Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Amperka napisał(a):

Ale to chyba wtedy już propozycja otwartego związku pozostaje, no bo jak w tym koleżeńskim układzie trwać?

Każdy sam musi sobie odpowiedzieć na to pytanie. Ja tego nie wiem. Mnie udało się te niemoc przełamać, ale z moją zdradą po drodze. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Obliteraror napisał(a):

Każdy sam musi sobie odpowiedzieć na to pytanie. Ja tego nie wiem. Mnie udało się te niemoc przełamać, ale z moją zdradą po drodze. 

Kiedyś może bym i się tu wytrząsała, że jak to tak. Dzisiaj już chyba mam większy dystans. To chyba ta tak zwana mądrość etapu :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan moim zdaniem twój facet się zablokował gdy powiedziałaś ,że nie chcesz teraz dzieci.

 

Wydaje mi się, że działa bierno-agresywnie zamiast proaktywnie. 

 

Dodatkowo dużo siedzi w swojej głowie dlatego też ma ograniczone libido. 

 

Być może uda wam się stworzyć wspólną wizję, którą byście chcieli wprowadzić w życie. 

 

trzymam kciuki  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 11/1/2023 at 5:25 PM, Obliteraror said:

Zarówno mężczyzna, jak i kobieta ma prawo czuć się pożądanym/ą w long termie czy małżeństwie.

Prawo to jest, że cię wsadzą gdy coś ukradniesz.

Prawo do sexu mężczyźni mają automatycznie?

Nie. Zależy od zdrowia kobiety a jej migreny czasami trwają miesiącami jeśli trzeba.

Że czasem kobiety rżną się wtedy na boku to przecież tylko wymysł sexoholików a nie prawda.

Jaki procent kobiet został nakryty na takim grzechu?

5? 10?

Prawo nie reguluje emocji, bo to niemożliwe.

Nawet moralne prawo nie potrafi tego robić.

 

To wszystko tak nie działa.

Z jednej strony facet pierdoła, ale to mój pierdoła.

Lepszy ktoś niż nikt. Singielki dowodem na w/w.

Z drugiej - sąsiad by na rękach nosił, lizał wszędzie i zabierał na wycieczki zagraniczne, ale to nierealne marzenie.

Gdyby przestał być sąsiadem a został partnerem - sytuacja by się powtórzyła a koło zamknęło.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, JoeBlue napisał(a):

wsadzą gdy coś ukradniesz.

I dasz się złapać, zapomniałeś dodać.🤣🤣🤣

 

5 godzin temu, JoeBlue napisał(a):

kobiety rżną się wtedy na boku to przecież tylko wymysł sexoholików

Z innego tematu wyczytał byś, że również piwniczniaków i blackpillowcòw.🤣

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Mąż dalej się odchudza.

Zaczął ćwiczyć. Ruszyło mu libido. 

Znowu miłe zaskoczenie, ale tym razem podchodzę do tego bez emocji. Nie cieszę się jak naiwne dziewczę!

Korzystam z zapotrzebowania męża. I tyle.

Szczerze - pasowałaby mi taki układ relacji dm - wspólny czas "wieczorem".

 

Była rozmowa o jego zmianie wobec "obowiązków małżeńskich". 

W skrócie.

Zauważył, że się zmieniły się jego potrzeby w wyniku schudnięcia. 

 

Czuję dopiero teraz luz wobec projektu "małżeństwo". Cokolwiek dalej będzie, to już nie jestem taka spięta i krytyczna woebc swojej kobiecości. Pewnie robię się "syta" w wiadomym temacie.

 

Bardziej zmęczenie daje mi się teraz we znaki. Praca od rana do wieczora, od poniedziałku do soboty, niedziela na studia i szkolenia. 

Przełaziłam przeziębienie i od wczoraj leżę z zajebistym kaszlem.

 

Dziękuję mojej hipergami, czy rozsądkowi. Nieistotne, co to jest.

Przy moim obecnym stylu pracy nie wyobrażam sobie mieć dzieci!!!

Kilka lat temu podjęłam dobrą decyzję, by wstrzymać się z posiadaniem dzieci. 

Bardzo dobrą! 💪

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Walentyki skłaniają do aktualizacji tematu.

 

Jest lepiej.

Pewnie wynika to z tego, że przestałam  kopać się sama ze sobą. 

Trochę we mnie wsi, pragmatyzmu i pracoholizmu. To pewnego rodzaju atuty. Nie kobiece, co nie zmienia faktu, że to dalej atuty, a własne zalety/karty przetargowe warto doceniać, chronić i dawać im warunki do zdrowego użytkowania. 🙂

 

Moją naturalną "kartą przetargową" w wszelakich relacjach jest po prostu moja przydatność, dyspozycyjność. Umiem coś, no to mnie potrzeba. 

Już czas przestać się obrażać na ten fakt.

 

No i ten fakt dotyczy mojego małżeństwa, czy w ogóle relacji z facetami. 

Nigdy nie byłam, no i raczej nie będę pierwym wyborem męskiego "mózgu z pomiędzy nóg", co nie znaczy, że w gratisie, czy w ramach uniżenia mam oddawać swoją wiedzę, umiejętności, pracowitość i czas. 

 

A że jeszcze w ciul muszę się uczyć, to temu należy dawać czas i energię. 

Głowa i ręce w czasie kryzysu są potrzebne, dupa jedynie pogłębia kryzys, wszelaki kryzys. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, meghan napisał(a):

Moją naturalną "kartą przetargową" w wszelakich relacjach jest po prostu moja przydatność, dyspozycyjność

Każda nieprzymusowa relacja się na tym opiera.

meghan zdejmnij z siebie tą presje przydatności. Jesli dajesz coś z siebie to dla twojej przyjemności, bez oczekiwania czegoś w zamian.

Zrób sobie test, odpuść jakiś twój obowiązek np. gotowanie, zakupy, telefon z życzeniami urodzinowymi,  zobaczysz, życie będzie się toczyc dalej. Nikt nie powie meghan jesteś nie przydatna, a nawet jak powie to co? 

Zobacz jak to jest, bo to jest to czego się wg. mnie obawiasz. 

Nikt Cię nie "utuli" tak abyś poczuła spokój dlatego idź w drugą stronę a zobaczysz, że bez tych głasków z zewnątrz też będziesz potrafiła żyć. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@peg tak już mam i tak mi zostanie. Jedynie mogę modyfikować ilość "usług", co z resztą opisałam

W dniu 15.02.2024 o 00:05, meghan napisał(a):

a własne zalety/karty przetargowe warto doceniać, chronić i dawać im warunki do zdrowego użytkowania. 🙂

:) 

To jest moja specyfikacja naturalnej motywacji - inni ludzie. Każdy z nas ma inną specyfikację naturalnej motywacji, do tego ma inną osobowość, inne doświadczenia, więc w ujęciu społeczno-relacyjnym będzie predysponowany do innego zakresu ról. 
Stąd wiem, że jeszcze 4-5 lat temu ciężko znosiłam zapierdol, bo... wracałam do pustych ścian w bloku, w którym sąsiedztwo było dość mało towarzyskie, w pracy tabelka, tabelka, tabelka, a małżeństwo... szkoda wspominać.

Odkąd wróciłam na wieś, a moja praca zawodowa jest oparta wyłącznie na kontakcie z drugim człowiekiem; przez mój dom rodzinny, otoczenie przechodzi sporo człowieka na co dzień, to inaczej znoszę moje kompleksy, czy brakującą dobę. :) 
W obecnym zapierdolu widzę sens i moją przydatność. :) Tak, pewnie z tej racji, że ktoś mi powie dobre słowo lub jest zależny ode mnie w jakieś trudnej sytuacji.


Innego mojego lęku dotykasz - bezcelowej samotności. 
Najbardziej boję się powrotu do miejskiego życia i zapierdolu - komputer, papier, cztery ściany, betonoza połączona z ludzkim, codziennym marazmem. Nie, nie zniosę tego drugi raz! I tego się boję! 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inni ludzie stawiają nas w sytułacjach w których możemy się sprawdzać. .

 

Trochę czuję o co Ci chodzi z tą bezcelową samotnością. Ja mam tak, że nie potrafię jeść sama. Jak mieszkałam sama to prawie nic nie jadłam, dla rodziny chce mi sie gotować, robić śniadanie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

W ostatnim czasie lubię moją codzienność.

Nawet ten gwar, co za tym idzie zapierdol. 🙂

 

Żal o to, że nie mam typowo kobiecych profitów w życiu ustał. 

Chyba przez to, że dotarło do mnie, że jestem potrzebna mojemu otoczeniu/środowiskowi taka, jaka jestem. 

 

Ustał względny spokój w moich rodzinach (w mojej i mojego męża), więc człowiek też nabył innej perspektywy. 

Za chwilę się urodzi bratanica męża, więc trochę tym żyjemy. 

 

Oczywiście, powzdycham czasem sobie do fajnego żywota znajomych paniuś.

Ostatnio wcześniej skoczyłam jedną robotę, wjeżdżam na moją wieś i mijam spacerującą ciężarną znajomą z pierwszym dzieckiem, która żaden pracy się nie imała i nie ma zamiaru zmieniać aktywności zawodowej, mąż jej sponsoruje życie. 

Pierwsza myśl: "no fajnie ma, ale co jak jej tego męża zabraknie?!". 

Dziewczyna ma opinię głupiej gąski, co Pana Boga za nogi złapała. A niech ma, oby jej tego męża nie zabrakło i oby umiała się dalej ustawić w życiu, bo... Upadek z wysokiego konia niezwykle boli.

 

Przyszła kolejna trudność w małżeństwie, ale z tym się liczyłam odkładając, czy prawie zamykając życiowy projekt, nad którym ubolewałam przez lata. 

Jakoś mnie i męża to nie zraża, bo w sumie opcja B też wchodzi w grę. Multiwujostwo przez tyle lat weszło nam w krew.

 

Pogodziłam się z tym, że mąż ma zupełnie inne usposobienie od mojego : ja muszę być na ciągłych obrotach, a on - po pracy jest kawa, książka, laptop. 

Tak naprawdę małżeństwo uratowało to, że mąż zaaktywizował się w obowiązkach. To pewnie przez to, że schudł: ma więcej energii, inicjatywy i pewności? siebie? 

Nie muszę już go prosić jak nastolatka o wykonanie podstawowych obowiązków. 

Mąż schudł, zapewne hormony weszły w odpowiedni poziom no i - życie małżeńskie zaczęło istnieć. 😎

 

Dużo też dało to, że poczułam w życiu zawodowym satysfakcję. 

 

Jak dotychczas funkcjonowałam w poczuciu deficytu ("mało kasy", "mało odpoczynku", "mało uznania jako baba"), to wiadomym jest, że człowiek raczej jest na mało pozytywnym etapie w życiu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

W niedzielę opracowałam materiały dot.rozwoju osobowości u dzieci i rozwoju układu neurologicznego u płodu (dzieci). 

 

Nie wiem. Ścięło mnie to. W niedzielę po zamknięciu laptopa nie mogłam sobie znaleźć miejsca.

Nie rozumiem dlaczego, ale chyba już osiągnęłam punkt krytyczny poczucia deficytu - posiadanie dziecka.

Wczoraj nie szło nie zauważyć tego, że mam obniżony nastrój. Nie byłam w stanie dłużej być w pracy (etat).

 

Chyba tryb "walki"/"nadaktywności" przestał działać. Po tylu latach dorobku, wyrzeczeń organizm się buntuje. 

 

Po raz pierwszy w życiu pomyślałam, że muszę chyba się wspomóc tzw."tabletką na humor", bo...

Dzisiaj nie mam ochoty wstać łóżka, choć jest tyle do zrobienia. 

 

Chyba dobił mnie fakt, że mając już stałą pracę, do tego kolejne oferty pracy, dom, fajną atmosferę w rodzinie, zaaktywizowanie się męża w życiu codziennym- CZYLI MAJĄC JUŻ TO, CZEGO POTRZEBOWAŁAM BY ZAŁOŻYĆ RODZINĘ  - okazuje się, że nie mam owulacji. 

 

Staram się sama ustawić do pionu i przegadać sobie samej, że, np.kobiety mają w roku nawet dwa bezowulacyjne miesięczne cykle, ale mam obawę, że w moim przypadku to nie statystyka i norma fizjologiczna... 

Czekają mnie badania.

 

Mam tysiące głupich myśli:

"A trzeba było biedy nie klepać! I co Ci teraz z tego zapierdalania?! Poustawiałaś patusiarską rodzinkę męża swoim kosztem! No tak, MatkaTeresa z Kalkuty! Święty Piotr naszykował Ci już miejsce VIP w sektorze Niebo? Trzeba było kopnąć w dupę bidnego męża, a nie zapierdalać, bo chłopok nie umiał dać w odpowiednim momencie warunków pod własną rodzinę! I co z tego, że dobra chłopaczyna?! Jaka chłopaczyna skoro ta pipa się ogarniała kurwa w kilka lat?! Chlip, chlip, loveqrwastory! 

Zobacz, co teraz masz! No tak, siostrzyczka męża ma się świetnie! Wyciagnełaś ją z tarapatów, pomogłaś skończyć kierunek medyczny, pomogłaś znaleźć lekarzy, potem faceta i co - szwagiereczka ma teraz 100m2 mieszkanko, dziecko w drodze, faceta na każde skinienie, a Ty co - będziesz czekać na resztki z pańskiego stołu w postaci niańczenia siostrzenico-chrzestnicy męża, żeby szwagiereczkę odciążyć?! No pogratulować inwestycji! I - dio - tka jesteś! A teraz nie becz! Normalna baba bierze se normalnego chłopa, ma dzieci, chłop zajmuje się stworzeniem warunków pod rodzinę, a baba zajmuję się rodziną. Wypadasz z gry! Do widzenia!"

 

Także ten, trzeba wziąć się do kupy. Jadę do znajomej, żeby oceniła powagę mojego dołka. 

  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, meghan napisał(a):

Dzisiaj nie mam ochoty wstać łóżka, choć jest tyle do zrobienia.

 

@meghan Ewidentnie potrzebujesz odpoczynku i wakacji. Jeśli nie posiadasz możliwości by wyjechać, rób rzeczy które są Ci miłe i przyjemne, przestań się wszystkim przejmować. Mamy wiosnę- nieco zaziębioną :D, ale jednak, to wspaniały czas! 

Sama wkręcasz się w karuzelę negatywnych przemyśleń, po co to robić? Zniewalasz samą siebie w ten sposób. Po co grzebać w śmietniku starych wspomnień, żalu względem bliskich? Zostaw przeszłość za sobą, czyli tam gdzie jej miejsce, nie sabotuj decyzji, które dotychczas podjęłaś, widocznie na dany moment były najlepszym rozwiązaniem. 

 

12 godzin temu, meghan napisał(a):

mając już stałą pracę, do tego kolejne oferty pracy, dom, fajną atmosferę w rodzinie, zaaktywizowanie się męża w życiu codziennym

 

Spójrz jak wiele osiągnęłaś! Zamiast marudzić zaczęłabym od tańca radości i śmiechu zwycięstwa!

 

12 godzin temu, meghan napisał(a):

okazuje się, że nie mam owulacji. 

 

Przyczyną może być po prostu stres i przemęczenie. Zadbaj o siebie, nie tylko w aspektach fizycznych, ale też psychicznych. Przede wszystkim spokój- wkoło może być armagedon, ale nie można pozwolić gościć mu w swojej głowie!

 

Jestem pewna, że w niedalekiej przyszłości spełnisz marzenie i zostaniecie wraz z mężem rodzicami, nie może być inaczej!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.