Skocz do zawartości

Nie jesteśmy puszczalskie. Film opowiada o problemie prostytucji wśród nastolatek


wrotycz

Rekomendowane odpowiedzi

15 minut temu, Mosze Red napisał:

Jest tak ekonomicznie zindoktrynowany, że nie rozumie podstawowych rzeczy, tworzy skomplikowane rozwiązania banalnych problemów, które tworzą kolejne problemy. Jak ma drzwi otwarte to chce je wyważać łomem, a czasem nawet buldożerem. 

Hmm to mi przypomina opinię o mnie pewnej nauczycielki ze szkoły :P 

Może nie chodzi o indoktrynację, a jakieś braki po stronie mindsetu?

 

16 minut temu, Mosze Red napisał:

Jak ma drzwi otwarte to chce je wyważać łomem, a czasem nawet buldożerem. 

Lubię te Twoje riposty :D Muszę to zapamiętać, dobre. Jak będę w czymś przesadzał to sobie o tym przypomnę.

 

17 minut temu, Mosze Red napisał:

Jak coś się ukrywa to znaczy, że można za to oberwać.

Rozumiem, że chodzi o to, że lepsze ukrywanie z powodu lęku, niż pozwalanie na bezkarną patologię, która zatruwa cały system i większość podatnych jednostek.

 

18 minut temu, Mosze Red napisał:

Całe istnienie lewicy to konflikt, a jedyny konflikt, który można wiecznie podsycać to wojna płci. 

Hmm..coś w tym jest, aczkolwiek ciężko osiągnąć balans bez lewej i prawej strony.

 

19 minut temu, Mosze Red napisał:

To nic nie da, jak wahadło idzie w jedną stronę za mocno, to później zmiata wszystko lecąc w drugą stronę.

Wobec czego świat jest skazany na "borderyzm".

 

20 minut temu, Mosze Red napisał:

Ja tylko uważam, że nie powinno się tego promować i wymagać od ludzi źle rozumianej tolerancji dla takich zjawisk

Zgadza się, jest granica, gdzie pisanie o problemach staje się ich nagłaśnianiem i promowaniem.

A ta granica, już dawno została przekroczona.

 

Z drugiej strony - regulacja tego wymaga "trzymania za mordę". Skoro ludzie mają szeroko rozumianą wolność i mogą postować co chcą, to mają silny potencjał wzbudzania dużych wahań jako masy. Przypomina mi to kumulację błędów numerycznych w obliczeniach symulacji fizycznych.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Libertyn said:

To nędza stworzyła lewice

 

Buhahahahaa...

 

Marks - prawnik, syn prawnika, na utrzymaniu Engelsa

Engels - fabrykant, syn fabrykanta, kasa ze spadku

Hegel - docent na uniwersytecie w Jenie

Lenin - syn urzędnika (po I wojnie w Polsce urzędnik zarabiał 10 razy tyle co chłop), na utrzymaniu swojej matki i sponsorów

Trocki - agitator, na utrzymaniu Lenina i jego sponsorów

Kołłontaj - córka generała, kochanka i utrzymanka Trockiego

 

Sami biedacy stworzyli lewicę.

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, wrotycz napisał:

 

Buhahahahaa...

 

Marks - prawnik, syn prawnika, na utrzymaniu Engelsa

Engels - fabrykant, syn fabrykanta, kasa ze spadku

Hegel - docent na uniwersytecie w Jenie

Lenin - syn urzędnika (po I wojnie w Polsce urzędnik zarabiał 10 razy tyle co chłop), na utrzymaniu swojej matki i sponsorów

Trocki - agitator, na utrzymaniu Lenina i jego sponsorów

Kołłontaj - córka generała, kochanka i utrzymanka Trockiego

 

Sami biedacy stworzyli lewicę.

 

 

Gdyby nie nędza to Ci goście byli jak jakieś Rothbardy i tym podobne indywidua oderwane od rzeczywistości, nie zaś ludzie, których myśli i teorie porywały miliony bo traktowały o problemach milionów. Mowa o pierwszych dwóch. Nie wiem co robi tam Hegel z którego na sztandar mogą sobie wziąć nacjonaliści. Pozostałych bo mi z nimi nie po drodzę.
 



 



 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do głównego tematu, ten cały film tak naprawdę jest promowaniem prostytucji wśród nastolatek, a nie nagłaśnianiem problemu.

 

Dziewczyny mówią jak fajnie, dobrze się bawią, mają zabawę z okłamywania rodziny itd. 

 

Jakaś prostytutka narzeka, że jej biznes psują, że się przejadą bla bla bla, ale w filmie nic takiego się nie dzieje. 

 

Gdyby ten film miał spełnić ważną rolę społeczną, to powinien być wątek prostytucji za małolata tylko pokazany, całość skrócona do 20 minut jako preludium do tego co będzie później. Te wkładki z prostytutką i striptizerkami wywalić, a  później zrobić przeskok o 10 - 12 lat do przodu i pokazać jak się im życie rozpada z powodu tego co robiły.  

 

Jedna nie przestaje sie prostytuować, kończy w jakimś obleśnym burdelu gdzie daje w żyłę i obsługuje po 20 klientów dziennie, w końcu dowiaduje się że ma HIV i skacze z mostu.

 

Druga skończyła studia, poszła do pracy tak jak miała w planach, ma męża, dzieci. I jej przeszłość wypływa, mąż się dowiaduje, sąsiedzi, rodzice koleżanek ze szkoły. Wszyscy się śmieją za plecami i w twarz, ostracyzm społeczny dla niej i całej rodziny. Mąż traci możliwość awansu, musi zmienić pracę bo jest pośmiewiskiem, dzieciom dokuczają inne dzieci, wszyscy na terapii. 

 

W końcu zmiana miejsca zamieszkania, żeby uciec od szyderców, ale w prowincjonalnym miasteczku też ludzie po jakimś czasie się dowiadują, mąż nie wytrzymuje że został pośmiewiskiem drugi raz i idzie na sznur. Ona zaczyna pić, opieka społeczna zabiera dzieci, ona kończy przy trasie robiąc gałę z a 50 złotych i oddając połowę alfowi.  

 

Trzecia dalej się prostytuuje po szkole średniej, przez całe studia, później z tym zrywa, poznaje mężczyznę, jest zaręczona. Nagle wypływa w internecie film zrobiony z ukrycia przez jednego z klientów jak obsługiwała za kasę dwóch na raz. Wszyscy się dowiadują, znajomi,  wszyscy są załamani, ojciec dostaje zawału, reszta rodziny zrywa kontakt, ona traci miłość swojego życia. Wszystkie życiowe plany się rozsypują, ma załamanie nerwowe, historia kończy się jak w psychuszce siedzi w kaftaniku i coś bełkocze do siebie.

 

I wszystko pokazane nie z perspektywy, że żal tych dziewczyn, tylko z perspektywy, że żal ludzi, których skrzywdziły swoimi wyborami życiowymi, a dla puszczalskich tylko pogarda i potępienie.

 

I to byłby film, który spełnia ważną rolę społeczną, piętnuje prostytucje, pokazuje szkody.  

  • Like 9
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzicie, że taka prostytucja będzie coraz bardziej akceptowalna? 

Za kilka/kilkanaście lat nie będzie wstydu/stygmatyzacji, że dziewczyna robi w sex-biznesie?

Patrząc na stany - związek z gwiazdą porno nie jest już aż tak stygmatyzowany jak mogłoby się wydawać.

Na czym wypłynęła Linkiewicz?

 

Kolejny krok oczywiście legalizacja i standaryzacja prostytucji w Polsce.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, NewMeNewAcc napisał:

Nie sądzicie, że taka prostytucja będzie coraz bardziej akceptowalna? 

Za kilka/kilkanaście lat nie będzie wstydu/stygmatyzacji, że dziewczyna robi w sex-biznesie?

Pewnie nie będzie. W końcu będą to pokolenia wychowane na porno. 

2 minuty temu, NewMeNewAcc napisał:

Patrząc na stany - związek z gwiazdą porno nie jest już aż tak stygmatyzowany jak mogłoby się wydawać.

Na czym wypłynęła Linkiewicz?

W stanach generalnie poza biblical belt, to mają w dupie co się w Twoim domu dzieje.

2 minuty temu, NewMeNewAcc napisał:

Kolejny krok oczywiście legalizacja i standaryzacja prostytucji w Polsce.

Akurat tego nie chcą same prostytutki. 
Bo wszelkie Inez i Vanessy by musiały się sygnować z imienia i nazwiska.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red 

Całkowicie dziele twoją opinie w tym temacie. Problemem jest jednak to, że to co mówi @Libertyn jest faktem. Porno z każdej strony, promocja wszędzie rozwiązłości seksualnej, związki z gwiazdami porno nie są piętnowane. Gdzieś nawet na jakimś głównym ścieku widziałem wywiad z zadowolonym mężem jakiejś znanej porno gwiazdy który zachwalał taki związek. Na pytanie czy mu to nie przeszkadza, że wszędzie są filmiki z udziałem jego żony gdzie bierze z dupy do ust albo jest robiona przez trzech murzynów. On na to odpowiedział: że do tego sobie wali konia jak jej nie ma w domu. 

 

Zostawię to bez komentarza. Sam w swoim środowisku piętnuje takie zachowania ale to nic nie zmienia. Skala jest przeogromna. Ludzie nie widzą albo nie chcą widzieć jakie to przyniesie konsekwencje. Ile depresji, ile samobójstw, ile nieszczęśliwych dzieci itd. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie prostytucja, często mają mężów, chłopaków i to nie zdrada bo sponsorzy nie są przez nie obdarzeni ładunkiem emocjonalnym, to po prostu praca.

 

@Mosze Red

Mosze zapomniał kolejnej wersji, wrzuca zdjęcia na insta w nowych szpilkach lubotin opartych o okno prywatnego odrzutowca. Nie tracąc czasu w Dubaju myje już śnieżnobiałe ząbki by obsłużyć arystokrację o wielkich manierach. Dzień kończy późną nocą zdrapując resztki brązu z ciała. Nigdy nie sądziła, że hasło dziewczyny lubią brąz może mieć drugie dno. Niestety przy okazji zakochała się w księciu, bo to w końcu takie wszystko egzotyczne i zaczęła go stalkować i mu grozić. Skończyła w dole na pustyni, ale na jej miejsce są kolejne, odrzutowiec ma zapewnione kursy na długie lata.

Edytowane przez spacemarine
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Mosze Red napisał:

Ile masz lat, co zrobiłeś w życiu do tej pory?   

Śmieciówy w nadzieji że janusz biznesu w końcu da mi poczucie stabilizacji

11 godzin temu, Mosze Red napisał:

Ja ci mogę wyjaśnić co ja robiłem za gówniarza. 

 

- uczyłem się tego co może się realnie przydać w życiu

Czyli? Dla jednego to jest gotowanie, dla innego wymiana koła w samochodzie- umiem to

11 godzin temu, Mosze Red napisał:

- jako piętnastolatek zarabiałem pierwsze własne pieniądze 

Jako 15 latek zostałem zrobiony w bambuko przez janusza biznesu, który po kolportarzu ulotek, zwyczajnie nie pojawił sie w umówionym miejscu a potem nie odbierał. 6 godzin latałem z ulotkami po osiedlu. Za free. Opiekowałem się dziećmi sąsiadów, wyprowadzałem psy, nosiłem zakupy probono starszej pani z klatki

11 godzin temu, Mosze Red napisał:

- samodzielnie nauczyłem się podstaw języka angielskiego, jako szczyl bo ktoś mądry mi powiedział, że większość wiedzy jest dostępna w tym języku, zorganizowałem sobie na 32 kasetach kurs, słuchałem, powtarzałem, kupiłem słownik ryłem słówka na pamięć, później czytałem proste książki typu jakieś opowiadani dla nastolatków, później załatwiłem sobie korepetytora żeby kto usystematyzować i mieć partnera do rozmów , później czytałem coraz trudniejsze książki  

Ja byłem uczony angielskiego w szkole, ale w zasadzie i tak większość moich umiejętności zawdzięczam sobie. Jestem w stanie swobodnie czytać książki, artykuły po angielsku. Oczywiscie rozmowa też

11 godzin temu, Mosze Red napisał:

 

- jako nastolatek czytałem książki po angielsku już dość skomplikowane językowo. Wtedy internet to mało kto miał i dostęp do literatury był ograniczony, czasami tłukłem się 2,5 h do Wawy pociągiem żeby wypożyczyć jedną lub dwie książki, podróż w obie strony, czas na przejazdy po Warszawie traciłem większość dnia i pieniądze, żeby dostać coś co ty masz na kliknięcie myszą. Za dwa tygodnie musiałem to odwieźć, stracenie kilkunastu godzin życia, żeby zdobyć dwie książki, których przeczytanie zajęło 5h. Czemu to robiłem, bo chciałem wiedzieć i umieć, bo nigdzie indziej tego nie było dostępnego. Oczywiście drogi też nie trwoniłem na pierdoły, czytałem w pociągu. 

Ojej ja miałem nieco inaczej

11 godzin temu, Mosze Red napisał:

- jak szedłem na studia znałem nieźle trzy języki obce, z których jednego nauczyłem się w szkole, jednego od matki i dziadka, a jednego w większości sam 

Moja matka czy dziadek nie mieli jak mnie nauczyć jakiegokolwiek języka poza polskim

11 godzin temu, Mosze Red napisał:

- cała młodość, nauka, sport i początki zarabianie pieniędzy 

Nauka, nauka, zarabianie, jazda rowerem.

11 godzin temu, Mosze Red napisał:

- później jeszcze więcej nauki i jeszcze więcej praktyki 

Nauka, nauka. Zderzenie się z realiami rynku pracy dla osoby ze spektrum. ALe kurcze, może jak się pouczę to ktoś mnie w końcu weźmie

11 godzin temu, Mosze Red napisał:

- dwa kierunki studiów ciągnięte równolegle + podyplomówka 

Ciekawe jakie. Znam osoby co tak robiły na zasadzie drugiego kierunku z połową ocen przepisaną z pierwszego

11 godzin temu, Mosze Red napisał:

- między 25 a 35 rokiem życia pracowałem po 60+ godzin tygodniowo, prócz tego ćwiczyłem, dalej się edukowałem, czytałem i jeszcze musiałem tak czas organizować żeby nawiązywać  przydatne kontakty towarzysko - biznesowe, sypiałem 5 godzin na dobę czasem 6, często na lotniskach między przesiadkami  

A ja wpadłem w depresje. Bo im bardziej w danym kierunku brnąłem, tym szybciej droga się wydłużała. Studia miałem z pasji. Rozwijałem się też w innych kierunkach. Przebranżowiłem się by odkryć że przebranżawianie to mit. Zarywałem noce. Zarywam noce. Uczę się, ale im więcej się uczę tym więcej muszę się uczyć bo rynek więcej wymaga.
Pracowałem w chaosie, pracowałem w "rodzinnej firmie" gdzie wszyscy byli na minimalnej a kierownictwo to była córką właściciela.
Pracowałem w firmie gdzie w ramach obowiązków robiłem rzeczy spoza tego do czego się zatrudniłem.

Pracowałem przez agencje.

Pracowałem u faceta, który miał totalnie debilną wizje biznesu i podejście do klienta, które sprawiało że klient, który skorzystał z usług już nie pojawiał się więcej. Oczywiście śmieciowa, a czasem opóźnienie z zapłatą.
Bo umowy się od niego wymaga i decyzyjności. A pieniędzy brak i klienci się obrażają. Kto normalny tworzy front office nastawiony na B2B funkcjonujący w godzinach gdy klienci już nie pracują? A gdy potencjalnie pracują to nie są w stanie się skontaktować. 

Twoje rady są jak rady mojego Ojca odnośnie randkowania.
Bo on chcąc na tym polu odnieść sukces, oszczędzał na transporcie i chodził na piechotę do klubów. Pieniądze które by wydał na bilety, wydawał na drinki dla pań. W latach 80 może to starczało, ale dziś?

Gdyby rynek pracy był kobietą, to Ty byłbyś białorycerzem.

Jeszcze jedno @Mosze Red. Jestem pewien ze @Fit Daria się z Tobą zgodziła.

Sam najchętniej bym prostytucji zakazał, ale ona nie zniknie. Zejdzie do podziemia i tyle.
Wolę by już było tak jak jest niż żeby był handel ludźmi.
 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to się dziwię że kobiety są takie głupie i wysyłają nudesy facetowi poznanemu w sieci, którego nie widziały na żywo, zdarza się że wyślą z twarzą lub bez twarzy co i tak można  łatwo kogoś  rozpoznać. 

Te fotki też mogą trafić do obiegu i narobić problemu, a jak wiemy nudesy wysyłają często. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Mosze Red napisał:

Ty się urodziłeś i wychowałeś w cieplarnianych warunkach, ty to co tu było za PRLu znasz co najwyżej z filmów i opowieści. 

 

Masz internet, gigantyczny dostęp do zasobów wiedzy, możesz się uczyć opanowywać umiejętności dobrze płatne, masz dowolną książkę dostępną bez wychodzenia z domu.

 

Ile masz lat, co zrobiłeś w życiu do tej pory?   

 

Ja ci mogę wyjaśnić co ja robiłem za gówniarza. 

 

- uczyłem się tego co może się realnie przydać w życiu

 

- jako piętnastolatek zarabiałem pierwsze własne pieniądze 

 

- samodzielnie nauczyłem się podstaw języka angielskiego, jako szczyl bo ktoś mądry mi powiedział, że większość wiedzy jest dostępna w tym języku, zorganizowałem sobie na 32 kasetach kurs, słuchałem, powtarzałem, kupiłem słownik ryłem słówka na pamięć, później czytałem proste książki typu jakieś opowiadani dla nastolatków, później załatwiłem sobie korepetytora żeby kto usystematyzować i mieć partnera do rozmów , później czytałem coraz trudniejsze książki  

 

- jako nastolatek czytałem książki po angielsku już dość skomplikowane językowo. Wtedy internet to mało kto miał i dostęp do literatury był ograniczony, czasami tłukłem się 2,5 h do Wawy pociągiem żeby wypożyczyć jedną lub dwie książki, podróż w obie strony, czas na przejazdy po Warszawie traciłem większość dnia i pieniądze, żeby dostać coś co ty masz na kliknięcie myszą. Za dwa tygodnie musiałem to odwieźć, stracenie kilkunastu godzin życia, żeby zdobyć dwie książki, których przeczytanie zajęło 5h. Czemu to robiłem, bo chciałem wiedzieć i umieć, bo nigdzie indziej tego nie było dostępnego. Oczywiście drogi też nie trwoniłem na pierdoły, czytałem w pociągu. 

 

- jak szedłem na studia znałem nieźle trzy języki obce, z których jednego nauczyłem się w szkole, jednego od matki i dziadka, a jednego w większości sam 

 

- cała młodość, nauka, sport i początki zarabianie pieniędzy 

 

- później jeszcze więcej nauki i jeszcze więcej praktyki 

 

- dwa kierunki studiów ciągnięte równolegle + podyplomówka 

 

- między 25 a 35 rokiem życia pracowałem po 60+ godzin tygodniowo, prócz tego ćwiczyłem, dalej się edukowałem, czytałem i jeszcze musiałem tak czas organizować żeby nawiązywać  przydatne kontakty towarzysko - biznesowe, sypiałem 5 godzin na dobę czasem 6, często na lotniskach między przesiadkami  

 

I tak miało większość ludzi, których znam i którzy osiągnęli sukces w życiu, nie z wyzysku mas pracujących tylko z poświęcenia się nauce, zdobywaniu kwalifikacji i nauce praktyki biznesowej.  Wszystko co mam opłaciłem czasem, pracą, podporządkowaniu się rygorowi, który sam sobie narzuciłem. 

 

Twoje pokolenie ma wszystko pod nosem, tylko wam się schylić nie chce, czekacie aż ktoś wam stolik nakryje, a sukces na tacy poda. Tyle w temacie. 

 

@Mosze Red, przypnij może gdzieś ten post bo szkoda, by z czasem zaginął w akcji :) Pod każdą literą się podpisuję. Sama prawda. Ideologia "nie da się, dej". Oczekiwanie na życiowe frukty bez wylania potu i zaciskania zębów. I to w obecnej rzeczywistości, w czasach łącz 500-1000 mb/s, gdzie wystarczy język angielski, by mieć praktycznie nieograniczony dostęp do darmowej wiedzy z dziesiątków dziedzin.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Obliteraror napisał:

I to w obecnej rzeczywistości, w czasach łącz 500-1000 mb/s, gdzie wystarczy język angielski, by mieć praktycznie nieograniczony dostęp do darmowej wiedzy z dziesiątków dziedzin.

Tylko co tam wiedza. Nawet jak ja zdobędziesz to liczy się doświadczenie. Nawet jak zdobędziesz je niekomercyjnie to będzie liczyć się komercyjne. W HRach liczą się papiery.

 

6 minut temu, Obliteraror napisał:

Oczekiwanie na życiowe frukty bez wylania potu i zaciskania zębów.

Zdefiniuj frukty. Bo jeśli frukty to jest komfort psychiczny wynikający z możliwości prowadzenia w miarę komfortowego życia, to ja się nie dziwię że w tym kraju masz tyle osób ze stanami depresyjnymi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Libertyn napisał:

Śmieciówy w nadzieji że janusz biznesu w końcu da mi poczucie stabilizacji

Czyli nie szedłeś w wysokie kwalifikacje zawodowe ani własny biznes tylko chciałeś żyć z najprostszej pracy.

 

4 godziny temu, Libertyn napisał:

Czyli? Dla jednego to jest gotowanie, dla innego wymiana koła w samochodzie- umiem to

- klasyczna ekonomia

- pierwsze własne biznesy jako nastolatek czyli weryfikacja teorii w praktyce

- języki obce

- programowanie

- technologia i jej zastosowania 

- psychologia biznesu

- sztuki walki

- metodologia negocjacji 

- teoria giełdy 

- jazda konna (dostęp do określonych ludzi przy okazji)

- tenis ziemny (j/w)

- podstawy prawa (dzięki temu jak miałem 19 lat zacząłem zarabiać na licytacjach komorniczych)

 

Do tego mnóstwo książek o budowaniu biznesu, głównie anglojęzycznych, książki z dziedziny filozofii, psychologii, biografie itp. Czytać, czytać, czytać i wyciągać wnioski.  

 

4 godziny temu, Libertyn napisał:

Jako 15 latek zostałem zrobiony w bambuko przez janusza biznesu, który po kolportarzu ulotek, zwyczajnie nie pojawił sie w umówionym miejscu a potem nie odbierał. 6 godzin latałem z ulotkami po osiedlu. Za free. Opiekowałem się dziećmi sąsiadów, wyprowadzałem psy, nosiłem zakupy probono starszej pani z klatki

 

A ja na swój rachunek sprzedawałem znicze pod cmentarzem przed wszystkimi większymi świętami religijnymi jako 15 latek.

 

Sprowadzałem markowe ciuchy z zagranicy w latach 90 tych i sprzedawałem z niezłym zyskiem. 

 

Składałem komputery za kasę, sprzęt w sklepie był pioruńsko drogi, ustalałem z klientami konfigurację, zwoziłem części z giełdy komputerowej i składałem sprzęt + doliczałem sobie za złożenie  i swój czas i tak mieli taniej niż w sklepie. 

 

Naprawiałem też komputery i modernizowałem.

 

W wakacje pracowałem u wuja w firmie przy wykończeniówce, obcykałem malowanie, tapetowanie, układanie glazury. 

 

Te rzeczy robiłem jeszcze w liceum. 

 

Natomiast na studiach zacząłem zarabiać na licytacjach komorniczych, miałem dwa sklepy w Lublinie z odzieżą, w 2002 jak telefony komórkowe zaczęły być popularne kupiłem stację lutowniczą, kratki do lutowania scalaków w najpopularniejszych modelach Noki, kilkuletniego laptopa. Obcykałem zdejmowanie simlocków, zmiany oprogramowania, tuning telefonów, naprawy najpopularniejszych usterek. Wszystkiego nauczyłem się głównie zagranicznych for internetowych + trochę z polskich. Z tego były wtedy bardzo duże pieniądze, które dalej inwestowałem. 

 

Zainwestowałem też swoją część spadku. 

 

W miedzy czasie miałem półroczny epizod z pracą w banku, chciałem zobaczyć jak to wygląda od środka. 

 

Po studiach wszedłem w niszową branże, w której jestem do dziś, do tego zajmuję się pośrednictwem w handlu zagranicznym. 

 

W tej chwili jestem posiadaczem 42% udziałów w firmie, w której zaczynałem pracować w wieku 2x lat, pozostałe udziały są w rękach mojego wspólnika, który założył firmę z bratem i spadkobierców śp. wspólnika (którzy spadkobiercy nie są zainteresowani prowadzeniem firmy, a jedynie inkasowaniem zysków). Jak to się stało, że ze zwykłego żuczka stałem się udziałowcem, normalnie odpowiadam za najlepsze 'dile' w historii firmy, dzięki którym powiększyła swoją wartość 9-10 krotnie.  Dodatkowo mam prawo pierwokupu 10% udziałów w wypadku śmierci mojego głównego wspólnika. 

 

Zbudowałem sobie pasywny dochód, odłożyłem na dobrą emeryturę, rozłożyłem środki między różne miejsca na świecie. 

 

I w sumie już dochodzę do etapu gdzie daję sobie powoli na luz, a część obowiązków obowiązków rozkładam na niższy szczebel. 

 

4 godziny temu, Libertyn napisał:

Moja matka czy dziadek nie mieli jak mnie nauczyć jakiegokolwiek języka poza polskim

Ty miałeś naukę za darmo w internetach jak miałeś kilkanaście lat, nie skorzystałeś. 

 

4 godziny temu, Libertyn napisał:

Nauka, nauka. Zderzenie się z realiami rynku pracy dla osoby ze spektrum. ALe kurcze, może jak się pouczę to ktoś mnie w końcu weźmie

 

Bo na rynku pracy jesteś albo specjalistą, albo wysokiej klasy specjalistą albo pracodawcą, jak chcesz do czegoś dojść, a zwykły pracownik ma zawsze słabiej, kasa zależy od kwalifikacji.

 

4 godziny temu, Libertyn napisał:

Ciekawe jakie. Znam osoby co tak robiły na zasadzie drugiego kierunku z połową ocen przepisaną z pierwszego

 

Prawo magisterka, informatyka licencjat, zarządzanie podyplomówka (to ostatnie strata czasu). 

 

I cały czas w okresie studiów testowanie co działa w praktyce, a co nie, weryfikacja wiedzy teoretycznej. 

 

Traktowałem prawo jak narzędzie, w sumie dalej je tak traktuję.

 

@Libertyn przecież wszystko czego doświadczyłeś jest efektem twoich złych wyborów, nie uczyłeś się tego co daje kasę, pracowałeś z opisu sądząc dla niezbyt ogarniętych ludzi, a teraz uciekasz przed rzeczywistością w socjalizm. Cały czas czekasz na mesjasza pracodawcę co doceni twoje piękne wnętrze i zacznie ci płacić kokosy.

 

4 godziny temu, Libertyn napisał:

Twoje rady są jak rady mojego Ojca odnośnie randkowania.

 

Moje rady są takie, że przynajmniej kilka osób z forum diametralnie zmieniło swoje życie dzięki nim w ciągu ostatnich dwóch - trzech lat. Mam na myśli zmiany zawodowe i finansowe, pomijam zmiany związkowe, bo tych zapewne jest znacznie więcej.

 

Ale te osoby nie jojczyły, że świat jest zły tylko przychodziły po radę i rozwijały się w odpowiednią stronę. 

 

Wywołam do tablicy choćby @Quo Vadis? ile nadwyżek finansowych oszczędziłeś w ostatnim roku, czy rozwijasz się hobbystycznie, czy poprawiła się twoja jakość życia i czy dołożyłem do tego swoją cegiełkę?  

 

 

4 godziny temu, Libertyn napisał:

Gdyby rynek pracy był kobietą, to Ty byłbyś białorycerzem.

 

Rynek pracy to jest dżungla i wieczna konkurencja. 

 

Jest paskudny, wredny i weryfikuje ludzi bardzo szybko. 

 

4 godziny temu, Libertyn napisał:

Sam najchętniej bym prostytucji zakazał, ale ona nie zniknie. Zejdzie do podziemia i tyle.
Wolę by już było tak jak jest niż żeby był handel ludźmi.

 

Ja bym nie zakazywał, tylko uregulował i ucywilizował.

 

Jednoosobowa działalność gospodarcza na ryczałcie dla zwykłych prostytutek, bo i tak nikt nie upilnuje czy kantują czy nie na podatkach.

 

Możliwość prowadzenia działalności gospodarczej w postaci spółki dla tych bardziej ambitnych (np. 10 pań zakłada sobie legalny burdel), to zmniejszyło by sutenerstwo. 

 

Obowiązkowe badania co kwartał na HIV i weneryki, ustalenie standardów wyposażenia lokalu gdzie prostytutka przyjmuje w odpowiednich warunkach, kontrole sanepidu żeby zweryfikować wyposażenie i aktualne badania. 

 

 

 

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Red podpisuję się pod wszystkim co tu napisałeś, taka wiedza jest bezcenna dla młodych osób. Patrząc z własnej perspektywy - gdybym posiadał wiedzę którą mam teraz i jednocześnie miał kilka lat mniej byłbym obecnie w zupełnie innym miejscu i miał o wiele więcej możliwości.  Te posty nadają się na osobny temat, by nie zostały zakopane jak wspomniał @Obliteraror

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam, że osobiście czytając co powyżej jestem nieco zażenowany faktem, iż wątek na temat dokumentu o prostytucji małolat, który całkiem ciekawie się zapowiadał, został sprowadzony do tłumaczenia naszemu forumowemu zatwardziałemu komuniście jak wygląda rzeczywistość. Jest to dość straszne do czego może sprowadzić poszczególne jednostki ślepa wiara w tak antyludzką czy wręcz nawet podludzką ideologię jak komunizm/socjalizm, która ma na koncie więcej ofiar niż obydwie światowe wojny razem wzięte.

 

13 godzin temu, wrotycz napisał:

Marks - prawnik, syn prawnika, na utrzymaniu Engelsa

Apropos tego, przypomniało mi się, że czytałem dawno temu, nawet już nie pamiętam gdzie, że Marks odziedziczony majątek przegrał w karty i do końca życia był na garnuszku swojego przyjaciela Engelsa. Ideologia stworzona przez przegranego dla przegranych obwiniająca za swoje życiowe wybory i błędy innych, w tym wypadku tzw. podłych kapitalistów. Tyle lat minęło, a nic sie nie zmieniło i jak u bab, zawsze winny kto inny, tylko nie ja.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Libertyn napisał:

Nawet jak zdobędziesz je niekomercyjnie to będzie liczyć się komercyjne. W HRach liczą się papiery.

 

Wiesz, ja mam ogólnie złe zdanie o współczesnym, mocno sfeminizowanym HR. Z wielu powodów, nie temat, by je wszystkie przytaczać. Ale może tak - jaką ja mam wartość dodaną, że dostaję kandydata na pracownika na ostatnim etapie, jak na pierwszym nie mogę z nim porozmawiać? Zażartować wspólnie? Popatrzeć na jego reakcje? Ocenić od razu, jak się potencjalnie wpasuje do zespołu? Albo może nie wpasuje? To dla mnie zawsze było równie istotne, co papiery. Albo i czasem bardziej. W jakimś wielkim korpo to ma sens, w teorii. A w praktyce też różnie bywa.

 

Taką anegdotkę z życia Ci sprzedam. Jeszcze jakiś czas przed kowidozą (która ubiła rynek dużych eventów), byłem na jednej takiej imprezie z krótką prelekcją (akurat impreza tematycznie była dla SaaS-ów różnego pokroju). Była też tam część dla ludzi z pomysłem na biznes, z krótką prezentacją. Dwóch chłopaków zwróciło moją uwagę. Młodych, na oko wstępnie 20 parę lat. Nerdoza taka :) Czyli od razu mają plusik ode mnie. Ale i widać od razu, że kompletnie bez doświadczenia w wystąpieniach w szerszym gronie. Jąkanie, czerwienienie się, standardowe zachowania przed szerszym audytorium w pierwszych występach. Ale ich podziwiałem. Autentycznie zwrócili moją uwagę. Wiedząc o swoich brakach, próbowali. I opowiadali. Trochę nieskładnie, z przerwami, ale i merytorycznie. I kurczę, ciekawie. Przełamali się. Przełamali swój pierwotny lęk. I nie poddali się.

 

Co innego lepiej definiuje mężczyznę? 

 

Po panelu wziąłem ich na stronę w bardziej kameralne grono i pogadaliśmy. I zobaczyłem to, czego z reguły szukałem i szukam. Pasję. Ogień w oczach. Autentyczne zajaranie tematem, który ich kręci. I zupełnie inny przekaz w kilka par oczu. Stres z nich opadł.

Rok od tej rozmowy zrobiliśmy razem spółkę. I dają radę. Z moją minimalną pomocą.

 

2 godziny temu, Libertyn napisał:

Zdefiniuj frukty. Bo jeśli frukty to jest komfort psychiczny wynikający z możliwości prowadzenia w miarę komfortowego życia, to ja się nie dziwię że w tym kraju masz tyle osób ze stanami depresyjnymi.

 

Ty głupi facet nie jesteś. I myślę, że znajdziesz swoją drogę jak i cel. Ale moim zdaniem bardziej od niej oddala, niż przybliża wiara w serce po lewej stronie. Świat nie istnieje po to, by Ci zrobić dobrze, naprawdę. Jemu to, prawdę mówiąc, wszystko jedno. Z prawdziwych depresji nie zamierzam się wyśmiewać, bo byłbym żenujący i antynaukowy. Ale trochę za dużo nazywania obecnie depresją trochę większych problemów młodych ludzi. Komfort Twego życia zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Obliteraror napisał:

Ty głupi facet nie jesteś. I myślę, że znajdziesz swoją drogę jak i cel. Ale moim zdaniem bardziej od niej oddala, niż przybliża wiara w serce po lewej stronie.

Pecunia non olet! Cel już mam. Tylko wciąż nie wiem czy uświęcać środki.

Coż, najbardziej przybliża pewność siebie, brak kunktatorstwa, zdecydowanie bez patrzenia na konsekwencje. Brak refleksyjności.  Czytałem o pewnej Pani. co zarządzała HP. Za jej czasów HP przejęło COMPAQ, za jej czasów zwolniono 30 k osób, masa ludzi wręcz jej nie znosiło. Rozwaliła atmosferę w firmie bo wydawało jej się że jej wizja jest odpowiedniejsza a egalitarna stabilność jaką się szczyciło przez lata. Mam wrażenie że zbanowana stąd @ViolentDesires by doskonale się z tą panią zrozumiała. Bo obie nie mają skrupułów.
Stany depresyjne to nie depresja, ale mają z nią wiele wspólnego. Często do niej prowadzą.
Komfort mojego życia zależy zaś od wielu czynników. Mogę się jedynie mamić wizją bycia niewrażliwym na recesje, pandemie, fantazje rządzących itd.
 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mosze Red napisał:

Wywołam do tablicy choćby @Quo Vadis? ile nadwyżek finansowych oszczędziłeś w ostatnim roku, czy rozwijasz się hobbystycznie, czy poprawiła się twoja jakość życia i czy dołożyłem do tego swoją cegiełkę?  

Zacznijmy od tego, że w przeciągu 2 lat wiele się u mnie zmieniło. Na plus oczywiście i swój udział w tym ma @Mosze Red.

Zaznaczę od razu, nie dał mi pracy, nie dał mi pieniędzy, które mógłbym pomnożyć i nie dał mi gotowców jak zrobić $. Dał mi za to wiele cennych rad.

Innymi słowy dostałem nie rybę lecz wędkę.

 

Tematem poprawy jakości swego życia zacząłem się interesować intensywniej tak jak wspomniałem jakieś 2 lata temu.

Położyłem nacisk na edukację na pierwszym miejscu a więc najpierw zainwestowałem w siebie.

Wiele książek kupiłem i przeczytałem, wiele czerpałem też z darmowej wiedzy z YT.

Zamiast uczyć się na swoich błędach, postanowiłem, że kupię czyjeś skondensowane doświadczenie, podejście do życia i wybiorę z niego to co uznam za właściwe.

 

W tym samym czasie zacząłem nieśmiało od czasu do czasu dopytywać Reda o różnorakie rzeczy dt. na początku zwłaszcza oszczędzania.

Obecnie było by mi głupio czytać to co wtedy pisałem aczkolwiek skorygowałem swoje błędne wyobrażenia i dokonałem poprawek.

 

Zaczynałem w miejscu, gdzie miałem problemy z finansami.

Następnie, gdy już dorobiłem się poprawnej jak na polskie warunki pensji ponownie zacząłem mieć problemy z finansami.

Otóż człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do dobrego i wraz ze wzrostem $ często idzie wzrost "standardu" życia.

Złapałem się w tę pułapkę.

 

Ostatecznie nie mam długów, nie mam problemów z finansami ani z płynnością.

Mam oszczędności, które pozwalam sobie trzymać jako poduszkę na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń.

Myślę nad jej powiększeniem. Mam też jakieś środki, które inwestuję i staram się to również robić systematycznie.

 

Ogólnie muszę przyznać, że połączenie tego wszystkiego co robiłem dało dobry efekt.

Podsumowując:

- praca nad podświadomością (choćby nagranie Marka i inne synchronizujące, afirmacje)

- edukacja w dziedzinach finansów

- równanie do lepszych i branie sobie ich rad do serca

- korzystanie z doświadczeń osób, które są tam, gdzie Ty chciałbyś być za kilka-kilkanaście lat mniej wiecej

 

Co do hobby, to została mi obecnie siłownia, inne hobby zostało porzucone w kąt, po to aby móc skupić się na zarabianiu.

Da się wszystko połączyć ale trzeba chcieć i uwierzcie, że nie potrzeba tytanicznych wysiłków do tego.

Ja jestem leniwy a i tak udało mi się co nieco osiągnąć, jestem też dosyć ambitny toteż odczuwam niesmak, że nie wszystko toczy się tak szybko jak bym sobie tego życzył ?

 

Z tego miejsca dziękuję @Mosze Red jak i @Marek Kotoński za stworzenie tego miejsca.

Mniej narzekania, więcej działania.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.