Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.01.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Drodzy Bracia, Chciałbym zastanowić się z Wami nad pewnym znanym mi przypadkiem związku małżeńskiego, który w dosyć krótkim czasie z wielkiej "miłości" zamienił się w prawdziwą tragedię. Jest to fajny (dla celów badawczych) przypadek, bowiem dziewczynę, która go współtworzy znam od 2 roku życia (jest rok ode mnie starsza - rocznikowo 38 lat), bardzo dużo o niej wiem i uderza mnie metamorfoza jaką przeszła ona w toku tej relacji. Mam pewne wnioski, którymi się oczywiście podzielę i garść wypływających z tego oczywistych przestróg dla młodych chłopaków (jak się uczyć to najlepiej na przykładach!), ale ciekaw jestem czy widzicie tam coś więcej poza tym, co ja sam zaobserwowałem. Poznajcie Anię (imię zmienione). Kilka faktów z jej życia: - była zawsze piękną dziewczyną, bardzo podobną z twarzy do Sienny Miller, ale chyba z jeszcze ładniejszym ciałem; zawsze robiła spektakularne wrażenie na facetach, przyznaję szczerze - nie widziałem drugiej dziewczyny, na którą faceci reagowaliby na żywo w podobny sposób; z racji tego, że chodziliśmy do jednego przedszkola, podstawówki i liceum, jak również studiowaliśmy w jednym mieście mogłem obserwować na co dzień co faceci potrafili wyczyniać, żeby tylko nawiązać z nią jakikolwiek kontakt - przykładowo jeden potrafił jej się oświadczyć po dwóch godzinach znajomości, kupując chwilę wcześniej pierścionek z brylantem (serio!); ostatni jej chłopak (z wyglądu prawdziwy model), z którym była w związku na odległość był o nią tak potwornie zazdrosny, że potrafił do niej dzwonić z ryjem co 15 minut i sprawdzać, gdzie jest (tak, faceci to czasem chore pojeby); krótko mówiąc z wyglądu Ania to mocne 9,5/10, jeśli nie dycha; - Ania pochodzi z bogatej rodziny, ma trójkę młodszego rodzeństwa, zawsze miała wszystkiego pod dostatkiem, z wyłączeniem uwagi i miłości rodziców - do 3 roku życia, w kluczowym dla rozwoju dziecka okresie, zajmowała się nią ciocia, bo jej rodzice w tym czasie studiowali, potem również nie mieli dla niej czasu - "dorabiali się"; - w rodzinie Ani rządziła apodyktyczna mama, a jej tata był pod pantoflem, bez prawa głosu; - Ania skończyła dobry kierunek studiów i ma dobrze płatną pracę w korporacji, zarabia bardzo przyzwoite pieniądze; - Ania lubiła na studiach imprezować (czasem w tych imprezach uczestniczyłem), ale była raczej grzeczną dziewczyną - miała zazwyczaj stałych partnerów (ja naliczyłem ich trzech, wyjąwszy jej obecnego męża), a ze śliniących się na jej widok spermiarzy jedynie się śmiała), ale nie zaniedbywała też nauki; - poza tym wszystkim była miłą, koleżeńską dziewczyną, nie zadzierała specjalnie nosa, każdy mógł z nią zawsze pogadać, nie ma do tej pory żadnego konta w mediach społecznościowych. Po rozstaniu z tym chorym, dręczącym ją pojebem (bardzo przystojny gość), wykończona tą całą sytuacją nerwowo Ania poznała Wojtusia. Dla wszystkich jej znajomych związek ten był ogromnym szokiem. Trochę o Wojtusiu: - delikatnie mówiąc nie jest zbyt ładny, jest niespecjalnie wysoki, z twarzy to trochę młody Jerzy Stuhr - z litości można mu dać najwyżej 4/10; - gapowaty, ale zaradny - również skończył dobre studia i ma dobrze płatną pracę w korporacji, zarabia podobne pieniądze jak Ania, - jest jedynakiem, pochodzi z dobrego, bogatego domu, - ma fajne, męskie hobby (strzelectwo, uczestniczy w różnych zawodach), - poza Anią miał jedną dziewczynę, długoletni związek (były nawet jakieś zaręczyny). W ramionach Wojtusia Ania znalazła ukojenie. Wojtuś oczywiście oszalał na jej punkcie - obsypywał ją prezentami, robił jej kanapki do pracy, gotował, sprzątał, wszędzie ją podwoził. Kiedy mi go opisywała używała wyłącznie określeń typu "cudowny", "kochany", "anioł, który spadł mi z nieba". Byłem na ich ślubie, który wzięli ekstremalnie szybko - Ania płakała ze szczęścia i widziałem, że były to łzy prawdziwe. Kupili szybko duże mieszkanie ze wspólnych środków i spłodzili dwójkę dzieci, jedno za drugim - tak jak chciała Ania. No i nagle coś zaczęło się zmieniać. Wojtuś nie bardzo interesował się dziećmi, kompletnie nie miał do nich cierpliwości - Ania została z ich wychowaniem praktycznie sama, więc zaangażowała do pomocy swoją mamę, która mieszkała niedaleko. Wojtuś przestał też rozpieszczać Anię, skończyły się prezenty i śniadanka do łóżka - zajął się rozwojem zawodowym i własnymi pasjami. Jak zareagowała na to Ania? Awantury. Niekończące się darcie mordy na Wojtusia. Omawianie sytuacji na bieżąco z mamą. Wojtuś trochę się stawiał, ale zazwyczaj ulegał i z grymasem na twarzy zajmował się dziećmi i odwoływał udział w zawodach strzeleckich (jak się tylko domyślam - nie chciał stracić dostępu do "zasobów" Ani w postaci jej tyłka i kształtnych cycków albo, co gorsza, po prostu robił to dla świętego spokoju). Pewnego dnia Wojtuś przegiął i pojechał na zawody weekendowe, zostawiając Anię samą z dziećmi. Ania się wkurwiła, spakowała walizki i wyprowadziła się do mamy. Siedziała tam pół roku, planując spokojnie rozwód - o czym otwarcie poinformowała zresztą całą rodzinę i znajomych. Wojtuś niemalże codziennie dobijał się do drzwi z bukietem kwiatów, a teściowa za każdym razem kazała mu spierdalać. Ostatecznie, za namową dzieci, które dziwiły się, że nie mogą się widzieć z tatusiem Ania wróciła do Wojtusia stawiając mu określone warunki powrotu - pełne zaangażowanie w zajmowanie się dziećmi i rezygnacja z zawodów. Wojtuś przestraszony groźbą rozwodu przystał na te warunki. Jak ich związek wygląda dzisiaj, po paru latach od tamtego wydarzenia? Wojtuś jest cieniem człowieka, nie ma już własnego zdania, działa w trybie zombie wykonując polecenia Ani, a w wolnych chwilach popija sobie piwo w garażu. Ania się zaniedbała, nie farbuje włosów ani się nie maluje, jej całym światem stały się dzieci. Wojtuś może od niej liczyć jedynie na pogardę. Nie wiem jak u nich z seksem, ale mogę się jedynie tego domyślać. Jakby nie patrzeć Ania odtworzyła rodzinny schemat. I najsmutniejsza część całej tej historii - w rozmowie ze mną Ania zapytała mnie smutno "Jak ja mogłam wyjść za tą spasioną ofermę?". Co tu się w ogóle wydarzyło? Moim zdaniem Wojtuś był plastrem na rany, które Ania odniosła w poprzednim związku. Patrząc na sprawę z punktu widzenia "zasobów", najważniejszym, pożądanym przez Anię zasobem, który do związku wniósł Wojtuś było jego zaangażowanie, uwaga i miłość okazywana Ani. Ania nie była zakochana w Wojtusiu, a w jego miłości do niej - tym, czego nie dostała na czas od swoich rodziców, a czym tak hojnie obdarzał ją Wojtuś. Ania nie wzięła pod uwagę tego, że taki poziom zaangażowania przez Wojtusia będzie nie do utrzymania na dłuższą metę. Kiedy zaangażowanie spadło do zera, a po stronie Wojtusia pozostało jedynie wymuszone wykonywanie obowiązków ze strachu przed utratą kontaktu z dziećmi i podziałem majątku Ania zderzyła się z rzeczywistością - jest żoną nieatrakcyjnego dla niej gościa. Co tu spierdolił Wojtuś? Przede wszystkim nie spojrzał w lustro - to raz. Dwa - zamroczony "zasobami" Ani zgodził się na ślub i dzieci, których wcale nie chciał (według mnie to częsty błąd popełniany przez facetów), byle tylko zapewnić sobie dostęp do tych zasobów. Wojtuś nigdy nie zapytał samego siebie "czego tak naprawdę pragnę?", "jak chciałbym prowadzić własne życie?", lecz uwierzył w matrix - wydawało mu się, że związek z piękną, dużo atrakcyjniejszą od niego dziewczyną "da mu szczęście". Jak jest - przykro na to patrzeć, byłem kiedyś u nich w domu i było mi chłopa po prostu szkoda, wyższa szkoła upodlenia. Czy można zarzucić Wojtusiowi, że nie trzymał ramy w związku? Moim zdaniem nic by to w tym wypadku nie dało. Wojtuś podświadomie wie, że ma mniej atutów niż Ania - stać ją na rozwód w każdej chwili i nie musi być z Wojtusiem. Ania z łatwością znajdzie kolejnego uległego beciaka, który zaopiekuje się jej potomstwem. Wojtuś próbujący się stawiać to Wojtuś pozbawiony kontaktów z dziećmi, połowy majątku, płacący alimenty i pogrążony w alkoholizmie. Nie wiem nawet co można byłoby mu doradzić w tej sytuacji. Wnioski ogólne: - nie warto wiązać się z dużo atrakcyjniejszą od nas dziewczyną, jeśli naszym jedynym atutem jest maksymalne zaangażowanie - z czasem po prostu nie będzie nam się chciało, a nawet jeśli to dziewczyna zorientuje się, że nie takiej "miłości" szuka, - zanim zdecydujemy się na dzieci zapytajmy samych siebie czy chcemy je mieć - dziecko to przykry obowiązek jedynie dla osób, które płodzą je, bo chce tego partnerka lub w myśl zasady, że tak "trzeba", - nie bądźmy niczyim plastrem - jeśli ktoś, kto nas interesuje jest świeżo po rozstaniu dajmy mu trochę czasu na dojście do siebie - obserwujmy relacje w rodzinie przyszłej partnerki - będzie próbowała podświadomie powtórzyć schemat Ciekaw jestem Waszego spojrzenia na tą całą sytuację.
    21 punktów
  2. Mam taką długoletnią koleżankę. Znamy się z 15 lat. Dużo o sobie wiemy, czasem wspieramy się w różnych emocjonalnie trudnych okresach. Koleżanka w ogóle mnie seksualnie nie pociąga, natomiast jest całkiem sprawna intelektualnie stąd możliwe jest kolegowanie się. Pani stanu wolnego, niedługo "rycząca czterdziestka" zawsze ze sporym wianuszkiem orbiterów z ktorych często się naśmiewała. Obecnie ten wianuszek zaczyna się drastycznie zmniejszać. Jednocześnie zauważam, że coraz więcej kieruje do mnie próśb o różne przysługi, a gdy uprzejmie odmawiam, to są próby wzbudzania winy lub agresja. Sytuacja z dzisiaj. Koleżanka dzwoni czy nie pomógłbym odpalić auta, bo akumulator siadł. Ja mówię, że ok, ale czy ma kable? No nie ma. No to mówię, że nie pomogę, bo swoje zostawiłem na daczy, a specjalnie kupować nie będę, więc niech kupi sama (do stacji ma 300 m) albo pożyczy . I tu pani coś odwaliło i z wielką pretensją w głosie, że ona nic nie będzie kupować, a w ogóle to ona sama sobie poradzi jak ja jej tu łaskę robię. I sie pożegnała. Jaki morał. Robienie dram z byle piardu jest wpisane w naturę kobiet i nawet kolegując się z panią nie uniknie się sytuacji, gdzie pani będzie próbowała wchodzić na głowę. Dodatkowo ciekawa jest kwestia, że kobiety chyba nie rozróżniają długoletniej znajomości od orbitującego przydupasa, który jest na każde skinienie i myślą, że metoda foch + drama zawsze zadziała ?
    17 punktów
  3. Masz śnieg, to go wykorzystaj. Bierz sanki w bagażnik, napisz esemesa dziewczynie, żeby się ciepło ubrała i jedź z nią pojeździć na sankach. Będą emocje, będzie dotyk i myślę, że będziecie się fajnie bawić. Mogę 5zł postawić, że dziewczyny jeszcze nikt na sanki w ramach randki nie zabrał. Sam bym pojeździł z jakąś młódką, ale u mnie śniegu nie ma Tylko weź jedne duże sanki, nie dwie pary :).
    13 punktów
  4. @borsuk96 jesteś borsuk, wykop norkę.
    11 punktów
  5. Ożenił się. Według mnie każdy stały związek z kobietą. Ma na celu jedno. Założyć rodzinę czyt. spłodzić i wychować dzieci. Kto nie jest gotów aby zostać głową rodziny, Nie widzi się w roli ojca. Powinien zająć się tylko i wyłącznie swoim życiem. A ew. "ciśnienie" obniżać chodząc na divy.
    9 punktów
  6. Jeszcze nigdy w życiu, a jestem dwa razy starszy od ciebie, nie widziałem takiej akcji, żeby laska ot tak z dupy wyjeżdżała z jakimś koleżeństwem. Zawsze jest ku temu jakiś powód i teraz będzie druga zła wiadomość - masz jak amen w pacierzu, że już chuja zdziałasz czy tam sobie wychodzisz. Żadne spotkania "jeszcze jeden raz" a tym bardziej wyświadczanie jakichkolwiek przysług, choćby to miało być tylko pisanie w nudny zimowy wieczór. Kończysz znajomość krótkim i zdecydowanym "Nie mam czasu na pierdoły" i odwracasz się na pięcie, żadne tam jakieś jęczenia, umizgi i tłumaczenia, że no skoro mam być tylko kolegą to ja nie wiem czy bym tak chciał, bla bla bla... na chuj to pierdolić takie smutki, nie to nie ariwederczi i elo mała. Jak coś będzie od ciebie chciała, to sama za tobą poleci ściągając majtki przez głowę w biegu, a jak to jej nie ruszy, to już nic jej nie ruszy, proste. Jakieś tam pierdolenia, że ona potrzebuje czasu albo ma przykre wspomnienia czy inne chuje muje dzikie węże, to tylko nawijanie makaronu na uszy. Gdybym miał się spotykać z każdą, która mi stroiła takie fochy, że ona to w sumie nie wie czy czegoś chce i czy jest na to gotowa, może najpierw przyjaźń... to bym kurwa musiał być jebanym żółwiem i żyć ze 250 lat, żeby je wszystkie obrobić i na koniec się przekonać, że to była bezproduktywna strata czasu. Tylko w ubiegłym roku miałem takich 4 sztuki na rozkładzie i do dzisiaj bym się z nimi pierdolił w jakieś koleżeńskie spotykanki waląc konia do telefonu i wysłuchując tych żałosnych pierdów o tym jak to one nie wiedzą ple ple ple... tylko cały pic polega na tym, że ja już się tego nasłuchałem w swoim życiu, rekordzistka wodziła mnie dwa lata za nos zanim się opamiętałem, potem już mi szło coraz lepiej, dzisiaj po 20 latach kończę takie tematy w 30 sekund i nawet jeśli coś tracę, chociaż nie sądzę, to widok zdziwionych min i łoskot opadających szczęk tych wszystkich "koleżanek" a zwłaszcza słuchanie jaki to ja jestem niepoważny i dlaczego tak się zachowuję, przecież no ale jak to, niemożliwe... Ha ha, niemożliwe? To potrzymaj mi piwo i pa tera ?
    8 punktów
  7. Zakładając, że Wojtuś aktualnie jest na etapie "spasionej ofermy pijającej ukradkiem piwo w garażu" - sytuacja jest trudna, ale nie bez wyjścia. Bo stan istniejący jest taki, że jest mężem ponoszacym z tego tytułu znaczne koszty finansowe plus psychiczne (jebany przez żonę w nieseksualnym tego słowa znaczeniu) Jesli wyrwałby się z małzeństwa (rozwód) - to przez jakiś czas będzie mu trudniej, ale potem ma wszelkie szanse się odbić od dna, w ktore de fakto już w tej chwili puka od spodu. Oczywiście - przeszłe wywijanie nieogumionym kutasem w grocie rozkoszy Ani ma skutki odczuwalne do śmierci, a często i po niej (zdarza się, że ojciec umarł a dziecko żyje dalej) - niemniej jednak wolałbym ponosić koszty finansowe (alimenty) nie ponosząc psychicznych - niż ponosić koszty psychiczne plus jeszcze wyższe finansowe (małzeństwo) Krótko mówiąc - Wojtuś powinien z małzeństwa uciekać, gdzie odległość celu ucieczki nakreśliła kiedyś Edyta Górniak w piosence ze słowami "Jak najdalej stąd, jak najdalej chcę biec, byle jak najdalej" Święte słowa ! I dlatego w życiu najwięcej pieniędzy wydałem na graty do warsztatu i samochody. Nawet jak nic zepsute nie jest - idę sobie na warsztat, posiedzę nawet bezczynnie w tej atmosferze i od razu człowiek kwitnie Jak Telimena w Świątyni Dumania.
    7 punktów
  8. Mąż Ani popełnił kilka podstawowych błędów: - Nie daje się za darmo i bez oporów tego towaru, na którym drugiej stronie zależy. A jeśli już ma się fanaberię, żeby to zrobić, to trzeba od razu mocno zasygnalizować (i robić to regularnie w PRZYPADKOWYCH momentach), że się jest w stanie towar zabrać od razu i pójść do innego klienta. Szanuje się tylko to, na co się musiało zapracować, albo coś, co można w każdej chwili łatwo stracić. Mąż Ani zobaczył atrakcyjny towar na sprzedaży, dał bez gadania wszystko co miał, i okazało się, że jego pozycja negocjacyjna w związku jest nie tyle zerowa, co ujemna. - Związek wymaga pracy. Stały związek wymaga stałej, ciężkiej pracy. Nad sobą i nad relacją ty/druga osoba. To jak kurła z kwiatkami - jak nie podlewasz i nie nawozisz, to uschną (dlatego nie mam w domu zieleniny i dlatego nie bawią mnie LTR). A wielu mężczyznom (zwłaszcza młodszym) się wydaje, że jak baba zgodziła się na "związek" (albo, olaboga!, małżeństwo), to już pokonali ostatecznego bossa, a reszta to już będzie jak granie na cheat code'ach. No nie, zupełnie nie tak. W momencie, w którym laska decyduje się na związek, kończy się tutorial, a zaczyna normalna gra. Jak decyduje się na związek długoterminowy, przechodzisz w grę na najwyższym poziomie trudności. Takie jest życie, bez ciężkiej pracy nie ma dobrych efektów. - Robienie czego żąda/oczekuje kobieta, w sytuacji, kiedy ona testuje, czy jesteś mężczyzną, czy mięczakiem, oznacza oddanie walki walkowerem. One nie chcą, żebyś był rozmemłany, uległy i posłuszny. One nie chcą, żebyś im przekazał stery życia, uczynił kapitanem i szefem, i żeby musiały same być odpowiedzialne za to, jak wasza relacja wygląda. One chcą, żebyś sprawnie i bezboleśnie przejął kontrolę i zachowywał się jak dorosły, a nie jak potulny sześcioletni syneczek, któremu mamusia mówi, że ma posprzątać zabawki. One chcą bezpieczeństwa i przekonania, że są z wygrywem, nie zaś uświadomienia sobie, że zostały adoptowaną mamusią i opiekunką rozlazłej meduzy. Paradoksalnie jeśli twoja ocena, że Ania była z tych, co to rodzice "nie dosyć kochali", jest trafna - to mąż Ani miał naprawdę łatwe zadanie przed sobą. Takie kobiety są wyjątkowo łatwe i przewidywalne w prowadzeniu, i wdzięcznie się poddają, jeśli umie się z nimi postępować. I, na co słusznie zwróciłeś uwagę, można w ich przypadku z powodzeniem próbować coś ugrać nawet jak wydaje się, że mają wyższe SMV. Problem w tym, że taką kobietę trzeba umieć odpowiednio motywować i rozumieć, co w jej przypadku jest karą, a co nagrodą, co je przywiąże, a co zrazi - i jeśli to się opanuje, to można mieć naprawdę fajny, zaskakująco stabilny związek bez większych dram. Mąż Ani nie rozumiał (albo po prostu uznał, że ma za niską pozycję negocjacyjną, żeby ryzykować stanowcze działania), i wyszło jak wyszło. Wtopił, ale moim zdaniem na własne życzenie.
    7 punktów
  9. @Szczery Człowiek. Typowa sytuacja jeśli chodzi o związki z samotnymi matkami. Jak taka złapie chłopa to już nie popuści. Zrobił to co zrobiło już wielu ludzi. Skoczył do basenu na "główkę". Uprzednio nie sprawdzając czy jest tam woda. W myśl zasady "jakoś to będzie".
    7 punktów
  10. Co spierdolił Wojtuś? Podejrzewam, że wszystko po kolei ale jak 90% mężczyzn przede wszystkim nie postawił na początku jasnych ram i udawał kogoś kim nie jest. Tak poza tym z tego co piszesz to on ja zwyczajnie oszukał dając jej przed ślubną wersję demo czyli coś w czym kobiety są najlepsze.
    7 punktów
  11. Dla cipy to wojny wybuchały, więc co tu komentować. W największy syf zawsze się wpada wtedy, kiedy się myśli, że kobieta i związek da szczęście długoterminowo. Ps. Jak tam bycie tamponem Ani i orbiterem? ?
    7 punktów
  12. Dobra historia z morałem. Widzicie chłopaki? Gdyby ten Wojtek, był normalny, to ruchał by sobie Anie za free, bez ślubu, jej sterczące cycki, by mu tylko fruwały nad głową, podczas „ etapu promocji” w sklepiku rozkoszy u Ani. Różne sytuacje w życiu się zdarzają. Nie trzeba być przystojnym, żeby mieć najlepszy towar. Prawdziwy Wojtek zaś, jest słabym beta- providerem, który przegrał życie, nie mając podstawowej wiedzy, zamiast poruchać, to posłuchał Ani i trochę poruchał. Co do Ani to czerwone lampki to: - ojciec pantofel tzn. Brak poszanowania mężczyzn - całe życie ogromna atencja, w rezultacie rozwinięty narcyzm, ( jak u każdej extremalnie atrakcyjnej) - Prawdopodobnie uzależniona od ostrych chłopaków, co pokazują pazurki ( alfa w głowie, jej latał, jak robiła Wojtusiowi laskę na bank ) - Wyruchałbym ją tak, aż by furczało, ale to nie dotyczy. Kup jakiś dobry likier dla Wojtusia na osłodę, jak został alkoholikiem @johnnygoodboy
    6 punktów
  13. Też, mam takie koleżanki (sztuk 3) znajomość do 20 lat, nigdy sexu nie było - kiedy zachodzi taka sytuacja ja bez pardonu pytam co jem u niej dziś na obiad. I go kurwa zawsze jem. I one już po tylu latach wiedzą, że jak dzwonią to będą stały w garach.
    6 punktów
  14. Chłop ma już 33 lata i gromi wszystkich ? Brawo Kamil!!!! Czuję dumę. A mieliśmy nie startować w ogóle...??
    5 punktów
  15. Powiem Wam Bracia, że jeżdzę po Polsce bardzo dużo co skutkije spędzaniem wielu godzin za kierownicą dość wygodnego, usypiającego samochodu - co w połaczeniu z jeszcze bardziej do porzygania nudną autostradą - wymusza na mnie zajmowanie mózgownicy róznymi rozkminami. Jakiś czas temu jadąc z mocno południowej Polski do siebie wpadło mi do łepetyny takie coś - a gdyby można było kupić odwrotną Viagrę ? Czyli - tabletkę na wyłączenie libido, popędu seksualnego. Oczywiście nie na stałe - ale ja jakiś czas. Łykasz - gasi Ci popęd na przykład na dobę. Albo dwie. Mało ? To łykasz kolejną i tak dalej. Zakładając przystępną cenę (np 20 złotych za tabletkę) - świat stałby się piękniejszy. Ba - rzekłbym, że stałby się rajem na ziemi (tej ziemi). Weźmy prosty przykład - mnie. Ruchanie sobie jakoś ogarniam i nie brakuje mi tego. Sam jestem, zarabiam możliwie, po rozwodzie koszty życia spadły mi bardzo radykalnie, nie mam kredytów, nie mam alimentów - więc stać mnie śmiało płacić divom nawet często. Nie odczuwam tu obciążenia. Ale dzięki takiej tableteczce - ileż miałbym więcej czasu ! Toż to nawet mają divę w budynku na przeciwko - też trzeba do niej pójść, posiedzieć, pożartować, pogada, poruchać, pożartować, pogadać, może nawet zapalić fajeczkę dla jej towarzystwa mimo, że nie palę. Tego, że trzeba się ogolić i wykąpać nie wliczam - bo to czynność niezależna od ruchania. Wniosek - z takiej tableteczki odniósłbym korzyści wymierne. Ale teraz przełożą to Bracia na analizowany wątek. Gdyby Pan Wojtuś wiedział że są takie wypasy i zażył w odpowiednim momencie - to miałby wszelkie szanse nie znaleźć się w tym położeniu, w ktorym się znalazł. A jesli nawet znalazłby się - to tableteczka ułatwiłaby mu trzymać ramę i rozjebać "w driebiezgi" najbardziej wymyślny szit-test, który urodziłby się w głowie jego żony. I każdy podobny problem u p. Wojtka - to byłby pikuś. Pan Pikuś.... yy wróć - Pan Wojtuś. Wniosek - żonaci też skorzystają Idźmy jeszcze dalej - świat stałby się piękniejszy i od strony damskiej. Gdyż okazałoby się, że aby uodpornić się na babskie gierki dupą - nie trzebaby wcale udawać się do div. Idziemy do łazienki niby się odlać - po czym łykamy dyskretnie nazwijmy to black-pilla i problem solved Rozmarzyłem się. Czas zjechać z autostrady na bardziej urokliwą trasę.
    5 punktów
  16. @maroon Ożeń się. Rozkminy miną
    5 punktów
  17. Każda koleżanka, którą w życiu miałem, chciała mnie puknąć. Nie ma czegoś takiego, jak przyjaźń, między facetem, a babą. Wyjątek jest wtedy, kiedy kobieta, mężczyzna mają po 70,80 lat i kiedy już cipencja nie produkuje miłosnych soków, a kutas nie staje porannym brzaskiem. Jakie podchody ja miałem robione, ze stron kobiet, jakie przysługi robione, można to zajadle wykorzystywać, laska której nie chcemy puknąć, a ona chce, zrobi wszystko, pójdzie za nas do pracy nawet, jak odpowiednio zmanipulujemy. W drugą stronę dziewczyny wiedzą, że działa, bo są sprytniejsze i cisną kukoldów i dobrze im tak. Chuj kukoldom w dupę !
    5 punktów
  18. Ja bym powiedział na 100% to skoro sama sobie poradzisz to po chuj dzwonisz i nara ?
    5 punktów
  19. A tam... Przejęzyczyła się przecież... ?
    5 punktów
  20. Cieszę się, że nie mam rodziny na utrzymaniu, bo z takimi cenami w sklepach teraz to bym się chyba zajebał. Drożyzna, gówno jakość, podatki pojebane i wieczne zamknięcie. Ludzie muszą się buntować za wszelką cenę, niestety. Współczuję przedsiębiorcom takiego rządu zjebanego.
    4 punkty
  21. Fake, nie fake, chuj tam. Po takim tekście, widziałaby mnie ostatni raz. Dobra, spoko, ruchamy się, jest fajnie, ale kontroluj bajerę larwo i okaż mi trochę szacunku, bo ja po wyciągnięciu kutasa z twojej pipy, nie klepię cię w dupę, mówiąc byłaś dobra. No, to do następnego razu. Elo. Zaproś ją następnym razem do siebie, wyruchaj jak chcesz, a potem wypierdol z kwadratu pod najgłupszym pretekstem, jaki tylko będziesz wstanie wymyślić. No co FWB, co się spinasz?
    4 punkty
  22. Szczerze spóźnialstwo to oznaka braku szacunku do drugiej osoby. Jeżeli kobiecie by zależało na tobie to by przychodziła na czas lub wcześniej. Za drugim razem zrobiła to ponownie co jest jasnym sygnałem braku zainteresowania twoją osobą.
    4 punkty
  23. Ale mówimy o zupełnie innym typie dziewczyny. Od lasek z patoli należy się trzymać z daleka, bez względu na to, jak dobrze wyglądają w tym wąskim okienku 20-25 lat. Ten typ dziewczyny, o którym ja mówię, to jest typ niekochanej córeczki z dobrego domu. To są zwykle panny z porządnych rodzin, bez żadnych patologii, z dwojgiem rodziców, zwykle z dostatnich domów (średnia klasa średnia i wyżej). Takie, wobec których stosowano zimny, wymagający chów, rodzice zwykle byli zbyt zajęci swoim życiem (karierą zawodową, naukową, robieniem biznesu itp.), żeby robić cokolwiek poza stawianiem dziecku coraz wyższych wymagań. Więc wytresowali dziecko, które wie, że miłość dostaje się rzadko i tylko wtedy, kiedy się na nią bardzo zasłuży. Czasami podobne dziewczyny wychodzą z domów z licznym rodzeństwem (gdzie musiały ciągle rywalizować z nimi o miłość rodziców) albo z domu z ciężko niepełnosprawnym drugim dzieckiem (gdzie cała uwaga była skupiona na drugim dziecku). To są dziewczyny, które od dzieciństwa mają wgrane oprogramowanie pt. "na miłość trzeba ciężko zapracować" z nakładką "nigdy nie jestem wystarczająco dobra, żeby mnie ktokolwiek pokochał'. Po opisie autora wątku wygląda na to, że to właśnie może być taka panna - nie puszczała się, dobrze się uczyła, znalazła dobrą pracę, związała się z kolesiem zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Klasyczny model "muszę się starać + nigdy nie jestem wystarczająco dobra". Takie dziewczyny perfekcyjnie funkcjonują w układzie, w którym się rozsądnie i ostrożnie dawkuje objawy uczucia. One muszą czuć, że zapracowały, i że to jest dla nich nagroda. I że jak przyniosą coś poniżej piątki ze szkoły, to tatuś przestanie kochać. Tyle. Jak się im daje wszystko na talerzu i za darmo, to jest to dla nich na czysto instynktownym poziomie niezrozumiałe i podejrzane, a w konsekwencji - bezwartościowe.
    4 punkty
  24. 4 punkty
  25. Właśnie sobie odpowiedziałeś
    4 punkty
  26. Tu nie chodzi o to czy cię rączka boli i z noska kapie po zastrzyku, tylko czy ci się za 2 lata astma nie rozwinie, jakaś paskudna alergia albo nie walnie sztorm cytokinowy jak się zarazisz covidem25.
    4 punkty
  27. Mam ładną przyjaciółkę, ale jeżeli chodzi o związek, czy coś więcej to nie ma chuja we wsi. Kobieta zawsze kobietą pozostanie. Ładna, czy brzydka oprogramowanie identyczne. A wszystkie walory wizualne chuj trafia, jak baba chociaż raz się wydrze, albo pokaże prawdziwe oblicze. Jedyny błąd Pana tutaj to zaangażowanie właśnie. Powinien wykorzystać okres promocyjny i zająć się pasjami. Pasja to jest rzecz rzadka, cenniejsza od związku, bo związek można zdobyć, a ogień pasji rozwija się tylko w niektórych ludziach. Dwa, człowiek pozbawiony pasji to nie jest już ten sam człowiek, rzuca się kompletne niespełnienie potencjału. A wszystkie sprawy z kobietami stawia się na ostrzu jebanego noża, na ekstremum. Nie ma żadnych kompromisów.
    4 punkty
  28. @Optimus Prime Ty chyba nie masz co z czasem zrobić? Kurze byś pościerał zamiast te gówna oglądać.
    4 punkty
  29. Bank na kredytach nie traci, dont worry. Natomiast Ty właśnie znalazłeś sposób na inflacyjny sposób wyjścia z długu, gdyby nie jeden mały szczegół. W Polsce masz zmiemne stopy procentowe, a to oznacza, że przy niekorzystnej zmianie będziesz miał więcej finalnie i tak do oddania. To jest ten haczyk w tym kraju.
    3 punkty
  30. A to samochód nie ma sprawnego ogrzewania? Przecież to warunek sine qua non uzyskania pozytywnego wyniku badania technicznego (sic!) Proszęcię... Jak pani jest nagrzana to auto spoko styknie... Od siebie dodam -> laptop + telefon (internety) + kawa + tylne siedzenie i można robić kino samochodowe. Ćwiczyłem parę razy ?
    3 punkty
  31. Zgadza się. Dlatego najwazniejsze jest "wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym" Ja mam o tyle łatwiej, że spotykam się z 40+ i wyżej. A w tej grupie wiekowej ciśnienie na właśnie tzw "ugrywanie czegoś wiecej" jest znacznie obniżone. Z kilku powodów: - raczej dzieci nie planuje, instynkt by mieć lepszą gałąź nie jest tu tak silny (lepsza gałąź to przede wszystkim warunki dla dziecka) - jest już mniej atrakcyjna w porównaniu z 20 - latkami - wiekszość ustawionych zyciowo, zawodowo, społecznie facetów, którzy dla 40+ są atrakcyjni - albo w ogóle nie są zainteresowani stałym związkiem albo jesli są zainteresowani - to znajdą damę 15 lat młodszą bez łaski - no i co wazne - grupa kobiet w wieku 40+ jest znacznie bardziej liczna niż grupa 20+ (piramida wieku) - zatem za wysokich oczekiwań mieć dama 40+ nie moze bo jest znaczna konkurencja I dlatego w bardzo wielu wypadkach mozna mieć fajną relację na luzie za minimalne stawki. A to zapłacisz za hotel, a to postawisz obiadek, a to naprawisz jej samochód, a to kupisz jakiś prezencik raz na jakiś czas za pare stowek, zabierzesz na spacer, na motór, na wycieczkę - i będzie szczęśliwa jak nigdy. I takie relacje można ciągnąć w nieskończoność i jest fajnie. Bo o co się z nią pokłócisz ? O pieniądze ? Żarty. Te ja mam, ona też - więc nie ma pola do kłótni O co ? O dzieci ? Bez jaj - ona ma już dorosłe, na swoim, zdarza się że wnuki O menu co na obiad ? Hehe - a wybierz sobie moja Ty czarodziejko serc złodziejko z karty co sobie życzysz - a co, stać mnie, nie to co inni O bałagan w mieszkaniu ? Jej kwadrat to nie mój kwadrat. Mój dom to nie jej dom - więc kingsajz dla każdego. I tak upływa mi żywot stabilnego rozwodnika. Żeby było jasne - jakies 50% moich relacji kończy się nakazem spadania lub sam się ewakuuje gdy dochodzi do etapu realizacji zysków. No ale w pozostałych 50% - ten etap jeszcze nie nadszedł i nie wiadomo czy w ogóle nadejdzie. Reasumując - po 40-tce jest taniej.
    3 punkty
  32. @Axel zakochałeś się czy ją tylko ruchasz? To nie z nią jest problem tylko z tobą.
    3 punkty
  33. Tu jest stara jak świat zasada, że jak dasz palec, to ci rękę upierdoli. Stąd trzeba umieć mówić "nie". Zawsze pomaga. Natomiast w relacjach niekoleżenskich z paniami, jest wtedy zawsze ryzyko, że po którymś "nie" wskoczy inny miś, który zawsze będzie na "tak", a ty zostaniesz "tym choojem co wszystkiego odmawiał" ?
    3 punkty
  34. Przyznaję szczerze - nie skomentowałem tego, chyba właśnie dlatego, że podświadomie się z tym zgadzałem. Wojtusia nie było akurat w pobliżu - wtedy pewnie z grzeczności bym zareagował (on wątpię, pewnie skuliłby głowę). Kiedy widziałem ich jakiś czas temu na weselu w rodzinie to żal było patrzeć, po prostu zagryzający zęby popychel, postarzał się o jakieś 10 lat. To ciekawe w sumie, też to zauważyłem u niektórych ludzi - wrażenie jakby byli wychowywani przez różnych rodziców. Zazwyczaj jest tak w przypadku normalnych rodzin, gdzie nie jesteś szmacony przez rodziców za poszukiwanie własnej drogi. Dobrze, że trafiłeś na tą właściwszą córkę Dokładnie tak. A jeszcze jak obiektywnie nieatrakcyjnym facetem interesuje się piękna dziewczyna to chłop całkiem traci rozum i zrobi dla niej wszystko - jak nasz Wojtuś. On po prostu był w nią wpatrzony jak w obrazek, świat poza nią nie istniał. Był przekonany, że wygrał na życiowej loterii i będzie jak w bajce. Tylu samców wokół niej, a to on zgarnął główną nagrodę. Trudno w takiej sytuacji myśleć logicznie, szczególnie z minsetem Wojtusia. Moim zdaniem w ten sposób wpadnie każdy nieostrożny facet, który nie ma jakiejś wiedzy o relacjach. Myślę, że ma lekko ponad 10k, stanowisko kierownicze. Bardzo ciekawie to opisałeś, w sumie brzmi to wszystko bardzo spójnie. Z tą jej "grzecznością" to jestem niemalże przekonany, chociaż w sumie różnie mogło być - ta zazdrość u poprzednika z powietrza się raczej nie wzięła Z Twoimi wnioskami też się zgadzam. Historię opisałem ku przestrodze - jeśli mamy takie "zasoby" jak Wojtuś i trafia się nam taka dziewczyna jak Ania (piękna i bogata), w dodatku z taką historią to według mnie związek jest skazany na niepowodzenie w dłuższej perspektywie. Dokładnie, sytuacja bez wyjścia. Osobiście znam kilka takich podobnych mezaliansów (bardzo przeciętny facet + bardzo atrakcyjna dziewczyna), ale nie jestem w stanie powiedzieć jak to wygląda od środka. Dużo atrakcyjniejszą dziewczynę, szczególnie z domu, gdzie rządziła matka (a takich domów jest większość) moim zdaniem trudno jest "prowadzić", musiałoby jej bardzo na nas zależeć. Ania szybko postawiła sprawę na ostrzu noża, a przecież nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Zgadzam się z Tobą, to jedyna słuszna taktyka w takim wypadku, ale wymagałoby to z jego strony po pierwsze upilnowania własnych hormonów (co moim zdaniem było niemożliwe przy jego mindsecie), a po drugie oscarowego aktorstwa - bez tego ogromnego, anielskiego zaangażowania i miłości (które u Wojtusia było jak najbardziej szczere na etapie zakochania) Ania spuściłaby go w kiblu, a nie dopuściła do groty rozkoszy Mądrze to napisałeś, ale chyba podstawową sprawą było to, na co zwrócił uwagę @Król Jarosław I - Wojtuś po prostu nie wiedział kim jest. Stracił rozum. Złowił złotą rybkę i zgodził się na życie zgodne z jej warunkami, co szybko zaczęło mu przeszkadzać (zawsze tak jest). Nie zajmował się dziećmi, bo nie chciał tak naprawdę ich mieć (z czego według mnie nie zdawał sobie sprawy). Chciał mieć w tym wszystkim "siebie" - swoje pasje, zainteresowania, które wymagały czasu. I to mu się nie udało, bo został przez Anię postawiony przed wyborem "on" albo "rodzina". Tragiczna alternatywa. 100% racji, aczkolwiek weź pod uwagę, że nie jest to osoba z Twoim mindsetem. Wiem jak walczył o utrzymanie tej rodziny (której tak naprawdę nie chciał - taki paradoks). On mógłby się po tym nie podnieść. Całkowicie się zgadzam. Jeszcze jedna rzecz - ja tam widziałem szczere emocje u obu stron, a nie chłodną kalkulację. Ania naprawdę myślała, że Wojtuś będzie taki już zawsze i marzy o tym samym, co ona. Bądźcie ostrożni, naprawdę.
    3 punkty
  35. A Polskę kojarzą tylko z tego, że można naiwne (i łatwe...) dupy poruchać.
    3 punkty
  36. @Sundance Kid masz rację, ale to działa tylko jeśli masz wyższe albo podobne SMV jak kobieta, spekuluje oczywiście, ale moim zdaniem wojtuś gdyby stawiał na swoim, nie dawał atencji to by jej cipki na oczy nie zobaczył. Jak autor wątku zauważył tu dużą rolę odegrało to, że laska była świeżo po toksycznej relacji, miłość i bezwarunkowa atencja to było to czym wojtuś wkradł się do cipki swojej żony, każda inna gra, moim zdaniem, nie dałaby żadnych rezultatów. A gdyby zaczął stawiać warunki, tu też zgodzę się z autorem wątku, byłby rozwód.
    3 punkty
  37. Czołem Foliarze! Liczba zaszczepionych w Polsce to 140226 osób. W magazynach jest jeszcze około 45000 dawek (plus 185000 dawek do powtórnego szczepienia już zaszczepionych pierwszą dawką). Nie ma problemu braku chętnych. Jest problem braku szczepionek. Janusz Korwin-Mikke w dalszym ciągu żyje. Liczba osób zaszczepionych w USA to obecnie 4,84 mln. Zdaniem jednego ze znanych mi foliarzy, "ponad 3% z tych osób jest niezdolnych do pracy i wymaga stałej opieki lekarskiej". To by znaczyło, że w USA jest już blisko 150000 kalek po szczepieniach. Ktoś coś słyszał? Jakiś film z żółtymi napisami na ten temat? Czy tylko mojego kolegę za mocno folia uwiera? Beka z foliarstwa i pokój z wami!
    3 punkty
  38. Miałem podobnie związałem się z dużo bardziej atrakcyjniejszą partnerką od siebie. Co prawda byłem trochę w szoku, że z początku wpatruje się we mnie jak w obrazek ale teraz to rozbiorę na części pierwsze. - Pani świeżo po rozstaniu ~3mce. Związek 5 letni niby zakończony zdradą partnera. - Po miesiącu próba spróbowania mnie bez zabezpieczenia, oczywiście musisz mi ufać itp. - Dwa miesiące później " w moim poprzednim związku miałam dostęp do konta swojego partnera na tym polega związek" Pani 1800zł miesięcznie z czego pożyczka około 5k na wycieczkę itp życie ponad stan - W następstwie miałem pani przyrzec jak ją bardzo kocham itp pytania czy ją kocham bla bla oczywiście z jej strony nic. Wiadomo o co chodzi czy po prostu jestem w stanie oddać wszystko - W między czasie coś strzeliłem, że intercyza ślub. Pani stanowczo, że trzeba się dorabiać razem mimo, że jej wydatki przewyższały wpływy. Od rodziców pożyczka 40k zł oczywiście hasła "raz się żyje, tu i teraz bla bla" i wydane na suv'a jak kobieta jeździ suvem jest jebnięta mówię wam wszystkie co znam i jeżdżą takimi autami to korpobuły bądź mocno sfeminizowane by poczuć się wyżej nad resztą plebsu. - W między czasie zaczęły ustawki na kawkę z kolegami w tym momencie CzarnyR podziękował pani za mile spędzony czas. Tak popełniłem w tym masę błędów nie przeanalizowałem sytuacji ale Panowie jak facet na głodzie to jest problem. Żeby poczuć wilgną bułę można serio odłożyć logikę na bok. Rozumiem tych gości co biorą samotne matki. Nie mają lepszych opcji po prostu a chce się trochę kobiecej ręki i kończy się to dla nich tragicznie a jak taka da facetowi trochę atencji gdzie jej nigdy nie dostawał to wpada w pułapkę. Mając świadomość taką jak tutaj większość użytkowników jest inaczej ale jak lecisz na autopilocie masz przejebane nawet będąc tym chadem bo znam taki przypadek ale to na inny temat.
    3 punkty
  39. @UncleSam Tydzień bez seksu w wieku 23 lat pod jednym dachem z kobietą to dla mnie coś niewyobrażalnego. W tydzień to małą wioskę można spłodzić. @Moriente Tu nie chodzi o niewolnictwo tylko spełnianie potrzeb. On załatwił sprawy panci, a pancia ma go gdzieś. Rozumiesz?
    3 punkty
  40. Przez chwilę myślałem, że przez pomyłkę trafiłem na kafeterię, ale patrzę na adres, jednak bracia samcy. Co w tym dziwnego? Widocznie nie miała ochoty. Czy jest Twoją seks zabawką? Już sobie wyobrażam jakiego focha strzeliłeś, jak mała dziewczynka w piaskownicy. Wiesz kiedy najbardziej kręci kobietę? Kiedy czuje, że nie robi tego z obowiązku, a gdy będzie miała gorszy dzień, to księciunio się nie obrazi. Swoją drogą, taki tekst jest niedopuszczalny. Jeśli miałeś 17 lat to rozumiem, w innym wypadku....dziecinada straszna i przedstawienie. Ta powyższa porada jest nic nie warta i nie skuteczna, chociażby z racji tego, że teraz ta kobieta jest Twoją byłą. Jak to dlaczego, napisz prawdę "jestem małym chłopcem i teraz karzę Cię za brak seksu". Jeśli odstawiasz takie cyrki to miej świadomość, że ona to sobie zakoduje w głowie, z resztą już zakodowała. A Ty zakoduj sobie, że z NIEWOLNIKA NIE MA PRACOWNIKA. Następny mistrz sugeruje zdradę. Prawdziwy mężczyzna z zasadami. Tu z kolei sugestia, że ona zdradza. Na podstawie tak krótkiego opisu, nikt Ci nie wywróży prawdziwego powodu takiej sytuacji. Zresztą z opisu wynika, że to pierwsza taka sytuacja. Kto normalny by z czymś takim biegł na forum? Stąd dziwne przeczucie, że ten temat to marne prowo, chociaż chciałbym się mylić. EDIT: Przepraszam za sugestie prowokacji. Przejrzałem ten temat: Eh Krzysiu, jeszcze we wrześniu tak się szarpaliście, kazałeś jej wypierdalać z samochodu, a teraz przychodzisz do nas z takim tematem. Zastanów się gdzie zmierzasz i popracuj nad sobą. Z Bogiem.
    3 punkty
  41. TWOJA KOBIETA KOCHA SEKS, UWIELBIA BYĆ ZAPIANANA. ~ALE NIE PRZEZ CIEBIE~
    3 punkty
  42. Trzeba nienawidzić siebie, żeby ładować kutasa w usta takiej rury. Nigdy bym nie zapłacił. I co to za przyjemność, jak panienka robi bez zaangażowania, tylko mechanicznie? Tylko się człowiek wkurwia. "Chujowy interes" ? jednym słowem.
    3 punkty
  43. Padłem. Jak można mieć zaufanie do chorobliwie zazdrosnego faceta, którego się nie zna, bo przystojny? Ty znasz tylko wersję demo. Czasami zadziwia mnie tendencja niektórych ludzi do zyebania sobie życia.
    3 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.