Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 18.08.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Ty nie masz mieć nadziei. Masz działać, bo wszystko zależy od Ciebie. Od Twojego nastawienia. Bądź dominującym i liderującym samcem alfa z silnym charakterem, a kobieta będzie Ci uległa i szczęśliwa z Tobą, dbaj o to aby nie czuła się komfortowo (bądź tajemniczy, wycofany emocjonalnie, pokaż jej, że ma konkurencje innych kobiet, daj rollercoaster emocjonalny) - bo nic tak nie zabija pożądania w kobiecie jak poczucie bezpieczeństwa (dlatego zazwyczaj pożądanie znika po ślubie i dzieciach - kobieta jest wtedy pewna, że mężczyzna nie odejdzie do innej), dbaj o swoją atrakcyjność, wymagaj też dbania o atrakcyjność od niej, rozwijaj zainteresowania aby Twój świat był ciekawy dla kobiety (wprowadzaj ją do niego, ale nie stawiaj kobiety ponad swoje zainteresowania), równo dziel się obowiązkami domowymi (chyba chcesz żeby kobieta miała siłę i czas na seks?), spędzaj czas też oddzielnie (żeby zatęsknić za sobą, moja żona często mi mówi, że za mną tęskni - taki stan powinieneś osiągnąć), nie pozwól żeby jej seksualność wpływała na Ciebie (bez pieskowania żeby tylko dała dostęp do cipki). Poza tym reaguje gdy kobiet próbuje wejść Ci na głowę. Kobiety tworzą iluzje, w które same nie do końca wierzą, okłamują same siebie, chcą mieć kontrolę nad facetem, ale pragną niezależnego partnera, pragną ciągłej uwagi, zarazem potrzebują przestrzeni, chcą podejmować decyzje, ale podążać za liderem, ich zachcianki mają być spełnianie, ale uwielbiają słyszeć twarde "nie", tym sposobem wciskają facetom nagiętą rzeczywistość. Słabi mężczyźni przyzwyczaili je, że to one mogą dyktować warunki, otwierając lub zamykając nogi, facet zaślepiony w ten sposób, daje się kompletnie zdominować i wykorzystywać, z czasem kawałek po kawałku traci poczucie własnej wartości, aż w końcu kobieta traci do niego szacunek. Bądź stanowczy, miej swoje zasady i wymagaj ich respektowania, nie wykłócaj się o swoje zdanie a po prostu je miej, nie pozwól kobiecie na przekroczenie Twoich granic. Nie zgadzaj się na wszystko co mówi kobieta, ona chce mężczyzny odpornego na jej wątpliwości, cokolwiek usłyszysz od kobiety zawsze analizuj, oddzielaj prawdę od jej iluzji. Nie pokazuj kobiecie, że Ci zależy bardzo na niej, w myśl zasady komu mniej zależy ten wygrywa. Udawaj trochę, że Ci nie zależy tak mocno, bądź zajęty, miej swoje sprawy, poświęć czas na swoje zainteresowania, takim zachowaniem sprawisz, że kobieta będzie zabiegała o Twoją uwagę. Pomyśl, że to Ty jesteś nagrodą dla kobiety, nie na odwrót 'jestem przekonany o swojej wartości, nie lecę na każde zawołanie kobiety', wtedy kobieta będzie bała się Ciebie stracić i będzie się musiała postarać.
    8 punktów
  2. @Zwykły Facet Przeczytałem w Twoim tekście: a/ 36 lat, b/ nie mogę wytrzymać bez niej ani jednego dnia, c/ jedna na milion, d/ rodzina nakłania ja do rozstania. Albo masz 14 lat, albo coś jest z Tobą nie tak, albo to fejk. Sory bracie, są pewne granice białorycerstwa powyżej których nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć niż: czas nad rozpoczęciem pracy nad sobą tj. moje szczęście jest we mnie i choćbym sam chodził dolinami, niczego mi nie braknie. Nie myśl co masz zrobić i jaki fortel wymyślić, żeby ją przy sobie zatrzymać. Niech ona zacznie myśleć, co zrobić żeby pomimo jej i jej rodziny facet nie uciekł. W tę stronę doradzam iść, w stronę światełka, tam są Mężczyźni. Masz błędne myślenie, żebrzesz o „miłość”, boisz się że ta jedna na milion (rzygam właśnie) zniknie. Zniknie na pewno, jeśli nadal będziesz postępował (czyli merdał ogonem) tak jak to opisałeś. Kobiety są mistrzyniami wychwytywania desperacji u faceta.
    7 punktów
  3. Żeby cokolwiek poczuć, trzeba wyłączyć komputer, wyjść z domu i porozmawiać w cztery oczy. To nie dwuminutowe walenie konia do słodkich jęków z filmiku. I w tym momencie bańka robi słodkie ,,jeeppp” i po temacie.
    6 punktów
  4. @Adrianoob chyba kwestia dobrania sobie partnerki i poukładania klocków we własnej głowie. Wielu (w tym do niedawna również ja) lubi przebojowe kobiety. Takie wygadane kokietki, seksowne za każdym razem kiedy się widzicie, rozdające uśmiechy na lewo i prawo. One mają nawet specyficzny sposób chodzenia. Jak wspomniałem wyżej, do pewnego czasu przepadałem za takimi kobietami dopóki nie zamieszkałem z jedną z nich. Po czasie słodkie pierdzenie do jednego prześcieradełka zamienia się w udrękę i zaczynasz coraz mniej pozytywów widzieć w tej osobie, dochodzi więcej nerwowych sytuacji i całość nie trzyma się kupy. Zakończyłem to i wiem, że z taką osobą nie chciałbym dzielić wspólnego życia. To kleszcze energetyczne. Po czasie zamienisz się w mumię z podświadomym przekonaniem, że jednak to nie Twoja droga. Swoje przemyślałem, widocznie gdzieś w głowie otworzyłem się na inny typ kobiet- bardziej spokojne, mniej śmiałe ale przede wszystkim chyba zwróciłem uwagę na podejście do rodziców i szeroko pojętej aury domowej. Bo jakby nie patrzyć- podejście do partnera kobieta wynosi z domu (relacje z ojcem). Poznałem zupełne przeciwieństwo w.w- spokojna, bardziej wycofana. Dałem nam szansę, spokojnie się spotykałem. I dzisiaj mogę sobie piątkę przybić. Początkowo taka relacja wydaje się mniej atrakcyjna dla kogoś z moim temperamentem ale z czasem widzę coraz więcej pozytywów. Obawiałem się, że z kimś spokojniejszym z natury może być nudno w łóżku ale okazało się to tylko moim wyobrażeniami, stereotypami. Haj powoli opada, wzamian mam w domu spokój, zrozumienie i wsparcie. Nie krzyczy na mnie, nie robi mi jazd i przede wszystkim- szanuje mnie. Jest tak jak chcę, dom pachnie domem i wracając zawsze otrzymuje kobiece ciepło. Nie wiem ile to potrwa, czy przypadkiem nie jebnie nagle jak domek z kart ale nie mam na to wpływu. I ta świadomość pozwala mi być spokojniejszym, trochę patrzyć z dystansu co przekłada się też na moje podejście a co Ona bezpośrednio odczuwa. @Adrianoob to jest normalne, że kobieta będzie Ci zwracać uwagę o jakiś bałagan, rzeczy nieogarnięte. Nie zniechęcaj się do tego, to na prawdę nie jakaś zbrodnia. Na pewno Ty też masz cechy, powiedzenia, nawyki które doprowadzają ją do szewskiej pasji. Więcej zrozumienia i cierpliwości.
    5 punktów
  5. Przyszła pora abym objaśnił jak to działa. Bycie przeciw gdy wiadomo, że ustawa z której odnosi się korzyści przejdzie to zwykła ściema, bezwartościowy gest ukierunkowany na zbicie tzw. kapitału politycznego, nic innego jak nabicie punktów na wizerunku. Gdyby ci ludzie zrzekli się diety poselskiej lub chociaż omawianej w temacie podwyżki można by mówić o jakiejś formie sprzeciwu (też pod publiczkę), ale to się nie stanie. Będzie gadka - szmatka na ten temat, potem się okaże, że poseł nie może zrzec się części uposażenia bo coś tak, coś tam bla bla bla ..... przepisy prawa bla bla bla ..... Później rozwiążą to inaczej, ktoś zadeklaruje, że różnicę z podwyżki przeznaczy na cele dobroczynne bla bla bal ..... i może faktycznie przeznaczy przez dwa czy trzy miesiące, a jak sprawa przestanie być medialna wszystko będzie po staremu. Nawet w przypadku gdyby ktoś faktycznie całą kadencję ową podwyżkę w geście protestu przeznaczył na jakiś charytatywny cel, to i tak to nie znaczy bo za podwyżkami pensji pójdą podwyżki innych bonusów sejmowych. Więc zrzeczenie się kilku tysięcy, gdzie i tak dostanie się znacznie więcej to gest bez pokrycia. Dodam jeszcze, że przed podwyżkami obrotny poseł lub senator, potrafił w tej czy innej formie, zgodnie z prawem przytulic miesięcznie 45 - 50 k PLN. Jest tak tak mówi 'Szarpanki' to jest maksymalizacja zysków przed zajebaniem się systemu, dodam od siebie że chodzi też o pokrycie skutków inflacji obecnej i przyszłej, którą politycy durnymi decyzjami rozkręcili.
    5 punktów
  6. Żeby zaruchać trzeba być również interesującą jednostką, aby nie musieć wciskać kitów. Tak żalisz się, że pań chętnych nie ma, ale aby być obiektem symaptii nic chyba nie robisz. Wiemy.
    4 punkty
  7. Mogę powiedzieć na moim przypadku. Samotna matka mnie wychowała, odcinanie jaj przez dzieciństwo, pod kloszem bezpieczeństwa, wiele lat mi zajęło wyjście z tego gówna, miałem wsparcie bardzo dobrego męskiego mentora, który zrobił ze mnie mężczyznę dopiero w wieku gimnazjalnym. Zacząłem się ogólnie z kolesiami zadawać częściej, męskie przygody, ten klimat siły, budowania wytrzymałości. Jakoś kurwa ogarnąłem. Matka mogła mnie zniszczyć, o mały włos to zrobiła. Gdybym się nie przeciwstawił to nie wiem, pewnie bym popełnił już dawno temu samobójstwo. I tak nie jest lekko. Ten brak ojca skutkuje tym, że gdzieś podświadomie szukam mężczyzn, wzorów, kogoś do modelowania zachowań. Na pewno nie jestem do końca normalny. Nie znoszę też kobiet, do czego mocno przyczyniła się matka i kobiety w najbliższym otoczeniu od dzieciństwa, nauczycielki, całe to gówno. Kobiety z mojej perspektywy są chore psychicznie. Nie wiem, czy nawet jedną normalną w życiu poznałem. Co do pewności siebie i asertywności to raczej już braków nie mam. Robię swoje, jak ktoś mnie wkurwia to od razu daję temu wyraz przez wylanie na tego kogoś wiadra gówna. Lubię konflikty słowne, bez problemu wyrażam swoje zdanie w codziennych sytuacjach, nawet w tłumie ludzi. Tego można się nauczyć z czasem. Kobieta-matka odetnie dzieciakowi jaja, żeby nie podskakiwał, bo ona taka zmęczona. To widziałem nie tylko u siebie. Kolesie wychowani przez matki naprawdę nie mają lekko. Teraz jest plaga tych samotnych matek, feminizmu. To się dobrze nie skończy. To jest fakt. Ja to po prostu wiem. Męskie wzorce absolutnie zanikają, już właściwie nie istnieją. Do wszystkiego musisz samodzielnie dochodzić, a to strata 20 lat życia mniej więcej. Tracisz przez głupotę kobiet 20 lat życia, masz w chuj negatywnych programów. Samotna matka to jest kurwa kryminał. Drugi przypadek, jaki znam to koleżanka wychowana przez ojca. Rozpieszczona, aż do bólu, nigdy nie pracowała, ciągle ciągnie kasę od ojca. Nic nie umie zrobić, ani gotować, ani sprzątać, ani pracować, ani się nie uczy. Typowy pasożyt do kwadratu. Jeździ na stopy, gdzieś się rucha po kątach z przypadkowymi kolesiami, taka lansiara, kompletny nieudacznik. Ratuje ją jedynie to, że jest ładna, ale zryty beret maksymalnie. Dosłownie nic nie potrafi zrobić. Najprostszych, codziennych czynności. Ojciec pracujący od rana do nocy, prawdopodobnie chciał się pozbyć problemu przez dawanie hajsu i maksymalnej przestrzeni, przez co zmarnował dzieciaka. Zero dyscypliny.
    4 punkty
  8. Dobry związek, zaczyna się wtedy, kiedy masz wyjebane i nie boisz się odejścia partnerki, bo kobieta to dodatek, a nie epicentrum. Uważnie monitorujesz wkład Pani i swój do związku, by było mniej więcej po równo. Wspólne zainteresowania, szacunek, są podstawą długotrwałej, fajnej relacji z kobietą. Ile można się ruchać. Szukam sobie właśnie takiej dziewczyny. Mam potrzebę emocjonalnej bliskości, cipka się ze mnie coś ostatnio zrobiła. Pozdro.
    4 punkty
  9. Kurwa, ale Ty jesteś przebiegły. Pozwól, że się nad tym pochylę. Jest obłąkany użytkownik dający świadectwo silnych zaburzeń, zakładający kompulsywnie coraz to nowe konta, czasem po kilka - kilkanaście w tygodniu, piszący w charakterystyczny sposób i to tak, że upośledzone dziecko by go rozpoznało z zamkniętymi oczami. Po czym Ty naśladujesz jego zachowanie i - uwaga, będzie niespodzianka - zostajesz podejrzany o bycie tym użytkownikiem. Jakie wnioski z tego wyciągnąłeś? Wracając do tematu. Ja dalej uważam, że mój pomysł z opcją "wyciszenia" takiego użytkownika mógłby przynieść dobre efekty. Czyli zamiast banowania konta wciskamy "mute" i od tej pory nikt nie widzi postów tego użytkownika. Po pierwsze - zanim użytkownik by się zorientował, że tak jest, minęłoby trochę czasu. i spowolniłoby proces zakładania kolejnych kont. Po drugie - coś takiego byłoby dla zatwardziałego trolla frustrujące, ponieważ polemika z nim tylko go nakręca - gdy nikt nie komentuje tych kompromitujących i powtarzalnych wysrywów, mogłoby to w końcu go zniechęcić - nigdy by nie wiedział, co się dzieje. Poddaję po raz kolejny pod rozwagę, bo jednak ciągłe czytanie tych kilku identycznych motywów archowych, popieranie archów przez archów i ciągłe rozpierdalanie kolejnych tematów działa imo negatywnie na forum.
    4 punkty
  10. Skoro pytasz, to udzielę porady. Zupełnie za darmo. Ale czy z niej skorzystasz to już zależy od ciebie, masz wolną wolę. Użyłeś pojęcia druga połowa. Już samo to świadczy, że jesteś w czarnej dupie. Nie ma czegoś takiego jak druga połówka. It doesn't exist. You are whole and complete already. Czemu mówisz o sobie jako połowa? Masz kuźwa 1 rekę i 1 nogę? No ale zostawmy te semantyczne dywagacje. Jesteś bardzo zdesperowany i laska od razu to wychwyci. A laski nie lubią desperatów, mają na nich awersję. Nic z nią nie ugrasz. Twój mindset jest teraz ... nie będę używał wulgarnych słów. Napisałeś 4 linijki tekstu. Wynika z tego, że pańcia ci się podoba. No spoko, normalna sprawa. Ale co można wyczytać między wierszami? Jestem niepewny siebie, chujowo się czuję sam ze sobą, boję się do niej zagadać, jakiego tekstu użyć, pewnie mnie odrzuci, ja to chyba tej mitycznej drugiej połówki już nie znajdę, zupełnie na nic jestem. Laska to czuje i oczywiście puści cię w kanał. Tak jak myślisz o sobie, tak inni cię odbierają. Pani to nie jest proteza ani rusztowanie, dzięki któremu będziesz budował swoje cegły szczęścia. Kobieta szczęścia nie daje. Wężykiem. Może umilić życie, i to czasem bardzo mocno, ale ze szczęściem nie ma to kompletnie nic wspólnego. Najpierw zbuduj siebie, masz kurwa być wielki jak burj khalifa, a potem startuj do myszek. Kobieta może być tylko dodatkiem do ciebie, a nie twoim budulcem. I zdaję sobie sprawę, że 99% ludności męskiej tego nie rozumie. Napisz do niej coś na luzie. To ma być coś od siebie, a nie wyświechtane 'openery' od pseudo pua kołczów. Jest na zdjęciu w stroju kąpielowym? Powiedz, że twoja babcia miała podobny w 1929 w Krynicy. Dodaj, że kogo nie stać na Krynicę, to jeździ zagranicę. W lustrze odbija się jej najnowszy srajfon? Zapytaj co to za internet, że łączy ze średniowieczem, ty masz przedpremierową nokie 3310, z ekranem o rozdzielczości 10 na 30 pikseli, szczyt techniki . Im głupszy kawałek, tym lepiej. A jeśli cię zleje ciepłym moczem, to powiedz ok, dobrego dnia życzę. I nie wysyłaj jej bukietu róż za 500 pln. Tego kwiatu na pół światu. To banał, ja wiem, ale bardzo prawdziwy. Po ulicy chodzi tyle lasek. Tyle tego towaru chodzi, a ty się uparłeś na te jedną. Ehh. Z dobrym Panem Bogiem, młody użytkowniku. Namaste.
    4 punkty
  11. Drogi Autorze Postu, wręcz uprasza się, by uczynić w Twoją stronę opierdol! Zgodziłeś się na jakieś ugadanie exżony kolegi, przeprowadziłeś rozmowę z nią, jak umiałeś, a teraz wniosek z owej sytuacji : NIE RÓB TEGO WIĘCEJ! Nie wpierdzielaj się między pary czy byłe pary. Amen. Nie skomentuję postawy i zachowania Twojego kompana, będę bardzo nieobiektywna, więc mogę pozwolić sobie na subiektywne rozkminy. Twój kolega został nauczony pewnego schematu decyzyjnego/wykonawczego. Przerobiłam związek z facetem, dla którego podświadomie miałam być zastępcą jego mamusi. Nie piszę tego złośliwie, po prostu mój były (a raczej jego mózg) miał jasno określony cel wobec mojej osoby : towarzyszka życia, organizatorka życia domowego i NIC WIĘCEJ! Straciłam prawie 4 lata, bo byłam w związku z facetem, który przez 2 lata Naszego związku nie podejmował pracy zarobkowej "bo on nie pójdzie do byle jakiej roboty, za byle jakie pieniądze!", on widział Naszą przyszłość z jego rodzicami (nawet wspólne zamieszkanie z nimi). Miał w planach mieć ze mną dziecko, a w międzyczasie chciał posuwać te panie, które na niego działają SEKSUALNIE. Będąc z nim byłam gówniarą, w uj nieśmiałą, nawet wstydziłam się złożyć reklamację sukienki, heh, ale za to pracowitą, starającą się zadbać brzuch i jajka faceta. Zgadza się : jestem mało kobieca. Dopiero teraz ogarniam podstawy wizażu, jakiegoś stylizowania się. Chodzę do kosmetyczki i fryzjera. Jestem oklęta jak szewc, ciągle wychodzę z inicjatywą (choć w jednej dziedzinie odpuściłam inicjowanie ❤️ ). Były nieudolnie chciał mi chyba pomóc jakoś wykobiecieć, ale jego próby pomocy były zbyt dosłowne i sory - gnębiące, przez co mam w uj kompleksów (w ujęciu ja-kobieta). Z tego co wiem : były pobudował się z rodzicami, mieszka z nimi, jeździ se po Europie i rucha baby i chłopów w swingclub'ach. Więcej komentarza na jego temat nie chcę w tym momencie udzielać, niestety byliśmy parą. a nie powinniśmy! A jak jest z moim mężem? Wiem, że nasi znajomi myślą, że ja w domu noszę spodnie. Znaczy, tak wizerunkowo to wygląda. Gdzie mnie spotkasz, to ja wychodzę w imieniu Naszego małżeństwa, czy dot.Naszych inwestycji/spraw. Mąż podkreśla, że od samego początku spodobało mu się we mnie to, że OGARNIAM WIELE RZECZY. Jest świadom tego, że szukał przeciwieństwa swojej matki, która przesiedziała życie z mężem alkoholikiem, nie potrafiąc nic więcej w życiu zrobić. Forumowicze znają sytuację mojego małżeństwa sprzed ponad dwóch lat. Te dwa lata temu mój mąż nic nie robił w domu, a seks z jego strony był raz na dwa/trzy miesiące. Wyqrwiście ciężki dla mnie był to czas. Naprawdę ciężki... Z psychologiem zaczęłam przepracowywać poprzedni związek, relację z ojcem, moje małżeństwo. Przede wszystkim zaczęłam szczerze rozmawiać z mężem. Mąż miał mi za złe, że owe (ponad) dwa lata temu za dużo pracowałam, byłam nastawiona na te tzw.robienie kariery... Najbardziej miał za złe, że CIĄGLE OBAWIAŁAM SIĘ, ŻE ON BĘDZIE MNIE TAK SAMO TRAKTOWAŁ JAK BYŁY (inne dupy, a ja tylko do garów). A największym ciosem dla niego było to : gdy ciągle podkreślałam 'nie stać nas na dzieci", "musimy więcej zarabiać", "gdyby teraz byłoby dziecko, to naprawdę będzie dramat"; wyalienowałam? się, zerwałam wszystkie znajomości. Teraz odnawiając owe zerwane znajomości, dowiedziałam się, że całe nasze środowisko myślało, że przeszłam bardzo ciężką depresję. Byli w szoku, że przestałam się odzywać, spotykać... Obecna sytuacja. Pracę traktuję jako coś, co pozwoli mi wziąć mały kredyt na budowę domu, pozwoli mi spokojnie przejść na macierzyński. Wróciłam na obroty towarzyskie, czyli u mnie wódeczka z jedzonkiem jak na dobrą gospodynię przystało. Studia idą mi gładko, robię je dla papieru, by w przyszłości mieć dobrą kasę. PRZESTAŁAM INICJOWAĆ SEKS. ANI RAZU OD KILKUNASTU TYGODNI. Libido mam naturalnie wysokie, więc trochę człowiek się pomęczył, ale za to - nagle mężowi się chce codziennie. Jeśli sytuacja finansowa się nie zmieni, to może w przyszłym roku będziemy się starać o dziecko. Na razie trzeba ogarnąć jeszcze kilka spraw z domem rodzinnym męża. Mąż dostaje małe zadania : "Zadzwoń tu", "napraw to", "zrób to". Jestem świadoma tego, że będę przyciągać mężczyzn pogubionych, z trudnych domów, albo - mamisynków. Naturalnie nie wzbudzam w mężczyznach motywacji, pragnienia walczenia o mnie, zabiegania o moje względy. Takie wzorce niosę, taki mam wizerunek, ALE TO NIE ZNACZY, ŻE MAM MIEĆ NIESATYSFAKCJONUJĄCĄ RELACJĘ Z FACETEM! Tradycyjnie popitoliłam o sobie, nie mam czasu teraz przeczytać całego wątku. Zrobię to rano. Bohater opowiadania musi wypić piwo, które naważył. Rozstał się z żoną dla kobiecej cizi, ok. Należy uszanować decyzję byłej żony. I PRZEDE WSZYSTKIM JĄ ZROZUMIEĆ. Koleś niech idzie w świat z pewną lekcją (chyba, że to zapatrzona w siebie ameba, to będzie problem).
    4 punkty
  12. Ja bym akurat tego przypadku nie rozważał pod kątem silnych kobiet czy słabych mężczyzn, bo to po prostu ilustracja pewnego schematu rodzinnego. Kolega zapewne powielił swój schemat z domu i wybrał kobietę zaradną jak mamusia, która się o niego zatroszczyła w 100% i dbała aby było mu dobrze. Ale ponieważ na tej ziemi nie istnieje raj, ta "powielona" domowa relacja, skatalizowała w nim, to wszystko co go w niej uwierało np. naruszanie jego granic, podejmowanie za niego decyzji itp. Z jednej strony dobra, jest taka mamusia, która wszystko za ciebie zrobi, z drugiej nawet największy fajfus, chce czasem poczuć się tym macho/mężczyzną i zobaczyć podziw w oczach kobiety, zwłaszcza tej z którą jest. To sobie taki podziw znalazł u "Pani Kobiecej", zamiast u "Pani Męskiej". Tylko, że nie o męskość i kobiecość tu chodziło, lecz o odgrywanie swoich nieprzepracowanych schematów z relacji z matką w relacji z partnerką. A czemu się nie udało? Bo "Pani Kobieca" chciała aby on ten podziw w niej swoją opiekuńczością wzbudzał, a on podziw chciał widzieć, ale wyuczoną bezradność nadal uskuteczniać i drugą mamusię posiadać. Nie udało się, bo nie miało prawa się udać. Jak kolega pójdzie do dobrego psychoanalityka, to mu wytłumaczą dlaczego.
    4 punkty
  13. Twój problem jest chyba podobny do mojego, tzn. zamykasz się w jednej bańce, zamiast szukać w życiu balansu. Ja też miałem często tak, że jak zaczynałem robić jedną rzecz to się w niej zatracałem. Jak zacząłem chodzić na siłownię i mocno dbać o formę to za bardzo olałem inne sfery życia, książki, jakieś imprezy. Jak zacząłem programować i skupiłem się na karierze to odechciało mi się ćwiczyć. W dzieciństwie grałem po 8-12h dziennie i nie widziałem w tym nic złego. Kiedy zaczynamy robić w życiu tylko jedną rzecz to tracimy sens życia. Brzmi absurdalnie ale to prawda. Dlaczego tak jest? Bo gdy zaczynasz zgłębiać jedną dziedzinę życia to widzisz, że na końcu drogi ... nic nie ma. Programujesz coraz więcej i więcej, zarabiasz coraz więcej i więcej ale zaczynasz doskwierać, że kolejny 1000 miesięcznie czy nowy język programowania nic nie zmienia. Widzisz, że tak naprawdę to całe programowanie jest puste i pozbawione sensu samo w sobie. I wiesz co? Tak jest z każdą dziedziną życia. Popatrz sobie na celebrytów, którzy szybko robią karierę. Szybko kariera zrobiona często wiąże się z nałogami od narkotyków, seksu, hazardu. Niby mają wszystko a ilu znanych celebrytów odebrało sobie życie? Ilu zginęło od przećpania? Na samym końcu gdy już osiągniesz cel w danej dziedzinie, którą robisz 24/7 dostrzegasz wypalenie, pustkę i brak sensu. Taki Ronaldo czy inny Messi pewnie czuje to samo patrząc na piłkę nożną. Ciągle nowy medal, rywalizacja, kolejne treningi, ale jestem pewien, że widzą, że te kolejne medale czy gole na koncie już nic nie zmieniają, a na samym końcu ich wędrówki czeka pustka i wypalenie. Bo powiedzmy sobie szczerze - przeskok od grajka z A klasy do celebryty z Ligi mistrzów to spore osiągnięcie. Ale jaka jest różnica w tym, czy masz 50 czy 51 medali? Jak już masz te 50 medali to ten jeden kolejny medal to już formalność i nuda. Niewielki przeskok, niewielki wysiłek, niewielka zmiana. Bo jakby się tak zastanowić to jakie te wszystkie czynności mają sens? Przecież i tak wszyscy pierdolniemy w końcu w kalendarz więc co za różnica, czy jesteś dzisiaj szarym człowieczkiem czy celebrytą? Tak naprawdę to by tym wszystkim czynnością życiowym nadajemy sens, dopóki dopóty jest w zanadrzu jakiś cel. Dopóki masz w życiu jakiś cel, rozwijasz się w jego kierunku, ciągle doświadczasz nowych rzeczy - jest spokój i radość. W momencie gdy zrealizujesz swój cel i znasz się na swojej niszy, kolejny medal w twojej branży to formalność a nie wyzwanie to właśnie wtedy przychodzi ta chujnia i wypalenie. Wniosek z tego można wyciągnąć prosty - w życiu jest tylko jedna stała i uniwersalna prawda - wszystko się zmienia. Całe twoje życie to zmiana, ewolucja. Jutro czeka cię jakaś zmiana. Pojutrze czeka cię jakaś zmiana. Za 10 lat czeka cię jakaś zmiana itd. Ty dążysz do przeciwnego kierunku, czyli stabilizacji. Żyjesz tak, jakby gdyby jutro nic się nie miało zmienić. Stabilizacja, stagnacja. I tutaj dwie energie się zderzają i następuje rozjazd. Widzisz - problem jest w tym, że w życiu nie można sobie postawić jednego celu i po jego realizacji siedzieć i się opierdzielać. To nie rezultat końcowy daje ci szczęście, ale droga, którą przebywasz do realizacji tego celu. Zobrazuje to tak: 1 start ---> 2 droga/nauka/zmiana ---> 3. osiągniecie celu ---> 4. Ślepa uliczka, wypalenie, pustka, bezsens. Zakładam że jakiś obrany cel już tam sobie osiągnąłeś i dalej biegniesz tą uliczką, tylko że zaczynasz widzieć, że na końcu drogi czeka cię pustka. Dlatego czujesz się z tym źle. Ale dalej nią biegniesz, już sam nie wiesz czemu. Twój mózg widzi, że to nie ma sensu i się buntuje. Każdą taką czynność można nazwać po prostu jakimś bożkiem. Problem w tym, że każdy bożek to kłamstwo, iluzja w którą wierzymy. Sam jakimś guru w tym temacie nie jestem, ale wydaje mi się, że po prostu trzeba nasz mózg ciągle stymulować nowymi bodźcami. Trzeba dopasować się do tego, że ciągle się zmieniamy. Teraz jesteśmy młodzi, za chwile będziemy starzy. A życie jest zbyt piękne, aby zamykać się tylko w jednej bańce i z niej nie wychodzić. Nie chodzi tutaj o kolejne dawki narkotyku dopaminowego powstałego w wyniku jakichś chwilowych przyjemności typu hazard, seks itd. Po prostu jeżeli całymi dniami żyjesz jedną czynnością to zaniedbujesz inne sfery życia. Zamiast tego można ograniczyć jedną czynność i robić coś nowego. Trzeba wyznaczyć sobie kolejne cele i czerpać przyjemność z drogi/nauki/zmiany a nie z rezultatu końcowego. Gdy osiągniesz już finał w jednej dziedzinie i zaczynasz czuć pustkę/wypalenie - zaczynasz robić coś innego. Np. Możesz nauczyć się jakiegoś języka obcego, niech będzie to francuski. Na początku zaczniesz od poziomu A1, potem A2. Przeskoczysz na B1, być może dobijesz do B2 czy C1. Ale potem zaczniesz zauważać, że dalsza nauka nie ma sensu. Bo ta różnica między C1 a C2 jest na tyle marginalna, że szkoda życia. Zaczynasz robić kolejną czynność np ustanawiasz sobie cel 100 lub 200km na rowerze. Na początek zaczniesz od 5, 10, 15 km. Dobijesz 100, potem 200, może nawet 300. Ale czy jest sens ciągle pokonywać kolejne rekordy? 400, 500 km? No raczej już nie, bo wyzwanie nic szczególnego w twoim życiu nie zmieni. Będziesz czuł pustkę bo kolejny rekord da chwilową gratyfikację (osiągnięcie celu), ale za rogiem czai się pustka. Porozwiązuj krzyżówki. Pojedź na ryby. Wypad w góry lub nad morze. Kup sobie motocykl i wyskakuj w jakieś trasy. Wyrusz w jakiś rejs statkiem. Czytaj książki. Po prostu stymuluj mózg nowymi, zdrowymi bodźcami. Gdy widzisz, że zamykasz się w jednej bańce (robisz jedną czynność cały dzień) musisz z niej uciec. To nie jest takie hop siup, musisz mieć bardzo silną wolę. I nauczyć cieszyć się ze zmiany/procesu/nauki, a nie z efektu końcowego, bo zmiana jedyna stała w naszym życiu. A końcówka drogi to tylko chwilowa gratyfikacja. Nie możemy żyć tak jakbyśmy mieli wiecznie być młodzi. Moim zdaniem człowiek nie jest przeznaczony do przejścia życia jedną drogą czyli zamknięciu się na 1 dziedzinę i olaniu reszty. Bardziej prawdopodobne jest to, że skończysz studia humanistyczne, po studiach zostaniesz trenerem personalnym, potem pójdziesz pracować do IT, dorobisz się i założysz warsztat samochodowy, a na starość będziesz miał spożywczaka lub sieć spożywczaków niż to, że przez cale życie będziesz robił jedną i tą samą rzecz do znudzenia.
    4 punkty
  14. Mały chłopiec bawił się piłką na ulicy. W pewnym momencie kopnął piłkę tak niefortunnie, że wybił okno w jednym z mieszkań. Kobieta, która tam mieszkała to zobaczyła, a chłopiec uciekł. Ale po jakimś czasie zapragnął odzyskać piłkę. Zapukał do drzwi, kobieta mu otworzyła, a młody mówi: - Za kilka minut mój ojciec przyjdzie wymienić pani szybę. I rzeczywiście, po chwili przychodzi facet z szybą i narzędziami, kobieta oddaje chłopcu piłkę, ten zmyka. Facet wymienia szybę i mówi: - 200 złotych się należy. - To pan nie jest ojcem tego dzieciaka?! - To pani nie jest jego matką?!
    4 punkty
  15. 4 punkty
  16. Wkurwia mnie ten cały jebany LGBT. To jak ryją banię młodzieży i jaką modę promują(0 kobiecości, 0 męskości). Wkurwia mnie jak TO( bo chuj wie jak się o tym wypowiadać jeśli samo nie wie czy ma kutasa czy pizdę) Margot vel Michał S. napierdala w biały Boży dzień spokojnego człowieka i wiesza tęczowe szmaty na pomnikach. A później jeszcze jakieś protesty w obronie bandyty. Nosz kurwa... dostaje dychawicy! ? Albo jak wypowiadają się o TYM czymś jak o facecie. I widzę to jebane święte oburzenie, tych pierdolonych liberalnych quasi dziennikarzy i polityków, że to przecież kobieta- bo kurwa ONO sobie tak ujebało we łbie! Sorry za bluzgi ale naprawdę dostaje kurwicy!!!
    3 punkty
  17. @SzatanKrieger odrobinę przekombinowałeś. Wg. mnie tu nie chodzi o agresję, bo patrzysz bardzo bezpośrednio i nie widzisz tego, co jest głębiej, jesteś na powierzchni. Kobiety raczej nie lubią agresywnych typów. Patrzysz na to z tego względu, że u agresywnych typów i tych bezpośrednich jest to, co lubią kobiety - luz i swego rodzaju pewność siebie. Przeciętny facet może dostawać drgawek przy atrakcyjnej kobiecie, wykręca ręce, załamuje mu się głos, niezdarnie porusza ciałem. Kobieta odbiera go jako niefajnego, ona czuje, że on nie czuje się z nią spoko, dla niego to jest naruszenie jego poczucia bezpieczeństwa, za pomocą neuronów lustrzanych kobieta odbiera jego napięte stany i przyjmuje jako własne itd. Dodatkowo taka lękowa osoba nie jest interesująca, bo w ramach mechanizmów obronnych zamyka się w swoim świecie i często nie ma o czym mówić. Kobiety nie chcą być tłuczone jak przeciwnicy Buakawa na ringu. One po prostu chcą się dobrze bawić z pozytywnymi emocjami, a właśnie ci bezpośredni goście im to zapewniają. Po prostu. To są takie istoty. To tłumaczy fenomen dlaczego jakieś lalusie podrywają fajne kobiety, którzy z samcami alfa nie mają nic wspólnego, a często mają uda jak moje łydki (tylko trochę przesadzam). Chodzi po prostu o luz i pewność siebie. Tu nie chodzi o żadną wydumaną męskość czy bycie największą małpą w gaju, czy czterocyfrowy testosteron. Nie. Wyjdź ze swojego ego. Zrozum, że umrzesz za dosłownie niedługo i marnujesz czas i życie na napinanie się - które naprawdę jest na wyższym poziomie bezcelowe. Uśmiechnij się. Zacznij żyć z humorem. Humor oznacza często, że przejrzało się iluzję ludzkich dramatów i one nie są już brane poważnie. Zrozum, że pod każdym "poważnym" argumentem można się podpisać i dlatego "trzeba" więc być ponurakiem. Zawsze jest jakieś "ale". Nigdy się to "ale" nie skończą. Oczywiście to, co napisałem, nie uwzględnia kwestii sporych problemów psychicznych czy dużych blokad emocjonalnych. Nie chodzi o bycie jełopem. Jeżeli jesteś naprawdę inteligentny to zrozumiesz to, że życie jest dramatem, który się szybko skończy, a sami ten dramat ubarwiamy, swoim rzekomym intelektualizowaniem. Czym jest dodawanie "poważności" do niepoważnego świata, jak nie głupotą, kiedy robimy ciągle to samo, ciągle nie mamy rezultatów i przemy w to w zaparte? Kobiety chcą się dobrze bawić. Chcą być często zerżnięte. W głębi duszy też tego chcemy, chcemy ukojenia i złapania jej za włosy, ale sami jebiemy sobie kłody pod nogi, bo uznajemy, że to nie w naszym stylu. My, oczywiście, jesteśmy zbyt inteligentni i zbyt poważni do czegoś takiego - a to jest tak głupie. Odkryłem to parę dni temu. Stałem ze znajomymi, włączył mi się tryb filozofa i ktoś rzucił żartem. Popatrzyłem na koleżankę, jak się śmieje. Stałem dosłownie w taki sposób - w sekundę coś we mnie przeskoczyło - ale to musiało dziwnie wyglądać, tak btw. Zrozumiałem, że to wynika z mojego oporu, z mojego dumnego i napuszonego ego, które przyjęło rolę poważnego w zabawnym świecie. Tak naprawdę opierałem się funkcjonowaniu na wyższym poziomie, bo skoro tego nie mogłem dostać, to było ponad mną i moim zadaniem było tego sięgnąć. Ja byłem problemem, który intelekt sobie racjonalizował. Podobnie mi powiedziała kiedyś koleżanka - "Ty za dużo myślisz". Miała rację. Trafiła w dziesiątkę. To jest aż tak proste. Chwila, kiedy przeskakuje, ten genialny moment "aha!". I to wszystko. Po prostu trzeba to poczuć i już jest koniec. Bycie poważnym jak dawniej, na planecie żartów? Zwariować można, już nigdy więcej.
    3 punkty
  18. Bo gadasz takie głupoty, ze największe libido spadnie do zera ?‍♀️
    3 punkty
  19. Ale nie martwcie się dziewczyny, blackpillowca łatwo na żywo rozpoznać, wystarczy napomknąć, że kobiety mają w życiu ciężko, od razu sie "uruchamiają" ?
    3 punkty
  20. Błąd. Od wychowania dziecka jest ojciec i matka. Ojciec, matka, dziecko to wierzchołki tego samego trójkąta. Od opieki nad dziecka jest zarówno ojciec jak i matka.
    3 punkty
  21. 40-letnich dziadków? @Analconda, do chuja karmazyna, co Ty opowiadasz : )
    3 punkty
  22. Mnie też strasznie denerwuje ta ideologia. Co do samych sodomitów to ja nic nie mam, bo byli są i będą. Najgorsza jest ta ideologia. Zepsucie jest promowane i wciskane, gdzie tylko się da razem z feminazizmem i innymi neomarksistowskimi teoriami. Tutaj nie ma co się dziwić, że założyciel tematu jest zły na to co się dzieje. Też mną targa od środka. To jak najszybciej trzeba zahamowac
    3 punkty
  23. Pięknie kolego, pięknie. Swoim prymitywnym stylem wypowiedzi pokazujesz, że środowisko forum to grupa prymitywnych frustratów. A tak według mnie nie jest. Wpis głupawy i chamski, napisany w przypływie furii (dychawica/kurwica) o nikłej wartości poznawczej- może moderacja coś wymyśli.
    3 punkty
  24. Gdzieś kiedyś przeczytałem, że Winamp to już przeszłość, a ja wciąż go używam. Czy ktoś z Was drodzy Bracia również używa go do odtwarzania muzyki? Jeśli nie, to czego innego?
    3 punkty
  25. Jak czytam przytaczane tu statystyki, podawane na poparcie swoich poglądów, to od razu przypomina mi się rysunek poniżej. Niestety w życiu nie ma drogi na skróty. Chcesz być ekspertem od naprawiania aut, trzeba naprawić ich tysiące, chcesz być ekspertem od stawiania budynków, musisz robić to latami itp. To samo tyczy się tematów medycznych czy epidemiologicznych, żeby znać się na czymś na tyle dobrze, aby ocenić to rzetelnie, trzeba mieć ku temu stosowną wiedzę i praktykę (sorry, ale doktor google nie wystarczy). Ale co poniektórym wydaje się, że jak połączą punkciki i wyjdzie im jednorożec, to znaczy, że widzą pełen obrazek i są madrzejsi od wszystkich innych, w tym ekspertów, którzy są "idiotami". Powodzenia i dużo zdrowia życzę wszystkim?
    3 punkty
  26. Moim zdaniem takie analizy zawsze są interesujące. Jedni wierzą, drudzy nie ale szacunek za coś takiego się należy
    3 punkty
  27. No to żeście sprowadzili chłopa do parteru Ale to dobrze, niech zacznie myśleć jak "Racjonalny mężczyzna" BTW polecam autorowi twórczość Rollo Tomassi.
    3 punkty
  28. Psycholog u którego byłem na 1 tylko wizycie powiedział mi właśnie że miał kiedyś takiego klienta który chciał tylko żeby go wszyscy zostawili w spokoju i porównał mnie do tego typa - samotnika chcącego życia na własnych zasadach. Jak to usłyszałem to coś się we mnie otworzyło. Jakaś klapka. W końcu zacząłem słuchać siebie a nie tego co inni mówią. Dzisiaj w pracy mi powiedzieli że nie jestem koleżeński, to samo w wojsku słyszałem. Moje życie nie jest od tego żeby kogoś zabawiać bo oni tak chcą. Nie interesują mnie grupy ludzi, jeśli już to takie które sam współtworzę od podstaw gdzie ludzie się szanują. Jeśli taka grupa się wypacza to odchodzę. Nie żyjemy po to żeby innych zadowalać. Trzeba trochę zdrowego egoizmu i asertywności w życiu.
    3 punkty
  29. Tak. Często jest tak, że mężczyźni kluchowaci, tacy słabiutcy, trafiają na suki, które im zrobią z dupy jesień średniowiecza, fajnie to jest opisane tutaj - https://czarko.pl/grzeczni-chlopcy-trafiaja-na-suki/ W tym wypadku, zadziałało coś, co opisywał David Deida. On symbolicznie podzielił ludzi na "ognistych" i ci drudzy, to bodajże, jak mnie pamięć nie myli, "chłodzący" - sama nazwa mówi, kto jest kim. Można w ognistym znaleźć trochę z silnej osobowości, a w chłodzącym - słabszej, bardziej spokojnej. Działa to w takim przypadku, że facet który ciągle ATAKUJE rzeczywistość, potrzebuje kobiety, która go wewnętrznie ugasi i ukoi - czyli da mu spokoju, wytchnienia, będzie potrafiła go zrelaksować swoim "chłodem". Atak czy praca powoduje przegrzewanie, które potrzebuje odpoczynku. Tacy ludzie instynktownie się wyszukują. Moja koleżanka jest straszną suką i traktuje mężczyzn raczej z góry - jest wojownicza i raczej bardzo "ognista". Zawsze mnie bawi jak ona narzeka, że spotyka ciągle jakieś kluchy, które nie ogarniają nic w życiu, chcą się przytulać i żyją od pierwszego do pierwszego. Ona jest ich przeciwieństwem i żeby było śmieszniej - ona z takim panem w związku, ale nie jest dobrze traktowany. Te energie / postawy, nie mogą się wyrównać, bo natura nie lubi nierównowagi, więc ona ich psychicznie często nokautuje i odchodzi. Osobiście, w całym swoim życiu zawsze ciągnęło mnie do kobiecych i słodkich kobiet, bo osobiście mam problem z usiedzeniem na miejscu i muszę działać - kobieta agresywniejsza, jak ta moja koleżanka wyżej wspomniana jest odpychająca, natomiast dla innych kolesi jest idealna - oni jej piszą, że się zakochują w jej słodkiej buzi, a ja z nią mogę być tylko kumplem. Tymczasem ona się wkurwia, bo .. kiedy ten koleś się ogarnie w życiu? Ona nie będzie jego mamą. Jak w tym artykule, robi wszystko żeby go pobudzić, ale to i tak nic nie daje. Teoretycznie podświadomie zawsze wiemy z kim mamy do czynienia, stąd bywają motylki w brzuchu względem konkretnych osób, które mogą nie być nawet na szczytach swojej atrakcyjności, więc te wszystkie cechy dopełniają się na bardzo złożonym poziomie. A czasem będzie tak, że bardzo atrakcyjna osoba, może być na pewnym poziomie odpychającą - wręcz z "niewiadomych" przyczyn. To jest tylko dotknięcie tematu, bo jest niesamowicie złożony, ale tak - tak ogólnie jest. Kiedy buchałem narcyzmem i własną wspaniałością, natychmiast znalazłem cichą myszkę, która była ukrytym raczej narcyzem klinicznym, podobnie jak arch - słabo się to dla mnie skończyło, jednak zadziałało to jak magnes (ewentualnie z przypadku pokrętnie sobie coś racjonalizuję) i natychmiast mnie to "wyprostowało". Yin i yang. :)
    3 punkty
  30. Jak wkurwić archeologia? Dać mu zużyty tampon i zapytać z jakiego okresu Patrząc tylko na kobiece buty wiem czy będę z nią uprawiał sex czy nie . Jak ma 10 cm szpilki to raczej tak a jak tenisowki to raczej jej nie dogonie. ?
    3 punkty
  31. Zderz to: z tym. Sam sobie odpowiedziałeś. Jak rozumiem "na kwadrat" zarobiłeś SAM. I SAM go kupiłeś do oddzielnego majątku. I małżonka SAMA wyszła z inicjatywą j/w, a potem łapska lepkie trzymała z dala od owego mieszkania, a za możliwość bytowania w nim płaciła Ci żywym groszem? Hm? (Tak, przerysowałem. Chodzi o wyjaskrawienie pewnego mechanizmu, którego zdajesz się nie dostrzegać). Tyle, że kobietki lubią kiełbaskę. Ale już zupełnie nie lubią i nie rozumieją (i NIE CHCĄ rozumieć) mechanizmów, którymi rządzi się produkcja kiełbaski... O proszę: Dodatkowo podkreśliłem Ci najistotniejszy element tej układanki. Wydaje Ci się, że gdyby nie to, to dalej kochałaby dozgonnie? ? To się nazywa łowienie jelenia okres promocyjny Moja była małż na początku była p.... nimfomanką. A potem Indianką. Indiańskie imię jej brzmiało "NIERUCHOMA KŁODA". Najważniejsze. Podstawowym mechanizmem utrzymającym nas przy życiu jest PRZEKAZANIE GENÓW. Aby do tego doszło, mężczyzna musi... ruchać. Wszystko. Co tylko na drzewo (za szybko) nie spierdala. Taka strategia reprodukcyjna. Może zapłodnić i oddalić się w dowolnie wybranym kierunku. Dla samych genów ma to relatywnie niewielkie znaczenie. Kobieta musi mieć DWA czynniki: - dawcę spermy - dawcę zasobów Gdyż odchowanie dziecka to sport zespołowy. Zatem W NATURZE KOBIETY leży poszukiwanie samca z zasobami. Po prostu. Tak jest. I nie ma co się na to obrażać, a zwłaszcza nie ma co tego negować. To naturalne. Jak śmierć w Wenecji ? I teraz te pienioszki jej się zwyczajnie należą. Jako odszkodowanie za te stracone lata życia. O i widzisz - masz dowód ? Szklany sufit. To przecież nasz główny bon mot cotygodniowych tajnych spotkań opresyjnego, męskiego patriarchatu.
    3 punkty
  32. Ja nie jestem. Widzę kobiete - podoba mi się to mam ochote ruchnąć. Żadna więź z kimkolwiek mnie nie interesuje. Spuścic się i po sprawie. XD
    2 punkty
  33. I taki jest zamiar. Podburzać ludzi. Aktualnej władzy też są na rękę tego typu akcje. A samo LGBT to jedna z odnóg marksizmu, czyli systemu gdzie wszystko jest na odwrót względem normalności/aktualnie panującym wartościom. Tradycyjna rodzina - LGBT; Homogeniczne państwa - wielokulturowe państwa; Państwo prawa - prawo ulicy;
    2 punkty
  34. Według mnie powinno się używać polskiego określenia. Czyli ruch sodomitów oraz innych zaburzeń seksualnych :).
    2 punkty
  35. Jak nie?! MENstruacja. Czego nie rozumiesz?! Jak śmiesz wypierać się swojej winy?! Wymyślenia tego narzędzia tortur wobec kobiet! Ucisku! To jest najbardziej opresyjny element patriarchatu!
    2 punkty
  36. Jak flyers to tylko Alpha Industries i kupuj w USA. Mam Alphę kupioną w Stanach, a mój kumpel kupił w PL - moja ma dużo przyjemniejszy materiał. W ogóle to polecam Ci model CWU-45. Nie jest to kurtka dwustronna, ale ogólnie jest to lepszy ciuch.
    2 punkty
  37. Oni chyba mają to w DNA, w USA jeśli dobrze pamiętam to 90% małych Afroamerykanów wychowuje się bez ojca.
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.