Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 03.03.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Pocieszenie to wprawdzie niewielkie, ale być może wyraźny sygnał dla ośmielenia się innych narodów i wstania z klęczek z wypiętym tyłkiem i zawiązanymi oczyma. Dwa stany ośmieliły się odciąć od tego szaleństwa wściekłych psycholi. Być może globaliści porzucają plan, bo mimo wszystko za duży jest opór i to są pierwsze, większe sygnały ale być może na stole pojawiła się lepiej rokująca biznes-tyrania np. "schładzanie Słońca". Tak to wygląda u wolnych ludzi. Czekam aż następca "Morówy" ogłosi takie "obostrzenia"
    12 punktów
  2. Poznaj niektóre zasady gry - Okiem kobiety Zapraszam do oglądania Właściciel kanału robi kolejny raz dobrą robotę
    7 punktów
  3. Będzie to kolejna z wielu historii o tym, jak ogromny wpływ na nasze dorosłe życie ma dzieciństwo i nieobecność któregoś z rodziców. Niby zawsze byłem świadomy tych procesów, ale dopiero jakiś czas temu poukładałem puzzle w bardziej sensowną całość. Fakty: 1. W moim życiu w zasadzie nigdy nie było ojca – rodzice rozwiedli się jak miałem kilka miesięcy, prawdopodobnie mój stary zdradzał matkę od dłuższego czasu. Byłem ich jedynym dzieckiem, po rozwodzie mama postanowiła skupić się na wychowywaniu mnie i (nieco mniej) na karierze zawodowej, olewając równo sprawy damsko-męskie. Całkowicie z wyboru, gdyż była jeszcze przed <ścianą>, mogłaby spokojnie ogarnąć życie na nowo. 2. Tak więc chcąc nie chcąc stałem się typowym maminsynkiem, a na poziomie materialnym nigdy niczego mi nie brakowało, nawet w trudniejszych okresach (czasami się nie przelewało, delikatnie mówiąc). Do pewnego momentu ojciec spotykał się ze mną raz w tygodniu, lecz traktował to bardzo zadaniowo. Kino/basen/park rozrywki, mcdonald/pizza i elo. Jako małemu gówniakowi pasowało mi bardzo to bo była jakaś tam rozrywka no i kupował mi czasem zabawki. Jak trochę dorosłem i przewartościowały mi się trochę potrzeby to kontakty stały się coraz bardziej epizodyczne, nie byliśmy w stanie się dogadać. Często wyglądało to tak że zostawiał mnie pod opieką kogoś innego a sam zajmował się czymś innym – mniejsza o to czym, po prostu nie poświęcał mi uwagi która była potrzebna z uwagi na wkroczenie w wiek nastoletni. Ostatni raz widziałem ojca w wieku 13 lat. 3. Najbliższymi mi osobami byli: mama, babcia i dziadek – to właśnie od niego odebrałem jakąś namiastkę męskiego, mocno staroświeckiego wychowania, aczkolwiek za wiele to nie dało. Dziadek niestety trochę pasował do popularnego archetypu providera. Ciężko pracujący człowiek z wartościami, całkowicie oddany swojej żonie. Problem w tym, że babcia jest osobą zupełnie toksyczną, wykończyła go nerwowo przez te wszystkie lata. Z dziadkami od strony ojca kontaktu nie utrzymuję – nie znoszę ich. Wiem tylko tyle, że tam z kolei babcia zdradzała dziadka, on ją też przez jakiś czas ale potem pogodził się z byciem rogaczem i providerem. Generalnie rodzina bez jakiejś ostrej patologii, ale jak się człowiek zastanowi głębiej to nie było przesadnie kolorowo. 4. W tamtym czasie byłem jedynym dzieckiem w kręgu najbliższej rodziny, nie miałem rodzeństwa ani kuzynostwa do zabawy – byłem więc trochę taką maskotką rodziny, otaczali mnie praktycznie sami dorośli. Byłem dzieckiem uznawanym za tyleż zdolne, co dziwne. Nie kumałem rówieśników przez bardzo długi czas, ale o tym za chwilę. Po faktach (starałem się streszczać jak mogłem) czas na konsekwencje – z czym musiałem/muszę się zmagać? Wnioski te są owocami przemyśleń z ostatniego roku (lub nieco dalej). Kropki łączyłem już wcześniej, lecz dopiero niedawno zrozumiałem jakby więcej. Przechodząc do rzeczy: 1. Zaburzenia samooceny/problemy z samooceną – część z Was na pewno wie jakie potrafią być nadopiekuńcze matki. Od małego było mi wpajane jaki to nie jestem zajebisty, czy to z wyglądu czy z charakteru. Nigdy tego do końca nie kupowałem, coś mi nie pasowało. Mocno zweryfikowały to wczesne doświadczenia z rówieśnikami, o czym napiszę w punkcie poniżej. Co do samooceny – do dziś są tu wahania. Czasami czuję, że mógłbym góry przenosić, a czasami pogrążam się w beznadziei. Czasami też coś pomiędzy. Moja samoocena ma tendencję wzrostową, jednak wciąż bywa niska. Jak na faceta mam też bardzo zmienne nastroje. 2. Nieśmiałość i (dawniej) brak umiejętności dostosowania się do rówieśników – wspominałem o braku innych dzieciaków w rodzinie i wychowywaniu się z dorosłymi – mogło to być pośrednią przyczyną braku porozumienia z rówieśnikami. Nie kumałem ich i uchodziłem za dziwaka. W szkole podstawowej bywałem obiektem drwin. Niestety nie potrafiłem się bronić, nikt mnie tego nie nauczył. Od gimnazjum miałem spokój, pewnie dlatego że podrosłem. Mniej więcej do połowy/końca liceum miałem poważne problemy z nieśmiałością – odczuwałem silną blokadę w kontaktach z otoczeniem, nie potrafiłem się za bardzo przełamać. Były to męki ponieważ nie jestem typowym introwertykiem, czułem się jak uwięziony w klatce. Mimo to miałem zawsze te 3-4 osoby, które wzbudzały zaufanie na tyle że otwierałem się przed nimi. Czasami byli to outsiderzy i inni dziwacy a czasami nawet ci bardziej otwarci i lubiani. Pod koniec liceum i na studiach sytuacja zaczęła się szybko zmieniać. W dobrą stronę. 3. Kontakty i relacje z kobietami – noo, temat rzeka. Spróbuję jakoś podzielić spacjami żeby nie było ciągłej ściany tekstu i wygodniej się czytało. Przez długi czas kompletnie nie uważałem się za osobę atrakcyjną. W dzieciństwie i wczesnej młodości miałem problemy z nadwagą. Nie wyglądałem może jak ludzik Michelin ale problem był (przynajmniej dla mnie) spory, nabawiłem się wielu kompleksów które miały kluczowy wpływ na moją późniejszą wybrakowaną samoocenę. Dopiero w liceum coś się ruszyło, wyrosłem, schudłem (nadwaga została ale lekka) i zorientowałem się że mogę się podobać dziewczynom. Sam interesowałem się nimi wcześniej, lecz nieśmiałość i kompleksy na punkcie wyglądu rujnowały wszystko jak leci. Zaliczyłem kilka białorycerskich prób, lecz o wszystkich chciałbym zapomnieć i czuję wstyd na samą myśl. Kompletnie nie umiałem w kobiety i nie miałem się na kim wzorować. Przed pierwszym związkiem zostałem odrzucony około 4-5 razy (wliczam tylko te kiedy cokolwiek tam próbowałem działać). W liceum zaangażowałem się w pierwszą relację – byłem zachwycony że ktoś zwrócił na mnie uwagę i że wgl mogę się komuś podobać i ktoś bardzo chcę ze mną być (inicjatywa wyszła od niej). Dziś, znając jako tako teorię smv dałbym jej 5/10. Niezbyt urodziwa, zupełnie przeciętna, no ale i tak wtedy byłem zachwycony. Na początku było super, pierwszy związek pierwsze randki, pierwsze seksy etc. Szybko jednak zorientowałem się, że dziewczyna mnie nie jara zupełnie a na dodatek ma tendencje do bycia toksyczną i próbuje zmieniać mnie na swoją modłę. Zakończyłem to dopiero po roku tylko dlatego że byłem pizdą, to powinno się skończyć po 2 miesiącach. Nie trzymałem ramy kompletnie, dałem wjechać sobie na głowę. Zostałem zdominowany. Relacje tą zakończyłem po części też ze względu na oznaki zainteresowania ze strony z innych dziewczyn i głosy typu „chyba to ona jego poderwała”, „powinieneś być z kimś na swoim poziomie atrakcyjności”. Z początku przelatywało mi to koło ucha ale po pewnym czasie kapnąłem się że coś może być na rzeczy. Nie mam pewności co do swojego smv (dawne kompleksy jeszcze trochę we mnie żyją) ale chyba nie jest źle, jestem bardzo (może nawet trochę za bardzo) wysoki i mordę mam raczej przystępną. Problemem jest sylwetka w stylu skinny fat (chociaż szerokie bary trochę rekompensują). Pozostałość po latach bycia kluchą. Przy dobrym ubiorze niewidoczna. Ostatnio ćwiczę – problem powoli, stopniowo zanika. Koniec wspomnianej wyżej relacji stanowił punkt zwrotny – uświadomiłem sobie, że nie jestem taki zły. Problem w tym, że dalej tkwiłem po uszy w białorycerskich, kukoldzkich klimatach. Często nie miałem jaj by pchnąć relację dalej, mimo wyraźnych oznak zainteresowania ze strony kobiet. Seryjnie marnowałem okazje. Coś tam próbowałem z tym robić ale strasznie się motałem z tym, byłem niepewny. Zdarzało się że kobiety (atrakcyjne najczęściej) same wychodziły mi naprzeciw i to ja byłem podrywany – to wcale nie taki fajne, przecież jako facet to ja wolałbym być zdobywcą. Od tamtej pory szło zdecydowanie lepiej, nauczyłem się jako tako korzystać ze swojego powodzenia, a nawet nabrałem jakiejś tam ogłady. Zacząłem też wybrzydzać – od zawsze mam dość nietypowy gust. Mam wrażenie, że seryjnie przyciągam do siebie mniej lub bardziej zaburzone dziewczyny. Mnie też do takich ciągnie – lubię odczuwać silne emocje, często mnie to zastanawia czemu tak jest. Póki co nie znam bezpośredniej odpowiedzi na to pytanie. Swoje robią pewnie środowiska w jakich się obracam, około-artystyczne. To właśnie związek z jedną z takich panien przetrawił mnie kompletnie. Roczny on and off, chyba najbardziej burzliwa relacja w moim życiu. Po rozstaniu zacząłem zgłębiać tematy i trafiłem w końcu na to forum, z czego się cieszę. Zrozumiałem większość popełnionych przez siebie błędów i zweryfikowałem kilka ideałów. Chwilę mi zajęło, ale to dopiero początek, bo przede mną ogrom pracy. Od końca tamtego związku minęło ok 1,5 roku, w międzyczasie coś tam się działo i zdobywałem kolejne doświadczenia, ale nie zdecydowałem się wejść w LTR. Od roku – z przerwą na wakacyjny odwilż i kilka randek – żyję trochę w monk mode (samorozwój) z którego mam zamiar wkrótce wyjść i zacząć znowu poznawać kobiety. Chyba nie wspominałem o wieku, a może to istotne – mam 23 lata, za kilka miesięcy dojdzie czwórka z tyłu. Trochę widziałem, poznałem ludzi z przeróżnych środowisk (bywam bardzo towarzyski i lubię poznawać nowych ludzi), ale dalej mi mało. Jestem głodny nowych doświadczeń. 4. Szeroko pojęte ogarnięcie życiowe, kwestie praktyczne – od kiedy pamiętam matka robiła wszystko za mnie. Świetne podstawy pod wychowanie faceta nieprzystosowanego do życia. Na szczęście zdołałem się jakoś z tego wyrwać i zawalczyć o więcej „autonomii”, uświadomić jej że to co robi jest złe. Nad swoim ogarnięciem pracuję cały czas i jest póki co dobrze. Mama zrozumiała kilka podstawowych rzeczy i zachowuje zdrowy dystans, nie wchodzi mi w drogę. Udało mi się tą relacje nieco uzdrowić, uczynić bardziej szczerą. Bo kogo jak kogo, ale rodzicielkę zdarzyło mi się wiele razy okłamać albo (delikatniejsze określenie) mówić to, co chce usłyszeć. Jest to bardzo trudna relacja z uwagi na ogromną różnicę charakterów. Myślę, że moja matka mnie do końca nie rozumie, lecz nic z tym już raczej nie zrobię, po prostu zaakceptowałem to. Zachowujemy dobre relacje i mieszkamy dalej razem, głównie z uwagi na korzystną sytuację – duży dom na obrzeżach miasta, połowa dla mnie, połowa dla mamy. Bez innych lokatorów. No i spoko okolica. Jak covidowa karuzela spierdolenia się unormuję to pomyślę na pewno o wyprowadzce. Zdarzało mi się w przeszłości pomieszkiwać u niektórych dziewczyn ale to przecież nie to samo. Małe podsumowanie: - brak męskiej ręki przy wychowaniu sprawił że przez lata czułem i czasami dalej się czuję zagubiony, zabrakło wzorców, - brak pewności siebie, nieśmiałość też z tego wynikają, - brak ręki do kobiet w związkach, zwłaszcza w dwóch dłuższych o których wspomniałem, niestety nie uniknąłem matrixowego oprogramowania a brak starego tylko mnie bardziej wypchnął w pole rażenia, - nadopiekuńczość matki w niczym tu nie pomagała, notorycznie pogarszała sytuację dopóki sam w końcu nie połączyłem kropek. - część problemów przewalczyłem, z częścią się dalej zmagam (np. nadmierna wrażliwość, zmienność nastrojów) Być może rozpisałem się za bardzo na temat, który został już dziesiątki razy przerobiony. Jeśli ktoś dotrwał do końca – dziękuję. A może są wśród Was osoby z podobnymi doświadczeniami? Dzięki za uwagę, SJ
    7 punktów
  4. Najpierw należałoby zapytać jak traktuje się Polaków w Polsce?
    7 punktów
  5. Platynowa karta kredytowa jest wszędzie mile widziana, bez względu na narodowość jej posiadacza. Nie narzekam. Z drugiej strony: są ludzie i chuje. Ten podział absolutnie nie pokrywa się z podziałem na narodowości.
    6 punktów
  6. Dzisiaj @Martius777 zarzucił ciekawym linkiem do materiału, który powinien być lekturą obowiązkową dla każdego. Kobieta dokonuje analizy aktualnych wydarzeń w kontekście celu i etapów działania agendy "covidowej", powołując się na badania nad ludobójstwem Gregory'ego Stantona z George Mason University. Materiał jest na tyle ważny, że zasługuje na odrębny wątek, żeby nie zaginął w czeluściach tematu-kobyły o wirusie. https://m.cda.pl/video/6849895e9?fbclid=IwAR3723r2ObgYT2lDvt2Gd49f5wpGgY7usoT_KG-fK2sFid7qjp7Zqg5MjGg
    5 punktów
  7. @mph25 A jak ty traktujesz Ukraińca w Polsce? Widzisz takiego w Polsce przy uczciwej robocie i co sobie myślisz? Czy jest to: "Nie znam człowieka, nie znam jego historii, ale widzę, że chce on na chleb uczciwą pracą zarobić, więc jest taki jak i ja - niech sobie żyje, pracuje i podatki płaci, a w razie czego nawet mu mogę trochę pomóc." Czy może myślisz: "Nawpuszczali tego dziadostwa do Polski i teraz to tylko stawki za robotę zaniża, bo gotowe to robić nawet za połowę. Powinni to pogonić w cholerę, bo ani cywilizacji, ani wykształcenia, ani po polsku dobrze nie mówi. Gonić obcych!" Ja w karmę i przeznaczenie za bardzo nie wierzę. Ale w tym przypadku to się sprawdza zadziwiająco często: karma wraca i wielu to odczuło na własnej skórze. Są na to przykłady negatywne jak i bardziej pozytywne.
    5 punktów
  8. Kolego mph25, zakładam, że jesteś młody, skoro dopiero planujesz. Odszukaj stare tematy odnośnie poszczególnych krajów i tam zadaj konkretne pytania. Było to już omawiane wielokrotnie. Jeżeli ktoś był i sporo widział, to musiałby ci teraz pisać rozprawkę. Sytuacja w poszczególnych krajach w dobie plandemii potrafi się zmienić z tygodnia na tydzień. Kto to wszystko podsumuje? Wyszukiwarka twoim sprzymierzeńcem.
    5 punktów
  9. Teraz pomyślmy, że dla cipki: - koleś kupuje samochód za całe oszczędności - drugi zapierdala jak dziki na siłowni - trzeci myśli, że jak się dorobi to spadnie na niego łaska złotej macicy. Dopóki jesteś uzależniony emocjonalnie od towarzystwa kobiet będziesz niewolnikiem. Tak samo jak ona myślą Wasze dziewczyny, żony, matki Waszych dzieci czy kochanki.
    5 punktów
  10. Przecież to jest typowa akcja, wprawdzie to że dzieje się w komunikacji miejskiej, a nie potańcówce jest znakiem czasów, jednak schemat pozostaje ten sam. Wystawianie laski, żeby zrobiła cos co kogoś zdenerwuje i zwróci jej uwagę, żeby później mieć pretekst i kogoś dojechać to jest norma. Sytuacje typu dziewczyna "niechcący" wpadająca podczas tańca na wszystkich, którzy nie są lokalsami, tudzież rozpychająca się łokciami do czasu aż ktoś się wkurwi i jej zwróci uwagę w ostrzejszych słowach (albo jakkolwiek w końcu to tylko pretekst) to jest klasyka. Później następuje "co dziewczynę obrażasz" i już cię kilku łata podczas, z góry zaplanowanej akcji. To tylko klasyczny przykład, schemat zawsze jest ten sam. Patusy wystawiają laskę, żeby robiła cos społecznie nieakceptowalnego, ktoś zwraca uwagę i zaczyna się bicie lub poniżanie. Patusy to robią dla sportu i żeby imponować sobie wzajemnie i lasce głupotą. Laska to robi bo się podnieca jak kilku kolesi na....ala randoma.
    4 punkty
  11. Bardzo dobry materiał także bracia oglądać i chłonąć wiedzę. Brawo dla kobity za powiedzenie prawdy.
    4 punkty
  12. Niczego nowego się nie dowiedziałem. Ogarnięty facet sam wyciągnie wnioski z obserwacji otoczenia. Pani ma taki niezbyt ciekawy głos/sposób mówienia. Najlepszy był fragment jak powiedziała że lubi miłych gości ale na imprezie zawsze na końcu rozmawiała z bad boyem Czaicie powiedziała "rozmawiała" ale wiemy o co chodziło.
    4 punkty
  13. Czasami rozszerzam się myślami poza granice wszechświata i dotykam pewnej bariery percepcji. Rozmyślam nad wielkością planet i czasem niezbędnym do pokonania odległości w kosmosie. Zastanawiam się, czy planety żyją i posiadają pewien poziom świadomości. Uświadamiam sobie, że materia to energia, że sam jestem energią, samoświadomym biologicznym robotem na kosmicznym kamyczku napierdalającym gdzieś w nieskończoności wszechświata 😆 Dochodzi do mnie, że słońce zgaśnie i jako ludzkość musimy się na to przygotować, a wcześniej może nas wykończyć po prostu zwykła zmiana klimatyczna. Jak bardzo ignorujemy potencjał poznawania rzeczywistości na rzecz kłótni ideologicznych. Jak system edukacji stawia na produkcję niewolników, a nie odkrywanie natury rzeczy. Męczy mnie to i jednocześnie fascynuje kwestia bezsensu poznawczego. Po co to wszystko? To chyba najlepsze pytanie, jakie człowiek może zadać. Nawet, jakby jakiś byt absolutny zstąpił i mi wyjaśnił, jak się sprawy mają to i tak bym nie zrozumiał ze względu na ograniczone możliwości umysłowe. Cała wiedza ludzkości, nawet najtęższych głów to nic w starciu z ograniczeniami percepcji, właściwie niemożliwymi do ogarnięcia ludzkim umysłem. Czasami mam wrażenie, że sięgam bardzo głęboko do punktu absolutnego zrozumienia, żeby nagle z całości znowu się rozproszyć na drobne w poszukiwaniu. Ograniczony we własnych parametrach umysłowych, a jednocześnie w pełni tego świadomy. Bardzo dziwny problem, ale poddaję do dyskusji. Mam nadzieję, że uchwycicie abstrakcję, a może też tak macie. Jesteście gdzieś umysłem, macie wrażenie oświecenia i nagle sprowadzacie się do twardej rzeczywistości przepełnionej materializmem. A jednak ten wszechświat, inne galaktyki, to wszystko przecież tam jest, koniec wszechświata, nieskończoność, czy skończoność absolutu. Ogarnia mnie czasami tęsknota za niezwykłością świata, a jednocześnie patrzę na siebie i nie wierzę, że to tak się wszystko porobiło, że należę do tej rzeczywistości.
    3 punkty
  14. Zakładam ten temat, aby dowiedzieć się od braci w jaki sposób pracują nad sobą. Aby wymiana nie przebiegała jednostronnie, też napiszę jak to wygląda u mnie. Bardzo lubię ekonomie myślenia i nie utrudnianie różnych spraw, dlatego w swoim przypadku każdą reakcję dzielę na cztery części: 1-2-3-4. 1- to co postrzegam 2- jak to oceniam 3- co czuję 4- jak działam Pod koniec dnia lub po jakiejś sytuacji, która była w jakiś sposób dla mnie niekomfortowa biorę kartkę papieru i wypisuje myśli, emocje i działania, które miałem w tamtej chwili. Później sprawdzam czy są zgodne z wartościami, które posiadam. Jeżeli nie są zgodne to tworze nowe myśli, emocje i działania będące spójne z moimi wartościami. Następnie siadam w ciszy, spowalniam oddech do kilku wydechów na minutę i wyobrażam sobie siebie z nowymi myślami, emocjami i działaniami w tamtej sytuacji oraz podobnych sytuacjach do tej jaka się wydarzyła. Z tego co zdążyłem zauważyć nie wszystko da się zwerbalizować, nie każda myśl ma swój odpowiednik w symbolach. W takich sytuacjach nie identyfikuje obecnych myśli tylko od razu tworzę nowe na których podstawie działam. Jednym z największych moich odkryć, które jest tak oczywiste, że aż czasami głupio o tym mówić jest to, że uczucie wynika z tego co dla mnie dana rzecz oznacza i czy tego chcę. Wiem, że sporo osób rozwija się tutaj z Hawkinsem i jestem ciekaw jak u was wygląda proces przemiany.
    3 punkty
  15. Ale przecież Leipzig to jest matecznik niemieckich nacjonalistów, to tak jakbyś wymachiwał katowickim paszportem żeby ci ustąpili miejsca w autobusie w sosnowcu.
    3 punkty
  16. Z moich doświadczeń stereotyp polaczka ma się świetnie i będzie się jeszcze długo utrzymywał. Zwłaszcza, że sami sobie robimy taką reklame: memy o nosaczach itp. Polki za to robią sobie lepszy piar, bo przez to że powtarzają codziennie, że są najpiękniejsze na świecie, doszło to do najdalszych zakątków świata, gdzie nikt nigdy polki na oczy nie widział. Ale przy pierwszym spotkaniu ze mną każdy zagaduje: "aha jesteś z Polski, tam macie najładniejsze kobiety na świecie co nie?" Albo zagadują czy nie ukradnę im auta hehehhe. Ten żart powtarza się ciągle i jest obrazem jaki mają w głowach ludzie z wiosek na zachodzie (Polski lat 90tych). W zawodach technicznych Polak jest traktowany poważnie, wśród młodszego pokolenia tak samo. Jakby mówić tym samym językiem co lokalesi to nawet na równo. Jeśli chodzi o relacje damsko męskie to dla kobiet na zachodzie masz status jak Ukrainiec w PL. Dodaj do tego hipergamie i masz pograne. Chyba, że jesteś czadem / lekarzem i mówisz perfekcyjnie lokalnym dialektem.
    3 punkty
  17. 5 lat w UK, trzy domy, same pozytywy. Fajni sąsiedzi (rodowici Anglicy), fajni współpracownicy. Jechałem jako student z płynną znajomością języka, studiowałem tam na miejscu też, to mocno pomaga nawet jeśli zaczynasz pracę od Tesco. Ważne unikać imigranckich dzielnic, nie mieszać na kupie z imigrantami. Mieć duuuży dystans do siebie i poczucie humoru. Nie bać się stereotypów, nie obrażać się i odgryzać się. 1 rok w Danii, nudno sztywno ale kulturalnie.
    3 punkty
  18. Z reguły za granicą źle są traktowani Polacy, którzy również źle byliby traktowani w Polsce. To jest taki typ ludzi, którzy np. korzystają z miejskiej komunikacji ubrani w ujebane drelichy, pomimo faktu, że praktycznie zawsze są wyekwipowani w plecak Everlast, w którym mogliby np. nosić ubranie na zmianę, jednakże najczęściej miejsce w podręcznym bagażu zajmują puste butelki, które kierownik kazał sprzątnąć z budowy, bądź też zabrane z zamiarem ich wymiany w najbliższym monopolowym.
    3 punkty
  19. Aborcja to prawo człowieka, zabicie karpia to piekło zwierząt. Gdyby eutanazja była legalna, to by ludzie się jej poddawali zamiast się wieszać itd. A na serio, mamy XXI wiek i antykoncepcja jest dostępna na wyciągnięcie ręki. Można też wykonać zabieg założenia spirali, wazektomi itd, a jeśli to zawiedzie (ok 1 procent przypadków), to jeden procent takich dzieci można: A. Zostawić w oknie życia. B. Zostawić w szpitalu. C. Sprzedać parom bezdzietnym, gdzie będzie żyło kochane i zarobić pieniądze.
    3 punkty
  20. Wiele razy przekonuje się co do tego, że najwięcej dzieci mają te osoby, które ich mieć nie powinny. Dużo osób unika posiadania dzieci, bo zdają sobie sprawę z tego jak ważne jest zapewnić mu odpowiednie wychowanie, wzorce i sprawić by sobie radziło. I obawiam się ale osoby, które myślą tak jak w zdaniu powyżej i byłyby przynajmniej dobrymi rodzicami się na to nie zdecyduje. Tymczasem półmózgi typu Goha, Goha 3zł mnożą się na potęgę.
    3 punkty
  21. I co z tego ? Jak się wstydzisz że oddajesz dziecko to się zabezpiecz i po temacie. Nie ma wytłumaczenia na legalna aborcję. Dziecko nie jest winne że babsko daje dupy i nie użyje gumy, bo tak jest przyjemniej. A z ta blondynka to pojechałeś, zwykle stereotypy. Niektorzy po prostu nie mogą mieć dzieci i chętnie adoptują. Nie masz wśród znajomych kogoś z problemami i bezpłodnością ? Z resztą kończąc ta dyskusję, bo nie o tym jest wątek. Takich ludzi męczących dzieci trzeba izolować i karać.
    3 punkty
  22. Krótki spacer albo "nie ma co robić na mieście i piździ, to wbijaj na kolację i film".
    3 punkty
  23. @mac A tutaj filmik na przynajmniej tymczasowe złagodzenie niepokoju egzystencjonalnego: https://www.instagram.com/p/CL0bjmABipP/ 😊
    3 punkty
  24. Patusów nie brakuje w komunikacji miejskiej niedawno wracając z pracy wieczorem byłem świadkiem jak wsiadł naćpany nastolatek rzucał się , ubliżał pasażerom i składał groźby karalne kierowca nawet nie reagował bał się wyjść z kabiny. Sam się zastanawiałem co zrobię jak do mnie podejdzie i będzie miał wąty z wyglądu trochę przypominał Włosimierza😆 Na szczęście jego podróż trwała krótko w między czasie zajął się swoim telefonem i bluzgał do słuchawki na jakąś tam kobitę. Co do przypadku z artykułu myślę, że ci zwyrodnialcy szukali zadymy chcieli pokazać jakie to z nich kozaki obkładając starszego mężczyznę chociaż biało rycerzy w takich sytuacjach też nie brakuje.
    3 punkty
  25. Ta rozmowa to tylko potwierdzenie, dlaczego nie za bardzo lubię z kobietami się zadawać.
    3 punkty
  26. Raz czekałem na wyrok. Przyznam, że już lepiej całe życie bez kobiety niż znowu coś takiego poczuć. Im dłużej żyję, tym bardziej wiem, że to zalewy hormonów kierują kobietami, nic więcej. Nie ma moralności, jeżeli chodzi o hajs i bombelka. Dla kobiety dziecko to produkt, co od dawna powtarzam. Produkt, nie człowiek. Skoro kobiety potrafią grać dzieckiem przed sądem to traktują dzieci, jak niewolników, a nie jak świadome, niezależne istoty powołane na ten padół. Widzę to od wielu, wielu, wielu lat, nawet w najbliższym otoczeniu, niby ludzi cywilizowanych. Tylko kobieta potrafi zrobić świństwo, o którym przeciętny mężczyzna, taki poczciwy chłopina nigdy nawet nie pomyśli. Ale z drugiej strony zalew hormonów i nie wygrasz żadnym argumentem. Można tylko na siebie uważać w każdej sytuacji. Mówię, że jedyne, czym różnimy się od modliszek samców to opóźnionym zgonem w męczarniach 😆 Modliszka od razu upierdala łeb, więc właściwie bardziej miłosierna od ludzkiej samicy, która rozkoszuje się cierpieniem samca przez długie lata bulenia alimentów.
    3 punkty
  27. Obejrzałem dwa razy potwierdziło się to co wiem od dawna. Plus dla kobiety za odwagę i powiedzenie prawdy choć czasem się tam hamowała. Kanał tego autora całkiem spoko odsłucham w wolnym czasie jego nagrania. Wiedza tam zawarta powinna być obowiązkowa dla młodych mężczyzn by zapoznali się co to jest kobieta, jak działa i czego oczekuje od mężczyzny.
    2 punkty
  28. Mam doświadczenia z produkcji w Polsce, rejon podkarpacia. Trzy firmy, w każdej totalna patologia. Szwagier pracuje w Niemczech (Bawaria) chwali sobie, natomiast kolega z Drezna bardzo narzeka na "docinki" "uśmieszki"
    2 punkty
  29. Ludzie wychodzą z założenia, że historia jest nauką uniwersalną, dla każdego. W związku z tym każdy ma swoje zdanie, a nawet nowatorskie hipotezy, domysły. W odmętach Internetu ta niewiedza rozprzestrzeniła się w piorunującym tempie i na niej to właśnie wyrośli przeróżni "znawcy". Niegdyś dziennikarze, ekonomiści, a dziś interpretatorzy przeszłości. Podpięci czy to pod media "narodowe" czy "lewicowe" zyskali subskrybentów wiedzy-niewiedzy. Wystarczy kliknąć, posłuchać czasem faktycznie nieźle przemawiających ludzi. Robi to pewne wrażenie, a zarazem przemawia do (pod)świadomości. Skoro facet długo i rzetelnie wykłada, a jego wystąpienia oglądają dziesiątki tys. ludzi to przecież nie mogę się mylić, prawda? Trochę sekciarskie podejście, ale tak jest. Gdzieś tam obok jednak istnieje nauka, krytyka źródeł i dosłownie setki m b. akt. Problem w tym, że trzeba autentycznie wysilić się, żeby chociażby liznąć ciut faktów. No ale nie chce się ludziom, bo to przecież rola historyków. Właśnie, to może lepiej opierać się na ich pracach, wykazach źródeł? Wtedy sobie wyrabiać jakieś opinie. Eee...tu by trzeba było przeczytać kilkanaście artykułów, kilka opasłych książek...ale głupota Sorry, ale naprawdę ktoś chce wygooglowywać sobie historię Polski i na podstawie tego budować pewną narrację? Na poziomie szkoły średniej może to zdać egzamin. Bez źródeł, dyskusji, namysłu to szanse są minimalne. Ba! Zakładam, że zdecydowana większość ludzi to historię poznaje właśnie na poziomie szkolnym i to w stopniu nie najwyższym, względnie poznaje fragmentaryczną przeszłość rodziny opartą na nacechowanych emocjonalnie relacjach. Summa summarum mamy co mamy i ludzie autentycznie gubią się. A pozbawieni wiedzy "przytulają się" do ww. "znawców" z Youtube, tudzież sejmu. Ludzie wychodzą z założenia, że historia jest nauką uniwersalną, dla każdego. W związku z tym każdy ma swoje zdanie, a nawet nowatorskie hipotezy, domysły. W odmętach Internetu ta niewiedza rozprzestrzeniła się w piorunującym tempie i na niej to właśnie wyrośli przeróżni "znawcy". Niegdyś dziennikarze, ekonomiści, a dziś interpretatorzy przeszłości. Podpięci czy to pod media "narodowe" czy "lewicowe" zyskali subskrybentów wiedzy-niewiedzy. Wystarczy kliknąć, posłuchać czasem faktycznie nieźle przemawiających ludzi. Robi to pewne wrażenie, a zarazem przemawia do (pod)świadomości. Skoro facet długo i rzetelnie przemawia, a jego wystąpienia oglądają dziesiątki tys. ludzi to przecież nie mogę się mylić, prawda? Gdzieś tam obok jednak istnieje nauka, krytyka źródeł i dosłownie setki m b. akt. Problem w tym, że trzeba autentycznie wysilić się, żeby chociażby liznąć ciut faktów. No ale nie chce się ludziom, bo to przecież rola historyków. Właśnie, to może lepiej opierać się na ich pracach, wykazach źródeł? Wtedy sobie wyrabiać jakieś opinie. Eee...tu by trzeba było przeczytać kilkanaście artykułów, kilka opasłych książek...ale głupota Mitów historycznych jest na pęczki, a raz po raz ktoś dorzuca od siebie kolejne. W imię prawdy czasu, partii i głównego nurtu. Zawsze coś jeden z drugim wyciągnie na wyklętych, powstania, na Piłsudskiego, Dmowskiego itd. Przy czym to ani trochę nie przybliża do prawdy, bo ona jest poza tymi "znawcami". A co do samego dnia wyklętych czy innych świąt narodowych to chyba oczekiwałbym czegoś więcej niż czasem jakiegoś pochodu i przemówień.
    2 punkty
  30. Ludzie, przed 'pandemią" karawany jedździły, teraz jeźdżą i będą jeździć bo śmierć jeszcze nie jest uleczalna! Niektórym odbija bo nagle pierwszy raz zobaczyli karawan. Mieszkam blisko kościoła i codziennie widać kilka mszy pogrzebowych dziennie (przed "pandemią" też!). Będąc cztery lata temu na pogrzebie jednej osoby - jednocześnie były 4 karawany na cmentarzu i to było normalne. A teraz to sensacja w tv.
    2 punkty
  31. Nie o ateizm a o operację fałszywej flagi. Jak głosząc anty-socjalizm zaprowadzić komunizm? Na tej samej zasadzie, co wyburzając sobie WTC rozpocząć wojnę z terroryzmem, zatapiając Lustitanię przystąpić do wojny przeciwko Niemcom, aranżując samemu zamach nad Lockerby zdjąć potem Kaddafiego z przyprawioną 'gębą', jak eksterminować swoją najniższą klasę, by wyższe klasy zyskały nietykalność na kolejne 100 lat? Itd. Itd.... Jest to wykorzystanie prawa akcji i reakcji na ogłupionym społeczeństwie do własnych niecnych celów. Gadzi gen to prawo zna, bo zna hermetyczne dzieła. Polak, czy Amerykanin albo inny durak z tzw. opinii publicznej nie zna i łyka. Na naszej planszy za false flag robi cała konfidentracja, tam każdy jest fałszywą flagą, jkm, szczęść boże i wszechpolak. Pierwszy piewca interesów wielkiego kapitału, drugiego wujek - mason 33 stopnia, trzeciego dziadek ze starej czosnkowej rodziny. A jak to będzie wyglądać? Trzeba wpoić ludziom ideę ganiania za pieniążkami i przez ten pryzmat niech bliźni ocenia przydatność bliźniego, to wystarczy do destrukcji, bo pieniążki od dawna kontrolujemy MY. Potem taki obli będzie kłuł w oczy wszystkich takich self-a i innych maluczkich, że on się przecież dorobił, więc i ty możesz. A że jest plandemia i nie ma gdzie, albo tylko będąc wypiętym po mydło, bo pętla się zacisnęła? To już nie będzie interesować nikogo, bo wzorce toksyczne w społeczeństwie już zostały zakodowane przez lata 'uciskania' jkm w mendiach. On zresztą nawet nie musiał być z tamtymi w zmowie, on mógł wierzyć w to, co głosi, został NARZĘDZIEM w rękach sprytniejszych od niego, jak Rosenbaum, dlatego że mu po prostu pewne obwody wraz z aspergerem nie działały, na przykład obwód empatii, a tamtej na odwrót np. działał obwód empatii, ale logiki i statystyki już nie, że się prostu stała z całą rodziną ofiarą ujowego miejsca i ujowego czasu. Takie to proste, ale polaki łykają i się za kołtuny biorą. Pieniądz - rzeczą świętą nad Wisłą, nieważna rodzina, dobro kraju, wzorce, struktura zdrowa, środowisko czyste, szacunek kobiet, liczy się tylko KASA, KASA, KASA, bo to przecież miara twojej przydatności dla społeczeństwa, czyż nie? A że 90% kasy i zasobów ma 2% skurwieli, którzy demolują planetę, zatapiają wieże wiertnicze powodując skażenia oceanów, pustoszą puszczę amazońską, tego już polak nie widzi. On uważa kaskę za rzecz świętą, tak samo jak płacenie rzekomego długu wziętego 'out of thin air' do tamtych. Widzicie, jak łatwo nabrać społeczeństwo i je ideologicznie rozłożyć na łopatki? Jednego naboju nie wystrzelono.
    2 punkty
  32. Moja matka jest dość redpilowa . Ostatnio pisałem z jakąś 35+ plus bąbel powiedziałem jej o tym. Matka skwitowała tak. Pewnie szuka jelenia co utrzyma dzieciaka nie dotykaj(ja to wiem kogo szuka, żeby nie było). Kiedyś jak się spotykałem z dziewczyną przyprowadziłem ją do domu, później mama mi powiedziała, że ona Cie wykorzystuje i tak miała racje ale jak zamiast powiek zwisający srom to trzeba się nauczyć. Co do dzieciaków to faktycznie takich lekcji życia lepiej nie mieć. Mój znajmy miał takiego ons'a później się modlił by nic z tego nie wyszło. Po tej akcji nawrócił się do Boga zmiana życia o 180 mówię poważnie bez żartów. Powiedział, że jakby wpadł to do meksyku bo by nie ogarnął takiej sytuacji co po części głupie bo po co wkładać w coś i ryzykować jeśli nie widzisz jej jako matki/partnerki a tylko chęć spuszczenia z grzyba. Może będzie to dziwne co napiszę ale lepiej pompować taką kobietę z którą jak będzie bąbel to nie spierdolisz do meksyku i będziesz chciał z nią go wychowywać niż jakąś tinderówę a później się użeraj. Bezpieczniej iść na prostytutki. Takie tam przemyślenia piotrusia pana co nie nosi spodni
    2 punkty
  33. Technicznie Mosze wyczerpał temat, nie mam nic do dodania. Emocjonalnie proponuję jednak nie uciekać od sprawy, ale świadomie odcierpieć swoje. Bez uciekania w używki, inne laski i tak dalej. Miej świadomość że trudne emocje się pojawią, bądź na nie przygotowany. Zrozum że to część procesu i nie potrwa wiecznie. Obserwuj swoje emocje, to co podrzuca podświadomość, ale nie idź za nimi, oddychaj powoli i świadomie obserwując emocje. Wyjdziesz z tego silniejszy. Dodatkowo każda kolejna taka akcja będzie łatwiejsza do przejścia jeśli stawisz jej czoło jak dojrzały facet. Pomaga zapisanie sobie na karteczce wszystkich powodów rozstania (podałeś wcześniej, jest tego aż nadto) i częste czytanie kiedy trzeba.
    2 punkty
  34. Sporo takich sytuacji. Czego to się nie robi, aby zaskarbić sobie względy niewiasty. Najgorsze jest to, że facet zrobił coś korzystnego i zamiast dostać propsy to dostał po głowie. Klasyk. Jest szansa, że ten koleś już nigdy nie zwróci nikomu uwagi w autobusie i wszyscy będziemy jeździli z ubrudzonymi spodniami na dupie
    2 punkty
  35. Kiedys zastanawiałem się co oznacza praca nad sobą. Tak w praktyce. Po namyśle wyszło mi, że praca nad sobą oznacza: - zdecydowane działanie bez zwłoki. - ciągłe wychodzenie ze swojej strefy komfortu. - nie unikanie problemów (wręcz wychodzenie im na przeciw). Dlatego praca nad sobą jawi mi się jako trudna, stresująca i długotrwała. Przykład. Ktos jest nieśmiały do kobiet. Praca na sobą: musi zacząć zagadywać do kobiet. Bez zwłoki. Musi wyjść ze swojej strefy komfortu. Bez zbędnego myślenia. Pierwszy krok to decyzja, drugi to działanie. Praca nad sobą to poddawanie się ciągłej zmianie i wyzwaniom.
    2 punkty
  36. W tym przypadku to raczej nie byli białorycerze, tylko sfrustrowane patusy, szukające pretekstu by komuś przyjebać. Efekt byłby ten sam, gdyby zwrócił uwagę któremuś chłopu z tej trójki - z wydźwięku artykułu można domniemywać, że agresywni pasażerowie byli znajomymi. Mam nadzieję, że z nagraniem z monitoringu i zeznaniami świadków ich dojadą i nie skończy się na zawiasach. Oskarżona pewnie teraz zachowa się honorowo i będzie zwalać całą winę na swoich kompanów i ona jedyna może uniknąć odsiadki. Podobnie jak ta idiotka, która z czeczenami pojechała pobić typa i złamali mu szczękę - taka była harda, ale tylko do momentu usłyszeniu zarzutów, później rozpruła się jak stare getry. BTW za niecały miesiąc będzie wiadomo, jaki zapadł wyrok w tamtej sprawie.
    2 punkty
  37. Witamy w świecie nie ubarwionym propagandą odnośnie tego, że to jakaś mniejszość kobiet jest prostych, puszczalskich i to są "gorszej jakości", a reszta jest kochająca, wierna, troskliwa itd.. Rzeczywistość wygląda tak, że ogromna ilość młodych lasek to zwykły ściek do ruchania i przy odpowiednim kolesiu są kurwa prostsze niż nauczenie się działań na ułamkach. I to nie jest mniejszość jak mówią naiwniacy, ale ogromna większość. Głęboko współczuję naiwniakom chcącym robić związki z "innymi" kobietami, zakładać małżeństwa bo trafili na wyjątkową istotę czy inne bzdurki, kiedy ktoś wiedzący jak wygląda rzeczywistość, ogarnia sobie dwie kobiety jednocześnie albo więcej (chociażby na zapas) i ma spokój. A tutaj nadal niektórzy piszą posty, że chcą kupić z bardzo ograniczonymi kosztami "cipkowóz", bo mają oprogramowanie beta-niewolnika, który uważa, że musi księżniczkę wozić i jej usługiwać, to wtedy coś będzie z życia miał, a ona spojrzy na niego łaskawym wzrokiem. A takim gościom w głowie się może nie mieścić, to że ktoś ją miał w cenie jednego drinka. Czasem może nawet wielokrotnie. Dramat.
    2 punkty
  38. Staram się nie oglądać takich raków i klonów. Szkoda mojego czasu, prądu, psucia sobie nastroju.
    2 punkty
  39. W dzisiejszych czasach atencja = pieniądze (youtube, twitch, wpływy z reklam i kasa od sponsorów). Kobieta z ładnym ryjcem automatycznie staje się bogata, jeśli tylko zechce poświęcić trochę czasu na naukę obróbki filmów oraz promocję (o co nietrudno, spermiarze załatwiają sprawę). Ja się na to nie godzę, więc nie oglądam contentu ładnych kobiet z zasady. Nie będę nikomu fundował wygodnego życia za paplanie do mikrofonu. Kropka. Wiem, że nic to nie zmieni, bo spermiarze będą milionami spermić do tego, ale ja nie zamierzam. Be the change you want to see in the world.
    2 punkty
  40. Była taka piosenka "Nie wierz nigdy kobiecie dobra radę ci dam bo przepadłeś z kretesem". Kolejna sprawa jaka tam ona ładna przeciętna kobieta a jej porady to można wsadzić tam gdzie nie dochodzi słońce.
    2 punkty
  41. Aż mi się to przypomniało, to nie złoto, to magiczna ruda. :D
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.