Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.02.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego większość ludzi lubi psy? Dlaczego uznajemy, że to właśnie te zwierzaki są największym przyjacielem człowieka? Odpowiedź jest dość prosta – ponieważ pies kocha Cię bezwarunkowo. Możesz na niego nakrzyczeć, uderzyć, zostawić cały dzień samego a on i tak najprawdopodobniej przywita Cię merdaniem ogona i głośnym szczekaniem. Po prostu kocha Cię takiego jakim jesteś. Bez oceniania, przytyków, szantażów – jesteś dla niego całym światem i gdy Cię braknie szczerze tęskni. Porozmawiajmy teraz o kotach - również bardzo je lubię – to piękne zwierzęta, które także podbiły serca i umysły ludzi. Jednak różnią się one od psów jedną istotną rzeczą – nie kochają Cię bezwarunkowo. Kot to zwierzę niezależne. Zdecydowanie rzadziej będzie czekał na Ciebie pod drzwiami kiedy wracasz do domu. Co więcej – ma swoje humory i potrafi Ci je okazać. Powstaje więc pytanie – czy jesteś w stanie wygenerować inną istotę, niż psa, która będzie Cię bezwarunkowo kochać? I tak i nie. W większości przypadków masz do czynienia z kotami. Jeśli uważasz, że podobne, psie, oddanie znajdziesz wśród współczesnych ludzi to jesteś bardzo naiwną istotą. Twoje dziecko będzie Cię kochać bezwarunkowo do momentu, w którym przestanie uważać Cię za Boga-Słońce świata – czyli kiedy wejdzie w okres bycia nastolatkiem lub też szybciej? Matka z Ojcem – również mają swoje małe interesy i interesiki i często chcą abyś realizował ich niespełnione marzenia. Przyjaciele? Znajomi? Nie żartuj – jeśli w życiu trafisz choć jedną czy dwie osoby, które możesz nazwać prawdziwym przyjacielem powinieneś tego mężczyznę, jak już obaj będziecie minimum po 70tce, całować w dłonie. Kobiety i ich oddanie? Najwspanialszy żart naszych czasów. Kim jest kot, a kim pies w Twoim życiu? Pies to Ty, a kot to świat zewnętrzny – pieniądze, uznanie, kobiety i cały blichtr, który czasem jest dla Ciebie łaskawy, a czasem go nie ma. Czy to oznacza, że jesteśmy na straconej pozycji? Absolutnie nie! Poza psem masz dostęp do najwspanialszej istoty jaka została stworzona na tym świecie – do Ciebie. Nie ma innego bytu (poza Bogiem, który powinien również kochać bezwarunkowo – ale czy on istniej?), który będzie z Toba na dobre i złe, wybaczy CI wszystko oraz podtrzyma na duchu. Śmiem twierdzić, iż podstawowym problemem, z którego pączkuje całe gówno w naszym życiu, jest brak miłości do nas samych oraz brak koleżeństwa z własnym „ja” i próba czerpania bodźców z zewnątrz zamiast wewnątrz. Nie pielęgnujemy miłości własnej (albo wpada to w narcyzm), co więcej depczemy się sami, obniżamy własne poczucie wartości, porównując się nieustannie z innymi i zakładając „cele”,, które mają służyć zaimponowaniu innym bądź uzyskaniu od nich akceptacji. Co jednak oznacza pokochanie siebie? Akceptację samotności i poczucie, że Ty sam jako dana jednostka jesteś kompletny i nie potrzebujesz dopełnienia z zewnątrz. Uwielbiasz spędzać ze sobą czas, lubisz swoje myśli, poczucie humoru, a także to jak wyglądasz. Czy to oznacza, że masz się izolować? Absolutnie nie. Masz natomiast stać w bazie – to świat jest dla mnie nie ja dla świata. Po prostu powinieneś być dla siebie i dla obecnej chwili w Twoim życiu życzliwy i nie walczyć z sobą i nią. Gdy odczujesz spokój w danej chwili odczujesz spokój w kontakcie sam ze sobą i zostaniesz swoim najlepszym przyjacielem. Emanując tym spokojem zaczniesz przyciągać kolejnych ludzi, ponieważ to właśnie spokój jest tym, czego łaknie człowiek, I to jest właśnie ten punkt w którym lubię się spierać z Bratem @johnnygoodboy, który czasem zarzuca mi, iż namawiam naszą formową młodzież do opcji "monk mode" Moje przekonania życiowe bazują na jednej i uniwersalnej zasadzie - jeśli chcesz wieść szczęśliwe życie musisz kochać siebie wraz z tym wszystkim, co za tym idzie – słabościami jak i również całym dobrem jaki dostałeś o losu. Jeśli nie – za każdym razem cykl problemów będzie się powtarzał. Zastanówmy się po co chcemy być w związkach i podobać się płci przeciwnej? Po co, jako faceci, ćwiczymy, chodzimy do fryzjera i barbera, kupujemy drogie samochody, zegarki, budujemy duże domy z wieśniackimi kolumnami podobnymi do dawnych dworków szlacheckich? Ponieważ wydaje nam się, iż kiedy przyjdzie do nas samica zagłuszy ona ból samotności, rozwiąże problemy jakie mamy w głowie, a przebywanie z nią i ewentualnymi dziećmi zagospodaruje nam czas, którego my sami, nie jesteśmy w stanie zagospodarować. Czas to cholernie ważna rzecz w życiu każdego człowieka. Nieważne czy jesteś milionerem w Nowym Jorku czy Moskwie czy też Biedakiem w Afryce Subsaharyjskiej – waluty czasu nie jesteś w stanie oszukać. Podstawowym więc problemem jaki mamy do rozwiązania w życiu jest takie nim pokierowanie aby słowo „muszę” zamienić nie na słowo „mogę”, a słowo „chcę”. Ono właśnie jest kluczem do panowania nad czasem jaki został CI darowany przez los. Dlaczego słowo „mogę” jest gorsze od „chcę”. Ponieważ jesteś Panem swojego czasu, życia i chuci kiedy uczciwie przyznasz przed samym sobą: 1. Chcę pracować gdzie pracuję a nie mogę pracować gdzie chcę 2. Chcę być z tą a to kobietą, a nie mogę 3. Chcę mieć ten zegarek, ten dom, ten samochód, a nie mogę go mieć. Punkt wyjścia aby ocenić Twoje realne potrzeby życiowe to chcieć, a nie móc, a co gorsza musieć. Jak to działa? Na forum, jak i w całym społeczeństwie, mamy w zasadzie trzy grupy facetów (w odniesieniu do kobiet): 1. Muszę z kimś być – ponieważ muszę uprawiać z kimś seks, moje otoczenie sprawia, iż muszę się z kimś z być (mieć dziewczynę, narzeczoną, żonę), muszę czuć że mam dom (ponieważ dom = kobieta), musze mieć dzieci (aby kogoś pokochać albo być kochanym) 2. Mogę kimś być – dotyczy to facetów z wyższym SMV bądź choć trochę ogarniętych w głowie ale de facto realizujących punkt pierwszy – mają po prostu większe spektrum wyboru 3. Chcę z kimś być – chcę ale nie muszę chociaż mogę. Poziom pierwszy to prosta droga do wy*abania – finansowego, emocjonalnego i życia po same uszy w gównie. Poziom drugi – to ułuda. Zdobyłeś dobry zawód, ogarnąłeś swoje SMV i możesz wybierać w tym czym chcesz ale Twoja wola nie jest na tyle silna aby powiedzieć – „hej, a po co Ci to jest potrzebne, serio da Ci to szczęście czy też chcesz mieć kolejny plasterek na duszy, który leczy Twoje kompleksy?”. Poziom trzeci – to coś, co da Ci spokój i uwolni od łajna tego świata. Ludzi na poziomie pierwszym poznać jest łatwo - typowy blue pill. Oni nie są najgorsi. Poziom drugi to najtrudniejszy poziom - łatwo stać się na nim bucem. Tacy ludzie opowiadają wtedy naokoło - jestem zajebisty, zobacz jak super wyglądam, zobacz jak mi się nie wiedzie - a wiesz po co to robią - bo muszą pokazać samemu sobie, że są coś warci, poprzez opowiadanie o tym wszystkim innym. Poziom drugi niesie też ze sobą pułapkę o której pisał niedawno brak @horseman - w wakacje przespał się z bardzo atrakcyjną kobietą po czym poczuł.... pustkę... I zauważył, że ilośc energii i starań jakie w to włożył nie była adekwatna do nagrody. Jednak zrobił to aby... on sam najlepiej wie dlaczego. Kochanie samego siebie nie oznacza samolubności – oznacza to, że liczysz się nie mniej i nie więcej niż inni. Oznacza również, iż jesteś człowiekiem otwartym na innych ludzi, otwartym na kobiety (jeśli tego chcesz), na pieniądze (jeśli tego chcesz) oraz na tkwienie w układach towarzyskich (jeśli tego chcesz). Miarą Twojego życia nie jest więc kobieta, pieniądze czy przyjaciele – miarą Twojego życia jest to czy jesteś w środku siebie spójny oraz czy każdego dnia możesz, patrząc w lustro, powtórzyć – chcę być z tą kobietą (nie musze ani nie mogę), chcę iść do tej pracy / wykonywać swój zawód (chcę a nie mogę czy muszę), chcę spotkać tych a tych ludzi (chcę, a nie musze czy mogę). Na koniec proponuję Ci ćwiczenie – czy byłbyś w stanie wytrzymać sam ze sobą dzień. Dwa? Trzy? Tydzień? Nie pisze już nawet o większej liczbie dni bo wiele osób wariuje po 24 godzinach. Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie, że żyjesz bez rzeczy materialnych. Że znikają Twoje pieniądze, pozycja społeczna, mieszkania, domu, samochody? Powiesisz się? Zaczniesz pić? A może będziesz miał to w dupie bo wiesz, że najważniejszą rzecz masz za darmo i jest ona z Tobą do końca – chodzi oczywiście o Ciebie. Chcę Ci powiedzieć jedno – niezależnie od tego czy chcesz być w życiu „najsilniejszym kogutem na podwórku”, „mnichem mającym świat w dooopie” czy też „normalnym facetem z rodziną i dziećmi” jeśli nie kochasz siebie, jesteś pyszny i przywiązany do innych i przedmiotów materialnych nigdy nie będziesz szczęśliwy ponieważ Twoja kobieta może Cię opuścić, rodzice umrą, a pieniądze znikną podczas kryzysu czy też bankructwa. To Ty jesteś źródłem szczęścia, a reszta… reszta, jak mawiał klasyk, to jeden wielki chuj. Jesteś wystarczająco dobry i tylko Ty decydujesz wobec czego się benchmarkujesz. Chcesz mieć kasę - tak ale nie żeby innych piekła dupa. Chcesz mieć własne przedsiębiorstwo - tak ale dla funu i dla wniesienia wartości dodatniej, a nie dlatego że jesteś pierdolnięty i lubisz pogardzać ludźmi lezcąc swoje kompleksy Chcesz mieć kobietę - tak ale taką jak chcesz, a nie będącą wynikiem kompromisów, obniżania standardów czy też chęci zaimponowania komukolwiek Chcesz mieć piękne ciało - tak ale dla siebie nie po to żeby facetom pękały dupy z zazdrości, a laski same chciały zrobbićCI loda. Chcesz mieć cokolwiek - dla siebie - nie dla innych. Pieniądze – mają być tylko środkiem do realizacji celów – nie celem samym w sobie Kobiety – mają tylko dopełniać Twoje życie, a nie być próbą ucieczki od emocjonalnej pustki czy problemów Znajomi i social circle – mają być dla Ciebie przyjemnością, a nie źródłem trosk i zmartwień. Żyj i kochaj siebie Bardzo serdecznie polecam Ci to nagranie: PS Ja sam z tym wszystkim czuję się chyba trochę tak Oznacza to czerpanie przyjemności ze świata mając jednak na względzie kochanie samego siebie na pierwszym miejscu
    32 punktów
  2. Nie, to nie do wiary. Nie do być nie może. A jednak... Dwa razy przeczytałem pierwszy post, potem jeszcze dla pewności po raz trzeci. Paniusiu. Napisałaś dokładnie to co jest tu wałkowane na forum odkąd pamiętam, a w tytule napisałaś, że my mężczyźni mamy błędne przekonania o tym w jakich mężczyznach gustuja kobiety. Typowa kobieta w działaniu, wystarczy jej chwila, aby się samozaorać połączona z klasyczną manipulacją mającą na celu wskazanie winy w nas panach. Temat albo na Ścianę hańby, albo też niezła beka się tu szykuje, zarówno z Autorki jak i z tego co napisała. Mam osobistą prośbę do Autorki: więcej takich "yntelektualnych uniesień" poproszę. Idzie Ci wyjątkowo dobrze
    14 punktów
  3. Bardzo dobrze, że poruszyłeś ten temat, bo samotność jest czymś, z czym wielu z chłopaków z tego forum będzie musiało się kiedyś realnie zmierzyć. Ja będę nieco większym pesymistą niż Ty, głównie przez pryzmat własnych doświadczeń, lektur i obserwacji. Może prawda leży gdzieś po środku. Nie wierzę, że taktyka pn. "inwestuj w swój wygląd i zasoby, a kobiety same się pojawią, ale potem broń Boże tymi zasobami się z nimi nie dziel" może przynieść inny skutek. To trochę tak, jakby Hugh Hefner kazał swoim króliczkom dorzucać się w połowie do kosztów utrzymania własnej willi. Jeśli przyciągasz kobiety jedynie własnymi zasobami (bo ten wypracowany w pocie i znoju wygląd i tak się posypie - natury nie oszukasz) to nie masz innego wyjścia niż się nimi dzielić, bo szybko znajdą sobie innego jelenia. Tak, bardzo wielu chłopaków idących tą drogą spędzi swoje życie w samotności. Przyjaciele? Owszem, być może będziemy ich mieć, ale nie zapominajmy, że będą mieć też własne życie i ograniczony czas dla nas. W tym roku świadomie zakończyłem jedną taką "przyjaźń" - mój długoletni przyjaciel od dawna nie miał dla mnie czasu, bo skupiał się na pracy i rodzinie. Czułem się w pewnym momencie jakbym mu się narzucał, a przecież nie na tym polega budowanie relacji. Teraz oczywiście jęczy, ale już mam go w dupie. W jednej z firm, które obsługuję pracuje pan Franek, 68-letni, tryskający humorem gość. Często sobie z nim żartuję na korporacyjnych korytarzach. Stary kawaler, nie posiadający obecnie żadnej rodziny (rodzice nie żyją, brak rodzeństwa). Wydawał mi się mega szczęśliwym gościem. Powiedział mi kiedyś, że od wielu lat choruje na ciężką depresję, jest na silnych lekach. "Johnny, zapamiętaj sobie to raz na zawsze - samotność to najgorsza rzecz na świecie". Moja babcia po śmierci dziadka mówiła mi dokładnie to samo. Pandemia pokazała jaki wszyscy mamy z samotnością problem. Uważacie, że ten problem w najmniejszym stopniu Was nie dotyczy? Pytanie więc dlaczego jesteście na tym forum. Prawda jest taka, że relacje tworzą nas jako ludzi. Możesz określić samego siebie tylko w stosunku do innych. Potrzebujesz głupiego, żeby samemu nazwać się mądrym. Potrzebujesz bluepillowca, by określić się redpillersem. I tak dalej. Bez innych ludzi nie bylibyśmy w stanie określić siebie samego żadnym przymiotnikiem. W teorii to co piszesz, jest bardzo proste - "kochaj samego siebie", "zaakceptuj samotność", "niech kobiety będą jedynie Twoim dopełnieniem". Co więcej - ze wszystkim tym zgadzam się w pełni. Jak to jednak wygląda w praktyce? Osobiście zmagałem się z nienawiścią do samego siebie przez długich 10 lat. "Zmaganie" to dobre słowo - była to bardzo ciężka praca. Każdy z nas ma w sobie wewnętrznego krytyka o różnym stopniu intensywności działania, w zależności od doświadczeń z dzieciństwa. Ta część nas uniemożliwia nam kochanie samego siebie. To te momenty, w których w duchu wyzywamy samych siebie za różne rzeczy, które nam nie wyszły. Czy można mówić wtedy, że siebie "kochamy"? No raczej nie. Przekształcenie wewnętrznego krytyka w czułego menadżera (o czym kiedyś pisałem) jest możliwe, ale wymaga ogromnego wysiłku, uważności i konsekwencji. Po tych prawie 10 latach licznych lektur, medytacji, jak również terapii mogę powiedzieć, że lubię siebie i własne towarzystwo. Potrafię spędzić tydzień w absolutnej izolacji (byłem rok temu na odosobnieniu medytacyjnym we Włoszech i mój kontakt z ludźmi ograniczał się do porannej wizyty w osiedlowym sklepie we włoskim miasteczku). Kiedyś byłoby to niemożliwe - pochłonąłby mnie lęk, którego natury nie rozumiałem. Pytanie jednak czy faktycznie jest to "samotność" w tradycyjnym rozumieniu tego słowa (czyli emocjonalny stan odczuwania izolacji społecznej) a jedynie mój wybór - wiedziałem, że kiedy chcę mogę przerwać izolację i wrócić do "swoich" ludzi. Lubię własną grupę medytacyjną, z którą widuję się raz w tygodniu. Lubię wyjścia i wyjazdy z kolegami. Lubię spędzać czas z żoną i córką. To również jestem "ja" i to również mnie kształtuje. Nie wiem jak zniósłbym faktyczną samotność, bo dawno jej nie doświadczyłem - wydaje mi się, że lepiej niż osoba, która nad sobą nie pracuje, ale to jedynie moje przypuszczenia. Uwielbiam starożytną filozofię i bardzo imponowały mi takie postaci jak Heraklit z Efezu, Epiktet, jak również Laozi, którzy w pewnych momentach życia porzucali definitywnie życie społeczne i oddawali się praktyce filozoficznej w odosobnieniu (chociaż Epiktetowi zdarzało się przyjmować na audiencje we własnej szkole filozofii różnych uczniów). Były to jednak osoby bardzo samoświadome, pracujące nad wewnętrzną mową, o bardzo poukładanym mindsecie. No i żyły jednak w czasach dużo mniejszych możliwości. Przeciętny człowiek, który żyje z dnia na dzień i nie zastanawia się nad sobą i otaczającym go światem samotność będzie znosić tak jak pan Franek z przykładu, a nie jak Laozi. Tak, możemy być źródłem własnego szczęścia, ale to wymaga olbrzymiej ilości pracy nad sobą - to tak nie działa, że powiemy sobie, że od dzisiaj będziemy kochać samego siebie i tak się stanie. Ale ogólnie fajny post. P.S. Też lubię Ajahna Brahma.
    13 punktów
  4. Bzdura. Od 16 roku życia powinieneś już się szykować aby spełnić wymagania swojej przyszłej Pani. Szkoła + siłka + nauka tańca towarzyskiego, w weekendy zamiast szkoły, dołóż praktyki w warsztacie samochodowym (jak Pani fura siądzie żebyś natychmiast naprawił) + praktyki w firmie związanej z budowlanką (jak Pani 3 raz w miesiącu będzie chciała zmienić kolor ścian albo u mamusi zacznie ciec kran), a w niedzielę kucharzenie i sprzątanie domu aby dama nie musiała sobie brudzić rączek, a Ty żebyś wiedział jak oprać i obgotować żonę i dzieci. W wieku 21 lat powinieneś już mieć samochód i własnościowe mieszkanie bo Pani nie będzie jeździć komunikacją miejską i mieszkać na wynajmowanym. Koło 25tki pierwszy SUV dla Pani + kasa na prywatne lekcje dla bąbli żeby się z hołotą nie musiały uczyć. Jeśli koło 40stki w skutek zapierdalania na żonę z dzieckiem i ciągłych stresów zacznie Ci już nie stawać to Pani @Colemanka ma na to radę - idź na siłownię. A najlepiej jeszcze zmień pracę i weź kredyt! Bracie @Zbychu jesteś bardzo mało ambitny Młodzi Bracia - czytajcie rezerwat ponieważ tutaj rozwiążą się wszystkie Wasze problemy 😂
    11 punktów
  5. Drugi raz czar pryska, gdy ją zobaczy bez makijażu
    11 punktów
  6. Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle
    10 punktów
  7. Zgoda tylko dlaczego ten programista średniego wzrostu będąc w technikum nie napierdzielał już na siłce? Przecież nie potrzeba znać żadnych pilli i forumowych prawd by dostrzec że męscy sportowcy zazwyczaj mieli powodzenie. Powiem więcej: męski potomek powinien uprawiać sport na skraju wyczynowego już od dziecka. A nie facet dopiero kmini pójście na siłkę jak się skapnie, że nikogo nie pociąga, tudzież fiut mu odmawia posłuszeństwa (pisze z perspektywy kobiety 40+ o równolatkach, być może młodsze pokolenia facetów są bardziej ogarnięte). Po prostu męskie ciało nietknięte większość życia sportem to porażka.
    9 punktów
  8. Zawsze mnie rozwala logika kobiet. Dawać w najlepszych latach życia za darmo na prawo i lewo a jak przychodzi 30 to nagle zaczynają się cenić. I beciak musi płacić wysoką cenę. Żeby nie było to jestem jednak pełen podziwu że potrafią sprzedać coś bezwartościowego za taką dużą kasę.
    8 punktów
  9. Czyli przycinając do rozsądnych rozmiarów: - za nastolatki i studenckich lat trza się wyszaleć i poruchać - umięśniony czad będzie jak znalazł. Liczy się fun, szpan i motylki w brzuchu. - gdy smv zaczyna spadać, rozpoczyna się szukanie stabilizacji i zwraca się uwagę na takie czynniki jak spokojny temperament, wykształcenie, zarobki etc. Nic nowego, wałkujemy to cały czas. Jesteście bardzo proste.
    8 punktów
  10. Paradoksem jest ze niby internet i te wszystkie apki mają ułatwić łączenie się ludzi w pary, ale mam coraz częściej wrażenie, że jest dokładnie na odwrót.
    8 punktów
  11. Połowa tego forum powinna napisać książkę. Szczerze mówiąc, nawet siebie lubię. Jestem człowiekiem aspołecznym i aroganckim. Zaakceptowałem to jednak już dawno temu, wiem, że nie mogę tego zmienić i nie jestem w stanie. Nie jestem w stanie i nigdy nie będę traktować inaczej ludzi niż ich traktowałem i traktuję. Życie na pełnej kurwie, pełne adrenaliny, toksycznych układów, manipulacji i braku empatii, traktowania drugiego człowieka jak mięso, to moje życie, nie da się go w żaden sposób zmienić. Fałszywe uśmiechy, kłamstwa, dziesiątki masek, chore fantazje, kreowanie iluzji normalności to moje życie. Jedyną moją nadzieją, jest objawienie najświętszej Maryi Panny, zawsze dziewicy, mam wielką ochotę, by mi się oddała... Po czym wyszeptała: „ Już na zawsze będziemy razem”
    8 punktów
  12. Uważasz, ze masło to dobry lubrykant? Podaj proszę kilka za i przeciw, bo osobiście nie mam jeszcze zdania na jego temat 😀
    8 punktów
  13. Skoro tyle kobiet przewinęło się przez Twoje łóżko, to wniosek z Twojej wypowiedzi jest taki, że mądrością życiową i inteligencją nie grzeszysz.
    7 punktów
  14. Słuchaj jesteś na męskim forum więc nie musisz tak dużo pisać. Wystaczy: Bieda Chad < Zasobny Chad. Po co tyle naklepanych znaków? Inwestujcie chłopaki, wtedy Pani łaskawie na Was spojrzy a i może da się zaprosić do knajpy gdzie nawet da Wam za nią zapłacić A jak Wam się w pełni poszczęści, a Pani już się wyszaleje za młodu, to może i pierścionek da sobie na paluszek założyć i będziecie żyli długo i szczęśliwie Wszak ona Was pokocha!
    7 punktów
  15. Już nie Karynka, ale jeszcze nie Grażynka. DiCaprio takich nie tyka, zaraz się okaże, dlaczego. Uwaga. Tekst wyolbrzymiony dla zobrazowania schematu, w praktyce to mniej lub bardziej wyraźne spektrum. Menstruacja to naprzemienne fazy płodne i niepłodne. W fazie płodnej jest większa ochota na seks i ciśnienie na alfaskurwieli; W fazie niepłodnej gremplowanie włóczki w towarzystwie beciarzy, którzy cenią kobiecą przyjaźń i doradzają, w której bieliźnie bardziej spodobasz się Sebie ❤️. To skala mikro. A oto skala makro. W młodości, kiedy jest czas na zabawę i emocje, ciśnienie na klasowych agresorów, sportowców, tudzież wyszczekaną patologię; A kiedy daje znać upływ lat + parcie na bombelka, następuje przerzut na beciarzy, bo taki zazwyczaj ma stabilny dochód i niską samoocenę, nie rzuci, nie zdradzi, nie będzie chciał intercyzy ani testów DNA. Idealna karma dla każdej modliszki. Po bezpiecznym i pomyślnym wydaniu potomstwa na świat, pani przerzuca się ponownie na "młodość": nabiera pogardy do swojego zakolaka, oskarża o ukradzenie jej młodości (choć zrobił dokładnie to, czego od niego wymagała) a potem są zdrady, rozwody, kradzież mienia itp. To źródło większości problemów małżeńskich - udawana miłość dla pieniędzy i obarczenie winą ofiary. No ale #pękłokobiet Dla takiego DiCaprio 25 to najwyraźniej granica oddzielająca głupiutką podróżniczkę odkrywającą meandry seksualności od zestresowanej poszukiwaczki "tatusia chętnego na już", wierzę mu w tym miejscu na słowo W kontekście powyższego: dlaczego którykolwiek mężczyzna powinien dbać o żeńskie preferencje, jeżeli to wszystko to jedno wielkie "z kamerą wśród zwierząt"?
    7 punktów
  16. To, że założyła konto na Tinderze świadczy o niej bardzo źle. Jest sort kobiet, które nigdy nie pozwoliłyby sobie na założenie Tindera. Znam takie. Kobiety na wyższym szczeblu intelektualnym i emocjonalnym. Natomiast już to wiele razy pisałem, nawet dla atrakcyjnego faceta spędzanie czasu na Tinderze jest upokarzające, musi z założenia konkurować z tysiącami słabych samców. Z mojego doświadczenia wynika że 9/10 na Tinderze to 5,6 n a żywo. Kłamią dziewczyny beznadziejnie. Prawdziwe rakiety i 10 w realu, nie mają zwykle Tindera.
    7 punktów
  17. No i w końcu nadszedł ten dzień, w którym po raz pierwszy mogę w jednym poście przyznać rację, i kobiecie, i mężczyźnie
    6 punktów
  18. Podsumowując - idealny kandydat na faceta - wysportowany programista 15k. Tu kobieca logika działa. A kiedy zawodzi? Taki ziomek, 15k na łapę i wysportowany, raczej będzie miał w dooopie związki bo będzie pukał co popadnie. A równolatki to mu się już znudzą wraz z tym jak zaczną tracić świeżość urody po 25tym roku życia. Ale marzenie o pięknym i bogatym pozostaje
    6 punktów
  19. Nie histeryzuj. Zobacz w rezerwacie Pani założyła właśnie temat, że po 25tym roku życia ona już przestała zwracać uwagę na urodę facetów. Ciekawe czemu akurat wtedy i ciekawe co robiła wcześnie? Ty się kręcisz wokół tego wieku zdaje się, koleżanki dorosną, "nabędą doświadczenia" z tymi z kim mają się wyszaleć i chętnie się Tobą zajmą A jak przyjmiesz mamę z bąbelkiem pod swój dach, bo ważne kto wychował nie kto spłodził, to będziesz miał branie że hej! Potem ślubik bez intercyzy i jesteś ustawiony do końca życia. Wal to, że mieszkanie Twoje, zaufaj kobiecie, ona zawsze będzie myśleć o Was nie o sobie samej! Jak Ci się to nie podoba to czekają MILFy po 40stce - palce lizać mniam! Głowa do góry - narzekają tylko przegrywy!
    6 punktów
  20. Napisz wprost zamiast tego bełkotu i udawania - inny facet do spłodzenia dzieciaka, inny do jego wychowania. I jak możesz - napisz dlaczego po 25tym wygląd zaczyna się mniej liczyć. Tylko tak szczerze. I jak się mają do tego kryteria doboru poprzednich partnerów
    6 punktów
  21. 6 punktów
  22. @maroon zaprzyjaźnij się i wejdź w biały związek dla odmiany 😆
    6 punktów
  23. Historyczna decyzja papieża. Po raz pierwszy kobieta z prawem głosu podczas Synodu Biskupów https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-historyczna-decyzja-papieza-po-raz-pierwszy-kobieta-z-prawem,nId,5033705 Nie trzeba być wielkim prorokiem, żeby przewidzieć upadek moralny tej organizacji...
    5 punktów
  24. A Ci, którzy mówią prawdę od Inceli i przegrywów + "Która Cię tak skrzywdziła" @Falcone - już nie są - poza sponsorowaniem 500+ i płaceniem podatków oraz wychowywaniem nie swoich dzieci (liczy się ten kto wychował, nie spłodził). Zwróć uwagę, że teraz młode dziewczyny nie spotykają się raczej z facetami poniżej pewnego poziomu urody. Toż to obciach! Za to chętnie, koło 30stki, wezmą takiego na potulnego misia, który spłaci jej kredyty i wychowa nie swojego bachora.
    5 punktów
  25. A dlaczego każda kobieta zaczyna chodzić na siłownie gdy jest w fatalnym stanie. I przestaje ćwiczyć i dbać o siebie gdy wyrwie kogoś na siłownii, pasja pryska? Kobiece ciało nietknięte większość życia sportem to porażka. To po pierwsze. A po drugie - nawet jakby ten zrobił super umięśnioną sylwetkę to problem pozostałby w innych, ważniejszych rzeczach: wygląd twarzy, słaby wzrost i pokojowy charakter. Twarzy i wzrostu nie da się poprawić. A spokojny charakter programisty wynika z tego, że żeby programować trzeb przestawić się na tryb analityka i odciąć od emocji, żeby się w pełni skupić i używać mózgu w sposób analityczno-logiczny. Zaraz zarzucisz, że programista mógł już w podstawówce pracować nad charakterem, wyglądem i jeszcze zarabiać kasę. Ale kurwa no nie oszukujmy się, kto w młodym wieku wie to wszystko co my wiemy teraz. Kto doskonale wie jak działają męska i kobieca biologia. O tym się nigdzie nie mówi. Większość żyje w niebieskiej pigułce - bądź miły, grzeczny, nadskakuj, a ona cię pokocha - jak w filmie romantycznym Drugie ograniczenie to czas. Programowanie i nauki ścisłe są na tyle absorbującym zajęciem, że ciężko to połączyć chociażby ze sportem, rozwojem w innych dziedzinach(czytaniem książek i rozwijanie wiedzy ogólnej o życiu, bo nie samym komputerem czlowiek żyje) i jeszcze budowaniem alfa - "dominującego" charakteru, który podoba się kobietom w młodym wieku. Do tego jeszcze dodaj ograniczenia finansowe. Doba ma tylko 24 godziny. + Zapewniający poczucie bezpieczeństwa, ale jednocześnie dający poczucie niepewności. + Planujący i analizujący życie, ale spontaniczny + Silny męski, ale jednocześnie troskliwy + Spójny, ale tez sprzeczny itd, To już prościej wymienić jaki miałby niebyć, szybciej będzie.
    5 punktów
  26. Nie mam, nigdy nie miałem i nigdy mieć nie będę tego gówna 😆 Jeszcze mam się prezentować przed kimś, żeby mi łaskawie odpisał? Wypierdalać.
    5 punktów
  27. Smaraknie w rękaw nad własną niedolą, bo żadna Julka nie chce dotknąć w penis, to nie jest większość rzeczy, tylko już się ulewa zwyczajnie. No przecież nie można do chuja co drugi dzień zakładać kolejnego tematu o tym samym i pierdolić jak najęci przez dwa dni o tym samym. Czy można i ktoś się poczuje od tego lepiej?
    5 punktów
  28. No spoko, ale zapewne pozostawałeś w tym czasie w stałym kontakcie z ludźmi choćby poprzez media społecznościowe, no i w kontakcie mailowym ze współpracownikami. Trudno to nazwać "samotnością", skoro nie miałeś poczucia bycia odizolowanym (przypominam - to subiektywne "odczucie"). Pogadaj jednak z osobami starszymi, które już nie pracują i nie potrafią korzystać z multimediów. Nawet akcje społeczne były organizowane, żeby pomóc im w walce z samotnością w tym czasie. Gdy jest się młodym samotność aż tak nie doskwiera, bo mamy obecnie wiele substytutów realnych kontaktów z ludźmi. Problem istnieje w starszym wieku, o ile oczywiście nie pracujemy nad sobą (bo z głównym założeniem @niemlodyjoda się zgadzam). Jeśli będziesz w stanie wykonać ćwiczenie proponowane powyżej przez @Redbad i spędzić ten czas w absolutnym spokoju bez żadnych rozpraszaczy to myślę, że będziesz mógł powiedzieć, że jesteś oswojony ze samotnością Są tam prawdziwe perełki (polecam również jego trudno dostępne "Diatryby", mam w PDF, gdybyś chciał), ale ja chyba wolę "Rozmyślania" Marka Aureliusza i "Listy moralne do Lucyliusza" Seneki - ten drugi to prawdziwy mistrz słowa. Planuję jakiś wpis o ćwiczeniach duchowych starożytnych filozofów, w tym o stoicyzmie, bo wiele tam treści, które sprawdzają się i w obecnych czasach. Filozofia jest bardzo terapeutyczna. No ja bym nie wszedł. Byłem kiedyś w takiej relacji i już nie zamierzam, nawet kosztem pójścia w samotność. Dla mnie równy (mniej więcej) wkład finansowy w związek to podstawa - pisałem już o tym w swoim wątku o związkach. Kobiet, które mają takie podejście wbrew forumowym mitom naprawdę jest sporo. Hefner płacił i wymagał. Za pieniądze zapewnił sobie towarzystwo luksusowych prostytutek. Co kto lubi. Szczerze? Jeśli ich SMV jest niskie i nic się z nim nie da zrobić to tylko takie, o których piszesz. I nie mówię, że "tam" właśnie znajdą "szczęście" - znajdą tam być może seks, być może towarzystwo, być może kobiece ciepło. Piszę "być może", bo w życiu nic nie jest gwarantowane. Nawet "szczęście" w samotności. No właśnie nie! Pisałem o tym we własnym wątku o związkach. Nic nie jest dane raz na zawsze i cały czas trzeba mieć to z tyłu głowy. Kobieta jednego dnia jest, a innego jej może nie być. Tak się może zdarzyć. Uzależnić od drugiej osoby może się jedynie osoba "zależna", która nie jest w dużej mierze samowystarczalna. Takie osoby nie są w stanie stworzyć szczęśliwego związku, bo oczekują, że szczęście "da" im partner. Piszesz trochę tak, jakby samorozwój i praca nad sobą dotyczyło wyłącznie osób, które nie pozostają w związkach, a przecież tak nie jest. Ja w zasadzie od 15 lat jestem praktycznie cały czas w związku, a wymieniłem w tym czasie praktycznie cały swój mindset. Właśnie się z tym zgodziłeś - przeczytaj to, co napisałem w odpowiedzi na post @Trevora. Bycie w stałym kontakcie z ludźmi to zaprzeczenie samotności. Obecność na forum zaspokaja choćby Twoją (moją również) potrzebę przynależności do jakiejś grupy. To nic złego mieć potrzeby, szczególnie tą konkretną Chyba tylko ze zwykłej przekory, bo jest to oczywiste. Jesteś wysoki, bo ktoś inny jest niski. Gdyby nie istnieli inni ludzie skąd niby miałbyś wiedzieć czy jesteś wysoki? Jesteś szczupły, bo ktoś inny jest gruby. I tak do wyczerpania aż powstanie @niemlodyjoda Pomyśl dowolny przymiotnik na własny temat, a będziesz miał w głowie osoby, które pod niego nie podpadają. Nic, tu pełna zgoda Potrzeba pobycia samemu ze sobą w totalnej ciszy. Jedynie medytacja, jedzenie, spanie i spacery po górach. Tak tylko wyszło, że się tu tym pochwaliłem - w moim otoczeniu nikt by nie zrozumiał, że w taki sposób spędziłem część z własnego urlopu Ja to rozumiem, ale sam czujesz jak trudne byłoby to dla przeciętnego człowieka. Czym innym jest też świadomy wybór takiej drogi, a czym innym przymus - "bo nikt nie chce z nami być". Dobrze, że temat powstał, bo oswajanie samotności to cholernie ważna rzecz i warto nad tym pracować. Polecam na początek dwa fajne teksty Seneki "O życiu szczęśliwym" i "O spokoju ducha". @Infernal Dopamine piękny post.
    5 punktów
  29. Całe życie mieszkam w domu. Najpierw mieszkałem w domu z rodzicami, teraz na swoim. Nie wydaje mi się czy koszty utrzymania są większe od opłat ponoszonych w blokach. Mój dom - niecałe 100m2 ogrzewam piecem na eko-groszek, na sezon wychodzi mi ok. 1800 zł łącznie z grzaniem cwu. Na okres przejściowy mam kominek i sobie wieczorem przepalam aby się zrobiło w domu przyjemniej - poza sezonem grzewczym wodę grzeję w bojlerze elektrycznym (wcale nie wychodzi drogo). Drobne prace konserwatorskie i porządkowe wykonuję sam bo sprawiają mi one przyjemność. Lubię też zająć się ogrodem u siebie i u rodziców. Duże remonty robi się raz na jakiś czas i można je zaplanować aby nie nadwyrężyły budżetu, ale jak długo obejdzie się bez dużego remontu zależy to w dużej mierze od bieżących konserwacji i usuwania drobnych awarii zanim staną się duże i kosztowne. Co do remontów wewnątrz domu to przecież w bloku też robi się je na swój koszt. Zalety mieszkania w domu jednorodzinnym: - mam ogród (mogę sobie posiedzieć w samotności, mogę sobie zrobić grilla ze znajomoymi i nikt obcy mi się nie wpakuje, w razie "W" mogę sobie zacząć uprawiać warzywa), - mam gdzie trzymać samochód, - w domu mam ciszę i żadnych dźwięków z zewnątrz, - jak mam ochotę to mogę sobie odpalić głośno muzykę i nikomu to nie przeszkadza, - znam wszystkich okolicznych sąsiadów, - nie muszę liczyć się ze wspólnotą/spółdzielnią i jej pomysłami - robię z moją nieruchomością co chcę i jak chcę (oczywiście w granicach prawa), - ponieważ mieszkam w małym mieście w dzielnicy domów jednorodzinnych to mam blisko do wszystkich usług jakie oferuje miasto, mam świetną komunikację z moim miastem wojewódzkim, ok. 30 km, ale jednocześnie wsiadam na rower i po 10 minutach wyjeżdżam za miasto i mam piękne lasy i pola więc mam blisko do przyrody, na pobliski przystanek autobusów i busów międzymiastowych mam 10 minut spacerem, do stacji kolejowej mam 15 minut (co do zasady nie korzystam bo jeżdżę samochodem, ale możliwość mam), W moim mieście są też osiedla bloków. Za to co włożyłem w mój dom spokojnie kupiłbym 3 pokojowe mieszkanie ale zamęczyłbym się mieszkając w bloku (koledzy już opisali niewygody i się z nimi zgadzam). Mój kolega z czasu studiów mieszka w ww. dużym mieście, do którego ja mam 30 km. Mieszkanie jego rodziców znajduje się w pobliżu ścieżki podejścia do lotniska - nie jest to miłe uczucie kiedy duży Boeing czy inny Airbus przelatuje ci koło okien.
    5 punktów
  30. Samiec miej litość, no co ona biedna ma jeszcze napisać, żebyś załapał 😀
    5 punktów
  31. @MarkoBe, stare domy i to jeszcze 300m^2 to kopalnia kłopotów. Są olbrzymie (300m to za dużo według mnie nawet dla kilkuosobowej rodziny), źle ocieplone, zbudowane często w zły sposób, ze złej jakości materiałów. Nie powinny w żaden sposób jednak rzutować na domy o wiele mniejsze, nowe, termomodernizowane, z bezobsługowym ogrzewaniem. Mi koszt rachunków za ogrzewanie wody i domu gazem roczny wychodzi z wyliczeń (zapotrzebowanie budynku na ciepło podstawiając, wyliczone z architektem) - 2500 PLN. 208 pln miesięcznie. Jest to mniej, niż płacisz w bloku za ciepłą wodę i ogrzewanie w postaci składniku czynszu u moich rodziców co miesiąc - za mieszkanie 38m^2. Ogrzewanie gazem jest, jak wspominałem wcześniej, bezobsługowe. Dodatkowo, zamiast archaicznych kaloryferów, możesz wykonać ogrzewanie podłogowe, które jest skuteczniejsze i przyjemniejsze
    5 punktów
  32. CO? XD W przeszłosci był nawet taki papież, który był ateista... Także tego biznesu nic nie złamie, ewentualnie z biegiem czasu "zlewaczeje". O jakieś moralnosci nigdy tam nie było mowy... Może jakieś pojedycze jednostki wierzące w jakieś ideały po zadupiach. Na wyższych szczeblach od setek lat kręcą z ludzi bekę i kroją na nich konkretny hajs. „Wszystkie wieki mogą poświadczyć jak korzystna była dla nas ta bajka o Chrystusie.”"
    5 punktów
  33. A Mosze Gay, Mosze Rainbow? Jest ich cała rodzina 😂
    4 punkty
  34. Ciężko to jednoznacznie określić co się dla kobiet liczy. Bo wy nawet same jedno mówicie, a drugie robicie. Logika podpowiada wam jedno: "nie wziełabym alkoholika, narkomana, faceta stosującego przemoc, przystojniaka zaliczającego na dyskotekach itd. Tylko miłego i porządnego". I to jest prawda, jeżeli tak powiesz w zaciszu domowym bez większych emocji. Ale potem ta sama kobieta idzie na miasto, domówkę, do klubu i emocje biorą górę - nagle ten alkoholik, narkoman czy "seryjny zaliczacz" nie wydaje się taki zły i jakoś tak nogi same się uginają. Kobiety bardziej oceniają na zasadzie sumy punktów za poszczególne dziedziny życia. Jak w grze RPG. Im facet ma większy poziom (suma punktów) tym większa szansa na związek, seks czy cokolwiek. Jednocześnie choć różna panują na tym forum przekonania, liczy się przede wszystkim święta trójca - wygląd, zasoby i charakter. Są też inne ważne czynniki, takie jak popularność, czy osiągnięcia. Im młodsza kobieta tym bardziej kierują nią emocje, nad którymi nie może zapanować. Czy tam gadzi mózg przejmuje kontrolę - większe znaczenie będzie więc miało dla niej u faceta: dynamiczny charakter, dobry wygląd (kobieta w tym wieku nie będzie wybaczać drobnych wad w wyglądzie faceta, podczas gdy wielu facetów wybaczy np: lekkie zatłuszczenie kobiety, czy inne problemy, a kobieta pogadzi niskim wzrostem u faceta czy jakimiś bliznami na twarzy) i (lub) popularność. Kasa u faceta dla młodej kobiety przeważnie nie ma wielkiego znaczenia, tak samo życiowe osiągnięcia - raczej takiej kobiety nie obchodzą. Potem w zależności od kobiety zachodzi zmiana strategii reprodukcyjnej - u większości będzie to 25-26 rok życia, u innych 30, a u innych 22. Kobieta już coraz lepiej radzi sobie z emocjami i dopuszcza logikę do głosu - chce potomstwa, więc zwraca mniejszą (ale dalej zwraca) uwagę na wygląd, znacznie mniejszą na charakter, ale za to dużą na pozycję, zasoby i osiągnięcia faceta - żywiciela. Oczywiście ciężko tutaj mówić o jakimś szczerym uczuciu, bo w większości decyzja "logiczna" jakiego faceta szukać w celu stworzenia potomstwa to wyrachowanie, kalkulacja - więc o szczerości ciężko tutaj mówić. Tak więc uproszczając - w zależności od wieku kobiety, jej pragnień i poziomu opanowania emocji + presji na założenie rodziny (+ pomostwo) - te wymagania zmieniają swoje priorytety i nie są stałe, jak niektórze faceci myślą. Aczkolwiek jest w tym co mówisz trochę prawdy i przyznam ci rację. Mianowicie jeśli chodzi o sylwetkę wiele facetów uważa, że im większe, nasterydowane mieśnie tym bardziej się to kobietom podoba. To akurat mit, kobietom głównie imponuje bardzo plażowa sylwetka z niskim poziomem zatłuszczenia, mała ilość miesa, ale bardzo dobrze zarysowana z 6/8 pakiem. Czyli to co opisałem wyżej: gdy emocje biorą górę (młodość) liczy się głownie wygląd. Gdy kobieta dojrzewa i powoli uczy się kontroli emocji czyli gadziego mózgu, kobieta zmienia swoje priorytety. Intelekt czy poziom "poważności" danej kobiety nie ma tu nic do rzeczy. To nie tak, żę tylko pustaki lecą na wygląd bo również ambitne lekarki, prawniczki czy inne karierowiczki, kujonki pomimo czytania masy książek, ciężkiej edukacji i ponadprzeciętnego poziomu inteligencji spotykają się z panami z ociekającym testosteronem i niekoniecznie skalanych myślą. Biologia No tak, ten wysoki, umięśniony piękinś w pewnym wieku już straci na wartości, bo ładną buzią (o ile nie jest dobrym modelem/trenerem personalnym) nie zarobi tyle kasy, co np: średniego wzrostu programista z zakolami Tylko odpowiedz sobie sama - czy to jest sprawiedliwe? Skoro ten programista dla kobiety 0-25/26 rok (moment stwierdzenia, że już koniec etapu pt: "muszę się wyszeleć") jest dla kobiet niewidzialny cokolwiek by nie zrobił. Może się taki starać, kombinować, czytać jakieś redpille, uczyć PuA, ale i tak koniec końców przegra, bo jego biologia uniemożliwi mu kopulacje z rówieśniczką. Tymczasem wchodzi cały na czarno wysoki i przypakowany seba po zawodówce, który nie potrafi dobrze czytać/pisać, ale jego uwarunkowania biologiczne powodują szczerze pożądanie u większości kobiet. Cały żal większości facetów tutaj nie jest skierowany wprost w kobiety, a ograniczenia biologiczne wbudowane w naszą naturę i okrutne "oprogramowanie" kobiet. Które w młodym wieku wiążą się zwracając uwagę na "powierzchowność" faceta i pozwalają takiemu praktycznie na wszystko w łóżku. W pewnym wieku gdy kobieta chce już stabilności to decyduje się zwracać uwagę na gośći, których do tego 25-26 roku notorycznie odrzucała, a czasami nawet gardziła, wyśmiewała i pomiatała. Ale nagle ci faceci są w jej oczach wartościowi i daje im szansę. Mimo wszystko nawet jeżeli kobieta zwiąże się z takim to nigdy nie będzie między nimi szczerego pożądania seksualnego, bo często gdy kobieta osiągnie swój cel (dzieci, dom itd.) to ogranicza dostęp do seksu do 1 razu na miesiąc, dwa lub nawet pół roku. Tak samo kobieta, która wcześniej szalała z przystojniakami pozwalała im na znacznie więcej w sypialni, a ze swoim statycznym misiem to tylko po bożemu, bron boże do buzii, anal czy inne "świństwa". Czyli ten facet zostaje potraktowany przedmiotowy tylko w jednym celu. Dodatkowo taki facet żyje ze świadomością, że musiał w młodości grzecznie poczekać aby dostąpić godności otrzymania "miłości" oraz seksu podczas gdy ona szalała i nabijała licznik. Z pespektywy takiego faceta nie jest to zbyt sprawiedliwe i będzie musiał żyć w takim poczuciu do końca swoich dni. Chyba że ty jesteś akurat ta "inna niż wszystkie" jak z tego mema, to przepraszam.
    4 punkty
  35. Uprawienia jakiegokolwiek sportu bez siłowni jest błędem. Duże ciężary pozwalają przygotować mięśnie i stawy do wysiłku związanego z innymi sportami. Nawet jeżeli jest to tylko 2-3 miesiące w roku, to siłka jest obowiązkowa jako budowanie pewnej bazy.
    4 punkty
  36. Nie łączcie Biblii z kościołem, bo kościół z księgą nie ma nic wspólnego, a wręcz zaprzecza wszystkiemu.
    4 punkty
  37. Właśnie to jest największym problemem. Upadek wartości. Brak wiary w imponderabilia. Brak autorytetów. Brak jakiegokolwiek stylu, nurtu. Ja się pytam? Jaki teraz panuje styl w architekturze? Bo ja serio nie wiem. Idąc centrum miasta widzisz kamienice zabytkowe. I jedną bryłę w tej zwartej zabudowie trzeba było wyremontować. Mamy absolwentów z tych Akademii Sztuk Pięknych - dać studentowi do zaprojektowania, to sobie by w CV wpisał i się cieszył. Ale nie.... dominuje jedyny i powszechny styl PUMIZM (metr powierzchni użytkowej mieszkalnej). Kiedyś każdy dzieciak chciał być strażakiem, wojskowym, Hansem Klossem, batmanem - teraz gangsterem, Wojewódzkim, Venomem (to ten od spidermana - taka zła postać ;). Tu się już zaczyna jakiś przewrót, zmiana pojęć. Uczciwość = naiwność, wielkoduszność = frajerstwo. Ale z drugiej strony czuć gdzieś ten bunt, tę bezradność, zagubienie, tęsknotę za wartościami - w końcu ciągle gdzieś ten temat upadku wartości jest podejmowany. Więc sytuacja nas uwiera. Dlaczego więc nic się nie zmienia, a nawet wszystko się zaostrza. Brak elit - to jest chyba sensowna odpowiedź. Bo w moim odczuciu zwykli ludzie są podobni, jak nie lepsi niż kiedyś (lepsi ojcowie, świadomi, wykształceni rodzice). Po prostu brak elit. Nie mówię tu o jedzeniu nożem i widelcem - tylko prawdziwie inspirującej i wzorcotwórczej działalności mężów stanu. Takiej działalności, że jak usłyszę, że pan X był na nartach, a ja nie mogę, bo zakazy to pomyślę "rozumiem, pan X może więcej, bo on zasługuje na więcej. Nie czepiam się" - chociaż gdyby tak było, to pewnie właśnie utożsamiał się ze społeczeństwem i dostosował do zakazów (po tym też łatwo poznać te ELYTY - tak mówią o tym wiejskim, chciwym chamstwie, co leci na 500 plus, a same jak mają okazją to na krzywy ryj lecą przed kolejkę po szczepionkę). I to nie znaczy też, że takich osób, z takim podejściem i takimi atrybutami nie ma, bo są. Jest ich sporo. Po prostu ten system świata celebryckiego, medialnego (który oddziałuje na innych) nie dobiera i nie promuje wedle inteligencji, zasad, słusznych postaw. Ja sama znalazłam sobie kilka autorytetów i ich się trzymam, nie bezkrytycznie - ale na razie mnie mocno nie zawiedli.
    4 punkty
  38. 4 punkty
  39. Kobieta 9+ i zakłada konto na tinderze a co ona nie umie sobie chłopa ogarnąć z takim SMV? Chyba przeceniasz jej urodę. Kobiety czy to ładne czy brzydkie mają mnóstwo atencji i zainteresowania ze strony kukoldow i spermiarzy. A skoro dostają za darmochę są przekonane o swojej zajebistosci wtedy nie dziwne, że tyle wymagań mają. Rynek mayrymionalny jest popsuty przez to wszystko gdzie kobieta o SMV niższym może mieć mężczyznę 3 poziomy wyżej natomiast mężczyźni walczą o ochłapy i odpadki.
    4 punkty
  40. Tylko skoro to laska 9/10, to po co jej tinder??
    4 punkty
  41. Nie. Cieszę się sukcesami innych. Posłuchałem rady @mac i zmieniłem nastawienie. Też zazdrościłem, ale to mętne uczucie i złe przez co twoje morale gnije od środka. Dzisiaj działam z dobrymi ludźmi i cieszę się ich sukcesami. Są dla mnie inspiracją i źródłem wiedzy. Zamiast zazdrościć temu kolesiowi odezwij się do niego zaproś na browar pogadajcie, i zapytaj co zrobił że tak mu się wszystko udało. Do tego jednak trzeba zmienić mindset. Póki tego nie zrobisz dalej będziesz zazdrościł. Trochę to trwa.
    4 punkty
  42. Też podziwiam Epikteta, niejednokrotnie polecałem Enchiridion na forum, który pomógł mi w bardzo trudnym dla mnie okresie.
    4 punkty
  43. Szykuje się potencjalnie książkowy przykład jak kobieta może rozpiździć to co działa od dawien dawna. Abstrahuję od moralizowania KK jako organizacji, ale jako struktura organizacyjna działa od tysiącleci, wytrzymali różne kłody losu, stolica Apostolska trzyma się tak jak się trzymała. Ale zakładam się, że wpuszczenie kobiet na szczebel decyzyjny w organizacji złamie te najstarsza firmę handlującą marzeniami 😉 Kwestia czasu jak zacznie się #pieklo.kobiet w KK i inne krucjaty zmierzające do zreformowania skostniałych od patriarchatu struktur kościoła. I tylko gdzieś z tyłu głowy pobrzmiewa: kobiety w zarządzie kościoła? Co może pójść nie tak? 😆
    4 punkty
  44. LOL, Ch.j tam, że obrabia mu kolbę, ale ku.wa spaghetti sobie przypisała? Nie słyszałem o większym wyrachowaniu. Osobiście, gdybym chciał się zemścić na owym kochanku, to bym mu po prostu taką kobietę oddał. Spakowałbym ją, a następnie odstawił pod drzwi kochasia ze słowami, bierz stary, teraz twoja kolej, też masz prawo do szczęścia. Później bym z daleka, spokojnie obserwował, jak doprowadza do ruiny jego i swoje życie. Na bank miałbym z tego niezły ubaw.
    4 punkty
  45. Wystarczająca jest świadomość, że FB, Linkedin, Instagram i inne media społecznościowe, nie służą do tego, żeby ludzie mogli się prezentować na nich światu, takimi jacy są, tylko takimi, jakimi chcieliby być. Raczej nikt nie wstawia postów, że rano odkrył jaką grudę na jądrze i za tydzień ma wizytę u urologa, albo że właśnie zjebał zlecenie i dostał pozew na kilkadziesiąt tysi (za wyjątkiem patoli, co to na fejsie się wyzywa, kto komu dał dupy, ale to już taki typ ludzi, że co im do ręki nie dasz, to spierdolą). Taki fejs np., jest odbiciem marzeń swego użytkownika, pewnym wycinkiem przekazu, który jest pod jego kontrolą totalną - i Ty, jako audytorium po drugiej stronie masz otrzymywać dokładnie takie informacje, jakie są zgodne z tą odgórną wizją - szczęśliwego rodzica, rozchwytywanej duszy towarzystwa, bezwzględnego rekina biznesu, itp, itp. Tyle, że to są jedynie hologramy - jednowymiarowe i jedynie imitujące rzeczywistość, a nie będące jej realnym odbiciem.
    4 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.