragicznie zmarłego brata prawdopodobnie nie byłoby mnie na świecie. Mógł ukrywać nieprzyjemny fakt, że nigdy mnie nie planował, ale wolał się zdobyć na szczerość i powiedzieć mi to prosto w twarz. 

Nie zapomnę także sytuacji sprzed dwóch miesięcy, gdzie pilnie potrzebowałem korepetycji na studia z fizyki. Siostra znała odpowiednią osobę i pomogła mi się z nim skontaktować. Niby głupota, ale patrząc na to co jej zrobiłem w zeszłe wakacje zrozumiałem, że de facto mogła mnie w mojej potrzebie olać i odwdzięczyłaby mi się pięknym za nadobne. Od teraz postaram się nigdy nie popełnić wcześniejszego błędu i zawsze ją wspierać.

Tego, że muszę ciężko harować by opłacić własne studia, a także na najpotrzebniejsze rzeczy. Zrozumiałem, że w życiu jako facet nie powinienem nigdy więcej doprowadzić do sytuacji, by prosić o cokolwiek kogokolwiek. Jeszcze jestem zmuszony częściowo być zależny od rodziców (mieszkam u nich, choć staram się odwdzięczyć pomagając im w prowadzeniu gospodarstwa), ale i tak satysfakcję sprawia mi fakt, że gdybym był zmuszony się  wyprowadzić choć de facto byłoby ciężej niż jest dzisiaj wciąż byłbym w stanie sobie poradzić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Obliteraror napisał:

3) Pierwszy (i na szczęście do tej pory jedyny) raz, gdy wyciągnąłem broń na człowieka przy próbie napadu na mnie. Na szczęście wyciągnięcie wystarczyło.

Opowiesz trochę więcej, bardzo ryzykowne w naszym kraju.

 

17 godzin temu, Kespert napisał:

Był bodajże u Rowling fragment z końmi, które mogli zobaczyć jedynie ci, którzy widzieli śmierć. Dla pozostałych - były niewidzialne. I dziś to rozumiem.

Rozwinąłbyś, jestem zaintrygowany.

 

Śmierć, tylko narodziny się temu równają. Śmierć rozwiązuje wszystko, wyjaśnia i odziera ze złudzeń.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie nie było jednego wydarzenia, a jeśli miałbym jednak jest znaleźć to byłyby to 30 urodziny - dawno temu, jako zakończenie procesu dojścia do informacji którą wtedy posiadłem.

 

Ta informacja to totalne olanie tzw. znajomości. Informacja która do mnie dotarła, zdecydowanie za późno w moim przypadku, to porażka kultu jednostki, że sam rządzę swoim życiem i sam dojdę do tego do czego chcę. Otóż nie. Całe życie ojciec pokazywał swoją postawą robiąc wszystko samemu, kłócąć się z wieloma ludźmi, paląc mosty jaki to on nie jest samiec alfa. Pseudo samiec - bo na swoim podwórku. 

 

Od młodości byłem skłaniany do indywidualizmu, do pracy indywidualnej. Trenowałem sporty indywidualne poza grupą, sam mieszkałem na studiach przez 2 stopnie. Samodzielnie uczyłem się na polibudzie. Przez wiele lat mi to nie doskwierało, póki był naturalny dostęp do grup ludzi - szkoła, studia, podwórko, klub sportowy. Obecnie nie mam znajomości, nie jestem w stanie przeskoczyć w życiu ani przede wszystkim w pracy pewnego poziomu. Po prostu sam nie zrobię tego co chcę, sam nic nie znaczę. Nie mam zaplecza ludzi z którymi mógłbym coś stworzyć oraz nie mam możliwości i nie będe miał znalezienia takich osób. Pracuję na budowach pn-pt (sob), na zadupiach. Nie spotykam ludzi na co dzień. Nie mam źródeł takich ludzi. Każdy jest zajęty swoim życiem, rodziną, biznesami i obraca się wokół tych tematów. 

 

Mosty spaliłem, czas zmarnowałem i nie doceniłem potęgi znajomości np. w wieku 20 lat. Nie będę się więcej rozpisywał bo każdy wie, jak cenne są owe "znajomości".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Opowiesz trochę więcej, bardzo ryzykowne w naszym kraju.

Bardzo. W sumie nie ma za bardzo o czym gadać, nie lubię tej historii. To było już parę lat wstecz. Poźny wieczór, jedna ze stref przemysłowych, trochę szemrana okolica. Wracałem ze spotkania i miałem właśnie wsiadać do auta, już otworzyłem drzwi. Nagle z boku podchodzi facet, na oko ze 190 wzrostu, czymś trochę zrobiony, widać od razu (amfa, wóda, trudno powiedzieć), macha mi przed nosem motylkiem i każe oddać kluczyki i aktówkę, co ja miałem w ręku. Widać, że nie ułomek.

 

Najpierw zrobiło mi się gorąco, potem zimno. To parę sekund pewnie trwało (albo i krocej), ale miałem wrażenie że potwornie długo. Działasz na automacie. Krok w tył, wyjęcie, odbezpieczenie, wycelowanie. Trenowałem to sobie wielokrotnie, jak wiesz, lubię broń. Wystarczyło krótkie "Won!". Facet zwiał. Błyskawicznie. Nie pamiętam za bardzo, jak wtedy dojechałem do domu. Ale tuż pod garażem się porzygałem.  

  • Like 5
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Rozwinąłbyś, jestem zaintrygowany.

W którymś Harrym Potterze była scena, że pod Hogwart podjeżdżają powozy, niby same, bez zwierząt. Ale Harry widzi widmowe konie - testrale - zaprzężone do nich, bo widział śmierć (bez spojlerów). Okazuje się, że niektórzy też je widzą, bo widzieli śmierć bliskich im osób. Symbolika.


"Podobno testrale przynosiły nieszczęście, a każdego, kto je zobaczył, czekały najróżniejsze okropne wypadki. Przesąd ten wywodził się z tego, że mogli je zobaczyć tylko ci, którzy widzieli czyjąś śmierć i zyskali emocjonalne zrozumienie tego, co ona oznacza. Zawsze były niewidzialne dla tych osób, które nie widziały czyjejś śmierci oraz dla tych, którzy widzieli, ale jej nie zrozumieli. Przesąd był jednak złudny − pod mroczną otoczką testrale skrywały życzliwą i delikatną naturę, jednak mogły ugryźć, gdy się je obraziło."

 

Ten fragment, trafił mnie później jak go sobie przypomniałem, jak młotem.

"Byłem ślepy, ale otworzyły Mi się oczy".

 

33 minuty temu, Obliteraror napisał:

W sumie nie ma za bardzo o czym gadać, nie lubię tej historii.

I słusznie. Dużo szczęścia miałeś, że tak się to skończyło.

Ale coś mi przypomniałeś... z kilku sytuacji, gdy ktoś groził mi nożem, jedna była "prawdziwa" i dość podobna - nieciekawa dzielnica, zmrok, ja wracałem piechotą z poczty, z paczką na rękach, i zjawił się on z nożem i chęcią szybkiego wzbogacenia. A ja z gołymi rękami. Wiedziałem, że muszę mówić... dopóki on słucha, nie atakuje.

Dopóki słucha, mogę sterować jego myślami. Teoria nagle stała się praktyką, od której zależy zdrowie.

Po nie wiem, jakim czasie mojego monologu, doszedł w końcu do wniosku, że paczka jest bezwartościowa, a on za dużo ryzykuje, to wszystko już za długo trwa. Po prostu schował nóż, pogroził mi że jak sypnę na psiarni... i poszedł. A ja całą bezsenną noc, wyrzucałem sobie sam od debili i kretynów - paczka była warta może 150zł...

Od tamtego dnia, zrozumiałem jak potężne mogą być słowa, i wiedza jak ich użyć. Nic innego nie miałem do obrony, ale wystarczyło.

Ludzi można nagiąć słowami do swej woli, ale jest to tak samo złe, jak nakłanianie ich do czegoś - nożem.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie było kilka takich momentów, które wstrząsnęły mną, typu śmierć paru kolegów w młodym wieku, inne to widok ciał po wypadkach drogowych, czy właśnie parę razy próba pomocy już gościom wyglądającym jak obdarte zwierze ze skóry, a że dużo jeżdżę to kilka razy się zdarzyło. Takie widoki pobudzają do refleksji na temat życia. Ale na pierwszej pozycji co do zmiany postrzegania na otaczający świat to będzie u mnie pobudka w nocy stojąc przy łóżku i patrząc na swoje ciało śpiące, raz w życiu tak miałem, ale w szoku chodziłem przez tydzień i jeszcze mogę dodać spożycie 2 razy w życiu halucynogenów, raz grzyby, raz powój hawajski, one konkretnie otworzyły mi oczy na jedne sprawy a inne przewartościowały do poziomu małostek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Kespert napisał:

I słusznie. Dużo szczęścia miałeś, że tak się to skończyło

Ano. Bo to nie południowe Stany, gdy potem przyjeżdża coroner i szeryf z gratulacjami dla "law abiding citizen". Zawsze mnie uczono, by nigdy, przenigdy nie wyciągać broni nie mając świadomości, że będzie trzeba jej użyć. I tego się zawsze trzymam.

 

Wtedy jak najbardziej miałem taki zamiar.

 

Mam tylko nadzieję, że następnym razem ktoś taki zastanowi się, czym dla niego może się skończyć taka akcja. Bo to były sekundy na decyzję. To zawsze wtedy są sekundy. A wydaje się, że wieczność.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tak dawno widok mojego dziadka leżącego pod respiratorem i uświadomienie sobie że to już koniec, już sobie z nim nie pogadam, nie powykłucam się. Kwestią czasu była jego śmierć, a w zasadzie odłączenie go od respiratora.

 

Lekarz mówił, że nie przeprowadzają eutanazji, ale ja mu w to nie uwierzyłem. Tydzień później stało się, telefon ze szpitala i informacja o śmierci. Dzień wcześniej zdążyłem się z nim przegnać jak był jeszcze ciepły. Po raz drugi poczułem się bardzo samotny jak sierota od momentu jego widoku i respiratora.

 

Mimo, że bardzo często kłóciłem się z Dziadkiem, to teraz czuję ogromną stratę. Nie widzę dalszego sensu w czymkolwiek. Moje życie też się kiedyś skończy, więc jaki jest sens? Co robić dalej? Nie mam pojęcia, smutek, bezradność i cierpienie psychiczne.

 

Dziadek zostawił po sobie duży dorobek w postaci 12 hektarów ziemi, a ja nie potrafię nic wymyślić co z tym majątkiem zrobić. Trochę głupio handlować jego dorobek życia, czuję że jestem zobowiązany by tego nie robić. Tylko że nie zapowiada się abym miał dzieci więc nie będzie komu przekazać, to najpewniej to kiedyś sprzedam ze smutkiem.

Edytowane przez LiderMen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak przy spowiedzi na powtórkę komunii, było chyba ze 100 dzieciaków i dochodziły ciągle, na jednego księdza i czekałem

już chyba 2h, niektóre cwaniaki zaczęły przeskakiwać, aż w końcu nie wytrzymałem i wnerwiłem się

i też przeskoczyłem. Akurat mnie ksiądz zauważył i kazał iść na koniec kolejki. Poszedłem, wytrzymałem tam może

15 sekund po czym wyszedłem. Zrozumiałem, że dopóki sprawiedliwość jest w rękach, zwykłych ludzi i kogoś, kogo nie obchodzą okoliczności,

ani sprawiedliwość, ani obiektywność i że osądy wydaje się na podstawie, tego co się w danej chwili "wydaje", to zrozumiałem, że

tak na prawdę sprawiedliwości nie ma. A księża to tylko zwykli ludzie, wcale nie lepsi od przeciętnych..

 

Jak koło 2-3 klasy podstawówki, byłem zakochany w takiej dziewczynie z innej klasy, ale ona później wyjechała z rodzicami

do Kanady. Jakiś czas potem gadałem z takim znajomym, kolegom, z jej klasy, i powiedziałem mu, że mi się podobała, a on powiedział, że

"ona to się wszystkim podobała".. Trochę się zmartwiłem, jak sobie uświadomiłem, rozmiar tej konkurencji..I co miał bym niby robić, tańczyć,

stanąć na głowie..? Zrozumiałem, że prawdopodobnie nie ma szans, żeby ktoś Cię docenił za to, że po prostu jesteś, jeśli masz się wyróżniać

spośród tak ogromnej liczby "kandydatów"..

 

Jak widziałem pod koniec życia moją ostatnią babcie i teraz, tą co jeszcze żyje, to doszedłem do wniosku, że umysł jest ważniejszy niż ciało.

Ciało bez umysłu, to jak jakaś pusta muszla i  doszedłem do wniosku, że pierdole te wszystkie medykamenty na starość, trzeba o siebie dbać,

żeby być sprawnym fizycznie i umysłowo, ale podtrzymywać farmakologicznie, jedno bez drugiego nie ma sensu..

Mój ojciec teraz już się parę lat męczy ze swoją, a wcześniej się matka męczyła parę lat ze swoją, a babcie prawie nie kontaktują..

Nigdy nie pozwolę, żeby coś takiego ze mną się stało..

 

Jak po 6 latach mieszkania z byłą, w ciągu kilku tygodni od rozstania inny koleś już u niej nocował, to

zrozumiałem, że one nie mają pojęcia co to jest wdzięczność, ani co to znaczy "kocham"..

I zrozumiałem, że jedynie bycie umiarkowany egoistom może mieć sens, nie można dawać zbyt dużo z siebie,

nic nie dostając Trzeba się nauczyć zdrowego egoizmu, bo inaczej pijawki Cię zjedzą.

 

Jak po około, 2-2.5 roku związku, zacząłem się zastanawiać, czy to możliwe, że znudził seks?..

Przecież powinienem go chcieć cały czas, bo przecież jestem facetem, a co jeśli to nie prawda?

 

Śmierć kolegi z bloku, jechali z ziomkami po pijaku walnęli w słupa niedaleko bloku, tam razem z nim jeszcze dwóch ze gości ze szkoły zginęło..

Były ziomki, nie ma ziomków..

 

Jak sobie uświadomiłem, jak Europejczycy wytępili natywnych amerykan, jeśli nie masz siły, żeby się postawić, to "podporządkuj się albo giń"..

Edytowane przez StatusQuo
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrozumienie, że żyjemy nie w jednym świecie, ale w multi światach, które się przenikają tu i teraz. Zrozumiałem to w sytuacjach;

 

- smród masowych grobów, dookoła normalne życie

 

- uświadomienie sobie, że oddałem swoją najbliższą przyszłość i wolność, jestem w miejscu, z którego chętnie bym się wyrwał, a to nie będzie możliwe. Dookoła normalne życie.

Po jakimś czasie poczucie się w tej organizacji jak u siebie, wejście w ten świat.

 

- dźwięk przeładowanego automatu nad głową, nocą w niebezpiecznym miejscu. Uświadomienie sobie po chwili, że to 'moi'.

 

- rzucenie roboty, którą kochałem. Bo rodzina. Uświadomienie sobie po kilku miesiącach innej rzeczywistości w obcym kraju, że jestem w czarnej dupie.

Powolne z niej wychodzenie.

 

- oczy szanownej małżonki, matki moich dzieci. Uśmiechy, normalna codzienność. W sytuacji kiedy odkryłem jej romans i planowanie z kimś wspólnej przyszłości. Rozpierdol w głowie związany z tym, że ktoś umie i może się tak zachowywać. 

 

Spotkanie osób, które uświadomiły mi że bardzo można się pomylić uznając kogoś za autorytet, np;

- mężczyzna po siedemdziesiątce, były artysta, człowiek bardzo majętny i kiedyś na wysokim stanowisku.

Taki 'limuzynowy' dyrektor z europejskiej stolicy. 

Jednocześnie ktoś, kto jechał na zupełnym automacie swoich emocji i schematów. Z bardzo dobrze maskowanym, niskim poczuciem wartości, szukający na zewnątrz, co było widoczne dopiero po bliższym poznaniu.

- kobieta obdarzona nadnaturalnymi zdolnościami, niesamowicie inteligentna. Dbająca o swój rozwój od lat, uczestnicząca w seminariach na całym świecie, od Indii po Stany czy Japonię, kończąca kursy na międzynarodowych uniwersytetach, robiąca indywidualne szkolenia u znanych profesorów.

Nic, tylko chłonąć każde jej słowo jak gąbka.

Po bliższym poznaniu, nawet zaprzyjaźnieniu, odkrycie że nosi w sobie rzeczy, których od dawna powinno nie być.

Ten sam wniosek, poznając jej środowisko.

Dowód dla mnie, że człowiek sam sobie może dać tylko do pewnego, choć dosyć wysokiego pułapu. Dalej ściana.

I że to nie jest harmonijne, że coś kosztem czegoś.

 

Długo by pisać. W skrócie, zawalenie się kilkukrotne dotychczasowego świata, by pokazać, że na gruzach powstaje coś nowego, lepszego.

Że nie trzeba się tego bać. 

 

Najważniejsza rzecz i na pierwszym miejscu: pewne odkrycia na ścieżce duchowości, 'powrót do siebie', choć nie o siebie chodzi.

Rozwijanie się w tym zakresie, zrozumienie że fajerwerki, jakkolwiek nie byłyby efektowne i pociągające, trwają tylko moment i niczego nie wnoszą. 

Że życie to prostota.

Że mądrość to postawa dziecka. 

 

Ps. Zrozumienie, że świat w którym żyję jest jednocześnie prawdą i złudzeniem.

Że jest tylko i aż błyskiem. 

  • Like 5
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe są te wasze posty. Osobiście muszę przyznać, że również miałem kilka takich zdarzeń.

 

- częściowe wybudzenie i zauważenie jak wielu ludzi i w jak wielu sprawach działa na automacie.

Poglądy? Wierzenia? Przekonania? Wędrują bez oporu od jednej głowy do drugiej wśród rodzin. Zero refleksji.

 

- wypadek, który w skutkach okazał się niegroźny i jedynie uszczuplił mi portfel ale unaocznił kruchość życia. Dosłownie.

 

- życzliwość niektórych, przypadkowych osób przez co musiałem jeszcze raz zastanowić się nad tym jak postrzegać ludzi.

 

- dostrzeżenie i zrozumienie tego, że świat nie jest ani dobry ani zły, jest obojętny. Sami wybieramy jaki świat chcemy oglądać.

Filtrujemy rzeczywistość przez takie filtry jakie sami sobie wybraliśmy.

 

4 godziny temu, Yolo napisał:

Ps. Zrozumienie, że świat w którym żyję jest jednocześnie prawdą i złudzeniem.

Że jest tylko i aż błyskiem. 

Obudzisz się kiedy zamkniesz oczy na zawsze. Teraz są tylko półprawdy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak spadłem z drzewa i się o mało nie udusiłem.

Jak zrobiłem 540° w powietrzu autem a potem z niego wyszedłem.

Jak się zatrułem bardzo silnie toksycznym gazem; już myślałem, że to koniec a to było tylko lekko-średnie zatrucie. Strachu się najadłem ale wiem jak bardzo to jest niebezpieczne i teraz z chemią nieco bardziej uważam.

 

W ogóle kilka razy pocałowałem kostuchę ale się z nią nie ożeniłem, jeszcze mam czas.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miesięczny pobyt w szpitalu, bardzo ciężka choroba, mniejsza o to jaka. Po wyjściu ze szpitala, opieka u specjalisty. W międzyczasie moja firma, której byłem właścicielem,  też zaniemogła: kluczowi pracownicy przewidujący rychły koniec kariery,  emigrowali, reszta nie podołała ciężarowi obowiązków, i nastąpiła klasyczna plajta. Zaległe wypłaty, zwroty zaliczek dla klientów, ponieważ zamówienia nie zostały zrealizowane, i co najgorsze zaległe wpłaty na ZUS, a ze względu na specyfikę mojej choroby, bardzo ciężko było mnie się ogarnąć. Nastąpiło zajęcie hipoteki przez ZUS, dwa procesy sądowe i już myślałem że...  Jednak przemilczę ten zamysł. Nie mogłem spać, nic nie jadłem, i w pewnym momencie zainicjował się u mnie jakiś dziwny proces medytacji, jakieś olśnienie, przypominały mnie się jakieś obszerne fragmenty z wcześniejszych lat mojego życia, fragmenty licznych książek, które kiedyś czytałem, a może to była jakaś odmiana szoku którego doznałem po tak licznych życiowych niepowodzeniach, po prostu nie wiem. W jakimś momencie coś się stało, tak jak wschód słońca po ciemnej nocy, czułem się  tak jakbym się odrodził na nowo. Zmartwychwstanie. Odrodzenie. Wyrzuciłem wszystkie medykamenty, przepisane przez specjalistów, udałem się do ZUS-u z prośbą o rozłożenie mojej zaległości na raty, i jednoczesne wstrzymanie procesu egzekucji hipotecznej. Znalazłem, i zastosowałem suplementy, które w przeciwieństwie do medykamentów, spowodowały znaczną poprawę mojego zdrowia i co za tym idzie, stworzenia możliwości pracy zarobkowej. Otrzymałem pracę - tylko na umowę-zlecenie, ponieważ żaden medyk nie chciał poświadczyć  mojej zdolności do pracy -  kierowali mnie na rentę inwalidzką. Spłaciłem wszystkie długi w ciągu 5 lat, hipoteka nie jest już zadłużona, i w tym momencie odrodziłem się po raz drugi.

Pracuję po dziś dzień, i często zastanawiam się jaka to siła spowodowała to, że będąc na samym dnie, głęboko w mule, wypłynąłem jednak na powierzchnię, obecnie w pełni sił i zdrowia, i wiem że poradzę sobie z każdym problemem, i niczego się nie boję. No jaka? :rolleyes:

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.02.2020 o 14:58, goldsu23 napisał:

Śmierć mojej mamy, dodam że była mocno nadopiekuńcza, więc nagle zostałem rzucony na głęboką wodę, o ile śmierć osoby bliskiej jest straszna, tak to co stało się dalej, to było najlepsze co mogło mnie spotkać.

 

Bardzo ciekawe, rozwiniesz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.