Skocz do zawartości

Często powielane "forumowe" mity


Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Imiennik napisał:

Ale gówno i frustracja się z Ciebie wylała, jak z najgorszej pizdy.

Do tego wlatujesz tutaj z blackpillem na pełnej i wiadomo co jest grane.

A Tobie Co?

W pracy nie było zszywacza?

 

Puszenie pawiego ognooka to umiejętność/przywilej.

Każdy ma antenke.

 

A umiejętności się nabywa.

Zazwyczaj z wiekiem lub w spadku.

 

Następnym razem przypierdol toaletowy na wkręt do gresu.

Jak nie zatrybi to płótno ścierne 40.

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, misUszatek said:

@Trevor emigrujesz gdzieś?

 

Tak. Szykuje się do tego. Zamierzam wyjeżdżać na wiosnę, albo do Danii (gdzie kiedyś byłem, albo do Norwegii). Daje sobie spokój z zarabianiem w Polsce na jakiś czas. Moim celem jest remont mieszkania i umeblowanie go i zakup małego zwinnego autka które mi długo posłuży (możliwie najprostsza konstrukcja - mało elektroniki ale twardy, i sprawny). Reszta po prostu mnie już nie obchodzi. Wszystko co robiłem w Polsce przelatywało mi przez palce. Nawet mimo mojego zapieprzania inni na tym korzystali. Mam dosyć. Spróbuje gdzieś indziej "się dorobić".

 

Do Polski planuje wrócić po roku zrobić co trzeba, i potem znowu wyjechać na jakiś czas. Najpierw ogarnięcie wokół siebie remontów itp a potem budowa kapitału, i ryzyko. Co z tego będzie - nie wiem, ale musze próbować bo tutaj nic mnie już nie czeka. 

 

W listopadzie jak odłożę 15k odchodzę z pracy. Koszty utrzymania potrafię zawsze ściąć to samo z jedzeniem i rachunkami (na obecną chwilę). Zimę (styczeń luty) planuje złapać jakąs lekką robótkę w moim mieście byle był jakiś pieniądz i szykować się do wyjazdu, zacząć się uczyć programować i zapisać się na siłownię (jedyne co chcę ogarnąć to bicek z którym zawsze miałem problem), a na wiosnę wyjeżdżać (sytuacja gospodarcza powinna na wiosnę zacząć się stabilizować, albo znacząco pogarszać co tak czy siak będize dobrym momentem na wyjazd). 

 

Wiem że zima będzie trudna dlatego robię przygotowania, ale jesli wszystko jebnie to wyjadę z dnia na dzień i nie bede się oglądał. Jedyne co mnie martwi to inflacja która może mi zeżreć wszystko na co pracowałem przez te wszystkie miesiące. 

 

Nie będę więcej psem dla takich ludzi jak niżej.

 

JmHy13LCCA9EOB5Y.jpg

  • Like 11
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, zuckerfrei napisał:
2 godziny temu, Imiennik napisał:

Każdy miewa gorsze i lepsze dni, wykorzystuj te lepsze i staraj się by kolejny dzień był jeszcze lepszy, zobacz co Ci służy zamiast walić się po łbie blackpillem dla przegrywów. 

Pierdolona, jebana gospodarka hormonalna...

 

Jesteście kobietami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Montella26 napisał:

Chyba jako beta bankomat. 

Większość to Janusze z zakolami i piwnym brzuchem. 

 

Chuj Cię obchodzi większość? 

 

chociaż ze statystycznego ujęcia, faceci w wieku 35 lat mają raczej więcej do zaoferowania niż kobiety w tym samym wieku, do tego jak laska się nie umaluje, pofarbuje, założy odpowiednich ciuchów, wydepiluje, zrobi paznokci, założy wysokich bytów, to w sumie jest takim samym dziadem, jak zaniedbani faceci a nawet większym. 

Edytowane przez radeq
  • Haha 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, radeq napisał:

 

Chuj Cię obchodzi większość? 

 

chociaż ze statystycznego ujęcia, faceci w wieku 35 lat mają raczej więcej do zaoferowania niż kobiety w tym samym wieku, do tego jak laska się nie umaluje, pofarbuje, założy odpowiednich ciuchów, wydepiluje, zrobi paznokci, założy wysokich bytów, to w sumie jest takim samym dziadem, jak zaniedbani faceci a nawet większym. 

Moja ostatnia ostatnia pani Gorączkowa miała ode mnie zakaz malowania się i innego tapetowania.... ma 38 lat (tak jak ja) a bez tapety piękniejsza niż niejedna 20stka po tuningu..... Himilajki w tej kwestii jednak istnieją.... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brat @Messer popełnił super wpis i myślę że jest on idealnie wpasowany, pośrednio, w temat wątku. Brat @Shark zaś wpis poprzedzający, który wymieniłem świetnie uzupełnił. Oba wpisy, jeden po drugim, to jest clue warte kilkukrotnego przeczytania i przemyślenia.

 

Od siebie tylko dodam do obu tych wpisów rzecz oczywistą, a mianowicie taką że nie można wpaść w pułapkę negatywnego myślenia, nawet jeżeli wszystkie logiczne argumenty za tym defetyzmem przejawiają. Z drugiej strony nie należy wpadać w pułapki zbyt pozytywnego myślenia. Według mnie oba te obozy (pozytywnego i negatywnego podejścia(często ukrytego pod określeniem realizmu)) łączy rzecz wspólna, która powinna być motywem przewodnim wszelkich zmian w podejściu do własnego życia, energii itp., a mianowicie akceptacja. Akceptacja własnych wad oraz zalet. To chyba powinno być początkiem każdej nowej przygody własnego rozwoju w danej dziedzinie, aby stać się przy tej 35tce, czy 40stce, przysłowiowym czadem :d

Edytowane przez Ewenement
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy jestem jedyny w swych przemyśleniach, ale zauważam na forum taką tendencję, że najwięcej o sprawach fundamentalnych mają do powiedzenia goście z niewielkim, życiowym doświadczeniem wypowiadający się z pozycji profersora od wszystkiego. Tak się zastanawiam przy okazji co mogło pójść nie tak w procesie wychowania.

 

Po prawie dobie od pojawienia się, to jest beka z tematu i nie tylko XD

 

W temacie poniżej tlumaczyłem sporo starszemu użytkownikowi fundamenty dorosłego życia w zamian za co zostałem zaatakowany przez Autora:

 

Matriks plus totalne niedoświadczenie z nieogarnięciem osiągnięte całkowicie.

 

Nie mogę znależć tematu, może ktoś pomoże, gdzie Autor został totalnie zaorany przez byłą, bo się odezwała. Schemat goni schemat, gdzie niebieska pigułka goni za niebieską, ale co my starsi i bardziej doświadczeni wiemy...

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Messer się rozpisałeś, ale jak to się ma do punktu 1,2 i innych? Autor wątku napisał po prostu prawdę, która inni wypierają, bo tak się łatwiej żyje

1. Atrakcyjnym się jest za młodu, bo atrakcyjność to głównie młodość, wygląd, tężyzna fizyczna. 35-45 to nie jest wiek atrakcyjny, to wiek starzenia. Można zapulsować statusem - ale status to głownie wyznacznik dla pań szukających "stabilizacji" czyli kobiety w wieku około 30 roku życia. Kto takie panie chce? Po przejściach, z dziećmi, po rozwodach, alpha-widow i inne. Tak więc w wieku 35-45 lat większośc facetów, jakieś 80-90% mimo dbania mocnego o swoje życie, diety, treningi, będą nieatrakcyjni fizycznie (mogą nadrobić statusem, ale według statystyki tylko około 10% ludzi (w tym kobiet) zarabia ponad 10k miesięcznie... Więc ilu tych facetów realnie w wieku 35-45 będzie atrakcyjnym? 1, 2, 5, 10%? Mała liczba. Ile facetów w wieku 35-45 będzie nieatrakcyjnych mimo stawiania dbania o siebie (pod kobiety) na piedestale? 80-90%.

Dlatego kluczowe w życiu faceta jest działanie już w wieku 20-30 lat. To są najlepsze lata na wyrywanie kobiet, szalenie, robienie głupot, inwestowanie, zakładanie biznesu, kariera, biznes, kobiety. To jest po prostu czas zapierdalania. Po 30 zachodzą spore zmiany w charakterze, człowiek staje się bardziej spokojny, zdystansowany, 80% rzeczy przestaje go całkowicie interesować (np kiedyś nałogowo grałem w gry, dzisiaj kupiłem kilka klasyków do przejścia w 20-30h wiec na miesiąc czasu dla człowieka zapracowanego 1-2 godzinki dziennie. Po 5 minutach wyłączam, nie potrafię.)


Poziomy hormonów są znacznie inne, gorsze. Samopoczucie może być lepsze z wiekiem, bo samopoczucie nie jest skorelowane np: z poziomem testosteronu, stanem cery, iloscią zmarszczek. A dla kobiet poziom testosteronu ma duże znaczenie (bo teść np: wpływa mocno na kształt twarzy, czaszki, kości policzkowe itd)

2. Każdy pragnie związku, każdy pragnie seksu, każdy pragnie dzieci. Po prostu jedni wypierają to latami, a drudzy dochodzą po latach. Chęć bycia singlem/bezdzietnym to wyparcie. Brak chęci niepodrywania kobiet to wyparcie. 
 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest świat wirtualny, a ten rządzi się swoimi prawami. Mnóstwo ludzi tworzy sobie avatary w internecie, bo taki rodzaj zaistnienia jest łatwy. 

Wystarczy wejść w jakieś towarzystwo, załapać zasady którymi się kieruje, a potem powielać je na swój sposób, zyskując tym poklask. I cyk, dopamina rośnie. 

 

Tak się tworzą mity, z bezrefleksyjnego powielania niesprawdzonych informacji, generalizowania.

Nawet nie chodzi mi o to miejsce, choć tutaj też są tacy. Wszędzie są. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwieczny spór na tym forum, na temat tego, czy życie mężczyzny, zaczyna się po 30/35/40, jest bardzo prosty do rozstrzygnięcia. To jest dokładnie tak samo jak z tym powiedzeniem, że podróże kształcą. 

 

Owszem, kształcą, ale tylko wykształconych.

 

Jeśli więc chłop w wieku 35-40 lat, jest przystojny, nie ma problemów zdrowotnych i ma jakiś majątek, to rzeczywiście ma wtedy swój prime time.

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, RockwellB1 napisał:

 

Więc ja się pytam: ile znacie (autentycznie) szczęśliwych związków? No ile?

 

 

 Pewnie jest tego procentowo tyle ilu szczęśliwych jest samotnych, starych kawalerów, ups przepraszam teraz się mówi -singli.

Zresztą tak jak już tu kiedyś pisałem - ustalmy co to jest to szczęście? 

Czy szczęśliwy jest młody mąż który zapierdala w pracy, a w domu nie może się wyspać bo mu małe dziecko za ścianą płacze? Ma jednak np syna o którym zawsze marzył. No to jest szczęśliwy czy nie?

Czy szczęśliwy jest może samotny 40 letni gość, który ma stabilną sytuację finansową, nie wydaje pieniędzy na wyjątkową myszkę i kaszojada ale wieczory spędza samotnie i po porcji ćwiczeń, medytacji i samorozwoju gada do gekona w terrarium, którego kupił żeby mieć do kogo gębę otworzyć?

Co my właściwie wiemy o życiu innych ludzi? Tyle ile nasłuchamy się plotek, na czytamy w Pomponiku?

Zamiast trzymać się jakichś dziwnych teorii z forum, to warto po prostu spojrzeć w głąb siebie, odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań, a później działać- no i ponosić tego konsekwencje. 

Bo gwarancji na szczęśliwe życie nikt Ci nie da.

 

Edytowane przez Normik'78
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Normik'78 napisał:

i po porcji ćwiczeń, medytacji i samorozwoju gada do gekona w terrarium, którego kupił żeby mieć do kogo gębę otworzyć?

 

 

Jaszczur psycholog , koorla ze sam na to nie wpadlem 😂

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyle na tym forum czytam o szczęściu. Zupełnie tak jakby był to jakiś niezwykły stan, który zresztą będzie trwał całe życie. Tymczasem wg mnie szczęście to nie żaden haj emocjonalny. 


Szczęście to zwyczajnie akceptacja i radowanie się z tego co się ma, co się robi, jak się żyje. Po prostu. Tyle się mówi, że szczęście to podróż, a nie cel. Każdy z nas codziennie wyrusza w jakąś podróż. Można na nią narzekać, a można się z niej cieszyć - niezależnie od stanu portfela, zdrowia, atrakcji. Tylko trzeba trzymać swoje myśli i mózg, bo pomimo że mamy już wszystko czego nam trzeba do przetrwania, to on wciąż domaga się więcej. A to więcej wcale nie jest nam niezbędne.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Teraz, Alex76 napisał:

mamy już wszystko czego nam trzeba do przetrwania, to on wciąż domaga się więcej. A to więcej wcale nie jest nam niezbędne.

No nie zgodziłbym się. Większość polaków zarabia 4k i uważa to za godne życie i "więcej nie trzeba".

Takie godzenie się z losem i nie szukanie nowych możliwości to kolejna pułapka. Trzeba stale podnosić komfort życia, osiągać coraz więcej, ale po prostu z umiarem. Jest różnica w zarobkach 4k i 8k, jest różnica między 100k i 300k, ale 1 milion czy 2 miliony rocznie to już nie bardzo.

Dla mnie osobiście taki "próg" to około 30-40k na rękę (przy aktualnej inflacji), gdybym dobił do 40k to nie starałbym się dobić do 50, 100, czy 200k miesięcznie, tylko dążyłbym do podejścia work-life-balance, żeby nie pracować zbyt dlugo.
Ale że tyle nie zarabiam i jeszcze długo nie będę to stale podnoszę sobie poprzeczkę. Nie ma się co zadowalac przeciętnością i wmawiać, że np 5k na rękę to szczęście i więcej nie trzeba

Edytowane przez Zbychu
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Zbychu napisał:

Takie godzenie się z losem i nie szukanie nowych możliwości to kolejna pułapka. Trzeba stale podnosić komfort życia, osiągać coraz więcej, ale po prostu z umiarem. Jest różnica w zarobkach 4k i 8k, jest różnica między 100k i 300k, ale 1 milion czy 2 miliony rocznie to już nie bardzo.

Nie zrozumiałeś mojego przekazu. To jak z treningiem sportowca. To oczywiste, że się rozwijasz, idziesz dalej drogą, starasz się być lepszym, osiągać coraz lepsze rezultaty. Ktoś to fajnie określił - zużywasz się, a nie rdzewiejesz.

 

Natomiast przy okazji tego cieszysz się z całego procesu, nie porównujesz się nieustannie z innymi, nie narzekasz, że inni są sto, tysiąc razy lepsi. Bo kiedy to zrobisz zawsze będziesz negatywnie nastawiony. To jasne, że 4k w Polsce nie jest nie wiadomo czym. Ale spójrz przez pryzmat świata, bo pewnie jakieś 95% populacji ma gorzej. Czy to znaczy, że nie masz starać się polepszać i rozwijać? Nie. Zwyczajnie doceniasz co masz, co osiągnąłeś i robisz dalej swoje. 

 

To jak z pieniędzmi. Jeśli nie ogarniasz finansowo przy 4k netto to nie ogarniesz pewnie przy 15k czy 150k. I to samo jest ze szczęściem. Ono nie pojawi się jak przekroczysz pewien próg finansowy, spełnienia zachcianek czy marzeń. Albo idziesz przez drogę szczęśliwy, albo będziesz co najwyżej odczuwał chwilową euforię.

Edytowane przez Alex76
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Zbychu napisał:

Dlatego kluczowe w życiu faceta jest działanie już w wieku 20-30 lat. To są najlepsze lata na wyrywanie kobiet, szalenie, robienie głupot, inwestowanie, zakładanie biznesu, kariera, biznes, kobiety. To jest po prostu czas zapierdalania. Po 30 zachodzą spore zmiany w charakterze, człowiek staje się bardziej spokojny, zdystansowany, 80% rzeczy przestaje go całkowicie interesować (np kiedyś nałogowo grałem w gry, dzisiaj kupiłem kilka klasyków do przejścia w 20-30h wiec na miesiąc czasu dla człowieka zapracowanego 1-2 godzinki dziennie. Po 5 minutach wyłączam, nie potrafię.)

Wypisz wymaluj ja! PS się kurzy tylko. Kiedyś wrócę < beka z typa.

 

Wszyscy jesteśmy tacy sami z daleka, z bliska to już różne historie. Jestem minimalnie przed 40, dzieci tak, ale związek (?) chyba sam już bym go sabotował jak borderka - mi się to nie opłaca.

@Trevor - super - powodzenia - widzę to i mam podobnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zbychu Nie ma jednej recepty na szczęście i IMO nie warto się tak autorytanie wypowiadać, jak ty to zwykłeś czynić, nie pierwszy raz zresztą.

 

Relacje z ludźmi, w tym - z kobietami: tak, są większości potrzebne. Dzieci - większość chce mieć, ale rośnie grupa ludzi, którzy zwyczajnie ich nie chcą. Ok, outlierów, którzy są reprezentowani przez np. gości absolutnie nie tolerujących małych dzeci nie będziemy tym razem brali pod lupę, rozpatrujmy przedział [-2*sigma, +2*sigma] (milcząco przyjąłem, że rozkład zróżnicowania podejść do życia jest rozkładem normalnym; przydałby się dowód albo chociaż oszacowania współczynnika ufności, jeśli potraktujemy to jako hipotezę statyczną, ale nie mam wystarczającej ilośći danych, żeby go przeprowadzić). Ale serio, nie każdy chce mieć dzieci. O ile, nie będę okłamywał, nie pogardziłbym fajną relacją z kobietą w postaci miłego spędzania z nią czasu (nie tylko to, co myślisz), o tyle nigdy nie czułem, żebym jakoś bardzo pragnął przekazać swoje geny. Wiem z czym to się wiąże, z iloma poświęceniami i obowiązkami, rezygnacją z wielu rzeczy po drodze, bo zwyczajnie nie będzie na nie czasu, itp. I ten bilans zysków i strat raczej wychodzi mi na niekorzyść posiadania potomstwa. Wśród moich znajomych mam też sporo sobie podobnych.

 

Zauważ też, że coraz więcej kobiet realizuje się w pracy i nie każda z nich jedynie udaje na pokaz, że jest szczęśliwa. Ja poznałem osobiście co najmniej kilka dziewczyn, które nie chciały mieć dzieci i ich zachowanie, obserwowane w dłuższym przedziale czasowym, było spójne. Po prostu nie miały takiej potrzeby. I nie, nie każda z nich była na terapii. Część była naprawdę poukładana, co świadczyłoby o tym, że ich wybór był świadomy, a nie był wyparciem.

 

Druga sprawa jest taka, że im starszy jesteś, tym większą masz świadomość uciekającego czasu. Przyznaję szczerze, że jak byłem młodszy, to samotność mi doskwierała, brakowało mi bliskich relacji z kobietami w momentach, kiedy byłem singlem. Teraz jakoś tego nie odczuwam. Wiem, że związki to też kompromisy, poświęcona energia i czas, którego mam coraz mniej. A jeszcze tyle rzeczy do zrobienia w życiu mi zostało. Jestem pewien, że ta zmiana optyki jest spowodowana przewartościowaniem w moim życiu ściśle związanym z poczuciem ogarniczoności czasu.

 

Ktoś tu też trafnie stwierdził, że szczęście to nie wszechogarniająca człowieka euforia, tylko pewne pogodzenie się ze swoją naturą, z otaczającym światem, jakiś trudny do opisania rodzaj spokoju wewnętrznego. Ja to odczuwam coraz częściej. Może to też kwestia wieku i hormonów - nie podejmuję się analizować, mówię po prostu jak to odczuwam. 

 

Wcale też nie zamierzam porównywać się z żonatymi i dzieciatymi, czy ludźmi w związkach i "promować" swojej drogi MGTOW. Uważam, że do tego trzeba mieć specyficzną konstrukcję psychiczną oraz - już kiedyś o tym wspominałem - przeżyć przynajmniej jeden związek z GBD, najlepiej trwający min. 2 lata. A jeszcze lepiej - doświadczyć i zdać sobie sprawę z opadania haju hormonalnego i przemian, jakie toczą się w związku podczas jego deprecjacji. To pozwala człowiekowi spojrzeć na pojęcie związku z kobietą z szerszej perspektywy i zdać sobie sprawę, że za większością odczuć psychicznych stoi po prostu duet składający się z chemii i biologii.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.